Jak mnie dopadają myśli o nim i czuję, że moje oczy robią się szklane a w głowie jedna wielka gonitwa myśli to wyobrażam sobie pięknego motyla który odfruwa daleko od tych złych myśli. Pomaga szybko staram się pomyśleć o czymś zupełnie innym. Pewnie pomyślicie sobie, że juz całkiem mi odwaliło ale każdy ma swój sposób
6,566 2016-09-21 15:59:15
6,567 2016-09-21 16:27:19
Autre,
bo ja z natury jestem samotnikiem i zawsze mi bylo ze soba najbardziej po drodze.
Będąc z ex oczekiwałam jednak wsparcia w zwykłych życiowych sprawach a nie dostajac go pogrążałam się coraz bardziej w tej swojej nieszczęśliwości.
Teraz jestem sama i zaczynam czuć jak wspaniale jest odzyskać tą wewnętrzną samotność, poczucie kontroli nad swoimi emocjami i samopoczuciem.
Kiedy potrzebuję ludzi to do nich idę. Nie muszę za to znosić już czyjejś nie wynoszącej nic pozytywnego w moje życie obecności.
Nadal każdego ranka pojawia się malutki smutek i chwila żalu za przeszłością ale widzę że i te uczucia blakną z każdym dniem. Jest progres
Wdzięczność na dzis:
1. Dziękuję za to że potrafię być wdzięczna za każdy kolejny dzień i za to co mnie spotyka.
2.Dziękuję że poczucie wdzięczności zaczyna dawać widoczne efekty.
3.Dziękuję że staje się lepsza dla innych a przede wszystkim dla siebie.
6,568 2016-09-21 16:50:20
Autre,
bo ja z natury jestem samotnikiem i zawsze mi bylo ze soba najbardziej po drodze.
Będąc z ex oczekiwałam jednak wsparcia w zwykłych życiowych sprawach a nie dostajac go pogrążałam się coraz bardziej w tej swojej nieszczęśliwości.
Teraz jestem sama i zaczynam czuć jak wspaniale jest odzyskać tą wewnętrzną samotność, poczucie kontroli nad swoimi emocjami i samopoczuciem.
Kiedy potrzebuję ludzi to do nich idę. Nie muszę za to znosić już czyjejś nie wynoszącej nic pozytywnego w moje życie obecności.Nadal każdego ranka pojawia się malutki smutek i chwila żalu za przeszłością ale widzę że i te uczucia blakną z każdym dniem. Jest progres
Wdzięczność na dzis:
1. Dziękuję za to że potrafię być wdzięczna za każdy kolejny dzień i za to co mnie spotyka.2.Dziękuję że poczucie wdzięczności zaczyna dawać widoczne efekty.
3.Dziękuję że staje się lepsza dla innych a przede wszystkim dla siebie.
Wow, to już daleko do przodu jesteś Chylę czoła. Albo to ten etap, gdy mija smutek, pojawia się gniew i stwierdzenia, że tak lepiej niż z nim. Ja mam wrażenie, że przeczekuję te dni. Mija jeden za drugim, wypełnione pracą, ludźmi, jakąś książką, czasem TV, ale jednak myśli się pojawiają. Moze powinnam usiąść, wypisać to, co czuję, jakoś przepracować. A z drugiej strony sama jestem zła na siebie, że powinnam się ogarnąć już, teraz, zaraz, bo zawsze byłam taką wojowniczką. Nie płakałam, gdy inni płakali. Dużo wymagam od siebie. Tymczasem, mam wrażenie, że nie robię żadnego progresu.
W sobotę jadę na prelekcje o rozwoju osobistym, pewnie będę miała trochę przemyśleń. I odczuwam nastrój do zmian - tyle zauważam. Poranki są paradoksalnie najlepsze. Budzę się z chęcią do życia, do zmian (dziś stwierdziłam, że przemebluję coś albo przemaluję). Im później, tym gorzej. Być może dlatego, że wciąż staram się zrozumieć drugą stronę. Dlaczego tak się stało, dojść co było nie tak, bo nie miałam tej informacji zwrotnej. I wszyscy jak jeden mąż możecie mi mówić na forum, że zrobiłam dość wiele a ja i tak zastanawiam się, gdy przyjdzie gorszy moment, dlaczego ta relacja nie mogła trwać i dlaczego nie można było po prostu tego przepracować.
6,569 2016-09-21 16:50:56
Girl obiecuje coś dziś wrzucić na insta
Przykro mi,że masz taką wredną szefową co za jedza! W każdej firmie zawsze znajdzie się ktoś kto bardziej lub mniej uprzykrzy nam życie.
Zakochana może mała już chce na ten świat?
Doris co to za gorszy czas? Heee?
Camaro staram się obserwować moje myśli i pozwalać im być nie wypieram ich bo to niczego nie zmieni,może dziś jest lekki dołek bo mijają równo dwa tygodnie?
Dziś nawet przeszło mi przez myśl a może napisać pozdrowienia? Jednak szybko się opamiętałam.
Długie przerwy od forum stanowczo mi nie służą
Autre wiem,że te myśli będą się pojawiać,że mając teraz dużo wolnego czasu niestety mogę i mam czas na myślenie.
6,570 2016-09-21 17:04:19
Autre,
może szybciej mi przychodzi pogodzenie się z tym niż walka bo ja od początku wiem na czym stoję?
Od 1,5 m-ca wiem że definitywnie się rozstalismy i nie ma możliwości naprawy ani powrotu z żadnej strony. Zostało mi to powiedziane prosto w oczy.
"Nie kocham cię. Nie chce już z tobą być. Chce zacząć nowe życie."
Proste. Krótka piłka
Oczywiście próbowałam podjąć jeszcze walkę po drodze, pierwsze 2 tyg stawalam na rzesach żeby zmienił zdanie a on się tylko utwierdził w tym że postąpił słusznie.
Gniew też się jeszcze pojawia naprzemiennie z żalem ale to mija.
Ty jeszcze wisisz w próżni, nie było kontaktu z jej strony, nie padły żadne ostateczne decyzje...
Niewiedza jest najgorsza bo uniemożliwia pójście naprzód.
To jak zaginięcie bliskiej osoby - wyszła z domu i nie wróciła. Chciałabyś pochować ciało, zacząć żałobę ale podświadomie masz ciągle nadzieję że kiedyś wróci....
6,571 2016-09-21 17:07:50 Ostatnio edytowany przez Autre (2016-09-21 17:19:10)
Little, dobrze, że się opamiętałaś. Potem mogłabyś cierpieć bardziej, gdyby nie napisał nic albo coś niemiłego.
