Mel nawet nie wiem jak mam ubrać w słowa swoją radość !
Gratulacje! tyle przeszłaś i włożyłaś dużo pracy nad sobą i widać tego cudowne rezultaty
To też żywy przykład dla Nas wszystkich, że jest nadzieja
Cudownie się Ciebie czyta
Ja mam dziwne poczucie, że tkwię w miejscu. Ciągle w tyle głowy mam strach przed tym, że go spotkam gdzieś na mieście. Myśli o nim coraz mniej, ale mętlik w głowie coraz większy. Odpuściłam randkowanie - jeszcze nie jestem gotowa. Nastawiam siebie na wyciszenie i słuchanie samej siebie.
Jak u Was ?
8,321 2017-01-12 21:42:18
8,322 2017-01-12 22:24:40
Dziekuje Aguś, szczerze i z całego serca
Przeszłam sporo, ale nie mniej i nie więcej niz każdy z nas tutaj. Miałam takie same chwile watpliwości i załamań, jak i reszta ale starałam sie cały czas przeć do przodu, wypierałam z głowy mysli że mogę utknąć w miejscu bądź nie daj boże cofnąć sie. Nie myslałam o ex więcej niż to było konieczne i nie więcej niż nakazywał zdrowy rozsądek. Im bardziej byłam emocjami dalej od niego i naszego rozstania tym mocniej czułam że rosnę w duchową siłę i pewniej stałam na nogach. I co najważniejsze - myslami byłam, a raczej jestem tylko w teraźniejszości. Przeszłość nie ma żadnego znaczenia bo juz minęła. Przyszłośc jeszcze nie nadeszła, wiec starałam sobie nie kłopotać głowy tym co kiedys sie być może wydarzy. Skupiłam sie na sobie maksymalnie jak to możliwe. Ktoś powie, że to egoizm... owszem ale zdrowy i taki który zaprocentował bo sprowadził do mojego życia właściwego człowieka. Skąd wiem że jest właściwy? Bo jest taki jakim ja sie własnie stałam - szczęsliwy, pozbawiony lęków i uprzedzen, spokojny i stabilny emocjonalnie. I to mi wystarczy za wszystko
Wiem, że kazdy tutaj jest w stanie osiągnąc to samo, czasem trzeba tylko troche wiecej czasu, czasem troche wiecej skupienia... Ale każdy kto juz raz w tą drogę wyruszy predzej czy pózniej dotrze do celu. A tam już tylko szczęście i spokój duszy na nas czeka
8,323 2017-01-13 01:04:18
Wróciłem do pocZątku.... moja była ma już męża. 3 miesiące po rozstaniu.... nie wierzę.
8,324 2017-01-13 11:02:33
Mel, kochana,jak dobrze Cię czytać taką radosną i pogodzoną że sobą :-* Niech Ci się spełnia to, czego pragniesz :-)
Mężu, nie można się cofnąć. Nie wierzę w to. Po prostu przybily Cię wiadomości o eks, co świadczy o tym, że emocjonalnie jeszcze na Ciebie działa. Nie bądź zły na siebie, nie smuc sie - Twoje reakcje dużo mówią o tym,co Ci w głowie i sercu siedzi. Kierunek Ty a nie ona, zapomniałeś? :-) Co możesz dziś zrobić dla siebie? Jak sobie pomożesz? Na jej wybory już nie wpłyniesz, bez względu jakie by były - mądre czy nie do końca przemyślane. Jej już nie ma. Zrozum :-)
A,i jeszcze słówko do Jot - nieważne co było w tym filmiku. Nie wracaj do tego, ale popatrz na swoje reakcje, na to co za nimi stoi, jakie emocje. Jakie przekonania, zdania Ci przychodzą na myśl. A potem bierz kartkę i je spisuj. Miej świadomość tego jakie niedorzeczności podpowiada Ci Twój opuszczony i samotny umysł. A potem weź drugą kartkę i do każdego zdania napisz przynajmniej dwa zaprzeczenia. I nie w ten sposób, że "do końca życia będę sam" -> "nie będę samotny", tylko: otaczają mnie dobrzy i kochani ludzie. Otwieram się na miłość, która do mnie przychodzi :-) To się nazywa afirmacja i działa naprawdę :-) Powtarzaj sobie to codziennie, pracuj tak z przekonaniami a po miesiącu uczciwej pracy inaczej spojrzysz na siebie i ludzi.
Ja nie wierzę w żadne 'cofam sie', 'wracam do poczatku'. Wierzę w 'mam chwilowy kryzys', 'moj niepewny umysł karmi mnie swoimi obawami'. Nie jesteście sami i nie będziecie :-) Nie jesteście beznadziejni, tylko ulepieni z innej gliny niż eks. To się musiało rozpasc, żebyście odkryli siebie i przuciagneli właściwych ludzi, jak Mel :-) Da sie? Da się :-) Czyli do roboty i zrozumcie, że jesteście potezniejsi niż wasze obawy. Możecie być szczęśliwi i w tym celu dzjalajcie, powodzenia :-* :-)
8,325 2017-01-13 11:42:08
Ale czy czytasz co ja napisałem? W październiku po delegacji mnie rzuciła, a wczoraj zobaczyłem jej foto ze ślubu. Ona wyszła za mąż. Mi sie to w głowie moe mieści. Jak długo to znała?? ?? Teraz sie zastanawiam czy robiła kolesia w kilka dni czy mnie zdradziła jak była na tej delegacji przez 6 tyg. Mam mega mętlik w głowie. Nie czuje się aż tak źle jak po rozstaniu, ale boli. Jest chujowo. Mnie naciskala na wesele po 3 miesiącach od zejścia się... jednocześnie zazdroszczę temu jej mężowi i współczuję. Wczoraj nie wytrzymałem i pojechałem do KRK, do przyjaciela i odreagowalem jakoś. Ale dzisiaj znów od rana mną targa
8,326 2017-01-13 11:50:14
Czytam i patrzę na to na zimno. Zastanów się czy chciałbyś wymuszonego ślubu? Czy kobieta,która z jednym zrywa a z drugim za chwilę bierze ślub jest stabilna i dojrzała? I nieważne czy znała tamtego w czasie, gdy byliście razem, czy nie. Czy taka kobieta, która maci w głowie dziecku, bo zapycha pustkę przed samotnością jest wlasciwą partnerką? Ja nadal nie wiem za kim Ty płaczesz, mężu, bo nie ma za kim, naprawdę. Wyślij facetowi butelkę dobrej whisky, że Cię uwolnił od tej toksyny na lata i zajmij się sobą zamiast przeżywać. Znowu skupiasz się na niej a nie na swoim życiu. Co Ci to daje poza brakiem spokoju?
8,327 2017-01-13 12:21:42
Mężu, myślę, że dobrze wyszło. Teraz skupisz się tylko na sobie. Dzięki tej informacji, wiesz, że droga do niej jest już w 100% zamknięta. Nie będziesz bawił się w odpisywanie na wiadomości, wysyłanie prezentów itp. Teraz liczysz się tylko Ty.
Nie zatruwaj głowy tym czy poznała go w trakcie Waszego związku czy już po jego zakończeniu. Takie myśli tylko będą ciągnęły Ciebie w dół. I wiesz co? Tak naprawdę to nie ma większego znaczenia. To już jest przeszłość. Zamknięty rozdział.
Jak człowiek całkiem straci nadzieję na powrót tej drugiej osoby to dopiero rusza do przodu . Tego Tobie życzę.
PS. Wcale nie uważam, żebyś wrócił do początku. "Czuć" zmianę w Twoich postach. Na początku w ogóle nie przetrawiłbyś takiej informacji.
Na przyszłość, lepiej nie zaglądać na profile exów do czasu pełnego uleczenia.
8,328 2017-01-13 13:27:12
Przepraszam za wczorajszego agresora. Heh, Autre, pug, faktycznie, zmiana juz jakaś we mnie zaszła. Nie boli mnie aż Tak, ale jestem w małym szoku. Teraz mi sie chce śmiać jak przypomnę sobie jej wiadomości "teraz chce byc sama i zająć się dzieckiem...". Chce mi się śmiać z mojej głupoty. Już wiem że te kilkaset złotych wydała ba suknię ślubna, a tydzień później pożyczała ode mnie tysiące... ja nadal nic nie mam na koncie od niej. Czuje sie oszukany, ale podobno życie rzuca mam pod nogi sytuację, z których tylko możemy wyjść silniejsi. Po prostu twarz mi się uśmiecha z tego paradoksu i jednocześnie mam mieszankę nienawiści. Żenujące jest dla mnie To, że trochę mnie cieszy, że ona potrzebuje lat terapii, żeby zbudować solidny związek, a ja naprawdę chce byc ponad to i być neutralny. Wziąłem aie za sobie. Kobiety na mnie patrzą, dzisiaj mamy spotkanie z nowo poznanymi laskami w restauracji, na siłowni jestem umówiony na wsp9lny trening z inną kobietką i w ogóle się kręci, ale ja do tej pory mam poczucie winy, że mam z nimi kontakt. Cały czas mam wyrzuty sumienia, że to nie ok tak 3 miesiące po rozstaniu, bo gdzieś w tyle głowy miałem, że moze sie ex odezwie. Traktuję te wyjścia koleżeńsko bo przede wszystkim nie jestem gotowy na związek.. .A ona już zmieniła nazwisko.... z tym sobie nie radzę.
