Halina3.1 napisał/a:Nawet nie chce mi sie tego komentowac. Po prostu rece opadaja...Jakie przyzwyczajenie sie? Musisz przyzwyczajac sie do tego, ze nalezy odkurzyc paprochy z podlogi? jprdl, chopie...
To jest wkurzajace, bo to sa podstawowe rzeczy ktore dorosly czlowiek powinien umiec zrobic i wiedziec, ze nalezy je zrobic. Partnerka nie jest twoja matka ani nianka zeby musiala pokazywac ci palcem co i kiedy masz robic.
I co by ta dziewczyna musiala pokazywac ci palcem, ze trzeba poodkurzac mieszkanie i dac czas na przyzwyczajenie sie? xd Ew. rozpisac grafik? xdd Niezle marzenia.
To dodaj sobie do planu dzialania oprocz cofniecia sie do nauki o prowadzeniu domu jeszcze nauke asertywnosci.
Wy to lubicie co? Lubicie te nasze kłótnie, jeżdżenie po sobie i bezpodstawną krytykę tak bardzo, że same to wszystko zaczynacie? Temat w ogóle nie dotyczył mnie, od samego początku pisaliśmy o facecie autorki, ja podałem jedynie kilka przykładów z własnych obserwacji i historyjkę, którą kiedyś usłyszałem od kogoś innego, zapewne nie prawdziwą. A ty od razu przypisałaś to wszystko mnie, od razu wyskoczyłaś z krytyką i pretensjami konkretnie do mnie choć osobiście nie mam zbyt wiele wspólnego z omawianymi tutaj problemami. Powiedz mi, jakim prawem potem macie pretensje, że ja piszę tylko o sobie?
Zacytuję tylko najciekawsze kwestie bo całość wyszłaby za długa.
Ja nie muszę się niczego przyzwyczajać bo akurat mnie syf i brud wkurza na tyle, że nie mogę przejść koło tego obojętnie nawet nie będąc u siebie. Paprochy na podłodze nie poleżałyby u mnie zbyt długo, podobnie jak śmieci, coś rozlane czy cokolwiek innego będące nie na swoim miejscu, narzędzia po robocie też zawsze są ładnie pochowana i ułożone na swoje miejsce. I to jest myślenie kobiet, którego chyba nigdy nie zrozumiem i chyba nawet nie chcę rozumieć. To, że na przykład sprzątam nie oznacza, że mogę wymagać od potencjalnej dziewczyny by też to robiła. Rozumiem, że ona mogła żyć w innym środowisku, nikt jej tego nie uczył, nie wykształciła takich przyzwyczajeń. Więc jej w tym pomagam i ją tego uczę, oczywiście jeśli ona wyraża chęci do tego. Jeśli ich nie wyraża to wtedy faktycznie nic nie będzie z takiej relacji, a jeśli mimo moich starań i poświęconego czasu ona to olewa choć wcześniej twierdziła, że chce się nauczyć to tak samo raczej nic z tego nie będzie. Tak zrobiła autorka, on nie skorzystał więc się rozeszli, proste i właściwe podejście. Wymagać od samego początku by ktoś coś potrafił czy miał określone przyzwyczajenia to absurd. To nie praca gdzie trzeba mieć konkretne kwalifikacje czy doświadczenie ani szkoła gdzie pisze się egzaminy tylko związek ludzi, którzy powinni się wspierać, pomagać i być dla siebie oparciem, chyba.
Wyobraź sobie, że prowadzenia domu nikt mnie nigdy nie uczył, to jakoś samo weszło obserwując jak robi to ktoś inny. O asertywności nikt nigdy w moim domu ani w szkole nie słyszał, a ja sam dowiedziałem się o niej ledwo kilka lat temu i faktycznie przydałaby mi się ta nauka.
_minka napisał/a:Dokładnie tak, chodzi mi o tą nieświadomą desperację, ale ona też jest widoczna na kilometr.
Rozumiem opcję błędnego koła, ale prawda jest taka, że jak się ktoś z niego nie wyrwie, to nie ma co liczyć na zmianę sytuacji. Tu potrzeba zmienić mindset. Osoby szczęśliwe same ze sobą przyciągają do siebie innych. Wiem, że łatwo się mówi, bo niezaspokojona potrzeba bliskości jest bardzo trudna do odstawieniana boczny tor, ale bycie needy, zwłaszcza u faceta, jest naprawdę dość mocno odstraszające z różnych powodów.
