Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 146 z 146 ]

131 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-04-08 13:07:40)

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Halina3.1 napisał/a:

Widzisz, ty sam nie wiesz co piszesz, bo nie masz za grosz doświadczenia w kwestiach w których chcesz uchodzić za szlachetny autorytet i narzucać ludziom jak mają żyć. Mylisz docieranie się z niańczeniem i pokazywaniem palcem. Na początku nie pisałeś, że to tylko miesiąc na przyzwyczajenie się a brzmiało to tak, jakbyś był w stanie przymykać oko na fakt, że ktoś jest brudasem. Zmieniasz narrację i stronę jak w kalejdoskopie, ogólnie gadanie z tobą to jak gadanie z kimś co ma mnogie osobowości.

Dokładnie wiem co piszę. Po pierwsze ani razu nie pisałem, że jestem w tej kwestii jakimkolwiek autorytetem. Po drugie ani razu nie określiłem dokładnie ile czasu mam na myśli, zawsze pisałem "ograniczony czas". Jak już tak bardzo chcesz się przyczepić to przynajmniej przeczytaj dokładnie, napisałem "chociaż" miesiąc, a nie "tylko" miesiąc. Ten jeden miesiąc to moim zdaniem takie minimum, a wszyscy się dogadają na ile chcą i ile są w stanie zaakceptować.

Ależ mi właśnie o to chodzi, o przypomnienie raz czy dwa bo na przykład nie wchodziłem do jakiegoś pokoju przez dwa dni i nawet nie widziałem, że jest tam brudno. Żadnego pilnowania na każdym kroku choć mi osobiście nawet to przez ten miesiąc czy dwa by nie przeszkadzało pod warunkiem, że widziałbym postępy w nauce.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Widzisz, ty sam nie wiesz co piszesz, bo nie masz za grosz doświadczenia w kwestiach w których chcesz uchodzić za szlachetny autorytet i narzucać ludziom jak mają żyć. Mylisz docieranie się z niańczeniem i pokazywaniem palcem. Na początku nie pisałeś, że to tylko miesiąc na przyzwyczajenie się a brzmiało to tak, jakbyś był w stanie przymykać oko na fakt, że ktoś jest brudasem. Zmieniasz narrację i stronę jak w kalejdoskopie, ogólnie gadanie z tobą to jak gadanie z kimś co ma mnogie osobowości.

Dokładnie wiem co piszę. Po pierwsze ani razu nie pisałem, że jestem w tej kwestii jakimkolwiek autorytetem. Po drugie ani razu nie określiłem dokładnie ile czasu mam na myśli, zawsze pisałem "ograniczony czas". Jak już tak bardzo chcesz się przyczepić to przynajmniej przeczytaj dokładnie, napisałem "chociaż" miesiąc, a nie "tylko" miesiąc. Ten jeden miesiąc to moim zdaniem takie minimum, a wszyscy się dogadają na ile chcą i ile są w stanie zaakceptować.

Frajerzysz. Masz minimalny próg wymagań zarówno od życia jak i od potencjalnej partnerki.
Tak, twoje posty brzmią jakbyś wiedział lepiej, pomimo, że żadnych doświadczeń nie posiadasz i był judgemental w kwestiach o których nie masz pojęcia. Jesli tak brzmisz w rozmowach, to już tutaj masz jeden z potencjalnych problemów w relacjach z ludźmi. Frajerstwo to drugi.

133

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Halina3.1 napisał/a:

Frajerzysz. Masz minimalny próg wymagań zarówno od życia jak i od potencjalnej partnerki. Tak, twoje posty brzmią jakbyś wiedział lepiej, pomimo, że żadnych doświadczeń nie posiadasz i był judgemental w kwestiach o których nie masz pojęcia. Jesli tak brzmisz w rozmowach, to już tutaj masz jeden z potencjalnych problemów w relacjach z ludźmi. Frajerstwo to drugi.

No to tylko źle brzmią albo źle je interpetujesz. Wymagam by potencjalna partnerka mi się podobała zarówno z wyglądu jak i charakteru, całą resztę się ogarnie i dogada później, krok po kroku. Zdaje się, że nie możemy się zrozumieć bo ty patrzysz na to z perspektywy dłuższego czasu w związku, a ja jego początku, pierwszych tygodni. Ja mogę sobie wyobrazić jedynie początek związku, jeszcze na etapie zakochania. O tym co będzie gdy "motylki" już znikną będę musiał się zastanowić później kiedy to się stanie w ogóle możliwe.

134 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-04-08 18:20:44)

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

Mi właśnie o coś takiego cały czas chodziło. Jak już kilka osób tu pisało takie czynności typu uruchomienie pralki czy obsługa odkurzacza ogarnie każdy po 10-15 min na YT nawet jeśli nigdy wcześniej tego nie robił. Jedynie wykształcenie przyzwyczajeń, że trzeba to robić te dwa razy w tygodniu czy nawet raz to jest kwestia, na którą potrzeba trochę czasu.

To ja mam w takim razie pytanie: skoro te czynności zajmują 10-15 minut, a instrukcja obsługi dostępna jest na YouTUbe, to dlaczego masz z tym taki problem?? Wykształcenie przyzwyczajeń? A co tu jest do wyształcania? Każdy nawet średnio ogarnięty człowiek jako oczywiste uznaje, że się po sobie sprząta, a pranie, żeby mieć co na siebie założyć, trzeba uprać i uprasować, że lodówka sama się nie zapełni, a rachunki żeby uregulować, to trzeba zrobić przelew i to we właściwym czasie.
Co stoi na przeszkodzie, że tych przyzwyczajeń nie wyrabiasz już teraz, woląc postulować i liczyć na taryfę ulgową? Nie widzisz, że w ten sposób z samego siebie robisz życiową kalekę? 

