dlaczego zdradzani sa glupi... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dlaczego zdradzani sa glupi...

Strony Poprzednia 1 19 20 21 22 23 55 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,301 do 1,365 z 3,559 ]

1,301

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Takaja, to był wampir energetyczny, anie przyjaciółka.
Dobrze, ze się jej pozbyłaś.

Zobacz podobne tematy :

1,302

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Przepraszam, że tak dużo napisałam. Musiałam, to wyrzucić z siebie, bo męczy mnie to strasznie, a nie mam z kim o tym porozmawiać. U mnie nigdy nie mogło być dobrze, bo zawsze robiła tak, żeby to zepsuć i udawało jej się to za każdym razem. Ojjj głupia byłam głupia sad

1,303

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Takaja najważniejsze że się od niej uwolniłaś i w tej chwili już nikt nie będzie ci nic psuł.

A ja czuję że powoli zdziczeję, do tej pory całe wieczory spędzałam z S. i dużo rozmawialiśmy, oglądaliśmy filmy, słuchaliśmy muzyki, śmialiśmy się, a teraz siedzę sama i nie wiem co mam robić z wolnym czasem.

1,304

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Dziś mam dołek..wiec to napiszę oo.
Zdradzeni sa głupi ...bo jesli kochają jeszcze choc troche to predzej czy później....odbiorą źle sygnał..światełko w tunelu....bedą chcieli wybaczyc..i dostaną kubeł zimnej wody na łeb.....:(
Jak facet poprosi was o czas....to nie róbcie sobie znów nadziei...tylko kopa w tyłek i na rozpęd...zeby miał czas sobie polatać...
kurcze hmm

1,305 Ostatnio edytowany przez empatyk (2010-10-24 20:08:36)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

usunięto

1,306

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
empatyk napisał/a:
Batrix napisał/a:

Dziś mam dołek..wiec to napiszę oo.
Zdradzeni sa głupi ...bo jesli kochają jeszcze choc troche to predzej czy później....odbiorą źle sygnał..światełko w tunelu....bedą chcieli wybaczyc..i dostaną kubeł zimnej wody na łeb.....:(
Jak facet poprosi was o czas....to nie róbcie sobie znów nadziei...tylko kopa w tyłek i na rozpęd...zeby miał czas sobie polatać...
kurcze hmm

po co marnowac siłę na kopniaki i utarczki  , trzeba trzeba dacc mu czas nieograniczony  jestes wolny rób co chcesz , gdyż ja jestem juz poza tym czasem o który prosisz wink)

1,307

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
empatyk napisał/a:
Batrix napisał/a:

Dziś mam dołek..wiec to napiszę oo.
Zdradzeni sa głupi ...bo jesli kochają jeszcze choc troche to predzej czy później....odbiorą źle sygnał..światełko w tunelu....bedą chcieli wybaczyc..i dostaną kubeł zimnej wody na łeb.....:(
Jak facet poprosi was o czas....to nie róbcie sobie znów nadziei...tylko kopa w tyłek i na rozpęd...zeby miał czas sobie polatać...
kurcze hmm

po co marnowac siłę , trzeba trzeba dac mu czas nieograniczony gdyż ja jestem juz poza tym czasem wink)

Nieograniczony????Ja nie mam tyle czasu......:/ i tak jestem za dobra .No i głupia...bo zdradzona..

1,308 Ostatnio edytowany przez empatyk (2010-10-24 20:19:18)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Beatrix .>Nieograniczony bo facet jest wolny .  faceta czas



Mój też jest ograniczony bo mam plany na życie  ale juz bez niej , swoja szansę dostała i to nie raz  ...........ale o tym  kiedy indziej.

1,309

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
empatyk napisał/a:

Beatrix .>Nieograniczony bo facet jest wolny .  faceta czas



Mój też jest ograniczony bo mam plany na życie  ale juz bez niej , swoja szansę dostała i to nie raz  ...........ale o tym  kiedy indziej.

No to jedziemy tym samym tramwajem....:/

1,310 Ostatnio edytowany przez empatyk (2010-10-24 20:31:03)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Batrix napisał/a:
empatyk napisał/a:

Beatrix .>Nieograniczony bo facet jest wolny .  faceta czas



Mój też jest ograniczony bo mam plany na życie  ale juz bez niej , swoja szansę dostała i to nie raz  ...........ale o tym  kiedy indziej.

No to jedziemy tym samym tramwajem....:/

a gdzie siedzisz  wink ten tramwaj jedzie w strone normalnośći ...

1,311

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
empatyk napisał/a:
Batrix napisał/a:
empatyk napisał/a:

Beatrix .>Nieograniczony bo facet jest wolny .  faceta czas



Mój też jest ograniczony bo mam plany na życie  ale juz bez niej , swoja szansę dostała i to nie raz  ...........ale o tym  kiedy indziej.

No to jedziemy tym samym tramwajem....:/

a gdzie siedzisz  wink ten tramwaj jedzie w strone normalnośći ...

Hmm chyba tuż za Tobą wink odwróć się ..takie czarne z dużymi oczkami to ja tongue big_smile

1,312 Ostatnio edytowany przez empatyk (2010-10-24 20:48:18)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Batrix napisał/a:

Hmm chyba tuż za Tobą wink odwróć się ..takie czarne z dużymi oczkami to ja tongue big_smile

i nawet się usmiecha   jak myslisz  daleka  droga przed nami ?
ten temat nie powinien  brzmieć <<dlaczego zdradzani sa glupi...>>    tylko        <<na co licza jeszcze zdradzani ..?>>
ta pierwsza nazwa  w samym założeniu jeszcze  dowala tym co juz dostali od losu  takie samo biczowanie >  głupi ? z tym sie nie zgadzam

1,313

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
empatyk napisał/a:
Batrix napisał/a:

Hmm chyba tuż za Tobą wink odwróć się ..takie czarne z dużymi oczkami to ja tongue big_smile

i nawet się usmiecha   jak myslisz  daleka  droga przed nami ?

Wiesz nie wiem....chciałabym by juz sie skończyła..niby jestem silna,ale rok "wiedzy" i życia w "tym" to nawet dla mnie zbyt wiele...dlatego dorosłam do rozwodu...choć patrze ,ze mu to srednio coś pasi...ale nie będę na to patrzeć...wiem że będę jeszcze szczęliwa..ktos gdzies tam czeka.....i kiedys mnie doceni..bo ja moge wiele z siebie dać... wink

1,314

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Cos w tym jest  ja tez myślę że teraz zaczyna sie dla mnie czas rozstania ,dzieci już na swoim ,piec  wygasał powoli  acz systematycznie , tylko  pani mysli ,że bedę dalej z nią .
Powiem jej wtedy  gdy juz wszystko zapne na ostatni guzik.A teraz niech korzysta z życia mysląc żem ja głupi i ślepy  wink

1,315

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
empatyk napisał/a:

Cos w tym jest  ja tez myślę że teraz zaczyna sie dla mnie czas rozstania ,dzieci już na swoim ,piec  wygasał powoli  acz systematycznie , tylko  pani mysli ,że bedę dalej z nią .
Powiem jej wtedy  gdy juz wszystko zapne na ostatni guzik.A teraz niech korzysta z życia mysląc żem ja głupi i ślepy  wink

Widzisz...u Ciebie chodz dzieci na swoim...a mój szkrab ma 9 lat...jego mi szkoda..choć mimo ,ze cos tam juz wie jest dzielny;) mój mężczyzna..uwielbia ojca..ja mu tego nie mam zamiaru odbierac..ile trzeba tyle beda sie widywac...ja mam zamiar zaraz pozamykac ten mój kurnik...gdybym tylko jeszcze miała gdzie iść...ale coś wymysle.Tu się duszę.

1,316

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

W życiu człowieka wyróżniam trzy etapy
przeszłość zbudowana wspomnieniami
teraźniejszosc czyli zycie
przyszłosć to nadzieja z marzeniami

a wicc przeszłość... te wspomnienia
raz są smutne uciażliwe i bolesne
a raz piękne, wzruszające i wspaniałe...  Beatrix nie trać nadziei....
to co po nich pozostaje
to jest życie...
przeważnie nie takie jak chcemy...
wiec marzymy...
mamy nadziej na lepsze jutro...

a ja dzisiaj.
mając piękne wspomnienia
trudne życie i wielkie marzenia...

1,317

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Marconi napisał/a:

W życiu człowieka wyróżniam trzy etapy
przeszłość zbudowana wspomnieniami
teraźniejszosc czyli zycie
przyszłosć to nadzieja z marzeniami

a wicc przeszłość... te wspomnienia
raz są smutne uciażliwe i bolesne
a raz piękne, wzruszające i wspaniałe...  Beatrix nie trać nadziei....
to co po nich pozostaje
to jest życie...
przeważnie nie takie jak chcemy...
wiec marzymy...
mamy nadziej na lepsze jutro...

a ja dzisiaj.
mając piękne wspomnienia
trudne życie i wielkie marzenia...

Wiesz że piękne jest to co napisałeś?...Staram się nie tracić...ale nie na naprawę tego co jest ,co było...mam nadzieję na lepsze jutro..;) i to mnie jakos trzyma.

1,318

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Witajcie koleżanki. To ja, kolejna odrzucona. Jest noc, dziecko śpi, a ja oczywiście nie mogę. Mój mąż też pewnie już śpi, ale z inną. Jesteśmy, a raczej byliśmy małżeństwem przez 15 lat. Było dobrze. 2 miesiące temu pojechałam z córką na wakacje na 10 dni, mąż nie mógł jechać z nami, bo nie miał urlopu. Przed wyjazdem był czuły i dobry, a jak wróciłam poczułam chłód, ale jeszcze nic nie podejrzewałam. 2 dni temu powiedział,że już mnie nie kocha, spakował się i wyszedł. Jestem w szoku, stało się to tak nagle, jeszcze niedawno było dobrze, " stare dobre małżeństwo", nie aż tak stare - mam 38 lat, tyle wspólnych przeżyć, a nagle go nie ma, tak po prostu. Zawalił mi się świat. To boli, bardzo.

