dlaczego zdradzani sa glupi... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dlaczego zdradzani sa glupi...

Strony Poprzednia 1 21 22 23 24 25 55 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,431 do 1,495 z 3,559 ]

1,431

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

"Nie ma tu naprawdę nikogo obiektywnie potrafiącego spojrzeć na sprawę? Ile mam żalu do kobiet?"
Mirku czy oby napewno ?nie ma nikogo kto obiektywnie spoglada na sprawe?Moze mamy inne definicje obiektywizmu?
Mysle że chodzi ci po prostu o to że nie nikogo kto poparł by Twoja postawę wobec mamy niki. "

Dziś tworzę szczęśliwy (póki co  )związek z inną kobietą i nie jestem zgorzkniały ani rozżalony. A dojrzałe podejście do byłej małżonki i nie opluwanie jej pozwoliło nam zachować wzajemny szacunek i sympatię. "

I dobrz chyba tak powinno bys nie prawdaż?

"Nie kpię z Was tylko lekko się uśmiecham widząc to wszystko. Zachęciłem do rozmowy szczerej i OBIEKTYWNEJ i nikt wyzwania nie podjął niestety"
Mirku wyzwanie zostało podjete ale tobie chodzi o konkretna osobe bo z nami nie chcesz dyskutowac i zobaczyc co mamy do powiedzenia na ten temat  mowisz wyraxnie że chcesz rozmawiac ale tylko z mama niki-prawda wiec jesli mówimy o szczerosci to sam bądx szczery.

"Trzeba mieć dużo odwagi w sobie aby przyznać się do tego, że to ja coś spieprzyłem. Użalać się i wybielać potrafi każdy. Nie czepiam się mama niki ale staram się realnie ocenić jej osobę przez to, co pisze. Np. pisze, że kochanka przysyłała zdjęcia... to czym przysyłała?"

nie rozumiem co masz na mysli istnieje poczta ,kurier posłaniec, e-mail.sa różne sposoby takie masz zufanie i jestes pewny że nie grzebie w Twoich rzeczach -ciekawy punkt widzenia chyba w tym momencie to Ja sie ironicznie usmiechnę.

"Tym bardziej, że jak sama pisze to mąż nie wytrzymywał i kontaktował się z kochanką. A skoro nie wytrzymywał i wreszcie odszedł to znaczy, że to coś poważnego. I rozumiem, że ją to boli i to nic przyjemnego i nie zamierzam się z niej śmiać! Wręcz przeciwnie. cieszyłbym się, gdyby odważyła się na szczerą ocenę sytuacji dlatego zaproponowałem jej rozmowę"
Skoro zaproponowałes jej rozmowe to dlaczego nie piszesz na wiadomości P.W-Email tylko publicznie na forum.Moze Cie cos zabolało głowa lub kolano?

Nie gniewajcie się ale jak dzieci w przedszkolu się zaperzacie. I jedna przed drugą krzyczy jak to nie jest uprzedzona a aż kipi od nienawiści do mężczyzn. Nie mówię, że są święci ale nie bądzcie moje drogie hipokrytkami. Naprawdę bez urazy proszę.

Nie do mężczyzn tylko( pseudo meżczyzn bez urazy dla tych prawdziwych mężczyzn)tylko do postawy jaka reprezentujesz Żadna z nas nie powiedziała na tym forum nic złego i obraxliwego  podaj przykłady np.......i uzasadnienie dlaczego tak myslisz każda buntuje sie przeciw formie z jaka wypowiada się Lili,Ktos przypadkowy i Mirek45,nie uważasz ze chyba to Ty jestes w przedszkolu bo pierwsze wasze posty to nie zapoznanie sie z nami tylko konkretny atak na konkretna osobe Ja mysle że to wasza zmowa pantoflowa bo ta jedza mama niki jak mogła tak napisać na eks .(jesli to naprawde rozpoznana osoba )I trzeba mic naprawde tupet by ujawniac takie fakty to chore.A moze zobaczyłyscie 57 strone i was zazdrość zżera?z innych forów.

Tamarko oczywiście, że równie dobrze może żona z mężem nie wytrzymać ( tak jak w moim przypadku zresztą ) ). Czy to oznacza, że powinienem ją obarczyć winą za wszystko? Skoro ze mną nie wytrzymała, to widocznie miała powody. I ja potrafię to przyznać. A WY???

Tak naprawde w.g Mnie to nie przyznałes sie do Niczego stwierdziłes tyko fakt dokonany.
nie napisałes co robiłes i teraz tak żałujesz że nie starałes sie naprawiac związku tylko odszedłes do innej kobiety.A czy wytrzyma obecna skoro pierwsza nie mogła ?nie znudzisz sie jej ?masz racje Ty jak Sam napisałes będziesz potrafił sie do tego przyznać poraz drugi bo to druga tez bedzie miała powody by odejsc ale Ty to przyznasz -gratuluje postawy teraz to Ty jestes w przdszkolu powodzenia pa pa .:lol:

Zobacz podobne tematy :

1,432

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
mbt22 napisał/a:

Ja mojego bylego meza szanuje tylko i wylacznie za to, ze wreszcie pokazal swoje prawdziwe oblicze, dzieki czemu moge odzyskac godnosc i zaczac zyc, a nie egzystowac u boku Judasza... Koniec z lataniem na miotle, czas zreperowac skrzydla wink

Heh... To witam w klubie. Ja już piórka pozbierałam do woreczków. Teraz opracowuję niezniszczalna konstrukcję na nowy "stelaż". Nowe skrzydła będą niezniszczalne.

1,433

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Po odejściu żony niekochana wszedłem tu pewnie z tego samego powodu co Wy wszyscy. Nie od razu miałem świadomość własnych błędów w naszym małżeństwie. też się wściekałem i byłem zły na żonę, na jej kochanka... Ale z czasem dorosłem do innych przemyśleń. Pomyślałem, dlaczego tak się stało, co ja zrobiłem nie tak. Dlatego wiem, ze nie jest tak, że tylko po jednej stronie jest wina. a teraz zaglądam tu czasem tak jak powiedziałem, w wolnym czasie chyba z przyzwyczajenia, a może z nudów.... sam nie wiem. Ale nie śmieję się z ludzkiej krzywdy. jedynie z tego zacietrzewienia u dorosłych i rozumnych ludzi smile Pozdrawiam i uciekam spać. Wpadnę jutro, w wolnej chwili wink

1,434

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
niekochana72 napisał/a:
mbt22 napisał/a:

Ja mojego bylego meza szanuje tylko i wylacznie za to, ze wreszcie pokazal swoje prawdziwe oblicze, dzieki czemu moge odzyskac godnosc i zaczac zyc, a nie egzystowac u boku Judasza... Koniec z lataniem na miotle, czas zreperowac skrzydla wink

Heh... To witam w klubie. Ja już piórka pozbierałam do woreczków. Teraz opracowuję niezniszczalna konstrukcję na nowy "stelaż". Nowe skrzydła będą niezniszczalne.

Polecam zebro Adama (ewentualnie mozna zmienic imie wink..)

1,435 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-28 01:05:44)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
mirek45 napisał/a:

Baby ach te baby smile)). Zaintrygowało mnie to co się tutaj dzieje wink. Wreszcie forum na którym coś się dzieje ciekawego he he. Krwawa jatka się tu zrobiła za sprawą niejakiej Lilli smile. Jak to mówią: "jedna baba drugiej babie". Ale zainteresowało mnie to. Otóż jakaś mama niki zostaje porzucona przez męża (jednego, potem drugiego, hmmm...). I już jest temat gotowy. Jazda po nim. A to niewdzięcznik, a to huligan a ja taka biedna smile. Koleżanki netowe nakręcają się wzajemnie na ohydny ród męski;). I napatoczyła się jedna, która nie pogłaskała po głowie. Nie splunęła w parszywy ród męski a obiektywnie oceniła sytuację. Śmiała się odezwać w obronie faceta. I już huzia na Józia: a to jędza, a to taka a to śmaka smile). Oj kobietki kobietki. Cudowny gatuneczek smile. No i maszyna ruszyła. I nie istotne czy tam ona tę kobitkę zidentyfikowała, czy nie( choć opisy mama niki są tak szczegółowe, że nawet nie byłoby to takie dziwne, że ktoś skojarzył, miliony czytają fora, mogło się zdarzyć). Ale istotą rzeczy jest to, że od razu została "zżarta" przez resztę. Nawet przez chwilę żadna z Was ślicznotki;) nie pomyślała: a może babka ma rację? Coś w tym jest co napisała. I nie biorę nawet pod uwagę faktu, że zna prywatnie bądz nie, tego nie wiemy ale na logikę. Nigdy nie jest tak, że wina jest tylko po jednej stronie(zwłaszcza jeśli jak już wiemy drugi mąż robi to samo). Ja też się rozwiodłem jakiś czas temu, dla odmiany to żona mnie opuściła dla innego. Oj nie było wesoło ale jesteśmy dorośli, wiem ile było w tym mojej winy, więc nie oczerniam małżonki. Raczej mam pretensje do siebie. Pewna Zazdrość napisała: nie lubię Lilli, bo pisze oszczerstwa jako anonim. I teraz małe porównanie: Lilli jest anonimem i pisze oszczerstwa. Ok. A teraz niejaka mama niki: to co pisze o mężu to nie oszczerstwa? I zdaje się też pisze jako anonim. Jeśli kobitka pisze żle o kobitce to są oszczerstwa ale jeśli kobitka objeżdza faceta(męża) to jest ok i to jest święta prawda. No i same widzicie moje Panie. Gdzie wasz obiektywizm??? Mężczyzni fuj, kobiety cacy:) Ojjj nie ładnie. ZAZDROSC- szczególnie Ty mnie zadziwiasz takim myśleniem, bo z Twoich postów wnioskuję, żeś inteligentna bestyjka:). Nie mam nic do mama niki ale mamo niki-bądz szczera. Dlaczego nie napiszesz uczciwie, ze może i ten mój facet nie był w porządku ale i ja nie jestem święta. Mama niki, nie oceniam Cię a wręcz zapraszam do rozmowy. Przyjmiesz wyzwanie??? Piszesz, że tylko mąż zabrał dziecku dzieciństwo i ciepło rodzinnego domu... a czy ten dom był ciepły i rodzinny? No przyznaj uczciwie;). Mama i Tata na siłę razem to nie jest ciepło jakiego dziecko wymaga. A słyszymy, że bywało u Was różnie, żeby nie powiedzieć zle( sama o tym piszesz). Nie opuścił dziecka, bo sama piszesz, że utrzymuje kontakt. Wiem, że boli urażona ambicja ale drogie Panie, takie podejście jest ( z całym szacunkiem) mało dojrzałe. Więc jak? Macie odwagę na szczerą rozmowę? ALE SZCZERĄ I OBIEKTYWNĄ. Która ma odwagę? wink) Wiem, pochodzę z tego gorszego;) gatunku ale może można ze mną pogadać co? A może i niejaka Lilli da się zaprosić do dyskusji? Nie uważam, że dobrze zrobiła dokładając do pieca mamie niki ale bądzmy uczciwi, nieco racji miała. Mama niki pisze o mężu, że jest złym ojcem a za chwilę, że mała jest z nim bardzo mocno związana. takie więzi nie rodzą się z bycia złym rodzicem. Jeśli aż tak się związała z ojcem to nie mógł być zły. A skoro był dobry a odszedł to widać naprawdę nie mógł z zoną wytrzymać i jej po prostu nie kochał. Lilli może i z niskich pobudek poruszyła temat, kto ją tam wie, ale wyłapała kilka rzeczy w mądry sposób. I już posądzona została o bycie kochanką:). Ktoś ją poparł, to został posądzony o bycie tym "głupim" mężem:). Typowo babskie rozumowanie hihi ( z całym szacuneczkiem).A mąż i kochanka pewnie niczego nieświadomi cieszą się teraz sobą poprostu, jak to zwykle bywa. To co kobietki? Pogadamy? Znajdzie się "mocna"? smile)) Może trochę zrozumiem płeć piękną:). I podkreślam, podłapałem temat a nie jestem uprzedzony do którejkolwiek z Was. Z każdą chętnie pogadam. I z tobą Mama niki, i z Lilli, i z Zazdrość i z każdą z WAS. Tylko bez uprzedzeń domężczyzn proszę;).  Pozdrawiam.

