Chciałabym się was zapytać czy z czasem widzieliście u siebie stopniowy zanik takich typowych małźeńskich czynności jak mówienie czułych słówek, przytulanie, dawanie prezentów, wspólne spanie itp. itd. nie pytam już nawet o seks, bo to jest oczywiste że z czasem jest on coraz rzadziej, bardziej mi chodzi o te rzeczy które wyżej wymieniłam.
U jednych zanika, choć nie musi do końca, u drugich nie, niektórzy do śmierci spijają sobie z dzióbków.
Dlatego nie ma znaczenia jak jest u innych, tylko co Ty akceptujesz w swoim związku, a czego nie. Nie da spełniać wszystkich oczekiwań partnera, choć pewnie są i tacy co swoim kosztem zadawałają partnera i wszyscy niby są szczęśliwi.
Bywa tak różnie, że nawet nie na dwóch takich samych przypadków.
3 2024-03-31 08:23:30 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-03-31 08:58:01)
Grunt to full serwis ze strony kobiety, 3 dziury na maxa
Z jedną byłem 2 lata, +/- 5 razy dziennie (ponad 3 tys razy spuściłem się)przez kilka godzin spuszczałem się w nią i z perspektywy czasu to jest podstawa, musiałem rzucić ja bo albo bym zdradził albo byłbym nieszczęśliwy
Wraz z miłością z biegiem czasu co raz wilgotniejsza, rozluźniona, łasa kutasa, mało dając w zamian.
A bajera, zaloty, prezenty... to w ramach gry wstępnej dzień jak co dzien
Niektórzy mają inne priorytety i po 10-20 latach budzą się, że coś w związku nie tak lepiej krótko a intensywnie, exp pozostaje
Głębokie gardło i anal to cechy których można się nauczyć
By nie zapomniał wół jak cielęciem był...
Grunt to full serwis ze strony kobiety, 3 dziury na maxa
Z jedną byłem 2 lata, +/- 5 razy dziennie (ponad 3 tys razy spuściłem się)przez kilka godzin spuszczałem się w nią i z perspektywy czasu to jest podstawa, musiałem rzucić ja bo albo bym zdradził albo byłbym nieszczęśliwy
Wraz z miłością z biegiem czasu co raz wilgotniejsza, rozluźniona, łasa kutasa, mało dając w zamian.
A bajera, zaloty, prezenty... to w ramach gry wstępnej dzień jak co dzienNiektórzy mają inne priorytety i po 10-20 latach budzą się, że coś w związku nie tak lepiej krótko a intensywnie, exp pozostaje
Głębokie gardło i anal to cechy których można się nauczyć
By nie zapomniał wół jak cielęciem był...
Nie wiem co bierzesz ale bierz połowę...
często to słysze...
jakbym coś brał to bym dopiero latał
często to słysze...
jakbym coś brał to bym dopiero latał
Masz się czym szczycić, naprawdę. Bycie prymitywnym prostakiem - powód do dumy. Obrzydliwe.
5i5kiN napisał/a:
często to słysze...
jakbym coś brał to bym dopiero latałMasz się czym szczycić, naprawdę. Bycie prymitywnym prostakiem - powód do dumy.
Obrzydliwe.
teraz najlepsze 13:15, 2 więcej orgazmów miała, 8-10 godzin
Chciałabym się was zapytać czy z czasem widzieliście u siebie stopniowy zanik takich typowych małźeńskich czynności jak mówienie czułych słówek, przytulanie, dawanie prezentów, wspólne spanie itp. itd. nie pytam już nawet o seks, bo to jest oczywiste że z czasem jest on coraz rzadziej, bardziej mi chodzi o te rzeczy które wyżej wymieniłam.
Nic nie zaniklo, bez przesady. Poza czulymi slowkami ktorych nigdy nie bylo, bo niecierpie mowienia do siebie infantylnymi zwrotami. Wszelkie misie pysie, kotki srotki, myszki pierdziszki i zabki srabki wywoluja u mnie odruch wymiotny.
