GraffitiWomen - Kochana, Kocham Ciebie za słowa: "Ale nie wybaczajcie" Co, któraś napisze mi , że łajdak, niedobry , to za chwilę inna idź z nim na terapię , zapytaj go... itp. głupieję...Wybaczałam kilka razy , teraz nie mam pewności i do końca życia już nie będę miała. Teraz już rok chodzimy jak duchy po domu ja płaczę , a oz z pilotem śmieje się do telewizora. Mam wynająć detektywa , żeby udowodnić sobie i jemu. Czy o po prostu nie wybaczyć i myśleć jak zacząć od nowa. Faceci , którzy spróbowali adrenaliny zdrady moim zdaniem będą dalej się ukrywać i próbować ,a dla zdradzanej żony szacunku już nie znajdą. Trzeba skończyć tą bajkę i zacząć nową lepszą z happy endem
3,251 2011-04-27 18:52:38
3,252 2011-04-27 21:19:34
Niesamowita jest ta wiara w to, że nikt inny nas nie pokocha i nic lepszego nas nie spotka. Skąd się to w nas bierze?
Oj - ja akurat tej wiary nie pielęgnuję Wierzę, CHCĘ WIERZYĆ, że będzie lepiej. Nie przyjmuję innej opcji. Bo to byłby KONIEC.
3,253 2011-04-27 23:35:56 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-04-27 23:36:51)
Niesamowita jest ta wiara w to, że nikt inny nas nie pokocha i nic lepszego nas nie spotka. Skąd się to w nas bierze?
Widze, ze tez nalezysz do osob, ktore znajduja szczescie w byciu kochanym... ha ha a to nie tedy droga Rejestratorko. Szczescie powinnas odnalezc w sobie bez wzgledu czy ktos Cie pokocha czy nie. Twoje szczescie nie moze zalezec od tego czy ktos Cie kocha lub na wierze, ze ktos inny lepszy CIe pokocha. To nie ma znaczenia.
Oczami wyobrazni zobaczylam dluga laweczke z dziewczynami wznoszacymi dlonie do niebios i wolajace na rozne sposoby:
Jeszcze ktos mnie pokocha, wierze w to!
Juz nikt mnie nie pokocha, zycie nie ma sensu!
Czy ktos mnie pokocha, czy moge miec nadzieje!
ble ble ble....
Moje szczescie nie ma zwiazku z byciem kochana. Oczywiscie bedzie milo gdy bede mogla odczuc czyjes zabiegi i starania ale milosc zadnego faceta nie wypelni mnie po brzegi... i nie bedzie sensem mojego zycia.
Miejmy wiare w to, ze spotka nas cos dobrego... i nie myslmy, ze "cos dobrego" to musi byc zaraz jakis ON
3,254 2011-04-27 23:54:03
Zazdrości droga, wiele dobrego nas spotyka i nie jest "onym". Codziennie spotykają mnie moje cudowne dzieci. Przyjaciele i rodzina to wiele dobrego. Spokojny, niestresujący dzień, to dla mnie, po ciągłych atakach byłego, coś, czego nie mogę przecenić.
Dzisiaj miałam pewne obawy co do jego wizyty, ale jakoś poszło. Nic mnie nie trafiło, jestem wyluzowana. I pogoda była cudna, aż chce się żyć.
3,255 2011-04-28 00:58:13
no wlasnie Marynarko
piekny sloneczny dzien, jestem zdrowa, mam cudowne dzieciaki, mam regularny okres... ha ha ha
mam wszystkie zeby, mam duzo wlosow tam gdzie chce a wcale lub malo tam gdzie ich nie chce...
Mam prace, dom i kwiaty w ogrodzie. Posadzilam rowniez drzewko bzu
doceniam to bardziej niz milosc ...tego tam
3,256 2011-04-28 07:52:03
Zazdrość, tego naturalnego porządku z włosami to Ci zazdroszczę. Mam wrażenie, że moich jest generalnie zbyt wiele. To dobrze i niedobrze. Na szczęście cywilizacja oprócz telefonów komórkowych przyniosła nam również depilatory i nauczyła z nich korzystać. To jest właśnie problem z kategorii: do rozwiązania. Oby większych kłopotów nie mieć.
3,257 2011-04-29 18:53:58
GraffitiWomen - Kochana, Kocham Ciebie za słowa: "Ale nie wybaczajcie" Co, któraś napisze mi , że łajdak, niedobry , to za chwilę inna idź z nim na terapię , zapytaj go... itp. głupieję...Wybaczałam kilka razy , teraz nie mam pewności i do końca życia już nie będę miała. Teraz już rok chodzimy jak duchy po domu ja płaczę , a oz z pilotem śmieje się do telewizora. Mam wynająć detektywa , żeby udowodnić sobie i jemu. Czy o po prostu nie wybaczyć i myśleć jak zacząć od nowa. Faceci , którzy spróbowali adrenaliny zdrady moim zdaniem będą dalej się ukrywać i próbować ,a dla zdradzanej żony szacunku już nie znajdą. Trzeba skończyć tą bajkę i zacząć nową lepszą z happy endem
Wybaczyłam tyle razy, że miarka się przebrała. I dobrze, że już za młodu. Może to się już nie powtórzy, a nawet jeśli - może będzie łatwiej, kto wie. Takie decyzje są najlepsze, chociaż już wcześniej podjęte przez zdradzającego. To tylko efekt jego działań, niezależnie od tego czy w związku działo się źle czy nie, chociaż to drugie w pełni zasługuje na potępienie. Jeśli chodzi o czysty sex tym bardziej. Uczucia? Zostawiam Pana i niech idzie za głosem serca, skoro nie zgrywał się już z moim. Jeśli nie jest szczęśliwy ze mną, niech będzie z kim innym, ja też sobie dam radę. I to wybaczam, bo jeśli jest zakończone tak, jak być powinno - nie widzę w tym problemu. Fakt, jest rozgoryczenie, żal i poczucie braku zaufania, ale... da się nadrobić.
Będąc Tą trzecią, nigdy nie dałam się dotknąć w sposób 'może-się-prześpijmy' i jakoś łatwiej było mi to chyba przełknąć. Ale też, mam też ogromne poczucie winy i to chyba zostanie zawsze. Nie wiem czy słusznie, czy nie - tak po prostu jest.
A tak dalej, to ten, no...
