Mój narzeczony ma raka - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mój narzeczony ma raka

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 247 z 247 ]

196

Odp: Mój narzeczony ma raka

yikes yikes yikes

Zobacz podobne tematy :

197 Ostatnio edytowany przez kociamadka2 (2023-05-01 11:53:52)

Odp: Mój narzeczony ma raka

Jezu. Zostało mniej niż 24 godziny.



Edit: koty z tej okazji demoluja chate xD

198

Odp: Mój narzeczony ma raka

Jak dobrze, że to już wkrótce. smile


Chwała kotom. Robią, co mogą. tongue

199

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

Jak dobrze, że to już wkrótce. smile


Chwała kotom. Robią, co mogą. tongue

Ten mały w nocy się darł. Biedny taki, bez matki.

Ja się boję tego, co będzie. Że to już, zaraz.

200

Odp: Mój narzeczony ma raka

Boisz się. Mhm. A czego?
Bo z mych doświadczeń wynika, że pójdzie do szpitala, w izbie przyjęć "przyjmą go" na stan, zaprowadzą na oddział, zrobią niezbędne badania z krwi, poczeka na wynik i położy się (tak jest zwykle) na łóżko. Przyniosą butlę z zaordynowanym mu lekiem, podłączą do wenflonu i lek będzie kapać, a on leżeć i czekać. Może uśnie, może pogada z innymi osobami będącymi na sali, może poczyta (dobrze mieć coś pod ręką, coś lekkiego, przyjemnego). Po kilku godzinach kroplówka skończy się, pogada z nim lekarz, który da mu wskazówki i ew. receptę na jakieś leki i... wyjdzie ze szpitala.

201

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

Boisz się. Mhm. A czego?
Bo z mych doświadczeń wynika, że pójdzie do szpitala, w izbie przyjęć "przyjmą go" na stan, zaprowadzą na oddział, zrobią niezbędne badania z krwi, poczeka na wynik i położy się (tak jest zwykle) na łóżko. Przyniosą butlę z zaordynowanym mu lekiem, podłączą do wenflonu i lek będzie kapać, a on leżeć i czekać. Może uśnie, może pogada z innymi osobami będącymi na sali, może poczyta (dobrze mieć coś pod ręką, coś lekkiego, przyjemnego). Po kilku godzinach kroplówka skończy się, pogada z nim lekarz, który da mu wskazówki i ew. receptę na jakieś leki i... wyjdzie ze szpitala.

Skutków ubocznych. Popalenia żył. Tego, że go będzie bolało. Że będzie bardzo słaby. Że się będzie źle czuł. Że wszyscy mówią, że będzie dobrze, a nie będzie. Że lekarze popełnią jakiś błąd.

202

Odp: Mój narzeczony ma raka

Mhm.
Tak może być. Może, nie musi.
Z tego, co napisałaś wynika, że dostanie tę najlżejszą chemię. Nikt przytomny nie powie Ci, że wszystko będzie 'cacy', jasne, chemia to trucizna i działa na cały organizm.
Znam/znałam osoby, które po tej najmocniejszej kiepsko czuli się przez jeden dzień, a później "miało im się na życie", takich, którzy rzygali (wybacz dosłowność) dalej niż widzieli, ale też takich, którzy po powrocie ze szpitala brali się do swych codziennych zajęć. Jak będzie z Twoim? Nikt przytomny tego nie powie, chyba że umie czytać ze szklanej kuli. Dlatego też wcześniej napisałam o reagowaniu zgodnie z sytuacją i potrzebami.


W razie czego, ale i bez tego, jestem na forum dość często. Nie przyjadę do was, ale na wirtualne wsparcie możesz liczyć. Zapewniam Cię: wiem, co napisałam.

