Ogarnijcie się! To poważny temat!
No dobra Skorpion to na spokojnie i bez pyskówek
1. Próbowałeś z zona seksu w innych odmianach? Proponowałeś cokolwiek? Nie Ty jeden sie z czymś takim spotykasz ale ludzie często wprowadza pewne zmiany zeby jakoś razem ujechac
Tak próbowałem - i upiorne jest poczucie że zawsze dochodzi do jakiejś bliskości z twojej inicjatywy .2. Przecież Twoja zona wie o Twoim romansie. Nie da sie 10 lat ukrywać. Wiesz co czuje, rozmawiałeś z nią? Jest tą winną tak po cichutku?
Tak poprzez oczekiwania mojej kochanki popełniłem błąd ,który sprawił że się dowiedziała. tak rozmawialiśmy , tak spędzamy ze sobą więcej czasu , tak wie dlaczego tak się stało i udało nam się przejść ponad tym .3. Czy przeszlo Ci przez myśl ze kochanka moze sie zakochać? Potrafisz dostrzec co sie stało? Kto kogo kopnal w tylek? Ty ja bo chaila więcej czy ona Ciebie bo chciała wiecej?
Tak dostrzegałem to zagrożenie dlatego na początku oboje zastrzegaliśmy że gdyby coś takiego się pojawiło to się rozstaniemy . Potem ona przekonywała mnie ze powiedzieć komuś kocham , nawet jeśli kocha się drugą osobę (żonę) to nic takiego - byłem naiwny uwierzyłem . Tak naprawdę to nikt nikogo nie kopnął w tyłek , bo ona odchodziła wiele razy i wracała , a potem ja w jakimś momencie odsunąłem się w cień . Tak naprawdę gdzieś tam wierzyłem chyba że ten czas pozwoli ochłonąć i zastanowić się czy potrafimy inaczej tzn tak jak zakładaliśmy .
Spotkaliśmy się po roku i doszło do sytuacji którą opisałem - po wielu przepychankach i utarczkach słownych napisałem jej tekst o ocenę którego tu poprosiłem . Bo wydawał mi się że patrzę na niego ze swojej perspektywy i nie do końca widzę co tak naprawdę napisałem - tylko o to tu poprosiłem ,o nic więcej .4. Czy wiesz ze ludzie w większości nie szanują zdrajców i w 90% stąd negatywne oceny Twojego zachowania? Co Ty myślisz o zdrajcach i czy te wytlumaczenia by Ci wystaczyky gdybs byl zdradzany? Jakby Ci kuska nie działała i zona chodziła na boki byłoby dla Ciebie ok?
Gdyby tak było to chciałbym tylko jednego - żeby było to tak żebym może nie do końca nie miał świadomości , ale żeby nie kłuło to w oczy i żebym czuł ze emocjonalnie dalej jesteśmy razem
bo jeżeli bardzo by tego potrzebowała i zbyt wiele emocjonalnie by ją to kosztowało - to co wtedy wybrać nie zaakceptuję tego i zostanę zupełnie sam ?. Czy pozwolić drugiej osobie którą się tak naprawdę kocha na znalezienie równowagi jeśli hormony i emocje rozwalają ją doszczętnie ? Zresztą tak było po drugiej stronie ,mąż wiedział ,tylko nie wiedział potem że chciała odejść od niego . A u mnie było nieco inaczej zbyt dobrze znam swoją żonę i wiem że poproszenie jej o zgodę było by dla niej trudne i to wymagało szerszego komentarza . więc nie wszystko na raz .5. Czy uważasz ze małżeństwo trzeba "utrzymywac" niezależnie od sytuacji czy czasem należy sie rozstać. Co jest lepszym wyjściem dla Twojej żony? Dla siebie wybrałeś wyjście a dla niej?
Cóż szalenie trudne pytanie ale postaram się jakoś odpowiedzieć . Jeżeli w grę wchodzi - po pierwsze młodszy wiek ,po drugie inne problemy niż zdrowie i jest duża szansa dla każdej ze stron na ułożenie sobie życia na nowo to utrzymywanie związku na siłę jest bez sensu . Natomiast w takim przypadku jak nasz ,po pierwsze trochę za późno na układanie sobie życia na nowo . Po drugie , jak miałbym uzasadnić żonie że chcę się z nią rozstać ?? odpowiedzcie mi mądrale wszystkie , Powiedzieć jej "przeszłaś zabieg nie jesteś dla mnie pełnowartościową kobietą więc cię zostawiam " To było by zachowanie faceta który ma jaja jak tu ktoś powiedział - jakim skurwielem trzeba by być żeby zrobić coś takiego . Możecie więc sobie tu wylewać swoje emocje , ale nie zostawiłem żony , jestem z nią i zawsze z nią będę i z tego jestem dumny , bo nie dałem się ogarnąć emocjom do końca i nie rozwaliłem wszystkiego . Nie zrobiłem tego co wielu mądrali co niby są tacy bez skazy i wierni , a potem zakładają klapy na oczy lecą na łeb na szyję bo jakaś młodsza dupa zamerdała im tyłkiem przed nosem. więc depczą wszystko co mieli i pędzą za nią . a potem wracają do żony z podkulonym ogonem bo dupa ich rzuciła . To jest według was mądrale odwaga , to jest męska postawa , to jest pokazanie że się ma jaja , naco się powołują tu niektórzy . To tyle mojej spokojnej odpowiedzi na postawione przez ciebie pytania .
Ogarnijcie się! To poważny temat!
Solaris napisał/a:Ogarnijcie się! To poważny temat!
Wybitny tekst z tym przechowywaniem materiału genetycznego!
Bert44 napisał/a:Solaris napisał/a:Ogarnijcie się! To poważny temat!
Wybitny tekst z tym przechowywaniem materiału genetycznego!
Jak widać z życia wzięte.
201 2025-08-18 20:01:36 Ostatnio edytowany przez skorpion26 (2025-08-18 20:17:08)
skorpion26 napisał/a:Solaris
Ty nie szukałeś tylko seksu na boku, czyli "dupy jak to nazwali, Ty szukałeś też bliskości, czyli emocjonalnego zaangażowania. Sam napisałeś, że dla Ciebie seks to coś więcej... I ja to rozumiem doskonale. Nie udawaj więc niewiniątka, że wymknęło Ci się spod kontroli. Ty żadnej kontroli nie zamierzałeś mieć.
Więc to że seks nie jest dla kogoś tylko fizyką - jak zrobienie sobie dobrze ,przy pornolu . Co jak mówisz rozumiesz . Oznacza od razu że ktoś kto z takim myśleniem wchodzi w romans , wchodzi w niego z założeniem że się zakocha . I z pełną premedytacją idzie w to bo chce się zakochać . Wiedząc że ma dom rodzinę i że nie chce się tego pozbyć ?? Naprawdę uważasz mnie za takiego "kamikadze"
?
Czytając Cię, widzę jaki jesteś emocjonalny, jakie masz podejście do seksu i bliskości, chcesz więc mi powiedzieć, że uwierzyłeś sam sobie, ze to będzie tylko zwyczajne ruchanko, bez uczuć, żeby wyrobić limit wytryskow miesiecznych dla zdrowia, ktory przytoczyłeś? (żarcik
) Ktoś, kto pisze o seksie jak o metafizycznym doznaniu, nie jest typowym ruchaczem, który po wszystkim się otrzepuje i wraca do żony, całując z uśmiechem na powitanie. Ty pragnąłeś emocjonalnej bliskości z kobietą, bo z żoną nie masz. I czuję, że już przed jej operacją nie układało się wam w temacie.
skorpion26 napisał/a:
Tak brakowało mi seksu męczyło mnie to nie radziłem sobie i skoro tego chciałem ,to miałem podjąć męską decyzje i po latach wspólnego życia zostawić żonę bo przeszła chorobę i wtedy byłbym człowiekiem ???? krótka odpowiedź proszę .Przyznaj, czy ta choroba żony nie była Ci na rękę? Popatrz na spokojnie, jakie to jest piękne usprawiedliwienie siebie - "nie moglem jej zostawić w takich okolicznościach". Wychodzisz na empatycznego, troskliwego męża. Ale czy to nie zasłona dymna? Czy gdyby była zdrowa, to byś ja zostawił? Nie odpowiadaj mi. Sam sobie odpowiedz.
Zresztą napiszę - też byś jej nie zostawił. Ale samopoczucie byłoby dużo gorsze
I widzisz - dziwisz sie potem że denerwują takie opowieści wzięte tak naprawdę nie wiedzieć skąd "Ty pragnąłeś emocjonalnej bliskości z kobietą, bo z żoną nie masz. I czuję, że już przed jej operacją nie układało się wam w temacie." Znów piszesz bzdury Jedynie to że łączy nas tak naprawdę głęboka więź to pewnie nie przeszli byśmy przez to tak naprawdę w miarę suchą stopa.
Gdyby nie więź z żoną to być może dałbym się ponieść emocjom jakie mną zawładnęły i od niej odszedł . I to że jestem emocjonalny to że seks jest pięknym przeżyciem a nie tylko włożył wyjął . to że każde spojrzenie muśnięcie palców westchnienie jest czymś co gdzieś głęboko pobudza nasze zmysły , to że w seksie nie chodzi o to żeby dojść lecz właśnie droga jest czymś pięknym , że tak naprawdę napisanie kobiecie o poranku "śniłaś mi się dzisiaj ale nie powiem ci jak " jest początkiem tego co wydarzy się wieczorem. To wcale nie świadczy o tym że szukałem głębokiej więzi i zrozumienia u innej kobiety bo nigdy nie miałem tego w domu . I wiem że takie podejście i takie rozumowanie jest nie do ogarnięcia przez tych wszystkich mądrali niby "Z jajami " I tak to może wydać się irracjonalne spotykałem się z kochanką , mieliśmy cudowny seks , dawaliśmy sobie naprawdę wiele byliśmy odważni otwarci na siebie i dużo można by o tym opowiadać . Ale kiedy wracałem do domu ,szczerze przytulałem żonę ,bez wizji że nie ją przytulam . Zasypialiśmy przytuleni do siebie i o poranku całowałem ją w policzek mówiąc dzień dobry . Możecie mnie zlinczować ,ale było to szczere nie oszukane ,nie wymuszone .
I jeszcze muszę tu coś dopowiedzieć na początku takie było założenie seks taki z emocjami ale seks , tylko widzisz spotkały się dwie osoby które jak gdyby były dla siebie przeznaczone , które doskonale czuły swoje emocje . Często tak bywa ze pierwszy seks dwojga osób które się poznają nie do końca jest udany . Tu było inaczej nasz pierwszy seks był taki jak byśmy znali się od lat .
Więc wiem że wiele osób nie przeżyło tego i być może nie będą w stanie tego zrozumieć , ale tak naprawdę było . Więc zapanowanie nad tym i zejście na ziemię jest naprawdę trudne . Kiedy trafiasz na coś co działa jak narkotyk , nie łatwo jest się obronić .
202 2025-08-18 20:26:55 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-08-18 20:28:57)
Solaris napisał/a:skorpion26 napisał/a:Solaris
Ty nie szukałeś tylko seksu na boku, czyli "dupy jak to nazwali, Ty szukałeś też bliskości, czyli emocjonalnego zaangażowania. Sam napisałeś, że dla Ciebie seks to coś więcej... I ja to rozumiem doskonale. Nie udawaj więc niewiniątka, że wymknęło Ci się spod kontroli. Ty żadnej kontroli nie zamierzałeś mieć.
Więc to że seks nie jest dla kogoś tylko fizyką - jak zrobienie sobie dobrze ,przy pornolu . Co jak mówisz rozumiesz . Oznacza od razu że ktoś kto z takim myśleniem wchodzi w romans , wchodzi w niego z założeniem że się zakocha . I z pełną premedytacją idzie w to bo chce się zakochać . Wiedząc że ma dom rodzinę i że nie chce się tego pozbyć ?? Naprawdę uważasz mnie za takiego "kamikadze"
?
Czytając Cię, widzę jaki jesteś emocjonalny, jakie masz podejście do seksu i bliskości, chcesz więc mi powiedzieć, że uwierzyłeś sam sobie, ze to będzie tylko zwyczajne ruchanko, bez uczuć, żeby wyrobić limit wytryskow miesiecznych dla zdrowia, ktory przytoczyłeś? (żarcik
) Ktoś, kto pisze o seksie jak o metafizycznym doznaniu, nie jest typowym ruchaczem, który po wszystkim się otrzepuje i wraca do żony, całując z uśmiechem na powitanie. Ty pragnąłeś emocjonalnej bliskości z kobietą, bo z żoną nie masz. I czuję, że już przed jej operacją nie układało się wam w temacie.
skorpion26 napisał/a:
Tak brakowało mi seksu męczyło mnie to nie radziłem sobie i skoro tego chciałem ,to miałem podjąć męską decyzje i po latach wspólnego życia zostawić żonę bo przeszła chorobę i wtedy byłbym człowiekiem ???? krótka odpowiedź proszę .Przyznaj, czy ta choroba żony nie była Ci na rękę? Popatrz na spokojnie, jakie to jest piękne usprawiedliwienie siebie - "nie moglem jej zostawić w takich okolicznościach". Wychodzisz na empatycznego, troskliwego męża. Ale czy to nie zasłona dymna? Czy gdyby była zdrowa, to byś ja zostawił? Nie odpowiadaj mi. Sam sobie odpowiedz.
Zresztą napiszę - też byś jej nie zostawił. Ale samopoczucie byłoby dużo gorszeI widzisz - dziwisz sie potem że denerwują takie opowieści wzięte tak naprawdę nie wiedzieć skąd "Ty pragnąłeś emocjonalnej bliskości z kobietą, bo z żoną nie masz. I czuję, że już przed jej operacją nie układało się wam w temacie." Znów piszesz bzdury Jedynie to że łączy nas tak naprawdę głęboka więź to pewnie nie przeszli byśmy przez to tak naprawdę w miarę suchą stopa.
Gdyby nie więź z żoną to być może dałbym się ponieść emocjom jakie mną zawładnęły i od niej odszedł . I to że jestem emocjonalny to że seks jest pięknym przeżyciem a nie tylko włożył wyjął . to że każde spojrzenie muśnięcie palców westchnienie jest czymś co gdzieś głęboko pobudza nasze zmysły , to że w seksie nie chodzi o to żeby dojść lecz właśnie droga jest czymś pięknym , że tak naprawdę napisanie kobiecie o poranku "śniłaś mi się dzisiaj ale nie powiem ci jak " jest początkiem tego co wydarzy się wieczorem. To wcale nie świadczy o tym że szukałem głębokiej więzi i zrozumienia u innej kobiety bo nigdy nie miałem tego w domu . I wiem że takie podejście i takie rozumowanie jest nie do ogarnięcia przez tych wszystkich mądrali niby "Z jajami " I tak to może wydać się irracjonalne spotykałem się z kochanką , mieliśmy cudowny seks , dawaliśmy sobie naprawdę wiele byliśmy odważni otwarci na siebie i dużo można by o tym opowiadać . Ale kiedy wracałem do domu ,szczerze przytulałem żonę ,bez wizji że nie ją przytulam . Zasypialiśmy przytuleni do siebie i o poranku całowałem ją w policzek mówiąc dzień dobry . Możecie mnie zlinczować ,ale było to szczere nie oszukane ,nie wymuszone .I jeszcze muszę tu coś dopowiedzieć na początku takie było założenie seks taki z emocjami ale seks , tylko widzisz spotkały się dwie osoby które jak gdyby były dla siebie przeznaczone , które doskonale czuły swoje emocje . Często tak bywa ze pierwszy seks dwojga osób które się poznają nie do końca jest udany . Tu było inaczej nasz pierwszy seks był taki jak byśmy znali się od lat .
