dlaczego zdradzani sa glupi... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dlaczego zdradzani sa glupi...

Strony Poprzednia 1 50 51 52 53 54 55 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 3,316 do 3,380 z 3,559 ]

3,316 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-05-08 19:04:30)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
marynarka napisał/a:

Brak przyjaciół to jedno, a macie jakieś doświadczenia z fatalnymi, złośliwymi pracodawcami? Takimi, którzy są wyjątkowo negatywnie nastawieni do znakomitych fachowców i bezczelnie podcinają im skrzydła? Ja poznałam (w opowieściach) kilku takich, od których trzeba było szybciutko uciekać (z wilczym biletem na ogół, bo mimo swojej niekompetencji, pracodawcy owi, nie wiedzieć czemu, nie tolerowali picia na umór w pracy). W ostatnich dwóch latach było takich okrrropnych pracodawców trzech lub czterech, już mi się rachunek myli. Ileż stracili pozbywając się takiego wymiatacza w zawodzie, ech durni...

Dziewczyny, ja nie mogę. Miałam dziś od rana fatalny zaryczany (huśtawkowy) dzień. Jednak jak z Wami jestem - od razu lżej.

No to jedziemy po bandzie (zazdrość to umie wywołać temat!):
1) Zero kumpli - bo, jak nam wiadomo, umarli. Ciebie to zdziwiło? A mnie widzisz ani trochę - no ludzie generalnie umierają, więc czemu tu się dziwić, że akurat w jednej łódzkich dzielnic śmiertelność trochę wyższa? Jego zapewnienia, że życie miał tak intensywne, że nie zdołał "nażyć" innych przyjaciół poza umarlakami mi starczyło. Czaaaasem tylko przychodziła refleksja: "Cholerka, ja mam jedną przyjaciłkę jeszcze z podstawówki (żyje), drugą z liceum (żyje), trzecią ze studiów (żyje), czwartą z Gliwic (żyje) i dwie baaardzo bliskie koleżanki z pracy (też na tamten świat się nie wybierają oprócz dni, kiedy mają okres). A temu biedakowi tak wszystkich wykosiło. Biedny mój malutki Miś - ma tylko mnie." Logiczne? Logiczne!

2) Wszyscy pracodawcy (plus cała masa nielojalnych kumpli z byłych miejsc pracy) - to dopiero była zgraja podstępnych fiutów. Jeden nawet podstępnie wygrał z nim sprawę sądową i do tej pory ściąga mu z zarobków haracz. Nie było miejsca pracy, z którego odchodziłby w przyjacielskiej albo przynajmniej NORMALNEJ atmosferze. Zawsze z aferą, porzuceniem miejsca pracy albo wzajemnymi pogróżkami. No więc jaki Miś? Biedny Miś, Miś z pechem do ludzi, którzy na każdym kroku wykorzystywali jego pomysły, lojalność i odddanie sprawie, żeby w podły sposób pogrążyć go. Ale Tarantella wynagrodzi Misiowi te lata upodleń.

3) Wszystkie poprzednie partnerki to: ALBO wredne pazerne suki, ALBO wariatki, ALBO leniwe krowy. Tyle moje poprzedniczki, a moja ... równoległa następczyni (czyt. kochanka) to była (cytuję dosłownie) mała pusta dziwka, która go najpierw sprowokowała (bo chciała zarwać dyrektora) a potem swołocz nie chciała go wypuścić z łapsk, bo się jej spodobała wizja bycia dyrektorową. Jaki miś? Biedny Miś, do utulenia, pocieszenia i pokazania - Tarantella będzie lepsza, ba! najlepsza ze wszystkich dotychczasowych i przyszłych. Całuję jedno oczko Misia-Rysia, całuję drugie oczko Misia-Rysia.

4) Dzieci (które mają o ojcu najgorsze możliwe mniemanie) to: córka - fałszywa wariatka taka sama jak jej matka, syn - niedorozwój bez celu w życiu i przyszłości z zaburzeniami osobowości.

5) Rodzice (którzy są już zmęczeni przedstawianiem im co cztery/pięć lat nowej synowej i płaceniem długów syna więc wymsknie im się częstokroć coś niepochlebnego o synu) to: matka - zeschizowana wariatka na prochach po przebytym epizodzie alkoholowym więc z głową ma nie wporządku, ojciec - niezrównoważony obiekt z domieszką pantoflarstwa.

Tu trzeba sobie zadać pytanie - dlaczego świat socjopaty pełen jest tylu złych, schorowanych psyciatrycznie lub zmarłych osobników? A no po to, żebyśmy my nie dały wiary żadnemu złemu słowu, które potencjalnie możemy usłyszeć o pscyhofagu z ust dowolnej osoby z jego otoczenia (oprócz umarlaków, bo oni zawsze psychofaga kochali i cenili ... póki żyli).
Takie deprecjonowanie i dyskredytowanie ABSOLUTNIE WSZYSTKICH, którzy kiedykolwiek mieli z nim do czynienia to oczywisty sygnał, że na całym bożym świecie nie ma ani jednej osoby, która mogłaby o nim powiedzieć cokolwiek pochlebnego (teraz to ja jestem mądrala nie?). No a jak powiec coś niepochlebnego - wiadomo - wariat, perfidny łotr, mszcząca się pierwsza/druga/trzecia żona, zawistny były kumpel.

Pasuje do Waszych Misiów?

Zobacz podobne tematy :

3,317

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Pasuje , pasuje jak ulał. Tylko teść NAPRAWDĘ nie żyje (widziałam nagrobek, na cmentarzu, jak trzeba, więc wierzę), a teściowa psycholka bez pijackiego epizodu (sfiksowała tak sobie, bez wyraźnej przyczyny). Koledzy w pracy - sami donosiciele, donoszący wyimaginowane przewiny, ale skutecznie. Obecna dama - nudna, marudna, źle dziecko wychowuje, męcząca po prostu. Dzieci - niewdzięczne, nie przepadają za tatusiem. Dlaczego? Za co? To jasne - matka (to ja) buntuje, oczernia, psuje "starannie wypracowany" wizerunek supertaty. Znajomi - fałszywi, rodzina - pazerna, przyjaciele - brak (jeden przygłup wiosny nie czyni). Dawna dziewczyna - dziwkaaa...
I cóż mamy? Niesprawiedliwy, oszukańczy, wielki świat przeciwko jednemu (jedynemu) sprawiedliwemu. Jak samotny szeryf na bardzo dzikim zachodzie. Próbuje zaprowadzić ład i porządek, a nikt tego nie chce.
NAWET JA...

3,318

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Fajka napisał/a:

Dla odmiany znam sporawo bardzo wartościowych osób, które nie wiodły nigdy zawrotnego życia towarzyskiego, mają po paru znajomych,  z którymi widują się sporadycznie. Po prostu taki typ osobowości, który nie garnie się szczególnie do innych i jest na tyle skryty, że innych  nie przyciąga jak magnes. Większość tych ludzi dziś jest w długotrwałych, dobrych i udanych związkach- partnerskich i małżeńskich smile
Ale z cytowanego postu wnioskuję, że nie tyle obecność przyjaciół się liczy co uzasadnienie dlaczego ich nie ma wink

ale jesli ktos nie ma wcale przyjaciol, to jest to bardzo podejrzane... albo jesli sa to tylko same przyjaciolki, z ktorymi mial kiedys seks...

