Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 61 ]

Temat: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Cześć wszystkim,

mam 30 lat, mój były Partner 36 lat. Byliśmy razem 6 miesięcy. Bardzo burzliwych. W zasadzie kłótnie zaczęły się już w drugim miesiącu naszej znajomości. Początkowo powodem była głównie jego zazdrość. I nie była to zazdrość jedynie skierowana wobec mężczyzn (i tak nie miał żadnych powodów), ale również zazdrość o moje relacje z rodzicami, o moich przyjaciół, a nawet o mojego psa. Zwracał mi uwagę, że moja więź z rodzicami jest toksyczna i nie zna żadnej 30latki, która odwiedza dom rodzinny 3 razy w tygodniu (mam do rodziców 15 min drogi autem, często były to spotkania trwające 2-3h), zdarzało się, że mówił, mi np. "częściej się widziałaś z psem rodziców w tym tygodniu, niż ze mną uprawiałaś seks". Moje relacje z przyjaciółmi też nazwał toksycznymi. Miałam wrażenie, że robi wszystko, aby zniechęcić mnie do kontaktów z nimi.

Szybko zaczęły się też pytania o wspólne mieszkanie. Mówiłam, że nie jestem gotowa i że nie mogę zdecydować się na wspólne mieszkanie w momencie, kiedy jest między nami tyle spięć, zwyczajnie się bałam. A może tak naprawdę bałam się zamknięta w złotej klatce? Zaczęła się presja i zarzucanie mi, że to pewnie przez to, że nie umiem się oddzielić od rodziców. Do wszystkiego potrafił dopisać ideologie, często takie, na które w życiu bym nie wpadła. Było między nami sporo sytuacji, które były dla mnie chore i nigdy w życiu nie doświadczyłam czegoś takiego. Podczas kłótni na odległość jeździliśmy się do siebie w środku nocy, wkurzeni, pisaliśmy po kilkanaście godzin, krzyczeliśmy do słuchawki. Tak - ja również. Byłam totalnie wyprowadzona z równowagi, wkurzona na jego manipulacje. Mówił np., że nie chce żebym przyjeżdżała, po czym gniewał się na mnie i dopiero po kilku h oznajmiał, że jak mogłam nie przyjechać. Wysyłał totalnie sprzeczne sygnały. Jak się kłóciliśmy bombardował mnie telefonami, milionem wiadomości, dzień, noc, na każdym komunikatorze. Głowa mi pękała, myślałam, że oszaleje, kiedy mówiłam, że potrzebuję odpocząć to pytał "to ile mam czekać?". Nigdy nie wiedziałam czego on oczekuje, czego tak naprawdę chce, musiałam zgadywać, a jeśli nie zgadłam to się na mnie obrażał. Wszystko robiłam źle, nic mu nie pasowało, w towarzystwie sprawdzał czy patrzę się na jego kolegów, a potem robił mi uwagi, że się śmiałam z czyjegoś żartu, albo że patrzyłam na jego przyjaciela, bo mi się podoba. Był zły jak nie adorowałam go w towarzystwie, wszystkie takie rzeczy brał bardzo personalnie, na zasadzie - nie patrzysz na mnie = już Ci się nie podobam, odmawiasz mi dzisiaj seksu = już Cię nie podniecam. Wszystko było wymierzone w jego stronę, nawet coś, co nie miało w ogóle związku z nim. Cały czas czułam ogromną presję, kontrolę, nabawiłam się zaburzeń snu, przez te wieczne nocne kłótnie, zaburzeń odżywiania, a także 2x doświadczyłam ataku paniki.

Kiedy byliśmy fizycznie razem - wtedy było ok, jakby czuł się bezpieczny. Jak tylko się oddalałam - wariował. W końcu po pół roku odeszłam. Pomimo, że od 3. miesiąca związku był w terapii, nie mogłam dłużej tego znieść i w trosce o swoje dobre i swoje zdrowie odpuściłam tę relację. Nie mieliśmy kontaktu około miesiąca (znikomy, ja nie odpisywałam, zablokowałam numer), ale zaczęliśmy znowu pisać, zagadał żebym wysłała mu jego książki. Wyszło z rozmowy, że po rozstaniu zobaczył to wszystko, że był głupi, że na terapii dowiedział się, że doświadcza deprywacji emocjonalnej i stąd ten brak zaufania, zaborczość. Przepraszał mnie, zapewniał, że nigdy więcej nie chce być powodem mojego stresu, zrozumiał swoje błędy i zachowywał się dziecinnie i wie, że mnie zranił, wziął pełną odpowiedzialność i winę za rozpad tego związku. Poprosił mnie, żebym dała mu 1% szans, a on zapracuje na pozostałe 99. Kocham tego człowieka, ale szanuję siebie i swoje zdrowie, wiem ile ta relacja mnie kosztowała. Jednocześnie coś we mnie wierzy w jego przemianę i chęć naprawy swojego zachowania. Czy to w ogóle możliwe? Czy tacy ludzie się zmieniają? Boję się, że za jakiś czas, może nawet za kilka lat problem wróci i będę sobie pluła w twarz. Moi przyjaciele go nie lubią, widzieli jak cierpiałam. Czy warto dać temu drugą szansę? Czy mój były partner przejawia narcystyczne cechy osobowości? Do tej pory tak myślałam, ale zaczął mi tłumaczyć, że u niego to niskie poczucie wartości, brak dobrych wzorców w domu, deprywacja itp.

Dziękuję z góry za wsparcie i pomoc.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Ludzie się nie zmieniają, może się jedynie hamować, ale na dłuższą metę się nie da.
To są cechy wrodzone+nabyte.
Twoja decyzja, możesz spróbować, bo szydło z worka wyjdzie prędzej niż później, ale czy nie szkoda czasu...

3 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-02-07 12:54:37)

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Strasznie tu dużo zaangażowania i emocji. Związek trwał pół roku, to nie tak znowu długo. Ciężko mi doradzać kobiecie. Ale radziłbym dać sobie na luz. Odpocząć od tego. Złapać dystans. Pogadać z kimś o tym. Żeby mieć inna perspektywę. Relacja wygląda na toksyczną.

4

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Legat napisał/a:

Strasznie tu dużo zaangażowania i emocji. Związek trwał pół roku, to nie tak znowu długo. Ciężko mi doradzać kobiecie. Ale radziłbym dać sobie na luz. Odpocząć od tego. Złapać dystans. Pogadać z kimś o tym. Żeby mieć inna perspektywę. Relacja wygląda na toksyczną.

Stąd właśnie pytanie tutaj. Potrzebuję chyba świeżej oceny sytuacji. Moim zdaniem, a potrafię jeszcze w miarę trzeźwo na to spojrzeć, relacja była zdecydowanie toksyczna. Na pewno wyniszczająca, wysysająca energię. Nie wspomniałam też o tym, że Partner miał problemy z każdym moim wyjściem. Zapewne gdybym teraz w rozmowie z nim wróciła do tych sytuacji, tłumaczyłby mi, że jego zachowanie nie było ok, ale kurcze, to się wydarzyło... z jakiegoś powodu go to frustrowało i urządzał mi z tego powodu jazdy, sceny zazdrości. Nie wiem, te sytuacje były nie do zniesienia. Kiedy było odwrotnie i to on wychodził - miał moje pełne wsparcie, oferowałam podwózkę, życzyłam dobrej zabawy, odwoziłam jego znajomych w nocy. Chciałam mu pokazać, że tak to może wyglądać. Ale potem był obrażony, że ja to z niczym nie mam problemu i nie jestem o niego w ogóle zazdrosna. Nazywał mnie robotem bez uczuć i emocji, mistrzynią braku zaangażowania, królową lodu i inne okropne rzeczy, które raniły mnie bardzo. Przechodziłam momentami koszmar, nie wiedziałam już jak do niego trafić.

5

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Żeby się zmienił potrzeba lat terapii i pracy nad sobą.
Odpuść, nie warto.

6

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Uważam że nie warto ryzykować powrotu. Sama przeszłam terapię w dużo mniej ciężkich gatunkowo zaburzeniach a wiem ile czasu i wysiłku kosztuje nie tyle zrozumienie pewnych mechanizmów i zachowań co ich wykorzenienie. Do tego potrzeba czasu. Mimo tego upływu czasu nadal łapie się na tym że powielam często pewne destrukcyjne dla mnie wzory zachowań chociaż wiem że są złe dla mnie i otoczenia.
Chcę przez to powiedzieć że facet który ma tak grube zaburzenia i zachowania (w pół roku doprowadził Cię do zaburzeń lękowych i odżywiania) nawet jeśli naprawdę zrozumiał że były złe ( w co wątpię ) to nie ma bata by tak szybko był w stanie je wyeliminować albo nie czuć w związku z niemożnością ich wdrożenia frustracji,złości.  Czyli nawet jeśli nagle zacznie Cię puszczać na wyjścia z uśmiechem na ustach to będzie to sztuczny i wymuszony uśmiech bo wewnątrz wszystko będzie krzyczało: ona mnie zdradza nie kocha itp. A tłumione emocje i frustracja i tak prędzej czy później wyleją się w formie awantury albo biernej agresji w Twoją stronę.

7

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Z twojego opisu wyłania się wzorzec toksyka - jak z podręcznika:

1. Odcinanie od rodziny i znajomych
2. Naleganie na szybkie zamieszkanie razem/ślub/dzieci
3. Niestabilnośc emocjonalna/huśtawki nastroju
4. Sprzeczne komunikaty
5. Obwinianie drugiej strony za własne zachowania
6. Patologiczna zazdrość,
7. Absurdalne zarzuty, etc.

