Odrzucony pocałunek, co dalej? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Odrzucony pocałunek, co dalej?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 81 z 81 ]

66

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
Gary napisał/a:
Jatunowy napisał/a:

Myślicie, że taka próba mogła być dla niej w jakiś sposob przykra lub niewłaściwa?

Wyobraź sobie, że masz koleżankę, która Ci się nie podoba, z którą robisz gazetkę szkolną, potem odrabiacie razem lekcje, na boisku kopiecie w piłkę, a ona pewnego dnia chce Cię całować. Jej się wydawało że flirtujecie, a Tobie, żę się tylko kumplujecie.

CZy to byłoby przykre dla Ciebie? Niewłaściwe? Sam oceń.

Gary, to właśnie różni licealną gówniarzerię od osób dorosłych. U dzieciaków jeszcze da się zrozumieć brak perspektywicznego myślenia połączonego z nie w pełni rozwiniętą empatią i nierozwiniętą zdolnością analizy przyczynowo-skutkowej; coś, co u dzieciaka można tłumaczyć " nie zdawała sobie sprawy, nie zna życia, nie wie jeszcze jak to działa" u dorosłej kobiety będzie albo głupotą albo świadomym rżnięciem głupa. Dorosła kobieta ZDAJE SOBIE SPRAWĘ że takie coś może zaistnieć i jest w stanie to dostrzec. I właśnie na tym etapie można odróżnić dorosłą, uczciwą kobietę (która w tym momencie daje jasny i stanowczy sygnał że nic z tego nie będzie i w razie potrzeby urwać kontakt, zwłaszcza gdy np. facet tak klarownie że bardziej klarownie się nie da daje do zrozumienie że ich relacji z innej formie niż uczuciowa absolutnie nie widzi) od chcącej sobie podbić ego atencjuszki-egoistki (która nie chce tracić korzyści emocjonalnych - a czasami i ekonomicznych -  z utrzymywania faceta przy sobie, jednocześnie nie zamierzając dawać mu niczego konkretnego w zamian). I pół biedy gdy ta druga jeszcze jest w swoim podejściu (nazwijmy to) bierna, bo są i takie które świadomie sprzedają facetowi kity w formie ochłapów żeby się jednak nie zerwał z orbity wink

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Gary napisał/a:
Jatunowy napisał/a:

Myślicie, że taka próba mogła być dla niej w jakiś sposob przykra lub niewłaściwa?

Wyobraź sobie, że masz koleżankę, która Ci się nie podoba, z którą robisz gazetkę szkolną, potem odrabiacie razem lekcje, na boisku kopiecie w piłkę, a ona pewnego dnia chce Cię całować. Jej się wydawało że flirtujecie, a Tobie, żę się tylko kumplujecie.

CZy to byłoby przykre dla Ciebie? Niewłaściwe? Sam oceń.

Gary, to właśnie różni licealną gówniarzerię od osób dorosłych. U dzieciaków jeszcze da się zrozumieć brak perspektywicznego myślenia połączonego z nie w pełni rozwiniętą empatią i nierozwiniętą zdolnością analizy przyczynowo-skutkowej; coś, co u dzieciaka można tłumaczyć " nie zdawała sobie sprawy, nie zna życia, nie wie jeszcze jak to działa" u dorosłej kobiety będzie albo głupotą albo świadomym rżnięciem głupa. Dorosła kobieta ZDAJE SOBIE SPRAWĘ że takie coś może zaistnieć i jest w stanie to dostrzec. I właśnie na tym etapie można odróżnić dorosłą, uczciwą kobietę (która w tym momencie daje jasny i stanowczy sygnał że nic z tego nie będzie i w razie potrzeby urwać kontakt, zwłaszcza gdy np. facet tak klarownie że bardziej klarownie się nie da daje do zrozumienie że ich relacji z innej formie niż uczuciowa absolutnie nie widzi) od chcącej sobie podbić ego atencjuszki-egoistki (która nie chce tracić korzyści emocjonalnych - a czasami i ekonomicznych -  z utrzymywania faceta przy sobie, jednocześnie nie zamierzając dawać mu niczego konkretnego w zamian). I pół biedy gdy ta druga jeszcze jest w swoim podejściu (nazwijmy to) bierna, bo są i takie które świadomie sprzedają facetowi kity w formie ochłapów żeby się jednak nie zerwał z orbity wink

W jakim celu trzymać fajnego faceta na orbicie, skoro można z nim zacieśnić stosunki dosłownie i w przenośni? A jeszcze ryzykować, że inna go jej z tej orbity porwie?

