Żona zaprosiła mnie na bal karnawałowy do swojej firmy. Zgodziłem się, żeby zrobić jej przyjemność . Pewnie koleżanki wszystkie miały przyjść z mężami czy partnerami i ona tez chciała. Poszedłem pomimo że nikogo tam nie znam. Od razu zaznaczam ,że nie lubię takich imprez i nie lubię tańczyć, generalnie stresują mnie takie wydarzenia. Nie lubię jak się ktoś na mnie gapi .
Impreza zaczeła się o 19.00. była kolacja, a potem muzyka i tańce jak to na balu. Jak drugi raz dj prosił do tanca i ludzie szli tańczyć spytałem ja czy też idziemy, ale ona nie chciała. Tak mineły ponad dwie godziny. My siedzieliśmy inni tańczyli. Napewno inni to zauważyli że ciągle siedzimy.
O godzinie 22.00 spytalem ja czy wracamy już do domu, bo i tak tylko siedzimy, odpowiedziała, że nie chce wyjść pierwsza i że co najmniej o 23.00.
Łacznie do godziny 22.30 , trzy (3) razy ją prosilem do tańca. Za każdym razem odmówiła, że muzyka jej się nie podoba czy coś. Ludzie z naszego stolika i z tych stolików obok co chwilę szli tańczyć, wracali i znowu tanczyli. My cały czas siedzieliśmy.
O 22.30 jakiś starszy pan podszedł do nas i zapytał czy może prosić żone do tańca. (wiedziałem że tak będzie, bo siedzimy tak kilka godzin i nic i napewno ktoś to zauważył, pewnie większość ) Pozwoliłem, a ona też się zgodziła , chociaż mi przed chwilą odmówiła ,bo muzyka jej się znowu nie podobała.
Zostalem sam przy stoliku , wszyscy inni tańczyli. Gdy tak sam siedziałem zauważyłem, że z każdą chwilą co raz więcej osób się na mnie patrzy. Nawet jak się obróciłem do tyłu to też spotkałem się z kimś wzrokiem. Pokazywali palcem i skinieniami głowy, jedna osoba szturchala drugą, pokazywali na mnie i na srodek sali i coś do siebie mówili i się śmiali szczególnie kobiety. Od razu wiedziałem z kogo się śmieją. Ze mnie. Możliwe, że mi sie tylko wydawało w końcu nie słyszałem co mówia bo muzyka była bardzo glośno , może o czymś innym i tylko mi sie wydawało. Ale miałem takie myśli. Teraz już sam nie wiem. Mineła jedna piosenka , druga , trzecia, a ja dalej siedziałem sam przy stoliku, a ona tanczyła. Czułem się źle, nie wiedziałem co mam robić. Miałem tego dość ,było mi glupio, ciągle czułem na sobie czyjś wzrok, że ktoś się na mnie gapi , obgaduje i się ze mnie śmieje. "Ona tańczy ,a on siedzi sam przy stoliku. Ale się dobrali." Wyszedłem z sali na korytarz, ubrałem kurtkę i poszedłem na dwór . Tam przynajmniej był zasięg internetu, to mogłem się czymś zająć i nie myśleć o tym wszystkim. Niestety nie wiele to dało ,było co raz gorzej. Myślałem, że zaraz wyjdzie mnie szukać. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Pewnie dalej tańczyła. Nie było mnie z 15 minut lub dłużej i nie wyszła z sali . Jak wróciłem to już siedziała i rozmawiała ze swoimi znajomymi. W ogóle nie zauważyła, że wróciłem, nie spytała gdzie byłem, nic. Może dopiero przed chwila wrócila z parkietu. Nie wiem. Nawet mnie nie szukała, choć napewno widziała że wyszedłem i że dlugo mnie nie ma. Albo nie i wogole nie zauważyła. Jeszcze gorzej. Po prostu mnie olała.
Odechciało mi się wszystkiego, najchętniej bym pojechał do domu ,bo teraz mogłem już tylko siedzieć aż do końca imprezy i jakoś znosic te śmiechy i obgadywanie lub pójść z nią tanczyć, ale to by wygladało tak, że musiał przyjść prawdziwy facet i pokazać mi jak to się robi i prosi dziewczynę do tańca, a nie siedzi jak ciota. W końcu to mężczyzna prosi kobietę do tańca a nie odwrotnie. Tak jest w naszej kulturze. Skoro oboje siedzą ,to znaczy że on nie chce tańczyć. I jakbym teraz poszedl z nią tanczyć , o ile by się zgodziła?, to by było, że o!, w końcu poszedł z nią tańczyć łamaga. W końcu ją poprosił, dopiero jak poszla tanczyć z kolegą z pracy to dopiero się ruszył. Boże z kim ona przyszła. Co za nieudacznik.
Była 22.50 spytałem czy wracamy o 23.00, powiedziała że nie i że ja się bardzo nudze ,a ona dobrze bawi. Bawić się zaczęła to prawda, ale o 22.30 ale nie ze mną... Spytałem jeszcze raz czy wracamy do domu, powiedziała że nie. Ja jej powiedziałem że jadę do domu i wyszedłem z sali i poszedłem do samochodu. W końcu i tak już zostałem ośmieszony przed wszystkimi przed cala jej firmą. Chciałem pojechać i ja zostawić ale nie jestem taki. Stwierdziłem , że poczekam, napewno pożegna sie z towarzystwem ,powie że musi już uciekać i do mnie przyjdzie. Myliłem sie. Minuty mijały i nie przyszła. Po kilkunastu minutach ktoś chodził po parkingu, potem jakis facet coś wyciągał z auta obok albo raczej udawał i sprawdzał czy siedzę w aucie. Z okien nudynku co chwilę ktoś wygladał . Ona nie wychodziła.
Do samochodu przyszła dopiero po północy. Spytałem ją czy już się wybawiła. Odpowiedziała, że musiała wyjść ,bo ludzie co chwilę się pytali gdzie ja jestem . Czyli gdyby nie pytali to by siedziała tam jeszcze dłuzej. Fajnie.
Jakbym wiedział, że będę musiał tak godzinę siedziec to bym pojechał. Myślę że wielu by od razu pojechało.
Teraz jestem typkiem, co żony do tańca nie poprosi, nie umie tańczyć czy pizda po prostu. Dopiero musiał z firmy prawdziwy facet ją poprosic, to sobie biedna dziewczyna potanczyła chociaż. Co za nieudacznik. A potem jeszcze poszedł i siedział godzinę w samochodzie. A jej powiedział że jedzie do domu. Co za przegryw. Masakra.
W samochodzie, jak wracaliśmy, spytałem ją po co w ogóle mnie zaprosiła i dlaczego nie chciala ze mną tańczyć, a z kolegą poszła. Nic nie odpowiedziała.
Teraz się do siebie nie odzywamy.
Nie wiem dlaczego nie chciała ze mną tańczyc. Na ten bal nawet specjalnie kupiła sukienkę. Nie potrafię sobie odpowiedzieć dlaczego mi to zrobiła. Przecież wszyscy tańczyli ze swoimi partnerami. Wystarczyło żeby raz ze mną poszła tańczyć zanim ten facet ją zaprosił do tańca i nic by się nie stało. A jej koledzy i koleżanki też by się wtedy na nas nie patrzyli, że ona nie tańczy z mężem. Bo napewno to widzieli. Nie rozumiem jak można z kimś pójść razem i z nim nie tanczyc, pomimo że ja ją przecież kilka razy prosiłem do tańca. A potem ktoś podchodzi , prosi do tanca i ona idzie???