On niczego nie zrozumiał, podłapał parę wyrażeń od psychologa i wie, co chcesz usłyszeć. Jeśli do niego wrócisz, na recydywę nie poczekasz parę lat tylko najwyżej parę tygodni.

Od drugiego miesiąca znajomości sprawił, że
1. Masz rozwaloną psychikę
2. Źle się czujesz
3. Jesteś zdezorientowana
4. Masz ataki paniki
5. Twoje życie kręci się wobec jego niezrównoważenia i histerii.

Chcesz tego? Bo jedno, co z całą pewnością można tu powiedzieć to to, że on sie nie zmienił i nie zmieni.

8

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Nie, nie warto dawac drugiej szansy. Zwlaszcza dla polrocznego zwiazku gdzie powinny byc motyle a facet okazal sie toksyczny.
Nie marnuj sobie zycia.

9

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Ludzie sie nie zmieniają.
Nie warto marnować sobie życia dla toksyka.

10

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Tak, jest to obraz toksyka i jeżeli po rozstaniu pisał to, co chciałabym przeczytać to trochę zadziałało. Zapewnia mnie o swojej miłości, pisze oczywiście o tęsknocie, cierpieniu, że zaprzepaścił szansę swoją głupotą, że stracił kobietę życia, że chce zbudować zdrowy związek, że chce spokoju, rozmowy, komunikacji itp. (sama często powtarzałam te słowa w trakcie związku). Mówił to dopiero po rozłące, bo w dzień rozstania jeszcze usłyszałam kilka gorzkich słów na swój temat (właśnie wtedy dostałam drugiego ataku i dzwoniłam po przyjaciółkę późnym wieczorem).

Ciężko mi uwierzyć po tym, co się wydarzyło, że możemy zbudować fajny, normalny związek. Bałabym się cały czas, że to ten dzień, kiedy wróci "stary on". Czy jest w ogóle jakiś nowy? Nie wiem, z tego co pisze, zmienił totalnie podejście, jakby go ktoś różdżką odczarował. Chyba chciałabym wierzyć, że stał się cud... A rozum krzyczy, że cudów nie ma:/

11

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

Tak, jest to obraz toksyka i jeżeli po rozstaniu pisał to, co chciałabym przeczytać to trochę zadziałało. Zapewnia mnie o swojej miłości, pisze oczywiście o tęsknocie, cierpieniu, że zaprzepaścił szansę swoją głupotą, że stracił kobietę życia, że chce zbudować zdrowy związek, że chce spokoju, rozmowy, komunikacji itp. (sama często powtarzałam te słowa w trakcie związku). Mówił to dopiero po rozłące, bo w dzień rozstania jeszcze usłyszałam kilka gorzkich słów na swój temat (właśnie wtedy dostałam drugiego ataku i dzwoniłam po przyjaciółkę późnym wieczorem).

Ciężko mi uwierzyć po tym, co się wydarzyło, że możemy zbudować fajny, normalny związek. Bałabym się cały czas, że to ten dzień, kiedy wróci "stary on". Czy jest w ogóle jakiś nowy? Nie wiem, z tego co pisze, zmienił totalnie podejście, jakby go ktoś różdżką odczarował. Chyba chciałabym wierzyć, że stał się cud... A rozum krzyczy, że cudów nie ma:/

No, nie ma.
To są standardowe zagrywki toksyka, dlatego mówi się, żeby po zerwaniu, nie było żadnego kontaktu, całkowita blokada, bo tacy tak  potrafią nawijać makaron na uszy, że ofiara mięknie.

Ja widzę u niego cechy psychopaty, dlatego od dzisiaj zero kontaktu, zablokuj go wszędzie.

12

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

Tak, jest to obraz toksyka i jeżeli po rozstaniu pisał to, co chciałabym przeczytać to trochę zadziałało. Zapewnia mnie o swojej miłości, pisze oczywiście o tęsknocie, cierpieniu, że zaprzepaścił szansę swoją głupotą, że stracił kobietę życia, że chce zbudować zdrowy związek, że chce spokoju, rozmowy, komunikacji itp. (sama często powtarzałam te słowa w trakcie związku). Mówił to dopiero po rozłące, bo w dzień rozstania jeszcze usłyszałam kilka gorzkich słów na swój temat (właśnie wtedy dostałam drugiego ataku i dzwoniłam po przyjaciółkę późnym wieczorem).

Ciężko mi uwierzyć po tym, co się wydarzyło, że możemy zbudować fajny, normalny związek. Bałabym się cały czas, że to ten dzień, kiedy wróci "stary on". Czy jest w ogóle jakiś nowy? Nie wiem, z tego co pisze, zmienił totalnie podejście, jakby go ktoś różdżką odczarował. Chyba chciałabym wierzyć, że stał się cud... A rozum krzyczy, że cudów nie ma:/

Nie daj sie nabrac, to sa stare, typowe spiewki toksykow.

13

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Zresztą bombardowanie wiadomościami się nie zmieniło, od czasu rozstania wysyłał ich mnóstwo... Całe elaboraty. Starałam się odciąć, dostałam ostatnią długą wiadomość "pożegnalną", przeczytałam, chociaż gotowało się we mnie - nie odpisałam. Myślałam, że rozwalę telefon, ale nie dałam się ponieść, odpuściłam. Chyba go to zdziwiło, bo potem właśnie zaczęły się te przeprosiny, że płacze itp. Chociaż serce mi pękało to wiedziałam, że muszę się odciąć. Czuję się jak wciągnięta w jakąś spiralę...

14

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Zwykła sztuka manipulacji. Sama widzisz, co z tobą zrobił. Sama sobie nie wierzysz, jesteś idealną ofiarą do takiego gnoja jakim był ex facet.

Niech spada. Skończyło się, już miał jedną szansę. Po pół roku to wy powinniście z dziubków sobie spijać, a jemu odwaliło po dwóch miesiącach. Jebany narcyz.
Weź go zablokuj zanim uwierzysz w te kocopoły o których ci wypisuje. Przecież to bzduros kompletos.
Może ci obiecywać złote góry, ale jak zaciążysz i poczuje władze nad tobą to wróci stary, dobrze ci znany facet robiący awantury o normalne sprawy.
Czy on jest jakimś Arabem lub Turkiem, że ci zakazuje wychodzić z domu?

15

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

Czuję się jak wciągnięta w jakąś spiralę...

Jeśli do niego wrócisz, to po następnym rozstaniu będziesz się już leczyć latami, teraz tylko masz zrobioną wodę z mózgu, a mogło być gorzej.

16 Ostatnio edytowany przez Lajonel93 (2024-02-07 18:53:25)

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Diarmuid napisał/a:

Zwykła sztuka manipulacji. Sama widzisz, co z tobą zrobił. Sama sobie nie wierzysz, jesteś idealną ofiarą do takiego gnoja jakim był ex facet.

Niech spada. Skończyło się, już miał jedną szansę. Po pół roku to wy powinniście z dziubków sobie spijać, a jemu odwaliło po dwóch miesiącach. Jebany narcyz.
Weź go zablokuj zanim uwierzysz w te kocopoły o których ci wypisuje. Przecież to bzduros kompletos.
Może ci obiecywać złote góry, ale jak zaciążysz i poczuje władze nad tobą to wróci stary, dobrze ci znany facet robiący awantury o normalne sprawy.
Czy on jest jakimś Arabem lub Turkiem, że ci zakazuje wychodzić z domu?


Polak.. jak tylko zaczynam wierzyć w jego słowa to przypominam sobie dlaczego to skończyłam, co było nie tak. Pamiętam jedną sytuację w kinie, gdzie usiadłam między nim, a jego kolegą, zamiast obok niego od brzegu. Całą drogę powrotną próbowałam dowiedzieć się dlaczego był na mnie zły w kinie i nadal jest. W końcu wypalił, że się "wpierdzieliłam" między nich. Szczęka mi opadła, nie wiedziałam czy to żarty? Ale nie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że 36letni facet właśnie robi mi dramę, że usiadłam na złym fotelu w kinie. Na drugi dzień przeprosił.

17

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Ratuj siebie i nie daj się wciągnąć w ten związek. Jeszcze widać po Tobie siłę bo potrafiłaś zakończyć to i teraz trzymaj się tego bo tak będzie najlepiej dla Ciebie. Nie ma szans żeby ktoś tak szybko się zmienił, o ile w ogóle. Poudaje przez jakiś czas ale w końcu to wybuchnie tylko czy Ty będziesz miała siłę żeby się z tego wtedy wyplatać?

18

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:
Diarmuid napisał/a:

Zwykła sztuka manipulacji. Sama widzisz, co z tobą zrobił. Sama sobie nie wierzysz, jesteś idealną ofiarą do takiego gnoja jakim był ex facet.

Niech spada. Skończyło się, już miał jedną szansę. Po pół roku to wy powinniście z dziubków sobie spijać, a jemu odwaliło po dwóch miesiącach. Jebany narcyz.
Weź go zablokuj zanim uwierzysz w te kocopoły o których ci wypisuje. Przecież to bzduros kompletos.
Może ci obiecywać złote góry, ale jak zaciążysz i poczuje władze nad tobą to wróci stary, dobrze ci znany facet robiący awantury o normalne sprawy.
Czy on jest jakimś Arabem lub Turkiem, że ci zakazuje wychodzić z domu?


