Zauroczenie nie trwa pół roku, tylko do dwoch lat. Gdzieniegdzie mówią że do 4.
Co nie zmienia faktu, że jak wyżej. Swoją droga słusznie Halina zauważyła, że panna też w sumie tak średnio z ogarem skoro dała sobie zrobić dzieciaka po takim czasie.
Czy ona jest brzydka? Jakby tylko silna desperacja kojarzy mi się z takim zachowaniem. Choć na bycie zdesperowana różne czynniki wpływają. Może masz kasę albo też udawałeś, że masz kasę tak jak to że jesteś singlem i może pomyślała, że trafił sie jej taki skarb i trzeba go zatrzymać.
No faktycznie oboje jesteście udani.
Ludzie, po co miałbym trollowac?
Chyba post Kaszpira oddaje w pełni to co się dzieje, co czułem. Byłem spragniony uczuć, miłosci, ciepla, dobra, seksu, kobiecej ręki w życiu i dlatego tak łatwo się w to zaangażowałem do tego stopnia. Ona jest bardzo ładną dziewczyną, czy myślała że złapała pana Boga za nogi? Nie wiem. Prawdą jest, że też jest po nieudanym związku, myślała że będzie ślub i dzieci a została sama. Jestem kasiasty i dobrze radze sobie w zyciu, może to jej imponowało, nie wiem. Nie dbam o majątek, mogę oddać żonie dom, poradzi sobie z jego utrzymaniem, jest dyrektorem HR. To śmieszne, że pracuje z ludźmi i jest dla nich złotą osobą a w życiu prywatnym jest wiedzmą.
Przede mną ciężka rozmowa z nią, żonie mogę oddać dom by nie robiła problemów, o ciąży i nowej nie powiem na razie. Nie zależy mi na żonie, chce tylko by nie odstawiała cyrków jak to ma w zwyczaju. A nowa... kocham i chce dziecka. Ale kopnela mnie w dupę.
Pojechałem dzisiaj do ukochanej. Na wariata kupowałem bukiet róż i pierścionek. Uklęknąłem. Powiedziałem, że kocham, że jest kobietą mojego życia a ta ciąża to wspaniały prezent bo czuje radość na myśl zostania ojcem, że zaopiekuje się nią, nimi. Wszystko było pięknie, była wzruszona. Ale powiedzialem też ze jest coś o czym musi wiedzieć. Że jeśli o mnie chodzi to już jutro leciałbym do urzędu legalizować związek ale.... Najpierw muszę się rozwieść. Że od miesięcy jestem z żoną w separacji nieformalnej, że nic nas nie łączy, co czułem i kim byłem w tym związku ale ze z tchórzostwa nie unormowałem tych spraw. Płakała, że taka separacja to żadna separacja, że my zawsze mówimy że żona to ta zła, że ona jest wierzaca choć zbłądziła, że nie pójdę z nią do ołtarza, że rodzice ja zabiją jak dowiedzą się że jest w ciąży z żonatym facetem, że są konserwatywni, że już im o mnie opowiadała, liczyła na wspolne szczęście a ja przychodzę i mówię że wszystko było kłamstwem. Kazala wyjsc. Niedawno napisala SMS że musi przemyśleć. Jestem w dupie.
Sprawco
Pozew wysyłaj. Na co czekasz?
Zauroczenie nie trwa pół roku, tylko do dwoch lat. Gdzieniegdzie mówią że do 4.
Co nie zmienia faktu, że jak wyżej. Swoją droga słusznie Halina zauważyła, że panna też w sumie tak średnio z ogarem skoro dała sobie zrobić dzieciaka po takim czasie.
Czy ona jest brzydka? Jakby tylko silna desperacja kojarzy mi się z takim zachowaniem. Choć na bycie zdesperowana różne czynniki wpływają. Może masz kasę albo też udawałeś, że masz kasę tak jak to że jesteś singlem i może pomyślała, że trafił sie jej taki skarb i trzeba go zatrzymać.
No faktycznie oboje jesteście udani.
