Ale ile będzie jeszcze to trwać? Czy ponad półtora roku od rozstania, to jeszcze za mało?? Jestem zmęczona już tym, a to silniejsze ode mnie...
a jak myślisz od czego to zależy ?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dlaczego zdradzani sa glupi...
Strony Poprzednia 1 … 18 19 20 21 22 … 55 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ale ile będzie jeszcze to trwać? Czy ponad półtora roku od rozstania, to jeszcze za mało?? Jestem zmęczona już tym, a to silniejsze ode mnie...
a jak myślisz od czego to zależy ?
Witaj Słodka, fajnie, że sie odezwałas. Dlaczego kończysz post slowami, że jest gorzej? Mnie wydaje sie, że jest całkiem odwrotnie. Nie dałaś się kolejny raz podejśc, omamić słówkami, więc jednak odniosłaś swoje pierwsze w tym względzie zwycięstwo. A to jest powód do dumy. Co to forsy. No cóż, czego mozna wymagać od faceta, który bez skrupułów brał pieniądze od kobiety, stwierdzając, że to prezent. Raczej było do przewidzenia, że dobrowolnie to On raczej Tobie ich nie zwróci. Facet pozbawiony klasy, niestety.
Co do nowej znajomości, to pewnie nic na siłę. Czas pokaże co będzie dalej. Musimy uwierzyć, że nie wszyscy faceci są podli i zdarzają sie prawdziwe perełki. Może to jest własnie Ten?
Ja to wszystko wiem, że on nie był dla mnie. Ciężko mi, bo ja też się przyczyniłam do rozstania, ale to on w tym wszystkim zawinił. Wiem, że zależy, to ode mnie żebym w końcu przestała, tylko to jest czasem silniejsze. Potrafie się uśmiechać, cieszyć tym co mam, ale są takie dni, gdzie samotność i inne problemy powodują, że nie daje rady...Przerasta mnie wszystko. Mam dość przeżywania wszystkiego sama, czuje że życie u mnie stoi w miejscu. Pracuje nad sobą, nad byciem asertywną, nad poczuciem własnej wartości, próbuje pokochać siebie, nad tym, że więcej nikt mna tak nie będzie manipulował jak robił to on i moja była przyjaciółka, ale tak strasznie mnie to już zmęczyło...za dużo we mnie żalu i złości, że oni układają sobie życie. A ja? ta, która zawsze była na każde zawołanie jak jej było źle, jak mu się odwidziało do mnie od czasu do czasu, a teraz zostałam całkiem sama, bo w końcu sie sprzeciwiłam i zaczęłam mieć swoje zdanie. W głębi serca cieszę sie, że z nią już się nie przyjaźnie, bo była dla mnie toksyczna...Wiem, że moge być z kimś szczęśliwa, czuje to, ale jeszcze widocznie nie spotkałam tego jedynego...może faktycznie mi on nie jest pisany
Ja to wszystko wiem, że on nie był dla mnie. Ciężko mi, bo ja też się przyczyniłam do rozstania, ale to on w tym wszystkim zawinił. Wiem, że zależy, to ode mnie żebym w końcu przestała, tylko to jest czasem silniejsze. Potrafie się uśmiechać, cieszyć tym co mam, ale są takie dni, gdzie samotność i inne problemy powodują, że nie daje rady...Przerasta mnie wszystko. Mam dość przeżywania wszystkiego sama, czuje że życie u mnie stoi w miejscu. Pracuje nad sobą, nad byciem asertywną, nad poczuciem własnej wartości, próbuje pokochać siebie, nad tym, że więcej nikt mna tak nie będzie manipulował jak robił to on i moja była przyjaciółka, ale tak strasznie mnie to już zmęczyło...za dużo we mnie żalu i złości, że oni układają sobie życie. A ja? ta, która zawsze była na każde zawołanie jak jej było źle, jak mu się odwidziało do mnie od czasu do czasu, a teraz zostałam całkiem sama, bo w końcu sie sprzeciwiłam i zaczęłam mieć swoje zdanie. W głębi serca cieszę sie, że z nią już się nie przyjaźnie, bo była dla mnie toksyczna...Wiem, że moge być z kimś szczęśliwa, czuje to, ale jeszcze widocznie nie spotkałam tego jedynego...może faktycznie mi on nie jest pisany
pisany czy nie pisany , ale jaki facet bedzie chciał taką użalajacą sie nad sobą kobitkę ?
Wyjdź z tej swojej jaskini smutku i żalu tam został tylko popiół na którym nic nie urośnie a grzebanie w nim cię dusi, do niej nikt też nie bedzie chciał wejść bo po co.
Takaja - jak będziesz na przyszłość chciała do niego wysłać smsa to szybciutko pisz na forum a my już damy Ci w dupalkę kopniaczka abyś tak nie robiła:-)
Słodziutka buziaczki, fajnie że wreszcie coś napisałaś i extra że masz adoratora, jak czytałaś moje posty to sama widzisz że za mną tylko ciągną "cmentarne hieny":-( buuuuuuuuu
Empatyk masz racje, mam nadzieje ze ten stan w końcu mi minie i dla mnie zaświeci słońce. Analizując, to widze kiedy jestem wesoła, uśmiechnięta, nie przejmuje się nim i moją "przyjaciółeczka", nie użalam się nad sobą, to przyciągam do siebie ludzi, tych fajnych ludzi. Najgorsze są dni właśnie takie jak mam teraz...nie cierpie ich, bo nie myśle racjonalnie
Empatyk masz racje, mam nadzieje ze ten stan w końcu mi minie i dla mnie zaświeci słońce............Najgorsze są dni właśnie takie jak mam teraz...nie cierpie ich, bo nie myśle racjonalnie
to wtedy przytul malutką takajkę która jest w tobie i cie potrzebuje czasami w te inne dni .
Maxi ja chciałam wejść na forum napisać co wyprawiam, że wpadłam w histerie i potrzebuje natychmiastowego otrzeźwienia, ale to była 3 w nocy. Bałam sie, że pomyślicie,że już całkiem zwariowałam i mnie pogonicie stad. Jakie szczęście, ze w tym stanie opamiętałam się z wysłaniem tego smsa, bo dzisiaj czułabym się jak skończona idiotka. Z tego wszystkiego padłam nie wiem kiedy. Mój kot przytulał się do mnie jak nigdy chyba czuł, że strasznie cierpie. Dzisiaj patrze a Wy moje kochane też spać nie mogłyście o zgrozo, nie ja jedna miałam ciężka noc.
Empatyk dziękuje Ci za te słowa. Pojawia się uśmiech na mojej twarzy
Witajcie. Jestem tu nowa. Przeczytałam ten watek i to wszystko prawda. Ja byłam taka głupia. Kochałam go bardziej niz on mnie. Kilka razy uderzył mnie w złosci a ja wybaczałam, bo nie wyobrazałam sobie zycia bez niego. Powoli traciłam do siebie szacunek. Potem seks...którego praktycznie nie było bo jak kochac sie z kims kto poniża. 10 miesiecy temu mnie zdradził ze starsza od siebie kobieta. Usłyszałam, ze to moja wina bo to....tamto....owamto. Błagałam go we łzach jak wychodził do tamtej a on sie tylko śmiał ze mnie. Upokorzenie. Do dzis słysze, ze jestem głupia i bez mózgu. Mamy córeczke 6 letnia która bardzo to przezywa. Która była świadkiem mojej depresji.
Dobre pytanie: dlaczego tak walczycie o tych panów dupków? No własnie!
To pytanie odmieniło moje myślenie.