Najważniejsze to kochać samą siebie, pomimo wszystko. Świat też nas pokocha i będzie łatwiej Łatwiej się uśmiechać i nawet ten chrzaniony zmywacz tak nie dusi zapachem
Zazdrość - Szczęście dla niektórych znaczy właśnie tyle, co druga osoba i konkretnie - TEN ON. A przecież tak nie jest. Byłam tak długo sama i jest tyle małych radości, że spokojnie można nimi żyć przez dłuuugi czas. Gorzej, jak zatęskni się za uczuciami, myśląc, że to one dają nam szczęście. Pewnie i tak jest, ale patrząc na wiele historii zawartych tutaj na forum chyba nie zawsze warto, jeśli coś jednak nam mówi, że coś jest nie tak Ale to serce, a ono inaczej rozumie. O ile w ogóle to robi
3,258 2011-04-29 20:38:24
Siostry Drogie,
Może jakiś krótki raport? Jak tam sprawy u Was wszystkich? U mnie emocjonalne falowanie. Agresja na przemian ze smutkiem, na przemian z nadzieją wypracowaną przy pomocy wizualizacji przyszłego acz mglistego szczęścia sam ze sobą na sam.
Jak nastroje, moje miłe. Taki piękny weekend nam się kroi
3,259 2011-04-29 20:40:42
Hej dziewczynki czy wy też zaczynacie uważać (albo już uważacie) że faceci są jacyś dziwni ?
3,260 2011-04-29 20:56:57
Tarantello,
ja przyznaję, że mam momenty gdy zaczynam się łamać. Mam silne postanowienie nie kontaktowania się z Nim i już przyzwyczaiłam się się do myśli, że jestem sama, ale R. znów przystąpił do gwałtownych prób odzyskania mnie. Na razie daję radę, ale było mi łatwiej, gdy milczał. Wczoraj czekał na mnie pod pracą i gdy zobaczyłam Jego samochód nogi dosłownie ugięły się pode mną. Wsiadłam do swojego samochodu ale pojechał za mną pod mój dom. Rozmowa właściwie była Jego monologiem, ale do dzisiaj nie mogę się z tego otrząsnąć. Tak więc, podobnie jak u Ciebie emocjonalna zawierucha. Na szczęscie jutro mam zaproszenie na majowa imprezke pod gołym niebem z moimi przyjaciólmi i znajomymi. Będzie głośno, wesoło i alkoholowo i tego własnie mi trzeba.
3,261 2011-04-29 21:20:01 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-04-29 21:36:58)
Monia, napisałam to już gdzie indziej - włączanie guzików. Jak warianty softowe nie działają, to zmieniają taktykę i walą z grubszej rury.
Repertuar podobny. Ja dwa dni temu miałam scenę pod biurem w trakcie godzin pracy. Godzina 10.00. Przyjechał, zadzwonił, że czeka i że będzie tam sterczał aż nie przyjdę, albo przyjdzie do biura i tam będzie urządzał dramatyczną scenę. Zeszłam - cała firma i tak miała niezły spektakl. Klęczenie na parkingowym żwirze, łapanie mnie za kolana, łzy, ręce składane do modlitwy. Panu parkingowemu wypadł pet z ust ale zachował się subtelnie - poszedł na spacer. Moja firma miała romantyczną komedię za darmo - "Tak, jestem głupim chu*em! Niech wszyscy słyszą! Każdemu to powiem! Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła, że nie chcę być więcej tym chu*em?! Tylko ty możesz mnie uratować!"
No i takie tam różne o genitaliach, przeznaczeniu i ratowaniu upadłych. Okazuje się, że teraz mam być specjalistką od ratowania chu*ów. A kiedyś marzyłam, żeby pójść na weterynarię. Teraz by się przydało.
No ale co tu dużo ukrywać - na każdej to robi wrażenie. Na mnie niestety też. Tyle żarliwości, tyle emocji, toż to musi być AUTENTYCZNE i PRAWDZIWE. Nieprawdaż?
Ale po pół godzinie przychodzi refleksja - socjopaci wierzą w to, co mówią, nawet jeśli grają.
Jeszcze grubsza rura - 7-go maja zaczyna terapię. Był na pierwszej rozmowie. Pan terapeuta zaprasza mnie na co drugą sesję. Zapewne myśli, że jestem w stanie udźwignąć tylko połowę tego kure*twa. I ma rację.
Tak, takie życie, faceci są dziwni. Dopiero co chciał, żeby jego chu*a ratowała 28-latka a teraz na gwałt 45-latka jest mu do tego potrzebna.
A może to po tym, jak się wystawiłam na Sympatii poczuł ten gorąc w bokserkach?
3,262 2011-04-29 21:49:32
No fakt fantazji to nie można Im odmówić. Niezłą jazdę miałaś i jak znam zycie biurowe to na pewno scena z Waszym udziałem ozywiła nieco nudną, biurową pracę. Tarantella pisałaś wczesniej, że miał iśc na terapię, dotrzymał słowa? Obiecywać to Oni potrafią i grać na uczuciach. Tego jednego nie można Im odmówić. A, R. nagle zaczął się bać, że kogoś poznam i jak to zakomunikował, nie wyobraża mnie sobie z innym mężczyzną. Jakoś jakby zapomniał, że ja nie musiałam sobie wyobrażac Jego z inna kobietą, bo mogłam to zobaczyć na własne oczęta. No ale przecież to mozna oddzielić grubą krechą i zacząc nowe zycie. Nie dociera do Niego, że w moim nowym zyciu, nie ma dla Niego juz miejsca.
3,263 2011-04-29 22:12:33
Monia,
Zrobiłam dopisek w poprzednim poście na temat terapii.
3,264 2011-04-29 23:01:04
Faktycznie doczytałam teraz co dopisałaś. Będziesz uczestniczyła w terapii? Zgodziłas się? Hm, ciekawe czy On naprawdę wierzy w moc terapii, czy to taka gra, która ma Cię przekonać co do Jego odmiany.
3,265 2011-04-30 00:13:16
A ja musze bo nie moge sie pohamowac Poza tym nie mam nic do czytania a maszynista daleko i zajety
Niekochana jest zajebiaszcza babka!!!
3,266 2011-04-30 09:11:57
Niekochana jest zajebiaszcza babka!!!
Byłam o tym przekonana Bardzo proszę ją serdecznie ode mnie ucałować i uściskać "sąsiadko"
I bawcie się dziewczyny dobrze; co tam dobrze, SUPER się bawcie Obydwie!