Pisalam ze nie jestem swieta.
Ten watek nie jest miejscem na ktorym psioczymy na mezczyzn.
Jest miejscem w ktorym staramy sie poradzic same ze soba.
To co nas laczy to fakt, ze zajrzalysmy tu bo cos podobnego w naszym zyciu sie wydarzylo.
Nie bronie MamyNiki ani jej nie oskarzam. wydaje mi sie tylko glupie by DEMASKOWAC kobiete z forum..
Problemem jest chyba to, ze zadna z nas nie ma ochoty ani demaskowac ani oceniac nikogo. Moj prywatny mail zna pare osob... tez moga mnie zdemaskowac publicznie. Czy o to tu chodzi?
Chyba nie?
Nikt nie ma uprzedzen do mezczyzn . Poczytaj sobie artykuly z Kobiece Serca, to zrozumiesz o co tu chodzi.
My piszemy ze mamy ze soba problem i o tym glownie piszemy... Poczytaj. Polecam.
Lilli napisala zdanie, ktore mnie od niej odepchnelo... moze zbyt emocjonalnie podeszlam. Ona napisala, ze jak kobieta jest drugi raz rozwiedziona to  swiadczy to jaka to kobieta. Czyz nie uwazasz, ze to zalosne? A jak facet rozwidziony to tez padalec? Obiektywizmu mi zabraklo.

Mireczku slodki... no juz lepszej chetnej niz ja do dyskusji nie znajdziesz... ha ha.
Na kazdy temat. Jak nie znam to sie przygotuje big_smile
Przeczytaj sobie w tym watku post #14, #46, # 50... tylko tyle chcialo mi sie znalezc. Rzucil mi sie rowniez #146 (ale to nie moj post).
Pytaj! Odpowiem bez uprzedzen, ale pozwolisz, ze sie nie zdemaskuje big_smile ha ha (nadal bede wystepowac jako 20 letnia laska z "duzymi oczami", OK?)
Ja przez cale miesiace myslalam o tym co ze mna nie tak.... az tu nagle pojawia sie ktos i pisze, ze ja o facetach pisze, ze sa "nie tak"!! Czy ja w esperanto pisze?
Uwielbiam kazde pranie mojego mozgu... a potem na sloneczko niech sie jeszczew wybieli... ha ha
Musze to robic terapeutycznie bom z emocjonalnie patologicznej rodziny... i kocham za bardzo.

1,436

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
mirek45 napisał/a:

Po odejściu żony niekochana wszedłem tu pewnie z tego samego powodu co Wy wszyscy. Nie od razu miałem świadomość własnych błędów w naszym małżeństwie. też się wściekałem i byłem zły na żonę, na jej kochanka... Ale z czasem dorosłem do innych przemyśleń. Pomyślałem, dlaczego tak się stało, co ja zrobiłem nie tak. Dlatego wiem, ze nie jest tak, że tylko po jednej stronie jest wina. a teraz zaglądam tu czasem tak jak powiedziałem, w wolnym czasie chyba z przyzwyczajenia, a może z nudów.... sam nie wiem. Ale nie śmieję się z ludzkiej krzywdy. jedynie z tego zacietrzewienia u dorosłych i rozumnych ludzi smile Pozdrawiam i uciekam spać. Wpadnę jutro, w wolnej chwili wink

Muszę Cię zmartwić. Potrzebujesz pomocy bardziej niż niejedna z nas. Nie wyszedłeś z roli ofiary. A z takim bagażem trudno budować następny związek...

1,437

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
mbt22 napisał/a:

bo Mirek to pewnie brat szwagra wujka siostry Lilli wink))

ha ha ha... kocham Cie mbt22

1,438

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Po raz kolejny prosze o kulturalną wymianę zdań a nie obrażanie się nawzajem i dogryzanie. Kolejne upomnienie którejś z moderatorek będzie skutkowało banem. Wracajcie do tematu wątku, który przecież jest bardzo ciekawy i pewnie wielu osobom pomógł.

1,439

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Maxi fajnie, że szukasz winy również w sobie. To dojrzałe podejście do sprawy i o to mi właśnie chodzi. A że nie rozumiesz zdradzających? Masz rację. Uczciwiej jest porozmawiać i odejść. Nie wiem dlaczego mężczyżni ( i kobiety! ) tak postępują. Często w związkach są dzieci i myślę, że wówczas o to chodzi, ze trudno im odejść od dzieci- więc siedzą w domu a jednocześnie nie kochają swego partnera, partnerki i spotykają się z kimś innym na boku. To zależy co się dzieje kiedy zdrada wychodzi na jaw. Jeśli partner mówi uczciwie, że kogoś pokochał to jeszcze można gdybać ale kiedy pada tekst pod tytułem to nie tak jak myślisz kotku, to masz rację, szkoda słów na temat kogoś takiego. ZAZDROSC no nie wierzę wink. a tak poważnie to spodobało mi się co napisałaś. Masz rację, Lilli może powinna sobie pomyśleć swoje albo napisać do mama niki e-mail a nie na forum. Nie popieram sposobu w jaki to zrobiła tylko kilka jej spostrzerzeń wydało mi się słusznych. Formę w jakiej to zrobiła pozostawię bez komentarza. I ja też nie krytykuję mama niki tylko opieram się na tym co pisze. A bądz co bądz jak sama napisałaś mama niki krótko gościła na forum. I w żadnej jej wypowiedzi nie dopatrzyłem się słów np. cholera, to czy to spieprzyłam. Ale małżonka objechała dość konkretnie, zaczepiła o jego kochankę  i mam wrażenie czytając jej posty że: cały świat jest winny tylko nie ja. Zobacz Zazdrość, jedynie Ty i maxi potrafiłyście przyznać, ze nie tylko małżonek był winny. A reszta? Przecież jak sama piszesz każda z Was jest tutaj zdradzona. no z całym szacunkiem ale nie jest możliwe statystycznie aby wszystkie były bez winy. Byłem tylko ciekaw, czy znajdzie się choć jedna kobieta która będzie miała tyle odwagi aby powiedzieć: tak, mąż mnie zdradził, ale to moja wina.... bo byłam taka czy inna. I chciałem to usłyszeć od którejkolwiek z Was a nie jak pisze Tamara wyłącznie od mama niki. Do mama niki mam tyle samo co do każdej z Was, A że większość piszę na jej przykładzie to tylko dlatego, że dyskusja rozgorzała właśnie na jej temat i podkreślam, nie ja ją zacząłem smile. A może Lilli i mama niki to ta sama osoba? smile) może chciała być w centrum uwagi hihi i to się udało. Kobiety lubią być zauważone;). Teraz troszkę żartuję. I nie ma co dochodzić do tego czy niejaka Lilli miała rację czy nie. Jak to Zazdrość gdzieś napisała, nawet jesli to bzdury nikt przez to nie ucierpiał. A mama niki sama wie najlepiej jak było w jej związku i musi z tym żyć. Rozbawiło mnie Zazdrość nie to, że bronicie siebie nawzajem, tylko że nie dopuszczałyście myśli, że to którakolwiek z będących tu kobietek mogłaby być winna. Faceci może i częściej zdradzają, przyznaję, kobiety mają nieco inne podejście. Ale naprawdę nie zawsze zdrada oznacza, że to zdradzający jest do niczego. Bez względu na to czy to kobieta czy mężczyzna. Czasem tak jest, że to osoba zdradzona okazała się kompletnie nie do życia i dlatego tak się stało. I tylko o to mi chodzi. A czasem zwyczajnie ludzie wiążą się ze sobą z różnych powodów. i potem nagle w jakimś momenci życia spotykają osobę która okazuje się, banalnie to nazywając, miłością ich życia. A dla przeżycia prawdziwej miłości warto poświęcić wszystko. Bo czyż nie ona jest moje drogie Panie w życiu najważniejsza? Czy którakolwiek z Was spotykając człowieka, który stałby się dla Was całym światem męczyłaby się dla idei przy kimś kogo nie kocha? Nie sądzę.

1,440

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

O słodki Jezu! smile
Dziś będzie chyba trochę filozoficznie - bo taki mam nastrój smile
Zanim jednak przejdę do sedna to chciałabym tylko powiedzieć, że nie zamierzam z nikim podejmować polemiki na temat tego co się działo w moim życiu rodzinnym bo o takich rzeczach mogę dyskutować i dyskutuję z osobami, które są ze mną na co dzień w realu, i które miały okazję oglądać fakty. One mogłyby mi ewentualnie zarzucić kłamstwo. One wiedzą jak było oraz kto kogo zostawił w moim pierwszym małżeństwie, kto kogo w drugim. Gdybania i przepychanki na temat kto tu pisze o sobie prawdę, a kto kłamie nie mają sensu i tak jak wiele osób zauważyło - przychodzimy tu po pomoc w ciężkich chwilach życia. A skoro się tu zjawiłam to najwyraźniej jest mi ciężko bo ufałam mężczyźnie, z którym założyłam rodzinę, a on nas zdradził - mnie i naszą córeczkę.
Ten wątek nie jest o tym, że dzieci kochają ojców (choćby alkoholików, czy narkomanów), że za kryzys w związku odpowiadają w większym czy w mniejszym stopniu obydwie strony (choć nie zawsze i mogę podać na to naukowe przykłady), ale zdrady winny jest zawsze i tylko zdradzający. Każdy jeden psycholog czy terapeuta to powie. 
Wracając zatem do tematu wątku: jakoś ciągle pobrzemiewa mi w głowie pytanie "Dlaczego zdradzani są głupi?"
No i nasuwa mi się taka myśl, że dlatego, że mają klapki na oczech. Najgorsze, że mają je i w trakcie gdy są zdradzani, ale też i później, gdy cierpią, gdy pogrążają się w bólu, gdy nie mogą znaleźć odpowiedzi na pytanie: dlaczego on/ona to zrobił/zrobiła???
W jednej wspaniałej książce znalazłam chyba odpowiedź na to pytanie. Otóż mamy wbite do głowy pewne stereotypy: mąż to mąż, powinien być taki, taki, taki, żona to żona, powinna być taka, taka, taka. Wiadomo jaki/jaka -  wpaniały/a opiekuńczy/a, wyrozumiały/a, kochający/a itp. I beż względu na wszystko co się w danym małżeństwie dzieje patrzymy na naszego partnera przez pryzmat tych steretotypów. A powinismy patrzeć przez pryzmat faktów, tego co robi, co mówi, jak nas traktuje. Na tej podstawie powinniśmy oceniać jakim jest człowiekiem, a nie trwać przy postawie "przecież on jest moim mężem/żoną". Myślę, że byłoby nam wtedy łatwiej reagować na rzeczy, które nas krzywdzą czy upokarzają i w jakiś sposób się przed nimi bronić, a wówczas ten ból psychiczny byłby mniejszy. 
Co o tym myślicie?
Życzę wszystkim miłego dnia i dużo wewnętrznego sloneczka! smile

