Co to znaczy żyć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Co to znaczy żyć?

Strony Poprzednia 1 22 23 24 25 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,496 do 1,560 z 1,617 ]

1,496

Odp: Co to znaczy żyć?
KSandraK napisał/a:

(...) Bo tak jakby z opisu wynika coś zupełnie innego, niż twierdzisz. Zabawnie się czyta takie zaklinanie rzeczywistości. Zakład, że jeśli będziesz w związku i przelecisz koleżankę z pracy, to też nie będzie skok w bok, tylko "nic seksualnego i tyle w temacie"? tongue

Kiedyś był już tutaj podnoszony ten temat i wtedy porównaliśmy to do kobiety, która uparcie twierdzi, że jest nietkniętą dziewicą, pomimo że uprawiała seks oralny, a nawet analny wink

Zobacz podobne tematy :

1,497

Odp: Co to znaczy żyć?

No cóż. big_smile Hipokryzja lvl hard.

Shinigami napisał/a:

(...) na chwilę obecną nie mam możliwości ani okazji do seksu. Do płatnego ma każdy ale to mnie nie interesuje.

No właśnie przecież korzystał z płatnego. To więcej niż niektórzy incele i incelki wink Lol.

1,498

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Dokładnie tak, boję się sukcesu i staram się coś zrobić by ten lęk pokonać ale tego nie da się zrobić z dnia na dzień. To może zająć lata, nie mam innego wyboru niż się nie poddawać i próbować dalej.

"Strach przed sukcesem" w twoim wypadku to eufemizm określający ludzi zgrywających ofiary, którymi nie są. To nie jest tak, że boisz się sukcesu. Ty po prostu nie chcesz się przyznać do tego, że jesteś zwykłym malkontentem i zwyczajnie człowiekiem nudnym i monotonnym. Chciałbyś mieć to, co mają inni, ale nie chcesz włożyć w to żadnej pracy, bo jesteś po prostu leniwy. O strachu przed sukcesem można mówić jedynie wtedy, kiedy jest jakieś ryzyko utraty czegoś innego. Kiedy konsekwencje sukcesu mogą oznaczać utratę innych aspektów życia, na których nam zależy. Np chcesz być wziętym aktorem światowej sławy, ale jednocześnie zależy ci na prywatności. Chcesz robić milionowe biznesy, ale boisz się utraty życia rodzinnego. Nie da się tego pogodzić. Ty natomiast nie masz absolutnie nic do stracenia i wymyślasz pierdyliony kłamliwych, absurdalnie niekiedy wręcz sprzecznych wymówek, dla uzyskania odrobiny atencji z powodu samotności.

Tak jak dziewczyny już zauważyły - to zupełnie jak z twoim twierdzeniem, że na dziwki to ty byś nigdy nie poszedł, a na płatne masaże kutasa jednak chodziłeś i za żadne skarby tego świata nie chcesz przyznać, że to usługa seksualna była.

1,499

Odp: Co to znaczy żyć?

Im dalej w las tym osoba Shiniego wydaje się bardziej patologiczna.
KSandraK dobrze wysłowiła to co chodziło niektórym po głowie. Niezłe manipulacje.

1,500

Odp: Co to znaczy żyć?

Na prawdę was nie rozumiem. Wbrew temu co niektórym tu się wydaje moja sytuacja powoli zaczyna się poprawiać. Pierwszy raz od przynajmniej 10 lat nie mam tylko negatywnych myśli, zaczynam się cieszyć nawet małymi rzeczami i co najważniejsze zaczynam widzieć, że idę w dobrą stronę. Pierwszy raz od tych 10 lat udało mi się zagadać do dziewczyny i utrzymać s nią kontakt dłuższy niż tydzień, samo pisanie czy to z nią czy też z Mrs.Happiness już jest dla mnie postępem bo od na prawdę dawna nie rozmawiałem z żadną dziewczyną tak długo. Czuję się w tej rozmowie coraz swobodniej, a wizja kolejnego zagadania już nie wygląda tak strasznie. Dla mnie to jest postęp i nie rozumiem jaki jest sens w tym by komuś coś takiego umniejszać. Masażu nie żałuję bo dzięki niemu doświadczyłem kilku bardzo bardzo przyjemnych rzeczy, które uświadomiły mi, że to nie jest jakieś mistyczne przeżycie tylko coś normalnego.

1,501

Odp: Co to znaczy żyć?

Dla mnie to jest postęp i nie rozumiem jaki jest sens w tym by komuś coś takiego umniejszać.

Zrobiłeś sam z siebie ofiarę, której wizerunek strasz się podtrzymywać i przez to do rangi niesamowitych sukcesów urastają banały, które ogarnia absolutnie każdy człowiek - wliczając w to dzieci czy forumowych autystyków.

Tak jak teraz dalej kłamiesz jak to twoja najdłuższa rozmowa itp, a przecież nie tak dawno temu chwaliłeś się znajomą, z którą zawsze spędzasz eventy związane z anime. Jednocześnie kompletnie pomijasz fakt, że z kobietami rozmawiasz tutaj od samego początku twojej obecności, jak np z Priscillą czy Smutną. Z nimi rozmawiałeś wielokrotnie dłużej, tylko nie łykały one twoich bajek i wytykały ci kolejne manipulacje nie zadowalając się twoim wiecznym zdziwieniem i zachwytem powierzchniowością i banałami.



Masażu nie żałuję bo dzięki niemu doświadczyłem kilku bardzo bardzo przyjemnych rzeczy, które uświadomiły mi, że to nie jest jakieś mistyczne przeżycie tylko coś normalnego.

Jak wyżej. W dodatku przekręcasz to, co się do ciebie pisze bezustannie. Nikogo nie obchodzi czy żałujesz czy nie - chodzi o to, że wypierasz nazwania usługi seksualnej tym czy ona była - usługą seksualną. Spuszczeniem z krzyża za pieniądze co obrazowo ująłeś w innym wątku w dyskusji nad prostytucją.

1,502

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Tego już na pewno mi nie wciśniesz. Masaż nie ma nic wspólnego z prostytucją i nie jest usługą seksualną. Nie ważne ile osób ani ile razy to napisze dla mnie to nie była usługa seksualna i tyle w temacie.

Ej no Shini swiat sie nie zawalił.

Nie odwracaj kota ogonem. Jest taka usługa bez wątpienia. Bo niby czym się rozni?

PS. Dobrze że Ci się zmienia na lepsze

1,503 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-05-06 19:03:49)

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Na prawdę was nie rozumiem. Wbrew temu co niektórym tu się wydaje moja sytuacja powoli zaczyna się poprawiać. Pierwszy raz od przynajmniej 10 lat nie mam tylko negatywnych myśli, zaczynam się cieszyć nawet małymi rzeczami i co najważniejsze zaczynam widzieć, że idę w dobrą stronę. Pierwszy raz od tych 10 lat udało mi się zagadać do dziewczyny i utrzymać s nią kontakt dłuższy niż tydzień, samo pisanie czy to z nią czy też z Mrs.Happiness już jest dla mnie postępem bo od na prawdę dawna nie rozmawiałem z żadną dziewczyną tak długo. Czuję się w tej rozmowie coraz swobodniej, a wizja kolejnego zagadania już nie wygląda tak strasznie. Dla mnie to jest postęp i nie rozumiem jaki jest sens w tym by komuś coś takiego umniejszać. Masażu nie żałuję bo dzięki niemu doświadczyłem kilku bardzo bardzo przyjemnych rzeczy, które uświadomiły mi, że to nie jest jakieś mistyczne przeżycie tylko coś normalnego.

A ja z kolei nie rozumiem, czego Ty nie rozumiesz? Piszę zupełnie poważnie.
Nie rozumiesz, dlaczego nie zachwycamy się Twoimi postępami? Osobiście nie widzę powodu, aby chwalić Cię za to, że udało Ci się zagadać do dziewczyny, bo to są absolutne podstawy podstaw, które w tym wieku powinieneś mieć dawno opanowane, a jeśli nie masz, to przynajmniej nie oczekiwać poklasku, bo to nie ten etap życia.

Mogłabym to porównać do sytuacji, kiedy dziecko nauczy się czytać - jeśli ma lat pięć czy sześć (piszę oczywiście o prawidłowo rozwijającym się małym człowieku), to zachwyt jest w pełni uzasadniony, ale jeśli miałoby tych lat dziesięć czy dwanaście, to można najwyżej westchnąć: "no wreszcie..."

Jack Sparrow napisał/a:

Jak wyżej. W dodatku przekręcasz to, co się do ciebie pisze bezustannie. Nikogo nie obchodzi czy żałujesz czy nie - chodzi o to, że wypierasz nazwania usługi seksualnej tym czy ona była - usługą seksualną. Spuszczeniem z krzyża za pieniądze co obrazowo ująłeś w innym wątku w dyskusji nad prostytucją.

Nie inaczej, a skoro już zostało to napisane, to mogę się jedynie podpisać.

1,504 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-05-06 19:48:32)

Odp: Co to znaczy żyć?

A właściwie na jakiej podstawie uznajesz, że Shini był prawidłowo rozwijającym się człowiekiem, Priscilla?
Wszelkie znaki wskazują na to, że od pewnego momentu w życiu wcale nim nie był i to nie ze swojej winy. Owszem, jego rozwój został tu i ówdzie wyhamowany. Teraz nadrabia. Niczym dziecko z niedosłuchem, któremu dopiero w późnym wieku dano stosowny aparat słuchowy. Z sukcesów takiego dziecka też się nie jesteś w stanie ucieszyć, bo norma rozwojowa jest inna? Na poziomie wad fizycznych to zapewne jesteś to w stanie jeszcze jakoś  ogarnąć, ale problemy z psychiką twoim zdaniem to zapewne wytwór lenistwa.
Ok, nie ciesz się, ale przynajmniej nie dołuj.

1,505 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-05-06 22:42:25)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

A właściwie na jakiej podstawie uznajesz, że Shini był prawidłowo rozwijającym się człowiekiem, Priscilla?
Wszelkie znaki wskazują na to, że od pewnego momentu w życiu wcale nim nie był i to nie ze swojej winy. Owszem, jego rozwój został tu i ówdzie wyhamowany. Teraz nadrabia. Niczym dziecko z niedosłuchem, któremu dopiero w późnym wieku dano stosowny aparat słuchowy. Z sukcesów takiego dziecka też się nie jesteś w stanie ucieszyć, bo norma rozwojowa jest inna? Na poziomie wad fizycznych to zapewne jesteś to w stanie jeszcze jakoś  ogarnąć, ale problemy z psychiką twoim zdaniem to zapewne wytwór lenistwa.
Ok, nie ciesz się, ale przynajmniej nie dołuj.

Teraz to już Ty mu umniejszasz, bo ja przynajmniej staram się go traktować jak normalnego, dorosłego człowieka, którego stać na coś więcej niż zagadanie do jakiejś przedstawicielki płci pięknej. I niby intencje masz dobre, ale nie wydaje mi się, żeby utwierdzanie go w przekonaniu, że zatrzymał się w rozwoju miało mu jakoś pomóc. Jeśli się mylę, to mnie, proszę, wyprowadź z tego błędu.

Generalnie jednak nie napisałabym nic, gdyby sam Shini podchodził do tematu racjonalnie i zdroworozsądkowo, a tak nie jest, o czym przekonujemy się od jakiegoś, dłuższego już, czasu.

1,506

Odp: Co to znaczy żyć?

Racjonalnie oraz zdroworozsądkowo to Shini znalazł się w terapii, w której czyni postępy. Mając określony punkt startowy. W pewnym momencie życia i owszem, sam to o sobie napisał, rozwój mu w niektórych sprawach wyhamował i jest na etapie takim, jakby był sporo młodszy niż metryka wskazuje. Teraz czyni kroki ku lepszemu, udało mu się zrobić coś, czego nawet sobie nie umiał wyobrazić- zagadać do obcej dziewczyny, nawiązać normalny kontakt towarzyski. To jest dla niego sukces, a czyta, że wcale nie. Czemu? Bo niektórzy, na przykład ty, Priscillo, nie są w stanie podejść do problemów Shiniego racjonalnie oraz zdroworozsądkowo. Nie masz tu wiedzy, nie masz doświadczenia w takich tematach, nie masz też wystarczającej empatii poznawczej. Nie ma musu, ale przynajmniej nie dołuj. Tyle innych tematów na forum.

1,507 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-05-07 03:14:18)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Nie masz tu wiedzy, nie masz doświadczenia w takich tematach, nie masz też wystarczającej empatii poznawczej.

Nic o mnie nie wiesz, a jednak oceniasz. Skąd pomysł, że to Ty masz monopol na jedynie słuszne kierunki działania? Czy może z przekory, bo na pewne rzeczy po prostu się nie nabieram?

Traktowanie dorosłego mężczyzny jak małego chłopca, którego trzeba chwalić za każdą nową czynność, której się nauczył - to nie jest brak empatii, ale - być może paradoksalnie - życzenie mu jak najlepiej.
Pozwolę też sobie przypomnieć, że Shini bardzo długo bronił się przed terapią, coś go do tego jednak nakłoniło i nie można wykluczyć, że były to właśnie takie wprost motywujące do działania posty, nawet jeśli nie zawsze przyjemne, a nawet wywołujące bunt.

Wydaje mi się także, ba, jestem tego pewna, że skoro Shini jest już dużym chłopcem, to może jest to właściwa pora, aby przestać ochraniać go parasolem? Przecież nawet na terapii mu "wyszło", że to między innymi nadopiekuńczość zrobiła mu krzywdę.