8,329 2017-01-13 15:09:25
Powinieneś wrócić do punktu, w którym mniej skupiasz się na niej. Ciebie to już nie powinno obchodzić czy ona potrzebuje lat terapii, miesięcy czy całych dekad. Serio, to nie jest żaden wyścig.
Jeżeli pożyczała pieniądze na lekarstwa dla dziecka a naprawdę wydała je na garderobę czy cokolwiek innego, to masz kolejny powód, żeby zepchnąć ją z piedestału w swojej głowie.
Na tym etapie lepiej, żebyś spotykał się z dziewczynami bardziej na luzie, skoro masz blokady to znaczy, że nie jesteś jeszcze gotowy.
Nadal podtrzymuję, że u Ciebie najlepszą metodą będzie brak kontaktu i brak informacji o niej, jej życiu.
8,330 2017-01-13 15:49:45
Dzisiaj sobie nie pomogę.. . Znalazłem kolesia na fejsie "Szef szefów" i fajter. Ja pierdole. Ona poleciała na kasę i status. Teraz sobie siedzą w ciepłych krajach na miesiącu miodowym. Miałem szczęście że mogłem pogadać z psychologiem przez tel... Mi sie to w głowie nie mieści. Ona ma na sobie tylko nowe ciuchy. Pewnie nawet teraz nie pracuje. Jak ja mogłem się tak dac wydymac z ta kasą..?!! Ona już nawet nie pamieta ze ja istnieje, więc nic mi nie odda. Jednocześnie jestem zazdrosny i jej nie nawidze
8,331 2017-01-13 17:02:02
Przyszły_mezu, twoja rekacja była emocjonalna, szok i niedowierzanie. Od razu w głowie milion pytań. Ale nie powinienes sie nad nimi zastanawiać. Jej już nie ma, to przeszłość. Wiesz że to osoba niestabilna emocjonalnie. Skup się na sobie, nie myśl dlaczego, po co i dlaczego Tobie powiedziała nie a innemu tak.
Co do kasy. Mój pierwszy ex był mi winny 4 tysiące. Zrobił dziecko innej, szybki ślub i oddał mi pieniądze podejrzewam, że swoje weselne. Bo wcześniej rok prosiłam o oddanie kasy. Ale mnie to już nie obchodziło, ważne, że odebrałam to co mi był winien. Ucz się na błędach i ciesz się, że nie zostałeś jej mężem bo zapytaj siebie szczerze chciałbyś życia z taką toksyczną osobą ? Nie zawracaj ! jesteś na dobrej drodze do odzyskania siebie !:)
8,332 2017-01-13 17:53:34
Autre, bardzo dziękuje za odpowiedz.
Moze troche napisze, ogółem tylko czytam was.
Rozstanie było w połowie sierpnia, na dzien dzisiejszy czuje sie juz o dziwo lepiej. Ale cos mi sie porobiło w głowie, przyjmuje juz fakt ze moze Ex staje mi sie obojętna, juz jej nie potrzebuje, nie potrzebuje kogoś takiego, kogoś kto tak krzywdzi, ktos kto nagle zmienił sie o 180 stopni.
Wiem, ze bym do niej juz nie wrócił choc uczucia sa, moze to juz jakis postęp? Sporo czytam o tym wszystkim, codziennie, lubie to.
Od jakichś dwoch tygodni zdarza mi sir wstać z lozka do pracy bez mysli o niej. Nigdy sie to nie zdarzało, nigdy. Zdarza mi sie o niej zapomnieć podczas dnia, to również nie miało miejsca.
Tylko troche martwi mnie to mianowicie. Kiedy nie myśle o niej, przypominam sobie o tym na sile, tak jakbym mowil do siebie- Jacek nie myślisz o niej, przestałeś - myśl. Nie wiem za bardzo dlaczego tak sobie o tym przypominam? Nie pamietam juz kompletnie jak wyglada normalne funkcjonowanie , nie umiem sobien nawet tego wyobrazic jak to było.
Mam świadomość tego ile czasu stacilem na to rozmyślanie , ile działo sie przez ten czas. Byłem w szpitalu , miałem wypadek, kupiłem samochód, Jezu kiedy to było, nawet nie pamietam, wiem tylko tyle ze wtedy juz długo męczyłem sie z myślami. Nie wiem ogólnie co ja robiłem przez ten cały czas , zupełnie jakbym wyciął z zycia ten okres, myslalem tylko dzien w dzien, godzine w godzine o jednym , w sumie nadal mysle ale juz to wszystko mniej boli.
Mam tez problem z tym , zeby zaakceptować to, ze moge o niej zapomnieć , podświadomie chyba nie chce do tego dopuścić, nie wiem dlaczego, troche sie cykam ( ) sam siebie.
O dziwo potrafie sie juz usmiechac, lepiej mi sie pracuje, obawiam sie ze to tylko chwilowe choc wmawiam sobie ze ile można. Minelo juz tyle czasu, moze wystarczy.
Jak wyjeżdżałem dzis z pracy minąłem Ex na drodze, serce zabiło szybciej, obejrzałem sie w lusterku, w głowie było pytanie gdzie jedzie, skąd wraca ale jakos sobie szybko poradziłem.
Wydaje mi sie, ze jesyem juz nieco silniejszy, czuje ze sie zmieniłem wewnętrznie ale na wnioski jeszcze za szybko, oby mi sie tylko nie wydawało.
Na Ex nie chce sie mścić , niestety dalej mam nadzieje ze sie odezwie , nie wiem po co skoro nic od niej nie chce. Moze zeby pokazać jej ze normalnie zyje ? Albo zeby sie przekonała, ze jest mi juz obojetna, ze nie interesuje mnie z kim sie spotyka tylko oytanie czy tak naprawdę jest ? Nie wiem.
Mezu, podejrzewam jak mozesz sie czuć ale obydwoje wiemy, ze najgorsze mamy juz za sobą, ja tak mowie do siebie w głowie , gorzej niz było juz nie bedzie. Ja chyba niedługo bede odzyskiwał wiarę w to ze moge z tego wyjsć , niedawno byłem przekonany, ze nie a teraz sie zastanawiam.
Jak Brdzie Ci sie nudziło i bedziesz w krakowie to daj znać, ostatnio spotkałem jakiegos jaguara na światłach , było troche wyścigów , troche przegrał. Jesli lubisz takie rzeczy, czemu nie.
Pozdrawiam wszystkich, zaraz zaczynam weekend tylko chyba najpierw sie Przespie
Nie czytam tego co napisalem, moze da sie to przeczytać , ostrzegam, codziennie spie co 4 godziny, mam prawo byc zmeczony!
8,333 2017-01-13 17:58:22
Ja dzisiaj zbankrutowałem dzisiaj na zakupach, ale wyglądam jak Bond i idę w miasto. I co śmieszne ex dzisiaj do mnie napisała. Nawet nie czytam.
Jot ja właśnie w KRK: )
8,334 2017-01-13 18:42:52
Tez mam dzis plany na krk
Autre , myślisz, ze naprawde nie da sie cofnąć? To moze byc solidna pomoc.
