Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 146 ]

66

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
rakastankielia napisał/a:

A zaradny i ogarnięty facet nie jest rzadkością, tylko wy nie jesteście nimi zainteresowane, bo nie wyglądają jak modele z okładki.

Obawiam się, że twoje pojęcie zaradności mocno odbiega od tego pojęcia u kobiet. Zaradny i ogarnięty facet tak jak kobiety go sobie wyobrażają to jest rzadkość, mały procent wszystkich facetów. Stąd się bierze tylu normalnych, poukładanych i samotnych facetów. Zresztą tu masz tego potwierdzenie:

Halina3.1 napisał/a:

Zaradny i ogarniety facet jest rzadkoscia a wyglad niewiele tu znaczy, bardziej liczy sie to co ma w glowie. Poza zaradnoscia i ogarnieciem musi jeszcze miec poukladane i byc normalny a o to najtrudniej.

_minka napisał/a:

Wiesz, najlepsze jest to, że On tego nie robił z premedytacją właśnie. Zachowywał się po prostu tak, jakby ta część życia w ogóle To nie dotyczyła. Nawet nie chodzi o to, że mówił, że to ja muszę to wszystko zrobić. Wręcz często patrzył tylko, jak ogarniam i zdziwiony mówił, że przecież to bez sensu i żebym najlepiej w ogóle tego nie robiła...

I to jest dobrze napisane, on wcale nie musiał tego robić z premedytacją. Wiem, że dla niektórych to się wydaje niewiarygodne ale na prawdę można nie ogarniać, że pranie nie pierze się samo. Tak samo z tą tolerancją na brud, jeden może się potykać o śmieci przechodząc z jednego pokoju do drugiego, a innego będzie denerwować krzywo wisząca firanka. Byłem kiedyś u znajomego, który miał w zlewie górę garów z całego tygodnia, nie tylko nie dało się korzystać ze zlewu to jeszcze śmierdziało tak, że ciężko było wytrzymać, cała reszta mieszkania wyglądała podobnie. Jemu to w ogóle nie przeszkadzało i był zdziwiony, że komuś innemu może przeszkadzać. I jeszcze taka ciekawostka, mnóstwo ludzi szczególnie mieszkających w mieście w ogóle nie sprząta swoich mieszkań tylko raz na tydzień przychodzi pani, która sprząta całe mieszkanie, a jeszcze ciekawszą ciekawostką jest w tym to, że częściej robią tak kobiety. Tak samo jest z gotowaniem, sporo ludzi w ogóle nie gotuje tylko mają podpisane umowy z firmami cateringowymi i codziennie mają dostawy jedzenia na cały dzień.

rakastankielia napisał/a:

To jest proste. Przyczyną "zjebanych związków" są wybory kobiet. To kobiety odrzucają porządnych facetów, a wybierają bad boyów czy innych nienadających się do związku facetów.

Widzisz i tu ponownie się pojawia różnica w pojęciach. Dla ciebie i pewnie dla większości facetów "zjebany związek" to na przykład z patusem, który pije i bije, ogólnie jest przemoc i patola. Dla kobiety pod tym pojęciem będzie się kryć dużo więcej na przykład związek z narcyzem.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

Wiem, że dla niektórych to się wydaje niewiarygodne ale na prawdę można nie ogarniać, że pranie nie pierze się samo. Tak samo z tą tolerancją na brud, jeden może się potykać o śmieci przechodząc z jednego pokoju do drugiego, a innego będzie denerwować krzywo wisząca firanka.

Oczywiście, że można nie ogarniać, że pranie nie pierze się samo, jeśli przez całe życie czyste ubrania same wkładały się do szafy, czyli:
a) jest się dzieckiem;
b) mentalnie pozostało się na poziomie przedszkolaka, który dla normalnej egzystencji potrzebuje pełnej obsługi.

Nie dziwi mnie, że ten post wyszedł spod Twoich palców, biorąc pod uwagę, że masz lat 30 i dopiero niedawno ogarnąłeś obsługę tak skomplikowanego urządzenia, jakim jest pralka automatyczna. Nieśmiało przy tym przypuszczam, że śmieci z podłogi też same się sprzątają, podobnie jak to jedzenie, co to podstawia się pod nos (to już nie jest przypuszczenie) czy magicznie, bo bez dotykania, zmywają się naczynia.

68

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

A zaradny i ogarnięty facet nie jest rzadkością, tylko wy nie jesteście nimi zainteresowane, bo nie wyglądają jak modele z okładki.

Obawiam się, że twoje pojęcie zaradności mocno odbiega od tego pojęcia u kobiet. Zaradny i ogarnięty facet tak jak kobiety go sobie wyobrażają to jest rzadkość, mały procent wszystkich facetów. Stąd się bierze tylu normalnych, poukładanych i samotnych facetów. Zresztą tu masz tego potwierdzenie:

Halina3.1 napisał/a:

Zaradny i ogarniety facet jest rzadkoscia a wyglad niewiele tu znaczy, bardziej liczy sie to co ma w glowie. Poza zaradnoscia i ogarnieciem musi jeszcze miec poukladane i byc normalny a o to najtrudniej.

_minka napisał/a:

Wiesz, najlepsze jest to, że On tego nie robił z premedytacją właśnie. Zachowywał się po prostu tak, jakby ta część życia w ogóle To nie dotyczyła. Nawet nie chodzi o to, że mówił, że to ja muszę to wszystko zrobić. Wręcz często patrzył tylko, jak ogarniam i zdziwiony mówił, że przecież to bez sensu i żebym najlepiej w ogóle tego nie robiła...

I to jest dobrze napisane, on wcale nie musiał tego robić z premedytacją. Wiem, że dla niektórych to się wydaje niewiarygodne ale na prawdę można nie ogarniać, że pranie nie pierze się samo. Tak samo z tą tolerancją na brud, jeden może się potykać o śmieci przechodząc z jednego pokoju do drugiego, a innego będzie denerwować krzywo wisząca firanka. Byłem kiedyś u znajomego, który miał w zlewie górę garów z całego tygodnia, nie tylko nie dało się korzystać ze zlewu to jeszcze śmierdziało tak, że ciężko było wytrzymać, cała reszta mieszkania wyglądała podobnie. Jemu to w ogóle nie przeszkadzało i był zdziwiony, że komuś innemu może przeszkadzać. I jeszcze taka ciekawostka, mnóstwo ludzi szczególnie mieszkających w mieście w ogóle nie sprząta swoich mieszkań tylko raz na tydzień przychodzi pani, która sprząta całe mieszkanie, a jeszcze ciekawszą ciekawostką jest w tym to, że częściej robią tak kobiety. Tak samo jest z gotowaniem, sporo ludzi w ogóle nie gotuje tylko mają podpisane umowy z firmami cateringowymi i codziennie mają dostawy jedzenia na cały dzień.

rakastankielia napisał/a:

To jest proste. Przyczyną "zjebanych związków" są wybory kobiet. To kobiety odrzucają porządnych facetów, a wybierają bad boyów czy innych nienadających się do związku facetów.

Widzisz i tu ponownie się pojawia różnica w pojęciach. Dla ciebie i pewnie dla większości facetów "zjebany związek" to na przykład z patusem, który pije i bije, ogólnie jest przemoc i patola. Dla kobiety pod tym pojęciem będzie się kryć dużo więcej na przykład związek z narcyzem.

Lepiej zapłacić komuś za przyjście i posprzątanie mieszkania niż żyć w syfie albo wysługiwać się matką lub żoną. No ale wygodniej z matką czy żoną, bo im nie trzeba płacić.

I zgadzam się z Priscilla, ten kto nie ogarnia takich rzeczy jak to, że nie pierze się i nie sprząta się samo jest dzieckiem ew. jest niedorozwinięty.

Możliwe też że ten trefny egzemplarz autorki wątku został wyprodukowany przez rodzinę gdzie we wszyskich  czynnościach go wyręczano. Najprawdopodobniej matka zapierdalala jak głupia w domu ale dzieci już nie zostały nauczone porządku i skutek jest taki jaki jest. Dorosły facet niedorozwinięty życiowo, któremu nie przeszkadza życie w syfie, który nie jest nauczony szacunku do pracy, tego, że wszyscy domownicy powinni dbać o dom i każdy ma obowiązki. No i przede wszystkim bez odpowiedniego rygoru w domu wychodzą później takie leniwe flaki, bo prawdziwi faceci to to nie są. Porządnie wychowany człowiek jak widzi, że jest syf, to łapie za ścierę i sprząta a nie patrzy się jak cielak i stwierdza, że po co to ogarniac jak i tak się zaraz nabrudzi, omfg…
I to jest kolejna nauka dla incelozy o tym czym między innymi jest ogarnięcie, zaradności i co to jest fajny, wartościowy facet. Na przykład taki co nie wymiguje się od obowiązków, jest czysty, poukładany, sumienny, i sprząta w domu zamiast udawać głupka.
I żeby zaraz nie było, dokładnie to samo tyczy się syfiastych kobiet, bo też takie są. Ale wątek jest akurat o facecie.

69

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Anewe napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Nie ukryjesz tego, podskornie czuja, ze cos jest nie tak. Instynkt samozachowawczy czy inna podswiadomosc im moze podpwiadac, ze cos pod maska tam sie kryje co bedzie problematyczne i lepiej sie nie angzowac.

Tak, i nawet jak byłem nastolatkiem, który jeszcze nie doświadczył odrzucenia, to też wyczuwały, że jest ze mną coś nie tak, za to w przypadku bad boyów jakoś ta intuicja nie działa wink

No wyczuwały, że jesteś w spektrum autyzmu.

Nie mogłem się powstrzymać po tym komentarzu: "uwielbiam" wręcz specyfikę takich forów (jak to czy Kafeteria) polegającą ma gnojeniu adwersarza (którego z jakiegoś dowolnego powodu chce się poniżyć) przez wciskanie mu chorób psychicznych czy niedorozwoju. Każda z tych osób uważa się za wysokiej klasy psychologa-amatora, a nie jest w stanie pojąć tak prostych rzeczy że np. zachowanie może być typem osobowości (który nie jest efektem ani choroby psychicznej ani niedorozwoju); ot, jedna tutejsza psycholożka -amatorka z bożej łaski dwoi się i troi by mi dosrać, a (wbrew temu co deklaruje) brak jej wiedzy by np. mnie połaczyć z bardzo konkretnym typem osobowości, który pasuje w 100% lol

70

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
rakastankielia napisał/a:


Jeśli chodzi o zmianę fryzury, to fryzjer doradził mi taką samą fryzurę, jaką miałem cały czas, mimo że sugerowałem chęć zmiany. Stwierdził jednak, że taka pasuje mi najbardziej. Jeśli chodzi o ubiór, to nie ma mi kto doradzić, a ja się na tym nie znam.

Fajny fryzjer. xD Nie umiem powiedzieć, jak bardzo nieprofesjonalne jest spojrzenie na kogoś i autorytarne stwierdzenie, że w tym, co ma, jest mu najlepiej. Tak może powiedzieć jakiś random, który nie ma pojęcia o fryzjerstwie, ale "wydaje mu się...". XD Tak że albo zmyślasz, albo fryzjer Cię zlał, bo pewnie Twoja "fryzura" jest jakimś prostym cięciem i/lub nie chciało mu się kombinować.

71

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Nowe_otwarcie napisał/a:
Anewe napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Tak, i nawet jak byłem nastolatkiem, który jeszcze nie doświadczył odrzucenia, to też wyczuwały, że jest ze mną coś nie tak, za to w przypadku bad boyów jakoś ta intuicja nie działa wink

No wyczuwały, że jesteś w spektrum autyzmu.

Nie mogłem się powstrzymać po tym komentarzu: "uwielbiam" wręcz specyfikę takich forów (jak to czy Kafeteria) polegającą ma gnojeniu adwersarza (którego z jakiegoś dowolnego powodu chce się poniżyć) przez wciskanie mu chorób psychicznych czy niedorozwoju. Każda z tych osób uważa się za wysokiej klasy psychologa-amatora, a nie jest w stanie pojąć tak prostych rzeczy że np. zachowanie może być typem osobowości (który nie jest efektem ani choroby psychicznej ani niedorozwoju); ot, jedna tutejsza psycholożka -amatorka z bożej łaski dwoi się i troi by mi dosrać, a (wbrew temu co deklaruje) brak jej wiedzy by np. mnie połaczyć z bardzo konkretnym typem osobowości, który pasuje w 100% lol

Ja tam psychologiem nie jestem a doskonale znam twój typ osobowości tanie, osobowość dziada leśnego xddd

72

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Halina3.1 napisał/a:
Shinigami napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

A zaradny i ogarnięty facet nie jest rzadkością, tylko wy nie jesteście nimi zainteresowane, bo nie wyglądają jak modele z okładki.

Obawiam się, że twoje pojęcie zaradności mocno odbiega od tego pojęcia u kobiet. Zaradny i ogarnięty facet tak jak kobiety go sobie wyobrażają to jest rzadkość, mały procent wszystkich facetów. Stąd się bierze tylu normalnych, poukładanych i samotnych facetów. Zresztą tu masz tego potwierdzenie:

Halina3.1 napisał/a:

Zaradny i ogarniety facet jest rzadkoscia a wyglad niewiele tu znaczy, bardziej liczy sie to co ma w glowie. Poza zaradnoscia i ogarnieciem musi jeszcze miec poukladane i byc normalny a o to najtrudniej.

_minka napisał/a:

Wiesz, najlepsze jest to, że On tego nie robił z premedytacją właśnie. Zachowywał się po prostu tak, jakby ta część życia w ogóle To nie dotyczyła. Nawet nie chodzi o to, że mówił, że to ja muszę to wszystko zrobić. Wręcz często patrzył tylko, jak ogarniam i zdziwiony mówił, że przecież to bez sensu i żebym najlepiej w ogóle tego nie robiła...

I to jest dobrze napisane, on wcale nie musiał tego robić z premedytacją. Wiem, że dla niektórych to się wydaje niewiarygodne ale na prawdę można nie ogarniać, że pranie nie pierze się samo. Tak samo z tą tolerancją na brud, jeden może się potykać o śmieci przechodząc z jednego pokoju do drugiego, a innego będzie denerwować krzywo wisząca firanka. Byłem kiedyś u znajomego, który miał w zlewie górę garów z całego tygodnia, nie tylko nie dało się korzystać ze zlewu to jeszcze śmierdziało tak, że ciężko było wytrzymać, cała reszta mieszkania wyglądała podobnie. Jemu to w ogóle nie przeszkadzało i był zdziwiony, że komuś innemu może przeszkadzać. I jeszcze taka ciekawostka, mnóstwo ludzi szczególnie mieszkających w mieście w ogóle nie sprząta swoich mieszkań tylko raz na tydzień przychodzi pani, która sprząta całe mieszkanie, a jeszcze ciekawszą ciekawostką jest w tym to, że częściej robią tak kobiety. Tak samo jest z gotowaniem, sporo ludzi w ogóle nie gotuje tylko mają podpisane umowy z firmami cateringowymi i codziennie mają dostawy jedzenia na cały dzień.

rakastankielia napisał/a:

To jest proste. Przyczyną "zjebanych związków" są wybory kobiet. To kobiety odrzucają porządnych facetów, a wybierają bad boyów czy innych nienadających się do związku facetów.

Widzisz i tu ponownie się pojawia różnica w pojęciach. Dla ciebie i pewnie dla większości facetów "zjebany związek" to na przykład z patusem, który pije i bije, ogólnie jest przemoc i patola. Dla kobiety pod tym pojęciem będzie się kryć dużo więcej na przykład związek z narcyzem.

Lepiej zapłacić komuś za przyjście i posprzątanie mieszkania niż żyć w syfie albo wysługiwać się matką lub żoną. No ale wygodniej z matką czy żoną, bo im nie trzeba płacić.

I zgadzam się z Priscilla, ten kto nie ogarnia takich rzeczy jak to, że nie pierze się i nie sprząta się samo jest dzieckiem ew. jest niedorozwinięty.

Możliwe też że ten trefny egzemplarz autorki wątku został wyprodukowany przez rodzinę gdzie we wszyskich  czynnościach go wyręczano. Najprawdopodobniej matka zapierdalala jak głupia w domu ale dzieci już nie zostały nauczone porządku i skutek jest taki jaki jest. Dorosły facet niedorozwinięty życiowo, któremu nie przeszkadza życie w syfie, który nie jest nauczony szacunku do pracy, tego, że wszyscy domownicy powinni dbać o dom i każdy ma obowiązki. No i przede wszystkim bez odpowiedniego rygoru w domu wychodzą później takie leniwe flaki, bo prawdziwi faceci to to nie są. Porządnie wychowany człowiek jak widzi, że jest syf, to łapie za ścierę i sprząta a nie patrzy się jak cielak i stwierdza, że po co to ogarniac jak i tak się zaraz nabrudzi, omfg…
I to jest kolejna nauka dla incelozy o tym czym między innymi jest ogarnięcie, zaradności i co to jest fajny, wartościowy facet. Na przykład taki co nie wymiguje się od obowiązków, jest czysty, poukładany, sumienny, i sprząta w domu zamiast udawać głupka.
I żeby zaraz nie było, dokładnie to samo tyczy się syfiastych kobiet, bo też takie są. Ale wątek jest akurat o facecie.

Ale ja wiem, że samo się nie sprząta i nie pierze, tylko robię to samemu. Nie uciekam od obowiązków, jestem ogarnięty i zaradny we właściwym tych słów znaczeniu.

73

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:


Jeśli chodzi o zmianę fryzury, to fryzjer doradził mi taką samą fryzurę, jaką miałem cały czas, mimo że sugerowałem chęć zmiany. Stwierdził jednak, że taka pasuje mi najbardziej. Jeśli chodzi o ubiór, to nie ma mi kto doradzić, a ja się na tym nie znam.

Fajny fryzjer. xD Nie umiem powiedzieć, jak bardzo nieprofesjonalne jest spojrzenie na kogoś i autorytarne stwierdzenie, że w tym, co ma, jest mu najlepiej. Tak może powiedzieć jakiś random, który nie ma pojęcia o fryzjerstwie, ale "wydaje mu się...". XD Tak że albo zmyślasz, albo fryzjer Cię zlał, bo pewnie Twoja "fryzura" jest jakimś prostym cięciem i/lub nie chciało mu się kombinować.

Nie w tym, co miałem wtedy, bo włosy już były za długie i wymagały przycięcia, tylko w tym, co miałem zanim mi urosły (czyli tak jak zawsze się obcinałem u różnych fryzjerów). Nie zmyślam, po prostu taka fryzura mi pasuje najbardziej, no ale wy jak zwykle wiecie lepiej xd

74

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Jeśli chodzi o zmianę fryzury, to fryzjer doradził mi taką samą fryzurę, jaką miałem cały czas, mimo że sugerowałem chęć zmiany. Stwierdził jednak, że taka pasuje mi najbardziej. Jeśli chodzi o ubiór, to nie ma mi kto doradzić, a ja się na tym nie znam.

