Różnica w wykształceniu - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Różnica w wykształceniu

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 264 ]

196

Odp: Różnica w wykształceniu
bagienni_k napisał/a:

Wieka Z jednej strony tak, bo Autorka wspomina o tych niedociągnięciach, które jej przeszkadzają w codziennych rozmowach. Tylko czy te rozmowy to ta podstawa, na której ma się związek opierać? Tzn. rozmowy o świecie a nie rozmowy o relacji?

Powiedziałabym, że rozmowy o relacji to bardzo mała część rozmów w związku. Tzn. na początku jest ich trochę więcej, ale jak wszystko ustalone, to o czym i po co rozmawiać? 

Natomiast jeśli chodzi ogólnie o takie zwykłe codzienne rozmowy, to moim zdaniem właśnie w nich widać najbardziej inteligencję bądź jej brak. I nie mam tu na myśli wykształcenia/specjalistycznej wiedzy z wąskiej dziedziny, bo takie rozmowy "naukowe" faktycznie pojawiają się rzadko, tzn. dwoje partnerów musiałoby mieć wiedzę z tego samego zakresu, więc nie ma takiego znaczenia, czy partner nie ma tej czy też żadnej innej. W codziennych rozmowach natomiast wychodzi to we wszystkim właściwie: słownictwie, sposobie budowania zdań, dostrzeganiu niuansów, odniesień, błyskotliwych uwagach, żartach itd.
Porównałabym to do może nie analizy, ale rozmowy o wierszu czy jakiejkolwiek innej nieoczywistej treści. wink Jeden przeczyta i ograniczy się do "wiersz był o [treść dosłownie]", a drugi dostrzeże kontekst, wyciągnie wnioski ze szczegółów niezauważalnych dla pierwszego, oprze możliwe interpretacje na znajomości typu utworu, epoki, dorobku autora, dorzuci odniesienia do innych dzieł itd. Jeżeli ktoś jest przyzwyczajony do drugiej wersji rozmów, to trudno mu będzie ograniczyć się do wersji nr 1. Zresztą myślę, że to działa w dwie strony - ta mniej inteligentna osoba też może uznać, że ta druga się wymądrza, że specjalnie używa "trudnych słów" itp., kiedy dla tej drugiej to naturalny sposób wysławiania się i tematy, które ją najzwyczajniej w świecie interesują.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Różnica w wykształceniu
KoralinaJones napisał/a:
New Me napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

A ja mam maturę i nie tylko, i wymagam, a co? big_smile

A co wymagasz np ? big_smile

Nie pytaj. Rozrabiaka i tak nie da rady big_smile tongue.

To prawda. Nie osiągnie efektów ten, kto ich nie szuka;)

198

Odp: Różnica w wykształceniu

Wszystko zależy od tego, kto czego oczekuje, kto co lubi, kto czego szuka. Jeśli jest to sprecyzowane to dobrze, połowa sukcesu na koncie. Jeśli nie, to zaczynają się schody, schody i jeszcze raz schody. Można wysłuchać setek rad, opinii, stanowisk. Jaki będzie tego efekt? Odpowiedź zna wyłącznie osoba zainteresowana. Przynajmniej powinna ją znać, ale tu, od tego miejsca zaczyna się już gdybanie i wracamy do początku.

199 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-11-17 13:13:27)

Odp: Różnica w wykształceniu

SaraS To w takim razie zapytam przekornie: czy podstawą w związku mają być codzienne, złożone rozmowy oraz filozoficzne dysputy, których podstawą jest wyłapywanie delikatnych aluzji, niuansów bądź powiązań między faktami? Czy związek autorki ma według niej przypominać wykład uniwersytecki na niezwykle zaawansowanym poziomie lub skomplikowane śledztwo policyjne, gdzie należy co chwila posługiwać się wysoce wykwalifikowanymi metodami dedukcyjnymi, aby przewidzieć kolejny ruch przestępcy lub odtworzyć przebieg wydarzeń na miejscu zbrodni? Czy większość z nas na co dzień posługuje się aż tak bardzo kwiecistą mową oraz bogatym i złożonym słownictwem? Co więcej: akurat to może mieć kluczowe znaczenie dla budowania związku, JEŚLI jednak pozostałe aspekty relacji okazują się być zadowalające czy wręcz doskonałe?
Braki w samej wiedzy czy oczytaniu można nadrobić, jeśli oczywiście ta jedna strona wykazuje jakiekolwiek chęci. Tu akurat od początku solą w oku Autorki jest brak matury i skończenie "zaledwie" technikum, mimo szerokiego wachlarzu pozytywnych cech, o jakich Autorka wspomniała.

W tego typu przypadkach praktycznie za każdym razem mamy do czynienia z deprecjonowaniem osób ze średnim bądź niższym wykształceniem, patrzenia na nich nieco "z góry", tak, jakby mieli być gorsi pod jakimkolwiek względem.

200

Odp: Różnica w wykształceniu
bagienni_k napisał/a:

SaraS To w takim razie zapytam przekornie: czy podstawą w związku mają być codzienne, złożone rozmowy, filozoficzne dysputy, których podstawą jest wyłapywanie delikatnych aluzji, niuansów bądź powiązań między faktami? Czy związek autorki ma według niej przypominać wykład uniwersytecki na niezwykle zaawansowanym poziomie lub skomplikowane śledztwo policyjne, gdzie należy co chwila posługiwać się wysoce wykwalifikowanymi metodami dedukcyjnymi, aby przewidzieć kolejny ruch przestępcy lub odtworzyć scenę zbrodni? Czy większość z nas na co dzień posługuje się aż tak bardzo kwiecistą mową oraz bogatym i złożonym słownictwem? Co więcej: akurat to może mieć kluczowe znaczenie dla budowania związku, JEŚLI jednak pozostałe aspekty relacji okazują się być zadowalające czy wręcz doskonałe?
Braki w samej wiedzy czy oczytaniu można nadrobić, jeśli oczywiście ta jedna strona wykazuje jakiekolwiek chęci. Tu akurat od początku solą w oku Autorki jest brak matury i skończenie "zaledwie" technikum, mimo szerokiego wachlarzu pozytywnych cech, o jakich Autorka wspomniała.

W tego typu przypadkach praktycznie za każdym razem mamy do czynienia z deprecjonowaniem osób ze średnim bądź niższym wykształceniem, patrzenia na nich nieco "z góry", tak, jakby mieli być gorsi pod jakimkolwiek względem.

Pewnie tacy też się znajdą, jesteśmy tak różni, że nie można mówić ogólnie, wszystko zależy od priorytetów.
To tak jak komuś nie za bardzo by odpowiadały sprawy łóżkowe, to byś powiedział, a co tam, wszystko inne jest super, to przymknę oko. I tak byś się męczył całe życie big_smile
To samo dotyczy inteligencji, nie wykształcenia, bo tego nie da się tak odczuć w życiu, jeśli nadajemy na tych samych falach.

201

Odp: Różnica w wykształceniu

bagienni_k

To tak jak bys przy wyborze pracy kierował sie tylko tym że, dostajesz odpowiednie narzędzia do jej wykonywania.
A płaca/dojazdy/możliwość awansu oraz środowisko było nie ważne.
Na twój odbiór składa sie to wszystko, ale niedomaganie, a szczególnie krytyczne niedomaganie w jednej z tych dziedzin, może spowodować że twoje odczucia co do całości ulegną zmianie.


Ja np jestem ogromny fanem twórczości Bartosza Walaszka, i gdyby zona nie rozumiała tego absurdalnego humoru, tych odniesień do życia politycznego, tej groteski, to bardzo straciła by w moich oczach.

A przypomnę że autorem wpisu jest kobieta, wiec dochodzi tez hipergamia, ona juz postrzega go jako gorszego od siebie, z niższej warstwy społecznej, wiec ten związek juz i tak jest skończony. 
Po prostu czeka ze pojawi sie dobra gałęz , aby mu spokojnie przejść z jednego drzewa na drugie.

202

Odp: Różnica w wykształceniu

Tak jak dla jednych liczy się prestiż, bogacenie się, dla innych nie, dlatego nie można generalizować. To jak by mieli by się dogadywać tacy skrajni partnerzy w życiu. Stałe jeden do drugiego by miał pretensje, tak, że poziom życia na jakim chcemy żyć jest też ważny
Temat rzeka.

203

Odp: Różnica w wykształceniu
bagienni_k napisał/a:

SaraS To w takim razie zapytam przekornie: czy podstawą w związku mają być codzienne, złożone rozmowy, filozoficzne dysputy, których podstawą jest wyłapywanie delikatnych aluzji, niuansów bądź powiązań między faktami? Czy związek autorki ma według niej przypominać wykład uniwersytecki na niezwykle zaawansowanym poziomie lub skomplikowane śledztwo policyjne, gdzie należy co chwila posługiwać się wysoce wykwalifikowanymi metodami dedukcyjnymi, aby przewidzieć kolejny ruch przestępcy lub odtworzyć scenę zbrodni? Czy większość z nas na co dzień posługuje się aż tak bardzo kwiecistą mową oraz bogatym i złożonym słownictwem?

Filozoficzne dysputy, dedukcja i wykłady? Napisałam przecież, że chodzi o codzienne rozmowy, które - moim zdaniem - wyglądają po prostu inaczej w wykonaniu inteligentnych oczytanych osób. Nawet zwykła rozmowa o przeczytanej książce (czy filmie czy czymkolwiek w sumie) będzie ciekawsza z osobą, która nie zakończyła przygody z czytaniem na lekturach z podstawówki. A takich rozmów - o różnych zwyczajnych rzeczach - prowadzi się mnóstwo. Jeżeli choć dla jednej ze stron będą nudne, to co zostanie?
I tak, ja bym powiedziała, że to będzie podstawa - bo jeśli czas spędzony na zwykłych rzeczach nie będzie interesujący, to co zostaje? Ile można na samym seksie, wspólnym mieszkaniu i tak dalej? Zresztą nawet jakieś "ekstra sprawy" typu wyjścia, wyjazdy smakują lepiej z kimś, z kim rozmowy są ciekawe.

Co więcej: akurat to może mieć kluczowe znaczenie dla budowania związku, JEŚLI jednak pozostałe aspekty relacji okazują się być zadowalające czy wręcz doskonałe?
Braki w samej wiedzy czy oczytaniu można nadrobić, jeśli oczywiście ta jedna strona wykazuje jakiekolwiek chęci. Tu akurat od początku solą w oku Autorki jest brak matury i skończenie "zaledwie" technikum, mimo szerokiego wachlarzu pozytywnych cech, o jakich Autorka wspomniała.

W tego typu przypadkach praktycznie za każdym razem mamy do czynienia z deprecjonowaniem osób ze średnim bądź niższym wykształceniem, patrzenia na nich nieco "z góry", tak, jakby mieli być gorsi pod jakimkolwiek względem.

Ja akurat nie uważam, żeby brak wykształcenia świadczył o braku inteligencji, wąskich horyzontach i tak dalej. Znam przykłady, gdzie nie ma takiej korelacji, nawet w rodzinie mam przykład pary z przeszło dwudziestoletnim stażem, gdzie ona skończyła wymagające studia i zarabia pewnie z dziesięć razy więcej od niego, a on - nawet nie wiem, czy ma maturę. Nikogo to w każdym razie nie obchodzi, bo facet jest piekielnie bystry, inteligentny, jego pasje też są mocno umysłowe, a zawodowo... naprawia(ł) telewizory. wink

204

Odp: Różnica w wykształceniu

Czy zatem, aby prowadzić codzienne rozmowy należy wykazywać się nieprzeciętną inteligencją, błyskotliwością czy przenikliwością? Czy wręcz obowiązkowe jest głębsze analizowanie każdego aspektu, choćby przy takiej przeczytanej książce czy obejrzanym filmie? Jeśli większość ludzi dobierałoby się na takich idealnych zasadach to nie mielibyśmy żadnych różnic między partnerami, w kontekście oczekiwań, wykształcenia czy choćby życia zawodowego. Nie wydaje mi się, aby w prywatnych kontaktach międzyludzkich dominowały jakieś złożone rozmowy wyższych lotów.. Może w środowisku Autorki jest inaczej? Być może jej partner nie ma po prostu tak szerokich horyzontów, z czego biorą się te niedociągnięcia w komunikacji i to właśnie Autorkę najbardziej uwiera..
Jeśli np. mamy już się czepiać tej nieszczęsnej jaszczurki, to akurat wiedza, że należy ona do gadów a nie do płazów, to etap szkoły podstawowej.

Tymczasem gość nie wygląda na żadnego troglodytę, jeśli wierzyć Autorce. Podobno te zaległości stopniowo nadrabia, uczy się, idzie do przodu, lecz jeśli nie jest w stanie dorównać Autorce, dlaczego zatem się z nim związała? Może zaczynają jej opadać różowe okulary a może rzeczywiście liczy się dla niej głównie prestiż, wynikający z zajmowanej pozycji społecznej, wykształcenia czy otwartości na świat, jeśli można to tak nazwać. Z opisywanej historii wynika, że facet jest obrotny, prowadzi biznes, daje sobie radę w życiu i najwyraźniej czuje się w tym dobrze a Autorka wyraża się o nim nadzwyczaj pochlebnie, pomijając ten jeden aspekt.

