Jadę bez partnera, bo go nie stać - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jadę bez partnera, bo go nie stać

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 133 ]

1

Temat: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam

Za malo danych, za duzy shitstorm do zrobienia.

3

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Kochajmy się jak bracia, ale liczmy się jak Żydzi.

4

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Ten syn to jest tylko jego czy wspólny?

5

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Lady Loka napisał/a:
Ewa_7 napisał/a:

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam

Za malo danych, za duzy shitstorm do zrobienia.

W sumie masz rację...
Znamy się ponad półtora roku, oboje jesteśmy po rozwodach z własnymi dziećmi. Kwestie finansowe są jasno określone i nikt nie był by zadowolony z propozycji fundowania wyjazdu.

6 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-09-09 13:17:17)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam

Dobrze, że wzięłaś w cudzysłów big_smile

Druga sprawa, to facet obliczały,  Tobie też powinien zafundować ten wyjazd, mówiłaś chociaż, że chciałabyś jechać, czy nic nie mówisz, skoro tak, to może on uważa, że nie chcesz?

7

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Ewa_7 napisał/a:

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam

Za malo danych, za duzy shitstorm do zrobienia.

W sumie masz rację...
Znamy się ponad półtora roku, oboje jesteśmy po rozwodach z własnymi dziećmi. Kwestie finansowe są jasno określone i nikt nie był by zadowolony z propozycji fundowania wyjazdu.

No to gdzie leży problem? Bo ja trochę nie rozumiem. W sensie ja nie mam nic przeciwko oddzielnym wyjazdom. Przeciez nie jesteście do siebie przyspawani. Zwłaszcza w momencie, kiedy kwestie finansowe macie omówione. To za bardzo nie masz do czego mieć pretensji.

8 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-09-09 13:32:14)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Ewa_7 napisał/a:

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam

Za malo danych, za duzy shitstorm do zrobienia.

W sumie masz rację...
Znamy się ponad półtora roku, oboje jesteśmy po rozwodach z własnymi dziećmi. Kwestie finansowe są jasno określone i nikt nie był by zadowolony z propozycji fundowania wyjazdu.

W czym więc problem? Może by trzeba renegocjować umowę, jeśli jednak to Ci nie pasuje.

9

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

W takim razie skoro jesteście tylko parą a nie małżeństwem, każdy ma swoje dzieci to jest to normalne, że każdy spędza urlop tam gdzie go na to stać ze swoim dzieckiem.

10

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Uważam że jest to zupełnie normalne, zwłaszcza jeśli jedzie tam z córką z poprzedniego związku. To jest ich wspólny czas.

11

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
wieka napisał/a:
Ewa_7 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Za malo danych, za duzy shitstorm do zrobienia.

W sumie masz rację...
Znamy się ponad półtora roku, oboje jesteśmy po rozwodach z własnymi dziećmi. Kwestie finansowe są jasno określone i nikt nie był by zadowolony z propozycji fundowania wyjazdu.

W czym więc problem? Może by trzeba renegocjować umowę, jeśli jednak to Ci nie pasuje.



Nie ukrywam że trochę dziwnie się z tym czuję a sytuacja jak by nie było patowa.

Umowa była już renegocjowana... Muszę więcej zarabiać smile

Dzięki za zainteresowanie tematem.
Pozdrawiam

12

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
GloriaSoul napisał/a:

W takim razie skoro jesteście tylko parą a nie małżeństwem, każdy ma swoje dzieci to jest to normalne, że każdy spędza urlop tam gdzie go na to stać ze swoim dzieckiem.

Z tym, że to zależy od umowy, jeśli do tego jest sztywna, to trudno mieć pretensje, choć facet jakby miał klasę to by się wyłamał i zafundował partnerce ten wyjazd, może to był też dla niego za duży koszt.

13

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam


Witam Cię za mało konkretów by można było coś więcej powiedzieć.Ale według mnie skoro jesteście w partnerskiej relacji facet ma dziecko.To jest  zdrowe podejście do tematu z jego strony.

14

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

To jedzcie osobno, odpoczniecie od siebie,zatesknicie to sie bedziecie nawet bardziej kochac nawzajem

15

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Jak pisały wyżej koleżanki, za mało danych, a Diabeł tkwi w szczegółach.
Np jeśli zażądałaś by zrezygnował z wyjazdu z córką, żeby były pieniądze na wasz wspólny wyjazd, to nie dziwię się że powiedział nie.
Z drugiej strony, jak ktoś jeździ na snowboard w Alpy, nie sądzę by miał budżet tak napięty, by nie mógł pojechać też w góry jeszcze z Tobą dodatkowo.
Jeśli różnice zarobków są duże, związek ma sens  tylko wtedy, gdy lepiej sytuawana osobą bierze tę różnicę na siebie.
Ale to już kwestia tego, czy uznaje że warto.

16

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:

...On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. ..

Z jaką "ekipą" jedzie?
Poza tym nie byłabym taka pewna, czy ten wyjazd w Alpy wypadnie aż tak o wiele drożej niż twój pobyt w polskich górach.
Może warto byłoby przeliczyć wszystko jeszcze raz i po prostu albo nieco skrócić wyjazd, albo "zabukować" trochę niższy standard w hotelu, żebyś ty też dała radę opłacić swój pobyt.
Bardziej chyba zależy mu na tej "ekipie" niż na tym, żebyś ty też z nim była podczas tego wyjazdu. Tak mi jakoś na myśl przyszło:)

Jedź w te polskie góry ze swoim dzieckiem i wykorzystaj ten czas na przemyślenia, dobrze ci to zrobi.

17 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-09-09 18:01:51)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Dla mnie sytuacja jest dziwna. Czy jeśli partnerzy zarabiają na różnych poziomach, oznacza to że zawsze mają spędzać wakacje, Sylwestra, urlopy osobno? Chore. Jesteście w dość początkowej fazie związku, gdzie się jeszcze szaleje za sobą. Na tym etapie (chociaż na późniejszych też) ja akurat bym się źle bawiła bez mojego partnera. To związek, a nie jakieś koleżeństwo. Fajne chwile chce się dzielić, spędzać razem. Wtedy się siada i ustala kompromisy.
Np. że jedziecie w jakieś tańsze miejsce, ale razem.
Albo - jeśli zarabia dużo i nie liczy się za bardzo z kasą - że postawi na przykład jedzenie na urlopie, a Ty zapłacisz za swoją miejscówkę.
Albo już dawno mogliście ustalić, że odkładasz regularnie co miesiąc na cel jakim są wakacje.

Żeby nie było: uważam że tak powinno być niezależnie od płci. Jeśli to kobieta zarabia dużo, ona mogłaby część rzeczy postawić. Miałam kiedyś chłopaka który był spłukany, a ja dobrze zarabiałam, i dla mnie było przyjemnością gdy mogłam mu coś kupić. To tylko pieniądze. I nie stawiałam pieniędzy wyżej niż nasz związek.
Dla równowagi. Pamiętam jak jeszcze chodziłam do liceum a miałam chłopaka który zarabiał ok. 20 tys na miesiąc i tez musieliśmy rozliczać się z wakacji idealnie pół na pół. Nie miałam żadnych swoich pieniędzy, musiałam sprzedawać jakieś rzeczy albo błagać rodziców. Chore to było i dobrze że z nim nie jestem.

I szczerze nie uważam, że wszystkie osoby które tu piszą że to normalne, byłyby szczęśliwe gdyby ich miłość powiedziała im "musisz zarabiać więcej, jadę bawić się bez ciebie, see ya!"

18

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
madoja napisał/a:

Dla mnie sytuacja jest dziwna. Czy jeśli partnerzy zarabiają na różnych poziomach, oznacza to że zawsze mają spędzać wakacje, Sylwestra, urlopy osobno? Chore. Jesteście w dość początkowej fazie związku, gdzie się jeszcze szaleje za sobą. Na tym etapie (chociaż na późniejszych też) ja akurat bym się źle bawiła bez mojego partnera. To związek, a nie jakieś koleżeństwo. Fajne chwile chce się dzielić, spędzać razem. Wtedy się siada i ustala kompromisy.
Np. że jedziecie w jakieś tańsze miejsce, ale razem.
Albo - jeśli zarabia dużo i nie liczy się za bardzo z kasą - że postawi na przykład jedzenie na urlopie, a Ty zapłacisz za swoją miejscówkę.
Albo już dawno mogliście ustalić, że odkładasz regularnie co miesiąc na cel jakim są wakacje.

Żeby nie było: uważam że tak powinno być niezależnie od płci. Jeśli to kobieta zarabia dużo, ona mogłaby część rzeczy postawić. Miałam kiedyś chłopaka który był spłukany, a ja dobrze zarabiałam, i dla mnie było przyjemnością gdy mogłam mu coś kupić. To tylko pieniądze. I nie stawiałam pieniędzy wyżej niż nasz związek.
Dla równowagi. Pamiętam jak jeszcze chodziłam do liceum a miałam chłopaka który zarabiał ok. 20 tys na miesiąc i tez musieliśmy rozliczać się z wakacji idealnie pół na pół. Nie miałam żadnych swoich pieniędzy, musiałam sprzedawać jakieś rzeczy albo błagać rodziców. Chore to było i dobrze że z nim nie jestem.

I szczerze nie uważam, że wszystkie osoby które tu piszą że to normalne, byłyby szczęśliwe gdyby ich miłość powiedziała im "musisz zarabiać więcej, jadę bawić się bez ciebie, see ya!"