3,267 2011-04-30 09:13:42
Eee.. juz jestem po Za krotko bylo dla mnie
Ale zdazylysmy wszystkim tylki obrobic
3,268 2011-04-30 09:22:45
Eee.. juz jestem po
Za krotko bylo dla mnie
Ale zdazylysmy wszystkim tylki obrobic
Upss - myślałam, że 2 dni będziesz Kraków "podbijać". Nic to, zawsze można zrobić "powtórkę z rozrywki". Pół wiosny i całe lato przed nami. Żyć się chce
3,269 2011-04-30 09:25:15
Bo tak mialo byc w pierwszej wersji, ale potem plany sie troszke pozmienialy i wyszlo tylko pare godzin...ale za to jakich
3,270 2011-04-30 09:36:03
Median, pliss, opowiedz coś więcej.
3,271 2011-04-30 09:44:05
Niekochana stanela na wysokosci zadania i najpierw zabrala mnie na meksykanskie pyszne zarelko, a potem do uroczej knajpki na Kazimierzu. Strasznie szybko ten czas polecial Nie wiem czy tak moge oceniac Niekochana na forum...hmmm... Tak, jak napisalam juz dwa razy - fajna babka - konkretna, madra, ciepla, energiczna, z pazurem, pozytywna, bez fochow. Taka..fajna no
3,272 2011-04-30 09:48:51
Tak podejrzewałam, a właściwie byłam tego pewna, że Niekochana okaze się taką osobą. Co do tego nie ma watpliwości. Oj zazdroszę Wam tego spotkania w realu. I tego, że byłaś w Kazimierzu.
3,273 2011-04-30 09:53:24
Monia, do trumny sie jeszcze nie wybieram i Ty chyba raczej tez nie prawda? Noooo, to wszystko przed nami. Generalnie nie jestem za bardzo za spotkaniami z forum, ale dzieki Niekochanej chyba zmienie nastawienie
Nawet mnie taka mysl dopadla, ze bede za nia tesknic
3,274 2011-04-30 10:06:15
Monia,
Sama nie wiem, czy chcę uczestniczyć w tej terapii. Miałam ojczyma alkoholika i to mnie utwierdziło w przekonaniu, że szanse na wyleczenie dowolnego nałogu są ... marniutkie. Obojętne jaki to nałóg. Nie żebym odmawiała wszystkim uzależnionym od czegokolwiek prawa do próbowania i nadziei, ale ja osobiście nie znam przypadków uzdrowień, natomiast znam milion przypadków nawrotów i każdy gorszy. Nie chcę się pakować w takie bagno jak moja matka. To jego inicjatywa - sam się koło wszystkiego zakręcił, ale ja już widziałam w życiu takie inicjatywy a potem wypruwany esperal. Niby nic mnie to nie kosztuje - on płaci, jemu zależy, ja mam własną terapeutkę i ... chyba już co raz większy obszar własnego, co raz bardziej niezależnego mózgu, który mi podpowiada - nie angażuj się, nie uzależniaj, nie przywiązuj. Taka tarcza.
Powiedziałam mu, że ja już zaczęłam własne życie, że są inni kandydaci i jak chce, to może się ustawić w kolejce i konkurować na równych prawach z innymi. Jest dwóch panów, którzy wykazują starania ... ale ja mam do nich wszystkich już straszny dystans i tak sobie myślę - może to właśnie jest normalne, może to nie skutek traumy tylko powolnego leczenia z tego pieprzonego kochania na maxa. A im bardziej jestem wymagająca, uprzejma acz chłodna tym bardziej im zależy.
Nie wiem, Monia. Inni będą mnie zapraszać do knajpy i parku a on na terapię Taki, za przeproszeniem, lajf.
Ja już nie chcę nic montować (w żadnym układzie męsko-damskim) własnymi rękoma. Niech robią, niech się wykazują a ja się poprzyglądam.
Dziewczyny, a może w ramach jakiegoś kolejnego weekendu wpadniecie do mnie? U mnie może spać ... z pięc dodatkowych osób - dwie kanapy, rozkładane łóżko.
Warszawa też potrafi być urocza Za oknami mam wodę i drzewa, ogródek, chociaż to praktycznie środek miasta.
Jednym słowem zapraszam do tego jeszcze_mojego mieszkania. Potem będzie ciaśniej
3,275 2011-04-30 10:12:40
A i zapomniałam o jednej śmiesznostce. Jak się zapisałam na tę Sympatię, to on założył sobie anonimowe konto i mnie na nim rwał. Zapomniał, że jako filolog jestem w stanie wyczesać stylistykę i pewne maniery słowne na kilometr. Ależ było romantycznie - on taki bez zdjęcia, twarzy, tajemniczy don Pedro. Pewnie chciał mi zafundować taki romantyczny występ jak w filmie "Masz wiadomość". No stara się chłopina, ale lęku już we mnie za dużo i tego kure**twa było za dużo, wszystkiego za dużo ...
3,276 2011-04-30 10:24:55 Ostatnio edytowany przez Monia139 (2011-04-30 10:26:33)
Tarantella, więc w sumie jeszcze nie postanowiłaś. Ja znam bardzo dobrze przypadek udanej próby wyjścia z nałogu. Właśnie dzisiaj jadę na imprezę do mojej przyjaciółki, której partner był alkoholikiem. Przez trzy lata walczyła, byli młodymi ludźmi, urodził się Im syn a On potrafił wyjść na zakupy i wócić po kilku dniach ciągu alkoholowego. Myślę , że była współuzależniona, choć w tamtych latach to pojęcie było mi całkowicie obce. W końcu powiedziała dość i odeszła. Przeprowadziła się z małym do rodziców. Nie spotykała się z nikim, pozwalała Mu odwiedzać syna, a On sam zaczął walczyć o siebie. Przeszedł odwyk i terapię, spotkania AA. Zaufała Mu na nowo i zamieszkali razem. Jednak nigdy nie zdecydowała się na ślub. Teraz minęło już ponad dziesięć lat, wybudowali piękny dom, a On nie tknął do dzisiejszego dnia alkoholu. Wszyscy Jej mówią, że ma takiego wspaniałego faceta, który Ją tak uwielbia, ale Ona mi ostatnio powiedziała, że nikt już nie pamięta przez co przeszła przez pierwsze lata Ich związku. I, choć minęło tyle lat, ciagle jeszcze jak się On się spóźnia z pracy gdzieś ten niepokój w Niej tkwi.
3,277 2011-04-30 11:53:30
Dziewczyny, a może w ramach jakiegoś kolejnego weekendu wpadniecie do mnie? U mnie może spać ... z pięc dodatkowych osób - dwie kanapy, rozkładane łóżko.
Warszawa też potrafi być uroczaZa oknami mam wodę i drzewa, ogródek, chociaż to praktycznie środek miasta.