A poza tym:
Kobieto, jesteś w Hiszpanii, kraju gorącej krwi torreadorów. Piękne plaże, zabytki, ulotne chwile z przyjazną Ci duszą, lazurowe niebo, inna roślinność, inna mentalność ludzi. Korzystaj, kochana. Oddychaj, smakuj, baw się. Przezywaj, doświadczaj tych dobrych chwil. Otwórz się na poznanie Hiszpanii wszystkimi zmysłami Nie myśl o tym, co było. To już zostawiłaś za sobą. Nie wiesz czy jeszcze kiedyś tu będziesz, o tej porze roku, z tymi samymi ludźmi wokół. Dlatego zbieraj wspomnienia, ciesz się i uśmiechaj jak najwięcej. Nie myśl o czymś, co Cię niszczy, odbiera spokój, denerwuje. Idź na bazar, zobacz czy nasze melony smakują tak samo jak tam (albo inne owoce), spróbuj pogadać po hiszpańsku z miejscowym, wygłupiaj się z dziećmi. Trafiłam dziś na mądre zdanie i Tobie też to radzę: "Żyj, bo jest później niż Ci się wydaje".
Trzymam kciuki za to, żeby Ci się udało wyjść z dołka.
Mel, masz rację. Jesteś bardzo mądra i dobrze to rozgryzłaś. Tak jest. Prawda jest jednak taka, że tu nie widać, żeby był happy end. Popatrz, jakoś nikt się ze mną nie kontaktuje, żeby to zakończyć, postawić kropkę na i. Nie powie mi co było źle, mogę tylko to czuć aż do wymyślania sobie możliwych problemów co mogłam zrobić nie tak. Ja czuję, że to koniec. Nie wiem, bo wiedzieć nie mogę. Nikt mi tego nie powiedział wprost. I nie wnikam z jakich powodów: czy obawy przed zranieniem mnie czy z powodu własnego strachu - nieważne. To ja sama muszę sobie to poukładać, nie czekać, zamknąć ten rozdział. Nieważne nawet jak bardzo chciałabym tej kropki na i, finalnego spotkania, podziękowań i przytulenia na odchodne - nie jest mi to dane i nie sądzę by było. Minąło póltora miesiąca odkąd wszystko zaczęło się sypać. W weekend minie miesiąc od ostatniego spotkania, w zasadzie ostatniego kontaktu poza moimi sporadycznymi smsami czy już coś postanowiła. Odzywałam się w tej kwestii dwukrotnie, tydzień po tygodniu, starając się nie naciskać. I za każdy razem mówiono mi, że nie. Teraz już milczę. Nie pytam, bo uważam, że jednak choć minimum w tej sytuacji, ale drugiej osobie tez powinno zależeć. I dlatego myślę, że to koniec. A z drugiej strony, nie zabiłam jeszcze nadziei, bo przemawia przeze mnie optymizm i naiwność dziecka. I zła jestem na siebie, bo próbuję was dogonić. Chwilami czuję, że to już, jestem super pewna siebie, pewna tego, że dam radę, że naprawdę gorsze dramaty są na świecie - i to jest ta górka. A kiedy indziej no cóż, zapełniam sobie dzień, żeby nie myśleć, nie analizować.
6,572 2016-09-21 17:15:02
Autre, ja widze, że masz podobnie do mnie. Każdemu byś pomogła, doradziła, każdy się Ciebie słucha, bo wie, że masz racje... ALE sobie pomóc nie potrafisz. I to co chcesz, żeby dotarło do innych, nie dociera do Ciebie. Kochana! Nie wymagaj od siebie za dużo. Dużo już przeszłaś, nie możesz być taka dla siebie, ale przecież Ty o tym wiesz! U Ciebie po protu rozgrywa się to w swoim tempie. Każdy z nas miał tak naprawdę inną sytuacje i przechodzi to w troche inny sposób, odbiegający od reszty. Pomyśl co byś napisała którejś z nas gdyby napisała to co Ty. Mi brakuje słów, ale Tobie na pewno nie zabraknie. Zawsze wiesz co doradzić, więc pomyśl co byś poradziła sobie
Little, ona chyba jest tak niezdecydowana jak ja coś po tej matce jednak ma ;p
6,573 2016-09-21 17:22:54
Autre kochana dziękuje :*
Smakuje smakuje szczególnie wino jest pyszne i owoce
Wszystko jest jak mówisz i muszę skupić się na" dobrodziejstwach" Hiszpanii.
A co u Ciebie? Jakaś wiadomość coś?
6,574 2016-09-21 17:29:30
Little, u mnie żadnej wiadomości. Bez zmian. O, wiedziałam, że o winie zapomniałam
Zakochana, a wiesz, że lekarz sam sobie nie pomoże albo wróżka sama sobie nie powróży? Myślę, że to nie ten przypadek, bo człowiek umie sobie pomóc. Umie sam siebie podnieść na duchu. Dziś jestem tylko bardzo krytyczna względem siebie, ten wredny chochlik w głowie podpowiada mi straszne rzeczy, że się nie starałam, nie rozumiałam itd. Musze tylko się zebrać do kupy i go uciszyć.
Dziękuję, że jesteście. Wszyscy bez wyjątku
6,575 2016-09-21 17:38:53 Ostatnio edytowany przez agnieszka855a (2016-09-21 17:39:06)
Też macie tak że wieczory są najgorsze ?
Wczoraj miałam spokój a dziś znowu dostaje smsy....
6,576 2016-09-21 18:17:11
Tylko, żebyś temu chochlikowi nie uwierzyła
6,577 2016-09-21 18:22:52
Spokojnie..bardziej neutralnie juz u mnie się zaczyna robić w sferze emocji.
Każdy ma swoje chwile słabości.
Zakochana jak się czujecie ?
6,578 2016-09-21 18:33:36
Autre,
wiem że jesteś mądra kobieta i potrafisz sama podjąć tą decyzję. Zrób to. Zadzwoń do niej i powiedz że to koniec czekania, koniec wszystkiego.
Poczujesz jakbyś zrzucila 300kg z pleców.
Musisz iść dalej a ty nadal niesiesz ten ciężar za was dwie.
To nie wyścig sprinterski, to bieg przez płotki . Każda z nas wiele razy upadnie ale wszystkie spotkamy się w końcu na mecie.
6,579 2016-09-21 18:34:33
Aga, przypuszczam, że może ma jakieś frustracje z całego dnia albo mu się nudzi i dlatego pisze. Może akurat sobie przypomniał o Tobie. Może pomyślał, że jak Cie trochę podreczy, to wrócisz? :-) Myślę, że próbuje Cię skruszyć poprzez wejście Ci na poczucie własnej wartości. Wiadomo, że jeśli kogoś chwalisz, na ogół prędzej zrobi coś dla Ciebie niż gdy go obrażasz.
6,580 2016-09-21 18:38:21
Stracił pracę więc na pewno mu się nudzi
Mel ma rację. Trzeba odciąć się grubą kreską od tego. Zamknąć rozdział i zacząć kolejny. Nowy, lepszy dla Ciebie Autre
6,581 2016-09-21 18:38:29
Autre a wiesz,że ja też analizuje swoje zachowanie i przez chwile pomyslałam,że mogłam to zrobic inaczej,być lepsza i dać nam jeszcze szanse? Jednak jak sobie przypominam Twoje słowa" co on ci dał czego nie mozesz dac sobie sama? Nic i to mnie trzyma.
Aga jak sobie radzisz z jego smsami? Odpisujesz? Ignorujesz?