Polak.. jak tylko zaczynam wierzyć w jego słowa to przypominam sobie dlaczego to skończyłam, co było nie tak. Pamiętam jedną sytuację w kinie, gdzie usiadłam między nim, a jego kolegą, zamiast obok niego od brzegu. Całą drogę powrotną próbowałam dowiedzieć się dlaczego był na mnie zły w kinie i nadal jest. W końcu wypalił, że się "wpierdzieliłam" między nich. Szczęka mi opadła, nie wiedziałam czy to żarty? Ale nie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że 36letni facet właśnie robi mi dramę, że usiadłam na złym fotelu w kinie. Na drugi dzień przeprosił.

Daj spokoj, to jakis psychol.

19

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Halina3.1 napisał/a:
Lajonel93 napisał/a:
Diarmuid napisał/a:

Zwykła sztuka manipulacji. Sama widzisz, co z tobą zrobił. Sama sobie nie wierzysz, jesteś idealną ofiarą do takiego gnoja jakim był ex facet.

Niech spada. Skończyło się, już miał jedną szansę. Po pół roku to wy powinniście z dziubków sobie spijać, a jemu odwaliło po dwóch miesiącach. Jebany narcyz.
Weź go zablokuj zanim uwierzysz w te kocopoły o których ci wypisuje. Przecież to bzduros kompletos.
Może ci obiecywać złote góry, ale jak zaciążysz i poczuje władze nad tobą to wróci stary, dobrze ci znany facet robiący awantury o normalne sprawy.
Czy on jest jakimś Arabem lub Turkiem, że ci zakazuje wychodzić z domu?


Polak.. jak tylko zaczynam wierzyć w jego słowa to przypominam sobie dlaczego to skończyłam, co było nie tak. Pamiętam jedną sytuację w kinie, gdzie usiadłam między nim, a jego kolegą, zamiast obok niego od brzegu. Całą drogę powrotną próbowałam dowiedzieć się dlaczego był na mnie zły w kinie i nadal jest. W końcu wypalił, że się "wpierdzieliłam" między nich. Szczęka mi opadła, nie wiedziałam czy to żarty? Ale nie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że 36letni facet właśnie robi mi dramę, że usiadłam na złym fotelu w kinie. Na drugi dzień przeprosił.

Daj spokoj, to jakis psychol.

Niepewny siebie, manipulant i toksyk.
Do psychola mu jeszcze daleko.

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Szeptuch napisał/a:

Ludzie sie nie zmieniają.
Nie warto marnować sobie życia dla toksyka.

Zmieniają się

21

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

Czuję się jak wciągnięta w jakąś spiralę...

Dobrze że tak to odbierasz, to JESZCZE ZDROWY OBJAW.

W toksycznych relacjach cierpi cała nasza somatyka: osoby w takich związkach, chorują na bezsenność, nerwicę, depresję, borykają się z chorobami gastroenterologicznymi, insulinoopornością, mają problemy z tarczycą, częstymi infekcjami. Jeśli nie zrobisz nic aby od niego się uwolnić, to czeka cię naprawdę trudna droga. Osoba toksyczna nigdy się nie zmieni, ona tylko nauczy się na własnych błędach jak postępować z partnerem aby go całkowicie uzależnić od siebie. Dlatego teraz słyszysz dokładnie to, co on uważa powinnaś usłyszeć aby znów mu ulec. Potrafi być mily, ale na krotko. Szkoda, że  nie możesz porozmawiać na żywo z kobietami, ktore z takiej relacji wyszly po wielu latach. Ile je to kosztowalo sił i środków, oraz jak bardzo wyniszczone zostały.

22 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-02-08 09:44:21)

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Typowe teksty narcyza, nawet to zrzucanie winy na rodziców i na dzieciństwo. Założę się że gdy opowiadał o swoich byłych, to zawsze one były winne, nie on.
Po prostu zawsze, zawsze to ktoś inny. Toksyk nigdy nie jest winny, jest czysty jak łza (według niego)

23 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2024-02-08 09:54:45)

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Bombardowanie wiadomościami to typowe zachowanie toksyka/ psychopaty. Kolejnym etapem będzie znowu wysyłanie wiadomości obwiniających Ciebie Autorko za wszelkie zło tego świata lub dramatyczne wieści o problemach toksyka ze zdrowiem. Nagle okaże się że ma chore serce, problemy w pracy i umarł mi pies sąsiadki wink Bo toksyk użyje wszelkich argumentów żeby przyciągnąć spowrotem swoją ofiarę. Nie widząc efektów manipulacji odpala się agresja ( czyli wyzwiska w wiadomościach) by za chwilę znowu wróciły ckliwe wiadomości. Jedynym skutecznym sposobem reakcji na manipulacje toksyka jest totalny brak reakcji. Nie odpisywanie nie tłumaczenie, nie żegnanie się. Cisza, totalna cisza, gra na „padlinę”. Toksyk wtedy się wkoncu poddaje i odpuszcza. Jakiekolwiek wchodzenie z nim w dyskusje ( nawet jeśli to odmawianie powrotu) to dla niego pożywka i sygnał że jest o co walczyć.
Posłuchaj swojego rozsądku Autorko. Ty zmarnowałaś „tylko” pół roku na psychofaga. Są kobiety które zmarnowały lata i doświadczyły takiej degradacji emocjonalnej psychicznej i fizycznej że potem kolejne lata leczyły się z tego. Wiele z nich na koniec nie wiedziało już czy to z toksykiem coś jest nie tak czy to one są chore na
głowę. Takie pranie mózgu.

24

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
feniks35 napisał/a:

Bombardowanie wiadomościami to typowe zachowanie toksyka/ psychopaty. Kolejnym etapem będzie znowu wysyłanie wiadomości obwiniających Ciebie Autorko za wszelkie zło tego świata lub dramatyczne wieści o problemach toksyka ze zdrowiem. Nagle okaże się że ma chore serce, problemy w pracy i umarł mi pies sąsiadki wink Bo toksyk użyje wszelkich argumentów żeby przyciągnąć spowrotem swoją ofiarę. Nie widząc efektów manipulacji odpala się agresja ( czyli wyzwiska w wiadomościach) by za chwilę znowu wróciły ckliwe wiadomości. Jedynym skutecznym sposobem reakcji na manipulacje toksyka jest totalny brak reakcji. Nie odpisywanie nie tłumaczenie, nie żegnanie się. Cisza, totalna cisza, gra na „padlinę”. Toksyk wtedy się wkoncu poddaje i odpuszcza. Jakiekolwiek wchodzenie z nim w dyskusje ( nawet jeśli to odmawianie powrotu) to dla niego pożywka i sygnał że jest o co walczyć.
Posłuchaj swojego rozsądku Autorko. Ty zmarnowałaś „tylko” pół roku na psychofaga. Są kobiety które zmarnowały lata i doświadczyły takiej degradacji emocjonalnej psychicznej i fizycznej że potem kolejne lata leczyły się z tego. Wiele z nich na koniec nie wiedziało już czy to z toksykiem coś jest nie tak czy to one są chore na
głowę. Takie pranie mózgu.

Zdarzyły się już wiadomości, w których pisał "myślałem czy gdybym uległ wypadkowi to czy byś się zainteresowała mną". To było wtedy kiedy usilnie pragnął spotkania. Jak przestałam się całkowicie odzywać to zaczęły się wiadomości typu "nie mogę uwierzyć, że tak szybko zapomniałaś, jak mogłaś mnie tak zranić, nawet nie wiesz co ja teraz przeżywam" itp. A że pozostało mi jeszcze trochę rozsądku w głowie to sama sobie odpowiadałam "a on Ciebie nie zranił?!". Wiadomości od niego to jest mix totalnie różnych nastrojów. Raz pisze: "zasługujesz na najlepszego faceta na tej planecie, a nie na takiego kogoś jak ja. Jestem chodzącą porażką życiową. Niepewny siebie, zakompleksiony, głupi, uparty, zazdrości 36letni facet, który kiedy pokochał kogoś tak bardzo, to to wszystko rozpie*dolił do tego stopnia, że wyłączyłaś telefon na noc, zasłużyłem na to, mam nadzieję, że zapomnisz o mnie jak najprędzej (...). Żeby potem pisać mi o powrocie i obietnicach poprawy. To albo dla mojego dobra chce, żebym o nim zapomniała, albo prosi o powrót? Sam napisał, że powinien mieć "sądowy zakaz nawiązywania bliskich relacji". Potok słów się leje, a ja siedzę i czytam... kiedy przestałam odpisywać to dał sobie spokój, ale za kilka dni się znowu zaczęło. Aktualnie znowu cisza, ale czuję się jakbym była w ciągłym trybie gotowości, czekam znowu na wywód, tylko ciekawe w jakim tonie tym razem... może faktycznie, że znowu ja jestem zła, mam nieodciętą pępowine (niedawno przeprosił za to i przyznał, że mówił tak dlatego, bo zazdrościł mi relacji z rodzicami. Bo jego są po rozwodzie.), nie zależy mi na nim, nie chcę walczyć, jestem samolubna (zdarzało się, że mówił, że jestem "wygodnicka" bo mówiłam, że potrzebuję pójść spać, eh)...

25

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Wszystkie te ruchy są książkowe. Wzbudzanie koktajlu emocji: wzruszenia, poczucia winy, nadziei że się zmienił, tęsknoty, wchodzenie na ambicję itp. A nóż któreś z tego kliknie i nawiążesz dyskusję. A nawiązanie dialogu to już pół sukcesu dla niego żeby spowrotem Cię urobić. Uwierz mi, źle robisz czytając te wiadomości. Bo skoro czytasz to znaczy ze masz nadzieje znaleźć tam coś co Cię jednak do niego spowrotem przekona. Dla własnego dobra zablokuj te wiadomości. Niech się produkuje w próżnię aż się wkoncu zmęczy. A nie zmęczy się prędko. Za dużo ma do stracenia. Psychofag odpuszcza ofiarę dopiero wtedy gdy wyssie z niej wszelką energię. Wtedy sam bezwględnie odchodzi, na jakiś czas. Ty masz w sobie póki co za dużo siły i energii skoro zdołałas odejść sama więc jesteś dla niego zbyt łakomym kąskiem. To on ma mieć ostatnie słowo kiedy będzie koniec a nie Ty.

