Chora relacja - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 8 ]

Temat: Chora relacja

Wiem, że za to, co opiszę będę mocno skrytykowana, ale muszę wyrzucić to z siebie i proszę, aby ktoś wylał mi kubeł zimnej wody żebym się ocknęła.

Historia w skrócie, bo za dużo by pisać..

Przez około 6 lat spotykałam się z pewnym facetem. To były takie spotkania dziwne, bo w sumie zachowywaliśmy się jak para, ale nigdy tak naprawdę nią nie byliśmy. Ogólnie to on siedział za granicą, jak zjeżdżał to spotykaliśmy się, a gdy go nie było, to utrzymywaliśmy stały kontakt. Próbowałam wiele razy pytać co jest między nami, ale nigdy nie usłyszałam konkretów, prosił mnie tylko bym czekała, bo on już chce wracać na stałe. Pierwsza sytuacja kończąca tą znajomość miała miejsce po ok. 4 latach. Wtedy będąc za granicą napisał mi, że nie możemy się wiecej spotykać, bo poznał dziewczynę. Ucięłam kontakt. Po ok. 3 miesiącach odezwał się i prosił o spotkanie. Powiedział, że się pogubił, że chce spotykać się nadal ze mną, że tamta nie była dla niego i spotkał  się z nią tylko 2 razy i że chce się zmienić, poprawić to wszystko itd. Zaczęliśmy znów się spotykać i było to samo, z tym, że faktycznie zaczął zachowywać się o wiele lepiej, bardziej się starać itp. Trwało to ok. półtora roku. W międzyczasie dostałam dziwnego smsa o treści mniej więcej takiej: "za krótko się znamy żeby w ten sposób pisać". Zapytałam czy my się krótko znamy? Odpowiedział, że się pomylił, że to miało być do kolegi. Zrobiłam awanturę, bo zarzuciłam mu, że brzmiało raczej jak do koleżanki. Wymyślił jakąś w miarę wiarygodną historię o tym koledze i błagał, żebym mu uwierzyła, więc w końcu dałam spokój. Minęło dwa miesiące i spotykaliśmy się nadal. Było ok. Widzieliśmy się w sobotę, po czym kontakt osłabł. Ok wtorku zaczęłam pytać czy wszystko ok, na co odp, że musimy pogadać. Już wiedziałam, że po raz kolejny szykuje się rozstanie, więc z góry zapytałam czy znów pojawił się ktoś inny czy chodzi o odległość. Odpowiedział, że chodzi o odległość, że ciężko jest tak, że ja jestem w Pl, a on za granicą. No i że mu się wypaliło, że nie ma już z jego strony tej iskry. Łyknęłam to jak rybka. Później okazało się, że w tym samym czasie spotykał się już z inną dziewczyną, z którą następnie był w związku przez dwa lata. Oczywiście od czasu tego pseudo rozstania przez kolejne dwa lata mieliśmy stały kontakt. Może już nie tak częsty, ale najdłuższa przerwa w rozmowach trwała nie więcej niż miesiąc. O tym, że ma kogoś i że wrócił na stałe dla niej do Pl i z nią mieszka dowiedziałam się od przypadkowych ludzi. On rozmawiając ze mną cały czas udawał, że wszystko po staremu, choć nie raz próbowałam zahaczyć o temat, ale byłam ciekawa kiedy i czy w ogóle mi o tym powie. Na samym początku jeszcze wrzucił relację na fb ze zdj tablicy lotniskowej z lotem do jej miejsca zamieszkania. Gdy zapytałam gdzie leci nie odpisał i szybko usunął tą relację i nigdy więcej żadnych relacji nie było. Pisał regularnie, pytał czy wszystko dobrze, czasem pisał, że jest mu źle, że nie wie co ma zrobić, że najchętniej uciekłby na bezludną wyspę, ale nie chciał powiedzieć o co chodzi, tylko, że sam musi się z tym uporać. Zmiana była taka, że nie pisał wieczorami, tylko w ciągu dnia, a gdy zdarzyło się wieczorami, to często nagle ucinał rozmowy i wyłączał internet. Tego lata wrócił na stałe do swojego miejsca zamieszkania i po raz pierwszy od tych dwóch lat zaczął proponować spotkanie. W końcu się ugięłam i było jak dawniej, jakby tych dwóch lat przerwy w ogóle nie było. Powiedział, że przez ten czas brakowało mu tych naszych rozmów na żywo i że ze mną rozmawia mu  się inaczej niż z kimkolwiek. Powiedział też, że ja jestem argumentem, który powstrzymuje go przed ponownym wyjazdem za granicę. Znów było dobrze. Nie ruszałam tematu jego związku, ale miałam oczywiście taki plan, choć nie chciałam wyskoczyć z tym na wstępie, chciałam zobaczyć jego dalsze zachowanie. Oczywiście byłam nieufna, więc regularnie sprawdzałam fb. Pewnego dnia zaczął masowo dodawać różne kobiety do znajomych. Wydało mi się to podejrzane, więc zaczęłam węszyć. I znalazłam jego profil na jednym z portali randkowych i świecące zielone kółeczko świadczące o tym, że jest tam aktywny. Wpadłam w szał i rozpacz. Napisałam mu długiego smsa o tym, że jeśli szuka tam szczęścia, to ja już nie będę stawać mu na drodze, że nie jest ze mną szczery, traktuje mnie jak piąte koło u wozu i prowadzi jakąś dziwną grę, która niewiadomo do czego prowadzi. I dodałam jeszcze, że wiem o wszystkim co działo się pomiedzy jego pobytem za granicą, a powrotem do domu i wysałałam screeny kilku smsów, które dostałam od koleżanki o jego nowym związku. Odpisał śmiechem i napisał, że 90% to pomówienia. Nie odpowiedziałam już, bo czułam obrzydzenie. Minęły dwa miesiące ciszy i wysłał mi życzenia urodzinowe, bardzo oschłe. Podziękowałam i napisalam, że strasznie chora ta cała sytuacja. Okazało się, ze jest śmiertelnie obrazony, bo go zaatakowałam i skupił się jedynie na tym, co ludzie o nim mówią. Nie odniósł się w ogóle do tego co ja czuję i do tego, że szuka nadal innych kobiet. W końcu napisał, że on mi nic nie obiecywał, że nie chce się kłócić i że fajnie mu się ze mną rozmawia i nie chce tracić kontaktu ze mną. Znów mnie zakuło, więc napisałam więcej o tym co czuję, że jest mi przykro, że dowiaduję się od przypadkowych ludzi takich rzeczy podczas, gdy rozmawiamy regularnie, że nie chodzi mi o obiecywanie czegokolwiek tylko o zwykłą normalność, że na pewno gdyby powiedział mi wtedy o wszystkim, to uciełabym ten kontakt między nami na zawsze. Zapytalam do czego były mu wtedy potrzebne rozmowy ze mną i że nie jest to dla mnie łatwe i dodałam jeszcze, że trudno jest się zaangażować w jakąkolwiek znajomośc, jeśli nie skupia się tylko na niej, ale szuka lepszych alternatyw wokół. I na tym się skończyło. Nie odniósł się do tego w żaden sposób i chyba znów się obraził na śmierć, a problem w tym, że im więcej czasu mija, tym bardziej łapą mnie wyrzuty sumienia, że tak napisałam. Jeszcze trochę i go przeproszę, więc liczę, że postawicie mnie do pionu..

