Zakochanie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 146 ]

66 Ostatnio edytowany przez Husky (2023-04-23 19:10:22)

Odp: Zakochanie
Adeline40 napisał/a:

Moim zdaniem, jeśli umawiasz się na randki, a denerwuje Cię rozmowa w 4 oczy czy komplementy, to nie wiem ile masz lat, ale to jednak jakieś blokady moim zdaniem.są..

A kto tutaj napisał, że denerwuje rozmowa w 4 oczy? Komplementy faktycznie są irytujące, ale też nie obrażam się, jak ktoś je mówi, po prostu odczuwam dyskomfort, o czym nie mówię, a jedynie teraz piszę na forum.
Swoją drogą zauważyłam, że wiele dziewczyn też irytują komplementy od chłopaków, którymi nie są zainteresowane. Wystarczy, że sobie wyobrazisz, że ja mam tak ze wszystkimi fizycznymi komplementami z podtekstem (z wyjątkiem tych, które pochodzą od bliskiej mi, wybranej osoby)

W ogóle to witaj Adeline, dziękuję, że poświęciłaś mi swój pierwszy wpis na forum:)
Jak będziesz miała ochotę to napisz jak u Ciebie działa relacja zakochania do zbliżeń i związków.


Edit.
Teraz widzę twój następny post. Chyba nie zrozumiałaś o co z tym pieskiem chodzi, ani na czym sprawa polega.
Nie chodzi o brak potrzeby seksu w związku (chociaż są też na świecie osoby aseksualne, które wiążą się w pary i też mają do tego prawo;) tylko o warunki, które muszą zaistnieć, żeby na taką relację w ogóle mieć ochotę.
Wiem, że w nawale przepychanek słownych nie jest to łatwe, ale poczytaj trochę powyższych postów (Pain albo Sary) to na pewno lepiej zrozumiesz temat wątku smile

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Zakochanie

Ciekawe niektóre wypowiedzi są tutaj odnośnie tego tematu. A ja bym chciał się zapytać jak nazwać takie uczucie kiedy powiedzmy około 10 lat temu, jeszcze jak miałem 18 lat, dowiedziałem się o pewnej dziewczynie, która
była na obozie wakacyjnym z moim kolegą a potem jak ją zobaczyłem na zdjęciach to od pierwszej chwili coś we mnie drgnęło można powiedzieć. Nigdy czegoś takiego nie miałem.
Tzn zacząłem o niej coraz częściej myśleć, zacząłem ją idealizować, zajmowała ona jakieś szczególne miejsce w mojej głowie. Po chyba 2 czy 3 latach zobaczyłem ją w metrze warszawskim przypadkowo, była już wtedy ze swoim chłopakiem jakimś modelem. Wiedziałem że nie mam u niej żadnych szans więc nawet nie próbowałem się odzywać. Jednakże nigdy wcześniej ani nigdy później do żadnej ale to naprawdę do żadnej dziewczyny nie czułem czegoś takiego jak do niej. Dla mnie jest ona idealna, wyglądowo kapitalna i nie ma żadnej nawet najdrobniejszej wady. W moim odczuciu to chodzący ideał dziewczyny, nie wiem jak z charakterem ale naprawdę jest mega cudowna. I przez wiele lat miałem takie odczucie do niej że nawet jak rozmawiałem z jakimiś innymi dziewczynami to zawsze myślałem o niej, jako o tym boskim stworzeniu. Długo nie mogłem się z tego wyzwolić z myślenia o niej, po jakimś czasie trochę zapomniałem ale jak kliknąłem ten wątek to jakby to uczucie wrócilo i teraz sobie przypomniałem ten platoniczny jakby stan z tamtego czasu.

68

Odp: Zakochanie

Ja akurat przyjmuje komplementy nawet od osób które mi się nie podobają w kontekście romantycznym i jest mi po ludzku miło. Nie wiem czemu miałyby mnie irytowac. Doceniam, że ktoś uważa że mam pozytywną cechę X, Y, Z - czy to dotycząca mojej osobowości czy wyglądu. Też jestem chyba - jak to się teraz określa - sapioseksualna bo najbardziej lubię z mężczyznami interakcje intelektualne na poczatku i to jest dla mnie najważniejszy czynnik, ale nie odetniemy się od wizualnej sfery, gdzie wygląd jednak jest i się to zauważa. Tak samo jak ja zauważam "ciacha" tak mężczyźni zauważają "laski". I o ile to nie przeważające kryterium wyboru partnera to nie ma co się denerwować. Ja akurat bardzo dbam o siebie i swoje ciało, wygląd - więc komplement na ten temat uznaje za coś miłego, potwierdzenie że moje starania są zauważalne:)

69

Odp: Zakochanie
Husky napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ale skąd możesz wiedzieć, czy wyjdzie czy nie, skoro danej osoby nie znasz? Może akurat by zaiskrzyło po spotkaniu. No chyba że całkiem się nie podobali, to ok.

Mogę poznawać na gruncie „nierandkowym”, kiedy nie ma tego podtekstu, który sprawia, że czuję się niekomfortowo (jeśli nie jest to osoba, do której już coś czuję). Mogę oczywiście iść na kawę i na spacer i to może być bardzo miło spędzony czas, poznaję różnych ludzi i z nimi rozmawiam. I takie poznawanie jest fajne, kiedy dzieje się bez kontaktu fizycznego, bez podtekstów.

Gorzej, jak facet chce zapraszać do restauracji, albo zaczyna komplementować mój wygląd - wtedy robi się niezręcznie.
Przypuszczam, że Sara pisała o tego typu spotkaniach.

No to tu się zgadzam smile takie spotkania nierandkowe też są dla mnie okej, no ale nawet tego nie ma.

70

Odp: Zakochanie
maciolla1995 napisał/a:

Ciekawe niektóre wypowiedzi są tutaj odnośnie tego tematu. A ja bym chciał się zapytać jak nazwać takie uczucie kiedy powiedzmy około 10 lat temu, jeszcze jak miałem 18 lat, dowiedziałem się o pewnej dziewczynie, która
była na obozie wakacyjnym z moim kolegą a potem jak ją zobaczyłem na zdjęciach to od pierwszej chwili coś we mnie drgnęło można powiedzieć. Nigdy czegoś takiego nie miałem.
Tzn zacząłem o niej coraz częściej myśleć, zacząłem ją idealizować, zajmowała ona jakieś szczególne miejsce w mojej głowie. Po chyba 2 czy 3 latach zobaczyłem ją w metrze warszawskim przypadkowo, była już wtedy ze swoim chłopakiem jakimś modelem. Wiedziałem że nie mam u niej żadnych szans więc nawet nie próbowałem się odzywać. Jednakże nigdy wcześniej ani nigdy później do żadnej ale to naprawdę do żadnej dziewczyny nie czułem czegoś takiego jak do niej. Dla mnie jest ona idealna, wyglądowo kapitalna i nie ma żadnej nawet najdrobniejszej wady. W moim odczuciu to chodzący ideał dziewczyny, nie wiem jak z charakterem ale naprawdę jest mega cudowna. I przez wiele lat miałem takie odczucie do niej że nawet jak rozmawiałem z jakimiś innymi dziewczynami to zawsze myślałem o niej, jako o tym boskim stworzeniu. Długo nie mogłem się z tego wyzwolić z myślenia o niej, po jakimś czasie trochę zapomniałem ale jak kliknąłem ten wątek to jakby to uczucie wrócilo i teraz sobie przypomniałem ten platoniczny jakby stan z tamtego czasu.

O kurde mocne. Mi kolega z pracy się podoba ale jak miałam jakieś relacje w międzyczasie z facetami lub randkowalam to o nim po prostu zapominałam, nie porównywałam, nie definiował nic. Przypomina mi się jak jestem w biurze. No i teraz też czeskiej mi po głowie chodzi bo mam na niego duża ekspozycje jak coraz częściej musimy być w biurze a nie na zdalnej:) Ale rozumiem że są takie właśnie niewytłumaczalne zjawiska. Mi moja znajoma podsunęła teorie karmicznych relacji czy tam bliźniaczych plomieni, że to dusze które kiedyś już spotykaliśmy w poprzednich zyciach i dlatego budzą w nas takie emocje:) ale to takie odjechane teorie, że raczej nie biorę tego pod uwagę. Aczkolwiek zastanawia mnie fakt dlaczego właśnie oni tak na nas działają, z czego to się bierze. Przecież musi być jakiś powód. Często spotykam dużo przystojniejszych facetów i nawet właśnie bardziej mną zainteresowanych ale nie wywołują we mnie takich emocji. Dziwne na maksa

71

Odp: Zakochanie
rakastankielia napisał/a:

Ale skąd możesz wiedzieć, czy wyjdzie czy nie, skoro danej osoby nie znasz? Może akurat by zaiskrzyło po spotkaniu. No chyba że całkiem się nie podobali, to ok.

No okej, załóżmy, że nie mogłam wiedzieć, skoro nie sprawdzałam. Rzecz w tym, że nic mnie to nie obchodziło i nadal nie obchodzi. wink Może miałabym inne podejście, gdybym bardzo chciała związku, ale znowu - nigdy nie chciałam związku, jeśli nikim nie byłam zainteresowana; wtedy ten związek był dla mnie czymś okropnym, a nie pożądanym. Zatem nie miałam do czego dążyć, żadnej motywacji, to "zaiskrzenie po spotkaniu" nie stanowiło żadnej nagrody.
Zmieniało się to dopiero, gdy ktoś mnie, powiedzmy, zauroczył. I to raczej tak mocniej, w stronę zakochania, niż słabiej.

72

Odp: Zakochanie
PainIsFinite napisał/a:

Ja akurat przyjmuje komplementy nawet od osób które mi się nie podobają w kontekście romantycznym i jest mi po ludzku miło. Nie wiem czemu miałyby mnie irytowac. Doceniam, że ktoś uważa że mam pozytywną cechę X, Y, Z - czy to dotycząca mojej osobowości czy wyglądu. Też jestem chyba - jak to się teraz określa - sapioseksualna bo najbardziej lubię z mężczyznami interakcje intelektualne na poczatku i to jest dla mnie najważniejszy czynnik, ale nie odetniemy się od wizualnej sfery, gdzie wygląd jednak jest i się to zauważa. Tak samo jak ja zauważam "ciacha" tak mężczyźni zauważają "laski". I o ile to nie przeważające kryterium wyboru partnera to nie ma co się denerwować. Ja akurat bardzo dbam o siebie i swoje ciało, wygląd - więc komplement na ten temat uznaje za coś miłego, potwierdzenie że moje starania są zauważalne:)

Nie wiem jak Sarze, ale mi chodzi o taki rodzaj komplementów, które są mocno fizyczne i z podtekstem, albo wypowiedziane takim konkretnym „podtekstowym” tonem - nie wiem jak to dobrze ująć.
Zupełnie inaczej, kiedy ktoś na luzie - chłopak czy dziewczyna - skomentuje nową fryzurę czy fajne buty, a zupełnie inaczej kiedy ktoś zaczyna mówić o moim „magicznym spojrzeniu” albo, że się „rozkojarzył kiedy na mnie patrzy”, albo, że coś „podreśla moją figurę tam gdzie trzeba” i omiata mnie wzrokiem.

Pierwszy rodzaj jest przyjemny i spoko, przy drugim rodzaju odczuwam spory dyskomfort.