3,319

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

jesteście świetne dziewczyny smile
chyba teraz Was zacznę kochać "za bardzo" smile

przed południem miałam huśnięcie w stronę tęsknoty i żalu... i tak sobie pomyślałam, że Wam się pożalę jak mi znowu smutno, i jak on mogł mi to zrobić, i ile jeszcze czasu będę się tak meczyć, i jaka to ja biedna jestem.... wchodzę, czytam i normalnie cały smutek mi popsułyście smile siedzę i się śmieję smile

mój Miś (słowo honoru, ze tak do niego mówiłam) na byłą żonę i córki nie mówił inaczej jak "pijawki", oczywiście zero przyjaciół, wspólnik "dziwny" i nie nadaje się na towarzystwo, a inni znajomi to "proste chłopy" , nie to co on - Pan Doktor - chociaz "nieludzki" (znaczy od zwierząt), taki wykształcony, oczytany i inteligentny....
to "nieludzki" nabrało teraz dla mnie własciwego znaczenia, w zaistniałym kontekscie - "zwierzęcy"... oczywiście w odniesieniu do jego braku umiejętności pohamowywania popędu seksualnego i chęci rozsiewania materiału genetycznego

3,320

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

No to mam, Karen, ten sam weekendowy spleen. Ja dziś pod hasłem "A miał być moim rycerzem wybawiającym damę z opresji, buuuuu..."

[że zacytuję siebie z innego wątku:]

Wczoraj - piękny dzień (mimo obrzydliwej pogody) - czułam się lekka, wolna ... uwolniona; dziś (mimo pięknej pogody) - od rana ryk i kumulacja najgorszych uczuć a głównie tego, że oto facet, który miał mnie obronić przed całym światem, stał się autorem najpodlejszej zbrodni przeciwko mnie. Człowiek, który miał bronić mojej godności, napluł mi w twarz swoimi zdradami i upokorzył mnie przed całym światem, a głównie przed tą 28-letnią pannicą, z którą romansował przez rok w "delegacjach".
No bo przecież nie jestem chyba osamotniona w swoich oczekiwaniach, że to właśnie ten wybraniec, ten rycerz, ten przedstawiciel płci męskiej ochroni mnie silnym ramieniem a nie dowali nim w sam splot słoneczny?

I z takimi oto myślami dziś chadzam. Na szczęście mam na takie dni scenariusz - maksymalne obciążenia - porządki, basen ... wszystko jedno co, jakiekolwiek działania byle fizyczne a nie umysłowe. Płakać można szorując podłogę i kuchenkę. To nic, że te wszystkie zajęcia wykonuję jakoś tak kompulsywnie i ze złością ... głownie na siebie, że sama sobie nie daję rady z tymi wszystkimi negatywnymi myślami, że nie potrafię sobie powiedzieć - ok, sponiewierał cię, upodlił, bolało, ale taraz już nie musisz ciągle tego w sobie rozgrzebywać. Nie da się - złość ciągle wraca.

3,321

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Tarantella napisał/a:

Nie da się - złość ciągle wraca.

mam to samo, straaaaasznie się wciąż na niego i na siebie złoszczę... na niego za to, że zrobił ze mnie idiotkę, a na siebie, że mu na to pozwoliłam,

kiedy mi ta złość, do jasnej Anielki!, przejdzie ?!! ja juz chce normalnie zyć!!!

a te huśnięcia, zauwazyłam, nasilają się w okolicach miesięcznicy odkrycia zdrady... wlasnie mija 7 miesięcy.... dlugo jeszcze będę się huśtać??? kto wie i moze mi powiedzieć??? bardzo proszę te juz spokojne o odpowiedź ile to u Was trwało?

3,322

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Rany, Karen, to ja jestem jeszcze w powijakach - ja odkryłam w nocy z 5 na 6 stycznia, a potem jeszcze raz w lutym, a potem ... potem to już była wywałka ale kłamstwa trwają do dziś smile
Słyszałam o rekordzistkach ale nimi się nie sugerujmy.
A od dawna z nim nie jesteś? Może to ma jakieś znaczenie.

3,323

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

nie mieszkaliśmy razem, byłam z nim 3,5 roku, kontakt codzienny tel, weekendy, wszystkie święta i urlopy razem... chciałam się z nim zestarzeć... a on mieszkał sam i... wiadomo...
moja historia opisana jest w watku "Jak przestać mysleć, jak nie tęsknić, jak zapomnieć?"

po odkryciu zdrady zdecydowałam się odejść, 15 października widziałam go ostatni raz, potem głupia, nie wytrzymałam i dzwoniłam kilka razy pod pretekstem, żeby oddał mi pieniądze, ale cóż, nie będę ukrywać, że miałam nadzieję, że skruszeje i jakoś się zejdziemy i jednak bedziemy się razem starzeć, na szczęscie dla mnie on juz nie chciał drugiej szansy... pod koniec kwietnia przelał mi kasę i to już jest definitywny koniec, wtedy zarejestrowałam się na tym forum i "zdrowieję" smile

3,324

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

OK - to ja też coś "dosypię" od siebie w temacie big_smile
1) Przyjaciele - sztuk:1 i uwaga! NIEŻYWY. Wiem z pewnością, bo zginął w wypadku. ALE - stał się tym przyjacielem jeszczemęża (sic!) POŚMIERTNIE. Poważnie - legendarna przyjaźń (słuchałam z zdziwieniem, bo to było podczas naszego małżeństwa) objawiała się w rzeczywistości ok. 4 spotkaniami w roku wink  Nikt go tak nie rozumiał itd... Co ciekawsze - mój śp teść też "nie mił kolegów, bo poumierali"
2) Pracodawcy - jeszczemąż nie posiadał innego pracodawcy, niż rodzice hmm
3) Rodzice - tia...
4) Koledzy, znajomi - wszyscy głupsi, mniej atrakcyjni itp...

Oni są z jakiejś kiepskiej fabryki, przycinani z uszkodzonej foremki.

3,325

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Cholera, przecież nie odkrywamy tu Ameryki! To wszystko już gdzieś, kiedyś stwierdzono, powiedziano, napisano. Dlaczego nie uczą tego na Przyspozobieniu do życia w rodzinie?
Np. taki temat: Socjopata. Cechy charakterystyczne, jak rozpoznać i unikać?

Po kut mi były całki i cotangensy, jeśli pominięto tak istotne rzeczy w mojej edukacji?

3,326

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Hi dziewczyny, zaglądam tu sporadycznie, zawsze po to, aby przeczytać ten wątek. I ja się tu wypłakiwałam ponad rok temu, po zdradzie i rozwodzie. Zazdrości słowa bywały dla mnie jedyną otuchą, żeby rano zebrać się w całość i pójść do pracy. A potem po kilku miesiącach mój ex wrócił do mnie z wielką paką prezentów, ustami pełnymi miłości, w łóżku wróciła wielka namiętność, jak sprzed małżeńskich czasów i trwa to 10 miesięcy. Tylko czasami łapię się na tym, że nie da się odbudować zaufania i wiary w człowieka, który zdradził. Żyję sobie z tym jarzmem, ale już wiem, że to jeszcze trudniejsze, bo zdradę można wybaczyć, ale nie da jej się zapomnieć. Przebudowałam mój świat wartości, zepchnęłam na dno zaufanie, staram się nie popełniać błędów z "poprzedniego" życia. Ale nie mam pełni wiary w tę drugą osobę. Bo wiara i zaufanie to nie są uczucia nabyte ... Napisałam ten post chyba po to, abyście nie tęskniły za swoimi ex, bo ich powrót niestety okazałby się porażką i rozpoczęłoby się od nowa terapeutyczne koło pod tytułem .." zdradzani są jednak głupi ...".

3,327

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Lilusia,
dzięki za przestrogę,
ale wiesz jak to jest...rozum mówi BASTA! SPADAJ DUPKU!... a serce tęskni, bo kochało... i często nadal kocha, bo "miłość prawdziwa jest, wieczna jest..."

tak bardzo chciałabym przestać tęsknić, TAK BARDZO! ... a nie umiem.... dziś jeszcze nie umiem... i co mi z tego, że psy na nim wieszam i że wiem, że nie wart był grama mojej miłości, a otrzymał jej tony.... co mi z tego... wierzę tylko, że czas i to forum mnie uleczy... i mam nadzieję, że on już się nie pojawi by mącić mi w głowie...