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-09-08 23:09:34)

Odp: Chora relacja
maja127 napisał/a:

Wiem, że za to, co opiszę będę mocno skrytykowana, ale muszę wyrzucić to z siebie i proszę, aby ktoś wylał mi kubeł zimnej wody żebym się ocknęła.

Historia w skrócie, bo za dużo by pisać..

Przez około 6 lat spotykałam się z pewnym facetem. To były takie spotkania dziwne, bo w sumie zachowywaliśmy się jak para, ale nigdy tak naprawdę nią nie byliśmy. Ogólnie to on siedział za granicą, jak zjeżdżał to spotykaliśmy się, a gdy go nie było, to utrzymywaliśmy stały kontakt. Próbowałam wiele razy pytać co jest między nami, ale nigdy nie usłyszałam konkretów, prosił mnie tylko bym czekała, bo on już chce wracać na stałe. Pierwsza sytuacja kończąca tą znajomość miała miejsce po ok. 4 latach. Wtedy będąc za granicą napisał mi, że nie możemy się wiecej spotykać, bo poznał dziewczynę. Ucięłam kontakt. Po ok. 3 miesiącach odezwał się i prosił o spotkanie. Powiedział, że się pogubił, że chce spotykać się nadal ze mną, że tamta nie była dla niego i spotkał  się z nią tylko 2 razy i że chce się zmienić, poprawić to wszystko itd. Zaczęliśmy znów się spotykać i było to samo, z tym, że faktycznie zaczął zachowywać się o wiele lepiej, bardziej się starać itp. Trwało to ok. półtora roku. W międzyczasie dostałam dziwnego smsa o treści mniej więcej takiej: "za krótko się znamy żeby w ten sposób pisać". Zapytałam czy my się krótko znamy? Odpowiedział, że się pomylił, że to miało być do kolegi. Zrobiłam awanturę, bo zarzuciłam mu, że brzmiało raczej jak do koleżanki. Wymyślił jakąś w miarę wiarygodną historię o tym koledze i błagał, żebym mu uwierzyła, więc w końcu dałam spokój. Minęło dwa miesiące i spotykaliśmy się nadal. Było ok. Widzieliśmy się w sobotę, po czym kontakt osłabł. Ok wtorku zaczęłam pytać czy wszystko ok, na co odp, że musimy pogadać. Już wiedziałam, że po raz kolejny szykuje się rozstanie, więc z góry zapytałam czy znów pojawił się ktoś inny czy chodzi o odległość. Odpowiedział, że chodzi o odległość, że ciężko jest tak, że ja jestem w Pl, a on za granicą. No i że mu się wypaliło, że nie ma już z jego strony tej iskry. Łyknęłam to jak rybka. Później okazało się, że w tym samym czasie spotykał się już z inną dziewczyną, z którą następnie był w związku przez dwa lata. Oczywiście od czasu tego pseudo rozstania przez kolejne dwa lata mieliśmy stały kontakt. Może już nie tak częsty, ale najdłuższa przerwa w rozmowach trwała nie więcej niż miesiąc. O tym, że ma kogoś i że wrócił na stałe dla niej do Pl i z nią mieszka dowiedziałam się od przypadkowych ludzi. On rozmawiając ze mną cały czas udawał, że wszystko po staremu, choć nie raz próbowałam zahaczyć o temat, ale byłam ciekawa kiedy i czy w ogóle mi o tym powie. Na samym początku jeszcze wrzucił relację na fb ze zdj tablicy lotniskowej z lotem do jej miejsca zamieszkania. Gdy zapytałam gdzie leci nie odpisał i szybko usunął tą relację i nigdy więcej żadnych relacji nie było. Pisał regularnie, pytał czy wszystko dobrze, czasem pisał, że jest mu źle, że