Witamy darkchocolate, zagość się u nas, zawsze wspomożemy i przytulimy wirtualnie, musisz odzyskać siebie, napełnić siebie wiarą że jesteś wspaniałą, mądrą, piekną kobietą, napełnić swoje wnetrze większą pewnoscią siebie, nadzieją że Ty i córeczka dacie radę same bez wampira emocjonalnego wysysającego z Was soki, uwierz mi najgorszy jest ten pierwszy krok uswiadomienie sobie że to toksyczny, niszczący Ciebie związek, jeśli odejdziesz będziesz sie czuła jak po odstawieniu narkotyku, bo trucizna jaką Ci sączył była dla Ciebie pokarmem i wymaga hospitalizacji krótszej lub dłuzszej ale dasz radę, ponizał Cię i upokarzał i najwyższy czas powiedzieć DOŚĆ.
Dlaczego walczymy? bo jesteśmy słabe, naiwne, bo nasze szczęście opieramy na tym właśnie panie dupku, bo chocby był i najgorszy to chcemy aby był bo moze inny bedzie jeszcze gorszy, bo boimy się samotności, bo mamy niskie poczucie własnej wartości, bo nie kochamy i nie szanujemy siebie.
i...bo bez niego czujemy pustke, bo cale nasze wnetrze to byl ON.. wiec nic dziwnego, ze teraz jest pustka.
Trzeba jakos stanac na nogi... powoli i bez pospiechu
Bo kto powiedzial, ze mamy sie otrzasnac z tego w 3 dni.... mozemy sie otrzasac jak dlugo chcemy, i plakac ile chcemy i gdzie chcemy. Mozemy byc wsciekle i smutne na przemian. Kto nam zabroni? On? Prawo? Partia?
Wszystkie te emocje buduja nas i nasza przyszlosc bo zaczynamy o sobie myslec.
I Ty tez staniesz na nogi Darkchocolate.
Witaj
Dlaczego walczymy? bo jesteśmy słabe, naiwne, bo nasze szczęście opieramy na tym właśnie panie dupku, bo chocby był i najgorszy to chcemy aby był bo moze inny bedzie jeszcze gorszy, bo boimy się samotności, bo mamy niskie poczucie własnej wartości, bo nie kochamy i nie szanujemy siebie.
To staraszne i wstyd się przyznać ale to prawda niestety !!!
Dziś mam w głowie dwa słowa " śmierć frajerom " ! - sory za tak brutalne okreslenie ale to dotyczy mojego m.
Co za typ , coraz bardziej go nienawidzę !!
Wyprowadził się dwa dni temu a pisze do mnie czy mała jest zdrowa , bo taka pogoda hu..owa ,
czy grzeczna i że musimy odłozyć swoje sparwy na bok ???
Co dopiero wyszedł i widział ,że jest zdrowa więc po co takie głupie pytanie , jak mieszkał to się nie martwił czy coś jej potrzeba !!! Tatuś wielki !!
O jaki sprawy mu chodzi ?? rozwód ?? nic nie odłożę !!
Codziennie mam większego nerwa w sobie na niego !!!
Dlaczego walczymy? bo jesteśmy słabe, naiwne, bo nasze szczęście opieramy na tym właśnie panie dupku, bo chocby był i najgorszy to chcemy aby był bo moze inny bedzie jeszcze gorszy, bo boimy się samotności, bo mamy niskie poczucie własnej wartości, bo nie kochamy i nie szanujemy siebie.
Mysle,że to nie słabość i nie naiwność to potrzeba miłosci i poczucia bycia potrzebnym ,a walczymy o odzyskanie poczucia własnej wartości gdyż zostało ono zniszczone przez osobę najblizszą tą której sie ufało, tą z którą miałem przeżyc swoje życie. Stąd ten ból na początku nie do zniesienia i zaakceptowania.
Empatyk - raczej potrzeba bycia kochaną ale zgadzam się i na potrzebę bycia potrzebną.
Cześć dziewczyny, naczytałam się o snach Median i dziś miałam niepokojący sen - Otóż byłam na jakiejś dyskotece, wziełam torebkę ze sobą którą zostawiłam w jakimś miejscu i poszłam się bawić chyba z exiem ale nie pamietam kto to był, po 2 godz zajrzałam do torby i była całkowicie pusta, zniknął mój dowód tozsamości, wszystkie dokumenty, pieniądze i karty kredytowe, usiadłam i płakałam a potem zaczełam szukać, poszłam do banku aby zastrzec konto i powiedziano mi że na koncie nie mam juz żadnych pieniedzy a jedynie ogromny debet, zaczęłam krzyczeć kto mógł mi to zrobić przecież nie znał moich pinów, dali mi jakies srodki uspakajające i ktoś zaczął się głosno smiać, obudziłam się przerazona, oczywiście poleciałam zlustrować torbę a tam wsio było:-) Zastanawiam się co ten sen oznacza, bo był bardzo realny, w sumie tak moze być.
mi ostatnio pomagają rozmowy z kuzynem mówi mi jak on to widzi jako facet. i nie pieści się ze mną jak koleżanki "byle nie urazić" on wali jak leci prosto z mostu. i wiecie co ?? pomaga !!!
powiedział mi jasno i wyraźnie "co ryczysz teraz że tak on ciebie potraktował, to twoja wina widziałaś że coś z nim nie tak to nie zerwałaś tylko starałaś się go zmienić. ludzi nie da się zmienić oni tego sami muszą chcieć. to ty jesteś idiotką skoro dawałaś się tak traktować." no i ma rację ok a potem to " nie obarczaj faceta obowiązkiem że to on musi podnieść ci samoocenę, chora jesteś ?? nie lubimy zakompleksionych kobiet które marudzą że oglądamy się za jakąś atrakcyjną kobietą. przecież to normalne. dla nich nie, bo są zakompleksione. potem są afery i koło się zamyka"
dał mi jasno do zrozumienia że aby być szczęśliwym w związku trzeba wiedzieć czego się chce od życia i trzeba mieć silną samoocenę nie podważalną mocną !!! i czuć się dobrze sama ze sobą. mieć swoje własne "COŚ" co pozwala nam wywołać uśmiech na twarzy, a w sercu satysfakcję i ulgę.
wiecie co dziewczyny a ja dzisiaj tylko marzę o tym aby się przytulić, tak po prostu się wtulić w czyjeś ramiona
_ ;)_ bierz ale tylko dzis, chyba kupię sobie misia
O
II
Bez serca fajnego masz kuzyna. To mi się podoba, że nie owija w bawełne, tylko jako facet wie najlepiej na co ich stać. Jasno przekazuje Ci jaki dupek był z Twojego faceta. Nie daje Ci złudnych nadziei, że może facet się opamięta. Na pewno jest to terapia szokowa, ale dzięki temu szybciej zapomnisz o tym półfacecie. Ja jak czytam, to co Twój kuzyn mówi, to przestaje idealizować mojego byłego. Prawda jest taka, że mnie nie kocha i tyle. Dzisiaj mam lepszy dzień i stwierdzam, że mnóstwo czasu marnuje i energii na niego...Chyba dochodzę do wniosku, że najwyższa pora to skończyć. Ponad półtora roku użalania się i rozpaczania za nim hm...nie zasługuje on na darzenie go takim uczuciem. Ciekawe na jak długo będę mieć takie myślenie wrrrr
Takie_życie chyba każda tak ma jak jest już dłuższy czas sama. Niech mnie ktoś przytuli.....
