Cześć
Nie będę opisywał wszystkiego.To ...długa i skomplikowana historia.
Stoję u progu ciężkiej decyzji.I chyba nie umiem sobie z tym poradzić...
Po długim czasie dojrzałem do decyzji o rozwodzie.Z żoną od wielu lat nie łączy nas nic oprócz kłótni.
Bardzo boję się o to co będzie później.. Ona nie ma żadnej chęci życia,żadnych pasji,nie lubi i nie chce poznawać ludzi.Boje się że zostanie sama w swoim smutku.Nic ja nie cieszy,nie bawi.Nawet seks czy płeć przeciwna ja nie interesuje.
Żona ma 55 lat.
Nie chce już tak żyć ale też biję się z myślami co zrobić...
1 2023-06-03 13:52:25 Ostatnio edytowany przez Werter76 (2023-06-03 15:37:34)
Może ma depresję?
Delikatnie zasugeruj, że jak nic z tym nie zrobi to będziesz rozważał rozwód, może to ją zmobilizuje do działania, czyli wybierze się do psychiatry, żeby sobie pomóc.
Dziękuję za normalna odp.Widzisz,ona raczej nie ma depresji.Po wielu latach czekania,próby naprawy związku,poniżania mnie chce się rozstać.Tylko No kurcze nie jestem zwyrolem.Mimo wszystko
Rzeczywiście to nie fair. Pewnie żona podjęła większość obowiązków i zapomniała o wypoczynku i rozrywkach, a teraz, autorze, chciałbyś, żeby poznawała nowych ludzi i się bawiła.
Normalnie jej powiedz, bo chyba żona zasługuje na szczerość?
Nie chce się rozpisywać o przeszłości.Po prostu zaufaj mi ,że Twoje szybkie założenie jest niestety błędne.Nie miała obowiazkow .Prawie żadnych.
A decyzja o rozstaniu jest spowodowana wieloma czynnikami.Przedewszystkim traktowaniem .Mnie ,nas.
Tylko skąd wiesz, że nie ma depresji... To tylko specjalista może ocenić.
Po drugie za mało wiemy, żeby ocenić sytuację. Jak diametralnie zmieniamy swoje życie, to na lepsze, czyli sam musisz odpowiedzieć sobie, czy będziesz miał lepiej, czy nie "zjedzą" Cię wyrzuty sumienia, czy chcesz ułożyć sobie życie z inną kobietą...
Rozumiem, że dzieci są dorosłe i wybyły z domu?
Nie mieliśmy dzieci.Widzusz to nie jest decyzja pod wpływem impulsu.Od 10 lat nie sypiamy ze sobą,wieczne klotnie,ciągle słucham że jestem nieudacznikiem ,taki ,owaki.To długi temat.Poprosilem ja o kolejna szsnse naprawy.Zlala.Gdy ostatnio wspomniałem w kłótni o rozwodzie ,ja nie ona ,bo od niej słyszałem setki razy że jak sie nie podoba to mam spadac,to nagle trochę spasowała.Tylko ,że...to nie ma sensu.Ja nie bardzo wiem co dalej zrobić.Nie chcę jej nieszczęścia.Swojego też.
Normalnie, powiedz jej, że chcesz się rozstać, powiedż z jakich powodow i następstwem będzie rozwód. Masz do wyboru albo próbę rozpoczęcia nowego, może lepszego, życia albo trwania w tym, które dotychczas znasz. Ona się nie zmieni.
Może akurat rozstanie zmotywuje ją do aktywności, może nie wywoła żadnych negatywnych perturbacji. Może być szok na początku, ale zawsze lepsze jest rozstanie, zanim pójdziesz w następną gałąź.
No kurcze i wszyscy tak mówią.I wiem ,że to logiczne i słuszne. A z drugiej strony myślę o niej.Co z nią będzie...Ok.zostawoe jej wszystko,mogę wspomagać finansowo ,tylko raczej nie o kase mi chodzi.Nie kocha mnie.Ale wiem że to ja wkurzy,odczuje to jako porażkę.
Jak to wszystko pogodzić..?
No kurcze i wszyscy tak mówią.I wiem ,że to logiczne i słuszne. A z drugiej strony myślę o niej.Co z nią będzie...Ok.zostawoe jej wszystko,mogę wspomagać finansowo ,tylko raczej nie o kase mi chodzi.Nie kocha mnie.Ale wiem że to ja wkurzy,odczuje to jako porażkę.
Jak to wszystko pogodzić..?
Niestety, nie ma złotego środka. Masz na szali albo swoje złe samopoczucie na następne lata, gdy się nie zdobędziesz na odwagę, albo jej dobre samopoczucie i dalsze niekochanie ciebie przez nią. Możesz też rozważyć wyprowadzkę, zanim złożysz pozew i spróbować żyć trochę bez niej, w nieformalnej separacji. To rozwiązanie pozwoli się spojrzeć na ewentualny rozwód z boku i zobaczysz też, jak ona sobie radzi bez ciebie. Pamiętaj jednak, że to dorosła kobieta, a ty nie jesteś jej ojcem, ani terapeutą.
To chyba bardzo mądra rada.Dziekuje ,za normalna odp.Bez szyderstw i cynizmu.
Mam już dość. Chciałbym choć na chwilę odpocząć od mysli.
Pozdrawiam
Nie chce się rozpisywać o przeszłości.Po prostu zaufaj mi ,że Twoje szybkie założenie jest niestety błędne.Nie miała obowiazkow .Prawie żadnych.
A decyzja o rozstaniu jest spowodowana wieloma czynnikami. Przede wszystkim traktowaniem .Mnie ,nas.
Oj, tam, jaka to ironia! Zgadujemy, bo się nie rozpisujesz. Napisałeś,, że ona nie ma żadnych zainteresowań inie chce poznawać nowych ludzi.Z tego wynika, że ty je masz i poznajesz nowych ludzi. Jeśli tak, to ktoś się domem musi zajmować. Z następnej twojej odpowiedzi wynika, że prawie nie ma obowiązków. Potem stwierdzasz, że jak jej powiesz, to się wkurzy i uzna to za swoją porażkę. Następnie, że powtarza ci, że jesteś nieudacznikiem,i że sobie nie poradzi finansowo. Tyle w tobie sprzeczności.
Masz kogoś, nie pasuje ci ten związek,to odejdź,, chcesz mieć swoje pasje, to samo. Po co owijać w bawełnę to, o czym od dawna wiadomo.
Dobrze, że chociaż jedna odpowiedź ci przypadła do gustu.
Nie kocha mnie.
Ona nawet ciebie nie szanuje.
Separacja i rozwód.
Tamiraa,prosiłem o poradę.Widze ,że uważasz, że jestem nieszczery.Niestety mylisz się. Nie miała wielu obowiazkow .Żadnych o które bym prosił.To ja zarabiam na wszystko,ja spr,atam,robię zakupy itd.Wiec proszę nie zakładaj, że każdy facet to swinia
Tez myślę że na początek wskazana separacja, ale niekoniecznie sądowa, wystarczy, że się wyprowadzisz.