nie wie co ma zrobić, że najchętniej uciekłby na bezludną wyspę, ale nie chciał powiedzieć o co chodzi, tylko, że sam musi się z tym uporać. Zmiana była taka, że nie pisał wieczorami, tylko w ciągu dnia, a gdy zdarzyło się wieczorami, to często nagle ucinał rozmowy i wyłączał internet. Tego lata wrócił na stałe do swojego miejsca zamieszkania i po raz pierwszy od tych dwóch lat zaczął proponować spotkanie. W końcu się ugięłam i było jak dawniej, jakby tych dwóch lat przerwy w ogóle nie było. Powiedział, że przez ten czas brakowało mu tych naszych rozmów na żywo i że ze mną rozmawia mu  się inaczej niż z kimkolwiek. Powiedział też, że ja jestem argumentem, który powstrzymuje go przed ponownym wyjazdem za granicę. Znów było dobrze. Nie ruszałam tematu jego związku, ale miałam oczywiście taki plan, choć nie chciałam wyskoczyć z tym na wstępie, chciałam zobaczyć jego dalsze zachowanie. Oczywiście byłam nieufna, więc regularnie sprawdzałam fb. Pewnego dnia zaczął masowo dodawać różne kobiety do znajomych. Wydało mi się to podejrzane, więc zaczęłam węszyć. I znalazłam jego profil na jednym z portali randkowych i świecące zielone kółeczko świadczące o tym, że jest tam aktywny. Wpadłam w szał i rozpacz. Napisałam mu długiego smsa o tym, że jeśli szuka tam szczęścia, to ja już nie będę stawać mu na drodze, że nie jest ze mną szczery, traktuje mnie jak piąte koło u wozu i prowadzi jakąś dziwną grę, która niewiadomo do czego prowadzi. I dodałam jeszcze, że wiem o wszystkim co działo się pomiedzy jego pobytem za granicą, a powrotem do domu i wysałałam screeny kilku smsów, które dostałam od koleżanki o jego nowym związku. Odpisał śmiechem i napisał, że 90% to pomówienia. Nie odpowiedziałam już, bo czułam obrzydzenie. Minęły dwa miesiące ciszy i wysłał mi życzenia urodzinowe, bardzo oschłe. Podziękowałam i napisalam, że strasznie chora ta cała sytuacja. Okazało się, ze jest śmiertelnie obrazony, bo go zaatakowałam i skupił się jedynie na tym, co ludzie o nim mówią. Nie odniósł się w ogóle do tego co ja czuję i do tego, że szuka nadal innych kobiet. W końcu napisał, że on mi nic nie obiecywał, że nie chce się kłócić i że fajnie mu się ze mną rozmawia i nie chce tracić kontaktu ze mną. Znów mnie zakuło, więc napisałam więcej o tym co czuję, że jest mi przykro, że dowiaduję się od przypadkowych ludzi takich rzeczy podczas, gdy rozmawiamy regularnie, że nie chodzi mi o obiecywanie czegokolwiek tylko o zwykłą normalność, że na pewno gdyby powiedział mi wtedy o wszystkim, to uciełabym ten kontakt między nami na zawsze. Zapytalam do czego były mu wtedy potrzebne rozmowy ze mną i że nie jest to dla mnie łatwe i dodałam jeszcze, że trudno jest się zaangażować w jakąkolwiek znajomośc, jeśli nie skupia się tylko na niej, ale szuka lepszych alternatyw wokół. I na tym się skończyło. Nie odniósł się do tego w żaden sposób i chyba znów się obraził na śmierć, a problem w tym, że im więcej czasu mija, tym bardziej łapą mnie wyrzuty sumienia, że tak napisałam. Jeszcze trochę i go przeproszę, więc liczę, że postawicie mnie do pionu..