1,441 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-28 10:41:32)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

No wiesz Mirku, w tej kwestii mnie nie przekonasz.
Jestem konserwatywna.
Jak ktos ma zla zone czy zlego meza... leniwego, brudnego, klotliwego, zgryzliwego, agresywnego... slowem toksyczny zwiazek..to probuje w jakis sposob dotrzec do partnera, szuka pomocy w poradniach. Tylko wynikiem tej pomocy jest zawsze ucieczka. Nawet sobie nie wyobrazasz jak mozna uciec... ha ha, z pompa!
W zyciu zaden psycholog nie doradzi Ci, zebys zdradzal zone jako lek na problemy malzenskie...
Zwykle to jest tak, ze w imie zle rozumianej milosci gnijemy w zwiazku z idiota idiotka, psychopata czy psychopatka i nic z tym nie robimy tzn robimy... POSWIECAMY SIE W IMIE MILOSCI... a to poswiecanie sie wimie milosci to jest juz choroba... Na swiecie jest masa poradni leczacych ta chorobe.
Czy Polacy boja sie psychologow? Nie wiem.
Jesli maz zostawia zone z dzieckiem bo to wina zony bo jest zla i leniwa matka i zona... to jak to swiadczy o tym mezczyznie???
Zebym miala nie wiem co zrobic, stac pod sadem, pisac do wszystkich parii i gazet to nie zostawilabym swojego ukochanego dziecka ze zlym rodzicem.
a jak ktos sie tlumaczy, ze chcialby ale sady sa po stronie matek.. to jest infantylny. Znam sady (nie powiem skad) i wiem, ze tatusiowie wcale skwapliwie nie walcza o dzieci. Poddaja sie w imie sily wyzszej bardziej niezidentyfikowanej...ot taka bezsilnosc sadowo -tatusiowa. Jakaz to milosc do dziecka tak opisywana przez Lilli sprawiala ze tatus pozostawil swoje 4 letnie dziecko w rekach takiej zlej kobiety. Przeciez ona mu krzywde zrobi? On na to pozwala?
W wypowiedzi Lilii zabraklo mi logiki z tego i wielu innych powodow.
Co do krytykowania mezczyzn.
Jest to forum kobiece big_smile i glownie pisza tu zdradzone kobiety przez mezczyzn. Moze byla kiedys kobieta zdradzona przez kobiete... nie wiem, nie trafilam na takiego posta.
Bywaja tez panowie ktorzy pisza zle o swoich kobietach.
W tym watku zle opisy mezczyzn nie wynikaja z tendencyjnego zlego oceniania plci przeciwnej, lecz jako ...nazwijmy to "podklad muzyczny" pod wydarzenia, ktore nastepuja po zdradzie, oszustwie czy odrzuceniu.
Piszemy o tym jak sobie radzic ze soba a nie jacy nasi panowie sa zli.... to ze byli zli to podklad muzyczny, ktory oni na wlasne zyczenie sami nam zagrali big_smile
My tanczymy do tej muzyki... ale juz wlasny taniec... i myslimy jak zmienic orkiestre big_smile
Czy juz rozumiesz?
Demaskowanie ludzi w tym watku nie mialo dla zadnej z nas zadnego znaczenia nie ze wzgledu na solidarnosc kobieca, czy wspolny front przeciwko mezczyznom.
Nie bylo to istotne dla naszych problemow... bo nie panowie sa naszym problemem tylko my same dla siebie.
Lilii i ktos tam spotkali sie ze sprzeciwem nie ze wzgledu na slowo obronne dla mezczyzn tylko ze wzgledu na forme, brak taktu, wrazliwosci i logiki etc
Nie wiem dlaczego uznales sie zaatakowany jako mezczyzna
Ja osobiscie zakochuje sie tylko w mezczyznach...

A co do Twojego szukania "winy" i "kto jest winny bardziej"... panie psychologu Mirku wink nie zlosliwie ale ze szczerej zyczliwosci polecam ksiazke "Radosc Zycia" Davida Burnsa. Jest tam rozdzial o szukaniu winnego i wyczulonej reakcji na WINE i osadzanie.
Mnie to pomoglo. Polecam.

1,442

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Wybacz mama niki ale teraz mam wrażenie, że nie podejmujesz polemiki tylko z tymi, którzy się z Tobą nie zgadzają. Nie chcesz na forum roztrząsać spraw rodzinnych. Bardzo szlachetnie. Ale jak do tej pory chętnie roztrząsałaś i opisywałaś dość szczegółowo sytuacje. Obrzucać męża błotem- bardzo chętnie, ale siebie? A za co? Troszkę samokrytyki jednak by się przydało, bo z całym szacunkiem ale teraz to wydaje mi się, że zarzuty Tobie tu postawione nie były bezzasadne. Mnie osobiście to nie przeszkadza;). Ale nachodzi mnie myśl, że ja....też bym Cię zostawił. Brutalne ale chociaż szczere. Ludzie absolutnie bezkrytyczni wobec siebie w żaden sposób nie uszczęsliwią nikogo i nic dziwnego, że obaj panowie nie wytrzymali. Nikt nie wytrzyma. I nigdy nie będziesz szczęśliwa jesli tego w sobie nie zmienisz. Dopóki ktoś głaska po głowie- to przyjaciel, a jak się ze mną nie zgadza-to wróg. Z taką postawą nie stworzysz szczęśliwego związku nigdy. Dlatego pomyśl o tym a może jeszcze coś dobrego w życiu na Ciebie poczeka. I proszę nie wypowiadaj się za psychologów- chyba, że nim jesteś. Wątek zdrady jest do rozwinięcia. co innego walczyć z poczuciem winy a co innego nie mieć go wcale.I wiem co mówię bo.... zaskoczę wszystkich ale jestem właśnie psychologiem.

1,443

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
mirek45 napisał/a:

Ale nachodzi mnie myśl, że ja....też bym Cię zostawił. Brutalne ale chociaż szczere..

A przed zostawieniem pozdradzałbyś mnie trochę dla lepszego efektu smile No cóż... żyj tak jak Ci w duszy gra! smile Tylko się nie spodziewaj, że ludzie mają obowiązek Cię za to cenić czy rozgrzeszyć.

mirek45 napisał/a:

I wiem co mówię bo.... zaskoczę wszystkich ale jestem właśnie psychologiem.

A tutaj to ja mam prawo wątpić. Twoje podejście do zjawiska zdrady nie wskazuje na to.
Pozdrawiam!

1,444

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Zdrada bardzo mądre co piszesz. Żaden psycholog nie doradzi zdradzać małżonka, bo ten jest zły. Ja prowadzę terapie małżeńskie od wielu lat. A w życiu przyszło mi przeprowadzić terapię samemu sobie. I choć jestem psychologiem i powinienem pamiętać o pewnych rzeczach, zaniedbałem żonę. Doprowadziłem do tego, że uciekła w ramiona innego mężczyzny. Rozumiem wasz żal czy złość. Ale do rzeczy. Zawsze staram się małżeństwom które do mnie przychodzą nakreślić problem w ich związku. Dotrzeć do nich i każdemu z nich z osobna (podkreślam- każdemu) uświadomić jego własne ułomności. Trzeba pracować nad związkiem, nad sobą samym szczególnie a nie oglądać się na to, czy mój partner jest gorszy niż ja. to bardzo niedojrzałe. tylko praca nad własną osobą przynosi prawdziwe efekty i jeśli tak się dzieje często związek udaje się uratować. Postawa taka jak mama niki jest typowym przykładem osoby z problemem. ale jej największy problem leży w niej samej. Nie posiada krytycznego spojrzenia na siebie. Praca nad błędami? Owszem. Ale męża. ja jestem ok. W psychologii zaleciłbym pracę nad mama niki. W życiu, jako zwykły szary facet, pewnie zostawiłbym ją. Nie oczekujcie cudów. Mężczyznom trudno zrozumieć kobiece przesłanki i trzeba ich naprowadzać. Kiedy terapia? Kiedy jest jeszcze co ratować. kiedy nie ma najistotniejszej rzeczy, jaką jest uczucie, należy się zdrowo rozstać. Podkreślam- ZDROWO. Kiedy mężczyzna nie kocha, żadna siła tego nie zmieni ani najlepszy psycholog. Piszesz, że mąż mama niki powinien był do niej dotrzeć.... A skąd wiemy, że nie próbował? Być może robił to wiele lat aż wreszcie coś w nim pękło. Skąd Wy macie pewność, że mężczyżni zostawiają ot tak po prostu. Mama niki pisze jasno, że mąż pół roku nie potrafił podjąć decyzji ze względu na dziecko i nawet próbowali terapii. To dla mnie oznacza, że jast odpowiedzialnym człowiekiem. Próbował wszystkiego by jakoś z nią żyć ale... nie dał rady. Nie mamy wpływu na swoje uczucia. jeśli kogoś nie kochamy nie nauczymy się tego. Zwłaszcza jeśli przez lata druga osoba doprowadziła do tego, że nas od niej odpycha. I nie można mieć za złe kobiecie czy mężczyżnie, że poczuł miłość do innej osoby, bo to nie jest od nas zależne. I to co powtarzam WSZYSTKIM. Nie ma większej krzywdy dla dziecka, niż dwoje rodziców żyjących ze sobą z dziwnie pojętego poczucia obowiązku. Lepsi rodzice szczęśliwi osobno niż nieszczęsliwi razem. I to napewno potwierdzę ja i każdy inny psycholog. Osoby takie jak mama niki chcą szczęścia w związku ale... tylko dla siebie. Dlatego namawiam i ją i Was do przyjrzenia się sobie a wówczas uda Wam się w życiu jeszcze stworzyć coś pięknego. Pozdrawiam.