No właśnie ... ( Dziękuję za czas wink Ilość treści.
Niby ustalone, ale coś nie gra.

19

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
madoja napisał/a:

I szczerze nie uważam, że wszystkie osoby które tu piszą że to normalne, byłyby szczęśliwe gdyby ich miłość powiedziała im "musisz zarabiać więcej, jadę bawić się bez ciebie, see ya!"

Po kilku latach zarabiania więcej, płacenia za wyjazdy, za rzeczy do domu, bycia osobą, która głównie oszczędza (w sensie praktycznie wszystkie oszczędności jakie mielismy były z mojej pensji) powiedzialam męzowi, że mam dość i że musi zacząć więcej zarabiać.

I... zaczął więcej zarabiać.

Mozna rzucać pięknymi hasłami o tym, jak to się nie funduje drugiej stronie i ile to się nie dokłada, ale jeżeli ta druga strona jest ciągle stroną, która bierze, to w pewnym momencie się czerwona lampka zapala. W pewnym momencie człowiek chce postawic na siebie, a nie oszczędzać po to, żeby drugą osobę zabrac na wakacje.

20

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Lady Loka napisał/a:
madoja napisał/a:

I szczerze nie uważam, że wszystkie osoby które tu piszą że to normalne, byłyby szczęśliwe gdyby ich miłość powiedziała im "musisz zarabiać więcej, jadę bawić się bez ciebie, see ya!"

Po kilku latach zarabiania więcej, płacenia za wyjazdy, za rzeczy do domu, bycia osobą, która głównie oszczędza (w sensie praktycznie wszystkie oszczędności jakie mielismy były z mojej pensji) powiedzialam męzowi, że mam dość i że musi zacząć więcej zarabiać.

I... zaczął więcej zarabiać.

Mozna rzucać pięknymi hasłami o tym, jak to się nie funduje drugiej stronie i ile to się nie dokłada, ale jeżeli ta druga strona jest ciągle stroną, która bierze, to w pewnym momencie się czerwona lampka zapala. W pewnym momencie człowiek chce postawic na siebie, a nie oszczędzać po to, żeby drugą osobę zabrac na wakacje.

No właśnie, można w pewnym sensie partnera przyzwyczaić do sponsorowania skromnym jednym ruchem. Mam wrażenie po Waszych wypowiedziach że mój problem to komunikacja a nie że ktoś jedzie sam. To że partner w dość chardy oczywisty i konkretny sposób to przedstawił

21

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
madoja napisał/a:

Dla mnie sytuacja jest dziwna. Czy jeśli partnerzy zarabiają na różnych poziomach, oznacza to że zawsze mają spędzać wakacje, Sylwestra, urlopy osobno? Chore. Jesteście w dość początkowej fazie związku, gdzie się jeszcze szaleje za sobą. Na tym etapie (chociaż na późniejszych też) ja akurat bym się źle bawiła bez mojego partnera. To związek, a nie jakieś koleżeństwo. Fajne chwile chce się dzielić, spędzać razem. Wtedy się siada i ustala kompromisy.
Np. że jedziecie w jakieś tańsze miejsce, ale razem.
Albo - jeśli zarabia dużo i nie liczy się za bardzo z kasą - że postawi na przykład jedzenie na urlopie, a Ty zapłacisz za swoją miejscówkę.
Albo już dawno mogliście ustalić, że odkładasz regularnie co miesiąc na cel jakim są wakacje.

Żeby nie było: uważam że tak powinno być niezależnie od płci. Jeśli to kobieta zarabia dużo, ona mogłaby część rzeczy postawić. Miałam kiedyś chłopaka który był spłukany, a ja dobrze zarabiałam, i dla mnie było przyjemnością gdy mogłam mu coś kupić. To tylko pieniądze. I nie stawiałam pieniędzy wyżej niż nasz związek.
Dla równowagi. Pamiętam jak jeszcze chodziłam do liceum a miałam chłopaka który zarabiał ok. 20 tys na miesiąc i tez musieliśmy rozliczać się z wakacji idealnie pół na pół. Nie miałam żadnych swoich pieniędzy, musiałam sprzedawać jakieś rzeczy albo błagać rodziców. Chore to było i dobrze że z nim nie jestem.

I szczerze nie uważam, że wszystkie osoby które tu piszą że to normalne, byłyby szczęśliwe gdyby ich miłość powiedziała im "musisz zarabiać więcej, jadę bawić się bez ciebie, see ya!"

Ich miłość to za dużo powiedziane, nie czytałaś wszystkiego, związek jest wtórny, więc o szaleństwie trzeba zapomnieć, tu jest bardziej umowa biznesowa, żeby nie było strat tongue

22

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
wieka napisał/a:
madoja napisał/a:

Dla mnie sytuacja jest dziwna. Czy jeśli partnerzy zarabiają na różnych poziomach, oznacza to że zawsze mają spędzać wakacje, Sylwestra, urlopy osobno? Chore. Jesteście w dość początkowej fazie związku, gdzie się jeszcze szaleje za sobą. Na tym etapie (chociaż na późniejszych też) ja akurat bym się źle bawiła bez mojego partnera. To związek, a nie jakieś koleżeństwo. Fajne chwile chce się dzielić, spędzać razem. Wtedy się siada i ustala kompromisy.
Np. że jedziecie w jakieś tańsze miejsce, ale razem.
Albo - jeśli zarabia dużo i nie liczy się za bardzo z kasą - że postawi na przykład jedzenie na urlopie, a Ty zapłacisz za swoją miejscówkę.
Albo już dawno mogliście ustalić, że odkładasz regularnie co miesiąc na cel jakim są wakacje.

Żeby nie było: uważam że tak powinno być niezależnie od płci. Jeśli to kobieta zarabia dużo, ona mogłaby część rzeczy postawić. Miałam kiedyś chłopaka który był spłukany, a ja dobrze zarabiałam, i dla mnie było przyjemnością gdy mogłam mu coś kupić. To tylko pieniądze. I nie stawiałam pieniędzy wyżej niż nasz związek.
Dla równowagi. Pamiętam jak jeszcze chodziłam do liceum a miałam chłopaka który zarabiał ok. 20 tys na miesiąc i tez musieliśmy rozliczać się z wakacji idealnie pół na pół. Nie miałam żadnych swoich pieniędzy, musiałam sprzedawać jakieś rzeczy albo błagać rodziców. Chore to było i dobrze że z nim nie jestem.

I szczerze nie uważam, że wszystkie osoby które tu piszą że to normalne, byłyby szczęśliwe gdyby ich miłość powiedziała im "musisz zarabiać więcej, jadę bawić się bez ciebie, see ya!"

Ich miłość to za dużo powiedziane, nie czytałaś wszystkiego, związek jest wtórny, więc o szaleństwie trzeba zapomnieć, tu jest bardziej umowa biznesowa, żeby nie było strat tongue

I chyba o tą delikatna granicę chodzi. Ktoś chce więcej ktoś mniej.

23

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:
wieka napisał/a:
madoja napisał/a:

Dla mnie sytuacja jest dziwna. Czy jeśli partnerzy zarabiają na różnych poziomach, oznacza to że zawsze mają spędzać wakacje, Sylwestra, urlopy osobno? Chore. Jesteście w dość początkowej fazie związku, gdzie się jeszcze szaleje za sobą. Na tym etapie (chociaż na późniejszych też) ja akurat bym się źle bawiła bez mojego partnera. To związek, a nie jakieś koleżeństwo. Fajne chwile chce się dzielić, spędzać razem. Wtedy się siada i ustala kompromisy.
Np. że jedziecie w jakieś tańsze miejsce, ale razem.
Albo - jeśli zarabia dużo i nie liczy się za bardzo z kasą - że postawi na przykład jedzenie na urlopie, a Ty zapłacisz za swoją miejscówkę.
Albo już dawno mogliście ustalić, że odkładasz regularnie co miesiąc na cel jakim są wakacje.

Żeby nie było: uważam że tak powinno być niezależnie od płci. Jeśli to kobieta zarabia dużo, ona mogłaby część rzeczy postawić. Miałam kiedyś chłopaka który był spłukany, a ja dobrze zarabiałam, i dla mnie było przyjemnością gdy mogłam mu coś kupić. To tylko pieniądze. I nie stawiałam pieniędzy wyżej niż nasz związek.
Dla równowagi. Pamiętam jak jeszcze chodziłam do liceum a miałam chłopaka który zarabiał ok. 20 tys na miesiąc i tez musieliśmy rozliczać się z wakacji idealnie pół na pół. Nie miałam żadnych swoich pieniędzy, musiałam sprzedawać jakieś rzeczy albo błagać rodziców. Chore to było i dobrze że z nim nie jestem.

I szczerze nie uważam, że wszystkie osoby które tu piszą że to normalne, byłyby szczęśliwe gdyby ich miłość powiedziała im "musisz zarabiać więcej, jadę bawić się bez ciebie, see ya!"

Ich miłość to za dużo powiedziane, nie czytałaś wszystkiego, związek jest wtórny, więc o szaleństwie trzeba zapomnieć, tu jest bardziej umowa biznesowa, żeby nie było strat tongue

I chyba o tą delikatna granicę chodzi. Ktoś chce więcej ktoś mniej.