Jednym słowem zapraszam do tego jeszcze_mojego mieszkania. Potem będzie ciaśniej
ja się podpisuje pod stwierdzeniem, że wawa jest piękna. Nie wiem czy tak lubię to miejsce ze względu na nie samo czy dlatego że mam zawsze przemile doświadczenia w związku z pobytem, ale kocham naszą stolice a na spotkanie jetem chętna nieważne gdzie, po prostu super byłoby pogadać w realu. Podobnie jak Median nie jestem miłośniczką forumowych zlotów, ale Wy jesteście wyjątkowe
już miałam chrapkę na wyjazd do Kraka, ale ponieważ planowałam inny wjazd (który nie wypalił) skapitulowałam. Ale przedostatni raz !!
;)
3,278 2011-04-30 11:56:34
A i zapomniałam o jednej śmiesznostce. Jak się zapisałam na tę Sympatię, to on założył sobie anonimowe konto i mnie na nim rwał. Zapomniał, że jako filolog jestem w stanie wyczesać stylistykę i pewne maniery słowne na kilometr. Ależ było romantycznie - on taki bez zdjęcia, twarzy, tajemniczy don Pedro. Pewnie chciał mi zafundować taki romantyczny występ jak w filmie "Masz wiadomość". No stara się chłopina, ale lęku już we mnie za dużo i tego kure**twa było za dużo, wszystkiego za dużo ...
Haha, miałam odwrotną sytuację. Pan stolec poczuł się dotkniety, żem go nie rozpoznała po stylu
3,279 2011-04-30 15:31:20
No i trzeba było nie demaskować tajemniczego Don Pedro, tylko Mu opisać jak to potrzebujesz niezobowiązującego, radosnego seksu bo z ostatnim eks, to raczej nudnawo bywało w tej sferze . Psychofagi są szalenie wyczuleni na punkcie swojej sprawności seksualnej.
3,280 2011-04-30 19:44:33 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-04-30 19:48:22)
Monia, żebyś wiedziała! Już nawet napisałam coś podobnego, że ja to lubię ostry seks i że przez ostatnie lata musiałam udawać wszystkie orgazmy
ale się pohamowałam w obawie o swoje życie
Jeśli chodzi o decyzje - wszystkie formalności, sprawy związane z mieszkaniem itd. prowadzę dalej wytyczonym torem, tu nie ma dwóch zdań i on ponosi zgodnie z naszym pierwotnym ustaleniem wszystkie tego koszty (akty, opłaty bankowe, itd.) - nie ja rozchrzaniłam to życie i nie ja będę się dokładać do jego kur**wa. Niewątpliwie był to najdroższy romans w jego dotychczasowym życiu. Za te pieniądze mógłby kupić pretty woman a nie tylko młodą siksę z biura.
Dla mnie ważne jest jedno - muszę być wolna od wszelkich "wspólnych" spraw i jak tylko wyklaruje się sprawa z mieszkaniem i wreszcie uda nam się doprowadzić do końca sprawę z bankami i mieszkaniem, chcę się wyprowadzić i wieść własne życie zgodnie z tym, jak je sobie już zwizualizowałam. I tak już od kilku miesięcy nie mieszkamy razem więc to będzie cd aktualnego stanu tylko w innych ścianach.
Terapia może być. Układ jest taki, że on chodzi na indywidualną i na co drugiej sesji pojawiam się ja, jeszcze nie wiem po co.
Jak będzie mi to szkodzić na psyche, albo stwierdzę, że to nie ma sensu - obrót na pięcie. Ja nie muszę się leczyć z niczego w zakresie seksoholizmu, a jak sie okaże, że terapeuta zaproponuje jakieś prace domowe pod tytułem - proszę pracować nad zaufaniem sprawdzając codziennie partnerowi telefony, skrzynki i kieszeni to im wszystkim w twarz się zaśmieję.
Poza tym, wiesz, u alkoholika to od razu widać, czy popłynął czy jednak stosuje się do jakichś zasad leczenia. Z seksoholikiem i patologicznym kłamcą sprawa wygląda inaczej - nigdy nie wiesz, kiedy nastąpił "ten" moment. Ale może są jakieś metody. Popatrzę sobie, jak tam ta terapia wygląda i co ew. z niej wynika a swoje życie już zaczęłam i nie mam zamiaru z niczego się wycofywać i niczego w tym swoim życiu spowalniać tylko dla jego pięknych słów i dramatycznych scen, bo wiem, że to wszystko w każdej chwili może się okazać taką samą kupą stolca, jak wiele innych słów i scen.
3,281 2011-04-30 19:48:56 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-04-30 19:53:22)
Miałam ojczyma alkoholika i to mnie utwierdziło w przekonaniu, że szanse na wyleczenie dowolnego nałogu są ... marniutkie. Obojętne jaki to nałóg.
To prawda, te statystyki sa powalajace. Jednak statystyki dla wspoluzaleznionych sa jeszcze gorsze.
To jego inicjatywa - sam się koło wszystkiego zakręcił, ale ja już widziałam w życiu takie inicjatywy a potem wypruwany esperal. Niby nic mnie to nie kosztuje - on płaci, jemu zależy, ja mam własną terapeutkę i ... chyba już co raz większy obszar własnego, co raz bardziej niezależnego mózgu, który mi podpowiada - nie angażuj się, nie uzależniaj, nie przywiązuj. Taka tarcza.
Wiesz moj facet tez poszedl na terapie, nawet dwie, a co tam!. Jedna z nich to zamknieta terapia 60dniowa. Znam tez takiego co chodzi na terapie zeby ratowac malzenstwo a lasi sie nadal do wszystkich kobiet (ja tez dostalam od niego propozycje seksualna) Jego zona ma hustaweczki od wiary w cud po zwatpienie. Az zal ze ta wiara opiera sie na niewiedzy.
Moj ex tez niezaleznie od szopki milosnej-kleczacej tez przystawial sie w miedzyczasie do sasiadki ( a swiat jest maly i wszelkie g*** zawsze gdzies wyplynie w zasiegu naszego wzroku).
Mysle sobie Tarantello, ze jesli on czuje, ze potrzebuje terapii bo mu totalnie cos sie poprzestawialo w glowie, to niech idzie i sie ratuje. Jestem juz chyba nawet gleboko przekonana o tym, ze jesli on idzie na terapie by ratowac zwiazek to to nie odniesie zadnego skutku...
Aby byl skutek on musi zapragnac ratowac siebie... i nie ma tu Twoje chcenie nic do rzeczy... to musi byc jego potrzeba, jego dno, jego sumienie i jego checi...
Jedyna dobra rzecz jaka mozesz mu zrobic to .. przyspieszyc to dno... niech siegnie go jak najszybciej...
i nie ludz sie ze nawet jak sie zmieni to bedzie Ciebie chcial Ja wiem, ze to smutne, ale po skutecznej terapii to bedzie calkiem nowy czlowiek.