Coś na poprawe humorku kobitki:D
Nie no empatyk kochaniutki jesteś
Takaja a ile prawdy w tej piosence. I to prawda nie kocha Cię, a ty zasługujesz na prawdziwą miłość a nie taką udawaną a na początek pokochaj taką miłością siebie ty sama, zawsze od czegoś trzeba zacząć
świetne są słowa tej piosenki
http://www.youtube.com/watch?v=_8ufltP3 … re=related
hej, dziewczyny czytam teraz ksiązkę polecaną przez Joma44 (ciekawe co z nią się dzieje?) "Toksyczne namiętności" Susan Forward, Craig Buck i musicie koniecznie ją przeczytać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Jest rewelacyjna
Cytat z niej (mówiłam kiedyś o tym)
"Patrzenie na kochanka przez rózowe okulary jest naturalnym rezultatem namietności i podniecenia nowym romansem. Robimy wszystko by widzieć tylko to, co chcemy widzieć, filtrując nasze postrzeganie przez romantyczne oczekiwania i marzenia. Takie optymistyczne filtrowanie rzeczywistości nazywa się idealizacją. Takie zachowanie odsłania pewne strony naszej osobowości, w zadnym jednak wypadku nie ujawnia wszystkiego. Wszyscy mamy złe dni, małe zazdrości, stałe odruchy, jakieś utrwalone poglady i niatrakcyjne przyzwyczajenia. I z pewnością nie zamierzamy ich ujawnić wobec partnera. W miarę jak rozwija się nasz nowy zwiazek, staramy sie pomniejszać wlasne ułomności i nie myslimy o tym, ze nasz wybranek robi to samo. Wierzymy że tylko "ta jedyna cudowna osoba" może uczynic nas szczęsliwymi, spełnionymi, rozwiazać wszystkie nasze problemy,dać upragnioną namietność i sprawić ze poczujemy się bardziej chciani i kochani niż kiedykolwiek. Mając tak olbrzymią moc "ta jedyna cudowna osoba" staje się nie tylko partnerem ale i koniecznością życiową a druga strona ma głeboko zakorzenioną potrzebę bycia potrzebną i bycia kochaną".
Witam Was dziewczyny i chłopaki :-)
Czytam ten wątek od trzech dni na raty, ale się tu mądrości życiowych nazbierało. Szkoda, że po drodze doświadczyłyśmy tyle bólu i cierpienia.
Powiem krótko co mi w tym wątku dało najwięcej siły (to chyba Zazdrość napisała coś w tym stylu): Gdybym na początku wiedziała jaki los zgotuje mi mój mąż to nie chciałabym go znać. Ta myśl to była moja drabinka do wyjścia z czarnego doła wspomnień jak było pięknie i jak jeszcze mogłoby być. Co z tego, że były fajne lata (albo ja je tak widziałam przez różowe okulary) skoro skończyło sie zdradą?
Przy okazji przez te trzy dni przyjrzałam się w końcu sobie zewnętrznie i wewnętrznie. SOBIE - nie mężowi. W końcu SOBIE. Schudłam i jestem super zgrabną "laską" teraz. Mam zgrabne długie nogi, fajną nową fryzurę, ubieram się modnie - dość młodzieżowo (trochę mi na to kasy poszło). Jak szłam w pracy do toalety to na korytarzu siedział fajny facet :-) Zakręciłam trochę pupą, a co. Jak wracałam to mało nie spadł z ławki. :DDDD Taka głupota, a jak cieszy, haaaaa!
Ale najważniejsze, że jestem człowiekiem, który ma czyste sumienie, który śpi spokojnie - to jest dla mnie bardzo ważne. Mam wady, wiem, że za dużo krzyczę, ale mam wiele zalet. Chyba więcej niż wad. Tak myślę. Jestem zatem dobrą osobą. A co straciłam? Męża, który niby był superfacetem do rany przyłóż, ale potrafił zostawić i narazić na cierpienie naszą małą córeczkę i mnie, który na etapie, gdy w jego mózgu pojawiła się myśl o romansie - nie potrafił oprzytomnieć i powiedzieć, że ma rodzinę. ROZDZINĘ! Dwie kobiety, które go bardzo kochają. Na ile zatem on jest wartościowy? A ponieważ nie potrafił się opamiętać na wczesnym etapie to potem stało się to na co sobie pozwolił. A charakter człowieka nie zmienia się z dnia na dzień. Skoro był do tego zdolny, to był zdolny i wcześniej i byłby zdolny później. Zatem? Na drzewo :-)
Na razie ze wszystkim sobie daję radę sama. Samochód naprawiony, prawie gotowy do zimy. Opał kupiony (na trochę), psychicznie coraz lepiej - po miesiącach leżenia na wycieraczce pod sercem mojego męża zaczynam sobie przypominać jaką mam wartość :-)
Obym takie same poglądy miała jutro!
do mamaNIKI:
Dziękuję! Dodałaś mi energii na wieczór!
Witam.....
Obym takie same poglądy miała jutro!
jutro zostaw jutru ,) ciesz sie dniem i skup sie na tym co dziś np, http://www.youtube.com/watch?v=UDC9nvzprMQ
powodzonka
mama.Niki witaj wsród nas. Życzę abyś takie poglądy miała już zawsze. I proszę dziel się z nami tą siłą, która jest w Tobie.
Witaj mama.Niki ! Bardzo fajnie czytało się co napisałaś, świetnie, że masz takie podejście do sprawy Nie wiem ile czasu zajęło Ci dochodzenie do takich wniosków, ale jak człowiek raz takie rzeczy pojmie to potem kuracja przeciwdupkowa chyba leci już z górki
(Przynajmniej mam taką nadzieję
;))
Bez serca, nie skomentowałam wcześniej, ale zawrzało we mnie po tym jak pisałaś, że eksio Cię molestuje wyznaniami, że jednak Ty a ta druga to pomyłka a parę dni później jego matka napisała Ci, że z tą drugą planuje ślub. Jak dobrze, że go nie chciałaś więcej oglądać i posłałaś go w diabły. Biedna byś była gdyby Ci na nim zależało i uwierzyłabyś w tą pustą paplaninę Osobiście wyciągam z tego wniosek: krętaczom STOP, bo krętacz pozostanie krętaczem. Mówi się, że każdemu warto dać drugą szansę, ale szczerze to powątpiewam, czy ktoś kto raz zawiódł zaufanie jest wart żeby na niego jeszcze w ogóle spojrzeć...
Hej moje kochane kobietki
Tak się rozchorowałam, że ledwo żyje a jutro do pracy Tak mi znowu smutno dzisiaj jakoś, brakuje mi go znowu, nie mam sił już do siebie. Takie_życie ja już pokochałam siebie,tak mi sie wydaje przynajmniej, mam czasem właśnie takie chore napady tęsknoty za nim. Wtedy idealizuje go jak się da, tłumacze każde jego złe zachowanie, że to przeze mnie. Byłam dzisiaj u siostry i tak z nia rozmawiałam o nim. Mówi, że ona pamięta go tego innego, że tak się zmienił przez te duże miasto, ja dokładałam zachowaniem dyktowanym przez moja była przyjaciółkę i się posypało. Brakuje mi kontaktu z nim Eh...dajcie mi siły, bo ja jej już nie mam.
Tak wracając do tej mojej koleżanki, to ten facet już przeszedł wszystko swoim zachowaniem. Głupia ona jest, że brnie w to, a potem będzie płakać. On powiedział jej, że kłócił się ze swoją byłą i uderzył ją. Beznadziejny typek. Moja koleżanka zamiast go pogonić, to się z nim spotyka. Powiedziałam jej, żeby się nie zdziwiła jak będą ze sobą dłużej, to i jej się w końcu oberwie. Ale to jak do ściany za bardzo zapatrzona w niego ;/ Tak myślę, że my kobiety same sobie gotujemy taki los, bo przeciez skoro widzimy, że facet jest taki, to te uczucie ma, aż tak wielką władze na nami ?? cholera jasna no ;/ Moja koleżanka jest głupia i naiwna, a mi szkoda tej jego byłej...
Hej Takaja wiem i ja mam np teraz mam straszny napad tęsknoty i ryczę nie wiadomo czemu. A siebie też wydaje mi się że kocham, tylko że jeszcze jego bardziej, a nawet już go nie chcę, och por...ne to wszystko na maksa.
Co do koleżanki niestety jak jest się zakochanym to można mówić i mówić, a ta osoba i tak widzi co chce.
