Przyjemnie się czyta wasze wyważone posty!:D
Pain, generalnie i statystycznie to oczywiście, że kobiety są słabsze fizycznie, ale też jak zestawimy Agatę Wróbel z takim Krzysztofem Bosakiem to jednak statystyki ciężko tu przyłożyć. Więc co do zasady lepiej przy myśleniu o tym, kto się do danej pracy nadaje, patrzeć po prostu na konkretnego człowieka, a płeć zostawić na bok (przy czym cały czas zachowujemy prawo do powiedzenia „generalnie mężczyźni są silniejsi” - no prawda to)
Co do samego wojska to pamiętajmy też, że charakter wojny mocno się zmieni - poza siłowym bieganiem z karabinem jest mnóstwo rodzajów zadań, do których wręcz lepiej kobieta by się sprawdziła (na przykład do czołgu są ograniczenia wzrostu i im drobniejszy człowiek tym lepiej się na czołgistę nadaje).
Myślę też, że elementy służby wojskowej kobiet to zwyczajne bycie też fair wobec mężczyzn tak na tle czysto społecznym. Sądzę, że brak obowiązku narażania swojego życia w sytuacji krytycznej to niesamowity przywilej, ale niczym nieuzasadniony - trudno będzie walczyć z narastającą radykalizacją środowisk incelskich, jeśli pewnych rzeczy nie będziemy wyrównywać też od tej strony.
I oczywiście napisałaś, że „jak ktoś bardzo chce to droga wolna, niech sobie będzie” ale jednak jest w tym coś protekcjonalnego, jakby fanaberia, że jednak nie uznajesz tego za pełnoprawny wybór osoby, która może się do danego zadania nadawać nawet lepiej, niż niejeden mężczyzna. Że są jednostki kobiece, które po prostu mają lepsze uwarunkowania fizyczne, niż określeni mężczyźni.
No i w drugą stronę - są ojcowie, którzy dużo bardziej poświęcają się wychowaniu niż matki, albo zostają pielęgniarzami bo mają więcej empatii od niejednej kobiety.
Chodzi o to, żeby ta świadomość ogólnych statystyk nie przesłoniła PEŁNOPRAWNEJ odmienności jednostek, które mogą niezależnie od płci naprawdę świetnie się nadawać na dane stanowisko.
No i mieć świadomość, że te różnice i statystyczne wyliczenia na ogół dotyczą strasznie małych liczb, a my na skutek uproszczonego przekazu traktujemy je jak zero-jedynkową wyrocznie.
Twoje również, nawet miałam Ci pisać, że właśnie fajnie się dyskutuje jak ta rozmowa zostaje na poziomie merytoryki, a nie umniejszania rozmówcy tylko za to, że ma inne zdanie. Bardzo lubię takie potyczki mentalne, bo dają mi do myślenia i są super ciekawe i w przeciwieństwie do nawalania siebie nawzajem - wnoszą coś do życia.
Co do mojego "droga wolna" to nie, nie miało zabrzmieć protekcjonalnie. Ja bardzo podziwiam kobiety, które przełamują schematy i idą po swoje marzenia jako właśnie przedstawicielki "męskich" zawodów. Natomiast uważam, ze większość kobiet uwarunkowana jest w jakiś określony sposób i nie ma co na siłę tego zmieniać - chyba, że naprawde jakaś kobieta po prostu chce być tym strażakiem. Tyle, że mowimy tu o pojedynczych jednostkach , a rozmawiając jednak o zasadach systemowych (ze tak je nazwę) to warto jednak mówić o statystycznej kobiecie i statystycznym mężczyznie. I faktem jest, że statystyczna kobieta ma mniej siły fizycznej niz mezczyzna. Prosze nie rozmawiajmy tu o Agacie Wróbel, bo przeciez na wszystko znajdzie się wyjątek - zostańmy przy meritum. Więc ja jestem bardziej za tym, zeby kobiety uczyć jakie są ich silne strony i je wykorzystywać, walczyć o ich uznanie w oczach społczeństwa - zamiast cenić tylko "męskie" cechy. Przykład - emocjonalność kobiet jest często obracana w stronę "histerycznośći", bo to pozwala je umniejszyć. Przecież stereotypowo w życiu zawodowym trzeba zachowywać kamienną powagę - takie osoby mają wiekszy autorytet. A przecież emocjonalność (w granicach normy) charakteryzuje osoby które mają dostęp do swoich uczuc, są często bardziej relacyjne i kreatywne dzieki temu, umieją wspierać innych i tak dalej. Wiec zespol stworzony z samych introwertycznych mezczyzn moglby funkcjonowac lepiej, gdyby byla w nim osoba, ktora bedzie rozładowywac atmosfere, otwierac innych etc. Celowo przerysowalam to ale chcialam zebyscie zrozumieli o co mi chodzi. U mnie w zespole jest tak, ze mam dwoch introwertycznych facetow, ktorzy swietni sa w analityce, ale za to fatalni jak wyniki trzeba zaprezentowac. No jesli chodzi o forme, energie. I moja szefowa zawsze podkresla, ze dobrze ze ja jestem w zespole, bo jak tzreba wlasnie cos zaprezentowac to wysyla mnie - wie, ze zrobie to w ciekawej formie, nawiaze kontakt z odbiorcami i tak dalej. Wiec jestem bardziej za tym, zeby szukac pozytywnych cech i je wzmacniac, a nie zrównywac sie do kogos.