Myślałem że po to mnie zaprosiła żeby nie być sama i mieć z kim tańczyc i żeby nie było że każdy z kimś przyszedł a ona sama. Może miałem być tylko kierowca? A może to była kara za coś , coś zrobiłem, ale sobie nic nie przypominam ? Może za malo się interesowałem tym balem? Ale byłem chory przecież. Chyba że była pijana i nie wiedziała co robi? Ale pamiętam że mówiła że nie jest aż tak pijana żaby tańczyć do jakieś tam piosenki...
Żona zaprosiła mnie na bal karnawałowy do swojej firmy. Zgodziłem się, żeby zrobić jej przyjemność . Pewnie koleżanki wszystkie miały przyjść z mężami czy partnerami i ona tez chciała. Poszedłem pomimo że nikogo tam nie znam. Od razu zaznaczam ,że nie lubię takich imprez i nie lubię tańczyć, generalnie stresują mnie takie wydarzenia. Nie lubię jak się ktoś na mnie gapi .
Impreza zaczeła się o 19.00. była kolacja, a potem muzyka i tańce jak to na balu. Jak drugi raz dj prosił do tanca i ludzie szli tańczyć spytałem ja czy też idziemy, ale ona nie chciała. Tak mineły ponad dwie godziny. My siedzieliśmy inni tańczyli. Napewno inni to zauważyli że ciągle siedzimy.
O godzinie 22.00 spytalem ja czy wracamy już do domu, bo i tak tylko siedzimy, odpowiedziała, że nie chce wyjść pierwsza i że co najmniej o 23.00.
Łacznie do godziny 22.30 , trzy (3) razy ją prosilem do tańca. Za każdym razem odmówiła, że muzyka jej się nie podoba czy coś. Ludzie z naszego stolika i z tych stolików obok co chwilę szli tańczyć, wracali i znowu tanczyli. My cały czas siedzieliśmy.
O 22.30 jakiś starszy pan podszedł do nas i zapytał czy może prosić żone do tańca. (wiedziałem że tak będzie, bo siedzimy tak kilka godzin i nic i napewno ktoś to zauważył, pewnie większość ) Pozwoliłem, a ona też się zgodziła , chociaż mi przed chwilą odmówiła ,bo muzyka jej się znowu nie podobała.
Zostalem sam przy stoliku , wszyscy inni tańczyli. Gdy tak sam siedziałem zauważyłem, że z każdą chwilą co raz więcej osób się na mnie patrzy. Nawet jak się obróciłem do tyłu to też spotkałem się z kimś wzrokiem. Pokazywali palcem i skinieniami głowy, jedna osoba szturchala drugą, pokazywali na mnie i na srodek sali i coś do siebie mówili i się śmiali szczególnie kobiety. Od razu wiedziałem z kogo się śmieją. Ze mnie. Możliwe, że mi sie tylko wydawało w końcu nie słyszałem co mówia bo muzyka była bardzo glośno , może o czymś innym i tylko mi sie wydawało. Ale miałem takie myśli. Teraz już sam nie wiem. Mineła jedna piosenka , druga , trzecia, a ja dalej siedziałem sam przy stoliku, a ona tanczyła. Czułem się źle, nie wiedziałem co mam robić. Miałem tego dość ,było mi glupio, ciągle czułem na sobie czyjś wzrok, że ktoś się na mnie gapi , obgaduje i się ze mnie śmieje. "Ona tańczy ,a on siedzi sam przy stoliku. Ale się dobrali." Wyszedłem z sali na korytarz, ubrałem kurtkę i poszedłem na dwór . Tam przynajmniej był zasięg internetu, to mogłem się czymś zająć i nie myśleć o tym wszystkim. Niestety nie wiele to dało ,było co raz gorzej. Myślałem, że zaraz wyjdzie mnie szukać. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Pewnie dalej tańczyła. Nie było mnie z 15 minut lub dłużej i nie wyszła z sali . Jak wróciłem to już siedziała i rozmawiała ze swoimi znajomymi. W ogóle nie zauważyła, że wróciłem, nie spytała gdzie byłem, nic. Może dopiero przed chwila wrócila z parkietu. Nie wiem. Nawet mnie nie szukała, choć napewno widziała że wyszedłem i że dlugo mnie nie ma. Albo nie i wogole nie zauważyła. Jeszcze gorzej. Po prostu mnie olała.
Odechciało mi się wszystkiego, najchętniej bym pojechał do domu ,bo teraz mogłem już tylko siedzieć aż do końca imprezy i jakoś znosic te śmiechy i obgadywanie lub pójść z nią tanczyć, ale to by wygladało tak, że musiał przyjść prawdziwy facet i pokazać mi jak to się robi i prosi dziewczynę do tańca, a nie siedzi jak ciota. W końcu to mężczyzna prosi kobietę do tańca a nie odwrotnie. Tak jest w naszej kulturze. Skoro oboje siedzą ,to znaczy że on nie chce tańczyć. I jakbym teraz poszedl z nią tanczyć , o ile by się zgodziła?, to by było, że o!, w końcu poszedł z nią tańczyć łamaga. W końcu ją poprosił, dopiero jak poszla tanczyć z kolegą z pracy to dopiero się ruszył. Boże z kim ona przyszła. Co za nieudacznik.
Była 22.50 spytałem czy wracamy o 23.00, powiedziała że nie i że ja się bardzo nudze ,a ona dobrze bawi. Bawić się zaczęła to prawda, ale o 22.30 ale nie ze mną... Spytałem jeszcze raz czy wracamy do domu, powiedziała że nie. Ja jej powiedziałem że jadę do domu i wyszedłem z sali i poszedłem do samochodu. W końcu i tak już zostałem ośmieszony przed wszystkimi przed cala jej firmą. Chciałem pojechać i ja zostawić ale nie jestem taki. Stwierdziłem , że poczekam, napewno pożegna sie z towarzystwem ,powie że musi już uciekać i do mnie przyjdzie. Myliłem sie. Minuty mijały i nie przyszła. Po kilkunastu minutach ktoś chodził po parkingu, potem jakis facet coś wyciągał z auta obok albo raczej udawał i sprawdzał czy siedzę w aucie. Z okien nudynku co chwilę ktoś wygladał . Ona nie wychodziła.
Do samochodu przyszła dopiero po północy. Spytałem ją czy już się wybawiła. Odpowiedziała, że musiała wyjść ,bo ludzie co chwilę się pytali gdzie ja jestem . Czyli gdyby nie pytali to by siedziała tam jeszcze dłuzej. Fajnie.
Jakbym wiedział, że będę musiał tak godzinę siedziec to bym pojechał. Myślę że wielu by od razu pojechało.
Teraz jestem typkiem, co żony do tańca nie poprosi, nie umie tańczyć czy pizda po prostu. Dopiero musiał z firmy prawdziwy facet ją poprosic, to sobie biedna dziewczyna potanczyła chociaż. Co za nieudacznik. A potem jeszcze poszedł i siedział godzinę w samochodzie. A jej powiedział że jedzie do domu. Co za przegryw. Masakra.
W samochodzie, jak wracaliśmy, spytałem ją po co w ogóle mnie zaprosiła i dlaczego nie chciala ze mną tańczyć, a z kolegą poszła. Nic nie odpowiedziała.
Teraz się do siebie nie odzywamy.