W pełni się zgadzam i mam jedno pytanie. Jak twoim zdaniem zmienić ten mindset?
Priscilla napisał/a:Oczywiście, że tu chodzi o przekaz - o pokazanie, dlaczego trzydziestoletni facet o nicku Shinigami nie ogarnia elementarnych kwestii tylko dlatego, że nigdy nie wpadł na to, że pranie samo się nie robi.
Napisałeś "gość nigdy nie musiał tego robić, więc skąd miałby wiedzieć" - a mówią Ci coś takie pojęcia, jak poczucie odpowiedzialności i wspólnoty, a także obserwacja, która jest potężnym narzędziem? To są takie kwestie, które u większości ludzi w pewnym etapie dorastania dochodzą do głosu w sposób zupełnie naturalny, u mnie nastąpiło to mniej więcej wtedy, gdy miałam 15 lat, a Ty się dziwisz, że kogoś dziwi, że się dziwisz 
Wkurzamy się, bo to jest uciążliwe i irytujące, bo chce się mieć obok siebie partnera, a nie faceta, któremu trzeba wskazać palcem, że trzeba wyciągnąć odkurzacz albo włączyć pralkę, bo biedny misio jest tak biedny, że sam nie jest w stanie tego ogarnąć.
Przede wszystkim jednak w taki sposób cały czas ma się z tyłu głowy niekończącą się listę zadań do wykonania, a choć w domu chciałby się złapać oddech na relaks, to trzeba wejść w rolę zarządzającego. To uczucie na dłuższą metę zaczyna przytłaczać i ciążyć, a po jakimś czasie do głosu dochodzi frustracja i rozczarowanie.
Chodziło o przekaz, że istnieją tacy ludzie, nigdzie nie pisałem, że chodzi o mnie ale ty musisz mieć powód mi dowalić więc sobie przerobisz jak ci się podoba. I od razu zaznaczam, że nie interesują mnie twoje domysły, że tak na prawdę chodziło o mnie bo są warte tyle samo co moja wcześniejsza historyjka.
Ja się dziwię jedynie poziomem waszej arogancji. Jak z wami pisze to mam wrażenie jakbym wrócił do szkoły i znów miał styczność z nauczycielkami, z którymi zawsze miałem największe problemy. Zero zrozumienia, zero empatii, zero wyrozumiałości, żadnego praktycznego podejścia. "Ma być tak jak ja mówię i koniec", a każda próba sprzeciwu to obraza majestatu bo przecież "Ja jestem nauczycielką i z góry należy mi się szacunek". Facet ma być taki jak wy chcecie albo od razu wypad. Wy do razu macie pewność, że jeśli ktoś tego nie ogarnia to już się nie nauczy. Skoro biedny misio sam tego nie ogarnia to mu pokaż, wytłumacz, naucz 2, 3, 5 razy i w końcu będzie ogarniał, a jeśli wciąż nie to dopiero wtedy można go pogonić. Nikt nie mówi o żadnej dłuższej mecie tylko o daniu szansy i czasu(ograniczonego) na naukę.
Wiewiórka Basia napisał/a:Że co? HAHAHAHAA. A mleko to się bierze z kartonu, a nie od krowy, co nie? Ile ty masz lat? 4?
Ty się przyznaj lepiej, ze sprząta, pierze i gotuje za ciebie mama.
A ta twoja historyjka znajomego to jest straszna. Przecież to przykład patoli jakiejś i maksymalnego syfiarstwa, a nie zaradności i normalności.
Kłamiesz. Ta cała historia bogatego chłopaka jest zmyślona, bo nikt bogaty do tego stopnia nie dostałby miejsca w akademiku. Nawet reszta tej historii też jest nielogiczna, bo każdy akademik ma swojego opiekuna i przygoda z akademikiem zaczyna się obchodem i pokazaniem gdzie co jest i ogólnym instruktażem co do regulaminu i tego co wolno, a co nie.
Ciężko byłoby się bardziej pomylić bo od zawsze mieszkałem na wsi i dokładnie pamiętam jak się doiło krowę.