Shinigami napisał/a:

  Taka umowa w stylu "Przez ten miesiąc ty ogarniasz takie rzeczy żeby się tego nauczyć i przyzwyczaić, a potem dzielimy te obowiązki".

Ale jakie rzeczy "ogarniasz, żeby się tego nauczyć"? Umyć po sobie talerzyk albo zmyć podłogę? Raz jeszcze zapytam, co tu jest do uczenia się? Takie kwestie, jak posprzątanie po sobie zabawek czy umycie kubka ogarniają już dzieci, ja tu nie widzę pola do umawiania się. Owszem, można podzielić obowiązki, jakoś dopracować kwestie kto, co i kiedy, ale nie na zasadzie wskazywania palcem czy przypominania.

135

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Priscilla napisał/a:

To ja mam w takim razie pytanie: skoro te czynności zajmują 10-15 minut, a instrukcja obsługi dostępna jest na YouTUbe, to dlaczego masz z tym taki problem?? Wykształcenie przyzwyczajeń? A co tu jest do wyształcania? Każdy nawet średnio ogarnięty człowiek jako oczywiste uznaje, że się po sobie sprząta, a pranie, żeby mieć co na siebie założyć, trzeba uprać i uprasować, że lodówka sama się nie zapełni, a rachunki żeby uregulować, to trzeba zrobić przelew i to we właściwym czasie. Co stoi na przeszkodzie, że tych przyzwyczajeń nie wyrabiasz już teraz, woląc postulować i liczyć na taryfę ulgową? Nie widzisz, że w ten sposób z samego siebie robisz życiową kalekę? 

Ale jakie rzeczy "ogarniasz, żeby się tego nauczyć"? Umyć po sobie talerzyk albo zmyć podłogę? Raz jeszcze zapytam, co tu jest do uczenia się? Takie kwestie, jak posprzątanie po sobie zabawek czy umycie kubka ogarniają już dzieci, ja tu nie widzę pola do umawiania się. Owszem, można podzielić obowiązki, jakoś dopracować kwestie kto, co i kiedy, ale nie na zasadzie wskazywania palcem czy przypominania.

Ja nie mam problemu z wykonaniem tych czynności, no może poza gotowaniem bo ledwo co je ogarniam. Mam problem ze złym traktowaniem ludzi, którzy tego nie potrafią i z nie dawaniem im nawet szansy na ogarnięcie tego. Dokładnie tak, to oczywiste, że większość ludzi po sobie sprząta itd. Mi chodzi o częstotliwość robienia tego. Weźmy sytuację, że na przykład mieszkamy razem i ja zamiast wynosić śmieci codziennie lub co drugi dzień zbieram kilka worków i raz w tygodniu wynoszę wszystkie. Ty jesteś przyzwyczajona do wynoszenia ich codziennie i co robimy w takiej sytuacji? Tak samo z praniem czy zakupami. Albo rachunki, ja swoje zwykle płacę jak najpóźniej, pod koniec terminu płatności lub nawet w ostatni dzień. Ty płacisz je tydzień przed końcem terminu i mi ten tydzień wcześniej o tym przypominasz przypominasz, a ja i tak czekam do ostatniego dnia więc się wkurzasz. Kto ma rację i kto do kogo powinien się dostosować?

Talerzyki to dobry przykład, ja mam w domu zmywarkę i cała robota w kwestii mycia talerzy do włożenie ich do zmywarki i jej uruchomienie, a potem wyjęcie. Gdybym teraz się przeprowadził do nowego miejsca gdzie nie byłoby zmywarki to zapewne potrzebowałbym paru dni by się przyzwyczaić do ręcznego mycia i pewnie przez parę dni by się nazbierało trochę tych garów, a ja umyłbym je wszystkie za jednym razem albo od razu po jedzeniu by w ogóle nie stały. Podłogi raczej nie myje się zbyt często, raz na tydzień czy nawet na dwa raczej spokojnie wystarczy no chyba, że wydarzy się jakaś nieprzewidziana sytuacja typu rozlanie czegoś mocno brudzącego.

136

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

Ja nie mam problemu z wykonaniem tych czynności, no może poza gotowaniem bo ledwo co je ogarniam.

Jak zamierzasz rozwiązać ten problem, jak już sam zamieszkasz?

Shinigami napisał/a:

Mam problem ze złym traktowaniem ludzi, którzy tego nie potrafią i z nie dawaniem im nawet szansy na ogarnięcie tego.

Naprawdę uważasz, że jeśli ktoś (w domyśle: kobieta) nie chce dać szansy facetowi, który w jej odczuciu nie rokuje na partnera, bo pomimo osiągniętego wieku nie zdobył elementarnych umiejętności samoobsługi i czynności dnia codziennego jest złym traktowaniem? Zamiast jęczeć i narzekać ten dorosły facet niech się po prostu ogarnie, na pewno wyjdzie mu to na dobre.