Nikt nie zagwarantuje Ci milosci calkiem nowego czlowieka.
Nie powstrzymuj go przed upadkiem na dno... warto zrobic taki gest z calkiem ludzkich, zyczliwych uczuc do drugiego czlowieka....
Warszawa też potrafi być urocza
Potrafi
3,282 2011-04-30 20:25:51
Terapia może być. Układ jest taki, że on chodzi na indywidualną i na co drugiej sesji pojawiam się ja, jeszcze nie wiem po co.
Jak będzie mi to szkodzić na psyche, albo stwierdzę, że to nie ma sensu - obrót na pięcie. Ja nie muszę się leczyć z niczego w zakresie seksoholizmu, a jak sie okaże, że terapeuta zaproponuje jakieś prace domowe pod tytułem - proszę pracować nad zaufaniem sprawdzając codziennie partnerowi telefony, skrzynki i kieszeni to im wszystkim w twarz się zaśmieję.
Tarantello, wprawdzie nie prosisz o opnię, ale ja się nieproszona wypowiem
Na Twoim miejscu nie poszłabym z nim na żadną tarapię nawet za grube miliony. Nawet za bardzo grube.
Z jednej istotnej przyczyny. Sama mówisz o guzikach w głowie, wiesz, że one dalej tam są. Nie pozbedziesz się ich dopóki nie zerwiesz kontaktu- przynajmniej na jakiś czas żeby usunąć guziki- a nie zerwiesz kontaktu idąc na terapię.
Daj mu szansę kiedyś- jeśli zechcesz, pomagaj mu w przyszłości- jeśli poczujesz potrzebę, ale niech to bedzie decyzja wynikająca w pełni z Twojej wolnej woli, świadomego wyboru a nie uzależnienia od jego osoby, które chyba jeszcze trochę pokutuje...
Jak dla mnie on właśnie wcisnął guzik. Gadki nie podziałały to może zaproszenie na terapię podziała.
I bardzo się zgadzam z Zazdrością, że jego terapia może odnieść skutek wyłącznie jeżeli on sam, sam sam dla siebie samego, będzie jej chciał. A bardzo prawdopodobne, że on nie gna na terapię z potrzeby serca, tylko chce żebyś połknęła haczyk.
3,283 2011-04-30 21:36:30
Terapia może być. Układ jest taki, że on chodzi na indywidualną i na co drugiej sesji pojawiam się ja, jeszcze nie wiem po co.
.
no właśnie po co ?
ważne pytanie a odpowiedź na nie jeszcze ważniejsza ,wszak to twoje życie z nim czy bez niego
Pozdrawiam wszystkie panie po długiej nieobecności .
3,284 2011-05-01 12:45:09 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-01 13:03:23)
Tarantella napisał/a:Terapia może być. Układ jest taki, że on chodzi na indywidualną i na co drugiej sesji pojawiam się ja, jeszcze nie wiem po co.
.no właśnie po co ?
ważne pytanie a odpowiedź na nie jeszcze ważniejsza ,wszak to twoje życie z nim czy bez niego
Pozdrawiam wszystkie panie po długiej nieobecności .
Bardzo mi Cię brakowało
Mm nadzieję, że już tak nie znikniesz, co? Jesteś moją nadzieją na istnienie wrażliwych mężczyzn Duża odpowiedzialność....
Median - bardzo Ci dziękuję za tak piękną laurkę. Wspaniale nam się rozmawiało i mam nadzieję na WIĘCEJ.
Napiszę więcej, jak złapię wolną chwilę. Trudny emocjonalnie to czas, ale Wasze wsparcie bardzo mi pomaga.
Poziom mojej desperacji i przekonanie o słuszności podjętych decyzji nie pozwala mi zboczyć z objętego kursu.
Mysle sobie Tarantello, ze jesli on czuje, ze potrzebuje terapii bo mu totalnie cos sie poprzestawialo w glowie, to niech idzie i sie ratuje. Jestem juz chyba nawet gleboko przekonana o tym, ze jesli on idzie na terapie by ratowac zwiazek to to nie odniesie zadnego skutku...
Aby byl skutek on musi zapragnac ratowac siebie... i nie ma tu Twoje chcenie nic do rzeczy... to musi byc jego potrzeba, jego dno, jego sumienie i jego checi...
Jedyna dobra rzecz jaka mozesz mu zrobic to .. przyspieszyc to dno... niech siegnie go jak najszybciej...
i nie ludz sie ze nawet jak sie zmieni to bedzie Ciebie chcialJa wiem, ze to smutne, ale po skutecznej terapii to bedzie calkiem nowy czlowiek.
Nikt nie zagwarantuje Ci milosci calkiem nowego czlowieka.
Nie powstrzymuj go przed upadkiem na dno... warto zrobic taki gest z calkiem ludzkich, zyczliwych uczuc do drugiego czlowieka....
Święte słowa, kochana siostro
Dotarły do mnie dość wcześnie podczas czytania "Końca współuzależnienia". I wtedy też w końcu NAPRAWDĘ pojęłam głeboki sens filmu "Kiedy mężczyzna kocha kobietę".
3,285 2011-05-01 15:33:27 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-05-01 15:34:11)
Nie powstrzymuj go przed upadkiem na dno... warto zrobic taki gest z calkiem ludzkich, zyczliwych uczuc do drugiego czlowieka....
No właśnie. I co jest tym upadkiem na dno? Czy wywalenie z domu i jednoczesne pozbawienie się wielu przywilejów i wygód z tym związanych, czy utrata twarzy wśród rodziny i w pracy (bo rodem stamtąd kochanica), czy zapaść finansowa, bo w ogóle nie ogarnia tych wszystkich czynności budżetowo-płatniczo-organizacyjnych, czy konieczność poniżania się do tych wszystkich żałosnych scen błagalnych, czy wpędzenie go w poważne koszty związane z zamykaniem naszej prawie małżeńskiej wspólnoty majątkowe, czy to już wszystko dno? Właśnie często się nad tym zastanawiam. Ja osobiście ciągle mam niedosyt tego jego dna. On twierdzi, że go sięgnął, że on i jego otoczenie a głównie ja mamy świadomość, że się zeszmacił, ale ja bym wolała coś jeszcze bardziej hardcorowego - rynsztok, bankructwo, ekstradycja, pozbawienie praw obywatelskich, łachmany we wszach. Wtedy bym wiedziała, że to JEST DNO a nie tylko upadek na cztery łapy mimo wszystkich ale TYLKO niedogodności.