stodwa napisał/a:Ale wy nie rozumiecie że jesteście traktowane równo, tylko nie spełniacie wymagań, nie jesteście w stanie np. być cały miesiąc na wysokich obrotach to już was dyskwalifikuje na wieli płaszczyznach i tu nie chodzi oto kto jest lepszy tylko chodzi o bezpieczeństwo, ekonomię itd.
Nie znam mężczyzny który może calutki miesiąc zasuwać na wysokich obrotach
Ja znam. Znam również takie kobiety. Tylko w obu przypadkach zazwyczaj kończy się depresją, więc nie wiem czy to jakiś plus. Nie widzę tego jako pozytywnej cechy tylko jako zaniedbanie siebie i swoich granic lub przepraszam - czasem brak zaradności życiowej. Ale jeśli to odniosłeś do płci to....Jak patrze na jakich obrotach jestem jako wielozadaniowa matka aktywna zawodowo to mysle, ze niejednemu facetowi kapcie by spadły. I z moich obserwacji wynika, ze akurat to kobiety bardziej "ogarniają" - bo łączą zycie zawodowe, opieke nad dziecmi, troske o dom, zakupy, innych czlonkow rodziny. Wiec argument moim zdaniem zupełnie nietrafiony.
Myślę też, że elementy służby wojskowej kobiet to zwyczajne bycie też fair wobec mężczyzn tak na tle czysto społecznym. Sądzę, że brak obowiązku narażania swojego życia w sytuacji krytycznej to niesamowity przywilej, ale niczym nieuzasadniony - trudno będzie walczyć z narastającą radykalizacją środowisk incelskich, jeśli pewnych rzeczy nie będziemy wyrównywać też od tej strony
I to jest akurat ciekawe co napisałaś, bo fakt - poświęcenie swojego życia dla innych, w większości obcych sobie osob tylko dlatego, ze są tej samej narodowości - to najwyższe poświęcenie. Ale jednak racjonalniejszym wyborem było zawsze wysyłanie na wojnę płci silniejszej fizycznie - siła logiki. Owszem, to sie bedzie zmieniac w kontekscie rozwoju technologii ale akurat wojna w Ukrainie pokazuje, ze jeszcze nie teraz. Plus kobiety traktowane sa jako te, ktore maja zajac sie dziecmi, jak mezczyzna idzie na wojne. Bo ktos sie zajac nimi musi. Mezczyzna moze i da rade, ale jednak jakbym ja miala wybierac kto lepiej sobie na tej wojnie poradzi - to na ten moment jednak wskaze mezczyzne. Na logike.
No i jak tak chcemy byc fair wobec siebie to wybacz, ale kobiety rodza dzieci, poswiecaja swoje cialo po to by je miec, potem karmią, wycofuja sie na jakis czas z zycia zawodowego a gdy przychodzi do wyboru kto ma isc na L4 jak dziecko z gilem - to w sytuacji gdy matka gorzej zarabia to wiadomo, ze poswieci sie szybciej kariere matki.
Wiec skoro natura narzuciła nam tę role jako kobietom to nie rozumiem dlaczego mamy nie oczekiwac, ze mezczyzni nie ochronią nas i potomstwa - co tez bylo przez nature siłą rzeczy narzucone bo kobieta z dziećmi bywa bezbronna.
Fajnie, zeby byc fair wobec mezczyzn, ale prosze nie zapominajmy tu o somie samych. Bo z mojego punktu widzenia jednak dlugo jeszcze na swiecie łatwej bedzie facetom. W naszym kregu kulturowym i tak nie mozemy narzekac - ale w wiekszosci miejsc na ZIemi kobieta ma przerąbane jak rodzi sie jako kobieta.