Ech, jak ktoś obraża się na bycie opcją, to chyba w ogóle musi być ciężko, bo na początku jest się zawsze opcją.
326 2025-02-26 13:54:29 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-02-26 13:55:08)
Kolejny tydzień za mną myślę coraz więcej sytuacji otworzyło mi oczy, że nie warto się poddawać.
Zmarnowanie młodości nie oznacza, jeszcze dziejowej tragedii.
W innym wątku przeczytałam bardzo mądre słowa, żeby się nie oszukiwać, że jestem 25latką, która ma masę możliwości, ale czasem, te mniejsze mogą też być fajne i dla wąskiej grupy atrakcyjne
Powiało optymizmem
Tak, zdecydowanie bardziej optymistycznie
330 2025-03-01 16:49:59 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-01 19:23:32)
Kolejny tydzień za mną myślę coraz więcej sytuacji otworzyło mi oczy, że nie warto się poddawać.
Zmarnowanie młodości nie oznacza, jeszcze dziejowej tragedii.W innym wątku przeczytałam bardzo mądre słowa, żeby się nie oszukiwać, że jestem 25latką, która ma masę możliwości, ale czasem, te mniejsze mogą też być fajne
i dla wąskiej grupy atrakcyjne
No nie czytałem duzej czesci watku ale dobrze tego posta przeczytać. Glowa wyżej:)
minnie.89 napisał/a:Kolejny tydzień za mną myślę coraz więcej sytuacji otworzyło mi oczy, że nie warto się poddawać.
Zmarnowanie młodości nie oznacza, jeszcze dziejowej tragedii.W innym wątku przeczytałam bardzo mądre słowa, żeby się nie oszukiwać, że jestem 25latką, która ma masę możliwości, ale czasem, te mniejsze mogą też być fajne
i dla wąskiej grupy atrakcyjne
No
nie czytałem duzej czesci watku ale dobrze tego posta przeczytać. Glowa wyżej:)
Tak przestałam podchodzić do bycia samotną matką jako do dziejowej tragedii.
332 2025-03-01 19:33:37 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-03-01 19:37:41)
Świeży optymizm i kosmiczne pozytywne zakręcenie? Brawo Ty To prawdziwy wiatr odnowy.
Może jeszcze nie ma pozytywnego zakręcenia, ale widzę jak bardzo cierpiałam przez ostatnie lata, lata w których nie mogłam się odezwać, życia z kimś zgryźliwym, złośliwym, kto mnie poniżał na każdym kroku. Natomiast po tym wiem, że nie jestem w stanie nikomu więcej zaufać i może nawet lepiej, bo nie wyobrażam sobie tłumaczenia nastolatce, że się z kimś spotykam.
Pozytywne zakręcenie zaczęło się i to widać już w Twoim zachowaniu. Niektóre historie można szybko przetrawić i poukładać, ale są też i takie, na które potrzeba znacznie więcej czasu. Masz co robić, a jest tego sporo. Studia, taniec, terapia i no i oczywiście codzienne obowiązki domowe i rodzicielskie. Poza tym Grecja, Norwegia i Portugalia cierpliwie czekają na Ciebie
Ps. Co do zaufania i innych rzeczy to oboje wiemy, że w życiu nigdy nie mówny nigdy, jednakże nie będę rozwijać tego tematu. Po prostu czas pokaże jak ewoluuje Twoje życie, jaki nowy kształt przybierze. Więc niech ten wiatr odnowy dalej wieje.
Pozytywne zakręcenie zaczęło się i to widać już w Twoim zachowaniu. Niektóre historie można szybko przetrawić i poukładać, ale są też i takie, na które potrzeba znacznie więcej czasu. Masz co robić, a jest tego sporo. Studia, taniec, terapia i no i oczywiście codzienne obowiązki domowe i rodzicielskie. Poza tym Grecja, Norwegia i Portugalia cierpliwie czekają na Ciebie
Ps. Co do zaufania i innych rzeczy to oboje wiemy, że w życiu nigdy nie mówny nigdy, jednakże nie będę rozwijać tego tematu. Po prostu czas pokaże jak ewoluuje Twoje życie, jaki nowy kształt przybierze. Więc niech ten wiatr odnowy dalej wieje.
Dziękuję, tak wszyscy wokół zauważyli różnicę.
Są pewne blizny które nigdy nie znikną, są rany tak głębokie które nigdy się nie zabliźnią. Niestety te są tak wielkie, że nie jest możliwe o nich zapomnienie
Ci którzy przeczytali wątek od początku wiedzą, że moje rozstanie nie było moją decyzją. Ok, miłości pomiędzy nami to pewnie już od 2016 roku nie było, ale byliśmy u psychologa dziecięcego w związku z problemami córki mój były uważa, że powinnam mówić, że to była NASZA decyzja, podczas gdy to była jego decyzja. Nie czuję, się zobowiązana do mówienia dziecku że RODZICE tak postanowili.
Pogodziłam, się z tym, że zmarnowałam najlepsze lata w których mogła poznać kogoś fajnego, w których mogłam być szczęśliwa. Nie ma sprawiedliwości, prime time dla mężczyzny to lata 35-45, a dla kobiety 25-35, więc sorry ja straciłam dużo więcej niż on, ale czy dla świętego spokoju już odpuścić, nich będzie że rodzice?
Ja z tego związku wyszłam jako samotna matka z gigantycznym kredytem do spłacenia, a on że bardzo bardzo pokaźnym majątkiem i odchowanym dzieckiem.
Czy jeszcze to mam brać na siebie? Psycholog oczywiście młodziutka dziunia, że powinnam odpuścić dla dziecka i komunikować że oboje ją kochamy, że będzie dobrze, że to nasza decyzja, nie jest winna, że nie mogę zrzucać winy na byłego partnera, że to tata tak chciał. W jej ocenie wiedzę powinnam zachować dla siebie. Oceniłam jej profesjonalizm jako zerowy.
Widzisz, jednak miała rację.
Dlatego że córka jest za małą, by rozstrzygać spory między Wami, to nie jest do uniesienia dla niej psychicznie dużo bardziej niż dla Ciebie.
Czego się boisz? Że akurat do Ciebie będzie miała żal?.
Wyciągnie swoje wnioski z czasem, nie martw się.
Teraz to raczej staraj się dać jej przykład, a nie gadać za redpilowcami o jakichś "prime timach"
Będzie on wtedy, kiedy sobie na ten prime time pozwolisz.
338 2025-03-06 15:09:39 Ostatnio edytowany przez minnie.89 (2025-03-06 15:11:36)
Widzisz, jednak miała rację.
Dlatego że córka jest za małą, by rozstrzygać spory między Wami, to nie jest do uniesienia dla niej psychicznie dużo bardziej niż dla Ciebie.
Czego się boisz? Że akurat do Ciebie będzie miała żal?.
Wyciągnie swoje wnioski z czasem, nie martw się.