1,319

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

to smutne  isabel  ;(

1,320

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
isabel6 napisał/a:

Witajcie koleżanki. To ja, kolejna odrzucona. Jest noc, dziecko śpi, a ja oczywiście nie mogę. Mój mąż też pewnie już śpi, ale z inną. Jesteśmy, a raczej byliśmy małżeństwem przez 15 lat. Było dobrze. 2 miesiące temu pojechałam z córką na wakacje na 10 dni, mąż nie mógł jechać z nami, bo nie miał urlopu. Przed wyjazdem był czuły i dobry, a jak wróciłam poczułam chłód, ale jeszcze nic nie podejrzewałam. 2 dni temu powiedział,że już mnie nie kocha, spakował się i wyszedł. Jestem w szoku, stało się to tak nagle, jeszcze niedawno było dobrze, " stare dobre małżeństwo", nie aż tak stare - mam 38 lat, tyle wspólnych przeżyć, a nagle go nie ma, tak po prostu. Zawalił mi się świat. To boli, bardzo.

Doskonale Cie rozumiem..miałam to samo...mam znaczy...tylko ja mam synka..a tak to jakbym czytała siebie.
Nie wiem co jest tajemniczego w 15..co chodzi o małżeństwo..te rozpady po 15 latach są wyjątkowo często...liczba ta się wszędzie powtarza....

1,321

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Jak można tak po prostu sobie odejść? Córka słyszała, jak tatuś mówił, że już mamy nie kocha, ale też chyba jeszcze w to nie wierzy. Czekać? Mieć nadzieję? Ale na co? Że się znudzi tamtą i wróci? Bez sensu.

1,322

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Batrix napisał/a:
isabel6 napisał/a:

Witajcie koleżanki. To ja, kolejna odrzucona. Jest noc, dziecko śpi, a ja oczywiście nie mogę. Mój mąż też pewnie już śpi, ale z inną. Jesteśmy, a raczej byliśmy małżeństwem przez 15 lat. Było dobrze. 2 miesiące temu pojechałam z córką na wakacje na 10 dni, mąż nie mógł jechać z nami, bo nie miał urlopu. Przed wyjazdem był czuły i dobry, a jak wróciłam poczułam chłód, ale jeszcze nic nie podejrzewałam. 2 dni temu powiedział,że już mnie nie kocha, spakował się i wyszedł. Jestem w szoku, stało się to tak nagle, jeszcze niedawno było dobrze, " stare dobre małżeństwo", nie aż tak stare - mam 38 lat, tyle wspólnych przeżyć, a nagle go nie ma, tak po prostu. Zawalił mi się świat. To boli, bardzo.

Doskonale Cie rozumiem..miałam to samo...mam znaczy...tylko ja mam synka..a tak to jakbym czytała siebie.
Nie wiem co jest tajemniczego w 15..co chodzi o małżeństwo..te rozpady po 15 latach są wyjątkowo często...liczba ta się wszędzie powtarza....

Jak sobie z tym radzisz, Batrix? U siebie bardzo kiepsko to widzę, to znaczy poradzenie sobie z tą sytuacją. Kochałam go bardzo.

1,323

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
isabel6 napisał/a:
Batrix napisał/a:
isabel6 napisał/a:

Witajcie koleżanki. To ja, kolejna odrzucona. Jest noc, dziecko śpi, a ja oczywiście nie mogę. Mój mąż też pewnie już śpi, ale z inną. Jesteśmy, a raczej byliśmy małżeństwem przez 15 lat. Było dobrze. 2 miesiące temu pojechałam z córką na wakacje na 10 dni, mąż nie mógł jechać z nami, bo nie miał urlopu. Przed wyjazdem był czuły i dobry, a jak wróciłam poczułam chłód, ale jeszcze nic nie podejrzewałam. 2 dni temu powiedział,że już mnie nie kocha, spakował się i wyszedł. Jestem w szoku, stało się to tak nagle, jeszcze niedawno było dobrze, " stare dobre małżeństwo", nie aż tak stare - mam 38 lat, tyle wspólnych przeżyć, a nagle go nie ma, tak po prostu. Zawalił mi się świat. To boli, bardzo.

Doskonale Cie rozumiem..miałam to samo...mam znaczy...tylko ja mam synka..a tak to jakbym czytała siebie.
Nie wiem co jest tajemniczego w 15..co chodzi o małżeństwo..te rozpady po 15 latach są wyjątkowo często...liczba ta się wszędzie powtarza....

Jak sobie z tym radzisz, Batrix? U siebie bardzo kiepsko to widzę, to znaczy poradzenie sobie z tą sytuacją. Kochałam go bardzo.

Kliknij na mój nick, poczytaj dotychczasowe posty...tam jest wszystko;)
Głowa do góry.

1,324

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
niekochana72 napisał/a:

Ja jestem bardzo ciekawa, jak zareagują nasi (moi i M) znajomi na tą sytuację (na razie nikt z naszych "wspólnych" nic nie wie).  Nastąpi weryfikacja znajomych? Albo może się miło rozczaruję?
Zazdrość, a jak zareagowały Twoje koleżanki? Bały się, że będziesz jako wolna do wzięcia starała się ukraść ich "wspaniałych" mężów, partnerów? Czy raczej wspierały?

Udawalam przed calym swiatem i dawalam cudowny image mojemu partnerowi.
Osoby ktorym powiedzialam prawde (bo mowienie prawdy bylo czescia mojej terapii) byly zszokowane. Przytulaly mnie, niektorzy sie poplakali... innych szlag trafil i zdecydowali sie zrobic zmiany we wlasnym malzenstwie. Wspolni znajomi sie nie podzielili. trzymali moja strone, oprocz jednych bardzo materialistycznie traktujacych swiat. Moj byly musial sobie zbudowac nowy swiat znajomych, a ze swiat maly wiem jakie okropne klamstwa o mnie opowiada.... i nie chodzi juz nawet o podle cechy mojego charakteru ale fakty ktore nie mialy nigdy miejsca i latwo je nawet udowodnic gdyby doszlo do konfrontacji. Przyjaciele musza sie podzielic... nie wierze w obojetne emocjonalnie przyjaznie.

1,325 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-25 01:59:41)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
empatyk napisał/a:
Batrix napisał/a:

Hmm chyba tuż za Tobą wink odwróć się ..takie czarne z dużymi oczkami to ja tongue big_smile

i nawet się usmiecha   jak myslisz  daleka  droga przed nami ?
ten temat nie powinien  brzmieć <<dlaczego zdradzani sa glupi...>>    tylko        <<na co licza jeszcze zdradzani ..?>>
ta pierwsza nazwa  w samym założeniu jeszcze  dowala tym co juz dostali od losu  takie samo biczowanie >  głupi ? z tym sie nie zgadzam

bo bywaja glupi... gdy czekaja, ze cud nastapi.
Czekalam.. nie nastapil. Glupia bylam.
Teraz kocha mnie ktos kto mnie nie zdradzi, nie uderzy i nie oszuka... choc wiem, ze kocha mnie na ten moment "leciutko" ale ja wiem ze mnie pokocha z calego serca. Nie jestem zdradzana i nie bede dlatego bo jestem juz madra big_smile

1,326

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Ja jeszcze jestem głupia, bo płacze i czekam na cud, który przecież nie nastąpi. Myślenie o nim, mnie już męczy...nie moge spac, nie ma we mnie życia, mam dość już tego stanu sad

1,327 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-25 01:55:52)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

To czekanie na cud to wyrazny sygnal ze musisz zaczac sie kochac. Wiem ze to trudne jesli nikt Cie tego nie nauczyl. Ale warto. Och jak warto. Po pierwsze przestan myslec o sobie w kontekscie jego osoby i jego pogladow. Nie patrz na siebie jego oczami... tego co chcesz by chcial zobaczyc, co powinien zobaczyc albo jak bardzo chcialas mu cos pokazac.
Zostaw myslenie o nim. Wystarczy ze on mysli o sobie.. A kto mysli o Tobie?
no dobra... ja mysle big_smile
ale potrzebna jestes jeszcze Ty.
Czy wiesz kim jestes?
Takaja kim jestes? Jaka jestes?
Powiedz mi, prosze...

1,328

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

No właśnie Zazdrość trafiłaś w sedno tego wszystkiego. Ja patrząc na siebie patrze dokładnie tak jak napisałaś w kontekście jego osoby i jego poglądów. Wszystko utożsamiam z nim i to mnie strasznie męczy. Nie mogę z siebie tego wyrzucić, tyle to już trwa. Cokolwiek nie robie, gdzie jestem, z kim jestem, jakiej muzyki słucham, zaraz mam chore myśli, co on by o tym pomyślał. Jak on by mnie ocenił...To jest chore, nie potrafię zmienić tego w sobie i zacząć myśleć tylko o sobie i mieć gdzieś co on o mnie pomyśli, bo zaraz mam w głowie, że wszystko co się stało, to jest moja wina. Obłęd jakiś Czy ja już wariuje czy co?

Zazdrość dziękuje Ci, że jesteś po prostu smile

1,329

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

To normalne, ze myslisz w kontekscie jego pogladow... bo ciebie nie ma i nie bylo. Moze jestes gdzies tam ale bardzo sie zakopalas, zabunkrowalas. Pewnie musialas to zrobic bo nie akceptowalas siebie albo nie mialas wiary w to, ze ktos moze zaakceptowac Cie taka jaka jestes.
Twoje poglady nie sa glupie, Twoj gust nie jest bezgusciem, Twoja muzyka nie jest plytka czy prymitywa. To co zakladasz na siebie, muzyka jaka lubisz, to jak postrzegasz swiat to Ty. Popatrz na siebie... Czy nie jestes fajna babka? Czemu sie ukrywasz w sobie?