Więc wiem że wiele osób nie przeżyło tego i być może nie będą w stanie tego zrozumieć , ale tak naprawdę było . Więc zapanowanie nad tym i zejście na ziemię jest naprawdę trudne . Kiedy trafiasz na coś co działa jak narkotyk , nie łatwo jest się obronić .
Ja Ci we wszystko wierzę Skorpion. Że to bylo mistyczne, piękne, ze do siebie idealnie pasujecie. Jest tylko jedna ryska na tym pięknym szkiełku. Zdrada. Jakbyś był singlem nikt by sie nie czepiał. Ja nie wiem czy swiadomie czy nieświadomie nie jestes w stanie dojrzeć zdrady. Ta część historii jest dla Cibie niewidzialna.
skorpion26 napisał/a:Solaris napisał/a:Czytając Cię, widzę jaki jesteś emocjonalny, jakie masz podejście do seksu i bliskości, chcesz więc mi powiedzieć, że uwierzyłeś sam sobie, ze to będzie tylko zwyczajne ruchanko, bez uczuć, żeby wyrobić limit wytryskow miesiecznych dla zdrowia, ktory przytoczyłeś? (żarcik
) Ktoś, kto pisze o seksie jak o metafizycznym doznaniu, nie jest typowym ruchaczem, który po wszystkim się otrzepuje i wraca do żony, całując z uśmiechem na powitanie. Ty pragnąłeś emocjonalnej bliskości z kobietą, bo z żoną nie masz. I czuję, że już przed jej operacją nie układało się wam w temacie.
Przyznaj, czy ta choroba żony nie była Ci na rękę? Popatrz na spokojnie, jakie to jest piękne usprawiedliwienie siebie - "nie moglem jej zostawić w takich okolicznościach". Wychodzisz na empatycznego, troskliwego męża. Ale czy to nie zasłona dymna? Czy gdyby była zdrowa, to byś ja zostawił? Nie odpowiadaj mi. Sam sobie odpowiedz.
Zresztą napiszę - też byś jej nie zostawił. Ale samopoczucie byłoby dużo gorszeI widzisz - dziwisz sie potem że denerwują takie opowieści wzięte tak naprawdę nie wiedzieć skąd "Ty pragnąłeś emocjonalnej bliskości z kobietą, bo z żoną nie masz. I czuję, że już przed jej operacją nie układało się wam w temacie." Znów piszesz bzdury Jedynie to że łączy nas tak naprawdę głęboka więź to pewnie nie przeszli byśmy przez to tak naprawdę w miarę suchą stopa.
Gdyby nie więź z żoną to być może dałbym się ponieść emocjom jakie mną zawładnęły i od niej odszedł . I to że jestem emocjonalny to że seks jest pięknym przeżyciem a nie tylko włożył wyjął . to że każde spojrzenie muśnięcie palców westchnienie jest czymś co gdzieś głęboko pobudza nasze zmysły , to że w seksie nie chodzi o to żeby dojść lecz właśnie droga jest czymś pięknym , że tak naprawdę napisanie kobiecie o poranku "śniłaś mi się dzisiaj ale nie powiem ci jak " jest początkiem tego co wydarzy się wieczorem. To wcale nie świadczy o tym że szukałem głębokiej więzi i zrozumienia u innej kobiety bo nigdy nie miałem tego w domu . I wiem że takie podejście i takie rozumowanie jest nie do ogarnięcia przez tych wszystkich mądrali niby "Z jajami " I tak to może wydać się irracjonalne spotykałem się z kochanką , mieliśmy cudowny seks , dawaliśmy sobie naprawdę wiele byliśmy odważni otwarci na siebie i dużo można by o tym opowiadać . Ale kiedy wracałem do domu ,szczerze przytulałem żonę ,bez wizji że nie ją przytulam . Zasypialiśmy przytuleni do siebie i o poranku całowałem ją w policzek mówiąc dzień dobry . Możecie mnie zlinczować ,ale było to szczere nie oszukane ,nie wymuszone .I jeszcze muszę tu coś dopowiedzieć na początku takie było założenie seks taki z emocjami ale seks , tylko widzisz spotkały się dwie osoby które jak gdyby były dla siebie przeznaczone , które doskonale czuły swoje emocje . Często tak bywa ze pierwszy seks dwojga osób które się poznają nie do końca jest udany . Tu było inaczej nasz pierwszy seks był taki jak byśmy znali się od lat .
Więc wiem że wiele osób nie przeżyło tego i być może nie będą w stanie tego zrozumieć , ale tak naprawdę było . Więc zapanowanie nad tym i zejście na ziemię jest naprawdę trudne . Kiedy trafiasz na coś co działa jak narkotyk , nie łatwo jest się obronić .Ja Ci we wszystko wierzę Skorpion. Że to bylo mistyczne, piękne, ze do siebie idealnie pasujecie. Jest tylko jedna ryska na tym pięknym szkiełku. Zdrada. Jakbyś był singlem nikt by sie nie czepiał. Ja nie wiem czy swiadomie czy nieświadomie nie jestes w stanie dojrzeć zdrady. Ta część historii jest dla Cibie niewidzialna.
No władnie zdrada to nie jest mała ryska tylko to już jest taka wielka rysa
Bert44
Ja Ci we wszystko wierzę Skorpion. Że to było mistyczne, piękne, ze do siebie idealnie pasujecie. Jest tylko jedna ryska na tym pięknym szkiełku. Zdrada. Jakbyś był singlem nikt by sie nie czepiał. Ja nie wiem czy świadomie czy nieświadomie nie jesteś w stanie dojrzeć zdrady. Ta część historii jest dla Cibie niewidzialna.
Trochę nie bardzo rozumiem do czego teraz zmierzasz - nie wybielam się . To że mam odwagę szczerze z wami o tym porozmawiać i opowiedzieć o zawiłościach jakie temu towarzyszyły nie świadczy o jakiejkolwiek niewidzialności - dorabiacie sobie jakieś ideologie bądź schematy - ogarnijcie się każdy człowiek jest inny każdy inaczej czuje inaczej reaguje , na zdarzenia w życiu
. Wiesz jest taki pewien test troszeczkę psychologiczny . Weź kiedyś wymyśl jakąś historię i zadaj komuś pytanie "Jak byś się zachował gdybyś znalazła się w sytuacji ....... " Zwróć uwagę na odpowiedź . Jeśli ktoś odpowie - "Wiesz dzisiaj uważam że zrobił bym tak i tak " a druga osoba odpowie " No przecież to oczywiste że zrobił bym tak i tak" Odpowiedz sobie kto jest bardziej świadomym człowiekiem .
205 2025-08-18 20:43:12 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-08-18 20:43:50)
Niezły hardcore. Nic już nie piszę, bo jestem pod wpływem, ale nie wyobrażam sobie wracać po seksie od kochanka i szczerze przytulać się do męża na dobranoc a na dzień dobry witać całuskiem...
To zbyt wielka perwersja nawet jak na mnie.
skorpion26 napisał/a:Solaris napisał/a:Czytając Cię, widzę jaki jesteś emocjonalny, jakie masz podejście do seksu i bliskości, chcesz więc mi powiedzieć, że uwierzyłeś sam sobie, ze to będzie tylko zwyczajne ruchanko, bez uczuć, żeby wyrobić limit wytryskow miesiecznych dla zdrowia, ktory przytoczyłeś? (żarcik
) Ktoś, kto pisze o seksie jak o metafizycznym doznaniu, nie jest typowym ruchaczem, który po wszystkim się otrzepuje i wraca do żony, całując z uśmiechem na powitanie. Ty pragnąłeś emocjonalnej bliskości z kobietą, bo z żoną nie masz. I czuję, że już przed jej operacją nie układało się wam w temacie.
Przyznaj, czy ta choroba żony nie była Ci na rękę? Popatrz na spokojnie, jakie to jest piękne usprawiedliwienie siebie - "nie moglem jej zostawić w takich okolicznościach". Wychodzisz na empatycznego, troskliwego męża. Ale czy to nie zasłona dymna? Czy gdyby była zdrowa, to byś ja zostawił? Nie odpowiadaj mi. Sam sobie odpowiedz.
Zresztą napiszę - też byś jej nie zostawił. Ale samopoczucie byłoby dużo gorszeI widzisz - dziwisz sie potem że denerwują takie opowieści wzięte tak naprawdę nie wiedzieć skąd "Ty pragnąłeś emocjonalnej bliskości z kobietą, bo z żoną nie masz. I czuję, że już przed jej operacją nie układało się wam w temacie." Znów piszesz bzdury Jedynie to że łączy nas tak naprawdę głęboka więź to pewnie nie przeszli byśmy przez to tak naprawdę w miarę suchą stopa.
Gdyby nie więź z żoną to być może dałbym się ponieść emocjom jakie mną zawładnęły i od niej odszedł . I to że jestem emocjonalny to że seks jest pięknym przeżyciem a nie tylko włożył wyjął . to że każde spojrzenie muśnięcie palców westchnienie jest czymś co gdzieś głęboko pobudza nasze zmysły , to że w seksie nie chodzi o to żeby dojść lecz właśnie droga jest czymś pięknym , że tak naprawdę napisanie kobiecie o poranku "śniłaś mi się dzisiaj ale nie powiem ci jak " jest początkiem tego co wydarzy się wieczorem. To wcale nie świadczy o tym że szukałem głębokiej więzi i zrozumienia u innej kobiety bo nigdy nie miałem tego w domu . I wiem że takie podejście i takie rozumowanie jest nie do ogarnięcia przez tych wszystkich mądrali niby "Z jajami " I tak to może wydać się irracjonalne spotykałem się z kochanką , mieliśmy cudowny seks , dawaliśmy sobie naprawdę wiele byliśmy odważni otwarci na siebie i dużo można by o tym opowiadać . Ale kiedy wracałem do domu ,szczerze przytulałem żonę ,bez wizji że nie ją przytulam . Zasypialiśmy przytuleni do siebie i o poranku całowałem ją w policzek mówiąc dzień dobry . Możecie mnie zlinczować ,ale było to szczere nie oszukane ,nie wymuszone .I jeszcze muszę tu coś dopowiedzieć na początku takie było założenie seks taki z emocjami ale seks , tylko widzisz spotkały się dwie osoby które jak gdyby były dla siebie przeznaczone , które doskonale czuły swoje emocje . Często tak bywa ze pierwszy seks dwojga osób które się poznają nie do końca jest udany . Tu było inaczej nasz pierwszy seks był taki jak byśmy znali się od lat .
Więc wiem że wiele osób nie przeżyło tego i być może nie będą w stanie tego zrozumieć , ale tak naprawdę było . Więc zapanowanie nad tym i zejście na ziemię jest naprawdę trudne . Kiedy trafiasz na coś co działa jak narkotyk , nie łatwo jest się obronić .Ja Ci we wszystko wierzę Skorpion. Że to bylo mistyczne, piękne, ze do siebie idealnie pasujecie. Jest tylko jedna ryska na tym pięknym szkiełku. Zdrada. Jakbyś był singlem nikt by sie nie czepiał. Ja nie wiem czy swiadomie czy nieświadomie nie jestes w stanie dojrzeć zdrady. Ta część historii jest dla Cibie niewidzialna.
No widzisz sam fakt że napisałaś to zdanie świadczy ze nie do końca rozumiesz . Gdybym był singlem nie było by tego tematu i rozmowy .
207 2025-08-18 20:51:56 Ostatnio edytowany przez skorpion26 (2025-08-18 20:52:24)
Niezły hardcore. Nic już nie piszę, bo jestem pod wpływem, ale nie wyobrażam sobie wracać po seksie od kochanka i szczerze przytulać się do męża na dobranoc a na dzień dobry witać całuskiem...
To zbyt wielka perwersja nawet jak na mnie.
Widzisz jest wiele rzeczy na świecie - o których nawet filozofowie nie śnili
Ale to tak naprawdę tylko świadczy o tym że maiłem rację na początku kiedy się wściekałem jak pisałyście ze wy to już wszystko znacie , że słyszałyście o tym wiele razy i że to wszystko to samo
Bert44 napisał/a:skorpion26 napisał/a:I widzisz - dziwisz sie potem że denerwują takie opowieści wzięte tak naprawdę nie wiedzieć skąd "Ty pragnąłeś emocjonalnej bliskości z kobietą, bo z żoną nie masz. I czuję, że już przed jej operacją nie układało się wam w temacie." Znów piszesz bzdury Jedynie to że łączy nas tak naprawdę głęboka więź to pewnie nie przeszli byśmy przez to tak naprawdę w miarę suchą stopa.
Gdyby nie więź z żoną to być może dałbym się ponieść emocjom jakie mną zawładnęły i od niej odszedł . I to że jestem emocjonalny to że seks jest pięknym przeżyciem a nie tylko włożył wyjął . to że każde spojrzenie muśnięcie palców westchnienie jest czymś co gdzieś głęboko pobudza nasze zmysły , to że w seksie nie chodzi o to żeby dojść lecz właśnie droga jest czymś pięknym , że tak naprawdę napisanie kobiecie o poranku "śniłaś mi się dzisiaj ale nie powiem ci jak " jest początkiem tego co wydarzy się wieczorem. To wcale nie świadczy o tym że szukałem głębokiej więzi i zrozumienia u innej kobiety bo nigdy nie miałem tego w domu . I wiem że takie podejście i takie rozumowanie jest nie do ogarnięcia przez tych wszystkich mądrali niby "Z jajami " I tak to może wydać się irracjonalne spotykałem się z kochanką , mieliśmy cudowny seks , dawaliśmy sobie naprawdę wiele byliśmy odważni otwarci na siebie i dużo można by o tym opowiadać . Ale kiedy wracałem do domu ,szczerze przytulałem żonę ,bez wizji że nie ją przytulam . Zasypialiśmy przytuleni do siebie i o poranku całowałem ją w policzek mówiąc dzień dobry . Możecie mnie zlinczować ,ale było to szczere nie oszukane ,nie wymuszone .I jeszcze muszę tu coś dopowiedzieć na początku takie było założenie seks taki z emocjami ale seks , tylko widzisz spotkały się dwie osoby które jak gdyby były dla siebie przeznaczone , które doskonale czuły swoje emocje . Często tak bywa ze pierwszy seks dwojga osób które się poznają nie do końca jest udany . Tu było inaczej nasz pierwszy seks był taki jak byśmy znali się od lat .
Więc wiem że wiele osób nie przeżyło tego i być może nie będą w stanie tego zrozumieć , ale tak naprawdę było . Więc zapanowanie nad tym i zejście na ziemię jest naprawdę trudne . Kiedy trafiasz na coś co działa jak narkotyk , nie łatwo jest się obronić .Ja Ci we wszystko wierzę Skorpion. Że to bylo mistyczne, piękne, ze do siebie idealnie pasujecie. Jest tylko jedna ryska na tym pięknym szkiełku. Zdrada. Jakbyś był singlem nikt by sie nie czepiał. Ja nie wiem czy swiadomie czy nieświadomie nie jestes w stanie dojrzeć zdrady. Ta część historii jest dla Cibie niewidzialna.