8,335 2017-01-13 20:11:44
Mężu, co Ci daje to, że znajdziesz jej obecnego na fb? Co Ci da to, że ją śledzisz? Czemu uparcie sie tego trzymasz? Popatrz, z jednej strony klata, psycholog, nowe życie a z drugiej cały czas oglądanie się w przeszłość. Czemu Cie to tak kusi? Co tam masz? Przecież ona nie będzie z Tobą, ma męża. Oglądanie się wstecz cofa Cię. Z jednej strony podejmujesz działania, żeby się z tego wyrwać, uporządkować emocjonalnie a z drugiej sabotujesz sam siebie. Jeden słabszy dzień nie oznacza powrotu do początku, ale masz wpływ na swoje mysli i czyny. Na to, czy usiadziesz do fb i będziesz jej szukał, czy zajmiesz sie czymś innym. Na to, czy dalej będziesz się dołował, że ona poszła do przodu a Ty (pozornie!) stoisz w miejscu. Ok, wybrała ucieczkę w kolejny związek - musiałeś się liczyć z tym, że to kiedyś nastąpi. Zakonnicą do śmierci nie będzie. Chodzi mi o to, chłopie, że jesteś tu i teraz. Jutro możesz spotkać zajebistą laskę, która sprawi, że zapomnisz o eks. Jutro nie wiesz co będzie. To, co wczoraj juz się zdarzyło. Jesteś tu i teraz. I z tym czasem możesz robić to, co chcesz. Jeśli chcesz tego, ok, płacz w poduszkę, jeśli tego potrzebujesz, ale mówię Ci, że nie ma sensu płakać za przeszłością, na którą nie masz wpływu. Zobaczysz, jeszcze podziękujesz jej, że od Ciebie odeszła. Przyjdzie taka chwila, zapewniam Cię. Póki co, piątkowy wieczór przed Tobą. Koniec tygodnia wypełnionego pracą, emocjami, obowiązkami - zrób coś dla siebie, rozerwij się, pomyśl co Tobie zrobiłoby dobrze. I zrób to, bez kombinowania
Jot, myślę, że o rozstaniu i uczuciach towarzyszących mu trzeba ileś tam razy opowiedzieć, ileś tam razy się złamac, zapłakać. To ludzkie. I z kazdą taka zła emocja, z każdym tłumaczeniem, zwierzaniem się otoczeniu, sobie, zwierzetom domowym jest lepiej, bo to kiedys się porządkuje w głowie samo, odchodzi. Wiesz, że tak się stało po coś, że nie byłeś w pełni szczęśliwy i lepiej teraz niż za 10 lat. I wydaje mi się, że to własnie robisz, gdy sam sobie przypominasz, że masz o niej pamiętać, tęsknisz. Przez to, że zmuszasz swój organizm do myślenia o niej, zaczynasz sie buntować i sam to odrzucasz - to dobrze, bo dzieki temu szybciej sie z tym pogodzisz. Myślę, że ten etap rozmyslania czeka kazdego i też jest potrzebny. Zaczynasz patrzeć na nasz związek, podejmujesz pierwsze próby jego analizy, analizy zachowania eks. Zdejmujesz te różowe okulary i widzisz wyraźniej, również te swoje niedociagnięcia z okresu związku. Ten etap też jednak mija, bo któregoś dnia sam po prostu przestaniesz i zmuszac sie do myślenia o niej i przestaniesz analizować to w ogóle. zrozumiesz, że to już było, nie wróci i roztrząsanie tego w teraźniejszości zwyczajnie nie ma sensu, bo tracisz czas na myślenie o tym, czego zmienić nie możesz.
Myślę, że jeśli się bardzo uprzesz i zaczniesz wracać, rozpamiętywać, włożysz z powrotem te różowe okulary i sam siebie wtłoczysz w rolę ofiary, porzuconego mężczyzny przez taki ideał kobiety, który to mężczyzna do końca życia będzie sam i nikt go nie zechce, możliwe jest cofnięcie się. Gdy będziesz się winił za rozstanie, uporczywie nie chciał żyć dziś, tylko wracał do wczoraj, jest to możliwe. Wierzę jednak w to, że człowiek ma instynkt samozachowawczy i w którymś momencie organizm sam zapala czerwoną lampkę, gdy jest zbyt blisko krawędzi urwiska, za którym czeka dół i rozpacz. Popatrz w przypadku płaczu - gdy już jest go dość, uspokajasz się sam. Tu też tak będzie. W przypadku Twoim, męża i innych, którzy tu byli i będą po nas. Jesli tylko wkroczyłeś na drogę ku poradzeniu sobie z rozstaniem, pokochaniu samego siebie, jak powiedziała Mel, czeka Cię tylko to, co pozytywne. I myślę, że to najlepszy motywator i odpowiedź na pytanie dlaczego nie warto zawracać
8,336 2017-01-13 20:28:24
Jej wady Widxialem juz od poczatku ale to akceptowałem - typowa obrażalska dziewczynka.
Wnioskując z Twojej wiadomości mam rozumieć, ze trafiłem na dobra drogę, tak?
Mysle, mam nadzieje, ze z kazdym kolejnym dniem bede silniejszy i wszystko to co sie działo przez cały związek i od czasu rozstania bo dzien dzisiejszy po prostu zaakceptuje , powoli bede zamykał ten rozdział.
Nir mysle nawet o kolejnym związku, nawet by mi to nie orzyszlo do głowy.
21 lat, hmmm. Moze czas zacząć robic cos nowego, ciekawszego, przeciez teraz moge wszystko, nie ?
Dzieki , kochana jestes !
8,337 2017-01-13 20:55:37
Hej, ja już się stabilizauję tylko ona teraz do mnie pisze. Po co? Moim zdaniem ona jest uzależniona od uwagi innych. Co by powiedział jej obecny mąż (od 7 dni jest mężatką( wiedział że ona kontaktuje się z ex bez powodu?
8,338 2017-01-13 21:09:30
Ale się narobiło Mężu
Po co Ci wiedzieć w jakim celu ona się z Tobą kontaktuje? Bo jest chora? Bo ma problemy sama z soba? Jakie to ma znaczenie ??? Ona oszukała Cię po rozstaniu i naciągnęła na kase,Boże jakie to dno a Ty sie zastanawiasz po co ona pisze ???? Czemu jej nie zablokujesz i nie żyjesz własnym zyciem ???
Mel gratulacje !!! Cieszę się,że Ci sie udało.
8,339 2017-01-14 01:30:05
Chwile mnie nie było i tu takie rzeczy!
Mel, wspaniała wiadomość, szczerze gratuluję i życzę niekończącego sie szczęścia to tez jakiś argument dla nas, którzy jeszcze walczą.
Mężu, domyślam się tego uczucia, które na Ciebie splynelo dosłownie w jednej sekundzie.. paradoksalnie myślę, że teraz będzie Ci łatwiej ruszyć z tym wszystkim. Koniec trzymania się chorej iskierki.. juz nie ma czego analizować. Teraz juz musi być tylko lepiej! Ale powiem Ci ze tez się łapie na tym, że z jednej strony nie mam zupełnie ochoty na nowe znajomości, z drugiej czasem coś by mnie korcilo (choć to raczej zły pomysl) ale potem też myślę że no nie no jak to, dopiero 2 miesiące, jeszcze nie. Teraz juz tak nie, ale przez dłuższy czas czułam się jeszcze bardzo mocno z nim związana i miałam to poczucie obowiązku lojalności..
Aż śmiech czasem bierze na własną głupotę...
Poza tym, jest ostatnio ciężko. Na sesji płakałam przez całą godzinę, chyba nie wiem już o co. Żałość mnie wzięła nad samą sobą. Płakałam cały wieczór, pół nocy i jeszcze kolejnego dnia. Wali mi się jakoś wszystko na głowę i mam momenty uczucia kompletnej niemocy. Dziś miałam taki nawał w pracy ze nawet nie miałam czasu pomyśleć o tym jak parszywie się czuje. Tymczasem głupia ciągle na coś czekam, w coś wierze, sama yz nie wiem w co.. wczoraj znów mi się śnił i te poranki są najgorsze plus zmęczenie po w większości nieprzespanej nocy. Boje się cokolwiek robić, czuje się uwiazana emocjonalne, choć go nie ma to nadal się go boję, nawet jadąc ulica prowodzaca do jego domu, że go spotkam. Wszystko mi się miesza "milosc", złość, tęsknota, żal.. a on milczy. Nie wiem po co były te wcześniejszych zaczepki, które dały mi nadzieje na kontynuację a jednak nie wydarzyło się zupełnie nic... nie potrafię nawet przez sekundę myśleć o tym ze nas juz nigdy nie będzie i ze ktoś zajmę "moje" miejsce... choć chcąc być naprawde szczera, to nie ma "jej" czego zazdrościć.. pewnie przez to tez nerwica stała się moja większą przyjaciółka niż ilestam lat wcześniej.
8,340 2017-01-14 03:04:08 Ostatnio edytowany przez Aj7 (2017-01-14 03:04:34)
Dopiero teraz przeczytałem post o ślubie, szybki tel do męża, wiecie co?
Szukamy ideałów zakochujemy sie w szmat.ch.
Dziękuje dobranoc.
A jak by mi ktoś powiedział 'pomyśl co możesz zrobić dla siebie' po tym jak dowiedziałem sie że moja była po 3 miesiącach z którą byłem x czasu robiłem dla niej wszystko wyszła za mąż, to bym mu chyba przywalił z bani.
Co za chory świat.
8,341 2017-01-14 09:33:11
Dopiero teraz przeczytałem post o ślubie, szybki tel do męża, wiecie co?
Szukamy ideałów zakochujemy sie w szmat.ch.
Dziękuje dobranoc.
A jak by mi ktoś powiedział 'pomyśl co możesz zrobić dla siebie' po tym jak dowiedziałem sie że moja była po 3 miesiącach z którą byłem x czasu robiłem dla niej wszystko wyszła za mąż, to bym mu chyba przywalił z bani.
Co za chory świat.
Gratuluję kultury i ogłady. Zwłaszcza za tekst o "przywaleniu z bani" powinieneś dostać medal z ziemniaka. Autre jest kobietą, napisanie takiego tekstu do kobiety jest poniżej jakiegokolwiek poziomu.