Ja na dzień dzisiejszy wiem,że gdyby napisał to bym z nim pogadała i pewnie byśmy zaczęli od nowa..
6,582 2016-09-21 18:43:23
Autre,
wiem że jesteś mądra kobieta i potrafisz sama podjąć tą decyzję. Zrób to. Zadzwoń do niej i powiedz że to koniec czekania, koniec wszystkiego.
Poczujesz jakbyś zrzucila 300kg z pleców.
Musisz iść dalej a ty nadal niesiesz ten ciężar za was dwie.
To nie wyścig sprinterski, to bieg przez płotki . Każda z nas wiele razy upadnie ale wszystkie spotkamy się w końcu na mecie.
Z calym szacunkiem dziewczyny, ale Autre prosze Cie rob wszystko tylko nie dzwon jak sugeruje Mel. Teraz wszystko rozgrywa sie w Twojej glowie. Tak naprawde odkad sie tu poznalismy juz wiedzialas jaki bedzie final Twojej historii. Twoj umysl musi pogodzic sie z ta mysla, z tym ze to KONIEC. Musisz przejsc do fazy II a potem do kolejnych. Przeczytaj cytat Pawlikowskiej, ktory sama wkleilas. Kontakt z nia , nie wazne w jakim celu rozgrzebie Twoje rany jeszcze bardziej i zaczniesz to wszystko od nowa.
6,583 2016-09-21 18:46:37
http://www.inside-job.pl/przekop-swoje-mysli/
Polecam artykul
6,584 2016-09-21 18:47:16 Ostatnio edytowany przez agnieszka855a (2016-09-21 18:48:38)
Wcześniej na dzwięk smsa aż podskakiwałam i od razu nerwy mi się włączały. Jeszcze tydzień temu mu opisałam parę razy, że to koniec, żeby nie pisał.
Ale to było błędne koło. Od kilku dni nie odpisuję, czytam jego wypociny jak bardzo żałuje, itp. Czytam i żal mi go, że tak się w życiu pogubił i tak skrzywdził. Częstotliwość jego smsów zmniejszyła się. Choc teraz siedzi w domu, nudzi mu się wiec pewnie nie raz będzie pisał. Smsy smsami najgorsze było, że rano jak szłam do pracy on czekał pod domem i tak parę dni. W końcu przestał jak stanowczym tonem powiedziałam, żeby mnie nie nachodził i nie pisał. Do dziś jak idę mam oczy dookoła głowy..okropne uczucie tego niepokoju czy gdzieś jest, czy to jego auto...itp.
Jeszcze z tydzień i przestanie pisać mam nadzieję. Mimo, że piękne smsy pisze nie daje się zwieść. Ciężko jest ale muszę się trzymać.
6,585 2016-09-21 18:50:06
Camaro ma racje,gdyby on sie do mnie teraz odezwał to byśmy zaczęli dialog i znowu dali szanse..na moje szczęście on ma wywalone wiec jestem "bezpieczna"
Jak zadzwonisz to faktycznie rozdrapiesz rany...
Musisz zamknąć jedne drzwi,żeby otworzyć inne.
6,586 2016-09-21 18:53:43
Camaro ma racje,gdyby on sie do mnie teraz odezwał to byśmy zaczęli dialog i znowu dali szanse..na moje szczęście on ma wywalone wiec jestem "bezpieczna"
Jak zadzwonisz to faktycznie rozdrapiesz rany...
Musisz zamknąć jedne drzwi,żeby otworzyć inne.
Little a Ty w tej chwili w ramach terapii na miasto na Paelle i lampke wina
6,587 2016-09-21 19:19:36 Ostatnio edytowany przez Autre (2016-09-21 19:24:28)
Mel, przeczytałam Twoje słowa i wiesz jaka była moja pierwsza reakcja? Strach. Przed odpowiedzialnością za zakończenie tego związku. Mówię zupełnie szczerze, nie ukrywam nic tu przed wami. Pomyslałam, że będę tą winną za rozpad, za zerwanie. Nie myslałam, że moze ten kontakt będzie miał skutki uboczne. Że ją usłysze i od razu az mnie będzie kusiło zapytać czy wszystko ok, jak sie czuje i wszystkie te pytania, które zadają ludzie, gdy im zależy. Nie myslałam, że potem moge miec kaca emocjonalnego na skutek tego kontaktu. Pierwsza mysl: nie, boje się.
Potem pomyślałam: może coś w tym jest. Skoro tak twierdzi ktoś mądry, to moze tak jest i powinnam to rozważyć na serio. Może nie wiem o tym, że mi rzeczywiście ulży. I wreszcie zapytałam sama siebie czy chcę to zrobić. Odpowiedź była przecząca, ale już nie myslałam o strachu przed odpowiedzialnością. Po prostu czułam, że gdybym to zrobiła, nie udźwignęłabym tego, żeby jeszcze nie tylko rozważać w głowie różne rzeczy w złych chwilach, co było nie tak, ale jeszcze mieć świadomość, że to ja to zakończyłam. Potem pomyślałam jak typowa baba, na przekór czyli: a dlaczego ja mam kończyć coś, o czym zdecydowała ona, ze tego chce? Skoro powiedziała A, niech mówi B.
Little.owl, i co, chcesz przechodzic to wszystko na nowo? Serio?
Camaro, masz rację. Wszystko rozgrywa się w głowie. Artykuł zaraz przeczytam, dzięki.
Juz się ogarniam. Teraz tak sobie pomyślałam jak bardzo jednak byłyśmy różne... Nawet gdyby mi na kimś nie zależało, nie wytrzymałabym i spróbowała sie dowiedzieć jak ktos się czuje. Jeśli nie wprost, to przez osoby trzecie. To fakt, nie wybielanie się.
Coś ładnego znalazłam z mądrym tekstem i po hiszpańsku
Łapcie na wieczór
https://www.youtube.com/watch?v=zAwJAuRB78g
6,588 2016-09-21 19:24:42
Wiesz... Emocje które Ci towarzyszyły byle identyczne jak te moje kiedy podjęłam decyzję, że napisze mu, że chce kontaktu tylko i wyłącznie w sprawie dziecka. Czy to była dobra decyzja? Nie mam pojęcia... Ale emocje były identyczne. Ten strach przed odpowiedzialnością za koniec... Ze to ja bym powiedziała "dość".. Niech to będzie Twoja decyzja. Nikt z nas nie może powiedzieć co będzie dla Ciebie lepsze... Ja trochę żałuję
6,589 2016-09-21 20:10:03 Ostatnio edytowany przez Melpomena (2016-09-21 20:17:54)
Autre
właśnie o to mi chodziło. Żeby PRZEJĄĆ KONTROLĘ. Nad własnym życiem i nad tym jak się czujemy. Bo do tej pory to ta druga osoba pociągala za sznurki a czystym masochizmem jest pozbawienie siebie prawa do decydowania o własnym życiu z powodu strachu.
Można to nazwać rozdrapywaniem ran, grzebaniem w emocjach ale dla mnie to pokazanie odwagi i wyjście z tarczą. Nie na tarczy.
Jakakolwiek decyzja jest lepsza niż jej brak.