No widzisz sam fakt że napisałaś to zdanie świadczy ze nie do końca rozumiesz . Gdybym był singlem nie było by tego tematu i rozmowy .
Dokładnie nie było by. Czego jeszcze nie rozumiesz ?
skorpion26 napisał/a:Bert44 napisał/a:Ja Ci we wszystko wierzę Skorpion. Że to bylo mistyczne, piękne, ze do siebie idealnie pasujecie. Jest tylko jedna ryska na tym pięknym szkiełku. Zdrada. Jakbyś był singlem nikt by sie nie czepiał. Ja nie wiem czy swiadomie czy nieświadomie nie jestes w stanie dojrzeć zdrady. Ta część historii jest dla Cibie niewidzialna.
No widzisz sam fakt że napisałaś to zdanie świadczy ze nie do końca rozumiesz . Gdybym był singlem nie było by tego tematu i rozmowy .
Dokładnie nie było by. Czego jeszcze nie rozumiesz ?
Do dość proste ,przywołania tematu singla bo to na tyle oczywiste że chyba nie wymaga uwypuklenia
Julia life in UK napisał/a:skorpion26 napisał/a:No widzisz sam fakt że napisałaś to zdanie świadczy ze nie do końca rozumiesz . Gdybym był singlem nie było by tego tematu i rozmowy .
Dokładnie nie było by. Czego jeszcze nie rozumiesz ?
Do dość proste ,przywołania tematu singla bo to na tyle oczywiste że chyba nie wymaga uwypuklenia
Dobrze jeszcze jedno pytanie do ciebie : "Ja nie wiem czy swiadomie czy nieświadomie nie jestes w stanie dojrzeć zdrady." Co twoim zdaniem było by objawem że ktoś dojrzał do zdrady . Hmmm dojrzeć do zdrady , ciekawy koncept .
Julia life in UK napisał/a:skorpion26 napisał/a:No widzisz sam fakt że napisałaś to zdanie świadczy ze nie do końca rozumiesz . Gdybym był singlem nie było by tego tematu i rozmowy .
Dokładnie nie było by. Czego jeszcze nie rozumiesz ?
Do dość proste ,przywołania tematu singla bo to na tyle oczywiste że chyba nie wymaga uwypuklenia
No właśnie. A czego tu oczekujesz? Zdradzasz żonę, piszesz takie glupie listy do kochanki i ja oskarzasz no to co mamy Tobie napisać? No to tylko na krytykę się nadaję, no bo przecież nikt normalny tego nie będzie chwalic i popierac
212 2025-08-18 21:00:25 Ostatnio edytowany przez skorpion26 (2025-08-18 21:15:29)
skorpion26 napisał/a:Julia life in UK napisał/a:Dokładnie nie było by. Czego jeszcze nie rozumiesz ?
Do dość proste ,przywołania tematu singla bo to na tyle oczywiste że chyba nie wymaga uwypuklenia
No właśnie. A czego tu oczekujesz? Zdradzasz żonę, piszesz takie glupie listy do kochanki i ja oskarzasz no to co mamy Tobie napisać? No to tylko na krytykę się nadaję, no bo przecież nikt normalny tego nie będzie chwalic i popierac
Zaraz moment , bo to wszystko jest strasznie rozmyte i nie ostre . rozumiem że jeździcie sobie po mnie , ok. Ale taki może mały konkret , o co oskarżam kochankę ?
I jeszcze coś "i ja oskarżasz no to co mamy Tobie napisać?" zaraz jeżeli postąpiła wobec mnie źle , to nie mam prawa o tym napisać i jest to taka niby moja zbrodnia , bo jestem facetem . Powiedz mi dlaczego cały czas jedziecie po mnie biorąc ją w obronę - bo jest kobietą . Dlaczego nikt słowem nie odniósł się do tego co ona robiła i jak się zachowała - tylko dlatego że ja napisałem - czy tylko dlatego że jestem facetem ???? . Żadnego słowa odniesienia się do tego co opisałem ? I to jest według ciebie ok .
Gdyby ktoś napisał , "nie wiemy jak to wygląda z jej strony ale jeżeli jest tak jak piszesz to nie powinna się tak zachować " w porządku tryb przypuszczający ok . Ale nic kompletnie nic ,jazda po mnie i żadnego odniesienia do drugiej strony . Co daje wam prawo takiej jazdy po mnie bez spojrzenia na drugą stronę - to jest w porządku tylko dlatego że to ja napisałem ???? Naprawdę ?
Julia life in UK napisał/a:skorpion26 napisał/a:Do dość proste ,przywołania tematu singla bo to na tyle oczywiste że chyba nie wymaga uwypuklenia
No właśnie. A czego tu oczekujesz? Zdradzasz żonę, piszesz takie glupie listy do kochanki i ja oskarzasz no to co mamy Tobie napisać? No to tylko na krytykę się nadaję, no bo przecież nikt normalny tego nie będzie chwalic i popierac
Zaraz moment , bo to wszystko jest strasznie rozmyte i nie ostre . rozumiem że jeździcie sobie po mnie , ok. Ale taki może mały konkret , o co oskarżam kochankę ?
Krytyka nie jest jezdzeniem sobie po Tobie a o co ja oskarzasz to już sam wiesz
214 2025-08-18 21:07:16 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-08-18 21:10:01)
Bert44 napisał/a:skorpion26 napisał/a:I widzisz - dziwisz sie potem że denerwują takie opowieści wzięte tak naprawdę nie wiedzieć skąd "Ty pragnąłeś emocjonalnej bliskości z kobietą, bo z żoną nie masz. I czuję, że już przed jej operacją nie układało się wam w temacie." Znów piszesz bzdury Jedynie to że łączy nas tak naprawdę głęboka więź to pewnie nie przeszli byśmy przez to tak naprawdę w miarę suchą stopa.
Gdyby nie więź z żoną to być może dałbym się ponieść emocjom jakie mną zawładnęły i od niej odszedł . I to że jestem emocjonalny to że seks jest pięknym przeżyciem a nie tylko włożył wyjął . to że każde spojrzenie muśnięcie palców westchnienie jest czymś co gdzieś głęboko pobudza nasze zmysły , to że w seksie nie chodzi o to żeby dojść lecz właśnie droga jest czymś pięknym , że tak naprawdę napisanie kobiecie o poranku "śniłaś mi się dzisiaj ale nie powiem ci jak " jest początkiem tego co wydarzy się wieczorem. To wcale nie świadczy o tym że szukałem głębokiej więzi i zrozumienia u innej kobiety bo nigdy nie miałem tego w domu . I wiem że takie podejście i takie rozumowanie jest nie do ogarnięcia przez tych wszystkich mądrali niby "Z jajami " I tak to może wydać się irracjonalne spotykałem się z kochanką , mieliśmy cudowny seks , dawaliśmy sobie naprawdę wiele byliśmy odważni otwarci na siebie i dużo można by o tym opowiadać . Ale kiedy wracałem do domu ,szczerze przytulałem żonę ,bez wizji że nie ją przytulam . Zasypialiśmy przytuleni do siebie i o poranku całowałem ją w policzek mówiąc dzień dobry . Możecie mnie zlinczować ,ale było to szczere nie oszukane ,nie wymuszone .I jeszcze muszę tu coś dopowiedzieć na początku takie było założenie seks taki z emocjami ale seks , tylko widzisz spotkały się dwie osoby które jak gdyby były dla siebie przeznaczone , które doskonale czuły swoje emocje . Często tak bywa ze pierwszy seks dwojga osób które się poznają nie do końca jest udany . Tu było inaczej nasz pierwszy seks był taki jak byśmy znali się od lat .
Więc wiem że wiele osób nie przeżyło tego i być może nie będą w stanie tego zrozumieć , ale tak naprawdę było . Więc zapanowanie nad tym i zejście na ziemię jest naprawdę trudne . Kiedy trafiasz na coś co działa jak narkotyk , nie łatwo jest się obronić .Ja Ci we wszystko wierzę Skorpion. Że to bylo mistyczne, piękne, ze do siebie idealnie pasujecie. Jest tylko jedna ryska na tym pięknym szkiełku. Zdrada. Jakbyś był singlem nikt by sie nie czepiał. Ja nie wiem czy swiadomie czy nieświadomie nie jestes w stanie dojrzeć zdrady. Ta część historii jest dla Cibie niewidzialna.
No widzisz sam fakt że napisałaś to zdanie świadczy ze nie do końca rozumiesz . Gdybym był singlem nie było by tego tematu i rozmowy .
Wiem. Mowie Ci wprost dlaczego ludzie tak reaguja. Czy Twoja zona wie czy udajecie?
Dla mnie opowiedziana przez Ciebie historia brzmi tak: rozjechałem wczoraj na przejsciu dla piessych czlowieka i uciekłem. Na drugi dzień zauważyłem ze mam rysę na reflektorze. Mam do was pytanie: jak pozbyć się rysy? Nie patrzcie na całokształt powiedzcie jak pozbyć się rysy. O reszcie nie bede gadal
Ulży Ci jak napisze, że nikt nie mówi, że kochanka jest świętym aniołkiem? Jest wręcz diablicą.
Dlaczego tak bardzo szukasz winnych? Bronisz się na siłę. Z czego to wynika?
Ulży Ci jak napisze, że nikt nie mówi, że kochanka jest świętym aniołkiem? Jest wręcz diablicą.
Dlaczego tak bardzo szukasz winnych? Bronisz się na siłę. Z czego to wynika?
Nie chce brac odpowiedzialności za swoje glupie czyny to szuka winnych wszędzie
217 2025-08-18 22:00:42 Ostatnio edytowany przez skorpion26 (2025-08-18 22:11:25)
Bert44
"Dla mnie opowiedziana przez Ciebie historia brzmi tak: rozjechałem wczoraj na przejściu dla pieszych człowieka i uciekłem. Na drugi dzień zauważyłem ze mam rysę na reflektorze. Mam do was pytanie: jak pozbyć się rysy? Nie patrzcie na całokształt powiedzcie jak pozbyć się rysy. O reszcie nie będę gadał"
No właśnie popatrzcie na cało kształt - po pierwsze nikt nigdzie nie uciekł. a skoro przywołałaś tu ten przykład . to powiem ci jak to wygląda na tym przykładzie . Nie ważne że byłeś trzeźwy , nie ważne że samochód był sprawny , nie ważne że facet był zalany w trupa zatoczył się i wpadł ci pod samochód . Ale ty przejechałeś człowiek i okoliczności nie mają znaczenia - naprawdę nie widzisz jakie to wypaczone . To tak samo jak w polityce krążył taki dowcip " Tusk Chciał sprzedać Lotos , No ale nie sprzedał - to Pis sprzedał ten Lotos . I Ch... z tego ale Tusk chciał " Podobnie wygląda cała ta dyskusja . Nigdzie się nie wybielam było jak było popłynąłem i trochę za daleko , jednak nie podniosłem kotwicy i nie odpłynąłem w siną dal . Ale to już jest bez znaczenia jak i to że ktoś się desantował na twoja łajbę i usilnie próbował tą kotwicę podnieść za mnie , do czego w sumie nie dopuściłem ,jest bez znaczenia . Więc ok. nie ma pola do dyskusji i rozmowy . Tylko nie rozumiem skoro to o czym mówię nie ma dla was żadnego znaczenia , to po jaką cholerę kiedy napisałem wczoraj że ta dyskusja nie ma sensu ,to ktoś zarzucił mi że jak jest mi nie wygodnie to uciekam . Podniosłem rękawice ,zostałem . Tylko tak naprawdę po co - jeżeli nikt nie wysili się na jakąkolwiek sensowną dyskusję , nikt - no prawie nikt bo jak ktoś pytał to odpowiedziałem . Żebyście ciągle udowadniali mi jakim jestem podłym skur....... A to że nie zostawiłem żony , że cały czas nie zgubiłem tego co najważniejsze , to że na tyle obroniłem nasze relacje , że jesteśmy ze sobą że możemy się do siebie szczerze przytulić porozmawiać to " Ch. z tego ale Tusk chciał " Nikt na prawdę nikt nie potrafił się tu ogarnąć i porozmawiać o ludzkich emocjach, o strachu . O uczuciach , o dylematach przed jakimi stajemy , o namiętności wreszcie, o życiowych trudnych wyborach . Tak o zdrowiu o którym też wspomniałem też . Wybaczcie ale sprowadziliście tą dyskusję do prostego "I ch... z tego ale Tusk chciał " Więc naprawdę szkoda energii i nie jest to foch , nie jest żadne obrażanie się . Jednak naprawdę nie widzę sensu bicia piany ,by po chwili znów czytać "I ch... z tego ale Tusk chciał " Pozdrawiam i " Róbta co chceta "
Julia life in
"Dla mnie opowiedziana przez Ciebie historia brzmi tak: rozjechałem wczoraj na przejściu dla pieszych człowieka i uciekłem. Na drugi dzień zauważyłem ze mam rysę na reflektorze. Mam do was pytanie: jak pozbyć się rysy? Nie patrzcie na całokształt powiedzcie jak pozbyć się rysy. O reszcie nie będę gadał"
No właśnie popatrzcie na cało kształt - po pierwsze nikt nigdzie nie uciekł. a skoro przywołałaś tu ten przykład . to powiem ci jak to wygląda na tym przykładzie . Nie ważne że byłeś trzeźwy , nie ważne że samochód był sprawny , nie ważne że facet był zalany w trupa zatoczył się i wpadł ci pod samochód . Ale ty przejechałeś człowiek i okoliczności nie mają znaczenia - naprawdę nie widzisz jakie to wypaczone . To tak samo jak w polityce krążył taki dowcip " Tusk Chciał sprzedać Lotos , No ale nie sprzedał - to Pis sprzedał ten Lotos . I Ch... z tego ale Tusk chciał " Podobnie wygląda cała ta dyskusja . Nigdzie się nie wybielam było jak było popłynąłem i trochę za daleko , jednak nie podniosłem kotwicy i nie odpłynąłem w siną dal . Ale to już jest bez znaczenia jak i to że ktoś się desantował na twoja łajbę i usilnie próbował tą kotwicę podnieść za mnie , do czego w sumie nie dopuściłem ,jest bez znaczenia . Więc ok. nie ma pola do dyskusji i rozmowy . Tylko nie rozumiem skoro to o czym mówię nie ma dla was żadnego znaczenia , to po jaką cholerę kiedy napisałem wczoraj że ta dyskusja nie ma sensu ,to ktoś zarzucił mi że jak jest mi nie wygodnie to uciekam . Podniosłem rękawice ,zostałem . Tylko tak naprawdę po co - jeżeli nikt nie wysili się na jakąkolwiek sensowną dyskusję , nikt - no prawie nikt bo jak ktoś pytał to odpowiedziałem . Żebyście ciągle udowadniali mi jakim jestem podłym skur....... A to że nie zostawiłem żony , że cały czas nie zgubiłem tego co najważniejsze , to że na tyle obroniłem nasze relacje , że jesteśmy ze sobą że możemy się do siebie szczerze przytulić porozmawiać to " Ch. z tego ale Tusk chciał " Nikt na prawdę nikt nie potrafił się tu ogarnąć i porozmawiać o ludzkich emocjach, o strachu . O uczuciach , o dylematach przed jakimi stajemy , o namiętności wreszcie, o zyciowych . Tak o zdrowiu o którym też wspomniałem też . Wybaczcie ale sprowadziliście tą dyskusję do prostego "I ch... z tego ale Tusk chciał " Więc naprawdę szkoda energii i nie jest to foch , nie jest żadne obrażanie się . Jednak naprawdę nie widzę sensu bicia piany ,by po chwili znów czytać "I ch... z tego ale Tusk chciał " Pozdrawiam i " Róbta co chceta "
Ale to nie ja to napisałam o tym rozjechanym czlowieku
219 2025-08-18 22:12:18 Ostatnio edytowany przez skorpion26 (2025-08-18 22:15:05)
skorpion26 napisał/a:Julia life in
"Dla mnie opowiedziana przez Ciebie historia brzmi tak: rozjechałem wczoraj na przejściu dla pieszych człowieka i uciekłem. Na drugi dzień zauważyłem ze mam rysę na reflektorze. Mam do was pytanie: jak pozbyć się rysy? Nie patrzcie na całokształt powiedzcie jak pozbyć się rysy. O reszcie nie będę gadał"
No właśnie popatrzcie na cało kształt - po pierwsze nikt nigdzie nie uciekł. a skoro przywołałaś tu ten przykład . to powiem ci jak to wygląda na tym przykładzie . Nie ważne że byłeś trzeźwy , nie ważne że samochód był sprawny , nie ważne że facet był zalany w trupa zatoczył się i wpadł ci pod samochód . Ale ty przejechałeś człowiek i okoliczności nie mają znaczenia - naprawdę nie widzisz jakie to wypaczone . To tak samo jak w polityce krążył taki dowcip " Tusk Chciał sprzedać Lotos , No ale nie sprzedał - to Pis sprzedał ten Lotos . I Ch... z tego ale Tusk chciał " Podobnie wygląda cała ta dyskusja . Nigdzie się nie wybielam było jak było popłynąłem i trochę za daleko , jednak nie podniosłem kotwicy i nie odpłynąłem w siną dal . Ale to już jest bez znaczenia jak i to że ktoś się desantował na twoja łajbę i usilnie próbował tą kotwicę podnieść za mnie , do czego w sumie nie dopuściłem ,jest bez znaczenia . Więc ok. nie ma pola do dyskusji i rozmowy . Tylko nie rozumiem skoro to o czym mówię nie ma dla was żadnego znaczenia , to po jaką cholerę kiedy napisałem wczoraj że ta dyskusja nie ma sensu ,to ktoś zarzucił mi że jak jest mi nie wygodnie to uciekam . Podniosłem rękawice ,zostałem . Tylko tak naprawdę po co - jeżeli nikt nie wysili się na jakąkolwiek sensowną dyskusję , nikt - no prawie nikt bo jak ktoś pytał to odpowiedziałem . Żebyście ciągle udowadniali mi jakim jestem podłym skur....... A to że nie zostawiłem żony , że cały czas nie zgubiłem tego co najważniejsze , to że na tyle obroniłem nasze relacje , że jesteśmy ze sobą że możemy się do siebie szczerze przytulić porozmawiać to " Ch. z tego ale Tusk chciał " Nikt na prawdę nikt nie potrafił się tu ogarnąć i porozmawiać o ludzkich emocjach, o strachu . O uczuciach , o dylematach przed jakimi stajemy , o namiętności wreszcie, o życiowych trudnych wyborach . Tak o zdrowiu o którym też wspomniałem też . Wybaczcie ale sprowadziliście tą dyskusję do prostego "I ch... z tego ale Tusk chciał " Więc naprawdę szkoda energii i nie jest to foch , nie jest żadne obrażanie się . Jednak naprawdę nie widzę sensu bicia piany ,by po chwili znów czytać "I ch... z tego ale Tusk chciał " Pozdrawiam i " Róbta co chceta "
Ale to nie ja to napisałam o tym rozjechanym czlowieku
Przepraszam Julia masz rację . poprawiłem błąd .