73

Odp: Zakochanie
maciolla1995 napisał/a:

A ja bym chciał się zapytać jak nazwać takie uczucie kiedy powiedzmy około 10 lat temu, jeszcze jak miałem 18 lat, dowiedziałem się o pewnej dziewczynie, która
była na obozie wakacyjnym z moim kolegą a potem jak ją zobaczyłem na zdjęciach to od pierwszej chwili coś we mnie drgnęło można powiedzieć. Nigdy czegoś takiego nie miałem.

Zauroczenie

74

Odp: Zakochanie
Husky napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Ja akurat przyjmuje komplementy nawet od osób które mi się nie podobają w kontekście romantycznym i jest mi po ludzku miło. Nie wiem czemu miałyby mnie irytowac. Doceniam, że ktoś uważa że mam pozytywną cechę X, Y, Z - czy to dotycząca mojej osobowości czy wyglądu. Też jestem chyba - jak to się teraz określa - sapioseksualna bo najbardziej lubię z mężczyznami interakcje intelektualne na poczatku i to jest dla mnie najważniejszy czynnik, ale nie odetniemy się od wizualnej sfery, gdzie wygląd jednak jest i się to zauważa. Tak samo jak ja zauważam "ciacha" tak mężczyźni zauważają "laski". I o ile to nie przeważające kryterium wyboru partnera to nie ma co się denerwować. Ja akurat bardzo dbam o siebie i swoje ciało, wygląd - więc komplement na ten temat uznaje za coś miłego, potwierdzenie że moje starania są zauważalne:)

Nie wiem jak Sarze, ale mi chodzi o taki rodzaj komplementów, które są mocno fizyczne i z podtekstem, albo wypowiedziane takim konkretnym „podtekstowym” tonem - nie wiem jak to dobrze ująć.
Zupełnie inaczej, kiedy ktoś na luzie - chłopak czy dziewczyna - skomentuje nową fryzurę czy fajne buty, a zupełnie inaczej kiedy ktoś zaczyna mówić o moim „magicznym spojrzeniu” albo, że się „rozkojarzył kiedy na mnie patrzy”, albo, że coś „podreśla moją figurę tam gdzie trzeba” i omiata mnie wzrokiem.

Pierwszy rodzaj jest przyjemny i spoko, przy drugim rodzaju odczuwam spory dyskomfort.

Aaaa no dobra. Czyli takie oblechowate komplementy;) Tak, jeśli do kogoś nie czuję chemii a dostaję podteksty to zgadza się, jest mi niezręcznie. Bo wiem, że nie odwzajemnię, a druga strona oczekuje rozwoju sytuacji. Pełna zgoda.

75

Odp: Zakochanie
Farmer napisał/a:
maciolla1995 napisał/a:

A ja bym chciał się zapytać jak nazwać takie uczucie kiedy powiedzmy około 10 lat temu, jeszcze jak miałem 18 lat, dowiedziałem się o pewnej dziewczynie, która
była na obozie wakacyjnym z moim kolegą a potem jak ją zobaczyłem na zdjęciach to od pierwszej chwili coś we mnie drgnęło można powiedzieć. Nigdy czegoś takiego nie miałem.

Zauroczenie

Chyba bardziej obsesja wink
Taka idealizacja przez wiele lat potrafi wytworzyć w głowie konstrukty podobne do bogów, mózg ma niesamowite zdolności pod tym względem.

76 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2023-04-23 19:29:05)

Odp: Zakochanie
Farmer napisał/a:
maciolla1995 napisał/a:

A ja bym chciał się zapytać jak nazwać takie uczucie kiedy powiedzmy około 10 lat temu, jeszcze jak miałem 18 lat, dowiedziałem się o pewnej dziewczynie, która
była na obozie wakacyjnym z moim kolegą a potem jak ją zobaczyłem na zdjęciach to od pierwszej chwili coś we mnie drgnęło można powiedzieć. Nigdy czegoś takiego nie miałem.

Zauroczenie

Albo...zależy jak podchodzisz do takich rzeczy haha

"Miłość karmiczna - jak ją rozpoznać?
Przyjęło się, że mianem "związku karmicznego" najczęściej określa się trudne relacje mierzące się z wieloma przeciwnościami losu. Takie więzi potrafią być nierozerwalne i mogą ciągnąć się za nami przez całe życie. Miłość karmiczną wyczuwa się od razu. To niezwykłe, niczym nieuzasadnione przyciąganie między dwojgiem nieznajomych, którzy czują, jakby znali się od zawsze, już w trakcie swojego pierwszego spotkania. Zazwyczaj rozpoznaniu się tych dusz towarzyszy niezwykły zbieg okoliczności. Karmiczni kochankowie rozumieją się bez słów. Gdy się spotkają, wygląd, styl czy status społeczny nie będzie mieć dla nich żadnego znaczenia. Nawet jeśli wcześniej mieli w głowie odmienny obraz wymarzonego partnera. Trafia ich grom z jasnego nieba, który raz na zawsze splata ich dusze. A przynajmniej do czasu, kiedy spłacą swój dług nagromadzony w poprzednich wcieleniach. Możliwe, że dawniej byli małżeństwem lub kochankami, którzy uczynili sobie wiele przykrości. W tym życiu mają szansę naprawić swoją miłość czy zamienić się rolami, żeby dostać cenną lekcję. "

Ja jednak się.sklaniam bardziej ku jakiemuś wytłumaczeniu na poziomie chemii mózgu. Może ten gość z pracy emituje taki zestaw feromonów, które się wpasowują w moje wyobrażenie ideału. I wtedy ten wygląd nawet nie jest ważny. Cholera wie.

77

Odp: Zakochanie
Husky napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Ja akurat przyjmuje komplementy nawet od osób które mi się nie podobają w kontekście romantycznym i jest mi po ludzku miło. Nie wiem czemu miałyby mnie irytowac. Doceniam, że ktoś uważa że mam pozytywną cechę X, Y, Z - czy to dotycząca mojej osobowości czy wyglądu. Też jestem chyba - jak to się teraz określa - sapioseksualna bo najbardziej lubię z mężczyznami interakcje intelektualne na poczatku i to jest dla mnie najważniejszy czynnik, ale nie odetniemy się od wizualnej sfery, gdzie wygląd jednak jest i się to zauważa. Tak samo jak ja zauważam "ciacha" tak mężczyźni zauważają "laski". I o ile to nie przeważające kryterium wyboru partnera to nie ma co się denerwować. Ja akurat bardzo dbam o siebie i swoje ciało, wygląd - więc komplement na ten temat uznaje za coś miłego, potwierdzenie że moje starania są zauważalne:)

Nie wiem jak Sarze, ale mi chodzi o taki rodzaj komplementów, które są mocno fizyczne i z podtekstem, albo wypowiedziane takim konkretnym „podtekstowym” tonem - nie wiem jak to dobrze ująć.
Zupełnie inaczej, kiedy ktoś na luzie - chłopak czy dziewczyna - skomentuje nową fryzurę czy fajne buty, a zupełnie inaczej kiedy ktoś zaczyna mówić o moim „magicznym spojrzeniu” albo, że się „rozkojarzył kiedy na mnie patrzy”, albo, że coś „podreśla moją figurę tam gdzie trzeba” i omiata mnie wzrokiem.

Pierwszy rodzaj jest przyjemny i spoko, przy drugim rodzaju odczuwam spory dyskomfort.

Ja jeszcze nic nie pisałam o komplementach, ale zaraz nadrobię. XD

Tak, sapioseksualność! Ja to w ogóle pobawiłabym się określeniami i stworzyłabym dla siebie: sapioromantyczność i demiseksualność. Intelekt jako warunek i czynnik wyzwalający uczucie, uczucie jako warunek pożądania. O, idealnie.

A co do komplementów: tak, jak Husky napisała. Szczere i normalne są miłe. Idiotyczne są idiotyczne. wink Te drugie w pierwszej chwili budzą raczej politowanie niż dyskomfort, ale jeśli próby przystopowania komplemenciarza nie działają, to rzeczywiście jestem zirytowana. Tylko to chyba reakcja na ignorowanie mojego stosunku do sytuacji, a nie demiseksualności - chyba nikt nie lubi nachalnych i durnych gadek, tym bardziej, jeśli się już zaznaczyło, że nie są mile widziane.

78

Odp: Zakochanie
Husky napisał/a:

Postanowiłam założyć temat do luźnych rozmyślań, mam nadzieję, że nie zamieni się w walkę i przepychankę;)

Otóż zastanawiam się jaką rolę w związkach pełniło u was zakochanie i jak często samo zakochanie wam się zdarzyło.
Czy bylibyście w stanie wejść w związek bez zakochania? Trochę do tego wątku zainspirowała mnie też incelska koncepcja związku z „rozsądku”, czego totalnie nie ogarniam. No a trochę moje obecne randkowanie, po rozpadzie ostatniego związku)

Osobiście nie jestem w stanie zainteresować się fizycznie NIKIM, jeśli nie czuję chemii, a tę chemię czułam generalnie jakieś 4 razy w życiu (może pięć;) ostatnio czytałam, że coś takiego nazywa się „demiseksualność”, ale mnie naprawdę nie pociąga nikt, poza osobą do której coś poczuję. Organicznie lepiej jest mi bez związku i samej, niż miałabym się fizycznie męczyć z kimś, z kim nie czuję jakiegoś połączenia na poziomie hormonalnym (na dalszych etapach wystarcza zbudowana intymność).

Kiedyś myślałam, że jestem w większości, ale teraz zaczęłam się zastanawiać jak te proporcje w społeczeństwie wyglądają.
Może coś, co ja nazywam „zakochaniem” dla innych jest zwykłym zauroczeniem i są do niego zdolni przy większej ilości osób?

Piszemy o różnych kryteriach i wymaganiach, ale czy bazowa i zasadnicza nie jest jednak ta reakcja organizmu, żeby w ogóle zaczęło nam się chcieć?
Czy to nie jest tak, że bez tej chemicznej reakcji, to wpuszczanie drugiej osoby do naszego świata, naginanie napiętych grafików do spotkań i w ogóle sam dotyk byłby jakimś przykrym nieporozumieniem i bardziej obciążeniem niż czymś przyjemnym?

Oczywiście zaznaczę, że nie chodzi mi o trwanie tej iskry po wszeczasy, bo rzecz jasna chemia się wyczerpuje, ale jednak pozostaje po niej pamięć, a zbudowane na jej bazie bliskość, intymność, przywiązanie i porozumienie są podstawą, która starcza na dalsze lata. Może to oczywista oczywistość, ale dodaję, żeby ktoś nie posądził mnie, że chcę „wiecznych motylków w brzuchu” i nie rozumiem prawdziwej miłości.
Rzecz się rozchodzi o ten zaczyn i że ja osobiście bez niego zacząć nie potrafię. Ani związku, ani przygody łóżkowej.
Choćby nie wiem jaką pan miał twarz, wzrost, czy samochód - moje ciało mówi głośne NIE.

Ciekawa jestem jak to u was wygląda:)

Ja zakochałem się w życiu raz, w wieku 30 lat, i tę kobietę poślubiłem.
Wcześniej,( na studiach) byłem w wielu relacjach, głownię z starszymi, i dużo starszymi kobietami, ale nigdy nie nazwałem tego związkami, po prostu wspólny weekend, wspólne wakacje, seks i dobre jedzenie.
Po takim weekendzie zapominało sie imiona, i tyle.
Nigdy nie czułem do żadnej z tych kobiet "chemii", "motylków" czy tym podobnych rzeczy.
Była po prostu hmm samica i samiec, zwykłe zaspakajanie potrzeb fizjologicznych.
Choc przez ten okres miałem 4, nazwijmy  "nauczycielki", z którymi poza seksem łączyła mnie hmm przyjaźń? Bardzo mi pomogły w życiu, w wielu aspektach.

