poważne problemy z 12latkiem, please help - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » poważne problemy z 12latkiem, please help

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 172 ]

1 Ostatnio edytowany przez jorunn (2023-06-06 22:05:32)

Temat: poważne problemy z 12latkiem, please help

Od 5 lat jestem w związku z meżczyzną, który mi bardzo odpowiada, podoba i z którym mamy podobne pasje, plany i styl życia – czuje, że go bardzo kocham, wszystko byłoby super, gdyby nie…
No właśnie, czasem czytam jakieś wątki na forum, wiem, że jest tu mnóstwo fajnych rozwiedzionych osób i zależy mi na spojrzeniu i ocenie obcych osób o podobnej sytuacji (choć nie tylko, będę wdzięczna za każdy szczery komentarz). Może Wasze doświadczenia będą w stanie mi rozjaśnić w głowie…

Mam 11letnią córkę i 8letniego synka, partner synów lat 12 i 8. Ja z partnerem, ja z jego młodszym synkiem, moja dzieci z młodszym synkiem, a najbardziej córka z partnerem -  przez te lata zbudowaliśmy naprawdę fantastyczne relacje – spędzamy wspólnie 10-14 dni w miesiącu, niemal wszystkie święta i większość wakacji.
W ostatnim czasie jednak (ostatni rok) decyzją partnera w składzie pięcioosobowym, bez starszego syna partnera, nazwijmy go – Kuby. Z początku odetchnęłam z ulgą że nie będę już się musiała z nim męczyć, teraz jednak zbliżają się wakacje i przyszedł czas refleksji. Nie jedziemy na żadne wakacje. Czekalam aż partner coś zaproponuje, jednak tak się nie stało. Zapytalam co jest. Odpoiedział, że nie wyobraza sobie jechać w 5 na wakacje a Kubę zostawić, z kolei nie ma sił na wspólne wakacje z nim i patrzenie jak wiecznie się użeramy. Zrobiłam szerokie oczy: „użeramy?” No tak, ty i on. Dyskusja była burzliwa i smutna i zasiała we mnie wątpliwości, jak będzie wyglądać nasza przyszłość. Powiedziałam, że ja chcę jechać na wakacje i moje dzieci i jego młodszy synek na nie zasługują. Mamy nie jechać, bo on sobie nie radzi ze swoim 12latkiem? Niestety, nazwałam go pizdowatym ojcem….. wszystko w emocjach. Bardzo żałuję, ale się stało. On powiedział, że jak chce jechać to mam jecha sama ze swoimi dziecmi, jeśli chce to da mi młodszego bo on się ucieszy. No comment.
Co się tak naprawdę działo przez ostatnie lata?
Ze starszym synem partner z byłą żoną problemy wychowawcze mieli zawsze. Nie wiedziałam o tym od początku, partner nigdy tak tego nie przedstawiał. Jego wersja to grzeczny Kuba, który zmienił się gdy zobaczył, że tata ma nową dziewczynę. Niestety po roku znajomości od jego starych znajomych podczas wspólnego ogniska usłyszałam pytanie:
- i jak ty sobie dajesz z nim rade?
-Zapytalam z kim?
- No z Kubą. Przeciez nikt z nim ujechać nigdy nie mógł, nikogo nie słuchał, mieliśmy szczerze mówiąc obawy czy w ogole jechać z nim w góry…. Po co się z gówniarzem męczyć.
Byłam tym zszokowana, ale było to kilka osób przedstawiających identyczną wersję. Mało tego, w krótkim czasie matka partnera również opowiedziała mi wiele niepokojących rzeczy, na zasadzie że ta jego zła była żona tak nie ogarniała syna.
Z biegiem czasu jednak z przerażeniem stwierdziłam, żę to nie tlyko błędy wychowawcze byłej żony, ale i…. mojego partnera stworzyły tego „gówniarza”. Dzieciak miał 8-9 lat, nie potrafił używac słów dziękuję, ani proszę, ani przepraszam, sprzątać po sobie, odnosił się bez szacunku do dorosłych (nawet obcych!), uprzykrzał życie innym dzieciom, jest nadpobudliwy ruchowo, nerwowy, otyły (w tej chwili 60kg 12 lat 145cm wzrostu) nadwrażliwy, nigdy się nie bawił (niczym ani autkami, ani klockami, no niczym poza ciągłym bieganiem i rozwalaniem zabawy innym dzieciom). Ostatni rok spędził  w nowej szkole, ponieważ ze starej go wyrzucili za naganne zachowanie (poważne duszenie kolegi, mobbing dziewczynki, rozpowiadanie o innej dziewczynce ze robi loda, gnębienie innych dzieci, pyskowanie nauczycielom). Warunkiem pójścia do  5 klasy miały być spotkania z psychologiem i kontynuowanie terapii, którą partner z była żoną postanowili zakończyć, gdyż nie dawała żadnej poprawy ani rezultatów (Kuba nie współpracował, trwało to 6 miesięcy). Obecną 5 klasę kończy z zachowaniem nieodpowiednim, ale z jakich powodów nie wiem – ponieważ partner przestał dzielić się ze mną uwagami, jakie Kuba dostaje. Uczy się bardzo dobrze, jest bardzo inteligentny. Kuba nie szanuje matki, odnosi się do niej okropnie, stosunek do dziewczynek dramat, ale i większości chłopców. Przekleństwa, chamstwo to chleb codzienny dla niego. Była żona partnera kontynuuje terapię bo nie może sobie poradzić. Jest wykonczona psychicznie.
Przez pierwsze lata mało się wtrącałam na zasadzie nie moje małpy, nie mój cyrk. Niestety to nie działa gdy spędza się ze sobą kilkanaście dni z rzędu w święta, czy całe weekendy… Siłą rzeczy nie mogę sobie pozwolić wchodzić na łeb ani tolerować chamstwa w stosunku do siebie lub do innych dzieci na moich oczach. Podam kilka przykładów ostatnich sytuacji żeby wam zobrazować co się dzieje (sorry że tak długo ale krócej chyba się nie da…)
1.    Jemy obiad, dzieci sprzątają po sobie, Kuba nie. Wołam go i proszę by posprzątał po sobie. Odnosi tylko talerz, sztućce i szklanka zostają. Wychodząc  z kuchni mija mnie i mówi z szyderczym uśmiechem że już odniósł i wychodzi. Wołam go ponownie i mówię że coś zostawił. Partner pyta co się dzieje. Mówię że albo odnosi albo nie żre kolacji. Na to Kuba ze dobrze to nie będzie jadł. Przychodzi wieczór i siadamy do kolacji. Mówię ze jego szklanka wciąż czeka i sztucce. Odniósł. Siada do stolu ale nie ma nakrycia. Mowię że nie nakryłam po jego miejsce było zajęte bajzlem, poza tym ustaliliśmy wspólnie ze nie będzie jadl. Niegrzecznych gości się nie karmi. Jak nie będzie po sobie sprzątał lub siedział z obrażonym ryjem, bo mu cos nie smakuje, to jeść nie będzie. I mówię żeby wyszedł do pokoju. Na to partner (PRZY NIM !)ze mam nie przesadzac i przecież już zrozumiał swój błąd. LOL. Sytuacja powtórzyła się jeszcze wiele razy, dziś ostatni raz.
2.    Pytam Kuby jak tam jedna sąsiadka (bo się pokłócili) zero odpowiedzi spojrzał na mnie z obrzydzeniem i wyszedł bez słowa. Pytam partnera czy zareaguje jakoś na to zachowanie. Odpowiedź: nie mam sił. Sorry, mam to w dupie.
3.    Kuba rozpierdala zabawę pozostałej trójce, słychać z pokoju że ich obraża. Wchodzę i mówię wypad na korytarz, tam będzie teraz siedział na karnej ławce i oddawaj telefon. Na to partner że on spokojnie z Kubą porozmawia. Zgadzam się. Rozmawiają. Kuba jest grzeczny 20 minut po czym znowu im przeszkadza, młodsi płaczą, brat Kuby ma rozciągnięta bluzkę od bójki. Drę na Kubę ryj łapię za bluzę i wyciągam na korytarz. Partner na to oburzony:” a może byś się zapytała co się dokładnie stało?” PO prostu cyrk! Kiedy Kuby nie ma między pozostałą trójką nigdy nie ma aż tak grubych problemów, kłócą się czasem jak dzieci ale nie ma mordobicia, wulgaryzmów, rzucania wszystkim włącznie z krzesłem. Jak to co się stało, ja bez dochodzenia wiem co, zresztą podsłuchiwałam. Mówię że albo on z nim zrobi porządek albo ja. Wiecie co zrobił? Nic. Tylko  powiedział ze koniec weekendu a oni jadą do swojego domu. Ukarał w ten sposób nas wszystkich.
4.    Kuba mówi ze sobie kupi takie buty. Ja na to, ze chyba drogie. Partner pyta ile. 2000zł. Parsknęłam śmiechem, mówie ze nawet my nie chodzimy w takim butach. Partner pyta Kuby czy mózg ma wciąż w tym samym miejscu. Kuba wychodzi i tylko pod nosem mówi „i tak będę miał”. Partner ogląda tv. Pytam czy zamierza zareagować na to co usłyszał? On pyta „czy ty nie masz dość wciąż te pogadanki uskuteczniać? Jak tak żyć?


Kiedy jest bardzo źle, partner krzyczy na Kubę że ma go dosyć. Ostatnio powiedział że macierzyństwo jest przereklamowane. Nie chce jechać nawet na wakacje z dziecmi. Cierpi na tym jego młodszy syn (naprawdę przesłodki, przekochany, mądry, spokojny dzieciak) i moje. Widzę, że zaczyna dzieci olewać zmęczony tą sytuację. Ja się wku&^wiam bo uważam że albo to naprawimy, albo będzie jeszcze większy gnój. Przecież to jego syn, zawsze będzie wśród nas, jak my niby mamy funkcjonować? Odpowiedział, że jak Kuba przegnie, to się z nim nie będzie w ogóle spotykał. Jak będzie takim patolem, to niech  zyciu radzi sobie sam. Zapytałam, czy zdaje sobie sprawę co powiedział. Ze to jego syn i też bylej zony i JEGO wina, że dzieciak się tak zachowuje, bo kompletnie nikt go nie potrafi temperować. Mi jakoś nie pyskuje tak jak swojej matce, niech by spróbował, by k u % wa spał w garażu i on wie ze by tak było. Sęk w tym, ze on nie wie co to jest kara bo nigdy zadnej porządnie nie dostał od rodziców więc ma ich gadanie w nosie. Tak naprawdę to on robi co chce i jak chce, a oni robią często to co on chce. Jest naprawdę bystry w owijaniu sobie rodziców wokół palca.
Niestety uważam ze w tej chwili przejawia zachowania socjopatyczne. Nie potrafi wspolzyc z ludzmi. Nie biorą go dziadkowie (bo nie mogą sobie z nim poradzić), nie akceptuje go corka partnera bylej zony, ani sam partner, nie radzi sobie z nim jego matka, nauczyciele. Przeciez to jest dramat. On ma tylko 12 lat! Partner ma do tego taki stosunek, ze „kiedyś z tego wyrośnie i się ogarnie”, nastolatki tak mają, że sa trudne, ja przesadzam (!!!!!!!) nauczyciele w bylej szkole przesadzali (!!!!!!) i mam mu dać spokój i się wyluzować. Mi zarzuca że za krótko trzymam dzieci i jest jak w wojsku i to Kubę stresuje. Wierzcie mi, nie jest jak w wojsku, jest to podstawowa codzienna rutyna, jakaś dyscyplina, dzieci się mnie nie boją, ale słuchają, starają się słuchać,  czasem córka coś tam pyskuje to wtedy jest wymiana zdań i sobie wyjaśniamy, ale nie mamy zadnych poważnych problemów z niczym…. Przede wszystkim się w domu SZANUJEMY. NIE OBRAŻAMY. Tego nie będę tolerować w swoim domu.
Nie umiem się wyluzować. Przy mnie Kuba ma się zachowywać NORMALNIE. Nie musi się kłaniać jak baletnica ale podstawy normalnego społecznego wspolzycia w wieku 12 lat muszą być przestrzegane, ja się w tym wszystkim czuje jakby była zakładem poprawczym. Zreszta obawiam się ze go taki zakład czeka jak się nic nie zmieni. Nie wiem co powinnysmy zrobić z wakacjami i jak to rozegrać. Jak rozmawiać z partnerem żeby zrozumial, że oni potrzebują tej terapii. Ze sobie z Kkubą nie radzą i to się może tragicznie skończyć. Już wszystko się sypie. Dzieciak spędza wiele weekendów sam (matka jedzie do partnera, mój jest u mnie z synkiem a dzieciak siedzi sam w domu czujecie?) Jak w ogóle mogli dopuścić żeby tak było, nie miesci mi się to w głowie.
Partner powiedział, że gdyby byli tak kiepskimi rodzicami jak mówię, to młodszy też bylby skrzywiony. No przyznam zamyka mi tym gębę, bo faktycznie – wychowywany przez tą samą matkę, ojca, dziadków, a jest zupełnie inny, przefantastyczny w każdym calu. Może Kuba ma coś z psychiką. Z drugiej strony od 5 lat obserwuję permanentne niereagowanie na jego niewiarygodnie bezczelne zachowanie przez partnera….

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Rozwód nastąpił w tym czasie gdy miał  więcej lat niż młodszy, którego tak nie doknął rozwód rodziców.
Co nie oznacza, że powinien tak się, zachowywać i tu faktycznie trudno w tej sytuacji coś zmienić, skoro dziecko zostaje samo w domu, bo rodzice zajmują się swoją d***, za przeproszeniem.
Ty też kulturą nie grzeszysz, jesteś za nerwowa, bo jaki dajesz przykład dzieciom, przeklinając czy mówiąc, nie będziesz żarł tongue

Nie widzę, żeby się cokolwiek zmieniło, partner nie zna nawet obowiązków ojcowskich, ale też po nim pojechałaś niezgorzej... Autorytetem dla syna nie jest i nie będzie, nie radzi sobie z jego wychowaniem, chowa głowę w piasek, niedługo to będzie się go bał.
I na to nic nie poradzisz.

3

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Straszne jest to co opisujesz. W jakimś stopniu sytuacja Kuby to błędy wychowawcze rodziców, ale Kuba najbardziej  sam sobie robi krzywdę przez swoje zachowanie.
Robi to wszystko bo tak mu teraz wygodniej żyć.

Sama sobie nie poradzisz z wychowaniem Kuby. Tylko wspólny front ma szansę powodzenia, a jak widać jego najbliżsi nie chcą wykonywać ciężkiej pracy, by go odpowiednio wychowywać.

Weź trójkę dzieciaków - swoje i młodsze partnera - i jedźcie na wakacje. Młodsze dzieci nie mogą cierpieć z uwagi na  odpowiedzialność zbiorową. To nie ich wina, że Kuba taki jest. Byłoby wręcz niesprawiedliwe gdyby zostały w domu nie za swoje winy. Oczywiście partner powinien zapłacić za swoje młodsze dziecko.
Tylko nie daj się wpędzić w poczucie winy, że będziecie się dobrze bawić bez nich. Zasłużyliście na dobry wypoczynek to z niego skorzystajcie.

4

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Agnes76 napisał/a:

Straszne jest to co opisujesz. W jakimś stopniu sytuacja Kuby to błędy wychowawcze rodziców, ale Kuba najbardziej  sam sobie robi krzywdę przez swoje zachowanie.
Robi to wszystko bo tak mu teraz wygodniej żyć.

Sama sobie nie poradzisz z wychowaniem Kuby. Tylko wspólny front ma szansę powodzenia, a jak widać jego najbliżsi nie chcą wykonywać ciężkiej pracy, by go odpowiednio wychowywać.

Weź trójkę dzieciaków - swoje i młodsze partnera - i jedźcie na wakacje. Młodsze dzieci nie mogą cierpieć z uwagi na  odpowiedzialność zbiorową. To nie ich wina, że Kuba taki jest. Byłoby wręcz niesprawiedliwe gdyby zostały w domu nie za swoje winy. Oczywiście partner powinien zapłacić za swoje młodsze dziecko.
Tylko nie daj się wpędzić w poczucie winy, że będziecie się dobrze bawić bez nich. Zasłużyliście na dobry wypoczynek to z niego skorzystajcie.

nie wiem właśnie, czy potrafiłabym się dobrze bawić bez niego... ja chyba nie chcę tak sama jechać.
Czy mogłabyś rozwinąć to zdanie bo mnie zastanawia:' "robi to wszystko bo tak mu teraz wygodniej żyć"? Przecież nie jest mu wygodnie wcale. Traci na kazdym kroku przez takiego zachowanie.

5

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Jego zachowanie to klasyczne lenistwo. Nie posprząta po sobie bo mu się nie chce, nie zapracuje na uznanie tylko chce je siłą egzekwować, bo tak mu najprościej. Jest bardziej uparty od innych więc w końcu mu ulegają.

Jeśli wszyscy zrezygnujecie z wyjazdu to będzie miał satysfakcję, że zepsuł Wam wakacje. To też siłowe wymuszanie uległości - jak chcą się bawić to mają mnie akceptować i ulegać. Pewnie to działało od urodzenia wiec ma działać nadal.
Partner też wpisuje się w jego zachowanie - masz ulegać i akceptować wszystko bez gadania, bo inaczej Ty zostaniesz ukarana.
Właśnie pozostawienie ich w domu będzie najbardziej konsekwentne. Każdy dostanie to na co zapracuje.
Partnerowi nie chce się robić porządku w rodzinie to podstępnie  przerzuca wszystko na Ciebie.

6 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-06-06 23:55:47)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

czepiasz sie o jego slownictwo, a sama takim operujesz. sobie kar za to nie dajesz? smile jak ma sie wyrazac inaczej, gdy w domu sie takiego jezyka nasl


nie twierdze, zeby nie karac, ale zauwazylam, ze nie robicie nic innego,a tylko na karach daleko tez nie zajedziecie. nie probujecie go nawet zmotywowac. w pierwszej lini to ojciec powinien zadbac o relacje z synem. neich przez kilka tygodni sprobuje skupic na nim, porobic cos fajnego, powinien wiedziec, co  sprawiloby mu przyjemnosc. kary ograniczyc do minimum, gdy mus ie uzbiera, albo zrobi cos naprawde bulwersujacego. a zamiast tego rozmawiac, tlumaczyc.

nigdy nie bylam za rozpieszczaniem, ale z tego co widze to chlopak  emocjonalnie jest zaniedbany i to tu moze tkwic zrodlo problemow. powinna byc rownowaga. konsekwencje zachowania tak, ale i milosc, nigdy jedno bez drugiego.



jednak nie poznalam dziecka na zywo, wiec trudno ocenic, dlatego doradzilabym wizyte u psychologa dzieciecego. napewno jego rady beda trafniejsze od randomowych osob na forum.

7 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-07 00:21:09)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Napisze na szybko bo temat powazny, na dniach moge napisac wiecej.