Orbitujący sami sobie wmawiają, że są na jakiś orbitach, podczas gdy druga strona nigdy nie była zainteresowana, a wszelki kontakt  tłumacza sobie tym, że ona czy on trzyma go na orbicie. W ten sposób na orbitach są dziesiątki znajomych fryzjerów, kolegow z pracy, sąsiadów, kumpli ze studiów, czy znajomych z różnych miejsc codziennego życia. Mogą powiedzieć, że Bożena trzyma ich na orbicie, bo podlszla raz z nimi na jawę, czasem wyślę smsa, czy uśmiechnie się i pożartuje.

68

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Gary napisał/a:

Wyobraź sobie, że masz koleżankę, która Ci się nie podoba, z którą robisz gazetkę szkolną, potem odrabiacie razem lekcje, na boisku kopiecie w piłkę, a ona pewnego dnia chce Cię całować. Jej się wydawało że flirtujecie, a Tobie, żę się tylko kumplujecie.

CZy to byłoby przykre dla Ciebie? Niewłaściwe? Sam oceń.

Gary, to właśnie różni licealną gówniarzerię od osób dorosłych. U dzieciaków jeszcze da się zrozumieć brak perspektywicznego myślenia połączonego z nie w pełni rozwiniętą empatią i nierozwiniętą zdolnością analizy przyczynowo-skutkowej; coś, co u dzieciaka można tłumaczyć " nie zdawała sobie sprawy, nie zna życia, nie wie jeszcze jak to działa" u dorosłej kobiety będzie albo głupotą albo świadomym rżnięciem głupa. Dorosła kobieta ZDAJE SOBIE SPRAWĘ że takie coś może zaistnieć i jest w stanie to dostrzec. I właśnie na tym etapie można odróżnić dorosłą, uczciwą kobietę (która w tym momencie daje jasny i stanowczy sygnał że nic z tego nie będzie i w razie potrzeby urwać kontakt, zwłaszcza gdy np. facet tak klarownie że bardziej klarownie się nie da daje do zrozumienie że ich relacji z innej formie niż uczuciowa absolutnie nie widzi) od chcącej sobie podbić ego atencjuszki-egoistki (która nie chce tracić korzyści emocjonalnych - a czasami i ekonomicznych -  z utrzymywania faceta przy sobie, jednocześnie nie zamierzając dawać mu niczego konkretnego w zamian). I pół biedy gdy ta druga jeszcze jest w swoim podejściu (nazwijmy to) bierna, bo są i takie które świadomie sprzedają facetowi kity w formie ochłapów żeby się jednak nie zerwał z orbity wink

W jakim celu trzymać fajnego faceta na orbicie, skoro można z nim zacieśnić stosunki dosłownie i w przenośni? A jeszcze ryzykować, że inna go jej z tej orbity porwie?

Orbitujący sami sobie wmawiają, że są na jakiś orbitach, podczas gdy druga strona nigdy nie była zainteresowana, a wszelki kontakt  tłumacza sobie tym, że ona czy on trzyma go na orbicie. W ten sposób na orbitach są dziesiątki znajomych fryzjerów, kolegow z pracy, sąsiadów, kumpli ze studiów, czy znajomych z różnych miejsc codziennego życia. Mogą powiedzieć, że Bożena trzyma ich na orbicie, bo podlszla raz z nimi na jawę, czasem wyślę smsa, czy uśmiechnie się i pożartuje.

Bo podbija to atencjuszce samoocenę. Ross, nie miałaś nigdy dylematów ładnej (lub względnie ładnej) atencjuszki, z tego (lub innych) powodu nie myślisz jak atencjuszka, więc tego nie kumasz. Trzyma, bo ma "za darmo" atencję (której tak łaknie) i wiele innych przysług, które to czynności normalnie "wykonuje" dla kobiety jej facet.