1,508 Ostatnio edytowany przez KSandraK (2025-05-07 07:32:58)

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Na prawdę was nie rozumiem. [SKOK NA ATENCJĘ, WSPÓŁCZUJCIE TOKSYCZNYM ŻÓŁTYM KWIATOM!!!].

Ta rozmowa zapętliła się już conajmniej raz odkąd piszę w tym wątku.

Nie odpowiedziałeś na moje uwagi o "masażu". Nie odniosłeś się, gdy pokazałam, że wbrew temu co sugerowałeś Smutna JUŻ MÓWIŁA że wyjechałeś z chamskim tekstem. Zresztą twój poprzedni komentarz "niech sama powie że jej przeszkadza" to jest insult to injury hmm bo widać, jak uważnie czytasz jej posty...

Zamiast tego skręcasz na bezpieczne koleiny przekierowywania rozmowy na wynurzenia w stylu "o ja biedny Shini z ogromnym trudem pokonuję olbrzymie trudności jakbym miał od urodzenia porażenie mózgowe, jak Frodo niosący pierścień do Mordoru itp." które są śmieszne i skrzywione, jak ci to zresztą Jack, Smutna, Salomonka, Priscilla od dłuższego czasu tłumaczyli.

Nie jesteś pępkiem świata, po prostu.

Shinigami napisał/a:

Każdy normalny człowiek po prostu by to olał, nie marnował by czasu na ciągłe pisanie tego samego do kłamcy i manipulatora, którym podobno jestem.

    (...)

    Smutna chcesz namiar na terapię? Patrząc na twoje ostatnie posty tobie też chyba by się przydała.

Powyższe już cytowałam ze 2 razy jako problemowe i nieakceptowalne, ale nie dociera.

Powtórzę: ogarnij się dzieciaku i nie obrażaj ludzi hmm

W podstawówce uczyli takich magicznych słów: proszę, dziękuję i przepraszam. Czasami dla niektórych to zbyt wiele.

Łatwiej im żyć w alternatywnej rzeczywistości, gdzie chodzenie na dziwki ma szykowną nazwę, która dużo zmienia. tongue

1,509

Odp: Co to znaczy żyć?

Sginni jeśli mogę Ci coś doradzić to naucz się rozbrajać miny a nie je stawiać. Nie musisz za wszelką cenę się bronic i chronić. Bądź szczery wobec siebie samego.

Jesli ktos mówi że potrzebujesz atencji to powiedz - tak pomaga mi to ale jest zle i nad tym pracuje.

Jak ktos mowi ze dla wygody okopanej  się w pozycji ofiary to powiedz- tak mowiliscie o tym miesiącami ale nie docierało. Teraz zaczyna docierac i pracuje nad tym.

Jak ktos mowi ze korzystałeś z prostytucji to nie okłamuj się i powiedz: tak skorzystałem ale na dzień dzisiejszy inaczej oceniam sprawe i uwazam że był to błąd. Mina rozbrojona sprawa zamknięta nie ma o czym dyskutować. A Ty tez jestes szczery sam ze sobą. Każdy może zmienić zdanie. Ja tez po ostatnich rozmowach z dziewczynami troszke inaczej patrze na prostytucje. Dalej uwazam ze legalizacja jest najbardziej racjonalną ale trochę lepiej rozumiem podejscie dziewczyn i moje nie jest już tak skrajnie "lajcikowe".

Rozbrajaj miny nie dawaj pożywki badz szczery ze sobą. Będzie Ci latwiej. Startowałeś w życie z pewnego rodzaju "uposledzeniem", pracujesz nad tym i tyle.

Co do sprawy przepraszania to się nie wypowiem bo nie chce mi się szukać posta i sprawdzać o co poszlo. Ale w tym watku jest tyle obrażania ze chyba wszyscy powinni się przepraszać. Ale sprawy nie znam więc nie mogę jakoś ocenic.

1,510 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-05-07 11:43:18)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Racjonalnie oraz zdroworozsądkowo to Shini znalazł się w terapii, w której czyni postępy.

Koleś dalej jest w wyparciu. Płatna masturbacja to nie usługa seksualna, ojejku jejku mam koleżankę, mimo że z jedną ciągle chodzi na anime od kilku miesięcy.

Shini jak był tak nadal jest niesamowicie manipuluje, czaruje rzeczywistość. On jest zainteresowany jedynie dostaniem walidacji dla siebie takiego jaki jest, nie zmianą tego jaki jest. Chwilowo te potrzebe spełnia terapia, więc jest na haju. To cały "postęp".

1,511 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2025-05-07 12:05:14)

Odp: Co to znaczy żyć?
Bert44 napisał/a:

Sginni jeśli mogę Ci coś doradzić to naucz się rozbrajać miny a nie je stawiać. Nie musisz za wszelką cenę się bronic i chronić. Bądź szczery wobec siebie samego.

Jesli ktos mówi że potrzebujesz atencji to powiedz - tak pomaga mi to ale jest zle i nad tym pracuje.

Jak ktos mowi ze dla wygody okopanej  się w pozycji ofiary to powiedz- tak mowiliscie o tym miesiącami ale nie docierało. Teraz zaczyna docierac i pracuje nad tym.

Jak ktos mowi ze korzystałeś z prostytucji to nie okłamuj się i powiedz: tak skorzystałem ale na dzień dzisiejszy inaczej oceniam sprawe i uwazam że był to błąd. Mina rozbrojona sprawa zamknięta nie ma o czym dyskutować. A Ty tez jestes szczery sam ze sobą. Każdy może zmienić zdanie. Ja tez po ostatnich rozmowach z dziewczynami troszke inaczej patrze na prostytucje. Dalej uwazam ze legalizacja jest najbardziej racjonalną ale trochę lepiej rozumiem podejscie dziewczyn i moje nie jest już tak skrajnie "lajcikowe".

Rozbrajaj miny nie dawaj pożywki badz szczery ze sobą. Będzie Ci latwiej. Startowałeś w życie z pewnego rodzaju "uposledzeniem", pracujesz nad tym i tyle.

Co do sprawy przepraszania to się nie wypowiem bo nie chce mi się szukać posta i sprawdzać o co poszlo. Ale w tym watku jest tyle obrażania ze chyba wszyscy powinni się przepraszać. Ale sprawy nie znam więc nie mogę jakoś ocenic.

Dzięki, bardzo dobrze napisane i myślę, że trochę rozjaśni sytuację. Ja cały czas byłem szczery tylko wygląda na to, że po prostu spojrzenie na daną kwestię miałem inne niż pozostali.

Oczywiście, że potrzebuję atencji tak jak każdy inny człowiek. Ja potrzebuję jej nawet więcej bo przez znaczną część życia byłem samotny tak, że nie miałem nawet z kim pogadać. Myślałem, że to było oczywiste, a pisząc ogólnie o pracy nad sobą to też się zaliczało.

Z okopaniem się w określonej pozycji też przecież pisałem wielokrotnie. Na jednym z pierwszych spotkań z terapeutką ta powiedziała mi wprost, że jestem totalnie zabetonowany w przekonaniach i lekach mających mnie utrzymać w pozycji bezpiecznej i właśnie wygodnej. Nic nie musiało docierać bo wiedziałem o tym od dawna, a teraz właśnie staram się nad tym pracować. Jedynie tylko to słowo "ofiarą" mi tu nie pasuje. Nie da się pracować nad swoimi problemami nie wiedząc jakie jest ich źródło i nie będąc świadomym swojej aktualnej pozycji. Nie ważne czy jest się ofiarą kogoś innego, systemu, losu czy samego siebie. Trzeba to sobie uświadomić i zaakceptować ten fakt by móc to przezwyciężyć i ruszyć dalej.

W dwóch poprzednich kwestiach w pełni się z tobą zgadzam ale w tej nie mogę. Wybacz ale nie przekonasz mnie, że masaż to usługa seksualna. Mógłbym po prostu to przyznać tak jak piszesz ale to właśnie byłoby okłamaniem samego siebie. Wielokrotnie już myślałem żeby po prostu odpuścić, przyznać rację niektórym osobom by ta bezsensowna kłótnia się skończyła. Przez znaczną część życia tak robiłem i widać dokąd mnie to zaprowadziło. Każdy powinien umieć wyrazić swoje zdanie i go bronić kiedy zajdzie taka potrzeba, a ja dopiero zaczynam się tego uczyć. Gdybym faktycznie był u prostytutki i otrzymał od niej płatną usługę seksualną zapewne zrobiłbym teraz tak jak piszesz, uznałbym to za błąd. Jednak faktem jest iż to nie była prostytutka, a usługa nie była seksualna, a ja nie uważam tego za błąd. Zyskałem tym znacznie więcej niż chwilową przyjemność. Dzięki temu dowiedziałem się kilku rzeczy, które od wielu lat nie dawały mi spokoju i to też można uznać za krok w stronę zmiany.

Żeby nie dawać pożywki musiałbym całkowicie zamknąć ten wątek i pewnie też zniknąć z forum. Zapewne zauważyłeś, że cokolwiek napiszę niektórzy o tak coś w tym znajdą albo dopowiedzą sobie by tylko mieć tą pożywkę. Upośledzenie to raczej nie jest odpowiednie słowo. Okoliczności, środowisko, otoczenie po prostu były takie, a nie inne i jak już pisałem trzeba to sobie uświadomić, zrozumieć i zaakceptować. Trzeba zbudować od zera to co nie zostało zbudowane. Trzeba naprawić to co zostało zniszczone lub zbudowane w niewłaściwy sposób.

Poszło o moje pytanie do Smutnej czy nie chciałaby namiaru na terapię. Przy czym ja serio nie chciałem jej obrazić, wtedy również serio byłem zdziwiony tym jak bardzo się zmieniła w tak krótkim czasie. Miałem wrażenie jakbym pisał z zupełnie inną osobą niż kiedyś, a ponieważ w temacie terapii siedzę od dość dawna to taka myśl mnie wtedy naszła. Dlatego też nie uważam by to co wtedy napisałem było obraźliwe.

Wygląda na to, że było więc teraz zrobię to co powinienem już dawno. Smutna, przepraszam za to co wtedy napisałem. Moja zmniejszona czułość na takie teksty dała o sobie znać i napisałem coś o czym nie myślałem, że mogłoby cię urazić. Dla pewności dodam, że piszę to całkowicie szczerze.

1,512

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Sginni jeśli mogę Ci coś doradzić to naucz się rozbrajać miny a nie je stawiać. Nie musisz za wszelką cenę się bronic i chronić. Bądź szczery wobec siebie samego.

Jesli ktos mówi że potrzebujesz atencji to powiedz - tak pomaga mi to ale jest zle i nad tym pracuje.

Jak ktos mowi ze dla wygody okopanej  się w pozycji ofiary to powiedz- tak mowiliscie o tym miesiącami ale nie docierało. Teraz zaczyna docierac i pracuje nad tym.

Jak ktos mowi ze korzystałeś z prostytucji to nie okłamuj się i powiedz: tak skorzystałem ale na dzień dzisiejszy inaczej oceniam sprawe i uwazam że był to błąd. Mina rozbrojona sprawa zamknięta nie ma o czym dyskutować. A Ty tez jestes szczery sam ze sobą. Każdy może zmienić zdanie. Ja tez po ostatnich rozmowach z dziewczynami troszke inaczej patrze na prostytucje. Dalej uwazam ze legalizacja jest najbardziej racjonalną ale trochę lepiej rozumiem podejscie dziewczyn i moje nie jest już tak skrajnie "lajcikowe".

Rozbrajaj miny nie dawaj pożywki badz szczery ze sobą. Będzie Ci latwiej. Startowałeś w życie z pewnego rodzaju "uposledzeniem", pracujesz nad tym i tyle.

Co do sprawy przepraszania to się nie wypowiem bo nie chce mi się szukać posta i sprawdzać o co poszlo. Ale w tym watku jest tyle obrażania ze chyba wszyscy powinni się przepraszać. Ale sprawy nie znam więc nie mogę jakoś ocenic.

Dzięki, bardzo dobrze napisane i myślę, że trochę rozjaśni sytuację. Ja cały czas byłem szczery tylko wygląda na to, że po prostu spojrzenie na daną kwestię miałem inne niż pozostali.

Oczywiście, że potrzebuję atencji tak jak każdy inny człowiek. Ja potrzebuję jej nawet więcej bo przez znaczną część życia byłem samotny tak, że nie miałem nawet z kim pogadać. Myślałem, że to było oczywiste, a pisząc ogólnie o pracy nad sobą to też się zaliczało.

Z okopaniem się w określonej pozycji też przecież pisałem wielokrotnie. Na jednym z pierwszych spotkań z terapeutką ta powiedziała mi wprost, że jestem totalnie zabetonowany w przekonaniach i lekach mających mnie utrzymać w pozycji bezpiecznej i właśnie wygodnej. Nic nie musiało docierać bo wiedziałem o tym od dawna, a teraz właśnie staram się nad tym pracować. Jedynie tylko to słowo "ofiarą" mi tu nie pasuje. Nie da się pracować nad swoimi problemami nie wiedząc jakie jest ich źródło i nie będąc świadomym swojej aktualnej pozycji. Nie ważne czy jest się ofiarą kogoś innego, systemu, losu czy samego siebie. Trzeba to sobie uświadomić i zaakceptować ten fakt by móc to przezwyciężyć i ruszyć dalej.