Skorpion, ale o czym ty właściwie chcesz dyskutować?
Zacząłeś od tego, że chcesz oceny tekstu bez dyskutowania. Nawet jeśli bym chciała z tobą pogadać, (jak zauważyłeś zapewne ja z tych spokojnych i słabo emocjonalnych) to zaprawdę nie wiem, o czym. Nie że potencjalnych tematów brak, raczej twojej w tym względzie decyzji.
O tym, czemu stało się, co się stało? O tym, co masz dalej z tym co jest zrobić? O czymś innym?
A może ty potrzebujesz po prostu się z kimś pokłócić, złość na Kasię wywalić i wyszło że wchodząc w słowne przepychanki na forum to robisz?
Sprecyzujesz się jakoś?
Julia life in
"Dla mnie opowiedziana przez Ciebie historia brzmi tak: rozjechałem wczoraj na przejściu dla pieszych człowieka i uciekłem. Na drugi dzień zauważyłem ze mam rysę na reflektorze. Mam do was pytanie: jak pozbyć się rysy? Nie patrzcie na całokształt powiedzcie jak pozbyć się rysy. O reszcie nie będę gadał"
No właśnie popatrzcie na cało kształt - po pierwsze nikt nigdzie nie uciekł. a skoro przywołałaś tu ten przykład . to powiem ci jak to wygląda na tym przykładzie . Nie ważne że byłeś trzeźwy , nie ważne że samochód był sprawny , nie ważne że facet był zalany w trupa zatoczył się i wpadł ci pod samochód . Ale ty przejechałeś człowiek i okoliczności nie mają znaczenia - naprawdę nie widzisz jakie to wypaczone . To tak samo jak w polityce krążył taki dowcip " Tusk Chciał sprzedać Lotos , No ale nie sprzedał - to Pis sprzedał ten Lotos . I Ch... z tego ale Tusk chciał " Podobnie wygląda cała ta dyskusja . Nigdzie się nie wybielam było jak było popłynąłem i trochę za daleko , jednak nie podniosłem kotwicy i nie odpłynąłem w siną dal . Ale to już jest bez znaczenia jak i to że ktoś się desantował na twoja łajbę i usilnie próbował tą kotwicę podnieść za mnie , do czego w sumie nie dopuściłem ,jest bez znaczenia . Więc ok. nie ma pola do dyskusji i rozmowy . Tylko nie rozumiem skoro to o czym mówię nie ma dla was żadnego znaczenia , to po jaką cholerę kiedy napisałem wczoraj że ta dyskusja nie ma sensu ,to ktoś zarzucił mi że jak jest mi nie wygodnie to uciekam . Podniosłem rękawice ,zostałem . Tylko tak naprawdę po co - jeżeli nikt nie wysili się na jakąkolwiek sensowną dyskusję , nikt - no prawie nikt bo jak ktoś pytał to odpowiedziałem . Żebyście ciągle udowadniali mi jakim jestem podłym skur....... A to że nie zostawiłem żony , że cały czas nie zgubiłem tego co najważniejsze , to że na tyle obroniłem nasze relacje , że jesteśmy ze sobą że możemy się do siebie szczerze przytulić porozmawiać to " Ch. z tego ale Tusk chciał " Nikt na prawdę nikt nie potrafił się tu ogarnąć i porozmawiać o ludzkich emocjach, o strachu . O uczuciach , o dylematach przed jakimi stajemy , o namiętności wreszcie, o życiowych trudnych wyborach . Tak o zdrowiu o którym też wspomniałem też . Wybaczcie ale sprowadziliście tą dyskusję do prostego "I ch... z tego ale Tusk chciał " Więc naprawdę szkoda energii i nie jest to foch , nie jest żadne obrażanie się . Jednak naprawdę nie widzę sensu bicia piany ,by po chwili znów czytać "I ch... z tego ale Tusk chciał " Pozdrawiam i " Róbta co chceta "
Ale jak ma wyglądać ta dyskusja? Jak ma wyglądać kiedy Ty nie chcesz gadac o tym co dla Ciebie niewygodne? Wystawiłeś sie na ocenę wstawiając temat. Oczekiwałeś ze wszyscy Cie będą popierać? Jak możesz nie zauważyć ze 100% użytkowników mowi Ci ze Twoj styl nie jest grą fair play? Jak możesz sie nie zmusić do małej refleksji kiedy 20 randomowych osób ocenia negatywnie Twoja historie. Wszyscy się mylą? Nie bylo ani jednej osoby (a przekrój jest tu szeroki) która powiedziała ze Twoj list był ok. Nikt nie zaakceptował Twojego podwójnego życia (choc powod niby miales).
Chciałbyś żeby docenić to ze nie odszedłeś od żony. Ale tak naprawde odszedłeś. Żyłeś z inną 10 lat. Zostawiłeś żonę, okłamywałeś, udawałeś. Trudno Cie pochwalić za to ze sie nie rozwiodłes. Bo dla Ciebie było super. Fajny mąż, dba o zone, zlitowal sie i nie zostawił bo nie jest zimnym draniem. Bzykał inna na boku przez 10 lat a zona wiedziała (bo nie mogła nie wiedziec). Uslysz to i powiedz szczerze- za co mam Cie chwalic?
Skorpion, ale o czym ty właściwie chcesz dyskutować?
Zacząłeś od tego, że chcesz oceny tekstu bez dyskutowania. Nawet jeśli bym chciała z tobą pogadać, (jak zauważyłeś zapewne ja z tych spokojnych i słabo emocjonalnych) to zaprawdę nie wiem, o czym. Nie że potencjalnych tematów brak, raczej twojej w tym względzie decyzji.
O tym, czemu stało się, co się stało? O tym, co masz dalej z tym co jest zrobić? O czymś innym?
A może ty potrzebujesz po prostu się z kimś pokłócić, złość na Kasię wywalić i wyszło że wchodząc w słowne przepychanki na forum to robisz?
Sprecyzujesz się jakoś?
Nie teraz już nie - teraz stawiasz jakieś pytania i zarzucasz mi to brak mojej decyzji w tym względzie - noż ratunku . Nie pało żadne takie pytanie z waszej strony , nie wydarzyło się nic prócz jazdy po mnie . "O tym, czemu stało się, co się stało? O tym, co masz dalej z tym co jest zrobić? O czymś innym?" Ja nawet starałem się cokolwiek pisać na tematy o które pytasz teraz ale nikogo to nie interesowało . Nawet jak jakiś palant jechał po mnie jak po burej kobyle z wyzwiskami ,obelgami itd . To nikt nie miał odwagi zaprotestować , więc godzicie sie na takie formy zachowań tutaj . Wykazałem naprawdę dużo cierpliwości znosząc inwektywy wyśmiewanie wyszydzanie i wszelkie obelgi starając się nawiązać jakakolwiek rozmowę i dyskusje i wybacz ale nie było nic poza " I ch.... z tego ale Tusk chciał " więc przepraszam ale nie idę dalej tą drogą . Pozdrawiam .
Muqin napisał/a:Skorpion, ale o czym ty właściwie chcesz dyskutować?
Zacząłeś od tego, że chcesz oceny tekstu bez dyskutowania. Nawet jeśli bym chciała z tobą pogadać, (jak zauważyłeś zapewne ja z tych spokojnych i słabo emocjonalnych) to zaprawdę nie wiem, o czym. Nie że potencjalnych tematów brak, raczej twojej w tym względzie decyzji.
O tym, czemu stało się, co się stało? O tym, co masz dalej z tym co jest zrobić? O czymś innym?
A może ty potrzebujesz po prostu się z kimś pokłócić, złość na Kasię wywalić i wyszło że wchodząc w słowne przepychanki na forum to robisz?
Sprecyzujesz się jakoś?Nie teraz już nie - teraz stawiasz jakieś pytania i zarzucasz mi to brak mojej decyzji w tym względzie - noż ratunku . Nie pało żadne takie pytanie z waszej strony , nie wydarzyło się nic prócz jazdy po mnie . "O tym, czemu stało się, co się stało? O tym, co masz dalej z tym co jest zrobić? O czymś innym?" Ja nawet starałem się cokolwiek pisać na tematy o które pytasz teraz ale nikogo to nie interesowało . Nawet jak jakiś palant jechał po mnie jak po burej kobyle z wyzwiskami ,obelgami itd . To nikt nie miał odwagi zaprotestować , więc godzicie sie na takie formy zachowań tutaj . Wykazałem naprawdę dużo cierpliwości znosząc inwektywy wyśmiewanie wyszydzanie i wszelkie obelgi starając się nawiązać jakakolwiek rozmowę i dyskusje i wybacz ale nie było nic poza " I ch.... z tego ale Tusk chciał " więc przepraszam ale nie idę dalej tą drogą . Pozdrawiam .
Dałem sie wciągnąć w maliny. Tacy ludzie nie istnieją...
Jak nie to nie, Skorpion. Musu nie ma
skorpion26 napisał/a:Julia life in
"Dla mnie opowiedziana przez Ciebie historia brzmi tak: rozjechałem wczoraj na przejściu dla pieszych człowieka i uciekłem. Na drugi dzień zauważyłem ze mam rysę na reflektorze. Mam do was pytanie: jak pozbyć się rysy? Nie patrzcie na całokształt powiedzcie jak pozbyć się rysy. O reszcie nie będę gadał"
No właśnie popatrzcie na cało kształt - po pierwsze nikt nigdzie nie uciekł. a skoro przywołałaś tu ten przykład . to powiem ci jak to wygląda na tym przykładzie . Nie ważne że byłeś trzeźwy , nie ważne że samochód był sprawny , nie ważne że facet był zalany w trupa zatoczył się i wpadł ci pod samochód . Ale ty przejechałeś człowiek i okoliczności nie mają znaczenia - naprawdę nie widzisz jakie to wypaczone . To tak samo jak w polityce krążył taki dowcip " Tusk Chciał sprzedać Lotos , No ale nie sprzedał - to Pis sprzedał ten Lotos . I Ch... z tego ale Tusk chciał " Podobnie wygląda cała ta dyskusja . Nigdzie się nie wybielam było jak było popłynąłem i trochę za daleko , jednak nie podniosłem kotwicy i nie odpłynąłem w siną dal . Ale to już jest bez znaczenia jak i to że ktoś się desantował na twoja łajbę i usilnie próbował tą kotwicę podnieść za mnie , do czego w sumie nie dopuściłem ,jest bez znaczenia . Więc ok. nie ma pola do dyskusji i rozmowy . Tylko nie rozumiem skoro to o czym mówię nie ma dla was żadnego znaczenia , to po jaką cholerę kiedy napisałem wczoraj że ta dyskusja nie ma sensu ,to ktoś zarzucił mi że jak jest mi nie wygodnie to uciekam . Podniosłem rękawice ,zostałem . Tylko tak naprawdę po co - jeżeli nikt nie wysili się na jakąkolwiek sensowną dyskusję , nikt - no prawie nikt bo jak ktoś pytał to odpowiedziałem . Żebyście ciągle udowadniali mi jakim jestem podłym skur....... A to że nie zostawiłem żony , że cały czas nie zgubiłem tego co najważniejsze , to że na tyle obroniłem nasze relacje , że jesteśmy ze sobą że możemy się do siebie szczerze przytulić porozmawiać to " Ch. z tego ale Tusk chciał " Nikt na prawdę nikt nie potrafił się tu ogarnąć i porozmawiać o ludzkich emocjach, o strachu . O uczuciach , o dylematach przed jakimi stajemy , o namiętności wreszcie, o życiowych trudnych wyborach . Tak o zdrowiu o którym też wspomniałem też . Wybaczcie ale sprowadziliście tą dyskusję do prostego "I ch... z tego ale Tusk chciał " Więc naprawdę szkoda energii i nie jest to foch , nie jest żadne obrażanie się . Jednak naprawdę nie widzę sensu bicia piany ,by po chwili znów czytać "I ch... z tego ale Tusk chciał " Pozdrawiam i " Róbta co chceta "
Ale jak ma wyglądać ta dyskusja? Jak ma wyglądać kiedy Ty nie chcesz gadac o tym co dla Ciebie niewygodne? Wystawiłeś sie na ocenę wstawiając temat. Oczekiwałeś ze wszyscy Cie będą popierać? Jak możesz nie zauważyć ze 100% użytkowników mowi Ci ze Twoj styl nie jest grą fair play? Jak możesz sie nie zmusić do małej refleksji kiedy 20 randomowych osób ocenia negatywnie Twoja historie. Wszyscy się mylą? Nie bylo ani jednej osoby (a przekrój jest tu szeroki) która powiedziała ze Twoj list był ok. Nikt nie zaakceptował Twojego podwójnego życia (choc powod niby miales).