Shinigami napisał/a:

Dokładnie tak, to oczywiste, że większość ludzi po sobie sprząta itd. Mi chodzi o częstotliwość robienia tego. Weźmy sytuację, że na przykład mieszkamy razem i ja zamiast wynosić śmieci codziennie lub co drugi dzień zbieram kilka worków i raz w tygodniu wynoszę wszystkie. Ty jesteś przyzwyczajona do wynoszenia ich codziennie i co robimy w takiej sytuacji?

To jest bardzo proste - albo znajdujemy kompromis, albo dogadujemy się, że osoba odpowiedzialna za wynoszenie śmieci robi to po swojemu, ale pod warunkiem: że śmieci nie zalegają (jak sobie wyobrażasz składowanie worków ze śmieciami? yikes) i nie śmierdzą, a przecież latem proces psucia następuje wyjątkowo szybko.

Shinigami napisał/a:

Tak samo z praniem czy zakupami. Albo rachunki, ja swoje zwykle płacę jak najpóźniej, pod koniec terminu płatności lub nawet w ostatni dzień. Ty płacisz je tydzień przed końcem terminu i mi ten tydzień wcześniej o tym przypominasz przypominasz, a ja i tak czekam do ostatniego dnia więc się wkurzasz. Kto ma rację i kto do kogo powinien się dostosować?

Dżizas, jak Ty kochasz stwarzać sztuczne problemy.
Jak czytam to wszystko to piszesz, to naprawdę bałabym się życia z Tobą. Sądzę, że na co dzień musisz być bardzo męczący. 
Poza tym to o czym piszesz, to są bardzo proste kwestie omówienia i dogrania w kilka minut, a nie dawania komuś okresu karencji na dostosowanie się do nowych zasad. Nowe zasady po prostu się wdraża. Koniec i kropka. O czym tu więcej dyskutować?

Shinigami napisał/a:

Talerzyki to dobry przykład, ja mam w domu zmywarkę i cała robota w kwestii mycia talerzy do włożenie ich do zmywarki i jej uruchomienie, a potem wyjęcie. Gdybym teraz się przeprowadził do nowego miejsca gdzie nie byłoby zmywarki to zapewne potrzebowałbym paru dni by się przyzwyczaić do ręcznego mycia i pewnie przez parę dni by się nazbierało trochę tych garów, a ja umyłbym je wszystkie za jednym razem albo od razu po jedzeniu by w ogóle nie stały.

Serio potrzebowałbyś aż kilku dni i całego planu, jak się za to zabrać? Od razu napiszę też, że sam fakt, że dopuszczasz do siebie, że brudne naczynia mogą stać w kuchni przez kilka i rosnąć od brudu, w moim odczuciu bardzo dużo o Tobie mówi.

Shinigami napisał/a:

Podłogi raczej nie myje się zbyt często, raz na tydzień czy nawet na dwa raczej spokojnie wystarczy no chyba, że wydarzy się jakaś nieprzewidziana sytuacja typu rozlanie czegoś mocno brudzącego.

Nie chciałabym widzieć tej podłogi po dwóch tygodniach bez mycia. Oczywiście zakładając, że w domu odbywa się życie - codziennie się gdzieś wychodzi i wraca, przygotowuje posiłki, wykonuje inne codzienne czynności. Na podłogę spada kurz, okruchy, wnosi się brud z zewnątrz, mogą leżeć włosy i tak dalej, i tak dalej. No nie, osobiście nie zniosłabym.

137

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:
Priscilla napisał/a:

To ja mam w takim razie pytanie: skoro te czynności zajmują 10-15 minut, a instrukcja obsługi dostępna jest na YouTUbe, to dlaczego masz z tym taki problem?? Wykształcenie przyzwyczajeń? A co tu jest do wyształcania? Każdy nawet średnio ogarnięty człowiek jako oczywiste uznaje, że się po sobie sprząta, a pranie, żeby mieć co na siebie założyć, trzeba uprać i uprasować, że lodówka sama się nie zapełni, a rachunki żeby uregulować, to trzeba zrobić przelew i to we właściwym czasie. Co stoi na przeszkodzie, że tych przyzwyczajeń nie wyrabiasz już teraz, woląc postulować i liczyć na taryfę ulgową? Nie widzisz, że w ten sposób z samego siebie robisz życiową kalekę? 

Ale jakie rzeczy "ogarniasz, żeby się tego nauczyć"? Umyć po sobie talerzyk albo zmyć podłogę? Raz jeszcze zapytam, co tu jest do uczenia się? Takie kwestie, jak posprzątanie po sobie zabawek czy umycie kubka ogarniają już dzieci, ja tu nie widzę pola do umawiania się. Owszem, można podzielić obowiązki, jakoś dopracować kwestie kto, co i kiedy, ale nie na zasadzie wskazywania palcem czy przypominania.

Ja nie mam problemu z wykonaniem tych czynności, no może poza gotowaniem bo ledwo co je ogarniam. Mam problem ze złym traktowaniem ludzi, którzy tego nie potrafią i z nie dawaniem im nawet szansy na ogarnięcie tego. Dokładnie tak, to oczywiste, że większość ludzi po sobie sprząta itd. Mi chodzi o częstotliwość robienia tego. Weźmy sytuację, że na przykład mieszkamy razem i ja zamiast wynosić śmieci codziennie lub co drugi dzień zbieram kilka worków i raz w tygodniu wynoszę wszystkie. Ty jesteś przyzwyczajona do wynoszenia ich codziennie i co robimy w takiej sytuacji? Tak samo z praniem czy zakupami. Albo rachunki, ja swoje zwykle płacę jak najpóźniej, pod koniec terminu płatności lub nawet w ostatni dzień. Ty płacisz je tydzień przed końcem terminu i mi ten tydzień wcześniej o tym przypominasz przypominasz, a ja i tak czekam do ostatniego dnia więc się wkurzasz. Kto ma rację i kto do kogo powinien się dostosować?