Szkoda, że Autorka nie rozwinęła tej historii, niestety wygląda mi to na strzelanie z armaty do wróbli...

205

Odp: Różnica w wykształceniu
Halina3.1 napisał/a:
Loczek123123 napisał/a:

No wiesz można mieć mężczyznę lub facecika.

Mając wyższe wykształcenie,  warto mieć podstawowe wychowanie.  A z tym trudno u niektórych.

No tak bo prawdziwy facet to tylko gbur bez wyksztalcenia, za to z odciskami od rboty na spracowanych lapskach i smierdzacy potem xd
Ja wole mezczyzne ktory biegle zna kilka jezykow, pracowal w wielu krajach z najwiekszyi firmami z topki swiatowej, poznal wplywowych ludzi, jest oczytany, wygadany i umie sie odnalezc w kazdej rozmowie i w kazdej sytuacji, a dzieki swojej inteligencji zarabia w tydzien tyle, ile ten drugi w rok. A jak sie cos popsuje w domu to zadzwoni po facecika zeby to naprawil, chciaz jakby sam musial to by o tym poczytal i sam to zrobil - bo to wbrew mitom nie jest fizyka kwantowa, w przeciwienstwie do tego czym ten mezczyzna zajmuje sie na codzien pod wzgledem zlozonosci.

Czyżby Elle88 wróciła ze swoimi frustracjami? Najpierw popatrz na to jak sama piszesz. A takiego faceta nigdy nie będziesz mieć, bo chyba cierpisz na mitomanię i bardzo chciałabyś mieć kogoś, na kogo pozwolić sobie nie możesz.

206 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-17 16:41:08)

Odp: Różnica w wykształceniu

Stomatologia to studia wyższe, ale jak najbardziej zawodowe.
Gdy zauważono jakiś czas temu na Akademii Medycznej w Krakowie  i AGH również, że poziom absolwentów  zaczyna odbiegać  od tego co nazywają "inteligencją"  Akademię postanowiono podciągnąć pod wydział UJ a AGH mialo zyskać miano Uniwersytetu Technicznego, obowiązkowe stało się wprowadzenie dla tamtejszych studentów przedmiotów humanistycznych.
No i to okazało się ciężkie dla wielu z nich.
Pamiętam takie zajęcia gdy na 10 studentów medycyny, którzy tam z nami byli, tylko 1 słowie JEDEN był w stanie zaliczyć zajęcia z pogranicza biologii i filozofii .
I to by mi się zgadzało z procentem lekarzy, których uważam za inteligentnych.
Pamiętam też,  jak jedna ze studentek medycyny oburzona krytyką zadania które miała wykonać, wyszła i krzyknęła w drzwiach,  że ona studiuje poważne rzeczy i zadania robić nie będzie.
Żeby nie bylo: na  naszym kierunku mieliśmy obowiązkowo 2 semestry z profesorami z Akademii Medycznej, pp 5 godzin tygodniowo i chociaż było trudno, wszyscy w końcu zdaliśmy egzaminy.
Więc sorry, nie uważam by na medyczne kierunki trafiały bystrzaki, prymusy i owszem, bo szkoła często premiuje wkuwanie.
To na marginesie  istoty tematu, bo wg mnie małe doświadczenie damska męskie widać.
Podobnie mogliby być np z informatykiem.
Czy jakimś  inżynierem.
Owszem, są faceci ekstrawertyczni, wygadany, ale na pewno nie większość
Niemniej każda relacja musi mieć jakieś samoodnawialne się źródło napędu, bo inaczej się rozpadnie.

207

Odp: Różnica w wykształceniu
KoralinaJones napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Oj, Joanna d'Arc by wstała chyba z grobu, na wieść, że porównują jej wyczyny z dennymi prowokacjami czy dziecinnymi przepychankami..

A tyle z siebie dała swego czasu..ajajaj

Spłonęła na stosie, bo walczyła w opozycji, bo przeciwstawiała się narzuconemu ustalonemu porządkowi rzeczy. To bardzo dobry przykład. No i to jest Święta big_smile.

Btw. Nudy gdzie indziej? big_smile


Tej, pani wyedukowana, może najpierw doczytaj za co faktycznie spłonęła dobra? Bo nie za to co opisałaś.

208 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-11-17 17:02:42)

Odp: Różnica w wykształceniu
SaraS napisał/a:

Porównałabym to do może nie analizy, ale rozmowy o wierszu czy jakiejkolwiek innej nieoczywistej treści. wink Jeden przeczyta i ograniczy się do "wiersz był o [treść dosłownie]", a drugi dostrzeże kontekst, wyciągnie wnioski ze szczegółów niezauważalnych dla pierwszego, oprze możliwe interpretacje na znajomości typu utworu, epoki, dorobku autora, dorzuci odniesienia do innych dzieł itd. Jeżeli ktoś jest przyzwyczajony do drugiej wersji rozmów, to trudno mu będzie ograniczyć się do wersji nr 1. Zresztą myślę, że to działa w dwie strony - ta mniej inteligentna osoba też może uznać, że ta druga się wymądrza, że specjalnie używa "trudnych słów" itp., kiedy dla tej drugiej to naturalny sposób wysławiania się i tematy, które ją najzwyczajniej w świecie interesują.

To jest bardzo ciekawy przykład. Najlepsze jest to, że niejeden raz się okazywało, że te różne interpretacje itp są jedynie w głowach ludzi czytających, bo autorzy bardzo, ale to bardzo rzadko cokolwiek chcieli przekazać.

Niemniej to faktycznie robi ogromną różnicę jak dostrzega się pewne smaczki, te mniej oczywiste uderzenia w 4 ścianę czy nawiązania do innych dzieł.

Tylko do tego dyplom nie jest potrzebny przecież.


Filozoficzne dysputy, dedukcja i wykłady? Napisałam przecież, że chodzi o codzienne rozmowy, które - moim zdaniem - wyglądają po prostu inaczej w wykonaniu inteligentnych oczytanych osób. Nawet zwykła rozmowa o przeczytanej książce (czy filmie czy czymkolwiek w sumie) będzie ciekawsza z osobą, która nie zakończyła przygody z czytaniem na lekturach z podstawówki. A takich rozmów - o różnych zwyczajnych rzeczach - prowadzi się mnóstwo. Jeżeli choć dla jednej ze stron będą nudne, to co zostanie?
I tak, ja bym powiedziała, że to będzie podstawa - bo jeśli czas spędzony na zwykłych rzeczach nie będzie interesujący, to co zostaje? Ile można na samym seksie, wspólnym mieszkaniu i tak dalej?

To samo swego czasu opisał chyba klipozor? Tylko z męskiej perspektywy, ale przekaz 1:1 ten sam. Większość kobiet w tamtej dyskusji się z nim nie zgodziła, bo związek to polega na romantycznych gestach i wielkich zobowiązaniach, a nie codzienności. Bo pogadać to sobie można z kolegami i koleżankami.

209

Odp: Różnica w wykształceniu

Akurat codzienna rozmowa z partnerem jest wskazana, ale odnoszę wrażenie, że poziom czy temat owych rozmów ma być nieco wygórowany w przypadku Autorki.

210

Odp: Różnica w wykształceniu

I w tym cały jest ambaras, aby dwoje chciało porozmawiać naraz, na tym samym poziomie intelektualnym, leksykalnym, tematycznym...

211

Odp: Różnica w wykształceniu
bagienni_k napisał/a:

Akurat codzienna rozmowa z partnerem jest wskazana, ale odnoszę wrażenie, że poziom czy temat owych rozmów ma być nieco wygórowany w przypadku Autorki.


Niekoniecznie, bo ja ją poniekąd rozumiem.


Nie wytrzymałbym z kimś, kto nie umie w ironię i sarkazm, nie wytrzymałbym z kimś, komu trzeba tłumaczyć niuanse, nawiązania i drugie/trzecie dno w filmach i serialach, komu trzeba tłumaczyć metafory, czym jest czwarta ściana itp.


To tak jakby obejrzeć film, np takiego łowcę androidów i jedyne co o nim móc powiedzieć to "fajny i klimatyczny".




Tylko właśnie - nie ma to związku z dyplomami i certyfikatami, a z ogólną inteligencją i pewnym poziomem, no nazwijmy to 'światowości'.

212

Odp: Różnica w wykształceniu
bagienni_k napisał/a:

Czy zatem, aby prowadzić codzienne rozmowy należy wykazywać się nieprzeciętną inteligencją, błyskotliwością czy przenikliwością? Czy wręcz obowiązkowe jest głębsze analizowanie każdego aspektu, choćby przy takiej przeczytanej książce czy obejrzanym filmie? Jeśli większość ludzi dobierałoby się na takich idealnych zasadach to nie mielibyśmy żadnych różnic między partnerami, w kontekście oczekiwań, wykształcenia czy choćby życia zawodowego. Nie wydaje mi się, aby w prywatnych kontaktach międzyludzkich dominowały jakieś złożone rozmowy wyższych lotów..

Jeżeli to odnośnie moich postów, to mam wrażenie, że mówimy o innych rzeczach. Nie mam na myśli rozmów wyższych lotów, przynajmniej jeśli chodzi o temat.
Hm, weźmy skrajne przykłady. Powiedzmy, że para wraca z pracy i rozmawia o tym, jak minął dzień. Wyobraź sobie tę wymianę zdań w wykonaniu  oczytanego profesora, a później - faceta po podstawówce, który nie kontynuował edukacji, bo już poziom gimnazjum był dla niego zbyt wysoki. Myślisz, że w obu przypadkach będzie brzmiała tak samo? wink

Zresztą to widać nawet w postach na forum. Są takie, które - niezależnie od przedstawionego w nich punktu widzenia - czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, a są takie, przez które ciężko przebrnąć.  Podkreślę, że nie mam tu na myśli treści, tego, czy się z nią zgadzam czy nie, a język, sposób formułowania myśli i tego typu kwestie. To samo zjawisko może występować w rozmowie, oczywiście nie licząc pisowni.

Jack napisał/a:

To jest bardzo ciekawy przykład. Najlepsze jest to, że niejeden raz się okazywało, że te różne interpretacje itp są jedynie w głowach ludzi czytających, bo autorzy bardzo, ale to bardzo rzadko cokolwiek chcieli przekazać.

Tak, dlatego zastanawiałam się, czy umieścić to jako przykład. Jednak uznałam, że ostatecznie chodzi mi o tę umiejętność w rozmowie, a nie wstrzelenie się w klucz; tę rozmowę porównałabym do wspólnej interpretacji niezależnie od jej końcowego wyniku, droga, a nie efekt. Ostatecznie w rozmowach nikt nie musi mieć racji, chodzi o samą czynność i jej przebieg.

To samo swego czasu opisał chyba klipozor? Tylko z męskiej perspektywy, ale przekaz 1:1 ten sam. Większość kobiet w tamtej dyskusji się z nim nie zgodziła, bo związek to polega na romantycznych gestach i wielkich zobowiązaniach, a nie codzienności. Bo pogadać to sobie można z kolegami i koleżankami.

Hm. Ja uważam, że można mieć tematy, na które lepiej rozmawiać z innymi, ale z tego względu, że nie wszyscy muszą się znać na wszystkim. No o piłce nożnej nie pogadam z partnerem i nadrabiać braków nie zamierzam. Jasne, posłucham, jak ma ochotę o czymś opowiedzieć, ale nie przecież jest świadomy, że nic mu mądrego nie odpowiem. Szczytem moich możliwości będzie zadanie mniej lub bardziej sensownego pytania (częściej mniej wink), żeby mógł sobie pogadać więcej. Tak samo ja mam tematy, o których - jeśli faktycznie chcę porozmawiać, a nie opowiedzieć - rozmawiam z innymi.

Tu jednak mamy ograniczenie ze względu na tematykę, a nie jakość rozmów. Gdybym tak ogólnie wolała rozmawiać z kimś innym, to by znaczyło, że źle wybrałam partnera.

Bagiennik napisał/a:

Akurat codzienna rozmowa z partnerem jest wskazana, ale odnoszę wrażenie, że poziom czy temat owych rozmów ma być nieco wygórowany w przypadku Autorki.

no co ty chrzanisz niczego nie kumasz
Hehe
nie wygurowany tylko facet nie ma być matołem co nie?
dla niej to nie jest wygurowany poziom wcale a wcale tylko normalka. Tak ma nacodzień i tak lubi sobie pogadać to chce tak gadać, bo ma nie gadać ze swoim? No ja ze swoim akurat lubię sobie pogadać


wink))

213

Odp: Różnica w wykształceniu
KoralinaJones napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

To jest nas dwie.
big_smile

To przewaliłyśmy zakład, w jednym z postów było, że na studiach mieli zadanie pójść do przedszkola w roli higienistów stomatologicznych. Więc ok kierunek brzmi na trudny ale nie wydawało mi się,  ze tam się prowadzi jakieś gorące dyskusje na tematy polityki czy filozofii. Znam ze dwie osoby po stomatologii i raczej są podobne podejściem do ludzi że STEM niż do humanistów, u których można się spodziewać, że są bardziej nastawieni na intelektualizm.