3,328

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
karen napisał/a:

jesteście świetne dziewczyny smile
chyba teraz Was zacznę kochać "za bardzo" smile

.... wchodzę, czytam i normalnie cały smutek mi popsułyście smile siedzę i się śmieję smile

Bardzo miło "popsuć czyjś smutek". O własnym nie wspomnę. Dzisiaj chyba taki biomet na doła dla kochających za bardzo.
Z drugiej strony, jak bardzo można nie kochać, kiedy przejdzie się już na "swoją stronę" życia.
Wspomnienia o naszych "misiach" to jak streszczenia trillerów. Albo jednego i paru sequeli. Ten sam bohater, grany przez różnych aktorów, czy raczej komediantów. Ta sama "cudem uratowana", na razie, na różnych etapach "wyjścia". Ale zawsze bardzo chcąca uciekać, zapomnieć, nie kochać. Takie życie: najpierw romans, później melodramat, potem triller, ewentualnie horror, jeśli ktoś, najpóźniej w fazie trillera, nie zdołał dać nogi. Przejściowo jeszcze może się trafić film sensacyjny z pościgami, ucieczkami, mordobiciem i niszczeniem mienia. Teraz faza filmu psychologicznego, tylko, że scenariusz jakby w zarysie, reżysera brak. Główny bohater (kochająca za bardzo - kiedyś kochająca za bardzo, a teraz starająca się bardzo nie kochać) lekko zagubiona na planie i nawet nie ma pewności, czy naprawdę wygrała casting na tę role. A kamera idzie, rola do odegrania trudna - debiut w tym stylu. Nie wiem, czy będzie Oskar?
Ale wiem, że musi nadejść czas dobrej komedii. Odstresowującej, optymistycznej, zabawnej i lekkiej. Ileż można zabawiać się w tę psycho- masochistyczną historyczną opowieść kostiumową?

3,329

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
marynarka napisał/a:

Nie wiem, czy będzie Oskar?
Ale wiem, że musi nadejść czas dobrej komedii. Odstresowującej, optymistycznej, zabawnej i lekkiej. Ileż można zabawiać się w tę psycho- masochistyczną historyczną opowieść kostiumową?

o tak, tak, komedia jak najbardziej wskazana po tych wszystkich niezbyt śmiesznych gatunkach filmowych - coca cola, popcorn, śmiech do łez i oczekiwana radość życia - to jest to ! smile

a Oskara to ja bym sobie przyznała za scenariusz do baśni, w której miałam zagrać główną rolę czyli siebie, a mój misiek niebiańskookiego Hero, wspaniałego, odwaznego, pokonujacego wszelkie przeszkody, walczącego ze wszystkimi napotkanymi smokami i zakochanego we mnie na wieki wieków amen.... niestety baśń, poza pierwszymi sekwencjami, nie została zrealizowana, więc i Oskara za nią nie bedzie....

dobrego dnia, dziewczyny smile

3,330

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
karen napisał/a:

a te huśnięcia, zauwazyłam, nasilają się w okolicach miesięcznicy odkrycia zdrady... wlasnie mija 7 miesięcy.... dlugo jeszcze będę się huśtać??? kto wie i moze mi powiedzieć??? bardzo proszę te juz spokojne o odpowiedź ile to u Was trwało?

Karen, przeczytałam kiedyś w necie, u paru osób, że przeszło im po 3 miechach. Odczekałam 3 miechy jak pokutę. I nic. Odczekałam kolejne 3. I nic. Moje pokutowanie polegało na tym, że pamiętałam słowa, które mnie bolały. Odtwarzałam każde kłamstwo jak jedną taśmę na okrągło i się tym dźgałam. Teraz tych słów już nie ma, głowa jest wolna. A kiedy przeszło nie wiem dokładnie, w momencie kiedy bezwiednie przestałam liczyć czas  uznałam, że to spokój całkowity wink
Nie ma magicznej liczby, trzeba dać sobie tyle czasu ile go potrzeba smile

3,331

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Hej dziewczynki i jak tam u was?
Mnie niestety dopadła jakaś dziwna chandra, ciągle mam łzy w oczach i sama nie wiem czemu. Czuję się samotna i niekochana. I tak jakoś musiałam się wygadać, bo sama nie wiem co się ze mną dzieje sad

3,332

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Kochana - ja już przestałam się oceniać w kategorii kochana-niekochana. Jestem kochana przez tych, na których mi zależy, sam siebie staram się kochać jak najmocniej, choć to trudna miłość hmm
Ściskam Cię mocno - teraz jest dolinka, więc niedługo z pewnością będzie górka smile

3,333

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

takie życie - damy radę, choć mamy ten sam (jak ja to powiadam) cykl rozrodczy głupoty. Ja od soboty uległam czarnej wizji końca mojego świata. Udaję, że trzymam pion ale tak naprawdę jestem w poziomie. Ściągnęłam sobie film, o którym kiedyś Zazdrość pisała - "Ostatnie wakacje" z jedną z mojej listy NAJ - Queen Latifah.
Będę się odstresowywać w amerykańskim stylu.

3,334

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Tarantella napisał/a:

Ja od soboty uległam czarnej wizji końca mojego świata. Udaję, że trzymam pion ale tak naprawdę jestem w poziomie.

DOKŁADNIE TO.

3,335

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Ach, my bidne.
Kupiłam dziś SENS (dodatek psychologiczny do Zwierciadła).
Jest tam taki fajny artykulik, może się nam przyda - o wychodzeniu z czarnej d**y po rozwodzie spowodowanym zdradą.
Załączam link:
http://zwierciadlo.pl/magazyn-sens1?tytul=rozwod-bol-pokonany

3,336

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Siostry,
Nadrabiam zaległości prasowe, żeby nie zwariować - oderwać myśli. W tym samym magazynie psychologicznym SENS przeczytałam też artykuł o wampiryzmie emocjonalnym.
Każden jeden - alkoholik, socjopata + kilka innych typów normalnie żrą z nas energię. To coś podobnego do książki, którą ostatnio polecała Zazdrość.
Nie wiem, może jakoś tak monotematycznie ostatnio jestem ustawiona, bo mam nawrót myślenia o wszystkich krzywdach zaznanych od psychofaga, ale tekst do mnie trafia.
Jak któraś będzie chciała, to mogę zeskanować i podesłać na maila.

3,337

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

obserwuję swoje myśli, kiedys tego nie robiłam, po prostu "samo" mi się myślało, no i o czym głównie myslałam? - wiadomo - o moim mężczyźnie, owszem, byłam tam tez ja - ale zawsze z nim
teraz , gdy staram się panowac nad myślami, zauważyłam, ze prawie nie umiem myslec o sobie, ze muszę sobie "nakazywać" myślenie o sobie, bo myśli bezwiednie mi uciekają,
bardzo  mnie to jakoś zastanowiło, bo przecież w moim zyciu najważniejszą dla mnie osobą powinnam być dla siebie ja sama, własnie z racji tego ze to moje zycie, a ja nie potrafię koncentrować się na sobie, chyba czas to zmienić....

3,338

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Tarantella, jeśli nie jest to kłopot, to ja bardzo poproszę i alkoholik i psychopata, dwa w jednym miałam, ile on mojej energii i krwi wypił to juz nie wspomnę, od tygodnia mam spokój, zero kontaktu tak jak powinno od początku być.

3,339

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Tarantella napisał/a:

Jak któraś będzie chciała, to mogę zeskanować i podesłać na maila.

Poproszę  lol

3,340

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
karen napisał/a:

bardzo  mnie to jakoś zastanowiło, bo przecież w moim zyciu najważniejszą dla mnie osobą powinnam być dla siebie ja sama, własnie z racji tego ze to moje zycie, a ja nie potrafię koncentrować się na sobie, chyba czas to zmienić....