W dwóch poprzednich kwestiach w pełni się z tobą zgadzam ale w tej nie mogę. Wybacz ale nie przekonasz mnie, że masaż to usługa seksualna. Mógłbym po prostu to przyznać tak jak piszesz ale to właśnie byłoby okłamaniem samego siebie. Wielokrotnie już myślałem żeby po prostu odpuścić, przyznać rację niektórym osobom by ta bezsensowna kłótnia się skończyła. Przez znaczną część życia tak robiłem i widać dokąd mnie to zaprowadziło. Każdy powinien umieć wyrazić swoje zdanie i go bronić kiedy zajdzie taka potrzeba, a ja dopiero zaczynam się tego uczyć. Gdybym faktycznie był u prostytutki i otrzymał od niej płatną usługę seksualną zapewne zrobiłbym teraz tak jak piszesz, uznałbym to za błąd. Jednak faktem jest iż to nie była prostytutka, a usługa nie była seksualna, a ja nie uważam tego za błąd. Zyskałem tym znacznie więcej niż chwilową przyjemność. Dzięki temu dowiedziałem się kilku rzeczy, które od wielu lat nie dawały mi spokoju i to też można uznać za krok w stronę zmiany.

Żeby nie dawać pożywki musiałbym całkowicie zamknąć ten wątek i pewnie też zniknąć z forum. Zapewne zauważyłeś, że cokolwiek napiszę niektórzy o tak coś w tym znajdą albo dopowiedzą sobie by tylko mieć tą pożywkę. Upośledzenie to raczej nie jest odpowiednie słowo. Okoliczności, środowisko, otoczenie po prostu były takie, a nie inne i jak już pisałem trzeba to sobie uświadomić, zrozumieć i zaakceptować. Trzeba zbudować od zera to co nie zostało zbudowane. Trzeba naprawić to co zostało zniszczone lub zbudowane w niewłaściwy sposób.

Poszło o moje pytanie do Smutnej czy nie chciałaby namiaru na terapię. Przy czym ja serio nie chciałem jej obrazić, wtedy również serio byłem zdziwiony tym jak bardzo się zmieniła w tak krótkim czasie. Miałem wrażenie jakbym pisał z zupełnie inną osobą niż kiedyś, a ponieważ w temacie terapii siedzę od dość dawna to taka myśl mnie wtedy naszła. Dlatego też nie uważam by to co wtedy napisałem było obraźliwe.

Wygląda na to, że było więc teraz zrobię to co powinienem już dawno. Smutna, przepraszam za to co wtedy napisałem. Moja zmniejszona czułość na takie teksty dała o sobie znać i napisałem coś o czym nie myślałem, że mogłoby cię urazić. Dla pewności dodam, że piszę to całkowicie szczerze.

Piszesz ze przepraszasz szczerze więc jak dla mnie rozbroiłeś mine.

PS Ciebie niektorzy też powinni przeprosić ale nie kazdy tego wymaga czy potrzebuje smile

PS2. Nie przekonasz mnie ze masaż ktorego celem jest orgazm nie jest usluga seksualna. Prostytutka to babka które świadczy usługi seksualne. Czyli czemu ona nie była? A jakby użyła ust albo panetracji to już by była? Słyszę ze piszesz ze to nie to samo ale nie mogę podjać gdzie ta różnica?

1,513

Odp: Co to znaczy żyć?
Bert44 napisał/a:
Shinigami napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Sginni jeśli mogę Ci coś doradzić to naucz się rozbrajać miny a nie je stawiać. Nie musisz za wszelką cenę się bronic i chronić. Bądź szczery wobec siebie samego.

Jesli ktos mówi że potrzebujesz atencji to powiedz - tak pomaga mi to ale jest zle i nad tym pracuje.

Jak ktos mowi ze dla wygody okopanej  się w pozycji ofiary to powiedz- tak mowiliscie o tym miesiącami ale nie docierało. Teraz zaczyna docierac i pracuje nad tym.

Jak ktos mowi ze korzystałeś z prostytucji to nie okłamuj się i powiedz: tak skorzystałem ale na dzień dzisiejszy inaczej oceniam sprawe i uwazam że był to błąd. Mina rozbrojona sprawa zamknięta nie ma o czym dyskutować. A Ty tez jestes szczery sam ze sobą. Każdy może zmienić zdanie. Ja tez po ostatnich rozmowach z dziewczynami troszke inaczej patrze na prostytucje. Dalej uwazam ze legalizacja jest najbardziej racjonalną ale trochę lepiej rozumiem podejscie dziewczyn i moje nie jest już tak skrajnie "lajcikowe".

Rozbrajaj miny nie dawaj pożywki badz szczery ze sobą. Będzie Ci latwiej. Startowałeś w życie z pewnego rodzaju "uposledzeniem", pracujesz nad tym i tyle.

Co do sprawy przepraszania to się nie wypowiem bo nie chce mi się szukać posta i sprawdzać o co poszlo. Ale w tym watku jest tyle obrażania ze chyba wszyscy powinni się przepraszać. Ale sprawy nie znam więc nie mogę jakoś ocenic.

Dzięki, bardzo dobrze napisane i myślę, że trochę rozjaśni sytuację. Ja cały czas byłem szczery tylko wygląda na to, że po prostu spojrzenie na daną kwestię miałem inne niż pozostali.

Oczywiście, że potrzebuję atencji tak jak każdy inny człowiek. Ja potrzebuję jej nawet więcej bo przez znaczną część życia byłem samotny tak, że nie miałem nawet z kim pogadać. Myślałem, że to było oczywiste, a pisząc ogólnie o pracy nad sobą to też się zaliczało.

Z okopaniem się w określonej pozycji też przecież pisałem wielokrotnie. Na jednym z pierwszych spotkań z terapeutką ta powiedziała mi wprost, że jestem totalnie zabetonowany w przekonaniach i lekach mających mnie utrzymać w pozycji bezpiecznej i właśnie wygodnej. Nic nie musiało docierać bo wiedziałem o tym od dawna, a teraz właśnie staram się nad tym pracować. Jedynie tylko to słowo "ofiarą" mi tu nie pasuje. Nie da się pracować nad swoimi problemami nie wiedząc jakie jest ich źródło i nie będąc świadomym swojej aktualnej pozycji. Nie ważne czy jest się ofiarą kogoś innego, systemu, losu czy samego siebie. Trzeba to sobie uświadomić i zaakceptować ten fakt by móc to przezwyciężyć i ruszyć dalej.

W dwóch poprzednich kwestiach w pełni się z tobą zgadzam ale w tej nie mogę. Wybacz ale nie przekonasz mnie, że masaż to usługa seksualna. Mógłbym po prostu to przyznać tak jak piszesz ale to właśnie byłoby okłamaniem samego siebie. Wielokrotnie już myślałem żeby po prostu odpuścić, przyznać rację niektórym osobom by ta bezsensowna kłótnia się skończyła. Przez znaczną część życia tak robiłem i widać dokąd mnie to zaprowadziło. Każdy powinien umieć wyrazić swoje zdanie i go bronić kiedy zajdzie taka potrzeba, a ja dopiero zaczynam się tego uczyć. Gdybym faktycznie był u prostytutki i otrzymał od niej płatną usługę seksualną zapewne zrobiłbym teraz tak jak piszesz, uznałbym to za błąd. Jednak faktem jest iż to nie była prostytutka, a usługa nie była seksualna, a ja nie uważam tego za błąd. Zyskałem tym znacznie więcej niż chwilową przyjemność. Dzięki temu dowiedziałem się kilku rzeczy, które od wielu lat nie dawały mi spokoju i to też można uznać za krok w stronę zmiany.

Żeby nie dawać pożywki musiałbym całkowicie zamknąć ten wątek i pewnie też zniknąć z forum. Zapewne zauważyłeś, że cokolwiek napiszę niektórzy o tak coś w tym znajdą albo dopowiedzą sobie by tylko mieć tą pożywkę. Upośledzenie to raczej nie jest odpowiednie słowo. Okoliczności, środowisko, otoczenie po prostu były takie, a nie inne i jak już pisałem trzeba to sobie uświadomić, zrozumieć i zaakceptować. Trzeba zbudować od zera to co nie zostało zbudowane. Trzeba naprawić to co zostało zniszczone lub zbudowane w niewłaściwy sposób.

Poszło o moje pytanie do Smutnej czy nie chciałaby namiaru na terapię. Przy czym ja serio nie chciałem jej obrazić, wtedy również serio byłem zdziwiony tym jak bardzo się zmieniła w tak krótkim czasie. Miałem wrażenie jakbym pisał z zupełnie inną osobą niż kiedyś, a ponieważ w temacie terapii siedzę od dość dawna to taka myśl mnie wtedy naszła. Dlatego też nie uważam by to co wtedy napisałem było obraźliwe.

Wygląda na to, że było więc teraz zrobię to co powinienem już dawno. Smutna, przepraszam za to co wtedy napisałem. Moja zmniejszona czułość na takie teksty dała o sobie znać i napisałem coś o czym nie myślałem, że mogłoby cię urazić. Dla pewności dodam, że piszę to całkowicie szczerze.

Piszesz ze przepraszasz szczerze więc jak dla mnie rozbroiłeś mine.

PS Ciebie niektorzy też powinni przeprosić ale nie kazdy tego wymaga czy potrzebuje smile

PS2. Nie przekonasz mnie ze masaż ktorego celem jest orgazm nie jest usluga seksualna. Prostytutka to babka które świadczy usługi seksualne. Czyli czemu ona nie była? A jakby użyła ust albo panetracji to już by była? Słyszę ze piszesz ze to nie to samo ale nie mogę podjać gdzie ta różnica?

Oczywiście  ze to usluga seksualna, a nie on jakies bajki opowiada,ze nie

1,514

Odp: Co to znaczy żyć?

Ta, ja również uważam, że masaż erotyczny to usługa seksualna. Jakby było inaczej, to dlaczego Shini tę swoją przygodę opisujesz w dziale Seks? Ona doprowadziła cię ręką do orgazmu, sam to opisujesz. Czyli jest to czynność seksualna. Zresztą, tam zaraz zleciało się kilku facetów z infornacją, że są salony, w których masażystki kończą ustami. W świetle prawa takie salony nie są uznawane za prostytucję. Nie wiem, dlaczego tak usilnie starasz się siebie i innych przekonać, że to nie była usługa seksualna. Głupio ci przed samym sobą? No już trudno. Stało się. Nie żałujesz tego doświadczenia i luz. To twoje życie. Ja się podpisuję pod postem Berta. Zgadzam się praktycznie z każdym słowem. Tylko też nie podoba mi się stwierdzenie, że coś tam masz upośledzone. Nie o to chodzi. Po prostu przespałeś pewien etap w życiu. Z wygody? Bo miałeś pecha? Nie wiem. To sobie obgadasz zapewne z terapeutką.
Aha, fajnie, że kogoś poznałeś. Gratulować nie będę, ale po prostu fajnie. Każdemu, kto długo nie mógł nikogo poznać, powiedziałabym to samo.

1,515

Odp: Co to znaczy żyć?
Lunka86 napisał/a:

Ta, ja również uważam, że masaż erotyczny to usługa seksualna. Jakby było inaczej, to dlaczego Shini tę swoją przygodę opisujesz w dziale Seks? Ona doprowadziła cię ręką do orgazmu, sam to opisujesz. Czyli jest to czynność seksualna. Zresztą, tam zaraz zleciało się kilku facetów z infornacją, że są salony, w których masażystki kończą ustami. W świetle prawa takie salony nie są uznawane za prostytucję. Nie wiem, dlaczego tak usilnie starasz się siebie i innych przekonać, że to nie była usługa seksualna. Głupio ci przed samym sobą? No już trudno. Stało się. Nie żałujesz tego doświadczenia i luz. To twoje życie. Ja się podpisuję pod postem Berta. Zgadzam się praktycznie z każdym słowem. Tylko też nie podoba mi się stwierdzenie, że coś tam masz upośledzone. Nie o to chodzi. Po prostu przespałeś pewien etap w życiu. Z wygody? Bo miałeś pecha? Nie wiem. To sobie obgadasz zapewne z terapeutką.
Aha, fajnie, że kogoś poznałeś. Gratulować nie będę, ale po prostu fajnie. Każdemu, kto długo nie mógł nikogo poznać, powiedziałabym to samo.

Uposledzone nie w sensie medycznym. Choć może lekko (psychicznym, mentalnym).  Uposledzone bo że względu na ???? dom, historie, jakies cechy musi się mierzyć z problemami które dla wielu w ogóle nie istnieja i nie poswiecili nawet  2 minut na rozmyślanie o nich.

1,516

Odp: Co to znaczy żyć?

Tak Bert, wiem, że nie w sensie medycznym. I nadal się z tym nie zgadzam. Shini sam twierdzi, że miał zawsze problem ze znalezieniem znajomych. Z jakiego powodu, to nie wiem. Nie znam go i nie poznam na tyle,  by to wiedzieć. Skoro nie miał zbyt wielu znajomych, to wiekszość czasu spędził w domu, przed kompem lub tv. Teraz zbiera tego efekty, jest sam, nie ma dziewczyny, ma swoje braki i próbuje to przepracować na terapii. Wielu młodych ludzi się mierzy z podobnymi problemami, co widać chociażby na tym forum.

1,517

Odp: Co to znaczy żyć?
Bert44 napisał/a:

Piszesz ze przepraszasz szczerze więc jak dla mnie rozbroiłeś mine.