Żona będzie wiedziała, że to nie żarty, po drugie, łatwiej będzie dostać rozwód, bo sąd patrzy na trwały rozkład pożycia.
Wtedy obydwoje zobaczycie, czy jedynym rozwiązaniem jest rozwód.
Żona znając Ciebie wychodzi z założenia, że jak do tej pory się nie wyprowadziłeś, to będziesz przy niej do śmierci.
Ona sobie poradzi, nie jest małym dzieckiem, jakbyś umarł, też by musiała, dlatego myśl głównie o sobie.
A czego Ty u siebie się boisz część obaw o żonę to obawy,leki,strachy o siebie samego ?
Ewidentnie te obawy spowalniają zatrzymują Ciebie i ciągną do tyłu, tylko do tego co niby znane.
Tamiraa,prosiłem o poradę.Widze ,że uważasz, że jestem nieszczery.Niestety mylisz się. Nie miała wielu obowiazkow .Żadnych o które bym prosił.To ja zarabiam na wszystko,ja spr,atam,robię zakupy itd.Wiec proszę nie zakładaj, że każdy facet to swinia
Uff!!!! Nie zakładam, po prostu dużo w tobie sprzeczności widzę:)
Widzę fajnego gościa, który, choć pogubiony nieźle, chce być w porządku w stosunku do żony i nie wie jak jej powiedzieć, że chciałby rozwodu,
(Ach, ta moja szklana kula )Pewnie znów zmyśla )
Powodzenia!
Nie,to nie są moje obawy.Znaczy o mnie.Tak jak powiedziałem, finansowo ja też zabezpieczę.Tylko wiecie...może staroświecko myślę...po prostu chciałem mieć czyste sumienie.Wodm że starałem się naprawiać.Nigdy nie zdradziłem czy cos takiego.Moze macie racje.Jest dorosła.Kazdy powinien sam odpowiadać za to co robi.
Mogę w tym tkwić, poświęcać się.Tylko coś pękło i nie chce.Separacja wydaje się sluszna
Nie,to nie są moje obawy.Znaczy o mnie.Tak jak powiedziałem, finansowo ja też zabezpieczę.Tylko wiecie...może staroświecko myślę...po prostu chciałem mieć czyste sumienie.Wodm że starałem się naprawiać.Nigdy nie zdradziłem czy cos takiego.Moze macie racje.Jest dorosła.Kazdy powinien sam odpowiadać za to co robi.
Mogę w tym tkwić, poświęcać się.Tylko coś pękło i nie chce.Separacja wydaje się sluszna
Tez myślę że na początek wskazana separacja, ale niekoniecznie sądowa, wystarczy, że się wyprowadzisz.
Żona będzie wiedziała, że to nie żarty, po drugie, łatwiej będzie dostać rozwód, bo sąd patrzy na trwały rozkład pożycia.Wtedy obydwoje zobaczycie, czy jedynym rozwiązaniem jest rozwód.
Żona znając Ciebie wychodzi z założenia, że jak do tej pory się nie wyprowadziłeś, to będziesz przy niej do śmierci.
Ona sobie poradzi, nie jest małym dzieckiem, jakbyś umarł, też by musiała, dlatego myśl głównie o sobie.
W tym temacie bardzo akuratne jest to - "Jak przestać się martwić i zacząć żyć ?"
Od ponad dekady jest masakra, zjazd,nieszczęście,brak miłości,urazy,eskalacja pretensji,żale krytyk,brak czułości seksu,bliskości ale w jakiś sposób znane to i "lubiane" przystosowania i przyzwyczajenia zależności czyli klasyczny życiowy banał odwrotność akceptacji stałe napięcie zimna wojna ze sporadycznymi wybuchami.
W tym temacie bardzo akuratne jest to - "Jak przestać się martwić i zacząć żyć ?"
Od ponad dekady jest masakra, zjazd,nieszczęście,brak miłości,urazy,eskalacja pretensji,żale krytyk,brak czułości seksu,bliskości ale w jakiś sposób znane to i "lubiane" przystosowania i przyzwyczajenia zależności czyli klasyczny życiowy banał odwrotność akceptacji stałe napięcie zimna wojna ze sporadycznymi wybuchami.
Hmm ..coś w tym jest
Uff!!!! Nie zakładam, po prostu dużo w tobie sprzeczności widzę:)
Widzę fajnego gościa, który, choć pogubiony nieźle, chce być w porządku w stosunku do żony i nie wie jak jej powiedzieć, że chciałby rozwodu,
(Ach, ta moja szklana kula )Pewnie znów zmyśla )
Powodzenia!
23 2023-06-03 17:05:32 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-03 17:08:59)
Po długim czasie dojrzałem do decyzji o rozwodzie.
Ty do niczego nie dojrzales.
Mowic o dojrzewaniu to bys mogl gdybys widzial swoje bledy, ktore doprowadzily do psychicznego wyniszczenia wlasnej zony.
Gdybys zauwazyl, ze twoje wysokie standardy w stosunku do siebie i do innych wynikaja z twoich wewnetrznych niepewnosci.
Gdybys zauwazyl, ze przenosisz swoje wewnetrzne leki na innych i krytykujesz ich gdy nie spelniaja twoich standardow bo boisz sie, ze pociagna Cie w dol (jak tchorz).
Jesli chcesz porzucic zone, (ktorej przysiegales milosc na cale zycie) - zamiast chwycic sie za jaja i nauczyc byc takim mezem przy ktorym zona rozkwitnie na nowo - to twoj wybor.
Ale nie pierdol przy tym o "dojrzewaniu" bo gwalcisz semantyke tego slowa.
Uff!!!! Nie zakładam, po prostu dużo w tobie sprzeczności widzę:)
Widzę fajnego gościa, który, choć pogubiony nieźle, chce być w porządku w stosunku do żony i nie wie jak jej powiedzieć, że chciałby rozwodu,
(Ach, ta moja szklana kula )Pewnie znów zmyśla )
Powodzenia!
Ty do niczego nie dojrzales.
Mowic o dojrzewaniu to bys mogl gdybys widzial swoje bledy, ktore doprowadzily do psychicznego wyniszczenia wlasnej zony.
Gdybys zauwazyl, ze twoje wysokie standardy w stosunku do siebie i do innych wynikaja z twoich wewnetrznych niepewnosci.
Gdybys zauwazyl, ze przenosisz swoje wewnetrzne leki na innych i krytykujesz ich gdy nie spelniaja twoich standardow bo boisz sie, ze pociagna Cie w dol (jak tchorz).
Jesli chcesz porzucic zone, (ktorej przysiegales milosc na cale zycie) - zamiast chwycic sie za jaja i nauczyc byc takim mezem przy ktorym zona rozkwitnie na nowo - to twoj wybor.