He, czytając ten temat miałam deja vu, ale nie chce mi się szukać w otchłani forum.


Nie ulega jednak wątpliwości, że Autorka musi mieć wyjątkowo wysokie mniemanie o sobie kiedy w wieku 30lat jako kryterium oceny czy chłopak do niej pasuje czy nie, jako jedno z pierwszych kryteriów wskazuje, że w szkole była przez całe życie "prymusem" wink.  Ciąg dalszy jej postu brzmi jak ocena pracy egzaminacyjnej z języka polskiego napisanej przez tego chłopaka.

Podtrzymuję wszystko, co napisałam na podstawie treści jej pierwszego postu.


Odpowiadają na tytułowe pytanie Autorki.

Mirindaa napisał/a:

Czy macie jakieś przemyślenia na ten temat? Pomysły co mogłabym zrobić? Czy w ogóle odbywać z nim rozmowę na ten temat, że jest to dla mnie duży problem w tej relacji, czy raczej metodą małych kroczków podsuwać mu jakieś podpowiedzi, pomysły, książki...? Czy nie ma sensu?


Znam bardziej prestiżowe i dochodowe zawody niż... grzebanie w cudzych zębach. A rozmowa mogłaby wiele wyjaśnić. Na przykład zakończyć tę relację, bo szkoda czasu chłopaka.

W innych swoich tematach z czasów studiów pisała, że uczy się na tyle żeby zdać na 4 a inne osoby wg niej non stop wkuwają i nie miała towarzystwa. Teraz narracja jest inna, więc nie wiem co właściwie jest prawdą i czy w ogóle cokolwiek tutaj jest. Wydaje mi się, że wykształcenie to bardziej wymówka i tak naprawdę ten facet po prostu jej nie pasuje.

A co do zawodu to się zgodzę, że są bardziej prestiżowe zawody i trudniejsze kierunki. Jednak ja na miejscu autorki też bym nie chciała spotykać się z kimś z dużo mniejszym wykształceniem i kto znacząco odbiega ode mnie pod względem intelektualnym. Tyle, że mnie obchodzą rzeczy techniczne, tech i finanse a jakieś humanistyczne dyskusje są dla mnie stratą czasu. Nawet jakby osoba bez wykształcenia miała np swoją firmę to i tak nie jest partner dla mnie, bo nasze style życia i zakres zainteresowań za bardzo by się różniły. Każdy ma swoje widzimisie.
Kierunki medyczne są trudne i potrzeba dużo wkładu żeby je ukończyć z dobrym wynikiem. Nie ma co temu umniejszać. Ogólnie ukończenie studiów świadczy cos o człowieku, np to, że jest w stanie poświęcić wysiłek i czas żeby coś ukończyć dla swojej przyszłości.

214

Odp: Różnica w wykształceniu

Dla Autorki rozmowa to przyjemność, więc czemu miałaby sobie jej odmawiać w życiu.

215

Odp: Różnica w wykształceniu

Dla Autorki najwyraźniej istnieje tu kilka różnych kwestii, związanych zarówno z wykształceniem, jak i poziomem intelektualnym, niezbędnym do prowadzenia konstruktywnej rozmowy. Przeszkadza jej już ta wyjściowa różnica, jaką niejako zastała na samym początku, chociaż chyba zaczyna sobie to dopiero uświadamiać, gdyż do tej pory na jakość związku nie narzekała. Problemem najwyraźniej jest już nie sama ogłada czy poziom intelektualny a brak matury i skończone "zaledwie" technikum. Odnosząc się zatem do niektórych wypowiedzi, najistotniejsza będzie owa droga do celu czy sposób na jej pokonanie nie zaś cel sam w sobie.
Mimo, że facet nadrabia owe zaległości, nie widać u niej zbyt dużo optymizmu co do przyszłości ich wzajemnej relacji. Inna sprawa to poczucie lekkiego wsytudu za partnera w towarzystwie jej znajomych, co akurat uważam za słabe.

216 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-11-17 21:41:47)

Odp: Różnica w wykształceniu
bagienni_k napisał/a:

Dla Autorki najwyraźniej istnieje tu kilka różnych kwestii, związanych zarówno z wykształceniem, jak i poziomem intelektualnym, niezbędnym do prowadzenia konstruktywnej rozmowy. Przeszkadza jej już ta wyjściowa różnica, jaką niejako zastała na samym początku, chociaż chyba zaczyna sobie to dopiero uświadamiać, gdyż do tej pory na jakość związku nie narzekała. Problemem najwyraźniej jest już nie sama ogłada czy poziom intelektualny a brak matury i skończone "zaledwie" technikum. Odnosząc się zatem do niektórych wypowiedzi, najistotniejsza będzie owa droga do celu czy sposób na jej pokonanie nie zaś cel sam w sobie.
Mimo, że facet nadrabia owe zaległości, nie widać u niej zbyt dużo optymizmu co do przyszłości ich wzajemnej relacji. Inna sprawa to poczucie lekkiego wsytudu za partnera w towarzystwie jej znajomych, co akurat uważam za słabe.

Kręcisz się w kółko big_smile
Upierasz się przy tym nadrabianiu, nie da się, jak już to on sam od dawna powinien poszerzać swoje horyzonty, a nie pobierać nauki od partnerki do końca życia... gotowca big_smile

A kwiatki to jeszcze będą wychodzić. Dziwię, że nawet nie siłujesz tego zrozumieć, mimo tylu przykładów, a uważasz, że on wszystko złapie w lot.
Jeśli ortografii nie nauczyłeś się w podstawówce, to będziesz miał z tym problem całe życie. Do tego jak nie czytałeś książek, to kaplica. Bo to trzeba już widzieć na tym etapie, a nie przypominać sobie zasady.
I tak jest ze wszystkim.

Autorce ma prawo to przeszkadzać, innej może by nie przeszkadzało, Tobie by nie przeszkadzało jakbyś był w jej sytuacji i dobrze.

217

Odp: Różnica w wykształceniu

Od razu upieram...

Zastanawiam się nad paroma elementami tej złożonej układanki smile

Sama Autorka zauważyła, że facet ma talent do nauki, nadrabia właśnie te różnice, lecz cały czas jej czegoś brakuje. Otóż brakuje jej tego, czego było brak już na samym początku: podstaw, czyli chociażby owej matury. Wszystkie pozostałe aspekty ich związku, jakie tutaj wychwalała nie są w stanie najwyraźniej przebić tej przepaści jaka ich dzieli pod względem intelektualnym. Dlatego zastanawiam się, jak bardzo ta różnica się w rzeczywistości objawia. Ktoś mógłby pomyśleć, że albo facet jest totalnym troglodytą, albo Autorka kreuje siebie na tak błyskotliwą, że jakiś tam przeciętniak jej do pięt nie dorasta.
Jak zwykle w takich sytuacjach chętnie poznałbym opinię drugiej strony. Szkoda, że o tym facecie tak naprawdę nie wiadomo nic więcej, poza tym, jak bardzo od Autorki odstaje a jednocześnie, jak jest jej z nim dobrze. Przydałoby się coś więcej.

218

Odp: Różnica w wykształceniu
bagienni_k napisał/a:

Dla Autorki najwyraźniej istnieje tu kilka różnych kwestii, związanych zarówno z wykształceniem, jak i poziomem intelektualnym, niezbędnym do prowadzenia konstruktywnej rozmowy. Przeszkadza jej już ta wyjściowa różnica, jaką niejako zastała na samym początku, chociaż chyba zaczyna sobie to dopiero uświadamiać, gdyż do tej pory na jakość związku nie narzekała. Problemem najwyraźniej jest już nie sama ogłada czy poziom intelektualny a brak matury i skończone "zaledwie" technikum. Odnosząc się zatem do niektórych wypowiedzi, najistotniejsza będzie owa droga do celu czy sposób na jej pokonanie nie zaś cel sam w sobie.
Mimo, że facet nadrabia owe zaległości, nie widać u niej zbyt dużo optymizmu co do przyszłości ich wzajemnej relacji. Inna sprawa to poczucie lekkiego wsytudu za partnera w towarzystwie jej znajomych, co akurat uważam za słabe.

No z tym wykształceniem to nie do końca tak, bo autorka napisała w jednym z postów tak:

Absolutnie się zgadzam. Mam jednego przyjaciela, który też nie zdał matury, ale przeczytał w życiu tyle książek, że jest jednym z najbardziej oczytanych i błyskotliwych ludzi jakich znam. Wykształcenie nie ma nic do rzeczy :-) Bardziej chciałam podkreślić fakt, że ja skończyłam się uczyć "szkolnie" 5 lat temu, natomiast wspomniany w poście mężczyzna - 10 lat temu, czyli... 1/3 życia bez obowiązku nauki. Rozumiem brak motywacji do powrotu do podstaw niestety hmm

219

Odp: Różnica w wykształceniu

Ok, czyli wracamy do problemu braku oczytania czy też mierzenia wartości człowieka ilością przeczytanych książek, tudzież poziomem wiedzy a może po postu otwartością na świat? Ok, Autorka ma prawo decydować, kto jej będzie odpowiadał. Tylko dalej istnieje tutaj gdzieś takie niezrozumienie dla tych, którzy specjalnie się nie garną do nauki. Szkoda mi tego gościa trochę, bo on pewnie zaangażował się dużo bardziej. Jeśli miałbym zgadywać, to raczej jemu ta różnica aż tak bardzo nie przeszkadza.

220

Odp: Różnica w wykształceniu
bagienni_k napisał/a:

Ok, czyli wracamy do problemu braku oczytania czy też mierzenia wartości człowieka ilością przeczytanych książek, tudzież poziomem wiedzy a może po postu otwartością na świat? Ok, Autorka ma prawo decydować, kto jej będzie odpowiadał. Tylko dalej istnieje tutaj gdzieś takie niezrozumienie dla tych, którzy specjalnie się nie garną do nauki. Szkoda mi tego gościa trochę, bo on pewnie zaangażował się dużo bardziej. Jeśli miałbym zgadywać, to raczej jemu ta różnica aż tak bardzo nie przeszkadza.

To niech szuka takiej, która też się nie garnęła do nauki, na pewno się dogadają.
Może i jemu tak nie przeszkadza, bo nie zdaje sobie sprawy, jak to jest istotne w relacji.

221

Odp: Różnica w wykształceniu

Znacz człowieka, który po podstawówce doszedł dalej niż 70% ludzi po studiach.

222

Odp: Różnica w wykształceniu

Znam człowieka który po podstawówce doszedł dalej niż 70% ludzi po studiach.

223

Odp: Różnica w wykształceniu
calineczka58 napisał/a:

Znam człowieka który po podstawówce doszedł dalej niż 70% ludzi po studiach.

Tez takich znam. Teraz studia nie sa wyznacznikiem sukcesu

224

Odp: Różnica w wykształceniu
New Me napisał/a:
calineczka58 napisał/a:

Znam człowieka który po podstawówce doszedł dalej niż 70% ludzi po studiach.

Tez takich znam. Teraz studia nie sa wyznacznikiem sukcesu

Teraz wyznacznik sukcesy to kanał na YT z milionem odsłon, Konto na Instaframie i TikToku również z milionem subskrubentów.
Właściwie szkoła jest niepotrzebna jako taka, a już oceny zupełnie nic nie wnoszą do przyszłego życia (materialnego).
Można mieć same dwóje i tróje, albo nie zdawać, a w dorosłym życiu zatrudniać ludzi, którzy na Ciebie zarabiają.

225

Odp: Różnica w wykształceniu
złoto napisał/a:
New Me napisał/a:
calineczka58 napisał/a:

Znam człowieka który po podstawówce doszedł dalej niż 70% ludzi po studiach.

Tez takich znam. Teraz studia nie sa wyznacznikiem sukcesu

Teraz wyznacznik sukcesy to kanał na YT z milionem odsłon, Konto na Instaframie i TikToku również z milionem subskrubentów.
Właściwie szkoła jest niepotrzebna jako taka, a już oceny zupełnie nic nie wnoszą do przyszłego życia (materialnego).
Można mieć same dwóje i tróje, albo nie zdawać, a w dorosłym życiu zatrudniać ludzi, którzy na Ciebie zarabiają.

Otoz to pelno bezrobotnych osob bez matury zarabia sporo na yt albo prowadzac blog itp. Ja tez coraz czesciej mysle o nagrywaniu zawsze jakas kasa by z tego byla dodatkowa

226

Odp: Różnica w wykształceniu

"Slumdog. Milioner z ulicy" to już był. Życie to nie film.

227

Odp: Różnica w wykształceniu
New Me napisał/a:
złoto napisał/a:
New Me napisał/a:

Tez takich znam. Teraz studia nie sa wyznacznikiem sukcesu

Teraz wyznacznik sukcesy to kanał na YT z milionem odsłon, Konto na Instaframie i TikToku również z milionem subskrubentów.
Właściwie szkoła jest niepotrzebna jako taka, a już oceny zupełnie nic nie wnoszą do przyszłego życia (materialnego).
Można mieć same dwóje i tróje, albo nie zdawać, a w dorosłym życiu zatrudniać ludzi, którzy na Ciebie zarabiają.