PS Ciebie niektorzy też powinni przeprosić ale nie kazdy tego wymaga czy potrzebuje smile

PS2. Nie przekonasz mnie ze masaż ktorego celem jest orgazm nie jest usluga seksualna. Prostytutka to babka które świadczy usługi seksualne. Czyli czemu ona nie była? A jakby użyła ust albo panetracji to już by była? Słyszę ze piszesz ze to nie to samo ale nie mogę podjać gdzie ta różnica?

Na inne posty odpowiem później, a na razie skupmy się na tym.

Ja tego nie wymagam. Rozumiem, że każdy może mieć inne zdanie wyrażane w taki czy inny sposób.

I właśnie tu jest sedno problemu. Orgazm nie jest celem takiego masażu. Dosłownie każdy salon jaki kiedykolwiek sprawdzałem miał bardzo wyraźnie napisane dwie rzeczy. "Nie świadczymy usług seksualnych" i "Osiągnięcie orgazmu może być efektem masażu ale nie musi i nie jest jego celem". Dodatkowo przypominam, że ja tego orgazmu nie osiągnąłem. Gdyby użyła ust albo penetracji to byłaby zupełnie inna sytuacja. Jak wiecie moja wiedza o seksie w całości pochodzi z internetu, z porno, z artykułów, z podcastów. W takich źródłach w większości tym przekroczeniem granicy jest właśnie penetracja, w tym oralna. Może to też jest błędne przekonanie, którego muszę się pozbyć ale na tą chwilę tak to widzę. Wiem, że możnaby się z tym kłócić bo na przykład z użyciem piersi mamy jedną z bardziej znanych pozycji "seksualnych" ale to wyjątek od reguły.

1,518

Odp: Co to znaczy żyć?

Żyć to znaczy znosić chwile cierpienia dla chwil radości. Nie ma innej drogi. Nie ma innej odpowiedzi.

1,519

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

"Nie świadczymy usług seksualnych"

Prawo.

Shinigami napisał/a:

W takich źródłach w większości tym przekroczeniem granicy jest właśnie penetracja, w tym oralna. Może to też jest błędne przekonanie, którego muszę się pozbyć ale na tą chwilę tak to widzę. Wiem, że możnaby się z tym kłócić bo na przykład z użyciem piersi mamy jedną z bardziej znanych pozycji "seksualnych" ale to wyjątek od reguły.

To była usługa seksualna. Nawet jeśli odbyła się bez penetracji i Twojego orgazmu.
No trudno, stało się. Co z tego? Nie musisz być nieskazitelny.

1,520

Odp: Co to znaczy żyć?
ślad_po_bliźnie napisał/a:

Żyć to znaczy znosić chwile cierpienia dla chwil radości. Nie ma innej drogi. Nie ma innej odpowiedzi.

Jak nie ma, jak jest? Ja ide do do Nieba, piekna droga zakonu

1,521

Odp: Co to znaczy żyć?
Julia life in UK napisał/a:
ślad_po_bliźnie napisał/a:

Żyć to znaczy znosić chwile cierpienia dla chwil radości. Nie ma innej drogi. Nie ma innej odpowiedzi.

Jak nie ma, jak jest? Ja ide do do Nieba, piekna droga zakonu

To spytaj, którą z chwil właśnie przeżywam czytając Cię. Albo sama zgadnij najlepiej.

1,522 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-05-07 14:43:02)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

A właściwie na jakiej podstawie uznajesz, że Shini był prawidłowo rozwijającym się człowiekiem, Priscilla?
Wszelkie znaki wskazują na to, że od pewnego momentu w życiu wcale nim nie był i to nie ze swojej winy.


A patrząc na którą wersję życia Shiniego? Tej, w któej niczego nie mógł, bo nikt w niego nie inwestował, czy na tą wersję, gdzie rozwijał swoje pasje do sportu i sztuk walki, a rodzice zainwestowali równowartość samochodu w jego jego zawodową przyszłość?

Nawiasem, niezależnie od wersji, przeszedł normalnie etap edukacji od wczesnoszkolnej, do ukończenia studiów. Gdyby odstawał w jakikolwiek sposób od normy, to zostałby wyłuskany przez system i skierowany albo do klas specjalnych, albo do specjalistycznej placówki lub do nauczania indywidualnego. Także - wbrew twoim insynuacjom - Shini mieści się w normach rozwojowych. A skoro nie wiesz, że odpowiednie psychotesty robi się w szkołach, to albo nie masz i nigdy nie miałaś dzieci ani bliskiej relacji z innymi rodzicami, albo jesteś chujowym rodzicem i człowiekiem.

1,523

Odp: Co to znaczy żyć?

Na pierwszym masażu miałeś orgazm, a na tym drugim nie. Tak wynika z twojego opisu. Zresztą, nawet jeśli ograzmu nie było, to doprowadzić do niego próbowała wiadomo jak.
Jeśli nauczyciel zauważyłby jakieś nieprawidłowości u Shiniego, intelektualne lub inne, to zasugerowałby odwiedzenie placówki w celu dokonania diagnozy. Tak robi się w przedszkolu. W szkole zapewne nauczyciele wysłaliby sami. Dlatego ja uważam, że Shini w pewnym momencie swojego życia sam tak pokierował swoim życiem, że teraz znalazł się z ręką w nocniku i chodzi na terapię, żeby jakoś w miarę normalnie zacząć żyć.

1,524

Odp: Co to znaczy żyć?
Lunka86 napisał/a:

Tak Bert, wiem, że nie w sensie medycznym. I nadal się z tym nie zgadzam. Shini sam twierdzi, że miał zawsze problem ze znalezieniem znajomych. Z jakiego powodu, to nie wiem. Nie znam go i nie poznam na tyle,  by to wiedzieć.

Pisał o tym wiele razy przecież. Albo uważał się za lepszego, albo mu kompletnie nie zależało na poznaniu kogokolwiek, bo wolał anime i masturbację.

1,525

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Wybacz ale nie przekonasz mnie, że masaż to usługa seksualna.

Ej, atencjuszu - stań przed lustrem i patrząc sobie w oczy powiedz to głośno: "nie uważam, że płatny masaż prącia w celu osiągnięcia orgazmu jest usługą seksualną".

Każdy powinien umieć wyrazić swoje zdanie i go bronić kiedy zajdzie taka potrzeba

Posiadanie własnego zdania to np umiejętność uargumentowania czemu deszczową pogodę uważasz za dobrą i przyjemną. To, że w płatnej masturbacji nie widzisz prostytucji jest wyparciem.


dybym faktycznie był u prostytutki i otrzymał od niej płatną usługę seksualną zapewne zrobiłbym teraz tak jak piszesz, uznałbym to za błąd. Jednak faktem jest iż to nie była prostytutka, a usługa nie była seksualna, a ja nie uważam tego za błąd.

ZŁOTO.


Zapytaj rodziców o co o tym myślą smile czy walenie konia za pieniądze to prostytucja, czy nie.


Zapewne zauważyłeś, że cokolwiek napiszę niektórzy o tak coś w tym znajdą albo dopowiedzą sobie by tylko mieć tą pożywkę.

I znowu kłamiesz. Bo praktycznie wszyscy ci powtarzają jednym tonem to samo: przestań kłamać, aby być w centrum uwagi i zacznij rozmawiać normalnie.


Poszło o moje pytanie do Smutnej czy nie chciałaby namiaru na terapię. Przy czym ja serio nie chciałem jej obrazić, wtedy również serio byłem zdziwiony tym jak bardzo się zmieniła w tak krótkim czasie. Miałem wrażenie jakbym pisał z zupełnie inną osobą niż kiedyś, a ponieważ w temacie terapii siedzę od dość dawna to taka myśl mnie wtedy naszła. Dlatego też nie uważam by to co wtedy napisałem było obraźliwe.

Wygląda na to, że było więc teraz zrobię to co powinienem już dawno. Smutna, przepraszam za to co wtedy napisałem. Moja zmniejszona czułość na takie teksty dała o sobie znać i napisałem coś o czym nie myślałem, że mogłoby cię urazić. Dla pewności dodam, że piszę to całkowicie szczerze.

Żenada w chuj. I to tyle w temacie obrony własnego zdania.


I właśnie tu jest sedno problemu. Orgazm nie jest celem takiego masażu. Dosłownie każdy salon jaki kiedykolwiek sprawdzałem miał bardzo wyraźnie napisane dwie rzeczy. "Nie świadczymy usług seksualnych" i "Osiągnięcie orgazmu może być efektem masażu ale nie musi i nie jest jego celem".

Niby dorosły chłop, a wierzy, że jak wypije red bulla to wyrosną mu skrzydła. LOL.

1,526

Odp: Co to znaczy żyć?
Lunka86 napisał/a:

Na pierwszym masażu miałeś orgazm, a na tym drugim nie. Tak wynika z twojego opisu. Zresztą, nawet jeśli ograzmu nie było, to doprowadzić do niego próbowała wiadomo jak.
Jeśli nauczyciel zauważyłby jakieś nieprawidłowości u Shiniego, intelektualne lub inne, to zasugerowałby odwiedzenie placówki w celu dokonania diagnozy. Tak robi się w przedszkolu. W szkole zapewne nauczyciele wysłaliby sami. Dlatego ja uważam, że Shini w pewnym momencie swojego życia sam tak pokierował swoim życiem, że teraz znalazł się z ręką w nocniku i chodzi na terapię, żeby jakoś w miarę normalnie zacząć żyć.


Niestety nie mogę się z tym zgodzić, choćby z tego względu, ze jest to jego KOLEJNA już terapia. A jego chodzenie na terapię opiera się na tym, że znalazł sobie koleżanką w osobie terapeutki, a jak przychodzi do wcielenia w życie wniosków z terapii, to tego jak nie było, tak dalej nie ma. Jak sama słusznie zauważyłaś - gdyby odbiegał od normy, to by został wyłuskany przez system. Nie ma zatem uzasadnienia dla jego marazmu życiowego poza tym, że jest dokładnie tam, gdzie wybrał być.

1,527

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Lunka86 napisał/a:

Na pierwszym masażu miałeś orgazm, a na tym drugim nie. Tak wynika z twojego opisu. Zresztą, nawet jeśli ograzmu nie było, to doprowadzić do niego próbowała wiadomo jak.
Jeśli nauczyciel zauważyłby jakieś nieprawidłowości u Shiniego, intelektualne lub inne, to zasugerowałby odwiedzenie placówki w celu dokonania diagnozy. Tak robi się w przedszkolu. W szkole zapewne nauczyciele wysłaliby sami. Dlatego ja uważam, że Shini w pewnym momencie swojego życia sam tak pokierował swoim życiem, że teraz znalazł się z ręką w nocniku i chodzi na terapię, żeby jakoś w miarę normalnie zacząć żyć.


Niestety nie mogę się z tym zgodzić, choćby z tego względu, ze jest to jego KOLEJNA już terapia. A jego chodzenie na terapię opiera się na tym, że znalazł sobie koleżanką w osobie terapeutki, a jak przychodzi do wcielenia w życie wniosków z terapii, to tego jak nie było, tak dalej nie ma. Jak sama słusznie zauważyłaś - gdyby odbiegał od normy, to by został wyłuskany przez system. Nie ma zatem uzasadnienia dla jego marazmu życiowego poza tym, że jest dokładnie tam, gdzie wybrał być.

Terapia nic nie pomoze bez praktyki tego czego sie nauczyl w teorii na terapii

1,528

Odp: Co to znaczy żyć?
SamotnaWilczyca napisał/a:

To była usługa seksualna. Nawet jeśli odbyła się bez penetracji i Twojego orgazmu.
No trudno, stało się. Co z tego? Nie musisz być nieskazitelny.

Oczywiście, że nie muszę i jakoś bardzo mi to nie przeszkadza. Nikt nie jest nieskazitelny i nawet najbardziej porządna osoba może mieć tajemnicę, która wywaliła by z butów większość ludzi. Ja nie zamierzam tego ukrywać przed potencjalną partnerką choć oczywiście nie powiem o czymś takim na początku znajomości. Powiem więcej, gdyby jej reakcja była przynajmniej neutralna to zasugerował bym pójście razem na taki masaż dla par.

Tu nie chodzi o to, że ja za wszelką cenę nie chcę się do czegoś przyznać. Ja szczerze nie uważam tego za usługę seksualną i oszukał bym samego siebie gdybym dla spokoju to przyznał. To po pierwsze, a po drugie to byłaby wręcz nieskończona pożywką dla wszystkich, którzy w tym celu siedzą w tym wątku. Zaraz by się okazało, że jestem jakimś dziwkarzem, że nie szanuję kobiet, że traktuje je przedmiotowo i w ogóle jestem najgorszym typem człowieka, który nie ma już prawa na nic, a zwłaszcza na szczęśliwy związek. A już najbardziej nie miałbym prawa do mówienia, że nie mam doświadczenia, którego przecież faktycznie nie mam.

Lunka86 napisał/a:

Na pierwszym masażu miałeś orgazm, a na tym drugim nie. Tak wynika z twojego opisu. Zresztą, nawet jeśli ograzmu nie było, to doprowadzić do niego próbowała wiadomo jak.
Jeśli nauczyciel zauważyłby jakieś nieprawidłowości u Shiniego, intelektualne lub inne, to zasugerowałby odwiedzenie placówki w celu dokonania diagnozy. Tak robi się w przedszkolu. W szkole zapewne nauczyciele wysłaliby sami. Dlatego ja uważam, że Shini w pewnym momencie swojego życia sam tak pokierował swoim życiem, że teraz znalazł się z ręką w nocniku i chodzi na terapię, żeby jakoś w miarę normalnie zacząć żyć.