Zrób jakiś obrazkowy diagram rozpisujący to po datach, bo pogubić się można już w połowie czytania.

I...umieść na nim chronologię wydarzeń z Twojego poprzedniego tematu, w którym 2 lata temu mówiłaś, że właśnie rozstałaś się z jakimś gościem który zostawił Cię dla mężatki z dziećmi, i której ojcem jest Arab..... wink

3

Odp: Chora relacja

Sama piszesz, że to jest chora relacja, trzeba dodać, że sama się z tej choroby uzależnienia od toksyka nie uwolnisz do końca życia, jak widać.
Manipuluje Tobą do oporu, jak kukielką, dlatego pójdź na terapię, bo całkiem Cię zniewoli.

On się nigdy nie zmieni, więc na to nie licz, musi być ostre cięcie, zero kontaktu, zablokuj go wszędzie, inaczej się nie uwolnisz z tej chorej /toksycznej "miłości", to potrzebne jest obok terapii.

4

Odp: Chora relacja

To już trzeci temat o tym gościu, ile tych kubłów chcesz?

5

Odp: Chora relacja

Pogubiłam się smile Z twoich poprzednich tematów wynika, że albo ten facet to tylko jakiś "przylepek" i gdy on siedzi za granicą, ty sobie prowadzisz alternatywne związki, albo piszesz o tym samym gościu co zahacza już o jakiś masochizm.
Tak czy siak, nie szkoda ci życia? Przecież trwonisz czas jakbyś miała nieskończoną ilość lat do przeżycia. Co jeszcze musi się stać, żebyś zmądrzała? Obudzisz się jak będzie po młodości, po czasie na małżeństwo, dzieci, a on cię i tak w końcu zostawi, bo wszystko co możliwe i mu potrzebne już z ciebie wyciągnie i staniesz się dla niego bezużyteczna. Wtedy będziesz się czuć nieszczęsliwa, oszukana, okradziona, a tak naprawdę na własne życzenie, bo sama się nadstawiasz i wręcz o to prosisz.