Wiesz, zawsze tak jest, bo nawet nie da się w związku wszystkiego wycenić i podzielić, tym bardziej jak jedna strona nie chce uronić złotówki.

Pytanie czy razem mieszkacie, czy odpowiada Ci podział wydatków, czy zgadzasz się na nie mimo, że inaczej myślisz?

Ten związek musi mieć więcej plusów niż minusów, skoro z nim jesteś.

24

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Ja nic złego nie widzę w Jego zachowaniu, być może nie było go stać, żeby Tobie zafundować,a być może chciał jechać sam lub tylko z córką, też ma do tego prawo.

Czujesz się z tym źle,hm dlaczego? Czy się nasłuchałas, ile to "facet powinien", czy czujesz się w tym związku mało hm dopieszczona? wink

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Ewa_7 napisał/a:

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam

Za malo danych, za duzy shitstorm do zrobienia.

W sumie masz rację...
Znamy się ponad półtora roku, oboje jesteśmy po rozwodach z własnymi dziećmi. Kwestie finansowe są jasno określone i nikt nie był by zadowolony z propozycji fundowania wyjazdu.

No to się nie dziwię, nie tworzycie razem rodziny, nie macie ślubu to logiczne że macie osobne finanse. Dlaczego on ma sobie odmawiać czegoś, tylko dlatego że cię na to nie stać?

26

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Lady Loka napisał/a:
madoja napisał/a:

I szczerze nie uważam, że wszystkie osoby które tu piszą że to normalne, byłyby szczęśliwe gdyby ich miłość powiedziała im "musisz zarabiać więcej, jadę bawić się bez ciebie, see ya!"

Po kilku latach zarabiania więcej, płacenia za wyjazdy, za rzeczy do domu, bycia osobą, która głównie oszczędza (w sensie praktycznie wszystkie oszczędności jakie mielismy były z mojej pensji) powiedzialam męzowi, że mam dość i że musi zacząć więcej zarabiać.

I... zaczął więcej zarabiać.

Mozna rzucać pięknymi hasłami o tym, jak to się nie funduje drugiej stronie i ile to się nie dokłada, ale jeżeli ta druga strona jest ciągle stroną, która bierze, to w pewnym momencie się czerwona lampka zapala. W pewnym momencie człowiek chce postawic na siebie, a nie oszczędzać po to, żeby drugą osobę zabrac na wakacje.

Ciezko rozmawiac o pieniadzach w sensie sponsoringu. My sie dobrze dogadujemy co do rachunkow czy kwestii zakupow na wspolne jedzenie, chemie itd.

Mnie sie auto popsulo na drodze z pl do niemiec, komletnie do kasacji, no i wtedy sie spytalam czy mi troche kasy pozyczy big_smile
Nie mialam innego wyjscia. No i pozyczyl bez problemu smile

27

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Gosiawie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
madoja napisał/a:

I szczerze nie uważam, że wszystkie osoby które tu piszą że to normalne, byłyby szczęśliwe gdyby ich miłość powiedziała im "musisz zarabiać więcej, jadę bawić się bez ciebie, see ya!"

Po kilku latach zarabiania więcej, płacenia za wyjazdy, za rzeczy do domu, bycia osobą, która głównie oszczędza (w sensie praktycznie wszystkie oszczędności jakie mielismy były z mojej pensji) powiedzialam męzowi, że mam dość i że musi zacząć więcej zarabiać.

I... zaczął więcej zarabiać.

Mozna rzucać pięknymi hasłami o tym, jak to się nie funduje drugiej stronie i ile to się nie dokłada, ale jeżeli ta druga strona jest ciągle stroną, która bierze, to w pewnym momencie się czerwona lampka zapala. W pewnym momencie człowiek chce postawic na siebie, a nie oszczędzać po to, żeby drugą osobę zabrac na wakacje.

Ciezko rozmawiac o pieniadzach w sensie sponsoringu. My sie dobrze dogadujemy co do rachunkow czy kwestii zakupow na wspolne jedzenie, chemie itd.

Mnie sie auto popsulo na drodze z pl do niemiec, komletnie do kasacji, no i wtedy sie spytalam czy mi troche kasy pozyczy big_smile
Nie mialam innego wyjscia. No i pozyczyl bez problemu smile

No u nas nie ma kwestii pozyczania czy nie. W takim sensie, że kasa jest tak czy inaczej wspólna w małżeństwie. Więc po prostu mowiny co trzeba i sie to kupuje, ale mam świadomosć tego, że jest to jednak w większości kasa, którą ja zarobilam. I finalnie to ja sobie musialam czegoś odmawiać, bo druga osoba zarabiała duzo mniej.

28

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Skąd wam się wzięła ta córka gdy autorka pisze, że on jedzie z synem i 'ekipą'?

Salomonko napisałaś, że koszt wyjazdu w Alpy i w polskie góry jest podobny.
Może tak być, ale nie musi.
Moi znajomi jeżdżą w Alpy, do hotelu gdzie w pakiecie są posiłki, masaże, basen i inne atrakcje za duże pieniądze.
Pakiety są różne, tańsze i kilka razy droższe od podstawowego.
A można w Polsce wykupić kwaterę u gaździny w przystępnej cenie, żywić się tanio przygotowując samemu posiłki( w domu też by się na jedzenie wydawało) i jedynie koszt karnetów na wyciągi czy jakieś bilety wstępu, drobne przyjemności.
Ogromna różnica między pobytem w Alpach a w polskich górach.
Dochodzi też koszt dojazdu.

29

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
GloriaSoul napisał/a:

Skąd wam się wzięła ta córka gdy autorka pisze, że on jedzie z synem i 'ekipą'?

Salomonko napisałaś, że koszt wyjazdu w Alpy i w polskie góry jest podobny.
Może tak być, ale nie musi.
Moi znajomi jeżdżą w Alpy, do hotelu gdzie w pakiecie są posiłki, masaże, basen i inne atrakcje za duże pieniądze.
Pakiety są różne, tańsze i kilka razy droższe od podstawowego.
A można w Polsce wykupić kwaterę u gaździny w przystępnej cenie, żywić się tanio przygotowując samemu posiłki( w domu też by się na jedzenie wydawało) i jedynie koszt karnetów na wyciągi czy jakieś bilety wstępu, drobne przyjemności.
Ogromna różnica między pobytem w Alpach a w polskich górach.
Dochodzi też koszt dojazdu.

Gloria, w zeszlym roku wynajęliśmy dom w Karpaczu, z wszelkimi wygodami, dla kilku osób, bo przyjechała w odwiedziny siostra mojego narzeczonego z mężem i chciałam im wszystkim jakieś ładne miejsca w Polsce pokazać, plus jeszcze zjechała na kilka dni moja córka, żeby się z nami wszystkimi spotkać.  big_smile Koszt wynajmu to 16.000 zł za dwa tygodnie.
Można "u Gaździny" a można i tak, i pewnie wcale nie jest to jakiś koszt z tych najwyższych.
W Alpach można podobnie wynająć Ferienwohnung za 50 euro na dobę, a można za 500, z masażami, basenem itd. Te za 50 euro to naprawdę nie jakieś "speluny", tylko fajne czyste mieszkanka, choć czasem nieduże, ok. 40 do 50 m2, ale chyba na wczasach nie metraż jest najważniejszy. My w Polsce mamy już ceny "europejskie", zwłaszcza jeśli chodzi o wypoczynek.

Dojazd? Pewnie że benzyna kosztuje, ale przecież autorka nie jechałaby sama i po podzieleniu kosztów to już nie wychodzi znowu tak drogo.
Jestem zdania, że jak ludzie sa ze sobą na poważnie, myślą o sobie przyszlościowo, to zawsze znajdą jakiś kompromis, nawet w tak delikatnej kwestii jak finanse. Te wakacje oddzielnie, bo jednego na nie stać, jakoś mi dziwnie wyglądają. Mnie by to zastanowiło, no bo jak będzie w przszłości, jak już zamieszkają np. razem. Facet zechce kupić telewizor za.. nie wiem ile taki wypasiony w Polsce kosztuje, ale zalożmy że 20.000zl, bo go na niego stać i co powie autorce; Nie patrz na niego, kup sobie inny, tańszy i ten oglądaj, bo na mój cię nie bylo stać?

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Salomonka napisał/a:
GloriaSoul napisał/a:

Skąd wam się wzięła ta córka gdy autorka pisze, że on jedzie z synem i 'ekipą'?

Salomonko napisałaś, że koszt wyjazdu w Alpy i w polskie góry jest podobny.
Może tak być, ale nie musi.
Moi znajomi jeżdżą w Alpy, do hotelu gdzie w pakiecie są posiłki, masaże, basen i inne atrakcje za duże pieniądze.
Pakiety są różne, tańsze i kilka razy droższe od podstawowego.
A można w Polsce wykupić kwaterę u gaździny w przystępnej cenie, żywić się tanio przygotowując samemu posiłki( w domu też by się na jedzenie wydawało) i jedynie koszt karnetów na wyciągi czy jakieś bilety wstępu, drobne przyjemności.
Ogromna różnica między pobytem w Alpach a w polskich górach.
Dochodzi też koszt dojazdu.