Kochana - to najważniejszy wniosek, który musi wyciągnąć KKZB big_smile Brawo!

3,341

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

A ja marzę o tabletce ... rozluźniającej mięśnie mózgu (o ile takowe wo ogóle istnieją, w sensie mięśnie). Taki gigantyczny klucz francuski sciska moją mózgownicę i mam natłok myśli związanych ... może nie tyle personalnie z nim co z moim nieszczęściem. Próbuję wyłączać te myśli, nadludzkim wysiłkiem ale z marnym skutkiem. Ciągle tylko: dlaczego ja, dlaczego mnie to zrobił, jak mogłam być taka ufna, po co mnie teraz dręczy do ostatniej chwili i nadal próbuje manipulować.
Przerażające jest dla mnie to, ile w takim psycholu zawziętości było przez te lata i jest nadal. Kłamie bydlę na każdym kroku, nawet jak mówi przez telefon "Dzień dobry" to - to też jest kłamstwo. Póki mam mnie jeszcze w polu rażenia kłamie i sprawdza, w co mu jeszcze uwierzę.
Najzwyklejsze sprawy:
- czy rozmawiałeś z rzeczoznawcą w sprawie wyceny mieszkania pod kredyt?
- Dzwoniłem do niego kilka razy ale nie odbierał.
Dzwonię do rzeczoznawcy sama:
- nie mam, proszę pani, żadnych nieodebranych połączeń.

- Czy przelałeś pieniądze za wniosek bankowy?
- Tak, oczywiście.
Mój, Telefon do banku:
- nie, proszę pani, nie dostaliśmy przelewu.

Dosłownie nie ma sprawy, w której gnój nie kłamie. Jak sobie pomyślę, ile w moim życiu z nim tego załganego g*wna było, to przerażenie mnie ogarnia.
Jak ten koszmar się skończy i zamknę za sobą te drzwi, to już nie będę mogła uwierzyć żadnemu mężczyźnie w ani jedno słowo. Ten zaprzaniec tak mnie przetrenował w nieufności, że nie sposób dalej żyć i się nie zastanawiać, kto jeszcze zechce ze mnie zrobić totalną idiotkę, skoro jestem taka FAJNIE PERFEKCYJNIE NAIWNA i nie mam najwyraźniej żadnych mechanizmów obronnych przed takimi popaprańcami.

Chodzą po świecie takie zawszałe drapieżniki z czarnym podniebieniem, krzywdzą ludzi (no bo przecież nie tylko ich partnerki padają ich ofiarą) i nie ma na nich żadnego paragrafu, żadnego bata. A powinno im się czipy wszywać, żeby piszczeli na wszystkich bramkach i żeby ludzie mogli się w porę schronić, kiedy nadchodzą.
Szkoda, że Lem już o tym nie napisze.

3,342

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
karen napisał/a:

bardzo  mnie to jakoś zastanowiło, bo przecież w moim zyciu najważniejszą dla mnie osobą powinnam być dla siebie ja sama, własnie z racji tego ze to moje zycie, a ja nie potrafię koncentrować się na sobie, chyba czas to zmienić....

Cwiczyc, cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc smile
A potem w Polsce pelno bedzie swiadomych i szczesliwych Kobiet a nie zahukanych kobieciatek, zyjacych jako dodatki do swoim menow wink
Oby smile
Pozdrawiam

3,343

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Tarantella napisał/a:

Chodzą po świecie takie zawszałe drapieżniki z czarnym podniebieniem, krzywdzą ludzi (no bo przecież nie tylko ich partnerki padają ich ofiarą) i nie ma na nich żadnego paragrafu, żadnego bata. A powinno im się czipy wszywać, żeby piszczeli na wszystkich bramkach i żeby ludzie mogli się w porę schronić, kiedy nadchodzą.
Szkoda, że Lem już o tym nie napisze.

Nie napisze Lem (był facetem nie liczę na obiektywną opinię o zawszałych drapieżnikach), ale bardzo ładnie pisze Tarantella. Obserwuję Twój poziom złości i podziwiam, nie umiałabym być tak zła na dupka. Może dlatego zajęło mi aż tyle czasu dojście do przytomności umysłowej. Poziom Twoich emocji wróży chyba krótszą drogę do pełnego rozsądku. Oby.
Trzymam kciuki za Twoje postępy w walce z sobą.

3,344

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
nell999 napisał/a:

Cwiczyc, cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc smile

Wiesz, wiele lat byłam totalnie antysportowa. Teraz bez siłowni i basenu tygodnia sobie nie wyobrażam. Ale w siłowni na każdym urządzeniu jest rozpisane, jakdane ćwiczenie wykonać i jakie partie mięśni pracują.
No a skoro taki sportowy denat jakim byłam ja był w stanie to wszystko ogarnąć i fikam na siłowni jak małpa, to powinnam też umieć ... się naumieć ćwiczyć myślenie o sobie, a tu cholera nie wychodzi. Wyćwiczyłam się w dwóch języków, w formułach w excelu, w obsłudze wiertarki, wyżynarki i szlifierki, w haftowaniu i w takim specyficznym wyginaniu palców, że nikt inny takiego numeru nie umie zrobić ... a nauczyć się myśleć o sobie - ni czorta. Ale ćwiczę - dziś wydałam pieniądze przeznaczone na przeprowadzkę - kupiłam sobie dwie pary butów i garsonkę, która mi się do niczego nie przyda ... ale jest piękna. No i fiut - przeprowadzka nie wiadomo kiedy będzie a na tę garsonkę patrzyłam już od miesięcy. Czy to dobre ćwiczenie?

3,345 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-05-10 20:17:03)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
marynarka napisał/a:

Poziom Twoich emocji wróży chyba krótszą drogę do pełnego rozsądku.

O! Pojawiło się światło w tunelu!!! Dzięki, Marynarka, bo mnie się wydawało, że mój poziom złości wróży tylko tyle, że niebawem trafię albo do domu wariatów albo do więzienia, bo mam ochotę gnoja ukatrupić i sama siebie tak nakręcam, żeby było, że w afekcie. A kto powiedział, że nie można być w afekcie wiele tygodni? A może ja tak mam i niech mi udowodnią, że nie.

Bo ja, Marynarko, chcę jak najszybciej wyjść z tego mieszkania, a to zależy tylko od tego, jak szybko uda mu się załatwić wszystkie formalności z bankiem. Niestety jego opieszałość i kłamstwa spowalniają cały proces a ja tu muszę tkwić jak w prosektorium i z każdą rzeczą go poganiać, bo mijają już tygodnie i miesiące.

A tak na serio, to te wszystkie stany są tyleż dołujące co ... śmieszne w gruncie rzeczy. Niby się wie, że trzeba je przejść i zasadniczo, skoro się wie, to można byłoby je sobie w mózgu odhaczyć i darować ich przechodzenie SKORO WIADOMO, że tak ma być. Ale nie - psychika chce wszystko sama sprawdzić na własnej skórze.

3,346

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Tarantella napisał/a:

No a skoro taki sportowy denat jakim byłam ja był w stanie to wszystko ogarnąć i fikam na siłowni jak małpa, to powinnam też umieć ... się naumieć ćwiczyć myślenie o sobie, a tu cholera nie wychodzi. Wyćwiczyłam się w dwóch języków, w formułach w excelu, w obsłudze wiertarki, wyżynarki i szlifierki, w haftowaniu i w takim specyficznym wyginaniu palców, że nikt inny takiego numeru nie umie zrobić ... a nauczyć się myśleć o sobie - ni czorta. Ale ćwiczę - dziś wydałam pieniądze przeznaczone na przeprowadzkę - kupiłam sobie dwie pary butów i garsonkę, która mi się do niczego nie przyda ... ale jest piękna. No i fiut - przeprowadzka nie wiadomo kiedy będzie a na tę garsonkę patrzyłam już od miesięcy. Czy to dobre ćwiczenie?