Teraz to raczej staraj się dać jej przykład, a nie gadać za redpilowcami o jakichś "prime timach"
Będzie on wtedy, kiedy sobie na ten prime time pozwolisz.
Ela, dziękuję , po prostu ja się poczułam, że nie dość że to ja została porzucona, to jeszcze mam brać na swoje braki coś co nie jest skutkiem mojej decyzji.
Nie dość że on mi przedstawia listę swoich wyjazdów, ja zaiwaniam na dwóch etatach, żeby jakoś godnie żyć. To jeszcze to.
Myślę, że do mnie nie będzie miała żalu, zresztą nie ma do mnie żalu. Powiedziałam, że mogę się nie wypowiadać na ten tamat, ale nie chce komunikować tego jako NASZEJ decyzji bo to nie była NASZA decyzja tylko on ją podjął, a ja muszę ją wykonać.
Pewnie niezgodnie z psychologią, ale ja bym tego na siebie nie wzięła. Bo niby dlaczego, gość się zmył, nie wiadomo jak będzie, jak kogoś pozna.
Córka powie do matki, dlaczego tak zdecydowała, dojdzie pranie głowy dziecku przez teściową.
Spadnie na 4 łapy, a Ty w domu będziesz się musiała tłumaczyć dziecku.
340 2025-03-06 15:10:52 Ostatnio edytowany przez minnie.89 (2025-03-06 15:13:15)
Pewnie niezgodnie z psychologią, ale ja bym tego na siebie nie wzięła. Bo niby dlaczego, gość się zmył, nie wiadomo jak będzie, jak kogoś pozna.
Córka powie do matki, dlaczego tak zdecydowała, dojdzie pranie głowy dziecku przez teściową.Spadnie na 4 łapy, a Ty w domu będziesz się musiała tłumaczyć dziecku.
Właśnie tego się obawiam, on bez problemu kogoś pozna, pojawi się jakaś młódka i będzie
Co do teściów, to tak uznali ze to NASZA decyzja mimo, że to JEGO decyzja i to boli bardzo boli
To on zadecydował, to on to bierze na siebie.
Widzisz teście już stoją za synem, że wy zadecydowaliście. Jesteście już razem, a on ma duży wpływ na Twoje życie. Wszystko musi być pod niego. Jestem za dogadaniem się, ale nie cały czas kosztem siebie.
342 2025-03-06 15:21:44 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-03-06 15:22:04)
Tesviom możesz wyraźnie powiedzieć że to jego decyzją.
Ale córce nie musisz.
Jak będzie pytać, to powiedz ze Ci przykro, ale ma nadal 2 rodziców mieszkających osobno.
Ma pieniądze, niech ją bierze na te wyjazdy.
W ogóle ograniczyłabym czas z nim by nie słuchać głupot i zajęła się swoim życiem.
Ja nie mam zamiaru z ni nic ustalać ponad to co konieczne, czyli podział opieki. Mogłabym być wredna i powiedzieć, mu nie pojedziesz z kolegami na 2 tygodnie, bo masz dziecko i ch*** to obchodzi, że Ty chcesz tak, ale też wiem, że czasem ja mam wyjazd ale z pracy w sensie delegacje, bo ja tylko z roboty gdzieś jadę i to tak że wyjadę o 4 rano i 22 wrócę, to on się jednak dzieckiem zajmie. Przy czym dla mnie mój wyjazd z pracy a jego wycieczka to nie jest to samo, bo sorry ja muszę z czegoś żyć.
Woli mnie on i te jego młode pi***, winy na siebie nie wezmę.
Słuchaj siebie i tylko siebie. Także uważam, że teściom i jemu powinnaś powiedzieć to głośno, żeby do nich dotarło.
Budujesz swoje życie na nowo i tego się trzymaj. Nie pozwól, aby ktokolwiek i cokolwiek przeszkodziło Ci w tym, a przede wszystkim on. Bardzo dobrze Ci idzie, chociaż lekko nie masz.
Uważam też, że powinnaś skończyć z tym pomaganiem jemu. Jak widać nadal traktuje Ciebie za przynieś, wynieś, pozamiataj, czyli jego podejście do Ciebie nie zmieniło się. A skoro jest taki zamożny to niech zatrudni gosposię czy asystentkę.
Generalnie główny problem jest taki, że ja mam się wiecznie dostosować, nie jestem osobą wredną, ok i tak nie mam życia osobistego, w sensie ja nigdzie nie chodzę poza pracą. Akceptuję, to że on ma życie prywatne, ale nie akceptuję tego, że ja jeszcze mam brać winę na siebie.
Wcale nie musisz dostosowywać się czy do niego czy kogokolwiek innego. Jeśli już na coś zgodzisz się to będzie wynikać jedynie z Twojej dobrej woli, a nie z przymusu. Nie ulegaj jakiejkolwiek presji. Masz swoje zdanie, swój światopogląd. To Twoje życie i zajmuj się nim dalej. Niech ten wiatr odnowy w dalszym ciągu wieje i niech nie przestaje.
Poza tym Ty akceptujesz jego wybory, a czy on akceptuje obecną Ciebie i Twoje nowe życie, Twoje decyzje, Twoje zdanie?
Ale winę wobec kogo?
Myslalam że piszemy o tym, co córce mówicie.
i teściom czy koleżankom czy swojej rodzinie możesz mówić co chcesz..
Wątpię czy psycholog kazała Ci to ukrywać przed innymi.
Oj. Minnie, Minnie, ...dobrze Ci w tym dołku ofiary siedzieć to sobie siedź.
Byle nie latami.
Ci którzy przeczytali wątek od początku wiedzą, że moje rozstanie nie było moją decyzją. Ok, miłości pomiędzy nami to pewnie już od 2016 roku nie było, ale byliśmy u psychologa dziecięcego w związku z problemami córki mój były uważa, że powinnam mówić, że to była NASZA decyzja, podczas gdy to była jego decyzja. Nie czuję, się zobowiązana do mówienia dziecku że RODZICE tak postanowili.
Pogodziłam, się z tym, że zmarnowałam najlepsze lata w których mogła poznać kogoś fajnego, w których mogłam być szczęśliwa. Nie ma sprawiedliwości, prime time dla mężczyzny to lata 35-45, a dla kobiety 25-35, więc sorry ja straciłam dużo więcej niż on, ale czy dla świętego spokoju już odpuścić, nich będzie że rodzice?Ja z tego związku wyszłam jako samotna matka z gigantycznym kredytem do spłacenia, a on że bardzo bardzo pokaźnym majątkiem i odchowanym dzieckiem.