Ile ty jestes w malzenstwie, ze nawet juz ze soba nie spicie, 30 lat?
joanna478 napisał/a:Chciałabym się was zapytać czy z czasem widzieliście u siebie stopniowy zanik takich typowych małźeńskich czynności jak mówienie czułych słówek, przytulanie, dawanie prezentów, wspólne spanie itp. itd. nie pytam już nawet o seks, bo to jest oczywiste że z czasem jest on coraz rzadziej, bardziej mi chodzi o te rzeczy które wyżej wymieniłam.
Nic nie zaniklo, bez przesady. Poza czulymi slowkami ktorych nigdy nie bylo, bo niecierpie mowienia do siebie infantylnymi zwrotami. Wszelkie misie pysie, kotki srotki, myszki pierdziszki i zabki srabki wywoluja u mnie odruch wymiotny.
Ile ty jestes w malzenstwie, ze nawet juz ze soba nie spicie, 30 lat?
No u nas tak było że na początku było bardzo dużo czułych słówek, on nigdy nie mówił nawet do mnie po imieniu tylko kochanie a teraz częściej po imieniu.
Małżeństwem jesteśmy już 10 lat.
Halina3.1 napisał/a:joanna478 napisał/a:Chciałabym się was zapytać czy z czasem widzieliście u siebie stopniowy zanik takich typowych małźeńskich czynności jak mówienie czułych słówek, przytulanie, dawanie prezentów, wspólne spanie itp. itd. nie pytam już nawet o seks, bo to jest oczywiste że z czasem jest on coraz rzadziej, bardziej mi chodzi o te rzeczy które wyżej wymieniłam.
Nic nie zaniklo, bez przesady. Poza czulymi slowkami ktorych nigdy nie bylo, bo niecierpie mowienia do siebie infantylnymi zwrotami. Wszelkie misie pysie, kotki srotki, myszki pierdziszki i zabki srabki wywoluja u mnie odruch wymiotny.
Ile ty jestes w malzenstwie, ze nawet juz ze soba nie spicie, 30 lat?No u nas tak było że na początku było bardzo dużo czułych słówek, on nigdy nie mówił nawet do mnie po imieniu tylko kochanie a teraz częściej po imieniu.
Małżeństwem jesteśmy już 10 lat.
To akurat nie ma żadnego znaczenia. Jak Ty tym jesteś rozczarowana, to strach pomyśleć co będzie dalej...
Chciałabym się was zapytać czy z czasem widzieliście u siebie stopniowy zanik takich typowych małźeńskich czynności jak mówienie czułych słówek, przytulanie, dawanie prezentów, wspólne spanie itp. itd. nie pytam już nawet o seks, bo to jest oczywiste że z czasem jest on coraz rzadziej, bardziej mi chodzi o te rzeczy które wyżej wymieniłam.
To jak jest u nas nie ma znaczenia. Ale ogólnie myślę że po X latach spada maska i widać prawdziwą osobowość(jeśli ktoś jej nie widział od poczatku, bo moim zdaniem to zawsze widziały gały co brały, ale to ignorowały ).
Myślę że są tu 2 kwestie.