69

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Gary, to właśnie różni licealną gówniarzerię od osób dorosłych. U dzieciaków jeszcze da się zrozumieć brak perspektywicznego myślenia połączonego z nie w pełni rozwiniętą empatią i nierozwiniętą zdolnością analizy przyczynowo-skutkowej; coś, co u dzieciaka można tłumaczyć " nie zdawała sobie sprawy, nie zna życia, nie wie jeszcze jak to działa" u dorosłej kobiety będzie albo głupotą albo świadomym rżnięciem głupa. Dorosła kobieta ZDAJE SOBIE SPRAWĘ że takie coś może zaistnieć i jest w stanie to dostrzec. I właśnie na tym etapie można odróżnić dorosłą, uczciwą kobietę (która w tym momencie daje jasny i stanowczy sygnał że nic z tego nie będzie i w razie potrzeby urwać kontakt, zwłaszcza gdy np. facet tak klarownie że bardziej klarownie się nie da daje do zrozumienie że ich relacji z innej formie niż uczuciowa absolutnie nie widzi) od chcącej sobie podbić ego atencjuszki-egoistki (która nie chce tracić korzyści emocjonalnych - a czasami i ekonomicznych -  z utrzymywania faceta przy sobie, jednocześnie nie zamierzając dawać mu niczego konkretnego w zamian). I pół biedy gdy ta druga jeszcze jest w swoim podejściu (nazwijmy to) bierna, bo są i takie które świadomie sprzedają facetowi kity w formie ochłapów żeby się jednak nie zerwał z orbity wink

W jakim celu trzymać fajnego faceta na orbicie, skoro można z nim zacieśnić stosunki dosłownie i w przenośni? A jeszcze ryzykować, że inna go jej z tej orbity porwie?

Orbitujący sami sobie wmawiają, że są na jakiś orbitach, podczas gdy druga strona nigdy nie była zainteresowana, a wszelki kontakt  tłumacza sobie tym, że ona czy on trzyma go na orbicie. W ten sposób na orbitach są dziesiątki znajomych fryzjerów, kolegow z pracy, sąsiadów, kumpli ze studiów, czy znajomych z różnych miejsc codziennego życia. Mogą powiedzieć, że Bożena trzyma ich na orbicie, bo podlszla raz z nimi na jawę, czasem wyślę smsa, czy uśmiechnie się i pożartuje.

Bo podbija to atencjuszce samoocenę. Ross, nie miałaś nigdy dylematów ładnej (lub względnie ładnej) atencjuszki, z tego (lub innych) powodu nie myślisz jak atencjuszka, więc tego nie kumasz. Trzyma, bo ma "za darmo" atencję (której tak łaknie) i wiele innych przysług, które to czynności normalnie "wykonuje" dla kobiety jej facet.

Moim zdaniem to facet sobie wmawia, że ona chce hołdów zaangażowania, podczas, gdy ona nie myśli o nim wcale, a on jeszcze dorabia jakieś teorie, że ona go trzyma na orbicie. A ona nie myśli o nim więcej niż co na obiad dzisiaj zrobić.

70

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?

Ech. Jak ja tego nie lubię. Myśl za faceta, myśl, czego on może chcieć, jeszcze zanim on to jakoś wyraźnie okaże, myśl, czy mu wystarczy koleżeństwo, myśl, czy nie powinnaś profilaktycznie ochłodzić kontaktów, myśl... Bo jesteś dojrzałą kobietą, a facet jest biednym misiem, który - w przeciwieństwie do kobiety - nie musi niczego dostrzegać, analizować, może się zachowywać jak kolega, nawet jeśli chce czegoś więcej - to ty, kobieto, jesteś odpowiedzialna za właściwą interpretację, od biednych misiów tego nie wymagamy.

Nie mówię o tej sytuacji z wątku, ale tak ogólnie. Sama zawsze miałam więcej kolegów niż koleżanek i nie czułam się odpowiedzialna za to, czego oni mogą zacząć chcieć. Nigdy nie zwodziłam, jak stało się jasne, że koleżeństwo im nie wystarczy, to bardzo jasno i wprost mówiłam, że nic z tego nie będzie, ale to też zazwyczaj było w okolicy prób pocałunku czy po jasnym wyartykułowaniu zainteresowania. Nie bardzo wyobrażam sobie, że miałabym każdą znajomość analizować pod tym kątem i zawczasu, tak profilaktycznie, ucinać, bo może on jednak... I absolutnie tego nie żałuję ani nie widzę nic w tym złego, bo jasne, przy niektórych obudziłam się - wg nich - pewnie za późno, ale z pozostałymi, którzy takich intencji nie mieli, mam fajne koleżeńskie relacje.