Czy jeszcze to mam brać na siebie? Psycholog oczywiście młodziutka dziunia, że powinnam odpuścić dla dziecka i komunikować że oboje ją kochamy, że będzie dobrze, że to nasza decyzja, nie jest winna, że nie mogę zrzucać winy na byłego partnera, że to tata tak chciał. W jej ocenie wiedzę powinnam zachować dla siebie. Oceniłam jej profesjonalizm jako zerowy.
minnie teraz poważnie. Nie daj Boże nie wciągaj małej w Wasze sprawy. To sprawa między dorosłymi nie wolno Ci jej tym obciążać. Dla niej ma być: mama i tata się kochali ale się niestety nie udało. Czasem tak bywa. I tyle.
NIE WOLNO CI jej wciągać. Nie mów o jej tacie zle. Nie utrudniaj kontaktu. Mow że się nie udało ale jest fajnym facetem ale się już nie kochacie. Ale to nie jej wina.
A jak zagrasz inaczej to miej świadomość co się moze stac. Ona może pójść w życie z Twoim obecnym stosunkiem do facetow (nie ufaj, im nie można wierzyć, oni cie skrzywdza, nie angażuj się bo to niebezpieczne). Oczywiście jakis facet może ja skrzywdzic - takie życie. Ale jeśli przekonasz ją że faceci są niebezpieczni to nikt jej nie skrzywdzi bo ona nie stworzy szczęśliwego zwiazku. Nie da się pokochać swini albo kogoś niebezpiecznego. Dużo w Twoich rękach.
A poza tym gratuluję zmiany podejscia do życia. Powodzenia duzo szczęścia przed Toba
Tak maci rację, generalnie dla mnie bycie samotną matką jest już dużym upokorzeniem. A teraz jeszcze muszę dzielić się winą. Oczywiście że chce żeby, aby moja córka miała szęśliwy związek, to że mnie nie wyszło to nie oznacza, że jej nie wyjdzie Mam nadzieję, że jej się uda. Oczywiście że chciałabym ją zobaczyć szczęśliwą w białej sukience, chyba każda mama tego chce.
NIGDY nie powiedziałam o nim złego słowa, zawsze dobrze, mimo, że on o mnie tylko źle, to ja o nim nigdy nie powiedziałam źle. Nawet jak mnie wyzwywał, obrażał milczałam płakałam wewnętrznie ale nie powiedziałam nigdy nic złego. Jak się mnie pytała to zawsze tata, się zdenerwował, z pewnością tak nie myśli.
NIGDY nie powiedziałam, że mężczyźni są źli do niej, zawsze że dobrzy, że są troskliwi. Mimo, że tego sama NIGDY nie zaznałam, to wierze, że jej się uda.
350 2025-03-07 00:49:02 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-07 00:50:10)
Tak maci rację, generalnie dla mnie bycie samotną matką jest już dużym upokorzeniem. A teraz jeszcze muszę dzielić się winą. Oczywiście że chce żeby, aby moja córka miała szęśliwy związek, to że mnie nie wyszło to nie oznacza, że jej nie wyjdzie
Mam nadzieję, że jej się uda. Oczywiście że chciałabym ją zobaczyć szczęśliwą w białej sukience, chyba każda mama tego chce.
NIGDY nie powiedziałam o nim złego słowa, zawsze dobrze, mimo, że on o mnie tylko źle, to ja o nim nigdy nie powiedziałam źle. Nawet jak mnie wyzwywał, obrażał milczałam płakałam wewnętrznie ale nie powiedziałam nigdy nic złego. Jak się mnie pytała to zawsze tata, się zdenerwował, z pewnością tak nie myśli.NIGDY nie powiedziałam, że mężczyźni są źli do niej, zawsze że dobrzy, że są troskliwi. Mimo, że tego sama NIGDY nie zaznałam, to wierze, że jej się uda.
Przykro mi, trudna sytuacja. Pecha mialas. Na strasznego barana trafiłaś (między dorosłymi mowiac).
Ale trzymaj się tego optymizmu ktory zawitał u Ciebie. Nie wiadomo jak bedzie ale zycie w utulaniu się w smutku i złości jest do bani. Tak jak masz teraz jest lepiej. Nie trać optymizmu choć momentami będzie ciężko- wiedz że to tylko momenty, nawet jesli bywają dłuższe.
minnie.89 napisał/a:Tak maci rację, generalnie dla mnie bycie samotną matką jest już dużym upokorzeniem. A teraz jeszcze muszę dzielić się winą. Oczywiście że chce żeby, aby moja córka miała szęśliwy związek, to że mnie nie wyszło to nie oznacza, że jej nie wyjdzie
Mam nadzieję, że jej się uda. Oczywiście że chciałabym ją zobaczyć szczęśliwą w białej sukience, chyba każda mama tego chce.
NIGDY nie powiedziałam o nim złego słowa, zawsze dobrze, mimo, że on o mnie tylko źle, to ja o nim nigdy nie powiedziałam źle. Nawet jak mnie wyzwywał, obrażał milczałam płakałam wewnętrznie ale nie powiedziałam nigdy nic złego. Jak się mnie pytała to zawsze tata, się zdenerwował, z pewnością tak nie myśli.NIGDY nie powiedziałam, że mężczyźni są źli do niej, zawsze że dobrzy, że są troskliwi. Mimo, że tego sama NIGDY nie zaznałam, to wierze, że jej się uda.
Przykro mi, trudna sytuacja. Pecha mialas. Na strasznego barana trafiłaś (między dorosłymi mowiac).
Ale trzymaj się tego optymizmu ktory zawitał u Ciebie. Nie wiadomo jak bedzie ale zycie w utulaniu się w smutku i złości jest do bani. Tak jak masz teraz jest lepiej. Nie trać optymizmu choć momentami będzie ciężko- wiedz że to tylko momenty, nawet jesli bywają dłuższe.
Tak miałam pecha, temat zamknęła, nie chce o tym myśleć.
Raz na zawsze zakopałam temat związków, mimo, że nawet jak się ktoś trafia nie wiem po co, to zawsze grzecznie odpowiadam, że nie jestem zainteresowana relacjami damsko męskimi.
Przykład sprzed kilku dni, wychodzę sobie z siłowni i podchodzi do mnie jakiś Pan normalnie bezczelny typ, się pyta czy możemy się umówić na jakiegoś drinka czy kawę, to mu powiedziałam, że to miłe, ale ja nie mam już 20 lat i i mnie takie akcje nie interesują.
Bert44 napisał/a:minnie.89 napisał/a:Tak maci rację, generalnie dla mnie bycie samotną matką jest już dużym upokorzeniem. A teraz jeszcze muszę dzielić się winą. Oczywiście że chce żeby, aby moja córka miała szęśliwy związek, to że mnie nie wyszło to nie oznacza, że jej nie wyjdzie
Mam nadzieję, że jej się uda. Oczywiście że chciałabym ją zobaczyć szczęśliwą w białej sukience, chyba każda mama tego chce.