1,330

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Takajko kochana, mnie cały czas bardzo smuci, że tak długo to trwa u Ciebie. Chyba coś twki w Twoim myśleniu co napędza ten stan, że ciągle babrzesz się w przeszłości. Ja mam to samo. Unieszczęśliwiam się swoim myśleniem, ale nie wiem, jak się z niego wyrwać. Pisałam tu już o dobrych przemianach, które nastąpiły i cieszyłam się, że idę ku górze a w ten weekend złamał mnie taki ból, że chciałam drzeć się w niebogłosy, tylko było mi wstyd, że ktoś usłyszy. U mnie też trwa to za długo, już dawno uznałam, że jestem nienormalna. Poszłam z tym do psychologa, jakoś to pomaga, ale nawet jemu po prostu już mi wstyd  mówić mu na kolejnych spotkaniach, że dalej żyję uczepiona jednej myśli. Mówisz Takajo, że czekasz na cud, ja też czekam na "jakiś" cud, ale nie wiem sama co by miało tym cudem być. Dupka już nie chcę, moje rozczarowanie nim boli mnie strasznie, ale wiem, że on nigdy już nie mógłby stanowić dla mnie ukojenia. Zniszczył swój obraz, w który uwierzyłam i choćby chciał (a inna para kaloszy, że nie chce i nie będzie chciał) nie odbuduje go już. Ale rozpamiętuję to, w co uwierzyłam. Skręcam się w ogluszającej  świadomości, że to prysło, że jego słowa były gówna warte. Dziś nie poszłam na zajęcia bo nie przygotowałam się, jedyne na co było mnie stać to wpatrywanie się w lampę. Całe ciało boli mnie tak, że nie mogę się ruszyć. Zaniedbuję swoje zdrowie, bo muszę co dzień się rehabilitować a znów nie robię ćwiczeń bo nie mam siły. Na nic. Trawię wszystko minuta po minucie, dzień w dzień.
Stwierdziłam, że jestem już zupełnie stuknięta, bo gdy w zeszłym tygodniu po badaniach krwi wyszło podejrzenie o raczej poważną chorobę, pomyślałam sobie- dobrze, nareszcie będę mieć prawdziwe zmartwienie i skończę myśleć o pierdołach! sad To nic, że trzeba być zdrowo szurniętym, żeby mieć takie pomysły na odwracanie uwagi, ale na dodatek po jednym dniu zupełnie o tym zapomniałam. Dziś mama zadzwoniła z pytaniem czy się tymi wynikami martwię, a mi to zupełnie uleciało z głowy, w głowie jest dupkowa przeszłość, 24 h na dobę sad  Już nawet nie zastanawiam się nad tym czy go dalej kocham, to już nie ma znaczenia i tak. Ile czasu jednak można przeżywać fakt, że ktoś nas okłamał ? Wracam uporczywie myślami do momentu gdy on przekonywał mnie do siebie, do swojego uczucia a ja bałam się, bo poprzednio zostałam oszukana przez parszywca i cierpiałam. A potem byłam szczęśliwa, bo uwierzyłam, że los postawił mi na drodze kogoś komu mogę wierzyć. Los zasadził mi kopa w dupę, no trudno, tylko jak przestać tym żyć ? Czytam Was na forum, sama na nim łkam, sięgam porad specjalistów, łajam się za głupotę a nie mogę dotrzeć do wyjścia. Nie wiem już jak się leczyć. Ja chcę być normalna... sad

1,331

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Hej, dziewczyny,wlasnie sie tutaj zarejestrowalam. Przez ostatnie dni przeczytalam mase postow i otworzyly mi sie oczy na tyle spraw. Myslalam,ze jestem madra dziewczyna, ale teraz rozumiem, jaka bylam glupia i naiwna... Kurcze, bardzo mi pomogly wypowiedzi innych osob, szczegolnie kobiet...

Ja mam 35 lat,za soba nieudane 13letnie malzenstwo, 2 dzieci...zostawilam dla tego faceta dom w Polsce, studia, bylam mloda i zakochana...przeprowadzilam sie do Anglii i teraz tu tkwie... On mnie zdradzal wiele razy, o pierwszej zdradzie dowiedzialam sie lata pozniej od kolegi, byl na swiecie juz moj synek, wybaczylam i zostalam...On obiecywal poprawe a jak glupia wierzylam...Czestow wychodzil wieczorami do kolezkow (on jest stad, ja bylam tu sama), by sie upic i upalic trawa, a ja opiekowalam sie synkiem i domem... Wiecie jak to jest chyba, mowil, ze kocha, ze tylko nas chce, ze nie widzi swiata poza mna, pisal wiersze, jak byl obok nas byl dobrym ojcem, a ja polknelam wszystkie klamstwa. Potem zdradzal wiele razy, nawet do tej pory nie wiem ile dokladnie...Te kobiety slyszaly pewnie to samo od niego, co i ja...Wyrzucilam go z domu jak bylam w ciazy z corcia, bylam silna, chcialam dla nas lepszego zycia, chcialam odzyskac swoja godnosc i odnalezc sie, bo on tymi zdradami, klamstwami zrobil mi z mozgu siano...Chcialam go zmienic, chcialam by byl z nami, by o nas dbal, by zapewnil bezpieczenstwo, a on w kolo mowil, ze ma problemy, ze szuka pomocy, ze sie poprawi...Mial wrocic po urodzeniu sie mojej corci wrocic do nas, dalam mu szanse, bylam taka glupia...Patrzylam na niego z naszymi dziecmi, myslalam, Boze, moze w koncu nas doceni, ze warto o nas walczyc, ze bez nas jest niczym....Kilka dni przed planowana przeprowadzka zadzownil (przed Bozym Narodzeniem!), ze wlasnie kogos poznal i chce byc z nia...planowali dzieci itd a po kilku dniach ja rzucil i blagal bym go wziela z powrotem, przyniosl od lekarza list, ze ma straszna depresje, ze nie wiedzial, co robi, dostal miesieczne zwolnienie z pracy i leki...zlitowalam sie!!! Boze, dziewczyny, co sie ze mna stalo?! Kazdy mi radzil, bym o nim zapomniala, ale ja sobie wbilam do glowy, ze nie dam rady! Pisze Wam to, choc wiem, co o mnie pomyslicie...

Obecnie, po 13 latach, nadal w jakims sensie to trwa. W lipcu powiedzial, ze musimy sie przeprowadzic, (wiedzual, ze to ja tego chcialam, uciec stad), ze zaczniemy od nowa...Wracal po pracy, przewalil dom do gory nogami, aby zrobic generalny remont na sprzedaz domu (do tej pory nic jest nieskonczone, zbieram sily, by sie za to wziac sama)...i nagle odsunal sie od nas, mowil, ze to stres (praca), ze nie ma zadnej kobiety, zeby dac mu czas, tak zrobilam, ale juz po kryjomu wpadalam w histerie, ze znow mnie oszukal, a ja sie dalam nabrac! Kilka dni temu dowiedzialam sie, ze jakas zaszla z nim ciaze (kolezanka z pracy, samotna matka, ktora pocieszala go i dawala kobieca perspektywe, bo on byl taki biedny...!!!!), i jej powiedzial, ze skoro sa tylko przyjaciolmi, to nie moze z nia byc dla dziecka, usunela! Mi powiedzial, ze odchodzi, bo nie moze przy mnie byc ani przy zadnej kobiecie, ze po tej aborcji musi byc sam. Powiedzial, ze juz kiedys mieszkal sam, jak bylismy w separacji, ze jest silny i wie, ze da rade, ale ze nie stoi za tym zadna kobieta. Ale dowiedzialam sie, ze to nastepne klamstwo. Przeczytalam ich smsy, mowil jej to samo, slowo po slowie, co mnie! Ona ma 24 lata on 36. Zabierze ja w te same miejsca co mnie, jego uczucia do niej sa takie i takie, ze nigdy tak sie nie czul, ja to wszystko slyszalam...inne pewnie tez.

Dziewczyny, plakalam i plakalam i litowalam sie nad soba, i po co? Jest mi przykro, ze zmarnowalam swoj czas, czas dzieci na tego czlowieka, ze jemu teraz tak latwo, zaczal nowe zycie z nia, a my zbieramy brudy po nim. Bylam kiedys normalna dziewczyna, mialam marzenia, plany i ambicje, teraz jestem strzepkiem nerwow, przytylam, nie mam na nic sily...Nie wiem, co sie ze mna stalo.

czytalam Wasze wypowiedzi, macie tyle racji, ale powiedzcie, kto tak sie zachowuje, nie walczy o rodzine? Poza tym, to chyba moja wina, ze doszlo do tego, bo ja na to jakby pozwolilam, kiedy wierzylam i przymykalam oczy na wszystko, nie?

Jak sie podniesc po takim upokorzeniu? Jaka w tym sprawiedliwosc, ze taka kanalia nie placi za swoje czyny, zyje sobie z ta mloda laska, jakby nic sie nie stalo, kiedy dosiegnie go sprawiedliwosc??????

1,332

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
empatyk napisał/a:

jutro zostaw jutru ,)  ciesz sie dniem i skup sie na tym co dziś

Dziękuję ! smile Staram się - różnie to bywa. Dziejsza noc dala mi w kość, ale od rau uprzedzam, że w razie czego to nie to o czym myślisz big_smile Po prostu myślałam, że mi wybuchnie piec c.o. (ja, kobieta z miasta, zostałam sama z małym dzieckiem w domu na wsi - cudownie). Przesiedziałam w kotłowni chyba z godzinę. Ale dałam radę. Znów dałam radę! I jestem z siebie dumna. Nawet nie było miejsca w mojej głowie, żeby się wściekać na pana dupka. Skupiłam się na intensywnym kombinowaniu co mam zrobić. No i akurat dziś nie mam ochoty myśleć co będzie jutro big_smile

Monia139 napisał/a:

Życzę abyś takie poglądy miała już zawsze. I proszę dziel się z nami tą siłą, która jest w Tobie.

Ech! Z tą siłą róznie bywa. Jeszcze są nawroty żalu do Losu? Boga? Jeszcze są doliny. Ale już przeplatają się ze wznoszeniem się na szcyt. Na razie moje poglądy się nie zmieniły, ale przyznaję, że pilnuję tego smile

Fajka napisał/a:

Nie wiem ile czasu zajęło Ci dochodzenie do takich wniosków, ale jak człowiek raz takie rzeczy pojmie to potem kuracja przeciwdupkowa chyba leci już z górki smile (Przynajmniej mam taką nadzieję wink;))...