Mężu, możesz taplać się w błotku, dolinie, współczuciu. Możesz rozkminiać każdy sms, wiadomość na czynniki pierwsze, zastanawiać się nad kropkami, spacjami czymkolwiek. To i tak niczego nie zmieni, pogłębisz tylko swoje uzależnienie od niej. Ciągle szukasz problemu w niej, zamiast zorientować się, że problem jest w Tobie.
Tkwiłeś w toksycznym związku. Związek się rozpadł, a Ty w nim nadal tkwisz.
Szkoda, że sam siebie krzywdzisz, ale to Twój wybór.
Autre, fajnie piszesz. Dobrze, że jesteś.
8,342 2017-01-14 10:24:14
Pug ja naprawdę chce z tego wyjść. Dzisiaj rano się zapytała czy jest do niej jakiś list. Napisałem że nie wiem i dałem nr do nowych mieszkańców i że jej mąż może sie pytać. Ona zero reakcji. Zapytała jak wygląda moje życie, ale noe odpisałem. Potem tylko napisała że życzy mi najlepszego i papa. Także most spalony. Ale pomimo to ze sobi3 że dobrze żyje to nie wpadła na pomysł, żeby wspomnieć o pieniądzach. Czuje się mega wykorzystany. Wiem że teraz problem jest we mnie. Wezmę się jeszcze bardziej za siebie i przetrwam to. Ale to tak boli. Kiedy zobaczyłem te zdjęcia i ten jej uśmiech.... nie wiem jak się pozbyć tej zazdrości i nienawiści. Każdy chyba jednak w tym życiu musi być kobiety w tyłek. Może powinienem sie cieszyć, że przechodzę to teraz, a nie za 10 lat. Jestem teraz w tak dołku emocjonalnym, że miałbym nie lada satysfakcję gdyby jej to małżeństwo nie wyszło ale na co mi To?... Chce po prostu wyjść na prostą i zająć się soba. Aż szok ze kobieta ma takie wyrachowania. To jest jednak możliwe, że mnie nie zdradziła a tak naprawdę zna kolesia od miesiące i wyszła za mąż, skoro mnie do tego zmuszala po 2 miesiącach. Panicznie boję się tego, że będąc ze mną wyzyla się na mnie za wszystkie czasy i wszystkie jej źle cechy znikły wraz ze mną i teraz jest inna osoba, a ja z kolei skończyłem z rozwalona psychiką.
Aj7, dzięki za tel wczoraj, ale Autre też bardzo dobrze pisze, domyślam sie ze nie miałeś jej na myśli z tym tekstem
Po prostu szok... Dzisiaj mam psychologa. Heh, nie mam słów po prostu. Ona goni tylko za statusem mężatki i nowymi ciuchami. W końcu znalazła frajera, który dał sir na to naciągnąć... A ja jestem jeszcze większym frajerem bo w mieszance nienawiści i zazdrości myślę, że to ja chciałbym być na tym zdjęciu. Mam syndrom psa ogrodnika i tego muszę sie pozbyć.
8,343 2017-01-14 11:10:10
Pug, dziekuję Ci za obronę mojego honoru i mojej osoby. szczerze dziękuję i doceniam to jednak, gdybym się obrażała za każdym razem, gdy ktoś mnie nie szanuje albo powiedział coś, co nie jest zgodne z moją opinią, powinnam regularnie fundować światu foch z przytupem
Czyli nie czuję się obrażona, a wręcz fajnie, że Aj stanąl po stronie męża, którego z kolei ja wcale nie krytykowałam.
Zdaję sobie sprawę, że tzw. racjonalna i zimna postawa, którą prezentuję jest trudna i nie każdy jest na tym etapie (od razu przeproszę: to nie tak, że jestem nie wiadomo jak daleko, po prostu umiem racjonalnie spojrzeć na relację i czyjąś, i własną) i wiem, że emocje na początku nie pozwalają na trzeźwy osąd. Druga sprawa, kwestia wzięcia odpowiedzialności. Nie mówię, żeby się obwiniać za wszsytko, bo wtedy to już naprawdę dół i bagno, które wciąga coraz bardziej, ale zaakceptować to, że my też popełnialiśmy błędy. Na ogół nieświadomie, bo wiadomo, że gdyby był to zdrowy związek, to nie byłoby niepewności, poczucia braku równowagi w zaangażowaniu u obojga partnerów i innych rzeczy. I wybaczyć sobie i partnerowi, że to się stało. Po prostu puścić, zostawić za sobą. Aj przypomniał mi moją eks i jej postawę, gdy mówiłam jej : nie biadol, weź się za bary z życiem, możesz zrobić to i to, tylko chciej. Reakcja była identyczna Że to rady z kosmosu, że jestem nad-optymistką, że zyję w nierealnym świecie. Najtrudniejsze jest jednak wzięcie odpowiedzialności za siebie, postawienie pierwszego kroku i wytrwanie w tej decyzji. Łatwo jest się żalić, płakac, narzekać. Trudniej jest powiedzieć: ok, to co dziś zrobiłam/em dla realizacji tego celu, żeby z tego wyjść? Łatwo jest być ofiarą, obwiniać innych o swój stan, za to trudniej jest przyjąć faky - ok, zdarzyło się, idziemy dalej, to było po coś. I zwróćcie uwagę, że to, o czym mówię, ma zastosowanie nie tylko do rozstań, ale też do problemów rodzinnych, do braku pracy, do szeregu innych zdarzeń. Dagmara Skalska kiedyś fajnie napisała (sparafrazuję, bo dokładnie nie pamiętam): widocznie dobrze Ci w sytuacji, w której jesteś, skoro sam nie robisz nic, aby to zmienić. Najwyraźniej ta sytuacja coś Ci daje.
Mężu, nadal jest ona, ona i ona. A co dzis zrobisz dla siebie? Co zrobisz, żeby się podnieść?
Jot21, młody jesteś jeszcze, całe życie przed sobą. Chcę tylko powiedzieć i Tobie i innym, że nie ma sensu sie dołowac przez to, że ktos nas nie docenił. To tylko jedna osoba na tyle miliardów ludzi Jej strata i tyle. Twój zysk, bo dzięki temu wiesz co robic, jak stać sie lepszy, jak pokochać siebie. Ona stoi w miejscu albo poszuka nowego związku, w którym będzie próbowała uporać się ze swoimi problemami a Ty zajmiesz sie sobą i po jakimś czasie spotkasz kogoś innego, kto będzie bardziej dopasowany do Ciebie teraz niż tego, kim byłeś. Jeśli lubisz wyzwania, nie każę Ci dawac lajków i komentarzy, ale zrób sobie test. Pomyśl jaki chcesz być za rok, jaki jest ten Jot21 i po prostu to realizuj. Stawiam własną głowę, że przy determinacji Ci sie uda i na koniec roku będziesz gratulował sobie, że nie jesteś już z tą osobą i tak bardzo zbliżyłeś się do tego, jaki chcesz być.
8,344 2017-01-14 11:36:36
To nie o to chodzi jaki ona stworzy związek z nim. Tylko o to, że Ty z nią tworzyłeś niezdrową relację. Od osoby stosującej przemoc, szantaż emocjonalny trzeba wiać a nie zastanawiać się czy dla kolejnego mężczyzny będzie milutka i cieplutka.
Każda z dziewczyn komentujących Twój związek powtarza to samo tylko innymi słowami. Oceniamy to obiektywnie.
Jasne, że to nie jest łatwe i może wystąpić chwilowy spadek, tylko trzeba otrzepać spodnie i iść dalej. I na tym najtrudniejszym etapie odciąć zbędne bodźce czyli podglądanie exów na fejsie, instagramie, snapchacie, czytanie komentarzy pod ich zdjęciami, śledzenie ich obecnych partnerów na portalach. Kontakt tylko opóźnia zdrowienie, bo następuję analiza : dlaczego, a po co itp. Owocnego spotkania u psychologa.
8,345 2017-01-14 11:44:27
Autre bardzo mądrze piszesz - uwielbiam <3
Aj7 Twoja reakcja była emocjonalna. Ale co wolicie razem z Mężem siąść razem i użalać się nad sobą, biadolić nad swoim ciężkim losem czy skupić się na sobie i iść dalej ?
Ja też wieczna pesymistka zaczynam sama sobie ściągać klapki z oczu bo nikt inny za mnie tego nie zrobi, a kiedyś liczylam na to, że ktoś własnie za mnie to zrobi. Mogę tkwić w przeszłości i rozmyślać o pierwszym ex który też szybko wziął ślub i ma dziecko z inną, o ostatnim ex który mnie szarpał, że może kogoś już ma innego i może traktuje ją jak księżniczkę czy coś...mogę ale nie chcę. Bo nic mi to nie daje...i w ogóle po co mi to ? Mężu musisz sobie zadawać takie pytania. Emocje biorą górę i często zawieszamy swoje myśli na ex. Ale trzeba z tym walczyć i iść na przód. I ciesz się, że nie Ty jesteś na tym zdjęciu. Bo uwolniłeś się z toksycznej relacji. Z czasem inaczej będziesz na to patrzył.