26

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Lajonel93 , z tego co opisujesz , zdecydowanie więcej jest tych negatywnych sytuacji, które już powinny dać Ci do zrozumienia, że żaden powrót nie wchodzi w grę! Facet , tak jak większość pisze nawija Ci makaron na uszy ! On z takim zachowaniem powinnien być odizolowany od normalnych ludzi czy grup społecznych! Tak naprawdę, nie wiem co sprawiło, że w pół roku pokochalas tego faceta tak , że nadal się zastanawiasz czy powrót ma sens , to już tylko Ty wiesz , ale będę olejna osobą, która odradzi Ci wchodzenie do tej rzeki drugi raz! Nie ma to najmniejszego sensu, no chyba, że jesteś zwolennikiem samookaleczenia się . Jeśli to była/ jest miłość, pamiętaj o tym , że prędzej czy później Ci przejdzie ! Oby prędzej, a jeśli nawet później to będzie mniej boleć , niż kolejne rozstanie i rozczarowanie, obietnicami chorego faceta, który tylko czeka na to aż się złamiesz . Jesteś dorosła, obyś tylko podjęła mądrą decyzję i nie zmarnowała sobie reszty życia !

27 Ostatnio edytowany przez szeptem (2024-02-08 13:24:05)

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Dziewczyno jesteś rozsądna, że to zakończyłaś - uratowałaś siebie, swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Ten facet, jak już wyżej zauważono to archetyp toksyka, wręcz wyjęty z książki o psychopatologiach. Absolutnie nigdy do niego nie wracaj. Nie wierz w jego obietnice i zapewnienia, bo on się NIE zmieni. Mówię z autopsji - i tak, to typowy narcyz, liczy się tylko on i jego odczucia.
Odetnij się, zablokuj go wszędzie i wdróż zasadę "zero kontaktu", w tym czasie zaopiekuj się sobą i swoją zaoraną psychiką, odetchnij, zrób coś miłego dla siebie - a o nim nie myśl. Inaczej zniszczysz sobie życie.

28

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

On cię dręczy nawet teraz, gdy nie jesteście razem. Więc już wiadomo, że się nie zmienił i jak wrócisz do niego, zaraz będzie znów to samo. Nie rób sobie tego...

29

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

No cóż. Pewnie właśnie to powinnam od Was usłyszeć, dziękuję! Podjęłam słuszną decyzję i będę się jej trzymać. Nie wiem dlaczego łudziłam się, że coś może się zmienić.

30 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-02-08 16:44:48)

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Bo narcyzi sa dobrzy tylko w 2 rzeczach:
- Dawania ludziom nadziei
- I rozpierdalania im psychiki
jednoczesnie.

I niektorzy ludzie tak bardzo potrzebuja tego pierwszego, ze sa gotowi zyc z tym drugim.

31

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

No cóż. Pewnie właśnie to powinnam od Was usłyszeć, dziękuję! Podjęłam słuszną decyzję i będę się jej trzymać. Nie wiem dlaczego łudziłam się, że coś może się zmienić.


Decyzja decyzją, ale jak go nie zablokowałaś, to istnieje szansa, że po przerwie, znowu będzie Cię bombardował wiadomościami, dlatego dla swojego dobra powinnaś się od niego odciąć na dobre.

32

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Tak zablokowanie numeru, fejsa, wszelkich mediów społecznościowych, nieczytanie i nieodpowiadanie na żadne wiadomości to podstawa. Dopóki czytasz, to nie zamknęłaś sprawy.

33

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Salomonka napisał/a:

Osoba toksyczna nigdy się nie zmieni, ona tylko nauczy się na własnych błędach jak postępować z partnerem aby go całkowicie uzależnić od siebie. Dlatego teraz słyszysz dokładnie to, co on uważa powinnaś usłyszeć aby znów mu ulec. Potrafi być mily, ale na krotko. Szkoda, że  nie możesz porozmawiać na żywo z kobietami, ktore z takiej relacji wyszly po wielu latach. Ile je to kosztowalo sił i środków, oraz jak bardzo wyniszczone zostały.

Chociaż akurat nie jestem kobietą, to napisałbym dokładnie to samo. Taki partner na dłuższą metę, to jest koszmar, nawet dla gościa, który przez 50 lat swojego życia zdążył zobaczyć już wszystko. Dopóki robisz wszystko co on chce, możesz mieć względny spokój, ale spróbuj tylko raz źle odstawić mleko do lodówki, to w jednej sekundzie rozpęta się piekło, a najgorsze jest to, że nigdy nie wiesz co to będzie, bo nagły atak jego furii może wywołać dosłownie wszystko, nawet to jak się zwracasz do kota, który przed chwilą bez żadnego powodu podrapał Ci twarz. I to nie są żarty, sam tkwiłem w takim związku i do dzisiaj mnie telepie na samo wspomnienie tego, ile razy musiałem się pakować i wyprowadzać, żeby potem wrócić na miodowy miesiąc, po którym wszystko wracało normy, a kolejny wybuch był tylko kwestią czasu i tak jak już wspominałem, powodem mogło wszystko, nawet nic. Znosiłem to wszystko, no bo przecież ją kochałem. Ona mnie też, zapewniając o tym codziennie i dając tego dowody od czasu do czasu, bo kiedy była "normalna" to była naprawdę kochana, a że moje byłe żony czy dziewczyny mogę liczyć w dziesiątkach, no to powiedzmy, że miałem jakieś porównanie i tak, to była kobieta mojego życia, zdecydowałem się nawet z nią ożenić, pomimo tych jej odpałów. Jednak z czasem było coraz gorzej, awantury o nic zdarzały się coraz częściej, a ich przebieg był coraz bardziej gwałtowny. Czasami miałem wrażenie, że celowo mnie prowokuje, żeby stracił nad sobą kontrolę i coś jej w końcu zrobił. Rozmawialiśmy o tym wszystkim setki razy i zawsze słyszałem jak bardzo mnie kocha, tylko taka po prostu już jest i że kiedy tak się zachowuje, to ja muszę to wytrzymać, nie mogę wychodzić za każdym razem, kiedy mnie wyrzuca, bo ona potrzebuje faceta silnego i zdecydowanego, który zostanie z nią mimo wszystko... Otrzeźwienie przyszło dopiero po jakimś czasie, kiedy w końcu poznałem jej dorosłego syna. W pewnym momencie oboje wyszli na balkon zapalić, a ja w tym czasie szykowałem nam drinki w kuchni z której było wyjście na ten balkon i niechcący usłyszałem fragment ich rozmowy:

- No i jak ci z nim?
- Dobrze. Bardzo dobrze.
- Jest w porządku?
- Tak. Zresztą sam zobaczysz.
- Kłócicie się?
- Kłócimy.
- Mamo...
- Ale nieeeee, teraz już się nie kłócę tak jak kiedyś, ha ha
- No to dobrze, chyba pora się ustatkować, stara dupa już jesteś, ha ha

I tak tam sobie ćwierkali na tym balkonie, a mi we łbie cały czas huczało "teraz już nie kłócę się tak jak kiedyś" i wtedy do mnie dotarło, że najgorsze dopiero przede mną...

Jak się kończy moja historia? Po jakimś tam czasie przeprowadziliśmy się na większe mieszkanie, które sobie urządzaliśmy, ona wieszała nasze zdjęcia na ścianach i ustawiała swoje kwiatki, ja tam robiłem to co było do zrobienia i trwało to może ze trzy tygodnie, aż którejś niedzieli znalazła w moim telefonie jakiegoś starego esemesa bez żadnej w sumie treści, ale wystarczyło, żeby zrobić awanturę, po której zaczęła wyrzucać moje ubrania na klatkę schodową, a kiedy wyszedłem je pozbierać, zatrzasnęła za mną drzwi, uprzednio zabierając moje klucze, abym nie mógł wejść do środka. Zostałem bez pieniędzy, bo wszystko co miałem wpakowałem w nową chatę, bez mieszkania do którego mógłbym wrócić, bo swoje zdałem miesiąc wcześniej, nie miałem ani dokąd pójść, ani nawet gdzie zostawić tych rzeczy, które zdążyła mi wywalić na korytarz. Wpakowałem wszystko do samochodu i tak przekoczowałem pierwszą noc. Śpiąc w aucie pod stertą ciuchów, bo to była druga połowa stycznia. Rano pojechałem do pracy, głodny, brudny, niewyspany, a mój przełożony jak mnie zobaczył, to kazał mi iść do lekarza załatwić sobie zwolnienie i ogarnąć swoje sprawy. Mój kurwa kierownik zmiany okazał mi więcej litości i zrozumienia, niż kobieta, którą kochałem nad życie.  Kilka dni później moja koleżanka z pracy przysłała mi zrzuty ekranu z fejsbuka, gdzie na zdjęciach reszta moich rzeczy leży na klatce schodowej od kilku dni, a ja nic o tym nie wiem, bo wszędzie jestem zablokowany. Pojechałem, pozbierałem, miałem już załatwione mieszkanie, gdzie mogłem to zabrać, napisałem krótki list na kartce, którą zostawiłem w drzwiach i odjechałem. W odpowiedzi na mój list otrzymałem sms o treści - gdybyś tylko wiedział jak bardzo Cię kocham, nigdy byś nie dopuścił do takiej sytuacji - na którego już nawet jej nie odpisałem. Części moich rzeczy nie odzyskałem do dziś m.in. mojej kolekcji płyt CD ok. 1000 tytułów, które zbierałem przez ponad 30 lat, moich walizek z narzędziami oraz paru innych mniej ważnych "drobiazgów" jak również nigdy nie otrzymałem zwrotu pieniędzy, które jej dałem na kaucję oraz czynsz za pierwszy miesiąc w połowie którego mnie wygoniła i chyba się nie poczuwa do wyrównania moich strat jak również do wydania wszystkiego o co ją prosiłem w tej kartce, co ją zostawiłem w drzwiach ostatnim razem jak tam byłem. Nikt już nigdy do nikogo się nie odezwał. Koniec.