Pierwsza. Na poczatku ludzie troche wchodzą w jakiś schemat (wyniesiony z domu, z poprzedniego związku, albo z popkultury). Kwiaty, czekoladki, czułe słówka, randeczki. Po pewnym czasie okazuje się że facet wcale nie ma czułej i serdecznej natury tylko to był rodzaj podrywu. Sam z siebie nie ma potrzeby, żeby kupować kwiaty, czekoladki, organizować randeczki. Lubi domowe życie, ale ta faza kiedy LARPOwał super rozrywkowego gościa żeby zaimponować mija i zostaje to co robił przed związkiem. Wraca do ustawień fabrycznych. Niektórzy faceci jeśli naturalnie lubią pobawić się na mieście dalej będą wyszukiwac na randki jakieś koncerty, kluby, nie usiedzą w domu w piątek żeby gdzieś nie wyjść. Inni tacy co robili to "bo tak trzeba" wchodzą w tryb domatora i wolą netflix& chill. Niektórzy faceci są sucker for a cute vibe. I będą codziennie chcieli mieć taki słodki, wesoły klimacik w domu z tymi czułymi słówkami, zdrobnieniami, kanapeczkami do pracy. Inni są z natury oziębli i powściągliwi i dla nich wartościa nie będzie taki vibe w domu więc oleją to i zaczna mówić do żony tak jak ich stary mowił do matki, czy inne fabryczne ustawienia. I tu do pewnego stopnia trzeba skonfrontować partnera z naszymi oczekiwaniami: czułe słówka są dla nas ważne i mimo że może to nie jest jego organic state, to fajnie zeby wykrzesał troche tej czułości dla nas
Druga. To że ktoś przestaje się starać może swiadczyć o tym że wcale nie zmieniły mu się preferencje(jego ustawienia fabryczne i wymarzony związek to dalej związek pełen czułych słówek) ale czuje rozczarowanie partnerem, związkiem. Albo czuje rozczarowanie swoim życiem i to przekłada sie na mniejszą satysfakcje ze związku. Ogólnie z jakiś względów nie jest szczesliwy i nie czuje że ma ochote żabkować, kotkować, myszkowac czy robić coś innego. I tu trzeba być uczciwym ze sobą. Czy to fochy ze strony partnera, czy on się zmienił, czy to ja się zmieniłem? Może ja sobie odpuściłem dbanie o związek a zmiana zachowania partnera to tylko reakcja na mnie. Może on sobie odpuszcza a ja jestem taki sam i dalej daje z siebie 100%? Warto schować dume do kieszeni i pomyśleć co się między wami dzieje. Ale nie po to żeby szukać winnego, tylko żeby wymyślic jak to rozwiązać. Czy ty możesz coś zmienić w swoim zachowaniu żeby ułatwić i zachęcić partnera do tych czułości? Czy on stawia opór? Jesli tak to dlaczego?
Mam taką niepopularną opinie, że rozmowa nie zawsze pomaga. Nie da się przegadać wszystkiego. Jeśli np zapuściłaś się (okej nie mówie że tak jest, masz do tego prawo, to tylko hipotetyczy przykład nie bierz tego do siebie) i mniej go pociągasz to nie wymusisz na nim rozmową większego zainteresowania. On jak nie jest hamem też nie powie "już mnie nie kręcisz tak jak X lat temu i jak widze młode laski na ulicy to mi się odechciewa tej całej monogamii". Trzeba coś przeczytac między wierszami, coś się domyślić. Starać się coś zmieniać i eksperymentować ze zwiazkiem nawet bez takiego bodzca w postaci konkretnych instrukcji od partnera. Ofc nie mowa o jakiś wielkich sprawach jak to że uprawiacie seks raz na pół roku, ale subtelnych typu on lubi że po pracy go spytasz "jak ci minal dzien kochanie", ale takim super czułym i troskliwym tonem. Takich małych drobiazgów nie da się przegadać i wygadać i wypracowac rozwiązania. On nie musi przecież wiedzieć jak być kobietą i opisać ci jak masz być kobietą, a ty nie musisz wiedzieć jak być mężczyzną i mu opisać co i jak facet powinien robić. Twoja kobiecość powinna troche spontanicznie emanować z ciebie, a jego męskośc z niego.
Halina3.1 napisał/a:joanna478 napisał/a:Chciałabym się was zapytać czy z czasem widzieliście u siebie stopniowy zanik takich typowych małźeńskich czynności jak mówienie czułych słówek, przytulanie, dawanie prezentów, wspólne spanie itp. itd. nie pytam już nawet o seks, bo to jest oczywiste że z czasem jest on coraz rzadziej, bardziej mi chodzi o te rzeczy które wyżej wymieniłam.
Nic nie zaniklo, bez przesady. Poza czulymi slowkami ktorych nigdy nie bylo, bo niecierpie mowienia do siebie infantylnymi zwrotami. Wszelkie misie pysie, kotki srotki, myszki pierdziszki i zabki srabki wywoluja u mnie odruch wymiotny.
Ile ty jestes w malzenstwie, ze nawet juz ze soba nie spicie, 30 lat?No u nas tak było że na początku było bardzo dużo czułych słówek, on nigdy nie mówił nawet do mnie po imieniu tylko kochanie a teraz częściej po imieniu.