6

Odp: Chora relacja

Ło panie 6 lat na orbicie. Uparciuszek z ciebie. smile

7

Odp: Chora relacja
maja127 napisał/a:

Wiem, że za to, co opiszę będę mocno skrytykowana, ale muszę wyrzucić to z siebie i proszę, aby ktoś wylał mi kubeł zimnej wody żebym się ocknęła.

Historia w skrócie, bo za dużo by pisać..

Przez około 6 lat spotykałam się z pewnym facetem. To były takie spotkania dziwne, bo w sumie zachowywaliśmy się jak para, ale nigdy tak naprawdę nią nie byliśmy. Ogólnie to on siedział za granicą, jak zjeżdżał to spotykaliśmy się, a gdy go nie było, to utrzymywaliśmy stały kontakt. Próbowałam wiele razy pytać co jest między nami, ale nigdy nie usłyszałam konkretów, prosił mnie tylko bym czekała, bo on już chce wracać na stałe. Pierwsza sytuacja kończąca tą znajomość miała miejsce po ok. 4 latach. Wtedy będąc za granicą napisał mi, że nie możemy się wiecej spotykać, bo poznał dziewczynę. Ucięłam kontakt. Po ok. 3 miesiącach odezwał się i prosił o spotkanie. Powiedział, że się pogubił, że chce spotykać się nadal ze mną, że tamta nie była dla niego i spotkał  się z nią tylko 2 razy i że chce się zmienić, poprawić to wszystko itd. Zaczęliśmy znów się spotykać i było to samo, z tym, że faktycznie zaczął zachowywać się o wiele lepiej, bardziej się starać itp. Trwało to ok. półtora roku. W międzyczasie dostałam dziwnego smsa o treści mniej więcej takiej: "za krótko się znamy żeby w ten sposób pisać". Zapytałam czy my się krótko znamy? Odpowiedział, że się pomylił, że to miało być do kolegi. Zrobiłam awanturę, bo zarzuciłam mu, że brzmiało raczej jak do koleżanki. Wymyślił jakąś w miarę wiarygodną historię o tym koledze i błagał, żebym mu uwierzyła, więc w końcu dałam spokój. Minęło dwa miesiące i spotykaliśmy się nadal. Było ok. Widzieliśmy się w sobotę, po czym kontakt osłabł. Ok wtorku zaczęłam pytać czy wszystko ok, na co odp, że musimy pogadać. Już wiedziałam, że po raz kolejny szykuje się rozstanie, więc z góry zapytałam czy znów pojawił się ktoś inny czy chodzi o odległość. Odpowiedział, że chodzi o odległość, że ciężko jest tak, że ja jestem w Pl, a on za granicą. No i że mu się wypaliło, że nie ma już z jego strony tej iskry. Łyknęłam to jak rybka. Później okazało się, że w tym samym czasie spotykał się już z inną dziewczyną, z którą następnie był w związku przez dwa lata. Oczywiście od czasu tego pseudo rozstania przez kolejne dwa lata mieliśmy stały kontakt. Może już nie tak częsty, ale najdłuższa przerwa w rozmowach trwała nie więcej niż miesiąc. O tym, że ma kogoś i że wrócił na stałe dla niej do Pl i z nią mieszka dowiedziałam się od przypadkowych ludzi. On rozmawiając ze mną cały czas udawał, że wszystko po staremu, choć nie raz próbowałam zahaczyć o temat, ale byłam ciekawa kiedy i czy w ogóle mi o tym powie. Na samym początku jeszcze wrzucił relację na fb ze zdj tablicy lotniskowej z lotem do jej miejsca zamieszkania. Gdy zapytałam gdzie leci nie odpisał i szybko usunął tą relację i nigdy więcej żadnych relacji nie było. Pisał regularnie, pytał czy wszystko dobrze, czasem pisał, że jest mu źle, że nie wie co ma zrobić, że najchętniej uciekłby na bezludną wyspę, ale nie chciał powiedzieć o co chodzi, tylko, że sam musi się z tym uporać. Zmiana była taka, że nie pisał wieczorami, tylko w ciągu dnia, a gdy zdarzyło się wieczorami, to często nagle ucinał rozmowy i wyłączał internet. Tego lata wrócił na stałe do swojego miejsca zamieszkania i po raz pierwszy od tych dwóch lat zaczął proponować spotkanie. W końcu się