1,445

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mirku, jako psycholog nie umiesz sluchac... to mnie zastanawia.. ale nic to!
MY w TYM WATKU  N I E  przygladamy sie naszym partnerom tylko wlasnie sobie.
Jako psycholog powinienes wiedziec rowniez to, ze jesli mama Niki zajrzala tu i pisze o swoim cierpieniu to pod wplywem wypowiedzi wielu dziewczyn moze dotrzec tez do roznych rozmyslan na temat wlasnych bledow
z psychologicznego pynktu widzenia taki atak na nia moze tylko uaktywnic w niej mechanizmy obronne, ktore totalnie przeslonia jej mozliwosc wnikliwego przyjrzenia sie samej sobie.
Taki atak wynika raczej z kompleksow, nie radzenia sobie ze soba i swoimi problemami oraz spontanicznego, emoconalnego reagowania na sytuacje podobne do tych co wydarzyly sie nam samym i budza w nas ostry sprzeciw.
Jako psycholog powinienes tak pokierowac dialogiem z mama Niki by w przyjaznej atmosferze dotarla do sedna swoich problemow a nie sie przed nimi zamykala.
Oczywiscie, ze trzeba pracowac nad zwiazkiem i oczywiscie ze musza tego chciec obie strony.
Nikt tu temu nie zaprzeczyl.
Zadna z nas nie mowila o sobie ze jest idealna.
Czy jako psycholog od terapii malzenskiej nie slyszales nic o terapii  uzaleznien? Love adiction?
Czlowiek ktory ma wiedze z zakresu psychologii chwyta w lot co sie tu dzieje w tym watku... a Ty mi jakos wybuchnales niezaleczonymi problemami.
Nie mam nic do Ciebie. Bardzo dobrze Ci zycze. Jak juz pisalam zakochuje sie tylko w  mezczyznach... big_smile
Pisze szeptem i cieplo i serdeczny ton moj... nie denerwuj sie na to co pisze, jesli gdzies Cie ugryzlam.
Rozroznij te dwa fakty:
-zona uciekla w ramiona innego mezczyzny
-zaniedbalem zone
one nie maja ze soba zadnego zwiazku
Zona uciekla bo miala swoj, nazwijmy to emocjonalny problem
Ty zaniedbales zone bo miales swoj osobisty emocjonalny problem
To ze Wam sie nie udalo jest tylko wynikiem tego, ze obydwoje mieliscie problem, z ktorym nie udaliscie sie do DOBREGO psychologa.
Co gorsza.. ten problem nie znknal. Zniknela tylko zona.
Jej problem i Twoj pozostal.
Dolacz do nas... moze wspolnie dojdziemy do tego "dlaczego zdradzani sa glupi" ( i nie o IQ tu chodzi a o swego rodzaju "wariactwo")
... i wlasnie o tym tu rozmawiamy
Nie odwracamy sie takze od Lilli.. zaglada tu bo chyba ma taka potrzebe.
Cos ja gryzie w jej wlasnym zyciu.
Napisalam, ze cie nie lubie Lilli.. ale zle to ujelam.. Nie lubilam Twojego zachowania. Do Ciebie nic nie mam. Napisz do nas o sobie a nie o innych. Co powoduje, ze wpadlas do nas i sledzisz ten watek?

1,446 Ostatnio edytowany przez mama.Niki (2010-10-28 12:19:07)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Kochana Zazdrości! Jesteś naprawdę bardzo mądrym człowiekiem. Nie wiem czy ktoś lepiej wypowiedziałby to, o czym napisałaś powyżej.
Dziękuję z całego serca.
mirek45 - nie znasz mnie (jak piszesz) ale już zrobiłeś mój rys psychologiczny. Tylko co to wnosi do tematu "Dlaczego zdradzani są głupi"? Jeśli chcesz to załóż wątek "Wiwisekcja mamy.Niki" - nie mam nic przeciwko. Załóż tez wątek "Dlaczego mąż, który od lat nie kocha żony, decyduje się na adopcję dziecka" - chętnie poczytam co na to powie profesjonalista.
Notabene mam już swojego osobistego psychoterapeutę i temat "co sie wydarzyło" jest z nim przepracowywany. W tym wątku szukam mądrych wskazówek osób, które mają taki sam problem jak ja i emocjonalnie próbują wyjść lub już wyszły na prostą.
Ponownie pozdrawiam.

1,447

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mirku, mam nadzieję, że jednak nie praktykujesz...
Co to za tekst: "Ale nachodzi mnie myśl, że ja....też bym Cię zostawił" Żenujące, naprawdę.
Poza tym kolejny cytat: "Zawsze staram się małżeństwom które do mnie przychodzą nakreślić problem w ich związku. Dotrzeć do nich i każdemu z nich z osobna (podkreślam- każdemu) uświadomić jego własne ułomności"  Co najmniej dziwaczna terapia... Czy na drugie masz BÓG?

1,448

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

ZDRADA! Taką postawę chciałem tu znależć smile. Jesteś kobietą, która potrafi ugryżć problem ale przede wszystkim osobą, zdolną do przemyśleń i przyznania się do błędów. O czym świadczy choćby fakt, że w końcowym etapie dajesz szansę niejakiej Lilli, choć w pierwszym odruchu mocno ją skrytykowałaś. I nie twierdzę, że nie miałaś racji. Mnie też nie podoba się to, w jaki sposób podeszła do mama niki. Krytyka też musi być w odpowiednim wydaniu. Wsiadłem trochę na mama niki nie dlatego, ze mam jakieś uprzedzenia, ale chciałem trochę chlusnąć w jej stronę kubeł zimnej wody. To czasem niestety jedyny sposób na dotarcie do ludzi z takim problemem jak ona. mama niki ma poważny problem z.....nie dostrzeganiem problemu. i nie chcę jej krytykować ale właśnie ona wydaje mi się tu osobą najbardziej potrzebującą pomocy, właśnie dlatego, że sama tego nie widzi. Jest przepełniona poczuciem krzywdy, zalu, pretensji do losu i to normalna reakcja po zdradzie. Ale trzeba dotrzeć do sedna sprawy. nie jest tak, że jako psycholog akceptuję zjawisko zdrady. NIE. Zdrada jest ostatnią i najgorszą rzeczą jaka dotyka nas w nieudanym związku. Nie popieram faktu jej zaistnienia ale zawsze staram się dotrzeć do przyczyn takiego zachowania. Co się stało, co się wydarzyło, że doszło do zdrady. Zdrada zawsze ma jakieś podłoże. I jeśli to podłoże jest chorobliwe ( sexoholizm) to inny temat. Ale jeśli związek trwał wiele lat i zakończył się zdradą, to były jakieś przyczyny. I tych przyczyn należy się dokopać. nie płakać nad rozlanym mlekiem i pogrążać się w bólu. Postarać się realnie ocenić sytuację, by powoli stanąć na nogi będąc świadomym własnych zalet ale i ułomności. By w przyszłości, dzięki odpowiedniej pracy nad sobą uniknąć podobnych błędów i stworzyć zdrowy, partnerski związek oparty na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Jeśli chodzi o mama niki to naprawdę zainteresował mnie jej przypadek. Tkwi w niej głęboko zakorzeniony problem. I wierzcie mi lub nie ale bardzo chciałbym jej pomóc. Gdyby to było możliwe chętnie zaprosiłbym ją do naszej poradni. Wykrzycz się, wyżal ile trzeba a potem... pozwól sobie pomóc. dotrzyj do swego wnętrza. Mama niki jest osobą zdradzoną po raz kolejny. warto zastanowić się nad tym, dlaczego tak się stało. Co było tego przyczyną. I nie po to aby wpędzać się w poczucie winy ale aby zrozumieć mechanizm własnych zachowań. Pisałem delikatnie, ostrzej, potem całkiem hardcorowo;). Nic do niej nie dociera. Ma kobieta ogromny problem z przyznaniem się do własnych błędów. Najłatwiej obarczyć winą cały świat, ale to nie rozwiąże problemu. Problemu który ja widzę w niej samej. Jeśli nie zacznie pracy nad sobą, każdy następny związek zakończy się mniej lub bardziej boleśnie. Trudno jest kochać ludzi tak mocno skupionych na sobie. A Ty Zazdrość dotarłaś już do tego etapu, w którym z powodzeniem mogłabyś zastąpić mnie w pracy smile. Gratuluję. Potrzeba charakteru aby to osiągnąć. Takiego charakteru życzę każdej z Was. Szczególnie Tobie mama niki. Dużo pracy przed Tobą ale im szybciej to zrozumiesz, tym szybciej wyjdziesz na prostą. na prostą czyli nie pozbierasz się po kolejnej zdradzie, ale nauczysz się żyć świadoma własnych wad i licząc się z drugą osobą i jej potrzebami. Pamiętaj. To co dajemy wraca nam się podwójnie. Oby teraz wracały do Ciebie dobre rzeczy. Takie naucz się dawać:). Pozdrawiam.

1,449 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-28 12:34:58)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mam na imie Zazdrosc sad, Johny...

Nie mowimy:"przyznac sie do winy", Johny... tylko: "nie przerzucac winy za swoje niepowodzenia na innych"
masz jakis problem z wina? Jakos od tej winy nie chcesz sie ...zrelaksowac... big_smile

Bardziej mnie podnieca Twoj "przypadek" ... dziwne, moze wyczuwam testosteron w czcionce big_smile

1,450

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mirek - ale ja wiem jaki mam problem. Zazdrość dokładnie go nazwała. I ten problem rozwiązuję ze swoim terapeutą. Niestety faktycznie nie słuchasz innych.
A przyszlo Ci do głowy, że może mój mąż obwinia za swoją zdradę cały świat tylko nie siebie?
Oj! Nie chciałabym jednak trafić do Twojej poradni. Powodzenia w życiu zawodowym.

1,451

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Zazdrość, KOCHAM CIĘ! I nie będę wcale z tym walczyć.
Buziaki

1,452

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mama niki bez względu na to do jakiej poradni trafisz, żaden terapeuta nie będzie w stanie Ci pomóc jeśli nie będziesz z nim szczera. A w Tobie właśnie tej szczerości nie mogę się dopatrzeć. Kochanie za bardzo? To duży problem. Ale czy Ty wiesz mama niki co to znaczy kochać? Kogokolwiek prócz siebie samej? I tu jest pies pogrzebany.

1,453 Ostatnio edytowany przez mama.Niki (2010-10-28 13:45:17)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Oj Mirek! Gdybyś rzeczywiście był psychologiem (i tu jest pies pogrzebany) to wiedziałbyś, że kobiety dotknięte chorobą kochania za bardzo mają ten problem, że właśnie nie kochają siebie.
I ten problem przewija się przez cały ten wątek. Ty jednak wolisz skupić się na atakowaniu mnie. smile Jeśli Ci to pomaga - to na zdrowie!

1,454

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

A moja historia...
A ja jestem z rozbitej rodziny, nieszczęśliwej, smutnej, gdzie moja mama dała się poniżać, zdradzać, pracować jako jedyna na całą naszą piątkę, kiedy ojciec robił długi i nigdy jej nie szanował. Nie bił jej, ale wrzeszczał, na nas wszystkie w domu, dla dzieci też nie był wzorem...
Rozwiedli się, całkiem niedawno. On kogoś ma, ale nie utrzymuję z nim kontaktu, nie chcę.
Moja mama kogoś ma, jest szczęśliwa, spełniona, chce pójść na studia pomostowe, zrobiła prawo jazdy, wyremontowała mieszkanie... już dwie córki wyniosły się z domu, więc jest zapraszana na obiadki... zadowolona z życia kobieta.
I chcę brać z niej przykład. Nie z tej słabej, zaharowującej się osoby, ale z tej silnej kobiety, która mając prawie 50 lat wywróciła swoje życie do góry nogami, chodzi na randki, jeździ za granicę i w końcu jest zadowolona z życia.
I ja też nie powielam starego wzorca. Mam nowy. Mój związek oparty jest na równości, pomocy i zaufaniu. Wiem, że czeka mnie jeszcze dużo pracy, ale dam sobie radę, nie chcę, aby spotkało mnie to samo. Mojej mamie się udało wyrwać z toksycznego, smutnego związku, ale nie wszyscy mają taką szansę.
Prawda, najważniejsze to kochać siebie. I ja kocham, bo mój mężczyzna mnie kocha i to okazuje. I naprawdę może być lepiej, jeśli się uwierzy w siebie i spróbuje. Chociaż troszeczkę.

1,455

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mama niki ostatni raz, bo widzę , że nie ma sensu. Wiem doskonale czego dotyczy kochanie za bardzo. Dlatego nie pasuje mi to do Ciebie. Poszukaj prawdziwej choroby a nie wmawiaj sobie tego co wygodne. Jesteś osoba tak skupioną na sobie, że nie kochanie siebie nie grozi Ci napewno. Zbyt wiele w Tobie egoizmu. Nie chciałem Cię atakować i nie chcę dlatego nie widzę dalszego sensu w rozmowie. Strasznym jesteś człowiekiem. Tylko JA, JA, JA. Świat be, ja super. Biedna i skrzywdzona. Mam nadzieję, ze ktoś kiedyś do Ciebie "trafi". A w stronę męża ukłon, że tyle lat dał radę. Końskie miał zdrowie.