Ale to tylko moje przemyślenia oraz zasady które mi pomagają wyjść z tego cało. Każdy z was będzie miał inną receptę na życie najbardziej odpowiednią dla siebie w danym momencie.
I jeszcze jedno Autre moja droga...
Przecież wiesz że innego końca nie będzie.
Zawalcz o siebie.
6,590 2016-09-21 20:31:11
Mel, przeczytałam Twoje słowa i wiesz jaka była moja pierwsza reakcja? Strach. Przed odpowiedzialnością za zakończenie tego związku. Mówię zupełnie szczerze, nie ukrywam nic tu przed wami. Pomyslałam, że będę tą winną za rozpad, za zerwanie. Nie myslałam, że moze ten kontakt będzie miał skutki uboczne. Że ją usłysze i od razu az mnie będzie kusiło zapytać czy wszystko ok, jak sie czuje i wszystkie te pytania, które zadają ludzie, gdy im zależy.
Trochę tu utnę, wyrwę nieco z kontekstu. Moja ex ze mną zerwała ("zostańmy przyjaciółmi"), ale to ja jej kazałem się wyprowadzić - kochałem, więc nie chciałem przyjaźni. Później pytała co u mnie, jak przebiegła operacja i "wszystkie te pytania, które zadają ludzie, gdy im zależy". Dzisiaj mam gorszy dzień, a przeczytanie tego wywołało niepokojące myśli: "czy jej na mnie jeszcze zależy? Przecież martwiła się, jak to robią ludzie w związkach."
No więc chwilę pomyślałem i nie, nie zgadzam się z tym zdaniem. Takie pytania można też zadawać z litości i przez wyrzuty sumienia. A jeśli Wam na kimś zależy, to nie krzywdzicie go celowo. Celowo, bo to nie jest wpływ jednej chwili, przypadkowa decyzja, wypadek (zupa była za słona). Wszyscy którzy tu jesteśmy, cierpimy już od dłuższego czasu, a osoby po drugiej stronie już dawno temu mogli wyciągnąć do nas rękę i spróbować naprawić relację. Nie zrobili tego, bo podjęli decyzję i mają nas w tyłku. Takie są fakty i trzeba je wziąć na klatę.
Autre, nic nie pisz, nie dziękuj ani nie żałuj. Starałaś się, zrobiłaś swój rachunek sumienia, czekałaś wystarczająco długo. Pogódź się ze stratą i zacznij żyć własnym życiem. Nie przejmuj się kimś, kto celowo zadaje Ci ból. Z czasem Ci przejdzie, a to u tej drugiej osoby pozostanie poczucie winy i wstyd, że nie potrafiła tego skończyć z klasą.
6,591 2016-09-21 21:00:03
Hej kochani, dobry wieczor
Kamil, racja. Moj ex tez do mnie wypisywal po rozstaniu. Chcial koniecznie wiedziec, czy sie moze nie zabilam? Zapewne. Choc mam podejrzenia, ze wyrzutow sumienia nie mial, bo najpierw trzeba to sumienie miec. Najprawdopodobniej chcial miec otwarta furtke, lub wciaz napawac sie tym, ze mnie zmiazdzyl.
Powiem wam tak 'Jesli odzywa sie do ciebie przeszlosc, nie odbieraj. Ona nie ma nic nowego do powiedzenia.'
6,592 2016-09-21 21:13:06
Aguś, obyś tylko za bardzo go nie zalowala. W końcu to ktoś, kto złamał Ci serce.
Mel, rozumiem Cię. Wiem o czym piszesz. Jesteś kobietą o lwim sercu. Pewnie gdybym znała Cię lepiej, podziwiałabym Twój hart ducha. Nie namawiasz mnie a to dobrze,bo w porównaniu z Tobą mam tam w środku owieczkę, nie lwa. I to ona mówi mi: zostaw tak jak jest, nie narzucaj się, niech poniesie konsekwencje i doświadczy mojego braku, nie szukaj kontaktu. Podjąć decyzję to też walczyć o to, żeby tych dołków było jak najmniej. Bez względu na to, czy zadzwoniłabym do niej czy nie. Ciągle sobie przypominać, że jej już nie ma i nie będzie, bo świadomie nie chce być. Ze na niej świat się nie kończy, bo przecież jest tyle do odkrycia, zobaczenia, przeczytania, zdobycia. Wyjściem z tej sytuacji z tarczą może być stopniowa praca nad sobą, trening w milczeniu, w nieobecności, by, gdy się pewnego dnia odezwie (a wiem, że tak będzie, oni wszyscy zawsze to robią), stanąć przed nią silna i samowystarczalna. Tego chcę i to jest moja decyzja. I mam zamiar to osiągnąć najdalej do Gwiazdki :-)
Kamil, dziękuję Ci ogromnie za te słowa. Nie wzięłam pod uwagę innych powodów poza życzliwością i zainteresowaniem, przyznaję, mój błąd, moja idealizacja istoty ludzkiej. Jesteś bardzo silny. Twoje rozmowę podejście (i Mel i Camaro) imponuje mi. Chciałabym już być na tym etapie.
6,593 2016-09-21 21:20:39
hej ja po pracy dotarłam jakos tu dzisiaj ciezko widze chyba choroba zakaźna Autre nie chcesz chyba wziac odpowiedzialnosci bo wiesz ze wtedy bedzie definitywny koniec a tak ta nadzieja jest?? ciezko cos doradzic Ty musisz czuc czy tego kroku potrzebujesz czy nie ale ja wiem po sobie ze tak trwałam i trwałam i to mnie wykanczalo az sama sie odzywalam , albo jak sie nie odzywalam budowalam siebie on sie odzywał i cała moja budowa poszła w łeb.
U mnie moze i dobrze ze sie nie odzywa bo pewnie bym pękła liitle i mel chyba jestesmy na tym samym poziomie widze
ściskam was
6,594 2016-09-21 21:25:40
Już bliżej masz niż dalej kochana Autre
Idź własną drogą, w końcu nikt nie zna cię lepiej niż ty sama.
Cokolwiek wybierzesz będzie dla ciebie najlepszą z możliwych opcji na tą chwilę.
Ja mam bardzo logiczne podejście do wszystkiego. Nie ma półśrodków w moim swiecie. Jest w gore lub w dół, do przodu bądź w tyl, zamykam szybko jeden etap żeby móc zacząć kolejny. Tak mi jest po prostu łatwiej żyć.
Ale rozumiem że każdy przechodzi to po swojemu.
Może jako zodiakalny Baran nie oglądam się za siebie i ciągle prę do przodu
6,595 2016-09-21 21:28:18
Doris
dobrze prawisz
6,596 2016-09-21 21:34:36
Za bardzo go nie żałuję. Żal mi go i tyle. Stracił taką fajną dziewczynę, szanse na normalny związek ale to on sprawił, że był toksyczny. Pewnie mojej winy też jest trochę w tym. Ale dawałam z siebie dużo czasami aż za dużo to nie było proporcjonalne do tego co on "dawał" bo czułam, że zatracam się w tym i przestaje być sobą.