Chciałbyś żeby docenić to ze nie odszedłeś od żony. Ale tak naprawde odszedłeś. Żyłeś z inną 10 lat. Zostawiłeś żonę, okłamywałeś, udawałeś. Trudno Cie pochwalić za to ze sie nie rozwiodłes. Bo dla Ciebie było super. Fajny mąż, dba o zone, zlitowal sie i nie zostawił bo nie jest zimnym draniem. Bzykał inna na boku przez 10 lat a zona wiedziała (bo nie mogła nie wiedziec). Uslysz to i powiedz szczerze- za co mam Cie chwalic?
Ja pikole naprawdę - od kogo i w jakim momencie oczekiwałem żeby ktoś powiedział że mój list był ok. wręcz przeciwnie i o tym też gdzieś napisałem . po drugie cała historia do dzisiaj trwała dziesięć tat z czego do ponad dwóch się nie spotykaliśmy i teraz jakieś durne spotkanie na którym zrobiła coś czego zrobić nie powinna była i to wywołało temat . A zona faktycznie przez prawie 8 lat nie wiedziała nic i bardzo dbałem o to żeby tak było . I nie nie odszedłem od żony ani fizycznie ani emocjonalnie ,pomimo wszystko. Wreszcie o czym ja nie chcę gadać jak piszesz - co jest dla mnie nie wygodne ?? Ale przecież cokolwiek napisałem ,o czymkolwiek powiedziałem to jedynie inwektywy i obelgi bo "ch... z tego ale Tusk chciał " więc jak widzisz jakąkolwiek rozmowę o czym ?? "Fajny mąż, dba o zone, zlitowal sie i nie zostawił bo nie jest zimnym draniem." kolejna brednia tak naprawdę ,nie było w tym żadnej litości Ale co mam napisać na zdanie " Nie miałeś jaj żeby odejść od żony" Jak bym ją zostawił to co byłbym fajnym facetem co ma jaja. dlaczego nikt się do takiej bredni nie odniósł. i to ja jestem nie w porządku ,że nie godze że z czymś takim
Bo jak nie zostawiłem żony to jestem ostatni dziad , bo jak bym to zrobił to było by ok, byłbym fajny gość co miał odwagę . Więc krótko prawie nikt z was nie miał odwagi żeby w to wejść żeby o cokolwiek zapytać , żeby zapytać chociażby co myślałeś jak to zaczynałeś , dlaczego zabrnąłeś tak daleko . Tak naprawdę macie to wszystko w d.. bo macie okazję kogoś opluć i podbudować swoje ego o którymś ktoś wspomniał swoimi ideałami . A życie to nie ideał i jak kiedyś wam się nogi zaplączą to życzę wam jedynie tego co pokazaliście tutaj mi czyli "ch... z tego ale Tusk chciał " bo na tyle was było stać .
Bert44 napisał/a:skorpion26 napisał/a:Julia life in
"Dla mnie opowiedziana przez Ciebie historia brzmi tak: rozjechałem wczoraj na przejściu dla pieszych człowieka i uciekłem. Na drugi dzień zauważyłem ze mam rysę na reflektorze. Mam do was pytanie: jak pozbyć się rysy? Nie patrzcie na całokształt powiedzcie jak pozbyć się rysy. O reszcie nie będę gadał"
No właśnie popatrzcie na cało kształt - po pierwsze nikt nigdzie nie uciekł. a skoro przywołałaś tu ten przykład . to powiem ci jak to wygląda na tym przykładzie . Nie ważne że byłeś trzeźwy , nie ważne że samochód był sprawny , nie ważne że facet był zalany w trupa zatoczył się i wpadł ci pod samochód . Ale ty przejechałeś człowiek i okoliczności nie mają znaczenia - naprawdę nie widzisz jakie to wypaczone . To tak samo jak w polityce krążył taki dowcip " Tusk Chciał sprzedać Lotos , No ale nie sprzedał - to Pis sprzedał ten Lotos . I Ch... z tego ale Tusk chciał " Podobnie wygląda cała ta dyskusja . Nigdzie się nie wybielam było jak było popłynąłem i trochę za daleko , jednak nie podniosłem kotwicy i nie odpłynąłem w siną dal . Ale to już jest bez znaczenia jak i to że ktoś się desantował na twoja łajbę i usilnie próbował tą kotwicę podnieść za mnie , do czego w sumie nie dopuściłem ,jest bez znaczenia . Więc ok. nie ma pola do dyskusji i rozmowy . Tylko nie rozumiem skoro to o czym mówię nie ma dla was żadnego znaczenia , to po jaką cholerę kiedy napisałem wczoraj że ta dyskusja nie ma sensu ,to ktoś zarzucił mi że jak jest mi nie wygodnie to uciekam . Podniosłem rękawice ,zostałem . Tylko tak naprawdę po co - jeżeli nikt nie wysili się na jakąkolwiek sensowną dyskusję , nikt - no prawie nikt bo jak ktoś pytał to odpowiedziałem . Żebyście ciągle udowadniali mi jakim jestem podłym skur....... A to że nie zostawiłem żony , że cały czas nie zgubiłem tego co najważniejsze , to że na tyle obroniłem nasze relacje , że jesteśmy ze sobą że możemy się do siebie szczerze przytulić porozmawiać to " Ch. z tego ale Tusk chciał " Nikt na prawdę nikt nie potrafił się tu ogarnąć i porozmawiać o ludzkich emocjach, o strachu . O uczuciach , o dylematach przed jakimi stajemy , o namiętności wreszcie, o życiowych trudnych wyborach . Tak o zdrowiu o którym też wspomniałem też . Wybaczcie ale sprowadziliście tą dyskusję do prostego "I ch... z tego ale Tusk chciał " Więc naprawdę szkoda energii i nie jest to foch , nie jest żadne obrażanie się . Jednak naprawdę nie widzę sensu bicia piany ,by po chwili znów czytać "I ch... z tego ale Tusk chciał " Pozdrawiam i " Róbta co chceta "
Ale jak ma wyglądać ta dyskusja? Jak ma wyglądać kiedy Ty nie chcesz gadac o tym co dla Ciebie niewygodne? Wystawiłeś sie na ocenę wstawiając temat. Oczekiwałeś ze wszyscy Cie będą popierać? Jak możesz nie zauważyć ze 100% użytkowników mowi Ci ze Twoj styl nie jest grą fair play? Jak możesz sie nie zmusić do małej refleksji kiedy 20 randomowych osób ocenia negatywnie Twoja historie. Wszyscy się mylą? Nie bylo ani jednej osoby (a przekrój jest tu szeroki) która powiedziała ze Twoj list był ok. Nikt nie zaakceptował Twojego podwójnego życia (choc powod niby miales).
Chciałbyś żeby docenić to ze nie odszedłeś od żony. Ale tak naprawde odszedłeś. Żyłeś z inną 10 lat. Zostawiłeś żonę, okłamywałeś, udawałeś. Trudno Cie pochwalić za to ze sie nie rozwiodłes. Bo dla Ciebie było super. Fajny mąż, dba o zone, zlitowal sie i nie zostawił bo nie jest zimnym draniem. Bzykał inna na boku przez 10 lat a zona wiedziała (bo nie mogła nie wiedziec). Uslysz to i powiedz szczerze- za co mam Cie chwalic?
Ja pikole naprawdę - od kogo i w jakim momencie oczekiwałem żeby ktoś powiedział że mój list był ok. wręcz przeciwnie i o tym też gdzieś napisałem . po drugie cała historia do dzisiaj trwała dziesięć tat z czego do ponad dwóch się nie spotykaliśmy i teraz jakieś durne spotkanie na którym zrobiła coś czego zrobić nie powinna była i to wywołało temat . A zona faktycznie przez prawie 8 lat nie wiedziała nic i bardzo dbałem o to żeby tak było . I nie nie odszedłem od żony ani fizycznie ani emocjonalnie ,pomimo wszystko. Wreszcie o czym ja nie chcę gadać jak piszesz - co jest dla mnie nie wygodne ?? Ale przecież cokolwiek napisałem ,o czymkolwiek powiedziałem to jedynie inwektywy i obelgi bo "ch... z tego ale Tusk chciał " więc jak widzisz jakąkolwiek rozmowę o czym ?? "Fajny mąż, dba o zone, zlitowal sie i nie zostawił bo nie jest zimnym draniem." kolejna brednia tak naprawdę ,nie było w tym żadnej litości Ale co mam napisać na zdanie " Nie miałeś jaj żeby odejść od żony" Jak bym ją zostawił to co byłbym fajnym facetem co ma jaja. dlaczego nikt się do takiej bredni nie odniósł. i to ja jestem nie w porządku ,że nie godze że z czymś takim
Bo jak nie zostawiłem żony to jestem ostatni dziad , bo jak bym to zrobił to było by ok, byłbym fajny gość co miał odwagę . Więc krótko prawie nikt z was nie miał odwagi żeby w to wejść żeby o cokolwiek zapytać , żeby zapytać chociażby co myślałeś jak to zaczynałeś , dlaczego zabrnąłeś tak daleko . Tak naprawdę macie to wszystko w d.. bo macie okazję kogoś opluć i podbudować swoje ego o którymś ktoś wspomniał swoimi ideałami . A życie to nie ideał i jak kiedyś wam się nogi zaplączą to życzę wam jedynie tego co pokazaliście tutaj mi czyli "ch... z tego ale Tusk chciał " bo na tyle was było stać .
1. No tak Kasia Cie zgwałciła. Jej błąd.
2. Tak sobie myśl ze zona nie wiedziala
3. Co jest dla Ciebie nieywygodne? Nazwanie zdrady świnstwem
4. Mam problem z wylapaniem Twojego przekazu. W zasadzie nie wiem o co Ci chodzi. Choc wiem ze wszystko jest "nie tak"
227 2025-08-18 23:29:52 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-08-18 23:33:02)
Skorpion
jak mi ktoś mówi "chcę tego a tego" to to dostaje, o ile mogę dać. Jak ktoś mi mówi "nie wdawaj się w rozważania na jakiś temat" to się nie wdaję. Uprzejma raczej jestem, a już tobie w tym wątku to na pewno nie uchybiłam. I teraz czytam, że "nikt nie miał odwagi w to wejść"? Zastosowanie do twoich własnych próśb i sugestii to mianowicie mój brak odwagi? No weź, chyba ciut przegiąłeś.
Czego jak czego ale stosowania odpowiedzialności zbiorowej to nie lubię i to bardzo.
Bert, ja przekaz Skorpiona najprawdopodobniej łapię, ale właśnie uległam zniechęceniu.
Skorpion właśnie jestem po lekturze wątku żonki, która też miała coś na boku. U niej do niczego nie doszło, bo facet chciał tylko w necie poromansować platonicznie, pod inną niż własna tożsamością. Ona też ma ciężko w życiu, seks mechaniczny, mąż nijaki, dzieci wymagające troski. Szukała lepszego życia. Byłaby nawet skłonna przeskoczyć na nowego, jak to określiła partnera online. Też pewnie ma się za fajną osobę. Tylko to życie i pewnie też nikt jej problemów nie rozumie.
No widzisz sam fakt że napisałaś to zdanie świadczy ze nie do końca rozumiesz . Gdybym był singlem nie było by tego tematu i rozmowy .
Bo jesteś prostakiem i dorabiasz ideologię do tego, że nie potrafisz zapanować nad rozporkiem.
Metafora Berta o rysie po rozjechaniu pieszego trafiona w 10tkę.
Skorpion
jak mi ktoś mówi "chcę tego a tego" to to dostaje, o ile mogę dać. Jak ktoś mi mówi "nie wdawaj się w rozważania na jakiś temat" to się nie wdaję. Uprzejma raczej jestem, a już tobie w tym wątku to na pewno nie uchybiłam. I teraz czytam, że "nikt nie miał odwagi w to wejść"? Zastosowanie do twoich własnych próśb i sugestii to mianowicie mój brak odwagi? No weź, chyba ciut przegiąłeś.Czego jak czego ale stosowania odpowiedzialności zbiorowej to nie lubię i to bardzo.
Bert, ja przekaz Skorpiona najprawdopodobniej łapię, ale właśnie uległam zniechęceniu.
Ok . za odpowiedzialność zbiorową , przepraszam . Moje ocena bardziej dotyczyła ogólnej sytuacji jaka tutaj się zadziała . Jeśli poczułaś się dotknięta i ktokolwiek kto przynajmniej próbował zachować w miarę normalnie i powściągnąć swoje zapędy jedynego sędziego sprawiedliwego - przeprasza za uogólnienie .
Jednak pomijając dwa może trzy wyjątki to przepraszam ale sytuacja wygląda dokładnie tak jak pokazałem na przykładzie Tuska . Dosadnym ale doskonale obrazującym to co się tutaj wydarzyło .
Jakikolwiek argument tutaj pokazałem (i dlatego mówię że to naiwność z mojej strony ) to nigdzie ale to chyba naprawdę nigdzie ,nie było jakiegokolwiek zastanowienia ,odniesienia . Ze np . "no wiesz tak się zdarza w życiu może można było pójść inną drogą np , taką ..... " Nie było ,niech się facet do tego odniesie powie jak na to patrzy . Tylko jest Jazda "Co nie rozumiesz że jesteś ostatni gnój bo zdradziłeś - jesteś ostatnie ścierwo ,więc nie szukaj usprawiedliwienia " .