1,456

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
mirek45 napisał/a:

A w stronę męża ukłon, że tyle lat dał radę. Końskie miał zdrowie.

Dziękuję, przekażę. Czy sam przekażesz jak będzie na następnym czyszczeniu?
I tu kończę z Tobą dyskusję by nie wprowadzać więcej bałaganu do wątku.

1,457

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Oj wpadłam dzisiaj na moje ulubione forum, bo ostatnio nie miałam za wiele czasu. A tu się tak jakoś porobiło. Strasznie nieładne te osobiste wycieczki. Przecież nie o to w tym wątku chodzi.

Kropek gratuluję dojrzałości.

1,458

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mama niki szczerze powiedziawszy nie bardzo rozumiem tego ostatniego posta ale ja jestem ten głupszy gatunek wink, to może mam prawo. I nawet nie chcę się zagłębiać w temat, bo widzę, że tu faktycznie "bez pół litra nie rozbierzesz" hehe.

1,459

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Kurde, przestańcie w końcu bo naprawdę temat zostanie zamknięty. Chcecie się kłócić róbcie to na privie.

1,460

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Cześć a ja teraz z innej beczki: jestem załamana, były napisał mi właśnie długiego maila, w którym pisze o wszystkich swoich problemach jak do przyjaciółki i o tej drugiej też, bardzo chce ze mną porozmawiać i utrzymywać kontakt, napisał też że odświeżył dawne kontakty z kobietami ale trzyma je na dystans, siedzę i płaczę, jak się nie odzywa jest ze mną dobrze a jak tylko coś napisze mam dół, nie jestem wcale wyleczona, gubię się w tym wszystkim, help!

1,461

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Kochana Maxi - trzymaj się dzielnie. Nie płacz proszę. Nie potrafię Ci napisać nic bardziej konstruktywnego, ogromnie żałuję. Ale jesteś naprawdę mądra (czytam z zainteresowaniem Twoje wpisy) i wiem, że ta mądrość Tobą pokieruje.
Pozdrawiam!

1,462

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Maxi, kochana. Musisz się od niego odciąć. Niech sobie poszuka innej przyjaciółki. Nie dając Ci spokoju, powoduje, że nie możesz "zaleczyć".
Musisz to jakoś ukrócić, bo za każdym razem będzie "rozgrzebywanie ran".
Ja chyba poprosiłabym, żeby nie pisał. Ale cóż, nie wiem, jak Ty się na taki sposób zapatrujesz.
Trzymaj się.

1,463 Ostatnio edytowany przez maxi (2010-10-28 15:15:07)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Dzieki to mnie jeszcze boli jak się odzywa, ja od 2 m-cy nie kontaktuję się z nim a on co jakis czas pisze maila jak gdyby nic się nie stało, jakbym nadal była jego przyjaciółką i terapeutką, zwierza mi się, pisze że chciałby porozmawiać, spotkać się, trzymam się w postanowieniu zero kontaktu, dlatego wolałabym nic do niego nie pisać, ale same rozumiecie to jeszcze we mnie siedzi i cholernie boli.

jeżeli napiszę aby się ze mną nie kontaktował dam mu do zrozumienia że mi jeszcze na nim zależy bo boli mnie jak się odzywa, a nie chcę aby tak myslał, nie chcę aby znał moje emocje, mysli i uczucia, nie chcę aby się cieszył ze ma mnie w garści, nie chcę aby dalej mną manipulował, jak coś mu nie wyjdzie z tamtą, myslę że owszem popłaczę dziś i nic nie odpowiem jak zwykle, lepsze chyba jest ignorowanie niż pokazanie mu że ze mną nie jest jeszcze dobrze, jak myslicie?

1,464

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Monia nie ma tu żadnych kłótni. Przynajmniej ja nie mam ochoty do nich dążyć. Zaglądaj sobie ze spokojem:). Jakoś tak wyszło, nie wiedzieć czemu. Ale ja do nikogo nic nie mam Boże broń. Do mama niki zwłaszcza. Raczej mi jej żal. Oby znalazła w życiu to co ważne. Wpadłem z uśmiechem i chęcią pogadania ale moje myślenie zdaje się jest nie na rękę tutaj. a użalać się nie mogę i nie chcę nad każdym, bo nie widzę w tym sensu. Trzeba się brać z życiem za bary:)) Pozdrowienia

1,465

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Maxi jesteś mądra dziewczyna. Nie odzywać się jest najlepszym pomysłem. Czas leczy rany. Póki będzie kontakt rany się nie zagoją. Im mniej kontaktu, tym szybciej zapomnisz. Sama nie wiesz jeszcze ile życie dla Ciebie niesie. Głowa do góry.

1,466

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

dobrze robisz maxi że nie odp. i nie rób tego bo polegniesz na całości. najlepiej by było gdybyś zmieniła pocztę internetową przestała korzystać z tej skrzynki zakładając całkowicie nową. bo to że ty się nie odzywasz to nie znaczy że ci nie jest źle, bo to on się odzywa do ciebie.
Mi do dziś psuje humor na cały dzień kiedy chociaż były mi się tylko śni !!! chodzę wkurzona i mam dość tego.
po ostatnim razie kiedy pisał do mnie smsy że chcę wrócić że tamta okazała się zupełnie inna kobietą niż myślał że bierze ślub tylko dla dziecka itp itd stwierdzam jedno że to był kompletny kretyn. a ja byłam głupia ślepa no bo byłam nie ma co tutaj gadać.
dasz radę musisz odciąć się od tego "waszego" malutkiego światka, bo wiem że kiedy logujesz się na pocztę to serce podchodzi ci do gardła. a kiedy nie ma od niego wiadomości czujesz lekki smutek. tak to jest ........ niby czegoś nie chcemy ale jednak oczekujemy ..... ale CZEGO ?? trudno powiedzieć. też tak miałam chciałam usłyszeć że żałuje że kocha że chce mnie a nie ją. ale kiedy to usłyszałam nagle mi przeszło. już nie chcę, i nie czułam się tak fajnie jak myślałam że będzie fajnie

1,467

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Maxi kochana, a ja bym odpisała po kilku dniach, broń Boże od razu, bardzo króciutkiego emaila. Dosłownie tyci, tyci. Coś w stylu, że współczujesz problemów, ale myslisz, że sobie poradzi. No i oczywiście, że u Ciebie wszystko okey i w ogóle, życie jest piękne. 

Mirek45 nie chodzi o mnie, ale już dwa upomnienia były. Jestesmy dorosłymi ludźmi, możemy chyba trzymać się regulaminu tego forum.

1,468

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

bez serca, jak loguję się na pocztę modlę się aby nic od niego nie było, naprawdę dobrze się czuję gdy nie mam z nim żadnego kontaktu a tu jeszcze pisze mi o tamtej, szok, nie chce nic wiedzieć, smieszne to dla mnie jest że on nadal uważa mnie za przyjaciółkę i terapeutkę, że nic do niego nie dotarło, ze kompletnie nic nie zrozumiał, ze nie ma zadnych wyrzutów sumienia i dlatego nie rozumiem facetów, to dla mnie osoby z MARSA.

1,469

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
maxi napisał/a:

myslę że owszem popłaczę dziś i nic nie odpowiem jak zwykle, lepsze chyba jest ignorowanie niż pokazanie mu że ze mną nie jest jeszcze dobrze, jak myslicie?

Ja myślę dokladnie tak jak piszesz, że pokazywanie Twoich emocji nie bedzie dobre. A życzę Ci z całego serca, żebyś tych emocji jak najszybciej się pozbyła i była w stanie niereagować bólem serca na takie czy inne "czynniki zewnętrzne".
Daj znać jak się trzymasz.

1,470

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

to maxi zjedź go raz a porządnie i będzie spokój smile albo tak jak mówiłam wcześniej zmień adres skrzynki i po kłopocie smile po co masz to czytać kasuj odrazu może te wiadomości po cholerę masz czytać te bzdury ..... co za łajza kolejny czub który myśli że będzie miał każdą i byłą i kochankę i jeszcze aktualna kobietę

1,471

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Wiem co zrobię, trochę mi Monia podpowiedziała, odpiszę za parę dni że poznałam bogatego np Włocha, mieszka ze mną i jest cholernie zazdrosny, zeby nic nie pisał bo mi mój obecny partner pocztę sprawdza albo coś w tym stylu, wykorzystam patent Lilusi która kiedyś postraszyła byłego rosyjskim lotnikiem, może to i głupie ale się odczepi.

1,472

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

ZAZDROŚĆ. Pofatygowałem się do postu 14 i 50 jak mi "zaleciłaś":). I teraz. Mówimy, że mężczyżni nie są zli tylko my się godzimy na ich złe traktowanie;). No jakoś dla mnie to masło maślane. Przecież to jedno i to samo. Jesteśmy biedne przez nich:)). Ale jesli chodzi o post 50 to brawo Zazdrość. Sam lepiej bym tego nie opisał a to prawdziwy mechanizm. Tu zgadzam się z Tobą całkowicie. Dokładnie tak to wygląda w wielu przypadkach. Nie zgodzę się, że w każdym, bo i kobiety potrafią być egoistkami, ale wiele związków tak wygląda właśnie. Owszem, należy dbać o partnera ale nie zatracając w tym siebie i własnych potrzeb.

1,473

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Zazdrość, dzięki za namiar na "Kobiece serca". Będę czytać, bo bardzo ciekawie piszą.

1,474 Ostatnio edytowany przez empatyk (2010-10-28 21:42:48)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

spotyka sie dwóch psychologów;
   -widzę i słyszę kaziu ,że u ciebie wszystko dobrzę, a jak u mnie ?
lol
           witam płeć piekną poddaną psychoanalizie wink

1,475

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Maxi, jeżeli naprawdę nie chcesz żeby się do Ciebie odzywał ja nie odpisałabym nic. Olewka najszybciej ostudzi jego zapał do odzywania się. Po tym jak jechał na dwa fronty nie masz obowiązku silić się na kurtuazję wobec niego. Możesz spokojnie uznać, że dla Ciebie nie istnieje, razem ze swoimi problemami.

1,476 Ostatnio edytowany przez maxi (2010-10-28 22:55:07)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Nie odezwałam się choć nie powiem korciło mnie aby coś napisać tak jak Monia sugerowała, zastanawiam się dlaczego tak jest że oni się jednak potem odzywają i do Moni i chyba do bez serca, po co tak robią? nudzą się? czy chcą mieć furtkę? czy ot tak sobie bez zastanowienia i bez sensu? Nie wiem, to dla mnie za dziwne jest i mój umysł tego nie ogarnia, za głupia jestem, właśnie zgodnie z nazwą wątku.

Sama się mądrzę, daję rady innym a sobie pomóc nie umiem, raz jest dobrze a raz źle, wystarczy coś takiego i człowiek rozsypuje się na kawałki, za duzo mysli, za bardzo analizuje i cała robota na darmo, znowu trzeba sie podnosić krok po kroku, tylko czy wystarczy mi siły, nie wiem.

