Tomasz daje się wkręcić jak dziecko. I jak dziecko potem szuka mamy, żeby się schować za jej wyrozumiałą niepomiernie spódnicą
Jak za opinią znajomych (taką samą, oczywiście). Bo koleżanka mu dokucza
Ale sam lepszy nie jest, choć bardzo chciałby to innym wmówić.
Ela sama sobie wkręca. Nie wiem jak postępować w takich sytuacjach. Nie mam na to wpływu. Być może nawet jestem Elą
I nie biorę jej leków 
A teraz napiszę jak ja widzę Autorkę Jest to oparte na moim rozumieniu ale również doświadczeniach, jak każdy, będę trochę spekulować ale być może będzie to dla Autorki wartościowy feedback?
Autorka w swoich poszukiwaniach duchowych jest jak szewc bez butów, jest w fazie słodko-pierdzącej, w fazie przeciekającej czakry korony, z ubytkami w czakrach niżej. Jest rozregulowana, prawdopodobnie rozstaniem, czego nie chce do siebie dopuścić. Próbuje to nazywać ładnymi określeniami, niejako sama sobie wkręca, że ją to nie obeszło a jednak musiał być w jej długoletnim związku taki moment od którego zaczęło się powoli wszystko psuć, gdzieś musiało być jakieś zranienie, choćby brakiem czasu czy zainteresowania partnera, które powiedzmy mogła przykrywać jakimiś zajęciami czy teoriami o wolności, przestrzeni, powietrzu... Opcji jest dużo. Teraz dość szybko po rozstaniu już jej brakuje mężczyzny u boku, co jest bardzo częstym deficytem u osoby, która nie jest oswojona ze swoim nowym stanem, czyli samotnością (brak związku). Więc szybko podejmuje próby powrotu do stanu bycia w związku, trochę panicznie (stąd tytuł wątku, bo poszukiwania nie dały szybkich i zadowalających efektów) mimo pozornego spokoju lecz nie znajduje odpowiedniego kandydata, co oczywiście może być kwestią trafu, ale trafu na chemię, zauroczenie a nie świadomości czego się chce a czego nie (co jej nagłe zwroty akcji oraz podejścia pokazują).
Kolejnym etapem moim zdaniem jest wzięcie tej brudnej, obscenicznej, wulgarnej nawet, prawdy na klatę. Ważne jest CO ktoś pisze, a JAK to tylko estetyczne (bądź nie) zabiegi stylistyczne. Jeśli jest automatyczny opór tylko dlatego, że napisane ostro a później jest utwardzenie się w tym oporze, to znaczy, że rozwój nie następuje. Jest blokada. Zamykamy się w słodko-pierdzącej bańce, jest nam tu wygodnie, bezpiecznie. Ok. Ale uduchowienie wymaga zejścia w najczarniejsze podziemia ludzkiej psyche, w ogóle świata natury, próba zrozumienia tego co nam się nie podoba, co nie pasuje do tej pięknej bajeczki o życiu w niebie na chmurce obok tygrysa, gdzie baranek z lwem się tulą do siebie...
W sprawie randki i pana inżyniera, szczerze, dla mnie wymaganie wyłączności padło za szybko. Osobiście źle bym się czuła, gdybym coś takiego usłyszała na pierwszych randkach, gdyż odebrałbym to jako brak zaufania choć jeszcze się nie znamy. Dla mnie jest to czerwona lampka, więc byłabym zaalarmowana i nie wiem czy udałoby się po tym jakoś tak spontanicznie poznawać i polubiać mocniej i mocniej. Jednak czułabym już presję z jego strony, niewspółmierną do poziomu zażyłości oraz obrazu jaki bym mogła stworzyć na swój temat jako "ta, co nie może, bo on nie chce". W sensie... Aktualnie bardzo bym się pilnowała aby nie dopuścić tego typu podlizywania się facetowi... Ale to dlatego, że mnie interesuje innego rodzaju relacja aktualnie. Taka do związku w którym musielibyśmy sobie nawzajem robić dobrze i wiązać sobie ręce mnie nie interesuje, stąd też moje zainteresowanie związkami ogólnie bardzo mocno spadło. A, że spotkanie kogoś o podobnej hmmm... energi nazwijmy to, kto byłby w moim życiu jakoś dużo częściej obecny, by można było z tego zbudować coś trwałego, nie jest pospolitym wydarzeniem i zdaję sobie z tego sprawę. Mimo wszystko wolę już nie wchodzić w związek obarczony lampkami choinkowymi, dlatego stan samotności z grubsza zaakceptowałam i myślę, że nie trzeba się ładować w pierwsze lepsze zauroczenie byle tylko z kimś być... Z drugiej strony każdy zbiera swoje własne doświadczenia, więc jeśli Autorka sama się wyciszy (na pewno wie jak to zrobić), wyciszy zarówno różowego konika hip hip hurra, oraz diabełka lub krytyka, jeśli nie da się pomiatać opiniami ludzi jak chorągiewka na wietrze, to będzie wiedzieć co robić, to jej doświadczenia, jej droga, jej decyzje, jej konsekwencje. Więc o ile nasz opinie mogą być pomocne o tyle nie polecam się nimi kierować, bo nikt z nas odpowiedzialności nie będzie za Autorkę brał.
Także, Autorko, mam taką sugestię: zdystansuj się do nas i naszych opinii, naszych przepychanek i płochej rozrywki. Używaj narzędzi, które masz, gdyż teraz będą Ci dużo bardziej potrzebne niż wcześniej. Czyli balansowanie czakr, tak? Medytacja, wyciszenie, wsłuchanie się w swoje ciało, ćwiczenia rozluźniające, trzeźwe spojrzenie na inżyniera... You know the drill.