Jack Sparrow napisał/a:
Skup się.
Daruj sobie takie wstawki.
Tak to możesz zwracać się do żony.
Badania pokazują, że ludzie wyrabiają sobie zdanie o innych w ciągu zaledwie kilku sekund. Mniej więcej tyle potrzebuje nasz mózg, by dokonać oceny osoby, z którą spotykamy się po raz pierwszy. W czasie nie przekraczającym pierwszych 7 sekund większość ludzi decyduje, czy lubi/ akceptuje daną osobę, czy też nie.
Bo pierwsze wrażenie to nie tylko uroda, ale całokształt zewnętrznej prezencji. Do wyglądu samego w sobie dochodzi mowa ciała i barwa głosu/intonacja. Po tych trzech aspektach można wywnioskować bardzo wiele odnośnie OSOBOWOŚCI.
Kolejny truizm i nic nowego.
Uważasz, że coś przede mną odkrywasz?
Tylko możesz mieć kocie ruchy, tembr głosu anioła i tyle samo ciepła w uśmiechu, ale żaden facet sie o tym nie dowie w momencie gdy do rozmowy wybiera najpierw "po warunkach". Ilez można k... to samo tłumaczyć.
To jak pisał Shimi czy ktoś tam w kontekście facetów.. Co z tego, że dany facet ma super charakter, jak nie ma szansy go pokazać, bo żadna nie zdecyduje sie ze względu na nieatrakcyjny wygląd na rozmowę?
Ty mówisz o sytuacji, gdzie ten wygląd jest w miarę ok i babka stoi w grupie kobiet na podobnym poziomie powiedzmy atrakcyjności. Wtedy ma szanse sie przebić, z uwagi na cechy , które wymieniłeś.
Ale postaw przeciętną babkę, a wyżej wymienionych bardzo pozytywnych (poza wyglądem) cechach wśród lasek o wyglądzie typowych modelek i zapytaj czy jakiś facet do niej podbił 
Wiesz ile moich znajomych ze szkoły czy jakichś zajęć sportowych, które szły ze mną na imprezę było podrywanych (jako pierwszy wybór) przez facetów? Domyśl się..
Czy uważam, że im czegoś brakowało? Nie.
Czy ci faceci tak uważali? Najwyraźniej.
Także to co piszesz dobrze brzmi na papierze, ale w realu inaczej to wygląda.
Dlatego twoja idolka Gia, choć szalenie piękna, to musiała się mimo wszystko wkupiać w łaski innych osób. Bo sam wygląd jednak nie wystarczył.
Bzdety.
Tak jak pisałam, masz bardzo uproszczone rozumowanie.
Bardzo dużo zależy od tego w jakie grono się trafi. Niejednokrotnie gdy człowiek jest źle traktowany i wykorzystywany, nie ma to nic wspólnego z tym jaki jest, tylko ma pecha do ludzi.
Podobnie jest z patologicznymi rodzinami. Też uważasz, że dziecko, na które nikt nie zwraca uwagi, jest gnojone i musi zabiegać wiecznie o uwagę i miłość rodziców, jest samo sobie winne?
W dorosłym życiu działa to tak samo. A w show biznesie szczególnie dużo jest takich sepów, którzy nie jedna gwiazdę doprowadzili na skraj depresji.
Tu masz wypowiedz samej Angeliny Jolie, która zagrała Gie i dostała za tą role Złotego Globa: /zacytuję cały artykuł z Vogue Polska" ,. bo jest niedługi, a świetnie pokazuje jak narracja brukowa może zawładnąć obrazem jaki umysł kreuje na temat człowieka na podstawie pojedynczych faktów z jego życia, a nie znajomości szerszych okoliczności i samego człowieka.
"Gia Carangi na równi pochyłej
Coraz mniej marek chciało pracować z nieprzewidywalną Carangi. Nie pomogła zmiana agencji, z której zresztą wyrzucono ją zaledwie po kilku tygodniach. Nikt nie chciał być kojarzony z „tą narkomanką”. Odsunęła się od niej nawet Sandy Linter. Gdy widziały się po raz ostatni, naciskała, by modelka poszła na odwyk. Tłumaczyła, że grozi jej nie tylko utrata kariery, lecz także zdrowia, a może i życia. W latach 80. w USA rozpoczęła się epidemia AIDS. Jej pierwszymi ofiarami byli narkomani i osoby LGBT+. Chorzy na AIDS zderzali się z ostracyzmem społecznym, najczęściej umierali w samotności. Linter nie chciała takiego losu dla ukochanej. Ale było już za późno.
Okładka kwietniowego wydania amerykańskiego miesięcznika „Cosmopolitan” była ostatnią w karierze Carangi. Gia wystąpiła jeszcze w kampanii nowej kolekcji Gianniego Versace. Miała kontrakt na kolejną, ale nie wzięła już w niej udziału. Wiosną 1983 r. Gia opuściła Nowy Jork i wróciła do rodzinnej Filadelfii. Postanowiła rzucić narkotyki i spróbować „normalnego życia”. Zatrudniła się jako sprzedawczyni w sklepie z ubraniami, pracowała też w domu opieki. Zawsze jednak wracała do heroiny. Pod koniec życia zdarzało jej się za narkotyki płacić ciałem.
W grudniu 1985 r. Gia Carangi trafiła do szpitala z obustronnym zapaleniem płuc. Wkrótce okazało się, że choruje na AIDS. Jesienią 1986 r. ponownie wylądowała w klinice – tym razem w wyniku gwałtu i brutalnego pobicia. Żyła już wtedy na ulicy i była w strasznym stanie. Choroba i narkotyki całkowicie wyniszczyły jej organizm. 26-latka zmarła 18 listopada 1986 r.
Mniej więcej w tym samym czasie kontrakt z agencją Elite podpisała Cindy Crawford. Piękna, seksowna brunetka wkrótce stała się jedną z najsłynniejszych modelek na świecie. Później wyznała, że pierwsze oferty pracy dostała dlatego, że tak bardzo przypominała Carangi. – Nazywano mnie nawet „Baby Gia” – zdradziła Crawford.
Tuż po premierze opartego na historii Carangi filmu „Gia” Angelina Jolie, która za tytułową rolę dostała w 1999 r. Złoty Glob, powiedziała w jednym z wywiadów: – Gia była niesamowita, gdy była po prostu sobą. Boże, przecież wcale nie potrzebowała tych cholernych narkotyków. Sama była jak narkotyk.