Oczywistą, oczywistością jest to, ze partner musi wzbudzać uu nas pożądanie, i spełniać jakieś podstawowe ( dla nas) minimum.
To gadanie o wnętrzu, jest tylko demagogią, nikt z tych ludzi którzy o tym bajdurzą, nie pocałuje kobiety z czarnymi,przeżartymi próchnica zębami.
Z włosami niemytymi od tygodnia, czy z nadwaga 50kg.
Ta "chemia" to najzwyklejsze na święcie pożądanie, tylko ludzie wstydzą sie mówić wprost o swoich pragnieniach seksualnych, i dorabiają sobie jakaś mistyczna otoczkę.
A bycie ulancem czy brudasem nie wzbudza pożądania, choćby ta osoba była dobrem wcielonym.

79 Ostatnio edytowany przez Adeline40 (2023-04-23 19:35:16)

Odp: Zakochanie

Oblechowate komplementy..to raczej Janusze rzucają do mlodych panienek, a zakładam że Husky raczej się z rówieśnikami umawiasz? Czy ze starszymi?

Napisalaś  że moglabyś się spotykać na  gruncie nierandkowym, bo na randkowym czujesz się niekomfortowo.
Jednak z tego co widzę masz 30 lat, więc raczej mężczyźni będą oczekiwać tego kontekstu, który Cię drażni.
Teraz rozumiem skąd wątek: liczysz na to, że pojawi się ktoś do kogo będziesz mieć inne nastawienie..
Jeżeli spotykasz wielu mężczyzn i żaden Cię nie kręci, to może być trudno.
A może jesteś jednak aseksualna po prostu?
Przepraszam, nie wiem czy  byłaś w związku w ogóle kiedyś, czy ktoś Cię seksualnie fascynował..

80

Odp: Zakochanie

Ale ja nie napisałem,ze aspekt fizyczny jest jedynym dominantem.
Ale podtrzymuje stwierdzenie, że bez pewnego minimum fizycznego, nawet gdyby facet był super z charakteru/osobowości/poglądów na świat, to i tak żadna kobieta by go nie pocałowała, gdyby jedynki miał przeżarte przez próchnice.
Nie różnimy sie w tym aspekcie.

81

Odp: Zakochanie
PainIsFinite napisał/a:
Farmer napisał/a:
maciolla1995 napisał/a:

A ja bym chciał się zapytać jak nazwać takie uczucie kiedy powiedzmy około 10 lat temu, jeszcze jak miałem 18 lat, dowiedziałem się o pewnej dziewczynie, która
była na obozie wakacyjnym z moim kolegą a potem jak ją zobaczyłem na zdjęciach to od pierwszej chwili coś we mnie drgnęło można powiedzieć. Nigdy czegoś takiego nie miałem.

Zauroczenie

Albo...zależy jak podchodzisz do takich rzeczy haha

"Miłość karmiczna - jak ją rozpoznać?
Przyjęło się, że mianem "związku karmicznego" najczęściej określa się trudne relacje mierzące się z wieloma przeciwnościami losu. Takie więzi potrafią być nierozerwalne i mogą ciągnąć się za nami przez całe życie. Miłość karmiczną wyczuwa się od razu. To niezwykłe, niczym nieuzasadnione przyciąganie między dwojgiem nieznajomych, którzy czują, jakby znali się od zawsze, już w trakcie swojego pierwszego spotkania. Zazwyczaj rozpoznaniu się tych dusz towarzyszy niezwykły zbieg okoliczności. Karmiczni kochankowie rozumieją się bez słów. Gdy się spotkają, wygląd, styl czy status społeczny nie będzie mieć dla nich żadnego znaczenia. Nawet jeśli wcześniej mieli w głowie odmienny obraz wymarzonego partnera. Trafia ich grom z jasnego nieba, który raz na zawsze splata ich dusze. A przynajmniej do czasu, kiedy spłacą swój dług nagromadzony w poprzednich wcieleniach. Możliwe, że dawniej byli małżeństwem lub kochankami, którzy uczynili sobie wiele przykrości. W tym życiu mają szansę naprawić swoją miłość czy zamienić się rolami, żeby dostać cenną lekcję. "

Ja jednak się.sklaniam bardziej ku jakiemuś wytłumaczeniu na poziomie chemii mózgu. Może ten gość z pracy emituje taki zestaw feromonów, które się wpasowują w moje wyobrażenie ideału. I wtedy ten wygląd nawet nie jest ważny. Cholera wie.

Miłość karmiczna, o kurde grubo, nie wiedziałem właśnie co to , krótko mówiąc jest to niesamowite uczucie, chciałoby się wywyższać pod niebiosa taką osobę, zawsze kiedy spojrzę na jej zdjęcia lub sobie o niej pomyśle to właśnie no nie wiem jakby to porównać do czego tak jakby być na jakimś haju nieprawdopodobnym ale na takim mentalnym jakby. Stan kosmiczny jednym słowem big_smile

82 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-04-23 20:09:49)

Odp: Zakochanie
Szeptuch napisał/a:
Husky napisał/a:

Postanowiłam założyć temat do luźnych rozmyślań, mam nadzieję, że nie zamieni się w walkę i przepychankę;)

Otóż zastanawiam się jaką rolę w związkach pełniło u was zakochanie i jak często samo zakochanie wam się zdarzyło.
Czy bylibyście w stanie wejść w związek bez zakochania? Trochę do tego wątku zainspirowała mnie też incelska koncepcja związku z „rozsądku”, czego totalnie nie ogarniam. No a trochę moje obecne randkowanie, po rozpadzie ostatniego związku)

Osobiście nie jestem w stanie zainteresować się fizycznie NIKIM, jeśli nie czuję chemii, a tę chemię czułam generalnie jakieś 4 razy w życiu (może pięć;) ostatnio czytałam, że coś takiego nazywa się „demiseksualność”, ale mnie naprawdę nie pociąga nikt, poza osobą do której coś poczuję. Organicznie lepiej jest mi bez związku i samej, niż miałabym się fizycznie męczyć z kimś, z kim nie czuję jakiegoś połączenia na poziomie hormonalnym (na dalszych etapach wystarcza zbudowana intymność).

Kiedyś myślałam, że jestem w większości, ale teraz zaczęłam się zastanawiać jak te proporcje w społeczeństwie wyglądają.
Może coś, co ja nazywam „zakochaniem” dla innych jest zwykłym zauroczeniem i są do niego zdolni przy większej ilości osób?

Piszemy o różnych kryteriach i wymaganiach, ale czy bazowa i zasadnicza nie jest jednak ta reakcja organizmu, żeby w ogóle zaczęło nam się chcieć?
Czy to nie jest tak, że bez tej chemicznej reakcji, to wpuszczanie drugiej osoby do naszego świata, naginanie napiętych grafików do spotkań i w ogóle sam dotyk byłby jakimś przykrym nieporozumieniem i bardziej obciążeniem niż czymś przyjemnym?

Oczywiście zaznaczę, że nie chodzi mi o trwanie tej iskry po wszeczasy, bo rzecz jasna chemia się wyczerpuje, ale jednak pozostaje po niej pamięć, a zbudowane na jej bazie bliskość, intymność, przywiązanie i porozumienie są podstawą, która starcza na dalsze lata. Może to oczywista oczywistość, ale dodaję, żeby ktoś nie posądził mnie, że chcę „wiecznych motylków w brzuchu” i nie rozumiem prawdziwej miłości.
Rzecz się rozchodzi o ten zaczyn i że ja osobiście bez niego zacząć nie potrafię. Ani związku, ani przygody łóżkowej.
Choćby nie wiem jaką pan miał twarz, wzrost, czy samochód - moje ciało mówi głośne NIE.

Ciekawa jestem jak to u was wygląda:)

Ja zakochałem się w życiu raz, w wieku 30 lat, i tę kobietę poślubiłem.
Wcześniej,( na studiach) byłem w wielu relacjach, głownię z starszymi, i dużo starszymi kobietami, ale nigdy nie nazwałem tego związkami, po prostu wspólny weekend, wspólne wakacje, seks i dobre jedzenie.
Po takim weekendzie zapominało sie imiona, i tyle.
Nigdy nie czułem do żadnej z tych kobiet "chemii", "motylków" czy tym podobnych rzeczy.
Była po prostu hmm samica i samiec, zwykłe zaspakajanie potrzeb fizjologicznych.
Choc przez ten okres miałem 4, nazwijmy  "nauczycielki", z którymi poza seksem łączyła mnie hmm przyjaźń? Bardzo mi pomogły w życiu, w wielu aspektach.

Oczywistą, oczywistością jest to, ze partner musi wzbudzać uu nas pożądanie, i spełniać jakieś podstawowe ( dla nas) minimum.
To gadanie o wnętrzu, jest tylko demagogią, nikt z tych ludzi którzy o tym bajdurzą, nie pocałuje kobiety z czarnymi,przeżartymi próchnica zębami.
Z włosami niemytymi od tygodnia, czy z nadwaga 50kg.
Ta "chemia" to najzwyklejsze na święcie pożądanie, tylko ludzie wstydzą sie mówić wprost o swoich pragnieniach seksualnych, i dorabiają sobie jakaś mistyczna otoczkę.
A bycie ulancem czy brudasem nie wzbudza pożądania, choćby ta osoba była dobrem wcielonym.

Nie wiem czy ktoś się wstydzi słowa pożądanie, choć nie każdy mógł to przeżyć, ale też, żeby ono było ta osoba musi nam się ogólnie podobać czyli pociągać musi nie tylko seks, generalnie mówiąc, a to razem nazywamy zakochaniem.

83

Odp: Zakochanie
PainIsFinite napisał/a:

Mi moja znajoma podsunęła teorie karmicznych relacji czy tam bliźniaczych plomieni, że to dusze które kiedyś już spotykaliśmy w poprzednich zyciach i dlatego budzą w nas takie emocje:)

Wierzę w to. Nieśmiało wierzę, że z jedną kobietą żyliśmy, ale tak zgodnie, że postanowiliśmy nie zbliżać się w przyszłych życiach. A z drugą, która mnie zirytowała jak mnie przekonywała że się już znamy, gdy pierwszy raz się zobaczyliśmy, raczej mieliśmy zepsute życie.



Szeptuch napisał/a:

Choc przez ten okres miałem 4, nazwijmy  "nauczycielki", z którymi poza seksem łączyła mnie hmm przyjaźń? Bardzo mi pomogły w życiu, w wielu aspektach.

Fajne są twoje historie z życia wzięte. I te z Japonii i ta powyżej. Jeśli to nie łamie prywatności twojej, to jak je poderwałeś, albo one Ciebie — kto przekroczył linię poza strefę komfortu, kto wykonał krok?

84

Odp: Zakochanie

Violetta, z całym szacunkiem, czytam Twoje posty i bije z nich wręcz prymitywizm. Potrafisz napisać posta bez obrażania?

85

Odp: Zakochanie
Violette napisał/a:
Mariusz 1984 napisał/a:

Violetta, z całym szacunkiem, czytam Twoje posty i bije z nich wręcz prymitywizm. Potrafisz napisać posta bez obrażania?

Prymitywizm bije od ciebie i twoich uogólnień.
Napisalam mnostwo wartościowych postów, a jak ci sie nie podobaja te "prymitywne", to ich prymitywie nie czytaj XD big_smile

Mówiąc szczerze, nie spodziewałem się nawet innej odpowiedzi. Rozmowa z Tobą nie ma sensu. Pozdrawiam.