34

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Dziękuję Klipozor za napisanie tej historii. Widziałam wystarczająco dużo toksycznych zachowań byłego, żeby wyobrazić sobie Twoją sytuację i co wtedy czułeś. Przykro mi, że tyle lat musiałeś to znosić. Ale widzę też znowu wspólne cechy, czyli sprzeczne komunikaty - wyrzucanie z domu, a jednocześnie chęć, żebyś został mimo wszystko. U mnie to się powtrzało bardzo często. Odmawiał spotkania - tak naprawdę chciał się spotkać, ale żebym to JA zawalczyła o to, JA prosiła, nalegała. Nawet sam prosił się, żebym mu się "narzucała". Na początku grałam w tę grę i przyjeżdzałam mimo wszystko, dokładnie tak, jak chciał. Ale przyszedł czas, kiedy sama się zorientowałam jakie to jest głupie i że ta sytuacja może się zdarzyć raz, a nie co tydzień. W końcu zapowiedziałam mu, że każde jego "nie" będę rozumiała jako "nie". Miałam wrażenie, że jeśli nie robię, tego czego on chce, to nigdy mi nie odpuści. Potrafił mi odmówić rano spotkania, a wieczorem napisać coś w stylu "wiesz co, chyba wszystko jasne między nami, nawet nie potrafisz zawalczyć o spotkanie". I to jego słynne "dopięłaś swego". A chodziło o to, że ja przecież miałam szatańskie plany, żeby się z nim nie widywać i "dopinałam swego", "znowu jest tak jak ja chcę". To było absurdalne. Dobrze, że w niektórych sytuacjach miałam screeny jego rozmów i mogłam mu udowodnić, że proponowałam spotkanie, ale odmówił. Widywaliśmy się zresztą prawie codziennie, przeważnie 5-6 dni w tygodniu. Twierdził też, że nie lubi spać beze mnie i dzień możemy spędzać osobno, ale każdą noc chce razem. Bo on inaczej się źle czuje i mu mnie brakuje. Na początku to było urocze, a potem przerażające, jak nie przyjechałam na noc to miał okropny humor i robił mi jazdy...

35

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

Dziękuję Klipozor za napisanie tej historii. Widziałam wystarczająco dużo toksycznych zachowań byłego, żeby wyobrazić sobie Twoją sytuację i co wtedy czułeś. Przykro mi, że tyle lat musiałeś to znosić. Ale widzę też znowu wspólne cechy, czyli sprzeczne komunikaty - wyrzucanie z domu, a jednocześnie chęć, żebyś został mimo wszystko. U mnie to się powtrzało bardzo często. Odmawiał spotkania - tak naprawdę chciał się spotkać, ale żebym to JA zawalczyła o to, JA prosiła, nalegała. Nawet sam prosił się, żebym mu się "narzucała". Na początku grałam w tę grę i przyjeżdzałam mimo wszystko, dokładnie tak, jak chciał. Ale przyszedł czas, kiedy sama się zorientowałam jakie to jest głupie i że ta sytuacja może się zdarzyć raz, a nie co tydzień. W końcu zapowiedziałam mu, że każde jego "nie" będę rozumiała jako "nie". Miałam wrażenie, że jeśli nie robię, tego czego on chce, to nigdy mi nie odpuści. Potrafił mi odmówić rano spotkania, a wieczorem napisać coś w stylu "wiesz co, chyba wszystko jasne między nami, nawet nie potrafisz zawalczyć o spotkanie". I to jego słynne "dopięłaś swego". A chodziło o to, że ja przecież miałam szatańskie plany, żeby się z nim nie widywać i "dopinałam swego", "znowu jest tak jak ja chcę". To było absurdalne. Dobrze, że w niektórych sytuacjach miałam screeny jego rozmów i mogłam mu udowodnić, że proponowałam spotkanie, ale odmówił. Widywaliśmy się zresztą prawie codziennie, przeważnie 5-6 dni w tygodniu. Twierdził też, że nie lubi spać beze mnie i dzień możemy spędzać osobno, ale każdą noc chce razem. Bo on inaczej się źle czuje i mu mnie brakuje. Na początku to było urocze, a potem przerażające, jak nie przyjechałam na noc to miał okropny humor i robił mi jazdy...

Blahahaha nooo tak jeszcze latac za jasnie krolewiczem o to juz calkiem sie w d*** poprzewracalo z tego dobrobytu

36 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2024-02-09 13:54:18)

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

Dziękuję Klipozor za napisanie tej historii. Widziałam wystarczająco dużo toksycznych zachowań byłego, żeby wyobrazić sobie Twoją sytuację i co wtedy czułeś. Przykro mi, że tyle lat musiałeś to znosić. Ale widzę też znowu wspólne cechy, czyli sprzeczne komunikaty - wyrzucanie z domu, a jednocześnie chęć, żebyś został mimo wszystko. U mnie to się powtrzało bardzo często. Odmawiał spotkania - tak naprawdę chciał się spotkać, ale żebym to JA zawalczyła o to, JA prosiła, nalegała. Nawet sam prosił się, żebym mu się "narzucała". Na początku grałam w tę grę i przyjeżdzałam mimo wszystko, dokładnie tak, jak chciał. Ale przyszedł czas, kiedy sama się zorientowałam jakie to jest głupie i że ta sytuacja może się zdarzyć raz, a nie co tydzień. W końcu zapowiedziałam mu, że każde jego "nie" będę rozumiała jako "nie". Miałam wrażenie, że jeśli nie robię, tego czego on chce, to nigdy mi nie odpuści. Potrafił mi odmówić rano spotkania, a wieczorem napisać coś w stylu "wiesz co, chyba wszystko jasne między nami, nawet nie potrafisz zawalczyć o spotkanie". I to jego słynne "dopięłaś swego". A chodziło o to, że ja przecież miałam szatańskie plany, żeby się z nim nie widywać i "dopinałam swego", "znowu jest tak jak ja chcę". To było absurdalne. Dobrze, że w niektórych sytuacjach miałam screeny jego rozmów i mogłam mu udowodnić, że proponowałam spotkanie, ale odmówił. Widywaliśmy się zresztą prawie codziennie, przeważnie 5-6 dni w tygodniu. Twierdził też, że nie lubi spać beze mnie i dzień możemy spędzać osobno, ale każdą noc chce razem. Bo on inaczej się źle czuje i mu mnie brakuje. Na początku to było urocze, a potem przerażające, jak nie przyjechałam na noc to miał okropny humor i robił mi jazdy...

W czymś takim nie ma partnerstwa i obopólnego wsparcia. Jest on i wszystko co się tylko i wyłącznie wokół niego dzieje jest ważne. Ty masz za wszelką cenę robić wszystko by to on był zadowolony. Wszystko ma być pod niego. Tu było wszystko nawet o krok dalej. Bo miałaś przełamywać jego opory. Miałaś być ponad to. Miałaś zabiegać o spotkania nawet wbrew niemu gdy pisał, że tego spotkania nie chce. Tu by nie było mowy o tym, że Ty czegoś potrzebujesz i aby to on coś zrobił dla Ciebie. Jeśli on gnoi partnerkę i oczekuje, że ona mimo to będzie o niego walczyć i zabiegać to taki facet nie jest zdolny do tego by coś od siebie dać w tym związku. On jest tu tylko od brania.

To jest testowanie granic. Czy jak źle się zachowam to czy ona będzie mnie kochała mimo to. Sprawdźmy. Napisze do niej, że nie chce jej widzieć. Jak bedzie jej na mnie zależeć to mimo to i tak przyjedzie. To jest bardzo toksyczne i chore zachowanie. Chyba szczyt wszelkich szczytów toksyczności. Nie da się z taką osobą stworzyć zdrowej relacji. I nikt po kilku spotkaniach u psychologa nagle nie naprawi swojej skrzywionej psychiki. Ja bym nie wierzyła w to, że on się zmienił po kilku rozmowach z psychologiem. Ukształtował się tak i reagował tak całe dorosłe życie. Gościu ma 36 lat i tak szybko nikt nie zmieni ani toku myślenia, ani swojej psychiki ani przyzwyczajeń, ani sposobu traktowania drugiego człowieka.

Szkoda Twojego czasu byś się w to angażowała. On się na 100 procent nie zmienił.

37

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Abstrahując od wszystkiego (bo toksyczny koleś jest i ewidentnie ma coś nie tak pod kopułą), to takie coś:

Zwracał mi uwagę, że moja więź z rodzicami jest toksyczna i nie zna żadnej 30latki, która odwiedza dom rodzinny 3 razy w tygodniu (mam do rodziców 15 min drogi autem, często były to spotkania trwające 2-3h), zdarzało się, że mówił, mi np. "częściej się widziałaś z psem rodziców w tym tygodniu, niż ze mną uprawiałaś seks".

to faktycznie zdrowe nie jest.