Talerzyki to dobry przykład, ja mam w domu zmywarkę i cała robota w kwestii mycia talerzy do włożenie ich do zmywarki i jej uruchomienie, a potem wyjęcie. Gdybym teraz się przeprowadził do nowego miejsca gdzie nie byłoby zmywarki to zapewne potrzebowałbym paru dni by się przyzwyczaić do ręcznego mycia i pewnie przez parę dni by się nazbierało trochę tych garów, a ja umyłbym je wszystkie za jednym razem albo od razu po jedzeniu by w ogóle nie stały. Podłogi raczej nie myje się zbyt często, raz na tydzień czy nawet na dwa raczej spokojnie wystarczy no chyba, że wydarzy się jakaś nieprzewidziana sytuacja typu rozlanie czegoś mocno brudzącego.

Myć podłogę raz na dwa tygodnie, Jezusie słodki, trzymajcie mnie bo dostanę apopleksji…

138

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Ja nie mam problemu z wykonaniem tych czynności, no może poza gotowaniem bo ledwo co je ogarniam.

Jak zamierzasz rozwiązać ten problem, jak już sam zamieszkasz?

Shinigami napisał/a:

Mam problem ze złym traktowaniem ludzi, którzy tego nie potrafią i z nie dawaniem im nawet szansy na ogarnięcie tego.

Naprawdę uważasz, że jeśli ktoś (w domyśle: kobieta) nie chce dać szansy facetowi, który w jej odczuciu nie rokuje na partnera, bo pomimo osiągniętego wieku nie zdobył elementarnych umiejętności samoobsługi i czynności dnia codziennego jest złym traktowaniem? Zamiast jęczeć i narzekać ten dorosły facet niech się po prostu ogarnie, na pewno wyjdzie mu to na dobre.

Shinigami napisał/a:

Dokładnie tak, to oczywiste, że większość ludzi po sobie sprząta itd. Mi chodzi o częstotliwość robienia tego. Weźmy sytuację, że na przykład mieszkamy razem i ja zamiast wynosić śmieci codziennie lub co drugi dzień zbieram kilka worków i raz w tygodniu wynoszę wszystkie. Ty jesteś przyzwyczajona do wynoszenia ich codziennie i co robimy w takiej sytuacji?

To jest bardzo proste - albo znajdujemy kompromis, albo dogadujemy się, że osoba odpowiedzialna za wynoszenie śmieci robi to po swojemu, ale pod warunkiem: że śmieci nie zalegają (jak sobie wyobrażasz składowanie worków ze śmieciami? yikes) i nie śmierdzą, a przecież latem proces psucia następuje wyjątkowo szybko.

Shinigami napisał/a:

Tak samo z praniem czy zakupami. Albo rachunki, ja swoje zwykle płacę jak najpóźniej, pod koniec terminu płatności lub nawet w ostatni dzień. Ty płacisz je tydzień przed końcem terminu i mi ten tydzień wcześniej o tym przypominasz przypominasz, a ja i tak czekam do ostatniego dnia więc się wkurzasz. Kto ma rację i kto do kogo powinien się dostosować?

Dżizas, jak Ty kochasz stwarzać sztuczne problemy.
Jak czytam to wszystko to piszesz, to naprawdę bałabym się życia z Tobą. Sądzę, że na co dzień musisz być bardzo męczący. 
Poza tym to o czym piszesz, to są bardzo proste kwestie omówienia i dogrania w kilka minut, a nie dawania komuś okresu karencji na dostosowanie się do nowych zasad. Nowe zasady po prostu się wdraża. Koniec i kropka. O czym tu więcej dyskutować?

Shinigami napisał/a:

Talerzyki to dobry przykład, ja mam w domu zmywarkę i cała robota w kwestii mycia talerzy do włożenie ich do zmywarki i jej uruchomienie, a potem wyjęcie. Gdybym teraz się przeprowadził do nowego miejsca gdzie nie byłoby zmywarki to zapewne potrzebowałbym paru dni by się przyzwyczaić do ręcznego mycia i pewnie przez parę dni by się nazbierało trochę tych garów, a ja umyłbym je wszystkie za jednym razem albo od razu po jedzeniu by w ogóle nie stały.

Serio potrzebowałbyś aż kilku dni i całego planu, jak się za to zabrać? Od razu napiszę też, że sam fakt, że dopuszczasz do siebie, że brudne naczynia mogą stać w kuchni przez kilka i rosnąć od brudu, w moim odczuciu bardzo dużo o Tobie mówi.

Shinigami napisał/a:

Podłogi raczej nie myje się zbyt często, raz na tydzień czy nawet na dwa raczej spokojnie wystarczy no chyba, że wydarzy się jakaś nieprzewidziana sytuacja typu rozlanie czegoś mocno brudzącego.

Nie chciałabym widzieć tej podłogi po dwóch tygodniach bez mycia. Oczywiście zakładając, że w domu odbywa się życie - codziennie się gdzieś wychodzi i wraca, przygotowuje posiłki, wykonuje inne codzienne czynności. Na podłogę spada kurz, okruchy, wnosi się brud z zewnątrz, mogą leżeć włosy i tak dalej, i tak dalej. No nie, osobiście nie zniosłabym.

