Kiedyś przypadkowo zaczęłam słuchać programu informacyjnego i nie mogłam pojąc co z bzdury gada facet z okienka. Bredził jak potłuczony interpretując pokazywane wydarzenia. Nagle doznałam olśnienia - słuchałam jedynej słusznej telewizji.
I tym zgodnym akcentem zakończmy
Nie ma coś takiego, jak nie to nie...
Trzeba rozmawiać na argumenty, a jak ktoś ich nie ma to krzyczy...Czyli wymusza ustępstwa.
A normalnie każdy powinien zostać przy swoim zdaniu i po czasie wrócić do tematu.
Jak się nie da przekonać drugiej strony, to odpuścić do granicy akceptacji.
Ale muszą na siebie trafić osoby zrównoważone emocjonalnie, z kulturą osobistą.
Jak arabskiego pochodzenia i w Francji , to zapewne Marokańczyk. Pełno Marokańczyków zamieszkuje Francję.
Mają nawet własne "getta" w Francji.
Jak blondynka to każdy arab ma ochotę ją zaliczyć. Dla każdego araba biała blondynka to jest trofeum. Oczywiscie można z tym trofeum podzielić się z kolegami
No cóż widać już kobietka zakochana w słowach tego pana
Ciekawy jestem czy jest szyitą czy sunitą , bo od tego będzie zależało jej życie ..
Ja bardzo lubię kraje arabskie i świetnie się tam czuję , ale uwierz te kraje nie są dla kobiet.
Osobiście uważam że małżeństwo z muzułmaninem to szaleństwo , za które baaaaardzo szybko zapłaci olbrzymią cenę ..
Zobaczy co to związek niewiernej z muzułmaninem i co oznacza taki "związek".
Napiszę tylko jedno. Szukaj innego faceta , a tego faceta zostaw dla muzułmanki z jego rodzinnego kraju ..
Bo uwierz będzie "marzyła" za tymi awanturami , bo to co Cię czeka to te awantury to będzie niczym wyczekiwana nagroda ..
Masz problem autorko bo on się nie zmieni. To Ty będziesz się cofać aż plecami dotkniesz muru i co wtedy zrobisz?
Żyjecie we Francji tam już 10-15% społeczeństwa to muzułmanie którzy nie mają zamiaru się asymilować bo uważają zachód i nasze wartości za zgniłe - może nie wszyscy ale żaden tam się do tego nie przyzna.
W wątku Rity wypowiadała się kobieta która swojego męża poznała w Berlinie(też muzułmanin) i jak to określiła żeby mieli możliwość normalnie żyć musieli wyjechać do Polski - jego środowisko jest niereformowalne to taka kultura to taka religia.
Uważam że najlepszą opcją to rozstać się i to szybko z nadzieją że nie wybuchnie agresją gdy mu powiesz odchodzę.
Co ma być następne: myślozbrodnia?!
Ostatnio chyba w Anglii aresztowano kobietę która w myślach się modliła...czyli coś może być na rzeczy.
70 2023-01-06 16:01:04 Ostatnio edytowany przez MisYogi (2023-01-06 16:01:37)
A ja napisze tak...
Jednym z podstawowych wymagan dobrego i udanego zwiazku jest umiejestnosc wysluchania, rozmowy i WSPOLNEJ pracy nad rozwiazaniem danego problemu... Kazdy robi czasem bledy, ale bez tego zaden zwiazek nie ma szans, bo wczesniej czy pozniej zwiazek taki staje sie toksyczny.
Przeżyłam dwa związki, oba toksyczne. Zazwyczaj w takim związku na początku człowiek czuje się jak w bajce. Ta druga osoba zdaje być się tą wymodloną i wymarzoną. Niestety u mnie, jak i u Ciebie ta bańka pękła. Z doświadczenia powiem, że jeśli nie widzisz z tą osobą przyszłości, jego zachowania są dla Ciebie dziwne, raniące, nie do zaakceptowania to nie pchaj się w to. Im dłużej z nim będziesz tym ciężej będzie Ci wyjść z tej relacji. Nadal jego zachowania będą boleć, ale się do nich przyzwyczaisz. I przypuszczam, że wtedy naprawdę ciężko będzie Ci go opuścić.
Jak jego frustrują wiadomości i powodują wybuch krzyku to moim zdaniem facet jest odjechany na maksa. Widziałeś żeby ludzie krzyczeli na wiadomości w Tv?