Tylko pierze i gotuje, sprzątam sam. Dokładnie tak jak napisała Halina, pranie wrzuca się do kosza i ono znika, a potem magicznie pojawia się w szafie. Podobnie z jedzeniem, idziesz do kuchni, a ono już czeka. I według ciebie to całkowicie uniemożliwia ogarnięcie tego samemu? To pewnie będzie dla ciebie szok ale parę razy się zdarzyło, że ja musiałem przejąć na kilka dni akurat te czynności i udało się, nawet z gotowaniem, co prawda to były proste rzeczy typu jajka czy parówki ale jednak. Nawet pranie udało się zrobić, poszukać w intrnecie jak się odpala pralkę, a potem to pranie wyjąć i wywiesić na suszarce. To jak dostanę ten medal z kartofla czy jeszcze nie?
Nie wiem czy ta historia jest zmyślona bo usłyszałem ja od kogoś innego, sam nigdy nie byłem w akademiku więc pewnie jest zmyślona.
Wiewiórka Basia napisał/a:Bo dla dorosłego człowieka pewne rzeczy są oczywiste. Nie ma tu przecież mowy o praniu firan czy zasłon, sprzątaniu pod lodówką czy praniu materaca. Mowa jest o wyrzucaniu śmieci, myciu naczyń czy odkurzaniu, praniu i myciu kibla. A więc tych czynnościach podstawowych, codziennych.
Jak masz osrany kibel, to naprawdę potrzebujesz rozpisanego grafiku, żeby się domyślić, że trzeba go umyć? Naprawdę musi ci to ktoś wytknąć palcem?
I na prawdę sądzisz, że nawet ktoś wcześniej nie ogarniał tych podstawowych czynności to już nie ma szans się ich nauczyć. W dzisiejszych czasach na to wszystko wystarczy 10 min tutorialu z YT.
Nawet sobie nie wyobrażasz ile razy będąc u klienta widziałem osrany kibel. I to nie u żadnej patoli tylko u porządnych, wykształconych ludzi ze stolicy, którzy na karierę ani zarobki nie narzekali.
Wiewiórka Basia napisał/a:Tak czułam po pobieżnym zapoznaniu się z jego tematami i postami. Straszne to. Jest tak skrajnie odklejony i ograniczony, że nie pojmuje podstawowych spraw jak obowiązki domowe. Zastanawiam się czy przypadkiem nie jest upośledzony (autyzm może?), bo przecież to nie jest możliwe, żeby takie rzeczy pisać i się dziwić, że normalni ludzie patoli nie tolerują.
Na to odpowiedziałem już więcej niż raz więc odniosę się tylko do jednej kwestii. Rozumiem, że jesteś psychiatrą albo chociaż psychologiem by stawiać komuś diagnozę? Rozumiem, że można krytykować pewne kwestie ale wyzywanie ludzi od upośledzonych to już jest wręcz żenujący poziom. Piszesz, że pora dorosnąć, a sama jak widać jesteś od tego daleko. Ile ty masz lat? Wiem, że nie powinno się pytać kobiety o wiek ale ty brzmisz bardziej jak mała dziewczynka, a nie jak kobieta pisząc coś takiego. Sam nie wierzę, że to piszę ale możliwe jest znacznie więcej niż ci się wydaje.
Priscilla napisał/a:Wyprawa do Warszawy, którą ma 30 km od domu, to dla Shiniego mission impossible, a przypomnijmy, że facet ma... 30 lat.
Tak, to JEST straszne.
Jutro jadę na takie mission impossible, dać ci znać czy mi się udało? Straszne to jest to jak wy traktujecie innych ludzi
Wiewiórka Basia napisał/a:Odpieluchowanie następuje jakoś w przedziale 18-24 miesiąca życia. Widać niektórym się przeciągnęło to w 18-24 lata i dziwią się, że nie postrzegamy takich wiecznie wiszących na cycu za fajny materiał na partnera.
Chętniej podłożyłabym obie ręce pod przejeżdżający walec niż związała z kimś tak niesamodzielnym i aspołecznym.
Poświęcić obie ręce nie zyskując nic jest lepsze niż poświęcić trochę czasu i energii by kogoś czegoś nauczyć i może zyskać fajną osobę, ciekawy tok rozumowania, ciekawy i straszny. I jeszcze jedno, pewności nie mam żadnej.
Na koniec standardowo z góry dziękuję każdemu kto dotarł do końca tego posta, wbrew temu co niektórzy myślą takie rzeczy powinno się doceniać. Droga autorko wybacz za mieszanie ci w temacie, szczególnie tak długim postem. Chciałem odpowiedzieć na te wszystkie ataki na mnie, daj znać czy to problem. Jeśli tak to nie będę więcej ci tu mieszał.