71

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
SaraS napisał/a:

Ech. Jak ja tego nie lubię. Myśl za faceta, myśl, czego on może chcieć, jeszcze zanim on to jakoś wyraźnie okaże, myśl, czy mu wystarczy koleżeństwo, myśl, czy nie powinnaś profilaktycznie ochłodzić kontaktów, myśl... Bo jesteś dojrzałą kobietą, a facet jest biednym misiem, który - w przeciwieństwie do kobiety - nie musi niczego dostrzegać, analizować, może się zachowywać jak kolega, nawet jeśli chce czegoś więcej - to ty, kobieto, jesteś odpowiedzialna za właściwą interpretację, od biednych misiów tego nie wymagamy.

Nie mówię o tej sytuacji z wątku, ale tak ogólnie. Sama zawsze miałam więcej kolegów niż koleżanek i nie czułam się odpowiedzialna za to, czego oni mogą zacząć chcieć. Nigdy nie zwodziłam, jak stało się jasne, że koleżeństwo im nie wystarczy, to bardzo jasno i wprost mówiłam, że nic z tego nie będzie, ale to też zazwyczaj było w okolicy prób pocałunku czy po jasnym wyartykułowaniu zainteresowania. Nie bardzo wyobrażam sobie, że miałabym każdą znajomość analizować pod tym kątem i zawczasu, tak profilaktycznie, ucinać, bo może on jednak... I absolutnie tego nie żałuję ani nie widzę nic w tym złego, bo jasne, przy niektórych obudziłam się - wg nich - pewnie za późno, ale z pozostałymi, którzy takich intencji nie mieli, mam fajne koleżeńskie relacje.

Masz rację.

Wychodzi na to, że nie możesz się uśmiechnąć i porozmawiać o czymkolwiek,  bo zostanie to wzięte za szukanie uwagi trzymanie kogoś na orbicie.

Jeszcze raz pisze, że jaki sens na trzymanie kogoś na orbicie, skoro można z nim spróbować bardziej zażyłej relacji?

72

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?

Znaczy wiesz, ja nie przeczę, że są kobiety, które chętnie by takiego zainteresowanego jakoś wykorzystały, ale to nie może być powodem, dla którego to do kobiet ma należeć pilnowanie uczuć mężczyzny. Przecież jeżeli poznaję koleżankę, to też nie analizuję, czy może ona np. marzy o przyjaźni czy czymś tam, tylko robię to, co jest w granicach interesującej mnie relacji, a ewentualnie reaguję, gdy jej zachowanie te granice przekroczy. I tak samo z płcią przeciwną. Uważam, że to do niezadowolonego z obecnego stanu rzeczy należy zrobienie wyraźnego ruchu w kierunku zmiany relacji, a nie do zadowolonego - działanie jeszcze przed tym ruchem.

73

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
rossanka napisał/a:
SaraS napisał/a:

Ech. Jak ja tego nie lubię. Myśl za faceta, myśl, czego on może chcieć, jeszcze zanim on to jakoś wyraźnie okaże, myśl, czy mu wystarczy koleżeństwo, myśl, czy nie powinnaś profilaktycznie ochłodzić kontaktów, myśl... Bo jesteś dojrzałą kobietą, a facet jest biednym misiem, który - w przeciwieństwie do kobiety - nie musi niczego dostrzegać, analizować, może się zachowywać jak kolega, nawet jeśli chce czegoś więcej - to ty, kobieto, jesteś odpowiedzialna za właściwą interpretację, od biednych misiów tego nie wymagamy.

Nie mówię o tej sytuacji z wątku, ale tak ogólnie. Sama zawsze miałam więcej kolegów niż koleżanek i nie czułam się odpowiedzialna za to, czego oni mogą zacząć chcieć. Nigdy nie zwodziłam, jak stało się jasne, że koleżeństwo im nie wystarczy, to bardzo jasno i wprost mówiłam, że nic z tego nie będzie, ale to też zazwyczaj było w okolicy prób pocałunku czy po jasnym wyartykułowaniu zainteresowania. Nie bardzo wyobrażam sobie, że miałabym każdą znajomość analizować pod tym kątem i zawczasu, tak profilaktycznie, ucinać, bo może on jednak... I absolutnie tego nie żałuję ani nie widzę nic w tym złego, bo jasne, przy niektórych obudziłam się - wg nich - pewnie za późno, ale z pozostałymi, którzy takich intencji nie mieli, mam fajne koleżeńskie relacje.