NIGDY nie powiedziałam o nim złego słowa, zawsze dobrze, mimo, że on o mnie tylko źle, to ja o nim nigdy nie powiedziałam źle. Nawet jak mnie wyzwywał, obrażał milczałam płakałam wewnętrznie ale nie powiedziałam nigdy nic złego. Jak się mnie pytała to zawsze tata, się zdenerwował, z pewnością tak nie myśli.NIGDY nie powiedziałam, że mężczyźni są źli do niej, zawsze że dobrzy, że są troskliwi. Mimo, że tego sama NIGDY nie zaznałam, to wierze, że jej się uda.
Przykro mi, trudna sytuacja. Pecha mialas. Na strasznego barana trafiłaś (między dorosłymi mowiac).
Ale trzymaj się tego optymizmu ktory zawitał u Ciebie. Nie wiadomo jak bedzie ale zycie w utulaniu się w smutku i złości jest do bani. Tak jak masz teraz jest lepiej. Nie trać optymizmu choć momentami będzie ciężko- wiedz że to tylko momenty, nawet jesli bywają dłuższe.
Tak miałam pecha, temat zamknęła, nie chce o tym myśleć.
Raz na zawsze zakopałam temat związków, mimo, że nawet jak się ktoś trafia nie wiem po co, to zawsze grzecznie odpowiadam, że nie jestem zainteresowana relacjami damsko męskimi.
Przykład sprzed kilku dni, wychodzę sobie z siłowni i podchodzi do mnie jakiś Pan normalnie bezczelny typ, się pyta czy możemy się umówić na jakiegoś drinka czy kawę, to mu powiedziałam, że to miłe, ale ja nie mam już 20 lat i i mnie takie akcje nie interesują.
Bezczelny bo Cie chciał na kawe zaprosić?
Oczywiście, ja nie mam 20 lat, żeby się z kimś umawiać na kawę, co to za zachowanie.
Samotne matki nie robią takich rzeczy nie ma takiej możliwości.
354 2025-03-07 11:59:22 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-03-07 12:02:35)
nie jestes gotowa i tyle, ale możesz powiedzieć po prostu dziękuję, bez manifestacji.
i Ty akurat masz takie możliwosci, bo przez sporo czasu dzieckiem zajmuje się mąż.
Robią, ponieważ chcą. Natomiast Ty nie chcesz tak postępować. Tak zdecydowałaś w tej kwestii.
Ze swojej strony uważam, że niepotrzebnie samobiczujesz się. Karzesz samą siebie za nieudany związek. Widać, że przeszłość nadal siedzi w Tobie bardzo głęboko. Twoje obecnie niektóre zachowania są tego efektem. Powinnaś skupić się na przyszłości.
To, że jesteś samotną matką jeszcze nie deprecjonuje Ciebie jako dobrego, wartościowego człowieka. Może za jakiś czas, kiedy Twoje rany zabliźnią się, spojrzysz na to z innej perspektywy.
Sama zauważyłaś pozytywne zmiany u siebie. Twoje otoczenie także. Więc trzymaj się tego, rób to co robisz.
Moj były to zajmuje się dzieckiem na papierze, bo stale mu coś wypadnie
Ja uważam, to za niestosowane, że coś takiego proponować kobiecie, która nie jest już studentką. Jak miałam lat 22 to spoko, miło mi bardzo było, ale nie teraz.
W tyn klubie akurat managerka jest córka mojej przyjaciółki, od niej wiem, że jak przekazują trenerzy jestem uznana za bardzo atrakcyjną, z tym, że ja nie mam już 20 lat żeby się bawić w jakiś cyrk na kółkach.
357 2025-03-07 12:17:49 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-03-07 12:18:22)
To dobrze, że jesteś uważana za atrakcyjną kobietę. Zaś w połączeniu z Twoim młodym wiekiem to nie jest dziwne, że ktoś chciałby zaprosić Ciebie na kawę czy drinka.
Każdego można zaprosić bez względu na wiek.
Zamknęłaś się w sobie i póki co jest Ci z tym dobrze. Ale nie rób z siebie staruszki stojącej nad grobem. Jesteś młoda i wszystko przed Tobą. Nie chcesz, nie podoba Ci się coś to odmów spokojnie i tyle.
To dobrze, że jesteś uważana za atrakcyjną kobietę. Zaś w połączeniu z Twoim młodym wiekiem to nie jest dziwne, że ktoś chciałby zaprosić Ciebie na kawę czy drinka.
Każdego można zaprosić bez względu na wiek.
Zamknęłaś się w sobie i póki co jest Ci z tym dobrze. Ale nie rób z siebie staruszki stojącej nad grobem. Jesteś młoda i wszystko przed Tobą. Nie chcesz, nie podoba Ci się coś to odmów spokojnie i tyle.
To nie jest kwestia podoba nie podoba. Cały okres mojego związku siedziałam w domu, nie wychodziłam nigdzie. Zawsze słyszałam, ze moja zmiana przy dziecku jest od 16-24 a jego on 8-16 z tym, że wtedy dziecko w szkole. Nawet jak chciałam iść na kurs języka, czy szkolenie to musiałam iść online, bo ktoś musiał być w domu.
Nie wyobrażam sobie siebie umawiającej się nawet na kawę, ja do wszystkiego podchodzę zadaniowo, czyli co ja mam zrobić, jaki temat trzeba rozwiązać, co trzeba zrobić. Jestem wzorcowym pracownikiem, bo wszystko zrobi, rozwiąże bardzo zadaniowym i przy tym kreatywnym. W każdej czynności muszę widzieć jej cel, uzasadnienie.
Ja bym mu tylko czas zmarnowała, zbudowałam tak pancerną zbroję, że nie ma szans.
W sumie ja bym lepiej zareagowała na wiadomość, że chce się umówić na seks, bo wtedy jest cel, realizacja, zadanie, jak pracę bym to wzięła.
Ja przez wiele lat funkcjonowałam praca dom i kiedy nawet jak jadę pociągiem najczęściej do Warszawy z pracy czasem do Krk to dla mnie dziwne jest to że ktoś się zapyta czy się umowie. Na kawę umawiam się z koleżankami, jak potrzebują porady czy podać.
Na randki to chodzą studentki, a nie ja! Ja to ograniam dom, życie, pracę, nowy biznes. Miłość jest dla młodych ludzi a nie dla dojrzałych.