6,597 2016-09-21 21:37:06
Czyli sztuką jest w takim razie nie dać się złamać i nie ulec emocjom, gdy się kiedyś odezwie. Łatwizna :-P A poważnie, masz rację z tą nadzieją. Po prostu czuję, że będę wierna sobie, gdy zostawię to tak, jak jest. Tak jak mówił Kamil, może kiedyś zrozumie, że głupio zrobiła w ren sposób to kończąc. A jeśli nie, co jest bardzo prawdopodobne, to i tak moja satysfakcja, że idę do przodu :-) A Ty jak tam się czujesz?
Mel, kochany Baranie, mam jednego w rodzinie i nijak nie da się poskromic, więc wiem o czym mówisz. To taki typ, co działa na własnych zasadach :-D Nie za szybko zamykasz te etapy? Robisz to w zgodzie ze sobą czy dlatego, że wymagasz od siebie tego samoogarnięcia w pełni teraz i już? ;-)
6,598 2016-09-21 21:41:42
Mel, to Ty zupelnie jak ja, tez masz rogi, bo ja jestem Koziorozec
Mowi sie, ze uparty jak baran no wiec uparcie do celu i tymi rogami odpychac zle mysli
Kochani, badzmy swoimi dobrymi przyjaciolmi. Nie dajmy sie skrzywdzic juz wiecej.
Autre, zycie z taka nadzieja i w takim zawieszeniu nie jest dobre...
6,599 2016-09-21 21:42:42
Autre, widzę, że Ci owieczki i barany w głowie wybacz, musiałam ;p hihi
6,600 2016-09-21 21:50:16
I co towarzysze niedoli?
Naszła mnie wczoraj taka myśl czytając to forum - śmieszna, może absurdalna ale prawdziwa. Zauważcie ile ludzi szuka tutaj wsparcia i pomocy. Wiele ludzi wiele problemów. Ale też dwie różne strony barykady. Porzucający i porzuceni. Zauważcie jak jedni drugim pomagają i jak ich potrafią wspierać. Patrzą często przez pryzmat własnych doświadczeń i często zbyt pochopnie oceniają ale to nie zmienia faktu że to TU się toczy dialog i wymiana zdań, poglądów, podawane są przyczyny, schematy postępowań rozkładane są na czynniki pierwsze. Wszystko się dzieje tutaj. Zobaczcie jak my jako rasa ludzka jesteśmy ułomni. Dlaczego tych dwoje ludzi którzy się rozstają takiego dialogu przeprowadzić nie mogą? Przecież to też starcie stron porzucający-porzucony. Ale chyba też sam sobie potrafię odpowiedzieć na to pytanie: bo tu wygodniej. W życiu trzeba spojrzeć tej osobie w twarz, trzeba znieść cierpienie towarzysza rozmowy, nie raz łzy, trzeba skonfrontować się z "problemem" jaki wystąpił w danej chwili. I trzeba trzymać emocje na wodzy.
Poza tym chciałbym wam narzucić pewien temat związany z trwałością związków w tych czasach. Sądzę że mamy obecnie zbyt duże możliwości jeżeli chodzi o kształtowanie swojej ścieżki i dlatego też ciężej jest nam osiągnąć kompromisy w związku. Żyjemy w czasach zmiany. Raz pracuje w Rzeszowie, raz w Wrocławiu a potem może w Londynie ze trzy lata?. Mogę nosić trampki z Tesco albo buty lacosta. Mogę mieć Iphona albo Asusa. Konsumpcjonizm i ciągłe dążenie do "więcej" niszczy naszą codzienność. Gdzie w tym wszystkim podstawowe wartości jak rodzina? miłość? zrozumienie? Dlaczego jedna osoba nie może poświęcić się w pełni drugiej dla dobra swojego i swojej rodziny? Po prostu jej zaufać? No i dlaczego najpierw szukamy winny w innych nie w sobie?
Wybaczcie dziewczyny ale zawsze uważałem że szybciej wychodzicie na prostą od nas... ale czytając ostatnie posty kręcicie się w koło jak chomik w kołowrotku:) wiem że to taka faza w rozstaniu dlatego może pobiegacie w rytm muzyczki? zapraszam do tańca:
https://www.youtube.com/watch?v=HGVtT8KOVBE
6,601 2016-09-21 22:17:30
Zakochana, Ty mnie jeszcze nie raz rozwalisz tą owieczką, tak czuję :-D Pisząc tamto, pomyślałam, że sobie przypomnisz :*
Chicago, a gdybym Ci powiedziała, że możesz być otwarty na rozmowy,nawet na zniesienie przykrych chwil podczas niej,ale druga osoba nie będzie na to gotowa? Różne są sytuacje. Myślę, że rozmowa przynosi ulgę, wyjaśnia wiele i osobiście bardzo jestem za dialogiem. Tylko któraś rozmowa z kolei,która nic nie zmienia... Gdy jest jak zawsze, Ty powiesz swoje, ona swoje i macie impas. Musi być jeszcze wzajemne zrozumienie i chęć działania dla dobra drugiej osoby. Do tego dochodzą emocje,które sprawiają, że wcale nie jest łatwo oddzielić myśli od nich i wykazać chłodną, rozumową postawę.
To nie kwestia kompromisów, Chicago. To kwestia wygody,lenistwa i egoizmu. Zahaczę o moje doświadczenia, ale usłyszałam coś takiego mniej wiecej: po co być ze sobą na siłę, skoro trzeba się zmieniać dla drugiej osoby? Na co ja, że nie ma ludzi w 100% dobranych jak bliźniaki i równie dobrze można zmieniać ich jak rękawiczki, to nie jest argument. Kompromisy może być nam łatwo osiągnąć. Uważam, że to kwestia chęci.
Dawno odeszlismy od prostoty, od podstaw, zatraciliśmy wartości, które powinny być naszym kręgosłupem. I może od tego należy zacząć.
Mówisz o zaufaniu? Nadal myślę o lenistwie. Łatwiej nam pomarudzić na forum niż założyć tu dziennik zmian i raportowac postępy w układaniu sobie życia na nowo :-) Łatwiej gadać niż zdobyć to zaufanie do ludzi, partnera. Latwiej żądać dla siebie niż dawać innym. Łatwiej urabiać kogoś niż siebie. Przykłady można mnożyć, ale myślę, że próbując kogoś obdarzyć zaufaniem dajemy mu bardzo wiele. I to szkoda dla niego,jeśli nie potrafi dostrzec jak wielki to dar i o niego dbać.
6,602 2016-09-21 22:28:08
Girl
koziorożec też uparty kto wie czy nie bardziej od barana aleśmy się dobrały......
Autre
To prawda dużo od siebie wymagam czasami ale w tym przypadku po prostu slucham glosu wewnetrznego ktory gdzieś tam się odzywa.
Dostałam po tyłku wiele razy i zawsze spadalam na cztery łapy. Tym razem też musiałam ogarnąć się błyskawicznie inaczej bym zginęła marnie. Przypomnę :
- 8 lat życia w związku, wspólne mieszkanie.
- życie na emigracji, bez bliskich i bez wsparcia.