Napisal, ze z konserwatywnej rodziny, czyli mozliwe, ze wychowywana przez despota i dewote, zahukana, moze z zascianka, moze nieco niedouczona. Chyba nieogarnela jak dziala zachodzenie w ciaze i jak tego unikac. Jesli cos z tego jest prawda, to w sumie szkoda jej, dala sobie zrobic dzieco facetowi ktorego wasciwie nie zna a ktory zwiazek zaczal od klamstwa i to grubego kalibru.
No i dobrze Ci tak
Zrobiłeś dokładnie to co odradzałam czyli postanowileś się podzielić gorzkim piwem z jedną kobietą.
Wiesz z którą dzieli się mężczyzna?
Z tą którą mniej kocha, bo żonę chciałeś ochronić, bo to ją kochasz.
I ci teraz zrobisz, ciekawe.
Nie, nie kocha żony, jakby kochał to nie robiłby ja na boki, nie wyznawal czułości innej, on kocha jedynie samego siebie.
Masz rację. Nie kocha. To nie jest wlasciwe słowo.
Ale bardziej mu na niej zależy.
73 2024-02-21 01:03:07 Ostatnio edytowany przez Diarmuid (2024-02-21 01:03:21)
Czyli laska z problemami. To dorosła kobieta, a ona przejmuje się tym co powiedzą rodzice. Wiedziałam, że ten bombelek to się celowo pojawił - tak oświadczają się kobiety
W porównaniu do poprzedniej żony twoja ukochana ma pewnie problemy z samooceną, pewnością siebie i myślała jaki to jej się kryształ trafił. W końcu ma 28 lat, w jej mentalności to już pewnie starość i ostatnia szansa na dziecko. Wiec uj , że człowieka nie znam. Trzeba szybko zaklepać, bo jeszcze jej ucieknie. XD
A tutaj bańka prysła, nie będzie wymarzonego ślubu kościelnego i długiego wesela. Wyszła na puszczalską kutwę, która dobrała się do żonatego faceta. Do tego jak ostatnia idiotka zaszła z nim w ciążę i będzie samotną matką. Żadna szanująca dziewczyna nie zniosła by świadomości, że facet od początku ją okłamywał. Tego się nie przeskoczy. Ja bym nie ufała takiemu mężczyźnie i ona chyba też.
Cóż, dziewczyna ma rację. Wy zawsze tak wyzywacie, że żona zła. Trzeba było złożyć papiery w listopadzie skoro żonę masz w dupie, może byłoby już po rozprawie. Pewnie gdyby nie ciąża to zwodziłbyś ją jeszcze długo. Jesteś tchórzem i nie potrafisz zakończyć jednego związku by rozpocząć drugi.
Masz za swoje. Dogadaj się z nią w kwestii dziecka i buduj swoje życie od nowa. A jej daj czas na przemyślenie.
Żonie nie powiedziałeś, bo się jej boisz.
Czyli laska z problemami. To dorosła kobieta, a ona przejmuje się tym co powiedzą rodzice. Wiedziałam, że ten bombelek to się celowo pojawił - tak oświadczają się kobiety
![]()
W porównaniu do poprzedniej żony twoja ukochana ma pewnie problemy z samooceną, pewnością siebie i myślała jaki to jej się kryształ trafił. W końcu ma 28 lat, w jej mentalności to już pewnie starość i ostatnia szansa na dziecko. Wiec uj , że człowieka nie znam. Trzeba szybko zaklepać, bo jeszcze jej ucieknie. XDA tutaj bańka prysła, nie będzie wymarzonego ślubu kościelnego i długiego wesela. Wyszła na puszczalską kutwę, która dobrała się do żonatego faceta. Do tego jak ostatnia idiotka zaszła z nim w ciążę i będzie samotną matką. Żadna szanująca dziewczyna nie zniosła by świadomości, że facet od początku ją okłamywał. Tego się nie przeskoczy. Ja bym nie ufała takiemu mężczyźnie i ona chyba też.