38

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Jack Sparrow napisał/a:

Abstrahując od wszystkiego (bo toksyczny koleś jest i ewidentnie ma coś nie tak pod kopułą), to takie coś:

Zwracał mi uwagę, że moja więź z rodzicami jest toksyczna i nie zna żadnej 30latki, która odwiedza dom rodzinny 3 razy w tygodniu (mam do rodziców 15 min drogi autem, często były to spotkania trwające 2-3h), zdarzało się, że mówił, mi np. "częściej się widziałaś z psem rodziców w tym tygodniu, niż ze mną uprawiałaś seks".

to faktycznie zdrowe nie jest.

Nic zdrowego nie było w tym związku.

39

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
wieka napisał/a:

Nic zdrowego nie było w tym związku.

Żeby tkwić w czymś takim to trzeba mieć naturalne ciągoty do autodestrukcji. Nie potrafię wytłumaczyć po co trwać w takim związku.

40 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-02-09 14:54:04)

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

.

41

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Jack Sparrow napisał/a:
wieka napisał/a:

Nic zdrowego nie było w tym związku.

Żeby tkwić w czymś takim to trzeba mieć naturalne ciągoty do autodestrukcji. Nie potrafię wytłumaczyć po co trwać w takim związku.

Bo toksyk uzależnia, potrafi rozkochać stosując metodę kija i marchewki, więc ofiara liczy na zmianę,
On miał wg mnie zapędy psychopatyczne.

42

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Jack Sparrow napisał/a:

Abstrahując od wszystkiego (bo toksyczny koleś jest i ewidentnie ma coś nie tak pod kopułą), to takie coś:

Zwracał mi uwagę, że moja więź z rodzicami jest toksyczna i nie zna żadnej 30latki, która odwiedza dom rodzinny 3 razy w tygodniu (mam do rodziców 15 min drogi autem, często były to spotkania trwające 2-3h), zdarzało się, że mówił, mi np. "częściej się widziałaś z psem rodziców w tym tygodniu, niż ze mną uprawiałaś seks".

to faktycznie zdrowe nie jest.


to już właściwie osobna kwestia, jeśli trzeba będzie pochylę się nad nią ponownie, chociaż jak wtedy o tym myślałam, rozmawiałam ze znajomymi itp. to doszłam do wniosku, że nie ma w tej relacji nic nadzwyczajnego, jak się złoży to się widujemy częściej, jeśli nie ma czasu, możliwości, chęci to i 2 tygodnie nie widzę się z rodzicami i nikt nie płacze ani nie ma pretensji. Mamy osobne życia. Chciałam tym przykładem powiedzieć, że wg niego wszyscy wokół mnie byli toksyczni i dał sobie prawo, żeby to roztrząsać, analizować, wnikać w moje dzieciństwo, relacje z rodziną. Bardzo chętnie diagnozował ludzi i oceniał. Moich przyjaciół po chyba drugim spotkaniu nazwał swingersami (bo na takich mu wyglądali, przysięgam, nie wiem skąd mu się to wzięło) oraz że mój znajomy gej tak naprawdę nie jest gejem tylko udaje, żeby być bliżej mnie... No bajki nie z tej ziemii.

43

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

skończył Socjologię, żeby było śmieszniej xD

44

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

oraz że mój znajomy gej tak naprawdę nie jest gejem tylko udaje, żeby być bliżej mnie... No bajki nie z tej ziemii.

Mam dwóch takich znajomych kolesi, co grają na gejów i tak zdobywają babki. Jeśli zna podobnych, to mu się nie dziwię.


Co zaś się reszty tyczy, to nie ma sensu tego roztrząsać niepotrzebnie. Żyj swoim życiem, koleś niech żyje swoim. Najlepiej daleko.

45

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

skończył Socjologię, żeby było śmieszniej xD

Mozna sie bylo tego spodziewac.
Wez sobie jakiegos po technicznej szkole, polecam inzyniera, comp science (to chyba w polsce nazywaja programista albo IT) albo finansiste. My analitycy generalnie jestesmy prostsi w obsludze niz humanisci i nie rozbijamy gowna na atomy.

46

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Halina3.1 napisał/a:
Lajonel93 napisał/a:

skończył Socjologię, żeby było śmieszniej xD

Mozna sie bylo tego spodziewac.
Wez sobie jakiegos po technicznej szkole, polecam inzyniera, comp science (to chyba w polsce nazywaja programista albo IT) albo finansiste. My analitycy generalnie jestesmy prostsi w obsludze niz humanisci i nie rozbijamy gowna na atomy.


Najbardziej pojebane i aspołeczne typy obojga płci jakie w życiu znałem to siedziały albo w finansach albo szeroko pojętym IT. wink  Zaraz za nimi, ale dosłownie o krok, to są te wszystkie mameje życiowe, które swoją pierdołowatość usprawiedliwiają 'artystyczną duszą'. Trzecie miejsce na podium to foliarze/wróżki/astrologia i inne horoskopy. Pojeby, ale najczęściej nieszkodliwe i bez jakiejś ukrytej agendy. No i najczęściej od pierwszego słowa wiesz z kim masz do czynienia wink


Ja polecam po prostu osobę dojrzałą emocjonalnie.

47

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

We wszystkich materiałach o toksykach i narcyzach przewija się wątek tzw. Love Bombing i w każdej historii jaką słyszałem czy sam przeżyłem, to wszystko przebiega dokładnie jak w podręczniku. Przez pierwsze kilka miesięcy nie możesz uwierzyć, że właśnie Ty spotkałaś kogoś aż tak zajebistego, zastanawiasz się jak to jest w ogóle możliwe, że ktoś taki latał luzem i był do wzięcia, przecież to istny cud miód i orzeszki... Bo tak jest, tyle że do czasu, a ten mija szybko i nagle zaczynasz się zastanawiać - co ja tu kurwa robię - ale toksyna uzależnia, bardzo silnie uzależnia, a pozorne zmiany od czasu do czasu, dają wciąż nadzieję, że może zrozumiał, może coś do niego dotarło, może teraz naprawdę będzie inaczej... No nie będzie. W sensie będzie, tylko że coraz gorzej i praktycznie na każdej płaszczyźnie wspólnego życia. Wszelkie rozmowy dają tylko tyle, że twój psychol coraz więcej o Tobie wie i coraz celniej potrafi uderzać, żeby jeszcze mocniej zabolało. I tak jak ktoś wyżej napisał, bacznie obserwuje twoje reakcje, żeby następnym razem posunąć się jeszcze dalej. Oczywiście wszystko można wytłumaczyć jakimiś tam deficytami z dzieciństwa z których wpływu na swoje zachowanie sam toksyk może nawet nie zdawać sobie sprawy, bo on już taki jest i nie robi tego celowo... może tak, może nie, to kompletnie nie ma żadnego znaczenia dla tego, kto jest jego ofiarą. Tak jak dla rodziców zgwałconych i skatowanych na śmierć ich córek, nie ma kompletnie żadnego znaczenia czy Ted Bundy mordował dla przyjemności czy może dlatego, że za rzadko był przytulany w dzieciństwie. Tak samo Ciebie czy mnie chuj powinno obchodzić, dlaczego nasi partnerzy traktują nas jak gówno. Od takich ludzi po prostu się odchodzi, zamiast analizować każde ich słowo, które zazwyczaj i tak ma wartość zeszłorocznych liści, bo jak ktoś ma zepsute serce i zgniły charakter, to już taki zostanie i najczęściej to jest własnie rozwiązaniem zagadki, dlaczego ktoś atrakcyjny wizualnie i zajebisty w obyciu, pomimo lat jest ciągle sam. Bo prędzej czy później wychodzi kto jaki jest naprawdę.

48

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
klipozor napisał/a:

Tak samo Ciebie czy mnie chuj powinno obchodzić, dlaczego nasi partnerzy traktują nas jak gówno. Od takich ludzi po prostu się odchodzi, zamiast analizować każde ich słowo, które zazwyczaj i tak ma wartość zeszłorocznych liści, bo jak ktoś ma zepsute serce i zgniły charakter, to już taki zostanie i najczęściej to jest własnie rozwiązaniem zagadki, dlaczego ktoś atrakcyjny wizualnie i zajebisty w obyciu, pomimo lat jest ciągle sam. Bo prędzej czy później wychodzi kto jaki jest naprawdę.

Oliwa nie zawsze bywa sprawiedliwa. Znam patologiczne, toksyczne kłamczuchy, które są w pozornie udanych związkach, ale to tylko dlatego, że ich partnerzy ich nie kochają. Są z nimi bo są. Bo w pewnym wieku wypada mieć żonę i dziecko, postawić dom i zasadzić drzewo. To są kolesie spod hasła 'jak nie pasuje, to wypierdalaj'. Nie łykają bajek, bo ich partnerki zwyczajnie ich nie obchodzą. Próbuje targować się seksem? To chodzą na panienki. Ciche dni? Super - nikt nie zrzędzi w czasie filmu/meczu. Taki typ ludzi. Patrząc z boku - pozór szczęścia i spełnienia. W rzeczywistości patologia, ale wzajemnie się równoważąca. Także można i tak żyć. Wiele, wiele lat.