Co tydzień. Po dwóch tygodniach może być nieco syfiasta, ale raz na tydzień spokojnie wystarczy (chyba że się coś wyleje czy nanienie istotny syf z zewnatrz). Raczej mało kto ma taki nadmiar sił i wolnego czasu i takie mrówki w dupie żeby to robić codziennie. A jak tak go nosi,że uważa że musi się to odbywać codziennie, to już jest jego sprawa i nie przysługuje mu z tego powodu żadne "rozliczenie" tych codziennych sprzątań w podziale obowiazkow i kosztów domowych, bo robi to w ramach swojego kaprysu, a nie rzeczywistej potrzeby.

139 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-04-09 14:18:36)

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Ja mam troche inne zdanie w tej kwestii. Uważam że można być brudasem w domu, ale trzeba być swiadomym że to wada i obciążenie dla partnera i rekompensowac to czymś innym.
Mysle ze kwestia nie jest jakiś konkretny podział obowiązków ale poczucie odpowiedzialności za związek i dbanie o swojego partnera. Swiadomosc z nie mozna wejśc w role dziecka(kochaj mnie takiego jaki jestem, moje towarzystwo to nagroda sama w sobie) tylko trzeba coś pozytywnego wnosić do zycia ukochanej osoby.
Znam takie stare małzenstwa gdzie facet nie umie nawet zrobić kanapek, ale za to wszystko naprawia, remontuej, potrafi wziąć urlop w pracy bo kolor ścian jest jakiś taki wyblakły i spędzić wakacje na malowaniu całego domu. Zona z kolei nawet nie wie że wanne trzeba przetkać raz na jakiś czas, że rynny same sie nie czyszczą z liści, ze wymiana elewacji i okien na energooszczedne oszczedza rocznie X tysięcy na ogrzewanie domu. Mąż z kolei nie wie skąd żona bierze przepisy żeby codziennie na stole stał swiezy obiad, gdzie się nauczyła nagle robić pączki, albo że dobry chleb to jest w piekarni X i w którym spozywczaku w okolicy można dostać najlepsze ziemniaki. Każdy znajduje swoją nisze i sumiennie, konsekwentie ją realizuje, sam stawia sobie nowe wyzwania bez pokazywania paluszkiem. Kiedyś było prościej bo obowiązki dzieliło się na domowe dla kobiet, gospodarskie i remontowe, czyli ogólnie wszystko co się naprawia i robi poza domem dla facetów. W mieszkaniu cieżko o taki naturalny podział, ale myślę że dobry partnerka to taki który umie ocenić ile wysiłku wkłada partner/ka pracy w związek i pilnować żeby zawsze wkładać tyle samo. Jak widzi że podłoga jest zawsze czysta, to pilnuje sam zeby zawsze rozpakować zmywarke i wytrzeć okruchy.
Problem jest kiedy ktoś nie umie zupełnie nic. Wtedy nawet nie wie ile partner wkłada pracy w konkretne rzeczy co tydzień, albo sam przecenia swój wkład i za odkurzenie podłogi raz na miesiąc oczekuje ziemniaka XD
A dlaczego kobiety tutaj krytykują facetów którzy uwazają że parówki na obiad to wielkie osiągnięcie? Bo każdy kto umie gotować umie ocenić ile się robi parówki, ile to kosztuje wysilku i widzą, że parówki na obiad to wybór mało ambitny, mało czasochłonny, że to pójscie na łatwizne. Parówki potrafi zrobić 10 latek. Jesli dorosły facet uważa że to osiągnięcie to znacyz ze on przestał się rozwijać w tej kwestii w wieku 10 lat i nawet nie widzi jak odstaje.

Związki troche przypominają prace grupowe w szkole XD Robicie plakat o pantofelku. Kasia narysuje odręcznie wszystkie ilustracje, Basia przygotuje tekst i wydrukuje u taty w pracy, a Zosia przyjdzie na gotowe i dostanie 5 i jeszcze wróci do domu i się pochwali jak Kasia i Basia są frajerkami, bo ona dostała 5 a nie kiwnela palcem. Każdego to wkurzy. Zupełnie jak w związku. Zeby mieć dobre życie trzeba włożyć jakiś konkretny nakład pracy. Jak partner chce włożyć 0 a czerpać z życia w związku to każdy po pewnym czasie ma dość i orientuje sie że trafił na Zosie, która chce 5 ale nic nie umie i tylko stoi i ładni wygląda obok plakatu. Najlepiej jak Kasia trafi na Basie, każdy wyczuje co może wnieść, zepnie się żeby to dopiąć i efekt jest taki ze każdy postepując zgodnie z własnymi predyspozycjami dostał efekt pracy grupowej lepszy niż pracy samemu. Dobrze wejść w związek wiedząc co się w niego wnosi bo wtedy nie ma poczucia niższości i nie ma lęku że sawia się wymagania, ale też umieć ocenić co wnosi partner, bo wtedy nie jest się frajerem który robi za dwoch. A jak ktoś mówi że jego marzeniem to byc taką Zosią co sama nie wie co ma robić i czeka aż ktoś jej pokaze to dzizes.... nikt nie ma na to czasu żeby zajmować się zosią. Kasi amusi kupić kredki i zrobić wstępny szkic a Basia ubłagac tate żeby w pracy wydrukować jej w kolorze 10 stron. Są zajęte. Zosia sama musi ogarnąć dupe.