Gloria, w zeszlym roku wynajęliśmy dom w Karpaczu, z wszelkimi wygodami, dla kilku osób, bo przyjechała w odwiedziny siostra mojego narzeczonego z mężem i chciałam im wszystkim jakieś ładne miejsca w Polsce pokazać, plus jeszcze zjechała na kilka dni moja córka, żeby się z nami wszystkimi spotkać.  big_smile Koszt wynajmu to 16.000 zł za dwa tygodnie.
Można "u Gaździny" a można i tak, i pewnie wcale nie jest to jakiś koszt z tych najwyższych.
W Alpach można podobnie wynająć Ferienwohnung za 50 euro na dobę, a można za 500, z masażami, basenem itd. Te za 50 euro to naprawdę nie jakieś "speluny", tylko fajne czyste mieszkanka, choć czasem nieduże, ok. 40 do 50 m2, ale chyba na wczasach nie metraż jest najważniejszy. My w Polsce mamy już ceny "europejskie", zwłaszcza jeśli chodzi o wypoczynek.

Dojazd? Pewnie że benzyna kosztuje, ale przecież autorka nie jechałaby sama i po podzieleniu kosztów to już nie wychodzi znowu tak drogo.
Jestem zdania, że jak ludzie sa ze sobą na poważnie, myślą o sobie przyszlościowo, to zawsze znajdą jakiś kompromis, nawet w tak delikatnej kwestii jak finanse. Te wakacje oddzielnie, bo jednego na nie stać, jakoś mi dziwnie wyglądają. Mnie by to zastanowiło, no bo jak będzie w przszłości, jak już zamieszkają np. razem. Facet zechce kupić telewizor za.. nie wiem ile taki wypasiony w Polsce kosztuje, ale zalożmy że 20.000zl, bo go na niego stać i co powie autorce; Nie patrz na niego, kup sobie inny, tańszy i ten oglądaj, bo na mój cię nie bylo stać?

Porównanie z dupy

31 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2024-09-10 15:22:32)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Ojj jak ja pamiętam te wszystkie górnolotne hasełka Loki, która mówiła że jje nie przeszkadza ze zarabia więcej od męża.
Jak sie okazało, do czasu, w przepadku kobiet zawsze jest do czasu.
Bo hipergamia.
To w tamtym związku ma facet do powiedzenia to juz nie raz można było wyczytać: praca i obowiązki domowe maż, bo loka musi sie patrzeć na dziecko 24h, pieniądze sa Loki, i to ona łaskawie zabiera męża na wakacje, a nie że jada wspólnie na nie. Ciekawe ile razy biedaczysko słyszał że ona cos mu kupuje, albo go sponsoruje.  Pamiętam temat sprzed lat, gdzie Loka pisała równie ciekawie że na święta jada do jej rodziny i tyle ma jej maz do powiedzenia, a jak sie mu cos nie podoba, to nie musiał sie żenić.

Kiedys Ela napisała że wyłania sie jej obraz zahukanego meża Loki, i  po tym dzisiejszym wpisie, raczej dochodzę do tego samego wniosku.
Bo co ten chłopina może zrobić, zarabia marnie, kredyt, dziecko, a w domu rodzinnym  "ciekawa" mamusia.
Co prawda zona równie "ciekawa"
Wiec w razie rozwodu zostanie mu las.
wiec podejrzewam że więcej do powiedzenia w ich domu to ma facet z glovo który przynosi jedzenie Loce, i z łaski jej mężowi.

Nie wyobrażam sobie, jak można byc w małżenstwie, lata związku, i myśleć w takich kategoriach że sie "sponsoruje" partnera, tak jak pisze Loka.
I to męża z którym sie tyle przeżyło, który sie sprawdził w tak trudnych chwilach.

rodzina to wspólne nazwisko, wspólny budżet i wspólna przyszłość.
Kobiety bardzo lubią w takich sytuacjach podliczać prace domowe.
szkoda Loka że facet cie nie podliczył jak robił wszystko w domu (czym sie chwaliłaś) sprzątał i gotował, abyś ty mogła patrzeć sie na dziecko 24h

Co do autorki, to kopnij tego faceta w dupę.
Zwykły sknera i nic po za tym.

I nie nie jest to normalne, jak piszą tutaj niektórzy.
Nie jest normalne ze gdy idziesz z mężem/zona która zarabia mniej, bo zawsze ktoś zarabia mniej, i jest masa zawodów krytycznych, a chujowo opłacanych, np nauczyciele.
Moja zona jest nauczycielka właśnie, i jak to nauczyciel, zarabia marnie.
Idac tokiem rozumowania, to ja z synem, z racji ze zarabiam dużo więcej, to na wakacje lecimy do chin, a ze zony nie stać, no to coz, niech zostanie  w domu albo cos sobie zorganizuje.

I to by było na tyle w temacie.
Nie przeczę, wkurwił mnie post Loki.
Typowa kobieca mentalność

32

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Szeptuch napisał/a:

Ojj jak ja pamiętam te wszystkie górnolotne hasełka Loki, która mówiła że jje nie przeszkadza ze zarabia więcej od męża.
Jak sie okazało, do czasu, w przepadku kobiet zawsze jest do czasu.
Bo hipergamia.
To w tamtym związku ma facet do powiedzenia to juz nie raz można było wyczytać: praca i obowiązki domowe maż, bo loka musi sie patrzeć na dziecko 24h, pieniądze sa Loki, i to ona łaskawie zabiera męża na wakacje, a nie że jada wspólnie na nie. Ciekawe ile razy biedaczysko słyszał że ona cos mu kupuje, albo go sponsoruje.  Pamiętam temat sprzed lat, gdzie Loka pisała równie ciekawie że na święta jada do jej rodziny i tyle ma jej maz do powiedzenia, a jak sie mu cos nie podoba, to nie musiał sie żenić.

Kiedys Ela napisała że wyłania sie jej obraz zahukanego meża Loki, i  po tym dzisiejszym wpisie, raczej dochodzę do tego samego wniosku.
Bo co ten chłopina może zrobić, zarabia marnie, kredyt, dziecko, a w domu rodzinnym  "ciekawa" mamusia.
Co prawda zona równie "ciekawa"
Wiec w razie rozwodu zostanie mu las.
wiec podejrzewam że więcej do powiedzenia w ich domu to ma facet z glovo który przynosi jedzenie Loce, i z łaski jej mężowi.

Nie wyobrażam sobie, jak można byc w małżenstwie, lata związku, i myśleć w takich kategoriach że sie "sponsoruje" partnera, tak jak pisze Loka.
I to męża z którym sie tyle przeżyło, który sie sprawdził w tak trudnych chwilach.

rodzina to wspólne nazwisko, wspólny budżet i wspólna przyszłość.
Kobiety bardzo lubią w takich sytuacjach podliczać prace domowe.
szkoda Loka że facet cie nie podliczył jak robił wszystko w domu (czym sie chwaliłaś) sprzątał i gotował, abyś ty mogła patrzeć sie na dziecko 24h

Co do autorki, to kopnij tego faceta w dupę.
Zwykły sknera i nic po za tym.

I nie nie jest to normalne, jak piszą tutaj niektórzy.
Nie jest normalne ze gdy idziesz z mężem/zona która zarabia mniej, bo zawsze ktoś zarabia mniej, i jest masa zawodów krytycznych, a chujowo opłacanych, np nauczyciele.
Moja zona jest nauczycielka właśnie, i jak to nauczyciel, zarabia marnie.
Idac tokiem rozumowania, to ja z synem, z racji ze zarabiam dużo więcej, to na wakacje lecimy do chin, a ze zony nie stać, no to coz, niech zostanie  w domu albo cos sobie zorganizuje.

I to by było na tyle w temacie.
Nie przeczę, wkurwił mnie post Loki.
Typowa kobieca mentalność

A mnie wkurwia to, ze gówno wiesz o mnie i o moim zyciu, a pieprzysz durne hasełka.

Proponuję, zebyś zwyczajnie ignorował moje posty, tak jak to robiłes do tej pory i tak, jak ja zwykle robię z Twoimi.

Twoje podwójne standardy i uprzedzenia, jak również kompletne oderwanie od rzeczywistości wywołują tylko lekki uśmiech big_smile ale to już podłożyleś mi się sam i ja to zapamiętam.

33 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2024-09-10 16:37:18)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Ja jeszcze tylko jedno dodam.
Szeptuch, Ty sobie sprawy nie zdajesz, jak wygląda codzienność z dzieckiem, ktore urodziło się 3 miesiące przed terminem. Ja tu nigdy tego nie pisalam i się nie rozpisywalam na ten temat, więc może teraz powiem.
Nigdy męzowi nie wyliczałam, co kto kupuje i kto za co placi i dalej tego nie wyliczam. Nie przyjeżdża do nas kurker z glovo, nie jeździmy na wakacje. Dalej mam w pompie to, ktore z nas ile zarabia. Jak trzeba kupić buty, kurtkę, spodnie, to się je kupuje i nie wazne jest, czyja kasa na to idzie.

Ale jezeli trzeba zaplacić za leczenie dziecka 2tys miesięcznie za sam antybiotyk (a leczenie trwało 4 miesiące), to po prostu jest to dodatkowym obciążeniem na całej rodzinie. Ciężarem i fizycznym i psychicznym.