Fajny fryzjer. xD Nie umiem powiedzieć, jak bardzo nieprofesjonalne jest spojrzenie na kogoś i autorytarne stwierdzenie, że w tym, co ma, jest mu najlepiej. Tak może powiedzieć jakiś random, który nie ma pojęcia o fryzjerstwie, ale "wydaje mu się...". XD Tak że albo zmyślasz, albo fryzjer Cię zlał, bo pewnie Twoja "fryzura" jest jakimś prostym cięciem i/lub nie chciało mu się kombinować.

Raka chodzi do najtańszego osiedlowego fryzjera, gdzie pracują fryzjerzy, którzy swoje ostatnie szkolenie mieli na początku swojej kariery zawodowej i ciągle wszystkich obcinają tak samo, jak w fabryce XD
Mówiliśmy, żeby zapuścił trochę włosy i poszedł do porządnego, drogiego fryzjera/barbera, to odpisał, że "Skoro ja się sobie podobam, to po co mam wydawać 3x więcej na fryzjera, który obetnie mnie tak samo, jak najtańszy? Wolę tę kasę przeznaczyć na swoje pasje i potrzeby."

75

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
rakastankielia napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Obawiam się, że twoje pojęcie zaradności mocno odbiega od tego pojęcia u kobiet. Zaradny i ogarnięty facet tak jak kobiety go sobie wyobrażają to jest rzadkość, mały procent wszystkich facetów. Stąd się bierze tylu normalnych, poukładanych i samotnych facetów. Zresztą tu masz tego potwierdzenie:





I to jest dobrze napisane, on wcale nie musiał tego robić z premedytacją. Wiem, że dla niektórych to się wydaje niewiarygodne ale na prawdę można nie ogarniać, że pranie nie pierze się samo. Tak samo z tą tolerancją na brud, jeden może się potykać o śmieci przechodząc z jednego pokoju do drugiego, a innego będzie denerwować krzywo wisząca firanka. Byłem kiedyś u znajomego, który miał w zlewie górę garów z całego tygodnia, nie tylko nie dało się korzystać ze zlewu to jeszcze śmierdziało tak, że ciężko było wytrzymać, cała reszta mieszkania wyglądała podobnie. Jemu to w ogóle nie przeszkadzało i był zdziwiony, że komuś innemu może przeszkadzać. I jeszcze taka ciekawostka, mnóstwo ludzi szczególnie mieszkających w mieście w ogóle nie sprząta swoich mieszkań tylko raz na tydzień przychodzi pani, która sprząta całe mieszkanie, a jeszcze ciekawszą ciekawostką jest w tym to, że częściej robią tak kobiety. Tak samo jest z gotowaniem, sporo ludzi w ogóle nie gotuje tylko mają podpisane umowy z firmami cateringowymi i codziennie mają dostawy jedzenia na cały dzień.



Widzisz i tu ponownie się pojawia różnica w pojęciach. Dla ciebie i pewnie dla większości facetów "zjebany związek" to na przykład z patusem, który pije i bije, ogólnie jest przemoc i patola. Dla kobiety pod tym pojęciem będzie się kryć dużo więcej na przykład związek z narcyzem.

Lepiej zapłacić komuś za przyjście i posprzątanie mieszkania niż żyć w syfie albo wysługiwać się matką lub żoną. No ale wygodniej z matką czy żoną, bo im nie trzeba płacić.

I zgadzam się z Priscilla, ten kto nie ogarnia takich rzeczy jak to, że nie pierze się i nie sprząta się samo jest dzieckiem ew. jest niedorozwinięty.

Możliwe też że ten trefny egzemplarz autorki wątku został wyprodukowany przez rodzinę gdzie we wszyskich  czynnościach go wyręczano. Najprawdopodobniej matka zapierdalala jak głupia w domu ale dzieci już nie zostały nauczone porządku i skutek jest taki jaki jest. Dorosły facet niedorozwinięty życiowo, któremu nie przeszkadza życie w syfie, który nie jest nauczony szacunku do pracy, tego, że wszyscy domownicy powinni dbać o dom i każdy ma obowiązki. No i przede wszystkim bez odpowiedniego rygoru w domu wychodzą później takie leniwe flaki, bo prawdziwi faceci to to nie są. Porządnie wychowany człowiek jak widzi, że jest syf, to łapie za ścierę i sprząta a nie patrzy się jak cielak i stwierdza, że po co to ogarniac jak i tak się zaraz nabrudzi, omfg…
I to jest kolejna nauka dla incelozy o tym czym między innymi jest ogarnięcie, zaradności i co to jest fajny, wartościowy facet. Na przykład taki co nie wymiguje się od obowiązków, jest czysty, poukładany, sumienny, i sprząta w domu zamiast udawać głupka.
I żeby zaraz nie było, dokładnie to samo tyczy się syfiastych kobiet, bo też takie są. Ale wątek jest akurat o facecie.

Ale ja wiem, że samo się nie sprząta i nie pierze, tylko robię to samemu. Nie uciekam od obowiązków, jestem ogarnięty i zaradny we właściwym tych słów znaczeniu.

Ale ja odpowiadalam na post Shinigami a nie twoj. Swoja droga jestescie do siebie bardzo podobni, lacy was skrajny egocentryzm i sprowadzanie wszysktiego do wlasnej osoby. Jednym z waszych problemow jest brak umiejetnosci patrzenia dalej niz czubek wlasnego nosa, to tez jedna z cech ktora odrzuca ludzi.

76

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Halina3.1 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Lepiej zapłacić komuś za przyjście i posprzątanie mieszkania niż żyć w syfie albo wysługiwać się matką lub żoną. No ale wygodniej z matką czy żoną, bo im nie trzeba płacić.

I zgadzam się z Priscilla, ten kto nie ogarnia takich rzeczy jak to, że nie pierze się i nie sprząta się samo jest dzieckiem ew. jest niedorozwinięty.

Możliwe też że ten trefny egzemplarz autorki wątku został wyprodukowany przez rodzinę gdzie we wszyskich  czynnościach go wyręczano. Najprawdopodobniej matka zapierdalala jak głupia w domu ale dzieci już nie zostały nauczone porządku i skutek jest taki jaki jest. Dorosły facet niedorozwinięty życiowo, któremu nie przeszkadza życie w syfie, który nie jest nauczony szacunku do pracy, tego, że wszyscy domownicy powinni dbać o dom i każdy ma obowiązki. No i przede wszystkim bez odpowiedniego rygoru w domu wychodzą później takie leniwe flaki, bo prawdziwi faceci to to nie są. Porządnie wychowany człowiek jak widzi, że jest syf, to łapie za ścierę i sprząta a nie patrzy się jak cielak i stwierdza, że po co to ogarniac jak i tak się zaraz nabrudzi, omfg…
I to jest kolejna nauka dla incelozy o tym czym między innymi jest ogarnięcie, zaradności i co to jest fajny, wartościowy facet. Na przykład taki co nie wymiguje się od obowiązków, jest czysty, poukładany, sumienny, i sprząta w domu zamiast udawać głupka.
I żeby zaraz nie było, dokładnie to samo tyczy się syfiastych kobiet, bo też takie są. Ale wątek jest akurat o facecie.

Ale ja wiem, że samo się nie sprząta i nie pierze, tylko robię to samemu. Nie uciekam od obowiązków, jestem ogarnięty i zaradny we właściwym tych słów znaczeniu.

Ale ja odpowiadalam na post Shinigami a nie twoj. Swoja droga jestescie do siebie bardzo podobni, lacy was skrajny egocentryzm i sprowadzanie wszysktiego do wlasnej osoby. Jednym z waszych problemow jest brak umiejetnosci patrzenia dalej niz czubek wlasnego nosa, to tez jedna z cech ktora odrzuca ludzi.

Ja wiem, że nie odpowiadałaś na mój post, ale odnosiłaś się do nas wszystkich.

77

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Anewe napisał/a:
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Jeśli chodzi o zmianę fryzury, to fryzjer doradził mi taką samą fryzurę, jaką miałem cały czas, mimo że sugerowałem chęć zmiany. Stwierdził jednak, że taka pasuje mi najbardziej. Jeśli chodzi o ubiór, to nie ma mi kto doradzić, a ja się na tym nie znam.

Fajny fryzjer. xD Nie umiem powiedzieć, jak bardzo nieprofesjonalne jest spojrzenie na kogoś i autorytarne stwierdzenie, że w tym, co ma, jest mu najlepiej. Tak może powiedzieć jakiś random, który nie ma pojęcia o fryzjerstwie, ale "wydaje mu się...". XD Tak że albo zmyślasz, albo fryzjer Cię zlał, bo pewnie Twoja "fryzura" jest jakimś prostym cięciem i/lub nie chciało mu się kombinować.

Raka chodzi do najtańszego osiedlowego fryzjera, gdzie pracują fryzjerzy, którzy swoje ostatnie szkolenie mieli na początku swojej kariery zawodowej i ciągle wszystkich obcinają tak samo, jak w fabryce XD
Mówiliśmy, żeby zapuścił trochę włosy i poszedł do porządnego, drogiego fryzjera/barbera, to odpisał, że "Skoro ja się sobie podobam, to po co mam wydawać 3x więcej na fryzjera, który obetnie mnie tak samo, jak najtańszy? Wolę tę kasę przeznaczyć na swoje pasje i potrzeby."

No właśnie nie. Poszedłem do droższego fryzjera, nadal usłyszałem i dostałem to samo.

78

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:


Jeśli chodzi o zmianę fryzury, to fryzjer doradził mi taką samą fryzurę, jaką miałem cały czas, mimo że sugerowałem chęć zmiany. Stwierdził jednak, że taka pasuje mi najbardziej. Jeśli chodzi o ubiór, to nie ma mi kto doradzić, a ja się na tym nie znam.

Fajny fryzjer. xD Nie umiem powiedzieć, jak bardzo nieprofesjonalne jest spojrzenie na kogoś i autorytarne stwierdzenie, że w tym, co ma, jest mu najlepiej. Tak może powiedzieć jakiś random, który nie ma pojęcia o fryzjerstwie, ale "wydaje mu się...". XD Tak że albo zmyślasz, albo fryzjer Cię zlał, bo pewnie Twoja "fryzura" jest jakimś prostym cięciem i/lub nie chciało mu się kombinować.

Nie w tym, co miałem wtedy, bo włosy już były za długie i wymagały przycięcia, tylko w tym, co miałem zanim mi urosły (czyli tak jak zawsze się obcinałem u różnych fryzjerów). Nie zmyślam, po prostu taka fryzura mi pasuje najbardziej, no ale wy jak zwykle wiecie lepiej xd

No ok, załóżmy, że tak było. Nie widzisz, jakie to durne? Pisałeś wcześniej, że poszedłeś do lepszego/droższego = innego niż zwykle fryzjera. I teraz: facet widzi Cię pierwszy raz, Ty mu odpisujesz, jaką fryzurę nosiłeś, ale napomykasz, że jesteś gotowy na zmiany, a on mówi, że nieee, w tamtej Ci najlepiej? XDDD No jasnowidz normalnie, kryształowej kuli nie miał zamiast lustra?

Kobiety robią sobie próbne fryzury m.in. po to, żeby zobaczyć, jak w nich będą wyglądać. A - wbrew pozorom - przy długich włosach łatwiej sprawdzić samodzielnie, jak w danym upięciu/ułożeniu będzie wyglądać twarz, sylwetka itd.
Mężczyźnie stylista może coś doradzić, bazując na swoim doświadczeniu, ale i tak nie obejdzie się bez eksperymentów/testów. Zapuszczasz i sprawdzacie to, co "się wydaje". Dyskutując po drodze o tym, co tam się na głowie pojawia, rozważając i wybierając. I znowu. I znowu. Inaczej to ta "najlepsza fryzura" rzeczywiście najlepsza... Bo konkurencji całe zero.

79

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

A umiesz, Raka, znaleźć zdjęcie jakieś w miarę podobnego (kształt twarzy, głowy, oprawa oczu) do Ciebie faceta, który ma na głowie podobną do Twojej fryzurę? Jaki masz rodzaj włosów - proste, falowane, kręcone, są gęste i grube czy raczej liche?

80 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-04-04 22:17:28)

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Halina3.1 napisał/a:

Lepiej zapłacić komuś za przyjście i posprzątanie mieszkania niż żyć w syfie albo wysługiwać się matką lub żoną. No ale wygodniej z matką czy żoną, bo im nie trzeba płacić.

I zgadzam się z Priscilla, ten kto nie ogarnia takich rzeczy jak to, że nie pierze się i nie sprząta się samo jest dzieckiem ew. jest niedorozwinięty.

Możliwe też że ten trefny egzemplarz autorki wątku został wyprodukowany przez rodzinę gdzie we wszyskich  czynnościach go wyręczano. Najprawdopodobniej matka zapierdalala jak głupia w domu ale dzieci już nie zostały nauczone porządku i skutek jest taki jaki jest. Dorosły facet niedorozwinięty życiowo, któremu nie przeszkadza życie w syfie, który nie jest nauczony szacunku do pracy, tego, że wszyscy domownicy powinni dbać o dom i każdy ma obowiązki. No i przede wszystkim bez odpowiedniego rygoru w domu wychodzą później takie leniwe flaki, bo prawdziwi faceci to to nie są. Porządnie wychowany człowiek jak widzi, że jest syf, to łapie za ścierę i sprząta a nie patrzy się jak cielak i stwierdza, że po co to ogarniac jak i tak się zaraz nabrudzi, omfg…
I to jest kolejna nauka dla incelozy o tym czym między innymi jest ogarnięcie, zaradności i co to jest fajny, wartościowy facet. Na przykład taki co nie wymiguje się od obowiązków, jest czysty, poukładany, sumienny, i sprząta w domu zamiast udawać głupka.
I żeby zaraz nie było, dokładnie to samo tyczy się syfiastych kobiet, bo też takie są. Ale wątek jest akurat o facecie.

Nie pisałem, że tak robią wyłącznie ludzie mieszkający samotnie, sporo par czy małżeństw tak robi. Niektórzy ludzie nie mają nawet odkurzacza w mieszkaniu bo i tak by go nie używali. Tak samo z gotowaniem, w pracy widziałem już kilka par lub małżeństw i mimo iż mieli kuchnię to prawie w ogóle z niej nie korzystali bo codziennie mieli dostawy jedzenia.

Posłużę się tu pewną historią. Był sobie chłopak z bardzo bogatej rodziny, mieszkał w posiadłości gdzie wszystko ogarniała służba. Kiedy przyszedł czas na studia chłopak chciał spróbować typowo studenckiego życia i zamieszkał na jakiś czas w akademiku. Po tygodniu wziął stertę ubrań i zapytał pierwszych napotkanych ludzi na korytarzu gdzie położyć, komu dać żeby było uprane? Oni nie mieli pojęcia o czym on gada, a on był tak samo zdziwiony tym, że oni się dziwią jego pytaniem. Oczywiście to tylko historyjka ale chodzi o przekaz. Gość nigdy nie musiał tego robić więc skąd miałby wiedzieć. Tak samo jest z przyzwyczajeniami, jeśli ktoś nigdy nie został nauczony, że powinno się sprzątać, że syf i brud są złe to nie będą mu one przeszkadzać. Znam gościa, któremu pies regularnie rozwala worki ze śmieciami po całym podwórku i te śmieci mogą tak walać się tygodniami, a jemu ani jego rodzinie to nie przeszkadza mimo iż w skład tych śmieci wchodzą na przykład zużyte pampersy. Tak samo potrafi zostawiać różne maszyny lub urządzenia elektroniczne na deszczu czy śniegu i też mu to nie przeszkadza. Mnie szlag trafia od samego patrzenia, a on może się potykać o psie gówna przed drzwiami do domu i zarówno jemu jak i reszcie rodziny to nie przeszkadza. Wszystko zależy do konkretnej osoby i tego jak ta osoba postrzega czystość, a jak brud. To co dla jednego będzie syfem nie do wytrzymania drugi może nawet nie zauważyć.

Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu aż tak bardzo się wkurzacie, że trzeba komuś przypomnieć o posprzątaniu czy czymkolwiek takim? Co to za problem po prostu powiedzieć drugiej osobie, że teraz jej kolej na wyniesienie śmieci albo odkurzenie mieszkania? To można nawet sobie rozpisać jak grafik w pracy kto co i kiedy robi. Jak ktoś nie jest do czegoś przyzwyczajony to trzeba mu dać czas na przyzwyczajenie się i wspierać w tym, a nie od razu skreślać za sam fakt, że nie ogarnia czegoś co dla was jest oczywiste. Tak jak autorka, która dawała ten czas, szanse i chciała pomagać, a odpuściła dopiero kiedy to nic nie dawało w dłuższej perspektywie.

_minka napisał/a:

No cóż, ciężko radzić, jak się kogoś nie zna, ale jak dla mnie, to wygląda to tak, że Ty jesteś baaardzooo needy  w każdej podejmowanej próbie nawiązania kontaktu z dziewczyną. A one to wyczuwają na odległość. Twoją desperację zamiast męskiej energii. Skoro mówisz, że jesteś przeciętny, to nie jest możliwe, żeby Twoje próby były niekończącym się pasmem porażek. To jak dla mnie nie o sam wygląd chodzi. Poza tym może warto się zastanowić nad zmianą fryzury, ubioru itp? Tak, żeby czymś się wyróżnić z szarej masy? Oczywiście nie może to być drastycznie niezgodne z Twoim stylem bycia, bo wyjdzie sztucznie. To tak na szybko oczami kobiety;)

To jest jak najbardziej możliwe by ktoś przeciętny ponosił ciągłe porażki albo był wręcz niewidzialny dla płci przeciwnej. Żeby się wyróżnić z szarej masy musiałby zrobić coś konkretnego na przykład przefarbować włosy na różowo albo coś w tym stylu. W kwestii tej desperacji masz rację ale to jest niestety pewnego rodzaju błędne koło. Im dłużej ktoś jest samotny, im dłużej pozostaje prawiczkiem lub po prostu bez kontaktu fizycznego, bez żadnej bliskości tym bardziej jest zafiksowany na tym punkcie. Sam się na to łapałem jak nie raz dochodziłem do wniosku, że żeby cokolwiek zrobić, żeby w jakikolwiek sposób zacząć żyć muszę mieć dziewczynę bo to całkowicie niezbędne do życia. O wiele rzadziej ale wciąż zdarza mi się w to wpadać, na szczęście to szybko mija. Podejrzewam, że raka ma podobnie nawet jeśli sam nie jest tego świadomy i pewnie właśnie ta nieświadoma desperacja jest tą najbardziej wyczuwalną.