140

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Priscilla napisał/a:

Jak zamierzasz rozwiązać ten problem, jak już sam zamieszkasz?

Naprawdę uważasz, że jeśli ktoś (w domyśle: kobieta) nie chce dać szansy facetowi, który w jej odczuciu nie rokuje na partnera, bo pomimo osiągniętego wieku nie zdobył elementarnych umiejętności samoobsługi i czynności dnia codziennego jest złym traktowaniem? Zamiast jęczeć i narzekać ten dorosły facet niech się po prostu ogarnie, na pewno wyjdzie mu to na dobre.

To jest bardzo proste - albo znajdujemy kompromis, albo dogadujemy się, że osoba odpowiedzialna za wynoszenie śmieci robi to po swojemu, ale pod warunkiem: że śmieci nie zalegają (jak sobie wyobrażasz składowanie worków ze śmieciami? yikes) i nie śmierdzą, a przecież latem proces psucia następuje wyjątkowo szybko.

Dżizas, jak Ty kochasz stwarzać sztuczne problemy.
Jak czytam to wszystko to piszesz, to naprawdę bałabym się życia z Tobą. Sądzę, że na co dzień musisz być bardzo męczący. 
Poza tym to o czym piszesz, to są bardzo proste kwestie omówienia i dogrania w kilka minut, a nie dawania komuś okresu karencji na dostosowanie się do nowych zasad. Nowe zasady po prostu się wdraża. Koniec i kropka. O czym tu więcej dyskutować?

Serio potrzebowałbyś aż kilku dni i całego planu, jak się za to zabrać? Od razu napiszę też, że sam fakt, że dopuszczasz do siebie, że brudne naczynia mogą stać w kuchni przez kilka i rosnąć od brudu, w moim odczuciu bardzo dużo o Tobie mówi.

Nie chciałabym widzieć tej podłogi po dwóch tygodniach bez mycia. Oczywiście zakładając, że w domu odbywa się życie - codziennie się gdzieś wychodzi i wraca, przygotowuje posiłki, wykonuje inne codzienne czynności. Na podłogę spada kurz, okruchy, wnosi się brud z zewnątrz, mogą leżeć włosy i tak dalej, i tak dalej. No nie, osobiście nie zniosłabym.

Bardzo prosto, będę szukał przepisów w internecie i próbował aż wyjdzie z tego coś zjadliwego.

"Rokuje na partnera" to jest kluczem, ja nawet bym nie pomyślał w ten sposób na samym początku, jeszcze przed wejściem w związek.

Tak samo jak teraz robię to w domu, ładuje się worki ze śmieciami do większego śmietnika., a organiczne idą do zamkniętego wiadra, które później idzie na kupę na polu. Nigdy nie mieszkałem w bloku dłużej niż kilka dni ale chyba też da się to jakoś zrobić.

Trochę przesadziłem z tymi kilkoma dniami brudnych garów, gdyby nie było zmywarki pewnie mył bym je od razu żeby w ogóle nie stały, z resztą mieszkając samemu lub w dwie osoby nie byłoby ich jakoś dużo.

Co jest takiego dziwnego w myciu podłogi raz na dwa tygodnie? Wystarczy regularnie odkurzać, zostawiać buty przy drzwiach, nie rozlewać niczego, chodzić w kapciach i podłoga jest czysta, nie trzeba latać z mopem co drugi dzień.

Tak jak NO napisał, jak nie dwa tygodnie to tydzień i spokojnie wystarczy.

141 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-04-09 14:23:26)

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

Tak samo jak teraz robię to w domu, ładuje się worki ze śmieciami do większego śmietnika., a organiczne idą do zamkniętego wiadra, które później idzie na kupę na polu. Nigdy nie mieszkałem w bloku dłużej niż kilka dni ale chyba też da się to jakoś zrobić.

Mieszkając w bloku śmieci wyrzuca się niejako przy okazji. Po prostu wyciąga sięworek/worki z kosza na śmieci i wychodząc gdziekolwiek po drodze zahacza o śmietnik. Po co to gromadzić? big_smile

Shinigami napisał/a:

Co jest takiego dziwnego w myciu podłogi raz na dwa tygodnie? Wystarczy regularnie odkurzać, zostawiać buty przy drzwiach, nie rozlewać niczego, chodzić w kapciach i podłoga jest czysta, nie trzeba latać z mopem co drugi dzień.

Ja z kolei wychodzę z założenia, że sprząta się, w tym myje podłogi, jak jest brudno. Po prostu. Wyjęcie mopa i "przejechanie" nim po podłogach to w zależności od powierzchni raptem kilka minut, w najgorszym wypadku kilkanaście.
Wszystko tak kalkulujesz?

Shinigami napisał/a:

Bardzo prosto, będę szukał przepisów w internecie i próbował aż wyjdzie z tego coś zjadliwego.

A czemu już tego nie zrobisz, kiedy masz pod ręką mamę i możesz po prostu zapytać?

142

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Priscilla napisał/a:

Mieszkając w bloku śmieci wyrzuca się niejako przy okazji. Po prostu wyciąga się worek/worki z kosza na śmieci i wychodząc gdziekolwiek po drodze zahacza o śmietnik. Po co to gromadzić? big_smile

Ja z kolei wychodzę z założenia, że sprząta się, w tym myje podłogi, jak jest brudno. Po prostu. Wyjęcie mopa i "przejechanie" nim po podłogach to w zależności od powierzchni raptem kilka minut, w najgorszym wypadku kilkanaście.
Wszystko tak kalkulujesz?