Nie zdajesz sobie sprawy, jak obciązone są dzieci urodzone tak wczesnie. To nie ten typ, ktory wsadzasz w nosidło i gotujesz obok obiad. Nie typ, z którym idziesz sobie spokojnie na zakupy z wózkiem, albo spacerujesz godzinami po chodniku. To typ, z ktorym dymasz kilka razy w tygodniu na rehabilitację, kontrole lekarskie róznej maści, leczenia szpitalne, zabiegi, plus dostosowujesz dom kupując odpowiednio dostosowane sprzętu. Na jesień potrzebujemy 40tys na leczenie. Nigdy nie siedziałamw domu patrzac 24h na dziecko. Latalam jak durna 5x w tygodniu po gabinetach lekarskich, zeby miec pewność, ze dbam o to, zeby moje dziecko bylo w przyszłosci samodzielne. Żebym za 30 lat nie widziała w moim dziecku takiego Mikloszy użalającego się nad sobą, a dorosłego człowieka, ktory potrafi o siebie zadbać pomimo swoich ograniczeń.

A teraz też juz wrócilam do pracy. Moj mąż musiał zaczać więcej zarabiac, bo ja w tym momencie nie mogę zmienić pracy. On mógł. Ja mam taka pracę, że nikt mi nie robi problemow, kiedy muszę wyjśc z dzieckiem do lekarza. Nie będę tego zmieniać jeszcze przez jakiś czas, bo nie wiem, czy trafię na równie przyjazny zaklad pracy.

Patrz, to sa przykłady dzieci urodzonych wtedy, co moje:
https://pomagam.pl/magdalenka-radaczyns … SUgxdw_hCA

https://pomagam.pl/kbfrph?fbclid=PAZXh0 … Llvjjfv4Sg

https://sercadlamaluszka.pl/nasi-podopi … r8RGvVAYCs

Poczytaj, a potem pieprz o tym, jak to patrzylam 24h na dziecko, a mąz musiał wszystko robić. Musiał, bo mnie w domu nie było.
Może im powplacasz trochę? Będzie lżej.

Mój mąż doskonale wie, jak wygląda nasze życie. W przeciwieństwie do Ciebie. Troche go to przygniotło. Mnie też. Czasami on potrzebuje kopa do działania, czasem ja.

Nie użalam się. Nie opowiadam tutaj o tym, że mam cięzko, bo uwazam, ze są gorsze sytuacje w życiu. Ale już mam dośc tych bredni o tym patrzeniu na dziecko.

To, co pisze na forum jest wypadkową jakichś moich przeżyć, a nie cała kroniką trwania mojego małżeństwa, więc siłą rzeczy gówno o tym wiesz. Mój mąz ma cięzko i ja o tym wiem. Ale w sumie pracę znalazł lepszą niż poprzednia i jest zadowolony. A ja jestem zadowolona bo moze faktycznie odłozymy na tyle, żeby było nas stac na jakieś wakacje.

Tyle z offtopu.

34

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Mam w pompie,nie wyliczam itp ale jednocześnie mam dość że zarabiał mniej ode mnie i że ja za wszytko kupowałam do domu i z moich są oszczędności i że to JA go zabieram.

Loka przeczytaj to co piszesz.
Bo przeczysz sama sobie.
Co? Przed mężem starasz się usprawiedliwić? Że masz takie a nie inne zdanie o nim ?
I wymień proszę te podwójne standardy i uprzedzenia które sobie zapamiętasz

35 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-09-11 08:51:00)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Lady Loka napisał/a:

Ty sobie sprawy nie zdajesz, jak wygląda codzienność z dzieckiem, ktore urodziło się 3 miesiące przed terminem. Ja tu nigdy tego nie pisalam i się nie rozpisywalam na ten temat, więc może teraz powiem.

Swoją drogą, jak jest teraz?
Masz mój szacunek za to że kiedyś napisałaś że gdybyś mogła cofnąć czas, nie chciałabyś dziecka. Myślę że wiele kobiet tak uważa, a żadna tego nie powie. Dlatego szanuję te, które mają odwagę.
Jest coś lepiej? Gorzej?

Ps. Ogólnie zgadzam się z Szeptuchem - totalnym kosmosem jest odmawianie urlopu partnerowi, bo go nie stać, a drugie sobie jedzie samo.

36 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-09-11 09:20:02)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
madoja napisał/a:

Ps. Ogólnie zgadzam się z Szeptuchem - totalnym kosmosem jest odmawianie urlopu partnerowi, bo go nie stać, a drugie sobie jedzie samo.

Wedlug mnie sprawe komplikuje fakt, ze motywacje i oczekiwania wzgledem zwiazku w naszej kulturze sa bardzo rozne - a co za tym idzie, ludzie wchodza w roznego rodzaju relacje (oparte o milosc / dla komfortu / dla rozrywki / wymiany uslug itp).
Moje obserwacje sa takie, ze osoby, ktore juz maja dzieci czesciej wchodza w zwiazki dla komfortu - maja juz kogos kogo kochaja (dzieci) lub na czym sie koncentruja (kariera / hobby) i jedynie szukaja kogos aby milo spedzac czas i uprawiac seks i wyjechac na wakacje.

Wiec jesli to taka osoba wchodzi na forum i pyta o to jak powinno byc w "zwiazku" - ktory bez dodatkowych szczegolow kojarzy sie (przynajmniej mi) ze zwiazkiem opartym o milosc - to oczywiscie otrzyma odpowiedz, ze zachowanie jej partnera jest absurdalne.
Mozliwe, ze autorka chce zjesc ciastko i miec ciastko (byc w zwiazku dla komfortu oczekujac, ze jej partner bedzie sie zachowywal jak w zwiazku opartym o milosc).
Mozliwe, ze autorka i jej partner chca roznego rodzaju zwiazkow i z jakiegos powodu tego nie komunikuja werbalnie.

Moze warto powiedziec sobie jak waznym sie jest dla siebie wzajemnie relatywnie do wlasnego komfortu, kariery, hobby, dzieci i znajomych.
Np. ja jestem w zwiazku opartym o milosc, wiec komfort mojej zony jest wazniejszy od mojego (i w druga strone) - wiec w moim przypadku problem polegalby na tym, ze ja bym walczyl aby zrezygnowac z wyjazdu z kolegami a zona abym z nimi jechal.
Nawet niedawno mialem taka sytuacje - przyjaciel zaproponowal mi poplywanie lodka, wyrazilem chec ale razem z zona, on chcial aby to byl meski wypad wiec zona mnie namawiala abym jechal mimo, ze sam nie chcialem. Nie pojechalem.

Dlatego uwazam, ze pytanie autorki nie ma sensu - bo:
* Zamiast pytac innych jak powinien zachowac sie partner w zwiazku
* Powinna zapytac siebie w jakiego rodzaju zwiazku jest skoro partner zachowuje sie w taki sposob.

37

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam

Miłość to wolność. Dlaczego chcesz go ograniczać? Chce jechać z dzieckiem i "ekipą", niech jedzie, widocznie tego potrzebuje. Różne są etapy w życiu, czasem ktoś jest bardziej zmęczony, chce odpocząć bez przymusu starania się czy partnerce coś odpowiada czy nie. Jeśli by naprawdę było tak dobrze między wami, zabrałby cię, bo przy tobie by odpoczął, a tu tego nie widać.
Może to sygnał, żebyś ty zmieniła podejście do partnera?

38 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-09-11 10:05:47)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Przecież Loka nie napisała, że odmawia mężowi czegokolwiek, tylko że jest/było ciężko jej podołać wszystkim obciążeniom w chwili gdy przyszło na świat ich dziecko. Przecież to zrozumiale, że kobieta "nie uciągnie" sama budżetu domowego na tyle aby wystarczyło na wszystko w tym na wakacje, w sytuacji gdy ma na głowie dziecko które wymaga 100% jej troski i całodobowego zaangażowania. Napisała mądre słowa, choć pewnie bolesne dla niektórych, stąd ten jad w jej kierunku.
Dlatego autorka powinna się zastanowić, czy taki facet który już teraz robi takie akcje z wakacjami to dobry material na męża, bo w życiu bywa różnie. Może być tak, że autorka będzie czasowo lub na stałe bardziej zależna od niego (nie wiem...choroba, kalectwo, jakieś obniżenie kondycji fizycznej czy innej) i co wtedy? Facet też pojedzie na wakacje sam, bo ona  będzie miala za mało pieniędzy lub nie będzie ich miała wcale?
Pewnie, że w sytuacji gdy są oboje zdrowi i sprawni i razem nie mieszkają, to wygląda  inaczej. Sama jestem bardzo uważna na co i na kogo wydaję swoje pieniądze, bo dałam się w życiu już tyle razy oszukać, że w końcu nauka w las nie poszla. Za stracone pieniądze, które komuś "pożyczyłam" i nigdy ich nie dostałam z powrotem mogłabym dziś dobrej klasy samochod kupić. Jestem trochę sknerą, ale bardziej po prostu nie trwonię pieniędzy, bo wiem ile wysiłku kosztowało mnie ich zarobienie.
Jednak gdyby partner który pracuje, zarabia, jednak  nie na tyle dużo aby stać go było na wakacje na moim poziomie, to albo obniżyłabym swój poziom, albo inaczej podeszła do sprawy. Mówię tu o związku, nie o znajomosci na trochę. Chęć spędzenia wakacji z bliską osobą byłaby chyba jednak silniejsza niż finanse smile

39

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

A ja się Lady Loce nie dziwię. Ktoś  kto tyle poświęca dziecku, ma prawo być zmęczony, ma prawo do odpoczynku.