To zależy kto kogo popiera i co ogląda TVP, czy TVN
A jak są mistrzostwa w piłce nożnej, to można przeczytać, że niektórzy telewizory wyrzucają przez okna
To zależy kto kogo popiera i co ogląda TVP, czy TVN
A jak są mistrzostwa w piłce nożnej, to można przeczytać, że niektórzy telewizory wyrzucają przez okna
![]()
![]()
Jak tvn to mu się nie dziwię a na poważnie wiesz że oni we Francji żyją?
Co do piłki to nie tylko poczytać ale i obejrzeć.
74 2023-01-07 02:48:47 Ostatnio edytowany przez shiro13 (2023-01-07 03:14:43)
nie wiem jak usunac post wiec nie zwracajcie na to uwagi XD
ja wiem że nie na temat ale nie wiem jak napisać post, właśnie założyłam konto i czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć jak to tu zrobić? nie widze nigdzie ten funkcji
ja wiem że nie na temat ale nie wiem jak napisać post, właśnie założyłam konto i czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć jak to tu zrobić? nie widze nigdzie ten funkcji
wchodzisz na netkobiety, klikasz na dział który cię interesuje np ""MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO" i po prawej stronie, tuż nad lista postów pojawia się opcja "Utwórz nowy temat", wtedy wyskoczy ci miejsce na wpisanie treści i tematu nowego posta.
Jakbym słyszał o mężu znajomej, Algierczyku. Mieszkają w Polsce już 30 lat, ale gość się nie zmienił.
Tak, on też krzyczy....oni już tacy są. Wrzeszczy przez telefon, wrzeszczy w dyskusji, i też "gada" do telewizora.
To są cholerycy, łatwo wpadają w złość ...wyzywają w kłótni....nawet czasem ręce podnoszą. A potem jak gdyby nigdy nic.
Są rodzinni, dbają o dom....a jak kobieta pozwoli to ją zdominują. Na zewnątrz przemili i serdeczni.
Tego nie zmienisz. Możesz brać faceta z "dobrodziejstwem inwentarza" i mieć dystans do jego specyficznego zachowania ... albo odpuścić związek.
Pamiętaj, że z czasem te zachowania będą cię coraz bardziej irytować. Znajoma odpuściła ale mieszkają razem i jakby osobno z incydentami co jakiś czas.
Cóż decyzja należy do ciebie.
Dziękuję jeszcze raz za przedstawione tak różne od siebie opinie. Nie wstydzę się swojego partnera więc mogę przyznać, że jest Francuzem marokańskiego pochodzenia. Nie żyjemy w żadnym getcie, mieszkamy razem w przeciętnej dzielnicy Francji. Odrabiam lekcję, czytam o Marokańczykach i póki co jestem pozytywnie zaskoczona bo czytam dużo plusów, ale faktycznie, nie słyną z punktualności i są głośni.
Agnes76, dziękuję za zwrócenie uwagi na to co napisałam, że traktuję mnie jak dziecko I wszystko by za mnie załatwiał co mi się nie podoba bo czuje się wtedy jakbym nie umiała ogarnąć własnego życia i czuje się bezwolna. On napewno chce dobrze bo tak jest nauczony... R_ita2 za Twój komentarz też dziękuję, może faktycznie nie mam charakteru do związku przedstawicielem odmiennej kultury bo masz rację, że jestem spokojną i wrażliwą osobą. Też zwróciłaś uwagę na kontrolę pod przykrywką troski. A ja dochodzę do wniosku, że oni są nauczeni tej opiekuńczości i im się wydaje, że robią dobrze.
Nowe_otwarcie, starałam mu się w cywilizowany sposób oznajmiać by na mnie nie krzyczał, nie wiem jakich slow uzywałam. Bo oprócz tego że krzyczy do telewizora, czy w rozmowie z innymi, mówi po prostu bardzo głośno jak się emocjonuje co mnie przytłacza. Mówił, że przesadzam co dla mnie jest umniejszaniem moich odczuć. Tekst "przesadzasz" działa na mnie jak płachta na byka i nawet mój spokój jest wtedy wystawiany na próbę. Więc chyba nie ma woli z jego strony by coś zmieniać.
Zwyczajny gość, mój partner właśnie tak się zachowuje, jest bardzo rodzinny i dba o naszą sytuację, nie ma pretensji że zarabiam o wiele mniej, pomaga mi i wspiera mnie, zawsze powtarza że nie akceptuje i nie toleruje przemocy, że o kobiety trzeba dbać i się troszczyć a nie krzywdzić. Ale nie rozumie, że krzykiem też mnie krzywdzi. Jest cholerykiem a ja sobie z tym nie radzę.
Jeszcze nie podjęłam próby rozmowy o krzyku ale trzymajcie za mnie kciuki. Jak to nie przyniesie rezultatów to wiem że muszę odejść bo nie uda mi się zaakceptować tego temperamentu i mentalności O.