- brak perspektyw na powrot i zaczynanie wszystkiego od nowa.
- po rozstaniu terapia szokowa - szybkie szukanie nowego lokum, ogarnianie spraw codziennych które do tej pory robiliśmy razem.
- zostaję zdana całkowicie na siebie. Zaczynam wszystko od zera.
Czy w tej sytuacji mam czas i siły na to by się zastanawiać jeszcze nad uchylaniem komukolwiek drzwi....?
Instynkt samozachowawczy aż krzyczy by ratować to co pozostało co też skwapliwie czynię.
6,603 2016-09-21 22:36:59
Autre, oj rozwale, to Ci mogę nawet obiecać ;*
Kochani, wspaniałe się Was czyta, wyciąga wnioski, ale od siebie za cholere nic nie dodam. Mam jakieś dziwne dni Ostatnio, że nie mogę pozbierać myśli. Także piszczcie dalej, ja poczytam
6,604 2016-09-21 23:28:08
Mel nie ratuj nie ma czego , jestes dzielna bardzo skoro sa same rogi ddolacze jako byczek Chicago moze i sie kreci to w kolko ale kazdy ma sswoj rytm i moze tego my dziiewczyny czasem potrzebujemy.
Dobrej nocy dla was
6,605 2016-09-21 23:28:40
No Autre, piekna odpowiedz:) Wiele mozna z niej wyciagnac! Az sie usmiechnałem. Dałaś mi kolejna podstawę do konstruktywnych przemyśleń, dzieki Ci za to!
P.S: Ostatni akapit najlepszy !
6,606 2016-09-21 23:38:09
Mel, jestem z Ciebie cholernie dumna, jestes bardzo silna kobieta!
Zreszta wy wszyscy jestescie wielcy
Chicago, Rzeszow, to moje miasto!
6,607 2016-09-22 09:45:20
Dzien dobry wszystkim. Jak wasze samopoczucie i plany na weekend? U mnie poranki juz calkiem niezle. Zauwazylem ze moj najgorszy moment dnia, to ten kiedy wchodze do domu po pracy. Czuje sie wtedy mega spiety i samotny. Chce jak najszybciej zrobic obiad i wyjsc z domu np na silownie. Mial ktos z Was podobnie? Musze nauczyc sie tej samotnosci.
Milego dnia
6,608 2016-09-22 09:57:47
Hej, hej dopiero się obudziłam. Korzystam z możliwości spania póki mogę
dzisiejszej nocy przebrnęłam chyba przez wszystkie dobre chwile w moim związku. Związku z całkiem innym człowiekiem, który odszedł, którego nie ma, bo to czym się stał nie wiem czy można nawet określić mianem człowieka.
Camaro, pochodzilam chwilę do tej szkoły i powiem Ci, że faktycznie było ciężej jak wróciłam do domu. Niestety specjalnie wyjść nie miałam siły, więc nauczyłam się już sobie radzić z tą samotnością potrafię leżeć cały dzień i się nie zadręczać. Ta umiejętność bardzo mi się przydaje do uzyskania wewnętrznego spokoju
6,609 2016-09-22 10:39:00 Ostatnio edytowany przez kamil-bydgoszcz (2016-09-22 11:15:05)
Dzień dobry!
U mnie z dnia na dzień jest coraz lepiej, wszak mijają już dwa miesiące od wyprowadzki i prawie trzy miesiące od pierwszych problemów wskazujących na koniec związku, a także około miesiąca od całkowitego urwania kontaktu. Zdarzają się smutniejsze chwile, ale to już nie całe dni - co najwyżej smutne poranki czy smutne wieczory. Wiem jednak, że dam radę i będzie już tylko lepiej.
Ciągle jednak boję się przyszłości. Orientacyjnie zaplanowałem sobie jesień i zimę - dużo sportu, kurs angielskiego i wspinaczki, książki, prowadzenie strony o podróżowaniu i podróżowanie. Zniknęły jednak plany długoterminowe - wszystkie one były powiązane z partnerką. Oszczędzanie na budowę domu, małżeństwo/dziecko, podróż (poślubna) dookoła świata, rozwój własnej firmy i wiele innych. Przez to wszystko czuję bezsens życia - pędzę do przodu, staram się jak mogę, ale nie wiem do czego pędzę i jaki w tym wszystkim sens. Czy to normalny porozstaniowy etap czy początek depresji, skoro widzę bezcelowość mojego życia?
6,610 2016-09-22 10:47:25
Zadna depresja, nawet tak nie mysl!
Zazdroszcze podrozowania, tez bardzo bym chciala po prostu rzucic wszystko i ruszyc w swiat. Na poczatek Europa, a pozniej USA, Azja... marzenia
Camaro, u mnie najgorsze byly weekendy. Sobota... Sama nie wiem, czemu. Chyba dlatego, ze mialam swiadomosc, ze on na pewno spedza wieczor z ta swoja niunia. Nie wiedzialam wtedy, co mam ze soba zrobic. Ale w koncu minelo. Znow powtorze, ze potrzeba tylko czasu.
Zakochana, jestes bardzo, baaaaardzo dzielna!
Dzien dobry wszystkim, milego dnia
6,611 2016-09-22 11:01:59
Kamil, to nie jest depresja. To jest normalne, jak najbardziej normalne. Jak ma się czuć człowiek, który miał plany, marzenia, ułożył sobie pół życia, a potem nagle wszystko się wali i plany nie tylko trzeba zmienić, a wstrzymać. Te najważniejsze plany w naszym życiu jak ślub, dziecko, rodzina. Też czuję coś takiego, ale to jest nieuniknione. Miałam zamieszkać z nim, mamy mieć dziecko, mieliśmy tworzyć rodzine, czekałam na pierścionek. Na pierścionek, a nie zakończenie związku. To co się z nami dzieje jest nieuniknione. Nadzieja którą byliśmy wypełnieni schodzi z nas. Nadzieja na stabilizację życia uczuciowego. Także nie przejmuj się tym, że tak odczuwasz, nie masz teraz na to wpływu. Za jakiś czas ułoży Ci się to w głowie i nie będzię to tak wyglądać. Masz cudowne życie, możesz pozwolić sobie na podróże i kształtowanie siebie. Tym się zajmij teraz I głowa do góry
Girl, dziękuję, staram się w miare własnych możliwości. Chociaż wczoraj to ze stresu tak sobie warge obgryzłam, że nie wiedziałam, że tak można ;p Aaale, psychicznie jest coraz lepiej, czuje to, naprawdę A może to ta ilość czekolady, którą dzisiaj zjadłam ?
Pryszła mi pościel. Mam dla Was zagadke Z jakim wzorem zamówiłam sobie pościel? Haha
6,612 2016-09-22 11:04:49
Kamil, to raczej na pewno nie jest depresja. Chyba wiekszosc z nas ma poodbne odczucia. Tez zaplanowalem sobie wolny czas na maksa, plan na jesien ulozony na full. Do tego planuje uzbierac i kupic wymarzony samochod. Co z tego jak te wszystkie rzeczy ciesza mnie na moment. A w sercu czuje ze czegos mi brakuje (ładny rym). Czuje ze wszystko co robie nie ma wiekszego sensu. Nie potrafie przestawic myslenia, ze tak naprawde szczescie, milosc i spokoj mamy w sobie. A jesli nie mamy powinnismy dazyc do takiego stanu. Poki co mimo zewnetrzej radosci, wewnatrz czuje bol i pustke. Wierze ze bedzie lepiej, ale tak jak ty cholernie boje sie samotnosci.