8,346 2017-01-14 11:55:00
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie. Autre, piszesz mega mądrze. Boli mnie ale przeżyję to. Potrzebuje czasu i już wiem po sobie, że najlepiej działa praca nad sobą. Jak wrócę dzisiaj do miasta to wrzucę jej wszystkie pozostałości. Dzisiaj jeszcze ostatni raz wyleje swoje uczucia u psychologa i ruszam naprzód... Boli, bo znów zgubiłem swoje poczucie wartości przez to wydarzenie, ale odbuduję to od nowa na jeszcze silniejszych fundamentach. Nie dam się, ja chce być szczęśliwy sam lub z kimś u boku.
8,347 2017-01-14 22:25:05
Autre, piszesz naprawdę ważne rzeczy. I jestem pewna, że rozumiesz te emocje. Tylko jesteś już bardziej z przodu na tej ścieżce i czujesz moc tego co piszesz Wszyscy powinniśmy sobie codziennie zadawać to pytanie "co mogę zrobić dziś dla siebie", a ostatnio dotknęło mnie to szczególnie, bo ja po prostu chcę potrafić być szczęśliwa sama ze sobą.
Mężu, jak po sesji? Dostałeś zimny prysznic i całkowicie rozumiem Twoją reakcję emocjonalną. Wierzę jednak, że każda kolejna godzina to dla Ciebie postęp.
8,348 2017-01-14 22:35:17
Vero, po sesji jak zwykle lepiej, ale mogłoby być lepiej. Mam naprawdę dobrą terapeutkę, nawet mogłem z nia pogadać kilkanaście minut przez tel w tym kryzysowym dniu. Jedyne z czym boją się moje myśli, to pytanie czy mnie zdradziła i jak długo to trwało zanim mnie rzuciła. Jednak psycholog nie wyklucza, że po prostu miała zbyt duże pragnienie na bycie żoną i działała pod Impulsem. Trudno było, minęło. Ja już jestem w pracy. Od jutra wracam na wysokie obroty. Poznałem ciekawą kobietę na siłowni. W pn mamy razem trening, a potem zobaczymy
Niestety wydałem bestalskie pieniądze podczas 2 dni w KRK, więc chyba do końca stycznia będę codziennie pracować lol...
Chciałbym jeszcze podyskutować o tym co ona zrobiła. Wyjść za kogoś, kogo się zna tygodnie, może 2-3 miesiące. Przecież oni siebie nie znają.... Ale ok, dla własnego dobra dam temu spokój, bo mnie zjecie
8,349 2017-01-14 23:03:06
Wiesz, można o tym dyskutować, snuć przemyślenia i układać kolejne wersje wydarzeń. Znam tę potrzebę. Tylko jedno zasadnicze pytanie: co to zmienia? jaki to ma wpływ na to co jest teraz i na przyszłość? Chodzi mi to, że nie możemy nic zrobić z tym, co już się wydarzyło. Analizowanie, rozkładanie na czynniki pierwsze.. Ale to tylko Twoje myśli i niekoniecznie wszystkie słuszne. To jak grzebanie w śmieciach - strata czasu. Jeśli tego potrzebujesz to zrób to, ale tylko raz, a potem nie wracaj już do tych myśli. To wszystko rozwala na łopatki i rodzi dodatkowe kwestie, których nie da się wyjaśnić. Nie zastanawiaj się czy zdradzała i ile (patrz wyżej), ile by to nie trwało, jest po prostu obrzydliwe i nikt nie zasługuje na takie traktowanie, druga kwestia - mniej wiesz, lepiej śpisz. W tym wypadku na pewno.
Mówisz wydałeś sporo kasy, ale teraz właśnie możesz sobie na to pozwolić po prostu zrobiłeś coś dla siebie
8,350 2017-01-14 23:22:24
Nie przejmuj się przyszły mężu. Zaraz wezmą rozwód. Ja jestem trzy miesiące po rozstaniu, mój były odszedł z dnia na dzień do innej, szczęśliwy, zakochany, chwalił się nią i proszę.. koniec miłości. Długo czekać nie musiałam. Mój psycholog twierdzi, że ex jest niestabilny emocjonalnie i nie ułoży sobie życia z nikim - tego mu też życzę. I najgorsze co robiłam to chciałam mieć na bieżąco informacje co u niego i miałam dobre źródło które mnie zabijalo..Od nowego roku postanowiłam, ze koniec kontaktów i żyje lepiej, poza tym ze muszę go widywac kiedy przyjeżdża do dziecka. Powodzenia
8,351 2017-01-14 23:27:22 Ostatnio edytowany przez Przyszly_maz (2017-01-14 23:29:40)
Faktycznie, to jest jak "grzebanie w smieciach". Boli tylko to, że kiedyś było to cos najcenniejszego. Heh, naprawdę nad tym pracowałem, żeby to przestawić i mieć spokój, ale to był taki dzwoń prosto w twarz, że zagielo mnie. Kasia, poprawiasz mi humor ale postaram sie nie budować mojego szczęście na ewentualnym nieszczęściu mojej ex. Niech sobie żyje i sie bawi. Ja mam swoje plany i muszę się na micha skupić
8,352 2017-01-15 00:00:58
Mnie też to boli... nie umiem się z tym pogodzić.. z tym że można tak łatwo coś przekreslic. Tylko nie mam już ochoty tego analizować, nie zrozumiem go nigdy. Ale wkurza mnie to, że mimo wszystko nie potrafię sobie jego odpuścić. Chce się skupić na sobie ale słabo mi idzie jak mam być szczera.
8,353 2017-01-15 01:25:30
Vero, ja myślę, że jestem na tym etapie, co kiedyś Girl - czasami tracę cierpliwość i wybucham na myśl o tym, że sami sobie utrudniacie tymi powrotami w myślach i że uczciwie i ostro zabrawszy się za temat nieanalizowania związków, bylibyście już daleko w przodzie. Z drugiej strony jednak, wiem, że te myśli się pojawiają codziennie i codziennie się wraca myślami do eks, czasem dodatkowo jakiś bodziec to wywoła w postaci perfum, piosenki, jakiegoś zdania, czyjegoś nawyku. Ale wiecie co? To też mija, to analizowanie. I mimo wszystko, nawet jeśli generuje smutek, warto sobie na niego pozwolić po to, by te emocje wyrzucić z siebie, nie tlumic. Pewnego dnia po prostu stanie się tak, że coś wam kliknie w głowach i zrozumiecie, że skoro eks zostawia, wybiera siebie, poniza, nie szanuje - to nie jest ta właściwa osoba. Zasługujecie na kogoś, kto będzie z was dumny, doceni, pokocha, będzie a nie bywa. I o to chodzi, by taką osobę znaleźć, ale najpierw również zrozumieć swoje błędy i swoje schematy. Tu nie ma drogi na skróty :-) I gdy to zrozumiecie, stwierdzicie, że analiza nie ma sensu, podobnie jak wracanie myślami do eks. To już było, jest przeszłością. A emocje trzeba po prostu wyrzucić, smutek przecierpieć i zobaczycie, że kiedyś łzy same mijają. Po prostu nie widzi się sensu płaczu za kimś, kogo nie ma. Jeśli słabo idzie skupianie się na sobie, to od czego się tak w sobie ucieka? Przecież to reakcja obronna. Sprawienie sobie przyjemności, dbanie o siebie powinno być naturalne. Dbamy o innych a my to co? :-) Mniej ważni? Tu nie ma co rozumieć dlaczego ktoś zostawił. I wiem, że w to się nie wierzy i trudno przestać o tym myśleć, bo też tak miałam. Aż mówię, kliknęło i przestałam. To prosta droga w dół. Powodów rozstania nie zrozumiesz, bo zawsze będzie się ukochaną osobę usprawiedliwiać. I z niego/niej zrobi się wzór cnót wszelkich a z siebie popychadło.