Tak, to prawda, za jednym razem miałem. Z jedną różnicą, na drugim właśnie miałem, nie pierwszym. W ogóle może zacznijmy od tego jaki był powód pójścia na te masaż. Na pierwszy to była zwykła ciekawość ale też chciałem po prostu doświadczyć czym w ogóle jest fizyczna bliskość. Chciałem się dowiedzieć czy to na prawdę jest coś tak niezwykłego jak myślałem i czy będzie to miało jakiś większy wpływ na moje życie. Okazało się dużo bardziej normalne niż myślałem, a jednocześnie bardzo przyjemniejsze niż cokolwiek czego w życiu doświadczyłem. Za drugim razem to była już tylko ciekawość czy będzie tak samo jak za pierwszym. I to też dało mi sporo informacji bo było trochę inaczej, nieznacznie ale jednak.

Odnoszę wrażenie, że bardzo mocno przecenianie nasz system edukacji, a już zwłaszcza poziom zainteresowania uczniem przez szkolną kadrę. Jakie psychotesty, jakie zauważenie nieprawidłowości? Aż się nasuwa pytanie czy to o czym tu piszecie jako podobno norma w szkołach dobrze smakuje?

1,529 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-05-07 15:51:52)

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Ja nie zamierzam tego ukrywać przed potencjalną partnerką choć oczywiście nie powiem o czymś takim na początku znajomości.

Zachowaj to dla siebie i nikomu o tym nie mów.


Powiem więcej, gdyby jej reakcja była przynajmniej neutralna to zasugerował bym pójście razem na taki masaż dla par.

Masaże tantryczne dla par polegają na czymś zupełnie innym.


Tu nie chodzi o to, że ja za wszelką cenę nie chcę się do czegoś przyznać. Ja szczerze nie uważam tego za usługę seksualną i oszukał bym samego siebie gdybym dla spokoju to przyznał.

Bo tkwisz w wyparciu.


Zaraz by się okazało, że jestem jakimś dziwkarzem, że nie szanuję kobiet

To twoje projekcje. Nikogo to nie obchodzi oprócz ciebie.


ogóle może zacznijmy od tego jaki był powód pójścia na te masaż.

Zapytałeś o ten rodzaj masażu na tym forum i ci nasi forumowicze polecili w tym temacie: https://www.netkobiety.pl/t128712.html



Odnoszę wrażenie, że bardzo mocno przecenianie nasz system edukacji, a już zwłaszcza poziom zainteresowania uczniem przez szkolną kadrę. Jakie psychotesty, jakie zauważenie nieprawidłowości? Aż się nasuwa pytanie czy to o czym tu piszecie jako podobno norma w szkołach dobrze smakuje?


Tia, zaraz się dowiemy, że nigdy obligatoryjnych ankiet nie wypełniałeś w szkole. Takie ankiety o jakich mowa tutaj: https://epedagogika.pl/teczka-wychowawc … -7265.html to szkolny obowiązek i każdy je robił.

I ty się dziwisz, czemu ludzie cie postrzegają jako atencjusza, który na siłę robi z siebie debila.

1,530 Ostatnio edytowany przez Lunka86 (2025-05-07 16:07:03)

Odp: Co to znaczy żyć?

Przecież jako nauczyciel widzę i jestem w stanie ocenić dziecko i jego rozwój, umiejętności, widzę, czy bawi się z innymi dzieciakami, czy nie potrafi nawiązywać przyjaźni. Z tym, że ja siedzę w edukacji przedszkolnej. Jak to działa w szkołach nie będę pisać, dokształcam się w tematach związanych z przedszkolem. A jeśli sam rodzic martwi się o swoje dziecko i odwiedzi poradnię psychologiczną, może mnie później poprosić o wypelnienie ich arkuszu diagnozy. Serio, nie tacy nauczyciele są źli, jak się ich przedstawia.
Shini, naprawdę nie musisz mi tłumaczyć, dlaczego poszedłeś na ten masaż. To twoje życie, twoja sprawa. Poszedłeś, spróbowałeś, dobrze wspominasz i luz.
Jack, a ja nie napisałam, że terapia przyniosła efekty. Stwierdziłam fakt, że Shini chodzi na terapię, żeby zacząć normalnie żyć. A czy chodzi mu o to, by sobie pogadać, a efektów nie ma, to sprawa i problem Shiniego.
Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek w szkole dostała taką ankietę. To, że coś takiego jest dostepne w internecie nie oznacza od razu, że każda szkoła i każdy nauczyciel z tego korzysta.

1,531

Odp: Co to znaczy żyć?
Lunka86 napisał/a:

Przecież jako nauczyciel widzę i jestem w stanie ocenić dziecko i jego rozwój, umiejętności, widzę, czy bawi się z innymi dzieciakami, czy nie potrafi nawiązywać przyjaźni. Z tym, że ja siedzę w edukacji przedszkolnej. Jak to działa w szkołach nie będę pisać, dokształcam się w tematach związanych z przedszkolem. A jeśli sam rodzic martwi się o swoje dziecko i odwiedzi poradnię psychologiczną, może mnie później poprosić o wypelnienie ich arkuszu diagnozy. Serio, nie tacy nauczyciele są źli, jak się ich przedstawia.

W szkołach są obligatoryjne ankiety wszelkiej maści i pogadanki z psychologami itp. I robią to i uczniowie i nauczyciele, bo jak sama wiesz są do tego zobligowani realiami prawnymi systemu edukacji. Tylko inne etapy nauczania mają inne tego formy.

Jego bajania można odstawić na bok, bo w żadnych mistrzostwach sztuk walki nigdy nie wziąłby by udziału, bo tam też odsiewają jednostki nieogarnięte emocjonalnie, bo to dla nich (klubów itp) to za duże ryzyko, ze nauczy się taki bić, a potem będzie okradał ludków albo bił młodszych kolegów w szkole.



Jack, a ja nie napisałam, że terapia przyniosła efekty. Stwierdziłam fakt, że Shini chodzi na terapię, żeby zacząć normalnie żyć. A czy chodzi mu o to, by sobie pogadać, a efektów nie ma, to sprawa i problem Shiniego.

Takie jest założenie terapii. I gdyby to była jego pierwsza terapia - to ok. Faktycznie można by było napisać, że chce zacząć normalnie żyć. Ale biorąc pod uwagę, ze to jego kolejna terapia - a wad rozwojowych nie miał nigdy żadnych stwierdzonych i przeszedł cały system edukacji łącznie ze studiami - powoduje, ze on tam chodzi jedynie sobie pogadać dla pogadania. Z samotności. A nie z realnej chęci poprawy własnego życia.

1,532

Odp: Co to znaczy żyć?
Lunka86 napisał/a:

Przecież jako nauczyciel widzę i jestem w stanie ocenić dziecko i jego rozwój, umiejętności, widzę, czy bawi się z innymi dzieciakami, czy nie potrafi nawiązywać przyjaźni. Z tym, że ja siedzę w edukacji przedszkolnej. Jak to działa w szkołach nie będę pisać, dokształcam się w tematach związanych z przedszkolem. A jeśli sam rodzic martwi się o swoje dziecko i odwiedzi poradnię psychologiczną, może mnie później poprosić o wypelnienie ich arkuszu diagnozy. Serio, nie tacy nauczyciele są źli, jak się ich przedstawia.
Shini, naprawdę nie musisz mi tłumaczyć, dlaczego poszedłeś na ten masaż. To twoje życie, twoja sprawa. Poszedłeś, spróbowałeś, dobrze wspominasz i luz.
Jack, a ja nie napisałam, że terapia przyniosła efekty. Stwierdziłam fakt, że Shini chodzi na terapię, żeby zacząć normalnie żyć. A czy chodzi mu o to, by sobie pogadać, a efektów nie ma, to sprawa i problem Shiniego.
Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek w szkole dostała taką ankietę. To, że coś takiego jest dostepne w internecie nie oznacza od razu, że każda szkoła i każdy nauczyciel z tego korzysta.

Po tym co widziałem przez wszystkie lata mojej edukacji stwierdzam, że jesteś bardzo rzadkim wyjątkiem. Chyba, że w przedszkolach to jest norma, tego nie wiem bo nie chodziłem do przedszkola. Prawda jest taka, że ja powinienem wylądować na terapii dużo wcześniej, absolutnie najpóźniej w gimnazjum. Zarówno nauczyciele jak i rodzice w ogóle nie interesowali się tym czy dziecko prawidłowo się rozwija ani czy bawi się z innymi dziećmi czy jest samotnikiem. Psycholog szkolny to zawsze była żałosna komedia, samo nazywanie tej osoby psychologiem jest obrazą dla tego zawodu. Ja osobiście przez te wszystkie lata edukacji aż do rozpoczęcia studiów spotkałem może ze 2-3 nauczycieli, którzy byli na prawdę w porządku ludźmi. W zdecydowanej większości przypadków było byle odwalić robotę zgodnie z programem niezależnie od tego czy ktoś to ogarnął czy nie. Było jawne faworyzowanie niektórych uczniów i gnojenie innych. Nie raz się spotkałem z ośmieszaniem czy celowym zawstydzaniem ucznia przez nauczycielkę, że strony faceta nauczyciela nigdy nie widziałem czegoś takiego. Nikt się nie przejmował przyczyną czy sprawiedliwym rozwiązaniem jakiejś afery tylko ukarać tego, który pierwszy się nawinął i fajrant.

Tobie wiemy, że nie muszę tego tłumaczyć ale może ktoś inny chociaż spróbuje to zrozumieć.

Też nie kojarzę ankiet innych niż jakieś anonimowe dotyczące czegoś co akurat było lub działo się w szkole.

1,533 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-05-07 17:17:19)

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Tu nie chodzi o to, że ja za wszelką cenę nie chcę się do czegoś przyznać. Ja szczerze nie uważam tego za usługę seksualną i oszukał bym samego siebie gdybym dla spokoju to przyznał. To po pierwsze, a po drugie to byłaby wręcz nieskończona pożywką dla wszystkich, którzy w tym celu siedzą w tym wątku. Zaraz by się okazało, że jestem jakimś dziwkarzem, że nie szanuję kobiet, że traktuje je przedmiotowo i w ogóle jestem najgorszym typem człowieka, który nie ma już prawa na nic, a zwłaszcza na szczęśliwy związek.

Ok Shini odezwałem się raz odezwę drugi. Nie wiem jak Wy to obsługujecie ja na komórce i te wszystkie /quote mnie rozwalają więc piszę w takiej formie.

1. Niektorzy na forum  oskarżają Cie o kłamanie. Nie sledze dogłębnie watku wiec nie wiedziałem co o tym myśleć. Ale Ty wlasnie oklamales mnie - bo Twoja odpowiedz była adresowana do mnie. Powiedziałeś że to nie byla prostytucja bo nawet nie miałeś orgazmu. A Lunka w następnym wpisie mowi ze jednak miałeś... Mnie tak latwo sie nie urazi - pierwsze co to skrzywiłem się z mysla: w du..e chlopie, Shini,  po co ty sobie to robisz? Ok miała być polprawda bo raz miałeś a raz nie a na tapete wrzuciłeś wersje która Ci pasuje. Ale ta półprawda to tak naprawdę kłamstwo. Wiem że w swojej ochronie a nie ze złości czy chęci kłamania. Ale wyszło słabo. A temat to popierdólka (o z kreską??? smile)

2. Jeżeli nie uznajesz tego za prostytucję to rozumiem obrone zdania. Ale.... na 100 zapytanych osób 99 odpowie ze to prostutucja. Wiesz swoim corkom mowie zawsze : jak masz rację to broń do upadłego ale jak nie masz to odpusc. Inaczej wpadniesz w szufladkę "glupiomądra". Slaba szufladka. Jak masz rozmówcę który ma racje i poczujesz że ma rację to dorosly człowiek powie - Ok nie myslalem tak o tym masz rację. I po sprawie. To nie wojna. Rozmowa 2 dorosłych osób. Jeśli ktoś będzie mi mówił że 2+2=5 i bronił tego bo to jego zdanie to pomyślę tylko że jest głupcem i nie ma o czym mówić.

3. Jeżeli Twoja obawa o definicję wynika z tego co piszesz powyżej w swoim poście (że mnie nazwa dziwkarzem, że nie szanuję kobiet....) to wiedz że Twoja definicja nie ma żadnego znaczenia. Każdy wie jak było i każdy oceni po swojemu. Czy nazwiesz to masażem czy czymkolwiek. A tak przy okazji - jeżeli zależy Ci na opinii pań (bo tak między zdaniami to wyczytuje) to tu strzelasz sobie najbardziej w stopę. Zaklinajac rzeczywistosc w temacie który dla niektórych babek jest wrażliwy. Dajesz pożywkę- może się mylę ale dla mnie ta sprawa z definicja jest nie do obronienia.

4. Nikt nie nazwie Cie dziwkarzem bo byles na 2 masażach erotycznych. To określenie zarezerwowane dla "aktywniejszych" użytkowników. A jak ktos nazwie to niezależnie czy to dla Ciebie masaż czy nie masaż.

5. Czytałem o Twoim zagadaniu dziewczyny,  wymianie numerów itd. Jest ok. Staraj się mieć jak najwięcej interakcji społecznych. Az do momentu że będziesz na luzie.  Tak jak pisałem nie sledze Twojego watku ale jeśli pracujesz to ciągnij to (ponoc przerywałeś terapie wczesniej).