Kuba - narcyz.
Terapia nic nie pomoze - psychoterapeuci co najwyzej potrafia wyprowadzic czlowieka z traumy / depresji wprowadzajac go wlasnie w narcyzm.
Z reszta sami psychoterapeuci sa zdania, ze narcyzmu sie nie da wyleczyc - myla sie i znam osoby, ktore staly sie normalnymi, pozytywnymi ludzmi.

Podstawowa cecha narcyza jest to, ze nigdy nic nie jest jego wina - albo kogos innego, albo pecha, albo "tak juz jest" itp.
Do tego na forum mozna zobaczyc, ze za kazdym razem jak pojawia sie autor - narcyz to bardzo dzieli ludzi - z reguly na tych, ktorzy naiwnie wierza w jego opowiadania (bo nikt na forum nie widzial jego rzeczywistego zachowania) w ktorych jest idealnym partnerem / partnerka uciskanym przez partnera / partnerke i tych, ktorzy widza ze to co pisze nie trzyma sie kupy, brakuje mu jakiejkolwiek samo-refleksji i odwraca kota ogonem gdy ktos mu zwraca uwage na jego blad (okazuje sie, ze to nie jego wina tylko tej osoby ktora blad wskazala).

Narcyz nie moze widziec swoich bledow bo jest calkowicie odciety od krytyki.
Jakakolwiek krytyka w ogole nie powoduje refleksji bo nie jest w stanie przebic sie przez zestaw silnych przekonan, ktorymi narcyz ja sobie tlumaczy (a co za tym idzie rozwiewa watpliwosc, ktora normalnie motywuje do refleksji):

Te przekonania to:

Osoba, ktora mnie skrytykowala:
- jest hejterem
- jest zazdrosna
- nie jest czlowiekiem sukcesu tylko jakims frustratem posiadajacym bledne przekonania
- chce mnie zmanipulowac (nie wiem dlaczego, ale to niewazne)
- nie jest inteligentna i nie potrafi "zobaczyc" prawdy
- jest zbyt slaba / tchorzliwa aby zrozumiec prawde
- zostala zaprogramowana przez "Matrix"
- nie lubi mnie i chce abym popelnil blad
- przenosi na mnie swoje wlasne problemy
- nic nie zrozumiala
Ja:
- jestem zbyt wyjatkowy / moja sytuacja jest zbyt wyjatkowa abym mogl byc zrozumiany przez zwyklych ludzi.

Narcyzm jest reakcja obronna. Dotyczy zawsze ludzi, ktorzy sa bardzo wystraszeni i nie radzac sobie ze swoimi obawami wytworzyli sobie mechanizm obronny, ktory nie pozwala im zobaczyc swojej winy / bledow.
Brak widzenia swoich bledow oczywiscie jest ogromnym problemem gdy chodzi o zmiane. Bo bez zobaczenia bledow w sobie nie ma koniecznej do zmiany motywacji.
Takie osoby czesto wydaja sie bardzo inteligentne i ambitne - ale ta inteligencja i ambicja na niewiele im sie zdaje bo nie sa w stanie osiagnac wewnetrznego spokoju ktory jest potrzebny przy prawdziwych osiagnieciach.

Takze problem jest nastepujacy:
- Zmiana jest niemozliwa jesli Kuba nie widzi problemu
- Kuba nie widzi problemu bo kazda krytyke tlumaczy sobie (z sukcesem) jednym z powyzszych przekonan (i osiaga tym samym spokoj - traci motywacje do dalszej refleksji)
- Zachowanie Kuby powoduje kolejna krytyke, ktora sprawia, ze potrzebuje jeszcze bardziej powyzszych przekonan do utrzymania spokoju
- Kuba bylby podatny na zmiane tych przekonan gdyby czul sie bezwarunkowo bezpieczny i kochany
- Tego rodzaju bezpieczenstwo i milosc jest niemozliwa bo Kuba oprocz domu zyje w zewnetrznym srodowisku, ktore bedzie nadal reagowalo na jego zachowanie (krytykowalo).

Jedyna opcja, ktora ja widze w tym momencie jest nauka radzenia sobie z wszystkimi stresujacymi sytuacjami (aby mial mozliwosc radzenia sobie ze zrodlami stresu bez narcyzmu).
Ja buduje nowa terapie - w przeciwienstwie do Freudowskich urojen - na bazie nauki (m.in. cybernetyki).
Dziele w niej sytuacje, ktore powoduja stres na 26 kategorii, opisuje dlaczego powoduja w nas stres, w jaki sposob normalnie reagujemy w tych sytuacjach, dlaczego te reakcje sa nieoptymalne i jak lepiej sobie w nich poradzic.

Przykladem takich sytuacji jest:
- Ktos sprawia, ze czujemy sie zazdrosni
- Niechcacy kogos ranimy
- Nie zgadzamy sie z kims w rozmowie
- Jestesmy ignorowani
- Ktos sprawia wrazenie bycia nami zirytowanym
- Jestesmy krytykowani
- Jestesmy zmuszeni do zachowania niezgodnego z nasza motywacja (autorytet)
- Jestesmy obiektem fizycznego ataku
- Jestesmy zdradzeni
- Cos nie dziala tak jak oczekiwalismy

I tak dalej. Kazda z nich jest zrodlem stresu i optymalne zachowanie w kazdej z nich (aby zmniejszyc stres z minimalna szkoda dla siebie i innych) wymaga innej strategii kognitywnej.

Uwazam, ze tylko uczac dziecko narzedzi, ktore pozwola mu lepiej radzic sobie z codziennymi sytuacjami, ktore powoduja stres, jednoczesnie zachowujac spokoj i nie muszac oklamywac siebie (zachowujac mozliwosc refleksji nad swoimi bledami) jestesmy w stanie pomoc czlowiekowi, ktory zbudowal sobie niszczacy dla wszystkich wokol system obronny, co do ktorego nie widzi zadnej alternatywy.

8

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

bardzo dziękuję za odpowiedzi. Kuba chodził do psychoterapeutki dziecięcej przez około pół roku (co tydzień lub dwa). Terapeutka mówiła że większość czasu Kuba milczał lub opowiadał kawały, nie odpowiadał na pytania. Większość wizyt rozmawiała z rodzicami. Terapia jakby nie rokowała. Twierdził że on nie ma zadnego problemu, tylko szkola jest chora i dzieci i nauczyciele. Chodził także do psychologa szkolnego i jakos szło, ale że zmienił szkołę to już tam nie chodzi. Partner uważa że Kuba i tak nie otworzy się przed żadnym terapeutą, ja uważam że warto próbować i szukać...

Johny Bravo czy ty jestes psychologiem? Możesz mieć sporo racji. Moze jest klasycznym narcyzem, jednak w głębi duszy Kuba jest bardzo nadwrażliwy. Ja mam wrażenie że on wciąż nie może pogodzić się z rozwodem rodziców. Gdy córka powiedziała kiedyś do niego co tam przyszywany braciszku, odpowiedział: nigdy nie będę twoim bratem, spie&dalaj. Mialam wrazenie ze mial zaszklone oczy jakby chcialo mu się płakać. ALe też ogrom nienawiści i agresji do córki (ze to powiedziała?).

Najbardziej tragiczne jest to ze to dziecko i powinno mieć się to na uwadze, jednak przy takiej skali agresji z jego strony trudno mu współczuć... Rozmawialismy teraz godzinę z partnerem o tym. Mówił że ma wrażenie ze ja Kuby nienawidzę. Ze jak zwracam mu uwagę to on rozumie, ze mam powód, przyznał wręcz ze zawsze mam powód i on to widzi, ale uważa że moje reakcje są za ostre. Ja się naprawdę bardzo długo starałam być spokojna, próbowałam, ale kiedy otrzymuje się non stop takie fale agresji z czyjejś strony to ciężko nie dać się wyprowadzić z równowagi...

Chyba macie rację, przemyślę te wakacje. Rzeczywiście rezygnacja przez niego byłaby jak poddanie się w walce. nawet nie chce o tym wszystkim myśleć... dziwne to będą wakacje. Ale pojedziemy. chyba...
dzięki jeszcze raz za podpowiedzi. Jeśli Johny Bravo prowadzisz terapie online to moze się jakoś spiknąć, spróbuję z całych sił przekonac partnera do kolejnej

9 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-06-07 06:22:04)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Dorosnij.
Nie nadajesz się na żonę faceta z dziećmi, skoro chcesz sobie wybrać, które z jego dzieci Ci pasują, a które nie.
Mówimy o 12 latku, dziecku, a nie o 22 latku.
Du..a z Ciebie nie macocha.
Co innego bycie z kimś 1/3 miesiąca, a co innego tworzenie rodziny.
Skąd Ty wiesz Kobieto, jakie problemy będą sprawiać  Twoje dzieci?
Masz malutką wyobraźnię i jeszcze mniejsze serduszko..
Poddanie się w walce?? Tak widzisz związek, gdzie są dzieci?
Ty naprawdę tego dziecka nienawidzisz, terapia w Twoim przypadku nie ma sensu, bo egocentryzm jest ciężko wyleczalny.
To znaczy ma sens dla kieszeni "terapeuty" wink
Dzieci są bardzo szczere,  dostajesz to na co zasługujesz.  Zawsze.
To Ci powie każdy psycholog.

10 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-06-07 06:09:11)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
jorunn napisał/a:

Chodził także do psychologa szkolnego i jakos szło, ale że zmienił szkołę to już tam nie chodzi. Partner uważa że Kuba i tak nie otworzy się przed żadnym terapeutą, ja uważam że warto próbować i szukać...

Warto próbować tym bardziej, że teraz są nowocześniejsze terapie i bardziej skuteczne niż dawniej. Na to potrzeba czasu i pieniędzy, ale skutki są.

W tej chwili szkoda tego dziecka, które nie radzi sobie z emocjami od dawna.
Nie ma sensu się obwiniać nawzajem, trzeba podjąć odpowiednie działania.
Wydaje mi się, że dla niego kontakt z twoimi dziećmi jest trudny. Nie znając dziecka ciężko coś podpowiedzieć, ale wiem na pewno, że nie możesz na siłę go naginać do swoich zasad, bo dziecko w tym wieku już sporo rozumie. Nie odniósł naczyń, ponieważ nie czuje się dobrze w tym domu, a może w jego własnym domu nigdy ich nie odnosił? Wszystko musi mieć swoje przyczyny. Na ojca jest zły, więc ojciec nie będzie dla niego autorytetem, jak na razie. Z twojej wypowiedzi wynika,że nie akceptuje twoich dzieci, więc po co na siłę go do nich przyzwyczajać. Uważam, że trzeba go zapytać, czy chciałby z nimi pojechać i co chciałby robić w wakacje.

A gdzie w tym wszystkim jego mama? Ot, tak, nie radzi sobie i sprawa załatwiona?

11 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-06-07 06:37:33)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Terapia dziecka jest inna niż terapia dorosłych.
Bo tu postawa dorosłych ma wiekie znaczenie. I ojca i przyszłej macochy.
A ja bym się nie spodziewała po autorce jakiegokolwiek zrozumienia sytuacji, bo ona chce tylko rozwiązać problem.
A o poziomie całego tego doroslego towarzystwa,  świadczy  troską o atmosferę na nartach,  zamiast i dziecko znajomego: nie wiem czy samotnego ojca, czy wdowca.
Jak ktoś myśli, że dziecko oddaje się na terapię, by go terapeuta naprawił, to bardzo się myli.
Tymczasem wrzeszxzaca o nieidhiesiobe sztućce, szarpiaca się z dzieckiem partnera baba na 1l3 miesiąca może jest do strawienia, ale na całe życie to idiotyzm brać sobie taką "partnerkę"

12

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Ela210 napisał/a:

Terapia dziecka jest inna niż terapia dorosłych.
Bo tu postawa dorosłych ma wiekie znaczenie. I ojca i przyszłej macochy.
A ja bym się nie spodziewała po autorce jakiegokolwiek zrozumienia sytuacji, bo ona chce tylko rozwiązać problem.
A o poziomie całego tego doroslego towarzystwa,  świadczy  troską o atmosferę na nartach,  zamiast i dziecko znajomego: nie wiem czy samotnego ojca, czy wdowca.
Jak ktoś myśli, że dziecko oddaje się na terapię, by go terapeuta naprawił, to bardzo się myli.
Tymczasem wrzeszxzaca o nieidhiesiobe sztućce, szarpiaca się z dzieckiem partnera baba na 1l3 miesiąca może jest do strawienia, ale na całe życie to idiotyzm brać sobie taką "partnerkę"

Elu, jeśli to do mnie, to wcale tak nie myślę. Nie będzie prawidłowej postawy dorosłych, jeśli nie będzie dobrej terapii. Wielu rodziców tak myśli, że wystarczy zdyscyplinować dziecko podczas gdy ono samo potrzebuje, żeby ktoś  się nad nim pochylił, zrozumiał i wyciągnął do niego rękę. Przecież ono samo nie rozumie swojego gniewu, wie, że nie jest mu dobrze i tyle, i radzi sobie jak samo potrafi, a najczęściej nie potrafi.
Terapeuta wskazuje, na co zwrócić uwagę. Rodzice czasem nie  wiedzą, co robić i jak się zachować.

13

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

"Drę na Kubę ryj łapię za bluzę i wyciągam na korytarz"

Współczuję dziecku.

14 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-06-07 08:48:05)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Lady Loka napisał/a:

"Drę na Kubę ryj łapię za bluzę i wyciągam na korytarz"

Współczuję dziecku.

Ono nie ma w nikim oparcia, jest traktowane jak piąte koło u wozu.

jorunn napisał/a:

Nie potrafi wspolzyc z ludzmi. Nie biorą go dziadkowie (bo nie mogą sobie z nim poradzić), nie akceptuje go corka partnera bylej zony, ani sam partner, nie radzi sobie z nim jego matka, nauczyciele."

A kto miał go tego nauczyć?Chłopak potrzebuje fachowej pomocy.

jorunn napisał/a:

Kuba chodził do psychoterapeutki dziecięcej przez około pół roku (co tydzień lub dwa). Terapeutka mówiła że większość czasu Kuba milczał lub opowiadał kawały, nie odpowiadał na pytania. Większość wizyt rozmawiała z rodzicami. Terapia jakby nie rokowała. Twierdził że on nie ma zadnego problemu, tylko szkola jest chora i dzieci i nauczyciele.

Zmieniłabym terapeutkę, no i nie ta terapia. Nawiązanie kontaktu z dzieckiem to podstawa. On więcej w domu się wypowie niż u tej pani.

15

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Tamiraa napisał/a:
jorunn napisał/a:

Chodził także do psychologa szkolnego i jakos szło, ale że zmienił szkołę to już tam nie chodzi. Partner uważa że Kuba i tak nie otworzy się przed żadnym terapeutą, ja uważam że warto próbować i szukać...

Uważam, że trzeba go zapytać, czy chciałby z nimi pojechać i co chciałby robić w wakacje.

A gdzie w tym wszystkim jego mama? Ot, tak, nie radzi sobie i sprawa załatwiona?

Paradoksem jest to, że on zawsze chce z nami jechać. Wiele razy mówił że woli spędzać czas u mnie niż u mamy, bo z mamą nic nie robią, że ona siedzi  i ogląda tv lub gada przez telefon. Więc lubi piec pierniki, isc na rower, basen, rolki, jechać gdzieś, czyli wszystko to, czego w domu nie ma - jednak podczas tych zabaw, spędzania czasu wsplnie wykazuje skrajnie niegrzecznie zachowanie: wobec dzieci spotkanych w skateparku, wobec swojego brata, moich dzieci. A to skrajnie niegrzeczne zachowanie nie spotyka się z reakcją ojca, żadną najczęściej. Mi jest często wstyd, bo z zewnątrz wyglądamy jak rodzina, a ja jak jego matka. Więc ja reaguję. Wtedy ja jestem najgorsza, a do partnera mam pretensje, bo to ostatecznie jego dziecko, nie moje, a ja się stresuję. Koło się zamyka.

Partner uważa, że ja przesadzam, że on aż tak źle się nie zachowuje. Jednak ktokolwiek Kubę pozna, jest w szoku jak dziecko moze się tak zachowywac. Komentarze na temat jego niewychowania usłyszałam od wszystkich znajomych, całej bez wyjątku rodziny.

Ja sobie zdaję sprawę, że w tej chwili moje zachowanie nie jest dobre, ale wierzcie, po tylu latach starań, tłumaczenia co wolno, a czego nie, co jest grzeczne, a czego nie, wymiękam. Jako dochodząca ciocia nie jestem w stanie go wychowywać bo wychowywac powinni go rodzice w pierwszej kolejności, a tego z jakiegoś powodu nie robią.

Wakacje to problem pierwszy. Myślę o tym co będzie. Fajnie bylo poczytać te komentarze, bo ktoś wspomniał o tym że będę przyszłą macochą (nie przeczytał dokładnie tekstu pewnie myśląc ze partner jest wdowcem) i tak wlasnie pomyślałam że widząc to wszystko co się dzieje nigdy nie wyszłabym za mąż za partnera, nie zgodziłabym się razem zamieszkać i nie wzięłabym na wychowanie Kuby za żadne skarby świata. Nawet jeśli miałabym wtedy więcej do powiedzenia i większy wpływ na wychowanie, to mam wrażenie że on już jest tak skrzywiony, że ja zwyczajnie nie dałabym wychowawczo rady.
WIem ile kosztuje na codzień wychowanie własnych dzieci od urodzenia, ile czasu, ile analizy, ile wysiłku - a gdzie dopiero tak zaniedbanego dziecka w wieku nastoletnim, które trzeba naprostowac ze wszsytkich złych nawyków... na to jestem za cienka i się nie nadaję, nie mam cierpliwości.

Tak naprawdę to sytuacja z Kubą stawia mi pytania o kształt całej naszej relacji w przyszłości:(

16

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Ano, właśnie, macie inny z partnerem pogląd  na wychowanie Kuby, a potrzebny jest jednolity front. Jeśli on lubi z wami jeździć, można  na tym bazować, to jest jakiś punkt zaczepienia. Ja zrozumiałam, że, po prostu, partner przyprowadza go do ciebie  i cały ciężar wychowania chłopca ponosisz ty.
Dziwna jest ta obojętność rodziców na losy dziecka.