Uda wam się, dajcie sobie czas, nic na siłę :-) Tylko błagam, zróbcie z tego wasz priorytet - dbanie o siebie. A dbanie o siebie oznacza też, że nie katujecie się analizami i wyrzutami sumienia, rozwijacie się, odnajdujecie lub odkurzacie pasje, znajomych. Sami wiecie co chcecie robić i jakimi ludźmi być, więc do dzieła :-) Spokojnej nocy :-)
8,354 2017-01-15 02:07:48
Hej opowiem ci swoją sytuacje ... poznałam chłopaka na wakacjach w lato 2016 zaczęliśmy pisać dzwonić do siebie , ,mieszkamy w innych krajach ale oboje byliśmy zdeterminowani żeby być ze sobą i tak minęło 5 miesięcy , ja się zaangażowałam wydawało mi się ze on tez widzieliśmy się 4 razy ale praktycznie cały czas pisaliśmy Nin stop ...mieliśmy zaplanowane wspólne wakacje i sylwestra I poznanie jego rodzicow ... tydzień przed przylotem do mnie i wzięcie wszystko na inny poziom on zrezygnował ... mówiąc ze nie wie co czuje na dodatek napisał to smsach a dwa dni później zadzwonił przepraszając ze zmarnował mi czas i ze chciałby być znajomymi... było mi ciężko bo naprawdę coś poczułam ale jakoś to przetrwalam... Jednak on Dalej pisal sprawdzal co u mnie, wysylal foty itp spotkalismy sie na tym holideju przyszedl z kwiatem, spedzilismy calego holideja razem jak para lacznie z sylwestrem ... w ostatni dzien wyczulam ze cos nie tak ale udawakan ze wszystko jest super i nie chcialam psyc chwili pytaniami o nas bo bylo idealnie ... pozegnalismy powiedzial ze widzimy sie u niego za pare tygodni jak planowalismy ... jednak wczesniej do kolezanki mojej napisal ze nic z tego nie bedzie bo on tego nie czuje tak jak powinien i cos we mnie peklo bo zranil mnie tak drugi raz i pocielam sie teraz bede miala blizny przez jakiegos faceta w ktorym sie zakochalam a nie jest wart ani jednej mojej sekundy i lzy pisze to jako przestroge dla wszystkich dziewczyn bawienie sie czyimis uczuciami jest po prostu straszne
8,355 2017-01-15 02:17:04
Autre, mnie po prostu rozwala To, że już było u mnie naprawdę ok... Normalnie funkcjonowałem, śmiałem się i byłem z siebie zadowolony, bo robiłem postępy. Nawet u psychologa zdążyliśmy już z tego tematu i zaczęliśmy się leczeniem mojego nadmiernego perfekcjonizmu (lol). Nie umiem teraz nie myśleć o tym, że ona dała temu kolesiowi na samym starcie, to o co ja w naszym końcowym stadium związku walczyłem. Jestem zażenowany swoją reakcją, ale zżera mnie od środka kiedy pomyślę, że ona kilka dni/tyg po zerwaniu już kochała się z innym. Ten facet musi być mega uległy skoro w takim tempie go namówiła na ślub. Oglądając ich zdjecia nawet się doszukiwałem czy jej uśmiech jest szczery itd.... Nie rozumiem dlaczego żal mi dupę ściska, a jednocześnie wiem, że gdyby chciała wrócić, to bym jej nie przyjął... Nie po tym co teraz widziałem. Chciała byc żoną to ma, ona pójdzie po trupach w każdym celu, za wszelką cenę. Siedzi sobie żonka na jego utrzymaniu i wybiera sobie nowe ciuchy, a ja zapierdalam 15h na dobę żeby spłacić długi, które dla niej zaciągnąłem...Wiem, że potrzebuję czasu, ale teraz moje myślenie to istny idiotyzm, bo chyba byłoby mi łatwiej iść do przodu gdybym się dowiedział, że się rozwodzą - wiem, to idiotyczne i bardzo zawistne, ale nie potrafię uwolnić się od tego pragnienia.
8,356 2017-01-15 02:28:49
Chciałem tylko przeprosić za mój tekst "przywaliłbym z bani"
Przepraszam Cie Autre, oczywiscie nigdy bym tego nie zrobił.
Poprostu nie wierze już w ludzi.
8,357 2017-01-15 02:37:55 Ostatnio edytowany przez Husky (2017-01-15 03:09:27)
Pewnego dnia po prostu stanie się tak, że coś wam kliknie w głowach i zrozumiecie, że skoro eks zostawia, wybiera siebie, poniza, nie szanuje - to nie jest ta właściwa osoba.
Dokładnie tak!
Zauważyłam, że ten "klik" niesamowicie zmienił mi nie tylko świadomość odnośnie mojej sytuacji, ale diametralnie zmieniło mi się też podejście do cudzych.
Na przykład, kiedy w książce, spektaklu, filmie przewija się wątek romantyczny, to do tej pory miałam tak, że jakich świństw by sobie bohaterowie nie robili, ja wewnątrz cały czas miałam gorącą nadzieję, że jednak będą razem ever forever.
To samo dotyczy bajek w dzieciństwie (które w ten sposób już od początku biednym dziewczynką wypaczają myślenie), a także czytania tego forum... Zanim cokolwiek tu napisałam to co jakiś czas przeglądałam cudze historie i chyba robiłam to tylko po to, żeby odnaleźć patologiczne sytuacje, które jednak kończą się happy endem. Wręcz irytowały mnie wszystkie komentarze typu "zostaw go", "olej", "nic z tego nie będzie", "nie walcz", "daj sobie spokój"... myślałam sobie: przecież jak to! przecież siła miłości wszystko przezwycięży! Strasznie mi się teraz chce z tego śmiać
teraz, kiedy oglądając czy czytając coś przewinie się wątek romantyczny, to nie czuję już tej przedziwnej nadziei, żeby im się udało, po prostu zniknęła. Zamiast tego myślę, od czego będą szczęśliwi i co mają do zaoferowaniu światu, a nie, czy jakiś abstrakcyjny byt "patologicznego MY" przetrwa, chociażby miał istnieć tylko w głowie jednej osoby. Nie czytam, ani nie oglądam stricte romansów, ale zauważyłam, że jeśli chodzi o skupienie na fabule moja uwaga bardzo koncentrowała się na takich ewentualnych wątkach miłosnych... zdecydowanie ZA bardzo.
Teraz zagadnienia/działania/obszary niezwiązane z budowaniem relacji wydają mi się o wiele wiele wiele bardziej pociągające. Jakby powróciła mi pierwotna ciekawość świata, którą zatraciłam trwając w patologiach maści wszelakiej.
Jak pomyślę wstecz, to w zasadzie nic po za tą dziwnie pojmowaną "miłością" mogło dla mnie nie istnieć. Jasne, robiłam wiele rzeczy, ale nic nie było dla mnie tak ważne, jak ten konkretny na dany moment, jeden człowiek (który na dodatek mnie krzywdził). Jak pomyślę ile przestrzeni mózgowej zajmowało mi myślenie o ach och romantycznych uniesieniach i ich analizie, to aż robi mi się siebie żal.
Mam nadzieję, że to nie jest zgorzknienie odnośnie relacji, może trochę przegina mi się w drugą stronę, ale chyba dobrze w pełni poczuć ten przeciwny biegun, zanim wszystko się wypośrodkuje:) poza tym teraz bardziej niż kiedykolwiek doceniam, jak wspaniałą sprawą są przyjaciele i jak całkowicie potrafią usunąć wszelkie ślady osamotnienia.
Życzę Ci Aj7, żebyś jednak nie tracił wiary w ludzi i myślę, że świetnie w tym pomaga patrzenie na relacje inne, niż męsko-damskie
Dobranoc!
8,358 2017-01-15 10:52:30
Mężu, po prostu jeszcze nie wyzdrowiałeś, bo zejście z tematu jednak nie oznacza jego zamknięcia. Musisz wykrzesać z siebie siłę by zrobić sobie przysługę i nie analizować przeszłości, nie zadawać pytań, na które nie poznasz odpowiedzi. Mam nadzieje, że zazdrość i zawiść też minie, bo przez to cały czas tkwimy w jednym punkcie.
Autre, czekam na ten dzień kiedy coś kliknie i nagle rzeczywistość nabierze innych barw.
P.S. nie chciałam się tutaj rozpisywać, wysłałam Ci wiadomość.
Husky, a może jednak trochę zgorzkniałość? Tzn. wiem, że życie to nie bajka, a filmy o tych miłościach to bujda, bo życie jednak jest bardziej brutalne. Ale odniosłam wrażenie, że chyba straciłaś trochę wiarę?
8,359 2017-01-15 11:37:20 Ostatnio edytowany przez Husky (2017-01-15 12:32:25)
Husky, a może jednak trochę zgorzkniałość? Tzn. wiem, że życie to nie bajka, a filmy o tych miłościach to bujda, bo życie jednak jest bardziej brutalne. Ale odniosłam wrażenie, że chyba straciłaś trochę wiarę?
Vero, może trochę źle dobrałam słowa, bo obawa o "zgorzknienie" dotyczy zaniku pewnych potrzeb, ale absolutnie nie straciłam wiary w ludzi wręcz przeciwnie:) od kiedy cała moja uwaga nie koncentruje się na jednej jedynej osobie, to dostrzegam ilu dookoła siebie mam wspaniałych ludzi i jak bardzo wartościowe są interakcje z nimi.
Z pewnością straciłam na obecny moment jakiekolwiek zainteresowanie związkami, ale z drugiej strony pierwszy raz od dawna autentycznie ciekawi mnie i zajmuje cała reszta tego świata. Odnośnie miłości romantycznej to zaczynam myśleć podobnie do Platona i jakoś bliższa stała mi się "agape"
W sumie jak tak pomyślę wstecz, to sprawy sercowe zaczęły mnie jakkolwiek obchodzić w wieku około 11 lat. Byłam aktywnym, dosyć samodzielnym dzieckiem, miałam różne pasje i robiłam mnóstwo rzeczy, które sprawiały mi przyjemność. I, no kurczę, ciężko określić tamtą mnie jako zgorzkniałą tylko dlatego, że nie poszukiwałam drugiej połówki i nie czułam, żeby czegoś w tym stylu mi brakowało. A teraz czuję, jakby wróciło mi właśnie tamto postrzeganie świata.