Cóż, dziewczyna ma rację. Wy zawsze tak wyzywacie, że żona zła. Trzeba było złożyć papiery w listopadzie skoro żonę masz w dupie, może byłoby już po rozprawie. Pewnie gdyby nie ciąża to zwodziłbyś ją jeszcze długo. Jesteś tchórzem i nie potrafisz zakończyć jednego związku by rozpocząć drugi.
Masz za swoje. Dogadaj się z nią w kwestii dziecka i buduj swoje życie od nowa. A jej daj czas na przemyślenie.
Żonie nie powiedziałeś, bo się jej boisz.
Tak oswiadczaja sie kobiety z pewnych konserwatywnych srodowisk i z problemami. A z reszta sie zgadzam.
Moją drugą żonę poznałem przypadkiem na grillu u siostry mojej pierwszej żony. Dwa dni później poszliśmy na randkę, trzy miesiące później była w ciąży, a po roku wzięliśmy ślub. Oboje mieliśmy wtedy po 36 lat. I na nic mnie nie złapała ani nie "dała sobie zrobić" bo jedno i drugie było dorosłe, ona miała już dzieci, ja też miałem, więc mniej więcej coś tam wiedzieliśmy o tym skąd się biorą dzieci na świecie. Tak samo tutaj, on stary dziad, ona stara dupa, dobrze wiedzieli co robią, także ani on się nie dał złapać, ani ona nie dała sobie zrobić, niektórych chyba tu za bardzo ponosi i na siłę próbują gmatwać proste rzeczy. Za dwie kolejne strony wątku wyjdzie na to, że dziewczyna sama sobie winna, bo chciała być sprytna i chytrze uwiodła biednego autora, a on mały miś tak bardzo kocha swoją żonę... Opanujcie się może trochę. Ludzie się poznają, zaczynają spotykać, uprawiać seks, a z seksu są zwykle dzieci, bo jak się dwoje ludzi szczerze kocha, to zwykle chcą mieć dzieci. W tym przypadku cały pic polega na tym, że jedna ze stron miała dość poważny problem ze szczerością, a druga była niczego nieświadoma. I to się nazywa po prostu skurwysyństwo, a nie tu zaraz się zawiąże kółeczko wzajemnej adoracji od poklepywania naszego bidulka po pleckach, bo zła przebiegła suka wrobiła go w bachora i co on teraz żonie powie. Żal.
Ludzie, po co miałbym trollowac?
Chyba post Kaszpira oddaje w pełni to co się dzieje, co czułem. Byłem spragniony uczuć, miłosci, ciepla, dobra, seksu, kobiecej ręki w życiu i dlatego tak łatwo się w to zaangażowałem do tego stopnia. Ona jest bardzo ładną dziewczyną, czy myślała że złapała pana Boga za nogi? Nie wiem. Prawdą jest, że też jest po nieudanym związku, myślała że będzie ślub i dzieci a została sama. Jestem kasiasty i dobrze radze sobie w zyciu, może to jej imponowało, nie wiem. Nie dbam o majątek, mogę oddać żonie dom, poradzi sobie z jego utrzymaniem, jest dyrektorem HR. To śmieszne, że pracuje z ludźmi i jest dla nich złotą osobą a w życiu prywatnym jest wiedzmą.
Przede mną ciężka rozmowa z nią, żonie mogę oddać dom by nie robiła problemów, o ciąży i nowej nie powiem na razie. Nie zależy mi na żonie, chce tylko by nie odstawiała cyrków jak to ma w zwyczaju. A nowa... kocham i chce dziecka. Ale kopnela mnie w dupę.