ugięłam i było jak dawniej, jakby tych dwóch lat przerwy w ogóle nie było. Powiedział, że przez ten czas brakowało mu tych naszych rozmów na żywo i że ze mną rozmawia mu  się inaczej niż z kimkolwiek. Powiedział też, że ja jestem argumentem, który powstrzymuje go przed ponownym wyjazdem za granicę. Znów było dobrze. Nie ruszałam tematu jego związku, ale miałam oczywiście taki plan, choć nie chciałam wyskoczyć z tym na wstępie, chciałam zobaczyć jego dalsze zachowanie. Oczywiście byłam nieufna, więc regularnie sprawdzałam fb. Pewnego dnia zaczął masowo dodawać różne kobiety do znajomych. Wydało mi się to podejrzane, więc zaczęłam węszyć. I znalazłam jego profil na jednym z portali randkowych i świecące zielone kółeczko świadczące o tym, że jest tam aktywny. Wpadłam w szał i rozpacz. Napisałam mu długiego smsa o tym, że jeśli szuka tam szczęścia, to ja już nie będę stawać mu na drodze, że nie jest ze mną szczery, traktuje mnie jak piąte koło u wozu i prowadzi jakąś dziwną grę, która niewiadomo do czego prowadzi. I dodałam jeszcze, że wiem o wszystkim co działo się pomiedzy jego pobytem za granicą, a powrotem do domu i wysałałam screeny kilku smsów, które dostałam od koleżanki o jego nowym związku. Odpisał śmiechem i napisał, że 90% to pomówienia. Nie odpowiedziałam już, bo czułam obrzydzenie. Minęły dwa miesiące ciszy i wysłał mi życzenia urodzinowe, bardzo oschłe. Podziękowałam i napisalam, że strasznie chora ta cała sytuacja. Okazało się, ze jest śmiertelnie obrazony, bo go zaatakowałam i skupił się jedynie na tym, co ludzie o nim mówią. Nie odniósł się w ogóle do tego co ja czuję i do tego, że szuka nadal innych kobiet. W końcu napisał, że on mi nic nie obiecywał, że nie chce się kłócić i że fajnie mu się ze mną rozmawia i nie chce tracić kontaktu ze mną. Znów mnie zakuło, więc napisałam więcej o tym co czuję, że jest mi przykro, że dowiaduję się od przypadkowych ludzi takich rzeczy podczas, gdy rozmawiamy regularnie, że nie chodzi mi o obiecywanie czegokolwiek tylko o zwykłą normalność, że na pewno gdyby powiedział mi wtedy o wszystkim, to uciełabym ten kontakt między nami na zawsze. Zapytalam do czego były mu wtedy potrzebne rozmowy ze mną i że nie jest to dla mnie łatwe i dodałam jeszcze, że trudno jest się zaangażować w jakąkolwiek znajomośc, jeśli nie skupia się tylko na niej, ale szuka lepszych alternatyw wokół. I na tym się skończyło. Nie odniósł się do tego w żaden sposób i chyba znów się obraził na śmierć, a problem w tym, że im więcej czasu mija, tym bardziej łapą mnie wyrzuty sumienia, że tak napisałam. Jeszcze trochę i go przeproszę, więc liczę, że postawicie mnie do pionu..



Grubo za grubo na mnie Powiem jedno ależ wy Kobiety w dzisiejszych czasach jesteście naiwna.Kobieto skończ k... tą relację chyba że chcesz do końca życia tkwić w takiej relacji.Bo to ci na psychikę siądzie a może już poszło.A może jesteś z tym gościem tylko dla kasy i robi ci drogie prezenty?Jak to jest przyznaj się? Gość siedzi za granicą a Ty w kraju jak byście się kochali to byście żyli ze sobą. Gość dyma panny za granicą a ty pewnie facetów w kraju taki ten związek...Popraw mnie jak się mylę ale nie sądzę bo znam mnóstwo ze swojego otoczenia takich relacji.Skoro dorosły facet nie wie co robi to dlaczego z nim jesteś?Zakończ to i poszukaj sobie konkretnego mężczyznę  który wie co zrobić z kobieta i chce od życia. Tyle ode mnie

8

Odp: Chora relacja

to nie jest normalne

Posty [ 8 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024