Halina3.1 napisał/a:

Ale ja odpowiadalam na post Shinigami a nie twoj. Swoja droga jestescie do siebie bardzo podobni, lacy was skrajny egocentryzm i sprowadzanie wszysktiego do wlasnej osoby. Jednym z waszych problemow jest brak umiejetnosci patrzenia dalej niz czubek wlasnego nosa, to tez jedna z cech ktora odrzuca ludzi.

Jeśli tak to musi to być całkowicie nieświadomie. Zawsze cokolwiek robiąc świadomie myślę najpierw o innych, prawie zawsze pomagam każdemu kto poprosi, rzadko komuś odmawiam. Czasami aż do przesady przez co sprawiam wrażenie nieasertywnego i przez co niestety jestem podatny na manipulację. Najgorzej jest jak ktoś chce mi coś wcisnąć, a ja nie potrafię odmówić przez co wpadam w kłopoty, z których potem muszę się wygrzebywać co zawsze jest źródłem mega stresu.

81

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
rakastankielia napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ale ja wiem, że samo się nie sprząta i nie pierze, tylko robię to samemu. Nie uciekam od obowiązków, jestem ogarnięty i zaradny we właściwym tych słów znaczeniu.

Ale ja odpowiadalam na post Shinigami a nie twoj. Swoja droga jestescie do siebie bardzo podobni, lacy was skrajny egocentryzm i sprowadzanie wszysktiego do wlasnej osoby. Jednym z waszych problemow jest brak umiejetnosci patrzenia dalej niz czubek wlasnego nosa, to tez jedna z cech ktora odrzuca ludzi.

Ja wiem, że nie odpowiadałaś na mój post, ale odnosiłaś się do nas wszystkich.

Ok, to skoro do ciebie akurat nie odnosi się ta cecha, to możesz siebie pogratulować and move on.

82

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Lepiej zapłacić komuś za przyjście i posprzątanie mieszkania niż żyć w syfie albo wysługiwać się matką lub żoną. No ale wygodniej z matką czy żoną, bo im nie trzeba płacić.

I zgadzam się z Priscilla, ten kto nie ogarnia takich rzeczy jak to, że nie pierze się i nie sprząta się samo jest dzieckiem ew. jest niedorozwinięty.

Możliwe też że ten trefny egzemplarz autorki wątku został wyprodukowany przez rodzinę gdzie we wszyskich  czynnościach go wyręczano. Najprawdopodobniej matka zapierdalala jak głupia w domu ale dzieci już nie zostały nauczone porządku i skutek jest taki jaki jest. Dorosły facet niedorozwinięty życiowo, któremu nie przeszkadza życie w syfie, który nie jest nauczony szacunku do pracy, tego, że wszyscy domownicy powinni dbać o dom i każdy ma obowiązki. No i przede wszystkim bez odpowiedniego rygoru w domu wychodzą później takie leniwe flaki, bo prawdziwi faceci to to nie są. Porządnie wychowany człowiek jak widzi, że jest syf, to łapie za ścierę i sprząta a nie patrzy się jak cielak i stwierdza, że po co to ogarniac jak i tak się zaraz nabrudzi, omfg…
I to jest kolejna nauka dla incelozy o tym czym między innymi jest ogarnięcie, zaradności i co to jest fajny, wartościowy facet. Na przykład taki co nie wymiguje się od obowiązków, jest czysty, poukładany, sumienny, i sprząta w domu zamiast udawać głupka.
I żeby zaraz nie było, dokładnie to samo tyczy się syfiastych kobiet, bo też takie są. Ale wątek jest akurat o facecie.

Nie pisałem, że tak robią wyłącznie ludzie mieszkający samotnie, sporo par czy małżeństw tak robi. Niektórzy ludzie nie mają nawet odkurzacza w mieszkaniu bo i tak by go nie używali. Tak samo z gotowaniem, w pracy widziałem już kilka par lub małżeństw i mimo iż mieli kuchnię to prawie w ogóle z niej nie korzystali bo codziennie mieli dostawy jedzenia. .

A ja pisalam, ze tak robia tylko samotni? Przeciez ten len z watku tez nie byl samotny, z zona mieszkal i nia sie wyslugiwal. Ty akurat nie masz zony, wiec u ciebe matka robila za sluzbe. Ale twoj ojciec juz znowu nie jet samotny, wysluguje sie zona.

Shinigami napisał/a:

Posłużę się tu pewną historią. Był sobie chłopak z bardzo bogatej rodziny, mieszkał w posiadłości gdzie wszystko ogarniała służba. Kiedy przyszedł czas na studia chłopak chciał spróbować typowo studenckiego życia i zamieszkał na jakiś czas w akademiku. Po tygodniu wziął stertę ubrań i zapytał pierwszych napotkanych ludzi na korytarzu gdzie położyć, komu dać żeby było uprane? Oni nie mieli pojęcia o czym on gada, a on był tak samo zdziwiony tym, że oni się dziwią jego pytaniem. Oczywiście to tylko historyjka ale chodzi o przekaz. Gość nigdy nie musiał tego robić więc skąd miałby wiedzieć. Tak samo jest z przyzwyczajeniami, jeśli ktoś nigdy nie został nauczony, że powinno się sprzątać, że syf i brud są złe to nie będą mu one przeszkadzać. Znam gościa, któremu pies regularnie rozwala worki ze śmieciami po całym podwórku i te śmieci mogą tak walać się tygodniami, a jemu ani jego rodzinie to nie przeszkadza mimo iż w skład tych śmieci wchodzą na przykład zużyte pampersy. Tak samo potrafi zostawiać różne maszyny lub urządzenia elektroniczne na deszczu czy śniegu i też mu to nie przeszkadza. Mnie szlag trafia od samego patrzenia, a on może się potykać o psie gówna przed drzwiami do domu i zarówno jemu jak i reszcie rodziny to nie przeszkadza. Wszystko zależy do konkretnej osoby i tego jak ta osoba postrzega czystość, a jak brud. To co dla jednego będzie syfem nie do wytrzymania drugi może nawet nie zauważyć.

Piekna historia. Nie zapomne jej nigdy.
Ale dalej podtrzymuje swoja teze, ze koles musial byc nidorozwiniety. Np ja pochodze z rodziny powiedzmy dosc dobrze prosperujacej i u nas tez byla na stale pomoc domowa, jej maz zlota raczka (on akurat prasowal) i dochodzace nianie. I tez osobiscie nie tknelam pralki ani suszarki az sie nie wynioslam na swoje a pomimo to, wiem, ze pranie nie pierze sie samo i jak mniej wiecej przebiegal ten proces, jak wygladala pralnia w domu itd. Owszem ja brudne ubrania zdejmuje i wrzucam do kosza a pozniej znikaja ale wiedzialam, ze ktos przychodzi, sortuje je i pierze, suszy, prasuje i skada na miejsce. Bo wyobraz sobie, ze jak jest sie zyje w domu gdzie dzieci nie sa spychane na margines i dba sie o ich przyszlosc, to uczy sie je rzeczy potrzebnych do przetrwania. U nas byl rygor i mialam swoje obowiazki jako dziecko, swoj pokoj musialam sprzatac sama (na tyle na ile dziecko moze posprzatac), rzeczy odkladac na miejsce. Mialam tez grafik pomagania a przy tym uczenia sie prowadzenia domu, gotowania, ogrodnictwa, naprawy i innych sprac domowych od pani i jej meza co prowadzili nam dom. Dzieki temu znam wartosc pracy fizycznej dookola domu i nie jestem zakala zyciowa w kwestii ogarniania podstaowowych czynnosci dookola siebie.
Jak przyszlo mi do ogarniecia pralki w akademiku to zajelo mi to moze 15 min googlowania. Reszty sie nauczylam metoda prob i bledow, nalezy mi sie medal z kartofla, bo musialam sobie sama prac az do zakonczenia studiow, kiedy to moglam sobie pozwolic zeby znowu placic komus zeby robil to za mnie i to we wspolnej studenckiej pralni. Jeszcze swojej dziewczynie robilam pranie czasem przy okazji. To dwa medale.

Od czasu studiow do teraz sama korzystam z pomocy osob sprzatajacych ale kiedy np zdarza sie, ze zmieniam firme sprzatajaca albo sie przeprowadzam i jakis czas zajmuje mi znalezienie nowej pomocy, bo jestem wybredna i wymagajaca, to moj dom nie zarasta wtedy brudem. Lapie za szmate i sprzatam jak musze, doskonale wiem co, czym i jak posprzatac zeby byl blysk. To samo moj maz, nie musze mu palcem pokazywac co trzeba zrobic, bo jest dorosly i w pelni wladz umyslowych.


Shinigami napisał/a:

Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu aż tak bardzo się wkurzacie, że trzeba komuś przypomnieć o posprzątaniu czy czymkolwiek takim? Co to za problem po prostu powiedzieć drugiej osobie, że teraz jej kolej na wyniesienie śmieci albo odkurzenie mieszkania? To można nawet sobie rozpisać jak grafik w pracy kto co i kiedy robi. Jak ktoś nie jest do czegoś przyzwyczajony to trzeba mu dać czas na przyzwyczajenie się i wspierać w tym, a nie od razu skreślać za sam fakt, że nie ogarnia czegoś co dla was jest oczywiste. Tak jak autorka, która dawała ten czas, szanse i chciała pomagać, a odpuściła dopiero kiedy to nic nie dawało w dłuższej perspektywie.

Nawet nie chce mi sie tego komentowac. Po prostu rece opadaja...Jakie przyzwyczajenie sie? Musisz przyzwyczajac sie do tego, ze nalezy odkurzyc paprochy z podlogi? jprdl, chopie...
To jest wkurzajace, bo to sa podstawowe rzeczy ktore dorosly czlowiek powinien umiec zrobic i wiedziec, ze nalezy je zrobic. Partnerka nie jest twoja matka ani nianka zeby musiala pokazywac ci palcem co i kiedy masz robic. Szczegolnie jesli masz pare prawidlowo funkcjonujacych oczu.
Grafik rozpisac doroslemu chlopu...grafik to ja mialam jako 7 letnie dziecko. Wez przestan, bo juz nizej rece mi nie moga opasc... Jak ci trzeba przypominac o tym, ze smiecie wychodza z kosza, czy rozpisywac grafik, to musisz cofnac sie do dziecinstwa i przerobic edukacje nt prac domowych i porzadkowych oraz tego jak prowadzic swoj plan dnia i zdrowa rutyne i sie ich trzymac. Bo brak ci chyba umiejetnosci przyswajania zdrowych nawykow. Inaczej srednio to widze.
U autorki to zdecydowanie za daleko poszlo, bo jak zamieszka sie razem widac, ze osoba sie nie garnie do podstawowych czynnosci, tylko zarasta brudem i czeka az my ja ogarniemy albo doszczetnie sie dom zapusci, to jest to po prostu wygodnicki len. Jemu bylo wszystko jedno, ze ona sama sprzatala za niego. Nie wierze, ze dorosly chlop biedny nie mial pojecia, po prostu byl leniem i flejtuchem skoro brud mu nie przeszkadzal. Jedyne co, to nalezy powiedziec prosto z mostu jesli standard czystosci partnera nam nie odpowiada i czekac na reakcje. Jak jest zero reakcji albo krotkotrwala reakcja zeby tylko przeczekac az sie odczepimy, to mozna wlasciwie zakonczyc znajomosc, bo z taka osoba sie nie dogadamy. Ona sie raczej nie zmieni. Inne wychowanie, inne priorytety.

Shinigami napisał/a:
_minka napisał/a:

No cóż, ciężko radzić, jak się kogoś nie zna, ale jak dla mnie, to wygląda to tak, że Ty jesteś baaardzooo needy  w każdej podejmowanej próbie nawiązania kontaktu z dziewczyną. A one to wyczuwają na odległość. Twoją desperację zamiast męskiej energii. Skoro mówisz, że jesteś przeciętny, to nie jest możliwe, żeby Twoje próby były niekończącym się pasmem porażek. To jak dla mnie nie o sam wygląd chodzi. Poza tym może warto się zastanowić nad zmianą fryzury, ubioru itp? Tak, żeby czymś się wyróżnić z szarej masy? Oczywiście nie może to być drastycznie niezgodne z Twoim stylem bycia, bo wyjdzie sztucznie. To tak na szybko oczami kobiety;)

To jest jak najbardziej możliwe by ktoś przeciętny ponosił ciągłe porażki albo był wręcz niewidzialny dla płci przeciwnej. Żeby się wyróżnić z szarej masy musiałby zrobić coś konkretnego na przykład przefarbować włosy na różowo albo coś w tym stylu. W kwestii tej desperacji masz rację ale to jest niestety pewnego rodzaju błędne koło. Im dłużej ktoś jest samotny, im dłużej pozostaje prawiczkiem lub po prostu bez kontaktu fizycznego, bez żadnej bliskości tym bardziej jest zafiksowany na tym punkcie. Sam się na to łapałem jak nie raz dochodziłem do wniosku, że żeby cokolwiek zrobić, żeby w jakikolwiek sposób zacząć żyć muszę mieć dziewczynę bo to całkowicie niezbędne do życia. O wiele rzadziej ale wciąż zdarza mi się w to wpadać, na szczęście to szybko mija. Podejrzewam, że raka ma podobnie nawet jeśli sam nie jest tego świadomy i pewnie właśnie ta nieświadoma desperacja jest tą najbardziej wyczuwalną.

I co by ta dziewczyna musiala pokazywac ci palcem, ze trzeba poodkurzac mieszkanie i dac czas na przyzwyczajenie sie? xd Ew. rozpisac grafik? xdd Niezle marzenia.

Shinigami napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Ale ja odpowiadalam na post Shinigami a nie twoj. Swoja droga jestescie do siebie bardzo podobni, lacy was skrajny egocentryzm i sprowadzanie wszysktiego do wlasnej osoby. Jednym z waszych problemow jest brak umiejetnosci patrzenia dalej niz czubek wlasnego nosa, to tez jedna z cech ktora odrzuca ludzi.

Jeśli tak to musi to być całkowicie nieświadomie. Zawsze cokolwiek robiąc świadomie myślę najpierw o innych, prawie zawsze pomagam każdemu kto poprosi, rzadko komuś odmawiam. Czasami aż do przesady przez co sprawiam wrażenie nieasertywnego i przez co niestety jestem podatny na manipulację. Najgorzej jest jak ktoś chce mi coś wcisnąć, a ja nie potrafię odmówić przez co wpadam w kłopoty, z których potem muszę się wygrzebywać co zawsze jest źródłem mega stresu.

To dodaj sobie do planu dzialania oprocz cofniecia sie do nauki o prowadzeniu domu jeszcze nauke asertywnosci.

83

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu aż tak bardzo się wkurzacie, że trzeba komuś przypomnieć o posprzątaniu czy czymkolwiek takim? Co to za problem po prostu powiedzieć drugiej osobie, że teraz jej kolej na wyniesienie śmieci albo odkurzenie mieszkania? To można nawet sobie rozpisać jak grafik w pracy kto co i kiedy robi. Jak ktoś nie jest do czegoś przyzwyczajony to trzeba mu dać czas na przyzwyczajenie się i wspierać w tym, a nie od razu skreślać za sam fakt, że nie ogarnia czegoś co dla was jest oczywiste. Tak jak autorka, która dawała ten czas, szanse i chciała pomagać, a odpuściła dopiero kiedy to nic nie dawało w dłuższej perspektywie.

Bo to jest bardzo irytujące na dłuższą metę. Zwłaszcza, jak już się okazuje, że druga osoba tylko liczy na to, że ja się nie zorientuję, że czegoś nie zrobiła. No i za każdym razem trzeba wysłuchać tyrady, jaki to jest biedny, że musi coś zrobić. Tak to się wychowuje dzieci, dorosły powinien wykazać jakąkolwiek inicjatywę. Inaczej kobieta staje się w domu żandarmem i katastrofa gotowa. To nie jest dobre dla żadnej że stron.


To jest jak najbardziej możliwe by ktoś przeciętny ponosił ciągłe porażki albo był wręcz niewidzialny dla płci przeciwnej. Żeby się wyróżnić z szarej masy musiałby zrobić coś konkretnego na przykład przefarbować włosy na różowo albo coś w tym stylu. W kwestii tej desperacji masz rację ale to jest niestety pewnego rodzaju błędne koło. Im dłużej ktoś jest samotny, im dłużej pozostaje prawiczkiem lub po prostu bez kontaktu fizycznego, bez żadnej bliskości tym bardziej jest zafiksowany na tym punkcie. Sam się na to łapałem jak nie raz dochodziłem do wniosku, że żeby cokolwiek zrobić, żeby w jakikolwiek sposób zacząć żyć muszę mieć dziewczynę bo to całkowicie niezbędne do życia. O wiele rzadziej ale wciąż zdarza mi się w to wpadać, na szczęście to szybko mija. Podejrzewam, że raka ma podobnie nawet jeśli sam nie jest tego świadomy i pewnie właśnie ta nieświadoma desperacja jest tą najbardziej wyczuwalną.

Dokładnie tak, chodzi mi o tą nieświadomą desperację, ale ona też jest widoczna na kilometr.
Rozumiem opcję błędnego koła, ale prawda jest taka, że jak się ktoś z niego nie wyrwie, to nie ma co liczyć na zmianę sytuacji. Tu potrzeba zmienić mindset. Osoby szczęśliwe same ze sobą przyciągają do siebie innych. Wiem, że łatwo się mówi, bo niezaspokojona potrzeba bliskości jest bardzo trudna do odstawieniana boczny tor, ale bycie needy, zwłaszcza u faceta, jest naprawdę dość mocno odstraszające z różnych powodów.

84

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

Posłużę się tu pewną historią. Był sobie chłopak z bardzo bogatej rodziny  mieszkał w posiadłości gdzie wszystko ogarniała służba. Kiedy przyszedł czas na studia chłopak chciał spróbować typowo studenckiego życia i zamieszkał na jakiś czas w akademiku. Po tygodniu wziął stertę ubrań i zapytał pierwszych napotkanych ludzi na korytarzu gdzie położyć, komu dać żeby było uprane? Oni nie mieli pojęcia o czym on gada, a on był tak samo zdziwiony tym, że oni się dziwią jego pytaniem. Oczywiście to tylko historyjka ale chodzi o przekaz. Gość nigdy nie musiał tego robić więc skąd miałby wiedzieć. Tak samo jest z przyzwyczajeniami, jeśli ktoś nigdy nie został nauczony, że powinno się sprzątać, że syf i brud są złe to nie będą mu one przeszkadzać.