Nie wiem dlaczego nie chciała ze mną tańczyc. Na ten bal nawet specjalnie kupiła sukienkę. Nie potrafię sobie odpowiedzieć dlaczego mi to zrobiła. Przecież wszyscy tańczyli ze swoimi partnerami. Wystarczyło żeby raz ze mną poszła tańczyć zanim ten facet ją zaprosił do tańca i nic by się nie stało. A jej koledzy i koleżanki też by się wtedy na nas nie patrzyli, że ona nie tańczy z mężem. Bo napewno to widzieli. Nie rozumiem jak można z kimś pójść razem i z nim nie tanczyc, pomimo że ja ją przecież kilka razy prosiłem do tańca. A potem ktoś podchodzi , prosi do tanca i ona idzie???
Myślałem że po to mnie zaprosiła żeby nie być sama i mieć z kim tańczyc i żeby nie było że każdy z kimś przyszedł a ona sama. Może miałem być tylko kierowca? A może to była kara za coś , coś zrobiłem, ale sobie nic nie przypominam ? Może za malo się interesowałem tym balem? Ale byłem chory przecież. Chyba że była pijana i nie wiedziała co robi? Ale pamiętam że mówiła że nie jest aż tak pijana żaby tańczyć do jakieś tam piosenki...
Faktycznie dziwnie żona się zachowała, jednak nie odbierałabym tego jako upokorzenie.
Długo jesteście małżeństwem?
Chodziliście wcześniej na jakieś podobne imprezy?
To wyglada jakbys mial niezdrowa paranoje, ze kazdy cie obserwuje, wskazuje palcami i obgaduje.
Zona zachowala sie kiepsko, ty nie lepiej.
Oboje wydajecie sie niewychowani i nie nauczeni co robi sie na imprezie typu bal. Jak ktos stoi/siedzi jak mruk i nie gada z goscmi, to jest znak, ze zle sie bawi. To jest normalne, ze na imprezie typu bal kobieta jest proszona do tanca przez innych mezczyzn i tak jakos wolno to poszlo skoro siedziala kilka godzin przy stoliku. Ty tez powinienes prosic inne kobiety do tanca w tym czasie lub zaczac tzw small talk z innymi goscmi. To, ze siedziales jak mruk i latalaes do samochodu siedziec tam jak w jaskini, to tylko sam sie tym skompromitowales.
Jej zachowanie wzgledem ciebie dziwne i chamskie, jak sie kogos zaprasz, to sie dba zeby czul sie komfortowo. Odmowa tanca tobie a pojsce ze wspolpracownikiem zalosne. Moze chciala cos tym zachowaniem udowodnic ludziom z ppracy, inaczej nie wiem po co cie zaprosila.
Przecież ta kobieta za grosz nie ma szacunku do Ciebie. Nie wiem z jakiego powodu. Kochanek jest jedną z możliwych opcji. Więc radze się przyjrzeć. Jak ona Cię traktowała wcześniej? Czy coś się zmieniło ostatnio? Jaką jest osobą? Jeśli idziesz na imprezę firmową ze swoją drugą połówką i wiesz, że ona nikogo nie zna to pierwsze co robisz to dbasz o to aby ta osoba się tam dobrze czuła. Ona miała Cię w dupie. Piszesz, że ośmieszała Cię przy całej firmie. Tak nie postępuje normalna kobieta, która szanuje swojego faceta. Co ważniejsze Ty sam siebie nie szanujesz.
Chciałem pojechać i ja zostawić ale nie jestem taki. Stwierdziłem , że poczekam, napewno pożegna sie z towarzystwem ,powie że musi już uciekać i do mnie przyjdzie. Myliłem sie. Minuty mijały i nie przyszła. Po kilkunastu minutach ktoś chodził po parkingu, potem jakis facet coś wyciągał z auta obok albo raczej udawał i sprawdzał czy siedzę w aucie. Z okien nudynku co chwilę ktoś wygladał . Ona nie wychodziła.
Ona pokazała zero szacunku a Ty jeszcze na nią czekałeś jak piesek. Przecież kobieta w życiu nie będzie kogoś pozwalającego sobie wejść na głowę szanować. Przypuszczam, że jedynie potrzebowała Cię jako kierowcy. Gdyby mi kobieta wywinęła taki numer to bym ją olał i wrócił do domu. I nie miałoby dla mnie kompletnie znaczenia ile ona ma do domu. Czy jest to 20 km czy 50 km.
5 2024-02-07 15:40:10 Ostatnio edytowany przez PiotrNet77 (2024-02-07 15:40:26)
Idę o zakład, że jakby poszła na ten bal sama, to poszłaby się seksić z kimś z firmy.
6 2024-02-07 15:40:17 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-02-07 15:40:37)
A w ogóle umiesz tańczyć?
Jak żona poszła z kimś tańczyć, to mogłeś poprosić do tańca inną kobietę.
Ale masz rację, jeden taniec powinna z Tobą zatańczyć, a może się wstydziła, bo wszyscy by powiedzieli, że nie umiesz tańczyć.
Tak się wychodzi jak się myśli, co inni powiedzą...
A w ogóle umiesz tańczyć?
Jak żona poszła z kimś tańczyć, to mogłeś poprosić do tańca inną kobietę.
Ale masz rację, jeden taniec powinna z Tobą zatańczyć, a może się wstydziła, bo wszyscy by powiedzieli, że nie umiesz tańczyć.Tak się wychodzi jak się myśli, co inni powiedzą...
Ale przecież autor tematu kilkukrotnie prosił żonę do tańca. Poza ty nie chce mi się wierzyć, że żona nie wiedziała jak tańczy przed zaproszeniem go na bal. A najmniejsze znaczenie to ma na imprezie firmowej, gdzie wszyscy pewnie chodzili po jakimś czasie dobrze zrobieni i mało kto zwracałby na to uwagę.
Przeciez sam napisales, ze nie lubisz tanczyc, wiec sie ciesz ze zona nie chciala tanczyc z Toba ,bo by sie ludzie na Ciebie gapili, a tego przeciez nie lubisz
A w ogóle umiesz tańczyć?
Jak żona poszła z kimś tańczyć, to mogłeś poprosić do tańca inną kobietę.
Ale masz rację, jeden taniec powinna z Tobą zatańczyć, a może się wstydziła, bo wszyscy by powiedzieli, że nie umiesz tańczyć.Tak się wychodzi jak się myśli, co inni powiedzą...
Nie wiem czy umiem tańczyć kiedyś z nia tańczyłem jakimś weselu i studniówce. Na żadne kursy tańca nie chodziłem. Ona raczej też nie chodziła. Myślę że jak tańczę to wygląda to jak taniec nie wiem.
10 2024-02-07 16:14:23 Ostatnio edytowany przez niewiemocochodzi123 (2024-02-07 16:16:16)
Przeciez sam napisales, ze nie lubisz tanczyc, wiec sie ciesz ze zona nie chciala tanczyc z Toba ,bo by sie ludzie na Ciebie gapili, a tego przeciez nie lubisz
No nie lubię, ale jak juz zaczniesz tańczyć i się rozkrecisz to potem tańczysz. Chyba wiesz o co chodzi . No ale chciałem z nią tańczyć pomimo to. To chyba dobrze ? Chciałem to dla niej zrobić o tańczyć żeby było miło, tak jak wszyscy , w końcu to miał być bal
wieka napisał/a:A w ogóle umiesz tańczyć?
Jak żona poszła z kimś tańczyć, to mogłeś poprosić do tańca inną kobietę.
Ale masz rację, jeden taniec powinna z Tobą zatańczyć, a może się wstydziła, bo wszyscy by powiedzieli, że nie umiesz tańczyć.Tak się wychodzi jak się myśli, co inni powiedzą...