Nie czytałam zbyt wielu Twoich postów, ot kilka raz na jakiś czas, więc mogę się mylić. Moim zdaniem Twoje obecne podejście do życia nie jest konsekwencją bolesnego rozstania. Ty masz wgrane złe oprogramowanie już od dzieciństwa. Jakbym miała zgadywać to powiedziałabym, że Twoja matka była taką Matką Polką Cierpiętnicą, wszystko zrobi sama, będzie się dawała wykorzystywać i jedyną jej reakcją będzie biadolenie na swój ciężki los, jakby to sprawiało jej jakąś dziką przyjemność, rozkosz wręcz. A Ty powielasz ten schemat. Sama piszesz, że dawałaś się wykorzystywać, Ty zajmowałaś się dzieckiem, poświęcałaś swój rozwój, a on rozwijał karierę i budował majątek. Teraz Ty masz długi (kredyt hipoteczny) a on majątek, w tym mieszkania na wynajem. Po rozstaniu nadal dajesz się wykorzystywać, poświęcając swój czas na kwaterowanie gości w jego mieszkaniu, na które zarobił Twoim kosztem. On wiedzie życie singla, a Ty zajmujesz się dzieckiem nawet gdy jest jego kolej, bo jaśnie pan woli wyjechać na weekend z kumplami. Co byś doradziła koleżance, gdyby była Tobą?
Koleżance bym powiedziała, no słuchaj, rozumiem, jest młody, chce się bawić, niech się wypisze całkiem z opieki nad dzieckiem weźmie 2 weekendy w miesiącu płaci alimenty i daj sobie spokój z opieką naprzemienną.
Trudno trzeba było myśleć z kim ma się dzieci, pogódź się, pracę no trudno nie musisz jeździć na wakacje, nie stać Cię i tyle. Powiedź nie jestem dyspozycyjna mogę być tylko w takich godzinach i koniec, nie mogę brać udziału w dodatkowych szkoleniach, powiedz akceptuję niskie wynagrodzenie i brak perspektyw, bo no nie mogę sobie na to pozwolić. Wakacje, czy niezależne pokoje są dla rodzin a nie samotnych matek. Pogódź się z losem i idź dalej.
Weź etat w urzędzie za 6000 brutto i tyle.
Tak masz racje dałam się wykorzystać, dlatego nikt już nigdy w życiu tego nie zrobi, stąd nie ma szans na żaden związek.
361 2025-03-07 14:03:13 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-03-07 14:14:07)
Najtrudniej być adwokatem we własnej sprawie.
Natomiast Twoja rada dla przyjaciółki jest całkiem trafna.
Mówiąc kolokwialnie, może warto byłoby przemyśleć przeprowadzenie aktualizacji całego systemu. Z pewnością byłoby to korzystne dla Ciebie.
Ale jeśli wolisz tkwić w swoim obecnym grajdołku to Twoja wola, Twoja decyzja.
Nie wolę, jest mi bardzo trudno pogodzić się z porażką. Pracuję nad tym, chodzę na terapię.
Jestem osobą szalenie ambitną, nie radze sobie z porażkami.
Nie mogę się pogodzić z tym, że musiałam zaakceptować to że jestem samotną matką, nie mogę się pogodzić z tym, że muszę zrezygnować z ambicji zawodowych.
Serio nie dla każdej kobiety siedzenie przed TV to jest marzenie.
363 2025-03-07 14:34:48 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-03-07 14:38:16)
Ambicje to jedno, zdrowe podejście to drugie.
Jesteś strasznie negatywnie nastawiona do wszystkiego. Jednak pomimo tego co myślisz i jakie masz podejście to nie wszyscy są Twoimi wrogami i życzą Ci źle.
Zostałaś skrzywdzona, uważasz jak uważasz, ale są ludzie, którzy mają znacznie gorzej w życiu niż Ty.
Oczywiście, że są ludzie którzy mają znacznie gorzej, ja to widzę, wiem.
Mnie boli raczej to, że z tak wielu musiałam zrezygnować.
Studiowałam, nie imprezowałam bo się uczyłam był to mój świadomy wybór coś za coś.
Potem dziecko, inni robili kariery zawodowe, ja musiałam swoje marzenia i ambicje schować do kieszeni.
Muszę się mierzyć z upokorzeniami, w postaci łatki samotnej matki. Co jeszcze ja mam znieść?
Sama utrzymuję siebie, dziecko, grosza zapomogi, dodatku na nic nie dostałam.
Wiem że nie wszyscy są źli, wiem, chce żeby moja córka była szczeliwa. Nie chce żeby cierpiała jak ja. Chciałabym, żeby za te 15 lat pewnie poznała kogoś z kim założy super rodzine i będzie szczęśliwa.
Absolutnie nie bede na niej wisiała.
To że ja przegrałam, nie znaczy że ona też.
Moja mama nie przegrała, są z ojcem szczęśliwi od 40 lat.
Jestem jedyna samotna matka w rodzinie, wiec nie wychodzę z założenia, że cierpienie mam wpisane w DNA.
Nie oczekuje od byłego, żeby on tez cieprnial. Jest młody może mieć jeszcze rodzine w tym dzieci.
Absolutnie nie wszyscy są źli, nikt z natury nie jest zły. To że ja miałam pecha nie oznacza, ze świat jest zły.
Dla Ciebie szklanka jest do połowy pusta czy pełna?
To, że zrezygnowałaś z wielu rzeczy, stało się, czasu nie cofniesz. Ale jeszcze wszystko przed Tobą. Będziesz chciała z czegoś skorzystać to skorzystasz, jeśli nie to nie.
I wbij do tej swojej ładnej i mądrej głowy, że bycie samotną matką to nie jest żadna brzydka łatka. To w niczym Tobie nie umniejsza. Nie jesteś w niczym gorsza od innych.
Jak zrobisz, jak do tego podejdziesz to już Twoja sprawa.
Szklanka, do połowy pełna, bo staram się widzieć to co pozytywne bardziej niż to co złe.
Co do umniejszania, jasne, że mnie nikt jakoś głośno nie wyzywa.
Tak stało się zrezygnowałam. Nie mam pięknych wspomnień zawsze zimna kalkulacja, czasem myślę, czy ja kiedyś byłam zakochana, raczej nie poprostu trafił na odpowiedni moment i tak poszło, ale nigdy nie poczułam owych motyli i nie planuję
Od którejś strony w tym i innym wątku piszesz już ciągle to samo. Czego oczekujesz od ludzi z tego forum? Pomocy,rad, zwykłych wpisów że Twoja sytuacja to nie jest koniec świata że jest mnóstwo samotnych matek,w gorszej sytuacji tego nie przyjmujesz. Potwierdzenia że przegrałaś? Trudne to,może faktycznie 30 lat temu jakaś panna z dzieckiem to byłoby coś no teraz to tak średnio robi na innych wrażenie. W sumie nie wiadomo co Ci pisać wszystko zbijasz i negujesz
Nieźle dmucha ten wiatr odnowy
Szklanka, do połowy pełna, bo staram się widzieć to co pozytywne bardziej niż to co złe.
Co do umniejszania, jasne, że mnie nikt jakoś głośno nie wyzywa.
Tak stało się zrezygnowałam. Nie mam pięknych wspomnień zawsze zimna kalkulacja, czasem myślę, czy ja kiedyś byłam zakochana, raczej nie
poprostu trafił na odpowiedni moment i tak poszło, ale nigdy nie poczułam owych motyli i nie planuję
Nie wiem mi się wydaje że jakbyś nie chciała poczuć motyli to tyle byś o tym nie gadała. Z jednej strony tęsknisz za tym, albo pragniesz tego ale emocje ci się kojarzą z utrata kontroli.