Ale nie pierdol przy tym o "dojrzewaniu" bo gwalcisz semantyke tego slowa.
Prosiłem tylko o radę.
Nie mając pojęcia o jakichkolwiek szczegółach wysuwasz diagnozę i prowadzisz rozprawę psychologiczna.
Gdybyś był tak madry a za takiego się masz wiedziałbyś że zachowujesz się niepowazne
26 2023-06-03 17:42:02 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-03 17:47:58)
Prosiłem tylko o radę.
Nie mając pojęcia o jakichkolwiek szczegółach wysuwasz diagnozę i prowadzisz rozprawę psychologiczna.
Policz ile razy dziennie chwalisz zone i dajesz jej odczuc, ze jestes z niej dumny w stosunku do tego ile razy ja krytykujesz lub rzucasz negatywne spojrzenia.
Ja rozumiem, ze trudno jest doceniac drugiego czlowieka, ktory wydaje sie byc leniwy i robic wszystko zle.
Ale powodem takiej sytuacji jest fakt, ze normalny czlowiek (bez twojego zaburzenia) przejmuje sie krytyka, analizuja ja i im wiecej krytyki otrzyma, tym wiecej pracy jego mozg musi wykonac aby wykonac dowolna czynnosc (bo wiekszosc energii zamiast byc wykorzystywana na sama czynnosc - jest wykorzystywana na przewidywanie jak zostanie oceniony).
Z uwagi na fakt, ze nasz mozg ma ograniczone zasoby, szybko okazuje sie, ze brakuje nam energii na wykonanie prostych czynnosci - wiec robimy je blednie i w konsekwencji jestesmy krytykowani - wiec nie ma sensu robic czegokolwiek.
Ty nie zrozumiesz tego procesu bo zbudowales sobie zestaw przekonan, ktorymi odbijasz od siebie jakakolwiek krytyke.
Zawsze jak jestes krytykowany oznacza jedno z ponizszych:
Osoba, ktora mnie skrytykowala:
- jest hejterem
- jest zazdrosna
- nie jest czlowiekiem sukcesu tylko jakims frustratem posiadajacym bledne przekonania
- chce mnie zmanipulowac (nie wiem dlaczego, ale to niewazne)
- nie jest inteligentna i nie potrafi "zobaczyc" prawdy
- jest zbyt slaba / tchorzliwa aby zrozumiec prawde
- zostala zaprogramowana przez "Matrix"
- nie lubi mnie i chce abym popelnil blad
- przenosi na mnie swoje wlasne problemy
Ja:
- jestem zbyt wyjatkowy / moja sytuacja jest zbyt wyjatkowa abym mogl byc zrozumiany przez zwyklych ludzi.
Krytyka innych nawet nie jest w stanie przebic sie przez te przekonania, ktore potrafia wytlumaczyc kazda sytuacje, ktora sie wydarzy.
I wlasnie dlatego, ze Ty jestes narcyzem, twoja zona ma depresje.
Ale pewnie projektuje na Ciebie swoje wlasne problemy albo jestem zbyt malo inteligentny aby zrozumiec prawde, ze... twoja zona "juz taka jest", taka sie urodzila.
I wlasnie dlatego, ze Ty jestes narcyzem, twoja zona ma depresje.
Ale pewnie projektuje na Ciebie swoje wlasne problemy albo jestem zbyt malo inteligentny aby zrozumiec prawde, ze... twoja zona "juz taka jest", taka sie urodzila.
I tu mój mały, prosty przyjacielu się mylisz.Po prostu się zmieniła.To ci nie przyszło do głowy.
Tak samo jak to ,że wbrew Twoim przekonaniom ,zabiegałem o nią,chwaliłem,dbałem itd.
Czytaj że zrozumieniem.Napisalem że walczyłem o ten związek.
Nie trzeba poematów. Rozpisując się jak to robisz ,nie oznacza że piszesz mądrze.
Nie prosiłem o porady odnośnie ratowania związku.Tego też nie zrozumiałeś.Jestes jak taki wampir ,który próbuje w innych wzbodxuc poczucie winny.Ciekawe ilu osobom tak "pomogles"
Mam dylemat i slabosc do żony.Ale jestem dość silny psychicznie ,żeby nie dać się zmanipulować jakiemuś niedowartosciowanemu pseudopsychologowi.Nie pisz ,skoro nie rozumiesz tematu.Ani do mnie ani nie udzielaj porad innym ,bo skoro nie potrafisz zrozumieć sensu ,to znaczy ,że zawsze narobisz tylko szkody.
Skąd ta frustracja u Ciebie ( pytanie retoryczne )
28 2023-06-03 18:03:38 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-03 18:07:31)
Widzisz... wierzysz, ze poznasz nowa kobiete, ktora bedzie ambitniejsza i twoje zycie bedzie lepsze.
Ale kluczowym faktem, ktory ignoruje twoja analiza (a calkowicie zmienia rezultat) jest to, ze kolejna kobieta przy Tobie stanie sie rownie "leniwa" co obecna.
Bo ludzie adaptuja sie do swojego srodowiska. Im wiecej czasu poswiecamy z danym czlowiekiem, tym bardziej zmieniamy sie pod jego wplywem.
I dopoki Ty sie nie zmienisz, wplyw, ktory masz na druga osobe tez sie nie zmieni.
I twoja kolejna partnerka albo Cie po paru miesiacach zostawi albo bedzie tak samo wystraszona (i "leniwa") jak obecna.
I tu mój mały, prosty przyjacielu się mylisz.Po prostu się zmieniła.To ci nie przyszło do głowy.
Czyli akceptujesz fakt, ze sie zmienila przy Tobie.
Super. Wiec wiesz co bylo zrodlem jej zmiany na gorsze.
Nie pisz też nie rozumiesz?Serio?
30 2023-06-03 18:16:03 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-03 18:21:53)
Narcyz jest osoba, ktora zbudowa sobie zestaw przekonan, ktorymi odbija od siebie jakakolwiek krytyke np.
Osoba, ktora mnie skrytykowala:
- jest jakims frustratem posiadajacym bledne przekonania
- chce mnie zmanipulowac (nie wiem dlaczego, ale to niewazne)
... Skąd ta frustracja u Ciebie ( pytanie retoryczne )
... jestem dość silny psychicznie ,żeby nie dać się zmanipulować jakiemuś niedowartosciowanemu pseudopsychologowi
---
Zapomnialem tylko wspomniec o "braku zrozumienia".
Zawsze gdy narcyz slyszy nie to co chcial uslyszec to nie dlatego, ze rzeczywistosc wyglada inaczej od tego co on ma w glowie, tylko dlatego, ze "ktos go nie zrozumial".
Biedny Ty... "Cierpienia Starego Wertera" mozna by napisac na podstawie twojego zycia... nikt Cie nie rozumie... tylko ci wyjatkowi, inteligentni ludzie, ktorzy - dziwnym trafem - maja taka sama opinie co Ty xD
Żałosne. Kasujesz wątek.Uzyskalem poradę. Od osób mądrzejszych i życzliwych.Boli co?