86

Odp: Zakochanie

Śmiem twierdzić, że u faceta pożądanie jest prostsze do wygenerowania - wystarczy żeby kobieta była ładna i seksowna. U kobiet trochę inaczej to działa. Jeżeli jest super ciacho ale niestety intelektualnie tak sobie to nie pyknie. Miałam taką sytuację gdzie gość w parku kiedyś wziął mój nr telefonu, przystojny był, naprawdę. Ale na randce miałam go dość po 15 minutach, po prostu z całym szacunkiem ale nie ten level. Udałam, ze mi się zaczyna migrena i się zawinelam. Nie wystarczył wygląd żeby wygenerować pożądanie.

87

Odp: Zakochanie
PainIsFinite napisał/a:

Śmiem twierdzić, że u faceta pożądanie jest prostsze do wygenerowania - wystarczy żeby kobieta była ładna i seksowna. U kobiet trochę inaczej to działa. Jeżeli jest super ciacho ale niestety intelektualnie tak sobie to nie pyknie. Miałam taką sytuację gdzie gość w parku kiedyś wziął mój nr telefonu, przystojny był, naprawdę. Ale na randce miałam go dość po 15 minutach, po prostu z całym szacunkiem ale nie ten level. Udałam, ze mi się zaczyna migrena i się zawinelam. Nie wystarczył wygląd żeby wygenerować pożądanie.

Że facet się podoba, nie wyzwala u kobiety zaraz pożądania, faceci mają inaczej, masz rację.

88

Odp: Zakochanie

Gary:

Można to podzielić na dwa etapy:
1: Na samym początku, kobiety w okolicach 40 ( przypomnę,ja miałem w tedy 20 alt), i nie będzie to przerysowane jak napisze, że był sobie szczeniak, przetargany przez życie, no i pani stwierdziła sobie "a wezmę do domu, pobawię się trochę"
No i te kobiety nauczyły mnie wszystkiego, o życiu no i o kobietach.
2: Korzystałem z tej wiedzy, i sam podrywałem.

89 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-04-23 21:40:46)

Odp: Zakochanie
Szeptuch napisał/a:

Gary:

Można to podzielić na dwa etapy:
1: Na samym początku, kobiety w okolicach 40 ( przypomnę,ja miałem w tedy 20 alt), i nie będzie to przerysowane jak napisze, że był sobie szczeniak, przetargany przez życie, no i pani stwierdziła sobie "a wezmę do domu, pobawię się trochę"
No i te kobiety nauczyły mnie wszystkiego, o życiu no i o kobietach.
2: Korzystałem z tej wiedzy, i sam podrywałem.

Że się Tobą zainteresowały takie 40 latki, to musiałeś być dość przystojny i z dobrą gadką.

Sam próbowałem na Sympatii, ale to jest prawie niemożliwe, żeby kogoś poznać. Spotkałem się z 4 starszymi ode mnie na herbatę żeby pogadać. Każda rezygnowała, bo uznawała, że to nie to. I kilka miało ustalony termin spotkania ze mną, a potem rezygnowały na ostatnią chwilę. Więc może i pomysł z szukaniem "nauczycielek" jest dobry, ale tylko jak masz super wygląd i charakter. Tylko że jak masz to 2 rzeczy, to w sumie nauczycielki nie są potrzebne, bo młodsze dziewczyny będą chętne.

90 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-04-23 21:50:23)

Odp: Zakochanie
Violette napisał/a:

Więc może i pomysł z szukaniem "nauczycielek" jest dobry, ale tylko jak masz super wygląd i charakter.

Nie wiem jak wygląda Szeptuch, ale z obserwacji jest to kolejna bzdura, powtarzany mit.
znałam co najmniej jednego faceta, ktory był zupełnie przeciętny, a miał branie u 40-tek wtedy, bedac 10 lat młodszym. I to atrakcyjnych 40tek.

wiesz dlaczego?
Dlatego, że  jest grupa kobiet, którym tacy młodsi faceci podnosza ego. Na tej samej zasadzie co starszym facetom dużo młodsze laski.
Przy czym naprawde niezawsze istnieje zaleznośc między niewiadomo jak atrakcyjnym wyglądem a wiekiem, zwykle tym fetyszystom młodszych sam fakt, ze sa młodsi "robi robote", wygląd jakby jest w drugiej kolejności. Przynajmniej z moich obserwacji.

No z moich obserwacji liczy się wygląd, a potem zajebisty charakter. Jak facet nie ma wyglądu, to umrze jako prawiczek smile

Dziewczyny mają masę chętnych facetów. To jeśli chce im się seksu, to wybiorą tego, który wygląda najlepiej. Przeciętny facet z wyglądu nie ma szans.

91

Odp: Zakochanie

jakis_czlowiek, ja Ci pisałem, to było 17 lat temu, kompletnie inne realia, jeszcze przed apk randkowych.
Ludzie od razy poznawali sie w realu.
Wiesz ile w tedy kosztowała min rozmowy przez telefon?
Inna rzeczywistość.

92

Odp: Zakochanie
Szeptuch napisał/a:

jakis_czlowiek, ja Ci pisałem, to było 17 lat temu, kompletnie inne realia, jeszcze przed apk randkowych.
Ludzie od razy poznawali sie w realu.
Wiesz ile w tedy kosztowała min rozmowy przez telefon?
Inna rzeczywistość.

Fakt...

Teraz to tylko sznur na szyję i nara xD

93

Odp: Zakochanie
PainIsFinite napisał/a:

Śmiem twierdzić, że u faceta pożądanie jest prostsze do wygenerowania - wystarczy żeby kobieta była ładna i seksowna.

Pożądanie może i jest, ale jak odezwie lub zachowa się jak patusiara, to wzwód się nie utrzyma.
Do żadnego zakochania nie dojdzie.

Facetowi mało potrzeba by się zauroczył, ale jeszcze mniej potrzeba, by się oduroczył.
Wystarczy jedno zdanie, jedno zachowanie, które nas odrzuciło i bańka pęka.

Później kobiety nie wiedzą co zrobiły źle, ale to właśnie pokazała się jedna z tych czerwonych flag.

94

Odp: Zakochanie
Szeptuch napisał/a:

1: Na samym początku, kobiety w okolicach 40 ( przypomnę,ja miałem w tedy 20 alt), i nie będzie to przerysowane jak napisze, że był sobie szczeniak, przetargany przez życie, no i pani stwierdziła sobie "a wezmę do domu, pobawię się trochę"

Będę pytał, a jak za daleko pójdę, to daj STOP.

Ja wiem, że byłeś młody, ona starsza i w końcu były wakacje, spotkania.

Ale chodzi mi o ten pierwszy absolutnie pierwszy krok. Wiesz... w pewnym momencie się przekracza taką linię, której gdyby się nie przekroczyło, to nie byłoby relacji.

Czyli np. robiłeś u niej coś w domu, np. remont, a ona seksistowski tekst puściła i poszło dalej? Czy Ty zagadałeś i robiła się atmosfera romantyczna?

95

Odp: Zakochanie
PainIsFinite napisał/a:

Śmiem twierdzić, że u faceta pożądanie jest prostsze do wygenerowania - wystarczy żeby kobieta była ładna i seksowna.

Ładna i seksowna jest pociągająca, o ile w środku nie jest zgniła (odpychająca). W klasie były piękne dziewczyny, które nie były pożądane przez chłopaków. Były też mniej urodziwe, które miały powodzenie.

Mistrz mówił:    "Dla mężczyzny poderwać kobietę na seks jest tak samo trudno jak dla kobiety rozkochać w sobie mężczyznę".

96

Odp: Zakochanie
PainIsFinite napisał/a:

Śmiem twierdzić, że u faceta pożądanie jest prostsze do wygenerowania - wystarczy żeby kobieta była ładna i seksowna.

Do samego pożądania być może, ale nie jest to wystarczające, by taka kobieta wzbudziła zainteresowanie, chęć zagadania i bliższego poznania.

U kobiet trochę inaczej to działa. Jeżeli jest super ciacho ale niestety intelektualnie tak sobie to nie pyknie. Miałam taką sytuację gdzie gość w parku kiedyś wziął mój nr telefonu, przystojny był, naprawdę. Ale na randce miałam go dość po 15 minutach, po prostu z całym szacunkiem ale nie ten level. Udałam, ze mi się zaczyna migrena i się zawinelam. Nie wystarczył wygląd żeby wygenerować pożądanie.

U nas jest tak samo. Jeżeli nie mam o czym rozmawiać albo dziewczyna niewiele sobą reprezentuje, to choćby była najpiękniejsza, nie będę nią zainteresowany i szybko się ulotnię.

97

Odp: Zakochanie

Gary:
Jeżeli chodzi o ten pierwszy raz, z ta pierwsza kobietom, to siedziałem sobie w parku, i czytałem Biblie Szatana.
Wiesz, okładka raczej zwraca uwagę.
No i zaczyna wypytywać mnie o wrażenia z lektury, ja opowiadam jej do jakich konkluzji doszedłem po przeczytaniu mniej więcej połowy, długo rozmawialiśmy, chyba z 5h no i mowie, że chciałem tez wypożyczyć z biblioteki Listy z ziemi marka twaina, ale nie były dostępne.
Na co ona stwierdziła,ze posiada w domu wersie audio  tej książki w wykonaniu zespołu metalowego "kat", no i czy bym nie chciał posłuchać.
Oczywiście skorzystałem z okazji, no i tak trafiłem pod jej skrzydła.
Z ta kobietom miałem swoj pierwszy raz.
tak tez pokochałem muzykę metalowa, która od tamtej poru słucham.
dostałem tez w prezencie,na zakończenie naszej znajomości te płyty z ta nagraną książka.

98 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-04-23 22:34:12)

Odp: Zakochanie
Szeptuch napisał/a:

... siedziałem sobie w parku, i czytałem ... wypytywać mnie o wrażenia z lektury, ... rozmawialiśmy, chyba z 5h.... posiada w domu .... czy bym nie chciał posłuchać.
Oczywiście skorzystałem z okazji, .. Z tą kobietą miałem swoj pierwszy raz.

Super historia. Pamiętasz kto kogo pierwszy dotknął?
Masz z nią kontakt, czy już nie?

99

Odp: Zakochanie
Gary napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

... siedziałem sobie w parku, i czytałem ... wypytywać mnie o wrażenia z lektury, ... rozmawialiśmy, chyba z 5h.... posiada w domu .... czy bym nie chciał posłuchać.
Oczywiście skorzystałem z okazji, .. Z tą kobietą miałem swoj pierwszy raz.

Super historia. Pamiętasz kto kogo pierwszy dotknął?
Masz z nią kontakt, czy już nie?

Ona mnie, ja byłem w tedy wycofanym człowiekiem.
Nie, ona zerwała kontakt, bo  miałem byc dla niej tylko zabawką, a zaczęła czuć coś więcej.
A ja nie czułem nic więcej poza przyjaźnią (od tego momentu tez przestałem wierzyć w cos takiego jak przyjaźń damsko - męska)

100

Odp: Zakochanie
Szeptuch napisał/a:

Nie, ona zerwała kontakt, bo  miałem byc dla niej tylko zabawką, a zaczęła czuć coś więcej.   
A ja nie czułem nic więcej poza przyjaźnią....

Hmm... ok. Ludzie boją się relacji, bo będą mocne uczucia, a nie mogą kogoś mieć na stałe. Ale na drugim biegunie jest brak emocji, uczuć, szarość życia.


(od tego momentu tez przestałem wierzyć w cos takiego jak przyjaźń damsko - męska)

Wielowymiarowe są relacje. Trudno dać jedną etykietę czasem.