1,477 Ostatnio edytowany przez Takaja (2010-10-28 23:38:26)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Dobry wieczór kochane,

Maxi też nie wiem po co oni tak robią. Mój tez tak robił odzywał się co 2 tygodnie, przychodził do mnie do pracy, opowiadał mi o swoich problemach w domu, że ma dość wszystkiego. Nie umiałam mu powiedzieć spadaj, wysłuchałam, dawałam rady i sama strasznie cierpiałam. Rozsypywał mnie, burzył mój wewnętrzny spokój tym zachowaniem. Potem odzywał sie już co 2 miesiące, potem co 4 miesiące i teraz już też mineło 4 miesiące jak sie nie odzywa. Pewnie już teraz wogóle sie nie odezwie, wyjdzie mi to na dobre, bo w głowie mi nie miesza przynajmniej. Jakby mi opowiadał jeszcze coś o jakiejś dziewczynie i że z nia ma problemy, to myśle, że wtedy bym już taka dobra nie była i pogoniła go gdzie pieprz rośnie. Twój były ma tupet, zwierzać Ci się z problemów jeśli chodzi o jego aktualną kobietę. Myślę, że powinnaś mu napisać, że jego problemy już dawno przestały być Twoimi problemami, a jak potrzebuje porady czy wyżalić sie, to niech idzie do psychologa czy szuka głupszego od siebie.. No kurde mać co on sobie wyobraża pisać Ci o tym?! Co on myśli, że mu napiszesz, że jak mu będzie naprawde źle, to Ty przyjmiesz go z otwartymi rękami, coś mu sie w głowie za bardzo pomieszało. ;/
Maxi prosze Cie bądź silna, jeszcze jakby pisał tylko o swoich problemach, a nie że mu się w związku nie układa, no nie moge, co to ma być kurde...

1,478

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

No to Maxi, ja Ci i tak zazdroszczę, że dopóki się nie odzywa jest w porządku. Do mnie się wcale odzywać nie musi a i tak w porządku nie jest ;P
Mam wrażenie, że trochę niezadobrze odrabiam zadanie domowe dla niekochających siebie. Znaczy niby jakoś idzie ku lepszemu, tylko urodziło mi się chyba nie do końca poprawne credo życiowe big_smile Odnajduję w sobie coraz więcej stoickiego spokoju popadając równocześnie w głębokie przekonanie, że:  jestem brzydka, nudna i nieciekawa, nikt nie będzie mnie nigdy potrzebował więc mam sobie dać spokój z jakimikolwiek oczekiwaniami, ale nie powinnam się tym martwić, bo przecież zawsze można w ramach rekompensaty zająć się interesującym hobby big_smile

1,479

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
mirek45 napisał/a:

ZAZDROŚĆ. Pofatygowałem się do postu 14 i 50 jak mi "zaleciłaś":). I teraz. Mówimy, że mężczyżni nie są zli tylko my się godzimy na ich złe traktowanie;). No jakoś dla mnie to masło maślane. Przecież to jedno i to samo. Jesteśmy biedne przez nich:)). Ale jesli chodzi o post 50 to brawo Zazdrość. Sam lepiej bym tego nie opisał a to prawdziwy mechanizm. Tu zgadzam się z Tobą całkowicie. Dokładnie tak to wygląda w wielu przypadkach. Nie zgodzę się, że w każdym, bo i kobiety potrafią być egoistkami, ale wiele związków tak wygląda właśnie. Owszem, należy dbać o partnera ale nie zatracając w tym siebie i własnych potrzeb.

Mirek nie podawaj sie za psychologa bo mozesz komus krzywde zrobic. Naskakujesz na ludzi demaskatorsko a sam podajesz o sobie nieprawde. W Twoich wypowiedziach sa tak podsatawowe bledy, ze WIADOMO iz nie jestes zadnym psychologiem. Wpadles tu zraniony, szukajacy winy w kobietach bo nie mozesz pogodzic sie z wina w sobie. Zupelnie nie wiesz o co chodzi w "kochaniu za bardzo" Nie rozumiesz tego. Nie musisz. Moze to za trudne, albo nie masz w sobie dosc samozaparcia bo poczytac watek. Wpadles by znegowac jedna osobe i wszystkic po kolei. Nie jestes terapeuta. Jak zrozumiesz, poczytasz ksiazki z psychologi to juz nie bedzie to dla ciebie maslo maslane. Obiecue. Troche wysilku. Bywalo kilku mezczyzn na tym forum o znacznie wiekszej intuicji psychologicznej mimo braku poparcia studiami psychologicznymi. Uklon w strone Dunkisa, Morfeusza, Empatyka... i buziaki
Jak dziecko! Zranione dziecko.
Szukasz tu pomocy? Powiedz co Cie boli... we wszystkich kobietach, w tej jednej, abo w mamie Niki. Wyrzuc to z siebie i daj nam spokoj.
Bardzo chcesz uslyszec, ze kobiety sa zle podle i okrutne.
Nie mam zadnych oporow przed tym by mowic o sobie zle rzeczy...cale moje zycie to zle o sobie myslenie... Ty moj psychologu slodziusienki.. ech!
Nie wlaczyles sie do watku tylko go skopales rozmowa nie na temat... i dziwie sie ze moderatorzy nie usuneli mimo mojej wczesniejszej prosby Twojego agresywnego wejscia.

Zeby zrobic Ci dobrze... bo pewnie poprawi Ci to samopoczucie powiem.
Oczywiscie, ze mam wady.
Zewnetrzne: nadwaga, 85 C (wiec ubrania nie leza na mnie jak na modelce... cycki mnie zawiodly tak chcialabym by byly mniejsze), nie jestem blondynka, jestem brzydka (tylko jeden mezczyzna powiedzial mi ze jestem piekna kobieta i juz nie zyje, wiec nie mam swiadka. Moj pierwszy maz nigdy mi nie powidzial nic milego, a drugi mowi: och jakas Ty sliczniutka)
Charakter:
- jestem leniwa jak.... no jak... no ze jakby nie wynalezli pralek i odkurzaczy to sama bym wymyslila, albo zginela w syfie bo nad rzeke bym nie latala za skarby
- mysle logicznie i ciezko polemizowac ze mna w nielogiczny sposob
- jestem niekonsekwentna, ulegam prosbom
- jestem balaganiara ale ukrywam sie z ta wada bo jestem obowiazkowa, wiec nikt nie odkryl mojego balaganiarstwa jeszcze.... tylko koty. ( w tajemnicy zdradze ze mam dwie koszulki nocne pod poduszka bo tej poprzedniej nie wwalilam jeszcze do brudow. Schowalam je... zatem dwulicowa jestem i stwarzam pozory...)
- niszcze buty... chocby byly z metalu
- uwielbiam seks bardziej niz kazdy mezczyzna mojego zycia
- nie zrzedze bo za malo mowie ale jak ktos mi wciska "glodne kawalki" to logicznie odpowiadam i szlaczek kogos trafia gdy wychodzi na glupka. Obiecywalam sobie milczec... nie udalo sie.
- jestem spiochem... i nocnym markiem
- nie wierze w gusla
- placze... a placzac rozmazuje sobie gile po twarzy... raz nawet z krwia jak mnie maz pobil... zatem bywam odrazajaca.
Reszta wad to wady wynikajace z kochania za bardzo a dla Ciebie to jeszcze maslo maslane.
Tak takie kobiety jak ja sie porzuca, zdradza i zostawia, oszukuje i nie szanuje.. oraz bije bo sobie na to zasluzyly... prowokowalam wzrokiem, i zupa byla przesolona.
Jesli ktoras z Was dziewczyn ma ochote zrobic naszemu slodkiemu psychologowi "dobrze" to niech cos doda od siebie. Niech pojdzie dzis do lozeczka cieplutki i usprawiedliwiony,,, bo znalazl winnego

1,480

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Zazdrość kocham Ciebie! uśmiałam się do łez
Takajka dziękuję za wsparcie też Cię kocham i Fajkę i wszystkie na tym forum
Amen.

1,481

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Sama niedawno pisalam Maxi ze ciezko mi sie spotykac z "walczacym".
Ciezko walczyc z nalogiem jak moj nalog wysyla codziennie smsy i dzwoni i mowi ze kocha.
a potem nagle z nienacka... i znow placze, ze sie dalam podejsc, ze nie wygrywam z tym moim nalogiem.
Bo nie mam w sobie sily powiedziec mu zeby juz nigdy wiecej do mnie nie pisal i nie dzwonil... jestem uzalezniona psychicznie od niego a moja dzielnosc utrzymuje tak dlugo ja go nie ma na horyzoncie. Wystarczy ze przyjdzie... przegrywam. Bez zadnej walki.
Robi ze mna co chce.

1,482 Ostatnio edytowany przez Takaja (2010-10-29 00:16:44)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Zazdrość ja Ciebie też kocham Wszystkie Cie tu kochamy Jesteś wspaniała !!!

Zazdrość, Maxi, Fajka, Median, Monia, wszystkie netkobitki tak wogóle co ja bym bez Was zrobiła, przeciez Wy dodajecie tyle energii i siły. Dzisiaj pójde spać z uśmiechem na twarzy dzięki Wam smile

1,483

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

A zatem Mirek... Kobiety mnie kochaja... a Ciebie?
Tylko mezczyzni mnie nie kochaja sad
Czy syn sie liczy?
Dziekuje ze jestescie dziewczyny. Dzis wieczorem (moim wieczorem) wysmaruje pkt 2 walki z kochaniem za bardzo.

1,484

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Oj Zazdrość. Wchodząc tu raczej obserwuję kobiety i ich zachowania. Psychologią zajmuję się na co dzień i to wystarczy. Tu wszedłem jako normalny człowiek, który ma wady tak samo jak Ty i każdy inny. Naprzykład nerwus jestem i poniosło mnie trochę, fakt. Może zrobiłem przykrość mama niki, bardzo ją za to przepraszam. Niepotrzebnie się uniosłem. Ale o ile w pracy musze nad sobą panować o tyle w życiu odporność na wiedzę działa na mnie jak płachta na byka. Nie neguję kobiet ale staram się pojąć Wasze zachowania. A fakt, że pewne rzeczy są nie do pojęcia:). Np. to, że niektóre z Was tutaj wymyślają sobie problem( sorki ale tak jest), czytają o nim i "podciągają" się pod objawy. Nie jesteście obiektywne w stosunku do siebie. Pielęgnujecie tu swoje żale i wielką krzywdę jakiej doświadczyłyście. Po co? Może lepiej wyjść do ludzi, spojrzeć na  świat realnie. Ale wasza wola. Przepraszam jeśli któraś poczuła się urażona prawdą na swój temat. Zwłaszcza mama niki daję już spokój, bo ona chyba teraz cierpi na manię prześladowczą;). Nie każdy kto się z nią nie zgadza musi być zaraz jej mężem, kochanką, czy Bóg wie jakim jego krewnym:)). Spokojnie:). Fakt. Kobieca natura jest niezbadana:).Nam mężczyznom, choćbyśmy nie wiem ile ksiąg przeczytali pewnych zachowań zrozumieć się nie uda:) A może ja mam problem bo jestem rozwiedziony? hihi Nie wydaje mi się ale kto wie. Przecież Wy wiecie lepiej;)

1,485

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mirek45, a jakież my sobie tu problemy wymyślamy? Wszystko  o czym piszemy jest jak najbardziej prawdziwe. I nie pielęgnujemy swoich  żali i krzywd, tylko staramy się nawzajem wspierać i wyciągać z dołka. Owszem, każda z nas ma czasem gorsze dni i dlatego to forum pomaga nam je przetrwać. A Twój  sarkastyczny ton jest zbędny, bo wcale nie uważamy, że wiemy wszystko lepiej.