Otoz to pelno bezrobotnych osob bez matury zarabia sporo na yt albo prowadzac blog itp. Ja tez coraz czesciej mysle o nagrywaniu zawsze jakas kasa by z tego byla dodatkowa

Daj znać, jak założysz kanał, chętnie pooglądam.
Ale z drugiej strony - po zastanowieniu, może szkoła nie jest taka zła, bo są tez dorośli, którzy mieli same dwóje i tróje i ledwo zdawali, a teraz zarabiają najniższą, i ledwo ciągną od pierwszego do pierwszego, bez dobrze płatnego zajęcia. A z YT tu tez bywa różnie, bo jednak większość kanałów- albo nikt oni nie słyszał, albo mają mikroskopijne wyświetlenia a twórca nic na nich nie zarabia.

228

Odp: Różnica w wykształceniu
złoto napisał/a:
New Me napisał/a:
złoto napisał/a:

Teraz wyznacznik sukcesy to kanał na YT z milionem odsłon, Konto na Instaframie i TikToku również z milionem subskrubentów.
Właściwie szkoła jest niepotrzebna jako taka, a już oceny zupełnie nic nie wnoszą do przyszłego życia (materialnego).
Można mieć same dwóje i tróje, albo nie zdawać, a w dorosłym życiu zatrudniać ludzi, którzy na Ciebie zarabiają.

Otoz to pelno bezrobotnych osob bez matury zarabia sporo na yt albo prowadzac blog itp. Ja tez coraz czesciej mysle o nagrywaniu zawsze jakas kasa by z tego byla dodatkowa

Daj znać, jak założysz kanał, chętnie pooglądam.
Ale z drugiej strony - po zastanowieniu, może szkoła nie jest taka zła, bo są tez dorośli, którzy mieli same dwóje i tróje i ledwo zdawali, a teraz zarabiają najniższą, i ledwo ciągną od pierwszego do pierwszego, bez dobrze płatnego zajęcia. A z YT tu tez bywa różnie, bo jednak większość kanałów- albo nikt oni nie słyszał, albo mają mikroskopijne wyświetlenia a twórca nic na nich nie zarabia.

Tak napisze tutaj jak zaloze

229

Odp: Różnica w wykształceniu
New Me napisał/a:
złoto napisał/a:
New Me napisał/a:

Otoz to pelno bezrobotnych osob bez matury zarabia sporo na yt albo prowadzac blog itp. Ja tez coraz czesciej mysle o nagrywaniu zawsze jakas kasa by z tego byla dodatkowa

Daj znać, jak założysz kanał, chętnie pooglądam.
Ale z drugiej strony - po zastanowieniu, może szkoła nie jest taka zła, bo są tez dorośli, którzy mieli same dwóje i tróje i ledwo zdawali, a teraz zarabiają najniższą, i ledwo ciągną od pierwszego do pierwszego, bez dobrze płatnego zajęcia. A z YT tu tez bywa różnie, bo jednak większość kanałów- albo nikt oni nie słyszał, albo mają mikroskopijne wyświetlenia a twórca nic na nich nie zarabia.

Tak napisze tutaj jak zaloze

Zdradzisz, jaka będzie tematyka?  Rzadko kto przyznaje się, że będzie publikował w sieci.

230 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-11-18 14:13:46)

Odp: Różnica w wykształceniu
złoto napisał/a:
New Me napisał/a:
calineczka58 napisał/a:

Znam człowieka który po podstawówce doszedł dalej niż 70% ludzi po studiach.

Tez takich znam. Teraz studia nie sa wyznacznikiem sukcesu

Teraz wyznacznik sukcesy to kanał na YT z milionem odsłon, Konto na Instaframie i TikToku również z milionem subskrubentów.
Właściwie szkoła jest niepotrzebna jako taka, a już oceny zupełnie nic nie wnoszą do przyszłego życia (materialnego).
Można mieć same dwóje i tróje, albo nie zdawać, a w dorosłym życiu zatrudniać ludzi, którzy na Ciebie zarabiają.


Można się też zbłaźnić z wiedzy ogólnej jak uczestnicy pewnego programu... Mniej niż zero tongue
Pieniądze to nie wszystko.
A ten co w szkole ledwo ciągnął, to i głowy do interesów specjalnie nie ma, chyba, że do przekrętów, bo całe życie myślał, co robić, żeby się nie narobić big_smile  wink

231 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-11-18 21:40:52)

Odp: Różnica w wykształceniu
wieka napisał/a:

A ten co w szkole ledwo ciągnął, to i głowy do interesów specjalnie nie ma, chyba, że do przekrętów, bo całe życie myślał, co robić, żeby się nie narobić big_smile  wink

Właśnie.

Czas szalonych fortun stworzonych przez ludzi bez wyksztalcenia, odszedł już dawno w niepamięć. Dziś trzeba mieć naprawdę sporo w głowie, żeby cokolwiek konkretnego zarobić. I nie, nie chodzi mi o kogoś kto skończył "budowlankę" i zarabia dobrze, mogąc utrzymać swoją rodzinę na jakim takim poziomie. Chodzi mi o ludzi, którzy naprawdę dorobili się majątku, który przekażą następnym pokoleniom. Chociażby nasz narodowy bohater w tym temacie, Jan Kulczyk. Jego wyksztalcenie naprawdę było imponujące, i choć swoj pierwszy milion dostał od ojca w prezencie, czego nigdy nie ukrywal, to jednak imperium jakie zbudował póżniej powala na kolana.

Jego przeciwieństwo? Niejeden się zdziwi big_smile To nasz nowy prezydent USA, Donald Trump. Jeden z wielkich ekonomistów amerykańskich wyliczyl kiedyś, że gdyby Donald majątku odziedziczonego po ojcu nigdy nie "pomnażał", tylko zwyczajnie te pieniądze zdeponował na koncie oszczędnościowym oprocentowanym, to miałby dziś o wiele większy majątek, a na pewno nie miałby takich długów. Dlatego ten gościu tak walczy o fotel prezydenta, bo to jego być albo nie być... Biznesy niestety upadają, jeść  nie dają, a rządowe pieniądze to jak manna z nieba.

Jego wykształcenie? Sorry że napiszę, ale ten gościu cepem był przez całe życie. Jakaś szkólka wojskowa, a potem szemrane wykształcenie kupione pod stołem smile

Ktoś powie: No ale został prezydentem USA smile

Moim zdaniem ten kraj powinien się wstydzić takiego prezydenta, bankruta, skazanego za malwersacje finansowe, kompletnie nieznającego się na biznesie i doprowadzającego każdy swój biznes do upadku.

232

Odp: Różnica w wykształceniu

Aby dorobić prawdziwego majątku, przynajmniej w tzw. normalnych czasach trzeba zwyczajnie nieźle kombinować. Za owym kombinowaniem kryje się jednak zazwyczaj wyższe wykształcenie, skończone studia, duże doświadczenie i zdolności a także nieco sprytu, aby pomnożyć swój dorobek. Natomiast wszelkie męty czy patologia, jeśli tylko się na czymś dorabia, musi mieć ku temu pewne sprzyjające okoliczności. Dobrym przykładem były tutaj rodzime gangi, które urosły w siłę dzięki sytuacji zaistniałej w Polsce podczas przemian ustrojowych i potem, w latach 90-tych. Grupa pruszkowskich czy wołomińskich urków, z których wielu to byli zwyczajni troglodyci, dorobiła się kroci na kilku rodzajach działalności, gdzie często kończyli oni co najwyżej technikum.

233

Odp: Różnica w wykształceniu
Mirindaa napisał/a:

Cześć, mam 30 lat, od pewnego czasu spotykam się z mężczyzną w moim wieku. Połączyła nas pasja. Oprócz hobby mamy także podobne usposobienie, świetnie dogadujemy się w łóżku i mamy podobną wizję przyszłości. On jest bardzo wyrozumiały, dobry i generalnie nikt nigdy o mnie tak nie dbał. Świetnie dogadujemy się pod kątem fizycznym, emocjonalnym i duchowym.

Problem leży jednak w sferze intelektualnej...
Ja mam tytuł magistra, skończyłam trudne studia, przez całe życie byłam prymusem w szkole. Nie jestem alfą i omegą, ale mam dość szeroką wiedzę ogólną, potrafię się wysławiać, lubię dyskutować na tematy okołonaukowe. Potrafię komunikować się po angielsku, a w podstawowym zakresie także w innych. Staram się rozwijać.
On natomiast skończył technikum, ale nigdy nie przystąpił do matury; w szkole był uczniem typu "byle zdać". Ma duże luki w wiedzy, nie potrafi się ładnie wysławiać, angielski zna wyłącznie na poziomie podstawowym. Zaś po polsku robi byki językowe, nie potrafi poprawnie używać znaków interpunkcyjnych.

Spotykamy się dość krótko, ale znajomość jest bardzo intensywna, bardzo silne zauroczenie, obojgu nam zależy. Jemu zależy także na mojej dobrej opinii na jego temat i gdy np. zwracam mu uwagę na jakiś błąd językowy (chociażby popularne "bynajmniej=/=przynajmniej", czy, o zgrozo, "wogule") to zapamiętuje te uwagi i wciela je w życie. Ani razu nie popełnił 2 razy tego samego błędu, ale... popełnia kolejne, inne. Nawet przy pisaniu z autokorektą. Podobnie z wiedzą ogólną - czasami dzielę się z nim jakimiś ciekawostkami, które są oczywiste (w moim odczuciu) dla każdego, kto skończył podstawówkę (przykład z d*: "jaszczurka należy do gadów") i on także to zapamiętuje, potrafi 2 tygodnie później użyć tego jako argumentu w jakiejś rozmowie. Jest naprawdę bystry i ma chłonny umysł, ale ma absolutne braki, także z jęz.polskiego, historii, geografii.

Większość moich znajomych to intelektualiści, z którymi prowadzi się dyskusje, wypełnione aluzjami i porównaniami. Brakuje mi tego z tym mężczyzną.
I mimo, że teraz jesteśmy w fazie mocnego zauroczenia i bardzo nas do siebie ciągnie, a także widzę w nim bardzo dużo pozytywnych cech (jest zaradny, niemarudny, silny, decyzyjny, rodzinny, wrażliwy), to obawiam się czy w przyszłości po prostu nie przestaniemy ze sobą rozmawiać, bo... nie będzie o czym. Bo będzie za duża różnica.

Czy macie jakieś przemyślenia na ten temat? Pomysły co mogłabym zrobić? Czy w ogóle odbywać z nim rozmowę na ten temat, że jest to dla mnie duży problem w tej relacji, czy raczej metodą małych kroczków podsuwać mu jakieś podpowiedzi, pomysły, książki...? Czy nie ma sensu?

Nie gadaj z facetem, tylko bzykajcie się i jakoś tam będzie. Wielu facetów bierze sobie tak kobiety, iż mają w miarę wyglądać, ochoczo nóżki rozkładać, dobrze chatę pucować a pogadają w pracy i po pracy z ludźmi, z którymi da się pogadać.

234 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-11-19 12:04:16)

Odp: Różnica w wykształceniu

Tak czytam i czytam te ostatnie posty i ciężko się do tego nie odnieść. Zdaje się, że niektórzy nadal żyją w przekonaniu, że dobre oceny w szkole i skończone studia to jakiś klucz do sukcesu. To jest kompletna bzdura czego ja i wielu moich znajomych jesteśmy przykładem. Ci, którzy w szkole mieli same 5 i 6, poszli na dobre studia nadal nie zarobili żadnych milionów. Nawet ci po medycynie skończyli jako zwykli lekarze pierwszego kontaktu mimo iż w szkole jeździli na olimpiady itd. Pierwszy i najważniejszy czynnik, od którego zależy sukces to znajomości/plecy tak zawsze było jest i będzie. Oczywiście są ludzie tak głupi, że mimo tego marnują możliwości jakie dostają. Jedna nigdy jeszcze nie słyszałem by ktoś pochodzący z bogatej rodziny albo mający wpływowe osoby w rodzinie skończył na gorszej pozycji niż ten ciężko uczący się i pracujący. W ogóle jak się okazuję nauka nie ma zbyt wiele wspólnego z późniejszymi zarobkami. Ci, których znam, i którzy zarabiają powyżej średniej krajowej mimo iż nie mieli żadnych pleców ani znajomości dotarli do tego nie dzięki nauce tylko dzięki pracy odkąd mieli po 15-16 lat. Niektórzy rzucali szkołę od razu jak tylko mogli i szli do pracy, a teraz zarabiają więcej niż ci po studiach.

Prawda jest taka, że najwięcej osiągnie nie ten, który najciężej pracuje tylko ten, który potrafi wykorzystać tego, który najciężej pracuje.