101 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2023-04-23 23:17:04)

Odp: Zakochanie
rakastankielia napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Śmiem twierdzić, że u faceta pożądanie jest prostsze do wygenerowania - wystarczy żeby kobieta była ładna i seksowna.

Do samego pożądania być może, ale nie jest to wystarczające, by taka kobieta wzbudziła zainteresowanie, chęć zagadania i bliższego poznania.

U kobiet trochę inaczej to działa. Jeżeli jest super ciacho ale niestety intelektualnie tak sobie to nie pyknie. Miałam taką sytuację gdzie gość w parku kiedyś wziął mój nr telefonu, przystojny był, naprawdę. Ale na randce miałam go dość po 15 minutach, po prostu z całym szacunkiem ale nie ten level. Udałam, ze mi się zaczyna migrena i się zawinelam. Nie wystarczył wygląd żeby wygenerować pożądanie.

U nas jest tak samo. Jeżeli nie mam o czym rozmawiać albo dziewczyna niewiele sobą reprezentuje, to choćby była najpiękniejsza, nie będę nią zainteresowany i szybko się ulotnię.

Tak, ale najpierw się poseksisz:) A u nas jest tak, że seks jest często jednak związany z tym czy ktoś się podoba jako człowiek. I właśnie nawet jak kobieta ma chętnego przystojnego faceta który jej się nie podoba z charakteru za bardzo - to się z nim nawet nie prześpi

102

Odp: Zakochanie

Daj spokój Szeptucb.. po prostu fajnie było, ale się znudziła i poszukala innego młodego chłopaka.
Zastanawiałam się czy to Ci napisaç, ale czytają to młodzi koledzy na forum i nie chcę by myśleli że starsza kobieta, która podrywa młodzieńca w parku, zakocha się w nim i będzie sobie z nim układać życie.
Każdy związek jest jednak wymianą.
Twoją walutą była młodość, niemożliwe by brała Cię pod uwagę jako partnera.
Ale ładnie to zakończyła, jak Robert Redford w "Niemoralnej Propozycji" smile

103

Odp: Zakochanie
Ela210 napisał/a:

Daj spokój Szeptucb.. po prostu fajnie było, ale się znudziła i poszukala innego młodego chłopaka.
Zastanawiałam się czy to Ci napisaç, ale czytają to młodzi koledzy na forum i nie chcę by myśleli że starsza kobieta, która podrywa młodzieńca w parku, zakocha się w nim i będzie sobie z nim układać życie.
Każdy związek jest jednak wymianą.
Twoją walutą była młodość, niemożliwe by brała Cię pod uwagę jako partnera.
Ale ładnie to zakończyła, jak Robert Redford w "Niemoralnej Propozycji" smile

Elu:
Ależ oczywiście że nie było mowy o związku.
Zauważ że ja ani razu o nim nie napisałem.
Bo różnica w wieku.
Bo ja nic do niej nie czułem.
Bo kim ja w tedy byłem?  Nikim.

Ale moim zdaniem, z perspektywy tych lat, wiec wiadomo, że pewne rzeczy są idealizowane, nie sprzedała mi kitu.
Tylko naprawdę zakończyła to dla swojego dobra,  bo wiedziała, że nic z tego nie będzie.

104

Odp: Zakochanie
PainIsFinite napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Śmiem twierdzić, że u faceta pożądanie jest prostsze do wygenerowania - wystarczy żeby kobieta była ładna i seksowna.

Do samego pożądania być może, ale nie jest to wystarczające, by taka kobieta wzbudziła zainteresowanie, chęć zagadania i bliższego poznania.

U kobiet trochę inaczej to działa. Jeżeli jest super ciacho ale niestety intelektualnie tak sobie to nie pyknie. Miałam taką sytuację gdzie gość w parku kiedyś wziął mój nr telefonu, przystojny był, naprawdę. Ale na randce miałam go dość po 15 minutach, po prostu z całym szacunkiem ale nie ten level. Udałam, ze mi się zaczyna migrena i się zawinelam. Nie wystarczył wygląd żeby wygenerować pożądanie.

U nas jest tak samo. Jeżeli nie mam o czym rozmawiać albo dziewczyna niewiele sobą reprezentuje, to choćby była najpiękniejsza, nie będę nią zainteresowany i szybko się ulotnię.

Tak, ale najpierw się poseksisz:) A u nas jest tak, że seks jest często jednak związany z tym czy ktoś się podoba jako człowiek. I właśnie nawet jak kobieta ma chętnego przystojnego faceta który jej się nie podoba z charakteru za bardzo - to się z nim nawet nie prześpi

No właśnie nie. Dla mnie seks jest powiązany z uczuciem, nie mógłbym pójść do łóżka z dziewczyną, do której nic nie czuję.

105

Odp: Zakochanie
PainIsFinite napisał/a:

I właśnie nawet jak kobieta ma chętnego przystojnego faceta który jej się nie podoba z charakteru za bardzo - to się z nim nawet nie prześpi

smile))

106

Odp: Zakochanie

Myślę, że to zupełnie nieuprawnione rozróżnienie, że „kobiety mają tak a mężczyźni tak”.
Napewno istnieją jakieś częstsze i rzadsze schematy u obu płci, ale to nie zmienia faktu, że u całej ludzkości istnieje całe spektrum zachowań i potrzeb.

To nie tylko tyczy się tego wątku, często padają takie sformuowania od samych kobiet, że „u nas to wygląda tak a tak” - zupełnie, jakby na swoim doświadczeniu mogły ocenić stan połowy ludzkości. No to tak nie działa, a na dodatek sugeruje, że jak ktoś ma inczej to nie jest kobietą:P

Myślę, że zamiast „u nas kobiet” lepiej napisać „u mnie to…” . Serio nie siedzimy w głowach innych jednostek tylko dlatego, że mamy takie same organy płciowe.

No i tak samo z tym szergowaniem u drugiej płci
Demiseksualność jak najbardziej istnieje też u mężczyzn, tak samo jak sapioseksualność.
W ogóle strasznie mi się podoba to połączenie sformuowane przez Sarę - możnaby z tego zrobić skrót sapio-demi;)
No i są wśród kobiet jednostki, które czerpią autentyczną przyjemność z seksu bez powiązań emocjonalno-intelektualnych.
Są też nimfomanki i nimofomani, tak samo jak aseksualne osoby obu płci.

Tak więc myślę Rakastankielnia że wszystko w porządku z Twoim podejściem, nie ma co się wdawać w dyskusje, że jest jakaś jedna jedyna słuszna wersja seksualności dla kobiet i mężczyzn.
Po prostu relacja popędu do innych sfer psychiki oraz jego natężenie to strasznie indywidualna sprawa.

No i dyskusja byłaby o wiele ciekawsza, jeśli zaprzestaniemy tak ordynarnie płytkich uproszczeń wink

107

Odp: Zakochanie
Husky napisał/a:

Myślę, że to zupełnie nieuprawnione rozróżnienie, że „kobiety mają tak a mężczyźni tak”.
Napewno istnieją jakieś częstsze i rzadsze schematy u obu płci, ale to nie zmienia faktu, że u całej ludzkości istnieje całe spektrum zachowań i potrzeb.

To nie tylko tyczy się tego wątku, często padają takie sformuowania od samych kobiet, że „u nas to wygląda tak a tak” - zupełnie, jakby na swoim doświadczeniu mogły ocenić stan połowy ludzkości. No to tak nie działa, a na dodatek sugeruje, że jak ktoś ma inczej to nie jest kobietą:P

Myślę, że zamiast „u nas kobiet” lepiej napisać „u mnie to…” . Serio nie siedzimy w głowach innych jednostek tylko dlatego, że mamy takie same organy płciowe.

No i tak samo z tym szergowaniem u drugiej płci
Demiseksualność jak najbardziej istnieje też u mężczyzn, tak samo jak sapioseksualność.
W ogóle strasznie mi się podoba to połączenie sformuowane przez Sarę - możnaby z tego zrobić skrót sapio-demi;)
No i są wśród kobiet jednostki, które czerpią autentyczną przyjemność z seksu bez powiązań emocjonalno-intelektualnych.
Są też nimfomanki i nimofomani, tak samo jak aseksualne osoby obu płci.

Tak więc myślę Rakastankielnia że wszystko w porządku z Twoim podejściem, nie ma co się wdawać w dyskusje, że jest jakaś jedna jedyna słuszna wersja seksualności dla kobiet i mężczyzn.
Po prostu relacja popędu do innych sfer psychiki oraz jego natężenie to strasznie indywidualna sprawa.

No i dyskusja byłaby o wiele ciekawsza, jeśli zaprzestaniemy tak ordynarnie płytkich uproszczeń wink

Masz rację, są kobiety, które ściągają z ulicy facetów na seks, ale mówiąc o kobietach, mam na myśli inne kobiety, które z obserwacji wynika, są w większości, bo my różnimy się od facetów w wielu aspektach. A być może jest 50/50 jeśli chodzi o seks, tak samo jeśli chodzi o zdrady.

108

Odp: Zakochanie
wieka napisał/a:

bo my różnimy się od facetów w wielu aspektach

Przepraszam, że to napiszę, to jest pitolenie dla samego pitolenia. Wiele oporów kobiet zostało złamanych i będzie łamanych, bo młode chopy wszystkiego nie dadzą rady obskoczyć. W czasie I i II wojny światowej kobiety musiały iść do fabryk produkować bombki i nieźle im to szło. Kobiety mogą być kierowcami autobusów i Tirów? Mogą. Czy mogą kłaść płytki? Mogą. Do woja w większym zakresie mogą iść? Mogą.
Ale pitolenie zawsze będzie, że w niewygodnych aspektach różnią się od mężczyzn.

109

Odp: Zakochanie
Legat napisał/a:
wieka napisał/a:

bo my różnimy się od facetów w wielu aspektach

Przepraszam, że to napiszę, to jest pitolenie dla samego pitolenia. Wiele oporów kobiet zostało złamanych i będzie łamanych, bo młode chopy wszystkiego nie dadzą rady obskoczyć. W czasie I i II wojny światowej kobiety musiały iść do fabryk produkować bombki i nieźle im to szło. Kobiety mogą być kierowcami autobusów i Tirów? Mogą. Czy mogą kłaść płytki? Mogą. Do woja w większym zakresie mogą iść? Mogą.
Ale pitolenie zawsze będzie, że w niewygodnych aspektach różnią się od mężczyzn.

Pitoleniem też jest mówienie, że kobiety nie różnią się od mężczyzn w wielu aspektach.

Akurat tu nie mówimy o pracy.

110

Odp: Zakochanie
wieka napisał/a:

Pitoleniem też jest mówienie, że kobiety nie różnią się od mężczyzn w wielu aspektach.

Akurat tu nie mówimy o pracy.

A w czym się różnią? Jeżeli przebywają w tym samym środowisku np. biurowym co mężczyźni, to nie różnią się niczym. Też w końcu zaczynają zdradzać swoich mężów, bo kolega w pracy wypoczęty, ładnie ubrany, zagaduje, uśmiecha się. Tu jest taka sama zasada jak u facetów.

111 Ostatnio edytowany przez Husky (2023-04-24 09:57:12)

Odp: Zakochanie
Legat napisał/a:
wieka napisał/a:

bo my różnimy się od facetów w wielu aspektach

Przepraszam, że to napiszę, to jest pitolenie dla samego pitolenia. Wiele oporów kobiet zostało złamanych i będzie łamanych, bo młode chopy wszystkiego nie dadzą rady obskoczyć. W czasie I i II wojny światowej kobiety musiały iść do fabryk produkować bombki i nieźle im to szło. Kobiety mogą być kierowcami autobusów i Tirów? Mogą. Czy mogą kłaść płytki? Mogą. Do woja w większym zakresie mogą iść? Mogą.
Ale pitolenie zawsze będzie, że w niewygodnych aspektach różnią się od mężczyzn.