1,486 Ostatnio edytowany przez mama.Niki (2010-10-29 11:09:35)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Witam wszystkich przed długim weekendem!
Nie wiem z jakiego powodu (ale co to za różnica? smile) mam dziś tak dobry humor, że chciałabym podzielić się nim, gdyby to tylko było możliwe, ze wszystkimi, którym jest smutno.

maxi napisał/a:

zastanawiam się dlaczego tak jest że oni się jednak potem odzywają i do Moni i chyba do bez serca, po co tak robią? nudzą się? czy chcą mieć furtkę? czy ot tak sobie bez zastanowienia i bez sensu? Nie wiem, to dla mnie za dziwne jest i mój umysł tego nie ogarnia, za głupia jestem, właśnie zgodnie z nazwą wątku.

Chyba niejedna z nas czuje się na to za głupia. Ale myślę, że faceci z grubsza dzielą się na tych dojrzałych i niedojrzałych emocjonalnie. Może to jest jakaś wskazówka?

Zazdrość - ja tez Cię kocham!

Empatyk -  dziękuję Ci za to, że w jednym z wpisów skierowanych do mnie uświadomiłeś mi, że życia nie da się przeżyć inaczej jak tylko dzień po dniu. Buziak!

Mirek - mnie nie musisz przepraszać (nie wiem jak innych Forumowiczów). Nie czuję się ani dotknięta, ani obrażona, ani zdyskredytowana, ani zaszczuta ani... ani... Twoje zachowanie to Twój problem - tego uczymy sie w tym wątku. Dziękuję Ci zatem, że jesteś "dobrym materiałem do ćwiczeń" wink Poza tym  możesz mieć na mój temat zdanie jakie tylko chcesz, inni zapewne mają swoje zdanie, a ja mam swoje. Wszyscy mamy do tego prawo - to się nazywa tolerancja. "Nietolerancja natomiast rodzi się z przekonania, iż wszyscy powinni się z nami zgadzać i postępować na naszą modłę. Jest postawą kontrolującą, która wyrasta z naszych lęków i nastawień obronnych" - polecam lektury psychologiczne.
I zgodnie z sugestią Zazdrości też chciałabym Ci zrobić dobrze smile
Otóż nigdy nie twierdziłam, że jestem bez wad. Ba! Nawet napisałam wyraźnie, że jestem DDA i osobą kochającą za bardzo. Te dwa magiczne hasła dla każdego psychologa niosą komplet informacji o toksycznych, destrukcyjnych zachowaniach i schematach myślowych.
Jeśli rozmawiasz z nami na forum, to czytaj proszę co piszemy - w myśl złotej zasady: ślepy w karty nie gra wink smile

1,487 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-10-29 12:14:43)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Kochani, myślę, że pora wrócić do podstawowego wątku.
Obojętność będzie chyba najlepszym lekarstwem. Ja w każdym razie przestaję reagować na zaczepki.

1,488

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mama niki. Cokolwiek tam sobie nie myślisz bardzo mnie cieszy, ze nie czujesz się ani dotknięta ani urażona, bo... urazić Cię absolutnie nie chciałem. Nic do Ciebie nie mam mama niki, tylko odebrałem Cię ( nie gniewaj się) jako osobę bardzo skupioną na sobie, choć twierdzisz, że jest inaczej. Tak czy siak proponuję zakopać topór wojenny, bo wcale nie miałem na celu obrażania tu kogokolwiek. Jeśli odezwała się we mnie męska szowinistyczna świnia;) - przepraszam raz jeszcze. A jeśli stałem się dobrym materiałem do ćwiczeń to, jak Ty to mówisz mama niki smile, na zdrowie. smile). Jeśli coś to wniosło pozytywnego, to niech i tak będzie;). Pozdrawiam Cię.                        Monia. Mój ton nie był sarkastyczny, może tak odebrałaś. Ja kilka lat temu też siedziałem w necie godzinami i szukałem ratunku. Bo łatwo radzić innym ale najgorzej pomóc samemu sobie. Wierz mi, ze dopiero wyjście do ludzi, do świata zewnętrznego pozwoliło mi wrócić do równowagi.

1,489 Ostatnio edytowany przez mama.Niki (2010-10-29 14:57:23)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
mirek45 napisał/a:

Tak czy siak proponuję zakopać topór wojenny

Myślę, że to bardzo konstruktywny pomysł. smile

Zazdrosc napisał/a:

Ciezko walczyc z nalogiem jak moj nalog wysyla codziennie smsy i dzwoni i mowi ze kocha.
(...) Wystarczy ze przyjdzie... przegrywam. Bez zadnej walki.

Zazdrość, mam nadzieję, że nie potępiasz siebie za to. smile Bardzo mi to przypomina sytuację mojej internetowej koleżanki, która ostatecznie skorzystała z prywatnych konsultacji u pani Herzyk. Tam usłyszała, że ona po prostu nie jest emocjonalnie gotowa do rozstania ze swoim mężem-zdradzaczem. Byłoby to dla niej zbyt wielkim cierpieniem psychicznym. Usłyszała też oczywiście prawdę starą jak świat, że ona nie ma takiej mocy sprawczej by zmienić swojego męża, ale może i powinna zmienić siebie, swoją postawę, swoje myślenie, organizację swojego czasu. Dostała nawet szczegółowe wytyczne. Wykonała zalecenia i... stał się cud. Mąż oszalał na jej punkcie. Nie chcę zapeszyć, ale teraz jest chyba u nich wszystko bardzo o.k. Fakt, ona stała się zupełnie inną osobą, ale i Ty, z tego co piszesz, bardzo się zmieniłaś. Kto wie, może u Ciebie dzieje się taki sam cud? Życie daje nam przeciez różne opcje.
Pozdrawiam serdecznie!

1,490 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-29 19:55:50)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Nokaut-
Mirku, prosze czy jako psycholog moglbys nas wspomoc swoja rada bo wyczuwam w Tobie ogromna chec niesienia pomocy.. Prosze powiedz jaki jest Twoj, wynikajacy oczywiscie z praktyki zawodowej, stosunek do ostatniego "kroku" terapii love adiction w swietle Twojej wypowiedzi "Pielęgnujecie tu swoje żale i wielką krzywdę jakiej doświadczyłyście. Po co? Może lepiej wyjść do ludzi, spojrzeć na  świat realnie"
Wskazowka: odowiedzi nie znajdziesz w internecie.

I to jest moja wada wymieniona wczesniej. Przepraszam. Znow sie nie powstrzymalam.

Zwracam sie jednak do dziewczyn... i do Mirka.
Mirku nie dales mi spac dzis w nocy.. to ten testosteron w czcione, wiedzialam.
To bardzo dobrze, ze mirek zajrzal na to forum tryskajac i ociekajac swoimi niezaleczonymi problememi.
Uswiadomilam sobie jak wielu ludzi znam z ktorymi sie rozumiem... a z innymi takimi jak Mirek nie rozumiem. Przypomnial mi on bolesnie sposob komunikowania sie z moim pierwszym partnerem. Znaczy jest ich wiecej sad
Probowalam do niego dotrzec na rozne sposoby, prosilam o terapie. Nie dalo sie.
wiem ze on musi sobie znalezc kolejna ofuare z love adiction bo nie umie funkcjonowac inaczej i nie pojdzie po pomoc do terapeuty bo tak jak Mirek uwaza, ze jest to "wymyslaniem sobie problemu" a nie tak jak my to robimy nazwanie problemu i uczenie sie radzic z nimi. I jesli Mirek nie poprosi o pomoc fachowca to nie poradzi sobie ze soba, bo niestety on sam jest dla siebie najwiekszym problemem. Ja wiem, ze rozmiar bolu jakiego doznajemy po utracie osoby kochanej kaze nam wniknac w siebie. Tylko ze skutkiem tego wnikniecia nie moze byc przekonanie, ze ot po takim przezyciu to stalem sie domoroslym psychologiem.
Wiem, ze dla Mirka jak i dla mojego bylego meza najbardziej bolacy fakt jest w tym, ze powyzsze zdania wypowiedziala kobieta.
Jesli na kogos cokolwiek dziala jak "plachta na byka" to juz jest sygnal ostrzegawczy, ze trzeba szukac pomocy. Przyznaie sie do tego ze potrzebujemy pomocy nie jest rownoznaczne z przyznaniem sie ze jestesmy wariatami i juz sie nie liczymy w spoleczenstwie. Przyznanie sie do swoich slabosci jest pierwszym krokiem do pokonania ich.
Problem z Mirkiem, czy z moim mezem nie polega na tym, ze on jest zlym czlowiekiem, podlym i diablem wcielonym.
Problem polega na tym ze on nie umie sluchac. Wybiera sobie 1-3 zdania z tekstu i ON JUZ WIE.
Dlaczego wie? Bo zna zycie, bo pogoda marna, bo w filmie tak bylo... no on wie i juz i nie bedzie sluchal, analizowal bo po co skoro wie i przejrzal nas na wylot i plachta zadzialala. Ale taka frustacja tlamszona latami musi znalezc ujscie, wiec nie sluchamy co kto mowi dokladnie, wazne ze choc troche cos nam przypomina i mozemy wypluc to z siebie. W pracy mamy hamulce bo nas wywala... w domu NIE mamy... zwlaszcza jak krzata sie obok persona z love adiction. Komu latwiej przywalic piescia w zebra? Komu latwiej nawtykac za nic.... no tak, mozna jeszcze szukac naszej plachty na byka anonimowa na forum internetowym, zeby pozbyc sie tej frustracji.... a wtedy ULGA... ale na krotko.
A ta plachta to ostra reakcja na wlasny bol pieczolowicie tlamszony. Dlaczego?
U mojego eks, matka byla niedostepna emocjonalnie i nadal zyje z nia w ciaglym konflikcie, lagodzonym na krotkie momenty "udawaniem" pozytywnych emocji i sztucznym wypowiadaniem cieplych slow jako metody mnipulacji.
A co u Mirka nie gralo w domu rodzinnym.. nie wiem. Pierwsza jego reakcja powinno byc luzackie zaprzeczenie.
Chcialam bardzo zmienic mojego bylego meza. Kochalam go nad zycie... Byl madry (chodzi tu o wiedze) i bardzo dowcipny. Wszyscy sie dziwili ze mozna smiac sie z dowcipow meza po 20 latach. Mozna! Gdyby nie to ze byl uciazliwy emocjonalnie, bolesny, raniacy... nadal bylabym przy jego boku.... bo jest wspanialym czlowiekiem.
Moze bylismy skazani na niepowodzenie mimo naszej "madrosci"... bo nasze emocje byly chore. Caly odziedziczony swiat emocjonalny byl chory.

