Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 476 ]

131

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Czy Ty naprawdę nie zauważasz, że on tego chciał, tego co Ty nazywasz zwodzeniem?

Nie, absolutnie.
Ten człowiek żył nadzieją, uczuciami, miłością i starał się dać z siebie tyle, ile mógł - jak to padło wielokrotnie, był na miłosnym haju.
Druga strona z kolei tych uczuć nie miała - była niby świadoma, dlaczego tego nie zakończyła? Tylko pozwalała na to wszystko parę lat?
Naprawdę wg Ciebie on chciał zwodzony i koniec końców zrobiony w bambuko przez partnerkę?

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Lena11 napisał/a:

Mnie ciekawi co innego, bo o ile można wejść w relacje nie będąc pewnym uczuć (zdarza się) to przecież ten związek rozwijał się przez kilka lat, więc kiedy chłopak mówił: "Kocham Cię", to co słyszał w odpowiedzi? "Też Cię kocham", czy może "Dziękuję"?? A może nic? Pytanie czy był zapewniany o uczuciu, czy może żył latami nie zauważając, że jednak tej miłości brak...ale brnął dalej (dokładnie tak jak autorka)

A co wg Ciebie jest ważne/ważniejsze?
To, co ktoś do Ciebie mówi i deklaruje, czy to, czy Ci z daną osobą jest po prostu dobrze?

Satysfakcję dają puste wyznania miłosne, czy nawet brak jakichkolwiek miłosnych wyzwań, gdy czujesz się w związku spełniona?

Ten facet się oświadczył. Miłosne wyznania autorki go do tego pchnęły, w słowach się zauroczył?

Nie róbmy z niego skończonego gamonia, no proszę ;-)

133

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
pjack napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:

Czy Ty naprawdę nie zauważasz, że on tego chciał, tego co Ty nazywasz zwodzeniem?

Nie, absolutnie.
Ten człowiek żył nadzieją, uczuciami, miłością i starał się dać z siebie tyle, ile mógł - jak to padło wielokrotnie, był na miłosnym haju.
Druga strona z kolei tych uczuć nie miała - była niby świadoma, dlaczego tego nie zakończyła? Tylko pozwalała na to wszystko parę lat?
Naprawdę wg Ciebie on chciał zwodzony i koniec końców zrobiony w bambuko przez partnerkę?

Poprosił o to aby dała im szanse? Co to Twoim zdaniem oznacza? Bo chyba nie to że był pewny jej uczuć i tego co dla niej znaczy.

134 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-07-20 15:22:02)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Be. napisał/a:

Dla innych leni: był inny facet.

To akurat ma nikłe znaczenie ponieważ znacznie wcześniej Autorka zanim spotkała słynnego badboya
było niezdecydowana z marną determinacją i postawą do jej eksa
a rozważania czy by rozwinęło się w niej prawdziwe uczucie do niego, jest tylko domniemaniem i teoretyzowaniem, gdybaniem.
Nie jest żadnym pewnikiem jedna z możliwości.Wałkowanie przeszłości,której już nie da się zmienić.
Były narzeczony nie mógł nie zdawać sobie sprawy na co się piszę podobnie jak Autorka związek to zawsze ryzyko rozczarowania
i bez absolutnie żadnej gwarancji nawet przy zajebistych wzajemnych płomiennych uczuciach do siebie prze pierwsze lata relacji nie ma pewniaków i gotowców na szczęście.

135 Ostatnio edytowany przez polis (2022-07-20 15:26:10)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Autorka specjalnie pewnie powiedziała mu dużo subtelniejszą wersję. „Mam wątpliwości” zamiast „Nie pociągasz mnie jako mężczyzna. Nie chcę z tobą związku” Bo nie chciała zostać na lodzie, w razie jakby z przystojniakiem jednak nie wyszło.