Oj kurcze zajęło mi to sporo czasu! Przez pół roku walczyłam o małżeństwo. Mąż raz twierdził, że zostaje w domu, a potem, że odchodzi. Kilka razy mówił, że zerwał z kochanką, że się nie spotykają, a potem się okazywało, że "nie wytrzymał" - jak to określał. Przez te pół roku próbowałam wszystkiego, mam wrażenie, że upodliłam się do granic możliwości, wybaczałam, dawałam kolejne szanse, próbowaliśmy terapii małżeńskiej. I było coraz gorzej, coraz bardziej mną pomiatał. Przez te pół roku zniszczył mnie psychicznie, sprowadził do parteru, obwiniał za wszystko, takie rzeczy jakich się nasłuchałam o sobie, o naszym małżeństwie, o tym, że od dawna mnie nie kocha, że ... -  nie będę opisywać wszystkiego, ale jechał po całości. A ja wszystko brałam do siebie, chłonęłam jak gąbka. Nie mogłam uwierzyć! Człowiek, który był największą miłością mojego życia, najbliższą mi osobą, której ufałam bezgranicznie, której oddałam wszystkie moje myśli, moją energię...
Schudłam 10 kg, zaczęłam dużo palić, wpadłam w depresję, nie mogłam o niczym innym myśleć, nie mogłam spać, nie miałam siły rano wstać do pracy (dzwonilam, że biorę urlop), nie chciało mi się nawet umyć głowy - nie chciało mi się nic, kompletnie nic, ledwie zajmowałam się dzieckiem. Nie potrafiłam zapanować nad płaczem. Krzyczałam do Boga, że to nie może być prawda, że chcę się obudzić z tego koszmaru! Rodzina i przyjaciele już nie mogli mnie słuchać.
Jedyne co to dużo czytałam, szukałam odpowiedzi na pytanie: dlaczego???
Na szczęście wpadły mi w ręce trzy czy cztery fajne książki terapeutyczne -  bardzo przystępnie napisane. Poza tym zorientowałam się czytając różne artykuły czy fora internetowe, że takie teksty jakimi mnie raczył mój mąż to standard u osobników zdradzających i planujących odejść do kochanki. Zatem nie o mnie chodzi, nie o moje ewentualne wady czy braki tylko o "popularny" mechanizm  zachowania. O wybielanie się, o zwalanie winy na osobę, którą się porzuca. Zrozumiałam jaka to banalna sytuacja: facet w kryzysie wieku średniego poznaje młodszą adoratorkę, a reszta to po prostu dorabianie ideologii.
Przeanalizowałam wtedy fakty: we wrześniu 2008r., na sprawie adopcyjnej, mąż zapewnił, że nasze małżeństwo jest udane, nie grozi nam rozwód, a w ogóle to nie wykluczamy adopcji kolejnego dziecka. We wrześniu 2009r. bzykał kochankę, a we wrześniu 2010 już nie mieszkał ze mną i naszą córeczką. Pisałam gdzieś o tym.
Jak się wyprowadził to nie mogłam w to uwierzyć. Nie mogłam znieść rozpaczy naszej córeczki (4,5 roku). Tak płakała, tak krzyczała, tak go prosiła żeby został...
Ale dotarło do mnie, że albo się dźwignę, albo obydwie emocjonalnie zdechniemy, bo na pana dupka nie ma co liczyć. To, że mówi, że kocha dziecko, to tylko słowa. Jego czyny o tym nie świadczą. Dotarło do mnie, że muszę ratować jej życie, a żeby to osiągnąć muszę uratować siebie. Zorientowałam się też, że sama sobie nie poradzę, że nie mogę wyjść z tego etapu tęsknoty, bólu, rozgoryczenia, poczucia przegranego życia.
Na szczęście rozpoczęłam terapię DDA (lepiej późno niż wcale big_smile) i od razu dostałam skierowanie do psychiatry. Tam dostałam odpowiednie leki na depresję, ale co najważniejsze - usłyszałam jedno mądre zdanie: jest na świecie jakaś ilość ludzi podłych i z tym się trzeba pogodzić.   
I tak od dwóch miesięcy powolutku, po małym kroczku przypominam sobie kim jestem, co lubię, jakie mam zalety, co potrafię, za co siebie cenię, staram się wypełnić mój czas mną i dzieckiem. Na pana dupka spojrzałam przez pryzmat faktów - a nie jego pięknych słów, obietnic, planów. Żałuję, że w ogóle muszę go jeszcze oglądać, ale on utrzymuje kontakt z dzieckiem, a dobro córeczki jest najważniejsze.
A co powiedziałabym mojemu jeszcze mężowi? - Jakie życie, taka śmierć. W tym miejscu pozdrowienia dla Empatyka smile

Ps.
Mała75 - nie miej do siebie żadnych pretensji, żadnego doła czy kaca moralnego. Człowiek podejmuje w danym momencie najlepsze decyzje na jakie go stać. Fakt, musi się liczyć z ich konsekwencjami, a chodzi o to, żeby nie krzywdzić innych. Ty nikogo nie skrzywdziłaś poza samą sobą, ale wyciągnij wnioski i żyj dalej - mądrzejsza i silniejsza. Przyjdzie dzień, że nie będziesz chciała na niego splunąć. Powodzenia!

1,333

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Hej dziewczyny,
u mnie to jest tak, ze zawsze byłam sobą, ale on to gasił etapami. Słuchałam jakiejś muzyki, on ją wyłączał, puszczał swoją albo dawał na tvn24. Krytyki nasłuchałam się co nie miara. Ubrałam się w coś, co lubie, mówił, ze wyglądam dziecinnie, z natury mam dziewczęcą urodę i nie wyglądam na swój wiek, ale zawsze coś mu nie pasowało. Rozpuściłam włosy od razu mi kazał je związać, bo twierdził, że wyglądam strasznie w rozpuszczonych. Do dziś mi to zostało i chodzę cały czas w związanych, chociaż niektórzy pytają czemu ich nie rozpuszcze, że ładnie wyglądam, to mówie dlaczego. Odpowiedz ich,że to był zwykły dupek, który dowartościowywał sie stłamszając mnie. Dla mnie wyglądam brzydko i w takiej pierdole za przeproszeniem nie umiem sobie poradzić. Spojrzeć na siebie inaczej, niż tak jak on chciał żeby było. Miałam jakieś poglądy, swoje zdanie, robił tak żeby mnie zgasić i przekonywać do swoich racji, bo to co ja mówiłam,to było puste i bezsensu. Takich sytuacji mogłabym mnożyć tysiące i się nazbierało.

W końcu po trzech latach związku jak pierwszy raz mnie zdradził usłyszałam od niego, że on ze mną przez ten cały czas nie miał o czym rozmawiać, że z tamta przynajmniej miał. Problemem dla niego było, że nie znam nowości w kinie, bo nie znam wszystkich i mam prawo nie znać, skoro filmy niektóre są dla mnie przereklamowane, to nie są dla mnie warte uwagi. Kocham stare polskie filmy, ale to jest takie nudne przecież. Potem jak wrócilismy do siebie nie raz słyszałam, że jestem bez ambicji i pasji, że mam przeciętną figure i takim oto sposobem, gdzieś się zagubiłam w tym wszystkim. Skutki tego są właśnie do dziś, nie będąc juz z nim robie wszystko, pod to jak by on na to zareagował i co sobie o mnie pomyślał. Jak jestem gdzieś w większej grupie, mam mówić coś o sobie, udzielać sie w jakimś temacie, siedze cicho, nie potrafie nic o sobie powiedzieć od razu mam blokadę, bo w głowie mam zaraz, że pomyślą sobie o mnie, ze jestem beznadziejna i co za bzdury gadam. Jak sie odbudować na nowo? Trudne to bardzo, staram się pracować nad tym, ale efekt jest beznadziejny ;/

Fajeczka masz dokładnie tak samo jak ja z tym myśleniem. Zdrowie jest najważniejsze, wiele rzeczy  można zaniedbać, ale nie zdrowie, dbaj o nie proszę Cie.

Mbt22 kochana jak strasznie mi smutno, po tym jak przeczytałam Twoją historie. To jest moment, na zmiany w Twoim życiu. Czytaj posty netkobietek, każda Ci pomoże One dodają tyle siły i pomagają spojrzeć na wszystko z innej strony. Pisz jak Ci źle. Jesteśmy z Tobą smile

kurcze musze zmykać, a mam jeszcze tyle do napisania hehe smile musze zmykać na chwile, wróce to dokończe Miłego dnia kobietki moje smile

1,334 Ostatnio edytowany przez mbt22 (2010-10-25 12:25:40)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

mama.Niki - Kurcze, dziwne uczucie mam po przeczytaniu Twojego posta, jakbym ja go przed chwila napisala smile a moze bylysmy w zwiazku z tym samym facetem?

te same klamsta, wymowki - moja walka o malzenstwo - upodlenie, czulam sie jak szmata - deprecha  - autopilot przy dzieciach - zrozumienie, ze to nie ja, ze to jego czyny, decyzje, brak charakeru itd - facet -36 lat - odchodzi do 24letniej studentki - a dopiero co mowil, ze sie wyprowadzamy, wakacje w Japonii, trzeba kupic psa - nasza ponowna rozpacz (ja i dzieci) bo mowil, ze kocha, ale mowil i nie kochal, bo ZAWSZE myslal tylko o sobie - jutro ide do lekarza prosze o terapie, bo oslablam po wszystkim, a bylam taka silna! - i ja wlasnie zaczynam myslec o sobie, kim jestem i co mnie kreci, ze nie jestem taka zla, ze dam rade smile

Cholera, wierzyc sie nie chce, to chyba jakis klon faceta, odrysowany od szablonu, jak ich wytepic?

Dzieki i POWODZENIA!