Masz rację.

Wychodzi na to, że nie możesz się uśmiechnąć i porozmawiać o czymkolwiek,  bo zostanie to wzięte za szukanie uwagi trzymanie kogoś na orbicie.

Jeszcze raz pisze, że jaki sens na trzymanie kogoś na orbicie, skoro można z nim spróbować bardziej zażyłej relacji?

Ross, mocno weszłaś na teren "nie wiem, nie znam się, ale się wypowiem" wink

74

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
SaraS napisał/a:

Znaczy wiesz, ja nie przeczę, że są kobiety, które chętnie by takiego zainteresowanego jakoś wykorzystały, ale to nie może być powodem, dla którego to do kobiet ma należeć pilnowanie uczuć mężczyzny. Przecież jeżeli poznaję koleżankę, to też nie analizuję, czy może ona np. marzy o przyjaźni czy czymś tam, tylko robię to, co jest w granicach interesującej mnie relacji, a ewentualnie reaguję, gdy jej zachowanie te granice przekroczy. I tak samo z płcią przeciwną. Uważam, że to do niezadowolonego z obecnego stanu rzeczy należy zrobienie wyraźnego ruchu w kierunku zmiany relacji, a nie do zadowolonego - działanie jeszcze przed tym ruchem.

To powinno należeć do każdego niepozbawionego empatii osobnika ludzkiego.
Zwłaszcza gdy ma ze środowiska regularne sygnały zwrotne że jest powyżej (a nie poniżej) przeciętnej jeśli chodzi o wygląd.

Tak, wiem że tak ci wygodniej i korzystniej, wielokrotnie dałaś do zrozumienia że takich kwestii wolisz nie ruszać wink

75

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?

Wygodniej i korzystniej - na pewno, ale tak samo jest wygodniej i korzystniej tym, którzy chcą tylko tego koleżeństwa, w sensie: tym facetom. Chcą mieć koleżankę i mają koleżankę, a nie laskę, co się podejrzliwie przygląda każdemu gestowi i analizuje każde spojrzenie.
I tak się zastanawiam, czy to nie jest zależne od tego, czego masz/chcesz mieć więcej w życiu? Tzn. ja mam i zawsze miałam więcej kolegów niż adoratorów, relacja koleżeńska jest dla mnie domyślną, tą bardziej oczywistą, stąd nie zakładałam nigdy, że o, kino i uśmiech, leci na mnie, trzeba go przystopować - dla mnie to kino i inne takie były składnikiem koleżeństwa, nie randek. Oczywiście mogę się mylić, ale czy u Ciebie przypadkiem stosunek relacji okołozwiązkowych do koleżeńskich nie był zupełnie inny? Z solidną przewagą związkowych, rzecz jasna? Wtedy by to było zrozumiałe - dla Ciebie kino to randka, rozmowy to badanie terenu pod związek itp. itd., a dla mnie zwykła przyjazna znajomość.

76

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:
SaraS napisał/a:

Ech. Jak ja tego nie lubię. Myśl za faceta, myśl, czego on może chcieć, jeszcze zanim on to jakoś wyraźnie okaże, myśl, czy mu wystarczy koleżeństwo, myśl, czy nie powinnaś profilaktycznie ochłodzić kontaktów, myśl... Bo jesteś dojrzałą kobietą, a facet jest biednym misiem, który - w przeciwieństwie do kobiety - nie musi niczego dostrzegać, analizować, może się zachowywać jak kolega, nawet jeśli chce czegoś więcej - to ty, kobieto, jesteś odpowiedzialna za właściwą interpretację, od biednych misiów tego nie wymagamy.

Nie mówię o tej sytuacji z wątku, ale tak ogólnie. Sama zawsze miałam więcej kolegów niż koleżanek i nie czułam się odpowiedzialna za to, czego oni mogą zacząć chcieć. Nigdy nie zwodziłam, jak stało się jasne, że koleżeństwo im nie wystarczy, to bardzo jasno i wprost mówiłam, że nic z tego nie będzie, ale to też zazwyczaj było w okolicy prób pocałunku czy po jasnym wyartykułowaniu zainteresowania. Nie bardzo wyobrażam sobie, że miałabym każdą znajomość analizować pod tym kątem i zawczasu, tak profilaktycznie, ucinać, bo może on jednak... I absolutnie tego nie żałuję ani nie widzę nic w tym złego, bo jasne, przy niektórych obudziłam się - wg nich - pewnie za późno, ale z pozostałymi, którzy takich intencji nie mieli, mam fajne koleżeńskie relacje.