Wiec powiedz mi proszę - gdzie widzisz pole do rozmowy . Do jakiejś analizy i Autorefleksji ? . Ok. gdzieś tam popłynąłem w życiu , jednak cała ta dyskusja sprowadza się do tego żeby pokazać mi że jestem ostatnia szmata . I jak to ma wyglądać według ciebie - co mam tu zaprezentować ze swojej strony ? Mam napisać tak macie racje jestem ostatnia szmata ,stary cap i najlepiej będzie ja przyjmę to wszystko na siebie i pójdę strzelić sobie w łeb??. Wszystkie argumenty , wszystkie ludzkie słabości jakie potrafiłem tu pokazać i spróbować o nich podyskutować . Już dla samej dyskusji o życiu , o dylematach przed jakimi człowiek czasem staje- wrzucone zostały do jednego błotka obelg ,wyzwisk i inwektyw wszelkiego rodzaju . Wiec jak ja mam się zachować wobec tego wszystkiego . Nie nie położę się pod pręgierzem waszych ocen i nie będę błagał i litość ,zresztą nie prosiłem nigdzie nikogo o ocenę mojej moralności ,charakteru , odwagi , i czegokolwiek tam jeszcze co oceniliście . Poprosiłem jedynie o ocenę fragmentu tekstu i tego czy na chłodno patrząc na pierwszy rzut oka wylewa się z niego straszna podłość . Bo nie chciałem takiego przekazu w tym zawrzeć , ale obawiałem się że w emocjach mogłem pójść za daleko . I to już była autorefleksja z mojej strony - "Może czegoś nie widzę , może jestem zaślepiony emocjami i zrobiłem źle , więc zapytam o to co napisałem kogoś z boku" I co się stało ? - nie nie było odniesienia do meritum "tak z tego tekstu wylewa się podłość " .Może tego nie chciałeś ale takie jest odczucie kiedy się to czyta "
Lepiej było zacząć "Sabat czarownic " Jakim prawem oskarżasz Kasie , jesteś gnojek , szukasz wszędzie winnych . ....................................................... .
Powiem krótko - wykazałem się anielska cierpliwością wobec tego co się tutaj na mnie wylało i o co nikogo nie prosiłem . Chcecie rozmawiać chcecie pytać chcecie dyskutować , ok. jestem otwarty . Na wymianę myśli argumentów poglądów w kulturze i spokoju . Na to co się tutaj zadziało na wylewanie na mnie szamba zbieranego ze wszystkich ludzkich podłości i zdrad całego świata . Porównywania mojego życia do życia innych ludzi zrównywanie go z wszystkim co już wy przecież wiecie - NIE ! . Jest moje ,jest indywidualne . Próbowałem cokolwiek z niego na spokojnie wam pokazać , nie jest idealne - jest pogmatwane . Ale nie jest tak prymitywne by robić z nim to co zostało tu zrobione czyli skwitować jedną formułą " I ch....... z tego ale Tusk chciał " czytaj "I ch... z tego ale zdradziłeś" Wiec jak chcecie iść taką droga to naprawdę to już moje ostatnie odniesienie się do tego . I na koniec powiem tak :Nie nie jestem podłym prymitywnym jedynie zdrajcom . Tak zdradziłem tak popełniłem błędy, ale brew temu co piszą ci z niby "wielkimi jajami " Nie zabrakło mi ani odwagi ani "jaj" żeby chronić to co najważniejsze . I wbrew wszystkiemu najważniejszym faktorem , mojego zachowania było to by robiąc sobie "dobrze " minimalizować szanse zrobienia krzywdy innym . Wiem że nie którzy tego nie pojmą , ale tak było .
Powiem krótko - wykazałem się anielska cierpliwością wobec tego co się tutaj na mnie wylało ...
Robienie z siebie ofiary. Jakie to typowe. Ty jesteś fajny gość, tylko to życie ujowe jest.
232 2025-08-19 09:59:06 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-08-19 10:02:03)
Skorpion, co do Jacka, to my wiemy, że on za bardzo przegina. Myślę, że już się do tego przyzwyczailiśmy i nie zwracamy tak uwagi, bo to nic nie da, jego nie zmieni, a tylko zaśmieci wątek. Nie wszystkich tu trzeba czytać, a tym bardziej odpowiadać, po prostu olać.
Pretensje rodzą pretensje, dlatego unikaj ich w życiu, każdego zdanie jest subiektywne i nie trzeba się z nim zgadzać.
A sprawa nie jest czarnobiała, dobrze jest mówić stojąc z boku o tym co nas nie dotyczy, że powinno się robić tak i tak, a nie inaczej.
Nie zawsze w takiej sytuacji dobrym wyjściem jest rozwód, tak jak mówienie partnerce o romansie, choć tak nam się wydaje uczciwie. Ale jak tak się głębiej zastanowić to nie każda kobieta nawet jak się domyśla woli tą szczerość. Są takie co wolą wszystko zamieść pod dywan, oswoić się z sytuacją, nie poruszać tematu, wolą zachować statu z quo, dla wygody, spokojnego życia, niech robi co chce, ja chcę mieć święty spokój. Tym bardziej jak ma dobrego męża i z jej winy nie ma tego seksu.
Bo jak zmieniać generalnie swoje życie to na lepsze, a jak się widzi, żeby było gorsze…
To tak próbowałam wejść w buty twojej żony.
Teraz co do tego romansu, też są tacy co bez bliskości kobiety nie są w stanie normalnie funkcjonować i to by można było zrozumieć. Szukają też wyjścia które wydaje się najprostsze i satysfakcjonujące, podniecające . Inaczej by nie było zdrad, jakby każdy postępował według zasad moralnych, a nie swoich.
W tej konkretnej sytuacji, ta relacja romantyczna wcześniej czy później i tak by się rozleciała, bo widać tej kobiecie seks też przysłania oczy więc za jakiś czas poszukała by młodszego. Głupotą więc by było rozwiedzenie się z żoną i związanie z nią.
Tym bardziej jak łączy tylko namiętność.
Skorpion dlatego się ciesz, że skończyło to się tak skończyło, bo przyszłości nie miało, a o mały włos byś rozwalił sobie całkiem życie jakbyś z nią się związał na dobre.
skorpion26 napisał/a:Powiem krótko - wykazałem się anielska cierpliwością wobec tego co się tutaj na mnie wylało ...
Robienie z siebie ofiary. Jakie to typowe.
Ty jesteś fajny gość, tylko to życie ujowe jest.
Oj tam, oj tam. xD
A sprawa nie jest czarnobiała
Zdrada zawsze jest czarno-biała. Tylko frajerzy próbują się usprawiedliwiać.
Można co najwyżej dywagować, kiedy mamy do czynienia ze zdradą, np czy przy cichym przyzwoleniu na seks pozamałżeński można taki skok w bok nazwać zdradą skoro obie strony wiedzą i się zgadzają na taki układ.
Tylko widzisz - autor nawet nie miał odwagi o tym porozmawiać. Buduje sobie w głowie otoczkę fantastycznego męża, bo został przy niedomagającej żonie i faceta świadomego swoich potrzeb i zdrowia (bo przecież ilość orgazmów w miesiącu musi się zgadzać), no a poza tym "serce nie sługa". Koleś nie rozróżnia popędu od uczuć wyższych i dorabia metafizykę do loda w samochodzie, bo kochanka przyszła na spotkanie bez bielizny.
Gawędziarz-erotoman nam się trafił.
Skorpion, co do Jacka, to my wiemy, że on za bardzo przegina. Myślę, że już się do tego przyzwyczailiśmy i nie zwracamy tak uwagi, bo to nic nie da, jego nie zmieni, a tylko zaśmieci wątek. Nie wszystkich tu trzeba czytać, a tym bardziej odpowiadać, po prostu olać.
Pretensje rodzą pretensje, dlatego unikaj ich w życiu, każdego zdanie jest subiektywne i nie trzeba się z nim zgadzać.A sprawa nie jest czarnobiała, dobrze jest mówić stojąc z boku o tym co nas nie dotyczy, że powinno się robić tak i tak, a nie inaczej.
Nie zawsze w takiej sytuacji dobrym wyjściem jest rozwód, tak jak mówienie partnerce o romansie, choć tak nam się wydaje uczciwie. Ale jak tak się głębiej zastanowić to nie każda kobieta nawet jak się domyśla woli tą szczerość. Są takie co wolą wszystko zamieść pod dywan, oswoić się z sytuacją, nie poruszać tematu, wolą zachować statu z quo, dla wygody, spokojnego życia, niech robi co chce, ja chcę mieć święty spokój. Tym bardziej jak ma dobrego męża i z jej winy nie ma tego seksu.
Bo jak zmieniać generalnie swoje życie to na lepsze, a jak się widzi, żeby było gorsze…
To tak próbowałam wejść w buty twojej żony.
Teraz co do tego romansu, też są tacy co bez bliskości kobiety nie są w stanie normalnie funkcjonować i to by można było zrozumieć. Szukają też wyjścia które wydaje się najprostsze i satysfakcjonujące, podniecające . Inaczej by nie było zdrad, jakby każdy postępował według zasad moralnych, a nie swoich.
W tej konkretnej sytuacji, ta relacja romantyczna wcześniej czy później i tak by się rozleciała, bo widać tej kobiecie seks też przysłania oczy więc za jakiś czas poszukała by młodszego. Głupotą więc by było rozwiedzenie się z żoną i związanie z nią.
Tym bardziej jak łączy tylko namiętność.
Skorpion dlatego się ciesz, że skończyło to się tak skończyło, bo przyszłości nie miało, a o mały włos byś rozwalił sobie całkiem życie jakbyś z nią się związał na dobre.
W takiej formule możemy rozmawiać dyskutować zastanawiać się ,czasem coś przemyśleć - ale jak popatrzysz powyżej to myślę że zrozumiesz moja postawę tutaj i to że to nie mnie brak odwagi do przemyśleń i refleksji .
Legat napisał/a:skorpion26 napisał/a:Powiem krótko - wykazałem się anielska cierpliwością wobec tego co się tutaj na mnie wylało ...
Robienie z siebie ofiary. Jakie to typowe.
Ty jesteś fajny gość, tylko to życie ujowe jest.
Oj tam, oj tam. xD
wieka napisał/a:A sprawa nie jest czarnobiała
Zdrada zawsze jest czarno-biała. Tylko frajerzy próbują się usprawiedliwiać.
Można co najwyżej dywagować, kiedy mamy do czynienia ze zdradą, np czy przy cichym przyzwoleniu na seks pozamałżeński można taki skok w bok nazwać zdradą skoro obie strony wiedzą i się zgadzają na taki układ.
Tylko widzisz - autor nawet nie miał odwagi o tym porozmawiać. Buduje sobie w głowie otoczkę fantastycznego męża, bo został przy niedomagającej żonie i faceta świadomego swoich potrzeb i zdrowia (bo przecież ilość orgazmów w miesiącu musi się zgadzać), no a poza tym "serce nie sługa". Koleś nie rozróżnia popędu od uczuć wyższych i dorabia metafizykę do loda w samochodzie, bo kochanka przyszła na spotkanie bez bielizny.
Gawędziarz-erotoman nam się trafił.
Widzisz - nie wart jesteś zwracania sobie dupy twoimi wynurzeniami , ale coś ci powiem . Jak będziesz w moim wieku )) to dawno będziesz miał powieszone na kołku swoje przerośnięte ( oczywiście w twojej wyobraźni ) jaja i nawet nie pomyślisz o bzykaniu
a ja jeszcze daje radę więc możesz mnie .....................................
skorpion26 napisał/a:Powiem krótko - wykazałem się anielska cierpliwością wobec tego co się tutaj na mnie wylało ...
Robienie z siebie ofiary. Jakie to typowe.
Ty jesteś fajny gość, tylko to życie ujowe jest.
Legat coś mi się wydaje że nie przez te okulary patrzysz i coś ci się myli - co ma cierpliwość do robienia z siebie ofiary ? wręcz przeciwnie .
W takiej formule możemy rozmawiać dyskutować zastanawiać się ,czasem coś przemyśleć - ale jak popatrzysz powyżej to myślę że zrozumiesz moja postawę tutaj i to że to nie mnie brak odwagi do przemyśleń i refleksji .
Ja pierdole, jaka żenada.
Jaka refleksja? Jakie przemyślenia?
Szmaciłeś się przez dekadę i dorabiasz filozofię do całego procesu robiąc z siebie wrażliwca, a jesteś żałośnie infantylny w swoich dywagacjach i usprawiedliwieniach.
Legat napisał/a:skorpion26 napisał/a:Powiem krótko - wykazałem się anielska cierpliwością wobec tego co się tutaj na mnie wylało ...
Robienie z siebie ofiary. Jakie to typowe. :) Ty jesteś fajny gość, tylko to życie ujowe jest. :)
Oj tam, oj tam. xD
wieka napisał/a:A sprawa nie jest czarnobiała
Zdrada zawsze jest czarno-biała. Tylko frajerzy próbują się usprawiedliwiać.
Można co najwyżej dywagować, kiedy mamy do czynienia ze zdradą, np czy przy cichym przyzwoleniu na seks pozamałżeński można taki skok w bok nazwać zdradą skoro obie strony wiedzą i się zgadzają na taki układ.
Tylko widzisz - autor nawet nie miał odwagi o tym porozmawiać. Buduje sobie w głowie otoczkę fantastycznego męża, bo został przy niedomagającej żonie i faceta świadomego swoich potrzeb i zdrowia (bo przecież ilość orgazmów w miesiącu musi się zgadzać), no a poza tym "serce nie sługa". Koleś nie rozróżnia popędu od uczuć wyższych i dorabia metafizykę do loda w samochodzie, bo kochanka przyszła na spotkanie bez bielizny.
Gawędziarz-erotoman nam się trafił.
Z tym, że nie zawsze taka rozmowa jest wskazana i przynosi pozytywne rezultaty, tak jak pisałam w ostatnim poście dość wyraźnie.
Żona dokładnie wiedziała, że coś jest na rzeczy i sama by podjęła temat rozwodu jakby widziała taką opcję za optymalną.
My generalnie nie wiemy jak byśmy się zachowali w takiej sytuacji, mam tu na myśli żonę, dzisiaj można powiedzieć, w życiu bym nie mogła być z facetem który mnie zdradza lub pije, lub…, Ale jak się znajdziemy w danej sytuacji to perspektywa się zmienia i często się dziwimy jak ten facet może być z taką kobietą która go zdradza i odwrotnie.
Teraz wziąć sytuacje gdzie np. żona cię zdradza i się na to godzisz, i chcesz wiedzieć.
Będziecie szczerze rozmawiać, będziesz się pytał jak wychodzi czy do kochanka czy gdzie indziej?… Tak to w ogóle nie da się żyć, więc w sumie nie można się dziwić, że ludzie ukrywają zdrady dopóki sama nie wyjdzie na wierzch. Tym bardziej jak ktoś już nie chce być w tym związku, to może oczekiwać, że druga strona będzie chciała naprawiać ten związek, a ty już go nie chcesz.
To nie dotyczy tej sytuacji ale tak często bywa, ciężko jest zrozumieć drugiego człowieka, każdy reaguje inaczej.
A my tak łatwo mówimy, powiedz, rozwiedź się, dopiero szukaj innej partnera/ki.
[wieka]
Z tym, że nie zawsze taka rozmowa jest wskazana i przynosi pozytywne rezultaty, tak jak pisałam w ostatnim poście dość wyraźnie.
Żona dokładnie wiedziała, że coś jest na rzeczy i sama by podjęła temat rozwodu jakby widziała taką opcję za optymalną.
My generalnie nie wiemy jak byśmy się zachowali w takiej sytuacji, mam tu na myśli żonę, dzisiaj można powiedzieć, w życiu bym nie mogła być z facetem który mnie zdradza lub pije, lub…, Ale jak się znajdziemy w danej sytuacji to perspektywa się zmienia i często się dziwimy jak ten facet może być z taką kobietą która go zdradza i odwrotnie.