235

Odp: Różnica w wykształceniu
SaraS napisał/a:

Tak, dlatego zastanawiałam się, czy umieścić to jako przykład. Jednak uznałam, że ostatecznie chodzi mi o tę umiejętność w rozmowie, a nie wstrzelenie się w klucz; tę rozmowę porównałabym do wspólnej interpretacji niezależnie od jej końcowego wyniku, droga, a nie efekt. Ostatecznie w rozmowach nikt nie musi mieć racji, chodzi o samą czynność i jej przebieg.

Do dziś pamiętam sytuację ze szkoły. Interpretowaliśmy jakieś dzieło Witkacego czy kogoś tam innego. I coś tam się nauczycielka burzyła, że małe zaangażowanie itp. Jakaś dziewuszka z tyłu klasy odsapnęła, że ktoś tam miał najebane we łbie, żeby wymagać od nieletnich zrozumienia dorosłych ludzi, którzy tworzyli na kompletnej bani, w depresji albo będąc skacowanymi biedakami z zadurzeniami psychicznymi. I generalnie tak to najczęściej wygląda jednak.


Co do pogrubionego - szczególnie dobrze widać to na tym forum. Nie można mieć własnej, odmiennej opinii, bo się zaraz znajdzie kilka oburzonych, co uważa, że tu zawsze chodzi o forsowanie jakiejś mitycznej 'racji'.



Hm. Ja uważam, że można mieć tematy, na które lepiej rozmawiać z innymi, ale z tego względu, że nie wszyscy muszą się znać na wszystkim. No o piłce nożnej nie pogadam z partnerem i nadrabiać braków nie zamierzam.

Ok, ale tam nie o to chodziło.


Tu jednak mamy ograniczenie ze względu na tematykę, a nie jakość rozmów. Gdybym tak ogólnie wolała rozmawiać z kimś innym, to by znaczyło, że źle wybrałam partnera.

A tam właśnie o to chodziło. Że od pogaduszek to się ma przyjaciół i kolegów/koleżanki, a partnerzy to są od romantycznych, wielkich gestów. Kwiatów, seksu (ale tylko tego wzniosłego), randek, dzieci i tym podobnych. Wszystko w tonie "dorośli ludzie nie muszą ze sobą rozmawiać codziennie, nawet jak mieszkają razem". Bo przecież partnerzy muszą mieć przed sobą tajemnice, bo codzienność zabija romantyzm i sam związek. Wszak najlepsze małżeństwa to te, z osobnymi łóżkami. Niektórzy interpretują to wprost - typu nocne chrapanie itp, ale niektórzy rozumieją przez to praktycznie osobne życia. Wieczną grę sztucznie podtrzymywanych przed sobą nawzajem wizerunków.

236

Odp: Różnica w wykształceniu
Shinigami napisał/a:

Tak czytam i czytam te ostatnie posty i ciężko się do tego nie odnieść. Zdaje się, że niektórzy nadal żyją w przekonaniu, że dobre oceny w szkole i skończone studia to jakiś klucz do sukcesu. To jest kompletna bzdura czego ja i wielu moich znajomych jesteśmy przykładem. Ci, którzy w szkole mieli same 5 i 6, poszli na dobre studia nadal nie zarobili żadnych milionów. Nawet ci po medycynie skończyli jako zwykli lekarze pierwszego kontaktu mimo iż w szkole jeździli na olimpiady itd. Pierwszy i najważniejszy czynnik, od którego zależy sukces to znajomości/plecy tak zawsze było jest i będzie. Oczywiście są ludzie tak głupi, że mimo tego marnują możliwości jakie dostają. Jedna nigdy jeszcze nie słyszałem by ktoś pochodzący z bogatej rodziny albo mający wpływowe osoby w rodzinie skończył na gorszej pozycji niż ten ciężko uczący się i pracujący. W ogóle jak się okazuję nauka nie ma zbyt wiele wspólnego z późniejszymi zarobkami. Ci, których znam, i którzy zarabiają powyżej średniej krajowej mimo iż nie mieli żadnych pleców ani znajomości dotarli do tego nie dzięki nauce tylko dzięki pracy odkąd mieli po 15-16 lat. Niektórzy rzucali szkołę od razu jak tylko mogli i szli do pracy, a teraz zarabiają więcej niż ci po studiach.

Prawda jest taka, że najwięcej osiągnie nie ten, który najciężej pracuje tylko ten, który potrafi wykorzystać tego, który najciężej pracuje.

I zależy jeszcze od płci. Jak jesteś kobietą i masz słabe oceny, potem możesz wyjść bogato za mąż i masz o wiele wyższy standard życia, niż koleżanka po medycynie pracująca w miejskiej przychodni, ale samotna, czy z mężem zarabiającym 3 tysiące.

237

Odp: Różnica w wykształceniu
Jack Sparrow napisał/a:
SaraS napisał/a:

Tak, dlatego zastanawiałam się, czy umieścić to jako przykład. Jednak uznałam, że ostatecznie chodzi mi o tę umiejętność w rozmowie, a nie wstrzelenie się w klucz; tę rozmowę porównałabym do wspólnej interpretacji niezależnie od jej końcowego wyniku, droga, a nie efekt. Ostatecznie w rozmowach nikt nie musi mieć racji, chodzi o samą czynność i jej przebieg.

Do dziś pamiętam sytuację ze szkoły. Interpretowaliśmy jakieś dzieło Witkacego czy kogoś tam innego. I coś tam się nauczycielka burzyła, że małe zaangażowanie itp. Jakaś dziewuszka z tyłu klasy odsapnęła, że ktoś tam miał najebane we łbie, żeby wymagać od nieletnich zrozumienia dorosłych ludzi, którzy tworzyli na kompletnej bani, w depresji albo będąc skacowanymi biedakami z zadurzeniami psychicznymi. I generalnie tak to najczęściej wygląda jednak.

Często, owszem. Chociaż pod to w niektórych przypadkach można podciągnąć wiedzę o samym autorze.
Niemniej o to mi właśnie chodziło. Jak ktoś jest w stanie w rozmowie znaleźć jakieś nawiązanie, analogię, no, cokolwiek, co pozwoli spojrzeć na dany temat w nowy sposób, to już jest na plus. Nawet jeśli się ostatecznie dojdzie do wniosku, że "to jednak nie tak". Nie wspominając już o tym, że tego typu zaplecze pozwala po prostu prowadzić rozmowę, naturalnie przechodzić z jednego tematu do drugiego. Zawsze to lepsze niż "aha", "no spoko", "ale że co?".


A tam właśnie o to chodziło. Że od pogaduszek to się ma przyjaciół i kolegów/koleżanki, a partnerzy to są od romantycznych, wielkich gestów. Kwiatów, seksu (ale tylko tego wzniosłego), randek, dzieci i tym podobnych. Wszystko w tonie "dorośli ludzie nie muszą ze sobą rozmawiać codziennie, nawet jak mieszkają razem". Bo przecież partnerzy muszą mieć przed sobą tajemnice, bo codzienność zabija romantyzm i sam związek. Wszak najlepsze małżeństwa to te, z osobnymi łóżkami. Niektórzy interpretują to wprost - typu nocne chrapanie itp, ale niektórzy rozumieją przez to praktycznie osobne życia. Wieczną grę sztucznie podtrzymywanych przed sobą nawzajem wizerunków.

Strasznie nudno to brzmi, nawet z tymi szalonymi tajemnicami.

238 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-11-19 19:28:46)

Odp: Różnica w wykształceniu

Powiem tak. Na pewno nie chciałabym być z kimś, kto mógłby się mnie w jakimkolwiek stopniu wstydzić, bo jego zdaniem jestem za mało inteligentna. Kto wprowadzając mnie w swoje towarzystwo, automatycznie stawiałby mnie na pozycji niższej od pozostałych rozmówców i w przerażeniu czekał, kiedy zrobię z siebie debila. Palnę jakąś gafę, pomylę Mickiewicza z Kochanowskim i ukochany spali się ze wstydu, że taką kretynkę wpuszcza na salony.

Oczywiście, jeśli ktoś na tyle od nas odstaje, że ciężko z nim dłużej porozmawiać, to nie warto pchać się w związek, bo to będzie mordęga. Przy czym takie niedopasowanie niekoniecznie oznacza brak inteligencji naszego partnera. To może być kwestia zupełnie odmiennych zainteresowań, priorytetów w życiu, pewnych cech charakteru. Nie każdy musi lubić rozmawiać o polityce. Niektórzy są skupieni mocno na jednej dziedzinie i to w niej się przez całe życie doskonalą, bo bardziej zależy im na byciu konkretnym specjalistą niż posiadaniu rozległej wiedzy ogólnej. Są również ludzie z natury małomówni, introwertyczni, nieobyci towarzysko.

Wspomniałaś, że on przestał się uczyć z dziesięć lat temu. Czy aby na pewno? Czy żeby prowadzić własny interes i być dobrym w swoim fachu, nie trzeba się przypadkiem cały czas rozwijać? Przykładowo taki mechanik samochodowy. Gdyby zakończył edukację na temat pojazdów dwadzieścia lat temu i nic z tym potem nie robił, to nie miałby pojęcia jak ogarnąć nowoczesne samochody.

Macie wspólne hobby. Pewnie zdarza Wam się o nim rozmawiać. Jak wtedy wygląda konwersacja? Czy potrafi powiedzieć coś więcej niż dwa słowa? Czy mówi ciekawie, z pasją? Jeśli tak, to może znalazłoby się więcej tematów, które go jakoś uaktywniają, ale jesteś na tyle skupiona na tym, o czym sama chciałabyś z nim dyskutować, że tego nie dostrzegasz?

Generalnie chodzi o to, aby się w tych kwestiach odpowiednio dobrać.
By być z tych samych bajek.
Przykład z mojego bliskiego otoczenia. Siostra i jej partner. 
On skończył zawodówkę i na tym poprzestał, ona też nigdy nie garnęła się specjalnie do nauki. Nie prowadzą ze sobą jakichś filozoficznych rozważań na temat istoty życia, nie interpretują wspólnie wierszy, nie słuchają Mozarta, a jednak u nich to działa. Gdyby zapytać ją o niego, to powiedziałaby z podziwem, że potrafił własnymi rękami wyremontować im cały dom praktycznie od zera. Ma wyuczony w szkole jeden dobry fach, drugiego nauczył się sam. Jest pracowity i stara się, by niczego im nie brakowało. Dla niej ktoś taki jest właśnie idealną opcją. Z kolei przy jakimś profesorze czułaby się zwyczajnie onieśmielona.

I tak już na koniec.
Wyobraź sobie taką sytuację.
Postanawiasz zapoznać go ze swoimi znajomymi. W pewnym momencie ktoś kieruje do niego zapytanie o studia. On odpowiada zgodnie z prawdą, że w sumie to zdał tylko technikum i nie ma matury, bo nie czuł takiej potrzeby. Ma swój biznes, radzi sobie finansowo, nie zamierza kontynuować edukacji.
Jak sądzisz, czułabyś się zażenowana?

239

Odp: Różnica w wykształceniu

Każdy podejmuje własne decyzje, ale ja bym nie mogła żyć w poważnym związku z kimś takim, jak partner Autorki. Myślę, że w tym temacie nie chodzi nawet o to, czy rzeczywiście skończyła prestiżowy kierunek, lecz o pewien brak intelektualnej chemii, który już zaczyna jej doskwierać.
Tu nie chodzi tylko o zarobki czy imponowanie znajomym.  Wiele kobiet po prostu lubi, gdy relacja bazuje na wspólnych głębszych zainteresowaniach, rozmowach pełnych aluzji i nieoczywistego flirtu, polecaniu sobie książek czy wypadach do teatru.

Facet Autorki może być pod wieloma względami dobrym, wartościowym człowiekiem, ale uważam, że takie relacje bardzo często są rozczarowujące dla obydwu stron. Ona będzie czuła, że zderza się ze ścianą, gdy będzie długo "pracować" z facetem nad nadrobieniem jakiegoś podstawowego braku, a on słusznie zacznie rozumieć, że jej nie imponuje.

240 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-11-20 11:43:33)

Odp: Różnica w wykształceniu

Teraz to mnie najbardziej ciekawi, jak ten gość traktuje związek z Autorką. Mam wrażenie, że osoba na jego miejscu akurat nie ma aż takiego problemu, aby się do sytuacji dostosować. Ma jakby mniej do stracenia a jednocześnie jest jej wygodniej. Nawet w przypadku chęci do rozwijania się i poszerzenia horyzontów i tak ciężko mu będzie cały czas gonić za Autorką. Tylko ciekawi mnie, jak zwykle dochodzi do spotkań czy zawierania związków u ludzi o tak odmiennych podejściach do życia. Przecież każde z nich obraca się przez dłuższy czas w swoim środowisku, więc ciężko "wpaść" na kogoś z tak odmiennego świata. Poza paroma znajomymi jeszcze z czasów szkolnych, sam np. sam obracam się w zasadzie wyłącznie w gronie ludzi po studiach, trudno zwyczajnie o zawieranie znajomości z innymi, gdyż nasze światy się niejako rozmijają.
Z drugiej strony Autorka wyraża się o nim prawie w samych superlatywach, dlatego waha się co zrobić z tym dalej. Musi sobie odpowiedzieć na pytanie do jest dla niej ważniejsze: chęć znalezienie z partnerem pewnego poziomu intelektualnego czy np. poczucie bezpieczeństwa w związku, wynikające z jego ogarnięcia życiowego, na co Autorka wyraźnie wskazuje.