Pojechałem dzisiaj do ukochanej. Na wariata kupowałem bukiet róż i pierścionek. Uklęknąłem. Powiedziałem, że kocham, że jest kobietą mojego życia a ta ciąża to wspaniały prezent bo czuje radość na myśl zostania ojcem, że zaopiekuje się nią, nimi. Wszystko było pięknie, była wzruszona. Ale powiedzialem też ze jest coś o czym musi wiedzieć. Że jeśli o mnie chodzi to już jutro leciałbym do urzędu legalizować związek ale.... Najpierw muszę się rozwieść. Że od miesięcy jestem z żoną w separacji nieformalnej, że nic nas nie łączy, co czułem i kim byłem w tym związku ale ze z tchórzostwa nie unormowałem tych spraw. Płakała, że taka separacja to żadna separacja, że my zawsze mówimy że żona to ta zła, że ona jest wierzaca choć zbłądziła, że nie pójdę z nią do ołtarza, że rodzice ja zabiją jak dowiedzą się że jest w ciąży z żonatym facetem, że są konserwatywni, że już im o mnie opowiadała, liczyła na wspolne szczęście a ja przychodzę i mówię że wszystko było kłamstwem. Kazala wyjsc. Niedawno napisala SMS że musi przemyśleć. Jestem w dupie.
a nie jest to tak, ze separacja sie liczy od dnia wyprowadzki (nie mieszkania razem)?
Moją drugą żonę poznałem przypadkiem na grillu u siostry mojej pierwszej żony. Dwa dni później poszliśmy na randkę, trzy miesiące później była w ciąży, a po roku wzięliśmy ślub. Oboje mieliśmy wtedy po 36 lat. I na nic mnie nie złapała ani nie "dała sobie zrobić" bo jedno i drugie było dorosłe, ona miała już dzieci, ja też miałem, więc mniej więcej coś tam wiedzieliśmy o tym skąd się biorą dzieci na świecie. Tak samo tutaj, on stary dziad, ona stara dupa, dobrze wiedzieli co robią, także ani on się nie dał złapać, ani ona nie dała sobie zrobić, niektórych chyba tu za bardzo ponosi i na siłę próbują gmatwać proste rzeczy. Za dwie kolejne strony wątku wyjdzie na to, że dziewczyna sama sobie winna, bo chciała być sprytna i chytrze uwiodła biednego autora, a on mały miś tak bardzo kocha swoją żonę... Opanujcie się może trochę. Ludzie się poznają, zaczynają spotykać, uprawiać seks, a z seksu są zwykle dzieci, bo jak się dwoje ludzi szczerze kocha, to zwykle chcą mieć dzieci. W tym przypadku cały pic polega na tym, że jedna ze stron miała dość poważny problem ze szczerością, a druga była niczego nieświadoma. I to się nazywa po prostu skurwysyństwo, a nie tu zaraz się zawiąże kółeczko wzajemnej adoracji od poklepywania naszego bidulka po pleckach, bo zła przebiegła suka wrobiła go w bachora i co on teraz żonie powie. Żal.
Nie, to dalej nazywa sie skurwysynstwo. Ale to, ze laska naiwnie dala sobie zrobic dziecko obcemu typowi, to taki jest fakt.
Twoja historia jest porywajaca ale nie zmienia tego, ze robic sobie dzieciaka po paru miesiacach znajomosci, to jest lagodnie mowiac malo rozsadne.
klipozor napisał/a:Moją drugą żonę poznałem przypadkiem na grillu u siostry mojej pierwszej żony. Dwa dni później poszliśmy na randkę, trzy miesiące później była w ciąży, a po roku wzięliśmy ślub. Oboje mieliśmy wtedy po 36 lat. I na nic mnie nie złapała ani nie "dała sobie zrobić" bo jedno i drugie było dorosłe, ona miała już dzieci, ja też miałem, więc mniej więcej coś tam wiedzieliśmy o tym skąd się biorą dzieci na świecie. Tak samo tutaj, on stary dziad, ona stara dupa, dobrze wiedzieli co robią, także ani on się nie dał złapać, ani ona nie dała sobie zrobić, niektórych chyba tu za bardzo ponosi i na siłę próbują gmatwać proste rzeczy. Za dwie kolejne strony wątku wyjdzie na to, że dziewczyna sama sobie winna, bo chciała być sprytna i chytrze uwiodła biednego autora, a on mały miś tak bardzo kocha swoją żonę... Opanujcie się może trochę. Ludzie się poznają, zaczynają spotykać, uprawiać seks, a z seksu są zwykle dzieci, bo jak się dwoje ludzi szczerze kocha, to zwykle chcą mieć dzieci. W tym przypadku cały pic polega na tym, że jedna ze stron miała dość poważny problem ze szczerością, a druga była niczego nieświadoma. I to się nazywa po prostu skurwysyństwo, a nie tu zaraz się zawiąże kółeczko wzajemnej adoracji od poklepywania naszego bidulka po pleckach, bo zła przebiegła suka wrobiła go w bachora i co on teraz żonie powie. Żal.