6,613 2016-09-22 11:16:56
Tu akurat mam z Was wszystkich najlepiej. Bo ja już niedługo nie będe samotna choćbym chciała Wiadomo, że to nie to samo, ale jednak
Za to wy znajdziecie sobie kogoś w mam nadzieje jak najkrótszym czasie. Ja moge nieco później, bo zamiast jeździć i mieć plany to ja będe zajmować się dzieckiem
Ciężko będzie kogoś poznać. Ale wierze, że wewnętrznie prędzej czy później wszyscy się "zagoimy"
6,614 2016-09-22 11:39:41
Ja nie mysle juz o tym, ze jestem sama i czy sie tego boje. Bo bedzie mi tylko gorzej. Jest jak jest.
Bardziej o drugiej polowce, to mysle, ze nie chce, zeby moje zycie tak wygladalo, ze ide do pracy, w ktorej zarabiam minimum a jestem traktowana jak smiec praktycznie. Nie takie sa moje cele...
Zakochana... posciel w owieczki prawda?!
6,615 2016-09-22 11:51:05
Tu akurat mam z Was wszystkich najlepiej. Bo ja już niedługo nie będe samotna choćbym chciała
Wiadomo, że to nie to samo, ale jednak
Za to wy znajdziecie sobie kogoś w mam nadzieje jak najkrótszym czasie. Ja moge nieco później, bo zamiast jeździć i mieć plany to ja będe zajmować się dzieckiem
Ciężko będzie kogoś poznać. Ale wierze, że wewnętrznie prędzej czy później wszyscy się "zagoimy"
Zakochana jestem pewien, ze bedziesz najszczesliwsza mama na swiecie. A w swoim czasie poznac odpowiedniego mezczyzne. Tak bedzie.
Girl szukaj innej pracy. Skoro ta Cie denerwuje i nie daje zadowalajacego wynagrodzenia, nic Cie w niej nie trzyma
6,616 2016-09-22 11:54:25
Polecam wam książkę Rhondy Byrne "Magia".
Nie ma nic wspólnego z szarlatanerią. Tu chodzi o poczucie bycia wdzięcznym.
Bardzo mi pomaga odkryć właśnie to szczęście i spokój które każdy z nas ma w sobie,o czym mówi Camaro.
Są tam ćwiczenia na 28 dni, dzień po dniu systematycznie czuję że jest ze mną coraz lepiej, odnajduje powoli sens w tym bezsensie.
6,617 2016-09-22 12:26:27
Girl, to zmieniaj tą pracę! Jestem pewna, ze znajdziesz coś dużo lepszego! Zacznij najpierw szukać, idź na rozmowę, zawalcz o swoje!
Camaro, na wszystko w życiu jest czas. Najwidoczniej tak miało być. Może to wszystko jest po to, abyśmy mogli bardziej docenić szczęście które nas jeszcze spotka? Na każdego z nas przyjdzie czas.
Pamiętajcie, aby każdy z Was który znajdzie drugą połówkę to żebyście przypomnieli sobie o tym forum i tu o tym napisali! Na pewno będą tu nowe duszyczki które będą potrzebowały szczęśliwego zakończenia
Mel książka dobrze na Ciebie działa, także ćwicz dalej, a ja poczytam z chęcią o tym, bo widze rezultaty u Ciebie. Na którym dniu jesteś?
OCZYWIŚCIE, ŻE W OWIECZKI :DDD
6,618 2016-09-22 12:29:20
Dzięki za wsparcie. Mam nadzieję, że ten stan bezsensowności minie jak najszybciej. Choć wydaje mi się, że minie dopiero kiedy poznamy kogoś nowego - w końcu dając tej drugiej osobie to co w nas najlepsze, możemy czuć się spełnieni. Mamy wtedy wsparcie drugiej osoby, poczucie bycia potrzebnym, możliwość wspólnego przeżywania szczęścia i wspólnego rozwiązywania problemów dnia codziennego. Na chwilę obecną mam tak jak camaro81, czyli nawet spełnianie marzeń nie daje mi radości na dłużej, tylko chwilową euforię. Kolejnego ranka budzę się znowu z poczuciem bezsensu.
Zakochana, jeszcze chwila i będziesz szczęśliwą matką. Pewnie nawet nie będzie czasu na myślenie o byłym czy wchodzenie na forum, a Twoja pustka w sercu zostanie szybko zapełniona
Girl, nie bierz na serio tego jak traktują Cię w pracy. Jeśli ktoś się wywyższa to tylko przez własne poczucie niższości i próbę dowartościowania. To są mali ludzie z kompleksami, a w środku nieszczęśliwi. Na pewno nie obchodzi Cię opinia takiej osoby, nawet jeśli ma wyższe stanowisko. To po pierwsze. Po drugie, ucz się nowych rzeczy, ryzykuj i szukaj nowej pracy. Nie stać Cię na stanie w miejscu!
6,619 2016-09-22 13:25:44
Witajcie!
Trochę mnie nie było a tu tyle wiadomości
Ja dziś lepiej zaraz jedziemy zwiedzać i jakieś zakupy
Dziś czuje,że jestem na wakacjach
Nic mnie nie goni,nie spieszę się i nic nie robie na sile.
Postanowiłam sobie zrobic Detox od znajomych,wiadomości i rozmów. Jedynie forum.
Ktoś z was fajnie napisał byc przyjaciółka dla samej siebie.
Widzę,że jesteście raczej w dobrych humorach, przesyłam wam dużo dużo słoneczka
6,620 2016-09-22 13:37:22
Tak będe szczęśliwą mamą Ale na forum zawsze znajde chwile, uzależniłam się od Was
Może nie będe się często udzielać, ale podczytywać Was będe na pewno
W ogóle to ktoś pytał jakie plany na weekend Więc... planuje urodzić, a jak nie to będe zakładać pościel na łóżeczko i czekać dalej
A może urodze dzisiaj? Haha
Wszystko kręci się już wokół tego
Little, dawaj tego słonka jak najwięcej ! Mam wspaniały humor dzisiaj, aż dziwne
6,621 2016-09-22 13:48:03
Zakochana
jestem na dniu 17 i powiem ci że jakoś od tygodnia zaczynam widzieć konkretne zmiany w swoim nastawieniu. Ćwicząc wdzięczność za wszystko co nas spotyka wyzbywasz się stopniowo poczucia krzywdy, żalu, porażki. Wybaczysz partnerowi i zaczniesz widzieć że to tylko człowiek który na tamten moment czuł że wybiera dla siebie to co najlepsze.
Po prostu budzisz się pewnego dnia z uczuciem ze już niczego nie brakuje w twoim życiu do tego byś czuła się szczęśliwa. Bo jesteś szczęśliwa z tym co masz.