Polecam rozprawkę o sprawiedliwości.Platona.
32 2023-06-03 20:30:51 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-03 20:35:18)
Żałosne.
Zalosne?
Ty jestes przykladem anty-mezczyzny.
Mezczyzna sprawia, ze jego kobieta rozkwita - czuje sie bezpieczniejsza, piekniejsza i pelniejsza zycia niz gdyby byla sama.
Twoja kobieta przy Tobie stracila chec zycia, mentalnie umarla!
Po czym przychodzisz na anonimowe forum i pytasz jak jej powiedziec, ze chcesz ja porzucic?!
I Ty kurwa piszesz, ze cokolwiek ja zrobilem jest zalosne?
Ty jestes symbolem - slownikowa definicja - co to znaczy byc zalosnym.
Ja chce Ci pomoc - pozwolic Ci uwolnic sie od swoich ograniczen, ktore sprawiaja, ze nie widzisz swoich bledow, ktore cale zycie byly zrodlem twoich problemow (nie tylko w malzenstwie).
Zmiana naszej sytuacji wymaga akceptacji, ze sami musimy sie zmienic a zmiana w nas wymaga akceptacji i przyznania, ze bylismy w bledzie.
Werter76 napisał/a:Żałosne.
Zalosne?
Ty jestes przykladem anty-mezczyzny.
Mezczyzna sprawia, ze jego kobieta rozkwita - czuje sie bezpieczniejsza, piekniejsza i pelniejsza zycia niz gdyby byla sama.
Twoja kobieta przy Tobie stracila chec zycia, mentalnie umarla!Po czym przychodzisz na anonimowe forum i pytasz jak jej powiedziec, ze chcesz ja porzucic?!
I Ty kurwa piszesz, ze cokolwiek ja zrobilem jest zalosne?
Ty jestes symbolem - slownikowa definicja - co to znaczy byc zalosnym.Ja chce Ci pomoc - pozwolic Ci uwolnic sie od swoich ograniczen, ktore sprawiaja, ze nie widzisz swoich bledow, ktore cale zycie byly zrodlem twoich problemow (nie tylko w malzenstwie).
Zmiana naszej sytuacji wymaga akceptacji, ze sami musimy sie zmienic a zmiana w nas wymaga akceptacji i przyznania, ze bylismy w bledzie.
Żeby dokonać zmian w rozumowaniu, trzeba chcieć. Żona przestała być atrakcyjna, więc?
Żona przestała być atrakcyjna, więc?
Raczej mąż dla żony przestał być atrakcyjny, skoro to ona się od niego odsunęła.
Jak już szukać win, to zawsze leży gdzieś pośrodku, dlatego nie można jednej strony oskarżać o rozpad związku, wspólnie "pracuje" się na to lata
Nie sadze aby autor tutaj jeszcze wrocil
Widac, ze ludzie na niego w rzeczywistosci nie reaguja pozytywnie.
Juz w odpowiedzi na pierwsza wiadomosc dziekowal za "normalna odpowiedz" co pokazuje, ze przyzwyczail sie do bycia krytykowanym.
Ludzie go nie krytykuja bez powodu. Moglby zmienic reakcje, ktore otrzymuje od otoczenia. Mysle, ze to dobra motywacja.
36 2023-06-03 23:51:22 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-03 23:58:34)
Tamiraa napisał/a:Żona przestała być atrakcyjna, więc?
Raczej mąż dla żony przestał być atrakcyjny, skoro to ona się od niego odsunęła.
Jak już szukać win, to zawsze leży gdzieś pośrodku, dlatego nie można jednej strony oskarżać o rozpad związku, wspólnie "pracuje" się na to lata
Ja bym nie traktowal zbyt powaznie tego co autor pisze.
Tamiraa juz wskazywala, ze jego historia kupy sie nie trzyma.
Czlowiek, ktory jest pomiatany przez druga osobe przez lata nie zachowuje sie jakby wszystko wiedzial a kazdy kto ma inna opinie jest w bledzie.
Nie chce się rozpisywać o przeszłości.Po prostu zaufaj mi ,że Twoje szybkie założenie jest niestety błędne.
Oznacza mniej wiecej: "nie zagladaj pod ten dywan! Tam nic nie ma! Wyznaczylem Ci kierunek w jaki masz patrzec... to patrz tam... tam jest dokladnie to co masz widziec... i przestan patrzec na ten dywan!"
Jedyna osoba, ktora jest pomiatana w tym zwiazku jest zona autora.
Co nie zmienia faktu, ze autor prawdopodobnie czuje sie uciskany.
Ale ten ucisk jest na takiej samej zasadzie jak miliarderzy czuja sie uciskani przez to, ze musza placic podatek.
On po prostu musi zyc z efektami swojego wlasnego wplywu.
Tamiraa napisał/a:Żona przestała być atrakcyjna, więc?
Raczej mąż dla żony przestał być atrakcyjny, skoro to ona się od niego odsunęła.
Jak już szukać win, to zawsze leży gdzieś pośrodku, dlatego nie można jednej strony oskarżać o rozpad związku, wspólnie "pracuje" się na to lata
Oparłam się na wypowiedzi autora, ile lat ma żona czyli zrozumiałam, że to jest istotne. Ja nie wiem, kto jest winny, kto się od kogo odsunął, ważne, że autor chce rozwodu.
Nie,to nie są moje obawy.Znaczy o mnie.Tak jak powiedziałem, finansowo ja też zabezpieczę.Tylko wiecie...może staroświecko myślę...po prostu chciałem mieć czyste sumienie.Wodm że starałem się naprawiać.Nigdy nie zdradziłem czy cos takiego.Moze macie racje.Jest dorosła.Kazdy powinien sam odpowiadać za to co robi.
Mogę w tym tkwić, poświęcać się.Tylko coś pękło i nie chce.Separacja wydaje się sluszna
To nie kwestia twojego sumienia i miłości, bo tej dawno nie ma. Ona jest oprawcą, a ty ofiarą, osobą uzależnioną, regularnie traumatyzowaną. Trzyma cie pod butem do tego stopnia, że boisz się cokolwiek sensownego zrobić w trosce o siebie samego - swoje zdrowie i dobrobyt. Nawet w tak patologicznej sytuacji stawiasz ją na piedestale.
Pamiętaj, że niebieska linia jest również dla mężczyzn.
> https://www.niebieskalinia.pl/aktualnos … -domowej-1
Gdyby sytuacja była odwrotna i to ty tak byś traktował swoją żonę, to 99% porad byłoby na zasadzie "załóż mu kartę" ( https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/ … ura.html). Potem proces sądowy i alimenty. Nie, nie na dziecko. Ale właśnie dla pokrzywdzonej. Bo alimenty są nie tylko na dziecko. Oczywiście rozwód z automatu z winy faceta.