Oczywiście, że tu chodzi o przekaz - o pokazanie, dlaczego trzydziestoletni facet o nicku Shinigami nie ogarnia elementarnych kwestii tylko dlatego, że nigdy nie wpadł na to, że pranie samo się nie robi.
Napisałeś "gość nigdy nie musiał tego robić, więc skąd miałby wiedzieć" - a mówią Ci coś takie pojęcia, jak poczucie odpowiedzialności i wspólnoty, a także obserwacja, która jest potężnym narzędziem? To są takie kwestie, które u większości ludzi w pewnym etapie dorastania dochodzą do głosu w sposób zupełnie naturalny, u mnie nastąpiło to mniej więcej wtedy, gdy miałam 15 lat, a Ty się dziwisz, że kogoś dziwi, że się dziwisz big_smile

Shinigami napisał/a:

Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu aż tak bardzo się wkurzacie, że trzeba komuś przypomnieć o posprzątaniu czy czymkolwiek takim? Co to za problem po prostu powiedzieć drugiej osobie, że teraz jej kolej na wyniesienie śmieci albo odkurzenie mieszkania? To można nawet sobie rozpisać jak grafik w pracy kto co i kiedy robi. Jak ktoś nie jest do czegoś przyzwyczajony to trzeba mu dać czas na przyzwyczajenie się i wspierać w tym, a nie od razu skreślać za sam fakt, że nie ogarnia czegoś co dla was jest oczywiste.

Wkurzamy się, bo to jest uciążliwe i irytujące, bo chce się mieć obok siebie partnera, a nie faceta, któremu trzeba wskazać palcem, że trzeba wyciągnąć odkurzacz albo włączyć pralkę, bo biedny misio jest tak biedny, że sam nie jest w stanie tego ogarnąć.
Przede wszystkim jednak w taki sposób cały czas ma się z tyłu głowy niekończącą się listę zadań do wykonania, a choć w domu chciałby się złapać oddech na relaks, to trzeba wejść w rolę zarządzającego. To uczucie na dłuższą metę zaczyna przytłaczać i ciążyć, a po jakimś czasie do głosu dochodzi frustracja i rozczarowanie.

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:

Pytanie jak w temacie, głównie do Panów. Czy mężczyźni naprawdę potrzebują ciągłej adoracji i chwalenia za, powiedzmy, rzeczy które najzwyczajniej w świecie leżą w zakresie ich obowiązków? Jeśli tak, to czy jest to must have dla relacji? Ja osobiście nigdy nie czekałam na pochwałę za zrobienie czegoś, co do mnie należy, a wielokrotnie spotkałam się z przytykiem, że nie chwalę:/ Mój błąd czy zepsuty egzemplarz?;)


Każdy potrzebuje nagrody za dobrze wykonane obowiązki. Za pracę - dostajesz wypłatę. Za obowiązki domowe - ciepłe słowo, a jak jesteś dzieckiem - kieszonkowe, jakieś słodycze, za dobre oceny ekstra czas na konsoli czy coś podobnego.



Ale to co podałaś w swojej historii to jakieś patologiczne sytuacje i kolesie. Chwalenie, że był grzeczny, bo nikomu nie zajebał? No proszę cię. Takie coś się leczy.


Shinigami napisał/a:

Wiem, że dla niektórych to się wydaje niewiarygodne ale na prawdę można nie ogarniać, że pranie nie pierze się samo.

Że co? HAHAHAHAA. A mleko to się bierze z kartonu, a nie od krowy, co nie? Ile ty masz lat? 4?

Ty się przyznaj lepiej, ze sprząta, pierze i gotuje za ciebie mama.

A ta twoja historyjka znajomego to jest straszna. Przecież to przykład patoli jakiejś i maksymalnego syfiarstwa, a nie zaradności i normalności.


Posłużę się tu pewną historią. Był sobie chłopak z bardzo bogatej rodziny, mieszkał w posiadłości gdzie wszystko ogarniała służba. Kiedy przyszedł czas na studia chłopak chciał spróbować typowo studenckiego życia i zamieszkał na jakiś czas w akademiku.

Kłamiesz. Ta cała historia bogatego chłopaka jest zmyślona, bo nikt bogaty do tego stopnia nie dostałby miejsca w akademiku. Nawet reszta tej historii też jest nielogiczna, bo każdy akademik ma swojego opiekuna i przygoda z akademikiem zaczyna się obchodem i pokazaniem gdzie co jest i ogólnym instruktażem co do regulaminu i tego co wolno, a co nie.


Czemu aż tak bardzo się wkurzacie, że trzeba komuś przypomnieć o posprzątaniu czy czymkolwiek takim

Ty żartujesz? Podajesz jakieś super skrajne patologie i się pytasz co w tym złego? BO CHCEMY MIEĆ DO CZYNIENIA Z DOROSŁYM MĘŻCZYZNĄ, a nie z małym gnojem, za którym trzeba ze wszystkim latać.



Nowe_otwarcie napisał/a:

ażda z tych osób uważa się za wysokiej klasy psychologa-amatora, a nie jest w stanie pojąć tak prostych rzeczy że np. zachowanie może być typem osobowości (który nie jest efektem ani choroby psychicznej ani niedorozwoju); ot, jedna tutejsza psycholożka -amatorka z bożej łaski dwoi się i troi by mi dosrać, a (wbrew temu co deklaruje) brak jej wiedzy by np. mnie połaczyć z bardzo konkretnym typem osobowości, który pasuje w 100% lol

I pewnie napiszesz, że nie jesteś odludkiem, bo jesteś introwertykiem? Nie jesteś. To nie ma żadnego związku ze sobą. Po prostu jesteś aspołeczny i nudny do tego stopnia, że nikt do ciebie nawet nie wyciąga ręki.

86

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Wiewiórka Basia napisał/a:

Ty się przyznaj lepiej, ze sprząta, pierze i gotuje za ciebie mama.

Bingo! big_smile

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:

Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu aż tak bardzo się wkurzacie, że trzeba komuś przypomnieć o posprzątaniu czy czymkolwiek takim? Co to za problem po prostu powiedzieć drugiej osobie, że teraz jej kolej na wyniesienie śmieci albo odkurzenie mieszkania?

Bo dla dorosłego człowieka pewne rzeczy są oczywiste. Nie ma tu przecież mowy o praniu firan czy zasłon, sprzątaniu pod lodówką czy praniu materaca. Mowa jest o wyrzucaniu śmieci, myciu naczyń czy odkurzaniu, praniu i myciu kibla. A więc tych czynnościach podstawowych, codziennych.

Jak masz osrany kibel, to naprawdę potrzebujesz rozpisanego grafiku, żeby się domyślić, że trzeba go umyć? Naprawdę musi ci to ktoś wytknąć palcem?


Nie wiem w jakim wieku jesteście, ale chyba pora dojrzeć?

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Priscilla napisał/a:
Wiewiórka Basia napisał/a:

Ty się przyznaj lepiej, ze sprząta, pierze i gotuje za ciebie mama.

Bingo! big_smile

Tak czułam po pobieżnym zapoznaniu się z jego tematami i postami. Straszne to. Jest tak skrajnie odklejony i ograniczony, że nie pojmuje podstawowych spraw jak obowiązki domowe. Zastanawiam się czy przypadkiem nie jest upośledzony (autyzm może?), bo przecież to nie jest możliwe, żeby takie rzeczy pisać i się dziwić, że normalni ludzie patoli nie tolerują.

89

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Wiewiórka Basia napisał/a:
_minka napisał/a:

Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu aż tak bardzo się wkurzacie, że trzeba komuś przypomnieć o posprzątaniu czy czymkolwiek takim? Co to za problem po prostu powiedzieć drugiej osobie, że teraz jej kolej na wyniesienie śmieci albo odkurzenie mieszkania?

Bo dla dorosłego człowieka pewne rzeczy są oczywiste. Nie ma tu przecież mowy o praniu firan czy zasłon, sprzątaniu pod lodówką czy praniu materaca. Mowa jest o wyrzucaniu śmieci, myciu naczyń czy odkurzaniu, praniu i myciu kibla. A więc tych czynnościach podstawowych, codziennych.
Źle zacytowałaś, bo napisał to Shinigami.
Jak masz osrany kibel, to naprawdę potrzebujesz rozpisanego grafiku, żeby się domyślić, że trzeba go umyć? Naprawdę musi ci to ktoś wytknąć palcem?


Nie wiem w jakim wieku jesteście, ale chyba pora dojrzeć?

90

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Wiewiórka Basia napisał/a:

Tak czułam po pobieżnym zapoznaniu się z jego tematami i postami. Straszne to. Jest tak skrajnie odklejony i ograniczony, że nie pojmuje podstawowych spraw jak obowiązki domowe. Zastanawiam się czy przypadkiem nie jest upośledzony (autyzm może?), bo przecież to nie jest możliwe, żeby takie rzeczy pisać i się dziwić, że normalni ludzie patoli nie tolerują.

Na pewno jest kompletnie niesamodzielny, a przy tym boi się wziąć odpowiedzialność za własne życie, dlatego tak postuluje za wyrozumiałością dla mentalnych dzieci i życiowych kalek, jak też okopuje się i urządza w roli ofiary. Bycie ofiarą daje ten komfort, że usprawiedliwia własną bierność, a jednocześnie odpowiedzialność za zaistniały stan rzeczy przerzuca na innych. Sam żyje jak pączek w maśle - ma uprane, ugotowane, ogarnięte przez matkę, pewność dachu nad głową i pracy u szwagra, a mimo to posługuje się retoryką, która oparta jest na informacji, że świat jest przeciwko niemu. Wyprawa do Warszawy, którą ma 30 km od domu, to dla Shiniego mission impossible, a przypomnijmy, że facet ma... 30 lat.
Tak, to JEST straszne.

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Odpieluchowanie następuje jakoś w przedziale 18-24 miesiąca życia. Widać niektórym się przeciągnęło to w 18-24 lata i dziwią się, że nie postrzegamy takich wiecznie wiszących na cycu za fajny materiał na partnera.


Chętniej podłożyłabym obie ręce pod przejeżdżający walec niż związała z kimś tak niesamodzielnym i aspołecznym.

92

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

A niektorych odpieluchowanie calkiem ominelo.

93

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Wiewiórka Basia napisał/a:
_minka napisał/a:

Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu aż tak bardzo się wkurzacie, że trzeba komuś przypomnieć o posprzątaniu czy czymkolwiek takim? Co to za problem po prostu powiedzieć drugiej osobie, że teraz jej kolej na wyniesienie śmieci albo odkurzenie mieszkania?

Bo dla dorosłego człowieka pewne rzeczy są oczywiste. Nie ma tu przecież mowy o praniu firan czy zasłon, sprzątaniu pod lodówką czy praniu materaca. Mowa jest o wyrzucaniu śmieci, myciu naczyń czy odkurzaniu, praniu i myciu kibla. A więc tych czynnościach podstawowych, codziennych.

Jak masz osrany kibel, to naprawdę potrzebujesz rozpisanego grafiku, żeby się domyślić, że trzeba go umyć? Naprawdę musi ci to ktoś wytknąć palcem?


Nie wiem w jakim wieku jesteście, ale chyba pora dojrzeć?

To miał być cytat wypowiedzi Shiniego, ale coś mi nie poszło;) Moja odpowiedź jest poniżej;)

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:

To miał być cytat wypowiedzi Shiniego, ale coś mi nie poszło;) Moja odpowiedź jest poniżej;)



Faktycznie to były jego słowa. Sorry smile

95

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Spoko;)

96

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Po pierwsze to sprecyzujmy co oznacza " ogarnięty facet"?
Gotuje, sprząta?
Pracuje na full time?
...

97

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Hmmm, odpowiedź pewnie będzie trudna, bo dla każdej może oznaczać to coś innego.
Ja bym powiedziała, że to taki, który po powrocie z pracy potrafi zauważyć, że są jeszcze obowiązki "domowe" i po wspólnych ustaleniach z partnerką, kto i co robi, potrafi się z nich wywiązać bez ciągłego upominania. Poza tym bierze czynny udział w opiece nad dziećmi i ich wychowywaniu.
Generalnie taki, który decydując się na założenie rodziny (lub wejście w już istniejącą) traktuje swoją rolę w niej poważnie.

98 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-04-05 23:12:44)

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Halina3.1 napisał/a:

Nawet nie chce mi sie tego komentowac. Po prostu rece opadaja...Jakie przyzwyczajenie sie? Musisz przyzwyczajac sie do tego, ze nalezy odkurzyc paprochy z podlogi? jprdl, chopie...
To jest wkurzajace, bo to sa podstawowe rzeczy ktore dorosly czlowiek powinien umiec zrobic i wiedziec, ze nalezy je zrobic. Partnerka nie jest twoja matka ani nianka zeby musiala pokazywac ci palcem co i kiedy masz robic.

I co by ta dziewczyna musiala pokazywac ci palcem, ze trzeba poodkurzac mieszkanie i dac czas na przyzwyczajenie sie? xd Ew. rozpisac grafik? xdd Niezle marzenia.

To dodaj sobie do planu dzialania oprocz cofniecia sie do nauki o prowadzeniu domu jeszcze nauke asertywnosci.

Wy to lubicie co? Lubicie te nasze kłótnie, jeżdżenie po sobie i bezpodstawną krytykę tak bardzo, że same to wszystko zaczynacie? Temat w ogóle nie dotyczył mnie, od samego początku pisaliśmy o facecie autorki, ja podałem jedynie kilka przykładów z własnych obserwacji i historyjkę, którą kiedyś usłyszałem od kogoś innego, zapewne nie prawdziwą. A ty od razu przypisałaś to wszystko mnie, od razu wyskoczyłaś z krytyką i pretensjami konkretnie do mnie choć osobiście nie mam zbyt wiele wspólnego z omawianymi tutaj problemami. Powiedz mi, jakim prawem potem macie pretensje, że ja piszę tylko o sobie?

Zacytuję tylko najciekawsze kwestie bo całość wyszłaby za długa.

Ja nie muszę się niczego przyzwyczajać bo akurat mnie syf i brud wkurza na tyle, że nie mogę przejść koło tego obojętnie nawet nie będąc u siebie. Paprochy na podłodze nie poleżałyby u mnie zbyt długo, podobnie jak śmieci, coś rozlane czy cokolwiek innego będące nie na swoim miejscu, narzędzia po robocie też zawsze są ładnie pochowana i ułożone na swoje miejsce. I to jest myślenie kobiet, którego chyba nigdy nie zrozumiem i chyba nawet nie chcę rozumieć. To, że na przykład sprzątam nie oznacza, że mogę wymagać od potencjalnej dziewczyny by też to robiła. Rozumiem, że ona mogła żyć w innym środowisku, nikt jej tego nie uczył, nie wykształciła takich przyzwyczajeń. Więc jej w tym pomagam i ją tego uczę, oczywiście jeśli ona wyraża chęci do tego. Jeśli ich nie wyraża to wtedy faktycznie nic nie będzie z takiej relacji, a jeśli mimo moich starań i poświęconego czasu ona to olewa choć wcześniej twierdziła, że chce się nauczyć to tak samo raczej nic z tego nie będzie. Tak zrobiła autorka, on nie skorzystał więc się rozeszli, proste i właściwe podejście. Wymagać od samego początku by ktoś coś potrafił czy miał określone przyzwyczajenia to absurd. To nie praca gdzie trzeba mieć konkretne kwalifikacje czy doświadczenie ani szkoła gdzie pisze się egzaminy tylko związek ludzi, którzy powinni się wspierać, pomagać i być dla siebie oparciem, chyba.   

Wyobraź sobie, że prowadzenia domu nikt mnie nigdy nie uczył, to jakoś samo weszło obserwując jak robi to ktoś inny. O asertywności nikt nigdy w moim domu ani w szkole nie słyszał, a ja sam dowiedziałem się o niej ledwo kilka lat temu i faktycznie przydałaby mi się ta nauka.

_minka napisał/a:

Dokładnie tak, chodzi mi o tą nieświadomą desperację, ale ona też jest widoczna na kilometr.
Rozumiem opcję błędnego koła, ale prawda jest taka, że jak się ktoś z niego nie wyrwie, to nie ma co liczyć na zmianę sytuacji. Tu potrzeba zmienić mindset. Osoby szczęśliwe same ze sobą przyciągają do siebie innych. Wiem, że łatwo się mówi, bo niezaspokojona potrzeba bliskości jest bardzo trudna do odstawieniana boczny tor, ale bycie needy, zwłaszcza u faceta, jest naprawdę dość mocno odstraszające z różnych powodów.

W pełni się zgadzam i mam jedno pytanie. Jak twoim zdaniem zmienić ten mindset?

Priscilla napisał/a:

Oczywiście, że tu chodzi o przekaz - o pokazanie, dlaczego trzydziestoletni facet o nicku Shinigami nie ogarnia elementarnych kwestii tylko dlatego, że nigdy nie wpadł na to, że pranie samo się nie robi.
Napisałeś "gość nigdy nie musiał tego robić, więc skąd miałby wiedzieć" - a mówią Ci coś takie pojęcia, jak poczucie odpowiedzialności i wspólnoty, a także obserwacja, która jest potężnym narzędziem? To są takie kwestie, które u większości ludzi w pewnym etapie dorastania dochodzą do głosu w sposób zupełnie naturalny, u mnie nastąpiło to mniej więcej wtedy, gdy miałam 15 lat, a Ty się dziwisz, że kogoś dziwi, że się dziwisz big_smile

Wkurzamy się, bo to jest uciążliwe i irytujące, bo chce się mieć obok siebie partnera, a nie faceta, któremu trzeba wskazać palcem, że trzeba wyciągnąć odkurzacz albo włączyć pralkę, bo biedny misio jest tak biedny, że sam nie jest w stanie tego ogarnąć.
Przede wszystkim jednak w taki sposób cały czas ma się z tyłu głowy niekończącą się listę zadań do wykonania, a choć w domu chciałby się złapać oddech na relaks, to trzeba wejść w rolę zarządzającego. To uczucie na dłuższą metę zaczyna przytłaczać i ciążyć, a po jakimś czasie do głosu dochodzi frustracja i rozczarowanie.

Chodziło o przekaz, że istnieją tacy ludzie, nigdzie nie pisałem, że chodzi o mnie ale ty musisz mieć powód mi dowalić więc sobie przerobisz jak ci się podoba. I od razu zaznaczam, że nie interesują mnie twoje domysły, że tak na prawdę chodziło o mnie bo są warte tyle samo co moja wcześniejsza historyjka.

Ja się dziwię jedynie poziomem waszej arogancji. Jak z wami pisze to mam wrażenie jakbym wrócił do szkoły i znów miał styczność z nauczycielkami, z którymi zawsze miałem największe problemy. Zero zrozumienia, zero empatii, zero wyrozumiałości, żadnego praktycznego podejścia. "Ma być tak jak ja mówię i koniec", a każda próba sprzeciwu to obraza majestatu bo przecież "Ja jestem nauczycielką i z góry należy mi się szacunek". Facet ma być taki jak wy chcecie albo od razu wypad. Wy do razu macie pewność, że jeśli ktoś tego nie ogarnia to już się nie nauczy. Skoro biedny misio sam tego nie ogarnia to mu pokaż, wytłumacz, naucz 2, 3, 5 razy i w końcu będzie ogarniał, a jeśli wciąż nie to dopiero wtedy można go pogonić. Nikt nie mówi o żadnej dłuższej mecie tylko o daniu szansy i czasu(ograniczonego) na naukę.