40 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-09-11 09:30:54)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Tamiraa napisał/a:

Miłość to wolność. Dlaczego chcesz go ograniczać?

Absurdalne, nieuzasadnione twierdzenie.
Milosc to milosc.
Wolnosc to wolnosc.

Milosc nie jest synonimem wolnosci - podrzuc link do thesaurusa ktory definiuje te dwa koncepty jako synonimy.

Wierzac w takie glupoty jak wyzej nie tylko pokazujesz braki w swoim wyksztalceniu ale jestes gotowa wyciagac absurdalnie bledne wnioski.

Ja definiuje milosc jako bezinteresowna gotowosc poswiecenia wlasnego komfortu aby pomoc zaspokoic potrzeby drugiej osoby.
I wedlug tej definicji mozna by uznac, ze jesli autorka kocha swojego partnera to powinno zalezec jej aby jej partner sie dobrze bawil z kolegami.
Natomiast rowniez wedlug tej definicji, jesli jej partner kocha autorke, jemu nie powinno zalezec bardziej na wyjezdzie z kolegami niz na szczesciu swojej partnerki.

Wniosek - to prawdopodobnie nie jest zwiazek oparty o milosc z zadnej strony.

41

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
JohnyBravo777 napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Miłość to wolność. Dlaczego chcesz go ograniczać?

Absurdalne, nieuzasadnione twierdzenie.
Milosc to milosc.
Wolnosc to wolnosc.

Milosc nie jest synonimem wolnosci - podrzuc link do thesaurusa ktory definiuje te dwa koncepty jako synonimy.

Wierzac w takie glupoty jak wyzej nie tylko pokazujesz braki w swoim wyksztalceniu ale jestes gotowa wyciagac absurdalnie bledne wnioski.

To skrót myślowy. Znaczy, że jak kogoś kochamy, to chcemy z nim być, bo to nasz wybór i godzimy się na to, żeby druga osoba dobrze się czuła przy nas.

Nie ma sensu zmuszać kogoś na siłę, żeby coś robił, czego nie chce.

42

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Tamiraa napisał/a:

......Nie ma sensu zmuszać kogoś na siłę, żeby coś robił, czego nie chce.

O, to, to.... !

43

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Lady Loka napisał/a:
Gosiawie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Po kilku latach zarabiania więcej, płacenia za wyjazdy, za rzeczy do domu, bycia osobą, która głównie oszczędza (w sensie praktycznie wszystkie oszczędności jakie mielismy były z mojej pensji) powiedzialam męzowi, że mam dość i że musi zacząć więcej zarabiać.

I... zaczął więcej zarabiać.

Mozna rzucać pięknymi hasłami o tym, jak to się nie funduje drugiej stronie i ile to się nie dokłada, ale jeżeli ta druga strona jest ciągle stroną, która bierze, to w pewnym momencie się czerwona lampka zapala. W pewnym momencie człowiek chce postawic na siebie, a nie oszczędzać po to, żeby drugą osobę zabrac na wakacje.

Ciezko rozmawiac o pieniadzach w sensie sponsoringu. My sie dobrze dogadujemy co do rachunkow czy kwestii zakupow na wspolne jedzenie, chemie itd.

Mnie sie auto popsulo na drodze z pl do niemiec, komletnie do kasacji, no i wtedy sie spytalam czy mi troche kasy pozyczy big_smile
Nie mialam innego wyjscia. No i pozyczyl bez problemu smile

No u nas nie ma kwestii pozyczania czy nie. W takim sensie, że kasa jest tak czy inaczej wspólna w małżeństwie. Więc po prostu mowiny co trzeba i sie to kupuje, ale mam świadomosć tego, że jest to jednak w większości kasa, którą ja zarobilam. I finalnie to ja sobie musialam czegoś odmawiać, bo druga osoba zarabiała duzo mniej.

My nie mamy slubu, ale nie wiem czy zmienie to po slubie. Wspolne pieniadze mamy na wspolne wydatki, chce jednak byc niezalezna finansowo.

44 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-09-11 09:45:18)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Tamiraa napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Miłość to wolność. Dlaczego chcesz go ograniczać?

Absurdalne, nieuzasadnione twierdzenie.
Milosc to milosc.
Wolnosc to wolnosc.

Milosc nie jest synonimem wolnosci - podrzuc link do thesaurusa ktory definiuje te dwa koncepty jako synonimy.

Wierzac w takie glupoty jak wyzej nie tylko pokazujesz braki w swoim wyksztalceniu ale jestes gotowa wyciagac absurdalnie bledne wnioski.

To skrót myślowy. Znaczy, że jak kogoś kochamy, to chcemy z nim być, bo to nasz wybór i godzimy się na to, żeby druga osoba dobrze się czuła przy nas.

Nie ma sensu zmuszać kogoś na siłę, żeby coś robił, czego nie chce.

No ja nie polecam uzywac skrotow myslowych bo pozwalaja na wyciaganie nielogicznych wnioskow.
Tak jak tutaj. Ten skrot myslowy nie pozwolil Ci zauwazyc, ze jesli autorka mialaby kierowac sie miloscia do partnera to bylaby w zwiazku opartym o jednostronna milosc (co uzasadniam w swoim poprzednim wpisie - edytowalem zanim przeczytalem twoja odpowiedz).

Temat w jaki sposob miedzy ludzmi pojawia sie milosc jest trudny i choc mam swoja teorie, jestem otwarty na inne.
Jednoczesnie jestem przekonany, ze jedna osoba pozwalajaca drugiej (ktora jej nie kocha) robic co chce, nie sprawi, ze ta druga ja zacznie kochac - raczej doprowadzi (u osoby okazujacej milosc) do niskiego poczucia wlasnej wartosci i depresji lub zgorzknialosci.

45 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-09-11 10:27:31)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
JohnyBravo777 napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Absurdalne, nieuzasadnione twierdzenie.
Milosc to milosc.
Wolnosc to wolnosc.

Milosc nie jest synonimem wolnosci - podrzuc link do thesaurusa ktory definiuje te dwa koncepty jako synonimy.

Wierzac w takie glupoty jak wyzej nie tylko pokazujesz braki w swoim wyksztalceniu ale jestes gotowa wyciagac absurdalnie bledne wnioski.

To skrót myślowy. Znaczy, że jak kogoś kochamy, to chcemy z nim być, bo to nasz wybór i godzimy się na to, żeby druga osoba dobrze się czuła przy nas.

Nie ma sensu zmuszać kogoś na siłę, żeby coś robił, czego nie chce.

No ja nie polecam uzywac skrotow myslowych bo pozwalaja na wyciaganie nielogicznych wnioskow.
Tak jak tutaj. Ten skrot myslowy nie pozwolil Ci zauwazyc, ze jesli autorka mialaby kierowac sie miloscia do partnera to bylaby w zwiazku opartym o jednostronna milosc (co uzasadniam w swoim poprzednim wpisie - edytowalem zanim przeczytalem twoja odpowiedz).

Temat w jaki sposob miedzy ludzmi pojawia sie milosc jest trudny i choc mam swoja teorie, jestem otwarty na inne.
Jednoczesnie jestem przekonany, ze jedna osoba pozwalajaca drugiej (ktora jej nie kocha) robic co chce, nie sprawi, ze ta druga ja zacznie kochac - raczej doprowadzi (u osoby okazujacej milosc) do niskiego poczucia wlasnej wartosci i depresji lub zgorzknialosci.

Jak kocha, to zrozumie, że jej partner może nie kochać, bardziej cenić potomstwo - dowolne wpisać, a nie ma trzymać na siłę partnera przy sobie. Uważam, że to błąd. Wtedy nie zgorzknieje i zajmie się sobą i własnym szczęściem. Jeśli oni ustalili coś między sobą, to niech się tego trzymają i już. Autorka też chyba ma dzieci, nie doczytałam.

46 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-09-11 11:38:25)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Johny, czytając Cię, miałam w głowie tylko "awwwww.....".
Słodki jesteś i w pełni Cię popieram.
Widzisz miłość właśnie tak normalnie, z oddaniem.

W moim małżeństwie też nie do wyobrażenia jest osobno pojechać na wczasy. Ja po prostu nie bawiłabym się dobrze bez niego, i podejrzewam że on beze mnie też. Widziałabym fajne miejsca, robiłabym fajne rzeczy i wciąż myślałabym że on tego nie widzi ze mną i że tak nie powinno być.
Zdarzały się mojemu mężowi jakieś integracje czy wypady z kumplami ale to max 2-dniowe i sama go wyganiałam. A i tak mogłabym je policzyć na palcach jednej ręki przez 15 lat gdy jesteśmy razem.
A gdy ja jadę do mamy na cały dzień to on już po kilku godzinach dzwoni "kiedy wrócisz? głupio samemu w domu bez ciebie".
Za to często jeździmy gdzieś razem, np. w tym roku byliśmy na "wakacjach" już 4 razy.
I tak, tak też widzę związki oparte o miłość. Źle się bez siebie bawimy. I dobre samopoczucie drugiej osoby jest dla nas bardzo, bardzo ważne.
Czy facet autorki nie widzi, że ją boli że jedzie sam? Bo ja jestem pewna że widzi.