A czemu już tego nie zrobisz, kiedy masz pod ręką mamę i możesz po prostu zapytać?

No to tym bardziej nie ma problemu. Nie trzeba ani gromadzić ani wychodzić specjalnie tylko po to.

Samo przejechanie mopem tak, ale jeszcze trzeba trochę poczekać aż wyschnie, nosić wiadro w te i spowrotem i najpierw dokładnie odkurzyć. Nie wszystko aż tak kalkuluje ale niestety o wiele za dużo i wierz, że chciałbym by było inaczej.

Właśnie dlatego, że jest pod ręką, a raczej nad głową. Gdybym był sam, bez niczyjego nadzoru, komentarzy czy krytyki to mógłbym sobie próbować do woli.

143 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-04-09 15:07:34)

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Mieszkając w bloku śmieci wyrzuca się niejako przy okazji. Po prostu wyciąga worek/worki z kosza na śmieci i wychodząc gdziekolwiek po drodze zahacza o śmietnik. Po co to gromadzić? big_smile

Ja z kolei wychodzę z założenia, że sprząta się, w tym myje podłogi, jak jest brudno. Po prostu. Wyjęcie mopa i "przejechanie" nim po podłogach to w zależności od powierzchni raptem kilka minut, w najgorszym wypadku kilkanaście.
Wszystko tak kalkulujesz?

A czemu już tego nie zrobisz, kiedy masz pod ręką mamę i możesz po prostu zapytać?

No to tym bardziej nie ma problemu. Nie trzeba ani gromadzić ani wychodzić specjalnie tylko po to.

Samo przejechanie mopem tak, ale jeszcze trzeba trochę poczekać aż wyschnie, nosić wiadro w te i spowrotem i najpierw dokładnie odkurzyć. Nie wszystko aż tak kalkuluje ale niestety o wiele za dużo i wierz, że chciałbym by było inaczej.

Właśnie dlatego, że jest pod ręką, a raczej nad głową. Gdybym był sam, bez niczyjego nadzoru, komentarzy czy krytyki to mógłbym sobie próbować do woli.

Ciekawe jakby się zdziwiła twoja matka gdybyś kiedyś zaszczycił swoją obecnością przy robieniu obiadu i poprosił ją o nauki gotowania. A gdybys jej jeszcze kiedyś obiad podał to już w ogóle pewnie by się biedna popłakała ze wzruszenia, że w końcu synalek dorasta.

Aj Shinigami ty obrońco ucieśnionych brudasów, chcesz zaimponować kobiecie to zacznij od własnej matki.

Wartość chłopa ocenia się po różnych kategoriach, jedna z najważniejszych jest to jak traktuje własną matkę.

144

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Halina3.1 napisał/a:

Ciekawe jakby się zdziwiła twoja matka gdybyś kiedyś zaszczycił swoją obecnością przy robieniu obiadu i poprosił ją o nauki gotowania. A gdybys jej jeszcze kiedyś obiad podał to już w ogóle pewnie by się biedna popłakała ze wzruszenia, że w końcu synalek dorasta.

Aj Shinigami ty obrońco ucieśnionych brudasów, chcesz zaimponować kobiecie to zacznij od własnej matki.

Wartość chłopa ocenia się po różnych kategoriach, jedna z najważniejszych jest to jak traktuje własną matkę.

O nauki na pewno bym jej nie poprosił bo nie jest osobą, która powinna czegokolwiek uczuć. Jeśli kiedyś jej podam obiad to tylko w moim domu/mieszkaniu przygotowany przed jej przyjazdem. Dla niej pojęcie dorastania jest całkowicie obce.

Jedyne co mogłoby jej zaimponować to to czym mogłaby się pochwalić całemu światu, a ja nie czuję ani krzty potrzeby by jej to umożliwić bo sama nie ma nic czym mogłaby się pochwalić.

Traktuje ją jak osobę, która zawsze chciała dla mnie jak najlepiej ale przez głupotę i brak elementarnej wiedzy zadziałało na odwrót. W pełni ją szanuję i podziwiam za ogrom ciężkiej pracy wykonanej przez całe życie ale z pewnością nie jest wzorem godnym naśladowania, a już na pewno nigdy nie powinna się brać za wychowywanie dzieci.

145

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

Samo przejechanie mopem tak, ale jeszcze trzeba trochę poczekać aż wyschnie, nosić wiadro w te i spowrotem i najpierw dokładnie odkurzyć.

Pewnie nie mam tyle metrów, co Wy, ale... jak zmywam podłogę, to ledwo wilgotnym mopem, dlatego nie muszę czekać aż wyschnie, bo dzieje się to błyskawicznie.
To mówisz, że przeniesienie wiadra z wodą to aż tak czasochłonne zajęcie? big_smile Może dlatego ja nie noszę, bo nie używam cool

Shinigami napisał/a:

Nie wszystko aż tak kalkuluje ale niestety o wiele za dużo i wierz, że chciałbym by było inaczej.

Co stoi na przeszkodzie, żeby to zmienić?

Shinigami napisał/a:

Traktuje ją jak osobę, która zawsze chciała dla mnie jak najlepiej ale przez głupotę i brak elementarnej wiedzy zadziałało na odwrót. W pełni ją szanuję i podziwiam za ogrom ciężkiej pracy wykonanej przez całe życie ale z pewnością nie jest wzorem godnym naśladowania, a już na pewno nigdy nie powinna się brać za wychowywanie dzieci.