Przeczytałam dzisiaj zdanie które zapadło mi w pamięć: "(...)zaakceptować własną samotność, bo jeżeli będę przed nią uciekać, już nigdy nie znajdę partnera, a jeżeli ją zaakceptuję to może coś się zmieni(...) głowa do góry dziewczyny, buziak
To prawda. Samotnosc bywa budująca. Pomaga na wszystko spojrzeć " z daleka".
walczymy o odzyskanie poczucia własnej wartości gdyż zostało ono zniszczone przez osobę najblizszą tą której sie ufało, tą z którą miałem przeżyc swoje życie. Stąd ten ból na początku nie do zniesienia i zaakceptowania.
Chyba problem w tym, ze zle myslimy bo przeciez jak ktos ma poczucie wlasnej wartosci to mu nikt tego nie odbierze. Jest to niemozliwe i juz.
My mamy zanizone poczucie wlasnej wartosci, dlatego wiklamy sie w zwiazki ktore nas ponizaja.
Dziewczyny, pilnuje sie na kazdym kroku, zeby nie zrobic ponownie jakiejs glupoty. Analizuje nawet tak glupie szczegoly jak np. czy jak komus zaproponuje podwozke samochodem do domu to znaczy ze juz sie podkladam i wysylam sygnaly ze dobry material ze mnie na ofiare... czy to zwykla zyczliwosc....
no i bach... bylam z kolega po pracy na kawie pogadac. Fajnie sie rozmawialo i choc jestem skryta i dzierze tajemniczo swoj los dla siebie... to tu sie wygadalam i na zakoczenie podsumowalam swoj byt jako pomyke natury bom glupia i naiwna nieprzecietnie.
Kumpel przytulil mnie serdecznie, pocalowal w czolo.... no i nie puszczal przez dluzsza chwile.... i w tej to wlasnie chwili uswiadomilam sobie pewne rzeczy.
Bylo mi dobrze, bezpiecznie i cieplo. Dawno tak sie nie czulam. Jestem teraz dzielan samotna matka, rozwijam swoje zainteresowania, ucze sie, dostaje podwyzki i awanse, kupilam meble i je sobie skrecilam sama, smieje sie.... no wiecie odzylam po toksycznym zwiazku.
i teraz w tych objeciach kumpla zrobilo mi sie smutno. Poczulam sie samotna
Bardzo bolesnie samotna.
... i juz nie chodzi mi o bratnie dusze, wspolne plany, malzenstwo etc... ja bym chciala zeby mnie ktos przytulil raz na jakis czas
Tak Zazdrość tego najbardziej brakuje, samotność jest budująca ale czasem dołująca, mnie też nikt nie przytula, faceci którzy chcą nawiązać ze mną kontakt (z innych portali) nie interesują mnie i nie zaprzątam sobie nimi głowy, czytam teraz "toksyczne namiętnoći" i jest to książka o mnie, wszystko to co tam opisane przeżyłam w realu, niesamowita lektura i znowu samotny weekend...
dzien dobry
umylam samochod...jestem hmm... flakiem. W cieplej kurtce, okutana mylam, szorowalam wrecz i sie zmeczylam. Pozytywnie. A musialam, bo samochod usyfiony, a na myjnie nie pojade, bo rdzewieje i moglabym z myjni bez jakis elementow wyjechac.. a poza tym musiaalm sie zmeczyc, bo łoś J. sie dzis odezwal. Oczywiscie po tym, jak go poprosilam w poniedzialek o zalatwienie przelewu nie odezwal sie, wiec wczoraj zadzwonilam do firmy i okazalo sie, ze moja umowa zaginela. W koncu sie odnalazla i bede miec pod koniec misiaca przelew. Oczywscie zlosliwie wyslalam mu maila wczoraj, ze bardzo mu dziekuje za "pomoc" i ze sama sobie poradzilam. No i dzis dostalam zwrotke z pretensja, ze nie dalam mu szansy tego zalatwic, a tak w ogole to mu wtedy prąd wysiadl i jesli mu nie wierze to trudno. Wiec odpisalam, ze mial 4 dni! na zalatwienie sprawy i zeby sie juz nie pogrążał bo zaczynam miec znowu odruchy wymiotne. I ze "temat oraz znajomosc uwazam za definitywnie zakonczone". Yeaaaah
Co za tupet! Pretensje, za to, ze mam czelnosc zwrocic mu uwage za to, ze sie opierdzielal przez 4 dni, a przeciez wystarczyl tylko jeden telefon, wrrrr.... tak sie moje drogie kobiety zalatwia cos dla kogos WAZNEGO I BLISKIEGO... grrrrrrr..... drań i to bez honoru!!!! Tak, czasem jak mi sie zbierze na wspomnienie tych durnych tekstow, ktorymi mnie karmil to naprawde mam mdlosci.
Czuje sie lepiej. Owszem, samotnie sie czuje, podobnie jak Wy weekend spedze ogladajac jakies filmy w samotnosci, ale naprawde jest mi lżej. Nie placze, bardzo rzadko juz o nim mysle. Wyksztalcilam w sobie taki odruch obronny, ktory powoduje, ze jak zaczynam o nim myslec, to blyskawicznie koncentruje sie na czyms innym, nawet jesli to ma byc kawalek patyka lezacego na ziemi. Cokolwiek, aby tylko nie myslec i to o dziwo dziala Czasem jak nie zadziala to przypominam sobie jego ostatnie slowa o tym, jaka to jestem wazna i bliska i dostaje takiego wku**, ze zaklne na glos i zlosc przechodzi po paru minutach, koncentruje sie wtedy na sprawach biezących.
Median brawo!!! Teraz nie waż sie już nic do niego odezwać. Jest coraz lepiej u Ciebie super w końcu powolutku zaczyna wychodzic słoneczko.
Ja dzisiaj też spędzie weekend w domu przed tv i szlag mnie trafia, mam koleżanki z którymi moglabym wyjść, ale jakoś nie lubie sie z nimi bawić, wole w domu zostać. Kotu przynajmniej smutno nie bedzie hihi i do tego chora jestem.
Brakuje mi tez strasznie kogos, kto by mnie przytulil, komu sie moge wyżalić, kogos kto będzie po prostu ze mna bez względu na wszystko Eh...
Wczoraj wracałam wieczorem do domu z pracy i mialam standardowo napady chorych myśli...dostalam oświecenia jak słowo kocham jest pustym slowem. Przypomniało mi sie jak mówilismy do siebie z moim M. Bylo dosłownie pokolei: On: Kocham Ciebie Ja: Ciebie kocham On: Kocham Ciebie nad życie Ja: Kocham Ciebie na zawsze On: Kocham Ciebie z całego serduszka i od nowa na odwrót. Takie było nasze codzienne po kilka razy wyznawanie miłości I co?? Jakie puste jest to słowo. Poczulam zlość w sobie, żal, smutek, wszystko naraz cholera no...bo moja miłość przetrwała wszystko nadal go kocham, a on?? Do diabła z nim
Takaja juz sie nie odezwe po pierwsze dlatego, ze nie mam juz powodu, a po drugie nie mam na to po prostu ochoty
Terapia na forum mi pomogla - dzis znajomy mnie zapytal czy gdyby ktos mnie poprosil to zmienilabym cos dla niego w sobie. Wiec fuknelam z cala stanowczoscia, ze nie ma mowy - jesli ktos mnie nie akceptuje to droga wolna. Jesli juz cos zmienie w sobie to tylko dla siebie, a nie dla kogos! i zeby mi juz wiecej takich bzdurnych pytan nie zadawal:)
Takaja to nie slonce, po prostu jestem zawieszona, ale nie spadam w dol. To jeszcze nie ten czas, kiedy slonce wychodzi, jeszcze za wczesnie...Pisalam juz, ze kupa we mnie agresji aktualnie Ale przyjdzie czas, ze sie uspokoje. Dlatego tez mniej sie udzielam na forum - nie chcialabym w tej swojej agresji kogos niepotrzebnie urazic. Jestem zeźlona na wszystko i na wszystkich, przede wszystkim na siebie, ale na otoczeniu tez sie odbija.
