Shinigami napisał/a:Ja nie mam problemu z wykonaniem tych czynności, no może poza gotowaniem bo ledwo co je ogarniam.
Jak zamierzasz rozwiązać ten problem, jak już sam zamieszkasz?
Shinigami napisał/a:Mam problem ze złym traktowaniem ludzi, którzy tego nie potrafią i z nie dawaniem im nawet szansy na ogarnięcie tego.
Naprawdę uważasz, że jeśli ktoś (w domyśle: kobieta) nie chce dać szansy facetowi, który w jej odczuciu nie rokuje na partnera, bo pomimo osiągniętego wieku nie zdobył elementarnych umiejętności samoobsługi i czynności dnia codziennego jest złym traktowaniem? Zamiast jęczeć i narzekać ten dorosły facet niech się po prostu ogarnie, na pewno wyjdzie mu to na dobre.
Shinigami napisał/a:Dokładnie tak, to oczywiste, że większość ludzi po sobie sprząta itd. Mi chodzi o częstotliwość robienia tego. Weźmy sytuację, że na przykład mieszkamy razem i ja zamiast wynosić śmieci codziennie lub co drugi dzień zbieram kilka worków i raz w tygodniu wynoszę wszystkie. Ty jesteś przyzwyczajona do wynoszenia ich codziennie i co robimy w takiej sytuacji?
To jest bardzo proste - albo znajdujemy kompromis, albo dogadujemy się, że osoba odpowiedzialna za wynoszenie śmieci robi to po swojemu, ale pod warunkiem: że śmieci nie zalegają (jak sobie wyobrażasz składowanie worków ze śmieciami?
) i nie śmierdzą, a przecież latem proces psucia następuje wyjątkowo szybko.
Shinigami napisał/a:Tak samo z praniem czy zakupami. Albo rachunki, ja swoje zwykle płacę jak najpóźniej, pod koniec terminu płatności lub nawet w ostatni dzień. Ty płacisz je tydzień przed końcem terminu i mi ten tydzień wcześniej o tym przypominasz przypominasz, a ja i tak czekam do ostatniego dnia więc się wkurzasz. Kto ma rację i kto do kogo powinien się dostosować?
Dżizas, jak Ty kochasz stwarzać sztuczne problemy.
Jak czytam to wszystko to piszesz, to naprawdę bałabym się życia z Tobą. Sądzę, że na co dzień musisz być bardzo męczący.
Poza tym to o czym piszesz, to są bardzo proste kwestie omówienia i dogrania w kilka minut, a nie dawania komuś okresu karencji na dostosowanie się do nowych zasad. Nowe zasady po prostu się wdraża. Koniec i kropka. O czym tu więcej dyskutować?
Shinigami napisał/a:Talerzyki to dobry przykład, ja mam w domu zmywarkę i cała robota w kwestii mycia talerzy do włożenie ich do zmywarki i jej uruchomienie, a potem wyjęcie. Gdybym teraz się przeprowadził do nowego miejsca gdzie nie byłoby zmywarki to zapewne potrzebowałbym paru dni by się przyzwyczaić do ręcznego mycia i pewnie przez parę dni by się nazbierało trochę tych garów, a ja umyłbym je wszystkie za jednym razem albo od razu po jedzeniu by w ogóle nie stały.
Serio potrzebowałbyś aż kilku dni i całego planu, jak się za to zabrać? Od razu napiszę też, że sam fakt, że dopuszczasz do siebie, że brudne naczynia mogą stać w kuchni przez kilka i rosnąć od brudu, w moim odczuciu bardzo dużo o Tobie mówi.
Shinigami napisał/a:Podłogi raczej nie myje się zbyt często, raz na tydzień czy nawet na dwa raczej spokojnie wystarczy no chyba, że wydarzy się jakaś nieprzewidziana sytuacja typu rozlanie czegoś mocno brudzącego.
Nie chciałabym widzieć tej podłogi po dwóch tygodniach bez mycia. Oczywiście zakładając, że w domu odbywa się życie - codziennie się gdzieś wychodzi i wraca, przygotowuje posiłki, wykonuje inne codzienne czynności. Na podłogę spada kurz, okruchy, wnosi się brud z zewnątrz, mogą leżeć włosy i tak dalej, i tak dalej. No nie, osobiście nie zniosłabym.