Nie wiem czy umiem tańczyć kiedyś z nia tańczyłem jakimś weselu i studniówce. Na żadne kursy tańca nie chodziłem. Ona raczej też nie chodziła. Myślę że jak tańczę to wygląda to jak taniec nie wiem.
Idź na kurs i znajdź sobie nową żonę, bo u tej obecnej jesteś już na przegranej pozycji (nie szanuje Cię).
Żałuje że nie pojechałem i siedziałem w aucie. Ale ona też ubranie zostawiła w aucie kurtkę czapkę itd. to by było chamskie . Ale skąd mogłem wiedzieć że ona nie przyjdzie...
Żałuje że nie pojechałem i siedziałem w aucie. Ale ona też ubranie zostawiła w aucie kurtkę czapkę itd. to by było chamskie . Ale skąd mogłem wiedzieć że ona nie przyjdzie...
Trzeba bylo do niej z tel zadzwonic i powiedziec "ze musisz wracac do domu, a ona sobie wraca taxowka".... gdyby mnie facet tak.zostawil jak psa pod budynkiem to po 15 min spoznienia zostawila bym go samego i niech wraca na piechote
Żałuje że nie pojechałem i siedziałem w aucie. Ale ona też ubranie zostawiła w aucie kurtkę czapkę itd. to by było chamskie . Ale skąd mogłem wiedzieć że ona nie przyjdzie...
A to w jaki sposób się zachowała wobec Ciebie to jakie było? Dokładnie chamskie. Mogłeś jej zanieść kurtkę na salę i tyle. Oczywiście, że byłby z tego dym ale pokazałbyś, że masz jaja i nie dasz się tak traktować. A teraz to jak myślisz, że jakie ona ma zdanie o Tobie? Czy ona Cię szanowała do tej pory? Czy jej zachowanie to standard?
niewiemocochodzi123 napisał/a:Żałuje że nie pojechałem i siedziałem w aucie. Ale ona też ubranie zostawiła w aucie kurtkę czapkę itd. to by było chamskie . Ale skąd mogłem wiedzieć że ona nie przyjdzie...
A to w jaki sposób się zachowała wobec Ciebie to jakie było? Dokładnie chamskie. Mogłeś jej zanieść kurtkę na salę i tyle. Oczywiście, że byłby z tego dym ale pokazałbyś, że masz jaja i nie dasz się tak traktować. A teraz to jak myślisz, że jakie ona ma zdanie o Tobie? Czy ona Cię szanowała do tej pory? Czy jej zachowanie to standard?
Dokladnie ja bym.sobie nie pozwolila na takie traktowane gdybym miala partnera ktory mnie zostawia w aucie na niewiadomo ile czasu i lezie sie swietnie bawic z innymi to by w ulamku sekundy dawno przestal byc moim.partnerem.
16 2024-02-07 16:35:26 Ostatnio edytowany przez niewiemocochodzi123 (2024-02-07 16:36:09)
Teraz już zaczynam mysleć że ona mnie z kimś zdradza w pracy i dlatego nie chciała tańczyć żeby mu przykrości nie zrobić. Chociaż to głupie . I raczej nie mozliwe bo ja ja zawoze do pracy i odbieram po pracy. Nie miała by kiedy.
17 2024-02-07 16:36:37 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-02-07 16:36:51)
wieka napisał/a:A w ogóle umiesz tańczyć?
Jak żona poszła z kimś tańczyć, to mogłeś poprosić do tańca inną kobietę.
Ale masz rację, jeden taniec powinna z Tobą zatańczyć, a może się wstydziła, bo wszyscy by powiedzieli, że nie umiesz tańczyć.Tak się wychodzi jak się myśli, co inni powiedzą...
Nie wiem czy umiem tańczyć kiedyś z nia tańczyłem jakimś weselu i studniówce. Na żadne kursy tańca nie chodziłem. Ona raczej też nie chodziła. Myślę że jak tańczę to wygląda to jak taniec nie wiem.
Zapytaj żonę, ona będzie wiedziała.
Jak sam nie wiesz czy umiesz tańczyć, czyli masz masz poczucie rytmu, to pewnie muzyka Ci nie przeszkadza w tańcu
Nie lubisz tańczyć, bo widać nie umiesz i praktycznie nie tańczysz, więc koło się zamyka.
Teraz już zaczynam mysleć że ona mnie z kimś zdradza w pracy i dlatego nie chciała tańczyć żeby mu przykrości nie zrobić. Chociaż to głupie . I raczej nie mozliwe bo ja ja zawoze do pracy i odbieram po pracy. Nie miała by kiedy.
Co nie znaczy, że tego nie robi po pracy, czy w delegacjach. Chociaż w pracy też niezłe akcje bywają. Nic nie napisałeś, jak ona się do tej pory zachowywała względem Ciebie.
niewiemocochodzi123 napisał/a:Teraz już zaczynam mysleć że ona mnie z kimś zdradza w pracy i dlatego nie chciała tańczyć żeby mu przykrości nie zrobić. Chociaż to głupie . I raczej nie mozliwe bo ja ja zawoze do pracy i odbieram po pracy. Nie miała by kiedy.
Co nie znaczy, że tego nie robi po pracy, czy w delegacjach. Chociaż w pracy też niezłe akcje bywają. Nic nie napisałeś, jak ona się do tej pory zachowywała względem Ciebie.
Dokladnie niewiadomo co w pracy sie dzieje
niewiemocochodzi123 napisał/a:Żałuje że nie pojechałem i siedziałem w aucie. Ale ona też ubranie zostawiła w aucie kurtkę czapkę itd. to by było chamskie . Ale skąd mogłem wiedzieć że ona nie przyjdzie...
Trzeba bylo do niej z tel zadzwonic i powiedziec "ze musisz wracac do domu, a ona sobie wraca taxowka".... gdyby mnie facet tak.zostawil jak psa pod budynkiem to po 15 min spoznienia zostawila bym go samego i niech wraca na piechote
Przez chwile miałem taki pomysł ale tam w środku nie było zasięgu ani internetu nic zero
niewiemocochodzi123 napisał/a:Teraz już zaczynam mysleć że ona mnie z kimś zdradza w pracy i dlatego nie chciała tańczyć żeby mu przykrości nie zrobić. Chociaż to głupie . I raczej nie mozliwe bo ja ja zawoze do pracy i odbieram po pracy. Nie miała by kiedy.
Co nie znaczy, że tego nie robi po pracy, czy w delegacjach. Chociaż w pracy też niezłe akcje bywają. Nic nie napisałeś, jak ona się do tej pory zachowywała względem Ciebie.
Między nami było wszystko ok. Normalne pierdoły jak to w małżeństwie typu skarpetki na podłodze czy że talerza nie wyniosłem do kuchni . Tyle . Tak to wszystko w porządku .
JuliaUK33 napisał/a:niewiemocochodzi123 napisał/a:Żałuje że nie pojechałem i siedziałem w aucie. Ale ona też ubranie zostawiła w aucie kurtkę czapkę itd. to by było chamskie . Ale skąd mogłem wiedzieć że ona nie przyjdzie...
Trzeba bylo do niej z tel zadzwonic i powiedziec "ze musisz wracac do domu, a ona sobie wraca taxowka".... gdyby mnie facet tak.zostawil jak psa pod budynkiem to po 15 min spoznienia zostawila bym go samego i niech wraca na piechote
Przez chwile miałem taki pomysł ale tam w środku nie było zasięgu ani internetu nic zero
Może to lepiej jakby się z buta przeszła:) Chociaż pewnie ktoś by ją i tak podwiózł.