17 Ostatnio edytowany przez jorunn (2023-06-07 09:42:44)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Tamiraa napisał/a:

Ano, właśnie, macie inny z partnerem pogląd  na wychowanie Kuby, a potrzebny jest jednolity front. Jeśli on lubi z wami jeździć, można  na tym bazować, to jest jakiś punkt zaczepienia. Ja zrozumiałam, że, po prostu, partner przyprowadza go do ciebie  i cały ciężar wychowania chłopca ponosisz ty.
Dziwna jest ta obojętność rodziców na losy dziecka.

właśnie zrozumiałam, że ja nie problemu z 12latkiem. Ja mam problem z partnerem.

sad

Chciałabym też coś dodać bo zdałam sobie sprawę że post pisałam w ogromnej rozpaczy i bezsilności i jest to chaotyczne. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi sie szarpać dzieci, nigdy! Moj młodszy syn jest w spektrum autyzmu (lekkim, jest bardzo "społeczny" jak na spektrum) i wysokie uszkodzenie słuchu kinefonematycznego. Miewał bardzo trudne okresy, jego zachowanie bywało nieadekwatne do sytuacji. Ale wynikało to z jego niezrozumienia otoczenia... Powoli , z roku na rok, przy pomocy poradni pedagogicznej, Tomatisowi a teraz terapii Neuroflow - jest naprawdę dobrze, chodzi do normalnej szkoły, funkcjonuje super. Ale kto ma dziecko z takimi problemami ten wie, że jest to ogrom pracy i .... mnóstwo nerwów. Ja naprawdę się zmieniłam przy synku, kiedyś byłam bardziej nerwowa, teraz wiem, że trzeba być spokojnym...cierpliwie tłumaczyć, starać się zrozumieć dziecko.  Nigdy na niego nie krzyczałam ani nigdy nie biłam dzieci, żeby była jasność.

W przypadku Kuby od dlugiego czasu postepuje inaczej, jest inaczej i mysle dlaczego, i chyba wiem.
Zwykle jak dzieci się zachowują nieadekwatnie do sytuacji, tłumaczymy im dlaczego tak nie powinny robić, i one po kilku takich sytuacjach ogarniają, że faktycznie to zły pomysł. Przykład. Mój syn nie lubi hałasu i tłumu. Gdy bawi się w piaskownicy, a schodzi się więcej dzieci, to on przychodzi na ławkę. Unika sytuacji stresowej, z którą sobie nie poradzi. Gdy młodszy synek partnera nie chce czegoś jeść (niejadek) to zanim ugotuję pyta, czy moze zjeść coś innego, lub prosi, by nie jeść, próbuje negocjować. To jest słodkie i fajne, próbuje sobie poradzić z czymś czego nie lubi. Gdy córka dostanie pałę, sama mówi, że jej przykro i obiecuje poprawę. Dzieci zwykle uczą się co dobre, co korzystne, a co nie, i uczą na błędach.

Myślę że Kuba się nie uczy na błędach. Nie macie pojęcia ile razy było mu spokojnie tłumaczone wiele spraw, a on dalej robi swoje w ten sam sposób. Jego niegrzeczność nie wynika z tego, że nie wie, że tak nie wolno (gnoić innych). On wie, że tak nie wolno, ale to robi, nieraz z premedytacją w oczach. Złośliwie uprzykrza innym dzieciom zabawę, wiecznie komentuje cudzy wygląd, że jest wieśniakiem, że jest brzydka (dziewczynka na basenie...masakra), jak ktos jest gruby to patrzy na niego jak sroka w gnot tak, żeby ta osoba zauwazyła (choc sam jest gruby!) a potem odwraca wzrok z niesmakiem na twarzy. Tysiące razy!!!!! tłumaczyłam mu z partnerem, że to boli innych, że sprawia im tym ból, że wystawia sobie najgorsze świadectwo. Pytaliśmy dlaczego to robi? Odpowiedz: no jest brzydka to co mam mowić że nie jest. No jest gruby to niech wie ze jest. Pytamy jak on by się czuł na miejscu tych dzieci? Odpowiada nie wiem nie mój problem jak oni się czują.
I mi się na to załącza agresja. To nie sa dziecięce przewinienia z niewiedzy, to jest nieprawdopodobna złośliwość, co powoduje, że mam ochotę walnąć mu w ryj. (tak wiem, nie wolno, żle, be, fuj....)

18

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Swobodnie lecisz pizdami, ryjami i rozpierdolami, ale to z dzieciakiem jest problem, bo nie mówi proszę, lub dziękuję?
Paradne big_smile

19 Ostatnio edytowany przez rossanka (2023-06-07 10:04:42)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

On ma 12 lat a nie 3.
Nie wiem, czemu współczucie w tym wątku zebrał ten chłopak a nie Autorka, jej partner i pozostałe dzieci.
Przecież on tam w domu z tego co piszesz Autorko psuje wszystkim złośliwie atmosferę od lat. Jakieś niegrzeczne odzywki, zachowanie nie mogą być tłumaczone tym, że on nie wie jak się zachować czy nie umie sobie radzić z stresującymi sytuacjami.
To niech się nauczy. Za parę lat to będzie dorosły chłopak, w nerwach przyleje komuś na ulicy, albo w pracy, bo go zdenerwował, albo swojej żonie czy dziecku, a wtedy po prostu pójdzie siedzieć, nikt nie będzie słuchał, że pobił kogoś, bo miał zły dzień w pracy, czy ojciec go nie rozumie.

Co do terapii doczytałam, że chodzi na nią, ake nic nie mówi, albo opowiada kawały. Moze lepiej zmienić terapeutę? Może ta terapia nie jest dla niego akurat?
Albo ma jakieś inne zaburzenia, o których nie piszesz.
12 latek może być krnąbrny, ale to co opisujesz to już kosmos.
Co dokładnie opisuje terapeuta? Czemu on jest taki? To jakieś cięższe zaburzenie?

20 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-06-07 10:33:21)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Po prostu do swojego dziecka masz cierpliwość bo jest Twoje.
Ciężko uwierzyć,  ale jest wiele takich osób,  które wiążą się z partnerami z dziećmi,  ale obce geny nie traktują jak dzieci, tylko jak wroga.
Gdy mlodsze dziecko mężczyzny z którym się spotykasz będzie sprawiać problemy, będziesz zachowywać się jak wobec Kuby.
Po prostu taka jesteś.
Zachowanie dziecka zaogniasz sama, bo robienie afery o widelec,  niepostawienie talerza, robienie afery że gapi się na grube jak on dziecko to wg mnie czepianie się.
Bo wiele dzieci ma takie wpadki i macochy nie szarpią ich i nie wyzywają.

5 lat niby z kimś jesteś.
Czyli on miał 7 lat jak się pojawiłas..
A nie zbudowalaś relacji.
A poza wszystkim, to już przechodzony mocno ten wasz związek.
Rodziny paczworkowe mieszkają razem, jeśli ludzie się kochają to nie dzielą dzieci na lepsze i gorsze.

21

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Autorko, na forum nikt Ci nie postawi diagnozy tego chłopca, tu nie na psychologów, terapeutów czy psychiatrów, tu piszą laicy.
Trzeba konkretnej diagnozy, chyba , że już jakaś jest, może to jakaś odmiana socjopatii, autyzmu, narcyzmu, nie wiem nie znam się, tak wymieniam co mi przychodzi do głowy i tu trzeba specjalisty, ale tym zajmują się biologiczni rodzice, Ty nie bardzo masz pole do manewru.
Niepokojące dla mnie było jak pisałaś, że można mu tłumaczyć wiele razy jednarzecz i on nie wyciąga z tego żadnych wniosków, a to nie jest już małe dziecko.
A dwa, ta sytuacja, w której komentował czyjś wygląd, ( typu ale grubas, czy coś takiego), a na Twoje słowa, że tej osobie może być przykro odpowiedzial- że to już jej problem, nie jego.
To się już robi duży chłopak, rowiesnicy się nie będą z nim cackać, po prostu go odizolują, albo go zgnębią, może pobiją kiedyś I tak to się skonczy, ale to już problem rodziców.
Moim zdaniem mógłby coś pomóc dobry ośrodek, gdzie pracuje się z cięższymi przypadkami, bo z tego co piszesz to nie pojawiło się nagle, ale takie zachowanie było już przed poznaniem z Twoim partnerem, piszesz, że znajomi znali sytuację i wiedzieli wcześniej jak jest.

22 Ostatnio edytowany przez jorunn (2023-06-07 11:33:28)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
rossanka napisał/a:

Autorko, na forum nikt Ci nie postawi diagnozy tego chłopca, tu nie na psychologów, terapeutów czy psychiatrów, tu piszą laicy.
Trzeba konkretnej diagnozy, chyba , że już jakaś jest, może to jakaś odmiana socjopatii, autyzmu, narcyzmu, nie wiem nie znam się, tak wymieniam co mi przychodzi do głowy i tu trzeba specjalisty, ale tym zajmują się biologiczni rodzice, Ty nie bardzo masz pole do manewru.
Niepokojące dla mnie było jak pisałaś, że można mu tłumaczyć wiele razy jednarzecz i on nie wyciąga z tego żadnych wniosków, a to nie jest już małe dziecko.
A dwa, ta sytuacja, w której komentował czyjś wygląd, ( typu ale grubas, czy coś takiego), a na Twoje słowa, że tej osobie może być przykro odpowiedzial- że to już jej problem, nie jego.
To się już robi duży chłopak, rowiesnicy się nie będą z nim cackać, po prostu go odizolują, albo go zgnębią, może pobiją kiedyś I tak to się skonczy, ale to już problem rodziców.
Moim zdaniem mógłby coś pomóc dobry ośrodek, gdzie pracuje się z cięższymi przypadkami, bo z tego co piszesz to nie pojawiło się nagle, ale takie zachowanie było już przed poznaniem z Twoim partnerem, piszesz, że znajomi znali sytuację i wiedzieli wcześniej jak jest.

wiem, że nikt nie postawi diagnozy, ale szczerze samo pisanie tu już mi pomaga. Zbieram myśli. Od wczoraj nie jestem w stanie o niczym innym myśleć. Może czekam na potwierdzenie że naprawdę jest grubo, to nie jest normalne. Bo od partnera słyszę że to nastolatek i tak bywa. Ja uważam (i nauczyciele, i matka, i dziadkowie itp. )że jego zachowanie jest patologiczne, a nie zwyczajnie nastolatkowe.

Jak tu piszę to zbiera we mnie złość na partnera. Sama kiedy mam problem wychowawczy zwracam się do bylego męża i on naprawdę wiele razy pomógł bardzo. Ma wpływ na dzieci. Sama nie dałabym rady w wielu sytuacjach.
Mama Kuby piastuje wysokie stanowisko, bardzo odpowiedzialne. Pracuje po 60 godzin wtygodniu. Nie ma wolnych wakacji, tylko urlop, którego w swieta wybierac nie może. Znam ją, mamy normalny kontakt - ona jest wdzięczna ze się zajmuję Adasiem, potrafi zadzwonić czy moge odebrac go ze szkoły, kontakt mam z nią normalny. Wiem że ona robi wszystko aby chlopcow wychować, ale jest bardzo mało stanowcza, a przede wszystkim nie ma czasu - praca, ogarnięcie domu, ugotowanie obiadu, wierzę że ona zwyczajnie nie ma na nic kompletnie czasu. Mi jest o tyle łatwiej że uprawiam wolny zawód i jak potrzebuje czas dla dzieci, to go zwyczajnie sobie organizuję bez stresu. A jak muszę więcej posiedzieć, to były mąż nie robi problemu i dzieci bierze. Krótko mówiąc, są zaopiekowane.

Tymczasem matka Kuby nie ma czasu (nie ze swojej winy, serio, jak zmieni prace to nie bedzie miec kasy na życie, ona jest w tym dobra, spelnia sie i bedzie tam pracowac) a partner nie ma chęci zeby go wychowywać, bo "jak go wychoala tak ma". Zewsząd od 4 lat slysze, ze matka Kuby nie ogarnia, nie umie wychowywać dzieci. powiem wam szczerze, ze nieprawda - gdyby byla jakas porąbana, nie mialybysmy takiego zdrowej, normalnej relacji. Nigdy nie nastawiała chłopców przeciwko mnie, Adaś kocha i mnie i ją, opowiada co u mamy, jej co u mnie. Wręcz ludzie na urodzinowym przyjęciu byli w szoku o co kaman, bo to niecodzienne. Ona nie jest jakąś wyrodną skrajnie matką czy chorą kobietą. Wiem ze wiele osób może teraz pomyslalo co za matka wychowala takiego chlopaka ale kurde... to nie jest do konca takie proste.

Terapeutka mówiła w diagnozie o bardzo słabej więzi Kuby z rodziną. Więzi z matką wręcz nie ma, Kuba obwinia ją o to że odeszła od ojca. Problemem jest brak umiejętności tworzenia więzi z ludzmi przez Kubę, wskazywala duzy poziom agresji. Zaleciła duzo ruchu u zabaw ruchowych, a rodzicom konsekwencję w wymaganiach. Mieli listę, czego powinni od 10latka (wtedy) wymagać. Byly tam proste rzeczy jak mycie zębów (którego tez odmawia) sprzatanie po sobie, odkłądanie butow na miejsce, nastawianie budzika na rano (notoryczne spoznienia do szkoly). Chodził tez prawie rok do dietetyka z polecenia terapeutki. Schudł wtedy 12 kg w rok. Wszyscy bardzo się starali. Niestety po roku potajemnie zaczął kupować sobie kebaby i hotdogi. POwiedział że nie będzie dłużej zrec samych gówien i będzie jadl to co rowiesnicy. WYglądał wtedy naprawdę super tlumaczylismy mu ze jak zacznie nagle tak jest to będzie efekt jo-jo i przytyje to nas wysmial, ze on teraz rośnie to się wyciągnie a dietetyczka gada głupoty.

No i przytył kolejne 15kg...

PS. pobicia juz się zdarzają. Jest zaczepiany przez lokalnych rozrabiaków, popychany. On nie potrafi się bić z równymi sobie i albo płacze, albo mówi ze jest z dzianej rodziny i ich załatwi jak dorośnie, albo ze znajdzie kogos komuś zaplaci zeby ich zabili. Wielokrotnie mowil ze takie śmiecie jak oni nie powinni żyć. Dlugo by opowiadać... (mial tlumaczone skad ich agresja, ze to przez jego gapienie się w ten dziwny sposob, on po prostu propowokuje wręcz zeby go zaczepiać, naprawde)

23

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Ela210 napisał/a:

A nie zbudowalaś relacji.

i ubolewam nad tym, tylko on nie ma żadnej relacji z NIKIM. Z nikim. Jeśli to partnera nie skłania do refleksji i szukania pomocy dalej, to nie wiem jaki to wszystko ma sens. Pokochałam ich, tworzymy rodzinę, ale to jak on podchodzi do wlasnego syna rzutuje na to, jak ja podchodzę do niego... Kurde:(

24

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Czy Ty w ogóle czytasz co piszesz????
Usprawiedliwiasz pobicia 12 latka jego gapieniem się,  a jak on patrzy na kogoś zbyt długo, to jest zbrodnia?
Nienawidzisz tego chłopaka aż się z uszu Ci wylewa.
Może sobie nawet sama tego nie uświadamiasz.

25 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-07 11:58:40)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
rossanka napisał/a:

rowiesnicy się nie będą z nim cackać, po prostu go odizolują, albo go zgnębią, może pobiją kiedyś I tak to się skonczy

Nic sie nie skonczy. On juz jest bity i gnebiony w szkole. Tylko rodzice moga o tym nie wiedziec.

rossanka napisał/a:

Moim zdaniem mógłby coś pomóc dobry ośrodek, gdzie pracuje się z cięższymi przypadkami

Nie ma osrodkow, ktore potrafia leczyc narcyzm.
To jest obecnie jeden z najwiekszych problemow Zachodniej kultury - tworzy narcyzow ale nie potrafi ich wyleczyc.

Ps. Autorko - nie bierz sobie do serca komentarzy Eli i innych odnosnie twojego zachowania.
Ciezko jest z bezczelnoscia narcyza wytrzymac komukolwiek.
Ela przyjmuje wyzszosc moralna a po jednym weekendzie z tym chlopakiem szczekalaby pod stolem nacpana hurtowa dawka Xanaxu.
Alternatywa, ktora niektorzy stosuja jest ucieczka przed problemem - co powoduje dalsza demoralizacje (jak jego ojciec).

A ta wrazliwosc... narcyz jest wrazliwy - ale tylko na siebie.
Grandiose Narcissism kategoryzuje zachowanie, w ktorym czlowiek snuje wizje swojej wielkosci i krytykuje innych wywyzszajac siebie
Vulnerable Narcissism kategoryzuje zachowanie, w ktorym narcyz robi z siebie ofiare, usiskanego, tego, ktory jest nieslusznie, niesprawiedliwie karany za zlo calego swiata.

W rzeczywistosci narcyz caly czas balansuje miedzy tymi dwoma zachowaniami (co przypomina dwubiegunowke) w zaleznosci od sytuacji, w ktorej sie znajduja.

26

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
JohnyBravo777 napisał/a:
rossanka napisał/a:

rowiesnicy się nie będą z nim cackać, po prostu go odizolują, albo go zgnębią, może pobiją kiedyś I tak to się skonczy

Nic sie nie skonczy. On juz jest bity i gnebiony w szkole. Tylko rodzice moga o tym nie wiedziec.

rossanka napisał/a:

Moim zdaniem mógłby coś pomóc dobry ośrodek, gdzie pracuje się z cięższymi przypadkami


Ps. Autorko - nie bierz sobie do serca komentarzy Eli i innych odnosnie twojego zachowania.
Ciezko jest z bezczelnoscia narcyza wytrzymac komukolwiek.
.

dzięki serdeczne naprawdę bo już mi się na płacz zbierało... dzieki wszystkim bede o tym mysleć non stop co napisaliscie, tymczasem znikam do pracy. Cięzki dlugi wekeend nas raczej czeka.
A Wam zycze dobrego odpoczynku w długi ciepły weekend.

27

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Kim Ty jesteś, Johny Bravo?
Masz jakieś dzieci w ogóle?
Masz wykształcenie odpowiednie do wypowiadania sie na temat psychologii dzieci?
Szkodzisz autorce, utwierdzając ją  w jej postawie, która jest częścią problemu I to niemałą.
Do serca to niech sobie ona tego Ci piszę nie bierze, ale do głowy powinna. Bez tego nie ruszy z miejsca

28

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
jorunn napisał/a:
rossanka napisał/a:

Autorko, na forum nikt Ci nie postawi diagnozy tego chłopca, tu nie na psychologów, terapeutów czy psychiatrów, tu piszą laicy.
Trzeba konkretnej diagnozy, chyba , że już jakaś jest, może to jakaś odmiana socjopatii, autyzmu, narcyzmu, nie wiem nie znam się, tak wymieniam co mi przychodzi do głowy i tu trzeba specjalisty, ale tym zajmują się biologiczni rodzice, Ty nie bardzo masz pole do manewru.
Niepokojące dla mnie było jak pisałaś, że można mu tłumaczyć wiele razy jednarzecz i on nie wyciąga z tego żadnych wniosków, a to nie jest już małe dziecko.
A dwa, ta sytuacja, w której komentował czyjś wygląd, ( typu ale grubas, czy coś takiego), a na Twoje słowa, że tej osobie może być przykro odpowiedzial- że to już jej problem, nie jego.
To się już robi duży chłopak, rowiesnicy się nie będą z nim cackać, po prostu go odizolują, albo go zgnębią, może pobiją kiedyś I tak to się skonczy, ale to już problem rodziców.
Moim zdaniem mógłby coś pomóc dobry ośrodek, gdzie pracuje się z cięższymi przypadkami, bo z tego co piszesz to nie pojawiło się nagle, ale takie zachowanie było już przed poznaniem z Twoim partnerem, piszesz, że znajomi znali sytuację i wiedzieli wcześniej jak jest.

wiem, że nikt nie postawi diagnozy, ale szczerze samo pisanie tu już mi pomaga. Zbieram myśli. Od wczoraj nie jestem w stanie o niczym innym myśleć. Może czekam na potwierdzenie że naprawdę jest grubo, to nie jest normalne. Bo od partnera słyszę że to nastolatek i tak bywa. Ja uważam (i nauczyciele, i matka, i dziadkowie itp. )że jego zachowanie jest patologiczne, a nie zwyczajnie nastolatkowe.