203 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-05-01 14:56:28)

Odp: Mój narzeczony ma raka

Matka chłopaka w zaproponowała realne wsparcie, nastawienie ma podobne jak autorka.
Ale dostała op...
Dlaczego?
Bo nieważne co by On nie powiedział do niej, matka przy nim będzie.
To co wykrzyczał do matki, o chowaniu go zywcem: z dużym prawdopodobieństwem autorka powinna odnieść do siebie.
Jej tego nie wykrzyczy, bo ona nie zdaje się pewną kartą.
Wg mnie, wbrew temu co tu deklaruje, jak się pogorszy z nim, odpali wrotki.
Wtedy też się znajdą tacy, co napiszą: miałaś prawo, Ty jesteś najważniejsza.
Bo przecież teraz to najważniejsza religia smile
Łatwo kochać małe kotki,  tak niewiele im potrzeba,  można się poczuć dobrym człowiekiem.
Trudniej kogoś  mniej słodkiego, gdy kompletnie straci urodę i zdrowie, wymaga opieki i przebierania z pampersów.
To nie tak miało być, nie tak.
Przecież miała być piękna bajka, o księciu, co uratował księżniczkę..To niech księżniczka okaże się tego warta, bo póki co, od diagnozy same opisy,  jak to chory książę pociesza księżniczkę i gra w jej gry.

To mój ostatni post w Twoim temacie autorko, bo nie mam zamiaru  udzielać  Ci wsparcia w tym, czego Ty oczekujesz: w kojeniu Twoich nerwów. smile
Bo na pewno nie oczekujesz wsparcia we wspieraniu księcia.
Ani jedno zdanie tu o tym nie świadczy.
Jesteś dokładnie taka jak mama Madoji, może jednak warto przeczytać tamten temat.

204

Odp: Mój narzeczony ma raka

Akurat książe to wykrzyczał do księżniczki, jak widać księżniczka nie uciekła.
Książe nie planuje leżeć w pieluchach.
A co do małych kotków - nie wiesz nic o opiece nad potrzebującymi zwierzętami, więc na ten temat lepiej zamilcz.

205

Odp: Mój narzeczony ma raka

Dobrze jakbyś miała dobrą koleżankę/przyjaciółkę, bo nic nie zastąpi rozmowy na żywo z kimś zaufanym, najlepiej nie z rodziny.

206

Odp: Mój narzeczony ma raka
wieka napisał/a:

Dobrze jakbyś miała dobrą koleżankę/przyjaciółkę, bo nic nie zastąpi rozmowy na żywo z kimś zaufanym, najlepiej nie z rodziny.

Mam swojego bff - kumpla geja. 10 lat się znamy.

207

Odp: Mój narzeczony ma raka

W głowie mi się kręci. Pewnie dlatego, że z nerwów nie jadłam i nie spałam. Nie pokazałam tego po sobie. Nażarłam się cukru ukradkiem xD

208

Odp: Mój narzeczony ma raka

W samolotach obowiązuje zasada, by w sytuacjach awaryjnych maskę najpierw założyć samemu sobie, dopiero później - innym, w tym dzieciom.

209

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

W samolotach obowiązuje zasada, by w sytuacjach awaryjnych maskę najpierw założyć samemu sobie, dopiero później - innym, w tym dzieciom.

To wiem wink

210

Odp: Mój narzeczony ma raka

Korzystaj z tego, co wiesz. tongue

211

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

Korzystaj z tego, co wiesz. tongue

Zmuszę się do jedzenia. Albo kupię Huel xD

212

Odp: Mój narzeczony ma raka

Aż musiałam skorzystać z wiedzy wujka Google. big_smile
Jedz normalne jedzenie. I zdrowe.

213

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

Aż musiałam skorzystać z wiedzy wujka Google. big_smile
Jedz normalne jedzenie. I zdrowe.

Gdybym miała apetyt, to bym jadła. Mamy słoik oliwek z pestkami. Może to mnie rozrusza big_smile

214

Odp: Mój narzeczony ma raka

Jutro sklepy są otwarte, więc zrób pieczoną w piwie fasolę (przepis z Jadłonomii), od razu wróci Ci ochota na wszystko.

215

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

Jutro sklepy są otwarte, więc zrób pieczoną w piwie fasolę (przepis z Jadłonomii), od razu wróci Ci ochota na wszystko.


Ja nie umiem gotować , a co dopiero takie skompliwane rzeczy big_smile

216

Odp: Mój narzeczony ma raka

Zapewniam Cię, że zrobisz to nawet ze swymi umiejętnościami, wbrew pozorom jest to potrawa b. łatwa do przyrządzenia. Warunek jest jeden: masz się za to wziąć.