Jesli chodzi o slowo kocham to tez juz wspominalam - nikomu nigdy tego nie powiedzialam, to jest takie slowo, ktore nigdy nie moglo mi przejsc przez gardlo. i nie wyobrazam sobie, zeby komus je powtarzac codziennie, zeby w ogole komus je powiedziec. Ono jest takie jakies...zeszmacone. Swoje uczucia wole okazywac w inny sposob.
Czy Ty go rzeczywiscie kochasz? Czy swoje wyobraznie o nim? A moze mylisz milosc z tesknota??? Absolutnie to nie jest zarzut lecz pytanie - jak mozna kochac kogos, kto juz tyle czasu nie istnieje?
jak mozna kochac kogos, kto juz tyle czasu nie istnieje?
taaa...
albo w ogole nigdy nie istnial... bo istnialo tylko moje marzenie o tym jaki on jest
a slowo "kocham" nie jest tak wyswiechtane i zeszmacone jak slowo "żona"
Jesli chodzi o slowo kocham to tez juz wspominalam - nikomu nigdy tego nie powiedzialam, to jest takie slowo, ktore nigdy nie moglo mi przejsc przez gardlo. i nie wyobrazam sobie, zeby komus je powtarzac codziennie, zeby w ogole komus je powiedziec. Ono jest takie jakies...zeszmacone. Swoje uczucia wole okazywac w inny sposob.
Czy Ty go rzeczywiscie kochasz? Czy swoje wyobraznie o nim? A moze mylisz milosc z tesknota??? Absolutnie to nie jest zarzut lecz pytanie - jak mozna kochac kogos, kto juz tyle czasu nie istnieje?
jesli sie kogoś kocha to po co o tym mówić ,przecierz mówi całe ciało ,postawa,twarz,dotyk , gest na cóż jeszce słowa?
Median sama nie wiem, czuje nadal że go kocham, może faktycznie wywołane jest to moją samotnością, tęsknotą za nim, wyobrażeniem o nim, brakiem jego osoby itd. Przypomniało mi się coś, jak się do mnie odzywał, po kilku tygodniach czy miesiącach ciszy, to zauważyłam u siebie ten sam schemat. Jak go nie ma, to jest właśnie tak jak teraz, nie radze sobie, brak jego osoby mnie wykańcza. A jak sie pojawia na początku się cieszę z tego, ale zaraz jak widze jego zachowanie, wyczuwam od razu jego kłamstwa, wszystko mi się przypomina i dokłada tym, że przychodzi tylko po jedno. Mam całkowitą blokade wtedy i go gonie. Czy to nie jest chore jakiś obłęd? Teraz mi się wydaje, że jakby przyszedł, to bym go przyjęła z otwartymi rękami, ale jakby było w rzeczywistości tego nie wiem. Możliwe, że bym właśnie go pogoniła jak ostatnim wtedy razem, za to co robił. Pokręcone to wszystko i trudne ;/ Tak mi brakuje bliskiej osoby
A jakie to wieksze nieszczęście cie spotkac może jak go nie bedzie przy tobie ?
to co piszesz to typowe wspóuzależnienie
co do samotności troche lektury
;;??Czy możliwe jest przeżycie życia, w którym byłoby się tak całkowicie samotnym, że nie zależałoby się już od nikogo. Wszyscy w jakimś stopniu wzajemnie od siebie zależymy. Zależymy od rzeźnika, piekarza, producenta świec. Jest to zależność wzajemna. To dobrze! W ten sposób tworzymy społeczeństwo. Powierzamy pewne funkcje różnym ludziom dla dobra nas wszystkich - tak, byśmy funkcjonowali lepiej i żyli efektywniej. Taką przynajmniej mamy nadzieję. Być od kogoś zależnym psychicznie, być od kogoś zależnym emocjonalnie - co to ze sobą niesie? Oznacza to, że moje szczęście zależne jest od innej istoty ludzkiej.
Pomyślcie o tym. Jeśli tak jest, to następnie, bez względu na to czy sobie uświadamiacie to, czy nie, żądacie od innych, by jakoś przyczynili się do waszego szczęścia. A wówczas pojawia się następny krok: strach. Strach przed utratą, strach przed alienacją, strach przed odrzuceniem i wzajemna kontrola. Miłość doskonała wyklucza lęk. Tam, gdzie jest miłość, nie ma miejsca na żądania, na oczekiwania, nie ma zależności. Nie żądam, abyś uczynił mnie szczęśliwym; moje szczęście nie jest zależne od ciebie. Jeśli mnie opuścisz, nie będę rozczulał się nad sobą, twoje towarzystwo sprawia mi wielką radość, ale nie mogę zatrzymywać cię kurczowo dla siebie. Cieszę się bez potrzeby zawłaszczania tego, co sprawia mi radość. To, co naprawdę mnie cieszy, to nie ty; to coś większego niż ty i ja. To coś - jak odkryłem - jest podobne do symfonii, jest osobliwym rodzajem orkiestry grającej jakąś melodię w twojej obecności, ale kiedy odejdziesz, orkiestra grać nie przestanie. Gdy spotkam kogoś innego, gra ona inną melodię, równie zachwycającą. A kiedy jestem sam, orkiestra gra nadal. Jej repertuar jest olbrzymi, nigdy grać nie przestaje.
To straszne pytanie, ale czy możesz twierdzić, że mnie kochasz, jeśli jesteś do mnie przyklejony i nie pozwalasz mi odejść? Jeśli nie pozwalasz mi być sobą? Czy możesz twierdzić, że mnie kochasz, jeśli to ty potrzebujesz mnie psychicznie i emocjonalnie, by być szczęśliwym?
Musisz porzucić wszystko. Nie idzie tu o wyrzeczenie fizyczne, to byłoby za proste. Kiedy wyrzekniesz się swoich iluzji, wejdziesz w końcu w kontakt z rzeczywistością, i uwierz mi, już nigdy nie będziesz samotny, już nigdy samotności nie będziesz leczył towarzystwem. Samotność leczy się kontaktem z rzeczywistością. Mam tak wiele do powiedzenia na ten temat. O porzucaniu iluzji, o nawiązywaniu kontaktu z rzeczywistością i o samym kontakcie z nią. Czymkolwiek ona jest, nie można jej nazwać. Możemy ją tylko poznać; po odrzuceniu tego, co nierealne. Czym jest brak samotności, możesz dowiedzieć się jedynie wtedy, gdy przestaniesz kurczowo trzymać się innych, kiedy odrzucisz swą zależność. Pierwszym krokiem będzie spostrzeżenie tego stanu rzeczy jako czegoś pożądanego. Jeśli zaś będzie to dla ciebie czymś pożądanym, jak możesz się do tego zbliżyć?
Pomyśl o samotności, która jest twoim udziałem. Czy jakiekolwiek towarzystwo uwolni cię od niej? Tylko na chwilę cię od niej oderwie. A wewnątrz jest pustka, czyż nie tak? Kiedy ta pustka wypływa na powierzchnię, co wówczas robisz? Uciekasz, włączasz telewizor, radio, czytasz książkę, szukasz towarzystwa, rozrywki, oderwania. Wszyscy to robią. W tym zakresie kwitnie za naszych dni wspaniały interes, cały zorganizowany przemysł odrywania nas od pustki, dostarczania rozrywki.?
to forum poniekąd też uwalnia nas
"Czy możesz twierdzić, że mnie kochasz, jeśli to ty potrzebujesz mnie psychicznie i emocjonalnie, by być szczęśliwym?
