Piękne posty mi napisałyście, dziekuje bardzo! 
Chyba to jest to, że zostawiam furtkę na jakieś ALE. W sumie, wczoraj popiłem i wyszło co w głowie siedzi. Kumpel wziął na stronę, bo widziałem, że coś jest nie tak i pyta mnie "wróciłbyś do niej? ale szczerze otwarcie, co musiało by się stać". I w tym momencie wyszło to.. "wróciłbym dopiero jakbym widział w niej zmianę, musiała by się starać, walczyć o to, przenieśc się do mojej miejscowości". Teraz patrząc na to co powiedziałem, sam nie wierzę w to co piszę, nie wiem dlaczego tak powiedziałem, kwestia załamania chwilowego? Powiem tak, olałem ją, zlałem totalnie, nie myślałem nic a nic, i tak jak mówisz, nie chodzi o to, że wieczorem usiadłem i "o dzisaij o niej nie myślę", to samo z siebie jak tego nie obserwowałem się stało. Chyba mówisz prawdę, też to już słyszałem gdzieś, w postaci że powie mi, że dała dupy, bla bla, tak jak to Elle88 ujęła, ale to będzie gra, żeby sprawdzić, czy jestem taki twardy naprawdę, że nie odzywam się, zablokowałem itd, czy może to wystarczy bym znowu się za nią uganiał. Mam nadzieję, że ta sytuacja o ile będzie miała miejsce, a prawdopodobne jest to bardzo, nastapi dopiero wtedy, gdy juz totalnie to skończę. Z tego co obserwuję siebie, to widzę, że jest 60-70% na nie, ale jest dużo jeszcze na tak/być może. W gruncie rzeczy brzydze się nią, tak po prostu, że takie coś odstawić i teraz jeszcze coś próbuje. A co ja mam spijać pozostałości po jej nowym, nie do końca udanym związku? A co ja jakiś brzydki, głupi, bezwartościowy jestem, że mam czekać tylko na nią jedną? A z jakiej paki?
No właśnie zastanawiam się, jak to ignorować w pełni. Przez te jej zabawy, wróciły znowu sny z jej udziałem, budzenie się po nocy, a te sny to jest coś w drodzaju, że jestem z nim, z nim chcę być, ale chcę wrócić do Ciebie i mam ogólnie to w dupie. Nie wiem czy podświadomie sobie to tworzę, w co raczej wątpie, bo do dnia dzisiejszego nie analizowałem jej zachowania w ogóle, a taki sen miałem dwa dni temu. Podbudowanie ego, czy może zdaje sobie sprawę, że zła decyzja była, tego nie wiem, wiem tylko, że ta dziewczyna jest cholernie niestabilna, co wpływa na moją rozpieprzoną psychikę w danym momencie i zaczynam świrować, irytować się itd.
Początkowo te pytania jej przyjaciółki spływały po mnie jak woda po kaczce, śmiałem się tylko z tego, ale więcej i więcej tych pytań, krzywych akcji spowodowało, że zacząłem się czuć szykanowany, osaczony, nie wiem, ale jakby ktoś owinął mnie liną i powoli próbował ją zacisnąć.
Co do ucieczki, nie uciekam, nie robię nic na siłę, na złość czy na pokaz tym bardziej. Chociaż na pytania czy mam kogoś, albo z kim się bawiłem, opowiadam, że nie czas na takie rozmowy, jak przyjdzie co do czego, to się wszystko wyjaśni, albo pojawi, tak jej koleżance oznajmiłem, pomimo tego, że co jakiś czas znowu w rozmowie zapyta. Jestem grzeczny i spokojny, ale jeżeli jeszcze raz to zrobi, to powiem, że jeżeli moja ex jest taka zainteresowana to niech mnie sama zapyta, a nie przez pośredników takie rzeczy załatwia. Poza tym, odciąłem się od ex, a nie odciąłem się od jej znajomych i to jest kolejny ból dupy, który muszę zamknąć. O tyle mi łatwiej, że nikt z ludzi, którymi otaczam się na codzień w miesćie gdzie studiuje jej nie zna, tak więc jest pełen luz.
Zasmakowałem tego pójscia dalej, zobaczyłem, że nie jest tak strasznie, chcę poznawać nowe rzeczy stąd ta ogromna chęć, ale póki nie odetne się od wszystkiego, nie zamknę furtek, póty nie będzie tego "raju".
Dałyście mi cholerną energię teraz, aż uśmiech na mej twarzy zagościł. Zauważyłem, że spokój i zero informacji/kontaktu mi najlepiej pomaga w jakichkolwiek działaniach, niczym noc dla złodzieja jest sprzymierzeńcem, tak dla mnie ten spokój. Majówka była próbą, której nie zaliczyłem, oby wakacje były inne, bo prawdopodobnie będę w rodzinnym mięscie pracować, tak samo jak moja ex. Tak więc misja na lato to nie tylko zrobić super sylwetkę (dla siebie oczywiście), lecz ubicie tego małego diabełka w mej głowie.