JuliaUK33 napisał/a:niewiemocochodzi123 napisał/a:Żałuje że nie pojechałem i siedziałem w aucie. Ale ona też ubranie zostawiła w aucie kurtkę czapkę itd. to by było chamskie . Ale skąd mogłem wiedzieć że ona nie przyjdzie...
Trzeba bylo do niej z tel zadzwonic i powiedziec "ze musisz wracac do domu, a ona sobie wraca taxowka".... gdyby mnie facet tak.zostawil jak psa pod budynkiem to po 15 min spoznienia zostawila bym go samego i niech wraca na piechote
Przez chwile miałem taki pomysł ale tam w środku nie było zasięgu ani internetu nic zero
To trzeba bylo odjechac proste. Co to wogole znaczy ze zona tak traktuje meza albo maz zone? Jakby tam siedziala od 12 w poludnie do polnocy to tez bys na nia ciepliwie czekal? Wogole czemu bez Ciebie tam poszla. Ona sie nie przejmowala co z Toba w aucie, ze tak dlugo sam siedzisz tylko sie swietnie bawila
Robsonpl napisał/a:niewiemocochodzi123 napisał/a:Teraz już zaczynam mysleć że ona mnie z kimś zdradza w pracy i dlatego nie chciała tańczyć żeby mu przykrości nie zrobić. Chociaż to głupie . I raczej nie mozliwe bo ja ja zawoze do pracy i odbieram po pracy. Nie miała by kiedy.
Co nie znaczy, że tego nie robi po pracy, czy w delegacjach. Chociaż w pracy też niezłe akcje bywają. Nic nie napisałeś, jak ona się do tej pory zachowywała względem Ciebie.
Dokladnie niewiadomo co w pracy sie dzieje
Ja ją odbieram po pracy i jedziemy odebrać dzieci przedszkola i zlobka i do domu. Do sklepu przeważnie razem idziemy cała rodzina oprócz.malych zakopow gdzieś na osiedlu
Między nami było wszystko ok. Normalne pierdoły jak to w małżeństwie typu skarpetki na podłodze czy że talerza nie wyniosłem do kuchni . Tyle . Tak to wszystko w porządku .
A jest jakieś pożądanie, fascynacja, seks? Żona unika seksu? Znika gdzieś na dłużej? Siedzi dużo w telefonie? Zmieniła sposób odnoszenia się do Ciebie? Bo to zachowanie jest bardzo dziwne.
26 2024-02-07 16:50:16 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-02-07 16:53:06)
niewiemocochodzi123 napisał/a:Teraz już zaczynam mysleć że ona mnie z kimś zdradza w pracy i dlatego nie chciała tańczyć żeby mu przykrości nie zrobić. Chociaż to głupie . I raczej nie mozliwe bo ja ja zawoze do pracy i odbieram po pracy. Nie miała by kiedy.
Co nie znaczy, że tego nie robi po pracy, czy w delegacjach. Chociaż w pracy też niezłe akcje bywają. Nic nie napisałeś, jak ona się do tej pory zachowywała względem Ciebie.
Przesada... jak żona męczy się z mężem w tańcu, to się nie dziwię, że nie chciała tańczyć.
Wszyscy byli z partnerami, to i chciała też być z mężem.
Nie dorabiajcie gęby...
Autor mógł tańczyć z innymi, tak jak i rozmawiać, obcych można zapoznać, ale widać jest bardzo wycofany, wiec w sumie pretensje do siebie, że się dobrze nie bawił.
Swego czasu pisała tu kobieta, której mąż nie lubi tańczyć, więc na imprezie siedzi przy barze, a ona tańczy z innymi, w kółeczku, po prostu dobrze się bawi... bo nie ma wyjścia.
Dziękuję Wam że mi odpisaliscie i poświęciliście mi swój czas. Naprawdę. Chciałem po prostu poznać opinie innych i to z siebie wyrzucić . Dzięki.
niewiemocochodzi123 napisał/a:Między nami było wszystko ok. Normalne pierdoły jak to w małżeństwie typu skarpetki na podłodze czy że talerza nie wyniosłem do kuchni . Tyle . Tak to wszystko w porządku .
A jest jakieś pożądanie, fascynacja, seks? Żona unika seksu? Znika gdzieś na dłużej? Siedzi dużo w telefonie? Zmieniła sposób odnoszenia się do Ciebie? Bo to zachowanie jest bardzo dziwne.
Seksu unika ale mówi że jest.zmeczona mamy 2 dzieci i późno kladziemy je spać więc chyba to normalne.
niewiemocochodzi123 napisał/a:Między nami było wszystko ok. Normalne pierdoły jak to w małżeństwie typu skarpetki na podłodze czy że talerza nie wyniosłem do kuchni . Tyle . Tak to wszystko w porządku .
A jest jakieś pożądanie, fascynacja, seks? Żona unika seksu? Znika gdzieś na dłużej? Siedzi dużo w telefonie? Zmieniła sposób odnoszenia się do Ciebie? Bo to zachowanie jest bardzo dziwne.
Seksu unika ale mówi że jest.zmeczona mamy 2 dzieci i późno kladziemy je spać więc chyba to . normalne. Raz na miesiąc może się uda ja namówic.bo to ja zawsze musze inicjować zbliżenie.
Robsonpl napisał/a:niewiemocochodzi123 napisał/a:Teraz już zaczynam mysleć że ona mnie z kimś zdradza w pracy i dlatego nie chciała tańczyć żeby mu przykrości nie zrobić. Chociaż to głupie . I raczej nie mozliwe bo ja ja zawoze do pracy i odbieram po pracy. Nie miała by kiedy.
Co nie znaczy, że tego nie robi po pracy, czy w delegacjach. Chociaż w pracy też niezłe akcje bywają. Nic nie napisałeś, jak ona się do tej pory zachowywała względem Ciebie.
Przesada... jak żona męczy się z mężem w tańcu, to się nie dziwię, że nie chciała tańczyć.
Wszyscy byli z partnerami, to i chciała też być z mężem.
Nie dorabiajcie gęby...Autor mógł tańczyć z innymi, tak jak i rozmawiać, obcych można zapoznać, ale widać jesteś bardzo wycofany, wiec w sumie pretensje do siebie, że się dobrze nie bawił.
Swego czasu pisała tu kobieta, której mąż nie lubi tańczyć, więc na imprezie siedzi przy barze, a ona tańczy z innymi, w kółeczku, po prostu dobrze się bawi... bo nie ma wyjścia.
To, że autor nie lubi takich imprez i się źle na nich czuje to jasne bo sam o tym pisał. Zauważ, że to ona chciała aby poszedł z nią na tą imprezę, więc mając widzę na temat osobowości męża i jego umiejętności tanecznych, powinna zapewnić aby czuł się możliwie komfortowo w nieznanym towarzystwie. Przykład kobiety, który podajesz jest znacząco inny bo jej facet nie lubi tańczyć i siedzi przy barze. A autor tematu pomimo tego, że nie lubi to prosił do tańca swoją żonę kilkukrotnie. A ona za każdym razem odmawiała ale za to tańczyła z innym. Spróbuj odwrócić sytuację i wyobraź sobie, że na taką imprezę firmową, gdzie nie znasz nikogo zaprasza Cię, Twój facet/mąż. Ty chcesz zatańczyć on Ci cały czas odmawia a potem zostawia Cię samą i idzie tańczyć z koleżankami z pracy. Jak byś się w takiej sytuacji czuła?
