Cześć,
Mam 35 lat, od 12 lat jestem w związku, mam 10 letnie dziecko.
Mój partner chce się rozstać twierdzi że mnie nie kocha i nie chce już być razem.
Ja bronię się rękami i nogami żebyśmy razem dalej tworzyli "rodzinę", której nie ma, dla dziecka.
Jak się z tym pogodzić? Jest osobą dość konserwatywną, dla mnie dziecko ma mieć rodziców razem a nie jakiś przepraszam "wynalazek"
Nie wyobrażam sobie samotnych świąt. Nie widzę też prespektywy przyszłości, bo co dobrego może spotkać samotną matkę.
Nie mam pasji, w mojej ocenie co to za pomysł, kiedy człowiek 8h spędza w pracy do której jedzie godzinę, potem robi wszystko w domu to niby na co ma mieć jeszcze czas. Zresztą szydełkowanie, czy coś podobnego nigdy mnie nie interesowało.
Najbardziej jednak boli mnie to że moje dziecko nie będzie miało normalnego domu, że codziennie będzie widziało smutną mamę, do tego przeraża mnie wizja, że on 37 lat z pewnie sobie kogoś znajdzie założy rodzinę, a ja za chwilę 40 z trudnościami finansowymi na co może liczyć? Tak jest pomiędzy nami przepaść finansowa.