Nie nazwałabym w przypadku Wieki tego „pitoleniem” bo chodziło o inny obszar różnic, ale generalnie zgadzam się z Tobą Legat:)
Szczególnie w kwestii tego wojska. Wiem, że to niepopularna opinia (chociaż nie mam pojęcia dlaczego), ale STRASZNIE mnie drażni, kiedy w sytuacjach wojennych zaczyna się używać takiego zestawienia „kobiety i dzieci”. No żesz no, przecież to jest uwłaczające. Nie widzę żednego powodu, dla jakiego nie miałoby się zrównać obowiązków wojskowych (jak w Izraelu z tego co kojarzę). Często pada argument z opieki nad dziećmi, co rozumiem, jeśli dziecko jest bardzo małe (karmienie piersią), ale to dotyczy strasznie krótkiego okresu, a potem? Można by wprowadzić wybór, które z rodziców jest bardziej zaangażowane w opiekę i zostawić im wybór, kto na wojnie zostaje, a kto wyjeźdża. Znam wielu mężczyzn, którzy by się absolutnie do walki nie nadawało lepiej, niż ich partnerki.

Przepraszam za off top, ale to w ramach poruszenia równouprawnienia, które jest dla mnie bardzo ważne:)

Co do tych różnic, to one często są podkręcane przez uproszczony przekaz. Często badania nad nimi wykazują przewagę w czymś dosłownie o PARĘ PROCENT i potem z takiej nic nie znaczącej różnicy (na skutek nagłówków) robimy uogólnienie na połowę populacji, że gorzej sobie radzi z przestrzenią, z logiką, z czymkolwiek. A potem nawet w szkołach nauczycielki to podkręcają - na przykład ja byłam obrażana przez panią od WFu, że szłam grać w nogę, bo to „nie dziewczęce” (podobne tekty padały też na przedmiotach ścisłych i wielu innych aspektach wychowawczych, które w mniej odpornych dziewczynach kształtowało „jedynie słuszne” przekonania)

Ale nawet załóżmy, że jestem w jakichś kwestiach w olbrzymiej mniejszości (nie znam dobrze na żywo zbyt wielu kobiet, mogę tylko przypuszczać po opiniach użytkowniczek, że moje podejście do wielu spraw jest odmienne od ogółu). No ciągle nie uważam, że uogólnianie tych cech ogółu na „my kobiety mamy tak” jest nieprzyjemne.

To tak, jakby stwierdzić, że „my ludzie posiadamy ciemne włosy” bo większość ludzkości faktycznie posiada ciemne włosy (żeby nie wspomnieć o koncepcjach, że ludzie mają białą skórę).
Czy nie lepiej powiedzieć, żeby zachować tę prawdę o większości, że ludzkość generalnie, albo na ogół posiada ciemne włosy?

Tylko błagam, nie odbierajcie tego jako potrzeby jakiejś poprawności politycznej, ja tylko chcę tą dyskusję trochę zniuansować, żeby było miejsce na pogłębienie myśli smile

Jestem przekonana, że wszyscy tutaj jesteśmy bardzo różni i fajnie byłoby te nasze odmienności powyciągać.
Kiedy piszemy o własnych doświadczeniach w kwestii zakochania i seksualności to nagle okazuje się, że masa osób nie wpisuje się w te proste uogólnienia - moim zdaniem jest to szalenie ciekawe. Mam nadzieję, że dla was również

112 Ostatnio edytowany przez Husky (2023-04-24 10:15:40)

Odp: Zakochanie
Adeline40 napisał/a:

Oblechowate komplementy..to raczej Janusze rzucają do mlodych panienek, a zakładam że Husky raczej się z rówieśnikami umawiasz? Czy ze starszymi?

Napisalaś  że moglabyś się spotykać na  gruncie nierandkowym, bo na randkowym czujesz się niekomfortowo.
Jednak z tego co widzę masz 30 lat, więc raczej mężczyźni będą oczekiwać tego kontekstu, który Cię drażni.
Teraz rozumiem skąd wątek: liczysz na to, że pojawi się ktoś do kogo będziesz mieć inne nastawienie..
Jeżeli spotykasz wielu mężczyzn i żaden Cię nie kręci, to może być trudno.
A może jesteś jednak aseksualna po prostu?
Przepraszam, nie wiem czy  byłaś w związku w ogóle kiedyś, czy ktoś Cię seksualnie fascynował..

Jakoś przegapiłam twój post Adeline, przepraszam, że dopiero teraz.
Wydaje mi się, że nie przeczytałaś dokładnie wątku - jak najbardziej byłam w związkach i jak najbardziej miałam w życiu udany seks. Nie mniej cała sprawa rozchodzi się o to, że nikt mnie nigdy seksualnie nie zainteresował po za tymi konkretnymi paroma jednostkami, w których się w życiu zakochałam (a potem, kiedy motyli odfrunęły pożądanie również pozostało, ale tylko do obiektu mojej miłości).

I źle rozumiesz cel wątku - chciałam poznać podejście do tematu innych kobiet (chociaż mężczyźni też są mile widziani z opiniami u doświadczeniami), żeby się trochę bardziej przyjrzeć, jak to u innych działa, jak moje podejście wpisuje się w schematy, no i może nawiązać nić porozumienia z osobami, które mają podobnie (tu na przykład cudownie było przeczytać posty Sary:)

Mam nadzieję, że teraz lepiej rozumiesz w czym rzecz.
Ciekawa jestem jak u Ciebie wygląda połączenie albo rozdzielność zakochania i seksualności

edit.
Odnośnie tego, że te komplementy brzmią oblechowato… No właśnie kwestia tego kto mówi. Jak jakiś nieznajomy, albo natrętny kolega, to oczywiście fuj, ALE kiedy byłam zakochana i obiekt moich westchnień powiedział uciekając wzrokiem, że ma przy mnie problemy z koncentracją (wcześniej przytoczony przeze mnie rodzaj komplementu) to nogi się pode mną ugieły i absolutnie nie odebrałam tego jako „oblechowate” -to jest ta różnica w odbiorze wink

113

Odp: Zakochanie
Legat napisał/a:
wieka napisał/a:

bo my różnimy się od facetów w wielu aspektach

Przepraszam, że to napiszę, to jest pitolenie dla samego pitolenia. Wiele oporów kobiet zostało złamanych i będzie łamanych, bo młode chopy wszystkiego nie dadzą rady obskoczyć. W czasie I i II wojny światowej kobiety musiały iść do fabryk produkować bombki i nieźle im to szło. Kobiety mogą być kierowcami autobusów i Tirów? Mogą. Czy mogą kłaść płytki? Mogą. Do woja w większym zakresie mogą iść? Mogą.
Ale pitolenie zawsze będzie, że w niewygodnych aspektach różnią się od mężczyzn.

Nie wiedziałam, że jesteś skrajnym feministą Legat wink

114

Odp: Zakochanie
M!ri napisał/a:
Legat napisał/a:
wieka napisał/a:

bo my różnimy się od facetów w wielu aspektach

Przepraszam, że to napiszę, to jest pitolenie dla samego pitolenia. Wiele oporów kobiet zostało złamanych i będzie łamanych, bo młode chopy wszystkiego nie dadzą rady obskoczyć. W czasie I i II wojny światowej kobiety musiały iść do fabryk produkować bombki i nieźle im to szło. Kobiety mogą być kierowcami autobusów i Tirów? Mogą. Czy mogą kłaść płytki? Mogą. Do woja w większym zakresie mogą iść? Mogą.
Ale pitolenie zawsze będzie, że w niewygodnych aspektach różnią się od mężczyzn.

Nie wiedziałam, że jesteś skrajnym feministą Legat wink

Dlaczego skrajną?
Równość nie jest skrajnością,
a Legat to kobieta smile

115 Ostatnio edytowany przez Husky (2023-04-24 10:27:48)

Odp: Zakochanie
Agnes76 napisał/a:
M!ri napisał/a:
Legat napisał/a:

Przepraszam, że to napiszę, to jest pitolenie dla samego pitolenia. Wiele oporów kobiet zostało złamanych i będzie łamanych, bo młode chopy wszystkiego nie dadzą rady obskoczyć. W czasie I i II wojny światowej kobiety musiały iść do fabryk produkować bombki i nieźle im to szło. Kobiety mogą być kierowcami autobusów i Tirów? Mogą. Czy mogą kłaść płytki? Mogą. Do woja w większym zakresie mogą iść? Mogą.
Ale pitolenie zawsze będzie, że w niewygodnych aspektach różnią się od mężczyzn.

Nie wiedziałam, że jesteś skrajnym feministą Legat wink

Dlaczego skrajną?
Równość nie jest skrajnością,
a Legat to kobieta smile

Jak miło, że ktoś też nie postrzega tego jako skrajność tylko zwykłą równość big_smile
Serio kobieta?
Znacie się na żywo?:)

116

Odp: Zakochanie
Husky napisał/a:
Legat napisał/a:
wieka napisał/a:

bo my różnimy się od facetów w wielu aspektach

Przepraszam, że to napiszę, to jest pitolenie dla samego pitolenia. Wiele oporów kobiet zostało złamanych i będzie łamanych, bo młode chopy wszystkiego nie dadzą rady obskoczyć. W czasie I i II wojny światowej kobiety musiały iść do fabryk produkować bombki i nieźle im to szło. Kobiety mogą być kierowcami autobusów i Tirów? Mogą. Czy mogą kłaść płytki? Mogą. Do woja w większym zakresie mogą iść? Mogą.
Ale pitolenie zawsze będzie, że w niewygodnych aspektach różnią się od mężczyzn.

Nie nazwałabym w przypadku Wieki tego „pitoleniem” bo chodziło o inny obszar różnic, ale generalnie zgadzam się z Tobą Legat:)
Szczególnie w kwestii tego wojska. Wiem, że to niepopularna opinia (chociaż nie mam pojęcia dlaczego), ale STRASZNIE mnie drażni, kiedy w sytuacjach wojennych zaczyna się używać takiego zestawienia „kobiety i dzieci”. No żesz no, przecież to jest uwłaczające. Nie widzę żednego powodu, dla jakiego nie miałoby się zrównać obowiązków wojskowych (jak w Izraelu z tego co kojarzę). Często pada argument z opieki nad dziećmi, co rozumiem, jeśli dziecko jest bardzo małe (karmienie piersią), ale to dotyczy strasznie krótkiego okresu, a potem? Można by wprowadzić wybór, które z rodziców jest bardziej zaangażowane w opiekę i zostawić im wybór, kto na wojnie zostaje, a kto wyjeźdża. Znam wielu mężczyzn, którzy by się absolutnie do walki nie nadawało lepiej, niż ich partnerki.