6. Staraj się  mowić co myślisz i robić co mówisz. To wszystkim nam ciezko wychodzi ale warto próbować. Staraj się nie manipulować faktami bo cos jest dla Ciebie niewygodne.

Brzmie k..wa jak jakiś mędrzec

1,534

Odp: Co to znaczy żyć?

Żyć to znaczy grać takimi kartami, jakie nam dano i czerpać z tego maksimum przyjemności. Porażki przyjmować na klatę i robić dalej swoje. Kochać i być kochanym. Zauważać małe, pozytywne rzeczy i cieszyć sie nimi, bo w sumie życie składa się z takich chwil. Być dobrym dla siebie i dla innych. Nie wymyślać problemów tam, gdzie ich nie ma smile Co będę pisac, zaśpiewam big_smile

Niech żyje bal!
Bo to życie, to bal jest nad bale!
Niech żyje bal!
Drugi raz nie zaproszą nas wcale!
Orkiestra gra!
Jeszcze tańczą i drzwi są otwarte!
Dzień warty dnia!
A to życie zachodu jest warte!

1,535

Odp: Co to znaczy żyć?

Znowu Bert dałeś dobrą odpowiedź. Shini, poczytaj to sobie kilka razy i pomyśl nad tym troszkę, bo może być pomocne. Ja sama zobaczyłam tą odpowiedź, że nie było orgazmu, a specjalnie poczytałam tamten wątek.
Shini, każdy nauczyciel w przedszkolu robi takie obserwacje, bo musi,  bo jest z tego rozliczany. Co do ankiet, o których pisze Jack, to serio, ale nie pamiętam, żebym takie wypełniała. Ale ja dawno chodziłam do szkoły, może zapomniałam, może w mojej szkole nikt o to nie dbał. Nie wiem, nie będę się tu wykłócać, że takich rzeczy nie ma w szkołach, bo może tak być, że teraz to jest wymóg.

1,536

Odp: Co to znaczy żyć?
dziewczyna Shinigami napisał/a:

Shini, nie zdradziłam Cię! No ok, przyznaję, uprawialiśmy seks, wszedł we mnie, ale NIE MIAŁAM ORGAZMU! A przecież sam mówiłeś, że bez orgazmu to się nie liczy... Chociaż w sumie... miałam orgazm później, ale to jak robił mi palcówkę, a ręką przecież też się nie liczy... No i poza tym to założył prezerwatywę, więc można powiedzieć, że nawet mnie nie dotknął... Więc nie przeproszę Cię, nieważne ile razy powiesz, że dla Ciebie to była zdrada, nie przekonasz mnie, będę bronić swojego zdania, już wystarczająco wiele razy w życiu przyznawałam innym rację dla świętego spokoju...

1,537

Odp: Co to znaczy żyć?
Bert44 napisał/a:

Ok Shini odezwałem się raz odezwę drugi. Nie wiem jak Wy to obsługujecie ja na komórce i te wszystkie /quote mnie rozwalają więc piszę w takiej formie.

1. Niektorzy na forum  oskarżają Cie o kłamanie. Nie sledze dogłębnie watku wiec nie wiedziałem co o tym myśleć. Ale Ty wlasnie oklamales mnie - bo Twoja odpowiedz była adresowana do mnie. Powiedziałeś że to nie byla prostytucja bo nawet nie miałeś orgazmu. A Lunka w następnym wpisie mowi ze jednak miałeś... Mnie tak latwo sie nie urazi - pierwsze co to skrzywiłem się z mysla: w du..e chlopie, Shini,  po co ty sobie to robisz? Ok miała być polprawda bo raz miałeś a raz nie a na tapete wrzuciłeś wersje która Ci pasuje. Ale ta półprawda to tak naprawdę kłamstwo. Wiem że w swojej ochronie a nie ze złości czy chęci kłamania. Ale wyszło słabo. A temat to popierdólka (o z kreską??? smile)

2. Jeżeli nie uznajesz tego za prostytucję to rozumiem obrone zdania. Ale.... na 100 zapytanych osób 99 odpowie ze to prostutucja. Wiesz swoim corkom mowie zawsze : jak masz rację to broń do upadłego ale jak nie masz to odpusc. Inaczej wpadniesz w szufladkę "glupiomądra". Slaba szufladka. Jak masz rozmówcę który ma racje i poczujesz że ma rację to dorosly człowiek powie - Ok nie myslalem tak o tym masz rację. I po sprawie. To nie wojna. Rozmowa 2 dorosłych osób. Jeśli ktoś będzie mi mówił że 2+2=5 i bronił tego bo to jego zdanie to pomyślę tylko że jest głupcem i nie ma o czym mówić.

3. Jeżeli Twoja obawa o definicję wynika z tego co piszesz powyżej w swoim poście (że mnie nazwa dziwkarzem, że nie szanuję kobiet....) to wiedz że Twoja definicja nie ma żadnego znaczenia. Każdy wie jak było i każdy oceni po swojemu. Czy nazwiesz to masażem czy czymkolwiek. A tak przy okazji - jeżeli zależy Ci na opinii pań (bo tak między zdaniami to wyczytuje) to tu strzelasz sobie najbardziej w stopę. Zaklinajac rzeczywistosc w temacie który dla niektórych babek jest wrażliwy. Dajesz pożywkę- może się mylę ale dla mnie ta sprawa z definicja jest nie do obronienia.

4. Nikt nie nazwie Cie dziwkarzem bo byles na 2 masażach erotycznych. To określenie zarezerwowane dla "aktywniejszych" użytkowników. A jak ktos nazwie to niezależnie czy to dla Ciebie masaż czy nie masaż.

5. Czytałem o Twoim zagadaniu dziewczyny,  wymianie numerów itd. Jest ok. Staraj się mieć jak najwięcej interakcji społecznych. Az do momentu że będziesz na luzie.  Tak jak pisałem nie sledze Twojego watku ale jeśli pracujesz to ciągnij to (ponoc przerywałeś terapie wczesniej).

6. Staraj się  mowić co myślisz i robić co mówisz. To wszystkim nam ciezko wychodzi ale warto próbować. Staraj się nie manipulować faktami bo cos jest dla Ciebie niewygodne.

Brzmie k..wa jak jakiś mędrzec

1. Właśnie dlatego by nie popełniać takich głupich błędów muszę jak najwięcej rozmawiać, a tego często mi brakuje. Dałem się ponieść emocjom i zacząłem pisać bez zastanowienia.

2. Mi się to po prostu nie zgadza. Z tym co sam widziałem i z tym co czytałem na temat masażu. Z tego korzysta mnóstwo ludzi, mężczyzni i kobiety, również pary chodzą na takie masaże. Ludzie kupują je sobie w prezencie. Na miejscu jest pełen profesjonalizm nie tylko samej usługi ale też lokalu. Wszystko jest na swoim miejscu, czyste, przygotowane, są prysznice, sauny, to na prawdę rozluźnia, rozładowuje stres, pozwala się wyciszyć i zwyczajnie odpocząć. Nikt nikogo do niczego nie zmusza, wszyscy są zadowoleni.

3. Jak już pisałem nawet gdybym chciał to nie mogę przyznać, że to jest czymś czym kilka obcych osób z forum twierdzi, że jest nigdy nawet nie próbując tego samemu. Już teraz niektóre panie i panowie w sumie też dostają wścieklizny to co by się działo gdybym się z nimi zgodził. Oni chcą bym napisał wprost "jestem przegrywem, który nie może nawet dotknąć kobiety bez płacenia za to", "macie rację, moja bardzo wielka wina", "nie mam prawa o nic prosić, niczego oczekiwać, jestem śmieciem i w ogóle najlepiej żebym zdechł w jak najbardziej bolesny sposób". Przez znaczną część życia właśnie tak o sobie myślałem i widać jak to się skończyło, a niektórzy tu chcą bym do tego wrócił.

4. Zobacz co napisała Anewe, aż się niedobrze robi czytając to. Przy tym dziwkarz to byłby komplement.

5. To nie ja przerwałem pierwszą terapię tylko terapeutka. Dzięki, dla mnie to, że udało mi się w ogóle zagadać i utrzymać kontakt to prawdziwy sukces. Oczywiście w moim wieku coś takiego powinno być jak mrugnięcie okiem ale nie jest. Ubolewanie nad tym faktem nie pomogło więc teraz chcę spróbować innego sposobu.

6. Do tej pory myślałem, że właśnie tak robię. Wygląda na to, że moje przekonania są jeszcze głębiej i jeszcze bardziej destrukcyjne niż myślałem.

1,538

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Ok Shini odezwałem się raz odezwę drugi. Nie wiem jak Wy to obsługujecie ja na komórce i te wszystkie /quote mnie rozwalają więc piszę w takiej formie.

1. Niektorzy na forum  oskarżają Cie o kłamanie. Nie sledze dogłębnie watku wiec nie wiedziałem co o tym myśleć. Ale Ty wlasnie oklamales mnie - bo Twoja odpowiedz była adresowana do mnie. Powiedziałeś że to nie byla prostytucja bo nawet nie miałeś orgazmu. A Lunka w następnym wpisie mowi ze jednak miałeś... Mnie tak latwo sie nie urazi - pierwsze co to skrzywiłem się z mysla: w du..e chlopie, Shini,  po co ty sobie to robisz? Ok miała być polprawda bo raz miałeś a raz nie a na tapete wrzuciłeś wersje która Ci pasuje. Ale ta półprawda to tak naprawdę kłamstwo. Wiem że w swojej ochronie a nie ze złości czy chęci kłamania. Ale wyszło słabo. A temat to popierdólka (o z kreską??? smile)

2. Jeżeli nie uznajesz tego za prostytucję to rozumiem obrone zdania. Ale.... na 100 zapytanych osób 99 odpowie ze to prostutucja. Wiesz swoim corkom mowie zawsze : jak masz rację to broń do upadłego ale jak nie masz to odpusc. Inaczej wpadniesz w szufladkę "glupiomądra". Slaba szufladka. Jak masz rozmówcę który ma racje i poczujesz że ma rację to dorosly człowiek powie - Ok nie myslalem tak o tym masz rację. I po sprawie. To nie wojna. Rozmowa 2 dorosłych osób. Jeśli ktoś będzie mi mówił że 2+2=5 i bronił tego bo to jego zdanie to pomyślę tylko że jest głupcem i nie ma o czym mówić.

3. Jeżeli Twoja obawa o definicję wynika z tego co piszesz powyżej w swoim poście (że mnie nazwa dziwkarzem, że nie szanuję kobiet....) to wiedz że Twoja definicja nie ma żadnego znaczenia. Każdy wie jak było i każdy oceni po swojemu. Czy nazwiesz to masażem czy czymkolwiek. A tak przy okazji - jeżeli zależy Ci na opinii pań (bo tak między zdaniami to wyczytuje) to tu strzelasz sobie najbardziej w stopę. Zaklinajac rzeczywistosc w temacie który dla niektórych babek jest wrażliwy. Dajesz pożywkę- może się mylę ale dla mnie ta sprawa z definicja jest nie do obronienia.

4. Nikt nie nazwie Cie dziwkarzem bo byles na 2 masażach erotycznych. To określenie zarezerwowane dla "aktywniejszych" użytkowników. A jak ktos nazwie to niezależnie czy to dla Ciebie masaż czy nie masaż.

5. Czytałem o Twoim zagadaniu dziewczyny,  wymianie numerów itd. Jest ok. Staraj się mieć jak najwięcej interakcji społecznych. Az do momentu że będziesz na luzie.  Tak jak pisałem nie sledze Twojego watku ale jeśli pracujesz to ciągnij to (ponoc przerywałeś terapie wczesniej).

6. Staraj się  mowić co myślisz i robić co mówisz. To wszystkim nam ciezko wychodzi ale warto próbować. Staraj się nie manipulować faktami bo cos jest dla Ciebie niewygodne.

Brzmie k..wa jak jakiś mędrzec

1. Właśnie dlatego by nie popełniać takich głupich błędów muszę jak najwięcej rozmawiać, a tego często mi brakuje. Dałem się ponieść emocjom i zacząłem pisać bez zastanowienia.

2. Mi się to po prostu nie zgadza. Z tym co sam widziałem i z tym co czytałem na temat masażu. Z tego korzysta mnóstwo ludzi, mężczyzni i kobiety, również pary chodzą na takie masaże. Ludzie kupują je sobie w prezencie. Na miejscu jest pełen profesjonalizm nie tylko samej usługi ale też lokalu. Wszystko jest na swoim miejscu, czyste, przygotowane, są prysznice, sauny, to na prawdę rozluźnia, rozładowuje stres, pozwala się wyciszyć i zwyczajnie odpocząć. Nikt nikogo do niczego nie zmusza, wszyscy są zadowoleni.

3. Jak już pisałem nawet gdybym chciał to nie mogę przyznać, że to jest czymś czym kilka obcych osób z forum twierdzi, że jest nigdy nawet nie próbując tego samemu. Już teraz niektóre panie i panowie w sumie też dostają wścieklizny to co by się działo gdybym się z nimi zgodził. Oni chcą bym napisał wprost "jestem przegrywem, który nie może nawet dotknąć kobiety bez płacenia za to", "macie rację, moja bardzo wielka wina", "nie mam prawa o nic prosić, niczego oczekiwać, jestem śmieciem i w ogóle najlepiej żebym zdechł w jak najbardziej bolesny sposób". Przez znaczną część życia właśnie tak o sobie myślałem i widać jak to się skończyło, a niektórzy tu chcą bym do tego wrócił.