241 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-11-20 13:25:08)

Odp: Różnica w wykształceniu
Elena_Lenu napisał/a:

Każdy podejmuje własne decyzje, ale ja bym nie mogła żyć w poważnym związku z kimś takim, jak partner Autorki. Myślę, że w tym temacie nie chodzi nawet o to, czy rzeczywiście skończyła prestiżowy kierunek, lecz o pewien brak intelektualnej chemii, który już zaczyna jej doskwierać.
Tu nie chodzi tylko o zarobki czy imponowanie znajomym.  Wiele kobiet po prostu lubi, gdy relacja bazuje na wspólnych głębszych zainteresowaniach, rozmowach pełnych aluzji i nieoczywistego flirtu, polecaniu sobie książek czy wypadach do teatru.

Facet Autorki może być pod wieloma względami dobrym, wartościowym człowiekiem, ale uważam, że takie relacje bardzo często są rozczarowujące dla obydwu stron. Ona będzie czuła, że zderza się ze ścianą, gdy będzie długo "pracować" z facetem nad nadrobieniem jakiegoś podstawowego braku, a on słusznie zacznie rozumieć, że jej nie imponuje.

Oczywiście, w pełni się zgadzam, że taka relacja nie ma sensu, po prostu wzięłam go trochę w obronę, że on może wcale nie jest aż takim głupkiem i nieukiem, jak mogłoby się wydawać.
Zresztą autorka zna go od kilku miesięcy, połączyła ich wspólna pasja, czyli chyba da się z nim rozmawiać. Potrafił ją czymś zainteresować na początkowym etapie.
Tak naprawdę, to z jej postów wywnioskowałam, że prawdziwy problem pojawił się dopiero w momencie, w którym usłyszała, że on nie posiada matury.
Sama pisała, że dowiedziała się o tym na kilka dni przed utworzeniem tego tematu.
Czy gdyby miał lepsze wykształcenie, to jego braki mniej by ją uwierały?

A gdyby faktycznie miała się zabrać za edukowanie go, to co?
Miałaby nauczyć go, jak się ładnie wysławiać, poprawnie pisać, uzupełnić jego braki w wiedzy podstawowej ze wszystkich przedmiotów szkolnych, nauczyć go języków obcych?
Dla mnie brzmi to co najmniej absurdalnie i nawet trochę upokarzająco.
Na zasadzie: z dziada zrobię pana.

bagienni_k napisał/a:

Teraz to mnie najbardziej ciekawi, jak ten gość traktuje związek z Autorką. Mam wrażenie, że osoba na jego miejscu akurat nie ma aż takiego problemu, aby się do sytuacji dostosować. Ma jakby mniej do stracenia a jednocześnie jest jej wygodniej. Nawet w przypadku chęci do rozwijania się i poszerzenia horyzontów i tak ciężko mu będzie cały czas gonić za Autorką. Tylko ciekawi mnie, jak zwykle dochodzi do spotkań czy zawierania związków u ludzi o tak odmiennych podejściach do życia. Przecież każde z nich obraca się przez dłuższy czas w swoim środowisku, więc ciężko "wpaść" na kogoś z tak odmiennego świata. Poza paroma znajomymi jeszcze z czasów szkolnych, sam np. sam obracam się w zasadzie wyłącznie w gronie ludzi po studiach, trudno zwyczajnie o zawieranie znajomości z innymi, gdyż nasze światy się niejako rozmijają.
Z drugiej strony Autorka wyraża się o nim prawie w samych superlatywach, dlatego waha się co zrobić z tym dalej. Musi sobie odpowiedzieć na pytanie do jest dla niej ważniejsze: chęć znalezienie z partnerem pewnego poziomu intelektualnego czy np. poczucie bezpieczeństwa w związku, wynikające z jego ogarnięcia życiowego, na co Autorka wyraźnie wskazuje.

Pisała, że poznali się, bo mają wspólną pasję.
To może być choćby tenis ziemny. Nie trzeba wykształcenia, żeby w niego grać, więc na korcie można natrafić na osoby z bardzo różnych środowisk.

Poza tym, trochę się nie zgadzam ze stwierdzeniem, że jemu by ta sytuacja bardziej pasowała.
Uważam, że gdyby przeczytał wypowiedzi autorki na jego temat, to mógłby czuć się z tą wiedzą źle.
Nie chcę się wypowiadać za ogół mężczyzn, ale większość, których znałam, miało taką ambicję, by swojej kobiecie imponować.
A chyba ciężko imponować komuś, kto uważa, że masz mnóstwo braków, nie potrafisz się odpowiednio wysławiać i rozmowy z Tobą są mało lotne, nie sądzisz?

242

Odp: Różnica w wykształceniu
Mrs.Happiness napisał/a:

A gdyby faktycznie miała się zabrać za edukowanie go, to co?
Miałaby nauczyć go, jak się ładnie wysławiać, poprawnie pisać, uzupełnić jego braki w wiedzy podstawowej ze wszystkich przedmiotów szkolnych, nauczyć go języków obcych?
Dla mnie brzmi to co najmniej absurdalnie i nawet trochę upokarzająco.
Na zasadzie: z dziada zrobię pana.

Pisała, że poznali się, bo mają wspólną pasję.
To może być choćby tenis ziemny. Nie trzeba wykształcenia, żeby w niego grać, więc na korcie można natrafić na osoby z bardzo różnych środowisk.

Poza tym, trochę się nie zgadzam ze stwierdzeniem, że jemu by ta sytuacja bardziej pasowała.
Uważam, że gdyby przeczytał wypowiedzi autorki na jego temat, to mógłby czuć się z tą wiedzą źle.
Nie chcę się wypowiadać za ogół mężczyzn, ale większość, których znałam, miało taką ambicję, by swojej kobiecie imponować.
A chyba ciężko imponować komuś, kto uważa, że masz mnóstwo braków, nie potrafisz się odpowiednio wysławiać i rozmowy z Tobą są mało lotne, nie sądzisz?

Zacznijmy od tego, że to robienie "pana z dziada" nie miałoby żadnego zastosowania poza wątpliwą satysfakcją autorki. Skoro on nie mając tej matury żyje i jakoś sobie radzi to znaczy, że nie jest mu to niezbędne do życia tym bardziej jeśli zdołał znaleźć dziewczynę mimo tych braków.

W końcu ktoś napisał "imponować SWOJEJ kobiecie". Zwykle spotykałem się z twierdzeniem, że facet musi imponować już od pierwszej chwili pierwszego spotkania.

Ogólnie czytając ten wątek mam wrażenie, że dla autorki jedynym problemem jest "Co ludzie powiedzą?".

243

Odp: Różnica w wykształceniu
Shinigami napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:

A gdyby faktycznie miała się zabrać za edukowanie go, to co?
Miałaby nauczyć go, jak się ładnie wysławiać, poprawnie pisać, uzupełnić jego braki w wiedzy podstawowej ze wszystkich przedmiotów szkolnych, nauczyć go języków obcych?
Dla mnie brzmi to co najmniej absurdalnie i nawet trochę upokarzająco.
Na zasadzie: z dziada zrobię pana.

Pisała, że poznali się, bo mają wspólną pasję.
To może być choćby tenis ziemny. Nie trzeba wykształcenia, żeby w niego grać, więc na korcie można natrafić na osoby z bardzo różnych środowisk.

Poza tym, trochę się nie zgadzam ze stwierdzeniem, że jemu by ta sytuacja bardziej pasowała.
Uważam, że gdyby przeczytał wypowiedzi autorki na jego temat, to mógłby czuć się z tą wiedzą źle.
Nie chcę się wypowiadać za ogół mężczyzn, ale większość, których znałam, miało taką ambicję, by swojej kobiecie imponować.
A chyba ciężko imponować komuś, kto uważa, że masz mnóstwo braków, nie potrafisz się odpowiednio wysławiać i rozmowy z Tobą są mało lotne, nie sądzisz?

Zacznijmy od tego, że to robienie "pana z dziada" nie miałoby żadnego zastosowania poza wątpliwą satysfakcją autorki. Skoro on nie mając tej matury żyje i jakoś sobie radzi to znaczy, że nie jest mu to niezbędne do życia tym bardziej jeśli zdołał znaleźć dziewczynę mimo tych braków.

W końcu ktoś napisał "imponować SWOJEJ kobiecie". Zwykle spotykałem się z twierdzeniem, że facet musi imponować już od pierwszej chwili pierwszego spotkania.

Ogólnie czytając ten wątek mam wrażenie, że dla autorki jedynym problemem jest "Co ludzie powiedzą?".

Tez mam takie wrazenie.  Ja wogole nie biore wyksztalcenia pod uwage ani nawet zarobkow bo mnie kasa faceta nie jest potrzebna do szczescia a wyksztalcenie tym bardziej

244

Odp: Różnica w wykształceniu

Właśnie, wspólna pasja potrafi jednak mocno łączyć ludzi. Natomiast poza pasją, wspomniane jest na początku, że świetnie się dogadują(mimo wszystko) a facet ma głowę na karku(prowadzi swój biznes), więc coś Autorkę do gościa przyciągnęło. Odnoszę wrażenie(być może mylne), że gość jest przedstawiany tutaj nie jako nieuk, ale jakiś tłumok i troglodyta. Zgrzyta mi tutaj to zestawienie braku elokwencji i błyskotliwości z jego strony z faktem prowadzenia własnego biznesu. U Autorki największe rozczarowanie wystąpiło po tym, jak wyszło na jaw, że nie zdał(czy nie przystępował w ogóle) matury. Nawet, gdyby ją miał, to już sam fakt, że niczego nie studiował, mogłoby stanowić poważny problem w takim towarzystwie, w jakim Autorka się obraca.
Co do imponowania kobiecie przez faceta, to akurat do tego mam dość chłodny stosunek. Skoro jakikolwiek mężczyzna swoją aktywność łączy wyłącznie z imponowaniem kobiecie, powinien się mocno nad sobą zastanowić. Pewnie facet nie ma pojęcia, co myśli o nim jego partnerka, tym bardziej, co o nim pisze tutaj. Zdaje sobie pewnie sprawę z różnic, jakie ich dzielą, lecz nie spodziewałbym się, że będzie to dla niego odpowiednią motywacją do zakończenia związku. Być może to, co ich teraz łączy jest dla niego wystarczającym spoiwem związku. Pytanie, co będzie dalej..

245 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-11-20 16:27:41)

Odp: Różnica w wykształceniu
Shinigami napisał/a:

Zacznijmy od tego, że to robienie "pana z dziada" nie miałoby żadnego zastosowania poza wątpliwą satysfakcją autorki. Skoro on nie mając tej matury żyje i jakoś sobie radzi to znaczy, że nie jest mu to niezbędne do życia tym bardziej jeśli zdołał znaleźć dziewczynę mimo tych braków.

Wiadomo, że autorka patrzy w tym momencie głównie na swoją potrzebę posiadania wykształconego i oczytanego partnera, a nie zastanawia się, czy on CHCIAŁBY jakichkolwiek zmian. Skoro tyle lat się nie zabrał za maturę i za studia, to raczej marne szanse, że nagle się w nim obudzi taka potrzeba. Chyba, że sytuacja życiowa by go niejako zmusiła, jakaś duża zmiana gospodarcza, konieczność przebranżowienia. Bezsensu jednak, by miał robić takie fikołki, żeby lepiej wypadać na tle znajomych autorki.

Shinigami napisał/a:

W końcu ktoś napisał "imponować SWOJEJ kobiecie". Zwykle spotykałem się z twierdzeniem, że facet musi imponować już od pierwszej chwili pierwszego spotkania.

Wiesz, na pierwszym spotkaniu może wyjść jakaś cecha, która kobiecie zaimponuje i to skłoni ją do kontynuowania relacji. Zaintryguje ją. Z tym, że w moim odczuciu taki prawdziwy, głęboki podziw, to coś zupełnie innego niż chwilowe zajaranie się jakąś informacją na temat nowo poznanego mężczyzny, który zresztą mógł coś zmyślić, by lepiej wypaść.

Według mnie coś takiego powstaje po prostu z czasem.
Gdy żyjesz przy kimś i możesz samemu ocenić jakim on jest człowiekiem.
Widzisz, że jest dobry, pracowity, bystry, ma jakieś ambicje w życiu. Potrafi być głową rodziny, dba o swoich bliskich i można na niego liczyć w trudnych chwilach. Emanuje taką wewnętrzną męską siłą, dzięki czemu nawet ta najbardziej samodzielna kobieta może wciąż czuć się po prostu kobietą.

Oczywiście uogólniam, bo na pewno znajdą się panie, które cenią sobie bardziej inny zestaw cech, ale chyba wiadomo o co chodzi.

bagienni_k napisał/a:


Co do imponowania kobiecie przez faceta, to akurat do tego mam dość chłodny stosunek. Skoro jakikolwiek mężczyzna swoją aktywność łączy wyłącznie z imponowaniem kobiecie, powinien się mocno nad sobą zastanowić. .