Jak tu piszę to zbiera we mnie złość na partnera. Sama kiedy mam problem wychowawczy zwracam się do bylego męża i on naprawdę wiele razy pomógł bardzo. Ma wpływ na dzieci. Sama nie dałabym rady w wielu sytuacjach.
Mama Kuby piastuje wysokie stanowisko, bardzo odpowiedzialne. Pracuje po 60 godzin wtygodniu. Nie ma wolnych wakacji, tylko urlop, którego w swieta wybierac nie może. Znam ją, mamy normalny kontakt - ona jest wdzięczna ze się zajmuję Adasiem, potrafi zadzwonić czy moge odebrac go ze szkoły, kontakt mam z nią normalny. Wiem że ona robi wszystko aby chlopcow wychować, ale jest bardzo mało stanowcza, a przede wszystkim nie ma czasu - praca, ogarnięcie domu, ugotowanie obiadu, wierzę że ona zwyczajnie nie ma na nic kompletnie czasu. Mi jest o tyle łatwiej że uprawiam wolny zawód i jak potrzebuje czas dla dzieci, to go zwyczajnie sobie organizuję bez stresu. A jak muszę więcej posiedzieć, to były mąż nie robi problemu i dzieci bierze. Krótko mówiąc, są zaopiekowane.

Tymczasem matka Kuby nie ma czasu (nie ze swojej winy, serio, jak zmieni prace to nie bedzie miec kasy na życie, ona jest w tym dobra, spelnia sie i bedzie tam pracowac) a partner nie ma chęci zeby go wychowywać, bo "jak go wychoala tak ma". Zewsząd od 4 lat slysze, ze matka Kuby nie ogarnia, nie umie wychowywać dzieci. powiem wam szczerze, ze nieprawda - gdyby byla jakas porąbana, nie mialybysmy takiego zdrowej, normalnej relacji. Nigdy nie nastawiała chłopców przeciwko mnie, Adaś kocha i mnie i ją, opowiada co u mamy, jej co u mnie. Wręcz ludzie na urodzinowym przyjęciu byli w szoku o co kaman, bo to niecodzienne. Ona nie jest jakąś wyrodną skrajnie matką czy chorą kobietą. Wiem ze wiele osób może teraz pomyslalo co za matka wychowala takiego chlopaka ale kurde... to nie jest do konca takie proste.

Terapeutka mówiła w diagnozie o bardzo słabej więzi Kuby z rodziną. Więzi z matką wręcz nie ma, Kuba obwinia ją o to że odeszła od ojca. Problemem jest brak umiejętności tworzenia więzi z ludzmi przez Kubę, wskazywala duzy poziom agresji. Zaleciła duzo ruchu u zabaw ruchowych, a rodzicom konsekwencję w wymaganiach. Mieli listę, czego powinni od 10latka (wtedy) wymagać. Byly tam proste rzeczy jak mycie zębów (którego tez odmawia) sprzatanie po sobie, odkłądanie butow na miejsce, nastawianie budzika na rano (notoryczne spoznienia do szkoly). Chodził tez prawie rok do dietetyka z polecenia terapeutki. Schudł wtedy 12 kg w rok. Wszyscy bardzo się starali. Niestety po roku potajemnie zaczął kupować sobie kebaby i hotdogi. POwiedział że nie będzie dłużej zrec samych gówien i będzie jadl to co rowiesnicy. WYglądał wtedy naprawdę super tlumaczylismy mu ze jak zacznie nagle tak jest to będzie efekt jo-jo i przytyje to nas wysmial, ze on teraz rośnie to się wyciągnie a dietetyczka gada głupoty.

No i przytył kolejne 15kg...

PS. pobicia juz się zdarzają. Jest zaczepiany przez lokalnych rozrabiaków, popychany. On nie potrafi się bić z równymi sobie i albo płacze, albo mówi ze jest z dzianej rodziny i ich załatwi jak dorośnie, albo ze znajdzie kogos komuś zaplaci zeby ich zabili. Wielokrotnie mowil ze takie śmiecie jak oni nie powinni żyć. Dlugo by opowiadać... (mial tlumaczone skad ich agresja, ze to przez jego gapienie się w ten dziwny sposob, on po prostu propowokuje wręcz zeby go zaczepiać, naprawde)

To pisze, że dobry ośrodek może coś zaradzić, przecież ludzie tam pracujący mają doświadczenie w takich przypadkach.
Ostatni akapit - chłopak już jest bity , teraz  doczytałam - czyli wychodzi na to, że co  z jego zachowania uchodzi mu w domu (w domu sa rozmowy, tłumaczenia i tak dalej), nie  przejdzie wśród równieśników, bo na jego niegrzeczne komentarze po prostu dostaje manto, rówieśnicy nie będą się z nim cackać.

Żle, ze jak poszesz rodzice jego srednio coś z tym robią, bo te sesje z terapeutą jak widać niewiele dają, moze inny terapeuta by sie bardziej sprawdził? Inaczej moze kolejny rok tam siedzieć i opowiadać kawały i nic z tego nie wyniesie.

Co do nadwagi - to nie zmusisz go do diety. Niestety, bo bedzie miał 15 lat, zaczn a się dziewczyny to sam będzie chciał schudnąc aby się podobać - nie wiem, co Ci poradzić, chyba własnie pomoc specjalistów, ale masz związane rece bo to już jest rola rodziców, Ty nie masz tu nic do powiedzenia.

CO do Twojego związku to też już Ty wiesz, jak tam się dzieje między Wami i czy ciągnąć to, czy zakończyć, czy to jest tylko kryzys, czy coś się wypala.

29

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
JohnyBravo777 napisał/a:
rossanka napisał/a:

rowiesnicy się nie będą z nim cackać, po prostu go odizolują, albo go zgnębią, może pobiją kiedyś I tak to się skonczy

Nic sie nie skonczy. On juz jest bity i gnebiony w szkole. Tylko rodzice moga o tym nie wiedziec.

rossanka napisał/a:

Moim zdaniem mógłby coś pomóc dobry ośrodek, gdzie pracuje się z cięższymi przypadkami

Nie ma osrodkow, ktore potrafia leczyc narcyzm.
To jest obecnie jeden z najwiekszych problemow Zachodniej kultury - tworzy narcyzow ale nie potrafi ich wyleczyc.

ka Xanaxu.
Alternatywa, ktora niektorzy stosuja jest ucieczka przed problemem - co powoduje dalsza demoralizacje (jak jego ojciec).

A ta wrazliwosc... narcyz jest wrazliwy - ale tylko na siebie.
Grandiose Narcissism kategoryzuje zachowanie, w ktorym czlowiek snuje wizje swojej wielkosci i krytykuje innych wywyzszajac siebie
Vulnerable Narcissism kategoryzuje zachowanie, w ktorym narcyz robi z siebie ofiare, usiskanego, tego, ktory jest nieslusznie, niesprawiedliwie karany za zlo calego swiata.


Tu właśnie trzeba diagnozy, moze  to narcyz, może socjopata, border, psychopata, aspargerowiec, autystyk....... diagnoz może byc wiele, ale tu nikt bez kompetencji i przez internet ich nie postawi.
A moze chłopak jest zdrowy, ale ma ciężki i wredny charakter?
Nie  wiadomo.
Dlatego dla mnie takie diagnozy na forum nie są miarodajne.

W każdym razie coś tam jest nie tak. Zwykłe pyskowanie, czy nawet przekleństwa - to by przeszło ostatecznie, taki wiek, emocje hormony, tylko Autorka pisze, ze chłopak jest taki od lat, jeszcze zanim oni z partnerem się poznali (słowa wspólnych znajomych),  a także dziwne zachowania, typu, można tłumaczyć cos wiele razy - jak groch o ściane, nie obchodza go uczucia innych, specjalnie prowokuje rózne sytuacje, 2 latek gapiący się na kogoś i mówiący "jesteś gruby"  - nie kuma o co chodzi . U 12 latka to po prostu niegrzeczne. Tylko nie wiem, czy to wynika z charakteru, chłopadk jest po prostu chamski i rośnie na chamskiego  i niebezpiecznego dorosłego, czy jest zaburzony, chory - wtedy trzeba pomocy specjalisty.

30 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-06-07 15:56:17)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Na terapię to rodzice i Autorka się kwalifikują i piszę to niezłośliwie
Generalnie w celach edukacyjnych - jak z nim żyć obojętnie co jest temu chłopakowi .

31 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-07 12:27:16)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

jorunn - Czlowiek, ktory ma problem potrzebuje pomocy w rozwiazaniu problemu (co czesto trwa) ale i wsparcia emocjonalnego aby moc jakos na tej drodze przetrwac.
Z mojego doswiadczenia jedna z najbardziej podnoszacych na duchu rzeczy jest swiadomosc, ze nie jestesmy jedyni, ktorzy zmagamy sie z tym problemem.

W tym temacie jestes i bedziesz krytykowana przez ludzi, ktorzy nie potrafia zrozumiec trudnosci sytuacji, w ktorej jestes i wydaje im sie, ze sa lepsi od Ciebie / lepiej by sie zachowali.
Tak to juz tutaj jest we wszystkich tematach zwiazanych z narcyzmem.

Dlatego proponuje Ci poczytac sobie (dla podniesienia sie na duchu) tematy, w ktorych autor jest narcyzem i przyszedl na forum z wlasna, skrzywiona narracja wydarzen aby dostac potwierdzenie swojej slusznosci i argumenty przeciwko osobie, na ktora chca zrzucic wine.
Gdy zobaczysz jak uzytkownicy forum nabieraja sie na narracje narcyza, moje (i nielicznej grupy) odpowiedzi demaskujace go i sposoby, w jakie narcyz robi uniki, przekreca kota ogonem i zrzuca odpowiedzialnosc na tych, ktorzy zwracaja uwage na jego bledy - powinno przyniesc Ci to ulge, ze batalia jest prawdziwa, schematyczna i toczy sie w zyciach wielu ludzi caly czas.

Tutaj pare tematow:
https://www.netkobiety.pl/t129032.html
https://www.netkobiety.pl/t131040.html
https://www.netkobiety.pl/t130894.html
https://www.netkobiety.pl/t130887.html

Btw. zadna z tych osob (jak i Kuba) nie jest z natury zlym czlowiekiem. Oni wszyscy sa bardzo zagubieni i maja bardzo destrukcyjne sposoby na utrzymywanie psychicznego balansu w stresujacych sytuacjach - a tych jest pelno z uwagi na ilosc kompleksow, ktore maja (i ktore silnie ukrywaja) - np. Kuba krytykuje grube lub "brzydkie" dzieci bo sam ma kompleks bycia grubym i brzydkim (i tez ktos tak go wczesniej nazwal).

32

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
rossanka napisał/a:

On ma 12 lat a nie 3.
Nie wiem, czemu współczucie w tym wątku zebrał ten chłopak a nie Autorka, jej partner i pozostałe dzieci.
Przecież on tam w domu z tego co piszesz Autorko psuje wszystkim złośliwie atmosferę od lat. Jakieś niegrzeczne odzywki, zachowanie nie mogą być tłumaczone tym, że on nie wie jak się zachować czy nie umie sobie radzić z stresującymi sytuacjami.
To niech się nauczy. Za parę lat to będzie dorosły chłopak, w nerwach przyleje komuś na ulicy, albo w pracy, bo go zdenerwował, albo swojej żonie czy dziecku, a wtedy po prostu pójdzie siedzieć, nikt nie będzie słuchał, że pobił kogoś, bo miał zły dzień w pracy, czy ojciec go nie rozumie.

Co do terapii doczytałam, że chodzi na nią, ake nic nie mówi, albo opowiada kawały. Moze lepiej zmienić terapeutę? Może ta terapia nie jest dla niego akurat?
Albo ma jakieś inne zaburzenia, o których nie piszesz.
12 latek może być krnąbrny, ale to co opisujesz to już kosmos.
Co dokładnie opisuje terapeuta? Czemu on jest taki? To jakieś cięższe zaburzenie?

POPIERAM.

Johny jak zwykle wszędzie widzi narcyzów i pitoli jakieś farmazony ( i nie rozróżnia narcyza od egocentryka i egoisty), a ja napisze z pierwszej ręki dziecięcego łobuza jak wygląda postrzeganie świata z perspektywy dziecka, które siłą egzekwuje swoje miejsce w grupie.

Będąc w tym wieku biłem i byłem bity. I nie - nie wyniosłem tego z domu. Jako dziecko z ADHD o rzekomo ponadprzeciętnej inteligencji często wchodziłem w konflikty. Powody były różne - nuda na lekcjach i poczucie niezrozumienia. Rodzice często się przeprowadzali, więc dodatkowo zawsze byłem ten nowy.

Przede wszystkim, jakiekolwiek tłumaczenia to można sobie w dupę wsadzić. Takie dziecko nie rozumie, bo nie ma innej perspektywy i brak w nim empatii, aby choć spróbować zrozumieć inny punkt widzenia. Wiem, bo biłem inne dzieci już w przedszkolu. I to tak na poważnie pod tytułem roztrzaskana szczęka, ukruszone zęby itp. Jedynym językiem, który rozumie takie dziecko jest siła. Brutalna i bezwzględna siła. I nie mówię tutaj o rękoczynach, ale o hardości, nieustępliwości i nieuchronności konsekwencji. W takiej sytuacji szacunku nabierasz jedynie do tych, którzy wiedzą jak cię spacyfikować. Ale bez krzywdzenia. Bo to buduje strach i dystans, a nie szacunek. Kiedy miałem 12 lat zostałem wysłany na obóz żeglarski, żebym zrobił patent. Instruktorem mojej grupy był stary pierdziel. Typ zdrowo po 50tce, ale świat miał opłynięty kilkadziesiąt razy. Był mega surowy. Nie krzyczał, ale nie cackał się z dziećmi do tego stopnia, że połowa grupy od niego zwyczajnie uciekła. Jak pokazywał ci skutki błędów np źle ustawionej dłoni czy położenia liny, to dbał o to, żebyś poczuł to na własnej skórze (ale żeby nikomu krzywda się nie stała) czym to grozi w praktyce. Facet widział we mnie przede wszystkim człowieka. Nie dziecko, ale człowieka. Takiego jak on. I zadbał o to, żebym zrozumiał, że woda nie wybacza błędów i nie daje taryfy ulgowej dzieciom, a popełnione przeze mnie błędy mogą skutkować wieloma konsekwencjami jak utrata palców czy dłoni, udar cieplny, hipotermia czy śmierć. Tych kilka tygodni zdecydowanie mnie zmieniło. Jako nowy i kurdupel i tak byłem bity więc i ja biłem innych. Ale to były czasy, kiedy można było dać sobie po mordzie z kolegą, a potem pójść na oranżadę i pograć w pikuty nożem. To co się zmieniło to to, że przestałem się pastwić nad innymi i nauczyłem się, że ustępowanie czasem innym nie jest oznaką słabości. Że nie czyni to ze mnie przegranego. Że po prostu tak wygląda życie w grupie, gdzie każdy ma swoje zadania i role do spełnienia.

Dziecko, zwłaszcza chłopiec w okresie dojrzewania potrzebuje wyzwań. Zwłaszcza rozpieszczony spaśluch, który myśli, że może wszystko, to musi się przekonać i nauczyć, gdzie są granice.

Moim zdaniem, to co najlepiej mu zrobi to jakiś obóz dla trudniej młodzieży. Jakieś zajęcia judo czy cokolwiek w ten deseń, gdzie w kontrolowanych warunkach może dać upust energii, ale i gdzie sam dostanie "łomot". Wy pojedziecie na swoje wakacje. On na swoje. Wilk syty i owca cała. A jest szansa, ze czegoś się nauczy.

33

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

On ma 12 lat a nie 3.
Nie wiem, czemu współczucie w tym wątku zebrał ten chłopak a nie Autorka, jej partner i pozostałe dzieci.
Przecież on tam w domu z tego co piszesz Autorko psuje wszystkim złośliwie atmosferę od lat. Jakieś niegrzeczne odzywki, zachowanie nie mogą być tłumaczone tym, że on nie wie jak się zachować czy nie umie sobie radzić z stresującymi sytuacjami.
To niech się nauczy. Za parę lat to będzie dorosły chłopak, w nerwach przyleje komuś na ulicy, albo w pracy, bo go zdenerwował, albo swojej żonie czy dziecku, a wtedy po prostu pójdzie siedzieć, nikt nie będzie słuchał, że pobił kogoś, bo miał zły dzień w pracy, czy ojciec go nie rozumie.

Co do terapii doczytałam, że chodzi na nią, ake nic nie mówi, albo opowiada kawały. Moze lepiej zmienić terapeutę? Może ta terapia nie jest dla niego akurat?
Albo ma jakieś inne zaburzenia, o których nie piszesz.
12 latek może być krnąbrny, ale to co opisujesz to już kosmos.
Co dokładnie opisuje terapeuta? Czemu on jest taki? To jakieś cięższe zaburzenie?

POPIERAM.

Johny jak zwykle wszędzie widzi narcyzów i pitoli jakieś farmazony ( i nie rozróżnia narcyza od egocentryka i egoisty), a ja napisze z pierwszej ręki dziecięcego łobuza jak wygląda postrzeganie świata z perspektywy dziecka, które siłą egzekwuje swoje miejsce w grupie.

Będąc w tym wieku biłem i byłem bity. I nie - nie wyniosłem tego z domu. Jako dziecko z ADHD o rzekomo ponadprzeciętnej inteligencji często wchodziłem w konflikty. Powody były różne - nuda na lekcjach i poczucie niezrozumienia. Rodzice często się przeprowadzali, więc dodatkowo zawsze byłem ten nowy.