1,335

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mtb22, już pisałam raz, że zawstydzają mnie kobiety jak Ty, które poza zdradą/porzuceniem borykają się z wieloma rzeczami w "bonusie" - dzieci bez ojca, wspólne kredyty czy tak jak w Twoim przypadku zmiana planów zyciowych i miejsca zamieszkania dla kogoś, kto potem wystawia do wiatru. Obłęd. Głupio mi za siebie, że na takim tle wyjeżdżam z problemami natury czysto emocjonalnej kiedy inni muszą dźwigać na sobie życiowe ciężary...to tak na marginesie. 
Nie gań się, że dawałaś kolejne szanse kiedy on się usprawiedliwiał. Tymi papierkami od lekarza grał na Twoich uczuciach, wziął Cię na litość, a że widać jesteś dobrym człowiekiem dałaś się zmanipulować. Ja też łykałam głupawe usprawiedliwienia, że depresja, że problemy z pracą, problemy z czym tylko możliwe , co było wyłącznie ubieraniem w słówka faktu, że osobnik miał mnie w tyłku. No i cóż. To, że potrafimy być wyrozumiałe chowając w kieszeń własne potrzeby nam nie ujmuje, wręcz przeciwnie, tylko ci panowie się błaźnią niemiłosiernie. Bo infantylne kłamstewka dla własnej korzyści to dla mnie wyraz jakiegoś zdziecinnienia. Dawniej myślałam, że tylko pięciolatki tak robią, ale widać nie każdy potrafi rozwinąć się na tyle żeby z tego wyrosnąć. Żal.
No i pozostaje pytanie czy jest sensowne zastanawiać się nad losem pseudofaceta, który łże jak dziecko. Czy śmiga z jakąś młodą lalą czy nie. Wierzę (i znam to z autopsji), że Cię krew zalewa. Warto uświadomić sobie jednak, że zawracanie sobie głowy  kolesiem o wątpliwym poziomie  nie jest dobrym pomysłem. Potraktował Cię tak, że nie powinien stanowić dla Ciebie już żadnej wartości. Niech sobie robi co chce, z kim chce, byle w miarę możliwości z dala od Ciebie. Nie znajdziesz odpowiedzi na to kiedy dosięgnie go sprawiedliwość, no trudno, nie ważne. Ważne kiedy dosięgnie Ciebie, kiedy swoje odchorujesz i poczujesz, że oddychasz, głęboko. Świeżym powietrzem, już bez woni ciągnącej się za palantem.

1,336 Ostatnio edytowany przez mbt22 (2010-10-25 12:59:35)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Fajka...
Wiem, co masz na mysli. Ja jestem taka miekka, moze przez samotnosc, sama nie wiem... ale widzisz, on znal moje czule punkty, wiedzial, ktore sznureczki pociagnac...Pokazywal jakim to jest dobrym tatusiem, wiedzial, ze chce sie stad wyprowadzic (mieszkamy w malenkim miasteczku, stracilam prace pare miesiecy temu przy redukcji etatow a tu nie moge znalezc innej a jak moja corcia byla mala to wlamano sie do nas i skradziono wiele rzeczy, ale od tej pory nie czuje sie tutaj bezpieczna, wiec dazylam do zmiany..ech)... Tak, on mnie tak dobrze znal, ze uzyl to przeciwko mnie. Masz racje, to malenki chlopczyk, w krotkich spodenkach, jest zalosny i gdyby nie to, ze to z jego reki tak cierpimy, to litowalabym sie nad nim...
Takie same rady chyba dalabym mojej przyjaciolce w mojej sytuacji (choc nikomu tego nie zycze!), ale wiesz, jak to jest chyba trudniej jest te rady samemu zaakceptowac, ale ucze sie, to forum to kopalnia wiedzy... A to, ze wkurzam sie, ze takiemu czlowiekowi jest teraz tak latwo, to mam nadzieje, ze to tylko jakis maly etap w tym calym procesie rekonwalescencji. Wyplakalam sie juz i teraz chyba czje zlosc. Glownie na siebie. dzieki!

1,337

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Zazdrosc nawet nie wiesz ile prawdy jest w Twoim poście. Teraz nie mam takiej sytuacji, ale kiedyś miałam.
Dawałam się takiemu padalcowi oszukiwać, zdradzać traktować jak nic. Dokładnie. To b długa historia, i dawno temu minęła tylko wiesz, co do tej pory się zastanawiam czy byłam zdradzana z inną czy inna ze ze mną skro z tamtą był podobno 4 lata a ze zmną dwa. Wiem, co to znaczy wiem co to za ból b dobrze.

"bo to my jestesmy glupi, nie lubimy sie, nie szanujemy i nie kochamy... i boimy sie ze ten jeden jedyny "dupek" co nam sie trafil to skarb, ktorego trzeba trzymac za wszelka sile. Niech nas bije, poniza, zdradza... my wszystko wybaczymy bo go kochamy..."

właśnie w takim czymś tkwiłam jak śłepa i głupia na co liczyłam nie wiem nie mam pojęcia, z tamtego okresu swojego życia, pamiętam tylko wstyd, i poniżenie oraz dorobiłam się nerwicy, i głebokiej depresji. Pół roku wyjęte z życiorysu. Nie wiem na, co się liczy, może na cód? wróci?e tammmm kto by chciał takiego kogos zakłamanego i ocharanianego przez włąsną głupią mamuśkę raz ja przychodziłam raz ona. Tacy ludzie są chorzy. Trzeba się ratować za wzelką cenę. Nie łatwo wiem, już to przerabiałam. Raz, więcej nie zamierzam.
Trafiłam na kogoś innego było jest ok, chodż czasami skaczemy sobie do gardeł.
Powiem krótko jedynym rozwiązaniem po czymś takim jest odejscie od "pana dupka". zerwanie kontaktów, jeśli mąz bije żone, odseparowanie się od niego szukanie pomocy, to jedyna droga wyjścia! jeśli w ziwaku są dzieci to tym szybciej uciekać! bo prędzej czy później dobierze się i do nich, pobije, a dziecko powinno żyć w szczęsciu z jednym rodizcem ale w spokoju!
Dołowanie siebie bo nie zasługuje na nic lepszego, bo nikogo sobie nie znajdę, jest chyba wynikiem traumy jaką kobieta przechodzi. To On wmawia takie rzeczy, one nie są zgdne z prawdą! pamietajcie o tym, zawsze trzeba szukać wyjścia terapii psychologa bo to jest chyba niezbędne żeby na nowo ujrzeć prawdę o sobie, taką jakie jesteście wspaniałe piękne.

1,338

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Wczoraj było bardzo kiepsko - na dodatek nie mogłam się dostać na stronę, żeby się poużalać nad sobą wink
A dziś jest lepiej. Kupiłam meble do teraz już MOJEGO pokoju (tzn. zadłużyłam się na 2 lata). Są piękne i na pewno nie spodobają się M. I dobrze! W promocji mogłam wybrać sobie coś z galanterii". Wybrałam piękną reprodukcję Marilyn Monroe. A właściwie popiersie. Leży na boku i zalotnie trzyma koniec palca w ustach. Czarno-biała i piękne czerwone usta.
Hehhh.. już czekam na reakcję M., gdy przyjdzie do domu. Obstawiam: "a coś Ty kupiła" i "a gdzie masz zamiar to okropieństwo powiesić". A ja w końcu czuję, że spełniam własne zachcianki. Po raz pierwszy od wielu lat.
P.S. Jak usłyszy, że chcę ściany pomalować na bardzo ciemny fiolet, to go chyba szlag trafi wink

1,339

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
Fajka napisał/a:

Mtb22, już pisałam raz, że zawstydzają mnie kobiety jak Ty, które poza zdradą/porzuceniem borykają się z wieloma rzeczami w "bonusie" - dzieci bez ojca, wspólne kredyty czy tak jak w Twoim przypadku zmiana planów zyciowych i miejsca zamieszkania dla kogoś, kto potem wystawia do wiatru. Obłęd. Głupio mi za siebie, że na takim tle wyjeżdżam z problemami natury czysto emocjonalnej kiedy inni muszą dźwigać na sobie życiowe ciężary...to tak na marginesie.

Oj no co Ty? To tak, jakby spojrzec na kogos bez nogi i powiedziec - ty sie schowaj ze swoimi problemami, bo tamten nie ma nogi to ma gorzej. Owszem, ten ktos, kto nie ma nogi ma wiekszy problem, ale nie znosze, kiedy ktos mi probuje udowodnic, ze moj problem jest glupi, bo ktos tam ma rzeczywiscie gorzej. Nie jestem tym kims, kto nie ma nogi i dla mnie moj problem jest priorytetem... Mam nadzieje, ze rozumiesz do czego zmierzam? Ze kazdy ma problemy i te jego problemy sa dla niego wazne, najwazniejsze i bzdura jest narzucanie sobie jeszcze poczucia winy, ze ktos moze miec gorzej. Argumet, ktory czasem slysze "ktos od ciebie ma gorzej" dziala na mnie jak plachta na byka, bo nie jest to dla mnie pocieszenie, raczej wykpienie przez ta druga osobe mojego problemu. Mam PROBLEM, to jest moj problem i musze sobie z nim poradzic (nie wiadomo zazwyczaj ile mi to czasu zajmie). Nie patrz na problemy innych tylko na swoje i rozwiazuj je ;)

Takaja co do Twojej przyjaciolki - dobrze, ze sie jej pozbylas. Ja sie swojej pozbylam 2 lata temu. Po prostu po 13 latach "przyjazni" stwierdzilam, ze jestem tak obluszczona, ze sie zaczynam dusic. Kiedy sie z nia pozegnalam okazalo sie, ze zostalam sama. Odciela mnie od wszystkich znajomych. Wiesz, to trwalo latami, wiec ostrosc patrzenia sie troche zamazala. Zawsze byla mnie zazdrosna, strzelala fochy na prawo i lewo i dopiero po czasie zobaczylam, ze niestety, ale robila wszystko, zeby mnie osaczyc i zle doradzic...a ja jej ufalam :/ Tak wiec zostalam sama jak palec, ale przynajmniej wolna. I dotarla do mnie jeszcze jedna rzecz, ktora mnie wbila w ziemie - przez nia kompletnie zdziczalam :( Dawno, dawno temu wszedzie bylo mnie pelno, bylam odwazna itp a w trakcie "przyjazni" z nia zaczelam sie zamykac przed ludzmi...eszzzzz..... Totalnie silny i toksyczny uklad. Zaden z facetow nie doprowadzil mnie do takiego stanu obnizenia wlasnej wartosci, do takiej paranoi, do takiej samotnosci, to takiego duszenia sie, do takich kompleksow, serio. Zeby nie bylo - tez jej dalam czasem popalic i bez winy tak do konca nie jestem, ale nie moge sobie zarzucic tego, ze dzialalam na jej szkode, przynajmniej swiadomie.