Masz rację.

Wychodzi na to, że nie możesz się uśmiechnąć i porozmawiać o czymkolwiek,  bo zostanie to wzięte za szukanie uwagi trzymanie kogoś na orbicie.

Jeszcze raz pisze, że jaki sens na trzymanie kogoś na orbicie, skoro można z nim spróbować bardziej zażyłej relacji?

Ross, mocno weszłaś na teren "nie wiem, nie znam się, ale się wypowiem" wink

Ekspert sie odezwał big_smile

77

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
SaraS napisał/a:

Wygodniej i korzystniej - na pewno, ale tak samo jest wygodniej i korzystniej tym, którzy chcą tylko tego koleżeństwa, w sensie: tym facetom. Chcą mieć koleżankę i mają koleżankę, a nie laskę, co się podejrzliwie przygląda każdemu gestowi i analizuje każde spojrzenie.
I tak się zastanawiam, czy to nie jest zależne od tego, czego masz/chcesz mieć więcej w życiu? Tzn. ja mam i zawsze miałam więcej kolegów niż adoratorów, relacja koleżeńska jest dla mnie domyślną, tą bardziej oczywistą, stąd nie zakładałam nigdy, że o, kino i uśmiech, leci na mnie, trzeba go przystopować - dla mnie to kino i inne takie były składnikiem koleżeństwa, nie randek. Oczywiście mogę się mylić, ale czy u Ciebie przypadkiem stosunek relacji okołozwiązkowych do koleżeńskich nie był zupełnie inny? Z solidną przewagą związkowych, rzecz jasna? Wtedy by to było zrozumiałe - dla Ciebie kino to randka, rozmowy to badanie terenu pod związek itp. itd., a dla mnie zwykła przyjazna znajomość.

Idąc tym tokiem, to masz pełno orbiterów wokół siebie.
Co nie jest prawdą, bo to tylko koledzy, znajomi.

78

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
SaraS napisał/a:

Wygodniej i korzystniej - na pewno, ale tak samo jest wygodniej i korzystniej tym, którzy chcą tylko tego koleżeństwa, w sensie: tym facetom. Chcą mieć koleżankę i mają koleżankę, a nie laskę, co się podejrzliwie przygląda każdemu gestowi i analizuje każde spojrzenie.
I tak się zastanawiam, czy to nie jest zależne od tego, czego masz/chcesz mieć więcej w życiu? Tzn. ja mam i zawsze miałam więcej kolegów niż adoratorów, relacja koleżeńska jest dla mnie domyślną, tą bardziej oczywistą, stąd nie zakładałam nigdy, że o, kino i uśmiech, leci na mnie, trzeba go przystopować - dla mnie to kino i inne takie były składnikiem koleżeństwa, nie randek. Oczywiście mogę się mylić, ale czy u Ciebie przypadkiem stosunek relacji okołozwiązkowych do koleżeńskich nie był zupełnie inny? Z solidną przewagą związkowych, rzecz jasna? Wtedy by to było zrozumiałe - dla Ciebie kino to randka, rozmowy to badanie terenu pod związek itp. itd., a dla mnie zwykła przyjazna znajomość.

No i co w związku z tym? big_smile

Prawda jest taka że po prostu nie odczuwam potrzeby by mieć rozwiniętą sferę więzi koleżeńskich. Utrzymuję kontakt z kilkoma kolegami z podstawówki, z którymi spotykam się kilka razy w roku (najbliższe spotkanie akurat niedługo); mam kumpla - kuzyna mojej byłej mieszkającego na drugim końcu Polski, też widzimy się kilka razy w roku. I koleżankę mieszkającą pół kraju ode mnie, kontakt na żywo też rzadki. Na co dzień (przynajmniej w tym zakresie, w jakim jestem w swoim mieście) mam partnerkę i to mi całkowicie wystarcza, nie mam potrzeby ani ochoty angażowac sił, czasu i środków w nawiązywanie i utrzymywanie innych kontaktów koleżeńskich, zwłaszcza z kobietami, tym bardziej że całkowicie zgadzam się z tezą że tam gdzie jest lub może byc pociąganie, tam nie ma mowy o przyjaźni damsko-męskiej. Przynajmniej podchodzę uczciwie do sprawy. Zresztą jeśli chodzi o koleżankę, to kontakt koleżeński jest tak dobry że już kawał czasu temu dokonałem całkowitego "samospalenia" w pełnym przekonaniu że związku nigdy i w żadnych okolicznościach z tego nie będzie wink