"nie uda mi się zaakceptować tego temperamentu i mentalności "
Tym bardziej nie uda Ci się go zmienić, więc pozostaje niestety, odejść.
Dziękuję jeszcze raz za przedstawione tak różne od siebie opinie. Nie wstydzę się swojego partnera więc mogę przyznać, że jest Francuzem marokańskiego pochodzenia. Nie żyjemy w żadnym getcie, mieszkamy razem w przeciętnej dzielnicy Francji. Odrabiam lekcję, czytam o Marokańczykach i póki co jestem pozytywnie zaskoczona bo czytam dużo plusów, ale faktycznie, nie słyną z punktualności i są głośni.
Agnes76, dziękuję za zwrócenie uwagi na to co napisałam, że traktuję mnie jak dziecko I wszystko by za mnie załatwiał co mi się nie podoba bo czuje się wtedy jakbym nie umiała ogarnąć własnego życia i czuje się bezwolna. On napewno chce dobrze bo tak jest nauczony... R_ita2 za Twój komentarz też dziękuję, może faktycznie nie mam charakteru do związku przedstawicielem odmiennej kultury bo masz rację, że jestem spokojną i wrażliwą osobą. Też zwróciłaś uwagę na kontrolę pod przykrywką troski. A ja dochodzę do wniosku, że oni są nauczeni tej opiekuńczości i im się wydaje, że robią dobrze.
Nowe_otwarcie, starałam mu się w cywilizowany sposób oznajmiać by na mnie nie krzyczał, nie wiem jakich slow uzywałam. Bo oprócz tego że krzyczy do telewizora, czy w rozmowie z innymi, mówi po prostu bardzo głośno jak się emocjonuje co mnie przytłacza. Mówił, że przesadzam co dla mnie jest umniejszaniem moich odczuć. Tekst "przesadzasz" działa na mnie jak płachta na byka i nawet mój spokój jest wtedy wystawiany na próbę. Więc chyba nie ma woli z jego strony by coś zmieniać.
Zwyczajny gość, mój partner właśnie tak się zachowuje, jest bardzo rodzinny i dba o naszą sytuację, nie ma pretensji że zarabiam o wiele mniej, pomaga mi i wspiera mnie, zawsze powtarza że nie akceptuje i nie toleruje przemocy, że o kobiety trzeba dbać i się troszczyć a nie krzywdzić. Ale nie rozumie, że krzykiem też mnie krzywdzi. Jest cholerykiem a ja sobie z tym nie radzę.
Jeszcze nie podjęłam próby rozmowy o krzyku ale trzymajcie za mnie kciuki. Jak to nie przyniesie rezultatów to wiem że muszę odejść bo nie uda mi się zaakceptować tego temperamentu i mentalności O.
Piszesz że "odrabiasz pracę domową", ale w zestawieniu z kolejnymi tekstami "o tym działaniu jak płachta na byka" to mam wrażenie jakbym słyszał kultowe już teksty z Kogla-mogla "ja tam jestem za równouprawnieniem, ale kobieta ma słuchać męża" czy jeszcze dobitniejszy tekst Graczyka. Rozumiesz o co mi chodzi? Piszesz że przyjęłaś do wiadomości nasze informacje w kwestii różnic kulturowych, ale dalej widzę coś do poddaje w wątpliwość Twoją naturalną skłonność do kompromisu. A ja sam się przekonałem że życie z kobietą która nie uznaje czegoś takiego jak kompromis jest ciężkie. W Twoich dalszych zdaniach widać już bardzo kategoryczną postawę czyli "albo on się dostosuje albo nie widzę tego w ogóle". Może faktycznie tak powinnaś zrobić, a facet powinien znaleźć sobie kobietę, która będzie potrafiła docenić jego zalety (które zwłaszcza na tle swojej nacji niewątpliwie ma),a nie będzie robiła głównego punktu zapalnego z czegoś, co przy innych kwestiach może się jawić wręcz jako pierdoła.
Złota rada
On się NIE zmieni.Będzie taki jak teraz albo gorszy. .
Lady Loka, wiesz jak działa przepowiednia samosprawdzająca?
Właśnie tak: w co wierzysz, to masz !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bo to, że ludzie się nie zmieniają, to największa bzudra jaką słyszał świat..
R_ita2, chylę czoła. Jesteśmy reaktywni i o tej reaktywności wiemy więcej, niż kiedyś, kiedy dwie koncepcje (dziedziczenia i środowiskowa) szukały potwierdzeń.