Wiewiórka Basia napisał/a:

Że co? HAHAHAHAA. A mleko to się bierze z kartonu, a nie od krowy, co nie? Ile ty masz lat? 4?

Ty się przyznaj lepiej, ze sprząta, pierze i gotuje za ciebie mama.

A ta twoja historyjka znajomego to jest straszna. Przecież to przykład patoli jakiejś i maksymalnego syfiarstwa, a nie zaradności i normalności.

Kłamiesz. Ta cała historia bogatego chłopaka jest zmyślona, bo nikt bogaty do tego stopnia nie dostałby miejsca w akademiku. Nawet reszta tej historii też jest nielogiczna, bo każdy akademik ma swojego opiekuna i przygoda z akademikiem zaczyna się obchodem i pokazaniem gdzie co jest i ogólnym instruktażem co do regulaminu i tego co wolno, a co nie.

Ciężko byłoby się bardziej pomylić bo od zawsze mieszkałem na wsi i dokładnie pamiętam jak się doiło krowę.

Tylko pierze i gotuje, sprzątam sam. Dokładnie tak jak napisała Halina, pranie wrzuca się do kosza i ono znika, a potem magicznie pojawia się w szafie. Podobnie z jedzeniem, idziesz do kuchni, a ono już czeka. I według ciebie to całkowicie uniemożliwia ogarnięcie tego samemu? To pewnie będzie dla ciebie szok ale parę razy się zdarzyło, że ja musiałem przejąć na kilka dni akurat te czynności i udało się, nawet z gotowaniem, co prawda to były proste rzeczy typu jajka czy parówki ale jednak. Nawet pranie udało się zrobić, poszukać w intrnecie jak się odpala pralkę, a potem to pranie wyjąć i wywiesić na suszarce. To jak dostanę ten medal z kartofla czy jeszcze nie? 

Nie wiem czy ta historia jest zmyślona bo usłyszałem ja od kogoś innego, sam nigdy nie byłem w akademiku więc pewnie jest zmyślona.

Wiewiórka Basia napisał/a:

Bo dla dorosłego człowieka pewne rzeczy są oczywiste. Nie ma tu przecież mowy o praniu firan czy zasłon, sprzątaniu pod lodówką czy praniu materaca. Mowa jest o wyrzucaniu śmieci, myciu naczyń czy odkurzaniu, praniu i myciu kibla. A więc tych czynnościach podstawowych, codziennych.

Jak masz osrany kibel, to naprawdę potrzebujesz rozpisanego grafiku, żeby się domyślić, że trzeba go umyć? Naprawdę musi ci to ktoś wytknąć palcem?

I na prawdę sądzisz, że nawet ktoś wcześniej nie ogarniał tych podstawowych czynności to już nie ma szans się ich nauczyć. W dzisiejszych czasach na to wszystko wystarczy 10 min tutorialu z YT.

Nawet sobie nie wyobrażasz ile razy będąc u klienta widziałem osrany kibel. I to nie u żadnej patoli tylko u porządnych, wykształconych ludzi ze stolicy, którzy na karierę ani zarobki nie narzekali.

Wiewiórka Basia napisał/a:

Tak czułam po pobieżnym zapoznaniu się z jego tematami i postami. Straszne to. Jest tak skrajnie odklejony i ograniczony, że nie pojmuje podstawowych spraw jak obowiązki domowe. Zastanawiam się czy przypadkiem nie jest upośledzony (autyzm może?), bo przecież to nie jest możliwe, żeby takie rzeczy pisać i się dziwić, że normalni ludzie patoli nie tolerują.

Na to odpowiedziałem już więcej niż raz więc odniosę się tylko do jednej kwestii. Rozumiem, że jesteś psychiatrą albo chociaż psychologiem by stawiać komuś diagnozę? Rozumiem, że można krytykować pewne kwestie ale wyzywanie ludzi od upośledzonych to już jest wręcz żenujący poziom. Piszesz, że pora dorosnąć, a sama jak widać jesteś od tego daleko. Ile ty masz lat? Wiem, że nie powinno się pytać kobiety o wiek ale ty brzmisz bardziej jak mała dziewczynka, a nie jak kobieta pisząc coś takiego. Sam nie wierzę, że to piszę ale możliwe jest znacznie więcej niż ci się wydaje.

Priscilla napisał/a:

Wyprawa do Warszawy, którą ma 30 km od domu, to dla Shiniego mission impossible, a przypomnijmy, że facet ma... 30 lat.
Tak, to JEST straszne.

Jutro jadę na takie mission impossible, dać ci znać czy mi się udało? Straszne to jest to jak wy traktujecie innych ludzi

Wiewiórka Basia napisał/a:

Odpieluchowanie następuje jakoś w przedziale 18-24 miesiąca życia. Widać niektórym się przeciągnęło to w 18-24 lata i dziwią się, że nie postrzegamy takich wiecznie wiszących na cycu za fajny materiał na partnera.

Chętniej podłożyłabym obie ręce pod przejeżdżający walec niż związała z kimś tak niesamodzielnym i aspołecznym.

Poświęcić obie ręce nie zyskując nic jest lepsze niż poświęcić trochę czasu i energii by kogoś czegoś nauczyć i może zyskać fajną osobę, ciekawy tok rozumowania, ciekawy i straszny. I jeszcze jedno, pewności nie mam żadnej.

Na koniec standardowo z góry dziękuję każdemu kto dotarł do końca tego posta, wbrew temu co niektórzy myślą takie rzeczy powinno się doceniać. Droga autorko wybacz za mieszanie ci w temacie, szczególnie tak długim postem. Chciałem odpowiedzieć na te wszystkie ataki na mnie, daj znać czy to problem. Jeśli tak to nie będę więcej ci tu mieszał.

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:

Hmmm, odpowiedź pewnie będzie trudna, bo dla każdej może oznaczać to coś innego.
Ja bym powiedziała, że to taki, który po powrocie z pracy potrafi zauważyć, że są jeszcze obowiązki "domowe" i po wspólnych ustaleniach z partnerką, kto i co robi, potrafi się z nich wywiązać bez ciągłego upominania. Poza tym bierze czynny udział w opiece nad dziećmi i ich wychowywaniu.
Generalnie taki, który decydując się na założenie rodziny (lub wejście w już istniejącą) traktuje swoją rolę w niej poważnie.

Praca na etacie + obowiązki domowe + opieka nad dzieckiem?  Czyli to ma być superman ?

Z tego co zrozumiałam, to sama nie pracowałaś w czasie jak pojawiły się wam dzieci, ale oczekujesz, że twój partner po pracy przyjdzie i zacznie się wszystkim zajmować, żebyś ty mogła odpocząć? Skoro on był "bardziej w pracę, a ty bardziej w dom" to czego ty oczekujesz? Że facet zarobi na utrzymanie swoje, twoje, dzieci, a po 8h pracy i zakupach wróci pozmywać jeszcze naczynia?


Jak ty miałaś być "bardziej w domu", to nie marudź, że ganiałaś faceta z obowiązkami domowymi, które w takim układzie powinnaś wykonać sama. To jest samolubne i krzywdzące.

100

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

Chodziło o przekaz, że istnieją tacy ludzie, nigdzie nie pisałem, że chodzi o mnie ale ty musisz mieć powód mi dowalić więc sobie przerobisz jak ci się podoba. I od razu zaznaczam, że nie interesują mnie twoje domysły, że tak na prawdę chodziło o mnie bo są warte tyle samo co moja wcześniejsza historyjka.

Ale czy coś z tego, co napisałam, jest nieprawdą?? Jesli nie, a oboje wiemy, że nie, to swoim oburzeniem pokazujesz jedynie, że dotknęłam czułego punktu.

Shinigami napisał/a:

Ja się dziwię jedynie poziomem waszej arogancji. Jak z wami pisze to mam wrażenie jakbym wrócił do szkoły i znów miał styczność z nauczycielkami, z którymi zawsze miałem największe problemy. Zero zrozumienia, zero empatii, zero wyrozumiałości, żadnego praktycznego podejścia. "Ma być tak jak ja mówię i koniec", a każda próba sprzeciwu to obraza majestatu bo przecież "Ja jestem nauczycielką i z góry należy mi się szacunek". Facet ma być taki jak wy chcecie albo od razu wypad. Wy do razu macie pewność, że jeśli ktoś tego nie ogarnia to już się nie nauczy. Skoro biedny misio sam tego nie ogarnia to mu pokaż, wytłumacz, naucz 2, 3, 5 razy i w końcu będzie ogarniał, a jeśli wciąż nie to dopiero wtedy można go pogonić. Nikt nie mówi o żadnej dłuższej mecie tylko o daniu szansy i czasu(ograniczonego) na naukę.

Niedawno zapytałam, a teraz powtórzę - czy Ty czytasz, co piszesz? Oczekujesz zrozumienia dla braku umiejętności, które powinieneś opanować najpóźniej dekadę temu?
I tak serio, to dlaczego ktokolwiek miałby chcieć tracić czas na naukę dorosłego faceta takich rzeczy, które dawno powinien robić z palcem w czterech literach? Uczyć mogę dziecko, ale nie partnera.

Priscilla napisał/a:

Jutro jadę na takie mission impossible, dać ci znać czy mi się udało?

Przecież oboje wiemy, że masz przed sobą wyzwanie. Chcesz medal?

101

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

I to jest myślenie kobiet, którego chyba nigdy nie zrozumiem i chyba nawet nie chcę rozumieć. To, że na przykład sprzątam nie oznacza, że mogę wymagać od potencjalnej dziewczyny by też to robiła. Rozumiem, że ona mogła żyć w innym środowisku, nikt jej tego nie uczył, nie wykształciła takich przyzwyczajeń


Ty po prostu nigdy nie byłeś z kobietą. Nigdy z nikim nie zamieszkałeś nawet na zasadzie współlokatorstwa. I chciałbyś dostać taką szansę, o jakiej sam piszesz. O szansie na rozwój, a samemu nigdy nie podjąłeś żadnego kroku do samodzielności. Takie romantyczne idee są fajne jak się jest nastolatkiem, ale w starciu z prawdziwym życiem są bezwartościowe, bo jakoś nie widzę ciebie, ani jakiegokolwiek innego zatwardziałego prawiczka czekającego pod MOPSem czy  Caritasem na swoją szansę na prawdziwą miłość, bo przecież na pewno znajdzie się tam jakaś perełka. Wystarczy wyciągnąć rękę, dać szansę, prawda?

102 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-04-06 00:34:48)

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Już nie mogę dopisać, więc będzie tutaj, bo tego naprawdę nie da się pominąć cool

Shinigami napisał/a:

To pewnie będzie dla ciebie szok ale parę razy się zdarzyło, że ja musiałem przejąć na kilka dni akurat te czynności i udało się, nawet z gotowaniem, co prawda to były proste rzeczy typu jajka czy parówki ale jednak. Nawet pranie udało się zrobić, poszukać w intrnecie jak się odpala pralkę, a potem to pranie wyjąć i wywiesić na suszarce. To jak dostanę ten medal z kartofla czy jeszcze nie?

Mówisz, że przejąłeś obowiązki od mamy i zająłeś się nawet gotowaniem. Naprawdę gotowaniem nazywasz wrzucenie do wody jajka lub parówki?? lol Takie rzeczy potrafią dzieci w przedszkolu, a Ty coś przemyciłeś o szoku hmm

I mówisz jeszcze, że udało Ci się zrobić pranie?? I nawet je wyjąć i rozwiesić?? Tutaj to już jestem pod prawdziwym wrażeniem, a sam opis tego wyjątkowego zdarzenia przyprawia mnie o dreszcze lol



P.S.
Ostatni cytat w poprzednim poście oczywiście ma błędnie podanego autora. Sorry, moje niedopatrzenie.

103

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:

Hmmm, odpowiedź pewnie będzie trudna, bo dla każdej może oznaczać to coś innego.
Ja bym powiedziała, że to taki, który po powrocie z pracy potrafi zauważyć, że są jeszcze obowiązki "domowe" i po wspólnych ustaleniach z partnerką, kto i co robi, potrafi się z nich wywiązać bez ciągłego upominania. Poza tym bierze czynny udział w opiece nad dziećmi i ich wychowywaniu.
Generalnie taki, który decydując się na założenie rodziny (lub wejście w już istniejącą) traktuje swoją rolę w niej poważnie.

Czyli ja. Dlaczego więc jestem z góry odrzucany?

104

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Wiewiórka Basia napisał/a:
_minka napisał/a:

Hmmm, odpowiedź pewnie będzie trudna, bo dla każdej może oznaczać to coś innego.
Ja bym powiedziała, że to taki, który po powrocie z pracy potrafi zauważyć, że są jeszcze obowiązki "domowe" i po wspólnych ustaleniach z partnerką, kto i co robi, potrafi się z nich wywiązać bez ciągłego upominania. Poza tym bierze czynny udział w opiece nad dziećmi i ich wychowywaniu.
Generalnie taki, który decydując się na założenie rodziny (lub wejście w już istniejącą) traktuje swoją rolę w niej poważnie.

Praca na etacie + obowiązki domowe + opieka nad dzieckiem?  Czyli to ma być superman ?

Z tego co zrozumiałam, to sama nie pracowałaś w czasie jak pojawiły się wam dzieci, ale oczekujesz, że twój partner po pracy przyjdzie i zacznie się wszystkim zajmować, żebyś ty mogła odpocząć? Skoro on był "bardziej w pracę, a ty bardziej w dom" to czego ty oczekujesz? Że facet zarobi na utrzymanie swoje, twoje, dzieci, a po 8h pracy i zakupach wróci pozmywać jeszcze naczynia?


Jak ty miałaś być "bardziej w domu", to nie marudź, że ganiałaś faceta z obowiązkami domowymi, które w takim układzie powinnaś wykonać sama. To jest samolubne i krzywdzące.

No cóż, nie wiesz, jak było, nie wiesz, jak powinno być. Oskarżycielski ton jest zbędny. Mogłabym odpowiedzieć tym samym, ale jednak, jak to ja, spróbuję coś wytłumaczyć. Nie wiem tylko, czy jest na to jakakolwiek szansa, bo raczej nie masz dzieci, prawda?
Otóż opieka nad dwójką małych dzieci, które nie chodzą do przedszkola, jest w wymiarze 24/7. Praca zawodowa z dojazdem niech będzie 10/5. Jak Pan Mąż wraca z pracy, ma gotowy obiad, trochę czasu na odpoczynek a potem jest w domu, jak każdy inny. Ma obowiązek poświęcać czas dzieciom i bieżącym sprawom domowym. Nie mówię o myciu okien porządkowaniu szafy. W weekend jest w domu. Wg Ciebie, tylko dlatego, że On pracuje, to ok jest następujący schemat: On w Weekend leży na leżaku, ja nadal sprzątam, gotuję a w międzyczasie zajmujęsię kilkulatkami? Z Twojej wypowiedzi, między wierszami, trochę wynika taka konkluzja: ktoś, kto pracuje zawodowo, jest tak wyj..any po pracy, że na nic nie ma siły. A co jeśli obydwoje pracują? Nikt się nie zajmuje domem? No i dziećmi oczywiście?

105

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Shinigami - ok, nie ma problemu. Raczej normalne, że się poboczne tematy pojawiają;)
Co do mindestu, hmmm, muszę zebrać myśli i zastanowić się, czy mam coś wartościowego do powiedzenia:)

106

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
rakastankielia napisał/a:

Czyli ja. Dlaczego więc jestem z góry odrzucany?

Raka, no już to mówiłam, ale nie chcesz słuchać. Shinigami rozumie o co chodzi. Różnica między Wami jest w tym momencie taka, że On ma szansę nad tym popracować i zmienić swoją sytuację, a Ty nie bardzo, bo wszelkie argumenty od siebie odbijasz. W sumie to typowe zjawisko, mój bm miał tak samo. Dlatego nasza relacja się rozpadła.

Ale wracając do Ciebie. Brakuje Ci, moim skromnym zdaniem, umiejętności spojrzenia na siebie z boku w sposób obiektywny. Wg Ciebie, z tego co piszesz, wszystkiemu winne są potencjalne kandydatki na partnerkę, bo one szukają tylko super modeli. Ty natomiast nie masz sobie nic do zarzucenia, bo m.in. znajomi Cię lubią i zapraszają do swojego grona.
Tylko że to jest zupełnie inny typ relacji. Nawet najgorsze mendy mają znajomych;) Znajomi nie muszą z Tobą przebywać codziennie itd. Ja mam swoje przyjaciółki, które uwielbiam, ale np. czasem się zastanawiam, jak ich facet wytrzymuje;) Ja bym nie dała rady z taką osobą być w związku, ale przyjaźń nam wychodzi od wielu lat. Rozumiesz różnicę?
W jakim jesteś wieku? Byłeś kiedykolwiek w związku? Bo to jednak dość istotne.
Ja uważam, że trochę sam siebie sabotujesz postępując wciąż tak samo, ale oczekując innych efektów. Sprawiasz wrażenie takiego bezwolnego.

107

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Czyli ja. Dlaczego więc jestem z góry odrzucany?

Raka, no już to mówiłam, ale nie chcesz słuchać. Shinigami rozumie o co chodzi. Różnica między Wami jest w tym momencie taka, że On ma szansę nad tym popracować i zmienić swoją sytuację, a Ty nie bardzo, bo wszelkie argumenty od siebie odbijasz. W sumie to typowe zjawisko, mój bm miał tak samo. Dlatego nasza relacja się rozpadła.

Ale ja chętnie popracuję, tylko muszę wiedzieć, w czym problem. Nie odbijam argumentów, tylko że problem jest wyłącznie w wyglądzie. Gdybym miał szansę zaprezentować swój charakter, to już dawno byłbym w związku. Ale zmieniać swój wygląd (który mi odpowiada) tylko po to, żeby znaleźć jakąś dziewczynę lecącą na wygląd, to nie jest dobry interes.

Ale wracając do Ciebie. Brakuje Ci, moim skromnym zdaniem, umiejętności spojrzenia na siebie z boku w sposób obiektywny.

Jakbym nie był obiektywny, to napisałbym, że jestem chadem 10/10 wink

Wg Ciebie, z tego co piszesz, wszystkiemu winne są potencjalne kandydatki na partnerkę, bo one szukają tylko super modeli.

Bo tak jest. Gdyby było inaczej, to nie odrzucałyby mnie z góry, tylko miałbym szansę nawiązać jakąś relację.