Teraz wziąć sytuacje gdzie np. żona cię zdradza i się na to godzisz, i chcesz wiedzieć.
Będziecie szczerze rozmawiać, będziesz się pytał jak wychodzi czy do kochanka czy gdzie indziej?… Tak to w ogóle nie da się żyć, więc w sumie nie można się dziwić, że ludzie ukrywają zdrady dopóki sama nie wyjdzie na wierzch. Tym bardziej jak ktoś już nie chce być w tym związku, to może oczekiwać, że druga strona będzie chciała naprawiać ten związek, a ty już go nie chcesz.
To nie dotyczy tej sytuacji ale tak często bywa, ciężko jest zrozumieć drugiego człowieka, każdy reaguje inaczej.
A my tak łatwo mówimy, powiedz, rozwiedź się, dopiero szukaj innej partnera/ki.
Dużo prawdy w tym co piszesz . Co w sytuacji kiedy jedna ze sfer życia szwankuje z jakiegoś powodu ,ale pozostałe są w porządku i tak naprawdę żadna ze stron nie chce rozstania bo całokształt relacji nie stracił wartości ,znaczenia i to dla obojga partnerów . Co wtedy ?
[wieka]
Z tym, że nie zawsze taka rozmowa jest wskazana i przynosi pozytywne rezultaty, tak jak pisałam w ostatnim poście dość wyraźnie.
Żona dokładnie wiedziała, że coś jest na rzeczy i sama by podjęła temat rozwodu jakby widziała taką opcję za optymalną.
My generalnie nie wiemy jak byśmy się zachowali w takiej sytuacji, mam tu na myśli żonę, dzisiaj można powiedzieć, w życiu bym nie mogła być z facetem który mnie zdradza lub pije, lub…, Ale jak się znajdziemy w danej sytuacji to perspektywa się zmienia i często się dziwimy jak ten facet może być z taką kobietą która go zdradza i odwrotnie.
Teraz wziąć sytuacje gdzie np. żona cię zdradza i się na to godzisz, i chcesz wiedzieć.
Będziecie szczerze rozmawiać, będziesz się pytał jak wychodzi czy do kochanka czy gdzie indziej?… Tak to w ogóle nie da się żyć, więc w sumie nie można się dziwić, że ludzie ukrywają zdrady dopóki sama nie wyjdzie na wierzch. Tym bardziej jak ktoś już nie chce być w tym związku, to może oczekiwać, że druga strona będzie chciała naprawiać ten związek, a ty już go nie chcesz.
To nie dotyczy tej sytuacji ale tak często bywa, ciężko jest zrozumieć drugiego człowieka, każdy reaguje inaczej.
A my tak łatwo mówimy, powiedz, rozwiedź się, dopiero szukaj innej partnera/ki.
Dużo prawdy w tym co piszesz . Co w sytuacji kiedy jedna ze sfer życia szwankuje z jakiegoś powodu ,ale pozostałe są w porządku i tak naprawdę żadna ze stron nie chce rozstania bo całokształt relacji nie stracił wartości ,znaczenia i to dla obojga partnerów . Co wtedy ?
"A my tak łatwo mówimy, powiedz, rozwiedź się," Wrócę do siebie tak jak mówisz powinieneś powiedzieć ,rozwieść się a nie oszukiwać żony - wszystko to bardzo ładnie brzmi . Tylko co powiedzieć ? Szczerość ? ale co taka szczerość ma dać ? . Powiedzieć nie zaspakajasz moich potrzeb bo nie chcesz / nie możesz - więc ty zostań w domu obejrzyj sobie serial a ja idę na noc pójdę do kochanki ( na noce nigdy nie chodziłem żeby nie było) . Ja wiem że są pary które tak funkcjonują mają prawo .A;e jeżeli to jest tzw. normalny związek - to co taka szczerość ma dać ? Uświadomić tej drugiej osobie - "jesteś niewystarczająca " ?? Co taka szczerość za sobą niesie prócz bólu dla drugiej osoby ? I co ta druga osoba powie " ok wiem że ja nie mogę nie potrafię , ty tego potrzebujesz więc idź " . I co wyjść z domu bo dostałeś czy dostałaś zgodę i zostawić tą osobę z własnym bólem w sercu , w domu samą. To jest dobre bo uczciwe , a że boli strasznie to już nie ważne ????
Ale rozkminki
Ale rozkminki
Bo to jest ciekawy temat jak się w niego zagłębić, jakie ludzie mają różne motywacje, oczekiwania, dla każdego jest lepsze co innego, a my oceniamy ze swojej perspektywy.
I my sami nie wiemy jak byśmy się zachowali jeśli by nas dotknęła taka sytuacja. A najłatwiej przychodzi nam ocenienie i innych, a może jeszcze szybciej krytyka.
Z wiekiem też człowiek zmienia zdanie, z forum też dużo się uczymy, ja kiedyś jak byłam piękna i młoda / to skrót myślowy/ uważałam, że mąż, jak żona nie ma ochoty na seks, powinien radzić sobie sam
I, że każdemu facetowi wystarczy do seksu każdy otwór nawet po sęku w desce W przenośni oczywiście. I to nie z teorii.
A to wychodzi, że faceci mają różne problemy, że np. tracą ochotę na seks jak partnerka przytyje, czy jest za mało zaangażowana itp. czy też są tacy, że pragnienie bliskości z kobietą jest tak silne, może „zniszczyć życie” jak w tym przypadku.
Rozmową wszystkiego też nie da się załatwić, dobrze to się tylko mówi i naprawdę ciężko jest zrozumieć postępowanie innych, więc też się nie można dziwić opiniom sprzecznym z oczekiwaniami.
Skorpion - przeprosiny przyjęte.
Uznaję też, że dajesz przyzwolenie ogólne na wyście poza analizę testu twoich maili.
Zdrada, tak ogólnie to zawsze jest efekt, wynik końcowy jakiegoś procesu, pewnego rodzaju katastrofa związku. A katastrofy, jak wiadomo, miewają przyczyny bardzo zróżnicowane. Zdrada zdradzie nierówna, to ewidentne.
Choroba twojej żony najprawdopodobniej stała się początkiem ciągu dalszego. Diagnoza, leczenie, radykalna operacja, stres, bezpośrednie zagrożenie życia, okaleczenie - no z takiego czegoś chyba żadna para nie wychodzi nietknięta, taka jak przedtem, takie przeżycia zmieniają ludzi.
Po operacji okazało się, ze u twojej żony wystąpiły skutki uboczne. Życie uratowane, okaleczenia zauważalne i to w obu sferach, bo i hormonalnej i psychicznej. Tak byc nie musiało, ale jak najbardziej mogło i nijakiej odpowiedzialności za ten stan rzeczy ani ty nie ponosisz, ani żona. Nastapiła zmiana w relacji wskutek działania czegoś zupełnie z zewnątrz. Zmiana rzecz jasna skomplikowana, z perspektywy czasu może wiele widać, ale jak podejmowaliście decyzje, i ty i żona to robiliście to na bieżąco i przypuszczam, ze każde z was chciało jak najlepiej. Nie pisałeś, czy żona korzystała z terapii hormonalnej i pomocy psychologicznej, ale tak czy tak to zarówno jedno jak i drugie mogło się zwyczajnie nie udać. Tak czy tak sfera seksualna zniknęła z przyczyn po stronie żony - nie że żona winna, po prostu to ona zachorowała.
Czy powinieneś był z żoną szczerze rozmawiać na ten temat? Powiedzmy by la to jakaś opcja. Gdybyś to zrobił, ciąg dalszy byłby inny, nie wiadomo czy lepszy dla kogokolwiek, ale inny. Tego nie zrobiłeś.
Ale - tu nie wiem - do rozmowy trzeba dwojga. Możliwe, ze żona próby rozmowy zablokowała metodą biernego oporu czyli "na ten temat nie rozmawiam", możliwe że próby ruszenia tematu ruszały emocje u żony - no rozmowa dobra rzecz, ale nie z każdym da się rozmawiać. Podobnie z opcją "terapia pary w związku z problemami w określonej sferze życia" - do tego trzeba chęci i gotowości obojga, jednoosobowo się nie da.
Podjąłeś decyzję, że deficyty w związku uzupełnisz nie niszcząc całości. Alternatywnie mogłeś iść w porno plus dyskretne prostytutki, ascezę seksualną na bazie duchowości, doraźne skoki w bok, wniesienie o rozwód z winy bądź przyczyn po stronie żony żony (słabe/żadne szanse i dosyć paskudne moralnie, jak dla mnie) bądź bez orzekania o winie ( szanse umiarkowane) albo, to już skrajnie mogłeś podle i z premedytacją spróbować doprowadzić do sytuacji, w której żona by o rozwód wniosła. No coś musiałeś wybrać, a pakiet ograniczony.
Kasia - element trzeci. Z jakiegoś powodu była zainteresowana takim a nie innym układem. Nie spadło na was znienacka zauroczenie, piorun was nie trafił niczym Michaela Corleone w "Ojcu chrzestnym", weszliście w to świadomie, oboje, w takiej a nie innej wersji i żadne dzieckiem nie było. I trwało. Nie ośmielę się ocenić, że to było złe.
Tu nie wzięliście pod uwagę tego, że relacja się wymknie spod kontroli. Ani ty, ani Kasia.
Mnie wgląda na to, że Kasia przeliczyła się z własnymi siłami i ostatnia część to już patrzy na jej panikę i rzut na taśmę. Pretekst pt. "chcę coś pożyczyć", próba wzbudzenia zazdrości "miałam innych i nadal mam chętnych", akcja w samochodzie czyli zagranie z użyciem seksu... możliwe, że coś się w tym jej małżeństwie przez te lata zmieniło. Z jakiegoś powodu w ten układ z tobą weszła taki a nie inny, na początku z jakiegoś powodu nie chciała rozwalać swojego małżeństwa, potem jej się odmieniło, no tu to pomysłów można mieć dziesiątki, skąd ta zmiana. Jasne, można polecieć po uproszczeniu "bo to wredna wredna suka była od początku" czyli iść na bardzo prymitywną łatwiznę.
Wieka, sytuację "żona zdradza, mąż wie" to akurat znam z realu i to sytuacji podobnej do tej Skorpiona, czyli mąż chory, ale jest wzajemny szacunek, troska, przywiązanie, przyjaźń i cala reszta, ino seksu nie ma i nie będzie. Mąż wziął rzecz na klatę, porozmawiał z żoną, ona miewała kochanków, on wiedział i się zgodził na ten stan rzeczy, co jasno powiedział. Nie wnikał czyli o jej kochankach nie rozmawiali, on nie pytał, ona się nie zwierzała. Małżeństwo w tej wersji trwało lat kilkanaście, zakończyło się zgonem męża (choroba), już w okresie terminalnym wielokrotnie jej dziękował, że nie odeszła. Nie mnie oceniać. I chyba nikomu.
244 2025-08-19 18:23:13 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-08-19 18:25:24)
Właśnie, sytuacje są tak różne, a my to przeważnie traktujemy wszystkich równo bo zdrada to zdrada.
Obecnie te zdrady są tak częste, że coraz mniej dziwią.
Ale jak już matka małych dzieci rozwala rodzinę, bo zakochała się w innym, to ja już tego nie trawię. A może właśnie tu chodzi o ten seks…
Tamiraa napisał/a:Ale rozkminki
Bo to jest ciekawy temat jak się w niego zagłębić, jakie ludzie mają różne motywacje, oczekiwania, dla każdego jest lepsze co innego, a my oceniamy ze swojej perspektywy.
I my sami nie wiemy jak byśmy się zachowali jeśli by nas dotknęła taka sytuacja. A najłatwiej przychodzi nam ocenienie i innych, a może jeszcze szybciej krytyka.Z wiekiem też człowiek zmienia zdanie, z forum też dużo się uczymy, ja kiedyś jak byłam piękna i młoda / to skrót myślowy/ uważałam, że mąż, jak żona nie ma ochoty na seks, powinien radzić sobie sam
I, że każdemu facetowi wystarczy do seksu każdy otwór nawet po sęku w desceW przenośni oczywiście. I to nie z teorii.
A to wychodzi, że faceci mają różne problemy, że np. tracą ochotę na seks jak partnerka przytyje, czy jest za mało zaangażowana itp. czy też są tacy, że pragnienie bliskości z kobietą jest tak silne, może „zniszczyć życie” jak w tym przypadku.Rozmową wszystkiego też nie da się załatwić, dobrze to się tylko mówi i naprawdę ciężko jest zrozumieć postępowanie innych, więc też się nie można dziwić opiniom sprzecznym z oczekiwaniami.
Nie oceniam, obawiam się jednak, że prawda jest inna. Tutaj temat zdrady omija się szerokim łukiem natomiast ważne jest, co ta Kasia powiedziała i jak ona mogła. Powiedziała, co jej serce dyktowało i tyle, przecież nie musiała się zachowywać jak żona autora. Mnie autentycznie szkoda tej żony, bo nie dość, że chora to jeszcze musi udawać, że wszystko ok. Oby żadna nie znalazła się w podobnej sytuacji.
Tamiraa napisał/a:Ale rozkminki
Bo to jest ciekawy temat jak się w niego zagłębić, jakie ludzie mają różne motywacje, oczekiwania, dla każdego jest lepsze co innego, a my oceniamy ze swojej perspektywy.
I my sami nie wiemy jak byśmy się zachowali jeśli by nas dotknęła taka sytuacja. A najłatwiej przychodzi nam ocenienie i innych, a może jeszcze szybciej krytyka.Z wiekiem też człowiek zmienia zdanie, z forum też dużo się uczymy, ja kiedyś jak byłam piękna i młoda / to skrót myślowy/ uważałam, że mąż, jak żona nie ma ochoty na seks, powinien radzić sobie sam
I, że każdemu facetowi wystarczy do seksu każdy otwór nawet po sęku w desceW przenośni oczywiście. I to nie z teorii.
A to wychodzi, że faceci mają różne problemy, że np. tracą ochotę na seks jak partnerka przytyje, czy jest za mało zaangażowana itp. czy też są tacy, że pragnienie bliskości z kobietą jest tak silne, może „zniszczyć życie” jak w tym przypadku.Rozmową wszystkiego też nie da się załatwić, dobrze to się tylko mówi i naprawdę ciężko jest zrozumieć postępowanie innych, więc też się nie można dziwić opiniom sprzecznym z oczekiwaniami.
Wieka to jest wszystko prawda mamy prawo do różnych opinii tylko czy nasza inna opinia daje nam prawo , by lżyć drugiego człowieka ?
Nie mogę się dziwić Skorpionowi, że potrzebuje odpoczynku od chorej żony, ale też być może wsparcia, czego od kochanek nie dostanie.
Mnie autentycznie szkoda tej żony, bo nie dość, że chora to jeszcze musi udawać, że wszystko ok. Oby żadna nie znalazła się w podobnej sytuacji.
A mnie na tym etapie nijakie "szkoda mi kobiety" się nie uruchamia... Chora - kwestia względna, być może po radykalnej operacji jest spoko. Musi udawać? A wcale nie wiem, czy musi, może woli udawać niż inną wersję? Nic o kobiecie nie wiem, dla mnie za wcześnie na żałowanie jej.
Skorpion - przeprosiny przyjęte.