W życiu społecznym zachodzą sprzężenia zwrotne, czyli postępujemy w taki sposób, który jest opłacalny (Erica Berne'a analiza transakcyjna jest krytykowana, ale godna uwagi, podobnie jak warta lektury jest jego książka "W co grają ludzie").
W większych grupach mamy mniejszą szansę zrealizować własne cele, bo to zależy od wielu wypadkowych. Z partnerem mamy większe szanse, dlatego warto doskonalić swoje umiejętności negocjacyjne, bo od nich wiele zależy.
Najczęściej to właśnie niewiara jest najważniejszą przeszkodą do osiągnięcia pozytywnych wyników, bo jak ktoś nie wierzy, to nawet nie próbuje. Drugą w kolejności przyczyną niepowodzenia jest niecierpliwość, a trzecią zafiksowanie na jednej metodzie, która wyklucza ciągłe doskonalenie siebie w poszukiwaniu alternatywnych sposobów.
Bo to, że ludzie się nie zmieniają, to największa bzudra jaką słyszał świat.
To prawda, zmieniają się......z reguły na gorsze
Z wiekiem stają się bardziej drażliwi, nietolerancyjni i upierdliwi....O duperele mogą toczyć wojny.
To co młodego nie rusza ...starszemu mocno przeszkadza. Takie są prawa dżungli
Acha i nie można mieszać charakteru z temperamentem....temperamentu osoby nie zmienisz.
R_ita2 napisał/a:Bo to, że ludzie się nie zmieniają, to największa bzudra jaką słyszał świat.
To prawda, zmieniają się......z reguły na gorsze
Z wiekiem stają się bardziej drażliwi, nietolerancyjni i upierdliwi....O duperele mogą toczyć wojny.
To co młodego nie rusza ...starszemu mocno przeszkadza. Takie są prawa dżungli
.
No generalnie masz rację, co widze na licznych przykładach wokół.. niemniej istnieją od tego wyjątki.:).
Ri_ta2, a ja odebrałam post zwyczajnego goscia raczej żartobliwie.
Natomiast faktem jest, ze ludzie ewoluują, zmieniają sie, ulegaja pozytywnym wpływom, inspirują sie i rozwijają (oczywiscie tylko wtedy, jeśli sami tego chcą!!), ale niekoniecznie zawsze w taki sposob, jak partner chciałby ( a w tym temacie chodzi, jak myśle, o dynamikę w związku)
Poza tym tutaj partner autorki może byc zadowolony ze swojego sposobu bycia, czy temperamentu, i mozliwe, ze ani mu w głowie sie zmieniać.
Owszem, są pewne cechy i tendencje, które pozostają względnie niezmienne – przykładem takiej charakterystyki jest zdeterminowany biologicznie temperament.
Czegoś takiego nie można przełożyć na nację, rasę itp. to jest kwestia indywidualna, a cała reszta jest uczona takiego zachowania - taka kultura. Gdyby było inaczej to Niemcy mieliby wygodną wymówkę w kwestii II WŚ.
Czy facet jest tak obciążony genetycznie? tego się nie dowiemy.
mój mąż też był nauczony, że kobietą trzeba się zająć i nią opiekować a jednak dało się wykrzesać z niego sporo partnerstwa. Nauczył się, że "ja sama".
Tylko tutaj jest bardzo duże ale, ALE Wy mieszkacie w Polsce.
Swoją droga autorko to kiedy zamieszkaliście razem?
"Ludzie się nie zmieniają. Uczą się tylko na błędach i stają się lepszymi aktorami."
Eric Lindstrom " Do zobaczenia nigdy "
Ja nie znam człowieka który by się zmienił.
To co się zmienia z czasem,to tylko to,że ludzie bardziej okopują sie w swoich poglądach/ideologiach/zwyczajach.
Człowiek może "zmienić się" tylko dlatego że widzi w tym korzyść,gdy ta korzyść minie,wraca do swojego prawdziwego JA.
Jest to zwykły element przystosowania,gdy ta potrzeba znika,znika tez i zmiana.
Już teraz współczuję Ci sytuacji, w której pewnie za chwilę się znajdziesz, ale to Twój wybór. Wiem od siostry, że we Francji jest bardzo bogaty socjal, więc idź po pomoc finansową, dopóki nie staniesz na nogi a nie pakujesz się na własne życzenie w dramat. Dziewczyno, to jest inna kultura, inne traktowanie kobiet. On akceptuje to, że mniej zarabiasz, ba dla niego to jest nawet i lepiej, ponieważ w ten sposób uzależni Cię od siebie. Jeśli odrabiasz prace domowe, to poczytaj czym jest przemoc ekonomiczna.