Jak u seksoholika określa się dno. U alkoholika wiem - widywałam i też nie pomagało. A u seksoholika, co jest tym wskaźnikiem - HIV? jego hotelowe zdjęcia z kochanką na youtubie? trafienie na kochankę z kategorii "Fatalne zauroczenie"?
Powtarzam, cały czas mam niedosyt tego dna i niestety mam cały czas ochotę przyłożyć rękę do tego, żeby realnie go sięgnął w tym wymiarze, w jakim ja to widzę.
3,286 2011-05-03 13:24:55
Hej dziewczyny ostatnio poznałam fajnego faceta, myślałam że z tego coś może będzie, ale okazało się że zapomniał mi powiedzieć że nim mnie poznał zaczął się z kimś spotykać
i mam już dość
3,287 2011-05-03 13:39:05 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-05-03 13:52:39)
I chrzań go! Lepiej, że Ci to powiedział teraz niż za parę lat. Fajny - uczciwy facet
Dał Ci glejt do wolności a nie obrożę do życia z nim. Podziękuj i idź dalej.
3,288 2011-05-03 14:43:24 Ostatnio edytowany przez takie_życie (2011-05-03 16:04:25)
Ja go chrzanię, ale znów... to ponad moje siły chwilowo, znów siedzę i ryczę...
Więc dziewczynki wyryczałam się, byłam wściekła, ale jak mi napisał że w związku nie było tak jak trzeba to... mi przeszło
Chyba jednak zmądrzałam, kocham was
3,289 2011-05-03 16:25:16
Takie_życie, a długo to trwało?
3,290 2011-05-03 16:26:49
nie na szczęście bardzo krótko
widzieliśmy się kilka razy ale trochę pisaliśmy
pytanie ile by to trwało gdybym nie zapytała
3,291 2011-05-03 16:34:10
Chyba jednak zmądrzałam
Żadne "chyba" - NA PEWNO!!!!
3,292 2011-05-03 16:54:30
Chyba jednak zmądrzałam, kocham was
I to jest bardzo właściwe podejście. O swojej mądrości nawet dobrze nie być przekonanym tak do końca (to daje szansę na dalszy rozwój). Natomiast uczucia żywisz odwzajemnione (przynajmniej z mojej strony).
Nie płacz, nie warto. Będziesz miała wory pod oczami. Potrzebne Ci?
3,293 2011-05-03 16:57:21
Będziesz miała wory pod oczami. Potrzebne Ci?
Jeśli chodzi o wory - to ja poproszę z pieniędzmi
3,294 2011-05-03 16:58:53
Spokojnie do mądrości w pełnym tego słowa znaczeniu to mi daleko, ale trochę poszłam na przód, mam nadzieję I już nie płaczę jak napisałam, po tym co napisał o związku całkiem mi przeszło, jest mi trochę smutno z powodu tego wszystkiego ale to tyle, da się przeżyć.
3,295 2011-05-03 17:07:22
No właśnie, tylko śmierci nie przeżyjesz, resztę: da się.
3,296 2011-05-03 18:09:43 Ostatnio edytowany przez Median (2011-05-03 18:10:06)
Będziesz miała wory pod oczami. Potrzebne Ci?
Przychodzi facet do lekarza i mowi - boli mnie worek.
Lekarz pyta - mosznowy?
Pacjent - nie, nie mom.
3,297 2011-05-04 09:53:56
Wiecie co, przeżyłam chyba najgorszą noc w moim życiu przez natłok myśli nie zmrużyłam nawet oka. Niestety głupich myśli, na szczęście poranek wszystko prostuje, ale i tak jest mi cholernie smutno dziś. Znów ktoś na kim mi w jakiś sposób zależało okazał się kłamcą.
3,298 2011-05-04 09:56:05
Nie przejmuj się. Ja też miałam fatalną noc. I też natłok myśli, które cofają mnie w rozwoju duchowo-psychiatrycznym o rok świetlny.
Ale powstałyśmy i poszłyśmy, nie?
3,299 2011-05-04 10:41:52
A waszym zdaniem czy powinnam o tym powiedzieć tej dziewczynie ?? Bo z jednej strony wydaje mi się że powinna, a z drugiej nie mam ochoty się w to mieszać, i sama nie wiem.
3,300 2011-05-04 10:47:01
Takie-życie. Daj sobie spokój. On i tak jej zaraz wszystko zgrabnie wytłumaczy. To dla Ciebie tylko dodatkowy stres a nie wiadomo, jak ona zareaguje. Ostatecznie, jak sama mówisz sprawa trwała krótko, otrzep się i żyj dalej.
3,301 2011-05-04 10:48:50 Ostatnio edytowany przez takie_życie (2011-05-04 11:42:46)
Dziękuję tak też zrobię, ale jakoś pomyślałam że solidarność jajników nakazała by jej powiedzieć. Ale masz rację, to nie mój świat i nie moje kredki ja spadam .
Wiecie co, zawsze na wszystko najlepsza jest matka, nie wiem jak to robi ale potrafi łopatologicznie mi powiedzieć że jestem głupia jak but i niepotrzebnie się wogóle przejmuję
3,302 2011-05-08 13:50:43
Takie_życie, jak tam życie?
Otrząchasz się? (ale ładne słowo wymyśliłam:)
3,303 2011-05-08 14:12:08
taaaa jakoś to będzie, przecież to nie była miłość jeszcze
3,304 2011-05-08 15:07:07 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-08 15:08:38)
Takiezycie, umiescilam w naszej biblioteczce kolejna ksiazke.
Tym razem o rozpoznawaniu wstretnego mezczyzny....
Polecam.
Zastanawiam sie czy przypominacie sobie takie sytuacje z partnerami, ze intuicja podpowiadala Wam ze cos "nie gra" albo, ze jakas jego wypowiedz jest pozbawiona logiki w swietle wczesniejszej wypowiedzi.. i zbagatelizowalyscie te sygnaly?
Czasem mysle, ze przydalaby sie jakas lista ze wskazowkami do odczytywania patologicznych zachowan partnera.
cos w stylu:
- nie ma przyjaciol-
sprawdz czy mieszka na prerii a najblizszy dom jest 200km dalej, jesli nie.. to zapytaj wprost dlaczego nie ma przyjaciol.
jesli odpowie
- bo nikt mnie nie rozumie- Ty tez go nie zrozumiesz. Jesli zapragniesz udowodnic, ze jednak jestes inna niz wszyscy ludzie na swiecie i tylko Ty go zrozumiesz-idz do psychologa i opowiedz mu o swojej wyjatkowosci.