Marudzisz że przeszłaś przez życie w sposób bez emocji i wykalkulowany i co ? Masz jeszcze z 40 lat życia i kolejna część chcesz tak przeżyć? No można chyba nie wiem, są tacy ludzie prawdopodobnie.
Wgl nie wiem w sumie o co ci chodzi dokładnie chcesz ale nie chcesz masz ale nie masz
Tak, może gdzieś się chciałam tylko wyżalić bo już tylko do mi pozostało.
Chciałby móc stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie że coś mi się wyszło, że zbudowałam super rodzinę albo osiągnąłam coś ja stanę i powiem nic nie zrobiłaś.
Owszem cieszę się z tego co mam, że gdzieś tam mam już w miarę odchowane dziecko trochę świata zobaczyłam.
A czego nie mam:
1. Zgranej fajnej rodziny
2. Udanego życia zawodowego
3. Nie doświadczyłam miłości takiej romantycznej
Co jeszcze mogę mieć
1. Dobrą relację z córką
To chyba nie jest tak źle ☺️
Tak, może gdzieś się chciałam tylko wyżalić bo już tylko do mi pozostało.
Chciałby móc stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie że coś mi się wyszło, że zbudowałam super rodzinę albo osiągnąłam coś ja stanę i powiem nic nie zrobiłaś.
Owszem cieszę się z tego co mam, że gdzieś tam mam już w miarę odchowane dziecko trochę świata zobaczyłam.
A czego nie mam:
1. Zgranej fajnej rodziny
2. Udanego życia zawodowego
3. Nie doświadczyłam miłości takiej romantycznejCo jeszcze mogę mieć
1. Dobrą relację z córkąTo chyba nie jest tak źle ☺️
Każdy może sobie taką listę napisać. Raczej mało kto ma wszystko czego pragnął.
Dodatkowo pisałaś że jesteś fajna laska która ma powodzenie czyli ma szansę na zgrana rodzinę i miłość romantyczna. Co ma powiedzieć brzydka kobieta która nie doświadczy nawet macierzyństwa?
Kiedys przeczytałam że trudno zobaczyć w życiu że ma się dobre życie jak się jest wiecznie odasana pizdą. W sensie tego nie ma tego nie mam a nie widzi się tych fajnych rzeczy dookoła i robi się zgorzknienie.
Mega mnie osobiście dotyka jak piszesz że jesteś za stara a jesteśmy w jednym wieku z czym ja czuję się super młodo i z poczuciem że wiele jest możliwe, nie musisz się czuć jak ja ale nie gadaj że to dojrzały wiek xD
372 2025-03-07 16:54:03 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-03-07 17:12:30)
Wszyscy wiemy, że w życiu nie zawsze wychodzi tak jakbyśmy tego chcieli. Jedni robią karierę zawodową z sukcesem, drudzy spełniają się na łonie rodziny, zaś jeszcze inni albo mają życiowy slalom alpejski albo nic.
Autorka powinna dopisać do tego co ma, oprócz wspaniałej córki i zwiedzenia kawałka świata, także takie rzeczy jak:
- młodość,
- naturalna uroda i związana z nią atrakcyjność,
- inteligencja,
- zdrowie, wprawdzie fizyczne, ale równie bardzo ważne i bezcenne (sfera emocjonalna i psychiczna w trakcie leczenia, ale pozytywne efekty już są widoczne),
- ambicje (podjęcie studiów podyplomowych, szkoła tańca, siłownia)
- grono bliskich osób...
itd. Jak widać sporo tego dobrego u Niej nazbierało się.
Ktoś może stwierdzić, że to nic szczególnego, bo wiele jest takich osób. Owszem, jednakże stanowią one zdecydowaną mniejszość, a wielu nawet i tego nie posiada. Dlatego uważam powyższe za szczególne wartości.
Jakieś pytania szanowna Autorko?
Oczywiście, ja nie mam 20 lat, żeby się z kimś umawiać na kawę, co to za zachowanie.
Samotne matki nie robią takich rzeczy nie ma takiej możliwości.
A on jasnowidzem jest? Poznać w kulturalny sposób zapraszając na kawe to tylko 20-tki można?
374 2025-03-07 18:09:31 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-07 18:14:57)
A powiedz minnie jeśli to nie tajemnica o co mial pretensje Twoj facet na początku? Wtedy kiedy bylo między Wami dobrze to co mu w Tobie nie odpowiadało? Od czego zacząl swoje zale jak zaczęło się psuć?
Wiesz tak sobie czytam i zaczynam się zastanawiać na ile nieudany zwiazek wpłynął na Twoje podejście do życia i facetow a na ile to Twoje podejście do życia i facetow wpłynęło na nieudany związek. Co bylo pierwsze kura czy jajko?
Wszyscy wiemy, że w życiu nie zawsze wychodzi tak jakbyśmy tego chcieli. Jedni robią karierę zawodową z sukcesem, drudzy spełniają się na łonie rodziny, zaś jeszcze inni albo mają życiowy slalom alpejski albo nic.
Autorka powinna dopisać do tego co ma, oprócz wspaniałej córki i zwiedzenia kawałka świata, także takie rzeczy jak:
- młodość,
- naturalna uroda i związana z nią atrakcyjność,
- inteligencja,
- zdrowie, wprawdzie fizyczne, ale równie bardzo ważne i bezcenne (sfera emocjonalna i psychiczna w trakcie leczenia, ale pozytywne efekty już są widoczne),
- ambicje (podjęcie studiów podyplomowych, szkoła tańca, siłownia)
- grono bliskich osób...
itd. Jak widać sporo tego dobrego u Niej nazbierało się.
Ktoś może stwierdzić, że to nic szczególnego, bo wiele jest takich osób. Owszem, jednakże stanowią one zdecydowaną mniejszość, a wielu nawet i tego nie posiada. Dlatego uważam powyższe za szczególne wartości.
Jakieś pytania szanowna Autorko?
Przeczytałam ten post kilkanaście razy, tak ja jestem w tej grupie czwartej czyli tej nie mającej nic, ale no spoko
Czasem jest mi ciężej, ale ogólnie akceptuję ten stan. Nie będę robiła z siebie ofiary, bo trzeba było myśleć 13 lat temu co się robi, nie wchodzić w to bagno i tyle.
Tak moje ambicje bardzo bardzo cierpią na tym, że nie zdobyłam żadnego sukcesu zawodowego. Oczywiście ktoś inny z boku powie, że jak nie jak tak, skoro znaczna ilość kobiet w tym kraju zarabia minimalne a ja dużo więcej, ale to nie jest kwestia ile się zarabia a tego czy to daje Ci radość.