Pracowałam z typem, który jest muzułmaninem i wierz mi, to nie są ludzie do partnerskich związków. Ma być tak, jak on chce i masz robisz to, czego on chce. Jak Ci się nie podoba to wypier.. Często podnosił głos, darł się nawet kiedy coś mu się nie podobało i BARDZO wykorzystywał fakt, że zajmował wyższe stanowisko. Ale PR miał pierwsza klasa, każdy kto go poznał, wypowiadał sie później o nim w samych superlatywach. Nie znosiliśmy go wszyscy, aż w końcu wyleciał z hukiem z fabryki.
Sprowadził tutaj żonę, która ani po polsku, ani po angielsku nie potrafiła mówić, każdą jakąkolwiek sprawę załatwiał za nią. Pomyślisz: ideał, jak o mnie dba, ale podejrzewam, że ta kobieta nie miała prawa głosu w domu. Urodziła dziecko i przepadła, bo nawet wrócić do ojczystego kraju by nie mogła. Bez pracy, pieniędzy i z malutkim dzieckiem. Pisze Ci to ku przestrodze, bo znałam tego kolesia trochę czasu i tacy się nie zmieniają, ponieważ oni mają wpojone inne niż nasze wychowanie. Ja z nim ciągle darłam koty, a to jak traktował mnie kiedy wiedział, że jestem w ciąży przemilczę.
Współczuję, serio.
Zwyczajnygosciu, chyba z niewielkim zrozumieniem przeczytałeś co napisałam, bo napisałam m.in. ,cytuję . Owszem, są pewne cechy i tendencje, które pozostają względnie niezmienne – przykładem takiej charakterystyki jest zdeterminowany biologicznie temperament., koniec cytatu. Jednak istnieje również masa kwestii, które możemy w sobie zmienić co także napisałam. Dlatego też napisałam, cytuję Jaka jest prawda? Niech każdy ocenia po sobie, koniec cytatu. Ja mam w otoczeniu multum świadectw wysoce świadomych siebie ludzi, gdzie wlasną pracą (czasem ciężką) nad sobą ludzie wypracowali świetne zmiany, co zresztą często stanowi świetną podstawę do dyskusji na omawiany temat. Ale ty oczywiście masz prawo mieć inne doświadczenia i płynąć bezrefleksyjnie nad sobą..
Dobrze piszesz - "ciężką pracą" - problem w tym, że ci ludzie nie widzą powodu i konieczności takiej pracy ...bo przecież są idealni. I w jakimś sensie sa, bo żyją zgodnie z wychowaniem i swoją tradycją.
A piszę to, bo mam na codzien kontakt z mieszanymi małżeństwami polsko-arabskimi.
90 2023-01-08 02:40:01 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-01-08 02:43:34)
Może wreszcie być Syryjczyk czy Turek. Co więcej, jednak są różnice między siedzącymi tam na miejscu i tymi wrosłymi w Zachód (często od pokoleń jak niemieccy Turcy czy francuscy Tunezyjczycy, Algierczycy czy Marokańczycy). Możesz takiego nie doceniać, a możesz go straszliwie skrzywdzić podejrzeniami o fundamentalistyczno - islamskie podejście. To że ma jakieś częściowe wpływy kulturowe, to nie znaczy że one się umywają do oryginału.
Hahahahahaahahhahahahahahhahahahhaha
Akurat miedzkam od nastoletnosci w niemczech. Znam te nowe pokolenie 90+ turkow. Tez ci potrafi powiedziec, ze dac lasce w ryj, gdy jest za skapa ubrana na baletach to przejaw szacunku
To przetlumaczony, ale cytat zaczerpniety z zycia
A Autorka powinna w razie wu poczytac sobie o prawie rodzinnym kraju, w ktorym mieszka. Zeby potrm nie spotkaly jej jakies niespodzianki. Nie wszedzie jest jak w Polsce. I moze miec niezle problemy tak apropos dzieci z mieszanych zwiazkow i potem gdybys chciala albo nawet musiala sie rozstac.
Maroko to była kolonia Francuska. Językiem urzędowym w Maroku jest francuski.
Pełno Marokańczyków przenosi sie do Francji bo socjal bardzo dobry i nie mają problemu z językiem.
We francji są całe osiedla gdzie mieszkają tylko "przyjezdni" z krajów Afrykańskich ..
Co do kultury ...
Osobiście uważam że kogoś kto wychował się w kraju arabskim i jest muzułmaninem jedyna dla niego żona to muzułmanka wychowana w poodobnym kulturowo kraju.
Ale spoko niech próbuje szczęścia. Po ślubie wyjdzie prawdziwy On.
I jak dostanie łomot to się lekko zdziwi , tak samo jak zabierze jej telefon i zamknie w domu i zakaże jej samemu wychodzić.
