Wiesz co, jak ja do tego podchodzę. O kobietę musze zabiegać, trochę ją poznać, wspólny wypad nie wiem, na plażę, gdzieś na pizze, razem do WORDu jak zdaje prawojazdy, żeby ją powspierać, wtedy widzę jak dziewczyna reaguje, jakieś wspólne leżenie na trawie, głównie chodzi mi o poznawanie się bliżej, nawet jeżeli to jakaś znajoma od wielu lat. Z czasem jeżeli i mi i jej zależy to jakoś wychodzi. Wybacz, ale musze przywołać tutaj wiadomo kogo, ze względu na to, że nie miałem innych dziewczyn w życiu, a to najbardziej odwzorowuje to czego oczekuję od kobiety, mianowicie poznaliśmy się w styczniu/lutym, w marcu były wspólne wypady z moim kolegą i nią, często jak on poszedł np do toalety gadaliśmy ze sobą, w gruncie rzeczy to jej zależało na mnie, ja miałem wylane na to, nie postrzegałem jej jakoś bardziej jako dziewczyny o którą warto zabiegać, bo wydawała mi się, być laską z salonów, która zalicza najprzystojniejszych chłopaków, w między czasie jakoś wyszło, że ona podała mi swój numer telefonu, były smsy, rozmowy na gg, gdzieś w końcu uznałem, że fajna dziewczyna, chcęc poznawania jej bardziej ujawniła się, z czasem rodziło się coś więcej w mojej głowie, większy pociąg do niej czułem, tak się działo przez dłuższy okres czasu, aż w końcu wylądowaliśmy w łózko, tylko to wylądowanie w łózku było dopiero wtedy jak czuliśmy do siebie coś mocnego. I o tym mówię, najpierw musze coś poczuć do takiej osoby bardziej, poznać ją, trochę "powalczyć" postarać się, pozdobywać, nie wiem może to śmieszne, bo jako facet powinienem iść na łatwiznę, tyle że w mojej głowie mam taki obraz, że facet się powinien starać zawsze, gonić tego króliczka (oczywiście nie przesadzajmy, że cały czas, ale chodzi mi o zabieganie, żeby było jej dobrze w związku). A w momencie jak dziewczyna na pierwszym spotkaniu rozkłada nogi to dla mnie to nie jest wyzwanie, tylko obraz, że może ją mieć każdy bez większego starania się. Ja czegoś takiego nie chcę, no sorry, ale tracę w dużej mierze coś do takiej dziewczyny. Fakt, raz tak się stało, znaliśmy się 2 lata, i jakoś po 1,5 roku gadaliśmy ze sobą, po miesiącu się spotkaliśmy a spotkanie skończyło się w łózku, mimo tego coś do niej czułem, może to stare uczucia, bo będąc we wcześniejszym związku, poznałem tę dziewczynę, starała się cholernie, było mega, super się gadało itd, wiedziałem, że coś wisi w powietrzu, ale z racji, że dwóch osób kochać nie można, a jest mi dobrze w obecnym związku, to odciąłem się definitywnie od tamtej osoby.
Wybacz, że zawsze wplatam w to gdzieś swoje związki, i takie tam, ale wolę pokazywać na przykładach, z racji, że ciężko mi tłumaczyć coś w teorii. Dodam jeszcze raz, naprawdę już ze smutkiem na twarzy, nie ma tej dziewczyny z która byłem w mej głowie non stop. Uwierz proszę.
Cholera, lepiej może faktycznie nie mówić i nie dawać przykładu na mojej ex, bo teraz o tym myślę 
Jeszcze jedno, może spojrzysz inaczej na mnie czytając moje posty w tym temacie:
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=69079&p=2