Co do uczepiania sie facetow - dopoki nie weszlam na to forum i nie poczytalam postow dziewczyn, w szczegolnosci Zazdrosci i Maxi to nie do konca sobie zdawalam sprawe z tego, czemu tak sie zawsze uczepiam tych facetow. Przyczyna oczywista (taka sobie wydedukowalam ;) ) - lata leca, wiara we wlasne sily i mozliwosci coraz mniejsza, sporo kompleksow, niepewnosc siebie i wszystkiego i nagle zjawia sie ON - rycerz, ktory zwrocil na mnie uwage. A skoro zwrocil na mnie uwage to nie moge tego odpuscic, nawet jesli cos mi w nim nie lezy. No i sie zaczyna....a to błąd! Fizycznie nigdy nie dostalam od zadnego ze swoich eks, ale wykanczali mnie psychicznie i juz naprawde nie wiem co jest gorsze. Nabralam przez pare tygodni wiecej pewnosci siebie, spojrzalam na swoje wady z zupelnie innej storny i przysiegam - zaden psycholog nigdy nie dotarl do mnie glebiej niz to forum.

1,340

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
niekochana72 napisał/a:

P.S. Jak usłyszy, że chcę ściany pomalować na bardzo ciemny fiolet, to go chyba szlag trafi wink

mnie to już trafia o tą Marilyn Monroe wink

1,341 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-25 21:56:31)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
niekochana72 napisał/a:

Wczoraj było bardzo kiepsko - na dodatek nie mogłam się dostać na stronę, żeby się poużalać nad sobą wink
A dziś jest lepiej. Kupiłam meble do teraz już MOJEGO pokoju (tzn. zadłużyłam się na 2 lata). Są piękne i na pewno nie spodobają się M. I dobrze! W promocji mogłam wybrać sobie coś z galanterii". Wybrałam piękną reprodukcję Marilyn Monroe. A właściwie popiersie. Leży na boku i zalotnie trzyma koniec palca w ustach. Czarno-biała i piękne czerwone usta.
Hehhh.. już czekam na reakcję M., gdy przyjdzie do domu. Obstawiam: "a coś Ty kupiła" i "a gdzie masz zamiar to okropieństwo powiesić". A ja w końcu czuję, że spełniam własne zachcianki. Po raz pierwszy od wielu lat.
P.S. Jak usłyszy, że chcę ściany pomalować na bardzo ciemny fiolet, to go chyba szlag trafi wink

Bo fioletowe sciany i popiersie Monroe to Ty... a moze nie Ty... masz prawo sie probowac i uczyc siebie... a jemu wara od oceniania!  Jego czas minal. Teraz jest Twoj. Gdy skrytykuje kolor sciany powiedz mu ze juz zmeczyl Cie ten staroswiecki styl... jestes nowoczesna i mloda, wiec uwielbiasz eksperymentowac.(i nawet podskocz sobie na jednej nodze... ha tyle w Tobie energii, pasji i zycia)A on niech sie nie zajmuje scianami bo ma wielkie problemy ze soba to niech nie zaprzata sobie glowe czyimis scianami...niech sobie beda nawet w kropki bordo... wariatem jest czy co?
Nowe mebelki dodaja troche tej ekscytacji jaka nam odebrano .... uwielbiam mebelki... i kwiatki w ogrodku... i pachnace przedmioty.

Do kazdej rozmowy sie przygotowywalam. Zawsze zaczynam od "Nie bede Cie zatrzymywac bo domyslam sie, ze sie spieszysz, ja zreszta tez... zatem...(i tu lista max 3pkt)."
po czym wreczajac karteczke (nie wieksza niz 5x5cm) z wymienionymi pkt mowie. " Na wszelki wypadek gdybys byl dzis przemeczony i mial niedyspozycje pamieci daje Ci ta  karteczke"  i wychodze. Bardzo uwazam by nie mowic o sobie i moich uczuciach oraz o jego uczuciach... bo wiem ze to choroba z ktora musze walczyc.

1,342

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Nikt mi nie wierzy sad
Juz jajko znioslam i wysiedzialam kurczaka.. zolciutki taki big_smile

Kobiety, Dziewczyny, Net Kobietki, Przyjaciolki Forum, Dobre Duszki, Niewinne i Wkrecone.... My juz bylysmy w depresji, my juz mialysmy problemy ze soba jesli znajdowalysmy przyjemnosc w nieuczciwym emocjonalnie zwiazku. Nie uda Wam sie wylezc z tej matni jesli bedziecie obarczac dupkow swoimi niepowodzeniami.
Najpierw bylysmy MY-zywicielki... potem pojawil sie pasozyt (czyt: owsik)
Jak ktos jest owsikiem to juz jest... nasza miloscia nie zmienimy owsika w sylikonowe piersi... ani implant, ani w kwiat.
Zreszta nie mamy na to czasu bo musimy nauczyc sie przestac byc tym glupim zywicielem, dawca...
Obnosimy sie z tym swoim dawstwem, dobroczynnoscia i wspanialomyslnoscia... i tylko czekamy na jakiegos owsika.
Przejezdza dzielny i prawy rycerz na bialym koniu... nudny jak cholera... bo my tylko tego owsika pragniemy.
Och Owsiku, bierz mnie. Dam Ci wszystko. Zobacz jaka dobra jestem. Zobacz jak wiele potrafie! Jestem lepsza od innych dawcow...wroc do mnie, prosze.
Owsik przenosi sie czasem na innego dawce... a my tesknimy. Co on widzi w tamtym dawcy? Tamten dawca glupi jakis, czyz on nie widzi ze owsik pasozytuje na nim? Moze tamten dawca sie obudzi i przegoni pasozyta a wtedy nasz ukochany owsik wroci do mnie.

Owsik to owsik. Zeby owsik sie zmienil w kwiat... w proch sie musi obrocic najpierw. Sam chciec sie zmienic i miec w dupie to ze my chcemy go zmienic.

Zajmijmy sie obroceniem w proch nas... dawcow, naiwnie czekajacych.
Owsiki nam nic nie zrobily (no moze troche nas podzarly) MY SAME JESTESMY NAJWIEKSZYM NASZYM WROGIEM.
Od uswiadomienia sobie tego dopiero zaczynamy nasza terapie. Tu jest START.  Tak dlugo jak zaprzeczamy, obwiniamy innych... daleeeka droga przed nami.
Wszyscy gotowi?
START!

1,343

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Owsik  owsikiem  ale dzieki takim owsikom ujżeliśmy swoje slabości i za to owsikom należy sie cześć ,gdyż to przez nie nabieramy  nowej  świadomości wink

1,344

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Zdrowy dom rodzinny uodpornil by nas na owsiki big_smile
Powiem jak Eugenia Herzyk w swojej ksiazce:" (...) moim partnerom, którym zawdzięczam  zainteresowanie się problematyką uzależnienia od miłości. Proszę też ich o wybaczenie za wszelkie krzywdy, jakich ode mnie zaznali z powodu mojej niedojrzałości.
Zadośćuczynienie krzywdom, które mi wyrządzili z powodu  niedojrzałości własnej - świadomie, czy nieświadomie, zostawiam ich sumieniom."

1,345

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Zazrość jesteś genialna smile

Gotowi START! big_smile

1,346 Ostatnio edytowany przez maxi (2010-10-25 22:53:14)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Zgadzam się z Zazdrością i jeszcze raz polecam gorąco do przeczytania "Toksyczne namiętności" dużo z Was kobitki znajdzie tam siebie a ja znalazłam taką dawcę-wybawcę jaką byłam i pewnie jeszcze jestem lecz zdiagnozowaną w 100%.
Co do koloru scian zazdroszczę lubię fioletowy kolor i wcześniej uwielbiałam M.M, ja mam sypialnię całą na pomarańczowo-morelowo i wszystkie mebelki i zasłony morelowe, uwielbiam moja sypialenkę w stylu "Barbie" ale może za jakiś czas walnę wszystko na fioletowo i czarno, mam taką ochotkę he he

Cytat z ksiązki - Gdy w wyniku odtrącenia czuję, że własne zycie wymyka mi się spod kontroli, widzimy tylko jedną metodę postepowania: zapobiec zerwaniu związku, a jeśli został zerwany odbudować go. Celem obsesyjnej pogoni jest odzyskanie zainteresowania tej "JEDYNEJ CUDOWNEJ OSOBY". Taktyka pogoni:
1. Posyłanie obiektowi nie chcianych podarków, listów.
2. Wymyslanie pretekstów do spotkań z obiektem;
3. Bezustanne telefonowanie i smsowanie;
4. Częste przejazdy pod jego domem lub miejscem pracy;
5. Nie zapowiedziane, niby przypadkowe pojawianie się w jego domu lub obok pracy;
6. Śledzenie obiektu;
7. Grożenie wyrządzeniem sobie krzywdy;
8. wyobrażanie sobie róznych scenariuszy powodujących jego lub jezeli jest ta "druga" jej śmierć lub trwałe kalectwo.

1,347

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Median, to tylko nie ja trafiłam na taką toksyczna przyjaciółeczke. Co za wspaniałe uczucie pozbyć się tej toksyny...

Co do mebelek, kurcze też dzisiaj o tym mówiłam mojej siostrze, ze chce zmienić mebelki w domu, bo te stare mnie już dobijają big_smile Póki co wniosłam sobie biurko do stołowego pokoju, żebym miała na czym prace pisać, śmiesznie wygląda, ale co tam mi sie podoba smile

1,348

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Mamy ogromne, magiczne oczekiwania co do tego, jak wymarzony związek wypełni nam życie. Te oczekiwania często są podbudowane wspaniałym seksem i wielką namietnością. Stajemy się tak zaangażowane w swoje "wymyslone" związki, ze gdy przychodzi nam stanąć w obliczu odrzucenia, szczerze wierzymy, ze juz nigdy nikogo innego nie będziemy tak kochać, ze nigdy juz z nikim nie bedziemy tak szczęsliwe, że się nigdy nie pozbieramy. Z tego powodu nie chcemy długo puscić tej osoby (patrz owsika), gdy chce odejść. Takie kurczowe zatrzymywanie lub na siłę odzyskiwanie odrzucającego partnera to dla nas więcej niż sprawa pragnienia. To kwestia przetrwania tylko ze sobą. I tu nas boli.