W Maroku ŻADNE kobieta nie wychodzi SAMA z domu. Może wyjść tylko z mężem albo w ostateczności z matką męża. Wspólne mieszkanie z rodzicami to standard.
Tam buduje się domy takie aby dobudować piętro , bo u nich rodziny wielokultowe to standard.
Ale spoko. To jej życie. Jak dostanie porządny łomot po ślubie i przestanie widzeć świat w różowych barwach to bardzo szybko znormalnieje i zapewne jak z jedna z wielu wielu kobiet szybko ucieknie z dzieckiem od niego do Polski.
W Polsce wiele mieszka takim samotnych matek z kolorowymi dziećmi , bo po ślubie nagle czar prysnął ..
Ale jak to mówią mądry Polak po szkodzie.
Ale jak to mówią mądry Polak po szkodzie.
A Polka też?
"Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi."
Ot, lira Jana z Czarnolasu.
[...]
szeptuch W takim razie jestem pierwszorzędną aktorkąale widzę na wlasnym przykładzie, że Rity sprzed dwóch lat, która wszędzie widziała problem i wszystkiego się bała nie zostało nic. Dziś nie boję się niemal niczego a wszystko traktuję jako wyzwanie i szansę do rozwoju. Ale tak jak pisałam- każdy ocenia po sobie i swoich doświadczeniach. Ja mam takie a nie inne i będę się trzymać zdania, że ludzie się zmieniają. Bo mam multum takich świadectw. Więc niech każdy zostanie przy swoim : )
Aż się uśmiecham przy czytaniu. Tak trzymaj.
[...]
Dziś nie boję się niemal niczego a wszystko traktuję jako wyzwanie i szansę do rozwoju. : )
Lęk nie jest dobrym doradcą.
Nowe_otwarcie napisał/a:Może wreszcie być Syryjczyk czy Turek. Co więcej, jednak są różnice między siedzącymi tam na miejscu i tymi wrosłymi w Zachód (często od pokoleń jak niemieccy Turcy czy francuscy Tunezyjczycy, Algierczycy czy Marokańczycy). Możesz takiego nie doceniać, a możesz go straszliwie skrzywdzić podejrzeniami o fundamentalistyczno - islamskie podejście. To że ma jakieś częściowe wpływy kulturowe, to nie znaczy że one się umywają do oryginału.
Hahahahahaahahhahahahahahhahahahhaha
Akurat miedzkam od nastoletnosci w niemczech. Znam te nowe pokolenie 90+ turkow. Tez ci potrafi powiedziec, ze dac lasce w ryj, gdy jest za skapa ubrana na baletach to przejaw szacunkuTo przetlumaczony, ale cytat zaczerpniety z zycia
A Autorka powinna w razie wu poczytac sobie o prawie rodzinnym kraju, w ktorym mieszka. Zeby potrm nie spotkaly jej jakies niespodzianki. Nie wszedzie jest jak w Polsce. I moze miec niezle problemy tak apropos dzieci z mieszanych zwiazkow i potem gdybys chciala albo nawet musiala sie rozstac.
Ależ nie musisz mi pisać że POTRAFI SIĘ TAKI ZNALEŹĆ. Mało tego: do dziś pamiętam że jak wyjeżdżałem kilka lat temu z Darmstadt, to akurat w radiu było o dopiero co popełnionej "zbrodni honoru" (laska spotykała się z gostkiem wbrew woli ojca, wpadła jak OIDP świsnęła gumę z Rossmanna; dreszczu na plecach dodawała świadomość że był to chyba ten sam Rossmann, w którym i ja się zaopatrywałem w środki czystości). Tak więc typowo fundamentalistyczne zyeby oczywiście gdzieś się uchowały w tych społecznościach, kolejna część ma myślenie nieco tylko złagodzone w stosunku do tego co by było w ich ojczyźnie. W Szwecji czy Norwegii też ich masz. Ale właśnie: masz jednak ten efekt mieszkania na stałe w kraju, gdzie to nie jest akceptowalne i gdzie w razie czego będą konsekwencje. Mniejszy procent niż w "ojczyźnie" podejmie się wcielenia poglądów w czyn, mniejszy procent niż w ojczyźnie nawet się tymi poglądami będzie publicznie chwalić. Więc ŚREDNIO jednak jest to nieco inna społeczność, pomiędzy tym co masz u Turków żyjących w Turcji i tym co masz u rodowitych Niemców.
))))))))
[Na marginesie: ale mi się spodobały, Agnes, Twoje cytaty "pod kreską". Każdy następny lepszy od poprzedniego...]
Dziękuję za wszystkie wpisy.
