Witajcie. Otóż mam kocura 1,5 roku. Jest nie wykastrowany. Zwlekam z tą decyzja gdyż nasz kocurek nie znaczy terenu. Mieszkamy na parterze , nie chce wychodzić przez okno, nawet jeśli miał ku temu okazję. Jest moja przylepa i nie odstępuje mnie na krok. Fakt - ma misia którego całuję i dosiada ale nic poza tym. Słyszałam że nie każdy kocur musi znaczyć teren. Myślicie że w końcu zacznie? Nie chciałabym się pewnego dnia zdziwić...
Dlaczego nie zapytasz o to weterynarza?
Albert Einstein
Nie bardzo rozumiem Twój problem.
Martwi Cię,że Twój kot nie strzyka moczem na meble,ubrania czy dywan??
Raczej właściciele kotów mają problem ze znaczeniem niż z jego brakiem:)
Lecz dzień lęki wymiecie,wiec spokojnie możecie drzwiami trzasnąć i zasnąć gdy "dobranoc" powiemy wam
Wykastruj go, na co czekasz?
allama - ale dlaczego uważasz, że kota trzeba koniecznie wykastrować? Nie znaczy terenu, nie ucieka na zewnątrz i nie toczy bojów o dominacje, nie jęczy pod drzwiami, bo poczuł zew natury w jaki jest sens? Dodatkowo omijają go choroby będące konsekwencją kastracji jak na przykład problemy z drogami moczowymi.
Zgadzam sie z Bbasia.
Kastracja powinna byc ostatnim rezortem, a nie takim hop siup zabiegiem. Bez wskazan dla ratowania zycia czy zdrowia, to jest normalne okaleczanie zwierzat. Skutki uboczne usuniecia gonad to niedoczynnosc tarcycy, problemy z trzymaniem moczu, nieprawidlowa budowa koscca, zmniejszenie masy miesniowej, obnizenie witalnosci, otylosc i generalnie krotsze zycie. Oczywiscie wet Ci tak tego nie przedstawi, bo nie tyle zabulisz mu za kastracje, ale zrobi sobie z Twojego kota pacjenta na zycie, a jak jeszcze bedzie mogl Ci wcisnac specjalna karme, to zyc nie umierac
Nie masz z kocurem problemow, nie funduj mu nowych.