Tak, każde wyjście do kina z laską miało charakter randki, bo gdybym chciał żeby to nie była randka (lub wyjście z kobietą, z którą nie jestem w związku), to poszedłbym sobie sam "na film, a nie do kina" i obejrzałbym na spokojnie to co ja chcę obejrzec, proste. Tak więc kobieta w znaczeniu "partnerka" (plus spotkania - czasem wyjazdy gdy biorę ją w delegacje -  z córką) w lwiej części zaspokaja moją potrzebę prywatnych kontaktów towarzyskich. Nic niezwykłego, najnormalniejsze podejście u faceta.

79

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
rossanka napisał/a:
SaraS napisał/a:

Wygodniej i korzystniej - na pewno, ale tak samo jest wygodniej i korzystniej tym, którzy chcą tylko tego koleżeństwa, w sensie: tym facetom. Chcą mieć koleżankę i mają koleżankę, a nie laskę, co się podejrzliwie przygląda każdemu gestowi i analizuje każde spojrzenie.
I tak się zastanawiam, czy to nie jest zależne od tego, czego masz/chcesz mieć więcej w życiu? Tzn. ja mam i zawsze miałam więcej kolegów niż adoratorów, relacja koleżeńska jest dla mnie domyślną, tą bardziej oczywistą, stąd nie zakładałam nigdy, że o, kino i uśmiech, leci na mnie, trzeba go przystopować - dla mnie to kino i inne takie były składnikiem koleżeństwa, nie randek. Oczywiście mogę się mylić, ale czy u Ciebie przypadkiem stosunek relacji okołozwiązkowych do koleżeńskich nie był zupełnie inny? Z solidną przewagą związkowych, rzecz jasna? Wtedy by to było zrozumiałe - dla Ciebie kino to randka, rozmowy to badanie terenu pod związek itp. itd., a dla mnie zwykła przyjazna znajomość.

Idąc tym tokiem, to masz pełno orbiterów wokół siebie.
Co nie jest prawdą, bo to tylko koledzy, znajomi.

big_smile Ross, akurat wierzę że ty masz jedynie kolegów/znajomych a nie orbiterów  wink

80

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Wygodniej i korzystniej - na pewno, ale tak samo jest wygodniej i korzystniej tym, którzy chcą tylko tego koleżeństwa, w sensie: tym facetom. Chcą mieć koleżankę i mają koleżankę, a nie laskę, co się podejrzliwie przygląda każdemu gestowi i analizuje każde spojrzenie.
I tak się zastanawiam, czy to nie jest zależne od tego, czego masz/chcesz mieć więcej w życiu? Tzn. ja mam i zawsze miałam więcej kolegów niż adoratorów, relacja koleżeńska jest dla mnie domyślną, tą bardziej oczywistą, stąd nie zakładałam nigdy, że o, kino i uśmiech, leci na mnie, trzeba go przystopować - dla mnie to kino i inne takie były składnikiem koleżeństwa, nie randek. Oczywiście mogę się mylić, ale czy u Ciebie przypadkiem stosunek relacji okołozwiązkowych do koleżeńskich nie był zupełnie inny? Z solidną przewagą związkowych, rzecz jasna? Wtedy by to było zrozumiałe - dla Ciebie kino to randka, rozmowy to badanie terenu pod związek itp. itd., a dla mnie zwykła przyjazna znajomość.

No i co w związku z tym? big_smile

Prawda jest taka że po prostu nie odczuwam potrzeby by mieć rozwiniętą sferę więzi koleżeńskich. Utrzymuję kontakt z kilkoma kolegami z podstawówki, z którymi spotykam się kilka razy w roku (najbliższe spotkanie akurat niedługo); mam kumpla - kuzyna mojej byłej mieszkającego na drugim końcu Polski, też widzimy się kilka razy w roku. I koleżankę mieszkającą pół kraju ode mnie, kontakt na żywo też rzadki. Na co dzień (przynajmniej w tym zakresie, w jakim jestem w swoim mieście) mam partnerkę i to mi całkowicie wystarcza, nie mam potrzeby ani ochoty angażowac sił, czasu i środków w nawiązywanie i utrzymywanie innych kontaktów koleżeńskich, zwłaszcza z kobietami, tym bardziej że całkowicie zgadzam się z tezą że tam gdzie jest lub może byc pociąganie, tam nie ma mowy o przyjaźni damsko-męskiej. Przynajmniej podchodzę uczciwie do sprawy. Zresztą jeśli chodzi o koleżankę, to kontakt koleżeński jest tak dobry że już kawał czasu temu dokonałem całkowitego "samospalenia" w pełnym przekonaniu że związku nigdy i w żadnych okolicznościach z tego nie będzie wink