Decyzja o konieczności rozstania podjęta. Nie od razu, bo muszę odłożyć trochę pieniędzy i znaleźć inne lokum. O. Uznał że ze mną nie da się inaczej rozmawiać, że mój poziom francuskiego jest za niski by prowadzić normalną rozmowę I on się frustruje kiedy musi mówić jak do dziecka prostym językiem. A ja naprawdę intensywnie uczę się języka, może idzie mi to opornie ale cały czas jest jakiś progres.
Dziękuję za wszystkie rady. Pozdrawiam.
Dziękuję za wszystkie wpisy.
Decyzja o konieczności rozstania podjęta. Nie od razu, bo muszę odłożyć trochę pieniędzy i znaleźć inne lokum. O. Uznał że ze mną nie da się inaczej rozmawiać, że mój poziom francuskiego jest za niski by prowadzić normalną rozmowę I on się frustruje kiedy musi mówić jak do dziecka prostym językiem. A ja naprawdę intensywnie uczę się języka, może idzie mi to opornie ale cały czas jest jakiś progres.Dziękuję za wszystkie rady. Pozdrawiam.
Swoją drogą zastanawiam się co Ty we Francji robisz.
Z tego co piszesz nie jest kolorowo, to nie lepiej wracać do Polski?
Jeśli nie tajemnica to ile tam zarobisz tego euro?
Do Francji przyjechałam z byłym partnerem, Polakiem. Dostał niezłą fuchę jako elektryk ale mocno przycinał i olewał pracę. To był powód naszych kłótni i ostatecznie rozstania, ale też mnie oszukiwał w wielu tematach i przelała się szala goryczy. Ja sprzatam, otrzymuje minimalną stawkę godzinową we Francji. W hotelu, w którym sprzatam jestem po rozmowie z menadżerem i jak osiągnę odpowiedni poziom języka to awansują mnie na recepcję, a to mnie będzie satysfakcjonować, bo jestem po hotelarstwie, to pracodawca sponsoruje mi kurs języka, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Do Polski nie mam po co wracać, nic mnie w tym kraju nie trzymało, rodziców mam bardzo toksycznych. Polubiłam Francję. O. To z kolei bardzo pracowity czlowiek, mimo że pracuje tylko na magazynie to jak tylko może to bierze nadgodziny, niczego mi nie żałuję I nie ma pretensji że jest między nami taki rozjazd zarobkowy. Często zaprasza mnie do kawiarni, robi drobne upominki. Nie sądzę by to była kwestia kontroli nade mną bo on tego nie wykorzystuje. Tak jak pisałam, O. Ma bardzo dużo zalet... ale wiem, że rozstanie to najlepsza decyzja bo ten krzyk mnie stłamsza a on juz powiedział że się nie zmieni.
Do Francji przyjechałam z byłym partnerem, Polakiem. Dostał niezłą fuchę jako elektryk ale mocno przycinał i olewał pracę. To był powód naszych kłótni i ostatecznie rozstania, ale też mnie oszukiwał w wielu tematach i przelała się szala goryczy. Ja sprzatam, otrzymuje minimalną stawkę godzinową we Francji. W hotelu, w którym sprzatam jestem po rozmowie z menadżerem i jak osiągnę odpowiedni poziom języka to awansują mnie na recepcję, a to mnie będzie satysfakcjonować, bo jestem po hotelarstwie, to pracodawca sponsoruje mi kurs języka, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Do Polski nie mam po co wracać, nic mnie w tym kraju nie trzymało, rodziców mam bardzo toksycznych. Polubiłam Francję. O. To z kolei bardzo pracowity czlowiek, mimo że pracuje tylko na magazynie to jak tylko może to bierze nadgodziny, niczego mi nie żałuję I nie ma pretensji że jest między nami taki rozjazd zarobkowy. Często zaprasza mnie do kawiarni, robi drobne upominki. Nie sądzę by to była kwestia kontroli nade mną bo on tego nie wykorzystuje. Tak jak pisałam, O. Ma bardzo dużo zalet... ale wiem, że rozstanie to najlepsza decyzja bo ten krzyk mnie stłamsza a on juz powiedział że się nie zmieni.
Minimalna stawka...recepcjonistka...ale jaki to poziom zarobków?