Przede wszystkim, jakiekolwiek tłumaczenia to można sobie w dupę wsadzić. Takie dziecko nie rozumie, bo nie ma innej perspektywy i brak w nim empatii, aby choć spróbować zrozumieć inny punkt widzenia. Wiem, bo biłem inne dzieci już w przedszkolu. I to tak na poważnie pod tytułem roztrzaskana szczęka, ukruszone zęby itp. Jedynym językiem, który rozumie takie dziecko jest siła. Brutalna i bezwzględna siła. I nie mówię tutaj o rękoczynach, ale o hardości, nieustępliwości i nieuchronności konsekwencji. W takiej sytuacji szacunku nabierasz jedynie do tych, którzy wiedzą jak cię spacyfikować. Ale bez krzywdzenia. Bo to buduje strach i dystans, a nie szacunek. Kiedy miałem 12 lat zostałem wysłany na obóz żeglarski, żebym zrobił patent. Instruktorem mojej grupy był stary pierdziel. Typ zdrowo po 50tce, ale świat miał opłynięty kilkadziesiąt razy. Był mega surowy. Nie krzyczał, ale nie cackał się z dziećmi do tego stopnia, że połowa grupy od niego zwyczajnie uciekła. Jak pokazywał ci skutki błędów np źle ustawionej dłoni czy położenia liny, to dbał o to, żebyś poczuł to na własnej skórze (ale żeby nikomu krzywda się nie stała) czym to grozi w praktyce. Facet widział we mnie przede wszystkim człowieka. Nie dziecko, ale człowieka. Takiego jak on. I zadbał o to, żebym zrozumiał, że woda nie wybacza błędów i nie daje taryfy ulgowej dzieciom, a popełnione przeze mnie błędy mogą skutkować wieloma konsekwencjami jak utrata palców czy dłoni, udar cieplny, hipotermia czy śmierć. Tych kilka tygodni zdecydowanie mnie zmieniło. Jako nowy i kurdupel i tak byłem bity więc i ja biłem innych. Ale to były czasy, kiedy można było dać sobie po mordzie z kolegą, a potem pójść na oranżadę i pograć w pikuty nożem. To co się zmieniło to to, że przestałem się pastwić nad innymi i nauczyłem się, że ustępowanie czasem innym nie jest oznaką słabości. Że nie czyni to ze mnie przegranego. Że po prostu tak wygląda życie w grupie, gdzie każdy ma swoje zadania i role do spełnienia.

Dziecko, zwłaszcza chłopiec w okresie dojrzewania potrzebuje wyzwań. Zwłaszcza rozpieszczony spaśluch, który myśli, że może wszystko, to musi się przekonać i nauczyć, gdzie są granice.

Moim zdaniem, to co najlepiej mu zrobi to jakiś obóz dla trudniej młodzieży. Jakieś zajęcia judo czy cokolwiek w ten deseń, gdzie w kontrolowanych warunkach może dać upust energii, ale i gdzie sam dostanie "łomot". Wy pojedziecie na swoje wakacje. On na swoje. Wilk syty i owca cała. A jest szansa, ze czegoś się nauczy.

Tez bym była za ''twardą ręką" w znaczeniu, taką stanowczą, silną i bez ceregieli.Tlumaczenie pomaga w wiekszości przypadków, ale widac do niego nie trafia. Sto razy coś grzecznie powiesz, żadnej reakcji. Musi miejć autorytet i twardą, konsekwentną rękę.
Chyba, ze jak pisałam, jest zaburzony - wtedy praca ze specjalistami.

34 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-06-07 13:11:35)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

W tym przypadku to akurat Johnny może mieć rację i nie do końca pitoli farmazony.Tylko że to forum i internet trza brać poprawką na błąd
w ocenie i diagnozowaniu o wiele jego większy margines niż na żywo.
Chłopak był na terapii i co - nic żadnych wniosków to za przeproszeniem do dupy z taką terapią.

Autorka reaguje odruchowo i boi się już tego chłopaka kompletnie nie rozumiejąc co się dzieje dodatku jest bezsilna bo prawnie nic nie może
Niedobrze że podąża za emocjami to nie jest dla niej zdrowe tak jak tłumienie ich ,nerwowo nie da rady jak tak dalej będzie postępować z emocjami .

35

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Ale nawet w przypadku zaburzeń, konsekwencja działań ze strony rodziców jest podstawą dobrej terapii. Daje bowiem poczucie bezpieczeństwa i stabilność otoczenia, co automatycznie ogranicza reakcje niepożądane niezależnie od ich przyczyny.

Tylko jego tatuś musiałby przestać być taki pizdowaty.....

36 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-07 13:13:38)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Jack Sparrow napisał/a:

Johny jak zwykle wszędzie widzi narcyzów i pitoli jakieś farmazony ( i nie rozróżnia narcyza od egocentryka i egoisty), a ja napisze z pierwszej ręki dziecięcego łobuza jak wygląda postrzeganie świata z perspektywy dziecka, które siłą egzekwuje swoje miejsce w grupie.

Będąc w tym wieku biłem i byłem bity. I nie - nie wyniosłem tego z domu. Jako dziecko z ADHD o rzekomo ponadprzeciętnej inteligencji często wchodziłem w konflikty. Powody były różne - nuda na lekcjach i poczucie niezrozumienia. Rodzice często się przeprowadzali, więc dodatkowo zawsze byłem ten nowy.

Przede wszystkim, jakiekolwiek tłumaczenia to można sobie w dupę wsadzić. Takie dziecko nie rozumie, bo nie ma innej perspektywy i brak w nim empatii, aby choć spróbować zrozumieć inny punkt widzenia. Wiem, bo biłem inne dzieci już w przedszkolu. I to tak na poważnie pod tytułem roztrzaskana szczęka, ukruszone zęby itp. Jedynym językiem, który rozumie takie dziecko jest siła. Brutalna i bezwzględna siła. I nie mówię tutaj o rękoczynach, ale o hardości, nieustępliwości i nieuchronności konsekwencji. W takiej sytuacji szacunku nabierasz jedynie do tych, którzy wiedzą jak cię spacyfikować. Ale bez krzywdzenia. Bo to buduje strach i dystans, a nie szacunek. Kiedy miałem 12 lat zostałem wysłany na obóz żeglarski, żebym zrobił patent. Instruktorem mojej grupy był stary pierdziel. Typ zdrowo po 50tce, ale świat miał opłynięty kilkadziesiąt razy. Był mega surowy. Nie krzyczał, ale nie cackał się z dziećmi do tego stopnia, że połowa grupy od niego zwyczajnie uciekła. Jak pokazywał ci skutki błędów np źle ustawionej dłoni czy położenia liny, to dbał o to, żebyś poczuł to na własnej skórze (ale żeby nikomu krzywda się nie stała) czym to grozi w praktyce. Facet widział we mnie przede wszystkim człowieka. Nie dziecko, ale człowieka. Takiego jak on. I zadbał o to, żebym zrozumiał, że woda nie wybacza błędów i nie daje taryfy ulgowej dzieciom, a popełnione przeze mnie błędy mogą skutkować wieloma konsekwencjami jak utrata palców czy dłoni, udar cieplny, hipotermia czy śmierć. Tych kilka tygodni zdecydowanie mnie zmieniło. Jako nowy i kurdupel i tak byłem bity więc i ja biłem innych. Ale to były czasy, kiedy można było dać sobie po mordzie z kolegą, a potem pójść na oranżadę i pograć w pikuty nożem. To co się zmieniło to to, że przestałem się pastwić nad innymi i nauczyłem się, że ustępowanie czasem innym nie jest oznaką słabości. Że nie czyni to ze mnie przegranego. Że po prostu tak wygląda życie w grupie, gdzie każdy ma swoje zadania i role do spełnienia.

Dziecko, zwłaszcza chłopiec w okresie dojrzewania potrzebuje wyzwań. Zwłaszcza rozpieszczony spaśluch, który myśli, że może wszystko, to musi się przekonać i nauczyć, gdzie są granice.

Moim zdaniem, to co najlepiej mu zrobi to jakiś obóz dla trudniej młodzieży. Jakieś zajęcia judo czy cokolwiek w ten deseń, gdzie w kontrolowanych warunkach może dać upust energii, ale i gdzie sam dostanie "łomot". Wy pojedziecie na swoje wakacje. On na swoje. Wilk syty i owca cała. A jest szansa, ze czegoś się nauczy.

Fajnie, ze to opisales.
Bo Ty byles i nadal jestes narcyzem.
I nadal wierzysz w swoja "ponadprzecietna inteligencje", ktora nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia.
Ale nie zrobisz sobie WAIS'a IV bo musialbys stawic temu czola.
Tak samo jak w rzeczywistosci jestes kompletnie zamkniety na widzenie problemow u siebie i swoja historie opisales tylko dlatego, ze konczy sie dopisana sobie w glowie przemiana na lepsze.
Gdyby w doroslym swiecie nie bylo konsekwencji za przemoc fizyczna to nadal bylbys bity przez otoczenie, z ktorym na co dzien przebywasz.

37

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
paslawek napisał/a:

W tym przypadku to akurat Johnny może mieć rację

Tia, tylko za każdym razem jak coś się dzieje, to winny jest facet - narcyz. W co drugim temacie takie wstawki wrzuca.

38

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Jack Sparrow napisał/a:
paslawek napisał/a:

W tym przypadku to akurat Johnny może mieć rację

Tia, tylko za każdym razem jak coś się dzieje, to winny jest facet - narcyz. W co drugim temacie takie wstawki wrzuca.

https://www.netkobiety.pl/t130894.html - tutaj narcyzem jest kobieta.

39

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Jack Sparrow napisał/a:
paslawek napisał/a:

W tym przypadku to akurat Johnny może mieć rację

Tia, tylko za każdym razem jak coś się dzieje, to winny jest facet - narcyz. W co drugim temacie takie wstawki wrzuca.

Wiem Johnny przegina z tym narcyzmem często gęsto ,ale to w sumie dobry dzieciak choć pyskaty big_smile

40

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
jorunn napisał/a:

bardzo dziękuję za odpowiedzi. Kuba chodził do psychoterapeutki dziecięcej przez około pół roku (co tydzień lub dwa). Terapeutka mówiła że większość czasu Kuba milczał lub opowiadał kawały, nie odpowiadał na pytania. Większość wizyt rozmawiała z rodzicami. Terapia jakby nie rokowała. Twierdził że on nie ma zadnego problemu, tylko szkola jest chora i dzieci i nauczyciele. Chodził także do psychologa szkolnego i jakos szło, ale że zmienił szkołę to już tam nie chodzi. Partner uważa że Kuba i tak nie otworzy się przed żadnym terapeutą, ja uważam że warto próbować i szukać...

Johny Bravo czy ty jestes psychologiem? Możesz mieć sporo racji. Moze jest klasycznym narcyzem, jednak w głębi duszy Kuba jest bardzo nadwrażliwy. Ja mam wrażenie że on wciąż nie może pogodzić się z rozwodem rodziców. Gdy córka powiedziała kiedyś do niego co tam przyszywany braciszku, odpowiedział: nigdy nie będę twoim bratem, spie&dalaj. Mialam wrazenie ze mial zaszklone oczy jakby chcialo mu się płakać. ALe też ogrom nienawiści i agresji do córki (ze to powiedziała?).

Najbardziej tragiczne jest to ze to dziecko i powinno mieć się to na uwadze, jednak przy takiej skali agresji z jego strony trudno mu współczuć... Rozmawialismy teraz godzinę z partnerem o tym. Mówił że ma wrażenie ze ja Kuby nienawidzę. Ze jak zwracam mu uwagę to on rozumie, ze mam powód, przyznał wręcz ze zawsze mam powód i on to widzi, ale uważa że moje reakcje są za ostre. Ja się naprawdę bardzo długo starałam być spokojna, próbowałam, ale kiedy otrzymuje się non stop takie fale agresji z czyjejś strony to ciężko nie dać się wyprowadzić z równowagi...

Chyba macie rację, przemyślę te wakacje. Rzeczywiście rezygnacja przez niego byłaby jak poddanie się w walce. nawet nie chce o tym wszystkim myśleć... dziwne to będą wakacje. Ale pojedziemy. chyba...
dzięki jeszcze raz za podpowiedzi. Jeśli Johny Bravo prowadzisz terapie online to moze się jakoś spiknąć, spróbuję z całych sił przekonac partnera do kolejnej

Nie doczytałam wszystkiego ale zgadzam się z partnerem w jednym. Twoje reakcje są za ostre. Nie chodzi o to że masz przymykać na nie okn ale...mówienie do "dziecka wypad z pokoju? ", jak będziesz siedział z obrażonym.. ..ryjem to nie będziesz wogole siedział przy stole". Co to za odzywki? Ani do dorosłego ani do dziecka nie powinny zaistnieć. Ja wierzę w to ze on się zachowuje tragicznie ale mam wrażenie że Ty jesteś już tak na niego zjeżona że przy okazji kolejnych sytuacji nie próbujesz już nawet stanowczej ale normalnej reakcji tylko od razu uderzasz w wysokie tony. Albo pytanie partnera czy zamierza zareagować jakoś na to że 12latek pod nosem powiedział sobie " I tak będę miał te buty". No i co z tego że tak powiedział? Obrazil sie tym jakos? Ubliżył? Co miał mu powiedzieć ojciec? Nieeee gowniarzu jeden? A może matka mu te buty jednak kupi albo układa sobie z pieniędzy które dostanie na różne okazje od babc cioc itp i będzie chodził w butach za 2 tysiące. Zabronisz mu?
Nie zazdroszczę rodzicom Kuby takiego dziecka I jego zachowan ale sami na to po części "zapracowali". Ale jeśli Tobie się wydaje że agresją i takimi tekstami ustawisz "gówniarza na właściwe tory" to tymbardziej pracujesz na jego dalszą degenerację. Bo agresja również słowna rodzi tylko kolejną agresję a tu trzeba stanowczości i konsekwentności wychowawczej ale ukierunkowanej na pomoc temu dziecku i próbę zrozumienia jego uczuć i myśli które demonstruje takimi a nie innymi zachowaniami. Zadałaś sobie chociaz raz taki trud żeby spróbować z nim porozmawiać tak normalnie bez nastawiania się od razu z kolcami gdy coś źle zrobi?

41 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2023-06-07 13:36:41)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
jorunn napisał/a:

bardzo dziękuję za odpowiedzi. Kuba chodził do psychoterapeutki dziecięcej przez około pół roku (co tydzień lub dwa). Terapeutka mówiła że większość czasu Kuba milczał lub opowiadał kawały, nie odpowiadał na pytania. Większość wizyt rozmawiała z rodzicami. Terapia jakby nie rokowała. Twierdził że on nie ma zadnego problemu, tylko szkola jest chora i dzieci i nauczyciele. Chodził także do psychologa szkolnego i jakos szło, ale że zmienił szkołę to już tam nie chodzi. Partner uważa że Kuba i tak nie otworzy się przed żadnym terapeutą, ja uważam że warto próbować i szukać...

Johny Bravo czy ty jestes psychologiem? Możesz mieć sporo racji. Moze jest klasycznym narcyzem, jednak w głębi duszy Kuba jest bardzo nadwrażliwy. Ja mam wrażenie że on wciąż nie może pogodzić się z rozwodem rodziców. Gdy córka powiedziała kiedyś do niego co tam przyszywany braciszku, odpowiedział: nigdy nie będę twoim bratem, spie&dalaj. Mialam wrazenie ze mial zaszklone oczy jakby chcialo mu się płakać. ALe też ogrom nienawiści i agresji do córki (ze to powiedziała?).

Najbardziej tragiczne jest to ze to dziecko i powinno mieć się to na uwadze, jednak przy takiej skali agresji z jego strony trudno mu współczuć... Rozmawialismy teraz godzinę z partnerem o tym. Mówił że ma wrażenie ze ja Kuby nienawidzę. Ze jak zwracam mu uwagę to on rozumie, ze mam powód, przyznał wręcz ze zawsze mam powód i on to widzi, ale uważa że moje reakcje są za ostre. Ja się naprawdę bardzo długo starałam być spokojna, próbowałam, ale kiedy otrzymuje się non stop takie fale agresji z czyjejś strony to ciężko nie dać się wyprowadzić z równowagi...

Chyba macie rację, przemyślę te wakacje. Rzeczywiście rezygnacja przez niego byłaby jak poddanie się w walce. nawet nie chce o tym wszystkim myśleć... dziwne to będą wakacje. Ale pojedziemy. chyba...
dzięki jeszcze raz za podpowiedzi. Jeśli Johny Bravo prowadzisz terapie online to moze się jakoś spiknąć, spróbuję z całych sił przekonac partnera do kolejnej

Nie doczytałam wszystkiego ale zgadzam się z partnerem w jednym. Twoje reakcje są za ostre. Nie chodzi o to że masz przymykać na nie oko ale...mówienie do dziecka"wypad z pokoju? ", "jak będziesz siedział z obrażonym.. ..ryjem to nie będziesz wogole siedział przy stole". Co to za odzywki? Ani do dorosłego ani do dziecka nie powinny zaistnieć. Ja wierzę w to ze on się zachowuje tragicznie ale mam wrażenie że Ty jesteś już tak na niego zjeżona że przy okazji kolejnych sytuacji nie próbujesz już nawet stanowczej ale normalnej reakcji tylko od razu uderzasz w wysokie tony. Albo pytanie partnera czy zamierza zareagować jakoś na to że 12latek pod nosem powiedział sobie " I tak będę miał te buty". No i co z tego że tak powiedział? Obrazil Cię tym jakos? Ubliżył? Co miał mu powiedzieć ojciec? Nieeee gowniarzu jeden? A może matka mu te buty jednak kupi albo uskłada sobie z pieniędzy które dostanie na różne okazje od babc cioc itp i będzie chodził w butach za 2 tysiące. Zabronisz mu?
Nie zazdroszczę rodzicom Kuby takiego dziecka I jego zachowan ale sami na to po części "zapracowali". Ale jeśli Tobie się wydaje że agresją i takimi tekstami ustawisz "gówniarza na właściwe tory" to tymbardziej pracujesz na jego dalszą degenerację. Bo agresja również słowna rodzi tylko kolejną agresję a tu trzeba stanowczości i konsekwentności wychowawczej ale ukierunkowanej na pomoc temu dziecku i próbę zrozumienia jego uczuć i myśli które demonstruje takimi a nie innymi zachowaniami. Zadałaś sobie chociaz raz taki trud żeby spróbować z nim porozmawiać tak normalnie bez nastawiania się od razu z kolcami gdy coś źle zrobi?

42

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
paslawek napisał/a:

W tym przypadku to akurat Johnny może mieć rację i nie do końca pitoli farmazony.

Pitoli jak zwykle.
Mowa o dziecku. Dzieciom nie stawia się diagnozy zaburzeń osobowości bo ich osobowość jeszcze się kształtuje.

Oni wszyscy powinni się udać na terapię bo problemem jest cała rodzina. Ale widać przyjęli taktykę przyprowadzenia dziecka do terapeuty i "niech pani naprawi to dziecko".

43

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

On ma 12 lat a nie 3.
Nie wiem, czemu współczucie w tym wątku zebrał ten chłopak a nie Autorka, jej partner i pozostałe dzieci.
Przecież on tam w domu z tego co piszesz Autorko psuje wszystkim złośliwie atmosferę od lat. Jakieś niegrzeczne odzywki, zachowanie nie mogą być tłumaczone tym, że on nie wie jak się zachować czy nie umie sobie radzić z stresującymi sytuacjami.
To niech się nauczy. Za parę lat to będzie dorosły chłopak, w nerwach przyleje komuś na ulicy, albo w pracy, bo go zdenerwował, albo swojej żonie czy dziecku, a wtedy po prostu pójdzie siedzieć, nikt nie będzie słuchał, że pobił kogoś, bo miał zły dzień w pracy, czy ojciec go nie rozumie.