Nie, to dalej nazywa sie skurwysynstwo. Ale to, ze laska naiwnie dala sobie zrobic dziecko obcemu typowi, to taki jest fakt.
Twoja historia jest porywajaca ale nie zmienia tego, ze robic sobie dzieciaka po paru miesiacach znajomosci, to jest lagodnie mowiac malo rozsadne.
Ta dorosła kobieta boi się, co rodzice powiedzą. Z poprzedniego związku dziecka nie ma, a teraz magicznie jest. Kobiety kalkulują, nie są głupie. Jej już wszystko jedno było z kim to dziecko będzie, byleby w ogóle było. No to antykoncepcję miała w nosie. Dzieciak, ślub, rodzice i potem pewnie domek na wsi. Pytanie czy oni w ogóle rozmawiali o własnym stanie cywilnym, bo ja tu widzę love booming i brak zdrowego rozsądku. Zwykła chuć i tyle. Z czasem to zniknie, bo obydwaj byli po zakończonych związkach. Robienie sobie dziecka z prawie obcym facetem to głupota, bo w jej wieku mogłaby sobie jeszcze spotkać kawalera. Mieć ten wymarzony ślub i wesele, założyć rodzinę. A dostała prawego sierpowego od życia..
Ten dorosły facet boi się powiedzieć żonie, że to koniec, chce rozwodu. Nowej o żonie nie wspomniał, bo dla niego jest tylko plasterkiem. Żeby nie ciąża to dalej by kawalera zgrywał i ją oszukiwał. Gdy emocje opadną to pewnie pojawi się ta trzecia dla której poczuje się mężczyzną, wtedy ta druga pójdzie w odstawkę. Nie mało było o tym wątków, gdzie te drugie nie wiedziały na czym stoją? Potem albo facet się ulatniał, albo jakoś udało im to się skleić. Tutaj pewnie też się zejdą, bo dziecko w drodze i kalkulacja jest prosta: facet chce dziecka to czemu by nie spróbować.
Zastanawiam się skąd taka pewność jak powyżej że ona chciała dziecko pomimo wszystko,bo chłopa zlapala? W dzisiejszych czasach można i urodzić po 40 tce, bez przesady, może po prostu to była zwykła wpadka jakich miliony? Naprawdę snujecie jakieś teorie spiskowe....
80 2024-02-21 17:48:47 Ostatnio edytowany przez Zdruzgotana 2 (2024-02-21 17:49:23)
Darmiud kawalera to można spotkać w każdym wieku, czy konkretny wiek to jakiś wyrok dla kobiety ?
Sprawco, żonie na pewno bym nie mówiła o kochance, tym bardziej o dziecku. Skoro z niej taka rapszla, to jeszcze nie da ci rozwodu ze złośliwości.
Kochance wytłumacz się z sytuacji i załatwiaj te papiery rozwodowe. Nie wiem na co czekałeś cały czas.
Ludzie się poznają, zaczynają spotykać, uprawiać seks, a z seksu są zwykle dzieci, bo jak się dwoje ludzi szczerze kocha, to zwykle chcą mieć dzieci.
Najcześciej tak, ale jednak dorośli ludzie nie zaczynają związku od dzieci.
