Chodziło mi o to, że prawictwo, samo w sobie, nie jest czymś, co by mnie odpychało, ale trzeba wziąć pod uwagę, że ono zazwyczaj wiąże się z innymi cechami/problemami, które tego stanu były przyczyną. Rzadziej się trafi zupełnie "normalny" facet, który po prostu nie uprawiał seksu. Częściej to będzie ktoś, z kim jest coś nie tak, i to to "coś nie tak" będzie problemem, a nie brak doświadczenia.
Dawno temu znałem taką dziewczynę, lat 25. Większość życia nastoletniego spędziła w szpitalach i placówkach rehabilitacyjnych. Jak miała 10 lat to uczestniczyła w koszmarnym wypadku samochodowym. Połamany kręgosłup i tak dalej. Ale poskładali ją super i odzyskała pełną sprawność. Jej rodzice sporo zainwestowali w chirurgię kosmetyczną i praktycznie nie ma żadnych blizn. No ale konsekwencją było to, że przegapiła okres młodzieńczych, miłosnych uniesień. Jak już rozpoczęła współżycie to......cóż.....powiedzmy, że bardzo starała się nadrobić stracony czas. Pamiętam, że zbliżając się do 30stki to strasznie płakała, że nie może sobie nikogo na stałe znaleźć. Ale też trudno się dziwić, bo wierność nie była jej mocną stroną, co było zwyczajnie konsekwencją psychiczną jej wypadku i straconego czasu.
Samo dziewictwo/prawictwo to właśnie nie znaczy nic. Ale pytanie dlaczego tak jest? I co będzie dalej - czy taki ktoś tak o, zwyczajnie przejdzie nad tym do normalności po jego utracie? A może załączy się chora zazdrość lub nadmierna rozwiązłość? To jest spore ryzyko. A tak się przecież zdarza.