4. Zobacz co napisała Anewe, aż się niedobrze robi czytając to. Przy tym dziwkarz to byłby komplement.

5. To nie ja przerwałem pierwszą terapię tylko terapeutka. Dzięki, dla mnie to, że udało mi się w ogóle zagadać i utrzymać kontakt to prawdziwy sukces. Oczywiście w moim wieku coś takiego powinno być jak mrugnięcie okiem ale nie jest. Ubolewanie nad tym faktem nie pomogło więc teraz chcę spróbować innego sposobu.

6. Do tej pory myślałem, że właśnie tak robię. Wygląda na to, że moje przekonania są jeszcze głębiej i jeszcze bardziej destrukcyjne niż myślałem.

Glowa do góry

Opinie z anonimowego forum po prostu filtruj. Ale tez czytaj bo nawet w gównianym stylu może ktoś przekazywać cenne uwagi.

1,539

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Tu nie chodzi o to, że ja za wszelką cenę nie chcę się do czegoś przyznać. Ja szczerze nie uważam tego za usługę seksualną i oszukał bym samego siebie gdybym dla spokoju to przyznał. To po pierwsze, a po drugie to byłaby wręcz nieskończona pożywką dla wszystkich, którzy w tym celu siedzą w tym wątku. Zaraz by się okazało, że jestem jakimś dziwkarzem, że nie szanuję kobiet, że traktuje je przedmiotowo i w ogóle jestem najgorszym typem człowieka, który nie ma już prawa na nic, a zwłaszcza na szczęśliwy związek. A już najbardziej nie miałbym prawa do mówienia, że nie mam doświadczenia, którego przecież faktycznie nie mam.

Shinigami napisał/a:

Jak już pisałem nawet gdybym chciał to nie mogę przyznać, że to jest czymś czym kilka obcych osób z forum twierdzi, że jest nigdy nawet nie próbując tego samemu. Już teraz niektóre panie i panowie w sumie też dostają wścieklizny to co by się działo gdybym się z nimi zgodził. Oni chcą bym napisał wprost "jestem przegrywem, który nie może nawet dotknąć kobiety bez płacenia za to", "macie rację, moja bardzo wielka wina", "nie mam prawa o nic prosić, niczego oczekiwać, jestem śmieciem i w ogóle najlepiej żebym zdechł w jak najbardziej bolesny sposób". Przez znaczną część życia właśnie tak o sobie myślałem i widać jak to się skończyło, a niektórzy tu chcą bym do tego wrócił.

Zrozum, że nikogo z nas tak naprawdę nie obchodzi sam fakt, że byłeś na masażu, który podobno sprawił Ci przyjemność. To co razi, to Twoje zakłamanie, bo broniąc czegoś, co sam sobie wymyśliłeś, wolisz jak ten złapany na gorącym uczynku złodziej, wmawiać otoczeniu, że to nie Twoja ręka. Tu już brniesz w śmieszność, bo na dobrą sprawę to są takie kwestie, które są oczywiste.

Spójrz przy tym na powyższe zestawienie (pogrubiony tekst), które doskonale oddaje, jak bardzo jesteś niespójny, żeby nie napisać usiłujesz kręcić i manipulować.


Przy okazji mamy też niezły pokaz histerii, bo nie wiem jak inaczej nazwać ten fragment Twojej wypowiedzi:

Oni chcą bym napisał wprost "jestem przegrywem, który nie może nawet dotknąć kobiety bez płacenia za to", "macie rację, moja bardzo wielka wina", "nie mam prawa o nic prosić, niczego oczekiwać, jestem śmieciem i w ogóle najlepiej żebym zdechł w jak najbardziej bolesny sposób".

... pomimo że jedyne, o co tak naprawdę chodzi, to o Twoje zakłamywanie rzeczywistości.

1,540 Ostatnio edytowany przez Lunka86 (2025-05-08 09:35:30)

Odp: Co to znaczy żyć?

Shini, właśnie przez takie niespójności zaczęła przylegać do ciebie tutaj łatka kłamczuszka i manipulatora, niestety. Czy faktycznie robisz to nieświadomie, czy celowo, nie wiem i prawdy się nie dowiem, dlatego nie wnikam. Po prostu pilnuj się, co piszesz. Bo co bardziej wnikliwi forumowicze i tak wychwycą te różnice w twoich wypowiedziach. Powtórzę to, co już tu zostało napisane- pisz, rozmawiaj, pytaj jak czegoś nie wiesz, ale rób to szczerze i jak dorosły, dojrzały facet. A wtedy zobaczysz, że znajdzie się więcej osób, które będą z tobą gadać. Bez oskarżeń o kłamstwa i manipulacje.

1,541

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Po tym co widziałem przez wszystkie lata mojej edukacji stwierdzam, że jesteś bardzo rzadkim wyjątkiem.

Nie Shini, ona nie jest wyjątkiem.

Zarówno nauczyciele jak i rodzice w ogóle nie interesowali się tym czy dziecko prawidłowo się rozwija ani czy bawi się z innymi dziećmi czy jest samotnikiem.

Tia. I nie zauważyli tego twoi rodzice, nauczyciele w każdej z kolejnych szkół, trenerzy z każdego kolejnego klubu do jakiego uczęszczałeś i pierdylion korepetytorów po drodze. Jasne.



Bert44 napisał/a:

4. Nikt nie nazwie Cie dziwkarzem bo byles na 2 masażach erotycznych. To określenie zarezerwowane dla "aktywniejszych" użytkowników. A jak ktos nazwie to niezależnie czy to dla Ciebie masaż czy nie masaż.

Zacznijmy od tego, że ten masaż był mu dozgonnie polecany....na tym właśnie forum.



Lunka86 napisał/a:

Shini, każdy nauczyciel w przedszkolu robi takie obserwacje, bo musi,  bo jest z tego rozliczany. Co do ankiet, o których pisze Jack, to serio, ale nie pamiętam, żebym takie wypełniała. Ale ja dawno chodziłam do szkoły, może zapomniałam, może w mojej szkole nikt o to nie dbał. Nie wiem, nie będę się tu wykłócać, że takich rzeczy nie ma w szkołach, bo może tak być, że teraz to jest wymóg.

Chodziłem do wielu szkół i każdego semestru coś było - tak jak mniej więcej pod linkiem. A to o agresji, a to o uzależnieniach, o problemach emocjonalnych i depresji, a to pogadanki o dojrzewaniu (jakieś warsztaty mieliśmy) i tak dalej. Poza tym sama wiesz jak działa ten system. Obowiązkiem dyrekcji jest "sprawowanie nadzoru pedagogicznego". I to najłatwiej i najszybciej robi się ankietami.

https://oswiataiprawo.pl/porady/przepro … rd-uczniw/

1,542

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Już teraz niektóre panie i panowie w sumie też dostają wścieklizny to co by się działo gdybym się z nimi zgodził.

I dlatego wszyscy ci powtarzają, ze nikogo to nie obchodzi, natomiast to co bije w oczy to twoje wyparcie i kłamstwa? Przecież ten masaż miałeś polecony NA TYM FORUM. I dlatego na niego w ogóle poszedłeś.


4. Zobacz co napisała Anewe, aż się niedobrze robi czytając to. Przy tym dziwkarz to byłby komplement.

Anewe parafrazowała twoją wypowiedź, aby podkreślić absurdalność twoich tłumaczeń. Niemniej jednak, masaże joni cieszą się chyba większą popularnością niż masaże erotyczne dla panów. Nie wiem czy moda się zmieniła, czy mniej się o tym mówi, ale w początkach mojej obecności na tym forum to był na to prawdziwy boom.


5. To nie ja przerwałem pierwszą terapię tylko terapeutka.

Hola, hola kłamczuszku. Na poprzedniej terapii przegadałeś wszystko co było do przegadania i zrezygnowała z pracy z tobą, bo nie chciałeś wcielić wniosków z terapii w życie. Nie chciałeś się usamodzielnić, aby pójść dalej w życie. Zrezygnowałeś w momencie, jak zaczęła się realna praca nad sobą, a nie jedynie biadolenie. Także to nie jest tak, ze to ona zrezygnowała z ciebie, tylko ty zrezygnowałeś z pracy nad swoim życiem. Ona po prostu odmówiła dalszej współpracy, bo i po co miała tracić czas?




Lunka86 napisał/a:

Czy faktycznie robisz to nieświadomie, czy celowo, nie wiem i prawdy się nie dowiem, dlatego nie wnikam.

Na przestrzeni jego bajań odkąd jest na tym forum było tego za dużo i w nazbyt spójnym kierunku (robienia z siebie ofiary), aby to było nieświadome lub niezamierzone. I tu tkwi problem. Bo, żeby nie klepać jak wyuczonej formułki opisów pewnych zdarzeń z naszego życia, to normalne są pewne nieścisłości wynikające ze skrótów myślowych, użytych słów, szyku zdania itp. A tu masz po po prostu czystą konfabulację. Najgorsze jest w sumie to, że linkowałem mu kiedyś artykuł/wywiad z jednym z jakichś guru masaży tantrycznych, który mówił o tym wprost, że kiedy kończy się taki masaż orgazmem, to jest to po prostu masaż z happy endem, usługa seksualna. Tutaj też jest o tym mowa:

https://oceanwithoutshores.com/wytrysk- … znego-nie/

https://dotykberkano.pl/masaz-tantryczny-a-erotyczny/


Takich artykułów jest bez liku. I już kiedyś takie Shiniemu linkowałem.

1,543

Odp: Co to znaczy żyć?

Już pal licho te masaże erotyczne. Mnie to naprawdę nie interesuje i w sumie nie mam ochoty czytać o tym, czy są te orgazmy na koniec masażu, czy ich nie ma. Ale przyznaję, są mniejsze lub większe klamstewka w wypowiedziach Shiniego. Żeby nie było, mnie to nie rusza, ja do Shiniego nic nie mam, po prostu ciężko mi to zrozumieć, po co. Mnie też w młodości bywało cieżko, o czym raz chyba wspomniałam, potem doszły problemy zdrowotne i ja nigdy nie chciałam być postrzegana jako ta biedna i pokrzywdzona. Sama potrafiłam się po wszystkim podnieść i dalej tak jest. Staram się zrozumieć, co takiego okropnego w życiu przedszedł, że teraz tak ma. No ale wydaje mi się, że to wszystko jest jednak nieco przesadzone. Dziwne to dla mnie.

1,544

Odp: Co to znaczy żyć?
Lunka86 napisał/a:

Już pal licho te masaże erotyczne

Z perspektywy dyskusji o tym czym jest prostytucja to akurat wydaje mi się to ciekawe, bo nie każdy masaż tantryczny jest masażem erotycznym. Ta granica istnieje. Ale nie tam, gdzie uparcie kreśli ją Shini.


Ale przyznaję, są mniejsze lub większe klamstewka w wypowiedziach Shiniego. Żeby nie było, mnie to nie rusza, ja do Shiniego nic nie mam, po prostu ciężko mi to zrozumieć, po co.

Ekhm, atencji? wink


Staram się zrozumieć, co takiego okropnego w życiu przedszedł, że teraz tak ma.

Nic. Po prostu granie ofiarę zapewnia mu atencję i ojojanie. Tak jak to pisał już wiele księżyców temu - najbardziej w życiu pragnie podziwu i uznania. A dzięki graniu ofiary to każda prosta czynność zapewnia mu pewnego rodzaju splendor dzięki wam. A przynajmniej jego ułudę. Wystarczającą, aby podbić ego. A gdyby tak tylko skupił się na swoich pasjach i potrafił je jakoś głębiej analizować wyłapując smaczki....to już byłby kompletnie innym człowiekiem. Wartym poznania IRL.

1,545

Odp: Co to znaczy żyć?

Czy ktoś to jeszcze pamięta? big_smile

Shinigami napisał/a:
Anewe napisał/a:

Czy miałbyś coś przeciwko, żeby taki masaż zrobiła ci matka albo siostra? Jeśli tak to to nie jest zwykły masaż. Koniec, kropka.

Matka absolutnie nie ani żadna kobieta w jej wieku, siostra aż tak bardzo by mi nie przeszkadzała choć też lepiej nie. Nie ma znaczenia jaki to masaż, nie chciałbym by matka wykonywała jakikolwiek masaż, siostra to co innego choć akurat tego jednego wolałbym uniknąć z jej ręki bo nie chciałbym by to wpłynęło na nasze relacje.

1,546

Odp: Co to znaczy żyć?
Anewe napisał/a:

Czy ktoś to jeszcze pamięta? big_smile

Shinigami napisał/a:
Anewe napisał/a:

Czy miałbyś coś przeciwko, żeby taki masaż zrobiła ci matka albo siostra? Jeśli tak to to nie jest zwykły masaż. Koniec, kropka.

Matka absolutnie nie ani żadna kobieta w jej wieku, siostra aż tak bardzo by mi nie przeszkadzała choć też lepiej nie. Nie ma znaczenia jaki to masaż, nie chciałbym by matka wykonywała jakikolwiek masaż, siostra to co innego choć akurat tego jednego wolałbym uniknąć z jej ręki bo nie chciałbym by to wpłynęło na nasze relacje.

CO TO JEST!!!!??!?!? paskudne.

1,547

Odp: Co to znaczy żyć?

Ja jestem ciekawa czy od ostatniej terapii Shini wogole coś zmienil w życiu oprócz łażenia na te swoje erotyczne masaże?

1,548 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2025-05-08 21:39:54)

Odp: Co to znaczy żyć?

Lunka całkowicie szczerze mówiąc to jest nieświadomie, z automatu. Odpisując wcześniej do Berta nawet nie zauważyłem, że treść dwóch różnych postów trochę się nie zgadzała.