Co do terapii doczytałam, że chodzi na nią, ake nic nie mówi, albo opowiada kawały. Moze lepiej zmienić terapeutę? Może ta terapia nie jest dla niego akurat?
Albo ma jakieś inne zaburzenia, o których nie piszesz.
12 latek może być krnąbrny, ale to co opisujesz to już kosmos.
Co dokładnie opisuje terapeuta? Czemu on jest taki? To jakieś cięższe zaburzenie?

POPIERAM.

Johny jak zwykle wszędzie widzi narcyzów i pitoli jakieś farmazony ( i nie rozróżnia narcyza od egocentryka i egoisty), a ja napisze z pierwszej ręki dziecięcego łobuza jak wygląda postrzeganie świata z perspektywy dziecka, które siłą egzekwuje swoje miejsce w grupie.

Będąc w tym wieku biłem i byłem bity. I nie - nie wyniosłem tego z domu. Jako dziecko z ADHD o rzekomo ponadprzeciętnej inteligencji często wchodziłem w konflikty. Powody były różne - nuda na lekcjach i poczucie niezrozumienia. Rodzice często się przeprowadzali, więc dodatkowo zawsze byłem ten nowy.

Przede wszystkim, jakiekolwiek tłumaczenia to można sobie w dupę wsadzić. Takie dziecko nie rozumie, bo nie ma innej perspektywy i brak w nim empatii, aby choć spróbować zrozumieć inny punkt widzenia. Wiem, bo biłem inne dzieci już w przedszkolu. I to tak na poważnie pod tytułem roztrzaskana szczęka, ukruszone zęby itp. Jedynym językiem, który rozumie takie dziecko jest siła. Brutalna i bezwzględna siła. I nie mówię tutaj o rękoczynach, ale o hardości, nieustępliwości i nieuchronności konsekwencji. W takiej sytuacji szacunku nabierasz jedynie do tych, którzy wiedzą jak cię spacyfikować. Ale bez krzywdzenia. Bo to buduje strach i dystans, a nie szacunek. Kiedy miałem 12 lat zostałem wysłany na obóz żeglarski, żebym zrobił patent. Instruktorem mojej grupy był stary pierdziel. Typ zdrowo po 50tce, ale świat miał opłynięty kilkadziesiąt razy. Był mega surowy. Nie krzyczał, ale nie cackał się z dziećmi do tego stopnia, że połowa grupy od niego zwyczajnie uciekła. Jak pokazywał ci skutki błędów np źle ustawionej dłoni czy położenia liny, to dbał o to, żebyś poczuł to na własnej skórze (ale żeby nikomu krzywda się nie stała) czym to grozi w praktyce. Facet widział we mnie przede wszystkim człowieka. Nie dziecko, ale człowieka. Takiego jak on. I zadbał o to, żebym zrozumiał, że woda nie wybacza błędów i nie daje taryfy ulgowej dzieciom, a popełnione przeze mnie błędy mogą skutkować wieloma konsekwencjami jak utrata palców czy dłoni, udar cieplny, hipotermia czy śmierć. Tych kilka tygodni zdecydowanie mnie zmieniło. Jako nowy i kurdupel i tak byłem bity więc i ja biłem innych. Ale to były czasy, kiedy można było dać sobie po mordzie z kolegą, a potem pójść na oranżadę i pograć w pikuty nożem. To co się zmieniło to to, że przestałem się pastwić nad innymi i nauczyłem się, że ustępowanie czasem innym nie jest oznaką słabości. Że nie czyni to ze mnie przegranego. Że po prostu tak wygląda życie w grupie, gdzie każdy ma swoje zadania i role do spełnienia.

Dziecko, zwłaszcza chłopiec w okresie dojrzewania potrzebuje wyzwań. Zwłaszcza rozpieszczony spaśluch, który myśli, że może wszystko, to musi się przekonać i nauczyć, gdzie są granice.

Moim zdaniem, to co najlepiej mu zrobi to jakiś obóz dla trudniej młodzieży. Jakieś zajęcia judo czy cokolwiek w ten deseń, gdzie w kontrolowanych warunkach może dać upust energii, ale i gdzie sam dostanie "łomot". Wy pojedziecie na swoje wakacje. On na swoje. Wilk syty i owca cała. A jest szansa, ze czegoś się nauczy.

Dałabym like'a.

Obóz dla trudnej młodzieży, jakiś ośrodek, cokolwiek. Cokolwiek, gdzie spotka się z prawdziwie patologicznymi przypadkami. Bo na razie to niegrzeczny dzieciak nie z patologicznego domu, który podskakuje tam, gdzie wie, że nie poniesie konsekwencji. Oczywiście to nie musi być idealne rozwiązanie dla wszystkich, ale też znam dobrze takie przypadki, gdzie dzieciak właśnie z dobrego domu trzeźwiał dopiero w jakimś ośrodku wychowawczym - bo nagle zmieniły się okoliczności i już nie był największym twardzielem, tylko największym mięczakiem (a ten, ze swoją wagą i swoim zasłanianiem się dzianymi rodzicami ma na to ogromne szanse). A i kadra w takich miejscach wie, jak zdobyć posłuch. Jeden z takich dzieciaków, o których piszę, po powrocie do domu opowiadał, że tam wychowawca podciągał się na jednej ręce. I dziwnym trafem żaden młody zakapior mu nie podskakiwał. wink

44

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

LOL, uśmiałem się. Jak mówiłem - wszędzie widzi narcyzów.

Nie, Johny, nie jestem narcyzem. Byłem przebadany z każdej możliwej strony i jedyne co mam, to lekkie ADHD.

45

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
M!ri napisał/a:
paslawek napisał/a:

W tym przypadku to akurat Johnny może mieć rację i nie do końca pitoli farmazony.

Pitoli jak zwykle.
Mowa o dziecku. Dzieciom nie stawia się diagnozy zaburzeń osobowości bo ich osobowość jeszcze się kształtuje.

Oni wszyscy powinni się udać na terapię bo problemem jest cała rodzina. Ale widać przyjęli taktykę przyprowadzenia dziecka do terapeuty i "niech pani naprawi to dziecko".

Klasyczna spychotechnika - "oddajmy go gdzieś " niech zniknie ,o terapii rodziców też pisałem smile
zgadzam się z tym
Ale istnieje niestety spore prawdopodobieństwo że chłopak ma jakieś wrodzone predyspozycje tyle że z diagnozami to przez internet zawsze trza ostrożnie Ross to zgranie opisała tam może być wszystko a wiele objawów jest podobne w różnych zaburzeniach

46

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
jorunn napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Ano, właśnie, macie inny z partnerem pogląd  na wychowanie Kuby, a potrzebny jest jednolity front. Jeśli on lubi z wami jeździć, można  na tym bazować, to jest jakiś punkt zaczepienia. Ja zrozumiałam, że, po prostu, partner przyprowadza go do ciebie  i cały ciężar wychowania chłopca ponosisz ty.
Dziwna jest ta obojętność rodziców na losy dziecka.

właśnie zrozumiałam, że ja nie problemu z 12latkiem. Ja mam problem z partnerem.

sad

Chciałabym też coś dodać bo zdałam sobie sprawę że post pisałam w ogromnej rozpaczy i bezsilności i jest to chaotyczne. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi sie szarpać dzieci, nigdy! Moj młodszy syn jest w spektrum autyzmu (lekkim, jest bardzo "społeczny" jak na spektrum) i wysokie uszkodzenie słuchu kinefonematycznego. Miewał bardzo trudne okresy, jego zachowanie bywało nieadekwatne do sytuacji. Ale wynikało to z jego niezrozumienia otoczenia... Powoli , z roku na rok, przy pomocy poradni pedagogicznej, Tomatisowi a teraz terapii Neuroflow - jest naprawdę dobrze, chodzi do normalnej szkoły, funkcjonuje super. Ale kto ma dziecko z takimi problemami ten wie, że jest to ogrom pracy i .... mnóstwo nerwów. Ja naprawdę się zmieniłam przy synku, kiedyś byłam bardziej nerwowa, teraz wiem, że trzeba być spokojnym...cierpliwie tłumaczyć, starać się zrozumieć dziecko.  Nigdy na niego nie krzyczałam ani nigdy nie biłam dzieci, żeby była jasność.

W przypadku Kuby od dlugiego czasu postepuje inaczej, jest inaczej i mysle dlaczego, i chyba wiem.
Zwykle jak dzieci się zachowują nieadekwatnie do sytuacji, tłumaczymy im dlaczego tak nie powinny robić, i one po kilku takich sytuacjach ogarniają, że faktycznie to zły pomysł. Przykład. Mój syn nie lubi hałasu i tłumu. Gdy bawi się w piaskownicy, a schodzi się więcej dzieci, to on przychodzi na ławkę. Unika sytuacji stresowej, z którą sobie nie poradzi. Gdy młodszy synek partnera nie chce czegoś jeść (niejadek) to zanim ugotuję pyta, czy moze zjeść coś innego, lub prosi, by nie jeść, próbuje negocjować. To jest słodkie i fajne, próbuje sobie poradzić z czymś czego nie lubi. Gdy córka dostanie pałę, sama mówi, że jej przykro i obiecuje poprawę. Dzieci zwykle uczą się co dobre, co korzystne, a co nie, i uczą na błędach.

Myślę że Kuba się nie uczy na błędach. Nie macie pojęcia ile razy było mu spokojnie tłumaczone wiele spraw, a on dalej robi swoje w ten sam sposób. Jego niegrzeczność nie wynika z tego, że nie wie, że tak nie wolno (gnoić innych). On wie, że tak nie wolno, ale to robi, nieraz z premedytacją w oczach. Złośliwie uprzykrza innym dzieciom zabawę, wiecznie komentuje cudzy wygląd, że jest wieśniakiem, że jest brzydka (dziewczynka na basenie...masakra), jak ktos jest gruby to patrzy na niego jak sroka w gnot tak, żeby ta osoba zauwazyła (choc sam jest gruby!) a potem odwraca wzrok z niesmakiem na twarzy. Tysiące razy!!!!! tłumaczyłam mu z partnerem, że to boli innych, że sprawia im tym ból, że wystawia sobie najgorsze świadectwo. Pytaliśmy dlaczego to robi? Odpowiedz: no jest brzydka to co mam mowić że nie jest. No jest gruby to niech wie ze jest. Pytamy jak on by się czuł na miejscu tych dzieci? Odpowiada nie wiem nie mój problem jak oni się czują.
I mi się na to załącza agresja. To nie sa dziecięce przewinienia z niewiedzy, to jest nieprawdopodobna złośliwość, co powoduje, że mam ochotę walnąć mu w ryj. (tak wiem, nie wolno, żle, be, fuj....)

Czasem agresja wynika z nieakceptowania siebie. Ja nie mam wiedzy na ten temat, ale spotkałam się z przypadkami dzieci, które bardzo się zmieniły na korzyść po terapiach. U Kuby muszą być to już utrwalone negatywne  zachowania. Złośliwe, wydawałoby się dziecko, zmienia się nie do poznania. Wie, że czegoś nie wolno, ale nad tym nie panuje. Mało tego, uczy się czerpać przyjemność z dokuczania, bo tylko tak może odreagować. Wiesz najlepiej, ż ejak się tego nie przerwie, to będzie tylko gorzej. Życzę Wam, żeby się udało z dobraniem odpowiedniej metody terapii tego dzieciaka.

47 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-06-07 13:47:48)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
jorunn napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Ano, właśnie, macie inny z partnerem pogląd  na wychowanie Kuby, a potrzebny jest jednolity front. Jeśli on lubi z wami jeździć, można  na tym bazować, to jest jakiś punkt zaczepienia. Ja zrozumiałam, że, po prostu, partner przyprowadza go do ciebie  i cały ciężar wychowania chłopca ponosisz ty.
Dziwna jest ta obojętność rodziców na losy dziecka.

właśnie zrozumiałam, że ja nie problemu z 12latkiem. Ja mam problem z partnerem.

sad

Chciałabym też coś dodać bo zdałam sobie sprawę że post pisałam w ogromnej rozpaczy i bezsilności i jest to chaotyczne. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi sie szarpać dzieci, nigdy! Moj młodszy syn jest w spektrum autyzmu (lekkim, jest bardzo "społeczny" jak na spektrum) i wysokie uszkodzenie słuchu kinefonematycznego. Miewał bardzo trudne okresy, jego zachowanie bywało nieadekwatne do sytuacji. Ale wynikało to z jego niezrozumienia otoczenia... Powoli , z roku na rok, przy pomocy poradni pedagogicznej, Tomatisowi a teraz terapii Neuroflow - jest naprawdę dobrze, chodzi do normalnej szkoły, funkcjonuje super. Ale kto ma dziecko z takimi problemami ten wie, że jest to ogrom pracy i .... mnóstwo nerwów. Ja naprawdę się zmieniłam przy synku, kiedyś byłam bardziej nerwowa, teraz wiem, że trzeba być spokojnym...cierpliwie tłumaczyć, starać się zrozumieć dziecko.  Nigdy na niego nie krzyczałam ani nigdy nie biłam dzieci, żeby była jasność.

W przypadku Kuby od dlugiego czasu postepuje inaczej, jest inaczej i mysle dlaczego, i chyba wiem.
Zwykle jak dzieci się zachowują nieadekwatnie do sytuacji, tłumaczymy im dlaczego tak nie powinny robić, i one po kilku takich sytuacjach ogarniają, że faktycznie to zły pomysł. Przykład. Mój syn nie lubi hałasu i tłumu. Gdy bawi się w piaskownicy, a schodzi się więcej dzieci, to on przychodzi na ławkę. Unika sytuacji stresowej, z którą sobie nie poradzi. Gdy młodszy synek partnera nie chce czegoś jeść (niejadek) to zanim ugotuję pyta, czy moze zjeść coś innego, lub prosi, by nie jeść, próbuje negocjować. To jest słodkie i fajne, próbuje sobie poradzić z czymś czego nie lubi. Gdy córka dostanie pałę, sama mówi, że jej przykro i obiecuje poprawę. Dzieci zwykle uczą się co dobre, co korzystne, a co nie, i uczą na błędach.

Myślę że Kuba się nie uczy na błędach. Nie macie pojęcia ile razy było mu spokojnie tłumaczone wiele spraw, a on dalej robi swoje w ten sam sposób. Jego niegrzeczność nie wynika z tego, że nie wie, że tak nie wolno (gnoić innych). On wie, że tak nie wolno, ale to robi, nieraz z premedytacją w oczach. Złośliwie uprzykrza innym dzieciom zabawę, wiecznie komentuje cudzy wygląd, że jest wieśniakiem, że jest brzydka (dziewczynka na basenie...masakra), jak ktos jest gruby to patrzy na niego jak sroka w gnot tak, żeby ta osoba zauwazyła (choc sam jest gruby!) a potem odwraca wzrok z niesmakiem na twarzy. Tysiące razy!!!!! tłumaczyłam mu z partnerem, że to boli innych, że sprawia im tym ból, że wystawia sobie najgorsze świadectwo. Pytaliśmy dlaczego to robi? Odpowiedz: no jest brzydka to co mam mowić że nie jest. No jest gruby to niech wie ze jest. Pytamy jak on by się czuł na miejscu tych dzieci? Odpowiada nie wiem nie mój problem jak oni się czują.
I mi się na to załącza agresja. To nie sa dziecięce przewinienia z niewiedzy, to jest nieprawdopodobna złośliwość, co powoduje, że mam ochotę walnąć mu w ryj. (tak wiem, nie wolno, żle, be, fuj....)

Czasem agresja wynika z nieakceptowania siebie. Ja nie mam wiedzy na ten temat, ale spotkałam się z przypadkami dzieci, które bardzo się zmieniły na korzyść po terapiach. U Kuby muszą być to już utrwalone negatywne  zachowania. Złośliwe, wydawałoby się dziecko, zmienia się nie do poznania. Wie, że czegoś nie wolno, ale nad tym nie panuje. Mało tego, uczy się czerpać przyjemność z dokuczania, bo tylko tak może odreagować. Wiesz najlepiej, ż ejak się tego nie przerwie, to będzie tylko gorzej. Życzę Wam, żeby się udało z dobraniem odpowiedniej metody terapii dla tego dzieciaka.

48 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-07 13:57:18)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Jack Sparrow napisał/a:

LOL, uśmiałem się. Jak mówiłem - wszędzie widzi narcyzów.

Nie, Johny, nie jestem narcyzem. Byłem przebadany z każdej możliwej strony i jedyne co mam, to lekkie ADHD.

Ja nie widze wszedzie narcyzow.
Podstawa narcyzmu jest brak umiejetnosci zauwazenia w sobie problemow w obliczu silnych dowodow na to (zawsze winny jest ktos inny / zawsze to problem kogos innego).

Ty wielokrotnie byles w bledzie na tym forum - czy chociaz raz przyznales, gdy w nim byles?

Oczywiste tez jest, ze cierpisz na to samo zaburzenie co Kuba - wnioskujac zarowno z tego jak samemu opisales swoje dziecinstwo, oraz to jak widzisz swiat obecnie:

jorunn napisał/a:

Pytaliśmy dlaczego to robi? Odpowiedz: no jest brzydka to co mam mowić że nie jest. No jest gruby to niech wie ze jest. Pytamy jak on by się czuł na miejscu tych dzieci? Odpowiada nie wiem nie mój problem jak oni się czują.

Jack Sparrow napisał/a:

Nie, nie powinieneś zwracać uwagi na to czy ktoś jest w związku czy nie. To leży w gestii tej drugiej strony. Nie jesteś sumieniem innych ludzi. I to nie twoja sprawa.

49

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Ty wielokrotnie byles w bledzie na tym forum - czy chociaz raz przyznales, gdy byles w bledzie?

Słuchaj no ułomku umysłowy - w rozmowie nie chodzi o to kto ma rację. To nie licytacja o to, czyje na wierzchu. Zwłaszcza w sytuacjach, kiedy potrzeba setek godzin psychoterapii, a jedyne co mamy to często chaotyczne wpisy na forum i to pisane taką polszczyzną, że moi dziadkowie walczący o przetrwanie kultury i języka narodu polskiego, to się w grobach przewracają. W rozmowie chodzi o wymianę POGLĄDÓW, które są SUBIEKTYWNE. To nie są prawdy objawione. Każdy pisze o tym, co wydaje mu się z jego obserwacji i życiowych doświadczeń. A to zapewnia perspektywę i natchnienie do pomysłów na wybrnięcie z własnego dołka dla autora lub autorki danego wątku. Ty masz jakąś obsesję nie tylko z narcyzami, ale i z tym, ze koniecznie ktoś musi mieć rację.