Nie uważam, się za staruszkę, ale wielu rzeczy już nie będę miała, jak widać najważniejsza jest dla mnie rodzina a tego juz miała nie będę temat zamknięty, dlalej rozwój zawodowy, no niestety kiedy większość moich koleżanek pracowała po 10h w kopro mając 25 lat, ja siedziałam z dzieckiem w domu, wiec no już temat zamknięty. Może lepiej, w końcu nie kady musi być milionerem
Mimo, iż nie osiągnę tego co było dla mnie ważne, to jednak staram się uśmiechać do innych cieszyć z małych rzeczy jak piękna pogoda
Oczywiście że cieszę się że jestem zdrowa, że mogę pracować, największą radość sprawia mi moje dziecko, że jest po prostu że jest
minnie.89 napisał/a:Oczywiście, ja nie mam 20 lat, żeby się z kimś umawiać na kawę, co to za zachowanie.
Samotne matki nie robią takich rzeczy nie ma takiej możliwości.
A on jasnowidzem jest? Poznać w kulturalny sposób zapraszając na kawe to tylko 20-tki można?
Tak, poznaje się 20-latki pozostałe to tylko praca i dom
O co miał pretensje. O zmywarkę, że źle w niej naczynia układam potem, że zrobiłam na obiad nie to na co miał dziś ochotę
Później to jak mnie opierdalał, o to wyżej opisane to że milczałam zamiast powiedzieć przepraszam, poprawie się, już nigdy więcej tak nie zrobię. Nie, były to poważne tematy. Nie chce to tego czasu nawet myślami wracać, ale to piekło powoduje, że ja już nigdy więcej nie zaryzykuję.
Ogólnie ja dla niego to byłam typową służącą. Wszystkie obowiązki były zawsze moje, pamiętam jak jechaliśmy na święta, my w samochodzie a on do mnie jakie prezenty przygotowałam dla jego rodziny, to też było na mojej głowie.
.........
Tak moje ambicje bardzo bardzo cierpią na tym, że nie zdobyłam żadnego sukcesu zawodowego. Oczywiście ktoś inny z boku powie, że jak nie jak tak, skoro znaczna ilość kobiet w tym kraju zarabia minimalne a ja dużo więcej, ale to nie jest kwestia ile się zarabia a tego czy to daje Ci radość.
.
Kochana, jakbym siebie sprzed... 20 lat widziała.
Tylko mnie każdy, nawet najmniejszy sukces dawał nieopisaną radość. Studia, wyjazd do USA, studiowanie tam, potem Niemcy.. Wielki zawrót głowy, nawet na myślenie o pierdołach nie miałam czasu.. Czy to mi dawało radość? To zapieprzanie NIE, ale stan konta które ciągle jakoś tam rosło już tak.
Teraz cieszę się dorobkiem, mam jaki taki kapitalik I jestem jeszcze relatywnie młoda by z niego korzystać. Córka wykształcona, samodzielna, a ja? Dopiero nabieram wiatru w żagle. Czego tobie z całego serca życzę
minnie.89 napisał/a:.........
Tak moje ambicje bardzo bardzo cierpią na tym, że nie zdobyłam żadnego sukcesu zawodowego. Oczywiście ktoś inny z boku powie, że jak nie jak tak, skoro znaczna ilość kobiet w tym kraju zarabia minimalne a ja dużo więcej, ale to nie jest kwestia ile się zarabia a tego czy to daje Ci radość..
Kochana, jakbym siebie sprzed... 20 lat widziała.
Tylko mnie każdy, nawet najmniejszy sukces dawał nieopisaną radość. Studia, wyjazd do USA, studiowanie tam, potem Niemcy.. Wielki zawrót głowy, nawet na myślenie o pierdołach nie miałam czasu.. Czy to mi dawało radość? To zapieprzanie NIE, ale stan konta które ciągle jakoś tam rosło już tak.
Teraz cieszę się dorobkiem, mam jaki taki kapitalik
I jestem jeszcze relatywnie młoda by z niego korzystać. Córka wykształcona, samodzielna, a ja? Dopiero nabieram wiatru w żagle. Czego tobie z całego serca życzę
O dziękuję, no ja na studia w USA ani w Niemczech nie mam juz szans te w Polsce będą mi musiały wystarczyć Też bardzo chciałam wyjechać, niestety jak byłam na studiach to nawet na Erasmusa nie mogłam sobie pozwolić, a teraz to mogę sobie pozwolić, ale na wyjazd z Gdańska do Gdyni
379 2025-03-07 18:29:07 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-07 18:31:10)
Bert44 napisał/a:minnie.89 napisał/a:Oczywiście, ja nie mam 20 lat, żeby się z kimś umawiać na kawę, co to za zachowanie.
Samotne matki nie robią takich rzeczy nie ma takiej możliwości.
A on jasnowidzem jest? Poznać w kulturalny sposób zapraszając na kawe to tylko 20-tki można?
Tak, poznaje się 20-latki pozostałe to tylko praca i dom
![]()
O co miał pretensje. O zmywarkę, że źle w niej naczynia układam
potem, że zrobiłam na obiad nie to na co miał dziś ochotę
![]()
Później to jak mnie opierdalał, o to wyżej opisane to że milczałam zamiast powiedzieć przepraszam, poprawie się, już nigdy więcej tak nie zrobię. Nie, były to poważne tematy. Nie chce to tego czasu nawet myślami wracać, ale to piekło powoduje, że ja już nigdy więcej nie zaryzykuję.Ogólnie ja dla niego to byłam typową służącą. Wszystkie obowiązki były zawsze moje, pamiętam jak jechaliśmy na święta, my w samochodzie a on do mnie jakie prezenty przygotowałam dla jego rodziny, to też było na mojej głowie.
No wiesz? Trche racji mial. Zmywarkę to mogłaś ogarnąć- jak można zle wkładać naczynia?
380 2025-03-07 18:30:12 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2025-03-07 18:30:55)
Salomonka napisał/a:minnie.89 napisał/a:.........
Tak moje ambicje bardzo bardzo cierpią na tym, że nie zdobyłam żadnego sukcesu zawodowego. Oczywiście ktoś inny z boku powie, że jak nie jak tak, skoro znaczna ilość kobiet w tym kraju zarabia minimalne a ja dużo więcej, ale to nie jest kwestia ile się zarabia a tego czy to daje Ci radość..
Kochana, jakbym siebie sprzed... 20 lat widziała.
Tylko mnie każdy, nawet najmniejszy sukces dawał nieopisaną radość. Studia, wyjazd do USA, studiowanie tam, potem Niemcy.. Wielki zawrót głowy, nawet na myślenie o pierdołach nie miałam czasu.. Czy to mi dawało radość? To zapieprzanie NIE, ale stan konta które ciągle jakoś tam rosło już tak.