Pytałaś co takiego okropnego w życiu przeszedłem. To nie była jedna okropna rzecz tylko dużo małych nieprzyjemnych rzeczy. O większości z nich już nie raz pisałem. Po prostu to wszystko zebrało się razem i zaczęło oddziaływać na różne sposoby. Inna kwestia jest taka, że nigdzie indziej niż tu nie rozmawiałem z tak wnikliwi, nie mam w swoim otoczeniu innych takich ludzi.

Smutna i Anewe chciałbym jakoś was skomentować ale nie mam teraz na to pomysłu. Zbliżacie się do poziomu prawdziwych prześladowców ze szkoły, a to jest pewne osiągnięcie. Dziwi mnie tylko, że uznajecie mnie za najgorsze zło tego forum, a same się do mnie upodabniacie. Smutna podobno jesteś taka mądra, a dajesz się nabrać na mały fragment posta wyciągnięty z kontekstu.

1,549

Odp: Co to znaczy żyć?
Anewe napisał/a:
dziewczyna Shinigami napisał/a:

Shini, nie zdradziłam Cię! No ok, przyznaję, uprawialiśmy seks, wszedł we mnie, ale NIE MIAŁAM ORGAZMU! A przecież sam mówiłeś, że bez orgazmu to się nie liczy... Chociaż w sumie... miałam orgazm później, ale to jak robił mi palcówkę, a ręką przecież też się nie liczy... No i poza tym to założył prezerwatywę, więc można powiedzieć, że nawet mnie nie dotknął... Więc nie przeproszę Cię, nieważne ile razy powiesz, że dla Ciebie to była zdrada, nie przekonasz mnie, będę bronić swojego zdania, już wystarczająco wiele razy w życiu przyznawałam innym rację dla świętego spokoju...

Dobre big_smile I celne.

Shinigami napisał/a:

Lunka (...) Pytałaś co takiego okropnego w życiu przeszedłem. To nie była jedna okropna rzecz tylko dużo małych nieprzyjemnych rzeczy. O większości z nich już nie raz pisałem. (...)

Ogólniki. Każdy dorosły człowiek przeżył w życiu jakąś ilość nieprzyjemnych doświadczeń. Nie sumują się do jednego okropieństwa.

Shinigami napisał/a:

Smutna i Anewe chciałbym jakoś was skomentować ale nie mam teraz na to pomysłu. Zbliżacie się do poziomu prawdziwych prześladowców ze szkoły, a to jest pewne osiągnięcie. Dziwi mnie tylko, że uznajecie mnie za najgorsze zło tego forum, a same się do mnie upodabniacie. Smutna podobno jesteś taka mądra, a dajesz się nabrać na mały fragment posta wyciągnięty z kontekstu.

To już wiadomo, ile warte są Shiniowe "przeprosiny, naprawdę szczerze".

Shini znowu zapętla rozmowę. To już było: wjazd na userów bo podają niewygodne cytaty.

Wcześniej kręcił już taką narrację o Jacku w reakcji na wycytowanie przez Jacka jego niespójności robiąc się na prześladowaną ofiarę: (pogrubienia są moje)

Shinigami napisał/a:

Lunka dobrze to ujęła, Jack to wręcz podręcznikowy przykład szkolnego prześladowcy. Widziałem aż zbyt wielu takich. Wszystko we mnie go wkurza ale siedzi w MOIM wątku i na każdym kroku musi udowadniać swoją rację, jaką ma wiedzę na każdy temat i wytykać każdy mój błąd. Nie ma z tego żadnych korzyści, nikogo nie ratuje przed jakąś krzywdą z mojej strony bo nikomu nie dzieje się krzywda. Na mnie też nie ma to za bardzo wpływu, ani mi to nie pomaga ani nie przeszkadza. Wniosek z tego może być tylko jeden, on czerpie z tego przyjemność, ma atencję i poczucie wyższości. Każdy normalny człowiek po prostu by to olał, nie marnował by czasu na ciągłe pisanie tego samego do kłamcy i manipulatora, którym podobno jestem.

(...)

Smutna chcesz namiar na terapię? Patrząc na twoje ostatnie posty tobie też chyba by się przydała.

Shinigami napisał/a:

Wierz mi, że zarówno Jack jak i każda inna osoba na forum podzielająca jego zdanie na mój temat nie dorastają do pięt "kolegom" z gimnazjum.

1,550

Odp: Co to znaczy żyć?

A czyli idziemy w podwójne standardy. Każdy może tu obrażać, wyśmiewać, znieważać oprócz mnie, ja nie mogę zastosować nawet sarkazmu i to w MOIM wątku. Ja mam przepraszać za jedno zdanie, co zrobiłem. Ale Smutna czy Anewe mogą obrażać bez ograniczeń i jeszcze dostaną za to poklask. Typowa mentalność szkolnych prześladowców, my możemy ale przeciwko nam nie można.

1,551

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

A czyli idziemy w podwójne standardy. Każdy może tu obrażać, wyśmiewać, znieważać oprócz mnie, ja nie mogę zastosować nawet sarkazmu i to w MOIM wątku. Ja mam przepraszać za jedno zdanie, co zrobiłem. Ale Smutna czy Anewe mogą obrażać bez ograniczeń i jeszcze dostaną za to poklask. Typowa mentalność szkolnych prześladowców, my możemy ale przeciwko nam nie można.

Cytowanie twoich własnych słów to nie obrażanie.
Parafrazowanie twoich własnych słów, żeby oddać absurdalność twoich argumentów to nie obrażanie.
Przestań próbować grać ofiarę, tu i tak nikt się na to nie nabiera.

1,552

Odp: Co to znaczy żyć?
Anewe napisał/a:

Cytowanie twoich własnych słów to nie obrażanie. Parafrazowanie twoich własnych słów, żeby oddać absurdalność twoich argumentów to nie obrażanie. Przestań próbować grać ofiarę, tu i tak nikt się na to nie nabiera.

I to jest wasz największy problem, przynajmniej w tym wątku. Potrafisz coś napisać bez użycia słowa "ofiara"? Czego bym nie napisał od razu widzicie w tym jakąś ofiarę. Tu nikogo takiego nie ma. Największą absurdalnością jest tu to, że zarówno ty jak i kilka innych osób próbujecie grać tych dobrych, inteligentych i dojrzałych, a z każdym kolejnym postem przybliżacie się do poziomu patologicznych gimnazjalistów. Wszyscy jesteście starsi ode mnie, a zachowujecie się jakbyście byli w tym gimnazjum. Brakuje tylko wytykania błędów ortograficznych na każdym kroku ale w tym nie bardzo macie pole do popisu bo pisanie to jedna z niewielu rzeczy, w których jestem w miarę dobry.

1,553

Odp: Co to znaczy żyć?

Shini, polecam ci do przesłuchania: https://youtu.be/bxsZC3I5sqI?si=MVDFoPoBu_lDpntX

1,554

Odp: Co to znaczy żyć?
Foxterier napisał/a:

Shini, polecam ci do przesłuchania: https://youtu.be/bxsZC3I5sqI?si=MVDFoPoBu_lDpntX

Tego jeszcze nie słuchałem, chętnie to zrobię jak tylko będę miał czas. Sądząc po tytule domyślam się o co ci chodzi ale to nie do mnie skierowane. To nie ja się obrażam, ja tylko piszę co moim zdaniem jest problemem osób tu siedzących urządzających sobie zabawę w wątku służącym głównie do pracy nad sobą.

1,555 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-05-09 13:50:29)

Odp: Co to znaczy żyć?

Shini - ileś osób jest solidnie zabetonowanych. Zadaj sobie pytanie, czy nie szkoda twojej energii i czasu na walenie głową w mur czyichś zaprzeczeń? I może, skoro nadal widzisz jakieś korzyści z pisania na forum skup się raczej na postach od  tych nie zabetonowanych? Wiesz, wybór masz. Choć rozumiem, tak zupełnie nie czytać i nie odnosić się nie jest łatwo. Ale - da się.

1,556

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Shini, polecam ci do przesłuchania: https://youtu.be/bxsZC3I5sqI?si=MVDFoPoBu_lDpntX

Tego jeszcze nie słuchałem, chętnie to zrobię jak tylko będę miał czas. Sądząc po tytule domyślam się o co ci chodzi ale to nie do mnie skierowane. To nie ja się obrażam, ja tylko piszę co moim zdaniem jest problemem osób tu siedzących urządzających sobie zabawę w wątku służącym głównie do pracy nad sobą.

Nie miałem na myśli akurat aktualny wątek o obrażaniu się, ale ogólnie cały filmik. Wydaje mi się że może być dla ciebie wartościowy.

1,557

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Chodziłem do wielu szkół i każdego semestru coś było - tak jak mniej więcej pod linkiem. A to o agresji, a to o uzależnieniach, o problemach emocjonalnych i depresji, a to pogadanki o dojrzewaniu (jakieś warsztaty mieliśmy) i tak dalej. Poza tym sama wiesz jak działa ten system. Obowiązkiem dyrekcji jest "sprawowanie nadzoru pedagogicznego". I to najłatwiej i najszybciej robi się ankietami.

https://oswiataiprawo.pl/porady/przepro … rd-uczniw/

Poczytaj sobie komentarze pod jakimkolwiek artykułem o próbie samobójczej dziecka w wieku szkolnym, które targnęło się na swoje życie, bo było prześladowane przez rówieśników, albo miało w domu konkretną patologię. Zobacz, jak wiele osób opowiada tam również swoją własną historię, że latami byli krzywdzeni, a nikt z dorosłych nie reagował. Potem napisz jeszcze raz, jak bardzo szkoły dbają o dobrostan psychiczny uczniów, bo od czasu do czasu zorganizują warsztaty, albo wyplują jakąś ankietę, którą później dyrekcja co najwyżej podciera sobie cztery litery. 

Dziwnym trafem z roku na rok coraz częściej podejmowane są próby samobójcze wśród dzieci i młodzieży.
Oczywiście już po fakcie szkoła zawsze jest w wielkim szoku, żaden nauczyciel nic nie widział, ani nie słyszał.
Mimo że uczeń był dzień w dzień traktowany jak gówno, wyśmiewany, opluwany, zakładano hejterskie konta z jego zdjęciami, nagrywano filmiki, na których jest poniżany.
Tłumy na pogrzebie, miasto w żałobie, a jak można było temu zapobiec, to odwracano się plecami, bo po co zawracać sobie gitarę obcym dzieciakiem.

Co więcej, zdarza się, że nauczyciele biorą w tym dręczeniu czynny udział. Nie tak dawno znajomy opowiadał, że chłopak z jego klasy był nękany przez grupkę uczniów i już psychicznie nie dawał sobie rady, więc napisał list do bodajże polonistki, że ma z tego powodu myśli samobójcze, a ona przeczytała go na głos w trakcie lekcji i na koniec chłopaka bezczelnie wyśmiała, między innymi na oczach jego oprawców.

Super opieka pedagogiczna, nie ma co.
Ale może przynajmniej raz na semestr wypełniali ankiety.

1,558

Odp: Co to znaczy żyć?

Dokładnie, ankieta lekiem na całe zło wink . Bo przecież wcale nie jest tak, że nauczyciel przeprowadza taką ankietę, podlicza, piszę wnioski i oddaje do dyrekcji, a ta podbija, że ankieta zostaje przeprowadzona i po temacie.  A tak w ogóle to witaj Mrs. Happyness, mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku smile

Shini, ja napiszę szczerze, że widzę w twoich wypowiedziach te różnice. Nie wierzę również w twoje tłuczenie, że napisałeś zupełnie nieświadomnie swoją odpowiedź do Berta, w której jednak była nieprawda. Jednak nie mam zamiaru się nad tym za bardzo zastanawiać, z prostego powodu. Mam swoje życie i swoje sprawy. Nie bardzo mnie rusza to, że twoje wypowiedzi się różnią. Jeżeli jednak lubisz na tym forum sobie pisać z ludźmi, to zwracaj większą uwagę,co piszesz. I też uważam, co już kilkukrotnie zostało napisane przez parę osób w tym przeze mnie, niektóre wypowiedzi możesz ignorować. Moje oczywiście również.

1,559

Odp: Co to znaczy żyć?

Szkoły mogą sobie organizować warsztaty czy przeprowadzać rozmaite ankiety. Dyrekcja ma czyste sumienie, że angażuje się w tak istotne sprawy a tymczasem w cieniu podniosłych wydarzeń dochodzi do kolejnych ludzkich dramatów. Hejt dalej się rozprzestrzenia i uderza ze zdwojoną mocą, kiedy bowiem prześladowcy raz upatrzą sobie ofiarę/ofiary, nie odpuszczają. W pewnym momencie granica zostaje przekroczona i takie dziecko ucieka się do desperackiego kroku, gdzie woli odebrać sobie życie, niż dalej znosić te upokorzenia. Czuje się osamotnione i bezradne, kiedy nie otrzymuje żadnej pomocy ze strony dorosłych. Poczucie wstydu sprawia, że nawet przed rodzicami całkowicie się zamyka a oni często bagatelizują wręcz wszelkie podejrzane zachowania, udając, że ich nie widzą.

Odp: Co to znaczy żyć?

Może farmakoterapia na początek? Jeśli się leki nadadzą, to będziesz miał jakieś marzenia i cele.

Posty [ 1,496 do 1,560 z 1,617 ]

Strony Poprzednia 1 22 23 24 25 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Co to znaczy żyć?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024