Nie twierdzę, że żona go zdradza ale jest to jedna z możliwych opcji, bo ewidentnie go nie szanuje.
Żona zachowała się mega chamsko wobec Ciebie więc macie o czym pogadać ale widzę że z Tobą nie jest za dobrze. Jesteś paranoikiem ? Ludzie Cię obserwują i obgadują no i co z tego? Miałam wrażenie że czytam wpis zakompleksionego 15 latka a nie dorosłego żonatego faceta :0
Żona zachowała się mega chamsko wobec Ciebie więc macie o czym pogadać ale widzę że z Tobą nie jest za dobrze. Jesteś paranoikiem ? Ludzie Cię obserwują i obgadują no i co z tego? Miałam wrażenie że czytam wpis zakompleksionego 15 latka a nie dorosłego żonatego faceta :0
Z tym zdradzaniem to nieźle pojechałeś, wiem że faceci trzymają sztamę ale nie musisz aż tak dokładać do dramy XD
wieka napisał/a:Robsonpl napisał/a:Co nie znaczy, że tego nie robi po pracy, czy w delegacjach. Chociaż w pracy też niezłe akcje bywają. Nic nie napisałeś, jak ona się do tej pory zachowywała względem Ciebie.
Przesada... jak żona męczy się z mężem w tańcu, to się nie dziwię, że nie chciała tańczyć.
Wszyscy byli z partnerami, to i chciała też być z mężem.
Nie dorabiajcie gęby...Autor mógł tańczyć z innymi, tak jak i rozmawiać, obcych można zapoznać, ale widać jesteś bardzo wycofany, wiec w sumie pretensje do siebie, że się dobrze nie bawił.
Swego czasu pisała tu kobieta, której mąż nie lubi tańczyć, więc na imprezie siedzi przy barze, a ona tańczy z innymi, w kółeczku, po prostu dobrze się bawi... bo nie ma wyjścia.
To, że autor nie lubi takich imprez i się źle na nich czuje to jasne bo sam o tym pisał. Zauważ, że to ona chciała aby poszedł z nią na tą imprezę, więc mając widzę na temat osobowości męża i jego umiejętności tanecznych, powinna zapewnić aby czuł się możliwie komfortowo w nieznanym towarzystwie. Przykład kobiety, który podajesz jest znacząco inny bo jej facet nie lubi tańczyć i siedzi przy barze. A autor tematu pomimo tego, że nie lubi to prosił do tańca swoją żonę kilkukrotnie. A ona za każdym razem odmawiała ale za to tańczyła z innym. Spróbuj odwrócić sytuację i wyobraź sobie, że na taką imprezę firmową, gdzie nie znasz nikogo zaprasza Cię, Twój facet/mąż. Ty chcesz zatańczyć on Ci cały czas odmawia a potem zostawia Cię samą i idzie tańczyć z koleżankami z pracy. Jak byś się w takiej sytuacji czuła?
Nie twierdzę, że żona go zdradza ale jest to jedna z możliwych opcji, bo ewidentnie go nie szanuje.
Co by nie mówić, nie widzę, żeby to miało coś wspólnego ze zdradą.
Żona zachowała się mega chamsko wobec Ciebie więc macie o czym pogadać ale widzę że z Tobą nie jest za dobrze. Jesteś paranoikiem ? Ludzie Cię obserwują i obgadują no i co z tego? Miałam wrażenie że czytam wpis zakompleksionego 15 latka a nie dorosłego żonatego faceta :0
Też odniosłam takie wrażenie.
35 2024-02-07 17:17:00 Ostatnio edytowany przez Robsonpl (2024-02-07 17:19:04)
Seksu unika ale mówi że jest.zmeczona mamy 2 dzieci i późno kladziemy je spać więc chyba to normalne.
Ale już to jest jakiś sygnał warty sprawdzenia jako jedna z potencjalnych możliwości. Zauważ, że ona nawet nie potrafiła/nie chciała Ci wytłumaczyć dlaczego tak postąpiła. Przecież normalnie kobieta próbowałaby coś wytłumaczyć nawet w stylu "bo wiem, że nie lubisz tańczyć". A przede wszystkim przeprosiłaby Cię. Ona zaś temat zbywa milczeniem i niewiedzą na temat motywów swojego postępowania. Dziwne to jest bardzo.
Co by nie mówić, nie widzę, żeby to miało coś wspólnego ze zdradą.
Brak szacunku może właśnie być jednym z objawów. Często kobiety zdradzające swoich mężów wręcz gardzą nimi.
Mnie się wydaje, że ta żona sama ze sobą jakieś walki wewnętrzne toczyła siedząc kilka godzin przy stoliku z mężem, nie tańcząc.
Ona też jest z tej samej gliny co autor, zależy jej na zdaniu innych o sobie.
Szkoda, że nie można wiedzieć co ją powstrzymywało przed pójściem w tany z małżonkiem, który do tańca zapraszał.
I co sprawiło, ze w końcu się przełamała i poszła tańczyć z panem kierownikiem.
Może to, ze odmowa temu starszemu panu miałaby jakieś mało przyjemne konsekwencje?
Na pewno nie miała zamiaru upokarzać męża.
W sumie to samą siebie upokorzyła.
niewiemocochodzi123 napisał/a:Seksu unika ale mówi że jest.zmeczona mamy 2 dzieci i późno kladziemy je spać więc chyba to normalne.
Ale już to jest jakiś sygnał warty sprawdzenia jako jedna z potencjalnych możliwości. Zauważ, że ona nawet nie potrafiła/nie chciała Ci wytłumaczyć dlaczego tak postąpiła. Przecież normalnie kobieta próbowałaby coś wytłumaczyć nawet w stylu "bo wiem, że nie lubisz tańczyć". A przede wszystkim przeprosiłaby Cię. Ona zaś temat zbywa milczeniem i niewiedzą na temat motywów swojego postępowania. Dziwne to jest bardzo.
wieka napisał/a:Co by nie mówić, nie widzę, żeby to miało coś wspólnego ze zdradą.
Brak szacunku może właśnie być jednym z objawów. Często kobiety zdradzające swoich mężów wręcz gardzą nimi.
Ja się nie dziwię, bo widać, że żona nosi spodnie w tym związku.
Żona zachowała się mega chamsko wobec Ciebie więc macie o czym pogadać ale widzę że z Tobą nie jest za dobrze. Jesteś paranoikiem ? Ludzie Cię obserwują i obgadują no i co z tego? Miałam wrażenie że czytam wpis zakompleksionego 15 latka a nie dorosłego żonatego faceta :0
Może masz rację, muszę o tym poczytać
Nikt ci nie napisze co w jej głowie siedziało. Z innych wątków tego forum wiem, że są żony, które traktują swoich mężów jak mebel domowy. A intrygujący potrafi być np. kolega z pracy. Na jego temat potrafia nam tu pisać całe elaboraty. A o mężu nic.
Zapewne nie powinieneś się tam znaleźć, bo wyszedłeś ze świata, który dom się nazywa. Ona tam się czuła jak ryba w wodzie, a ty robiłeś za 5 koło u wozu. No ale spotkanie z małżonkami, to spotkanie z małżonkami.
anetas napisał/a:Żona zachowała się mega chamsko wobec Ciebie więc macie o czym pogadać ale widzę że z Tobą nie jest za dobrze. Jesteś paranoikiem ? Ludzie Cię obserwują i obgadują no i co z tego? Miałam wrażenie że czytam wpis zakompleksionego 15 latka a nie dorosłego żonatego faceta :0
Może masz rację, muszę o tym poczytać
Nie, nie jestem . Zdecydowanie nie. Chyba że jakaś mini lajtowa wersja i to rzadko.