47

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Znacie się ledwo półtora roku, on jeździ tam rok w rok i jest grono ludzi którzy liczą na ten wyjazd, w tym najważniejsze, jego syn.
Totalnie nie ogarniam tego, że masz do niego problem o ten wyjazd. Już nawet nie mówiąc o pieniądzach, nie przyszłoby mi do głowy mieć problem o taki wyjazd, bo to brzmi jak fajna tradycja, coś co mogą później wspominać z synem i coś na co czeka się cały rok. Jesteś strasznie egoistyczna.
A i nie stać cię? To zacznij zarabiać więcej. Ten facet nie ma obowiązku sponsorować cię w tym momencie, szczególnie jeśli macie oddzielne finanse i własne dzieci do ogarnięcia.

48

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam

Możliwe jest jeszcze inne wyjaśnienie tej sytuacji: coś w rodzaju pretekstu. To, że ktos jest w zwiazku, nie znaczy że nie ma już potrzeby spędzić kilku dni bez partnera/partnerki, a za to (zwłaszcza!)  z dzieckiem z poprzedniego związku I kumplami. Dziecko może wręcz samo woleć żeby to był czas z ojcem bez obecności jego nowej partnerki i jest to całkowicie zrozumiała potrzeba dziecka, bo czesto to okazja do szczerych rozmów ojciec-dziecko, w których nowa partnerka ani nie jest pożądanym uczestnikiem ani nie powinny jej dotyczyć (I wcale nie musi to oznaczać że dziecko ma z nową partnerką ojca konflikt).

49

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Nowe_otwarcie napisał/a:

Możliwe jest jeszcze inne wyjaśnienie tej sytuacji: coś w rodzaju pretekstu. To, że ktos jest w zwiazku, nie znaczy że nie ma już potrzeby spędzić kilku dni bez partnera/partnerki, a za to (zwłaszcza!)  z dzieckiem z poprzedniego związku I kumplami. Dziecko może wręcz samo woleć żeby to był czas z ojcem bez obecności jego nowej partnerki i jest to całkowicie zrozumiała potrzeba dziecka, bo czesto to okazja do szczerych rozmów ojciec-dziecko, w których nowa partnerka ani nie jest pożądanym uczestnikiem ani nie powinny jej dotyczyć (I wcale nie musi to oznaczać że dziecko ma z nową partnerką ojca konflikt).

rowniez dobry argument

50

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:
wieka napisał/a:
Ewa_7 napisał/a:

W sumie masz rację...
Znamy się ponad półtora roku, oboje jesteśmy po rozwodach z własnymi dziećmi. Kwestie finansowe są jasno określone i nikt nie był by zadowolony z propozycji fundowania wyjazdu.

W czym więc problem? Może by trzeba renegocjować umowę, jeśli jednak to Ci nie pasuje.



Nie ukrywam że trochę dziwnie się z tym czuję a sytuacja jak by nie było patowa.

Umowa była już renegocjowana... Muszę więcej zarabiać smile

(...)

Czyli musisz wyżej doskoczyć. Przykre, ale prawdziwe.

51

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

A ja myślę, że w tym przypadku jest drugie dno.
Ekipa i syn chodzą po górach oraz  są przygotowani do tej wyprawy sprzętowo i kondycyjnie.

Czy autorka chodzi po górach, ma sprzęt i kondycję?
Gdyby to była jej pasja, podobnie jak innych uczestników wyprawy, to facet mógłby się szarpnąć i zafundować jej wyjazd.
W sytuacji gdy ani ona ani jej dziecko nie mają żadnego zainteresowania ani przygotowania w tym temacie, to byłyby po prostu wyrzucone pieniądze. Ponadto taka osoba jest jak hamulcowy, bo codziennie facet stawałby przed dylematem - iść w góry czy zostać z partnerką. W sumie szkoda i kasy i czasu na taki wspólny wyjazd.

52

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Chyba są przygotowani, bo jednak w polskie góry się wybierają. Co prawda Tatry to nie Alpy, ale jednak zimą to nie teren dla popierdułek.
Cała ta historia może mieć rzeczywiscie jakieś drugie dno, ale trudno zgadnąć jakie, bo autorka bardzo skromnie opisała problem. Tak czy siak, ona czuje się źle potraktowana i chyba robi błąd, że tego nie komunikuje partnerowi tylko pyta o radę obcych ludzi na forum. Tutaj tyle ile odpowiedzi, tyle zdań na ten temat.

53

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Może być tak jak piszesz Salomonko a może jadą w polskie góry turystycznie, bez  wspinaczki górskiej. W Tatrach jest cała masa szlaków gdzie żaden sprzęt nie jest potrzebny, w sumie większość szlaków w Tatrach to  łatwe podejścia na których wystarczą dobre buty i kijki.
No i są jeszcze Krupówki wink

54

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Agnes76 napisał/a:

A ja myślę, że w tym przypadku jest drugie dno.
Ekipa i syn chodzą po górach oraz  są przygotowani do tej wyprawy sprzętowo i kondycyjnie.

Czy autorka chodzi po górach, ma sprzęt i kondycję?
Gdyby to była jej pasja, podobnie jak innych uczestników wyprawy, to facet mógłby się szarpnąć i zafundować jej wyjazd.
W sytuacji gdy ani ona ani jej dziecko nie mają żadnego zainteresowania ani przygotowania w tym temacie, to byłyby po prostu wyrzucone pieniądze. Ponadto taka osoba jest jak hamulcowy, bo codziennie facet stawałby przed dylematem - iść w góry czy zostać z partnerką. W sumie szkoda i kasy i czasu na taki wspólny wyjazd.

Z pierwszego postu wynika, że to ich wspólna pasja.

55

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
wieka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

A ja myślę, że w tym przypadku jest drugie dno.
Ekipa i syn chodzą po górach oraz  są przygotowani do tej wyprawy sprzętowo i kondycyjnie.

Czy autorka chodzi po górach, ma sprzęt i kondycję?
Gdyby to była jej pasja, podobnie jak innych uczestników wyprawy, to facet mógłby się szarpnąć i zafundować jej wyjazd.
W sytuacji gdy ani ona ani jej dziecko nie mają żadnego zainteresowania ani przygotowania w tym temacie, to byłyby po prostu wyrzucone pieniądze. Ponadto taka osoba jest jak hamulcowy, bo codziennie facet stawałby przed dylematem - iść w góry czy zostać z partnerką. W sumie szkoda i kasy i czasu na taki wspólny wyjazd.

Z pierwszego postu wynika, że to ich wspólna pasja.

Z pierwszego postu wynika tylko, że oni wspólnie lubią snowbord. Ekipa jadąca teraz w Alpy może mieć całkiem inny cel wyprawy.



Ponadto dalej ona opisze:

Kwestie finansowe są jasno określone i nikt nie był by zadowolony z propozycji fundowania wyjazdu.

Skoro nie byłaby zadowolona z propozycji fundowania jej wyjazdu to skąd ten dylemat?

56 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-09-11 16:31:31)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:

..........
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

......

A tutaj napisała tak big_smile
Czyli niby wszystko ustalone, a jednak "podejście w relacji" jakoś ją ukłuło. Może ten wyjazd to nie pierwszy taki przypadek, gdy ona musi za przeproszeniem oblizać się na coś, z czego on korzysta bo jego stać.
Chyba jednak nie wszystko ustalili, albo autorka coś źle zrozumiała.
Poza tym, jeśli na początku związku mają takie "dylematy", to dalej lepiej nie będzie. Dlatego niech autorka przyjmie to z pokorą, zacznie lepiej zarabiać, albo po prostu znajdzie sobie takiego faceta z którym będą się dogadywać w kwestii kasy, tzn. stać ich będzie na to, aby oboje sobie wyjeżdżali każdego roku, a nie tylko wtedy gdy jedno z nich w końcu uciuła na ten wyjazd wystarczająco.

Aha! I niekoniecznie w Alpy, bo Tatry też są piękne, śmiem powiedzieć, że piękniejsze.

57

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Salomonka napisał/a:
Ewa_7 napisał/a:

..........
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

......

A tutaj napisała tak big_smile
Czyli niby wszystko ustalone, a jednak "podejście w relacji" jakoś ją ukłuło. Może ten wyjazd to nie pierwszy taki przypadek, gdy ona musi za przeproszeniem oblizać się na coś, z czego on korzysta bo jego stać.
Chyba jednak nie wszystko ustalili, albo autorka coś źle zrozumiała.
Poza tym, jeśli na początku związku mają takie "dylematy", to dalej lepiej nie będzie. Dlatego niech autorka przyjmie to z pokorą, zacznie lepiej zarabiać, albo po prostu znajdzie sobie takiego faceta z którym będą się dogadywać w kwestii kasy, tzn. stać ich będzie na to, aby oboje sobie wyjeżdżali każdego roku, a nie tylko wtedy gdy jedno z nich w końcu uciuła na ten wyjazd wystarczająco.

Aha! I niekoniecznie w Alpy, bo Tatry też są piękne, śmiem powiedzieć, że piękniejsze.

Jest jeszcze trzecia możliwość, autorka jest nieszczera, nie mówi prawdy, a jej zachowanie to gra, by on widział ją lepszą niż jest.
W sumie wiele osób ucieka się do manipulacji. Niby nie chcą czegoś , a w duchu są obrażone, że ktoś ich nie zmusza do przyjmowania prezentów. Dlaczego to robią? Bo nie chcą prosić, nie chcą czuć wdzięczności, nie chcą poczuwać się do rewanżu.

Jak mówię, że nie chcę, to nie chcę.  Jak chcę, to proszę. I wszystko jasne.

