Shinigami napisał/a:
Jak tak siedzę na tym forum to coraz częściej mam wrażenie, że posiadanie problemów jest konieczne by być "normalnym". Są tylko dwa stany, rozwiązując problemy i samemu je tworząc.
Nie do końca. Raczej istnieje kwestia "zachowanie w obliczu problemów": albo je rozwiązujesz, albo czekasz, aż ktoś zrobi to za Ciebie.
To oczywiste, że bogaty ma nieporównywalnie większe możliwości niż biedny. Odnoszę wrażenie, że niektóre osoby z forum myślą iż ja i jeszcze paru innych dosłownie nienawidzimy bogatych za samo to, że istnieją. Nic bardziej mylnego, dla mnie stan majątkowy nie ma znaczenia w kwestii stosunku do danej osoby, liczą się zupełnie inne rzeczy. Mnie tylko wkurza to, że facet zarabiający na przykład minimalną z automatu jest traktowany przez kobiety jak trędowaty. Zarabia minimalną to musi być z nim coś nie tak, musi być debilem, nie mieć żadnych ambicji, ma jakieś nałogi, na pewno jest leniwy, ogólnie to patola.
A ilu inteligentnych, ambitnych, pracowitych, bez nałogów pracuje za minimalną na stałe, a nie tylko "na start" czy w innym okresie przejściowym? Niewielu. Może w pracy, która stanowi misję - domy dziecka, fundacje, hospicja itp. Ale reszta? Stawiam, że to raczej na zasadzie: "jest praca, to jest, wystarczy".
Z tego co widzę choćby na forum to jest niemal to samo co z incelami, jeszcze trochę i biedak podobnie jak incel będzie traktowany gorzej od największego zbrodniarza.
Histerie.
Incele są traktowani w ten sposób ze względu na swoje podejście do kobiet: roszczeniowość, obwinianie ich o swoje niepowodzenia, często nienawiść. Zresztą nie-incelom też się nieraz obrywa, bo przecież albo biały rycerz, który psuje im rynek, albo chad, który ustawia za wysoko poprzeczkę.
I z wałkowaniem wszystkich innych powodów samotności jest podobnie. Prędzej czy później pojawiają się pretensje, roszczenia, podbijanie sobie ego umniejszaniem drugiej stronie ("ze mną wszystko okej, to te kobiety są płytkie/to kurwy"). I tego nikt nie lubi.
Myślisz, że wszystkie kobiety, które patrzą na finanse/wygląd/cokolwiek, mają wszystkich znajomych spełniających te wymagania, bo reszta dla nich jest do odstrzału? Nie. Reszta może być jak najbardziej w porządku, ale do związku chcesz tej jednej osoby, więc siłą rzeczy odrzucasz wszystkich innych. A to jest problemem tylko dla tych, którzy uważają, że im się związek należy.
Zresztą wyobraź sobie, że na forum jest odwrotnie i to Ty w kółko czytasz posty sfrustrowanych babek, które nie mogą znaleźć faceta, różne kryteria przewijają się w dyskusji, a Ty przy każdym obrywasz. Bo jeśli odrzucasz grube, to jesteś płytki, jeśli te z dziećmi, to nie jesteś prawdziwym facetem, jeśli te, które chcą mieć dzieci - sam jesteś dzieciakiem, któremu tylko zabawa w głowie, jeśli te z niskim libido/czekające do ślubu/cokolwiek pod względem seksualnym - nie wiesz nic o miłości, degenerat, zboczeniec i tylko seks się liczy. Nie miałbyś wrażenia, że ktoś najchętniej odebrałby Ci prawo do decydowania o własnym związku?
W dzisiejszych czasach chyba już nie istnieje podejście, że oboje będą ciężko pracować i oboje będą budować swój majątek, a tak powstało kilku milionerów, których znam. Zaczynali od zera ale nie byli sami, mieli dziewczyny/żony, które razem z nimi zasuwały po 12h często też fizycznie, a teraz są po 50 i sobie jeżdżą po świecie prywatnym kamperem, a majątkiem zarządzają dzieci. Jestem coraz bardziej załamany tym co ostatnio widzę, spotykam coraz więcej ludzi, którzy pod względem fizycznym są niezły kawał drogi za mną, grubi, zaniedbani, mają różne nałogi, dieta złożona z kebabów, kiełbasy i gotowych dań z Żabki, a mimo to wszyscy mają partnerów/partnerki, w wielu przypadkach sporo atrakcyjniejszych od nich.
Zabawne, że Ty jesteś atrakcyjny i dostrzegasz wiele par, gdzie facet jest nieatrakcyjny, z kolei większość forumowych inceli upiera się, że tylko chadzi mają dziewczyny, bo sami atrakcyjni nie są.