Jak zażądasz rozwodu, to nawet przy wcześniejszej separacji i tak sąd orzecze, że to z twojej winy, bo z automatu w sądzie wygrywa słowo kobiety. Skoro ty pracujesz, a ona nie, to mieszkanie/dom zostanie dla niej i będziesz musiał klepać alimenty. Ale nie takie najniższe, bo to nie alimenty na dziecko, ale alimenty na żonę, która oczywiście tak wszystko ubarwi i poprzekręca, żebyś na pewno pożałował. Więc alimenty będą takie, aby jej stopa życiowa nie ulegała zmianie. Efekt końcowy - jak nie masz intercyzy i rozdzielności majątkowej to pójdziesz z torbami przy twoim aktualnym podejściu. Z czystej zemsty i zawiści pozbawi cię wszystkiego, a przy okazji będzie kłamać do tego stopnia, żebyś w oczach sądu wyszedł na największą gnidę.
Rozwód to długi proces i musisz się do niego najpierw odpowiednio przygotować. Najpierw pogadaj z prawnikiem. Powiedz co i jak, starannie opisz sytuację. Nie wstydź się tego, gdzie się znalazłeś. Im więcej prawnik będzie wiedział, tym lepiej będzie mógł ci pomóc. Nagraj kilka awantur jak cie wyzywa, nagrywaj rozmowy przez tel, nie kasuj smsów. Rób wszystko, aby mieć DOWODY na to, że to TY jesteś ofiarą. Zgłoś się na wspomnianą niebieską linię. Ratuj siebie. Wobec swojej oprawczyni nie masz ŻADNYCH obowiązków.
Twoje szybkie założenie jest niestety błędne.Nie miała obowiazkow .Prawie żadnych.
Tu chyba powinien powstać wątek o facetach kochających za bardzo. Jak można budować związek, w który inwestuje tylko 1 osoba? Przecież wiadomo, że to się zawali. Jak ona teraz ma wrócić do normalnego życia bez opiekuna? To jakbyś wypuścił do dorosłego życia małe dziecko. Ona zrobi wszystko, aby na początku ciebie zatrzymać, a gdy to się nie uda - zniszczyć i puścić w skarpetach.
JohnyBravo777, cieszę się, że nie tylko ja to zauważyłam. Jak dla mnie gość przyszedł na forum po rozgrzeszenie, poklepanie po pleckach i pocieszenie typu "Zostaw tę be i fuj i żonę, na pewno za rogiem czeka jakaś lepsza, fajniejsza" i jest bardzo niezadowolony, że otrzymał porady odnośnie ratowania małżeństwa, a nie instrukcję, jak kopnąć żonę w tyłek. Ludzie w małżeństwie nie zmieniają się z dnia na dzień i zastanawia mnie, co przez lata musiało się w nim dziać, że żona autora wątku od tak dawna z nim nie sypia i nie ma żadnej czułości, bliskości między nimi. Mam wrażenie, że niechęć autora do wyjawienia swojej historii oznacza jedynie, że bardzo mocno przyczynił się do tego stanu, a teraz po prostu chce uciec, bo myślami jest już z nową kobietą - kolejną, która będzie chodziła jak w zegarku, dopóki jej nie zepsuje, a potem znowu będzie płacz. Gdyby rzeczywiście chociaż w połowie tak się troszczył o żonę, jak twierdzi, to wziąłby pod uwagę to, że może mieć ona depresję czy cierpieć na inną nieleczoną od lat chorobę, ale to mu nie pasuje do jego wizji, on nie chce wrócić do zdrowej żony, on chce się tej żony jak najszybciej pozbyć - czy zdrowej, czy chorej, to go nie obchodzi. Teksty o finansowym wsparciu mają jedynie na celu zagłuszyć jego sumienie, sprawić, że się będzie dobrze ze sobą czuł, może przykryć jakieś brudy, których sam był sprawcą, uciszyć żonę w sądzie. Typowy facet, którego przysięga małżeńska nie była nic warta.
41 2023-06-04 12:03:00 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-06-04 12:04:52)
Jeśli by autor tak kompletnie nic że strony żony nie dostawał, jak usiłuje nas przekonać, to co spajało to malzenstwo przez tyle lat?
I drugie pytanie? Co s teraz zmieniło?
Przepraszam, ale trochę mam wątpliwości co do prawdziwości faktow tu przestawionych, ciężko uwierzyć.
Bardziej uwierzę w to,że on ma kłótliwą żonę i mają problemy komunikacyjne.
Tak samo jak to, że te 10 lat bez seksu, to jednak seks okazjomalny jest. Niezadowalający dla niego.
I że ktoś sis pojawił, a autor tak teoretycznie szuka na forum pomyslow jak się bezboleśnie rozwieźć.
KochającWilki to co teraz robisz, to jest typowy victim shaming. Nie wiesz NIC poza tym, że facet od wielu lat jest nieszczęśliwy, że od wielu lat jedyne czego doświadcza do żony to awantury, pretensje i wyzwiska, a zakładasz jego winę. Bo na pewno ma sporo za uszami, bo gdyby nie to, to inaczej by go traktowała. Nawet jeśli jego żona ma depresję czy jakiekolwiek inne zaburzenia, to ma pełne prawo odejść bez poczucia winy. Znosił to wiele lat. Wystarczy. Nikt normalny nie może winić w takiej sytuacji człowieka, że chce się ratować.
Poza tym, ludzie nie muszą mieć szczególnych powodów do takich zachowań. Znałem wiele kobiet, które na etapie koleżeńskim były cukierkowymi przykładami 'partnerki idealnej', a w związkach zmieniały się w potwory. Tylko i wyłącznie dlatego, że taki wzorzec mają wyniesiony z domu, bo ich matki gardziły ich ojcami, wyzywały ich, zwalały na nich odpowiedzialność za własne, niespełnione ambicje czy niepowodzenia.
Kobiety są bardziej skore do agresji niż mężczyźni.
Autorze bądź dorosłym mężczyzną. Pytasz, jak powiedzieć żonie że chcesz rozwodu, odchodzisz? To proste. Siadasz z nią przy stole i patrząc w jej twarz mówisz: (imię), już od dawna Cię nie kocham, wiem że Ty mnie też nie, czas najwyższy się oficjalnie rozstać bo nic już nas nie łączy. Jestem nieszczęśliwy od 10 lat, a Ty? (tu zszokowana małżonka może zaprzeczyć itd ale to tylko słowa, prawda? przecież widać i czuć czy ktoś obok jest na co dzień szczęśliwy lub nie). I dalej mówisz: zaraz się pakuję i wyprowadzam (musisz się wcześniej przygotować na to), za 2 dni składam w sądzie wniosek o formalną separację, a potem rozwód. Dziękuję Ci za wspólne lata ale nasze małżeństwo właśnie się zakończyło i to nieodwołalne.
I tyle.