to tyle...
Dzis wiem, ze relacje z mezczyznami moga byc calkiem inne. wiem ze mozna miec rozne zdanie na rozne tematy.
Jesli chodzi o to forum...i jego meska czesc.
Dziekuje Dunkis, ze sie ze mna nie zgadzales i nie zgadzasz i masz inne zdanie w wielu kwestiach, ze wywolywales mnie do tablicy. Dziekuje dlatego, ze wysililes sie by poznac moje zdanie i nie oceniasz ludzi z gory. Z takim facetem mozna isc do przodu i mozna sluchac i chciec sie zmienic bo wiadomo, ze mowi on do mnie i dla mnie a nie musi na mnie zwalic calej swojej frustracji za rod kobiecy i za niemoc. Zainspirowales mnie do zmian.. Dziekuje bardzo, ze chce Ci sie tu zagladac.
Dziekuje Morfeusz, ze sie ze mna nie zgadzasz w wielu sprawach. Czasem zmieniasz zdanie a czasem ja je zmieniam. Na tym polega dialog.
Emapatyk... chwytasz w lot i jestes dowcipny... Piszesz krotko i tresciwie... Dowcip o psychologach byl na 100% we wlasciwym czasie, we wlasciwym miejscu... i nie trzeba bylo nikomu tego tlumaczyc. wiedziales o tym bo szanujesz ludz i potrafisz ich sluchac.
To dobrze, ze Mirek tu wpadl, dziekuje. Dzieki Tobie wiem, ze nie musze sie juz starac abys mnie zrozumial i prosic abys mnie wysluchal. Zwroc uwage ile razy prosilysmy bys przeczytal o czym piszemy. Wszystkie o tym pisalysmy.... tys tylko  po ta "plachte na byka" przyszedl. I to Twoj problem co z tym zrobisz.
Mam tylko prosbe, ogromna. Nie odpisuj zanim nie odpowiesz na moje pierwsze pytanie.
i od razu tlumacze... nie nazwalam je nokautowym bo chce Cie pokonac i zwyciezyc. ABSOLUTNIE! Nazwalam je tak, bo mam wrazenie ze moj pierwszy maz kazde logiczne dzialanie w samoobronie traktowal jako nokaut.... wiec przez analogie i podobienstwo pomyslam tak o Tobie.

zatem dziewczyny, Mirek przyszedl tu po to, i chwala mu za to bysmy mialy kolejna lekcje. Przynajmniej ja.
NIE WSZYSCY MEZCZYZNI NAS NIE SLUCHAJA. Czasem moga nas nie rozumiec, ale wysluchaja. Odrozniajmy jednych od drugich. Nie myslmy, ze jak bedziemy bardzo sie starac to zmienimy tych pierwszych, nie myslmy ze jak trafimy wreszcie na wlasciwa kombinacje slow to otworzymy JEGO umysl na nas. Nie mamy takiej mocy sprawczej... i choc moze wiele z nas to boginie big_smile(ja niestety nie) to nie jestesmy Bogiem i cudow nie zdzialamy.
Ahimsa i pokoj z Toba Mirku.... a moze wlasciwa kombinacja slow dla Mirka to "Sezamie otworz sie!"
... nieeee... wiem, ze nie. Nie ma takiej kombinacji slow dzieki ktorej komus zachce sie chciec.

1,491

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Zazdrość jestem od wczoraj pod niesłabnącym wrażeniem Twojego posta. Tego długiego, przed północą. Myśl co chcesz, ale czytając go miałam wrażenie, że piszesz o mnie (za wyjątkiem "krwawych gilów" - mnie ominęła krew, ale same gile jak najbardziej). To wszystko prawda. Bez wyjątku. I to, że po takim poście, zwłaszcza tak zakończonym nastąpił ciąg dalszy wynurzeń pewnego osobnika - po prostu powaliło mnie na kolana.
Zgodnie z mym wykształceniem posiadam wiedzę, że od szympansa różni nas 1% genów i co ważniejsze (to od wszystkich zwierzątek) zdolność EMPATII. O dziwo, niektórzy ludzie są EMPATII pozbawieni. Co mogliśmy na świetnym przykładzie obserwować.
Ja empatii (podobnie jak Wy) mam aż za dużo, stąd część moich problemów. Ale wolę już to, niż takie NIC.
Ściskam Was dziewczyny i chłopaki mocno i gorąco.

1,492 Ostatnio edytowany przez empatyk (2010-10-29 22:33:26)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Dziewczyny   witam   po burzy , słoneczko juz wzeszło  i ogrzewa nasze dusze .
Zazdrość  ,niekochana72 ,Tamara 985 dzięki za buziaki  miłe to  wsparcie z waszej strony ja tam jestem uczuciowy kazdy taki gest  to  szkrzydeł dodaje .
Jestem na tym forum od niedawna i widze w waszych wypowiedziach zmiany  ,zmiany na lepsze na lepszą pogodę a to mnie cieszy.

  Mnie zdrada  żony  kosztowała  bardzo wiele  nie byłem do niej przygotowany , jeśli wogóle można sie przygotowac  na cios w samo serce.
   Niebyło wtedy  internetu   był alkohol który znieczulał ból  bo faceci trzymaja w sobie ,muszą byc twardzi ??   (tylko po co ) nie będą   nikomu mówić no bo jak chwalić się tu rogami   smile ,wcale to nie znaczy ,że wy  czy ja mam teraz lepiej bo jest internet  możemy  tylko  lżej to przejść i oby po raz ostatni.

  Jeśli chodzi o moje zdanie na temat przebaczenia    >tak przebaczyć >  a rozumiem  to.. >oznacza oddać  sprawcy winę .To on ma problem który próbował w cześci przerzucić na mnie.
                                      Nie  może być moja winą  że ufam drugiemu jabłuszku smile .
    Dwoje  ludzi  którzy tworzą  zwiazek musi łączyc    ZAUFANIE       bez niego nie ma co myśleć o milośći ,o życiu razem, o domu który powinien być ostoją zwiazku.

  coś mnie dziś naszło łza się cisnie na oko  jak powracająca wiara  do duszy .  smile

1,493

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
empatyk napisał/a:

Niebyło wtedy  internetu   był alkohol który znieczulał ból .wcale to nie znaczy ,że wy  czy ja mam teraz lepiej bo jest internet  mozemy  tylko  lzej to przejść i oby po raz ostatni.

Haha, empatyk a ja właśnie jestem zdania, że mamy lepiej big_smile Nieraz zadawałam sobie pytanie co by było jakby mi przyszło przechodzić to co przechodziłam samej, gdybym nie wyczytała na kobiecych sercach, że cierpię na uzależnienie takie samo jak od flaszki. Sama bym na to nie wpadła, nikt z otoczenia by mi nie wyjaśnił.
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, uświadomienie sobie w czym problem było pierwszym krokiem do wyjścia.

mirek45 napisał/a:

Np. to, że niektóre z Was tutaj wymyślają sobie problem( sorki ale tak jest), czytają o nim i "podciągają" się pod objawy. Nie jesteście obiektywne w stosunku do siebie. Pielęgnujecie tu swoje żale i wielką krzywdę jakiej doświadczyłyście. Po co? Może lepiej wyjść do ludzi, spojrzeć na  świat realnie.

Mirek, powieje stereotypowym patrzeniem, ale takie podejście wydaje mi się typowe dla faceta (ale nie tylko, moja siostra też tak ma wink), bo właśnie u facetów często je spotykam. Że jak kobieta zaczyna dostrzegać problem, to on na to, że ona go sobie wmawia a wygodniej uznać, że problemu nie ma. Tylko, ze problem od tego nie zniknie. 
To, że zaczynamy dostrzegać jakie popełniałysmy błędy to nie jest brak realnego spojrzenia, to jest właśnie realna ocena sytuacji.
Żali tu nie pielęgnujemy, dajemy im ujście, one i tak w nas są, niezależnie czy o nich mówimy czy nie. Dzięki temu że mowimy, choćby w kółko i na okrągło, pozwalamy się sobie w jakimś tam stopniu się oczyszczać.
Wiesz, to nie jest tak, że pewnego dnia jakaś Fajka przeczytała o nałogowcach kochania i stwierdziła: tak, na pewno mi to dolega, no to w takim razie teraz będę cierpieć i będę nieszczęśliwa bo przecież cos ze mną nie tak, zamknę się w domu i popłaczę sobie w nieskończoność. Aha, i znajdę sobie towarzystwo na forum, ktore pocierpi razem ze mną.
Ja byłam święcie przekonana, że po prostu kocham miłością wielką i wspaniałą a jak obiekt "miłości" mi zmiótł myślałam, że najzwyczajniej w świecie zdechnę, brzydko mówiąc. Po paru miesiącach wegetacji, drgawek, gorączki i wymiotów z tęsknoty przypadkiem zupełnym przeczytałam co to obsesyjne kochanie, co to "zażywanie" partnera z braku miłości do samego siebie. Czym skutkuje "odstawienie". Jakby mi ktoś wiadrem zimnej wody w gębę chlusnął- zrozumiałam co doprowadziło mnie do takiego stanu. Nie to, że jaśnie książę wielmożny się na mnie wypiął, tylko pewne deficyty we mnie samej. To, że zrozumiałam jaki mam problem pozwoliło mi zrozumieć też, że ratunkiem przed zagładą nie jest iść mu nocować na wycieraczce, bo z jego braku zaraz uschnę, tylko zająć się brakami W SOBIE. Sporo tych braków. Dzięki zdiagnozowaniu istoty problemu to zrozumiałam.
A potem poszłam do psychologa i mu to przedstawiłam. Co mi powiedział ? Nie że wmawiam sobie problem. Że dużą część roboty mam za sobą.

1,494

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

wiesz Fajka czesto teraz mysle o sobie "tamtej nocujacej na wycieraczce pana", przeciez nie jestem az taka glupia... to dlaczego bylam taka glupia.
To tak jak w alkoholizmie.... dotyka wszystkie warstwy spoleczne.. ludzie wyksztalceni, i bez wyksztalcenia, biedni i bogaci.
i jak w alkoholizmie duza czesc roboty mamy za soba gdy przyznamy sie do tego.

Caly problem polega na tym ze my NIE WIEMY co to znaczy kochac siebie, nie wiemy czy to robimy czy nie, czasem wydaje nam sie ze tak a czasem ze nie.... ale bladzimy. wydaje nam sie ze sie kochamy bo on dzis powiedzial ze pieknie wygladam i spojrzalam na to przychylnie na siebie w lustrze, albo ze siebie nie kochamy bo sie tak poswiecamy dla drania ze juz bardziej nie mozemy i patrzymy na siebie z pogarda.
A to nie tedy droga.
i co by nie mowic rodzimy sie na nowo przez placz (bez wyjatku)... jak noworodek.
Bylam dla siebie dzis dobra.

1,495

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Zazdrosc napisał/a:

czesto teraz mysle o sobie "tamtej nocujacej na wycieraczce pana", przeciez nie jestem az taka glupia... to dlaczego bylam taka glupia. .

Czytając ten wątek zauważyłam, że chyba każda z nas o tym myśli i każda z nas "tak miała".  Mnie smuci fak, że niestety mimo świadomości problemu, stan ten co jakiś czas powraca w mojej głowie. A przecież wiem, bo też uważam, że nie jestem głupia, że jeśli ktoś wytarł sobie buty w moje serce to powinnam się odwrócić i zająć własnym życiem. I staram się to robić i czasem mi nie wychodzi. Więc co się dzieje z moją głową? Czy to się kiedyś zmieni?

Zazdrosc napisał/a:

Caly problem polega na tym ze my NIE WIEMY co to znaczy kochac siebie, nie wiemy czy to robimy czy nie,

Ja nie wiem co to znaczy "kochać siebie". Nawet zadałam to pytanie w innym wątku. Wciąż nie znalazłam odpowiedzi typu: to jest nastepujący zbiór czynności. Nawet nie wiem czy taka odpowiedź istnieje bo nie jestem pewna czy kochać siebie to "wiedzieć to" czy "czuć to" ?

Dziś mam zdecydowany dół sad  A do tego przeraża mnie ilu rzeczy nie wiem, ech! sad

Posty [ 1,431 do 1,495 z 3,559 ]

Strony Poprzednia 1 21 22 23 24 25 55 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dlaczego zdradzani sa glupi...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024