Małżeństwem jesteśmy już 10 lat.
10 lat to jeszcze nie tak strasznie dlugo. Rozmawiasz z mezem o tym, ze cos sie zmienilo i sie oddaliliscie od siebie? Do tanga trzeba dwojga, w dluzszych zwiazkach jedna i druga strona musi sie starac zeby podtrzymywac ogien. Robicie cos w ogole razem, np chodzicie na randki?
joanna478 napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Nic nie zaniklo, bez przesady. Poza czulymi slowkami ktorych nigdy nie bylo, bo niecierpie mowienia do siebie infantylnymi zwrotami. Wszelkie misie pysie, kotki srotki, myszki pierdziszki i zabki srabki wywoluja u mnie odruch wymiotny.
Ile ty jestes w malzenstwie, ze nawet juz ze soba nie spicie, 30 lat?No u nas tak było że na początku było bardzo dużo czułych słówek, on nigdy nie mówił nawet do mnie po imieniu tylko kochanie a teraz częściej po imieniu.
Małżeństwem jesteśmy już 10 lat.
10 lat to jeszcze nie tak strasznie dlugo. Rozmawiasz z mezem o tym, ze cos sie zmienilo i sie oddaliliscie od siebie? Do tanga trzeba dwojga, w dluzszych zwiazkach jedna i druga strona musi sie starac zeby podtrzymywac ogien. Robicie cos w ogole razem, np chodzicie na randki?
Nie. Ogólnie mój mąż raczej ma pogląd że na randki to się zaprasza jak chce się podrywać.
Nie. Ogólnie mój mąż raczej ma pogląd że na randki to się zaprasza jak chce się podrywać.
To ty go zaproś.
Mam taką niepopularną opinie, że rozmowa nie zawsze pomaga. Nie da się przegadać wszystkiego. Jeśli np zapuściłaś się (okej nie mówie że tak jest, masz do tego prawo, to tylko hipotetyczy przykład nie bierz tego do siebie) i mniej go pociągasz to nie wymusisz na nim rozmową większego zainteresowania. On jak nie jest hamem też nie powie "już mnie nie kręcisz tak jak X lat temu i jak widze młode laski na ulicy to mi się odechciewa tej całej monogamii". Trzeba coś przeczytac między wierszami, coś się domyślić. Starać się coś zmieniać i eksperymentować ze zwiazkiem nawet bez takiego bodzca w postaci konkretnych instrukcji od partnera. Ofc nie mowa o jakiś wielkich sprawach jak to że uprawiacie seks raz na pół roku, ale subtelnych typu on lubi że po pracy go spytasz "jak ci minal dzien kochanie", ale takim super czułym i troskliwym tonem. Takich małych drobiazgów nie da się przegadać i wygadać i wypracowac rozwiązania. On nie musi przecież wiedzieć jak być kobietą i opisać ci jak masz być kobietą, a ty nie musisz wiedzieć jak być mężczyzną i mu opisać co i jak facet powinien robić. Twoja kobiecość powinna troche spontanicznie emanować z ciebie, a jego męskośc z niego.
Proponuję wydrukować i wbić sobie do głowy
Ludzie mają to do siebie, że lubią mieć oczekiwania, a kiedy coś zaczyna się zmieniać, to widzą przede wszystkim zmiany w partnerze, choć na jakość związku pracują przecież dwie strony i każda z nich ma wpływ na to, w którą stronę podąża relacja. Oczywiście zdarza się, że jest inaczej, ale zwykle w zmianie zachowania partnera można znaleźć związek przyczynowo-skutkowy związany z naszym zachowaniem. To dlatego, jeśli oczekujemy zmiany w relacji, warto zacząć od siebie. Dopiero jeśli to nie przyniesie żadnych efektów, istotnie można, a nawet należy, zacząć się martwić.