1,349

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Fragment z E. Herzyk "Anna poznała Piotra dwa lata temu. Już na pierwszym spotkaniu miała wrażenie, że zostali dla siebie stworzeni. Cudowny seks jeszcze to spotęgował. Piotr powiedział Annie, że ma żonę i dzieci, ale jego małżeństwo okazało się porażką i zamierza się rozwieść. Wkrótce zaproponował jej, żeby zamieszkała w wynajmowanej przez niego kawalerce. Odwiedzał ją tam często, ale nigdy nie nocował. Sama zdecydowała się na ciążę. Gdy się o tym dowiedział, wpadł w szał i kazał jej usunąć. Przerażona jego agresją uciekła do mamy (ojciec był alkoholikiem, wyprowadził się do innej kobiety). Ale myślała tylko o nim, o szczęśliwych chwilach, kiedy byli razem, snuła fantazje na temat ich przyszłego życia.
Gdy po kilku miesiącach odezwał się, odczuła wielką radość. Znów zaczęła się z nim spotykać. Czasem bardzo się kłócili, raz nawet ją uderzył. Ale wybaczyła mu, zwaliła na karb jego temperamentu i stresu, jaki przeżywa w związku z planowanym rozwodem. Potem Piotr wyjechał służbowo do innego kraju. Teraz kontaktuje się z nią rzadko, ostatnio w ogóle przestał dzwonić. Anna tłumaczy to tym, że jest zapracowany, a zresztą rozmowy dużo kosztują. Z niecierpliwością czeka na jego powrót. Jakiś czas temu straciła pracę, na razie jest na utrzymaniu mamy. Wierzy, że po przyjeździe Piotr na pewno zaopiekuje się nią i ich dzieckiem, które niedawno się urodziło. Bardzo się złości, gdy ktoś jej mówi, by o nim zapomniała i spojrzała prawdzie w oczy. ? Jakiej prawdzie? Wy nic nie wiecie o prawdziwej miłości ? odpowiada. "

1,350 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-10-26 01:12:26)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Trochę pogrzebałam w necie i zdobyłam moją MM wink
Zazdrość, właśnie tak, jak napisałaś: MM to właśnie ja. Na zewnątrz radosna, a tak naprawdę smutna i pogubiona.
Portret leży na przeciwko mnie - trochę sobie pogadałyśmy. Ustaliłyśmy, że będę silniejsza od niej, nie dam się złamać.
Upss...zapomniałam Wam napisać - obcięłam włosy na króciutko. M. zawsze wolał długie, a ja wmawiałam sobie, że tez sad
Czuję wiatr w żaglach, oby szybko się nie uspokoił.
M. wytrzeszczył gały na MM, ale nawet mu się podoba yikes Na temat fioletu nie zabrał głosu. Widzę, że obserwuje mnie z coraz większym zdumieniem wink
A moja ukochana córka patrzy na zmiany z zadowoleniem. Powiedziała: 'Widzę mamo, że jesteś podekscytowana i zadowolona" Przenikliwa bestyjka, nie?
Empatyk i jak Ci się podoba moja MM?

1,351 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-26 02:55:56)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

hmm... wybieram sobie ten potret na sztandar kochajacej za bardzo big_smile
zaraz sobie go wydrukuje (jesli znajde) i przykleje nad biurkiem. Bedzie mi przypominal, ze mam uwazac na to co robie.

1,352 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-26 03:17:26)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

chcialam wstawic fotke ale nie mialam wystarczajaco duzo detrminacji by to zrobic... jakas instrukcja jest mglista na pierwszy rzut oka

1,353

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Drogie Dziewczyny. Jesteście wspaniałe, dziękuję Wam za wszystko. Ale ja już nie mogę, nie potrafię. Dociera do mnie, ze nie tylko mnie mój były zostawił, ale oszukiwał przez wiele miesięcy, a może przez cały czas naszego związku? To jest nie do przeżycia. Nie dam rady. To jest silniejsze ode mnie. Bądźcie silne, ja nie potrafiłam.

1,354

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Carol - co zamierzasz zrobić? tylko nie rób nic głupiego bo naprawdę nie warto, odezwij się bo się martwimy.

1,355

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

CAROL79 przestań dasz rade, wiesz ilu ja musiałam sie nasłuchać rzeczy o moim facecie od lasek z którymi mnie zdradzał, byłam w szoku myślałam, ze ktos mówi o obcej mi osobie, uwierz wszystko do przeżycia choć wiem jak Ci ciężko u mnie do tego nałozyło sie wiele innych problemów i myślałam ze po prostu w pewnym momencie po prostu zasnę i umrę ze zmęczenia z niewyspania, z bólu, z niesprawiediwości albo inaczej tak po prostu bo po co mam zyć skoro życie mnie nie chce bo ukochana osoba okazała się łajzą jakich mało uwierz dasz radę!!!!!!!

1,356

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
carol79 napisał/a:

Drogie Dziewczyny. Jesteście wspaniałe, dziękuję Wam za wszystko. Ale ja już nie mogę, nie potrafię. Dociera do mnie, ze nie tylko mnie mój były zostawił, ale oszukiwał przez wiele miesięcy, a może przez cały czas naszego związku? To jest nie do przeżycia. Nie dam rady. To jest silniejsze ode mnie. Bądźcie silne, ja nie potrafiłam.

Carol79 potrafisz pomyśl jak ludzie przeżyli Oświęcim i musieli i potrafili codziennie patrzeć jak umieraja setki innych osóbb a oni musza na to patrzeć .Oni tez nie mogli wytrzymac .
Zawsze robię takie porównanie bo dowiedziec sie że osoba którą kochasz ponad wszystko zawiodła Twoje zaufanie a Ty jak myślisz że to koniec świata i już dłużej nie wytrzymasz to zawsze pomyśl co czuli i myśleli Ci ludzie w Oświecimiu dla nich to była by z pewnoscia błachostka .
Przeżyjesz i będziesz za to mądrzejsza i twardsza psychicznie .

Wiedz że łatwo oszukac kochana osobę bo ona sie nie spodziewa tego po swojej połówce że jest w ogóle zdolna do takiej podłości ale nigdy i przenigdy nie myśl że jestes głupsza bo dałaś sie oszukać .To świadczy tylko o jego marnej płytkiej postawie .
Łatwo kogoś zdradzić oszukac tylko że taki dupek myśli tyko o dzisiejszym dniu ,a nie o całokształcie swojej działalności i postawy.Koles na stare lata nie będzie sie miał czym pochwalić no chyba ile lasek wyrwał i Cię oszukał ale za to Nobla się niestety nie dostaje.

Niw warto się dołowac przez takiego gnojka i pewnie powiesz mi łatwo pisac ale z doswiadczenia wiem że ten letarg przez który teraz przechodzisz Minie a będzie powracac jak zły sen.
Dlatego na to potrzeba duuuuużo czasu byś doszła do siebie jak nie mozesz sobie poradzic sama to idź do psychologa powinien Ci pomóc .
musisz złapac równowagę psychiczna tz. grunt pod nogami i tylko na tym skup swoja uwage w tej chwili nic innege sie dla Ciebie teraz nie liczy .
Trzymaj sie ciepło.pa pa

1,357

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Carol, to jest do przeżycia tylko teraz wydaje Ci się, że nie ! Masz prawo nie mieć siły, nie martw się, to naturalne że tak czujesz, tylko jak Maxi mówi nie rób żadnych głupstw !! Przeczekaj to po prostu. Daj sobie czas. Przygotuj się, że jeszcze długo będziesz czuła się tak podle jak teraz, ale zobaczysz że minie ! Warto na to poczekać smile
Jeszcze będziesz silna, teraz po prostu bądź cierpliwa dla siebie. Wirtualne buziaki, wracaj do nas bo się zamartwimy o Ciebie! wink:)

1,358

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
maxi napisał/a:

Mamy ogromne, magiczne oczekiwania co do tego, jak wymarzony związek wypełni nam życie. Te oczekiwania często są podbudowane wspaniałym seksem i wielką namietnością. Stajemy się tak zaangażowane w swoje "wymyslone" związki, ze gdy przychodzi nam stanąć w obliczu odrzucenia, szczerze wierzymy, ze juz nigdy nikogo innego nie będziemy tak kochać, ze nigdy juz z nikim nie bedziemy tak szczęsliwe, że się nigdy nie pozbieramy. Z tego powodu nie chcemy długo puscić tej osoby (patrz owsika), gdy chce odejść. Takie kurczowe zatrzymywanie lub na siłę odzyskiwanie odrzucającego partnera to dla nas więcej niż sprawa pragnienia. To kwestia przetrwania tylko ze sobą. I tu nas boli.

Swiete slowa, Maxi, kazde slowo... W moim przypadku ten wiersze-piszacy pasozyt tak mnie wyzarl w trakcie powtornych atakow i wszczepil jakis mozg paralizujacy anestetyk, ze uzaleznilam sie od tej trucizny, ale jak widac na wszystko jest antydotum... Im mniej trucizny, tym mniej boli... No ale jak napisala Zazdrosc (GENIALNIE zreszta!!!!) dawca zawsze sie znajdzie...

Bylam dzis u lekarza, dostalam skierowanie na terapie... nie moge sie juz doczekac, ale wiecie co, dziewczyny, samo czytanie Was na tym forum juz bardzo pomoglo... Normalnie czulam sie jak w jakims wiezieniu, samotna z tym wszystkim i nie widzialam sensu w przyszlosci, ale przeciez tyle nas jest w podobnej sytuacji i najwazniejsze chyba jest sobie uswiadomic, ze my jestesmy wazne, ze nie mozemy pozwolic takiemy jednemu czlowiekowi na zrujnowanie dodatkowej minuty, sekundy naszego zycia... Czuje sie lzejsza od momentu znalezienia tego forum smile Dzieki!!!!!!!!!!