Przepraszam za off top, ale to w ramach poruszenia równouprawnienia, które jest dla mnie bardzo ważne:)

Co do tych różnic, to one często są podkręcane przez uproszczony przekaz. Często badania nad nimi wykazują przewagę w czymś dosłownie o PARĘ PROCENT i potem z takiej nic nie znaczącej różnicy (na skutek nagłówków) robimy uogólnienie na połowę populacji, że gorzej sobie radzi z przestrzenią, z logiką, z czymkolwiek. A potem nawet w szkołach nauczycielki to podkręcają - na przykład ja byłam obrażana przez panią od WFu, że szłam grać w nogę, bo to „nie dziewczęce” (podobne tekty padały też na przedmiotach ścisłych i wielu innych aspektach wychowawczych, które w mniej odpornych dziewczynach kształtowało „jedynie słuszne” przekonania)

Ale nawet załóżmy, że jestem w jakichś kwestiach w olbrzymiej mniejszości (nie znam dobrze na żywo zbyt wielu kobiet, mogę tylko przypuszczać po opiniach użytkowniczek, że moje podejście do wielu spraw jest odmienne od ogółu). No ciągle nie uważam, że uogólnianie tych cech ogółu na „my kobiety mamy tak” jest nieprzyjemne.

To tak, jakby stwierdzić, że „my ludzie posiadamy ciemne włosy” bo większość ludzkości faktycznie posiada ciemne włosy (żeby nie wspomnieć o koncepcjach, że ludzie mają białą skórę).
Czy nie lepiej powiedzieć, żeby zachować tę prawdę o większości, że ludzkość generalnie, albo na ogół posiada ciemne włosy?

Tylko błagam, nie odbierajcie tego jako potrzeby jakiejś poprawności politycznej, ja tylko chcę tą dyskusję trochę zniuansować, żeby było miejsce na pogłębienie myśli smile

Jestem przekonana, że wszyscy tutaj jesteśmy bardzo różni i fajnie byłoby te nasze odmienności powyciągać.
Kiedy piszemy o własnych doświadczeniach w kwestii zakochania i seksualności to nagle okazuje się, że masa osób nie wpisuje się w te proste uogólnienia - moim zdaniem jest to szalenie ciekawe. Mam nadzieję, że dla was również

I po raz kolejny muszę się z Tobą zgodzić, podpisuję się w 100% smile to tak jak z tymi wypowiedziami Korwina, że kobiety są mniej inteligentne. No niby są, tylko że różnica jest minimalna i sprowadza się do tego, że wśród kobiet jest mniej jednostek wybitnych, ale też i mniej skrajnie głupich. Btw, kiedy ja używałem na forum określenia "na ogół", to też było źle, bo generalizuję tongue

117

Odp: Zakochanie
Agnes76 napisał/a:
M!ri napisał/a:
Legat napisał/a:

Przepraszam, że to napiszę, to jest pitolenie dla samego pitolenia. Wiele oporów kobiet zostało złamanych i będzie łamanych, bo młode chopy wszystkiego nie dadzą rady obskoczyć. W czasie I i II wojny światowej kobiety musiały iść do fabryk produkować bombki i nieźle im to szło. Kobiety mogą być kierowcami autobusów i Tirów? Mogą. Czy mogą kłaść płytki? Mogą. Do woja w większym zakresie mogą iść? Mogą.
Ale pitolenie zawsze będzie, że w niewygodnych aspektach różnią się od mężczyzn.

Nie wiedziałam, że jesteś skrajnym feministą Legat wink

Dlaczego skrajną?
Równość nie jest skrajnością,
a Legat to kobieta smile

A gadanie że nie różnimy się absolutnie niczym nie jest skrajnością?

118

Odp: Zakochanie

Ale tak serio drogie panie.
Znacie w realu, podkreślam w realu, facetów którzy nie popierali by równouprawnienia i samostanowienia kobiet?
Którzy wygłaszali by jakieś popierdolone tezy w towarzystwie, sprowadzające role kobiety do garów i opieki nad dziećmi?
Bo przyznam,że ja takich nie znam.
Niestety mamy nawyk przerzucania przestrzeni internetowej, na ta realną.
Bo czy sa kobiety którym robi sie mokro na widok  turka-chada, i które porzucą faceta, gdy tylko mu sie powinie noga w interesach?
Niestety sa, ale czytając wypowiedzi niektórych panów na niektórych forach, to na świecie istnieją tylko takie kobiety.
Czy sa faceci którzy porzucają swoje zony, tylko dla tego że ich piersi czy pośladki straciły jędrność, i znajdują sobie jakieś studentki do używania?
Niestety sa
ale znów, czytając wypowiedzi niektórych pan, na niektórych forach, można odneis wrażenie, że każdy facet na pewno, na 100% porzuci cie dla młodszej.

119

Odp: Zakochanie
Szeptuch napisał/a:

Ale tak serio drogie panie.
Znacie w realu, podkreślam w realu, facetów którzy nie popierali by równouprawnienia i samostanowienia kobiet?
Którzy wygłaszali by jakieś popierdolone tezy w towarzystwie, sprowadzające role kobiety do garów i opieki nad dziećmi?

Niestety znam takich którzy popierają ludzi wygłaszających takie tezy.

120

Odp: Zakochanie
M!ri napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Ale tak serio drogie panie.
Znacie w realu, podkreślam w realu, facetów którzy nie popierali by równouprawnienia i samostanowienia kobiet?
Którzy wygłaszali by jakieś popierdolone tezy w towarzystwie, sprowadzające role kobiety do garów i opieki nad dziećmi?

Niestety znam takich którzy popierają ludzi wygłaszających takie tezy.

Popieranie kogoś nie oznacza zgadzania się z nim w każdej kwestii.

121

Odp: Zakochanie
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
M!ri napisał/a:

Nie wiedziałam, że jesteś skrajnym feministą Legat wink

Dlaczego skrajną?
Równość nie jest skrajnością,
a Legat to kobieta smile

A gadanie że nie różnimy się absolutnie niczym nie jest skrajnością?

Różnice SĄ, ale na wielu różnych płaszczyznach i wynikają z całej masy uwarunkowań (kapitału społecznego, pochodzenia, neurotypowości bądź atypowości, typu osobowości, wychowania, uwarunkowań fizycznych), dlatego sprowadzanie owych różnic tylko do posiadanego organu płciowego bardziej zaburza obraz, niż pomaga w lepszym rozumieniu świata.

Opieranie się tylko na kryterium płciowym i to w tylu kwestiach podsumowujących charakter/osobowość i dążenia człowieka jest też bardzo niebezepieczne społecznie, bo nakręca myślenie tożsamościowe i idącą za tym wrogość (zwłaszcza do wszelkich odstępstw od tych odgórnie przyjętych norm)

122 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-04-24 12:32:27)

Odp: Zakochanie
Husky napisał/a:
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Dlaczego skrajną?
Równość nie jest skrajnością,
a Legat to kobieta smile

A gadanie że nie różnimy się absolutnie niczym nie jest skrajnością?

Różnice SĄ, ale na wielu różnych płaszczyznach i wynikają z całej masy uwarunkowań (kapitału społecznego, pochodzenia, neurotypowości bądź atypowości, typu osobowości, wychowania, uwarunkowań fizycznych), dlatego sprowadzanie owych różnic tylko do posiadanego organu płciowego bardziej zaburza obraz, niż pomaga w lepszym rozumieniu świata.

Opieranie się tylko na kryterium płciowym i to w tylu kwestiach podsumowujących charakter/osobowość i dążenia człowieka jest też bardzo niebezepieczne społecznie, bo nakręca myślenie tożsamościowe i idącą za tym wrogość (zwłaszcza do wszelkich odstępstw od tych odgórnie przyjętych norm)

Tyle, że zdolności poznawcze człowieka są ograniczone, więc docierające do nas bodźce i informacje są upraszczane, a w tej sytuacji kategoryzacja i typizacja z uwagi na łatwość podziału ze względu na płeć jest procesem naturalnym i automatycznym, gdyż ułatwia kontakty i pomaga zapamiętywać wzorce interakcji społecznych, przyspiesza formułowanie opinii oraz wniosków o innych ludziach. Tak działa nasz mózg „na skróty”. Nazywa się to też często „skąpcem poznawczym”.
Ale są i dobre wiadomości. Naukowcy wykazali, że w myśleniu o danej osobie nie wykorzystuje się stereotypów płci, jeśli są dostępne indywidualne informacje na jej temat.

123

Odp: Zakochanie
Agnes76 napisał/a:

a Legat to kobieta smile

Skoro mówimy o różnych płaszczyznach. Jak mawiał uczeń Kabały, z punktu widzenia Boga, wszyscy jesteśmy kobietami. smile

124 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2023-04-24 13:17:46)

Odp: Zakochanie

Przeczytawszy i przemyślawszy Wasz odpowiedzi przyznaję Wam jednak rację:) Tak, kobiety również są różne. Sama przecież byłam w kilkumiesięcznym romansie z młodszym mezczyzna, gdzie chodziło mi tylko o seks i nie poczułam żadnej głębszej więzi emocjonalnej oprócz oczywiscie sympatii, zainteresowania etc. Napisałam to poprzednio, bo wydaje mi się, że jednak duża WIĘKSZOŚĆ mężczyzn łatwo odziela seks od uczuć, a WIĘKSZOŚĆ kobiet tego nie robi. Co nie znaczy, że w obu grupach nie znajdą się osoby mające inaczej. ALe może nie ma sensu tak upraszczać tego i po prostu założyć, że jest różnie.
Niemniej - czytając o służbie wojskowej kobiet i zrównywania się również w stereotypowo "męskich" domenach - to tu jednak mam zgrzyt. Bo cały czas mówimy o ZRÓWNYWANIU się. A to nie o to chodzi. Przeciętna kobieta JEST słabsza fizycznie od przeciętnego mężczyzny. Fakty, nauka. Za to mężczyzna nie rodzi dzieci. Wiec po co sobie nawzajem narzucac wymagania mające "zrównywać" zamiast DOCENIĆ naszą różnorodność? Zarówno to, w czym mężczyźni są lepsi i to, w czym kobiety są lepsze. Ja moim dzieciom (chłopiec i dziewczynka) zawsze tłumaczę że są różne, ale tak samo ważne i takie same prawa mają. Ale kobiety zazwyczaj lepiej odnajdują się na przykłąd w zawodach, gdzie potrzebna relacyjność i empatia, a gorzej w obciążających fizycznie. Po co na siłę udowadniać, ze ja - drobna kobieta która waży niecałe 60kg będę tak samo wyjmowała ludzi spod gruzów jak umięśniony facet? Nie będę. Ale za to lepiej zorganizuję event, ogarnę budżet i tak dalej....Ta twarz feminizmu mnie strasznie razi właśnie. Czytałam kiedys artykuł, który traktował o kobietach na menedżerskich stanowsikach. I z jakichś badań wyszło, że często one próbują upodobnić się do męskich zachowań, by w tym środowisku mieć autorytet i moc być wysłuchane. Zakładają taka maskę twardych, bezkompromisowych. I zamiast wykorzystać swoje osobiste zasoby, których wlasnie faceci mniej mają i z nich uczynić atut i uzupełnić zespół o nie - to one próbują zrównać się do mężczyzn! Cóż za strata potencjału dla całego zespołu! Przecież to nie o to chodzi.

125

Odp: Zakochanie

Wydaje mi się Pain, że niewłaściwie odbierasz ZRÓWNYWANIE. Przecież nie chodzi o to, żeby kobiety upodobniały się do mężczyzn i na odwrót, ale o to, żeby wyrównywać szanse i możliwości wyboru tego, kim się jest, jakim się jest, jak się żyje bez względu na płeć.
Niech facet na urlopie wychowawczym czy kobieta w wojsku nie spotyka się z dezaprobatą czy ironicznymi uśmieszkami.