Ależ oczywiście, jeśli głównym celem mężczyzny byłoby imponowanie i robienie wręcz sztuczek cyrkowych, byle tylko mógł widzieć podziw w jej oczach, to coś mocno byłoby z nim nie tak. Pewnie niskie poczucie wartości i patologiczna potrzeba bycia akceptowanym.

Mi chodzi o coś takiego, jak opisałam wyżej.

bagienni_k napisał/a:

Pewnie facet nie ma pojęcia, co myśli o nim jego partnerka, tym bardziej, co o nim pisze tutaj. Zdaje sobie pewnie sprawę z różnic, jakie ich dzielą, lecz nie spodziewałbym się, że będzie to dla niego odpowiednią motywacją do zakończenia związku. Być może to, co ich teraz łączy jest dla niego wystarczającym spoiwem związku. Pytanie, co będzie dalej..

Dla mnie to jest jasne jak słońce, że on nie ma pojęcia, co tak naprawdę siedzi jej w głowie.
Na ten moment pewnie widzi, że ona ma większą wiedzę od niego, przynajmniej taką ogólną, że ładniej się wysławia, nie robi tyle błędów ortograficznych, czy interpunkcyjnych, ale dlaczego miałoby mu to jakkolwiek przeszkadzać? Może nawet myśli czasem, że to super, bo jakby przykładowo mieli dzieci, to ona mogłaby pomagać im w nauce, ponieważ on niezbyt się nadaje do ślęczenia nad książkami. A przy okazji i on dowie się czegoś nowego.

Gdyby jednak miał świadomość, że w jej oczach jest takim trochę głupkiem?

To tak, jakby przykładowo on był bardzo przystojny, a ona z kolei urodą nie grzeszyła.

Oczywiście, że ona cieszyłaby się, że jej się trafiło takie ciacho i dopóki nie dawałby jej w żaden sposób odczuć, że ta różnica w wyglądzie mu uwiera, to byłaby zadowolona, prawda? Bo w sumie dlaczego miałaby nie być. Gdyby jednak usłyszała, jak on komuś mówi, że może i nie jest zbyt urodziwa, ale za to zaradna, inteligentna i fajnie się z nią spędza czas, to chyba zmieniłoby nieco postać rzeczy? Albo gdyby wręcz narzekał, że no, może i jest taka oczytana, obyta towarzysko, ma prestiżowy zawód, ale wszystkie jego koleżanki wyglądają jak modelki, a ona w porównaniu z nimi to taki trochę pasztet? I pytałby, czy powinien ją namawiać, by zmieniła fryzurę, schudła, nauczyła się robić fajny makijaż, inaczej ubierać, etc.?

246 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-11-20 17:16:04)

Odp: Różnica w wykształceniu

Tak mi jeszcze przyszło do głowy.

W każdej relacji pojawiają się czasem zgrzyty, jakieś kłótnie. Jeśli autorka będzie pielęgnowała w sobie poczucie, że ona jest dużo bardziej inteligentna, to ciężej jej będzie przyjąć, że on, ten nieuk bez matury, któremu trzeba tłumaczyć jakieś podstawowe rzeczy, może mieć w czymś rację, a ona się mylić. Tak samo w jakichś rozmowach, jakby padł temat, na który on miałby zupełnie odmienne zdanie, to w jaki sposób jego opinia miałaby być bardziej wartościowa, skoro on ogólnie nie jest zbyt lotny? Skoro nie wie nawet, że jaszczurka to gad?

247

Odp: Różnica w wykształceniu
Mrs.Happiness napisał/a:

Skoro nie wie nawet, że jaszczurka to gad?

Ciekawy przykład choć aż ciężko uwierzyć by istniał ktoś kto mógłby tego nie wiedzieć. Ale na pytanie czym jest salamandra widziałem ludzi nie potrafiących odpowiedzieć.

Przy okazji fajny awatar, Morgiana na tym forum to raczej niespodziewany widok.

248

Odp: Różnica w wykształceniu

Jeśli chodzi o wiedzę zoologiczną czy ogólnie - przyrodniczą, to niestety w tym kraju akurat jest kiepsko. Ów fakt jest zazwyczaj znany absolwentom szkoły podstawowej. Ciekawostką może być co najwyżej wiadomość o istnieniu jaszczurek jadowitych albo roślin owadożernych. big_smile

Co do clou problemu, to akurat gościowi może to nie za bardzo przeszkadzać, że niejako "stoi niżej w hierarchi"(co może mu dawać odczuć Autorka lub np jej znajomi), ale się tym nie przejmie, gdyż uważa, że jest dobry czy wręcz doskonały w czymś innym. W dodatku łączy ich wspólna pasja, radzi sobie w biznesie i może to on uważa ,że tym właśnie jej imponuje, pomimo swoich braków?
Kto wie? smile

249

Odp: Różnica w wykształceniu
SaraS napisał/a:

Nie wspominając już o tym, że tego typu zaplecze pozwala po prostu prowadzić rozmowę, naturalnie przechodzić z jednego tematu do drugiego. Zawsze to lepsze niż "aha", "no spoko", "ale że co?".

Dlatego moi rodzice zawsze dbali o to, abym miał rozległą wiedzę pozwalającą na posiadanie opinii na wiele różnych tematów. Z resztą nie musieli mnie jakoś specjalnie zachęcać. Zawsze lubiłem gonić króliczka. Niektórzy mieli swoje Bravo, a inni wybierali Świat Wiedzy i National Geographic.


Strasznie nudno to brzmi, nawet z tymi szalonymi tajemnicami.


Ja sobie takiego życia nie wyobrażam. Wygryzł bym sobie żyły jakbym tkwił w związku z osobą, z którą nawet sensownie ciekawych rozmów nie da się poprowadzić.

250

Odp: Różnica w wykształceniu

Mam wrażenie, że w tym wątku niektórzy mieszają pewne kwestie.
Uporządkujmy.

Gdy ktoś pisze że męczyłby się w związku z osobą znacznie gorzej wykształconą to nie znaczy to, że ten chłopak nie ma absolutnie żadnych zalet i że nie byłby fajnym kandydatem dla kogoś innego.

Tak samo duże nieporozumienie powstało, gdy "imponować swojej dziewczynie" zostało odczytane jako "imponować znajomym dziewczyny".
Mam w nosie to, co moi znajomi sądzą o prestiżu zawodu wykształceniu czy marce samochodu mojego faceta, ale musi on imponować czymś mi.
Przy czym może mi zaimponować np. tym, że podczas pracy w schronisku robi znacznie więcej niż musi, by pomóc bezdomnym psom, czy dokonał błyskotliwego tłumaczenia niekomercyjnej powieści. Chodzi o postawę, chęć robienia czegoś dobrego i fajnego. Trudno natomiast, by imponowały braki w wykształceniu.

251

Odp: Różnica w wykształceniu

Może w tym kontekście słowo "imponować" brzmi dla mnie nieco negatywnie, tak jakby motywacją osoby było głownie pokazanie drugiej, jaka to nie jest wspaniała i szlachetna(w tym przykładzie ze schroniskiem). Przede wszystkim facet to powinien robić dla własnej satysfakcji, wynikającej z chęci pomocy bezdomnym zwierzakom a nie świadomością, że zdobędzie tym zachwyt swojej partnerki...

252

Odp: Różnica w wykształceniu
Elena_Lenu napisał/a:

Mam wrażenie, że w tym wątku niektórzy mieszają pewne kwestie.
Uporządkujmy.

Gdy ktoś pisze że męczyłby się w związku z osobą znacznie gorzej wykształconą to nie znaczy to, że ten chłopak nie ma absolutnie żadnych zalet i że nie byłby fajnym kandydatem dla kogoś innego.

Tak samo duże nieporozumienie powstało, gdy "imponować swojej dziewczynie" zostało odczytane jako "imponować znajomym dziewczyny".
Mam w nosie to, co moi znajomi sądzą o prestiżu zawodu wykształceniu czy marce samochodu mojego faceta, ale musi on imponować czymś mi.
Przy czym może mi zaimponować np. tym, że podczas pracy w schronisku robi znacznie więcej niż musi, by pomóc bezdomnym psom, czy dokonał błyskotliwego tłumaczenia niekomercyjnej powieści. Chodzi o postawę, chęć robienia czegoś dobrego i fajnego. Trudno natomiast, by imponowały braki w wykształceniu.

Robić coś fajnego i dobrego można z podstawowym wykształceniem jak i po specjalistycznych studiach. Chodzi o to, czy po tych altruistycznych czynach można jeszcze z partnerem o czyms interesującym pogadać. I nie chodzi o to, że będzie się o teorii czarnych dziur rozprawiać  przy kominku, ale czy ma się dar prowadzenia rozmowy na ciekawy temat, dyskutowania, zadawania interesujących pytań i branie pod rozwagę poglądów drugiej strony. Jak widać w powyższej dyskusji, chwalipięta który coś tam przeczytał w National Geographic, bo go rodzice "zmuszali", niewiele z tego wyniósł. Odbiło człowiekowi, bo przeczytanie iluś tam pism geograficznych przekonalo go, że reszta świata korzysta w tym czasie z liczydeł na drewnie.

Jak więc  widać, nie każdy kto ma się za "uczonego" nim jest.
Choć ja niezbyt z resztą skromną będąc, wolałabym chyba być w związku z kimś kompletnie niewykształconym niż z takim dupkiem z przerostem ego, bo to ani śmieszne, ani ciekawe, ani nie rokujące na przyszlość.

Dlatego ten "wykształcony" na NG prawi teoretyczne morały na forum, zamiast cieszyć się szczęsliwym związkiem.

big_smile

253

Odp: Różnica w wykształceniu
Salomonka napisał/a:
Elena_Lenu napisał/a:

Mam wrażenie, że w tym wątku niektórzy mieszają pewne kwestie.
Uporządkujmy.

Gdy ktoś pisze że męczyłby się w związku z osobą znacznie gorzej wykształconą to nie znaczy to, że ten chłopak nie ma absolutnie żadnych zalet i że nie byłby fajnym kandydatem dla kogoś innego.

Tak samo duże nieporozumienie powstało, gdy "imponować swojej dziewczynie" zostało odczytane jako "imponować znajomym dziewczyny".
Mam w nosie to, co moi znajomi sądzą o prestiżu zawodu wykształceniu czy marce samochodu mojego faceta, ale musi on imponować czymś mi.
Przy czym może mi zaimponować np. tym, że podczas pracy w schronisku robi znacznie więcej niż musi, by pomóc bezdomnym psom, czy dokonał błyskotliwego tłumaczenia niekomercyjnej powieści. Chodzi o postawę, chęć robienia czegoś dobrego i fajnego. Trudno natomiast, by imponowały braki w wykształceniu.

Robić coś fajnego i dobrego można z podstawowym wykształceniem jak i po specjalistycznych studiach. Chodzi o to, czy po tych altruistycznych czynach można jeszcze z partnerem o czyms interesującym pogadać. I nie chodzi o to, że będzie się o teorii czarnych dziur rozprawiać  przy kominku, ale czy ma się dar prowadzenia rozmowy na ciekawy temat, dyskutowania, zadawania interesujących pytań i branie pod rozwagę poglądów drugiej strony. Jak widać w powyższej dyskusji, chwalipięta który coś tam przeczytał w National Geographic, bo go rodzice "zmuszali", niewiele z tego wyniósł. Odbiło człowiekowi, bo przeczytanie iluś tam pism geograficznych przekonalo go, że reszta świata korzysta w tym czasie z liczydeł na drewnie.

Jak więc  widać, nie każdy kto ma się za "uczonego" nim jest.
Choć ja niezbyt z resztą skromną będąc, wolałabym chyba być w związku z kimś kompletnie niewykształconym niż z takim dupkiem z przerostem ego, bo to ani śmieszne, ani ciekawe, ani nie rokujące na przyszlość.

Dlatego ten "wykształcony" na NG prawi teoretyczne morały na forum, zamiast cieszyć się szczęsliwym związkiem.

big_smile

Już Cię widzę, z kompletnie niewyksztalconym big_smile

254 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-11-21 23:41:17)

Odp: Różnica w wykształceniu
wieka napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Elena_Lenu napisał/a:

Mam wrażenie, że w tym wątku niektórzy mieszają pewne kwestie.
Uporządkujmy.

Gdy ktoś pisze że męczyłby się w związku z osobą znacznie gorzej wykształconą to nie znaczy to, że ten chłopak nie ma absolutnie żadnych zalet i że nie byłby fajnym kandydatem dla kogoś innego.

Tak samo duże nieporozumienie powstało, gdy "imponować swojej dziewczynie" zostało odczytane jako "imponować znajomym dziewczyny".
Mam w nosie to, co moi znajomi sądzą o prestiżu zawodu wykształceniu czy marce samochodu mojego faceta, ale musi on imponować czymś mi.
Przy czym może mi zaimponować np. tym, że podczas pracy w schronisku robi znacznie więcej niż musi, by pomóc bezdomnym psom, czy dokonał błyskotliwego tłumaczenia niekomercyjnej powieści. Chodzi o postawę, chęć robienia czegoś dobrego i fajnego. Trudno natomiast, by imponowały braki w wykształceniu.