I masz zamiar do końca życia ją obwiniać za swoje niepowodzenia? Wiesz, rodziców sobie nie wybieramy, są jacy są, mogą nam dać potencjał na dorosłe życie, a mogą dać balast, niemniej dzieciństwo kiedyś się kończy - formalnie w wieku 18 lat, mentalnie różnie bardzo, ale ZAWSZE przychodzi taki moment, kiedy sami stajemy się odpowiedzialni za siebie, swoje życie i za to co z nim zrobimy.

Są dzieci, które przeszły przez domowe piekło i ostatecznie zamroziły emocje, ale nauczyły się radzić sobie w każdych warunkach. Ciebie Twój dom, w którym miałeś podane wszystko pod nos, nie nauczył samodzielności, ale z dwojga złego i tak miałeś łatwiej, bo wyjść z patologii jest znacznie trudniej, kiedy właściwie dokładnie ze wszystkim ma się pod górkę, większe jest również emocjonalne obciążenie, często po drodze pojawiają się traumy czy PTSD, niż wyrwać się spod pseuo-opiekuńczych skrzydeł rodziców.
Może więc zamiast pielęgnować w sobie złość do matki, uczciwie przyjrzysz się sobie i zastanowisz, co zrobiłeś przez ostatnich 10 lat, żeby naprawić, co podobno zepsuła?

146

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Priscilla napisał/a:

Pewnie nie mam tyle metrów, co Wy, ale... jak zmywam podłogę, to ledwo wilgotnym mopem, dlatego nie muszę czekać aż wyschnie, bo dzieje się to błyskawicznie.
To mówisz, że przeniesienie wiadra z wodą to aż tak czasochłonne zajęcie? big_smile Może dlatego ja nie noszę, bo nie używam cool

Co stoi na przeszkodzie, żeby to zmienić?

I masz zamiar do końca życia ją obwiniać za swoje niepowodzenia? Wiesz, rodziców sobie nie wybieramy, są jacy są, mogą nam dać potencjał na dorosłe życie, a mogą dać balast, niemniej dzieciństwo kiedyś się kończy - formalnie w wieku 18 lat, mentalnie różnie bardzo, ale ZAWSZE przychodzi taki moment, kiedy sami stajemy się odpowiedzialni za siebie, swoje życie i za to co z nim zrobimy.

Są dzieci, które przeszły przez domowe piekło i ostatecznie zamroziły emocje, ale nauczyły się radzić sobie w każdych warunkach. Ciebie Twój dom, w którym miałeś podane wszystko pod nos, nie nauczył samodzielności, ale z dwojga złego i tak miałeś łatwiej, bo wyjść z patologii jest znacznie trudniej, kiedy właściwie dokładnie ze wszystkim ma się pod górkę, większe jest również emocjonalne obciążenie, często po drodze pojawiają się traumy czy PTSD, niż wyrwać się spod pseuo-opiekuńczych skrzydeł rodziców.
Może więc zamiast pielęgnować w sobie złość do matki, uczciwie przyjrzysz się sobie i zastanowisz, co zrobiłeś przez ostatnich 10 lat, żeby naprawić, co podobno zepsuła?

Nie czasochłonne tylko uciążliwe, takie przenoszenie z miejsca za miejsce, moczenie tego mopa, wyzymanie go i tak wiele razy, a najgorsze jak przypadkowo przywalisz mopem albo nogą i całe wiadro się wyleje.

Nie wiem jak, to się dzieje automatycznie, nawet nie zauważam kiedy zaczynam to robić.

Oczywiście, że się nauczyły bo zamrożenie emocji jest w tym bardzo pomocne. Działając jak maszyna człowiek byłby najbardziej efektywny, bez ograniczeń. Wiem, że mnóstwo ludzi miało i ma znacznie gorzej, są przypadki skrajnej patologii z przemocą w każdej formie, z ostrymi używkami, z długimi latami terapii po tym co przeszli w domu i nawet ci ludzie jakoś z tego wychodzą. Moja koleżanka miała ostry problem alkoholowy w domu, uciekła z niego, nie skończyła liceum, sama popadła w alkoholizm i narkomanię, spała po squotach, a teraz ma męża, dziecko i na prawdę wygląda na szczęśliwą. Znam jeszcze parę podobnych przypadków i ci ludzie też jakoś sobie poradzili tak, że teraz mają lepszą sytuację niż ja zarówno pod względem relacji jak i finansową. Ja nie czuję złości na żadne z rodziców bo oni nie zrobili nic złego, nie umyślnie. Czuję bezsilność, beznadzieję, rezygnację, lęk przed tym czego nie mogę sobie wyobrazić, który uniemożliwia podjęcie działania. Nie mam energii, cały czas jestem zmęczony nie ważne czy byłem w pracy czy nie ani ile godzin spałem, w pracy i ogólnie rano czuje się jak żywy trup. Ja wiem co i jak powinienem zrobić tylko ta blokada na to nie pozwala. To co jak niektórzy tu twierdzą dla większości ludzi podobno jest proste dla mnie wydaje się nieosiągalne. Zbyt długo tkwię w tej pseudo wygodnej sytuacji i stała się pułapką, z której nie widzę wyjścia.

Posty [ 131 do 146 z 146 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024