Może kiedyś się zauroczę, ale bynajmniej o tym nie marzę. Marzę za to o wielu innych rzeczach:)
Na pewno u każdego taki "klik" zadziała inaczej, a ja tak tylko się z wami dzielę jak to u mnie wygląda
8,360 2017-01-15 12:32:27
Aj7, spokojnie, nie ma za co przepraszać, emocje wzięły górę, rozumiem to Tak, jak mówi Husky, zwróć uwagę nie na te przypadki wykorzystania, wyrachowania, ale na związki długotrwałe, na ludzi szczerych, prawdziwych. Wcale nie jest ich tak mało
Mężu, rozumiem to, że Ci trudno i czujesz się przytłoczony tym wszystkim. Widzisz, to też sprawdzian na ile dobrze sobie radzisz. Sytuacja pokazała, że potrzebujesz ciut więcej czasu, determinacji, uwagi skierowanej na siebie - pozostaje Ci tylko to zrealizować Nie katuj siebie myslami co ona robi, co myślała - tego się nie dowiesz. Myśl o sobie, bo Twoje życie jest tu i teraz, przed Tobą kolejny dzień. Myślisz, że ona się zamartwia jak sobie radzisz? To nie jest powód do nienawiści, zrób z tego swoją siłę, naprawdę. Wiem, że to umiesz. Wiem, że możesz znowu wejść na ten szczyt, z którego spadłeś. Dawaj, więcej wiary w siebie
"To samo dotyczy bajek w dzieciństwie (które w ten sposób już od początku biednym dziewczynką wypaczają myślenie), a także czytania tego forum... Zanim cokolwiek tu napisałam to co jakiś czas przeglądałam cudze historie i chyba robiłam to tylko po to, żeby odnaleźć patologiczne sytuacje, które jednak kończą się happy endem. Wręcz irytowały mnie wszystkie komentarze typu "zostaw go", "olej", "nic z tego nie będzie", "nie walcz", "daj sobie spokój"... myślałam sobie: przecież jak to! przecież siła miłości wszystko przezwycięży! Strasznie mi się teraz chce z tego śmiać wink"
Husky, to ja mam podobnie Tylko czytając wątki na forum, choć generalnie mało to robię i udzielam się tylko tu, od razu wyłapuję takie samozapalające się lampki. Że kolejny raz jedna strona nie szanuje drugiej, kolejny raz zdradza albo ma źle poukładane priorytety. Po prostu takie rzeczy widzę i szkoda mi tych ludzi, że jeszcze mają nadzieję na powrót, poukładanie sytuacji a z drugiej strony wcale się nie dziwię, bo mimo wszystko łatwiej uciec w zajęcie się drugą osobą w związku niż stanięcie ze sobą samym w prawdzie czego mi brakuje, czy jestem szczęśliwa i co mogę zrobić, aby tak było.
"Jak pomyślę wstecz, to w zasadzie nic po za tą dziwnie pojmowaną "miłością" mogło dla mnie nie istnieć. Jasne, robiłam wiele rzeczy, ale nic nie było dla mnie tak ważne, jak ten konkretny na dany moment, jeden człowiek (który na dodatek mnie krzywdził). Jak pomyślę ile przestrzeni mózgowej zajmowało mi myślenie o ach och romantycznych uniesieniach i ich analizie, to aż robi mi się siebie żal.
Mam nadzieję, że to nie jest zgorzknienie odnośnie relacji, może trochę przegina mi się w drugą stronę, ale chyba dobrze w pełni poczuć ten przeciwny biegun, zanim wszystko się wypośrodkuje:)"
Dokładnie, to jest właśnie to, o czym napisałam. Drugi człowiek na pierwszym miejscu a Ty daleko, w tle, nieważna. I wiesz dlaczego przestawiły Ci się wymagania? Bo zaczynasz stawiać siebie na pierwszym miejscu (hurra! ) Bo zaczynasz dbać o siebie i poznajesz co jest dla Ciebie dobre. Czym jest szacunek otrzymany od kogoś, jak powinien wyglądać związek, czego Ty chcesz od drugiej osoby. Ale wiesz, to już Ci tak zostanie, nie wypośrodkuje się. Chyba, żebyś znów zapomniała o sobie. Idziesz dobrą drogą, trzymam kciuki
Vero, już odpisuję
8,361 2017-01-15 13:19:58
Hej, dzisiaj rano obudziłem się w fatalnym humorze, ale dałem sobie na to 10 minut i wstaję. Nie paliłem papierosów już dłuższy czas, ale w ostatnie dni sporo palę. Dzisiaj to utnę. Autre, już postaram się nie analizować, ale faktycznie, ona uciekła w kolejny związek zamiast zmierzyć się ze swoimi problemami i je wyeliminować zamiast spełniać swoje marzenie o byciu żoną. Nie ważne z kim, nie ważne gdzie, byle by jak najszybciej. Psycholog powiedział mi, że to całkowicie normalne, że chciałbym aby jej nie wyszło, ale będę ponad to. We wczorajszej konwersacji z nią złożyłem jej życzenia na nowej drodze życia i niech sobie żyje. Ten tydzień będzie ciężki, ale wiem ze dam rade. Mam przyjaciół wokół mnie i w Was, tu na forum Jeśli jeszcze jej przyjdzie do głowy o coś mnke pytać to bardzo dobrze. Pora jej wreszcie przypomnieć, żeby zaczęła mi przynajmniej tego laptopa spłacać. Moim zdaniem jej mąż nawet o tym nie wie, bo wyszła by na sierotke i ogółem nie najlepiej w jego oczach gdyby wiedział, że jego żonka jeszcze miesiąc temu ciągnęła kasę ode mnie.
8,362 2017-01-15 14:57:23 Ostatnio edytowany przez agnieszka855a (2017-01-15 15:01:37)
Ja miałam tak na forum i w ogóle w Internecie ze szukałam tematów z problemem podobnym do mojego. I za wszelką cenę szukałam happy endu w historii gdzie facet szarpie kobietę, ona wybacza i on ja szanuje i żyją długo i szczęśliwie. Sama taka chciałam być i chciałam takie zakończenie. Nie znalazłam takiego. Szukałam usprawiedliwienia dla ex za to co zrobił mi. Za to znalazłam na prawdę szczęśliwe zakończenie. Ucieczkę od toksyka i uwolnienie się z toksyn myślę że to mój happy end i jednocześnie mój nowy poczatek
pamiętam też wartości wpajane przez otoczenie i środowisko...żeby być ze sobą mimo wszystko, że związek to ciężki kawałek chleba..Tak owszem ale nie wtedy gdy tracimy swoją godność, szacunek i przekładamy swoje szczęście nad innych.
Miłej niedzieli
8,363 2017-01-15 16:15:35
A moja babcia kilka miesięcy temu, kiedy ex wyleciała na "delegacje" zapytała się mnie czy nie boję się że mnie zdradza... Ja skończyłem tak samo jak biologiczny ojciec jej dziecka. Też sie ze mną spotykała za jego plecami, bo mieszkali razem. Ale mówiła mi że powiedziała mu juz setki razy ze to nie kocha i ze chce odejść. Ze jest tam tylko ze względu na dziecko.
8,364 2017-01-15 16:43:50
ale tu sie dzieje ho ho i jeszcze hoho , witajcie
Przyszly mężu ja wiem ze to boli i boli i boli , bardziej tto ze dawałeś sie manipulować do tego ale jesli nie puscisz tego i nie bedziesz ponad tym to predzej chyba forum zamkną a ty dalej bedziesz sie gryzł. Ja osobiscie bym wolała byc w tym punkcie co ty , niz na miejscu tego kogoś, nie wiesz ile bedzie to trwało jak bedzie miedzy nimi, ale osobiscie zyjesz w tej chwili zyciem jej....
8,365 2017-01-15 17:55:24 Ostatnio edytowany przez agnieszka855a (2017-01-15 18:03:26)
Ex zbombardował mnie cytatem:
"Każdy w życiu popełnia błędy ale to nie znaczy że musi płacić za nie do końca życia. Czasami dobrzy ludzie dokonują złych wyborów. To nie znaczy że są źli. To znaczy że są ludźmi"
I co niby mam o tym myśleć ?
Powinno mnie to wszystko juz nie obchodzic, jednak wciąż łapię się na tym, że uczucia i emocje gdzieś tam jeszcze siedzą i się ujawniają...
Hm w sumie się chwilę na tym zwiesiłam, jakoś smutek dopadł ale to i tak nic nie zmieni.
Idę dalej do przodu i nie zawrócę. Żaden cytat z magicznej księgi cytatów nie zawróci mnie z drogi i walki o siebie.