Carol79
Kochana, nie oczekuj od siebie zbyt wiele! Powolutku, dzien za dniem, krok za krokiem, nie stawiaj sobie wysokiej poprzeczki, to jest okres rekonwalescencji... Daj sobie czas. Ja kilka dni temu tez bylam kompletnie zalamana, myslalam, ze moje zycie sie skonczylo... A kazdy mowil, badz silna, a ja nie mialam skad wziac sil, bo bylam pusta... Rozmyslalam nad wszystkim, ale nie umialam tego odeprzec, bo nie mialam sily... ale ona nadejdzie. Kazdy dzien jest inny. Poczujesz sie silniejsza. Masz jakies wsparcie ze strony rodziny/przyjaciol?

1,359

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
carol79 napisał/a:

Drogie Dziewczyny. Jesteście wspaniałe, dziękuję Wam za wszystko. Ale ja już nie mogę, nie potrafię. Dociera do mnie, ze nie tylko mnie mój były zostawił, ale oszukiwał przez wiele miesięcy, a może przez cały czas naszego związku? To jest nie do przeżycia. Nie dam rady. To jest silniejsze ode mnie. Bądźcie silne, ja nie potrafiłam.

Nie jesteś sama z takimi uczuciami. Ja już też nie mogę wytrzymać tej nagłej samotności. Czytam tutaj tyle wypowiedzi, tyle zdrad, nieszczęść, aż się wierzyć nie chce, bo jak wychodzę na miasto, to wszędzie pełno szczęśliwych tulących się par i tych młodszych i tych starszych i wtedy wydaje mi się, że to tylko mnie spotkało, że inne małżeństwa są super. Z Waszych wypowiedzi wynika, że nie, ale gdzie jesteście? Chcę się do Was uśmiechnąć na ulicy, ale nie mam do kogo, bo naprawdę widzę tylko pary, odpowiedzialnych mężów z wóżkami, itd. Nie mogę uwierzyć, że nie jestem sama.

1,360 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-26 13:53:30)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Oj Carol... bedziesz kochac i bedziesz kochana
Mowisz, ze dziekujesz nam, ale ani jedno slowo do Ciebie nie dotarlo.
Jak moglaS DOPUSCIC DO TAKIEGO STANU, ze jestes tylko cialem... bez niego... i to cialem, ktorego nie lubisz
Carol, czy nie widzisz, ze nie liczysz sie dla SIEBIE!
Dla mnie sie liczysz... gdybym nie mieszkala na koncu swiata przyszlabym do Ciebie, wziela za reke i wyciagnela na spacer, az padlabys z wyczerpania.
Nie rezygnuj z siebie. Zobacz jak wiele z nas zareagowalo na Twoj post!
Nikomu nie jestes tak obojetna... tylko samej sobie.
WIEM, ze nie chce sie zyc, WIEM, ze boli... no i co!?... i zyje, i placze, i smieje sie
i UCZE SIE KOCHAC SAMA SIEBIE po to bym po jego odejsciu nie byla tylko cialem (starym, brzydkim i nikomu niepotrzebnym) po to by to cialo nosilo wreszcie MNIE. Wartosc sama w sobie.
Cala Twoja robota to tylko odkopac siebie z tego kata swoich mysli gdzie sie zapedzilas, sprasowalas i zapomnialas.
Tylko tyle.
Ja wiem ze boli, bo teraz masz w sobie pustke... to ta pustke masz zapelnic soba.
Idz do swojego lakarza jak najszybciej. Pros o pomoc gdzie mozesz.
Nawet nie wiesz jak bardzo Cie kocham.
Ta czastke, ktora jest tez mna.

Do 2 listopada, czyli Twojej wizyty u psychologa zostalo juz niewiele dni. Wytrzymaj.
Ja tez sie budze nad ranem. To normalne. Tak reaguja ludzie w stresie.
Zadzwon do mnie Carol gdy obudzisz sie znow o 3 nad ranem.

1,361

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Witam! Od dawna zaglądam na to forum ale nigdy nie pisałam. Ale dziś zawrzało we mnie. Otóż dopatrzyłam się tutaj znajomej. Jakiż ten świat jest mały. Od jakiegoś czasu podpatruję co wypisuje Mama. niki. Znam kobietę. To znajoma mojej koleżanki. opisywane sytuacje (szczególnie te dotyczące córeczki) naprowadziły mnie na to, że to ona. Ludzie nie podniecajcie się jej "mądrościami". To stek bzdur! Znam sytuację i opinie na temat tej pani. Miała naprawdę wspaniałego męża. Jeżdziła po nim jak po łysym koniu. Moi znajomi, którzy są z nimi bliżej zaprzyjażnieni nieraz opowiadali różne sytuacje. To że zdradził ją i porzucił już drugi mąż powinno dać Wam do myślenia. A córeczką o krtórej tak czule pisze nie interesowała się niemal wogóle!!! To mąż zajmował się małą od rana do nocy. Nawet z przedszkola nie raczyła jej odebrać choć pracuje na miejscu!!! SZOK! Dziwię się, że ten mąż tak długo z nią wytrzymał. I tak był święty. Z tego co wiem, teraz układa sobie życie z tą drugą kobietą i nie widziałam go nigdy tak szczęśliwego. Jest zakochany po same uszy i świata poza nią nie widzi. Dopiero teraz wie, że żyje. Dopiero teraz ośmielamy się mówić mu, że jesteśmy pełni podziwu, że tak długo wytrzymał. Jeden i drugimąż uciekł od niej gdzie pieprz rośnie. I wcale się nie dziwię. Ta kobieta to leń i EGOISTKA! a najbardziej mnie rozśmiesza jak pisze o miłośći do córeczki, która nie obchodziła jej wcale. Kiedyś miałam okazję przebywać w ich towarzystwie. Wogóle się małą nie zajmowała. Zero więzi. Tata karmi, zabawia, chodzi do toalety. WSZYSTKO TATA. A teraz jeszcze opisuje jak to jej zależy na córeczki kontaktach z ojcem a wiem, że mu utrudnia. Nie liczy się z uczuciami małej. Pokazałam to forum mojemu mężowi to zbladł. Niezła z niej pisarka. Ciekawe co powiedzieliby wszyscy nasi znajomi i jej koledzy z pracy gdyby to poczytali. Aż zastanawiam się, czy nie powinnam im tego forum pokazać. Czytam to od długiego czasu ale dopiero niedawno powiązałam fakty i zaszokowało mnie. Mąż też jak poczytał od razu się domyślił, że to szanowna A........ W internecie można być kim się chce, nawet wspaniałą żoną i matką. W rzeczywistości kibicujemy jej mężowi bo bardzo go wszyscy lubimy.To świetny facet i jeszcze lepszy ojciec. Czego nie można powiedzieć o niej. My z mężem nawet gotowi bylibyśmy w razie potrzeby poświadczyć w sądzie jaka z niej była mamusia jesli miałby jakiekolwiek problemy z zabieraniem małej. Biedna ta dziewczynka. Powinna zostać przy ojcu. Mamo niki (jak się nazwałaś) jak Ci nie wstyd?! Twojemu mężowi pewnie szczęka by opadła, gdyby widział jak smarujesz go po internecie. WSTYD! Na szczęście teraz ma wspaniałą kobietę i z tego co mówił mój mąż, podobno jest bardzo ładna. To też miła odmiana. Napisałam, bo już dłużej n ie mogę czytać tych bajek. Bracia Grimm wysiadają. Może i obowiązuje kobieca solidarność ale ja tego nie potwierdzam. Powinno się być obiektywnym. Dlatego współczuję jej mężowi i życzę mu jak najlepiej w nowym związku. A po nim widać, że jest szczęśliwy. To tyle...

1,362 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-26 14:02:45)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

Nie lubie Cie Lilii... Solidarnosc kobieca dotyczy tylko KOBIET, wiec rozumiem, ze sie odcinasz.
Jestes zgryzliwa i zla kobieta. Od takich kobiet odcinam sie ja.
Fajnie ze zagladasz na to forum. Znaczy to, ze masz sama problem.
Swoja prace domowa zacznij od "otwartosci umyslu".
Tak naprawde to nie znasz mamy Niki.... ha ha ha, zabawne ja tez myslalam, ze znam bo mi pasowaly wszystkie szczegoly. Nawet Nika.
Moze swiat jest maly... ale nie sprawiajmy by byl glupszy niz jest.

1,363

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

no to sie porobiło.............

1,364

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...

hmmm my tutaj przychodzimy po pomoc po rade i wsparcie ... anonimowo ... w trudnych momentach w zyciu... dziwne, ze czujesz, Lilii potrzebe napisac taki post...

moj byly malzonek tez byl fajnym ojcem, jak chcial i mial "czas", ale to jego, za przeproszeniem zasrany obowiazek, na medal na pewno nie zasluzyl... poza tym jego znajomi, najlepsi, widza o nim tylko tyle ile on im o sobie opowiedzial i co pokazal na zewnatrz... gdyby posluchali mojej historii byliby bardzo zdziwieni... dodam, ze o pierwszej zdradzie bylego meza, dowiedzialam sie od jego najlepszego kumpla, ktory malo mnie znal, a ktory powiedzial, ze czuje wobec mnie wiecej lojalnosci niz do tej kanalii ( w sumie to jego dziewczyna go do tego namowila, ale fakt jest jaki jest)... nie byl szczesliwy, po co zdradzac, niech odejdzie i uklada sobie zycie gdzie indziej, z resztkami godnosci i honoru, moj, maz mama.Niki czy inny....

czy Ty jestes taka idealna, Lillii? szukasz sensacji...?

1,365 Ostatnio edytowany przez empatyk (2010-10-26 14:15:36)

Odp: dlaczego zdradzani sa glupi...
niekochana72 napisał/a:

Trochę pogrzebałam w necie i zdobyłam moją MM wink

A moja ukochana córka patrzy na zmiany z zadowoleniem. Powiedziała: 'Widzę mamo, że jesteś podekscytowana i zadowolona" Przenikliwa bestyjka, nie?
Empatyk i jak Ci się podoba moja MM?

nie podobna do ciebie ,masz więcej kolorów  i jestes żywsza, w dodatku brakuje mi tu czerwonych ust  wink

tu masz  do wyboru i koloru ......mozna przebiereać jak w ulegałkach
http://www.google.pl/images?hl=pl&g … 0&sa=N

Posty [ 1,301 do 1,365 z 3,559 ]

Strony Poprzednia 1 19 20 21 22 23 55 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dlaczego zdradzani sa glupi...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024