Tak, każde wyjście do kina z laską miało charakter randki, bo gdybym chciał żeby to nie była randka (lub wyjście z kobietą, z którą nie jestem w związku), to poszedłbym sobie sam "na film, a nie do kina" i obejrzałbym na spokojnie to co ja chcę obejrzec, proste. Tak więc kobieta w znaczeniu "partnerka" (plus spotkania - czasem wyjazdy gdy biorę ją w delegacje -  z córką) w lwiej części zaspokaja moją potrzebę prywatnych kontaktów towarzyskich. Nic niezwykłego, najnormalniejsze podejście u faceta.


Przecież ja Cię nie rozliczam z liczby koleżanek. wink Chodziło mi o to, że tak jak dla Ciebie oczywiste jest, że z kobietą relacja zmierza/może zmierzać do związku czy czegoś w ten deseń, tak dla mnie oczywiste jest, że facet to kolega i tyle. I nie zgadzam się z trsktowsniem tego jako jakiejś krzywdy, którą mu wyprzedzam, bo jednak zdecydowana większość panów w moim życiu wink niczego więcej nie chce.

rossanka napisał/a:

Idąc tym tokiem, to masz pełno orbiterów wokół siebie.
Co nie jest prawdą, bo to tylko koledzy, znajomi.

Jasne, że nie mam. Chodziło mi tylko o powód różnicy w podejściu. I u mnie byłoby nim właśnie to, że to są koledzy, a nie orbiterzy.

81

Odp: Odrzucony pocałunek, co dalej?
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:
SaraS napisał/a:

Wygodniej i korzystniej - na pewno, ale tak samo jest wygodniej i korzystniej tym, którzy chcą tylko tego koleżeństwa, w sensie: tym facetom. Chcą mieć koleżankę i mają koleżankę, a nie laskę, co się podejrzliwie przygląda każdemu gestowi i analizuje każde spojrzenie.
I tak się zastanawiam, czy to nie jest zależne od tego, czego masz/chcesz mieć więcej w życiu? Tzn. ja mam i zawsze miałam więcej kolegów niż adoratorów, relacja koleżeńska jest dla mnie domyślną, tą bardziej oczywistą, stąd nie zakładałam nigdy, że o, kino i uśmiech, leci na mnie, trzeba go przystopować - dla mnie to kino i inne takie były składnikiem koleżeństwa, nie randek. Oczywiście mogę się mylić, ale czy u Ciebie przypadkiem stosunek relacji okołozwiązkowych do koleżeńskich nie był zupełnie inny? Z solidną przewagą związkowych, rzecz jasna? Wtedy by to było zrozumiałe - dla Ciebie kino to randka, rozmowy to badanie terenu pod związek itp. itd., a dla mnie zwykła przyjazna znajomość.

Idąc tym tokiem, to masz pełno orbiterów wokół siebie.
Co nie jest prawdą, bo to tylko koledzy, znajomi.

big_smile Ross, akurat wierzę że ty masz jedynie kolegów/znajomych a nie orbiterów  wink


Albo albo. Albo mi sie facet podoba, albo nie podoba. Jak się podoba, to chetnie sie zbliże w znajimości. A jak sie nie podoba, to chetnie sie pokoleguje.
Gdzie tyu miejsce na orbitera?
Myślę, z e wiele kobiet tak ma.
A  fakt, że kobeta jest miła, rozmawia, nie znaczy, że trzyma kogoś jako koło zapasowe, tylko jest miła i rozmawia. A druga strona dopowiada sobie, że to ona go specjalnie trzyma na orbicie. A ona nawet o  nim przez chwile w ciagu dnia nie pomyśli.

Posty [ 66 do 81 z 81 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Odrzucony pocałunek, co dalej?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024