217

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

Zapewniam Cię, że zrobisz to nawet ze swymi umiejętnościami, wbrew pozorom jest to potrawa b. łatwa do przyrządzenia. Warunek jest jeden: masz się za to wziąć.

A jak to jest na piwie, to on może to jeść?

218

Odp: Mój narzeczony ma raka

Podczas pieczenia/gotowania alkohol wyparuje, pozostaje smak. Tak. Może to zjeść.

219

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

Podczas pieczenia/gotowania alkohol wyparuje, pozostaje smak. Tak. Może to zjeść.

Ok. Spróbuję.

220

Odp: Mój narzeczony ma raka

Nie próbuj. Zrób.

221

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

Nie próbuj. Zrób.

Spróbuję w znaczeniu zrobię, ale nie wiem, jak wyjdzie big_smile

222

Odp: Mój narzeczony ma raka

Jak tak na wszelki wypadek. smile
Najwyższej wyrzucisz.


Uwaga!
To pikantna potrawa, jeśli nie lubisz/lubicie, zmniejsz ilość musztardy i pieprzu.

223

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

Jak tak na wszelki wypadek. smile
Najwyższej wyrzucisz.


Uwaga!
To pikantna potrawa, jeśli nie lubisz/lubicie, zmniejsz ilość musztardy i pieprzu.

On lubi, ja nie.
Poświęcę się! smile

224 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2023-05-01 18:43:22)

Odp: Mój narzeczony ma raka

Ta potrawa jest lekko pikantna (moja ocena nie jest miarodajną, bo mogę jeść żyletki drobno siekane, ale tak powiedzieli mi ci, którzy na widok rzodkiewki odwracają się ze wstrętem), twarzy nie wykrzywia.


***
Tylko nie wypominaj mu tego poświęcenia. tongue

225

Odp: Mój narzeczony ma raka
kociamadka2 napisał/a:

Ja nie umiem gotować , a co dopiero takie skompliwane rzeczy big_smile

Biedny chłop.
Podczas terapii onkologicznej
Kobieta go przybija swoim zamartwianiem się.
I nawet nic dobrego do jedzenia mu nie ugotuje.

226

Odp: Mój narzeczony ma raka
Farmer napisał/a:
kociamadka2 napisał/a:

Ja nie umiem gotować , a co dopiero takie skompliwane rzeczy big_smile

Biedny chłop.
Podczas terapii onkologicznej
Kobieta go przybija swoim zamartwianiem się.
I nawet nic dobrego do jedzenia mu nie ugotuje.

No, widzisz, biedny. Koniecznie musi zmienić kobietę na kucharkę.

227

Odp: Mój narzeczony ma raka
Wielokropek napisał/a:

Ta potrawa jest lekko pikantna (moja ocena nie jest miarodajną, bo mogę jeść żyletki drobno siekane, ale tak powiedzieli mi ci, którzy na widok rzodkiewki odwracają się ze wstrętem), twarzy nie wykrzywia.


***
Tylko nie wypominaj mu tego poświęcenia. tongue

Nie przywiązuję zbyt wielkiej wagi do jedzenia wink szybko zapomnę wink

228

Odp: Mój narzeczony ma raka
Farmer napisał/a:
kociamadka2 napisał/a:

Ja nie umiem gotować , a co dopiero takie skompliwane rzeczy big_smile

Biedny chłop.
Podczas terapii onkologicznej
Kobieta go przybija swoim zamartwianiem się.
I nawet nic dobrego do jedzenia mu nie ugotuje.

Są 2 rodzaje kobiet:
1) do kochania
2) do gotowania

wink

229

Odp: Mój narzeczony ma raka
Bland44 napisał/a:
Farmer napisał/a:
kociamadka2 napisał/a:

Ja nie umiem gotować , a co dopiero takie skompliwane rzeczy big_smile

Biedny chłop.
Podczas terapii onkologicznej
Kobieta go przybija swoim zamartwianiem się.
I nawet nic dobrego do jedzenia mu nie ugotuje.