Samotność leczy się kontaktem z rzeczywistością.
Pomyśl o samotności, która jest twoim udziałem. Czy jakiekolwiek towarzystwo uwolni cię od niej? Tylko na chwilę cię od niej oderwie. A wewnątrz jest pustka, czyż nie tak? Kiedy ta pustka wypływa na powierzchnię, co wówczas robisz? "
taaa...uciekam... czytam ksiazke, albo pisze na tym forum...
nie umiem nadal zyc
mam wiecej pytan niz odpowiedzi. Moja milosc nie przestaje mi wlazic ze swoja orkiestra.... codziennie pisze, smsuje, nie umiem sie od tego oderwac (nie dlatego ze nie mam narzedzi... nie mam mocy sprawczej )
Pomyśl o samotności, która jest twoim udziałem. Czy jakiekolwiek towarzystwo uwolni cię od niej? Tylko na chwilę cię od niej oderwie. A wewnątrz jest pustka, czyż nie tak? Kiedy ta pustka wypływa na powierzchnię, co wówczas robisz? Uciekasz, włączasz telewizor, radio, czytasz książkę, szukasz towarzystwa, rozrywki, oderwania. Wszyscy to robią. W tym zakresie kwitnie za naszych dni wspaniały interes, cały zorganizowany przemysł odrywania nas od pustki, dostarczania rozrywki.?
Empatyk tego mi było trzeba. Czuje, że jestem właśnie w takim stadium mojej samotności. Nie mam znajomych, z którymi mogłabym się na co dzień spotykać. Moje fajne koleżanki mieszkają dużo dalej ode mnie i nie mamy możliwości spotykania się częściej, ale zawsze w miesiącu staramy się chociaż dwa weekendy spędzić razem i to jest tak naprawde wszystko. Jestem zmęczona ludźmi, których znam w moim mieście. Wszystkie te moje niby przyjaciółki okazały się fałszywe i jestem tu sama. Po zakańczałam te znajomości, bo po co mi takie, gdzie tylko ciesza się, że mi się nie układa w życiu. Nie przeszkadza mi to już tak, ja się przyzwyczaiłam do samotności, pogodziłam się z tym, ale nie ukrywam jest mi czasem strasznie ciężko, bo już mam dość tych samych dni, praca, pusty dom, szkoła i tyle. A mam dopiero 25 lat, czuje ze stoje w miejscu. Spotykam znajomych jeszcze z liceum, wszyscy pozakładali rodziny, a ja? Mi sie to nie należy czy co? ;/ Może faktycznie, to ze mną jest coś nie tak?
Jestem zmęczona ludźmi, których znam w moim mieście. Wszystkie te moje niby przyjaciółki okazały się fałszywe i jestem tu sama. Po zakańczałam te znajomości, bo po co mi takie, gdzie tylko ciesza się, że mi się nie układa w życiu.
Niestety tak bywa
Takaja, aż musiałam się upewnić, ile wiosenek liczysz Kobieto, całe życie jeszcze przed Tobą. Pomyśl, że w dużo gorszej sytuacji są kobiety dużo, dużo starsze, które zostają nagle same. W ich przypadku dołącza się jeszcze swego rodzaju "wykluczenie" (to dużo starsze pokolenie jest dużo, dużo mniej tolerancyjne dla takich fanaberii).
Dobrze zrobiłaś, że odpuściłaś sobie fałszywe przyjaciółki - chrzanić je!
Bądź silna. Zobacz, ile nas jest.
Znowu zaglada tu żeby się wygadać i wyżalić . Jest mi bardzo źle i czuję się naprawdę okropnie !!! Chciałabym zasnąć i się nie obudzić !!!! Już jestem na skraju wytrzymałości , w parcy stres ,w domu stres i to już od ponad miesiąca !!!
DLACZEGO JA JESTEM TAKA GŁUPIA ???!!!! DLACZEGO?
Sama przed sobą sie wstydzę ,że dałam sie podejść mojemu M .
Wczorajszego wieczora pisał do mnie ,że chce wpaśc do mnie . Napisałam mu że mnie nie ma i nie ma takiej możliwości . O godz. 1.00 zaczoł dzwonic non stop na telefon , wyciszyłam , zaczął wysyłać smsmy ,że stoi pod drzwiami żebym go wpuściła > Nie chciałam , pukał i wkońcu dla świętego spokoju go wpuścilam . Wszedł mi zaczął mnie przytulać i całować . Popłakałam się i do tej pory wyję . Przytulił mnie mocno i poczułam jak by mu zależało na mnie , ale okazało się że przyszedł po jedno . Po wszystkim ubrał sie dał mi buzi i powiedział,że przyjedzie dziś po małą .
Czuję się juak sz..ta , coś strasznego . Zagrał na moich uczuciach !!!!
Napisał ,że w łózku zawsze nam było dobrze , że to było w nim tak silne że musiał przyjechać .
Jednak napisał ,że nie możemy być razem bo nie mamy do siebie zaufania .
Wciskał mi głodne kawalki ,że nawet po rozwodzie będziemy przed Bogiem małżeństem i że czas pokaże co z nami będzie .
ZDEPTAŁ MNIE !!!!!!
Nie umiem sobie z tym poradzić . Nie wiem jak się zachować jak przyjdzie , udać ,że się nic nie stało ???
oj Mała !!!!! ehh no niestety jesteśmy słabe. może było ci to potrzebne bo niestety teraz otworzyłaś oczy....... dobrze się stało, trudno było i poszło nie zmienisz tego. z drugiej strony patrząc to chociaż sobie ulżyłaś
wszystko ma zawsze dwie strony więc zobacz te sytuacje z tej drugiej opcji
i nie becz już wszystko będzie dobrze. nie daj się znów tylko i powiedz mu next time taki tekst "jestem zbyt piękna i zbyt młoda aby w nieskończoność dawać ci się tam wykorzystywać chcesz pobzy ..... idź do burdelu bo ja już nie chcę robić za Twoją własność. pal wrotki"
S....syn. Mała, jak to mówią: próżny żal po szkodzie. Zapamiętaj to, co teraz czujesz. Nie po to, żeby się dołować, tylko po to, żeby już nigdy Cię nie wykorzystał w ten sposób.
A teraz wytrzyj oczyska, potrząśnij lokami, wypnij pierś i do przodu. Trudno, stało się.
Masz rację , jestem słaba i to starsznie !! Czuję się naprawdę podle . On sie czuje panem sytuacji , ale tak jak piszesz nie dam sie drugim razem i tego jestem pewna na 100% .
Jestem wykończona już , schudłam strasznie (ale to jeden pozytyw tej całej sytuacji ) , spodnie mi z tyłka lecą , oczy mi się zapadły od płaczu .
Niekochana72 , tego co teraz czuję nie zapomnę , czuję się jak by mnie ktoś przeżuł i wypluł
Teraz zapakuj to uczucie do odpowiedniej szufladki i zamknij.
Może się przyda, bo my jakoś mamy tendencję do zapominania i wybaczania.
bądź że twarda !!!!!!! nie ty pierwsza się dałaś tak podejść myślisz że ja nie byłam taka głupia ?? jasne że byłam czułam się wtedy jak jego prywatna prostytutka !!!!!!! masakra
ale zapamiętałam sobie to uczucie po i obiecałam nigdy więcej. I tak się stało, nie dałam się znów zwieść na manowce .... będzie dobrze mała !!!!!!!!!!!!!! olać go i przestań o tym myśleć wiem że ciężko tym bardziej przy takiej pogodzie ale dasz radę !!!!!!!!!!!!
koko bongo i do przodu
tylko że sobie to wytłumaczyłam a tam chociaż się pokochałam i nie mam takiego parcia na seks:) i nawet dobrze że z nim a nie z jakimś pierwszym lepszym lepakiem
On ma zaraz przyjść do malej , chce z nią posiedzieć u mnie bo niby spi w pracy . Napisał ,że chce pogadać i boję się znów usłyszę o rozwodzie i się rozkleje przy nim . Teraz odwrócił sytuację tak żebym czuła ,że to ja coś tracę cos co nigdy nie wróci .