Żona dla mężatego to zawsze hetera i raszpla jeśli zdradza
Żona dla mężatego to zawsze hetera i raszpla jeśli zdradza
Jakos trzeba sobie swoja zdradę w swoich oczach usprawiedliwić.
Zdruzgotana 2 napisał/a:Żona dla mężatego to zawsze hetera i raszpla jeśli zdradza
Nie będę go poddawać ocenie moralnej, zrobił co zrobił, musi z tym żyć, patrzyć w lustro i jakoś się z tego wykaraskać.
Nie widzę powodu by autor miał nas anonimowych użytkowników okłamywać, jeśli pisze, że poznał i ZAKOCHAŁ SIĘ po rozstaniu (podjęciu decyzji o separacji) z żoną to ja mu wierzę. Nie zostawił jednej dla drugiej, tego małżeństwa już nie ma i tak. Po co bić pianę o jego moralność? On i tak musi z tym żyć.
Dobrze napisane.
Zresztą czy mało jest kobiet wykazujących agresję bierną, które mają cechy małżonki Autora:
"Była zadziorna, złośliwa, raczej mi dogryzała, deptała Na odcisk, to był taki jej rodzaj flirtu"?
Mam nieprzyjemność znać obecnie dwie-trzy kobiety, które za rozmowę uznają odbijanie piłeczki, przy tym są czepialskie, no bo jak - błędy, potknięcia a nawet to co nimi nie jest, trzeba wyciągnąć. Wiedzą wszystko najlepiej. Tak że rozumie się, ze Autor może przesadzać lub inaczej odbierać rzeczywistość, ale też może pisać prawdę.
Mam tylko nadzieję, ze nie spieprzy sprawy z rozwodem.
86 2024-02-23 08:03:30 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2024-02-23 08:13:10)
Tak, z żoną sie nie dogadywaliśmy, jak pisałem żona to typ choleryczki. Impulsywna, porywcza i głośna. Wszystko musiało być tak jak ona chciała, a jak się nie zgadzałem to były kłótnie. Były ciche dni, nie było seksu, było dużo pracy i mało czasu dla siebie. Nie wiem 123qwerty123 po co były te kolacje. Zona na nie nalegała, ja żywiłem cień nadziei że może się zmieni bo rozwod postrzegam dalej w kategorii życiowej porażki. Czy gdyby kochanka sie nie spodobała to wróciłbym do żony? Nie sądzę bym z żoną wytrzymał dłużej. Ostatnie dwa lata to był permanentny kryzys. Wiem, że nowa jest wierząca i marzy o ślubie kościelnym.Ja już jeden brałem... nie dam jej tego o czym marzy. Boję się reakcji nowej ale wiem już co zrobię. Najpierw powiem ukochanej ujmując to wszystko w piękne słowa by zminimalizować ryzyko uczucia oszukania. Wytłumaczę dlaczego tak ważne jest by żona się o niej nie dowiedziała póki co by faktycznie dostać rozwod bez orzekania o winie może i na jednej rozprawie skoro piszecie ze to możliwe, nie byłem jeszcze u zadnego prawnika, odkladałem to i odsuwałem od siebie. A jak żona będzie chciała walczyć to ja mam dosyć dowodów by udowodnić, że nie ma już żadnej więzi między nami. Czas odnaleźć jaja, stanąć przed żoną i powiedzieć że to koniec.
Jest wierząca, czyli to niepokalane poczęcie?
Myślę, że nie masz się czym martwić w kwestii braku ślubu kościelnego. Nagięła zasady wiary w jednej kwestii, nagnie i w drugiej.
A może była wierząca w poprzednim, zdecydowanie dłuższym związku, "bezowocnym", a w tym już nie jest...? Wiesz coś o jej poprzednim związku swoją drogą?
Nie masz się czym martwić Autorze, oświadczyła Ci się, więc jak przetrawi sprawę, to wróci na 100%.
Ty przede wszystkim najpierw mogłeś ogarnąć sprawy z żoną jak należy, czyli rozwód, a nie bawić się w jakieś "separacje" będące de facto według Ciebie jego synonimem.