Maku wetnę się, bo autorka jakoś tak na około pisze, zero konkretów. Znalazłam taki zapis, cytuję Minimalne wynagrodzenie we Francji nosi nazwę SMIC (fran. Salaire Minimum Interprofessionnel de Croissance). W 2023 roku wynosi ono 11,27€ brutto na godzinę lub 1709,28€ brutto za miesiąc. Jest o 1,81% wyższe niż w w poprzednim roku. Nie znam realiów życia we Francji, cen wynajmu, żywności, opłat stałych więc nie wiem czy to satysfakcjonujące stawki. Ale jedno co mi przychodzi do głowy to jak autorka ogarnie świetnie francuski to zawsze może wrócić i załapać się do jakiegoś korpo. Ja ciągle widzę ogłoszenia pod tytułem "znasz świetnie francuski/wstaw dowolny pożądany język? Przyjdź, a wszystkiego Cię nauczymy". Niech więc się uczy tego języka we Francji bo to jej otworzy furtki jakby chciała wrócić do PL.
Dzięki Rita ale czytając co autorka napisała
Decyzja o konieczności rozstania podjęta. Nie od razu, bo muszę odłożyć trochę pieniędzy i znaleźć inne lokum. O. Uznał że ze mną nie da się inaczej rozmawiać, że mój poziom francuskiego jest za niski by prowadzić normalną rozmowę I on się frustruje kiedy musi mówić jak do dziecka prostym językiem. A ja naprawdę intensywnie uczę się języka, może idzie mi to opornie ale cały czas jest jakiś progres.
To widzę tam że z jednej pensji kasy na lokum nie wystarcza - dlatego pytałem o finanse.
Oraz że jej francuski nie jest nawet na średnim poziomie - czyli wizja awansu raczej jest odległa.
Jeśli jest po hotelarstwie to podejrzewam że szybciej i być może lepiej płatną robotę w Polsce...może pomorze...
Do Francji przyjechałam z byłym partnerem, Polakiem. Dostał niezłą fuchę jako elektryk ale mocno przycinał i olewał pracę. To był powód naszych kłótni i ostatecznie rozstania, ale też mnie oszukiwał w wielu tematach i przelała się szala goryczy. Ja sprzatam, otrzymuje minimalną stawkę godzinową we Francji. W hotelu, w którym sprzatam jestem po rozmowie z menadżerem i jak osiągnę odpowiedni poziom języka to awansują mnie na recepcję, a to mnie będzie satysfakcjonować, bo jestem po hotelarstwie, to pracodawca sponsoruje mi kurs języka, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Do Polski nie mam po co wracać, nic mnie w tym kraju nie trzymało, rodziców mam bardzo toksycznych. Polubiłam Francję. O. To z kolei bardzo pracowity czlowiek, mimo że pracuje tylko na magazynie to jak tylko może to bierze nadgodziny, niczego mi nie żałuję I nie ma pretensji że jest między nami taki rozjazd zarobkowy. Często zaprasza mnie do kawiarni, robi drobne upominki. Nie sądzę by to była kwestia kontroli nade mną bo on tego nie wykorzystuje. Tak jak pisałam, O. Ma bardzo dużo zalet... ale wiem, że rozstanie to najlepsza decyzja bo ten krzyk mnie stłamsza a on juz powiedział że się nie zmieni.
Starałaś się uciec od toksycznych rodziców i być może zbyt mocno jesteś przeczulona wręcz na punkcie wszystkiego co Ci się z tą toksycznością kojarzy (niczym człowiek, który zatruł się muchomorem sromotnikowym i przez to do końca życia szerokim łukiem omija także zielonki i kanie). Ułożyłaś sobie szczegółowo ten plan na uwolnienie się od rodziców na ułożenie sobie idealnego życia pod swoje dyktando, tylko zapomniałaś że w życiu rzadko kiedy coś rzeczywiście idzie jak z płatka. Zaplanowałaś sobie że sprawnie nauczysz się języka i świat stanie przed Tobą otworem; tymczasem nauka języka idzie Ci topornie; zaplanowałaś rzucając faceta ze skłonnościami do picia że znajdziesz idealnego, ale idealnych nie ma. Często jest tak że po długim czasie próżnego szukania ideału orientujemy się że ten któremu brakło jednej rzeczy do ideału był jednak całkiem niezły... ale powrotu już nie ma.
Też się zastanawiam do czego się przywalisz jak już trafisz na faceta niepijącego i mającego wystarczającą nawet jak na Ciebie cierpliwość? Bo pewnie też będzie miał jakąś wadę, która Cię będzie za bardzo w coś kłuła. Może też zanim poszukasz kolejnego, to postaraj się przyjrzeć sobie. Wiem że to trudne i może nawet nikt Ci szczerze nie powie jakie masz wady i co może ludzi w Tobie wkurzać. Ale jeśli ktoś Ci to powie, to serdecznie mu podziękuj, bo to pomoże Ci nie tylko lepiej szukać faceta, ale i lepiej ułożyć sobie z nim zycie.