Mała ale ile zyskasz, przede wszystkim spokój, uwierz że jesteś silna i dasz radę. Dałaś radę przez tyle lat cierpieć przez niego, więc dlaczego nie miałabyś dać rady pocierpieć trochę bez niego. Jak zobaczy że na nic u Ciebie nie może liczyć da sobie spokój i w końcu będzie lepiej.
Macie rację wszystkie , nie mogę więcej okazać słabości . Idę się pomalować żeby nie widział że plakalam
Mała, jak bedzie chciał jeszcze pobzykać powiedz żeby to zrobił ręcznie a TY jego przedłuzeniem reki nie jesteś, może zostaw go z małą niech się bawi i wyjdź gdzieś aby tego nie słuchać, mała większość z nas dała sie tak podejść bo jesteśmy za wrażliwe dla tych palantów i mamy uczucia, emocje, których oni nie mają, ja też dałam sie tak podchodzić przez 4 m-ce, więc sama widzisz, tak mamy, głowa do góry, bedzie dobrze, bądź twarda na przyszłość i nie daj się tak zmanipulować, tak jak napisała bez serca, przyjmij to jako ulżenie sobie i tyle.
Dzięki dziewczyny , podbudowałyście mnie trochę , troszkę lepiej się czuję ale pewnie nie na długo. Pan dupek zaraz przyjdzie , moze Maxi masz rację , zostawię go z mała i wyjdę sobie na siłownię . Boję się ,ze wieczorem znów wypłaczę się Wam na forum .
Jak będziesz potrzebowała to płacz ale to będzie dopiero wieczorem a teraz głowa do góry i pierś do przodu. I jeszcze jedno jeśli seks był dobry to po co się zadręczać i tego żałować było miło i tyle, tak jak maxi mówi
Jezeli chodzi o sam fakt ulzenia sobie i wyładowania emocji to zazdroszczę he he:-) ja uskuteczniam najgorsze zajecie jakie dla mnie jest PRASOWANIE ale muzę mam na maxa he he
Niedługo pójdę z kumpelą na piwko a póki co już 2godz prasuję, uzbierało sie tego dziadostwa!
Kochane, znalazłam coś na chwilę refleksji:
DESIDERATA
Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, bądź na dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swą prawdę jasno i spokojnie i wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.
Niech twoje osiągnięcia, zarówno jak i plany, będą dla ciebie źródłem radości. Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek byłaby skromna, ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu.
Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa, niech ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty. Wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu. Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia, ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa.
Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy. Masz prawo być tutaj. I czy to jest dla ciebie jasne czy nie, wszechświat jest bez wątpienia na dobrej drodze. Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia. W zgiełku i pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą. Przy całej złudności i znoju, i rozwianych marzeniach jest to piękny świat. Bądź radosny i uważny. Dąż do szczęścia.
Znalezione w starym kościele Św. Pawła w Baltimore 1692
Takaja, aż musiałam się upewnić, ile wiosenek liczysz
Kobieto, całe życie jeszcze przed Tobą. Pomyśl, że w dużo gorszej sytuacji są kobiety dużo, dużo starsze, które zostają nagle same. W ich przypadku dołącza się jeszcze swego rodzaju "wykluczenie" (to dużo starsze pokolenie jest dużo, dużo mniej tolerancyjne dla takich fanaberii).
Dobrze zrobiłaś, że odpuściłaś sobie fałszywe przyjaciółki - chrzanić je!
Bądź silna. Zobacz, ile nas jest.
Niekochana, mimo mojego PODESZLEGO ;P wieku nigdy nie odczulam, ze jestem wykluczona z czegokolwiek a wrecz zakomunikowano mi, ze daje nadzieje kobietom, ze moze sie udac, mimo wieku, mimo dzieci, mimo braku inwestowania w siebie przez lata.... kiedy zaczyna sie od zera.
Chodze "dumnie" bom dumna z siebie, wiec moze nikomu nie przyszloby do glowy oskarzyc mnie o fanaberie.
co do przyjaciolek Takaja...
One maja takie rozwiazania
1. Zrozumiec Twoja sytuacje, i wspierac Cie psychicznie, fizycznie, finansowo, bo sa dojrzale i wiedza, ze wszystko co sie w Twoim zyciu dzieje wyjdzie Ci na dobre... a one jako przyjaciolki pragna Twojego dobra
2. Oczerniac Cie, wysmiewac, pogardzac bo same nie maja lekko w swoich zwiazkach i dotego maja problemy emocjonalne ze soba (np cierpia na kochanie za bardzo) i Twojego losu uzywaja jako przyklad dla siebie i dla swoich partnerow jako dowod jakie to one sa wspaniale i jak sie poswiecaja bo INNE (np, takie jak TY..O!) to nie sa zdolne do takich poswiecen
3. Oczerniac Cie, wysmiewac, pogardzac bo dla nich szczytem osiagniec kobiety i jej podstawowa wartoscia jest utrzymanie samca przy sobie na wszelkie mozliwe sposoby.
4. Patrzec na Ciebie z zazdroscia ( nie ze mna ) i podziwiac za sile jaka masz w sobie
Jest jeszcze taka ewentualnosc, ze Ty nieslusznie widzisz ich pogarde i falsz, bo czujesz sie przegrana i pokonana i nie masz odwagi chodzic z podniesiona glowa.
Przemysl to. Bo tak naprawde to Ty nie masz sie czego wstydzic ani byc na nie zla. z ktorej strony by na nie nie spojrzec mozna im tylko wspolczuc.
Nie poddawaj sie biernie ich ocenie i nie ulegaj nastrojowi w jaki Cie wpedzaja.
GLOWA DO GORY! Badz z siebie dumna.
Mała, jak bedzie chciał jeszcze pobzykać powiedz żeby to zrobił ręcznie a TY jego przedłuzeniem reki nie jesteś, może zostaw go z małą niech się bawi i wyjdź gdzieś aby tego nie słuchać, mała większość z nas dała sie tak podejść bo jesteśmy za wrażliwe dla tych palantów i mamy uczucia, emocje, których oni nie mają, ja też dałam sie tak podchodzić przez 4 m-ce, więc sama widzisz, tak mamy, głowa do góry, bedzie dobrze, bądź twarda na przyszłość i nie daj się tak zmanipulować, tak jak napisała bez serca, przyjmij to jako ulżenie sobie i tyle.
dobre
a ja bym dodala "recznie" i jak chcesz to mozesz na mnie patrzec, usiade sobie na kanapie i bede czytac gazete.. ha ha
ja tez dalam sie podejsc kilkakrotnie podobno statystycznie jest to maxymalnie 7 razy. Ja juz wyczerpalam moja statystyke
Polecam tez metode Lilusi (co tesknie za nia a juz dawno tu nie zagladala)czyli metode "Na Pilota" mowisz: Spotykam sie z rosyjskim pilotem Wlodkiem i on jest piekielnie zazdrosny, ze tu przychodzisz. Boje sie, ze cie kiedys w jakiejs bramie pobije. Postaraj sie ograniczyc do minimum czestotliwosc wizyt. Seks tez nie wchodzi w gre bo jestem wierna i bardziej juz psychicznie nastawiona na mojego nowego chlopaka.
Chyba, ze nadal chcesz (bo masz taka potrzebe wynikajaca z kochania za bardzo) dawac mu sygnaly, ze jestes gotowa go przyjac, wszystko wybaczyc, ulec, sluzyc... i cokolwiek byleby tylko wrocil, byl i mowil, ze kocha. Jesli tak... zacznij sie kontrolowac i postepowac bardziej z rozumem niz z chorymi emocjami.