Tak postępuje uczciwy człowiek z jajami.
Ale czy Ty to potrafisz?
Jack Sparrow, to nie jest żaden victim shaming, to jest stwierdzenie, że za rozpad małżeństwa nie jest najczęściej odpowiedzialna jedna osoba i w tym przypadku pewnie też tak jest, skoro autor nie chce opowiadać o tym, co się wydarzyło, że żona zmieniła zachowanie względem niego.
I tak, są kobiety, które na etapie koleżeństwa są w porządku, a do związków się nie nadają, ale nie mamy pojęcia, czy w tym przypadku też tak jest. Mamy natomiast pewność, że wątek założył mężczyzna, który najpierw przysięgał żonie, że z nią będzie w zdrowiu i w chorobie, a teraz gorączkowo przebiera nóżkami, mając gdzieś potencjalną depresję żony, byleby jak najszybciej rzucić ją w kąt jak zużytą zabawkę i móc poszukać sobie nowej.
Tak postępuje uczciwy człowiek z jajami.
W jego sytuacji to tak postępuje człowiek głupi, naiwny i nierozsądny. Tak sobie można posadzić osobę dojrzałą emocjonalnie, partnerkę, która cię szanuje. Uzgadniacie warunki i się rozchodzicie. W jego sytuacji, bez odpowiedniego przygotowania, to strzał nie w jedno, ale w oba kolana na raz.
to jest stwierdzenie, że za rozpad małżeństwa nie jest najczęściej odpowiedzialna jedna osoba i w tym przypadku pewnie też tak jest, skoro autor nie chce opowiadać o tym, co się wydarzyło, że żona zmieniła zachowanie względem niego.
Pierdolenie na równi z usprawiedliwianiem prostytucji. Nie ma to znaczenia kto zawinił, co robił lub czego nie. Pojawiła się agresja, wyzwiska, szantaż emocjonalny. Na to nie powinno być przyzwolenia w żadną stronę. Gdyby wątek napisany został przez kobietę w takiej sytuacji (kobieta pracująca, utrzymująca męża, który ją wyzywa) to wszyscy by zaraz kazali jej uciekać od psycho-patusa. Nikogo powody zachowania kolesia by nie obchodziły. Ważne jest to, ze znęcałby się nad nią, ze powinna iść na policję, do prawnika, że powinna założyć mu niebieską kartę. A tym czasem wątek napisał facet i zaraz jest dzielenie włosa na czworo i doszukiwanie się winy u ofiary przemocy.
Mamy natomiast pewność, że wątek założył mężczyzna, który najpierw przysięgał żonie, że z nią będzie w zdrowiu i w chorobie, a teraz gorączkowo przebiera nóżkami, mając gdzieś potencjalną depresję żony, byleby jak najszybciej rzucić ją w kąt jak zużytą zabawkę i móc poszukać sobie nowej.
I dobrze robi. Małżeństwo to nie jest niewolnictwo. Możesz być chory, ale jak nie szukasz nawet pomocy, a tylko dopierdalasz innym to nawet KK dopuszcza w takiej sytuacji unieważnienie małżeństwa.
46 2023-06-04 12:42:37 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-04 12:47:38)
KochającWilki to co teraz robisz, to jest typowy victim shaming. Nie wiesz NIC poza tym, że facet od wielu lat jest nieszczęśliwy, że od wielu lat jedyne czego doświadcza do żony to awantury, pretensje i wyzwiska, a zakładasz jego winę.
Jack, Ty - jak zwykle - to co teraz robisz to typowe self-humiliation.
To, ze Ty widzac zataczajacego sie na lawce w parku czlowieka z butelka Zubrowki w reku, ktory Ci mowi, ze nie pil - stwierdzasz, ze nie wiesz o sytuacji NIC poza tym, ze "nie pil" to twoj problem kognitywny.
Ale nie zakladaj, ze wszyscy inni maja te same ograniczenia.
Zdrowy, inteligentny czlowiek nie wierzy we wszystko co mu sie powie.
Tylko filtruje slowa drugiego czlowieka poprzez ich spojnosc (miedzy innymi) z jego reakcjami na rozne pytania, priorytetami (tym na co zwraca uwage a co pomija), ukrytymi zalozeniami za jego wypowiedziami jak i wewnetrzna semantyczna spojnoscia samego przekazu werbalnego.
Jack Sparrow, oczywiście, że ma znaczenie, kto zawinił, i to również w podanej przez Ciebie hipotetycznej sytuacji (w której tak gorączkowo upierasz się, że wszystkie kobiety stanęłyby murem za autorką wątku). Agresja może być odpowiedzią, a nie przyczyną.
I nie, w KK nie uzyskasz "unieważnienia małżeństwa", jak przyjdziesz popłakać, że żona brzydko do Ciebie mówi. Stwierdzenie nieważności następuje wtedy, kiedy masz dowody na to, że w momencie zawierania małżeństwa kobieta okłamała Cię i ukryła, że np. cierpi na ciężkie zaburzenia psychiczne powodujące agresję, a więc małżeństwo nie zostało w ogóle ważnie zawarte.
48 2023-06-04 12:50:23 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-06-04 12:50:56)
Mamy natomiast pewność, że wątek założył mężczyzna, który najpierw przysięgał żonie, że z nią będzie w zdrowiu i w chorobie, a teraz gorączkowo przebiera nóżkami, mając gdzieś potencjalną depresję żony, byleby jak najszybciej rzucić ją w kąt jak zużytą zabawkę i móc poszukać sobie nowej.
Podobnie pewnie powiesz kobiecie, która jest z przemocowcem. Przecież przysięgała, że będzie z nim w zdrowiu i chorobie. No i oczywiście trzeba doszukać się też jej winy za zaistniałą sytuację.
49 2023-06-04 12:50:51 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-04 12:58:24)
Agresja może być odpowiedzią, a nie przyczyną.
+1
Jesli to co autor napisal w pierwszym poscie jest prawda - jego kobiecie nie chce sie zyc - to jej agresja (ktora sam autor opisal jako fakt, ze jest dla niego... niemila) mozliwa jest wylacznie jako odpowiedz a nie przyczyna.
Ale dla autora agresja jest nawet to, ze anonimowy uzytkownik na anonimowym forum powiedzial mu jak widzi temat.
I dyskusja o tym jakie bylyby reakcje gdyby to napisala kobieta a nie mezczyzna jest bez sensu - bo w opisanym przez autora zwiazku nie ma zadnego mezczyzny.
50 2023-06-04 12:55:33 Ostatnio edytowany przez KochającWilki (2023-06-04 12:55:53)
Legat, jeżeli ta przemoc nie stanowiłaby bezpośredniego zagrożenia dla tej kobiety, tylko opierała się na mówieniu jej, że np. do niczego się nie nadaje, to tak - zadałabym identyczne pytanie. Przecież ci ludzie kiedyś się kochali, świata poza sobą nie widzieli, zdecydowali się być razem na dobre i na złe, przysięgali przed Bogiem - CO się wydarzyło, że to odeszło w niepamięć?