Ty natomiast nie masz sobie nic do zarzucenia, bo m.in. znajomi Cię lubią i zapraszają do swojego grona.
Tylko że to jest zupełnie inny typ relacji. Nawet najgorsze mendy mają znajomych;) Znajomi nie muszą z Tobą przebywać codziennie itd. Ja mam swoje przyjaciółki, które uwielbiam, ale np. czasem się zastanawiam, jak ich facet wytrzymuje;) Ja bym nie dała rady z taką osobą być w związku, ale przyjaźń nam wychodzi od wielu lat. Rozumiesz różnicę?

Oczywiście, że rozumiem. Tylko że jestem na tym forum na tyle długo, że większość osób, które się tu udziela, pamięta, że ja jeszcze parę lat temu żadnych znajomych nie miałem. No i też zarzuca mi się tu cechy, które nawet z tych relacji koleżeńskich by mnie dyskwalifikowały, dlatego odnoszę się do znajomych, by pokazać, że wcale nie jest tak, jak im się wydaje.

W jakim jesteś wieku? Byłeś kiedykolwiek w związku? Bo to jednak dość istotne.
Ja uważam, że trochę sam siebie sabotujesz postępując wciąż tak samo, ale oczekując innych efektów. Sprawiasz wrażenie takiego bezwolnego.

Mam 25 lat, nigdy nie byłem w związku. Co znaczy "postępuję tak samo"? Próbuję wszystkich opcji, szukam gdzie się da, miałem kiedyś znajomą, której nawet koleżanki radziły, by się ze mną umówiła, ale ona nie chciała (co nie przeszkadzało jej twierdzić, że nikt jej nie chce), moi znajomi też zaangażowali się, żeby mi pomóc kogoś znaleźć, więc chyba jednak nie jestem taki beznadziejny i nienadający się na partnera, jak tutaj twierdzą wink

108

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shini napisał/a:

Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu aż tak bardzo się wkurzacie, że trzeba komuś przypomnieć o posprzątaniu czy czymkolwiek takim? Co to za problem po prostu powiedzieć drugiej osobie, że teraz jej kolej na wyniesienie śmieci albo odkurzenie mieszkania? To można nawet sobie rozpisać jak grafik w pracy kto co i kiedy robi. Jak ktoś nie jest do czegoś przyzwyczajony to trzeba mu dać czas na przyzwyczajenie się i wspierać w tym, a nie od razu skreślać za sam fakt, że nie ogarnia czegoś co dla was jest oczywiste. Tak jak autorka, która dawała ten czas, szanse i chciała pomagać, a odpuściła dopiero kiedy to nic nie dawało w dłuższej perspektywie.

Bo to nie są rzeczy, w których dorosły posiadający mózg wymaga przeszkolenia, nawet jeśli nigdy nimi się nie zajmował.
Np. mój partner nigdy sam nie musiał nic ogarniać. Jak mieszkał z kolegami, mieli panią do sprzątania, jak chciał się przenieść w rodzinne okolice i wrócił do domu rodzinnego, to płacił rodzicom - i to całkiem sporo - żeby nie brać tej 1/4 obowiązków domowych na siebie. Gotować nie znosi, a jednak jak chciał się tak totalnie zdrowo odżywiać, to gotował sobie sam i nie potrzebował do tego kursów. I jednak jak zamieszkaliśmy razem, to nie musiałam się bawić w instruktora, bo dla niego było oczywiste, co trzeba robić, żeby było czysto. I że on też to musi robić. Zresztą ja sama nie miałam wielu obowiązków domowych jako dziecko/nastolatka. Często gotowałam, bo sama chciałam, ale cała reszta to tylko na zasadzie poleceń: "odstaw naczynia", "umyj kuchenkę", "odkurz korytarze i kuchnię", "wywieś pranie" itd. Nigdy nie miałam jakiejś części obowiązków, której musiałabym sama pilnować, a jednak jak się wyprowadziłam, to to, że podłoga się brudzi, okna wypadałoby czasem umyć, a ciuchy samodzielnie wyprać, nie było dla mnie niczym zaskakującym.
Dlatego imho to nie chodzi o umiejętności lub ich brak. To wyłącznie kwestia podejścia, bo jeśli nie wiesz, jak coś zrobić, to sobie wygooglasz albo spytasz. Pod warunkiem, oczywiście, że uważasz, że jesteś za to odpowiedzialny. Tak że te wszystkie "nie wiem, nie umiem, nie widzę" to tylko chęć zepchnięcia czegoś na drugą osobę, nic więcej.
I jasne, że pewne rzeczy się dogrywa, ale to są szczegóły typu: "hej, może umyjemy teraz okna?", "nie lubię odkurzać, może Ty byś to robił, a ja po tym będę myć podłogi?", "jak często chcesz zmieniać pościel?" itd. Tylko że to nie ma nic wspólnego z pokazywaniem paluszkiem, bo do tego oboje muszą zdawać sobie sprawę z tego, że są rzeczy, które się robi i za które oboje są odpowiedzialni w takim samym stopniu.

109

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

SaraS w punkt. Ja też poza ogarnięciem swojego pokoju nie miałam wiele innych obowiązków codziennych. Ale jak poszłam na swoje, to zwyczajnie wykształciłam w sobie umiejętność i potrzebę robienia takich rzeczy.

Raka, jesteś jeszcze bardzo młody. No i pytałam o wiek również po to, by znać wiek potencjalnego kobiecego targetu. W tym przedziale wiekowym poniekąd muszę Ci przyznać rację. Kobiety w tym wieku faktycznie przykladają dużą wagę do wyglądu. Ciężko to ująć w kilku zdaniach. Natomiast dobra wiadomość jest taka, że nie wszystkie. Może starasz się o zainteresowanie w niewłaściwej grupie społecznej, że tak to ujmę?
Co do postępowania wciąż tak samo, to sam poniekąd odpowiedziałeś. Z jednej strony jesteś przekonany, że chodzi o wygląd. Z drugiej nic z tym nie chcesz robić, bo dlaczego miałbyś, skoro Tobie odpowiada, jak jest. Reasumując wiesz, gdzie leży problem, ale go nie tykasz.
Więc teraz pytanie: lepiej coś zmienić w wyglądzie, nawet celem eksperymentu, czy też obwiniać kobiety, że ma to dla nich znaczenie i zrzucać na nie odpowiedzialność za brak zainteresowania?

110

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:

Raka, jesteś jeszcze bardzo młody. No i pytałam o wiek również po to, by znać wiek potencjalnego kobiecego targetu. W tym przedziale wiekowym poniekąd muszę Ci przyznać rację. Kobiety w tym wieku faktycznie przykladają dużą wagę do wyglądu. Ciężko to ująć w kilku zdaniach. Natomiast dobra wiadomość jest taka, że nie wszystkie. Może starasz się o zainteresowanie w niewłaściwej grupie społecznej, że tak to ujmę?
Co do postępowania wciąż tak samo, to sam poniekąd odpowiedziałeś. Z jednej strony jesteś przekonany, że chodzi o wygląd. Z drugiej nic z tym nie chcesz robić, bo dlaczego miałbyś, skoro Tobie odpowiada, jak jest. Reasumując wiesz, gdzie leży problem, ale go nie tykasz.
Więc teraz pytanie: lepiej coś zmienić w wyglądzie, nawet celem eksperymentu, czy też obwiniać kobiety, że ma to dla nich znaczenie i zrzucać na nie odpowiedzialność za brak zainteresowania?

Ale jakbym był kobietą, to nikt by mi nie pisał, że mam się zmieniać wbrew sobie xd

Co masz na myśli, pisząc o "niewłaściwej grupie"? Przecież szukam wszędzie, jeśli już na portalach, to w pierwszej kolejności patrzę na opis, jeśli w realu, to głównie w miejscach z jakimś kontekstem, który nas łączy (np. wspólne zainteresowania).

111

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
rakastankielia napisał/a:

Ale jakbym był kobietą, to nikt by mi nie pisał, że mam się zmieniać wbrew sobie xd

Co masz na myśli, pisząc o "niewłaściwej grupie"? Przecież szukam wszędzie, jeśli już na portalach, to w pierwszej kolejności patrzę na opis, jeśli w realu, to głównie w miejscach z jakimś kontekstem, który nas łączy (np. wspólne zainteresowania).

No widzisz, masz, nazwijmy to "trudny", dla rozmówcy sposób rozmowy.
"Ale jakbym był kobietą, to nikt by mi nie pisał, że mam się zmieniać wbrew sobie xd" Wcześniej podobnie argumentowales pewne rzeczy, na zasadzie "jakby to, co mówicie było prawdą, to ktoś by coś zrobił/czegoś nie zrobił. To wynika z Twojego charakteru, pewnie o innych sprawach rozmawiasz podobnie. Taki trochę atak poprzez obronę. Ciężkie na dłuższą metę;)
Ale mimo wszystko się odniosę. Owszem, ale to albo nie będą szczere porady albo od specyficznej grupy kobiet, ale nie chcę wywołać gówno burzy, więc nie nazwę po imieniu;) Ja swoim przyjaciółkom, a one mnie, często tak radzimy. Mało tego, są wymierne efekty;)

Co do niewłaściwej grupy. Tak się zastanawiam, czy mniej lub bardziej świadomie nie szukasz wśród kobiet bardzo skupionych na swoim wyglądzie, jeśli rozumiesz o czym mówię. Takie z całą pewnością w pierwszej kolejności będą wymagać tego samego od faceta, czyli dobrego wyglądu. A to, że mają przy okazji inne, zbieżne z Twoimi zainteresowania, to inna sprawa. I tak się raczej nie zgracie.

112

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ale jakbym był kobietą, to nikt by mi nie pisał, że mam się zmieniać wbrew sobie xd

Co masz na myśli, pisząc o "niewłaściwej grupie"? Przecież szukam wszędzie, jeśli już na portalach, to w pierwszej kolejności patrzę na opis, jeśli w realu, to głównie w miejscach z jakimś kontekstem, który nas łączy (np. wspólne zainteresowania).

No widzisz, masz, nazwijmy to "trudny", dla rozmówcy sposób rozmowy.
"Ale jakbym był kobietą, to nikt by mi nie pisał, że mam się zmieniać wbrew sobie xd" Wcześniej podobnie argumentowales pewne rzeczy, na zasadzie "jakby to, co mówicie było prawdą, to ktoś by coś zrobił/czegoś nie zrobił. To wynika z Twojego charakteru, pewnie o innych sprawach rozmawiasz podobnie. Taki trochę atak poprzez obronę. Ciężkie na dłuższą metę;)
Ale mimo wszystko się odniosę. Owszem, ale to albo nie będą szczere porady albo od specyficznej grupy kobiet, ale nie chcę wywołać gówno burzy, więc nie nazwę po imieniu;) Ja swoim przyjaciółkom, a one mnie, często tak radzimy. Mało tego, są wymierne efekty;)

Co do niewłaściwej grupy. Tak się zastanawiam, czy mniej lub bardziej świadomie nie szukasz wśród kobiet bardzo skupionych na swoim wyglądzie, jeśli rozumiesz o czym mówię. Takie z całą pewnością w pierwszej kolejności będą wymagać tego samego od faceta, czyli dobrego wyglądu. A to, że mają przy okazji inne, zbieżne z Twoimi zainteresowania, to inna sprawa. I tak się raczej nie zgracie.

Nie, nie szukam wśród kobiet skupionych na swoim wyglądzie, tylko na zwyczajnych, przeciętnych kobietach.

A co do sposobu rozmowy, to tak po prostu piszę z przyzwyczajenia na forum, w realu rozmawiam inaczej big_smile więc przepraszam, bo akurat Ty nie zasłużyłaś na to, żebym Cię atakował.

113

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Nie masz za co przepraszać, rozumiem o co chodzi.
Natomiast nadal doradzam zmianę stylówki;) Nawet eksperymentalnie.
Poza tym jest jeszcze jedna rzecz. Z Twoich postów wynika, że uważasz się za nieatrakcyjnego. To często sprawia, że takie osoby mniej o swój ogólny wizerunek dbają. I tak też są niestety postrzegane. Zmień nastawienie. Wmów sobie, że na ten moment relacja nie jest Ci potrzebna i skup się na własnym szerokopojętym rozwoju. Oczywiście nie omijaj okazji nawiązania kontaktu z kobietami, ale niech to nie będzie w Twojej głowie jedyny cel istnienia. Jesteś młody, więc tak naprawdę masz dużo czasu. Nie marnuj go na fiksowaniu się na braku kobiety. I jest duża szansa, że w naturalny sposób w końcu trafisz na kogoś, kto będzie Tobą zainteresowany.

114

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:

Nie masz za co przepraszać, rozumiem o co chodzi.
Natomiast nadal doradzam zmianę stylówki;) Nawet eksperymentalnie.
Poza tym jest jeszcze jedna rzecz. Z Twoich postów wynika, że uważasz się za nieatrakcyjnego. To często sprawia, że takie osoby mniej o swój ogólny wizerunek dbają. I tak też są niestety postrzegane. Zmień nastawienie. Wmów sobie, że na ten moment relacja nie jest Ci potrzebna i skup się na własnym szerokopojętym rozwoju. Oczywiście nie omijaj okazji nawiązania kontaktu z kobietami, ale niech to nie będzie w Twojej głowie jedyny cel istnienia. Jesteś młody, więc tak naprawdę masz dużo czasu. Nie marnuj go na fiksowaniu się na braku kobiety. I jest duża szansa, że w naturalny sposób w końcu trafisz na kogoś, kto będzie Tobą zainteresowany.

Nie. Ja się nie uważam za nieatrakcyjnego, to kobiety mnie za takiego uważają. Ja jestem przeciętny i się sobie podobam. A w kwestiach niedotyczących relacji z kobietami jestem bardzo pewny siebie, bo wiem, na co mnie stać. Na rozwoju jestem skupiony cały czas.

115

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

No to bardzo dobrze, że masz takie podejście. Jestem pewna, że w końcu zaowocuje:) Aczkolwiek sam sobie musisz wytłumaczyć, że dobrze Ci samemu. Wtedy i kontakty z kobietami staną się łatwiejsze.

116

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:

No to bardzo dobrze, że masz takie podejście. Jestem pewna, że w końcu zaowocuje:) Aczkolwiek sam sobie musisz wytłumaczyć, że dobrze Ci samemu. Wtedy i kontakty z kobietami staną się łatwiejsze.

Lubię spędzać czas samemu, ale ileż można? Większość moich rówieśników już dawno jest w związkach albo ma przynajmniej jakieś doświadczenia...

117

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

To nie jest tak, że ja tej potrzeby nie rozumiem. Ale obecne podejście sprawia, że właśnie jesteś needy. Być może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale taki komunikat wysyłasz do innych. Namawiam Cię do zmiany postawy a nie odpuszczenia prób nawiązania relacji.

118 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2024-04-06 15:08:29)

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:

To nie jest tak, że ja tej potrzeby nie rozumiem. Ale obecne podejście sprawia, że właśnie jesteś needy. Być może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale taki komunikat wysyłasz do innych. Namawiam Cię do zmiany postawy a nie odpuszczenia prób nawiązania relacji.

Jasne, ja też rozumiem, co masz na myśli. Ale mam już dość samotności. A kiedy w ogóle o tym nie myślałem, wcale nie miałem lepszych rezultatów niż obecnie. Nawet teraz nie podchodzę do dziewczyn z myślą, że na pewno po raz kolejny mnie odrzuci, a jak teraz nie znajdę, to zawsze będę sam, tylko w ogóle wyrzucam to z siebie i nie myślę o tym.

119

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Naprawdę doskonale rozumiem. Sama aktualnie przechodzę podobny etap. Także wiem, jakie emocje temu towarzyszą. Ale wiem też, że na pewne rzeczy mam ograniczony wpływ, co poradzić.

120

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Nawet nie chce mi sie tego komentowac. Po prostu rece opadaja...Jakie przyzwyczajenie sie? Musisz przyzwyczajac sie do tego, ze nalezy odkurzyc paprochy z podlogi? jprdl, chopie...
To jest wkurzajace, bo to sa podstawowe rzeczy ktore dorosly czlowiek powinien umiec zrobic i wiedziec, ze nalezy je zrobic. Partnerka nie jest twoja matka ani nianka zeby musiala pokazywac ci palcem co i kiedy masz robic.

I co by ta dziewczyna musiala pokazywac ci palcem, ze trzeba poodkurzac mieszkanie i dac czas na przyzwyczajenie sie? xd Ew. rozpisac grafik? xdd Niezle marzenia.

To dodaj sobie do planu dzialania oprocz cofniecia sie do nauki o prowadzeniu domu jeszcze nauke asertywnosci.

Wy to lubicie co? Lubicie te nasze kłótnie, jeżdżenie po sobie i bezpodstawną krytykę tak bardzo, że same to wszystko zaczynacie? Temat w ogóle nie dotyczył mnie, od samego początku pisaliśmy o facecie autorki, ja podałem jedynie kilka przykładów z własnych obserwacji i historyjkę, którą kiedyś usłyszałem od kogoś innego, zapewne nie prawdziwą. A ty od razu przypisałaś to wszystko mnie, od razu wyskoczyłaś z krytyką i pretensjami konkretnie do mnie choć osobiście nie mam zbyt wiele wspólnego z omawianymi tutaj problemami. Powiedz mi, jakim prawem potem macie pretensje, że ja piszę tylko o sobie?

Wy? Wy jak "wy, towarzyszu" czy wy jak "wasza krolewska mosc"? O ile wiem to nie ma tutaj kolektywnego mozgu, wbrew temu co twierdzi dziadzius tanie otwarcie jestem jedna osoba, jak juz mnie cytujesz to mozesz zwracac sie "ty".
Nie kloce sie z toba, pisze co mysle o takich facetach ogolnie. To, ze nie masz absolutnie zadnego dystansu i absolutnie wszystko bierzesz personalnie, to nie moja wina, to wina twojego egocentryzmu albo czegos innego. Nwm, nie obchodzi mnie to. Jesli cos sie do ciebie nie odnosci, to po prostu olewasz ta czesc wywodu i tyle, ew mozesz doprecyzowac zamiast robic drame roku. Nie jestes dla mnie nikim do kogo moglabym miec pretensje tak btw, jestes dla mnie randomem z neta.


Shinigami napisał/a:

Zacytuję tylko najciekawsze kwestie bo całość wyszłaby za długa.