Uznaję też, że dajesz przyzwolenie ogólne na wyście poza analizę testu twoich maili.Wieka, sytuację "żona zdradza, mąż wie" to akurat znam z realu i to sytuacji podobnej do tej Skorpiona, czyli mąż chory, ale jest wzajemny szacunek, troska, przywiązanie, przyjaźń i cala reszta, ino seksu nie ma i nie będzie. Mąż wziął rzecz na klatę, porozmawiał z żoną, ona miewała kochanków, on wiedział i się zgodził na ten stan rzeczy, co jasno powiedział. Nie wnikał czyli o jej kochankach nie rozmawiali, on nie pytał, ona się nie zwierzała. Małżeństwo w tej wersji trwało lat kilkanaście, zakończyło się zgonem męża (choroba), już w okresie terminalnym wielokrotnie jej dziękował, że nie odeszła. Nie mnie oceniać. I chyba nikomu.
Muqin praktycznie prawie nic ująć nic dodać tylko powiedz mi proszę naprawdę trzeba było tego wszystkiego co się tu wydarzyło ,żeby dojść do tego poziomu Rozmowy ?
Dodam coś do tego co powiedziałaś - U nas było tak że miałem świadomość że zranię żonę bardzo , jak gdzieś już napisałem . Gdybym chciał powiedzieć jej słuchaj brakuje mi seksu , wszystko jest dobrze , ja tylko chcę innej kobiety do seksu . Nawet gdyby to przełknęła i powiedział ok. rozumiem . To co czuła by w środku , co by myślała . Jaki miała by w sercu żal do losu który ją skrzywdził chorobą i mąż który wprost mówi jej - jesteś nie pełna ,już nie jesteś kobietą , mówiąc brutalnie - Jesteś dla mnie wybrakowana szanuję cie kochałem , ale potrzebuję kogoś innego żeby poczuć się sobą . Naprawdę to jest pokazanie przez mężczyznę że ma jaja ? Dlatego tak się irytowałem kiedy wszyscy pyskacze tak chlapali ozorami bez sensu . Tak chciałem seksu , bardzo mi go brakowało , ale miałem w taki sposób wbić jej nóż w plecy i nie dość że doznała krzywdy to jeszcze ją dobić ,czymś takim .poza tym ja naprawdę nie przestałem jej kochać - miłością zupełnie inną ale miłością . I tylko ja wiem jak bardzo nie chciałem jej skrzywdzić. Więc naprawdę nie dziwcie się mojej irytacji , na te wszystkie brednie które tu padały .
Tamiraa napisał/a:Mnie autentycznie szkoda tej żony, bo nie dość, że chora to jeszcze musi udawać, że wszystko ok. Oby żadna nie znalazła się w podobnej sytuacji.
A mnie na tym etapie nijakie "szkoda mi kobiety" się nie uruchamia... Chora - kwestia względna, być może po radykalnej operacji jest spoko. Musi udawać? A wcale nie wiem, czy musi, może woli udawać niż inną wersję? Nic o kobiecie nie wiem, dla mnie za wcześnie na żałowanie jej.
Musiałabyś wejść w buty tej kobiety, żeby rozumieć, a to się nie da i zresztą tego ci nie życzę.
Muqin Skorpion - przeprosiny przyjęte.
Uznaję też, że dajesz przyzwolenie ogólne na wyście poza analizę testu twoich maili.
Podjąłeś decyzję, że deficyty w związku uzupełnisz nie niszcząc całości. Alternatywnie mogłeś iść w porno plus dyskretne prostytutki, ascezę seksualną na bazie duchowości, doraźne skoki w bok, wniesienie o rozwód z winy bądź przyczyn po stronie żony żony (słabe/żadne szanse i dosyć paskudne moralnie, jak dla mnie) bądź bez orzekania o winie ( szanse umiarkowane) albo, to już skrajnie mogłeś podle i z premedytacją spróbować doprowadzić do sytuacji, w której żona by o rozwód wniosła. No coś musiałeś wybrać, a pakiet ograniczony.
Porno ok . też było , płatny seks no dobrze też . Porno i onanizm kiepska sprawa , na krótką metę może ale ile można . Płatny seks cholera uzupełnienie jednego czynnika czyli ciała , zagrożenia zdrowia no i poczucie że okrada się rodzinę tracąc pieniądze - więc wiesz jak to wygląda : Idziesz sobie ulżyć a wracasz z kacem bo dupencja choć młoda zgrabna i ładna nie ma na tyle taktu buś nie poczuł że modli się kiedy skończysz i wyjdziesz , bo telefon dzwoni . Uzupełnienie wiec o kolejny składnik jakim jest ciało nie wiele daje bo znów nie czujesz że budzisz w kimś emocje że cię chce ze tez coś dajesz drugiej stronie .I emocje a właściwie ich brak sprawia że twoje ciało odmawia posłuszeństwa . Więc wydajesz kasę i wracasz do domu "czołgając" się po ulicy . A nie wiem czy ktoś to zauważył co napisałem o tym jak traktowałem zawsze seks , w całym swoim życiu . Widzisz kiedyś jak byłem jeszcze bardzo młodym chłopakiem żądnym wiedzy informacji o seksie w jakimś czasopiśmie czy książce natrafiłem na zdanie ,które jakoś potem na całe życie utkwiło mi w głowie " Największa rozkosz jaką można przeżyć ta ta którą widzisz w oczach na które patrzysz "
Może to było powodem ,że kobiety które gdzieś tam przewinęły się przez moje życie raczej uciekać nie chciały . Więc kończąc wątek sposobów i możliwości poradzenia sobie z tym w czym się znalazłem . Na tamtą chwile wydawało to się najlepszym pomysłem z możliwych . "Poznać kogoś kto pragnie tego samego i tak jak ja potrzebuje dyskrecji" .
I to na razie na tyle .
Tamiraa, wejść w czyjeś buty to ja mogę spróbować, jak cokolwiek o tym człowieku wiem. Więcej niż to, że płeć osoby jest żeńska, stan cywilny "żona" i a stan zdrowia po radykalnej operacji. W buty osoby całkiem nieznanej wejść się IMHO nie da, tu sobie można co najwyżej wyobrażać różne rzeczy. Trafiając albo pudłując. Ja sobie na wszelki wypadek wolę za dużo nie wyobrażać.
Skorpion - najwyraźniej czyjeś życie okazało się jakoś pomocne, no to dobrze.
U tamtego małżeństwa sytuacja była o tyle inna, że to osoba chora wyszła z inicjatywą rozmowy na temat i wspólnych ustaleń. Moim zdaniem to spora różnica, bo odpadła wersja "wyjdę z inicjatywą rozmowy i zranię".
Co do korzystania z usług prostytutek wybacz, ale będąc kobietą nie wiem, jak to jest Ten cytat o rozkoszy i oczach fajny, podoba mi się.
Że wybrałeś to, co uznałeś ogólnie za najlepsze wyjście to raczej jasne. Powiedziałbym coś na kształt "najmniejszego zła" .
Czy jakakolwiek inna wersja okazała by się mniej zła? lepsza? tego się zwyczajnie nie da ustalić. Skręcasz w lewo to w prawo już na tym samym skrzyżowaniu nie dasz rady.
Forum...jest jakie jest. Otwarte, bez moderacji... jak się chce z kimś porozmawiać, trzeba się nauczyć selekcji, "nie czytania" niektórych, wieka ci pisała o Jack Sparrow na przykład, stały element forum, bywalcy wiedzą co i jak, jedni z nim gadają, inni go nie zauważają. I jak w życiu - jednych się lubi, inni wkurzają, jeszcze inni są nudni.
Jak ktoś jest na emocjach pisząc pierwsze posty to może się poczuć fatalnie, tak jak ty się poczułeś, bo jednak nie jest to silnie moderowana grupa wsparcia dla osób w kryzysie tylko forum, i to dyskusyjne. Chyba ciut za wiele oczekiwałeś od forum ale aż tak straszliwe to nie jest.
Było się z Muqin kłócic?
Z tymi oczami to jest coś na rzeczy, tylko to muszą być wyjątkowe oczy faceta, jak z tobą rozmawiał to kolana się uginały.
Do tego ten tembr głosu, zakochać się i umrzeć
To był mój znajomy, więc wiedziałam z kim mam do czynienia , ale nie dziwię się kobietom które mu ulegały, mimo żony i trójki dzieci, to jeszcze za kawalera miał dziecko z panną, w trakcie małżeństwa też ponoć miał jakieś dziecko, a kobiet to miał na pęczki. Żona się pewnie oswoiła z tą sytuacją i do śmierci z nim była, dość młodo zmarł chyba po pięćdziesiątce.
Też można by powiedzieć, że nic mu nie brakowało w domu, a jednak brakowało, a może był seksoholikiem? A nie miał problemu z zaciągnięciem kobiety do łóżka, to sobie używał
Ale to raczej jest wyjątek, może takim facetem też jesteś… Kobieta spojrzy ci w oczy, jest ugotowana
Jednym słowem są faceci i kobiety, którzy bez seksu nie potrafią normalnie funkcjonować.
A my z niższym libido, dziwimy się jak tak można
Z tymi oczami to jest coś na rzeczy, tylko to muszą być wyjątkowe oczy faceta, jak z tobą rozmawiał to kolana się uginały.
Do tego ten tembr głosu, zakochać się i umrzeć
To był mój znajomy, więc wiedziałam z kim mam do czynienia , ale nie dziwię się kobietom które mu ulegały, mimo żony i trójki dzieci, to jeszcze za kawalera miał dziecko z panną, w trakcie małżeństwa też ponoć miał jakieś dziecko, a kobiet to miał na pęczki. Żona się pewnie oswoiła z tą sytuacją i do śmierci z nim była, dość młodo zmarł chyba po pięćdziesiątce.
Też można by powiedzieć, że nic mu nie brakowało w domu, a jednak brakowało, a może był seksoholikiem? A nie miał problemu z zaciągnięciem kobiety do łóżka, to sobie używałAle to raczej jest wyjątek, może takim facetem też jesteś… Kobieta spojrzy ci w oczy, jest ugotowana
Jednym słowem są faceci i kobiety, którzy bez seksu nie potrafią normalnie funkcjonować.
A my z niższym libido, dziwimy się jak tak można
Tu bardziej o jej oczy chodziło niz jego
256 2025-08-19 21:40:26 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-08-19 21:40:52)
Bert, nie sądzę. Choć to może dotyczyć obydwu płci
Największa rozkosz jaką można przeżyć ta ta którą widzisz w oczach na które patrzysz
Ładnie ujęte, potwierdzam
Tamiraa, wejść w czyjeś buty to ja mogę spróbować, jak cokolwiek o tym człowieku wiem. Więcej niż to, że płeć osoby jest żeńska, stan cywilny "żona" i a stan zdrowia po radykalnej operacji. W buty osoby całkiem nieznanej wejść się IMHO nie da, tu sobie można co najwyżej wyobrażać różne rzeczy. Trafiając albo pudłując. Ja sobie na wszelki wypadek wolę za dużo nie wyobrażać.
Skorpion - najwyraźniej czyjeś życie okazało się jakoś pomocne, no to dobrze.
U tamtego małżeństwa sytuacja była o tyle inna, że to osoba chora wyszła z inicjatywą rozmowy na temat i wspólnych ustaleń. Moim zdaniem to spora różnica, bo odpadła wersja "wyjdę z inicjatywą rozmowy i zranię".
Co do korzystania z usług prostytutek wybacz, ale będąc kobietą nie wiem, jak to jestTen cytat o rozkoszy i oczach fajny, podoba mi się.
Że wybrałeś to, co uznałeś ogólnie za najlepsze wyjście to raczej jasne. Powiedziałbym coś na kształt "najmniejszego zła" .
Czy jakakolwiek inna wersja okazała by się mniej zła? lepsza? tego się zwyczajnie nie da ustalić. Skręcasz w lewo to w prawo już na tym samym skrzyżowaniu nie dasz rady.Forum...jest jakie jest. Otwarte, bez moderacji... jak się chce z kimś porozmawiać, trzeba się nauczyć selekcji, "nie czytania" niektórych, wieka ci pisała o Jack Sparrow na przykład, stały element forum, bywalcy wiedzą co i jak, jedni z nim gadają, inni go nie zauważają. I jak w życiu - jednych się lubi, inni wkurzają, jeszcze inni są nudni.
Jak ktoś jest na emocjach pisząc pierwsze posty to może się poczuć fatalnie, tak jak ty się poczułeś, bo jednak nie jest to silnie moderowana grupa wsparcia dla osób w kryzysie tylko forum, i to dyskusyjne. Chyba ciut za wiele oczekiwałeś od forumale aż tak straszliwe to nie jest.
Wiesz co nie zgodzę się z tobą , to ludzie tworzą to forum i jeżeli tolerują takie persony to tak się dzieje i powiem więcej kiedy mnie już zirytował do końca i odpowiedziałem mu tak jak na to zasługuje - bo nie można milczeć . to ktoś tu był łaskaw zarzucić mi słomę w butach . Chociaż wszystkie moje wypowiedzi pod adresem innych osób , choć czasem emocjonalne raczej nie skłaniały do wyciągania takiego wniosku ( takie mam przynajmniej wrażenie ) i nikt z was nie zaprotestował ,kiedy sypał obelgami pod moim adresem ile tylko chciał . To jakaś "społeczność " kreuje zasady jakie obowiązują na jakimś forum i skoro ta społeczność pozwala sobie na funkcjonowanie takich person w swoim otoczeniu to w takiej wodzie takie właśnie ryby pływają . I jeszcze raz podkreślam żadna z osób nie zaprotestowała - chociaż mogłem coś pominąć .
"Ten cytat o rozkoszy i oczach fajny, podoba mi się. " przeczytałem go jak miałem może z 25 lat i jakoś został w mojej głowie i wiesz co zrobił chyba dużo dobrego , dla mnie też .
wieka napisał/a:Z tymi oczami to jest coś na rzeczy, tylko to muszą być wyjątkowe oczy faceta, jak z tobą rozmawiał to kolana się uginały.
Do tego ten tembr głosu, zakochać się i umrzeć
To był mój znajomy, więc wiedziałam z kim mam do czynienia , ale nie dziwię się kobietom które mu ulegały, mimo żony i trójki dzieci, to jeszcze za kawalera miał dziecko z panną, w trakcie małżeństwa też ponoć miał jakieś dziecko, a kobiet to miał na pęczki. Żona się pewnie oswoiła z tą sytuacją i do śmierci z nim była, dość młodo zmarł chyba po pięćdziesiątce.
Też można by powiedzieć, że nic mu nie brakowało w domu, a jednak brakowało, a może był seksoholikiem? A nie miał problemu z zaciągnięciem kobiety do łóżka, to sobie używałAle to raczej jest wyjątek, może takim facetem też jesteś… Kobieta spojrzy ci w oczy, jest ugotowana
Jednym słowem są faceci i kobiety, którzy bez seksu nie potrafią normalnie funkcjonować.
A my z niższym libido, dziwimy się jak tak możnaTu bardziej o jej oczy chodziło niz jego
Tak w cytacie w odniesieniu do mnie to z całą pewnością chodziło o jej oczy )
Największa rozkosz jaką można przeżyć ta ta którą widzisz w oczach na które patrzysz
Ładnie ujęte, potwierdzam
A jak ładnie można się kochać mając to z tyłu głowy ))