Legat, jeżeli ta przemoc nie stanowiłaby bezpośredniego zagrożenia dla tej kobiety, tylko opierała się na mówieniu jej, że np. do niczego się nie nadaje, to tak - zadałabym identyczne pytanie. Przecież ci ludzie kiedyś się kochali, świata poza sobą nie widzieli, zdecydowali się być razem na dobre i na złe, przysięgali przed Bogiem - CO się wydarzyło, że to odeszło w niepamięć?
Robisz złe założenia, a potem już to idzie jak idzie. Ludzie wiążą się ze sobą z bardzo wielu powodów. Ty zakładasz jeden, a przecież to mógł być strach przed samotnością, bo inni już byli w związkach, co ludzie powiedzą i tak można mnożyć. Nikt nie musi znosić poniżania, wykorzystywania, poniewierania - bo druga strona ma depresję, czy inne problemy z samym sobą. Życie jest krótkie, trzeba pożyć dla siebie.
Legat kompletnie nie czai, ze gdy w relacji jedna osoba wpada w depresje i ktos kogos poniza to zrodlem ponizania zawsze jest ta druga osoba.
I nie, w KK nie uzyskasz "unieważnienia małżeństwa", jak przyjdziesz popłakać, że żona brzydko do Ciebie mówi. Stwierdzenie nieważności następuje wtedy, kiedy masz dowody na to, że w momencie zawierania małżeństwa kobieta okłamała Cię i ukryła, że np. cierpi na ciężkie zaburzenia psychiczne powodujące agresję, a więc małżeństwo nie zostało w ogóle ważnie zawarte.
No właśnie - nie wyzywała, a wyzywa. Powód? Depresja, schorzenia psychiczne. Ukrywała, bo przecież w czasie zawierania małżeństwa taka nie była. Ponadto nie mają dzieci i nie uprawiają seksu. Czyt. wedle prawa kanonicznego jest niezdolna do podjęcia obowiązków małżeńskich. Masz, taki fragment wykładni:
W literaturze kanoniści wskazują, że do istotnych obowiązków małżeńskich zaliczyć należy: „obowiązek zachowania wierności, obowiązek ludzkiego pożycia intymnego ze współmałżonkiem, obowiązek nierozerwalności, czyli zachowania dozgonnego charakteru małżeństwa, obowiązek pielęgnowania wspólnoty życia małżeńskiego, czyli prawidłowych małżeńskich relacji interpersonalnych, obowiązek świadczenia współmałżonkowi pomocy, obowiązek przyczynienia się do dobra współmałżonka, obowiązek świętości”. Do stwierdzenia nieważności małżeństwa wystarczy,że osoba nie jest w stanie wypełnić wzajemnych zobowiązań małżeńskich, do których zostaje zobligowana w chwili zawarcia małżeństwa.
Za mniejsze rzeczy ludzie uzyskują unieważnienia (mam całą masę znajomych rozwodników obojga płci), a ty jak zwykle bronisz babki i to na pewno wina kolesia, który teraz "jak to na faceta przystało" podwija ogon. A przecież, jak przystało na dobrego chrześcijanina powinien nadstawić drugi policzek.
Serio, przyczyna ma istotne znaczenia? No bo...zupa była za słona. Za mało pieniędzy z wypłaty oddał. Źle ją ruchał. Krzywo popatrzył. Odburknął coś pod nosem zamiast przytulić. Chuja wiesz, ale oczywiście to koleś na pewno winny. Jak ci w zęby dam za nieokazanie należnego szacunku to jest ok?
O chuj, takiego usprawiedliwiania agresji i przemocy dawno nie widziałem. Tak mniej więcej od czasów nazistów uzasadniających okropieństwa, których się dopuścili wobec Żydów, Romów, homoseksulaistów. Bo to taka sama argumentacja.
Legat kompletnie nie czai, ze gdy w relacji jedna osoba wpada w depresje i ktos kogos poniza to zrodlem ponizania zawsze jest ta druga osoba.
ŻE CO?
55 2023-06-04 13:10:32 Ostatnio edytowany przez KochającWilki (2023-06-04 13:19:20)
Masz rację, że ludzie wiążą się ze sobą z różnych powodów. Jednak z postów autora można wyczytać, że psuć zaczęło się dopiero w pewnym momencie. Poza tym nawet jeśli człowiek bierze ślub z rozsądku czy obawy przed samotnością, to i tak przysięga, obiecuje tej osobie, że jej nie opuści, że będzie przy niej nawet w ciężkich chwilach. A nie do czasu, w którym przestanie mu być wygodnie i zacznie marzyć o innej kobiecie. Decyzji o małżeństwie nie podejmuje się w przedszkolu. To nie jest zabawa w dom do momentu znudzenia się lalkami.
Jack Sparrow, nie dostaniesz stwierdzenia nieważności na podstawie przytoczonych przesłanek, to nie działa w ten sposób. Nikt nie stwierdzi nieważności, jak się pójdziesz pożalić, że Ci żona nie daje dupy i chcesz ją jak najszybciej usunąć z życia, by sobie przygruchać inną, a jeśli ktokolwiek by na to przystał, to jest bardzo poważne nadużycie. Kompletnie nie masz pojęcia, o czym mówisz.
I daruj sobie te gadki o nazistach i porównania do eksterminacji ludzi. Dyskutuj jak dorosły człowiek, który ma argumenty i potrafi bronić swoich tez, a nie opiera się na manipulacji i histerii nastolatki, której mama kazała nauczyć się na sprawdzian zamiast pójść na imprezę.
Autorze bądź dorosłym mężczyzną. Pytasz, jak powiedzieć żonie że chcesz rozwodu, odchodzisz? To proste. Siadasz z nią przy stole i patrząc w jej twarz mówisz: (imię), już od dawna Cię nie kocham, wiem że Ty mnie też nie, czas najwyższy się oficjalnie rozstać bo nic już nas nie łączy. Jestem nieszczęśliwy od 10 lat, a Ty? (tu zszokowana małżonka może zaprzeczyć itd ale to tylko słowa, prawda? przecież widać i czuć czy ktoś obok jest na co dzień szczęśliwy lub nie). I dalej mówisz: zaraz się pakuję i wyprowadzam (musisz się wcześniej przygotować na to), za 2 dni składam w sądzie wniosek o formalną separację, a potem rozwód. Dziękuję Ci za wspólne lata ale nasze małżeństwo właśnie się zakończyło i to nieodwołalne.
I tyle.
Tak postępuje uczciwy człowiek z jajami.
Ale czy Ty to potrafisz?
Z tym, że to tak prosto wygląda jak się patrzy z boku.
Tam wchodzą emocje, stres, obawa przed reakcją, niepewność jutra, itp.