Teraz cieszę się dorobkiem, mam jaki taki kapitalik
I jestem jeszcze relatywnie młoda by z niego korzystać. Córka wykształcona, samodzielna, a ja? Dopiero nabieram wiatru w żagle. Czego tobie z całego serca życzę
O dziękuję, no ja na studia w USA ani w Niemczech nie mam juz szans te w Polsce będą mi musiały wystarczyć
Też bardzo chciałam wyjechać, niestety jak byłam na studiach to nawet na Erasmusa nie mogłam sobie pozwolić, a teraz to mogę sobie pozwolić, ale na wyjazd z Gdańska do Gdyni
Nie bierz mnie za krezuskę Wychowałam się w domu dziecka, więc branie się z życiem za bary jest dla mnie codziennością.
Jestem z tych kobiet, których nic nie złamie, chyba że wpadną pod pociąg
A powiedz minnie jeśli to nie tajemnica o co mial pretensje Twoj facet na początku? Wtedy kiedy bylo między Wami dobrze to co mu w Tobie nie odpowiadało? Od czego zacząl swoje zale jak zaczęło się psuć?
Wiesz tak sobie czytam i zaczynam się zastanawiać na ile nieudany zwiazek wpłynął na Twoje podejście do życia i facetow a na ile to Twoje podejście do życia i facetow wpłynęło na nieudany związek. Co bylo pierwsze kura czy jajko?
W zakresie facetów jest niezmienne, nie mam do całej grupy urazu, po prostu ja już nie zaryzykuję Generalnie ja bardzo marzyłam o takiej szkolnej miłości, na skutek problemów rodzinnych nie było szans. Bardzo się załamałam, zawsze z boku schowana. On mnie "wziął" i ja poleciałam, bo o ktoś wreszcie mnie chce, nawet się wyśnić nie musiał, że tak powiem dostał za darmo,
Do życia hmm to myślę, że mocno mój związek zmienił, kiedyś myślałam, że wszystko mogę, teraz to mogę sobie co najwyżej poczytać książkę iść na siłownię czy na spacer. W sumie dobre i to
minnie.89 napisał/a:Bert44 napisał/a:A on jasnowidzem jest? Poznać w kulturalny sposób zapraszając na kawe to tylko 20-tki można?
Tak, poznaje się 20-latki pozostałe to tylko praca i dom
![]()
O co miał pretensje. O zmywarkę, że źle w niej naczynia układam
potem, że zrobiłam na obiad nie to na co miał dziś ochotę
![]()
Później to jak mnie opierdalał, o to wyżej opisane to że milczałam zamiast powiedzieć przepraszam, poprawie się, już nigdy więcej tak nie zrobię. Nie, były to poważne tematy. Nie chce to tego czasu nawet myślami wracać, ale to piekło powoduje, że ja już nigdy więcej nie zaryzykuję.Ogólnie ja dla niego to byłam typową służącą. Wszystkie obowiązki były zawsze moje, pamiętam jak jechaliśmy na święta, my w samochodzie a on do mnie jakie prezenty przygotowałam dla jego rodziny, to też było na mojej głowie.
No wiesz? Trche racji mial. Zmywarkę to mogłaś ogarnąć- jak można zle wkładać naczynia?
Normalnie wkładałam brudne, a w jego ocenie wkłada się czyste.
383 2025-03-07 18:39:39 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-07 18:41:40)
Bert44 napisał/a:minnie.89 napisał/a:Tak, poznaje się 20-latki pozostałe to tylko praca i dom
![]()
O co miał pretensje. O zmywarkę, że źle w niej naczynia układam
potem, że zrobiłam na obiad nie to na co miał dziś ochotę
![]()
Później to jak mnie opierdalał, o to wyżej opisane to że milczałam zamiast powiedzieć przepraszam, poprawie się, już nigdy więcej tak nie zrobię. Nie, były to poważne tematy. Nie chce to tego czasu nawet myślami wracać, ale to piekło powoduje, że ja już nigdy więcej nie zaryzykuję.Ogólnie ja dla niego to byłam typową służącą. Wszystkie obowiązki były zawsze moje, pamiętam jak jechaliśmy na święta, my w samochodzie a on do mnie jakie prezenty przygotowałam dla jego rodziny, to też było na mojej głowie.
No wiesz? Trche racji mial. Zmywarkę to mogłaś ogarnąć- jak można zle wkładać naczynia?
Normalnie wkładałam brudne, a w jego ocenie wkłada się czyste.
I dalej uważasz że to jego wina? Pewnie ze wkłada się czyste. Chodzi o nabłyszczenie. Najpierw myjemy w zlewie
PS też mnie rozwala jak zona nie domyśli się co bym zjadł na obiad. Ehhh bez polotu
minnie.89 napisał/a:Bert44 napisał/a:No wiesz? Trche racji mial. Zmywarkę to mogłaś ogarnąć- jak można zle wkładać naczynia?
Normalnie wkładałam brudne, a w jego ocenie wkłada się czyste.
I dalej nie uważasz że to jego wina? Pewnie ze wkłada się czyste. Chodzi o nabłyszczenie
Tak masz wymyć a zmywarka tylko nabłyszcza niestety jako niskopojętny osobnik myślałam, że myje nabłyszcza i suszy cóż
Teraz każdy ma swoją zmyrakę i jest spokój, ja mam swoją on swoją.
I dalej uważasz że to jego wina? Pewnie ze wkłada się czyste. Chodzi o nabłyszczenie. Najpierw myjemy w zlewie
PS też mnie rozwala jak zona nie domyśli się co bym zjadł na obiad. Ehhh bez polotu
Fakt, też najpierw myję z zlewie a potem wkładam do zmywarki
Bert, twoja żona rzeczywiście n ie ma polotu, bo ja bym ci zaserwowała co by mi do głowy przyszło i wdusiła ci dziecko w brzuch, że o tym właśnie dziś marzyłeś
Żeby nie było że wkładam tak z kotletem, ogólnie opłukam i wkładam, ale i tak było za mało Bez znaczenia już teraz
...........Żeby nie było że wkładam tak z kotletem, ......
No coś ty... Nikt tak nawet nie pomyślał
Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę iż sobie trochę żartujemy
No, ale teraz jak widać to już tak trochę bardziej jesteś ogarnięta Przede wszystkim kontynuuj to co zaczęłaś, osiągaj kolejne progresy. Dla siebie, dla córki.
Tak masz wymyć a zmywarka tylko nabłyszcza
Nie ja mam wymyć tylko zona
Oczywiście, że wiem, wiem też doskonale, że jego szczęście polegało na braku ślubu, bo rozwodu by za takie coś nie dostało, tyle że teraz to już dla mnie całkowicie bez znaczenia, temat zamknięty
Oczywiście nie myślcie, że ja mam uważam mężczyzn za winnych zła całego świata, nie absolutnie nie. Ja nie mam nic przeciwko przyjaźni koleżeństwu, współpracy super ale nic więcej