Panna z Dworu, jak się z kim komunikujesz i chcesz coś konkretnie przekazać, to w ramach dobrej komunikacji należy się upewnić, że druga strona dobrze zrozumiała o co ci chodzi. Także, jeśli używasz słów i zdań, które potem można zinterpretować na wiele sposobów i wychodzi z tego jakiś pasztet, to odpowiedzialność jest po twojej stronie. Zwyczajnie nie należy używać niejasnych sformułowań, ale myślę, że akurat autorce mogło tutaj zwyczajnie o to chodzić, skoro druga gałąź była niepewna. Poza tym nie trzeba być Sherlokiem, żeby się domyślić, że dużo lepiej osoba zakochana zareaguje na "mam wątpliwości" niż na "nie pociągasz mnie, nie kocham Ciebie".

136 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 15:32:36)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
bagienni_k napisał/a:

Ty sobie Panna interpretuj cokolwiek jak chcesz, nawet jak to będzie całkiem na opak, coś w stylu "widzę białe, ale mówię, że to czarne". Powiem Ci tylko jedno, że nawet nie wiesz, jak się mylisz, bo jednak możesz się chyba mylić? Mam nadzieję...Nie chciałbym mieć do czynienia z człowiekiem nieomylnym, bo wtedy wiedziałbym, że coś z tym światem jest nie tak...

Zakładam że odnosisz się do tematu wątku. Tak właśnie zachowujemy się w miłości, "widzę białe, ale mówię, że to czarne"... Zaangażowanie w drugą osobę niejednokrotnie zaślepia. Nie wiem, moze nie doświadczyłeś, może inaczej odbierasz i czujesz .. Nie wnikam. Chłopak autorki postąpił wręcz modelowo.

bagienni_k napisał/a:

Muszę na próbę zacząć stosować Twoją taktykę, ciekawe do jakich absurdów dojdę: Jak powiem komuś, że mam dużo pracy, to sobie ktoś domówi sobie milion odmiennych znaczeń czy ukrytych intencji..
Może wtedy powiedziałbym " nie ma problemu", teraz wiem, żę na pewno to nie nastąpi.

Jak powiem, że moja Matka jest w w szpitalu, to też będzie oznaczało, że nie chcę się z kimś na kawę umówić... Ten sam poziom "logiki"...Będę musiał wysłać zdjęćie albo powołać lekarza na świadka..
Chociaż się pewnie znajdą i tacy, którzy by w to nie uwierzyli..

No cóż, jeśli w odpowiedzi na zaproszenie mówisz, że masz dużo pracy, tudzież kłopoty rodzinne, i ani słowem o tym, że chętnie spotkasz się w innym czasie, bardziej dogodnym, czyli nie dajesz do zrozumienia że jesteś zainteresowany, to to jest odmowa. Inna interpretacja jest właśnie doszukiwaniem się drugiego dna.

Oczywistym jest że staramy się ubrać odmowę w miłe i grzeczne słowa, tak aby nie urazić bezpardonowym zachowaniem drugiej osoby.


polis napisał/a:

Autorka specjalnie pewnie powiedziała mu dużo subtelniejszą wersję. „Mam wątpliwości” zamiast „Nie pociągasz mnie jako mężczyzna. Nie chcę z tobą związku” Bo nie chciała zostać na lodzie, w razie jakby z przystojniakiem jednak nie wyszło.

Panna z Dworu, jak się z kim komunikujesz i chcesz coś konkretnie przekazać, to w ramach dobrej komunikacji należy się upewnić, że druga strona dobrze zrozumiała o co ci chodzi. Także, jeśli używasz słów i zdań, które potem można zinterpretować na wiele sposobów i wychodzi z tego jakiś pasztet, to odpowiedzialność jest po twojej stronie. Zwyczajnie nie należy używać niejasnych sformułowań, ale myślę, że akurat autorce mogło tutaj zwyczajnie o to chodzić, skoro druga gałąź była niepewna. Poza tym nie trzeba być Sherlokiem, żeby się domyślić, że dużo lepiej osoba zakochana zareaguje na "mam wątpliwości" niż na "nie pociągasz mnie, nie kocham Ciebie".

Sformułowanie "nie wiem" jest bardzo jasne. Znaczy tyle co nie wiem. Doprawdy nie wiem teraz ja czego dotyczy to powyższe mnie pouczenie? To koledzy wypowiadający się w temacie widzą tutaj coś innego niż mogłoby to oznaczać.
Konkretnie to chcę Ci przekazać, że pieprzysz. Lepiej? Bardziej zrozumiale?

