Ja jeszcze tylko jedno dodam.
Szeptuch, Ty sobie sprawy nie zdajesz, jak wygląda codzienność z dzieckiem, ktore urodziło się 3 miesiące przed terminem. Ja tu nigdy tego nie pisalam i się nie rozpisywalam na ten temat, więc może teraz powiem.
Nigdy męzowi nie wyliczałam, co kto kupuje i kto za co placi i dalej tego nie wyliczam. Nie przyjeżdża do nas kurker z glovo, nie jeździmy na wakacje. Dalej mam w pompie to, ktore z nas ile zarabia. Jak trzeba kupić buty, kurtkę, spodnie, to się je kupuje i nie wazne jest, czyja kasa na to idzie.
Ale jezeli trzeba zaplacić za leczenie dziecka 2tys miesięcznie za sam antybiotyk (a leczenie trwało 4 miesiące), to po prostu jest to dodatkowym obciążeniem na całej rodzinie. Ciężarem i fizycznym i psychicznym.
Nie zdajesz sobie sprawy, jak obciązone są dzieci urodzone tak wczesnie. To nie ten typ, ktory wsadzasz w nosidło i gotujesz obok obiad. Nie typ, z którym idziesz sobie spokojnie na zakupy z wózkiem, albo spacerujesz godzinami po chodniku. To typ, z ktorym dymasz kilka razy w tygodniu na rehabilitację, kontrole lekarskie róznej maści, leczenia szpitalne, zabiegi, plus dostosowujesz dom kupując odpowiednio dostosowane sprzętu. Na jesień potrzebujemy 40tys na leczenie. Nigdy nie siedziałamw domu patrzac 24h na dziecko. Latalam jak durna 5x w tygodniu po gabinetach lekarskich, zeby miec pewność, ze dbam o to, zeby moje dziecko bylo w przyszłosci samodzielne. Żebym za 30 lat nie widziała w moim dziecku takiego Mikloszy użalającego się nad sobą, a dorosłego człowieka, ktory potrafi o siebie zadbać pomimo swoich ograniczeń.
A teraz też juz wrócilam do pracy. Moj mąż musiał zaczać więcej zarabiac, bo ja w tym momencie nie mogę zmienić pracy. On mógł. Ja mam taka pracę, że nikt mi nie robi problemow, kiedy muszę wyjśc z dzieckiem do lekarza. Nie będę tego zmieniać jeszcze przez jakiś czas, bo nie wiem, czy trafię na równie przyjazny zaklad pracy.
Patrz, to sa przykłady dzieci urodzonych wtedy, co moje:
https://pomagam.pl/magdalenka-radaczyns … SUgxdw_hCA
https://pomagam.pl/kbfrph?fbclid=PAZXh0 … Llvjjfv4Sg
https://sercadlamaluszka.pl/nasi-podopi … r8RGvVAYCs
Poczytaj, a potem pieprz o tym, jak to patrzylam 24h na dziecko, a mąz musiał wszystko robić. Musiał, bo mnie w domu nie było.
Może im powplacasz trochę? Będzie lżej.
Mój mąż doskonale wie, jak wygląda nasze życie. W przeciwieństwie do Ciebie. Troche go to przygniotło. Mnie też. Czasami on potrzebuje kopa do działania, czasem ja.
Nie użalam się. Nie opowiadam tutaj o tym, że mam cięzko, bo uwazam, ze są gorsze sytuacje w życiu. Ale już mam dośc tych bredni o tym patrzeniu na dziecko.
To, co pisze na forum jest wypadkową jakichś moich przeżyć, a nie cała kroniką trwania mojego małżeństwa, więc siłą rzeczy gówno o tym wiesz. Mój mąz ma cięzko i ja o tym wiem. Ale w sumie pracę znalazł lepszą niż poprzednia i jest zadowolony. A ja jestem zadowolona bo moze faktycznie odłozymy na tyle, żeby było nas stac na jakieś wakacje.
Tyle z offtopu.