49

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

A dlaczego byłam w tym związku, bynajmniej z chęci autodestrukcji, w życiu bym się tego po tej osobie nie spodziewała - w pracy lider, poukładany, mądry, oczytany, myślałam, że poznałam kogoś, z kim można budować związek. Ignorowałam pierwsze czerwone lampki, kolejne problemy próbowaliśmy łatać, część jego tekstów brałam na żarty (chociaż teraz widzę, że niekoniecznie nimi były), myślałam, że się dotrzemy, że mamy inne charaktery. Ale tylko wypierałam rzeczywistość, nic więcej. Cieszę się, że mogę tutaj chociaż namiastkę opowiedzieć, bo cały ten czas z nikim nie rozmawiałam o tym, żeby nie przedstawiać go w złym świetle. Dopiero przyjaciółka zauważyła, że źle wyglądam i schudłam. Kiedy jej jako pierwszej opowiedziałam co się dzieje to nie przebierała w słowach, nazwała go psychopatą. Jak raz byłam z nią w restauracji to cały czas się do mnie dobijał i wściekał, że nie mam dla niego czasu. Uznała, że to chore. Wiecie, cieszę się, że to się skończyło, dostał bloka i niech spada, ale jednocześnie nie umiem odżałować, że to właśnie on się taki okazał. Wiele razy sobie zadawałam pytanie dlaczego nie może mnie po prostu kochać zdrową miłością, po co ludzie tak niszczą siebie i innych.

50

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Ludzie jak widzisz bywają zaburzeni, więc nie ma odpowiedzi na pytanie, po co?

51

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Jack Sparrow napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Lajonel93 napisał/a:

skończył Socjologię, żeby było śmieszniej xD

Mozna sie bylo tego spodziewac.
Wez sobie jakiegos po technicznej szkole, polecam inzyniera, comp science (to chyba w polsce nazywaja programista albo IT) albo finansiste. My analitycy generalnie jestesmy prostsi w obsludze niz humanisci i nie rozbijamy gowna na atomy.


Najbardziej pojebane i aspołeczne typy obojga płci jakie w życiu znałem to siedziały albo w finansach albo szeroko pojętym IT. wink  Zaraz za nimi, ale dosłownie o krok, to są te wszystkie mameje życiowe, które swoją pierdołowatość usprawiedliwiają 'artystyczną duszą'. Trzecie miejsce na podium to foliarze/wróżki/astrologia i inne horoskopy. Pojeby, ale najczęściej nieszkodliwe i bez jakiejś ukrytej agendy. No i najczęściej od pierwszego słowa wiesz z kim masz do czynienia wink


Ja polecam po prostu osobę dojrzałą emocjonalnie.

Ja bym na pierwsze miejsca dala artystyczne dusze, na drugie foliarzy, na trzecie ludzi co rozbijaja gowno na atomy, pozniej dlugo nic a typy z IT i finansow gdzies tam dalej tuz przed normikami.

52

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

A dlaczego byłam w tym związku, bynajmniej z chęci autodestrukcji, w życiu bym się tego po tej osobie nie spodziewała - w pracy lider, poukładany, mądry, oczytany, myślałam, że poznałam kogoś, z kim można budować związek. Ignorowałam pierwsze czerwone lampki, kolejne problemy próbowaliśmy łatać, część jego tekstów brałam na żarty (chociaż teraz widzę, że niekoniecznie nimi były), myślałam, że się dotrzemy, że mamy inne charaktery. Ale tylko wypierałam rzeczywistość, nic więcej. Cieszę się, że mogę tutaj chociaż namiastkę opowiedzieć, bo cały ten czas z nikim nie rozmawiałam o tym, żeby nie przedstawiać go w złym świetle. Dopiero przyjaciółka zauważyła, że źle wyglądam i schudłam. Kiedy jej jako pierwszej opowiedziałam co się dzieje to nie przebierała w słowach, nazwała go psychopatą. Jak raz byłam z nią w restauracji to cały czas się do mnie dobijał i wściekał, że nie mam dla niego czasu. Uznała, że to chore. Wiecie, cieszę się, że to się skończyło, dostał bloka i niech spada, ale jednocześnie nie umiem odżałować, że to właśnie on się taki okazał. Wiele razy sobie zadawałam pytanie dlaczego nie może mnie po prostu kochać zdrową miłością, po co ludzie tak niszczą siebie i innych.

Przyjaciolka szybko sie na nim poznala.

53

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
Lajonel93 napisał/a:

po co ludzie tak niszczą siebie i innych

Bo mogą.
Bo zazwyczaj są to osoby powszechnie uchodzące za atrakcyjne (pod względem wyglądu, statusu, zachowania w początkowej fazie znajomości lub wszystko razem w pakiecie) a takim ludziom znacznie więcej uchodzi na sucho, bo od zawsze są postrzegani i traktowani inaczej niż cała reszta przeciętnych i nijakich. Ładna młoda laska może odpierdalać takie combo, że mózg siada, a i tak zawsze znajdzie jakiegoś durnia, który będzie z nią siedział dopóki jej się nie znudzi, a wtedy kopnie go w dupę bez żalu i gładko przejdzie do kolejnego, później następnego i tak w nieskończoność. I ona doskonale zdaje sobie z tego sprawę jak działa na facetów, że może mieć ich tylu ilu tylko zechce i z każdym po kolei grać w swoją grę, ale... ale jest coś czego nie może, a tym czymś jest niewyobrażalny wręcz ból dupy, którego nie może znieść, kiedy to facet pierwszy ją odpali, gdy tylko uzna, że seks seksem, ale miłości to z tego nie będzie. Odwrotność tego o czym mówię, możesz właśnie obserwować w tej chwili u siebie. Tak między nami w skali od 1 do 10 ile byś mu dała za sam wygląd i pierwsze wrażenie?

54 Ostatnio edytowany przez Lajonel93 (2024-02-10 09:35:49)

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
klipozor napisał/a:
Lajonel93 napisał/a:

po co ludzie tak niszczą siebie i innych

Bo mogą.
Bo zazwyczaj są to osoby powszechnie uchodzące za atrakcyjne (pod względem wyglądu, statusu, zachowania w początkowej fazie znajomości lub wszystko razem w pakiecie) a takim ludziom znacznie więcej uchodzi na sucho, bo od zawsze są postrzegani i traktowani inaczej niż cała reszta przeciętnych i nijakich. Ładna młoda laska może odpierdalać takie combo, że mózg siada, a i tak zawsze znajdzie jakiegoś durnia, który będzie z nią siedział dopóki jej się nie znudzi, a wtedy kopnie go w dupę bez żalu i gładko przejdzie do kolejnego, później następnego i tak w nieskończoność. I ona doskonale zdaje sobie z tego sprawę jak działa na facetów, że może mieć ich tylu ilu tylko zechce i z każdym po kolei grać w swoją grę, ale... ale jest coś czego nie może, a tym czymś jest niewyobrażalny wręcz ból dupy, którego nie może znieść, kiedy to facet pierwszy ją odpali, gdy tylko uzna, że seks seksem, ale miłości to z tego nie będzie. Odwrotność tego o czym mówię, możesz właśnie obserwować w tej chwili u siebie. Tak między nami w skali od 1 do 10 ile byś mu dała za sam wygląd i pierwsze wrażenie?

Pierwsze wrażenie zdecydowanie 10. Jeśli chodzi o wygląd to kwestia gustu, mnie się podobał, ale nie wyróżniał się w tym względzie jakoś szczególnie, miał zresztą dużo kompleksów odnośnie wyglądu.

Przewinęła się też kwestia byłych dziewczyn i tego, że zrzucał na nich winę. Nie było tak - kiedy spytałam dlaczego te związki się kończyły odpowiedział "bo byłem dupkiem". Ale kiedy później to rozwinął to miał raczej na myśli, że się nie angażował. Partnerek seksualnych miał bardzo dużo (a przynajmniej dla mnie kosmiczna liczba), związków też dużo, krótkich - kilkumiesięcznych, jeden 5letni, ale jak był smarkiem 18letnim

55 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-02-10 12:38:06)

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Najwazniejsza rada, ktora moge dac kazdemu, kto chce zbudowac zwiazek oparty o milosc to:
Nie patrz na to co "dobrego", slodkiego, czy bezinteresownego robi druga osoba.
Patrz na to jak czesto druga osoba sprawia, ze czujesz sie skrzywdzony/a i jak reaguje gdy Cie skrzywdzi - naprawia to co zrobil/a czy sie tlumaczy.

Kazdy czlowiek moze dla nas gory przenosic jesli tylko sam dostanie wystarczajaco wsparcia - nauczy sie naszych potrzeb, jak je zaspokajac i majac wystarczajaco zaspokojone wlasne potrzeby bedzie mogl skupic sie na naszych.
Jesli ten czlowiek widzi nasze potrzeby bez koniecznosci powtarzania o nich, bardzo rzadko nas krzywdzi - a gdy to sie zdarzy naprawia zamiast sie tlumaczyc to dawanie mu milosci wplynie konstruktywnie na obie osoby a energia, ktora wlozymy, wroci (czasami z opoznieniem) ze wzmnocniona sila.

Jesli ten czlowiek mowi glownie o swoich potrzebach, regularnie nas krzywdzi i zawsze ma wytlumaczenie na swoje zachowanie to dawanie mu milosci wplynie destrukcyjnie na obie osoby a energia, ktora wlozymy zostanie wyssana sprawiajac, ze poczujemy sie bezsilni, niedocenieni i gorsi.
Zamiast wdziecznosci i odwzajemnienia dostaniemy bekniecie i krytyke co nastepnym razem powinnismy zrobic lepiej.