Robić coś fajnego i dobrego można z podstawowym wykształceniem jak i po specjalistycznych studiach. Chodzi o to, czy po tych altruistycznych czynach można jeszcze z partnerem o czyms interesującym pogadać. I nie chodzi o to, że będzie się o teorii czarnych dziur rozprawiać  przy kominku, ale czy ma się dar prowadzenia rozmowy na ciekawy temat, dyskutowania, zadawania interesujących pytań i branie pod rozwagę poglądów drugiej strony. Jak widać w powyższej dyskusji, chwalipięta który coś tam przeczytał w National Geographic, bo go rodzice "zmuszali", niewiele z tego wyniósł. Odbiło człowiekowi, bo przeczytanie iluś tam pism geograficznych przekonalo go, że reszta świata korzysta w tym czasie z liczydeł na drewnie.

Jak więc  widać, nie każdy kto ma się za "uczonego" nim jest.
Choć ja niezbyt z resztą skromną będąc, wolałabym chyba być w związku z kimś kompletnie niewykształconym niż z takim dupkiem z przerostem ego, bo to ani śmieszne, ani ciekawe, ani nie rokujące na przyszlość.

Dlatego ten "wykształcony" na NG prawi teoretyczne morały na forum, zamiast cieszyć się szczęsliwym związkiem.

big_smile

Już Cię widzę, z kompletnie niewyksztalconym big_smile

Pewnie później pozabijalibyśmy się  z takim JS, który jak znam życie, nawet ognia nie rozpali w lesie big_smile, bo taki z niego chwalipięta - dupek.

255 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-11-22 01:36:27)

Odp: Różnica w wykształceniu
Shinigami napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:

Skoro nie wie nawet, że jaszczurka to gad?

Ciekawy przykład choć aż ciężko uwierzyć by istniał ktoś kto mógłby tego nie wiedzieć. Ale na pytanie czym jest salamandra widziałem ludzi nie potrafiących odpowiedzieć.

Zaczerpnięty z wypowiedzi autorki.
Podała go jako przykład ciekawostek, którymi się dzieli z partnerem, więc zapadło mi w pamięć.
A czy są tacy ludzie? Nie wątpię.

Shinigami napisał/a:

Przy okazji fajny awatar, Morgiana na tym forum to raczej niespodziewany widok.

Dzięki, też go lubię smile

bagienni_k napisał/a:

Jeśli chodzi o wiedzę zoologiczną czy ogólnie - przyrodniczą, to niestety w tym kraju akurat jest kiepsko. Ów fakt jest zazwyczaj znany absolwentom szkoły podstawowej. Ciekawostką może być co najwyżej wiadomość o istnieniu jaszczurek jadowitych albo roślin owadożernych. big_smile

Co do clou problemu, to akurat gościowi może to nie za bardzo przeszkadzać, że niejako "stoi niżej w hierarchi"(co może mu dawać odczuć Autorka lub np jej znajomi), ale się tym nie przejmie, gdyż uważa, że jest dobry czy wręcz doskonały w czymś innym. W dodatku łączy ich wspólna pasja, radzi sobie w biznesie i może to on uważa ,że tym właśnie jej imponuje, pomimo swoich braków?
Kto wie? smile

Moim zdaniem co innego samemu widzieć pewne różnice i się z nimi godzić, a co innego dowiedzieć się, że partner ma nas za kogoś niejako gorszego.
Kogoś, kto w porównaniu z jego znajomymi, rodziną, czy nim samym, wypada blado, nijako.
O kim mówi się, że jest niezbyt inteligentny, mało lotny.

Elena_Lenu napisał/a:

Gdy ktoś pisze że męczyłby się w związku z osobą znacznie gorzej wykształconą to nie znaczy to, że ten chłopak nie ma absolutnie żadnych zalet i że nie byłby fajnym kandydatem dla kogoś innego.

Oczywiście. Nie ma nic złego w tym, żeby mieć jakieś preferencje.
Ktoś chce profesora, niech szuka profesora. Jego życie, jego wybory.
Autorka po prostu zastanawia się, czy może go trochę stuningować, by mimo wszystko nadawał się na partnera dla niej.
Według mnie to droga donikąd.
On się nie stanie nagle intelektualistą, który uwielbia prowadzić ożywione dyskusje pełne aluzji i odniesień.
Jeśli na tym etapie rozmowy z nim jej nie satysfakcjonują, to marne szanse, że coś się zmieni.

Elena_Lenu napisał/a:

Tak samo duże nieporozumienie powstało, gdy "imponować swojej dziewczynie" zostało odczytane jako "imponować znajomym dziewczyny".
Mam w nosie to, co moi znajomi sądzą o prestiżu zawodu wykształceniu czy marce samochodu mojego faceta, ale musi on imponować czymś mi.
Przy czym może mi zaimponować np. tym, że podczas pracy w schronisku robi znacznie więcej niż musi, by pomóc bezdomnym psom, czy dokonał błyskotliwego tłumaczenia niekomercyjnej powieści. Chodzi o postawę, chęć robienia czegoś dobrego i fajnego. Trudno natomiast, by imponowały braki w wykształceniu.

Ty masz to w nosie. Dla innej osoby może to być ważna kwestia.
Autorka porównywała partnera ze swoimi znajomymi, wskazując przy tym, jak blado na ich tle wypada, więc być może ona należy do tej drugiej grupy.
Nie pamiętam przy tym, by ktoś pomylił imponowanie dziewczynie z imponowaniem znajomym.
Mogłabyś wskazać konkretny fragment, do którego się tu odniosłaś?

bagienni_k napisał/a:

Może w tym kontekście słowo "imponować" brzmi dla mnie nieco negatywnie, tak jakby motywacją osoby było głownie pokazanie drugiej, jaka to nie jest wspaniała i szlachetna(w tym przykładzie ze schroniskiem). Przede wszystkim facet to powinien robić dla własnej satysfakcji, wynikającej z chęci pomocy bezdomnym zwierzakom a nie świadomością, że zdobędzie tym zachwyt swojej partnerki...

Chyba trochę źle to interpretujesz.
Tu nie chodzi o to, że mężczyzna ma zacząć robić jakąś konkretną rzecz, byle tylko zaimponować swojej dziewczynie.
Tylko o to, że on JUŻ ROBI tę rzecz i akurat jest to coś, co wywołuje u niej podziw.
Szerzej opisałam to jednym z poprzednich postów.

256

Odp: Różnica w wykształceniu

Ja myślę, ze są ludzie book-smart i street-smart. Jak ktoś jest book smart to łatwiej przychodzi mu nauka i ma szansę odnieść sukces w czymś intelektualnym. Jak ktoś jest street smart, to ma szansę odnieść sukces nawet bez formalnego wykształcenia. Tylko, że na odniesienie jakiegokolwiek sukcesu składa się jeszcze wiele innych czynników np pracowitość, ambicja, wytrwałość itd. A ludzie tutaj rozpisują się o tym, że ktoś tam zna kogoś tam kto odniósł sukces bez matury. No ok ale chyba jednak większość osób bez szkoły nie odniosła jakiegoś wielkiego sukcesu, tak jak i większość osób po jakichś tam studiach pracuje za średnią krajową.
A jeszcze to, że ktoś ma swoją firmę nie jest automatycznie wyznacznikiem sukcesu, bo to nie jest wielka sztuka założyć januszex, wyzyskiwać pracowników i pobierać dotacje od rządu. Inna sprawa jak ktoś ma biznes który dobrze prosperuje i się rozwija, pracownicy są wykwalifikowani a klienci zadowoleni - taki to można uznać za sukces. Ale myślę, że założyciel takiego biznesu musiałby być mieszanka book i street smart. Wątpię żeby człowiek o ograniczonych horyzontach był prawdziwym człowiekiem sukcesu.
Poznalam parę dni temu małżeństwo oglądając mecz w barze, on ma swoja firmę, ona nie pracuje. Pomimo, że facet ma swoją firmę i więcej ogłady od żony, to jednak nie dało sie z nim pogadać na żadne ciekawsze tematy niż football. A jego żona żywcem wyjęta z trailer parku. W mojej opinii tacy ludzie nie odnieśli sukcesu, po prostu mieli głowę na karku i sprzyjające okoliczności na tyle, żeby im się dobrze powodziło. W 100% wole kogoś wykształconego  kto pracuje w korpo i pnie się po stanowiskach niż kogoś kto założył firmę 20 lat temu, ma pięciu pracowników i stoi w miejscu.

257 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-12-02 15:26:41)

Odp: Różnica w wykształceniu

MrsHapiness Tylko mi akurat chodziło o coś zupełnie innego. Otóż już sam fakt, że facet robi cokolwiek niemal wyłącznie po to, aby zaimponować(komukolwiek) wskazuje, że ma ze sobą poważny problem. Rozsądny i dojrzały człowiek SAM Z SIEBIE i DLA SIEBIE zajmuje się swoim życiem. Samemu realizuje swoje cele, przede wszystkim, aby siebie zadowolić, nie zaś koniecznie kogoś innego. Wiadomo, że druga osoba może oczywiście podziwiać za coś partnera, tylko jeśli to jest dla niej konieczne a dla np. tego faceta jedyna motywacja, aby działać, to zdecydowanie coś tu nie gra...

258 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-02 15:27:11)

Odp: Różnica w wykształceniu
bagienni_k napisał/a:

MrsHapiness Tylko mi akurat chodziło o coś zupełnie innego. Otóż już sam fakt, że facet robi cokolwiek niemal wyłącznie po to, aby zaimponować(komukolwiek) wskazuje, że ma ze sobą poważny problem. Rozsądny i dojrzały człowiek SAM Z SIEBIE i DLA SIEBIE zajmuje się swoim życiem. Samemu realizuje swoje cele przede wszystkim, aby siebie zadowolić, nie zaś koniecznie kogoś innego. Wiadomo, że druga osoba może oczywiście podziwiać za coś partnera, tylko jeśli to jest dla niej konieczne a dla np. tego faceta jedyna motywacja, aby działać, to zdecydowanie coś tu nie gra...

To się chyba nie zrozumieliśmy, bo ja się z Tobą zgadzam.
Chodziło mi o to, że są rzeczy, które robimy niby tak o, dla siebie, a które mogą komuś imponować.
Zwłaszcza, gdy nie są robione na pokaz, ale to wychodzi dopiero przy dłuższej relacji.
Na początku każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony, więc może się trochę popisywać.

Pamiętam, że był tu jakiś przykład ze schroniskiem.
Gdyby facet chciał podrywać dziewczyny na to, że jest wolontariuszem, to lipa, wiadomo.
Ale gdyby był tym wolontariuszem od dziesięciu lat i to wzbudziłoby zachwyt w jego dziewczynie, to super.

259 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-12-02 19:58:05)

Odp: Różnica w wykształceniu

Być może wiele ludzi wykonuje określone działania w nieco zbyt nieświadomy sposób. Natomiast ta wylewająca się wręcz z niektórych tendencja do szpanerstwa, popisywania się oraz przypodobania się poprzez zwyczajną pokazówkę jest po prostu żałosna. Akurat jestem na to szczególnie wyczulony.

Mi samemu świadomość, że komuś imponuję poprzez swoje zajęcia, pracę czy różne zdolności, niespecjalnie obchodzi. Wolę, aby druga osoba mnie doceniała za charakter, podejście do ludzi i szacunek okazywany innym, jak również zaradność, wsparcie i okazywane uczucia.

260 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-02 19:15:22)

Odp: Różnica w wykształceniu
bagienni_k napisał/a:

Być może wiele ludzi wykonuje określone działania w nieco zbyt nieświadomy sposób. Natomiast ta wylewająca się wręcz z niektórych tendencja do szpanerstwa, popisywania się oraz przypodobania się poprzez zwyczajną pokazówkę jest zwyczajnie żałosna. Akurat jestem na to szczególnie wyczulony.

To tylko maska, pod którą zwykle kryją się kompleksy, niepewność i strach przed odrzuceniem.
Zawsze gdy miałam styczność z takimi osobami, to w duchu myślałam, że to strasznie smutne, tak cały czas udawać.
Trwać w przeświadczeniu, że jak się pokaże prawdziwą twarz, to nikt nie będzie chciał na nią patrzeć.

bagienni_k napisał/a:

Mi samemu świadomość, że komuś imponuję poprzez swoje zajęcia, pracę czy różne zdolności, niespecjalnie obchodzi. Wolę, aby druga osoba mnie doceniała za charakter, podejście do ludzi i szacunek okazywany innym, jak również zaradność, wsparcie i okazywane uczucia.

Wiesz, z drugiej strony warto zauważyć, że, co to robimy w życiu, też w jakiś tam sposób o nas świadczy.
O sile charakteru, ambicji, wspomnianej zaradności. A nawet o empatii i bezinteresowności.
Na przykład gdy ktoś dużo się udziela charytatywnie.

Posty [ 196 do 260 z 264 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Różnica w wykształceniu

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024