Piszecie o płaczu... Moje życie od samego początku nie było usłane różami. Przez ostatnie 7 lat, chyba nie było ani jednego dnia, w którym nie uroniłam łzy. Jednak od miesiąca, może i dwóch, kiedy sobie z czymś nie radzę, nie potrafię się rozpłakać. Stałam się zimna, obojętna, zagłuszając wewnętrzny głos moralny, pozbawiając się wszystkich zasad. Zawsze płakałam w samotności, kiedy nikt nie widział, przez co teraz znajomi/rodzina, uważają że jestem bardzo silną kobietą, którą nic nie złamie. Może nawet myślą, że jestem bezduszna... Kiedyś nawet myślałam, że mam depresje, ale wstydziłam się pójść do specjalisty. Kształcę się, pracuje, zajmuje domem, przymykałam oko na zachowanie partnera, itd, zapominając o własnym szczęściu, i zastanawiam się, ile jeszcze? Dzisiaj czuję się taka malutka, że najchętniej zamknęłabym się na jakiś czas w domu, z dala od wszystkich. Jestem okropna, ponieważ mam serdecznie dość swojego życia, i gdybym tylko mogła, to najchętniej bym je zmieniła, zaczynając właśnie od zmiany partnera. Nie wiem na co liczę, może czekam na odpowiednią chwilę, by wyjechać gdzieś daleko, zacząć nowe życie. Może mam za mało lat, by zrozumieć, że aktualne życie nie nabierze kolorów, jeśli sama czegoś nie zmienię, nie wiem...
Dlaczego zdradzani są głupi? Oni nie są głupi, tylko zagubieni. I zamiast z nich szydzić, wystarczy postawić się na ich miejscu, zobaczyć, przez co przechodzą, jak czasem bardzo kochają, choć sami nie potrafią zrozumieć, że to jest chora miłość - miłość, która zamiast dawać im szczęście, zabija w nich wszystkie cząsteczki optymizmu, pozostawiając coraz większą otchłań. Niektórzy zwyczajnie są słabi, potrzebują więcej czasu, by uświadomić sobie, że dławiące myśli, że sobie nie poradzą, że nikt ich nie pokocha, że jeszcze mogą być szczęśliwi, z czasem się rozpłyną, ustępując miejsca tym wszystkim mega pozytywnym myślą. Wynajdują sobie co rusz nowe zajęcia, ale kiedy zapada zmrok, i tak są sami, i nie da się nie myśleć o przeszłości, po prostu nie da. Szkoda, że strzała Amora nie może nas tak od razu dziabnąć, wtedy nawet nie byłoby czasu na myślenie, o tym co było.