Ja się nie dziwię, bo widać, że żona nosi spodnie w tym związku.
Trudno mi powiedzieć jak na co dzień wygląda ich związek bo autor tylko napisał, że normalnie ale w tej konkretnej sytuacji to swoje jaja niestety schował do słoika. Niestety ale gdy kobieta nosi spodnie to automatycznie traci kobiecość a facet traci męskość. Więc scenariusz romansu staje się wtedy możliwy.
Nie jest to jedyna możliwa opcja bo kluczowe jest jak ich relacja wygląda na co dzień. W połączeniu z tym unikaniem seksu i zbywaniem jego pytań o jej postępowanie, to już warte jest przyjrzeniu się.
wieka napisał/a:Ja się nie dziwię, bo widać, że żona nosi spodnie w tym związku.
Trudno mi powiedzieć jak na co dzień wygląda ich związek bo autor tylko napisał, że normalnie ale w tej konkretnej sytuacji to swoje jaja niestety schował do słoika. Niestety ale gdy kobieta nosi spodnie to automatycznie traci kobiecość a facet traci męskość. Więc scenariusz romansu staje się wtedy możliwy.
Nie jest to jedyna możliwa opcja bo kluczowe jest jak ich relacja wygląda na co dzień. W połączeniu z tym unikaniem seksu i zbywaniem jego pytań o jej postępowanie, to już warte jest przyjrzeniu się.
Ale nie można wszędzie szukać zdrady... Jakby tak patrzeć to w każdym związku jest możliwa.
Ostatnio facet pisał, że związek miał idealny, a zakochał się w innej, do tego przeżywał to jak żaba okres
43 2024-02-07 17:48:59 Ostatnio edytowany przez niewiemocochodzi123 (2024-02-07 17:54:46)
W zdradę nie wierzę. jestem pewny na 99.99% że by mi tego nie zrobiła. Nawet nie ma kiedy.
Nie wiem czemu sie przejąłem w ogóle tymi ludźmi i tym co sobie myślą. Nie znam ich i raczej nie będę widzieć wiecej. Teraz to zresztą napewno nie. W sumie mam ich po prostu w d..... czemu się wtedy tym tak przejmowałem nie wiem. Ale to tak jest jak się jakaś sytuację przeanalizuje później.
W zdradę nie wierzę. jestem pewny na 99.99% że by mi tego nie zrobiła. Nawet nie ma kiedy.
Pewna to jest śmierć i podatki...ale niepotrzebnie zasiano u Ciebie ziarno niepewności, teraz będzie Ci to chodziło po głowie, choć nie było żadnych podstaw.
Z tym seksem bardziej się postaraj, rozmawiaj z żoną o swoich potrzebach, samopoczucou, wzajemnym zrozumieniu...
niewiemocochodzi123 napisał/a:W zdradę nie wierzę. jestem pewny na 99.99% że by mi tego nie zrobiła. Nawet nie ma kiedy.
Pewna to jest śmierć i podatki...ale niepotrzebnie zasiano u Ciebie ziarno niepewności, teraz będzie Ci to chodziło po głowie, choć nie było żadnych podstaw.
Z tym seksem bardziej się postaraj, rozmawiaj z żoną o swoich potrzebach, samopoczucou, wzajemnym zrozumieniu...
Mi się niekiedy też już nie chce jak jest późno , dzieci potrafią wykończyc szczególnie ten starszy bo co chwilę mama to mama tamto .:)
wieka napisał/a:niewiemocochodzi123 napisał/a:W zdradę nie wierzę. jestem pewny na 99.99% że by mi tego nie zrobiła. Nawet nie ma kiedy.
Pewna to jest śmierć i podatki...ale niepotrzebnie zasiano u Ciebie ziarno niepewności, teraz będzie Ci to chodziło po głowie, choć nie było żadnych podstaw.
Z tym seksem bardziej się postaraj, rozmawiaj z żoną o swoich potrzebach, samopoczucou, wzajemnym zrozumieniu...
Mi się niekiedy też już nie chce jak jest późno , dzieci potrafią wykończyc szczególnie ten starszy bo co chwilę mama to mama tamto .:)
E tam, to z libido u Ciebie też cienko
To dobrze nie wróży.
Porozmawiaj z żoną na temat tamtej sytuacji ale radzę się przyjrzeć czy nie ma jakiś skoków w bok. Bo ten brak szacunku to jest totalnie dziwny.
Porozmawiaj z żoną na temat tamtej sytuacji
Nie będzie żadnej rozmowy. Oboje wrócą do tego co było, nikt nie będzie chciał prawdy, bo po co ona komu?
Dzięki wszystkim jeszcze raz. Naprawdę mi pomogliście.
W zdradę nie wierzę. jestem pewny na 99.99% że by mi tego nie zrobiła. Nawet nie ma kiedy.
https://www.youtube.com/watch?v=NklSgmYbpSE
Więc sprawdź lepiej bo jakieś przesłanki są.
Robsonpl napisał/a:Porozmawiaj z żoną na temat tamtej sytuacji
Nie będzie żadnej rozmowy.
Oboje wrócą do tego co było, nikt nie będzie chciał prawdy, bo po co ona komu?
U nas to tak właśnie zwykle się kończy. Samo przechodzi. Myślę że ona w ogóle nie wie w czym ja miałem problem. I się obraziła na mnie za to że poszedłem do auta i ja zostawiłem. Bez powodu.
Legat napisał/a:Robsonpl napisał/a:Porozmawiaj z żoną na temat tamtej sytuacji
Nie będzie żadnej rozmowy.
Oboje wrócą do tego co było, nikt nie będzie chciał prawdy, bo po co ona komu?
U nas to tak właśnie zwykle się kończy. Samo przechodzi. Myślę że ona w ogóle nie wie w czym ja miałem problem. I się obraziła na mnie za to że poszedłem do auta i ja zostawiłem. Bez powodu.
To kumunikacja też u was super
niewiemocochodzi123 napisał/a:Legat napisał/a:Nie będzie żadnej rozmowy.
Oboje wrócą do tego co było, nikt nie będzie chciał prawdy, bo po co ona komu?
U nas to tak właśnie zwykle się kończy. Samo przechodzi. Myślę że ona w ogóle nie wie w czym ja miałem problem. I się obraziła na mnie za to że poszedłem do auta i ja zostawiłem. Bez powodu.
To kumunikacja też u was super
No ja ją zapytałem dlaczego ze mną nie tańczyła a z tym dziadem poszła i po co mnie w ogole zaprosiła. No ale brak odpowiedzi. Myślę że jakbym zapytał jeszcze raz to też nie odpowie bo na to się nie da sensownie odpowiedziec xD
No ja ją zapytałem dlaczego ze mną nie tańczyła a z tym dziadem poszła i po co mnie w ogole zaprosiła. No ale brak odpowiedzi. Myślę że jakbym zapytał jeszcze raz to też nie odpowie bo na to się nie da sensownie odpowiedziec xD
No właśnie w tym rzecz. Dlatego sprawa jest mega dziwna.
niewiemocochodzi123 napisał/a:No ja ją zapytałem dlaczego ze mną nie tańczyła a z tym dziadem poszła i po co mnie w ogole zaprosiła. No ale brak odpowiedzi. Myślę że jakbym zapytał jeszcze raz to też nie odpowie bo na to się nie da sensownie odpowiedziec xD
No właśnie w tym rzecz. Dlatego sprawa jest mega dziwna.