137

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Zjawisko zwane miłością w zakochaniu i zauroczeniach z różnymi nieracjonalnymi uczuciami, to akurat z asertywnością ma niewiele wspólnego,może szkoda może nie szkoda  smile

138

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
paslawek napisał/a:

Zjawisko zwane miłością w zakochaniu i zauroczeniach z różnymi nieracjonalnymi uczuciami, to akurat z asertywnością ma niewiele wspólnego,może szkoda może nie szkoda  smile

Asertywność z miłością nie idą w parze. Gdyby autorka była asertywna a chłopak prosił o kolejne szanse, to ten temat toczyłby się według schematu: złamałaś mu serce, nie dałaś mu szansy. Nie dogodzisz.

139 Ostatnio edytowany przez polis (2022-07-20 15:41:26)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Sformułowanie "nie wiem" jest bardzo jasne. Znaczy tyle co nie wiem. Doprawdy nie wiem teraz ja czego dotyczy to powyższe mnie pouczenie?

Mam wrażenie, że nie rozumiesz zasad dobre komunikacji, a jedną z nich upewnienie się, że zostało się dobrze zrozumianym. Czy autorka upewniła się, że jej chłopak dobrze rozumie, co ona ma na myśli mówiąc "nie wiem"?

Wystarczy spojrzeć na ten wątek, że są osoby, które odczytują "mam wątpliwości" inaczej i może zostać różnie zinterpretowane. To powinno być jasne dla każdego dorosłego człowieka, że 'mam wątpliwości" to jest niejasna komunikacja i pokazywanie zakochanemu człowiekowi, że jest nadzieja.

Panna z Dworu napisał/a:

Oczywistym jest że staramy ubrać się odmowę w miłe i grzeczne słowa, tak aby nie urazić bezpardonowym zachowaniem drugiej osoby.

To teraz nam wytłumacz, co jest takiego niesamowicie niegrzecznego w powiedzeniu "Nie, nie chcę z tobą być, nie czuję tego"?

Panna z Dworu napisał/a:

Konkretnie to chcę Ci przekazać, że pieprzysz. Lepiej? Bardziej zrozumiale?

Pozdrawiam, i nawzajem, również uważam, że pieprzysz. Te niejasności to taka manipulacja w białych rękawiczkach, i dobrze o tym wiesz big_smile

140 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 15:45:15)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
polis napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:

Konkretnie to chcę Ci przekazać, że pieprzysz. Lepiej? Bardziej zrozumiale?

Pozdrawiam, i nawzajem, również uważam, że pieprzysz, że te niejasności to taka manipulacja w białych rękawiczkach, i dobrze o tym wiesz big_smile

Nie, nie mam bladego pojęcia co mi chcesz wmówić.


polis napisał/a:

To teraz nam wytłumacz, co jest takiego niesamowicie niegrzecznego w powiedzeniu "Nie, nie chcę z tobą być, nie czuję tego"?

No ale przecież autorka to powiedziała. I została poproszona o danie szansy!!
Powiedziała że nie wie.
No co to oznacza że się nie wie ? big_smile
Czy na niewiedzy można cokolwiek budować?  I kto się na to decyduje?

I czy każde "nie wiem" musi się przerodzić w "wiem, tak"?

141 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-20 15:47:07)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Sformułowanie "nie wiem" jest bardzo jasne. Znaczy tyle co nie wiem. Doprawdy nie wiem teraz ja czego dotyczy to powyższe mnie pouczenie? To koledzy wypowiadający się w temacie widzą tutaj coś innego niż mogłoby to oznaczać.
Konkretnie to chcę Ci przekazać, że pieprzysz. Lepiej? Bardziej zrozumiale?

Nie wiem to znaczy nie wiem. To znaczy, że może tak, może nie.
To nei znaczy nie.

Samo słowo "nie wiem" użyte w takim kontekście to manipulacja.

Wiesz, ludzie interpretują rzeczy różnie. To, że Ty interpretujesz nie wiem jako nie wcale nei znaczy, że każdy na świecie to tak zinterpretuje.
Dlatego dobra komunikacja jest taka wazna.

