DeepAndBlue napisał/a:Nowe_otwarcie napisał/a:DeepAndBlue napisał/a:Białorycerz sam się potrafi bronić i robi to świetnie. Natomiast Ty zazdrosny cusik, widzę skoro erystyka to jedyne czym próbujesz mnie tu "przekonać". Pogardliwie prycham pffff... Pożytecznym idiotą sam jesteś, bo tak śmiała teoryjka na czyjś temat wysnuta po jednym wpisie, który powoduje ciarki grozy w chłopaczkach pokrzywdzonych przez światopogląd modnych lecz durnych ludzi, którym w miarę logicznie brzmiącym zasadom życia i współżycia jak jełopy zaufali nabijając im kabzy... to teoryjka śmieszna i więcej mówi na temat tego co ją obwieścił. Takie gierki nie ze mną
Czytam, widzę, wnioskuję i jestem dość odporna na sztuczki erystyczne. Chcesz mnie przekonać, że Białorycerz jest pożytecznym idiotą - podaj argumenty, uzasadnij. Dodam tylko, że z odsieczą nie ruszam, gdyż nie uważam by Białorycerz był w tarapatach i nie poradził sobie sam. Wyrażam swoje zdziwienie tym jak potraktowany został naprawdę dobry wpis. Z jakim durnym oślim oporem nadal na lewo i prawo posługujecie się określeniami, które poprzez takie użytkowanie nieodpowiedzialne rozmywają się w definicji. Nadużywacie tych określeń, które mają określone znaczenie byle tylko brzmiało mocno. Poprzez tak zbędne wzmocnienia dokonuje się znieczulica językowa. Będę zwracać na to uwagę. To jest odsiecz w służbie języka, by zatrzymać ten owczy pęd mega total maksi super ekstra wzmocnień na zjawiska, które są w swej istocie zbalansowane, ale się jakiemuś taniemu cwaniaczkowi nie podobają i nie pasują mu do matrixa.
Nie po jednym wpisie, on już białorycerzy od dawna i w wielu wątkach, w tym w swoich. Pamiętam jednego starego cymbała z innego forum, który też przyjął taktykę przytakiwania kobietom we wszystkim i wspierania ich nawet najbardziej niedorzecznych twierdzeń (zwłaszcza odnośnie tego co im się niby "należy" od faceta) w nadziei że u którejś zapunktuje wystarczająco by zobaczyła w nim kandydata na coś więcej. I mimo tego włażenia w cztery litery nie zapunktował wystarczająco 
No cóż, z gadkami Tate'a się nie utożsamiam, ale i nie zamierzam wszystkim kobietom we wszystkim przytakiwać ani sankcjonować ich chorych roszczeń; dlatego białorycerzy i księżniczki będę konsekwentnie zwalczać. Ale żeby nie było: wiele jest rozsądnie myślących kobiet (bynajmniej nie mam na myśli potulnych kukieł, kur domowych czy tych, które jedynie potulnie potakują swoim facetom we wszystkim) jak i facetów, którzy są skłonni do normalnego PARTNERSKIEGO (a nie podnóżkowego) życia i są skłonni robić różne rzeczy dla swoich kobiet, ale jednocześnie nie dają sobie wejść na głowę. Takie kobiety i takich facetów będę popierać.
Znam jego tematy i wpisy a zatem pytanie kluczowe: co rozumiesz pod pojęciem białorycerzowania? Zdaje się znowu kręcimy się w kółko czyli definicja naciągnięta jak gumka w starych gaciach pod potrzeby ale nie niosąca żadnej informacji poza Twoimi "wydawaniami się".
Wydaje Ci się, że Białorycerz "przytakuje wszystkim kobietom, nawet przy najbardziej niedorzecznych twierdzeniach" a ja tego w ogóle nie widzę w jego wpisach. Wzmocnienie tak duże zrobiłeś, że nie jesteś w stanie go obronić. Zatem jedyny sposób to przytoczyć przykłady. A ja pamiętam wiele przykładów na obalenie Twojego widzimisia (który jest zlepkiem groźnie huczących słów... bez treści właściwej). To tylko puste słowa, które mają naśladować treść. Dym i nic poza tym.
Przytaczasz przykład innego cymbała i rozumiem porównujesz, a dokładniej zrównujesz ich... Ciekawe
Per fas et nefas ?
Błędnie zakładasz, że cokolwiek napisałeś. Lejesz wodę. I lejesz wodę. I wodę lejesz. Lejesz i wodę. Wodę i lejesz. Wodę lejesz i... Reszta to oczywiste oczywistości tak zwane by nie wiem... wybrnąć z twarzą?
Źle, naprawdę źle trafiłeś ze swoimi zabiegami.
... i pisząc o wodzie sama nalałaś jej całe hektolitry.
Białorycerzenie w jego wykonaniu (podobnie jak wspomnianego "zamiejscowego" cymbała) polegało na bezkrytycznym i 100%-owym zajmowaniu stanowiska zgodnego ze stanowiskiem kobiet i to często tej ich bardziej roszczeniowej części. I to niezależnie od materii problemy (czy to sprawy rodzinne czy ekonomiczne czy okołoerotyczne): ZAWSZE, bezwarunkowo stawał po stronie kobiety i kobiecej racji, niezależnie od tego czy faktycznie sprawa się do tego kwalifikowała czy wręcz przeciwnie, nawet OIDP w sytuacji gdy część uczestniczek miała inne zdanie. Takie skrajne białorycerskie, dupowłaźne podejście.
No cóż, Ty tego nie dostrzegasz, bo jest Ci to wygodne, ; działa zgodnie z Twoim interesem, a nie wbrew niemu, w takiej sytuacji najczęściej się właśnie "nie dostrzega" takiego podejścia. Oczywiście a priori (bez wnikania w ewentualne argumenty, które spłyną po Tobie jak woda po kaczce) założysz że on ma pełną rację, a ja się w pełni mylę; z takim Twoim podejściem (zwłaszcza po tym wstępie) też się liczę, nie oczekuję od Ciebie obiektywnego podejścia. Argumentować próbowałem wcześniej, we wcześniejszych wątkach, potem już zacząłem go omijać jak omija się każdego, czyje stanowisko jest tyleż przewidywalne co irytujące (iście niczym wioskowego mochera). Ostatnio ponownie wciął się w bliższą mi dyskusję, oczywiście w swoim klasycznym stylu i stąd już komentarz zamiast ostatnio tradycyjnego olania go. Tyle.