Gratuluję - znalazłeś cechę wspólną dla jakichś 99% ludzi na globie. Ludzie kłamią, są hipokrytami i generalnie poza frazesami, to realnie niewiele ich obchodzi. Zapytaj kogoś na ulicy o jego stosunek do głodujących dzieci, które umierają z wykorzystywania do pracy. Wszyscy będą na nie. Ale u tych samych ludzi znajdziesz szereg produktów zrobionych takimi właśnie łapkami.

50 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-07 15:18:20)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Jack Sparrow napisał/a:

Ty wielokrotnie byles w bledzie na tym forum - czy chociaz raz przyznales, gdy byles w bledzie?

Słuchaj no ułomku umysłowy - w rozmowie nie chodzi o to kto ma rację. To nie licytacja o to, czyje na wierzchu. Zwłaszcza w sytuacjach, kiedy potrzeba setek godzin psychoterapii, a jedyne co mamy to często chaotyczne wpisy na forum i to pisane taką polszczyzną, że moi dziadkowie walczący o przetrwanie kultury i języka narodu polskiego, to się w grobach przewracają. W rozmowie chodzi o wymianę POGLĄDÓW, które są SUBIEKTYWNE. To nie są prawdy objawione. Każdy pisze o tym, co wydaje mu się z jego obserwacji i życiowych doświadczeń. A to zapewnia perspektywę i natchnienie do pomysłów na wybrnięcie z własnego dołka dla autora lub autorki danego wątku. Ty masz jakąś obsesję nie tylko z narcyzami, ale i z tym, ze koniecznie ktoś musi mieć rację.

Gratuluję - znalazłeś cechę wspólną dla jakichś 99% ludzi na globie. Ludzie kłamią, są hipokrytami i generalnie poza frazesami, to realnie niewiele ich obchodzi. Zapytaj kogoś na ulicy o jego stosunek do głodujących dzieci, które umierają z wykorzystywania do pracy. Wszyscy będą na nie. Ale u tych samych ludzi znajdziesz szereg produktów zrobionych takimi właśnie łapkami.

Tak wlasnie odpowiada narcyz na brak argumentow.
- Atak / obrazanie ("Słuchaj no ułomku umysłowy")
- Odwracanie kota ogonem - pisanie o dziadkach, o tym, ze rozmowy na forum sa i tak bez sensu (bo... "potrzeba setek godzin psychoterapi" - to tez jest ciekawe - jesli czegos narcyz nie wie to w jego opinii moze wiedziec to tylko prawdziwy "ekspert"), gadka o tym, ze poglady nie sa prawdami objawionymi (ktos mowil, ze sa?)
- Zrzucenie problemu na innych - "problemem nie jest to ze ja nie widze bledow w sobie, problemem jest to, ze Ty uwazasz, ze X - tutaj: ktos musi miec racje"
- Ironia - ("Gratuluję - znalazłeś cechę wspólną dla jakichś 99% ludzi na globie")
- Pare (blednych) frazesow niezwiazanych z tematem ("Ludzie kłamią, są hipokrytami i generalnie poza frazesami, to realnie niewiele ich obchodzi") - hipokryzja zwiazana z frazesami i hipokryzja jest tutaj zabawna - z uwagi, ze krytyka nie przebija sie u narcyza do poziomu refleksji, nie jest w stanie zauwazyc, ze krytykuje swoje wlasne zachowania widzac je u (lub zwyczajnie projektujac na) innych.
W praktyce gdy narcyz mowi "Ludzie kłamią, są hipokrytami i generalnie poza frazesami, to realnie niewiele ich obchodzi" to dla niego to ma sens bo to sa jego cechy. On nie potrafi zrozumiec, ze skoro on posiada te cechy to nie znaczy, ze kazdy inny czlowiek je posiada.
- Wiecej niezwiazanego z tematem dowodzenia czegos o co nikt nie pytal (tutaj hipokryzji - gadaniem o glodujacych dzieciach)...

I zero refleksji w stylu: "wiesz co... faktycznie czasami za duzo walcze w obronie swojego zdania i odwracam kota ogonem, uciekam w ironie lub Ad Hominem gdy brakuje mi logicznych argumentow"

Mimo tego ja uwazam, ze w tym temacie jestes bardzo pomocny Jack.

51

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Ad personam, a nie ad hominem panie domorosły psychoanalityku. Ad hominem ma inne znaczenie i pasuje do tego zdania jak świni siodło. Argumentacja ad hominem jak najbardziej jest logiczna. Podczas gdy ad personam jest po prostu atakiem personalnym.

Ad personam: Doprawdy pojąć nie mogę, jak państwo możecie dawać wiarę temu idiocie Johnemu?

Ad hominem: Płód to też człowiek. Skoro twierdzisz, że w dyskusji o aborcji należy odwoływać się do faktów nauk przyrodniczych, to musisz się ze mną zgodzić, bo nauki przyrodnicze definiują człowieka jako osobnika gatunku homo sapiens, a płód to osobnik gatunku homo sapiens w pierwszych etapach swojego rozwoju.

52

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
feniks35 napisał/a:
jorunn napisał/a:

bardzo dziękuję za odpowiedzi. Kuba chodził do psychoterapeutki dziecięcej przez około pół roku (co tydzień lub dwa). Terapeutka mówiła że większość czasu Kuba milczał lub opowiadał kawały, nie odpowiadał na pytania. Większość wizyt rozmawiała z rodzicami. Terapia jakby nie rokowała. Twierdził że on nie ma zadnego problemu, tylko szkola jest chora i dzieci i nauczyciele. Chodził także do psychologa szkolnego i jakos szło, ale że zmienił szkołę to już tam nie chodzi. Partner uważa że Kuba i tak nie otworzy się przed żadnym terapeutą, ja uważam że warto próbować i szukać...

Johny Bravo czy ty jestes psychologiem? Możesz mieć sporo racji. Moze jest klasycznym narcyzem, jednak w głębi duszy Kuba jest bardzo nadwrażliwy. Ja mam wrażenie że on wciąż nie może pogodzić się z rozwodem rodziców. Gdy córka powiedziała kiedyś do niego co tam przyszywany braciszku, odpowiedział: nigdy nie będę twoim bratem, spie&dalaj. Mialam wrazenie ze mial zaszklone oczy jakby chcialo mu się płakać. ALe też ogrom nienawiści i agresji do córki (ze to powiedziała?).

Najbardziej tragiczne jest to ze to dziecko i powinno mieć się to na uwadze, jednak przy takiej skali agresji z jego strony trudno mu współczuć... Rozmawialismy teraz godzinę z partnerem o tym. Mówił że ma wrażenie ze ja Kuby nienawidzę. Ze jak zwracam mu uwagę to on rozumie, ze mam powód, przyznał wręcz ze zawsze mam powód i on to widzi, ale uważa że moje reakcje są za ostre. Ja się naprawdę bardzo długo starałam być spokojna, próbowałam, ale kiedy otrzymuje się non stop takie fale agresji z czyjejś strony to ciężko nie dać się wyprowadzić z równowagi...

Chyba macie rację, przemyślę te wakacje. Rzeczywiście rezygnacja przez niego byłaby jak poddanie się w walce. nawet nie chce o tym wszystkim myśleć... dziwne to będą wakacje. Ale pojedziemy. chyba...
dzięki jeszcze raz za podpowiedzi. Jeśli Johny Bravo prowadzisz terapie online to moze się jakoś spiknąć, spróbuję z całych sił przekonac partnera do kolejnej

Nie doczytałam wszystkiego ale zgadzam się z partnerem w jednym. Twoje reakcje są za ostre. Nie chodzi o to że masz przymykać na nie okn ale...mówienie do "dziecka wypad z pokoju? ", jak będziesz siedział z obrażonym.. ..ryjem to nie będziesz wogole siedział przy stole". Co to za odzywki? Ani do dorosłego ani do dziecka nie powinny zaistnieć. Ja wierzę w to ze on się zachowuje tragicznie ale mam wrażenie że Ty jesteś już tak na niego zjeżona że przy okazji kolejnych sytuacji nie próbujesz już nawet stanowczej ale normalnej reakcji tylko od razu uderzasz w wysokie tony. Albo pytanie partnera czy zamierza zareagować jakoś na to że 12latek pod nosem powiedział sobie " I tak będę miał te buty". No i co z tego że tak powiedział? Obrazil sie tym jakos? Ubliżył? Co miał mu powiedzieć ojciec? Nieeee gowniarzu jeden? A może matka mu te buty jednak kupi albo układa sobie z pieniędzy które dostanie na różne okazje od babc cioc itp i będzie chodził w butach za 2 tysiące. Zabronisz mu?
Nie zazdroszczę rodzicom Kuby takiego dziecka I jego zachowan ale sami na to po części "zapracowali". Ale jeśli Tobie się wydaje że agresją i takimi tekstami ustawisz "gówniarza na właściwe tory" to tymbardziej pracujesz na jego dalszą degenerację. Bo agresja również słowna rodzi tylko kolejną agresję a tu trzeba stanowczości i konsekwentności wychowawczej ale ukierunkowanej na pomoc temu dziecku i próbę zrozumienia jego uczuć i myśli które demonstruje takimi a nie innymi zachowaniami. Zadałaś sobie chociaz raz taki trud żeby spróbować z nim porozmawiać tak normalnie bez nastawiania się od razu z kolcami gdy coś źle zrobi?

Tam chodzi o coś jeszcze w końcu usunięto go z jednej szkoły. Z zachowania ma niedostateczne czy coś takiego. Od tak sobie szkoła nie usuwa ucznia z placówki.

A Autorka nie odpowiada za zachowanie tego chłopca, tylko rodzice, jeśli już.

Po mojemu jej puściły już nerwy, jak to mówiła moja terapeutka, nikt nie jest z zelaza i kiedyś może pęknąć.

Poza tym tam dziadkowie też nie chcą  go u siebie - coś tu jest grubo nie tak.

Alre to tylko forum, a jaka jest prawda wiedzą osoby w to zaplątane, o ile to nie trolling.

Jasne, że Autorka pisze ze swojej perspektywy i nie może być całkiem subiektywna.


Zadałaś sobie chociaz raz taki trud żeby spróbować z nim porozmawiać tak normalnie bez nastawiania się od razu z kolcami gdy coś źle zrobi?
Tak, pisała to na początku:

"Myślę że Kuba się nie uczy na błędach. Nie macie pojęcia ile razy było mu spokojnie tłumaczone wiele spraw, a on dalej robi swoje w ten sam sposób. Jego niegrzeczność nie wynika z tego, że nie wie, że tak nie wolno (gnoić innych). On wie, że tak nie wolno, ale to robi, nieraz z premedytacją w oczach. Złośliwie uprzykrza innym dzieciom zabawę, wiecznie komentuje cudzy wygląd, że jest wieśniakiem, że jest brzydka (dziewczynka na basenie...masakra), jak ktos jest gruby to patrzy na niego jak sroka w gnot tak, żeby ta osoba zauwazyła (choc sam jest gruby!) a potem odwraca wzrok z niesmakiem na twarzy. Tysiące razy!!!!! tłumaczyłam mu z partnerem, że to boli innych, że sprawia im tym ból, że wystawia sobie najgorsze świadectwo. Pytaliśmy dlaczego to robi? Odpowiedz: no jest brzydka to co mam mowić że nie jest. No jest gruby to niech wie ze jest. Pytamy jak on by się czuł na miejscu tych dzieci? Odpowiada nie wiem nie mój problem jak oni się cz"

53

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Jack Sparrow napisał/a:

Ty wielokrotnie byles w bledzie na tym forum - czy chociaz raz przyznales, gdy byles w bledzie?

Słuchaj no ułomku umysłowy - w rozmowie nie chodzi o to kto ma rację. To nie licytacja o to, czyje na wierzchu. Zwłaszcza w sytuacjach, kiedy potrzeba setek godzin psychoterapii, a jedyne co mamy to często chaotyczne wpisy na forum i to pisane taką polszczyzną, że moi dziadkowie walczący o przetrwanie kultury i języka narodu polskiego, to się w grobach przewracają. W rozmowie chodzi o wymianę POGLĄDÓW, które są SUBIEKTYWNE. To nie są prawdy objawione. Każdy pisze o tym, co wydaje mu się z jego obserwacji i życiowych doświadczeń. A to zapewnia perspektywę i natchnienie do pomysłów na wybrnięcie z własnego dołka dla autora lub autorki danego wątku. Ty masz jakąś obsesję nie tylko z narcyzami, ale i z tym, ze koniecznie ktoś musi mieć rację.

Gratuluję - znalazłeś cechę wspólną dla jakichś 99% ludzi na globie. Ludzie kłamią, są hipokrytami i generalnie poza frazesami, to realnie niewiele ich obchodzi. Zapytaj kogoś na ulicy o jego stosunek do głodujących dzieci, które umierają z wykorzystywania do pracy. Wszyscy będą na nie. Ale u tych samych ludzi znajdziesz szereg produktów zrobionych takimi właśnie łapkami.

A moim zdaniem właśnie jest dużo współczujących, pomagających i trzymających pion moralny.
Jaki normalny człowiek chce kraść, bić , napadać  czy zdradzać?

Ludzie, poza tym, chcą żyć w bezpiecznym środowisku, bez zbędnej agresji, wykorzystywania, mobbingu w pracy czy szkole i zwracaniem sie do siebie z szacunkiem

Wiem, ze to utopia.

54

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
rossanka napisał/a:

A moim zdaniem właśnie jest dużo współczujących, pomagających i trzymających pion moralny.
Jaki normalny człowiek chce kraść, bić , napadać  czy zdradzać?

Ludzie, poza tym, chcą żyć w bezpiecznym środowisku, bez zbędnej agresji, wykorzystywania, mobbingu w pracy czy szkole i zwracaniem sie do siebie z szacunkiem

Wiem, ze to utopia.

Większość lubi mieć po prostu święty spokój, ale sumarycznie nikogo to nie rusza. Przecież to wiedza powszechna jak śmieci w polskich lasach, choć przecież nikt nie śmieci. O problemie wycinki brazylijskich lasów deszczowych też było głośno i co? Nic. O problemie wyzysku dzieci czy niewolniczej pracy we wspomnianych kopalniach też mówi się od lat i nic się nie zmienia. Jak się dla LPP (własciciel m.in croppa) fabryka zawaliła i ileś tam dzieci zmarło pod gruzami to ludzie prosto z bojkotu firmy pobiegli na wyprzedaże.

Tak w rzeczywistości wygląda wyższość moralna UE, że swoje śmieci eksportujemy do krajów 3ciego świata, a potem pokazujemy, że to oni są winni zmian klimatu.

Gdyby większość faktycznie miała jakikolwiek kręgosłup moralny, to taka partia jak PiS nawet by nie powstała, a nasz świat wyglądałby kompletnie inaczej.

Ale to bez znaczenia w tym wątku.

Babka nie ma żadnego obowiązku wobec tego dzieciaka, a jednak jakoś chce rozwiązać problem. I chwała jej za to. To, że jej nerwy puszczają, ze emocje czasem biorą góre, albo że ma niewybredne słownictwo to naprawdę pikuś. Serce ma po dobrej stronie, bo zamiast spisać gówniarza na straty, to chce mu pomóc.

55

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Jorunn,
zwróć uwagę na to, czego i od kogo wymagasz. Masz do czynienia z dzieckiem a nie z dorosłym.
Sobie wybaczasz wulgaryzmy w stosunku do dziecka (które uczy się od Ciebie), a już temu dziecku niczego nie wybaczasz, nawet czepiasz się tego czego nie powinnaś, ja zauważyła Feniks.
Stosujesz podwójne standardy.
To ty masz obowiązek stosować normalne słownictwo, bo jesteś dorosła, a dziecko dopiero się uczy i ma prawo czasem na głupie zachowanie.
Po drugie jak możesz wymagać od kogokolwiek czegoś skoro sama tego nie stosujesz - wymagasz szacunku a nie szanujesz.
Ty nie wytrzymujesz już i puszczają ci nerwy, bo chłopak się nie poprawia. A może on was testuje, czy naprawdę komuś na nim zależy.
A pomyślałaś czy ten chłopiec wytrzymuje tę sytuację w której się znalazł? Jego dom został rozbity, stracił poczucie bezpieczeństwa, stracił wszystko, nie ma opieki i wsparcia od rodziców, nikt nie poświęca mu czasu, nie rozmawia z nim, nie interesują nikogo jego problemy. Czy to jest jego wina? Czy może jego rodzice zgotowali mu ten los.
I dalej podwójne standardy - Twój syn - ze spektrum autyzmu - leczony długo i wiele wysiłku z Twej strony. I chwałą Ci za to.
A co zrobiono dla Kuby? Jedna nietrafiona terapia. A gdzie diagnoza? Gdzie leczenie? To co już taki ma zostać? Przecież widzisz że twoje darcie się nic nie zmieni.
I jak myślisz co się stanie dalej? On stanie się groźny i może wam zrobić krzywdę.

Możliwe przyczyny: pierwsza to zaburzony rozwój osobowości na skutek przeżyć związanych z rozwodem oraz porzuceniem emocjonalnym i zaniedbaniem  wychowawczym.
Druga - ten chłopiec po tym jak go opisałaś, co mówi i myśli, agresja, brak empatii, mówienie na głos tego co myśli bez patrzenia na to co niestosowne, aspołeczne zachowania,
to są bardzo typowe objawy zespołu Aspergera, to jest choroba tak samo jak u Twojego syna i samo mu nie przejdzie. Jedynie będzie się jeszcze pogłębiać. Jeżeli uszkodzenia są na podłożu organicznym, to pozostaje tylko wyuczenie go odpowiednich zachowań, dotarcie do niego drogą logiki, a nie emocji, pokazując przyczynę i skutek, dając odczuć konsekwencje.
Ale to nie ma być tresura. Zastanów się czy jak do ciebie by ktoś się odzywał tak jak ty do niego to czy byś robiła co mówi, bo ja na pewno nie. Ludzie chętnie robią to czego od nich chcemy przy pozytywnej motywacji, jak się ich miło poprosi, ale nie na siłę i słysząc obelgi. Z pewnością czuje że jest dla was nikim ważnym. A przecież każdy chce być kochany i chciany i rozumiany. Tego nie da się obejść. Nie będzie nigdy normalny, jeżeli nie zostaną zabezpieczone jego podstawowe potrzeby emocjonalne.

Swojego syna rozumiesz, a Kubę nie rozumiesz. A on jest albo chory, albo bardzo skrzywdzony przez rodziców. Czy to jest jego wina?
Zdaje się że tylko ten nieporadny ojciec ma jakieś uczucia pozytywne do niego i tak jak umie broni go przed jeszcze większą krzywdą. Tylko, że nie umie i nie obroni. Musi się nauczyć.
Łatwo jest kochać grzeczne dziecko, ale dzieci są różne, czasami wymagają dużej pomocy i wysiłku ze strony rodziców.
I co to za miłość co kocha tylko warunkowo? Czy to miłość rodzica, chyba nie.
Piszesz, że dobrze że matka tam pracuje bo ma kupę kasy. Dobrze dla kogo?
Dla Kuby, nie jest dobrze. Popatrz na jego dobro. Na jego samotność. Dorośli sobie z nią nie radzą, a tu wymaga się tego od dziecka.
Wiem, że ty nie masz wpływu na to gdzie mama Kuby pracuje, odnoszę się tylko do twojego stosunku do tej sytuacji.