58

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Dziękuję wszystkim za poświęcony czas. Jak widze podejścia są różne i temat może być trudny.

Ps. Wszyscy lubią poszaleć na stokach. Synowie po 15 lat.

Muszę się z tym uporać. Myślę że problem leży po mojej stronie, zwłaszcza że teoretycznie wszystko jest ustalone.

Pozdrawiam

59

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:

Dziękuję wszystkim za poświęcony czas. Jak widze podejścia są różne i temat może być trudny.

Ps. Wszyscy lubią poszaleć na stokach. Synowie po 15 lat.

Muszę się z tym uporać. Myślę że problem leży po mojej stronie, zwłaszcza że teoretycznie wszystko jest ustalone.

Pozdrawiam

Z tym, że często teoria sobie i praktyka sobie...
Nie dziwi, że Ci smutno, ale jak nie mieszkacie razem, łatwiej to przełknąć :D
Można powiedzieć masz, co chciałaś, a jednak dobrze się z tym nie czujesz.

60

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ewa_7 napisał/a:

Cześć Wszystkim,
jestem ciekawa Waszego zdania w poniższej kwestii;

Kochająca się para uwielbia  snowboard.
On w tym roku zarobił więcej, więc jedzie z ekipą i synem w Alpy.
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

Pozdrawiam


Najpierw jest dziecko, potem ty jako partner. Może nie ma więcej urlopu do wykorzystania, że z tobą nie pojedzie w Tatry, może nie ma już pieniędzy. Za mało napisałaś. W każdym razie nie powinien odmawiać dziecku fajnych wakacji na rzecz spędzenia ich z tobą. Ech, sama nie mam dzieci, ale to co napisałm jest chyba oczywiste...

61

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Salomonka napisał/a:
Ewa_7 napisał/a:

..........
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

......

A tutaj napisała tak big_smile
Czyli niby wszystko ustalone, a jednak "podejście w relacji" jakoś ją ukłuło. Może ten wyjazd to nie pierwszy taki przypadek, gdy ona musi za przeproszeniem oblizać się na coś, z czego on korzysta bo jego stać.
Chyba jednak nie wszystko ustalili, albo autorka coś źle zrozumiała.
Poza tym, jeśli na początku związku mają takie "dylematy", to dalej lepiej nie będzie. Dlatego niech autorka przyjmie to z pokorą, zacznie lepiej zarabiać, albo po prostu znajdzie sobie takiego faceta z którym będą się dogadywać w kwestii kasy, tzn. stać ich będzie na to, aby oboje sobie wyjeżdżali każdego roku, a nie tylko wtedy gdy jedno z nich w końcu uciuła na ten wyjazd wystarczająco.

Aha! I niekoniecznie w Alpy, bo Tatry też są piękne, śmiem powiedzieć, że piękniejsze.

tutaj autorka wyraznie napisala, ze chcialaby pojechac z partnerem w Alpy, ale jej nie stac albo by parter pojechal z nia w Tatry, bo tylko na to ja stac.

Mozliwe, ze chce od nas uslyszec, ze powinien jej zasponsorowac. Na pewno chcialaby pojechac z nim, najprawdopodobniej w Alpy.

62

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Gosiawie napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Ewa_7 napisał/a:

..........
Partnerka w tym roku nie dysponuje takimi środkami, więc może jechać tylko w polskie góry. On z Alp nie zrezygnuje bo jeździ tam co roku. Z tego też powodu jadą osobno.

Co myślicie o takim podejściu w relacji?
Zaznaczę że dotyczy to "kochającej sie" pary.

......

A tutaj napisała tak big_smile
Czyli niby wszystko ustalone, a jednak "podejście w relacji" jakoś ją ukłuło. Może ten wyjazd to nie pierwszy taki przypadek, gdy ona musi za przeproszeniem oblizać się na coś, z czego on korzysta bo jego stać.
Chyba jednak nie wszystko ustalili, albo autorka coś źle zrozumiała.
Poza tym, jeśli na początku związku mają takie "dylematy", to dalej lepiej nie będzie. Dlatego niech autorka przyjmie to z pokorą, zacznie lepiej zarabiać, albo po prostu znajdzie sobie takiego faceta z którym będą się dogadywać w kwestii kasy, tzn. stać ich będzie na to, aby oboje sobie wyjeżdżali każdego roku, a nie tylko wtedy gdy jedno z nich w końcu uciuła na ten wyjazd wystarczająco.

Aha! I niekoniecznie w Alpy, bo Tatry też są piękne, śmiem powiedzieć, że piękniejsze.

tutaj autorka wyraznie napisala, ze chcialaby pojechac z partnerem w Alpy, ale jej nie stac albo by parter pojechal z nia w Tatry, bo tylko na to ja stac.

Mozliwe, ze chce od nas uslyszec, ze powinien jej zasponsorowac. Na pewno chcialaby pojechac z nim, najprawdopodobniej w Alpy.

A że jedzie w te polskie góry że swoim synem (który, tak ja syn jej partnera, też ma 15 lat), to pewnie partner musiałby zasponsorowac wyjazd i jej synowi.  Dodajmy do tego mniejszy komfort pobytu przez relację krzyżowe między chłopcami i nowymi partnerami ich rodziców (oraz między samymi chłopakami, którzy możliwe że jedynie się tolerują) I możemy mieć odpowiedź czemu tak wyszło.

63

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Wydawanie opinii w tej sprawie jest trochę jak wróżenie z fusów. Nie znamy zapewne wielu składowych.
Każdy wielbiciel białego szaleństwa wie, że jest różnica pomiędzy wyjazdem w Alpy a w nasze polskie góry. I jeśli ktoś naprawdę chce mieć fun z tygodniowego wyjazdu to woli zacisnąć pasa i przez pół roku odłożyć pieniądze na Alpy. Tym bardziej, gdy radochę z ferii ma mieć też 15-letni syn. Polska, to całkiem spory wydatek, krótkie trasy, himeryczna pogoda, nierzadko brak śniegu.
Drugi, wspomniany przez kogoś, element. Towarzystwo. O ile dwoje dorosłych ludzi, do tego zakochanych, potrafiłoby spędzić fajny tydzień, nawet przy kiepskich warunkach, na polskich stokach o tyle dwóch 15-latków, być może nie nadających na tych samych falach, już niekoniecznie.
Kolejna zmienna - jeśli problemy Ewy są jednorazowe, każdemu zdarza się trudniejszy okres, to partner faktycznie mógłby odpuścić sobie Alpy i pojechać z nią w polskie góry. Ale co, jeśli ta sytuacja się powtarza? Ona dofinansowania nie dopuszcza o ile pamiętam.
Ale to wszystko tło zasadniczego problemu.
Dlaczego Ewa (skoro to jednorazowa sytuacja) nie chce by jej partner pojechał z synem i ekipą na tydzień w Alpy? Oczywiście, rozumiem że przykro. Nie ufa mu? Jeżeli zdecydowała się z nim być, to chyba nie dla wspólnych wyjazdów, a z innych powodów. Jeśli wie, że partner ją kocha, to może być pewna, że dla niego to równie trudna sytuacja i jest mu z nią ciężko. A jeśli nie czuje się kochana, to żadna strata. Niech sobie jedzie.
I ostatnie ale. Do ferii zimowych jeszcze parę miesięcy. Może warto popracować na akord?

Ciekawe jakie byłoby Wasze zdanie, gdyby sytuacja była odwrotna. I to Ewa chciałaby wyjechać z synem w Alpy a jej partner miałby z tym problem.

64 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-09-12 21:44:58)

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać

Dla mnie zwiazek w których w takich sprawach wkracza kalkulator, to byłaby strata czasu.
Ludzie, którzy się kochają, wiedza że mogą sobie zrekompensować różne nierówne wydatki, nigdy kalkulator nie wygrywa z możliwością wspólnego spędzenia czasu.
Już sam fakt, że jej partner sugeruje jej ze powinna więcej zarabiać, jest słaby.
Wówczas albo ona jest  Panną do bzykania, w którą nie warto inwestować,  albo partner Tobie jej jakieś shit testy..
Dlaczego nie powinno się tal traktować partnera?
Bo życie jest bardzo  długie i różne rzeczy  będą dziać się po drodze, nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze, a fortuna się kołem toczy, więc może być różnie.
Więc chyba jednak strata czasu.

65

Odp: Jadę bez partnera, bo go nie stać
Ela210 napisał/a:

Dla mnie zwiazek w których w takich sprawach wkracza kalkulator, to byłaby strata czasu.
Ludzie, którzy się kochają, wiedza że mogą sobie zrekompensować różne nierówne wydatki, nigdy kalkulator nie wygrywa z możliwością wspólnego spędzenia czasu.
Już sam fakt, że jej partner sugeruje jej ze powinna więcej zarabiać, jest słaby.
Wówczas albo ona jest  Panną do bzykania, w którą nie warto inwestować,  albo partner Tobie jej jakieś shit testy..
Dlaczego nie powinno się tal traktować partnera?
Bo życie jest bardzo  długie i różne rzeczy  będą dziać się po drodze, nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze, a fortuna się kołem toczy, więc może być różnie.
Więc chyba jednak strata czasu.

Dokladnie tam,gdzie jest prawdziwa milosc nie ma wyliczania pieniedzy

Posty [ 1 do 65 z 133 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jadę bez partnera, bo go nie stać

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024