56

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
JohnyBravo777 napisał/a:

Najwazniejsza rada, ktora moge dac kazdemu, kto chce zbudowac zwiazek oparty o milosc to:
Nie patrz na to co "dobrego", slodkiego, czy bezinteresownego robi druga osoba.
Patrz na to jak czesto druga osoba sprawia, ze czujesz sie skrzywdzony/a i jak reaguje gdy Cie skrzywdzi - naprawia to co zrobil/a czy sie tlumaczy.

Kazdy czlowiek moze dla nas gory przenosic jesli tylko sam dostanie wystarczajaco wsparcia - nauczy sie naszych potrzeb, jak je zaspokajac i majac wystarczajaco zaspokojone wlasne potrzeby bedzie mogl skupic sie na naszych.
Jesli ten czlowiek widzi nasze potrzeby bez koniecznosci powtarzania o nich, bardzo rzadko nas krzywdzi - a gdy to sie zdarzy naprawia zamiast sie tlumaczyc to dawanie mu milosci wplynie konstruktywnie na obie osoby a energia, ktora wlozymy, wroci (czasami z opoznieniem) ze wzmnocniona sila.

Jesli ten czlowiek mowi glownie o swoich potrzebach, regularnie nas krzywdzi i zawsze ma wytlumaczenie na swoje zachowanie to dawanie mu milosci wplynie destrukcyjnie na obie osoby a energia, ktora wlozymy zostanie wyssana sprawiajac, ze poczujemy sie bezsilni, niedocenieni i gorsi.
Zamiast wdziecznosci i odwzajemnienia dostaniemy bekniecie i krytyke co nastepnym razem powinnismy zrobic lepiej.

Bardzo dobra rada. +1

57

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Czasami można tego długo nie widzieć, że jesteś  kimś, kto ma do Ciebie głównie pretensje i nigdy nie jesteś wystarczająco dobra, a nawet jak jesteś chwilowo, to żyjesz na bombie, bo zaraz się okaże,  że nie takie bity ubrałaś jak trzeba nie taką minę zrobiłaś na propozycję spędzenia wolnego czasu, nie tak podałaś rękę jego przełożonemu,  nie tak zachowujesz sie wobec brata itd
Można tego nie widzieć.
Czy Ty autorko nie masz przypadkiem syndromu ratowniczki, nie bierzesz na swoje barki zbyt wielkiej odpowiedzialności,za to by wszyscy w otoczeniu byli szczęśliwi?

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
wieka napisał/a:

Ludzie się nie zmieniają

Bez przesady. Gdyby tak było to bez sensu ludzie chodzą na terapie, walcza z uzaleznieniami, zmieniaja prace, zawod itp.

A co do tematu, to myślę że gość zrobił too little too late. W wieku 36 lat nauczyl się rzeczy które większośc ludzi zaczyna rozumieć w okolicach 18 nastki. Gdybyś nie napisała że ma prawie 40 LAT!!! (OMG stary a głupi), to bym wam dała po 16-18. Jesli on nie kuma takich podstaw po ponad 18 latach życia jako osoba dorosła to tylko sobie wyobraź gdzie jeszcze ma braki. Chłopak koleżanki będzie jej robił śniadania do łózka, ty mu bedziesz wyjaśniać że nie wolno rzucać skarpetek pod łóżko, chłopak kolezanki bedzie rezerowował domek pod miastem na waszą rocznie, ty mu bedziesz objaśniać że musi sobie zapisać w kalendarzu kiedy masz urodziny i rocznice żeby nie zapomniał po raz kolejny itp itd. Jak taki stary koń potrzebuje terapeuty żeby się nie zachowywać jak rozkapryszony gówniarz, to musi być na serio debilem. Takim debilem emocjonalnym. I on jakąś dojrzałość emocjonalną pewnie osiągnie za 2 lat, ale pytanie czy to na serio taki super kociak że chce ci się czekać te kilka lat aż się ogarnie. Bo ja uważam(w przeciwieństwie do ciebie, wieka tongue ) że się kiedyś ogarnie i ludzie się zmieniają, tylko szkoda twojej młodości na to. Jest dużo fajnych gości, a jako laska z fajnej rodziny, z własnym mieszkaniem, niezależna finansowo masz spore pole do wyboru. 

Co ryzykujesz wracając do niego?  Że znowu cie straumatyzuje i znowu bedziesz przez niego cierpieć kolejne X miesięcy, X lat i zamiast szukać sobie nowego faceta w wieku 30 lat, bedziesz na to gotowa dopiero jak bedziesz miała powiedzmy 35 lat. Że tym razem jazdy beda takie że sama się ie podniesiesz i ty też bedziesz potrzebowac terapii.
Co zyskujesz? Ty go znasz, więc sama oceń na ile jest "dobrą partią". Ale serio to jest taka dobra partia, że nie znajedziesz sobie kogoś lepszego na jego miejsce?
Możesz też być w impasie. On we friendzonie i kontakty bliskie zero, mowisz mu ze chcesz sie upewnieć że zmiana jest trwała i teraz nie mozesz podjąć decyzji i sobie normalnie dalej zyjesz i poznajesz ludzi. Jak za powiedzmy pol roku nadal bedzie sie rozwijal emocjonalnie i nie bedziesz iala ciekawszych opcji to może warto zobaczyć co u niego i ożywić kontakt.

59

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

No masz rację, zasługuję na więcej, a nie chcę "naprawiać" tego człowieka. Uważam, że jest tutaj zdecydowanie za dużo tego wszystkiego. Poza tym jak czasami opowiadał mi o terapii to zauważyłam dziwne nieścisłości w jego relacjach i to że terapeutka klepie go po plecach... Przykład: zdarzyły się szantaże emocjonalne, nazwałam je wprost. Jego terapeutka powiedziała podobno, że to było nadużycie z mojej strony (możecie sami ocenić w sumie. Chodziło o teksty typu: "jak nie przyjedziesz to możesz się już do mnie nigdy nie odzywać"). Pod koniec związku powiedziałam też już wprost, że jego zachowania są narcystyczne. On to skonfrontował z terapeutką i ona uważa, że nie jest Narcyzem (bo uwaga, Narcyzem się jest wobec wszystkich, a nie wobec jednej osoby). A skoro tak powiedziała, to tak jest - i koniec. Także chęć poprawy to jedno, a to co on wygaduje na tej terapii to drugie. Ja nieraz myślałam, że terapia tylko pogłębia problem, oczywiście nie mówiłam tego, nadal chciałam go wspierać w tym.

60

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
wieka napisał/a:

Ludzie się nie zmieniają

Bez przesady. Gdyby tak było to bez sensu ludzie chodzą na terapie, walcza z uzaleznieniami, zmieniaja prace, zawod itp.

A co do tematu, to myślę że gość zrobił too little too late. W wieku 36 lat nauczyl się rzeczy które większośc ludzi zaczyna rozumieć w okolicach 18 nastki. Gdybyś nie napisała że ma prawie 40 LAT!!! (OMG stary a głupi), to bym wam dała po 16-18. Jesli on nie kuma takich podstaw po ponad 18 latach życia jako osoba dorosła to tylko sobie wyobraź gdzie jeszcze ma braki. Chłopak koleżanki będzie jej robił śniadania do łózka, ty mu bedziesz wyjaśniać że nie wolno rzucać skarpetek pod łóżko, chłopak kolezanki bedzie rezerowował domek pod miastem na waszą rocznie, ty mu bedziesz objaśniać że musi sobie zapisać w kalendarzu kiedy masz urodziny i rocznice żeby nie zapomniał po raz kolejny itp itd. Jak taki stary koń potrzebuje terapeuty żeby się nie zachowywać jak rozkapryszony gówniarz, to musi być na serio debilem. Takim debilem emocjonalnym. I on jakąś dojrzałość emocjonalną pewnie osiągnie za 2 lat, ale pytanie czy to na serio taki super kociak że chce ci się czekać te kilka lat aż się ogarnie. Bo ja uważam(w przeciwieństwie do ciebie, wieka tongue ) że się kiedyś ogarnie i ludzie się zmieniają, tylko szkoda twojej młodości na to. Jest dużo fajnych gości, a jako laska z fajnej rodziny, z własnym mieszkaniem, niezależna finansowo masz spore pole do wyboru. 

Co ryzykujesz wracając do niego?  Że znowu cie straumatyzuje i znowu bedziesz przez niego cierpieć kolejne X miesięcy, X lat i zamiast szukać sobie nowego faceta w wieku 30 lat, bedziesz na to gotowa dopiero jak bedziesz miała powiedzmy 35 lat. Że tym razem jazdy beda takie że sama się ie podniesiesz i ty też bedziesz potrzebowac terapii.
Co zyskujesz? Ty go znasz, więc sama oceń na ile jest "dobrą partią". Ale serio to jest taka dobra partia, że nie znajedziesz sobie kogoś lepszego na jego miejsce?
Możesz też być w impasie. On we friendzonie i kontakty bliskie zero, mowisz mu ze chcesz sie upewnieć że zmiana jest trwała i teraz nie mozesz podjąć decyzji i sobie normalnie dalej zyjesz i poznajesz ludzi. Jak za powiedzmy pol roku nadal bedzie sie rozwijal emocjonalnie i nie bedziesz iala ciekawszych opcji to może warto zobaczyć co u niego i ożywić kontakt.

Niestety, psychopaci się nie zmieniają, a zmienić się to trzeba samemu chcieć i nad tym pracować, ale nie dotyczy to tego człowieka.

61

Odp: Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Założę się, że jak byś porozmawiała z jego byłymi, to byś usłyszała opowieści podobne do twojej.

Posty [ 61 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Toksyczny partner przekonuje, że się zmienił i prosi o powrót

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024