126

Odp: Zakochanie
MagdaLena1111 napisał/a:

Wydaje mi się Pain, że niewłaściwie odbierasz ZRÓWNYWANIE. Przecież nie chodzi o to, żeby kobiety upodobniały się do mężczyzn i na odwrót, ale o to, żeby wyrównywać szanse i możliwości wyboru tego, kim się jest, jakim się jest, jak się żyje bez względu na płeć.
Niech facet na urlopie wychowawczym czy kobieta w wojsku nie spotyka się z dezaprobatą czy ironicznymi uśmieszkami.

Ależ oczywiście! Jestem ostatnia osobą, która chciałaby kobiety sadzać w z góry ustalonych rolach! Uważam, że poza okresem karmienia piersią, pierwszych miesięcy - mężczyzna ma takie same zasoby, żeby się zajmować dzieckiem. Zresztą dowodem moich przekonań jest to, że na połowę czasu w miesiącu powierzam dzieci ex mężowi i nie uważam, żeby sobie źle radził. Ogarnia, daje radę, jest dobrym ojcem. Wcześniej nie musiał, teraz musi i się nauczył:)
Mi chodziło o taki sztandar, że jak kobieta się postara to będzie zawsze i wszędzie tak samo mogła jak facet. Dałam przykład prac, gdzie uważam, że niestety uwarunkowania fizyczne kobiety są minusem. I nie ma o co się oburzać - po prostu w tych zawodach łatwiej będzie facetom. Oczywiście jeśli jakaś kobieta bardzo chce to droga wolna - niech idzie po swoje i będzie tym strażakiem  czy budowlańcem.

127 Ostatnio edytowany przez stodwa (2023-04-24 14:38:13)

Odp: Zakochanie

Ale wy nie rozumiecie że jesteście traktowane równo, tylko nie spełniacie wymagań, nie jesteście w stanie np. być cały miesiąc na wysokich obrotach to już was dyskwalifikuje na wieli płaszczyznach i tu nie chodzi oto kto jest lepszy tylko chodzi o bezpieczeństwo, ekonomię itd. jakiś malutki procent kobiet próbuje na siłę wyprowadzić was w pole, piszecie że kobiety pracowały w fabrykach i jeździły na traktorach, a nie zastanawiałyście się jak to wpłynęło na rozwój kobiet? nie pomyślałyście jak to wpłynęło na wychowanie kolejnych pokoleń? przecież takie zmiany widać dopiero w drugim pokoleniu najczęściej czyli to co się teraz wyprawia z ludźmi to mogą być właśnie rzeczy wywołane tym że kobiety zasuwały jak chłopy, a za dwa pokolenia będziecie świadkami tego co obecnie wychowane kobiety zgotowały swoim dzieciom i według mnie nie będzie to nic dobrego, widać to już po demografii, problemach psychicznych i całej masie zachowań niszczących ludzi.

128

Odp: Zakochanie
PainIsFinite napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Wydaje mi się Pain, że niewłaściwie odbierasz ZRÓWNYWANIE. Przecież nie chodzi o to, żeby kobiety upodobniały się do mężczyzn i na odwrót, ale o to, żeby wyrównywać szanse i możliwości wyboru tego, kim się jest, jakim się jest, jak się żyje bez względu na płeć.
Niech facet na urlopie wychowawczym czy kobieta w wojsku nie spotyka się z dezaprobatą czy ironicznymi uśmieszkami.

Ależ oczywiście! Jestem ostatnia osobą, która chciałaby kobiety sadzać w z góry ustalonych rolach! Uważam, że poza okresem karmienia piersią, pierwszych miesięcy - mężczyzna ma takie same zasoby, żeby się zajmować dzieckiem. Zresztą dowodem moich przekonań jest to, że na połowę czasu w miesiącu powierzam dzieci ex mężowi i nie uważam, żeby sobie źle radził. Ogarnia, daje radę, jest dobrym ojcem. Wcześniej nie musiał, teraz musi i się nauczył:)
Mi chodziło o taki sztandar, że jak kobieta się postara to będzie zawsze i wszędzie tak samo mogła jak facet. Dałam przykład prac, gdzie uważam, że niestety uwarunkowania fizyczne kobiety są minusem. I nie ma o co się oburzać - po prostu w tych zawodach łatwiej będzie facetom. Oczywiście jeśli jakaś kobieta bardzo chce to droga wolna - niech idzie po swoje i będzie tym strażakiem  czy budowlańcem.

Przyjemnie się czyta wasze wyważone posty!:D
Pain, generalnie i statystycznie to oczywiście, że kobiety są słabsze fizycznie, ale też jak zestawimy Agatę Wróbel z takim Krzysztofem Bosakiem to jednak statystyki ciężko tu przyłożyć. Więc co do zasady lepiej przy myśleniu o tym, kto się do danej pracy nadaje, patrzeć po prostu na konkretnego człowieka, a płeć zostawić na bok (przy czym cały czas zachowujemy prawo do powiedzenia „generalnie mężczyźni są silniejsi” - no prawda to wink )

Co do samego wojska to pamiętajmy też, że charakter wojny mocno się zmieni - poza siłowym bieganiem z karabinem jest mnóstwo rodzajów zadań, do których wręcz lepiej kobieta by się sprawdziła (na przykład do czołgu są ograniczenia wzrostu i im drobniejszy człowiek tym lepiej się na czołgistę nadaje).

Myślę też, że elementy służby wojskowej kobiet to zwyczajne bycie też fair wobec mężczyzn tak na tle czysto społecznym. Sądzę, że brak obowiązku narażania swojego życia w sytuacji krytycznej to niesamowity przywilej, ale niczym nieuzasadniony - trudno będzie walczyć z narastającą radykalizacją środowisk incelskich, jeśli pewnych rzeczy nie będziemy wyrównywać też od tej strony.

I oczywiście napisałaś, że „jak ktoś bardzo chce to droga wolna, niech sobie będzie” ale jednak jest w tym coś protekcjonalnego, jakby fanaberia, że jednak nie uznajesz tego za pełnoprawny wybór osoby, która może się do danego zadania nadawać nawet lepiej, niż niejeden mężczyzna. Że są jednostki kobiece, które po prostu mają lepsze uwarunkowania fizyczne, niż określeni mężczyźni.

No i w drugą stronę - są ojcowie, którzy dużo bardziej poświęcają się wychowaniu niż matki, albo zostają pielęgniarzami bo mają więcej empatii od niejednej kobiety.


Chodzi o to, żeby ta świadomość ogólnych statystyk nie przesłoniła PEŁNOPRAWNEJ odmienności jednostek, które mogą niezależnie od płci naprawdę świetnie się nadawać na dane stanowisko.

No i mieć świadomość, że te różnice i statystyczne wyliczenia na ogół dotyczą strasznie małych liczb, a my na skutek uproszczonego przekazu traktujemy je jak zero-jedynkową wyrocznie.

129 Ostatnio edytowany przez stodwa (2023-04-24 14:41:38)

Odp: Zakochanie
Husky napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Wydaje mi się Pain, że niewłaściwie odbierasz ZRÓWNYWANIE. Przecież nie chodzi o to, żeby kobiety upodobniały się do mężczyzn i na odwrót, ale o to, żeby wyrównywać szanse i możliwości wyboru tego, kim się jest, jakim się jest, jak się żyje bez względu na płeć.
Niech facet na urlopie wychowawczym czy kobieta w wojsku nie spotyka się z dezaprobatą czy ironicznymi uśmieszkami.

Ależ oczywiście! Jestem ostatnia osobą, która chciałaby kobiety sadzać w z góry ustalonych rolach! Uważam, że poza okresem karmienia piersią, pierwszych miesięcy - mężczyzna ma takie same zasoby, żeby się zajmować dzieckiem. Zresztą dowodem moich przekonań jest to, że na połowę czasu w miesiącu powierzam dzieci ex mężowi i nie uważam, żeby sobie źle radził. Ogarnia, daje radę, jest dobrym ojcem. Wcześniej nie musiał, teraz musi i się nauczył:)
Mi chodziło o taki sztandar, że jak kobieta się postara to będzie zawsze i wszędzie tak samo mogła jak facet. Dałam przykład prac, gdzie uważam, że niestety uwarunkowania fizyczne kobiety są minusem. I nie ma o co się oburzać - po prostu w tych zawodach łatwiej będzie facetom. Oczywiście jeśli jakaś kobieta bardzo chce to droga wolna - niech idzie po swoje i będzie tym strażakiem  czy budowlańcem.

Przyjemnie się czyta wasze wyważone posty!:D
Pain, generalnie i statystycznie to oczywiście, że kobiety są słabsze fizycznie, ale też jak zestawimy Agatę Wróbel z takim Krzysztofem Bosakiem to jednak statystyki ciężko tu przyłożyć. Więc co do zasady lepiej przy myśleniu o tym, kto się do danej pracy nadaje, patrzeć po prostu na konkretnego człowieka, a płeć zostawić na bok (przy czym cały czas zachowujemy prawo do powiedzenia „generalnie mężczyźni są silniejsi” - no prawda to wink )

Co do samego wojska to pamiętajmy też, że charakter wojny mocno się zmieni - poza siłowym bieganiem z karabinem jest mnóstwo rodzajów zadań, do których wręcz lepiej kobieta by się sprawdziła (na przykład do czołgu są ograniczenia wzrostu i im drobniejszy człowiek tym lepiej się na czołgistę nadaje).

Myślę też, że elementy służby wojskowej kobiet to zwyczajne bycie też fair wobec mężczyzn tak na tle czysto społecznym. Sądzę, że brak obowiązku narażania swojego życia w sytuacji krytycznej to niesamowity przywilej, ale niczym nieuzasadniony - trudno będzie walczyć z narastającą radykalizacją środowisk incelskich, jeśli pewnych rzeczy nie będziemy wyrównywać też od tej strony.

I oczywiście napisałaś, że „jak ktoś bardzo chce to droga wolna, niech sobie będzie” ale jednak jest w tym coś protekcjonalnego, jakby fanaberia, że jednak nie uznajesz tego za pełnoprawny wybór osoby, która może się do danego zadania nadawać nawet lepiej, niż niejeden mężczyzna. Że są jednostki kobiece, które po prostu mają lepsze uwarunkowania fizyczne, niż określeni mężczyźni.

No i w drugą stronę - są ojcowie, którzy dużo bardziej poświęcają się wychowaniu niż matki, albo zostają pielęgniarzami bo mają więcej empatii od niejednej kobiety.


Chodzi o to, żeby ta świadomość ogólnych statystyk nie przesłoniła PEŁNOPRAWNEJ odmienności jednostek, które mogą niezależnie od płci naprawdę świetnie się nadawać na dane stanowisko.

No i mieć świadomość, że te różnice i statystyczne wyliczenia na ogół dotyczą strasznie małych liczb, a my na skutek uproszczonego przekazu traktujemy je jak zero-jedynkową wyrocznie.


Zapominasz o najważniejszym, kobieta nie jest w stanie utrzymać pełnych obrotów przez cały miesiąc i to jest jeden z głównych powodów dlaczego traktuje się was inaczej, a nawet jeżeli się znajdą takie kobiety którym to się uda to będą to pojedyncze przypadki, czy chciała byś żeby jakieś pojedyncze przypadki decydowały o większości?

130

Odp: Zakochanie
stodwa napisał/a:

Ale wy nie rozumiecie że jesteście traktowane równo, tylko nie spełniacie wymagań, nie jesteście w stanie np. być cały miesiąc na wysokich obrotach to już was dyskwalifikuje na wieli płaszczyznach i tu nie chodzi oto kto jest lepszy tylko chodzi o bezpieczeństwo, ekonomię itd.

Nie znam mężczyzny który może calutki miesiąc zasuwać na wysokich obrotach

Posty [ 66 do 130 z 146 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024