-bo jestem biedny- pomysl dlaczego 35 letni facet stanu wolnego i z dobra praca jest biedny. Zastanow sie czy slusznie rozpacza on codziennie z powodu biedy przy szklaneczce wodeczki... moze jednak nie jest biedny
-bo jestem zapracowany- nie sadz, ze jak wkroczysz w jego zycie to juz nie bedzie zapracowany... Jesli myslisz ze go odmienisz idz do psychologa i powiedz, ze odkrylas w sobie moc odmieniania ludzi.
-mam przyjaciol ale jestem zajety i nie mam dla nich czasu- jw
etc etc
3,305 2011-05-08 15:13:31
Takiezycie, umiescilam w naszej biblioteczce kolejna ksiazke.
Tym razem o rozpoznawaniu wstretnego mezczyzny....
Polecam.Zastanawiam sie czy przypominacie sobie takie sytuacje z partnerami, ze intuicja podpowiadala Wam ze cos "nie gra" albo, ze jakas jego wypowiedz jest pozbawiona logiki w swietle wczesniejszej wypowiedzi.. i zbagatelizowalyscie te sygnaly?
Czasem mysle, ze przydalaby sie jakas lista ze wskazowkami do odczytywania patologicznych zachowan partnera.
cos w stylu:
- nie ma przyjaciol-
sprawdz czy mieszka na prerii a najblizszy dom jest 200km dalej, jesli nie.. to zapytaj wprost dlaczego nie ma przyjaciol.
jesli odpowie
- bo nikt mnie nie rozumie- Ty tez go nie zrozumiesz. Jesli zapragniesz udowodnic, ze jednak jestes inna niz wszyscy ludzie na swiecie i tylko Ty go zrozumiesz-idz do psychologa i opowiedz mu o swojej wyjatkowosci.
-bo jestem biedny- pomysl dlaczego 35 letni facet stanu wolnego i z dobra praca jest biedny. Zastanow sie czy slusznie rozpacza on codziennie z powodu biedy przy szklaneczce wodeczki... moze jednak nie jest biedny
-bo jestem zapracowany- nie sadz, ze jak wkroczysz w jego zycie to juz nie bedzie zapracowany... Jesli myslisz ze go odmienisz idz do psychologa i powiedz, ze odkrylas w sobie moc odmieniania ludzi.
-mam przyjaciol ale jestem zajety i nie mam dla nich czasu- jwetc etc
Zazdrość, mądralo,
nie mogłaś tego wymyślić i opublikować ze 27 lat temu? Najlepiej na wielkich neonach, których nie da się przeoczyć?
Teraz to już po ptakach.
Wszystkie objawy były, tylko do psychologa nie trafiłam. Za to trafiłam na salę rozpraw ze skutkiem pozytywnym, chociaż "nieco" spóźnionym. Teraz to ja też jestem mądrala, ale "tamto" poszło się bujać z powodu braku wiedzy i doświadczenia.
3,306 2011-05-08 15:32:41
27 lat temu to ja tak sobie ukladalam rzeczywistosc w mojej glowce zeby wyszlo po znaku "=" on mnie kocha
np.
~udrzyl mnie z zazdrosci= kocha mnie
~strasznie bluzgal i wyzywal mnie w niebezpiecznej sytuacji na morzu (zagiel)= tak mnie kocha, ze z nerwow, ze utone stracil kontrole nad soba
~powiedzial, ze mnie zmieni=tak mnie kocha, ze chce bysmy do siebie pasowali
wiec jak widzisz Marynarko wtedy bylam za cienka na takie madralinskie wywody
ale taki poradnik na wesolo chetnie napisalabym dla swojej corki i przyszlej synowej.
3,307 2011-05-08 15:56:19
ale taki poradnik na wesolo chetnie napisalabym dla swojej corki i przyszlej synowej.
Pisz kochana koniecznie - mam jeszcze 2 "na wydaniu"
3,308 2011-05-08 16:04:56
Zastanawiam sie czy przypominacie sobie takie sytuacje z partnerami, ze intuicja podpowiadala Wam ze cos "nie gra"
i właśnie dlatego się dowiedziałam że nie jest sam, wiele razy się przekonałam by słuchać intuicji i w końcu posłuchałam i nie zabrnęłam dalej
3,309 2011-05-08 16:44:04
Takiezycie, umiescilam w naszej biblioteczce kolejna ksiazke.
Tym razem o rozpoznawaniu wstretnego mezczyzny....
Polecam.Zastanawiam sie czy przypominacie sobie takie sytuacje z partnerami, ze intuicja podpowiadala Wam ze cos "nie gra" albo, ze jakas jego wypowiedz jest pozbawiona logiki w swietle wczesniejszej wypowiedzi.. i zbagatelizowalyscie te sygnaly?
Czasem mysle, ze przydalaby sie jakas lista ze wskazowkami do odczytywania patologicznych zachowan partnera.
cos w stylu:
- nie ma przyjaciol-
sprawdz czy mieszka na prerii a najblizszy dom jest 200km dalej, jesli nie.. to zapytaj wprost dlaczego nie ma przyjaciol.
jesli odpowie
- bo nikt mnie nie rozumie- Ty tez go nie zrozumiesz. Jesli zapragniesz udowodnic, ze jednak jestes inna niz wszyscy ludzie na swiecie i tylko Ty go zrozumiesz-idz do psychologa i opowiedz mu o swojej wyjatkowosci.
-bo jestem biedny- pomysl dlaczego 35 letni facet stanu wolnego i z dobra praca jest biedny. Zastanow sie czy slusznie rozpacza on codziennie z powodu biedy przy szklaneczce wodeczki... moze jednak nie jest biedny
-bo jestem zapracowany- nie sadz, ze jak wkroczysz w jego zycie to juz nie bedzie zapracowany... Jesli myslisz ze go odmienisz idz do psychologa i powiedz, ze odkrylas w sobie moc odmieniania ludzi.
-mam przyjaciol ale jestem zajety i nie mam dla nich czasu- jwetc etc
Obawiam się, że z tym sugerowaniem się przyjaciółmi można kogoś mylnie ocenić.
Socjopaci nieraz bywają szalenie towarzyscy. Potrafią zjednywać sobie ludzi, potrafią się zareklamować i przymilać, żeby pozyskać sobie czyjąś sympatię. Wiadomo- to się przydaje.