Zajeb***e Tarantella wink
Ja tez tak cwicze - a raczej moj portfel - schudl biedaczek, zmarnial od tego ciaglego wybebeszania... Ale jaka ja jestem zadowolona, az promienna, kurna wink
Ciesze sie sama do siebie (cos jak wariat) idac ulicami mojego miasta - ostatnio jeden z "onych" przekletych na tym forum - tak sie zapatrzyl w moja zadowolona i szczesliwa fizjonomie ze sie potknal bidula smile Na szczescie nie padl mi do nozek - chociaz pomarzyc piekna rzecz wink.
No ale nie ograniczaj sie tylko do zewnetrza - moze jakis mily kursik albo cos.
I dla ciala i dla umyslu - rownowaga w zyciu wazna jest smile

3,347

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
nell999 napisał/a:

No ale nie ograniczaj sie tylko do zewnetrza - moze jakis mily kursik albo cos.
I dla ciala i dla umyslu - rownowaga w zyciu wazna jest smile

Oooooo, Nell, kursików to ja mam wypisaną całą listę - asertywność, fotografia, warsztaty pisarskie, joga, czarna magia+kurs latania na miotle, decoupage, stretching, lifting, język migowy, slowfood, garncarstwo, renowacja antycznych mebli i co tylko chcesz.

Jest taka mądra teoria o wdrażaniu pomysłów:   
Co trzeba zrobić, żeby pojechać do Rzymu? No, trzeba wstać z krzesła, pójść po bilety, potem się spakować, potem pojechać na lotnisko i tak dalej.
No więc - co trzeba zrobić, żeby pojechać do Rzymu?
TRZEBA WSTAĆ Z KRZESŁA.

3,348

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
nell999 napisał/a:

Cwiczyc, cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc smile
A potem w Polsce pelno bedzie swiadomych i szczesliwych Kobiet a nie zahukanych kobieciatek, zyjacych jako dodatki do swoim menow wink
Oby smile
Pozdrawiam

ćwiczę, ćwiczę smile nawet sobie dzienniczek załozyłam i swoje mysli oraz inne wazne rzeczy tam zapisuję, zwłaszcza te, ktore mają mi pomóc w rozwijaniu siebie i zajmowaniu się sobą smile

Tarantella,
a Twoje pisanie strasznie mi się podoba, koniecznie napisz ksiązkę smile
czytałyście "Zemstę drugiej żony" Katarzyny Anny Olszanieckiej? to wlasnie o takiej jak my zdradzonej i opuszczonej przez męża, pisane z humorem, a jednoczesnie  bardzo realistycznie, polecam
gdyby Tarantella napisała podobną książkę, byłaby to jeszcze lepsza książka,
masz polot, dziewczyno, i chociaz doskonale wiem, co tak naprawdę przezywasz, to czyta się "Ciebie" znakomicie smile
zbierz swoje posty, dopracuj, wydaj bestseller i jeszcze zarobisz na swoim psychofagu smile

3,349 Ostatnio edytowany przez marynarka (2011-05-10 21:09:39)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Tarantella napisał/a:
marynarka napisał/a:

Poziom Twoich emocji wróży chyba krótszą drogę do pełnego rozsądku.

O! Pojawiło się światło w tunelu!!! Dzięki, Marynarka, bo mnie się wydawało, że mój poziom złości wróży tylko tyle, że niebawem trafię albo do domu wariatów albo do więzienia, bo mam ochotę gnoja ukatrupić i sama siebie tak nakręcam, żeby było, że w afekcie. A kto powiedział, że nie można być w afekcie wiele tygodni? A może ja tak mam i niech mi udowodnią, że nie.

W afekcie można trwać latami. Poprę taką wersję w wypadku (oby nie) sądowego finału. Twój afekt jest tak wielki, że już jesteś uniewinniona.

Bo ja, Marynarko, chcę jak najszybciej wyjść z tego mieszkania, a to zależy tylko od tego, jak szybko uda mu się załatwić wszystkie formalności z bankiem. Niestety jego opieszałość i kłamstwa spowalniają cały proces a ja tu muszę tkwić jak w prosektorium i z każdą rzeczą go poganiać, bo mijają już tygodnie i miesiące.

Też tak miałam, z dużą intensywnością (jedna myśl - wiać, nie wiem dokąd, po co, za co, ale jak najdalej). Później włączył się mój ukochany racjonalizm, który uwielbiam, dobrze mi z nim i, na szczęście, rzadko i na krótko mnie opuszcza. Sytuację traktuję dalej jako przejściową, ale nie przypilającą. Muszę doczekać się kupca na dom, muszę go sprzedać, muszę dotrwać do tej chwili. Ale spokojnie, godnie i bez wariactwa. Doczekam się.

A tak na serio, to te wszystkie stany są tyleż dołujące co ... śmieszne w gruncie rzeczy. Niby się wie, że trzeba je przejść i zasadniczo, skoro się wie, to można byłoby je sobie w mózgu odhaczyć i darować ich przechodzenie SKORO WIADOMO, że tak ma być. Ale nie - psychika chce wszystko sama sprawdzić na własnej skórze.

Coś nie bardzo udało mi się wkomponować w post Tarantelli... Przepraszam, średni gamoń ze mnie w kwestiach klikania.
Psychika jest nieogarniętą dla mnie sferą. Konstatuję z zadziwieniem, że czasami sama siebie nie rozumiem. I wiem, że tak być nie powinno. Na szczęście bardzo szybko mijają mi te chwile nieporozumienia ze sobą. Racjonalizm. Kocham Kanta. Sapere aude!

3,350 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-05-10 22:28:55)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Karen,
Jak rany, mam tę myśl, bo, cholerka, kocham pisać. Niech się stanę Joanne Rowling (750 mln funtów na koncie!)
Napiszę o perypetiach z moim podstarzałym Harrym Potterem, który wymachiwał swoją ... magiczną różczką przed swoją blond księgową i innymi koleżankami w komnacie tajemnic (pokoju hotelowym), a ja stałam się jego więźniem z Azkabanu (to pieprzone mieszkanko) i zdobyłam kamień filozoficzny (jak ogarnąć traumę postpsychofagową).

A jak już zarobię tę chorą kasę, to wszystkie poszalejemy na miotłach.
Zamówiłam książkę "Zemsta aniołów", chyba coś w podobie do tej, o której piszesz.
Jak przeczytam i na coś się zda - załączę do naszej biblioteczki.
To ponoć coś lekkiego o babeczkach, które mają agencję do bardzo różnych zleceń - przyjmują też zlecenia zemsty na niewiernych partnerach. Przynajmniej sobie pomarzę, że są takie agencje.

Polecam też taki śmieszny poradniczek Lisy Steadman - "Rozstanie - pierwszy dzień Twojego lepszego życia!"
Bardzo mi pomógł na pierwszy ogień po spakowaniu psychofaga.


Póki co pracowicie robię wykaz naszych lektur.

Tymczasem polecam lekturę DEZYDERATY. Cytuję dwa kawałki, które są moje na dziś:

Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu.

Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny...