Jeśli chodzi o mój związek, to prawdę mówiąc dziś jesteśmy ze sobą nawet bliżej niż na początku, co wynika z tego, że zdecydowanie lepiej się znamy i lepiej wzajemnie rozumiemy swoje potrzeby.
joanna478 napisał/a:Chciałabym się was zapytać czy z czasem widzieliście u siebie stopniowy zanik takich typowych małźeńskich czynności jak mówienie czułych słówek, przytulanie, dawanie prezentów, wspólne spanie itp. itd. nie pytam już nawet o seks, bo to jest oczywiste że z czasem jest on coraz rzadziej, bardziej mi chodzi o te rzeczy które wyżej wymieniłam.
To jak jest u nas nie ma znaczenia. Ale ogólnie myślę że po X latach spada maska i widać prawdziwą osobowość(jeśli ktoś jej nie widział od poczatku, bo moim zdaniem to zawsze widziały gały co brały, ale to ignorowały
).
Myślę że są tu 2 kwestie.
Pierwsza. Na poczatku ludzie troche wchodzą w jakiś schemat (wyniesiony z domu, z poprzedniego związku, albo z popkultury). Kwiaty, czekoladki, czułe słówka, randeczki. Po pewnym czasie okazuje się że facet wcale nie ma czułej i serdecznej natury tylko to był rodzaj podrywu. Sam z siebie nie ma potrzeby, żeby kupować kwiaty, czekoladki, organizować randeczki. Lubi domowe życie, ale ta faza kiedy LARPOwał super rozrywkowego gościa żeby zaimponować mija i zostaje to co robił przed związkiem. Wraca do ustawień fabrycznych. Niektórzy faceci jeśli naturalnie lubią pobawić się na mieście dalej będą wyszukiwac na randki jakieś koncerty, kluby, nie usiedzą w domu w piątek żeby gdzieś nie wyjść. Inni tacy co robili to "bo tak trzeba" wchodzą w tryb domatora i wolą netflix& chill. Niektórzy faceci są sucker for a cute vibe. I będą codziennie chcieli mieć taki słodki, wesoły klimacik w domu z tymi czułymi słówkami, zdrobnieniami, kanapeczkami do pracy. Inni są z natury oziębli i powściągliwi i dla nich wartościa nie będzie taki vibe w domu więc oleją to i zaczna mówić do żony tak jak ich stary mowił do matki, czy inne fabryczne ustawienia. I tu do pewnego stopnia trzeba skonfrontować partnera z naszymi oczekiwaniami: czułe słówka są dla nas ważne i mimo że może to nie jest jego organic state, to fajnie zeby wykrzesał troche tej czułości dla nas
Mysle, ze ta maska spada tak po 2, max 3 latach. Po 10 latach to oni juz sie znaja jak lyse konie, tam juz raczej zadnych masek nie ma ani zadnego udawania. Nie wiem to by tyle wytrzymal udawanie, ze lubi sie starac o randki na miescie xd
Druga. To że ktoś przestaje się starać może swiadczyć o tym że wcale nie zmieniły mu się preferencje(jego ustawienia fabryczne i wymarzony związek to dalej związek pełen czułych słówek) ale czuje rozczarowanie partnerem, związkiem. Albo czuje rozczarowanie swoim życiem i to przekłada sie na mniejszą satysfakcje ze związku. Ogólnie z jakiś względów nie jest szczesliwy i nie czuje że ma ochote żabkować, kotkować, myszkowac czy robić coś innego. I tu trzeba być uczciwym ze sobą. Czy to fochy ze strony partnera, czy on się zmienił, czy to ja się zmieniłem? Może ja sobie odpuściłem dbanie o związek a zmiana zachowania partnera to tylko reakcja na mnie. Może on sobie odpuszcza a ja jestem taki sam i dalej daje z siebie 100%? Warto schować dume do kieszeni i pomyśleć co się między wami dzieje. Ale nie po to żeby szukać winnego, tylko żeby wymyślic jak to rozwiązać. Czy ty możesz coś zmienić w swoim zachowaniu żeby ułatwić i zachęcić partnera do tych czułości? Czy on stawia opór? Jesli tak to dlaczego?