Są 2 rodzaje kobiet:
1) do kochania
2) do gotowania

wink

Zajebiste! Zapiszę sobie!

230

Odp: Mój narzeczony ma raka
Bland44 napisał/a:
Farmer napisał/a:
kociamadka2 napisał/a:

Ja nie umiem gotować , a co dopiero takie skompliwane rzeczy big_smile

Biedny chłop.
Podczas terapii onkologicznej
Kobieta go przybija swoim zamartwianiem się.
I nawet nic dobrego do jedzenia mu nie ugotuje.

Są 2 rodzaje kobiet:
1) do kochania
2) do gotowania

wink

Chyba wg Twojej nomenklatury.
I masz dwie big_smile

231

Odp: Mój narzeczony ma raka
kociamadka2 napisał/a:

No, widzisz, biedny. Koniecznie musi zmienić kobietę na kucharkę.

Raczej ty musisz się nauczyć gotować smile
To odciągnie ciebie trochę od jego problemów i pozwoli dać poczucie, że robisz coś dobrego dla niego.

232 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-05-02 11:07:35)

Odp: Mój narzeczony ma raka
Bland44 napisał/a:

Są 2 rodzaje kobiet:
1) do kochania
2) do gotowania

wink

i są takie, które są do kochania i potrafią gotować.
Takie kobiety nazywa się żonami smile

233

Odp: Mój narzeczony ma raka
kociamadka2 napisał/a:

Nie, on nie wypiera. W ogóle nie wypiera problemów, różnych. Zawsze sie z nimi mierzyl, zawsze z pozytywnym nastawieniem. Nawet jak byl wku*wiony.

To ja miewam strategie uciekania i unikania. Nie on.

Swój post na temat wyparcia bądź nie wypierania choroby onkologicznej napisałam bardzo świadomie, dlatego pozostaję przy swoim, zgodnym z Twoim, zdaniu.
Równocześnie nieco dziwią mnie opinie, z których wyraźnie wynika, że nie jest możliwe, by oswoić się i odważnie mierzyć z ciężką chorobą.

234

Odp: Mój narzeczony ma raka

Olinko,
a mało to nieuprawnionych uogólnień na forum?

235

Odp: Mój narzeczony ma raka
Olinka napisał/a:
kociamadka2 napisał/a:

Nie, on nie wypiera. W ogóle nie wypiera problemów, różnych. Zawsze sie z nimi mierzyl, zawsze z pozytywnym nastawieniem. Nawet jak byl wku*wiony.

To ja miewam strategie uciekania i unikania. Nie on.

Swój post na temat wyparcia bądź nie wypierania choroby onkologicznej napisałam bardzo świadomie, dlatego pozostaję przy swoim, zgodnym z Twoim, zdaniu.
Równocześnie nieco dziwią mnie opinie, z których wyraźnie wynika, że nie jest możliwe, by oswoić się i odważnie mierzyć z ciężką chorobą.

Oczywiście, że można, ale nie w każdym przypadku.

236

Odp: Mój narzeczony ma raka

Co to do cholery jest…. hmm

237

Odp: Mój narzeczony ma raka

hej. Jak tam po pierwszej chemii?

238

Odp: Mój narzeczony ma raka
madoja napisał/a:

hej. Jak tam po pierwszej chemii?

Jest dobrze. Sporo gadaliśmy. Sporo obserwuję big_smile Jest właściwie… normalnie. Nie wymiotuje. Nie wypadły mu włosy. Je normalnie. Śpi normalnie. Prowadził auto normalnie.