3,351 Ostatnio edytowany przez karen (2011-05-11 09:35:09)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Tarantella, dzięki za przypomnienie Dezyderaty

cytat, ktory dał mi dziś nadzieję:

I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze. smile

ps.
życzę Tobie sukcesu pisarskiego i finansowego przynajmniej porównywalnego do autorki Harrego Pottera
podoba mi się pomysł szaleństwa na miotłach smile

3,352

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Jeja, Dziewczyny, ale mam dziś delirkę. Normalnie jakby w ogóle nie minęły te miesiące od kiedy psychofaga wyprosiłam. Jakbym nie przerobiła tego wszystkiego, co przerobiłam - tych lektur, tej odrobiny pracy nad swoją osobą, jakbym znów stanęła w punkcie zero i musiała zaczynać od zera. To chyba jakaś cykliczna sprawa z tymi napadami jazdy na karuzeli. Nie wiadomo, czego sie chwycić, żeby nie upaść. Musiałam wyjść z zebrania w pracy, bo normalnie nie mogłam powstrzymać sie od łez. Próbuję zająć głowę CZYMKOLWIEK innym ale to nie działa. Taki fajans, że żyć się odechciewa.

3,353

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Tarantelka, nie martw się.każda taka fala to wywalanie kupy węgla (albo gnoju jak kto woli). Trzeba ją wywalić, jak wyrzucisz w końcu wszystko poczujesz jak Ci lekko.

3,354

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Tarantella napisał/a:

Jeja, Dziewczyny, ale mam dziś delirkę. Normalnie jakby w ogóle nie minęły te miesiące od kiedy psychofaga wyprosiłam. Jakbym nie przerobiła tego wszystkiego, co przerobiłam - tych lektur, tej odrobiny pracy nad swoją osobą, jakbym znów stanęła w punkcie zero i musiała zaczynać od zera. To chyba jakaś cykliczna sprawa z tymi napadami jazdy na karuzeli. Nie wiadomo, czego sie chwycić, żeby nie upaść. Musiałam wyjść z zebrania w pracy, bo normalnie nie mogłam powstrzymać sie od łez. Próbuję zająć głowę CZYMKOLWIEK innym ale to nie działa. Taki fajans, że żyć się odechciewa.

Taki dzien, cos wisi w powietrzu. Ja nie powstrzymalam sie i dzisiaj znowu poplakalam, a bylo juz tak dobrze.
Chyba wole zime, bo nie widac tylu lasek rozebranych, a ja mam w glowie fiola, czy ta przelecial, ta by mu sie podobala, ku... koszmar.

3,355

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Tarantella napisał/a:

To chyba jakaś cykliczna sprawa z tymi napadami jazdy na karuzeli. Nie wiadomo, czego sie chwycić, żeby nie upaść.

trzymaj się choćby tej mysli, ze skoro cykliczna to za chwilę minie...
a może kiedyś przestanie w końcu wracać, popatrz, innym się udało, to i nam się uda smile

buziaki

3,356

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

A może nasze mózgi tego potrzebują w jakimś nam nieznanym celu, żeby się tak zapaść w siebie, żeby się tak skatować, zmęczyć. Może one w ten sposób unicestwiają tę toksynę, żebyśmy zapamiętały, jak strasznie cięzko było, żeby nie powtarzać tych samych błędów - żebyśmy były jak psy Pawłowa - jeśli zobaczymy gdzieś kogoś w czymkolwiek podobnego do psychofaga, żeby włączała się wielka czerwona lampa - uwaga! Wróg!
Trzeba, cholera, jakoś szukać pozytywów w tej męczarni, nieprawdaż?

3,357 Ostatnio edytowany przez nell999 (2011-05-12 20:25:46)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Fajka napisał/a:

Tarantelka, nie martw się.każda taka fala to wywalanie kupy węgla (albo gnoju jak kto woli). Trzeba ją wywalić, jak wyrzucisz w końcu wszystko poczujesz jak Ci lekko.

Racja - nawroty musza byc. Z czasem, jak juz wszystko w sobie przetrawisz - i traume zwiazku i rozwodu i co tam jeszcze lezalo Ci na watrobie - powoli te nawroty beda coraz rzadsze i rzadsze.
Az wreszcie calkowicie ustana.
Zycze Wam tego dziewczyny - i usmiechnijcie sie smile
Zycie jest cudowne big_smile Pamietajcie o tym smile
Pozdrawiam

3,358

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

We wszystkim co złe należy dostrzegać jakieś pozytywy. Mówi się, przecież co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Pewnie już tak w życiu jest, jak na karuzeli. Tarantello, jutro będzie lepszy dzień. Dasz radę, jest silna i odważna. Trzymaj się.

3,359

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Dziewczyny,
Ribię porządki w kompie i znalazłam w pdf-ie pozycję, która może którąś zainteresuje: "Oblicza zdrady" M.Dziurdzik.
Mogę podesłać.

3,360

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Tarantella napisał/a:

Trzeba, cholera, jakoś szukać pozytywów w tej męczarni, nieprawdaż?

Ja już sobie wyrobiłam taki odruch obronny - natychmiast szukam pozytywów. Przyznam się, że jak siostra ma o tym napisała, to wydawało mi się to takie sztuczne, wymuszane na siłę. hmm Ale to kwestia wyrobienia sobie nawyku. I działa, jak cholera.
Tarantello: poproszę o pdf.

Anhedonia: coś mi zniknęłaś z horyzontu, kochana hmm Wszystko OK?

Median: odezwij się kochana big_smile

3,361

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Niekochana - poszło.

3,362

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Dlaczego jestem głupia?
Bo ciągle wierze,że będzie dobrze.
Bo ciągle kocham tego du..a
O Boże niech moja nadzieje wreszcie umrze.
Może wtedy będę wolna.

3,363

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Tarantella napisał/a:

Niekochana - poszło.

Doszło, dzięki.

3,364 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-13 02:52:19)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Nie umiem bez Was zyc... nie wiem czy to normalne smile
tesknie, kurna olek.....czy ja sie musze ciagle uzalezniac big_smile

czy jesli jest to uzaleznienie grupowe to odpowiedzialnosc moze byc scedowana? big_smile
bo ja chetnie sceduje ... szukam biorcy big_smile

3,365

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Zazdrosc napisał/a:

bo ja chetnie sceduje ... szukam biorcy big_smile

Czy ja dobrze zrozumiałam? Chcesz sie nas pozbyć?

Warianty chorych odpowiedzi:
1) Trudno, jak nas nie chcesz to idź sobie, same sie tu jakoś przemęczymy. Nie przejmuj sie nami. Poradzimy sobie, a nawet jesli nie, to Cię to obchodzi sad (szantaż emocjonalny)
2) Sceduj sobie nas, ok. Na pewno masz już kogoś innego na oku i tylko bawisz się z nami w kotka i myszkę. (projekcja)
3) Nie ma co. Fajna z Ciebie przyjaciółka. (osądzająca generalizacja)
4) Nie odchodź od nas. Przecież my jesteśmy tą dobrą toksyną - toksyną pozytywną ... nazwijmy ją POZYKSYNĄ. (uświadamianie, ze bez nas nie możesz żyć, jesteśmy Ci potrzebne na poziomie organicznym)

3,366 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-13 12:08:02)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Nie, Tarantello. Zazdrość jako zdrowiejąca KKZB brzydzi się wszelkimi uzależnieniami. Tak więc szuka bestia USPRAWIEDLIWIENIA lub choć podziału odpowiedzialności wink Hmm.. mam tak samo smile
Ja na to idę - im więcej biorców, tym współwina mniejsza wink Ale tylko "matematycznie".  A życie to nie rachunki big_smile
No i przyznam się, że "stara ja" wybrała by odpowiedź 1. Z odpowiednio zbolałą miną oczywiście.

Egoistycznie dodam, że cieszę się kochana Zazdrości, iż nie możesz bez nas żyć lol Odwzajemniam w 100% te uczucia.

3,367 Ostatnio edytowany przez ella1973 (2011-05-13 11:53:13)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Przepraszam, ze w tym poscie umieszczam, ale dotyczy on zdrad, tylko niestety wielokrotnych.
Teraz wiem dlaczego zdradzani sa glupi, bo pomagaja nalogowcom w ich nalogach.
Znalazlam taki artykulik, moze kogos zainteresuje o seksoholikach.
Ja caly czas czulam sie jak ta Monika i podobnie postepowalam.
Zaluje, ze na Grupe Wsparcia nie zaczelam chodzic 10 lat temu.
Wszystko inaczej by sie potoczylo, ja niestety odwlekalam, bo myslalam, ze jakos sie ulozy.