Nie wiem czy taka dziwna, może też powiedzieć mężowi prosto w twarz, bo tańczysz jak noga stołowa, nie byłoby dla nikogo komfortowe.
Takie rozmowy powinny być dawno "przerobione ", a nie dopiero po ptokach, w ogóle widać nie rozmawia się na trudne tematy, bo to samo w sobie nie jest łatwe.
Nikt nie lubi krytyki, a niektórzy są wręcz przewrażliwieni...
Zachowała się jak burak, współczuję..
Niech sobie chodzi sama na imprezy
[
Czytam i czytam i nie zauważyłam, żeby ktoś zwrócił uwagę, że oni przy stoliku siedzieli tylko we dwoje.
Z tego czego doświadczyłam chodząc z mężem na imprezy (nie koniecznie firmowe nie te czasy) zasada była, że pierwszy taniec na imprezie tańczę z mężem (inne pary też) a później bawimy się razem wszyscy ze wszystkimi. No ale przecież oni siedzieli tylko we dwoje. Chyba Żona też nie miała wspólnego towarzystwa -koleżanek w pracy - skoro przy innych stolikach gadali i śmieli się, więc było wesoło. Sam widok, że na imprezie siedzą przy stoliku tylko we dwoje był nieco dziwny.
[
Czytam i czytam i nie zauważyłam, żeby ktoś zwrócił uwagę, że oni przy stoliku siedzieli tylko we dwoje.
Z tego czego doświadczyłam chodząc z mężem na imprezy (nie koniecznie firmowe nie te czasy) zasada była, że pierwszy taniec na imprezie tańczę z mężem (inne pary też) a później bawimy się razem wszyscy ze wszystkimi. No ale przecież oni siedzieli tylko we dwoje. Chyba Żona też nie miała wspólnego towarzystwa -koleżanek w pracy - skoro przy innych stolikach gadali i śmieli się, więc było wesoło. Sam widok, że na imprezie siedzą przy stoliku tylko we dwoje był nieco dziwny.
Nie siedzieli przy stoliku sami, nie wiem skąd to wzięłaś.
Mnie coś innego zdziwiło.
Autor napisał, ze swoją kurtkę wziął z korytarza i wyszedł. Natomiast kurtka i czapka żony była cały czas w aucie.
Dziwi mnie to ponieważ mężczyzna na balu jest najczęściej w garniturze i da się przejść z auta do sali balowej bez kurtki.
Natomiast w sukience, która jest raczej z cienkiego materiału to nie widziałam aby jakaś kobieta tak praktykowała.
Coś mi tu nie gra.
60 2024-02-08 11:18:13 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-02-08 11:18:27)
Czytam i czytam i nie zauważyłam, żeby ktoś zwrócił uwagę, że oni przy stoliku siedzieli tylko we dwoje.
Przecież napisał
Ludzie z naszego stolika i z tych stolików obok co chwilę szli tańczyć, wracali i znowu tanczyli. My cały czas siedzieliśmy.
Autorze, żona ma Cię gdzieś. Jesteś pewien, że chcesz w taki sposób spędzić resztę życia? z tą kobietą?...
Żona z pewnością wie, że nie lubisz tańczyć. Może mówiłeś jej, że nie chcesz iść, może wiedziała, że to dla ciebie żadna przyjemność. Może nie zdawałeś sobie z tego sprawy, ale prosząc ją do tańca sprawiałeś wrażenie, że robisz to z łaski, może do tego wszystkiego miałeś kwaśną minę i wyglądałeś na obrażonego na cały świat, może czuła, że to dla ciebie poświęcenie i się zwyczajnie wkurzyła.
Nie dorabiaj sobie teorii.
Żona poszła na imprezę firmową z dwóch powodów. Pierwszy to po prostu oderwać się od szarej rzeczywistości i ciągłego latania nad dziećmi. Drugi to aby zacieśnić stosunki z ludźmi w pracy i dobrze wypaść w ich oczach. Zabrała Cię abyś jej w tym pomógł. Tyle że Ty zamiast pokazać swoje radosne oblicze siedziałeś być może naburmuszony przy stoliku z nią. Po jakimś czasie było wam po prostu nudno. Przyszedł przełożony (lub ktoś ważny w firmie) i mu po prostu nie wypadało odmówić. Po takiej akcji zamiast samemu iść w tango to dalej siedziałeś sam coraz bardziej obrażony. A ona pewnie po alkoholu po prostu Cię olała. Tak zachowała się bardzo niefajnie względem Ciebie.
To co powinieneś przemyśleć to swoje zachowanie. Po co tam poszedłeś i czy zrealizowałeś ten plan. Bo byłeś jak taka kula u nogi co skupiona jest tylko na sobie i swoich negatywnych emocjach. Poszedłeś tam dla żony to czemu dla niej nie wytrwałeś? Czemu nie mogłeś po prostu udawać że się dobrze bawisz i zagadać do innych? Zamiast tego wyszedłeś na gościa co całą imprezę przesiedział na krześle a potem robił dziwne dramy zmieniając miejsce siedzenia z krzesła na samochód.
Żona chyba po prostu nie lubi spędzać z Tobą czasu. Być może dlatego że spędzacie go razem tak dużo. Do tego trudno się dobrze bawić przy kimś co siedzi i tylko myśli o tym czy inni go nie obgadują. Teraz też po fakcie zamiast pokazać pozytywną energię że warto z Tobą być to się fochacie przez całe dnie.
Czujesz się upokorzony i pytanie co z tym chcesz zrobić. Chcesz się taplać w tych negatywnych emocjach i tak jak wtedy w samochodzie będziesz czekał licząc że skruszona przyjdzie Cię przepraszać? Obawiam się że się nie doczekasz.
Wyjdź z inicjatywą i zrób coś dobrego dla siebie coś co Tobie sprawi przyjemność i podniesie poziom zadowolenia. Już wiesz że w kwestii dobrych emocji póki co nie możesz na nią liczyć więc zrób coś sam.
Żona z pewnością wie, że nie lubisz tańczyć. Może mówiłeś jej, że nie chcesz iść, może wiedziała, że to dla ciebie żadna przyjemność. Może nie zdawałeś sobie z tego sprawy, ale prosząc ją do tańca sprawiałeś wrażenie, że robisz to z łaski, może do tego wszystkiego miałeś kwaśną minę i wyglądałeś na obrażonego na cały świat, może czuła, że to dla ciebie poświęcenie i się zwyczajnie wkurzyła.
Nie dorabiaj sobie teorii.
Miałem już tu nic nie pisać ale nie wierzę w to co przeczytałem.
Rozumiem. Czyli nie miałem prawa jej prosić do tańca dopóki nie będę tego robił z radoscią? Czyli wina był nieodpowiedni uśmiech i że jej nie poprosiłem do tańca wierszem np. 13 zglłoskowcem jak w Panu Tadeuszu np. ? Kwaśna minę i obrażony to ja byłem kiedy poszła tańczyć z tym facetem. Nie wiem jak można prosić kogoś z łaski do tańca. Z łaski to się można zgodzić np mówiąc "no dobra skoro tak bardzo chcesz ". Jak można się na kogoś wkurzyć że się dla ciebie poświęca ? To raczej dobrze że się poświęca i pomimo to robi coś dla drugiej osoby. Kto tu dorabia teorie ?
Jak można tłumaczyć takie zachowanie żony?
Kompletnie bez klasy i szacunku dla męża.
Masakra.