239

Odp: Mój narzeczony ma raka

Hej Kocimadka.
Odzywam się, bo kilkanaście lat temu byłam w podobnej sytuacji- mój jeszcze wtedy chłopak zachorował na nowotwór złośliwy kości.
Tak samo jak Ty wszystko widziałam w czarnych barwach, nie chciałam by widział, że płaczę z tego powodu, a on jakby nie zdawał sobie sprawy z wagi problemu. Albo robił dobrą minę do złej gry. Był leczony radioterapią. Po 4 latach był nawrót, amputowali mu nogę, potem było już dobrze.
Minęło dokładnie 14 lat od pierwszej diagnozy. Mój teraz jeszcze mąż żyje, dobrze się ma, ma protezę, żyje normalnie. Do tego stopnia normalnie, że znalazł sobie kochankę, mnie ma w dupie, ale to tylko taka dygresja, świeże jeszcze to wszystko.
Jeśli mogę Tobie coś poradzić, to zachęcam do namówienia partnera na psychoterapię, kiedy już się upora z chorobą.
Być może się mylę, ąle moim zdaniem przejście takiej choroby pozostawia ślad w psychice, który nieprzetrawiony może mieć konsekwencje w przyszłości( nie tylko porzucenie, tak jak w moim przypadku),
Życzę Wam wszystkiego dobrego. I pamiętaj, rak to nie wyrok.

240 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-05-03 21:04:48)

Odp: Mój narzeczony ma raka
mariane napisał/a:

Hej Kocimadka.
Odzywam się, bo kilkanaście lat temu byłam w podobnej sytuacji- mój jeszcze wtedy chłopak zachorował na nowotwór złośliwy kości.
Tak samo jak Ty wszystko widziałam w czarnych barwach, nie chciałam by widział, że płaczę z tego powodu, a on jakby nie zdawał sobie sprawy z wagi problemu. Albo robił dobrą minę do złej gry. Był leczony radioterapią. Po 4 latach był nawrót, amputowali mu nogę, potem było już dobrze.
Minęło dokładnie 14 lat od pierwszej diagnozy. Mój teraz jeszcze mąż żyje, dobrze się ma, ma protezę, żyje normalnie. Do tego stopnia normalnie, że znalazł sobie kochankę, mnie ma w dupie, ale to tylko taka dygresja, świeże jeszcze to wszystko.
Jeśli mogę Tobie coś poradzić, to zachęcam do namówienia partnera na psychoterapię, kiedy już się upora z chorobą.
Być może się mylę, ąle moim zdaniem przejście takiej choroby pozostawia ślad w psychice, który nieprzetrawiony może mieć konsekwencje w przyszłości( nie tylko porzucenie, tak jak w moim przypadku),
Życzę Wam wszystkiego dobrego. I pamiętaj, rak to nie wyrok.

Coś w tym jest, że zostawia się partnerkę po wyjściu z ciężkiej choroby... też to ciężko zrozumieć.
A wydaje się, że to powinno umocnić związek, skoro partnerka poświęca wiele...Wychodzi, że nie warto.

241

Odp: Mój narzeczony ma raka
wieka napisał/a:

Coś w tym jest, że zostawia się partnerkę po wyjściu z ciężkiej choroby... też to ciężko zrozumieć.
A wydaje się, że to powinno umocnić związek, skoro partnerka poświęca wiele...Wychodzi, że nie warto.

Nie żałuję, choć jest mi bardzo przykro, że tak mnie potraktował po tylu wspólnych przeżyciach.

242

Odp: Mój narzeczony ma raka
mariane napisał/a:

Hej Kocimadka.
Odzywam się, bo kilkanaście lat temu byłam w podobnej sytuacji- mój jeszcze wtedy chłopak zachorował na nowotwór złośliwy kości.
Tak samo jak Ty wszystko widziałam w czarnych barwach, nie chciałam by widział, że płaczę z tego powodu, a on jakby nie zdawał sobie sprawy z wagi problemu. Albo robił dobrą minę do złej gry. Był leczony radioterapią. Po 4 latach był nawrót, amputowali mu nogę, potem było już dobrze.
Minęło dokładnie 14 lat od pierwszej diagnozy. Mój teraz jeszcze mąż żyje, dobrze się ma, ma protezę, żyje normalnie. Do tego stopnia normalnie, że znalazł sobie kochankę, mnie ma w dupie, ale to tylko taka dygresja, świeże jeszcze to wszystko.
Jeśli mogę Tobie coś poradzić, to zachęcam do namówienia partnera na psychoterapię, kiedy już się upora z chorobą.
Być może się mylę, ąle moim zdaniem przejście takiej choroby pozostawia ślad w psychice, który nieprzetrawiony może mieć konsekwencje w przyszłości( nie tylko porzucenie, tak jak w moim przypadku),
Życzę Wam wszystkiego dobrego. I pamiętaj, rak to nie wyrok.