Ja nie muszę się niczego przyzwyczajać bo akurat mnie syf i brud wkurza na tyle, że nie mogę przejść koło tego obojętnie nawet nie będąc u siebie. Paprochy na podłodze nie poleżałyby u mnie zbyt długo, podobnie jak śmieci, coś rozlane czy cokolwiek innego będące nie na swoim miejscu, narzędzia po robocie też zawsze są ładnie pochowana i ułożone na swoje miejsce. I to jest myślenie kobiet, którego chyba nigdy nie zrozumiem i chyba nawet nie chcę rozumieć. To, że na przykład sprzątam nie oznacza, że mogę wymagać od potencjalnej dziewczyny by też to robiła. Rozumiem, że ona mogła żyć w innym środowisku, nikt jej tego nie uczył, nie wykształciła takich przyzwyczajeń. Więc jej w tym pomagam i ją tego uczę, oczywiście jeśli ona wyraża chęci do tego. Jeśli ich nie wyraża to wtedy faktycznie nic nie będzie z takiej relacji, a jeśli mimo moich starań i poświęconego czasu ona to olewa choć wcześniej twierdziła, że chce się nauczyć to tak samo raczej nic z tego nie będzie. Tak zrobiła autorka, on nie skorzystał więc się rozeszli, proste i właściwe podejście. Wymagać od samego początku by ktoś coś potrafił czy miał określone przyzwyczajenia to absurd. To nie praca gdzie trzeba mieć konkretne kwalifikacje czy doświadczenie ani szkoła gdzie pisze się egzaminy tylko związek ludzi, którzy powinni się wspierać, pomagać i być dla siebie oparciem, chyba.   

Wyobraź sobie, że prowadzenia domu nikt mnie nigdy nie uczył, to jakoś samo weszło obserwując jak robi to ktoś inny. O asertywności nikt nigdy w moim domu ani w szkole nie słyszał, a ja sam dowiedziałem się o niej ledwo kilka lat temu i faktycznie przydałaby mi się ta nauka.

No ok, ciebie to nie dotyczy, nie jestes brudasem, wiec nie wiem po chuj sie nakrecasz. Tyczy sie tych, co sa niemotami i nie potrafia nic wokol siebie ogarnac, a sa tacy.
Tak, jak najbardziej mozna wymagac sprzatania od partnera a nawet trzeba. Chyba, ze ktos lubi robic to sam i tak woli. W innych wypadkach obowiazki domowe powinny byc podzielone na wszyskich domownikow wg zasad jakie oni sobie wspolnie ustalili. Chodzi mi tutaj o normalne sprzatanie, takie zeby kurz nie zalegal ani sie podloga nie lepila. Bo jak ktos jest pedantem, wszystko musi miec od linijki i oczekuje codziennego szorowania lazienek i podlog, to fakt, niech sam marnuje swoj czas. Za to sprzatanie takie, zeby nie zapuscic chalupy imo jest obowiazkiem wszystich ktorzy w niej mieszkaja.
Wiec nawet jak ktos zyl pod kloszem i nie musial tego robic jako dziecko i nikt go nie nauczyl, to od tego jest google zeby nadrobic te braki. Mozna tak w 30 min znalesc multum wiedzy potrzebnej na start. A pozniej to juz tylko praktyka. Takze kazdy kto jako dorosla osoba ma gdzies wykazanie inicjatywy zeby zdobyc tak minimalna nauke jak ogarniecie podstawowych rzeczy jest flejtuchem, ostatnim leniem i ogolnie nie rokuje jako odpowiedzialny partner. Nie masz doswiadczenia, mieszkasz z rodzicami gdzie dom ogarnia matka, wszystko widzisz w rozowych barwach a jestes pierwszy do mowienia ludziom, ze powinni dawac szanse leserom. To jest tak zalosnie naiwne podejscie, ze tylko ktos z zerowym doswiadczeniem moglby to napisac. Jakbys mial za soba powazniejsze zwiazki i musial zbierac brudne gacie jakiejs laski albo myc po niej zaplesniale kubki, to bys szybko zmienil zdanie. Do nastepnego zwiazku szukalbys juz sobie czystej dziewczyny, co sie sprzatnac po sobie nie boi.

121

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Priscilla napisał/a:

Niedawno zapytałam, a teraz powtórzę - czy Ty czytasz, co piszesz? Oczekujesz zrozumienia dla braku umiejętności, które powinieneś opanować najpóźniej dekadę temu?
I tak serio, to dlaczego ktokolwiek miałby chcieć tracić czas na naukę dorosłego faceta takich rzeczy, które dawno powinien robić z palcem w czterech literach? Uczyć mogę dziecko, ale nie partnera.

Przecież oboje wiemy, że masz przed sobą wyzwanie. Chcesz medal?

Mi by nie przeszkadzało gdyby partnerka tego nie ogarniała, zaczęłoby mi przeszkadzać gdyby po kilku miesiącach wciąż nie ogarnęła.

Co do wyzwania to przybyłem, zobaczyłem i spędziłem tam pół dnia, więc gdzie ten medal? A tak bardziej szczegółowo to najpierw stałem w kolejce przez 2h, a potem przez następne 4h oglądałem, sprawdzałem, kupowałem, rozmawiałem z koleżanką i w sumie tyle. Żadnych nowych znajomych się znalazłem, dziewczyny tym bardziej.

Wiewiórka Basia napisał/a:

Ty po prostu nigdy nie byłeś z kobietą. Nigdy z nikim nie zamieszkałeś nawet na zasadzie współlokatorstwa. I chciałbyś dostać taką szansę, o jakiej sam piszesz. O szansie na rozwój, a samemu nigdy nie podjąłeś żadnego kroku do samodzielności. Takie romantyczne idee są fajne jak się jest nastolatkiem, ale w starciu z prawdziwym życiem są bezwartościowe, bo jakoś nie widzę ciebie, ani jakiegokolwiek innego zatwardziałego prawiczka czekającego pod MOPSem czy  Caritasem na swoją szansę na prawdziwą miłość, bo przecież na pewno znajdzie się tam jakaś perełka. Wystarczy wyciągnąć rękę, dać szansę, prawda?

To prawda, nigdy z nikim nie mieszkałem i nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałbym choć spróbować mieszkania z dziewczyną. Oczywiście, że chciałbym taką szansę, nie na naukę tych czynności bo większość z nich jest prosta i można to ogarnąć w 10 min z internetu. Trochę czasu byłoby potrzebne na wykształcenie nowych przyzwyczajeń. Weźmy sytuację, że zamieszkuje razem z partnerką ale mamy inne podejście do kwestii ogarniania domu. Mi wystarczy raz na tydzień, posprzątać, uprać, wynieść śmieci, a ona jest przyzwyczajona do robienia tego częściej. Kto do kogo powinien się dostosować, kto powinien zmienić swoje przyzwyczajenia?

_minka napisał/a:

W jakim jesteś wieku? Byłeś kiedykolwiek w związku? Bo to jednak dość istotne.
Ja uważam, że trochę sam siebie sabotujesz postępując wciąż tak samo, ale oczekując innych efektów. Sprawiasz wrażenie takiego bezwolnego.

Wprawdzie to było do raki ale jestem ciekaw twojej odpowiedzi. Ja mam 28 lat i nigdy nie byłem w związku, a moim głównym problemem jest nie ciągłe bycie odrzucanym jak raka tylko nie mam gdzie poznawać dziewczyn, a nawet jak już jakąś spotkam to zgadać do niej jest dużym wyzwaniem. Jakie wrażenie ja sprawiam?

_minka napisał/a:

SaraS w punkt. Ja też poza ogarnięciem swojego pokoju nie miałam wiele innych obowiązków codziennych. Ale jak poszłam na swoje, to zwyczajnie wykształciłam w sobie umiejętność i potrzebę robienia takich rzeczy.

Każdy by to ogarnął niezależnie od wieku gdyby poszedł na swoje ale nie każdy ma taką możliwość i wszyscy wiecie co mam na myśli, ceny.

Halina3.1 napisał/a:

Wy? Wy jak "wy, towarzyszu" czy wy jak "wasza krolewska mosc"? O ile wiem to nie ma tutaj kolektywnego mozgu, wbrew temu co twierdzi dziadzius tanie otwarcie jestem jedna osoba, jak juz mnie cytujesz to mozesz zwracac sie "ty".
Nie kloce sie z toba, pisze co mysle o takich facetach ogolnie. To, ze nie masz absolutnie zadnego dystansu i absolutnie wszystko bierzesz personalnie, to nie moja wina, to wina twojego egocentryzmu albo czegos innego. Nwm, nie obchodzi mnie to. Jesli cos sie do ciebie nie odnosci, to po prostu olewasz ta czesc wywodu i tyle, ew mozesz doprecyzowac zamiast robic drame roku. Nie jestes dla mnie nikim do kogo moglabym miec pretensje tak btw, jestes dla mnie randomem z neta.

No ok, ciebie to nie dotyczy, nie jestes brudasem, wiec nie wiem po chuj sie nakrecasz. Tyczy sie tych, co sa niemotami i nie potrafia nic wokol siebie ogarnac, a sa tacy.
Tak, jak najbardziej mozna wymagac sprzatania od partnera a nawet trzeba. Chyba, ze ktos lubi robic to sam i tak woli. W innych wypadkach obowiazki domowe powinny byc podzielone na wszyskich domownikow wg zasad jakie oni sobie wspolnie ustalili. Chodzi mi tutaj o normalne sprzatanie, takie zeby kurz nie zalegal ani sie podloga nie lepila. Bo jak ktos jest pedantem, wszystko musi miec od linijki i oczekuje codziennego szorowania lazienek i podlog, to fakt, niech sam marnuje swoj czas. Za to sprzatanie takie, zeby nie zapuscic chalupy imo jest obowiazkiem wszystich ktorzy w niej mieszkaja.
Wiec nawet jak ktos zyl pod kloszem i nie musial tego robic jako dziecko i nikt go nie nauczyl, to od tego jest google zeby nadrobic te braki. Mozna tak w 30 min znalesc multum wiedzy potrzebnej na start. A pozniej to juz tylko praktyka. Takze kazdy kto jako dorosla osoba ma gdzies wykazanie inicjatywy zeby zdobyc tak minimalna nauke jak ogarniecie podstawowych rzeczy jest flejtuchem, ostatnim leniem i ogolnie nie rokuje jako odpowiedzialny partner. Nie masz doswiadczenia, mieszkasz z rodzicami gdzie dom ogarnia matka, wszystko widzisz w rozowych barwach a jestes pierwszy do mowienia ludziom, ze powinni dawac szanse leserom. To jest tak zalosnie naiwne podejscie, ze tylko ktos z zerowym doswiadczeniem moglby to napisac. Jakbys mial za soba powazniejsze zwiazki i musial zbierac brudne gacie jakiejs laski albo myc po niej zaplesniale kubki, to bys szybko zmienil zdanie. Do nastepnego zwiazku szukalbys juz sobie czystej dziewczyny, co sie sprzatnac po sobie nie boi.

Napisałem "wy" bo nie jesteś pierwszą osobą, która tak robiła, żadnego komunizmu w tym nie ma.

To, że ja nie jestem brudasem nie znaczy, że nie wkurza mnie złe traktowanie innych, którzy nimi są. Ja nie twierdzę, że w ogóle nie można wymagać od partnera sprzątania itd twierdzę jedynie, że nie można tego wymagać od samego początku. Że niby ja wszystko widzę w różowych barwach, ja odwieczny pesymista, jak mogłaś się aż tak pomylić? Każdy zasługuje na szansę, może nie drugą, a już na pewno nie jeszcze kolejne ale na pierwszą zasługuje każdy. Jak już pisałem, nie przeszkadzałoby mi zbieranie majtek dziewczyny z podłogi ani mycie kubków, nie na początku. Przeszkadzałoby dopiero po kilku miesiącach i jej braku chęci zmiany w tej kwestii. Dokładnie jak napisałaś każdy dałby radę ogarnąć takie podstawowe czynności dość szybko.

122

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
_minka napisał/a:

Z Twojej wypowiedzi, między wierszami, trochę wynika taka konkluzja: ktoś, kto pracuje zawodowo, jest tak wyj..any po pracy, że na nic nie ma siły. A co jeśli obydwoje pracują? Nikt się nie zajmuje domem? No i dziećmi oczywiście?

Albo pracujecie oboje i oboje dzielicie się obowiązkami, albo on pracuje zawodowo, a ty zajmujesz się domem. Nie możesz wymagać od swojego męża czy tam partnera, żeby po pracy zajmował się jeszcze domem. To po prostu jest nieuczciwe. Facet powinien uczestniczyć w wychowaniu dziecka i powinien być aktywnym członkiem rodziny, ale nie może tu być mowy o kolejnych obowiązkach. Już wystarczy, że ponosi finansową odpowiedzialność za was wszystkich. To nie jest mało. A ty byś chciała, żeby co? Zarobił na wasze wspólne życie, a po powrocie z pracy zasuwał jeszcze w domu, bo tobie się nie chce? I tak to facet będzie robił te wszystkie rzeczy, które ty nie będziesz w stanie. Wszystkie rzeczy remontowe będą jego. Naprawa samochodu? Jego. Ciężkie zakupy? Jego. Przytarganie choinki? Jego. Jak tobie się wymyśli przemeblowanie, to przecież to będzie robione jego rękami. To prawda, że takich rzeczy nie robi się co weekend, ale jak zbierzesz to wszystko razem to robi się z tego bardzo dużo w ciągu roku. Zwłaszcza, że i tak oczekujesz, aby to on zawsze miał inicjatywę, żeby wymyślił jakąś randkę, wyjazd, urlop i żeby wszystko zorganizował i za wszystko zapłacił. Ej sorry, z całym szacunkiem, ale trzeba mieć umiar w wymaganiach.

Dziecko w wieku przedszkolnym i tak przesypia połowę doby. Więc nie płacz mi tu o pracy 24h.

123

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

To prawda, nigdy z nikim nie mieszkałem

To najpierw zamieszkaj. Bo nie tylko teoretyzujesz, ale po prostu idealizujesz.

Pisałam ci to wcześniej, ale napiszę jeszcze raz: czytałam troche twoje tematy i posty. Nie wierzę, że samodzielnie wykonujesz obowiązki domowe. Nie po tym co pisałeś do tej pory i co piszesz teraz.

124

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Niedawno zapytałam, a teraz powtórzę - czy Ty czytasz, co piszesz? Oczekujesz zrozumienia dla braku umiejętności, które powinieneś opanować najpóźniej dekadę temu?
I tak serio, to dlaczego ktokolwiek miałby chcieć tracić czas na naukę dorosłego faceta takich rzeczy, które dawno powinien robić z palcem w czterech literach? Uczyć mogę dziecko, ale nie partnera.

Przecież oboje wiemy, że masz przed sobą wyzwanie. Chcesz medal?

Mi by nie przeszkadzało gdyby partnerka tego nie ogarniała, zaczęłoby mi przeszkadzać gdyby po kilku miesiącach wciąż nie ogarnęła.

Co do wyzwania to przybyłem, zobaczyłem i spędziłem tam pół dnia, więc gdzie ten medal? A tak bardziej szczegółowo to najpierw stałem w kolejce przez 2h, a potem przez następne 4h oglądałem, sprawdzałem, kupowałem, rozmawiałem z koleżanką i w sumie tyle. Żadnych nowych znajomych się znalazłem, dziewczyny tym bardziej.

Wiewiórka Basia napisał/a:

Ty po prostu nigdy nie byłeś z kobietą. Nigdy z nikim nie zamieszkałeś nawet na zasadzie współlokatorstwa. I chciałbyś dostać taką szansę, o jakiej sam piszesz. O szansie na rozwój, a samemu nigdy nie podjąłeś żadnego kroku do samodzielności. Takie romantyczne idee są fajne jak się jest nastolatkiem, ale w starciu z prawdziwym życiem są bezwartościowe, bo jakoś nie widzę ciebie, ani jakiegokolwiek innego zatwardziałego prawiczka czekającego pod MOPSem czy  Caritasem na swoją szansę na prawdziwą miłość, bo przecież na pewno znajdzie się tam jakaś perełka. Wystarczy wyciągnąć rękę, dać szansę, prawda?

To prawda, nigdy z nikim nie mieszkałem i nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałbym choć spróbować mieszkania z dziewczyną. Oczywiście, że chciałbym taką szansę, nie na naukę tych czynności bo większość z nich jest prosta i można to ogarnąć w 10 min z internetu. Trochę czasu byłoby potrzebne na wykształcenie nowych przyzwyczajeń. Weźmy sytuację, że zamieszkuje razem z partnerką ale mamy inne podejście do kwestii ogarniania domu. Mi wystarczy raz na tydzień, posprzątać, uprać, wynieść śmieci, a ona jest przyzwyczajona do robienia tego częściej. Kto do kogo powinien się dostosować, kto powinien zmienić swoje przyzwyczajenia?

_minka napisał/a:

W jakim jesteś wieku? Byłeś kiedykolwiek w związku? Bo to jednak dość istotne.
Ja uważam, że trochę sam siebie sabotujesz postępując wciąż tak samo, ale oczekując innych efektów. Sprawiasz wrażenie takiego bezwolnego.

Wprawdzie to było do raki ale jestem ciekaw twojej odpowiedzi. Ja mam 28 lat i nigdy nie byłem w związku, a moim głównym problemem jest nie ciągłe bycie odrzucanym jak raka tylko nie mam gdzie poznawać dziewczyn, a nawet jak już jakąś spotkam to zgadać do niej jest dużym wyzwaniem. Jakie wrażenie ja sprawiam?

_minka napisał/a:

SaraS w punkt. Ja też poza ogarnięciem swojego pokoju nie miałam wiele innych obowiązków codziennych. Ale jak poszłam na swoje, to zwyczajnie wykształciłam w sobie umiejętność i potrzebę robienia takich rzeczy.

Każdy by to ogarnął niezależnie od wieku gdyby poszedł na swoje ale nie każdy ma taką możliwość i wszyscy wiecie co mam na myśli, ceny.

Halina3.1 napisał/a:

Wy? Wy jak "wy, towarzyszu" czy wy jak "wasza krolewska mosc"? O ile wiem to nie ma tutaj kolektywnego mozgu, wbrew temu co twierdzi dziadzius tanie otwarcie jestem jedna osoba, jak juz mnie cytujesz to mozesz zwracac sie "ty".
Nie kloce sie z toba, pisze co mysle o takich facetach ogolnie. To, ze nie masz absolutnie zadnego dystansu i absolutnie wszystko bierzesz personalnie, to nie moja wina, to wina twojego egocentryzmu albo czegos innego. Nwm, nie obchodzi mnie to. Jesli cos sie do ciebie nie odnosci, to po prostu olewasz ta czesc wywodu i tyle, ew mozesz doprecyzowac zamiast robic drame roku. Nie jestes dla mnie nikim do kogo moglabym miec pretensje tak btw, jestes dla mnie randomem z neta.