Dlatego nie zgodzę się z Kamilem mimo całego szacunku do tego co napisał.
Nie czujmy się spelnieni dopiero gdy spotkamy ta druga osobę bo tak naprawdę przerzucamy na nią odpowiedzialność za własne poczucie szczęścia. A co jeśli ta osoba odejdzie, umrze? Wtedy historia się powtarza i znów lądujemy na tym forum.
Na początku też miałam fazę na szukanie sobie na siłę zajęcia, kompulsywnie obdzwanialam znajomych próbując zabić czas a teraz po prostu zwolnilam tempo i żyję tak jak przed rozstaniem. Pozwalam na to żeby czas sam wyciszyl moje emocje. Narazie się udaje
6,622 2016-09-22 13:58:42
Jezu Mel! Wow! Szok... Ogromna zmiana u Ciebie i faktycznie jest lepiej! Kurcze... Normalnie sobie sprawie tą książkę chyba
6,623 2016-09-22 14:09:16
Powiem ci jeszcze ze mi tą książkę polecono z zapewnieniem że naprawdę działa w 100% procentach jeżeli sumiennie robisz to co jest w niej napisane.
Poleciła mi ją starsza Angielka widząc jak cierpię i nie daje rady ze sobą. Powiedziała że ta książka zmieniła życie jej córki która też rzucił facet. Mało tego, pół roku po tym poznała miłość swego życia i wyszła za mąż
Nie nastawiam się na żadne spektakularne efekty ale powiem szczerze że ona popycha mnie do przodu i daje nadzieję że na pewno będzie lepiej.
6,624 2016-09-22 14:12:20
<3 tyle mi wystarczy ;oo jak tylko wróce ze szpitala to poczytam na jej temat jeszcze w internecie, a teraz ide się szykować. Do później! ;*
6,625 2016-09-22 14:17:26
Powodzenia Zakochana :*
6,626 2016-09-22 14:18:37
Melpomena, pewnie masz rację. Zbyt bardzo jeszcze myślę według starych, ucieranych przez 5 lat związku schematów i muszę popracować nad zmianą podejścia. Też kupię i przeczytam tę książkę, dzięki
6,627 2016-09-22 14:22:50
Mel jest dokladnie tak jak piszesz, tylko kazdy dojrzewa do tego stanu w roznym czasie. Jedni szybciej inni wolniej. Czy ksiazka w tym pomoze? Dam wam znac, dzisjaj zamawiam
6,628 2016-09-22 14:28:39
Dawać dawać kochani! Będziemy zdawać sobie wzajemnie relację z postępów.
Ja mówię z pełną odpowiedzialnością ze u mnie działa
6,629 2016-09-22 15:23:41
Mel, powiem Ci, że masz ogromny dar przekonywania, właśnie się zbieram do empika Nie myślałaś o jakichś kursach motywujących ludzi do działania? Masz na nas niezły wpływ i jest to wpływ dobry
Już kiedyś myślałam o tej książce, ale Twoje słowa są najlepszą motywacją.
Dobry dzień, kochani :*
Zakochana, jaki szpital? Co mnie ominęło? Co do pościeli, tez obstawiam owieczki Jak się czujesz? Jak mała?
Little, takie chwile też są potrzebne. Trochę czasu z samym sobą, otoczeniem - na oddech i regenerację. Popieram I powtarzam to, co wczoraj: korzystaj w pełni z tej podróży
Może mi ktoś powiedzieć gdzie jest Doris i gdzie ją wcięło od wczoraj? Zaraz ją namierzę na fb chyba. A poważnie, zastanawiam się jak sobie radzi i czy wszystko w porządku.
Girl, ja tak z innej beczki: a są jakieś dobre strony tej pracy? Nawet najmniejsze? Praca to ludzie, wiem, a jak z obowiązkami? odpowiedzialnością? Jak się dogadujesz ze współpracownikami?
Chłopaki, myślę, że co do tego poczucia bezsensu, braku radości to jest tak, że będąc z kimś bardzo przyrastasz do tej osoby. Nie oceniam czy za bardzo. Pojawia się przyzwyczajenie jak w starym małżeństwie. Wiesz na co lubi chodzić do kina, wiesz co jej sprawia radość. Wakacje planujecie powiedzmy częściowo w górach, częściowo nad morzem. Macie swoje plany dalekie lub bliskie, wiecie czego się spodziewać. I nagle rozstanie, szok, niedowierzanie. Multum emocji, z którymi trzeba się zmierzyć i które wokół Ciebie krążą. Uczucia, które trzeba uporządkować, na którym to etapie właśnie wszyscy (chyba) stoimy. Ta huśtawka jest normalna. Musisz pożegnać kogoś, kto był dla Ciebie ważny. Z kim spędziłeś n-lat czy miesięcy. I zaakceptować jego brak, gdy dotychczas oswoiłeś się z obecnością tej osoby. Dlatego nie czujesz w pełni tej radości, bo nie jesteś jeszcze szczęśliwy sam ze sobą. Ciągle masz w sobie ranę, jak gdyby ktoś kogoś od Ciebie oderwał i tak zostawił. I póki nie minie odpowiednio wiele czasu a Ty nie oswoisz się z tym rozstaniem, tak będzie. Moim skromnym zdaniem, nie ma innych czynników. Tylko czas i Twoja praca nad sobą.
Przepraszam, nie wiem kto tu pisał (Mel chyba?) o tym, że nic nie planuje, nie rozkłada sobie czasu. Może i tak jest najlepiej? Na pewno nie na pierwsze chwile po rozstaniu, ale te juz mamy za sobą. Ale później? Ryzyko jest jednak takie, że mijają kolejne szare dni, monotonne, bo praca, dom, obowiązki. Dopiero bliżej weekendu odżywamy. Musze tą koncepcje chyba przemyśleć
Z ciekawości zapytam: zdarzają się wam całe smutne dni? Gdy przez cały dzień jest tylko dół i nic więcej?
Kamil, martwisz mnie ta bezcelowością. Tak jak inni, nie sądzę, żeby to była depresja, co najwyżej porozstaniowa i jesienna chandra, ale najbardziej mnie przestraszyłeś tym kawałkiem: ""Ciągle jednak boję się przyszłości". Czego się boisz konkretnie? Czym jest przyszłość dla Ciebie, jak dalekim okresem?
Camaro, u mnie nie sposób przewidzieć kiedy jest najgorzej. zauważyłam, że im więcej mam pracy, tym paradoksalnie większe prawdopodobieństwo dołka i niepotrzebnych myśli. Im bliżej weekendu albo gdy wreszcie przyjdę do domu, tym większa radość i spokój
A dla tych, którzy jeszcze myślą nad swoją winą za rozpad związku polecam
6,630 2016-09-22 15:42:29
Czy ktoś z Was ma tą książkę w wersji elektronicznej ?
Dziś mam kolejny neutralny dzień. Boję się wieczorów one są dla mnie najgorsze...w dodatku pogoda nie wywołuje uśmiechu na twarzy
Jak u was ?