Jakie jest wyjście?
Szukać od zaraz terapeuty. Bez kasy się nie obejdzie. Pytać szeroko o kogoś kto już pomógł innym dzieciom, kieruj się na zespół Aspergera.
Zapisać Kubę na diagnozę w kierunku autyzmu, Aspergera. Na pewno wiesz gdzie są takie ośrodki, a jak nie wiesz, to szkoła ci powie.
Długo się czeka na takie badanie, ale czas i tak leci. Zapisz już. Rodzice muszą podjąć pracę z synem, sami też wziąć się za siebie, aby nauczyć się jak spędzać czas z Kubą, jak z nim rozmawiać.
Trzeba porozmawiać z ojcem Kuby, mamą, dać im wskazówki, pokierować. Tyle możesz zrobić.

Oni muszą w końcu poświęcić swemu dziecku czas. Samo się nie zrobi. Mama to nie żyje chyba dla pracy, co jej taka praca da?
Przytuli ją, pocieszy, pomoże w potrzebie, powie że kocha? Czy to jej da ciągła praca. Może nawet nie zauważy, jak znajdzie się w grobie.
Powinna się zastanowić po co żyje. Czy praca to sens jej życia, czy może jest raczej odpowiedzialna, za dzieci powołane na świat, za ich życie.
Rodzice muszą zrozumieć że innego wyjścia jak podjęcie intensywnych działań dla dobra dziecka nie ma, inaczej Kuba będzie niebezpieczny, będą mieć piekło na ziemi.
Niech więc się biorą do roboty. Pogadaj z nimi poważnie, zrób to dla Kuby. Ktoś musi mu pomóc. A wtedy Ty i twoja rodzina też zyskacie.

56

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
KarminowaRóża napisał/a:

Stosujesz podwójne standardy

I bardzo dobrze. Są rzeczy zarezerwowane dla dzieci i są rzeczy zarezerwowane dla dorosłych. Kawy też nie pijesz, bo dzieciom nie wolno?

57 Ostatnio edytowany przez rossanka (2023-06-07 16:29:55)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
KarminowaRóża napisał/a:

Jorunn,
zwróć uwagę na to, czego i od kogo wymagasz. Masz do czynienia z dzieckiem a nie z dorosłym.
Sobie wybaczasz wulgaryzmy w stosunku do dziecka (które uczy się od Ciebie), a już temu dziecku niczego nie wybaczasz, nawet czepiasz się tego czego nie powinnaś, ja zauważyła Feniks.
Stosujesz podwójne standardy.
To ty masz obowiązek stosować normalne słownictwo, bo jesteś dorosła, a dziecko dopiero się uczy i ma prawo czasem na głupie zachowanie.
Po drugie jak możesz wymagać od kogokolwiek czegoś skoro sama tego nie stosujesz - wymagasz szacunku a nie szanujesz.
Ty nie wytrzymujesz już i puszczają ci nerwy, bo chłopak się nie poprawia. A może on was testuje, czy naprawdę komuś na nim zależy.
A pomyślałaś czy ten chłopiec wytrzymuje tę sytuację w której się znalazł? Jego dom został rozbity, stracił poczucie bezpieczeństwa, stracił wszystko, nie ma opieki i wsparcia od rodziców, nikt nie poświęca mu czasu, nie rozmawia z nim, nie interesują nikogo jego problemy. Czy to jest jego wina? Czy może jego rodzice zgotowali mu ten los.
I dalej podwójne standardy - Twój syn - ze spektrum autyzmu - leczony długo i wiele wysiłku z Twej strony. I chwałą Ci za to.
A co zrobiono dla Kuby? Jedna nietrafiona terapia. A gdzie diagnoza? Gdzie leczenie? To co już taki ma zostać? Przecież widzisz że twoje darcie się nic nie zmieni.
I jak myślisz co się stanie dalej? On stanie się groźny i może wam zrobić krzywdę.

Możliwe przyczyny: pierwsza to zaburzony rozwój osobowości na skutek przeżyć związanych z rozwodem oraz porzuceniem emocjonalnym i zaniedbaniem  wychowawczym.
Druga - ten chłopiec po tym jak go opisałaś, co mówi i myśli, agresja, brak empatii, mówienie na głos tego co myśli bez patrzenia na to co niestosowne, aspołeczne zachowania,
to są bardzo typowe objawy zespołu Aspergera, to jest choroba tak samo jak u Twojego syna i samo mu nie przejdzie. Jedynie będzie się jeszcze pogłębiać. Jeżeli uszkodzenia są na podłożu organicznym, to pozostaje tylko wyuczenie go odpowiednich zachowań, dotarcie do niego drogą logiki, a nie emocji, pokazując przyczynę i skutek, dając odczuć konsekwencje.
Ale to nie ma być tresura. Zastanów się czy jak do ciebie by ktoś się odzywał tak jak ty do niego to czy byś robiła co mówi, bo ja na pewno nie. Ludzie chętnie robią to czego od nich chcemy przy pozytywnej motywacji, jak się ich miło poprosi, ale nie na siłę i słysząc obelgi. Z pewnością czuje że jest dla was nikim ważnym. A przecież każdy chce być kochany i chciany i rozumiany. Tego nie da się obejść. Nie będzie nigdy normalny, jeżeli nie zostaną zabezpieczone jego podstawowe potrzeby emocjonalne.

Swojego syna rozumiesz, a Kubę nie rozumiesz. A on jest albo chory, albo bardzo skrzywdzony przez rodziców. Czy to jest jego wina?
Zdaje się że tylko ten nieporadny ojciec ma jakieś uczucia pozytywne do niego i tak jak umie broni go przed jeszcze większą krzywdą. Tylko, że nie umie i nie obroni. Musi się nauczyć.
Łatwo jest kochać grzeczne dziecko, ale dzieci są różne, czasami wymagają dużej pomocy i wysiłku ze strony rodziców.
I co to za miłość co kocha tylko warunkowo? Czy to miłość rodzica, chyba nie.
Piszesz, że dobrze że matka tam pracuje bo ma kupę kasy. Dobrze dla kogo?
Dla Kuby, nie jest dobrze. Popatrz na jego dobro. Na jego samotność. Dorośli sobie z nią nie radzą, a tu wymaga się tego od dziecka.
Wiem, że ty nie masz wpływu na to gdzie mama Kuby pracuje, odnoszę się tylko do twojego stosunku do tej sytuacji.

Jakie jest wyjście?
Szukać od zaraz terapeuty. Bez kasy się nie obejdzie. Pytać szeroko o kogoś kto już pomógł innym dzieciom, kieruj się na zespół Aspergera.
Zapisać Kubę na diagnozę w kierunku autyzmu, Aspergera. Na pewno wiesz gdzie są takie ośrodki, a jak nie wiesz, to szkoła ci powie.
Długo się czeka na takie badanie, ale czas i tak leci. Zapisz już. Rodzice muszą podjąć pracę z synem, sami też wziąć się za siebie, aby nauczyć się jak spędzać czas z Kubą, jak z nim rozmawiać.
Trzeba porozmawiać z ojcem Kuby, mamą, dać im wskazówki, pokierować. Tyle możesz zrobić.

Oni muszą w końcu poświęcić swemu dziecku czas. Samo się nie zrobi. Mama to nie żyje chyba dla pracy, co jej taka praca da?
Przytuli ją, pocieszy, pomoże w potrzebie, powie że kocha? Czy to jej da ciągła praca. Może nawet nie zauważy, jak znajdzie się w grobie.
Powinna się zastanowić po co żyje. Czy praca to sens jej życia, czy może jest raczej odpowiedzialna, za dzieci powołane na świat, za ich życie.
Rodzice muszą zrozumieć że innego wyjścia jak podjęcie intensywnych działań dla dobra dziecka nie ma, inaczej Kuba będzie niebezpieczny, będą mieć piekło na ziemi.
Niech więc się biorą do roboty. Pogadaj z nimi poważnie, zrób to dla Kuby. Ktoś musi mu pomóc. A wtedy Ty i twoja rodzina też zyskacie.


Nie jest jego matką, nic nie może zrobić, nawet zapisać go na inna terapie czy skierować na badania, ktoreby potwierdziły, czy to asparger czy coś
innego( a moze to autyzm, albo jakieś inne zaburzenia, albo nic mu nie jest, tylko taki charakter). Forum nie jest od diagnozowania.

Moim zdaniem to, że go próbuje krócej trzymać i nie pozwalać na wybryki to już dużo.
Ale jak pisze, nie jest jego matką, więc ma niewielkie pole do manewru, nie może o nim decydowac.

A chłopak nie może tak reagować, bo go usuną z kolejnej szkoły, bo kogoś znowu będzie mobbingowal czy dusil( pewnie tam interweniowali rodzice pokrzywdzonych uczniow).

Nie można tłumaczyć jego zachowania tym, że jest z rozbitej rodziny. Jest dużo dzieci z rozbitych rodzin, a przecież większość nie biję swoich kolegów, nie dusi ich, nie mobbinguje koleżanek czy nie mówi w wieku 12 lat o robieniu loda. I nie są usuwani że szkoły.

Trudna sprawa, autorka i tak ma dużą cierpliwość.

Aha i to normalne że do swojego syna ma inne podejście, bo to jej syn. Ten 12latek nie jest jej synem, nie jest sierotą, on ma obydwoje rodziców i dziadków, z tego co pisała.

Uderzylabym jeszcze raz do poradni psychologicznej, alę to już muszą rodzice zrobić.

58

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Jack Sparrow napisał/a:
KarminowaRóża napisał/a:

Stosujesz podwójne standardy

I bardzo dobrze. Są rzeczy zarezerwowane dla dzieci i są rzeczy zarezerwowane dla dorosłych. Kawy też nie pijesz, bo dzieciom nie wolno?

Dla dorosłych zarezerwowane jest posiadanie dzieci, opieka nad nimi, wychowywanie ich poprzez swój dobry przykład oraz leczenie ich w chorobie.

59 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-07 16:45:17)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
KarminowaRóża napisał/a:

Po drugie jak możesz wymagać od kogokolwiek czegoś skoro sama tego nie stosujesz - wymagasz szacunku a nie szanujesz.

Tak jak piszesz byloby gdyby Kuba byl spokojny i staral sie pomoc Autorce a ta by przeklinala i nie szanowala go.
Ale tak nie jest.

KarminowaRóża napisał/a:

a dziecko dopiero się uczy i ma prawo czasem na głupie zachowanie.

Nie zrozumialas sytuacji. Kuba nie wykazuje sie "czasem" i "glupim zachowaniem".
Zawsze musi byc tak jak chce Kuba albo ludzie dookola niego moga zapomniec o spokoju.

60

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
KarminowaRóża napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
KarminowaRóża napisał/a:

Stosujesz podwójne standardy

I bardzo dobrze. Są rzeczy zarezerwowane dla dzieci i są rzeczy zarezerwowane dla dorosłych. Kawy też nie pijesz, bo dzieciom nie wolno?

Dla dorosłych zarezerwowane jest posiadanie dzieci, opieka nad nimi, wychowywanie ich poprzez swój dobry przykład oraz leczenie ich w chorobie.

To nie syn autorki, ona na związane ręce, nie może decydowac o ewentualnym leczeniu.

61

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

To są obowiązki rodzicielskie. Jedną z ról rodzica jest przygotowanie dziecka to funkcjonowania w społeczeństwie, a nie chowanie podkloszowych gówniaków, które nie znają życia.

Wulgaryzmów i tak się nauczy. Lepiej żeby poznał dobrą wiąchę w domu i znał jej znaczenie, niż żeby chowając się przed rodzicami nauczył się z podwórka lub internetów ulicznej mowy nienawiści. Bo jest duża różnica pomiędzy zaklęciem szpetnie przy uderzeniu w palec, a wieszaniem psów na społeczności LGBT+ przez śmietnikowego lokalsa.

62 Ostatnio edytowany przez KarminowaRóża (2023-06-07 16:49:32)

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
rossanka napisał/a:

Nie jest jego matką, nic nie może zrobić,...

Jorunn pisze tu a więc jest szansa, że podejmie działanie. Może zrobić coś pośrednio, wpływając na swojego partnera czyli ojca Kuby. Ma argument, bo jednak ta sytuacja rzutuje mocno na całą rodzinę. Ojciec może go zapisać, wystarczy zadzwonić, nie trzeba skierowania. Jorunn może znaleźć ośrodek, terapeutę, tym bardziej że wie coś o tym, a ojciec może go zapisać i zapłacić.
Może tez porozmawiać z nimi razem, przedstawić argumenty, że trzeba dziecku pomóc, tym bardziej, że ma kontakt i to dobry z matką chłopca. Tym samym pomoże swojej rodzinie i partnerowi i związkowi.
No właśnie zachowanie chłopca to moim zdaniem to nie jest zwykłe rozrabianie, to poważne zaburzenie i nic krzyki jak widać tu nie pomogą.
Ja diagnozy nie stawiam, ale mówię, że jest konieczna, bo jak jej nie będzie to nie wiadomo jak chłopcu pomóc, będą tylko tracić czas i pieniądze, a nic się nie zmieni. Dlatego tak ważne jest, aby znaleźć kompetentną SPRAWDZONĄ osobę do terapii. Nie byle kogo, bo to jest trudny przypadek.

Dziecko jest dzieckiem i pokazuję autorce na przykładzie jej syna, aby wczuła się nieco w sytuację Kuby, aby go zrozumiała.
Tak, jest potrzebna nauka zasad dla Kuby, jest potrzebna konsekwencja w stosunku do niego, ale ten system który stosuje autorka wątku nie działa i nie jest dobry.
Trzeba się dowiedzieć jaki system zadziała i zastosować go. Dla niej też to ważne, bo chłopak bywa u niej w domu i jest częścią nowo powstałej rodziny.

63

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help

Prawda jest taka, że ten dzieciak w przyszłości skończy w wiezieniu.
Za pobicie: bo ktoś na niego krzywo spojrzał.
Czy za gwałt: bo uzna że jego słowo "NIE" nie obowiązuje.
Czy za cokolwiek innego.

Jakoś obrońcom tego małego potwora, do głowy nie przyszło, że jest tam jeszcze trójka dzieci, nad którymi sie pastwi psychicznie i fizycznie.
Autorka nie wyciągnęła go z pokoju bo ten pomylił Platona z Sokratesem.
Tylko dlatego,że znęcał sie nad resztą.
Widac, że od samego początku zawiódł tutaj ojciec, brak jasnych granic, i brak konsekwencji za ich przekroczenie.
(oczywiście bez stosowania przemocy wobec dziecka)
Najgorsze co może zrobić ojciec, to byc niekonsekwentny.
Zimny i surowy ojciec jest 1000 razy lepszy, od takiego który nie dotrzymuje słowa.

Tutaj nie mamy do czynienia z  dzieckiem z "problemami wychowawczymi"  tylko z zwykłym patusem.
Który bije i poniża, dręczy i gnębi.

W pierwszej kolejności trzeba go odizolować od reszty dzieci, bo to tylko kwestia czasu az nabawia sie nerwicy czy PTSD.
Polityka ustępstw i relatywizowania jego zachowania doprowadzi tylko do eskalacji, i do jeszcze większej ilości jego ofiar.

Najlepszym rozwiązaniem byłby ośrodek poprawczy.
Powozili to ochronić resztę dzieci przed jego  przemocą, a jemu pokazać miejsce w szeregu.

64

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
Szeptuch napisał/a:

Tutaj nie mamy do czynienia z  dzieckiem z "problemami wychowawczymi"  tylko z zwykłym patusem.
Który bije i poniża, dręczy i gnębi.


Najlepszym rozwiązaniem byłby ośrodek poprawczy.
Powozili to ochronić resztę dzieci przed jego  przemocą, a jemu pokazać miejsce w szeregu.

Ale dlaczego Kuba jest taki? A może ma uszkodzony mózg? Może przydałoby się dowiedzieć co mu jest zanim 12 letnie dziecko wsadzi się do paki.
Tak bez wyroku, bez przyczyny.

Z ośrodka nikt nie wychodzi lepszy, tylko wychodzi przestępcą. Czy potrzebujemy stworzyć przestępcę?

Rodzice zgotowali mu ten los, a płaci dziecko? Czy to w porządku?

Czy może teraz matka i ojciec powinni wziąć się do roboty - do wychowania i do leczenia?

Czy to dobry pomysł - skreślić o tak bez przyjrzenia się co się naprawdę stało 12- lenie dziecko.

Moim zdaniem  jest szansa pomóc chłopcu, a tym samym rodzinie oraz społeczeństwu.

My dorośli jeśli zrobimy coś bardzo złego chcemy wybaczenia, chcemy usprawiedliwienia, chcemy szansy, a dziecko mamy skreślić? Dziecko ma prawo do błędu. To rodzic odpowiada za dziecko.

Najłatwiej wsadzić do paki, tylko że to nie rozwiązuje problemu.

65

Odp: poważne problemy z 12latkiem, please help
KarminowaRóża napisał/a:

Tak, jest potrzebna nauka zasad dla Kuby, jest potrzebna konsekwencja w stosunku do niego, ale ten system który stosuje autorka wątku nie działa i nie jest dobry.

Autorka próbuje wpoić młodemu PODSTAWOWE zasady i stara się w miarę KONSEKWENTNIE ich przestrzegać, co jest torpedowane przez jej partnera - ojca tego gówniaka z piekła rodem.

Klepanie "dziecko jest tylko dzieckiem" czy "nikt nie jest z natury zły" to puste frazesy. Jesteśmy wszystkożernymi drapieżnikami, które jako jedyne zdominowały wszystkie kontynenty i wszystkie strefy klimatyczne na tej planecie. Historia naszej cywilizacji, to historia wojny i okrucieństw tak niebywałych, że większości nie sposób opisać. Nazizm, stalinizm czy inne systemy totalitarne mogły zaistnieć tylko i wyłącznie dlatego, że bazują na PIERWOTNYCH instynktach. I to nawet nie jest historia. Zerknij co tam się w Ukrainie dzieje. To są nasi bezpośredni sąsiedzi.

Liczne eksperymenty (jak więzienny), ale nawet i mniej skrajne jak 'Rytm 0' Mariny Abramović, gdzie dała wolną rękę uczestnikom i niewiele zabrakło, aby randomowi ludzie jej nie zabili obnażają naszą prawdziwą naturę. Powstrzymują nas konsekwencje, a nie sama świadomość "zła" danego czynu.

Zakładanie już na wstępie, że dzieciak jest zaburzony, jest po prostu głupie. Tak można domniemywać dopiero, kiedy faktycznie nic innego nie daje rezultatu. A tutaj masz rozpieszczonego, spasionego gówniarza, któremu ojciec na wszystko pozwala dla świętego spokoju. 60 kg i 12 lat? WOLNE ŻARTY.

Posty [ 1 do 65 z 172 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » poważne problemy z 12latkiem, please help

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024