Ano, trzeba się ujawnić ze swoimi obrażeniami wewnętrznymi
Miałam Median podobnie jak Ty z tego, co czytałam. Czułam, że z dupkiem łączy mnie tak wiele (poza tym, że on jest dupkiem właśnie, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam): doskonałe zrozumienie, odbieranie na tych samych falach, te same pasje, zbliżona wrażliwość, a poczucie humoru miał takie, że nikt całe życie nie umiał mnie rozbawić jak on to robił. Czułam, że znalazłam to, czego szukałam (a szukałam długo, bo niebawem wybije 30tka). Boję się trochę, że takiego poczucia dopełnienia w innej osobie już nie znajdę. Dopełnienia... ? No to tyle by było wyobrażeń. Mój materiał na dopełnienie okazał się być bowiem kawałkiem zwykłej szmatki. Cieszę się, że to już za mną i zamknięte na kłódkę. Co więc robię na tym forum ?
Wciąż jakoś boli świadomość, że było się oszukiwanym, poczucie, że dotknęło się szczęścia, które okazało się być zwykłą iluzją. Zdarza się za tą iluzją popłakać. Bywa tak, że ból trawi całe moje dni. Bo to, że ktoś nadużył danego mu zaufania boli bardzo.
A zdawało się być pięknie i barwnie, bo dupek epatował wielkim uczuciem i też sądził, że wspaniale się dogadujemy, w ogóle ze mną czeka go istna wspaniałość i świetlana przyszłość, z racji czego żyć beze mnie już nie chce- to tak w maksymalnym skrócie. Tylko nic a nic nie wspomniał (do czasu), że w jego głowie cały czas jest sobie inna, o zgrozo- ważniejsza. Kochał bardziej. Myślał o niej cały czas. A mi nie mówił, bo przecież po co? Ale dupek chce jednak tamtej i basta. Będzie ją zdobywał. Nie wiem czy druga go olała czy jemu się odwidziało, ale należy wspomnieć, że była i trzecia, trzecia zdecydowanie mniej ważna od najważniejszej czyli drugiej, za to stanowiła- o czym oczywiście nie wiedziałam- rzeczywistą dziewczynę dupka równolegle ze mną. Miała nade mną tą przewagę, że była nią przede mną, w trakcie mnie, a potem jeszcze chwilę po mnie, więc to ja byłam elementem nadliczbowym w tym układzie, o którym nie miałam pojęcia. Nie mniej jednak trzecia przepadła chwilę po mnie, zapewne z racji czwartej, która pojawiła się w sumie nie wiem dokładnie kiedy. Poczułam się nieco oszołomiona zaskakującym natłokiem konkurencji, o której absolutnie żadnej mowy nie było. Mowa była tylko o tym czego to dupek do mnie nie czuje. Jak jest wspaniale.
Właściwie to źle ustaliłam numerację, bo zaczęłam od siebie, no a nie byłam pierwsza ani chronologicznie ani pod względem hierarchii ważności, natomiast biorąc pod uwagę rozwój wydarzeń- dość długo i rozbrajająco naiwnie byłam przekonana, że jestem jedyna, a dupek mnie w tym przekonaniu utwierdzał. Nieładnie. Stąd z przyzwyczajenia przylepiłam sobie numer jeden. Wybaczcie nietakt.
Można zapytać czy niczego nie przeczuwałam, nie podejrzewałam. Owszem. Pewne fakty wzbudzały we mnie podejrzenia. Ale dupek mnie zapewniał, dupek "kochał". Moja wiara w szczerość drugiego człowieka była silniejsza niż zdrowy rozum. To była bardzo ważna lekcja na przyszlośc- słuchać się rozsądku a ślepą wiarę zostawić sobie na lepsze czasy.
Wiecie co robię, gdy dopada mnie tęsknota za tym co było piękne (przynajmniej w moim mniemaniu), uczucie pustki, bezsilność ? Pozwalam sobie na ból i płacz, mówię sobie, że muszę przez to przejść, ale w końcu przejdę i pójdę dalej silniejsza. Powinnyśmy się cieszyć, że to całe "szczęście" już za nami, bo to, co najgorsze, całe rozczarowanie, mamy już za sobą. Uwolniłyśmy się od gównianych typków. Teraz trzeba już tylko odreagować a potem pełną parą do przodu 
Może tymi przykrymi doświadczeniami wyczerpałyśmy nasz życiowy limit na popaprańców i to, co nas czeka może być już tylko lepsze?
Tego się trzymajmy 