Mam taką niepopularną opinie, że rozmowa nie zawsze pomaga. Nie da się przegadać wszystkiego. Jeśli np zapuściłaś się (okej nie mówie że tak jest, masz do tego prawo, to tylko hipotetyczy przykład nie bierz tego do siebie) i mniej go pociągasz to nie wymusisz na nim rozmową większego zainteresowania. On jak nie jest hamem też nie powie "już mnie nie kręcisz tak jak X lat temu i jak widze młode laski na ulicy to mi się odechciewa tej całej monogamii". Trzeba coś przeczytac między wierszami, coś się domyślić. Starać się coś zmieniać i eksperymentować ze zwiazkiem nawet bez takiego bodzca w postaci konkretnych instrukcji od partnera. Ofc nie mowa o jakiś wielkich sprawach jak to że uprawiacie seks raz na pół roku, ale subtelnych typu on lubi że po pracy go spytasz "jak ci minal dzien kochanie", ale takim super czułym i troskliwym tonem. Takich małych drobiazgów nie da się przegadać i wygadać i wypracowac rozwiązania. On nie musi przecież wiedzieć jak być kobietą i opisać ci jak masz być kobietą, a ty nie musisz wiedzieć jak być mężczyzną i mu opisać co i jak facet powinien robić. Twoja kobiecość powinna troche spontanicznie emanować z ciebie, a jego męskośc z niego.
To juz bardziej prawdopodobnie ale uwazam, ze jednak najlepiej sie tego dowiedziec w trakcie rozmowy. Owszem rozmowa nie naprawi wszystkiego ale to dobry punkt startowy. Bo ok, czesc tych rozczarowan moze wynikac z czegos czego partner raczej nie powie w rozmowie np z zapuszczenia ale moze byc tez tysiac innych powodow o ktorych nie mowil wczesniej, bo wlasnie nie ma u nich czasu na intymnosc ani nie ma wiezi emocjonalnej. Np problemy w pracy, w rodzinie, stresy itd.
A tez jak sie ktos zapuscil to raczej sam wie jak jest i wie, ze wypadaloby sie za siebie wziac zeby znowu zaczac sie podobac partnerowi. Do tego faktycznie nie potrzeba rozmowy.
Halina3.1 napisał/a:joanna478 napisał/a:No u nas tak było że na początku było bardzo dużo czułych słówek, on nigdy nie mówił nawet do mnie po imieniu tylko kochanie a teraz częściej po imieniu.
Małżeństwem jesteśmy już 10 lat.
10 lat to jeszcze nie tak strasznie dlugo. Rozmawiasz z mezem o tym, ze cos sie zmienilo i sie oddaliliscie od siebie? Do tanga trzeba dwojga, w dluzszych zwiazkach jedna i druga strona musi sie starac zeby podtrzymywac ogien. Robicie cos w ogole razem, np chodzicie na randki?
Nie. Ogólnie mój mąż raczej ma pogląd że na randki to się zaprasza jak chce się podrywać.
Macie w ogole jakis wydzielony czas w ciagu dnia czy chociaz raz na kilka dni kiedy robicie cos razem co was zbliza? Przyjaznicie sie?
Mysle, ze ta maska spada tak po 2, max 3 latach. Po 10 latach to oni juz sie znaja jak lyse konie, tam juz raczej zadnych masek nie ma ani zadnego udawania. Nie wiem to by tyle wytrzymal udawanie, ze lubi sie starac o randki na miescie xd
Tak, masz racje. Nie doczytałam ile oni są razem. 10 lat to wypada już wiedziec o co chodzi partnerowi. Chociaz dzieci też mogą zmieniać. Czasem ludzie sa tak skupieni na dzieciakach, że dopiero jak dzieci w miare same się ogarniają i idą do podstawówki, rodzice nagle się orientuja że poza dziećmi to nie mają nic wspólnego i nagle rozwód.
A tez jak sie ktos zapuscil to raczej sam wie jak jest i wie, ze wypadaloby sie za siebie wziac zeby znowu zaczac sie podobac partnerowi. Do tego faktycznie nie potrzeba rozmowy.
Po postach niektórych ludzi tutaj, to ja już nie jestem przekonana że to takie oczywiste