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96950,6894015.html?as=1&startsz=x

3,368 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-13 12:21:57)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
ella1973 napisał/a:

Teraz wiem dlaczego zdradzani sa glupi, bo pomagaja nalogowcom w ich nalogach.

Ella, czy przeczytałaś "Koniec współuzależnienia"? Dl mnie to swoista biblia. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że przeczytanie tej książki i zaakceptowanie prawd w niej objawionych uratowało mnie.

Ella: bardzo dobry, obiektywny i szczery artykuł. Powinna go przeczytać każda partnerka seksoholika.

3,369

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Oczywiscie kochana Niekochana przeczytalam, dlatego zaczelam troszke ineczej postepowac, bo wiem, ze nie mam na niego wplywu.
Uwazam, ze ksiazka jest super i otworzyla ona mi oczy na maje glupie zachowania.
Tylko nie jest tak prosto zmienic sie w ciagu 3 miesiecy po 14 latach klamstw i manipulowania mna.
Staram sie, ale wpadam czasami w wielkie DOLY. Jak wszystkie tu.

3,370

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
niekochana72 napisał/a:
ella1973 napisał/a:

Teraz wiem dlaczego zdradzani sa glupi, bo pomagaja nalogowcom w ich nalogach.

Ella, czy przeczytałaś "Koniec współuzależnienia"? Dl mnie to swoista biblia. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że przeczytanie tej książki i zaakceptowanie prawd w niej objawionych uratowało mnie.

Ella: bardzo dobry, obiektywny i szczery artykuł. Powinna go przeczytać każda partnerka seksoholika.

Tylko czesto z zonami seksoholikow jest tak, ze one wierza w ich doskonale manipulacje i siebie obwiniaja o ich nalog, bo nie sa za dobre dla nich.
Tak doskonale potrafia nam wmowic, ze to nic takiego, tylko to my cos sobie ubzuralysmy (ladnie powiedziane, moj mowil ujeb..... Ci sie w glowie).
Ale koniec, zaczne tanczyc ZUMBE i bede super fajna babka (mam nadzieje, tu jak zwykle niepewnosc).

3,371

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
ella1973 napisał/a:

Oczywiscie kochana Niekochana przeczytalam, dlatego zaczelam troszke ineczej postepowac, bo wiem, ze nie mam na niego wplywu.
Uwazam, ze ksiazka jest super i otworzyla ona mi oczy na maje glupie zachowania.
Tylko nie jest tak prosto zmienic sie w ciagu 3 miesiecy po 14 latach klamstw i manipulowania mna.
Staram sie, ale wpadam czasami w wielkie DOLY. Jak wszystkie tu.

Ella - ja jestem już rok od momentu, kiedy postanowiłam "dość". Po 15 latach małżeństwa składającego się z kłamstw, manipulacji i deprecjonowania mnie. Wiem, jak ciężko jest na początku, znam te chwile zwątpienia po drodze, ten niepokój.
Ale przede wszystkim znam STRACH. I wiem, że nie może on rządzić moim życiem, ani życiem mojej córki.

Jesteś bardzo dzielną kobietą - jestem pewna, że zrobisz to, co DLA CIEBIE będzie najlepsze.

3,372

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
ella1973 napisał/a:

Ale koniec, zaczne tanczyc ZUMBE i bede super fajna babka (mam nadzieje, tu jak zwykle niepewnosc).

U mnie nie ma niepewności: Ty JESTEŚ super fajną babką.

3,373

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Bardzo Ci dziekuje, moze niedlugo tak sie poczuje.

3,374 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-13 14:16:00)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Kochana Tarantelko,
to nie Ciebie chce sie pozbyc tylko poczucia winy big_smile
a do Twoich chorych odpowiedzi
1) Trudno, jak nas nie chcesz to idź sobie, same sie tu jakoś przemęczymy. Nie przejmuj sie nami. Poradzimy sobie, a nawet jesli nie, to Cię to obchodzi sad (szantaż emocjonalny)
2) Sceduj sobie nas, ok. Na pewno masz już kogoś innego na oku i tylko bawisz się z nami w kotka i myszkę. (projekcja)
3) Nie ma co. Fajna z Ciebie przyjaciółka. (osądzająca generalizacja)
4) Nie odchodź od nas. Przecież my jesteśmy tą dobrą toksyną - toksyną pozytywną ... nazwijmy ją POZYKSYNĄ. (uświadamianie, ze bez nas nie możesz żyć, jesteśmy Ci potrzebne na poziomie organicznym)

dodam ale juz tylko czysto hipotetycznie:
5. A idz sobie nikt tu Ciebie nie potrzebuje (maska przykrywajaca strach przed odrzuceniem)


i jako ludz z problemami reaguje big_smile
1. ulegam, ponosze odpowiedzialnosc za Wasze przemeczenie sie
2. zadam konfrontacji... CO ZA OSZCZERSTWA! W twarz! W twarz!
3. Oh God jak ja tak moglam! o ja nikczemna! Jestem beznadziejna przyjaciolka.
4. w zaleznosci od dnia cyklu a) nikogo nie potrzebuje b) tak to prawda, bez Was zgine.
5. bez laski (albo w skrajnych przypadkach uzaleznienia: tylko tak mowia ale w sercu skrywaja wielka milosc do mnie)


W moim przypadku najmocniej dzialaja sposoby na "poczucie winy".
Mam nieopanowana jakas taka niedojrzalosc... bardzo latwo wywolac u mnie poczucie winy.
Bez bicia przyznaje sie, ze ja sama sobie szukam mojej winy we wszystkim....
Pracuje nad tym ale kiepawo mi wychodzi. Fajnie do tego odnosi sie Burns ale jakos bardziej uderzylo mnie w mozg to co przeczytalam w ksiazce, ktora ostatnio Wam polecalam.


ella1973 napisał/a:

Przepraszam, ze w tym poscie umieszczam, ale dotyczy on zdrad, tylko niestety wielokrotnych.
Teraz wiem dlaczego zdradzani sa glupi, bo pomagaja nalogowcom w ich nalogach.
Znalazlam taki artykulik, moze kogos zainteresuje o seksoholikach.
Ja caly czas czulam sie jak ta Monika i podobnie postepowalam.
Zaluje, ze na Grupe Wsparcia nie zaczelam chodzic 10 lat temu.
Wszystko inaczej by sie potoczylo, ja niestety odwlekalam, bo myslalam, ze jakos sie ulozy.