Zazdrość, Ty już też nie przesadzaj z tym PODESZŁYM wiekiem. Ja miałam na myśli kobiety 70+.
Odnośnie "przyjaciółek": kiedy widzimy kobietę, która zmieniła swoje życie przeważnie mamy refleksję na ten temat. I tu czasami przychodzi zaskoczenie: przecież mój związek nie jest wcale lepszy, a nic z tym nie robię. I można pójść w dwie strony: potraktować ja jak dobry przykład i zawalczyć o zmiany w swoim związku lub stwierdzić, że to "fanaberia" i odsunąć się od tej osoby.
Zgadzam sie, ale wydaje mi sie ze za fanaberie uznaja to tylko te osoby, ktore maja ze soba jakis problem. Nikt normalny nie nazwie tego fanaberia... dlatego powiedzialam, ze nalezy takim osobom wspolczuc. Mi osobiscie.. szkoda ich. Jakiz ich swiat jest plytki, maly i zakompleksiony. Biedne istoty. Raczej zamiast odgradzac sie i czuc "towarzyskie wyalienowanie" poszlabym do nich z checia pomocy i zapytalabym czy czegos nie potrzebuja i czy jakos im nie pomoc. Bo im wspolczuc nalezy z calego serca.
Ja jestem bardzo ciekawa, jak zareagują nasi (moi i M) znajomi na tą sytuację (na razie nikt z naszych "wspólnych" nic nie wie). Nastąpi weryfikacja znajomych? Albo może się miło rozczaruję?
Zazdrość, a jak zareagowały Twoje koleżanki? Bały się, że będziesz jako wolna do wzięcia starała się ukraść ich "wspaniałych" mężów, partnerów? Czy raczej wspierały?
Przez ostatnie 2 m-ce naszego wspólnego sexu miałam dokładnie 7 razy, ooooooo toby się zgadzało, limit wyczerpałam he he, i tym optymistycznym akcentem idę na piwko zalać żądzę sexu he he he
Hej kobietki
Mała nie łam się masz nauczkę i teraz będziesz wiedziała, że jak przylezie, to żeby go pogonić. Ja też nie jeden raz dałam sie tak zwieść przez mojego byłego, limit został zdecydowanie wyczerpany Tak mnie to już podbudowało co on robił, że dwa ostatnie razy jak przyszedł znowu po jedno, to go zwyczajnie pogoniłam. Zrobiłam najpierw tak, że byłam milutka, przytulałam się, całowałam się z nim namiętnie, żeby dziada rozgrzać do całości i jak już był tak napalony, w stadium takim, że facet wyłącza mózg i myśli wszystkim znaną częścią ciała i kazałam mu grzecznie zmykać do domu spać, bo już późno
A co? On mna tyle razy się zabawił dodatkowo rżną przy tym tylko ofiarę losu, winiąc mnie za wszystko, to sie odegrałam. A na jakim fochu poszedł do domu łooo matko. Fakt cierpiałam strasznie, ale jednocześnie byłam z siebie dumna, że nie pozwoliłam mu znowu na taką zagrywkę. Jeszcze mnie nachodził po nocach, ale nie otwierałam mu drzwi i dał sobie już całkiem spokój. Był na tyle bezczelny, że w nocy przychodził do mnie, a w dzień widziałam go z jakąś dziewczyną. Bądź silna, takie sytuację tylko działają tak naprawdę przeciwko mu, bo Ty następnym razem już nie pójdziesz na te jego głupie zagrywki.
Zazdrość z wszystkich wymienionych punktów, to od 2-4 idealnie pasują do mojej byłej przyjaciółki. Jak sobie przeanalizowałam wszystkie sytuacje co ona robiła, a jaka ja byłam głupia, że jej słuchałam. Wszystko co robiła, to oczywiście było dla mojego dobra. Jasne! Ona mi zawsze chciała wybierać faceta, który w moich oczach był dupkiem nic nie wartym. Jak mi sie spodobał ktoś całkiem inny, niż w jej guście, to była tragedia. Potrafiła mi sceny robić przy nich. A ja ja słuchałam i dawałam sobie spokój. Z kim się nie spotkałam wg mnie był w porządku, to dla niej absolutnie nie, że za grzeczny, a to za brzydki, mln powodów na nie albo że na pewno kurw....Należe do spokojnych osób i zawsze chciałam mieć normalnego faceta, który będzie po prostu ze mną bez względu na wszystko. Teraz wiem, że ona mi to po prostu uniemożliwiła. Ja swoją głupotą pozwoliłam na to. ;/ Jeszcze jak byłam z moim M. to zawsze zabraniała mi gdzieś z nim jeździć jak ona jeździła ze swoim i ja to robiłam. On siedział w domu, a ja z nimi sama jak takie piąte koło u wozu, byle moja przyjaciółeczka się na mnie nie obraziła. Boże jaka ja głupia byłam. Nie wybacze jej tego nigdy. A ona żeby zostawić swojego faceta i zeby pojechała sama z nami. Absolutnie nie było takiej opcji. Śmiała mi sie w twarz. Kiedy jej było źle w związku, byłam na każde jej zawołanie, kiedy mi było źle - jej nie było. A kiedy u niej relacje z facetem były super, ona w tym czasie zapominała o moim istnieniu. Moj były jej nie nawidził, teraz dopiero wiem dlaczego. Zawsze mi powtarzał, że ona jest fałszywa. Troche za późno to zrozumiałam, ale lepiej późno niż wcale. Zakończyłam ta chorą "przyjaźń" prawie 2 miesiące temu i dopiero teraz powoli czuje, że zaczynam żyć. Robie co chce i z kim chce, ona już mi nie wybiera i nie mówi co mam robić. Co za wspaniałe uczucie... Musiałam się wygadać, wyrzucić to z siebie, bo ciężko mi z tym. Wiem, że właśnie przez nią bardzo dużo przyczyniłam się do rozstania z M. chociaż on tez nabroił i to bardzo dużo. Mam i ja nauczke na przyszłość, nigdy nie będę robić coś wbrew sobie i to, że ktoś mi coś karze, bo przez to zostałam całkiem sama. Mój związek się rozpadł, niektóre koleżanki się odsunęły ode mnie przez nią. A ona hm...ponoć ma się świetnie. Facet od niej uciekł, ale na siłe go utrzymała przy sobie. Życze jej szczęścia, ale już z dala ode mnie. Jestem przekonana, że jak jej będzie źle, to jeszcze nie raz zapuka do moich drzwi, ale dla mnie ta toksyczna przyjaźń sie już skończyła i jestem z siebie dumna, że w końcu potrafiłam pokazać, że nie jestem taka naiwna za jaka mnie ona cały czas uważała i potrafię powiedzieć co myśle i czuje. Nie wybacze sobie jednego, gdybym mogła cofnąć ten czas, gdzie kłóciłam sie z moim M. przez nią i to naprawić dziś bym, to zrobiła. Jednak za późno Jedno wiem, w następnym związku już na to nigdy nie pozwolę...
Jest mi lżej jak Wam to napisałam, siedziało to we mnie bardzo długo, dusiłam się tym, mam do niej cały czas żal za to jak mną manipulowała, ze straciłam z mojej też winy swoja miłość, jak przez to cierpie i jak wiele razy próbowałam ułożyć sobie życie z kimś innym i mi to niszczyła za każdym razem...
Mam żal do niej, że zostałam całkiem sama, a ona układa sobie życie ze swoim facetem. Zawsze jej dobrze życzyłam, dostałam w zamian to co dostałam wrrrr ale we mnie jest dużo złości
Strony Poprzednia 1 … 18 19 20 21 22 … 55 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dlaczego zdradzani sa glupi...
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024