No ok, ciebie to nie dotyczy, nie jestes brudasem, wiec nie wiem po chuj sie nakrecasz. Tyczy sie tych, co sa niemotami i nie potrafia nic wokol siebie ogarnac, a sa tacy.
Tak, jak najbardziej mozna wymagac sprzatania od partnera a nawet trzeba. Chyba, ze ktos lubi robic to sam i tak woli. W innych wypadkach obowiazki domowe powinny byc podzielone na wszyskich domownikow wg zasad jakie oni sobie wspolnie ustalili. Chodzi mi tutaj o normalne sprzatanie, takie zeby kurz nie zalegal ani sie podloga nie lepila. Bo jak ktos jest pedantem, wszystko musi miec od linijki i oczekuje codziennego szorowania lazienek i podlog, to fakt, niech sam marnuje swoj czas. Za to sprzatanie takie, zeby nie zapuscic chalupy imo jest obowiazkiem wszystich ktorzy w niej mieszkaja.
Wiec nawet jak ktos zyl pod kloszem i nie musial tego robic jako dziecko i nikt go nie nauczyl, to od tego jest google zeby nadrobic te braki. Mozna tak w 30 min znalesc multum wiedzy potrzebnej na start. A pozniej to juz tylko praktyka. Takze kazdy kto jako dorosla osoba ma gdzies wykazanie inicjatywy zeby zdobyc tak minimalna nauke jak ogarniecie podstawowych rzeczy jest flejtuchem, ostatnim leniem i ogolnie nie rokuje jako odpowiedzialny partner. Nie masz doswiadczenia, mieszkasz z rodzicami gdzie dom ogarnia matka, wszystko widzisz w rozowych barwach a jestes pierwszy do mowienia ludziom, ze powinni dawac szanse leserom. To jest tak zalosnie naiwne podejscie, ze tylko ktos z zerowym doswiadczeniem moglby to napisac. Jakbys mial za soba powazniejsze zwiazki i musial zbierac brudne gacie jakiejs laski albo myc po niej zaplesniale kubki, to bys szybko zmienil zdanie. Do nastepnego zwiazku szukalbys juz sobie czystej dziewczyny, co sie sprzatnac po sobie nie boi.

Napisałem "wy" bo nie jesteś pierwszą osobą, która tak robiła, żadnego komunizmu w tym nie ma.

To, że ja nie jestem brudasem nie znaczy, że nie wkurza mnie złe traktowanie innych, którzy nimi są. Ja nie twierdzę, że w ogóle nie można wymagać od partnera sprzątania itd twierdzę jedynie, że nie można tego wymagać od samego początku. Że niby ja wszystko widzę w różowych barwach, ja odwieczny pesymista, jak mogłaś się aż tak pomylić? Każdy zasługuje na szansę, może nie drugą, a już na pewno nie jeszcze kolejne ale na pierwszą zasługuje każdy. Jak już pisałem, nie przeszkadzałoby mi zbieranie majtek dziewczyny z podłogi ani mycie kubków, nie na początku. Przeszkadzałoby dopiero po kilku miesiącach i jej braku chęci zmiany w tej kwestii. Dokładnie jak napisałaś każdy dałby radę ogarnąć takie podstawowe czynności dość szybko.

Ale co tobie do tego, że ktoś może nie chcieć być z brudasem? Jesli ci to nie przeszkadza, twoja sprawa ale komuś innemu może nie pasować bycie frajerem w związku i przejmowanie roli darmowe sprzątaczki czy niańki.
Ty jesteś tak zdesperowany, że nawet jakbyś miał związać się z brudaską, to byś przymknął oko byle tylko wreszcie być w związku.
Widzisz wszystko w różowych barwach w znaczeniu, że na maxa idealizujesz związki i relacje międzyludzkie, bo nie masz pojęcia jak wyglądają w praktyce.

125

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Wiewiórka Basia napisał/a:

To najpierw zamieszkaj. Bo nie tylko teoretyzujesz, ale po prostu idealizujesz.

Pisałam ci to wcześniej, ale napiszę jeszcze raz: czytałam troche twoje tematy i posty. Nie wierzę, że samodzielnie wykonujesz obowiązki domowe. Nie po tym co pisałeś do tej pory i co piszesz teraz.

Bardzo chętnie, gdybym tylko mógł. Bo nie wykonuję ich na co dzień co nie oznacza, że nie potrafię ich wykonywać, wykonuje je wtedy kiedy to jest konieczne. Chociaż jeśli zaliczyć do obowiązków domowych wszelkie prace fizyczne koło domu to wykonuję je znacznie częściej. Jednak z tego co widziałem na tym forum to każda, nawet najcięższa robota koło domu nie ma nawet porównania z tymi w domu, według niektórych kobiet. Czymże jest rąbanie drewna, kopanie dołów czy zbudowanie ogrodzenia w obliczu prania i sprzątania.

Halina3.1 napisał/a:

Ale co tobie do tego, że ktoś może nie chcieć być z brudasem? Jesli ci to nie przeszkadza, twoja sprawa ale komuś innemu może nie pasować bycie frajerem w związku i przejmowanie roli darmowe sprzątaczki czy niańki. Ty jesteś tak zdesperowany, że nawet jakbyś miał związać się z brudaską, to byś przymknął oko byle tylko wreszcie być w związku.
Widzisz wszystko w różowych barwach w znaczeniu, że na maxa idealizujesz związki i relacje międzyludzkie, bo nie masz pojęcia jak wyglądają w praktyce.

To, że po prostu nie znoszę takiej niesprawiedliwości i wyobrażam sobie, że ja mógłbym zostać tak samo potraktowany z powodu czegoś tak błahego. To prawda, brudaska by mi nie przeszkadzała o ile by mi się podobała pod różnymi względami o jakich już nie raz tu pisałem. Bycie brudaską to tylko jedna drobna wada, którą da się poprawić przy odrobinie czasu i wysiłku. Doprawdy nie rozumiem jak możesz myśleć, że danie komuś szansy czy po prostu ograniczonego czasu jest jakimś idealizowaniem. Dla mnie idealizowaniem byłoby nie zwracanie uwagi na wyraźnie widoczne problemy psychiczne albo jakieś patologiczne zachowania typu skłonności do agresji czy zdrady, a nie sprzątanie czy pranie tylko raz na tydzień albo zostawienie majtek na podłodze. Takie rzeczy da się dopracować jak nie samemu to wspólnie, każdy zasługuje na choć trochę czasu by się przyzwyczaić do nowej sytuacji, nowego miejsca, zmiany stylu życia. Ja uważam, że wymaganie od kogoś by ogarniał wszystko tak samo jak my już od pierwszego dnia jest po prostu niesprawiedliwe i zdania nie zmienię w tej kwestii.

126

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

To, że po prostu nie znoszę takiej niesprawiedliwości i wyobrażam sobie, że ja mógłbym zostać tak samo potraktowany z powodu czegoś tak błahego. To prawda, brudaska by mi nie przeszkadzała o ile by mi się podobała pod różnymi względami o jakich już nie raz tu pisałem. Bycie brudaską to tylko jedna drobna wada, którą da się poprawić przy odrobinie czasu i wysiłku. Doprawdy nie rozumiem jak możesz myśleć, że danie komuś szansy czy po prostu ograniczonego czasu jest jakimś idealizowaniem. Dla mnie idealizowaniem byłoby nie zwracanie uwagi na wyraźnie widoczne problemy psychiczne albo jakieś patologiczne zachowania typu skłonności do agresji czy zdrady, a nie sprzątanie czy pranie tylko raz na tydzień albo zostawienie majtek na podłodze. Takie rzeczy da się dopracować jak nie samemu to wspólnie, każdy zasługuje na choć trochę czasu by się przyzwyczaić do nowej sytuacji, nowego miejsca, zmiany stylu życia. Ja uważam, że wymaganie od kogoś by ogarniał wszystko tak samo jak my już od pierwszego dnia jest po prostu niesprawiedliwe i zdania nie zmienię w tej kwestii.

Mam wrażenie, że trochę mieszasz naturalne docieranie się po wspólnym zamieszkaniu z koniecznością totalnego wdrożenia kogoś w obowiązki domowe.
To pierwsze jest normalne i następuje zawsze; można zrobić różnorakie ustalenia, można poczekać aż samo się ułoży i ewentualnie wprowadzić korektę, sposobów jest mnóstwo. I jeśli oboje wiedzą, że pewne rzeczy trzeba robić i że każdy może mieć na temat tych koniecznych rzeczy nieco inne wyobrażenie, nie ma żadnego problemu, bo jest przestrzeń na dialog.
Ale w drugim przypadku... No ja nie wyobrażam sobie traktować dorosłej osoby jak dziecka, któremu muszę wytłumaczyć, że śmieci same nie trafiają do kosza, a worki z nimi same się nie wyniosą, że "stoliczku, nakryj się" to tylko baśń, że wannę trzeba umyć itd. Nie aspiruję do roli matki przecież, żebym miała kogoś prowadzić za rączkę.

127

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
SaraS napisał/a:

Mam wrażenie, że trochę mieszasz naturalne docieranie się po wspólnym zamieszkaniu z koniecznością totalnego wdrożenia kogoś w obowiązki domowe.
To pierwsze jest normalne i następuje zawsze; można zrobić różnorakie ustalenia, można poczekać aż samo się ułoży i ewentualnie wprowadzić korektę, sposobów jest mnóstwo. I jeśli oboje wiedzą, że pewne rzeczy trzeba robić i że każdy może mieć na temat tych koniecznych rzeczy nieco inne wyobrażenie, nie ma żadnego problemu, bo jest przestrzeń na dialog.
Ale w drugim przypadku... No ja nie wyobrażam sobie traktować dorosłej osoby jak dziecka, któremu muszę wytłumaczyć, że śmieci same nie trafiają do kosza, a worki z nimi same się nie wyniosą, że "stoliczku, nakryj się" to tylko baśń, że wannę trzeba umyć itd. Nie aspiruję do roli matki przecież, żebym miała kogoś prowadzić za rączkę.

Mi właśnie o coś takiego cały czas chodziło. Jak już kilka osób tu pisało takie czynności typu uruchomienie pralki czy obsługa odkurzacza ogarnie każdy po 10-15 min na YT nawet jeśli nigdy wcześniej tego nie robił. Jedynie wykształcenie przyzwyczajeń, że trzeba to robić te dwa razy w tygodniu czy nawet raz to jest kwestia, na którą potrzeba trochę czasu. Ale to też się ogarnie i dogada z drugą osobą. Nie pisałem dosłownie, że ktoś w ogóle nie sprząta czy w ogóle nie robi prania bo nigdy nie słyszałem o istnieniu takiej osoby, no może nie licząc bezdomnych czy ludzi totalnie utopionych w jakichś używkach. Przecież ja nie piszę, że trzeba komuś dawać pół roku czy rok ale chociaż ten pierwszy miesiąc wspólnego mieszkania. Taka umowa w stylu "Przez ten miesiąc ty ogarniasz takie rzeczy żeby się tego nauczyć i przyzwyczaić, a potem dzielimy te obowiązki".

128

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:
Wiewiórka Basia napisał/a:

To najpierw zamieszkaj. Bo nie tylko teoretyzujesz, ale po prostu idealizujesz.

Pisałam ci to wcześniej, ale napiszę jeszcze raz: czytałam troche twoje tematy i posty. Nie wierzę, że samodzielnie wykonujesz obowiązki domowe. Nie po tym co pisałeś do tej pory i co piszesz teraz.

Bardzo chętnie, gdybym tylko mógł. Bo nie wykonuję ich na co dzień co nie oznacza, że nie potrafię ich wykonywać, wykonuje je wtedy kiedy to jest konieczne. Chociaż jeśli zaliczyć do obowiązków domowych wszelkie prace fizyczne koło domu to wykonuję je znacznie częściej. Jednak z tego co widziałem na tym forum to każda, nawet najcięższa robota koło domu nie ma nawet porównania z tymi w domu, według niektórych kobiet. Czymże jest rąbanie drewna, kopanie dołów czy zbudowanie ogrodzenia w obliczu prania i sprzątania.

Halina3.1 napisał/a:

Ale co tobie do tego, że ktoś może nie chcieć być z brudasem? Jesli ci to nie przeszkadza, twoja sprawa ale komuś innemu może nie pasować bycie frajerem w związku i przejmowanie roli darmowe sprzątaczki czy niańki. Ty jesteś tak zdesperowany, że nawet jakbyś miał związać się z brudaską, to byś przymknął oko byle tylko wreszcie być w związku.
Widzisz wszystko w różowych barwach w znaczeniu, że na maxa idealizujesz związki i relacje międzyludzkie, bo nie masz pojęcia jak wyglądają w praktyce.

To, że po prostu nie znoszę takiej niesprawiedliwości i wyobrażam sobie, że ja mógłbym zostać tak samo potraktowany z powodu czegoś tak błahego. To prawda, brudaska by mi nie przeszkadzała o ile by mi się podobała pod różnymi względami o jakich już nie raz tu pisałem. Bycie brudaską to tylko jedna drobna wada, którą da się poprawić przy odrobinie czasu i wysiłku. Doprawdy nie rozumiem jak możesz myśleć, że danie komuś szansy czy po prostu ograniczonego czasu jest jakimś idealizowaniem. Dla mnie idealizowaniem byłoby nie zwracanie uwagi na wyraźnie widoczne problemy psychiczne albo jakieś patologiczne zachowania typu skłonności do agresji czy zdrady, a nie sprzątanie czy pranie tylko raz na tydzień albo zostawienie majtek na podłodze. Takie rzeczy da się dopracować jak nie samemu to wspólnie, każdy zasługuje na choć trochę czasu by się przyzwyczaić do nowej sytuacji, nowego miejsca, zmiany stylu życia. Ja uważam, że wymaganie od kogoś by ogarniał wszystko tak samo jak my już od pierwszego dnia jest po prostu niesprawiedliwe i zdania nie zmienię w tej kwestii.

Robienie za niańkę dla dorosłej osoby to nie jest błaha kwestia. Każdy ma absolutne prawo chcieć albo nie chcieć być z kimś z jakiegokolwiek powodu i nie musi się nikomu tłumaczyć.

Nie każdy lubi robić z siebie frajera. No ale z frajerstwem jest jak z incelstwem, frajerem się albo jest albo nie jest z natury.

129

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:
SaraS napisał/a:

Mam wrażenie, że trochę mieszasz naturalne docieranie się po wspólnym zamieszkaniu z koniecznością totalnego wdrożenia kogoś w obowiązki domowe.
To pierwsze jest normalne i następuje zawsze; można zrobić różnorakie ustalenia, można poczekać aż samo się ułoży i ewentualnie wprowadzić korektę, sposobów jest mnóstwo. I jeśli oboje wiedzą, że pewne rzeczy trzeba robić i że każdy może mieć na temat tych koniecznych rzeczy nieco inne wyobrażenie, nie ma żadnego problemu, bo jest przestrzeń na dialog.
Ale w drugim przypadku... No ja nie wyobrażam sobie traktować dorosłej osoby jak dziecka, któremu muszę wytłumaczyć, że śmieci same nie trafiają do kosza, a worki z nimi same się nie wyniosą, że "stoliczku, nakryj się" to tylko baśń, że wannę trzeba umyć itd. Nie aspiruję do roli matki przecież, żebym miała kogoś prowadzić za rączkę.

Mi właśnie o coś takiego cały czas chodziło. Jak już kilka osób tu pisało takie czynności typu uruchomienie pralki czy obsługa odkurzacza ogarnie każdy po 10-15 min na YT nawet jeśli nigdy wcześniej tego nie robił. Jedynie wykształcenie przyzwyczajeń, że trzeba to robić te dwa razy w tygodniu czy nawet raz to jest kwestia, na którą potrzeba trochę czasu. Ale to też się ogarnie i dogada z drugą osobą. Nie pisałem dosłownie, że ktoś w ogóle nie sprząta czy w ogóle nie robi prania bo nigdy nie słyszałem o istnieniu takiej osoby, no może nie licząc bezdomnych czy ludzi totalnie utopionych w jakichś używkach. Przecież ja nie piszę, że trzeba komuś dawać pół roku czy rok ale chociaż ten pierwszy miesiąc wspólnego mieszkania. Taka umowa w stylu "Przez ten miesiąc ty ogarniasz takie rzeczy żeby się tego nauczyć i przyzwyczaić, a potem dzielimy te obowiązki".

Widzisz, ty sam nie wiesz co piszesz, bo nie masz za grosz doświadczenia w kwestiach w których chcesz uchodzić za szlachetny autorytet i narzucać ludziom jak mają żyć. Mylisz docieranie się z niańczeniem i pokazywaniem palcem. Na początku nie pisałeś, że to tylko miesiąc na przyzwyczajenie się a brzmiało to tak, jakbyś był w stanie przymykać oko na fakt, że ktoś jest brudasem. Zmieniasz narrację i stronę jak w kalejdoskopie, ogólnie gadanie z tobą to jak gadanie z kimś co ma mnogie osobowości.

130

Odp: Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę
Shinigami napisał/a:

Mi właśnie o coś takiego cały czas chodziło. Jak już kilka osób tu pisało takie czynności typu uruchomienie pralki czy obsługa odkurzacza ogarnie każdy po 10-15 min na YT nawet jeśli nigdy wcześniej tego nie robił. Jedynie wykształcenie przyzwyczajeń, że trzeba to robić te dwa razy w tygodniu czy nawet raz to jest kwestia, na którą potrzeba trochę czasu. Ale to też się ogarnie i dogada z drugą osobą. Nie pisałem dosłownie, że ktoś w ogóle nie sprząta czy w ogóle nie robi prania bo nigdy nie słyszałem o istnieniu takiej osoby, no może nie licząc bezdomnych czy ludzi totalnie utopionych w jakichś używkach. Przecież ja nie piszę, że trzeba komuś dawać pół roku czy rok ale chociaż ten pierwszy miesiąc wspólnego mieszkania. Taka umowa w stylu "Przez ten miesiąc ty ogarniasz takie rzeczy żeby się tego nauczyć i przyzwyczaić, a potem dzielimy te obowiązki".

No nie. Jeżeli ktoś gdzieś mieszka, je, brudzi itd., to dba o dom, gotuje, sprząta. Nie ma okresu ochronnego ani czasu na przyzwyczajanie się, bo to nie jest dziecko. Pogadać można, ale jeśli ogólnie ktoś wykonuje obowiązki domowe, a zastrzeżenia są pojedyncze, typu: "skarbie, kiedy sprzątasz łazienkę, to wyczyść też raz na jakiś czas filtr w pralce i dozownik, bo jest już mocno upaprany". Nikt natomiast nie będzie chodził i przypominał co chwilę o brudnej umywalce czy ubikacji, bo biedactwo nieprzyzwyczajone. Tak samo przecież jest z higieną, dbaniem o wygląd: możesz zasugerować, że kochanie mogłoby zmienić dezodorant, ale jeśli kochanie wymaga przypomnień, żeby myć zęby, zmieniać bieliznę itd., to kochaniem nie zostanie. Tak że sugestie, zwrócenie uwagi, ustalenia - jasne, ale żadnego wdrażania i pilnowania na każdym kroku, bo to było zadanie rodziców.

Posty [ 66 do 130 z 146 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Brak poczucia wartości u faceta/złe podejście do tematu przez kobietę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024