57 2023-06-04 13:12:07 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-06-04 13:14:00)
CO się wydarzyło, że to odeszło w niepamięć?
Nie będę opisywał wszystkiego.To ...długa i skomplikowana historia.
Żona ma 55 lat.
.
Pozostają spekulacje nic więcej, ale ogromne pole do spekulacji.
Tak czy inaczej to nie ma czego ratować Autor zdecydował już teraz szuka najwygodniejszej, najłatwiejszej, najmniej kłopotliwej drogi
szybko, lekko i w miarę przyjemnie odejść i się rozstać ,dość trudne to jednak zadanie okazuje się.
Z tego co widzę nie interesują Autora analizy,istota błędów, kto bardziej winny i odpowiedzialny za rozpad, rozkład pożycia za potencjalną przemoc i toksyczną relację.Niczego nie ma zamiaru naprawiać,więc stąd niechęć do takich wpisów, które sugerują zmiany i poprawę stosunków.
On chce rozwodu bez problemów.
On chce rozwodu bez problemów.
Bo każdy ma do tego prawo. Niezależnie od powodów, historii jaka się za tym kryje. W takiej sytuacji odejście zawsze jest lepsze niż trwanie w patologicznym związku.
59 2023-06-04 13:18:37 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-06-04 13:19:37)
Masz rację, że ludzie wiążą się ze sobą z różnych powodów. Jednak z postów autora można wyczytać, że psuć zaczęło się dopiero w pewnym momencie. Poza tym nawet jeśli człowiek bierze ślub z różnych powodów, to i tak przysięga, obiecuje tej osobie, że jej nie opuści, że będzie przy niej nawet w ciężkich chwilach. A nie do czasu, w którym przestanie mu być wygodnie i zacznie marzyć o innej kobiecie. Decyzji o małżeństwie nie podejmuje się w przedszkolu. To nie jest zabawa w dom do momentu znudzenia się lalkami.
Jakby tak było, to wszyscy by tkwili w niesatysfakcjonujących związkach, nie było by rozwodów, chociaż w obecnych czasach ludzie za mało poświęcają się rodzinie, rozwodzą się na potęgę, patrząc tylko na swój koniec nosa.
Nie mam na myśli patologii.
Chociaż wcześniej zdrady nie oznaczały końca małżeństwa, jak obecnie, ale czy to dobrze...
60 2023-06-04 13:21:04 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-04 13:22:48)
JohnyBravo777 napisał/a:Legat kompletnie nie czai, ze gdy w relacji jedna osoba wpada w depresje i ktos kogos poniza to zrodlem ponizania zawsze jest ta druga osoba.
ŻE CO?
Depresja to wynik negatywnej petli zwrotnej, ktora sprawia, ze nie masz sily na zadna aktywnosc bo cala energia idzie na analize w obawie o byciu skrytykowanym i zagrozeniami, ktore sie z tym wiaza (np. zostaniemy zwolnieni lub partner nas porzuci):
1. Jestes krytykowany
2. Nastepnym razem twoj mozg wiecej analizuje cokolwiek robisz aby znow nie otrzymac krytyki
3. Wiecej analizy oznacza wiecej energii wydatkowanej na przewidywania -> przez co kazda aktywnosc wymaga od Ciebie duzo energii (i bardziej stresuje)
4. Wiekszy wydatek energetyczny przy robieniu tej samej czynnosci oznacza, ze jestes mniej wydajny i popelniasz wiecej oczywistych bledow
5. Stajesz sie mniej wydajny i popelniasz bledy -> jestes krytykowany (powrot do punktu 1).
To jest proces wpadania w depresje.
W pewnym momencie wydatek energetyczny na analize jest tak wielki, ze nie masz sily podniesc szklanki.
Taka osoba moze jedynie wykazac sie agresja jako reakcja na agresje.
Jesli krytyka jest zrodlem problemow w zwiazku i jedna z osob ma depresje to jej zrodlem musi byc druga osoba.
Jack Sparrow ... Dyskutuj jak dorosły człowiek, który ma argumenty i potrafi bronić swoich tez, a nie opiera się na manipulacji i histerii nastolatki, której mama kazała nauczyć się na sprawdzian zamiast pójść na imprezę.
+1
wieka, małżeństwo to coś więcej niż trwanie przy sobie tylko do momentu, w którym relacja mnie satysfakcjonuje. Właśnie takie przeświadczenie jest przyczyną zdrad i porzucania dzieci przez ojców. Bo myśleli, że będzie fajnie, a z czasem zaczęli się nudzić czy uznali, że za dużo ich to wszystko kosztuje, więc zaczęli szukać wrażeń gdzie indziej.
Legat, jeżeli ta przemoc nie stanowiłaby bezpośredniego zagrożenia dla tej kobiety, tylko opierała się na mówieniu jej, że np. do niczego się nie nadaje, to tak - zadałabym identyczne pytanie. Przecież ci ludzie kiedyś się kochali, świata poza sobą nie widzieli, zdecydowali się być razem na dobre i na złe, przysięgali przed Bogiem - CO się wydarzyło, że to odeszło w niepamięć?
A nie wiesz, że od miłości do nienawiści, krótka droga, nic nam nie jest dane na zawsze.
Właśnie takie przeświadczenie jest przyczyną zdrad i porzucania dzieci przez ojców. Bo myśleli, że będzie fajnie, a z czasem zaczęli się nudzić czy uznali, że za dużo ich to wszystko kosztuje, więc zaczęli szukać wrażeń gdzie indziej.
Akurat decyzja o rozwodzie jest w 70% podejmowana przez kobiety.
https://www.thejimenezlawfirm.com/why-w … %20higher.
A zawarcie związku małżeńskiego nie jest usprawiedliwieniem trwania w patologii.
Dyskutuj jak dorosły człowiek,
Próbuję, ale z tobą się zwyczajnie nie da. Poruszasz się w świecie domysłów, i fantasmagorii. Dostajesz linki czy cytaty z wykładni prawników kanonicznych, a dalej bredzisz swoje.
65 2023-06-04 13:33:55 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-04 13:37:41)
Za kazdym razem jak narcyz przychodzi na to forum dostac potwierdzenie dla swojego skurwysynstwa (czy to zebrac argumenty ze to jego partnerka jest chorobliwie zazdrosna o jego rundki po barach, argumenty aby zmusic partnera na wydawanie kasy na jej zwiedzanie swiata (ktorego on nie lubi), argumenty ze znajomi partnera sa prostakami bez kultury i partner powinien zrobic z nimi porzadek, czy argumenty na porzucenie zony po tym jak doprowadzilo sie do jej depresji) patrze na odpowiedzi poklepujace "ucisnionego" narcyzka po plecach i nie dowierzam.
Jack... Ty kompletnie nie rozumiesz roznicy pomiedzy semantyczna a pragmatyczna analiza wypowiedzi.
Przez co twoje wypowiedzi sprawiaja wrazenie bycia wyplutymi przez bezmozgiego bota.