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96950,6894015.html?as=1&startsz=x

Ella, dobry artykul. Powinno byc tego wiecej. Jest bardzo malo literatury o seksoholizmie, ale mysle, ze i tak najbardziej przemawiajace sa wypowiedzi zwyklych wspoluzaleznionych kobiet, ktore probuja wydostac sie z SWOJEGO probblemu, ktory jakos tak niepostrzezenie przywarl i znalazl pozywke w problemie partnera. Ogrom kobiet wspoluzaleznionych nadal uwaza, ze  problem partnera jest ich problemem a ratowanie malzenstwa zalezy od ich woli.
Mysle, ze dobrze sie dzieje, iz upowszechnia sie wiedze rowniez o tym, ze problem nie dotyczy tylko marginesu spolecznego i slamsow.
Czlowiekiem wspoluzaleznionym moze byc sam prezydent, dyrektor, malarz, kucharz, pilot... zwlaszcza radziecki big_smile
a zdanie z twojej wypowiedzi (to, ktore wytluscilam) jest boskie i powtarzane juz na tyle sposobow, jezykow... i nie zawsze dociera i nie zawsze otwiera klapki...
W zasadzie to ja opieram swoja opinie o tym czy ktos uczestniczy w jakiejkolwiek terapii na podstawie zrozumienia tego zdania.
Jesli ktos ciagle zyjee problemem swego partnera... chyba najlepiej podac mu dobre adresy, ksiazki, dobre telefony...
Monika z Twojego artykulu odstawila swoj narkotyk w postaci problemow meza...
Mam nadzieje, ze i Tobie to sie uda big_smile

Duza pomoca dla innych kobiet jest mozliwosc przeczytania lub uslyszenia jak wyglada zycie osoby wspoluzaleznionej.
Chcialoby Ci sie opisac Twoje "chore" zmagania z problemem meza? Twoje mysli samooskarzajace, Twoje poczucie winy, Twoje nagle wyobcowanie ze spoleczenstwa, Twoja chec zatuszowania wszystkiego i wreszcie Twoje "chore" sposoby uleczajacego oddzialywania na niego?
Sorki, ze uzywalam slowa "chore" w okreslaniu Twoich zachowaan ale skoro zawitalas w tym watku to chyba masz juz swiadomosc, ze to bylo chore?
My wszystkie, dziewczyny z tego watku mialysmy "chore" zachowania... smiejemy sie czasem same z siebie big_smile a czasem placzemy.. sad

3,375

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
niekochana72 napisał/a:

Anhedonia: coś mi zniknęłaś z horyzontu, kochana hmm Wszystko OK?

Dzięki za pamięć smile Niby OK. Nic złego się nie dzieje. Jakiś marazm mnie dopadł, nie mam nastroju - może cierpię na anhedonię? wink Ale to minie, zawsze mija...

3,376

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Dziewczyny, popracowałam trochę z moimi chłopakami z IT nad okładką naszej ... broszury albo encyklopedii (bo kto wie, co to nam z tego wyjdzie).
Chcę zamieścić ale nie wiem, jak się dodaje obrazki smile
Wie któraś?

3,377

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
ella1973 napisał/a:

Chcialoby Ci sie opisac Twoje "chore" zmagania z problemem meza? Twoje mysli samooskarzajace, Twoje poczucie winy, Twoje nagle wyobcowanie ze spoleczenstwa, Twoja chec zatuszowania wszystkiego i wreszcie Twoje "chore" sposoby uleczajacego oddzialywania na niego?
Sorki, ze uzywalam slowa "chore" w okreslaniu Twoich zachowaan ale skoro zawitalas w tym watku to chyba masz juz swiadomosc, ze to bylo chore?
My wszystkie, dziewczyny z tego watku mialysmy "chore" zachowania... smiejemy sie czasem same z siebie big_smile a czasem placzemy.. sad

Zazdrosc, to sa tylko inne sytuacje w moim zyciu, choc bardzo zblizone.
Myslalam skad ona (Monika z artukulu) to wiedziala, przeciez tak dokladnie bylo ze mna z nami.
Ja rozstalam sie z mezem (jeszcze nie rozwiodlam) i nie mam mozliwosci uleczania jego przez twarda milosc.
O tym co robil i robi nie mysle, doszlam juz do tego momentu, ze mnie to nie obchodzi (na szczescie).
Tesknie tylko, bo jestem sama, nie mam mezczyzny, zeby sie przytulic, pocalowac, pokochac tego bardzo mi brakuje.
Jak mi jest tak zle, to zeby przypadkiem nie zadwonic do niego, nie napisac, wspominam jak bylo kiedy znalazlam kolejny telefon, kolejnego meila, kolejne zdjecie...
Wtedy jestem wsciekla na niego i tesknota mija.
Moja milosc byla chora, bo kochalam nie za to,
- ze byl partnerem - bo nie byl
- ze byl przyjacielem - bo nie byl
- ze byl wspanialym ojcem - bo nie byl.
Kochalam bo byl, a przynajmniej tak mi sie zdawalo, bo wlasciwie w tym wszystkich bylam sama.
Chociaz w domu pomagal, ale to juz nie wystarczalo, potrzebowalam kogos wiecej partnera.
Zaluje, ze tak pozno to zrozumialam, bo uwazalam ze moge go zmiecic.
Niestety on nie widzial problemu i tego nie chcial.
My zony seksoholikow nie zrobimy nic dopoki oni nie beda chcieli cos zmienic.

3,378

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Hej dziewczyny
Od razu Tarantello przepraszam ale nie posłuchałam Cię hmm

Opowiem wam co się wydarzyło
Byłam strasznie wzburzona mimo wszystko na chłopaka, który nie przyznał się że ma dziewczynę. No chciało nie chciało, tak wyszło że o wszystkim się dowiedziała, tzn przeczytała. Nie wiem co się potem działo. Wiem tylko że on jest na mnie zły i myślał że byle komu wypisuję jaki to on nie jest siaki i owaki (nie docenił mojej inteligencji niestety, bo wiedziałam do kogo idą te informacje).
Porozmawiałam dziś z pewną kobietą już 50+, powiedziała mi że nie zrobiłam nic złego, to co on zrobił było nie w porządku i mimo wszystko ta dziewczyna miała prawo wiedzieć o tym, bo jakby co lepiej taka historia teraz niż po ślubie (ewentualnym).
Ale co jest najlepsze, wiem że nie zawiniłam w tej sytuacji a mimo to wprowadził mnie w poczucie winy, być może przeholowałam, ale nie uważam abym to ja była tą złą tutaj.
Co o tym myślicie ??

3,379

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
ella1973 napisał/a:

O tym co robil i robi nie mysle, doszlam juz do tego momentu, ze mnie to nie obchodzi (na szczescie).
Tesknie tylko, bo jestem sama, nie mam mezczyzny, zeby sie przytulic, pocalowac, pokochac tego bardzo mi brakuje.
(...)
Kochalam bo byl, a przynajmniej tak mi sie zdawalo, bo wlasciwie w tym wszystkich bylam sama.
Chociaz w domu pomagal, ale to juz nie wystarczalo, potrzebowalam kogos wiecej partnera.

Hey ella smile Tak sobie czytałam to co piszesz i coś mi "błysnęło" w głowie - czy ty tęsknisz do niego czy do kogo bądź? Może facetom (nie wszystkim oczywiście) jest lżej i łatwiej - bo w analogicznej sytuacji poszliby sobie "na panienki" zaspokoić potrzebę pocałunków, poprzytulania i pokochania?
No bo gdyby teraz ON się zjawił u Ciebie z zamiarem zaspokojenia powyższych potrzeb, to chyba by jednak do tego nie doszło - bo musiałabyś zapomnieć całe zło, które Ci wyrządził. Ta miłość już nie istnieje - zostały tylko wspomnienia smile

3,380

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Takie_życie,
O to mi właśnie chodziło, żebyś sobie samej gorzej nie zrobiła. Ja wiem (nie pytaj skąd), że takie akcje daja ulgę tylko na 5 minut. Potem zaczyna się takie właśnie myslenie - może przeholowałam, może lepiej było unieść się godnością, a jeśli, a gdyby.
Co sobie myśli on i ona - miej w nosie. Ważne, zeby sobie nie robić więcej krzywdy niż już nam zrobiono.
Ale przejdzie Ci, bo masz prawo: primo - do swoich drobnych zrywów, secundo - bo jasne jest, że w ostatecznym rozrachunku to ten facet był bardziej nieuczciwy niż Ty narwana.
Trzymaj sie, Kochanie, i nie słuchaj jego oskarżeń - nie dawaj się wpędzać w poczucie winy a cała reszta minie.

Posty [ 3,316 do 3,380 z 3,559 ]

Strony Poprzednia 1 50 51 52 53 54 55 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dlaczego zdradzani sa glupi...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024