8,366 2017-01-15 18:23:16
I co niby mam o tym myśleć ?
ze bierze takie mundrosci z tej samej ksiazki-podręcznika dla psychopatow co inni psychole
oni maja takich tekstów na peczki
im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie
8,367 2017-01-15 18:25:16 Ostatnio edytowany przez agnieszka855a (2017-01-15 18:25:40)
_v_ dokladnie o tej księdze cytatów sobie pomyślałam...:)
8,368 2017-01-15 18:29:35
_v_ dokladnie o tej księdze cytatów sobie pomyślałam...:)
jak bedziesz chciala, to sie poswiece i wypisze takie teksty od mojego eks psychola - zobaczymy ile sie powtorzy
8,369 2017-01-15 18:35:04
_v_ nie trzeba
podejrzewam, że 99 % się powtórzy
8,370 2017-01-15 18:35:19
Co masz o tym myśleć? Zupełnie nic. Ja bym mu powiedziała, że nie szukam winnych, po prostu nie chcę z nim być, bo sobie tego nie wyobrażam. Miło, że się starał i chciał wrócić, naprawić, ale dla mnie to skończona i zamknięta sprawa. Nie chcę, nie ufam i jak znam siebie nie sądzę, by to się zmieniło. I dziękuję.
Natomiast zastanawia mnie po co z nim korespondujesz jak również co Ci da ta dawka narkotyku w postaci grzebania w waszej korespondencji? ;-) :-*
8,371 2017-01-15 18:39:07 Ostatnio edytowany przez agnieszka855a (2017-01-15 18:40:32)
Ja z nim nie utrzymuję kontaktu, on przy każdej okazji czy to święta, nowy rok itp. daje o sobie przypomnieć.
Nie odpisuję, nie odbieram i trwam w tym z uporem maniaka nie mam ochoty nic mu odpisywać. Wszytko co chciałam i miałam do powiedzenia już dawno to zrobiłam świeżo po rozstaniu.
8,372 2017-01-15 18:45:42
nie odpisuj,nie wolno tego robić
na szczescie to już wiesz
przygotuj sie tez na to, ze on bedzie sie odzywal co jakis czas, nawet jeśli przerwy potrwaja kilka miesiecy lub lat - to sie odezwie, sprawdzajac czy zmieklas
niektóre osoby po kilku latach miekna, uwazajac ze po takim czasie mozna juz rozmawiac normalnie
ale to jest zludne.
taki kontakt powinno sie urwac na zawsze bez wracania do niego
8,373 2017-01-15 18:51:53 Ostatnio edytowany przez agnieszka855a (2017-01-15 18:52:51)
Nie mam zamiaru wracać ani nawet po latach zamienić z nim jakiekolwiek słowo.
Największą moją obawą jest sytuacja, że mogę go spotkać na mieście. Bo wiem, że to kiedyś nastąpi, mieszka blisko mnie. Boję się swojej reakcji, że znowu będę się telepała w środku i wszytko co złe wróci. Jak go nie widzę jestem spokojna i na razie niech tak zostanie. Nawet jak widzę auto podobne do jego auta już ziarno strachu we mnie zostało zasiane. Mam nadzieję, że z czasem te reakcje będą słabsze i będę bardziej odporna na nie.
8,374 2017-01-15 19:45:59
aga mój tez nie daje za wygrana pisze potem cisza potem znowu i wkoło, smsy typu kocham cie jestes najwazniejsza itp itd to standard potem jest etap ze go mam w ogole gdzies ze sie nie bedzie wiecej ponizal i takie tam , czyste schematy...
8,375 2017-01-15 20:15:06
Częstotliwość jego pisania bardzo się zmniejszyła a ja jestem spokojniejsza. Kiedyś przestanie. Ja mu wybaczyłam i wybaczyłam sobie, że dałam się tak omotać i traktować. Jedyne czego pragnę to szybciej o nim zapomnieć i żeby moje reakcje nie były tak gwałtowne na wspomnienie o nim.
8,376 2017-01-15 20:53:42
mimo to rozdrapuje ...
8,377 2017-01-15 20:58:38
To też się skończy. Wspomnień, przypadkowych rzeczy przypominających go będzie coraz mniej i coraz mniej emocjonalnie będe na to reagowała.
8,378 2017-01-15 20:59:07
Dzisiaj nie wytrzymałem i trochę łez poleciało. Uspokoilem się. Mam niesmak w stosunku do niej. Miałem też nadzieję, że będzie honorowa i mi odda pieniądze... minęły już 3 miesiące i ani złotówki nie oddała. Powiedział a, że splaci laptopa. Chce do niej napisać i jej o tym przypomnieć. Chyba 100zl/msc to nie jest fortuna, czy ja przesadzam?
8,379 2017-01-15 22:00:03
Napisałem do niej. Nie proszę nawet o pieniądze, które jej dałem jak mały był chory czyli jakieś 2000zł. Ja tylko poprosiłem o oddanie za laptopa, którego na jej prośbę kupiłem jej po porzuceniu. A ona zdziwiona i w ogóle jak jakaś ofiara pisze mi teksty "Ok, dobra, nie martw się, oddam Ci TWOJE pieniadze" i "W końcu jak sie za kogoś płaci to powinni sie oddac". Brak mi słów.
8,380 2017-01-15 22:03:12 Ostatnio edytowany przez agnieszka855a (2017-01-15 22:04:25)
Męzu nie odpuszczaj jej, odbierz kasę i przekreśl ją ze swojego życia grubą kreską.
A ona...klasa sama w sobie...(ironia)
8,381 2017-01-15 22:29:47
Dla mnie to pretekst odezwania sie , jesli chodzi o pieniadze ciagle chciałeś jej pomagac i dawać pieniadze i wybacz ale to Twoj bład i watpie bys odzyskał je spowrotem raczej ich nie dostaniesz a proszenie sie o 100 zl co miesiac to sorry ja bym wziela laptopa od razu jesli nie pieniadze 2000 , dwa ona liczyla na to ze jestes tak miekki ze jej sie to nalezy. Mężu jakis czas nie wchodzilam na forum i bez urazy ale odkad wchodze az po dzis ciagle tkwisz w tym jak w bagnie dla mnie zero postepu od tego czasu, zastanawiam sie kiedy w koncu z tym skonczysz...
8,382 2017-01-15 22:54:11
Ja już nie mam po co się z nią kontaktować. Przynajmniej odda kasę. Wiem, że jest źle ze mną, ale zanim sie dowiedziałem, że jest już mężatką, to miałem naprawdę postępy. To pogorszenie stanu, jest głównie przez To, ze na 99% mnie zdradziła... myślę, że gdyby to info do mnie nie dotarło, to nadal byłbym miękki i nawet martwił się o nią, ale teraz jestem po prostu wściekły. Skoro na kasę na sukienki i buty, to może mi oddać pieniądze.
8,383 2017-01-15 22:54:14
Pisałem już to mężowi na FB ale chyba musze to napisać też tutaj.
Byłem dziś sobie na WOŚP w moim pięknym mieście, już po wszystkim stałem sobie z kumplem w kolejce do sklepu i przechodziła dziewczyna która pięknie sie do mnie uśmiechneła, jakoś tak palnąłem do niej "Śliczna jesteś" uśmiechneła sie poraz drugi i sobie poszła, i w tym momencie słysze ten głos zza moich pleców wielkie "AHA" z fochem, odwracam sie a tam moja ex, troche serducho do gardła podskoczyło ale powiedziałem tylko cześć i sobie poszedłem, nie wiem czemu to pisze, ale poczułem sie jak pan sytuacji i odszedłem z uśmiechem to chyba dobrze?
8,384 2017-01-16 10:27:53
Hej, ja tak na szybko zanim pochłonę się pracą.
Aj7, fajna sytuacja chyba udowodniles jej co nie co i nie dziwię się ze to wprawiło Cię w dobry nastrój
Mężu, teraz będzie juz tylko lepiej, nie masz się do czego cofnąć a złość może okazać się konstruktywna, jak minie złość poczujesz się silniejszy. Dasz rade, trzymam kciuki!
Agnieszko, ja bym chciała żeby ex mi tak napisał... to jest kompletnie nie w jego stylu i prędzej śmierci się doczekam. To byłoby już naprawdę coś w jego wykonaniu...
U mnie zła passa trwa, bo za dużo spraw chrzanu mi się w jednym momencie, to tylko potęguje moje przygnębienie..nie umiem się dzisiaj wyciszyć, myśli chodzą mi po głowie okropne. Nie miałam dziś sił żeby wstać z łóżka. Juz dawno poranki mnie tak nie przytłaczaly jak ostatnio
8,385 2017-01-16 11:40:55
Znowu mi się sniła. Śniło mi sie, że wróciła do mnie... Boże to było takie realne... jest mega ciężko, ale mam dzisiaj znów psychologa. Walczę dalej. Chce do końca miesiąca być w takim stanie jak tydzień temu, gdzie już nie czekałem na żadna wiadomość od niej i naprawdę zajmowałem sie swoim życiem. Życzę wam miłego dnia