Dla odmiany znam sporawo bardzo wartościowych osób, które nie wiodły nigdy zawrotnego życia towarzyskiego, mają po paru znajomych, z którymi widują się sporadycznie. Po prostu taki typ osobowości, który nie garnie się szczególnie do innych i jest na tyle skryty, że innych nie przyciąga jak magnes. Większość tych ludzi dziś jest w długotrwałych, dobrych i udanych związkach- partnerskich i małżeńskich
Ale z cytowanego postu wnioskuję, że nie tyle obecność przyjaciół się liczy co uzasadnienie dlaczego ich nie ma
3,310 2011-05-08 17:43:49
Fajko,
Mój psychofag był super towarzyski, charyzmatyczny, ludzie za nim przepadali ... i dlatego od początku dziwiło mnie, dlaczego z tych zachwyconych rzesz przez całe życie psychofaga nie pozostał nikt, kogo psychofag mógłby nazwać PRZYJACIELEM. Teraz już to wiem - ludzie nie zaangażowani emocjonalnie (uczuciowo) w socjopatę dużo szybciej orientują się, że to krętacz i zwyczajnie wolą z nim nie przestawać. Kobiety socjopatów do upadłego natomiast będą sobie tłumaczyć jego krętactwa i dawać wmawiać najbardziej niewiarygodne "Przygody Koziołka Matałka". Nie uwierzycie (chociaż ja uwierzyłam), jaką wersję swojej przyjacielskiej pustyni przedstawił mi mój J.
Otóż (proszę się nie śmiać) powymierali. Chłopina pochodził z umiarkowanie elitarnej dzielnicy i w zupełności wystarczyło mi wytłumaczenie, że jeden się zapił i wpadł pod pociąg, drugi znarkotyzował na śmierć, a trzeci ... coś tam nie pamiętam.
A najzabawniejsze (znów proszę o zachowanie powagi), że co jakiś czas z jego miasta przybywała do Warszawy niejaka M., z którą mój psychofag udawał się na przyjacielskie pogawędki, gdyż miała być ona wdową po tym przyjacielu, co to się zapił i wpadł pod pociąg. Taka szarpiąca za serce historia, że nawet przez myśl mi nie przeszło nic zdrożnego ... no może poza faktem, że nigdy nie zaprasza jej do nas tylko zawsze pociesza na mieście. Otóż (i tu będzie miejsce na śmiech) okazało się, że mąż owej M. żyje i ma się świetnie a ona jest byłą kochanką J. - byłą sekretarką z jego byłej firmy za czasów byłej żony. A dowiedziałam się tego wszystkiego od córki J. po tym jak wypłynęła jego zdrada z blondi - tym razem aktualną księgową, w aktualnej firmie.
Chłopak ma, jak widzicie same przyjaciólki, a samców-przyjaciół ZERO, bo powymierali ... chyba ze śmiechu.
Zazdrości, czy skutecznie uzupełniłam Twoją listę?
A wzmiankowanej książeczki nie ma w empiku a ta wersja pdf jest tylko częściowa. Będę polować.
3,311 2011-05-08 17:47:42
wiele razy się przekonałam by słuchać intuicji i w końcu posłuchałam i nie zabrnęłam dalej
Boszsz, a ile razy ja swoją intuicję obraziłam! Ja nie to że przeczucia miałam, a norrrmalne wizje całego kur*wa - jak jakieś medium, ale dałam sobie skutecznie wmówić najpierw przemęczenie, potem chorobliwą zazdrość a na koniec paranoję w złośliwej postaci.
Droga MOJA INTUICJO - nigdy przenigdy więcej nie stłamszę cię w koszu z brudami. Słowo!
3,312 2011-05-08 17:57:22
Nie uwierzycie (chociaż ja uwierzyłam), jaką wersję swojej przyjacielskiej pustyni przedstawił mi mój J.
Otóż (proszę się nie śmiać) powymierali. Chłopina pochodził z umiarkowanie elitarnej dzielnicy i w zupełności wystarczyło mi wytłumaczenie, że jeden się zapił i wpadł pod pociąg, drugi znarkotyzował na śmierć, a trzeci ... coś tam nie pamiętam.
Paadłaaam
Ładny scenariusz napisał i ładną charakterystykę kolegów-denatów, jeszcze brakło na liście paru co zmarli na kiłę albo na aids z powodu rozpasania seksualnego
Oj Tarantello, co mi sie wydaje, że w lekturze tych zawiłych historii osiągnięty został szczyt absurdu, to zawsze któraś dorzuci jakiś smaczek Kupa śmiechu. Z przewagą kupy.
3,313 2011-05-08 18:23:21
Mój były psychofag posiada, jak mówi, przyjaciela, sztuk 1. Znam gościa z dawnych czasów, nigdy nie przepadałam za nim. Przez 23 lata małżeństwa i prawie tyle posiadania dzieci nie było okazji, żeby nawiązać rodzinnie jakieś przyjacielskie układy. Swego czasu mój były wpadł na pomysł, żeby pochwalić się dziećmi i rodziną onemu przyjacielowi. Dzieci, niestare jeszcze, ale też nie malutkie już, poznawszy zachwalanego kumpla, na boczku szepnęły przerażone na ucho: mama, litości ten facet to przygłup.
Zachwytu nie było, od krytyki się nie powstrzymały, rodziciel się obraził na dzieci, że kolega euforii nie wzbudził.
Wobec powyższego nie wiem, czy lepszy kumpel uśmiercony słownie, czy żywy w zażenowanie wprawiający.
Brak przyjaciół to jedno, a macie jakieś doświadczenia z fatalnymi, złośliwymi pracodawcami? Takimi, którzy są wyjątkowo negatywnie nastawieni do znakomitych fachowców i bezczelnie podcinają im skrzydła? Ja poznałam (w opowieściach) kilku takich, od których trzeba było szybciutko uciekać (z wilczym biletem na ogół, bo mimo swojej niekompetencji, pracodawcy owi, nie wiedzieć czemu, nie tolerowali picia na umór w pracy). W ostatnich dwóch latach było takich okrrropnych pracodawców trzech lub czterech, już mi się rachunek myli. Ileż stracili pozbywając się takiego wymiatacza w zawodzie, ech durni...
3,314 2011-05-08 18:31:26
jeszcze brakło na liście paru co zmarli na kiłę albo na aids z powodu rozpasania seksualnego
Aaaa, to o nim tak w dzielnicy będą opowiadać jak już padnie na jedną z ww chorób albo ... "zajeździ" się na śmierć z powodu owegoż rozpasania.
3,315 2011-05-08 18:37:36
Aaaa, to o nim tak w dzielnicy będą opowiadać jak już padnie na jedną z ww chorób albo ... "zajeździ" się na śmierć z powodu owegoż rozpasania.
No to ma szansę zostać prawdziwym bohaterem na " kwadracie", piękna śmierć.