Z jednej strony gratuluję (że kochałaś go, a on z tego wyszedł), z drugiej współczuje obecnej sytuacji. Może chciał sprawdzić czy z protezą jest atrakcyjny dla kobiet?

243

Odp: Mój narzeczony ma raka

Autorko,
przeczytałam tylko pierwszą stronę Twojego tematu i przyznam, że dalej nie dam rady.
Miałam raka, zachorowałam w wieku 20 lat i żyję już ponad 20 lat, więc chyba czasem się udaje wyzdrowieć. smile Słowo daję, że pogryzłabym tak histeryzującą osobę w moim otoczeniu.
nie wiem, czy pisałaś, ale powiedz co to za nowotwór?

244 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2023-05-04 15:16:22)

Odp: Mój narzeczony ma raka
kociamadka2 napisał/a:

Chłoniak Hodgkina (czy jak mu tam), pierwsze stadium. W sumie nie ma objawów. Lekko powiększone węzły. Na badaniach kontrolnych wyszło.

ach teraz widzę
Miałam dokładnie to samo. Jest to jeden z najlepiej rokujących nowotworów. ja miałam gorsze stadium, jak Twój Facet.
przy dobrych wiatrach skończy na chemioterapii ( u mnie było pół roku), potem dojście do siebie.

Dobra rada - na nudności dobry napój mocno gazowany lub cukierki "zozole"
za jakiś czas przyćmi mu się smak - kubki smakowe lekko po tyłku dostają, więc lepiej, żeby nie gotował. smile

niech pilnuje morfologii,  żeby wyniki na łeb nie poleciały, bo wtedy chemii nie podadzą. poziomu hemoglobiny należy pilnować.

i nic, alleluja i do przodu.

powodzenia

245

Odp: Mój narzeczony ma raka
Motocyklistka napisał/a:
kociamadka2 napisał/a:

Chłoniak Hodgkina (czy jak mu tam), pierwsze stadium. W sumie nie ma objawów. Lekko powiększone węzły. Na badaniach kontrolnych wyszło.

ach teraz widzę
Miałam dokładnie to samo. Jest to jeden z najlepiej rokujących nowotworów. ja miałam gorsze stadium, jak Twój Facet.
przy dobrych wiatrach skończy na chemioterapii ( u mnie było pół roku), potem dojście do siebie.

Dobra rada - na nudności dobry napój mocno gazowany lub cukierki "zozole"
za jakiś czas przyćmi mu się smak - kubki smakowe lekko po tyłku dostają, więc lepiej, żeby nie gotował. smile

niech pilnuje morfologii,  żeby wyniki na łeb nie poleciały, bo wtedy chemii nie podadzą. poziomu hemoglobiny należy pilnować.

i nic, alleluja i do przodu.

powodzenia

On i tak nie gotuje

246

Odp: Mój narzeczony ma raka
Motocyklistka napisał/a:
kociamadka2 napisał/a:

Chłoniak Hodgkina (czy jak mu tam), pierwsze stadium. W sumie nie ma objawów. Lekko powiększone węzły. Na badaniach kontrolnych wyszło.

ach teraz widzę
Miałam dokładnie to samo. Jest to jeden z najlepiej rokujących nowotworów. ja miałam gorsze stadium, jak Twój Facet.
przy dobrych wiatrach skończy na chemioterapii ( u mnie było pół roku), potem dojście do siebie.

Dobra rada - na nudności dobry napój mocno gazowany lub cukierki "zozole"
za jakiś czas przyćmi mu się smak - kubki smakowe lekko po tyłku dostają, więc lepiej, żeby nie gotował. smile

niech pilnuje morfologii,  żeby wyniki na łeb nie poleciały, bo wtedy chemii nie podadzą. poziomu hemoglobiny należy pilnować.

i nic, alleluja i do przodu.

powodzenia

On i tak nie gotuje big_smile big_smile big_smile

247

Odp: Mój narzeczony ma raka

Hej. Jak sytuacja?

Posty [ 196 do 247 z 247 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mój narzeczony ma raka

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024