142 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 15:51:01)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
NiebieskiKwiat napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:

Sformułowanie "nie wiem" jest bardzo jasne. Znaczy tyle co nie wiem. Doprawdy nie wiem teraz ja czego dotyczy to powyższe mnie pouczenie? To koledzy wypowiadający się w temacie widzą tutaj coś innego niż mogłoby to oznaczać.
Konkretnie to chcę Ci przekazać, że pieprzysz. Lepiej? Bardziej zrozumiale?

Nie wiem to znaczy nie wiem. To znaczy, że może tak, może nie.
To nei znaczy nie.

W miłości? smile


Nie wiem czy Cię kocham. Nie wiem czy chcę z Tobą być.  Słabo.., słabiuteńko ... Najwyraźniej niektórzy lubią stać w rozkroku.

143 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-20 15:52:14)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:
NiebieskiKwiat napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:

Sformułowanie "nie wiem" jest bardzo jasne. Znaczy tyle co nie wiem. Doprawdy nie wiem teraz ja czego dotyczy to powyższe mnie pouczenie? To koledzy wypowiadający się w temacie widzą tutaj coś innego niż mogłoby to oznaczać.
Konkretnie to chcę Ci przekazać, że pieprzysz. Lepiej? Bardziej zrozumiale?

Nie wiem to znaczy nie wiem. To znaczy, że może tak, może nie.
To nei znaczy nie.

W miłości? smile


Nie wiem czy Cię kocham. Nie wiem czy chcę z Tobą być.  Słabo.., słabiuteńko ...

Ja bym powiedział, że przede wszystkim w miłości, gdzie mówiąc nie wiesz znacznie bardziej krzywdzisz niż mówiąc prawdę.
Słowo "nie wiem" to zwykłe kłamstwo, bo wiesz, a nie mówisz i trzymasz drugą osobę w niepewności.

Autorka powiedziała by prawdę kilka lat temu i jej facet by dawno się wyleczył i ułożył życie z kimś innym.

144

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Nie wiem, to nie to samo co nie chcę. Nie wiem, oznacza, że nie wiem, czy chcę czy nie. Nie wiem, to też nie to samo, co nie kocham. Myślę też, że dobrze wiesz, że większość ludzi widzi różnicę pomiędzy „nie wiem”, a „nie chcę i nie kocham”. Podejrzewam też, że sama autorka też w ciemię nie jest bita i specjalnie używała niejasnych sformułowań, które dawały nadzieję.

Powtórzę też, że nie trzeba być Sherolckiem, żeby wiedzieć jak „nie wiem” zinterpretuje osoba zakochana.

145 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 15:57:14)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
NiebieskiKwiat napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:
NiebieskiKwiat napisał/a:

Nie wiem to znaczy nie wiem. To znaczy, że może tak, może nie.
To nei znaczy nie.

W miłości? smile


Nie wiem czy Cię kocham. Nie wiem czy chcę z Tobą być.  Słabo.., słabiuteńko ...

Ja bym powiedział, że przede wszystkim w miłości, gdzie mówiąc nie wiesz znacznie bardziej krzywdzisz niż mówiąc prawdę.

Przecież to jest powiedzenie prawdy. Kto, kto naprawdę kocha mówi że nie wie czy kocha? Kto, kto jest pewny, wyraża niepewność? Kto, kto jest pewny, zasiewa w drugiej stronie wątpliwości? Po co? W jakim celu?


Można się oszukiwać i łudzić nadzieją, ale to zawsze na własną odpowiedzialność potem. Niepewność, to budowanie zamku z piasku.

146 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-20 16:07:01)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:
NiebieskiKwiat napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:

W miłości? smile


Nie wiem czy Cię kocham. Nie wiem czy chcę z Tobą być.  Słabo.., słabiuteńko ...

Ja bym powiedział, że przede wszystkim w miłości, gdzie mówiąc nie wiesz znacznie bardziej krzywdzisz niż mówiąc prawdę.

Przecież to jest powiedzenie prawdy. Kto, kto naprawdę kocha mówi że nie wie czy kocha? Kto, kto jest pewny, wyraża niepewność? Kto, kto jest pewny, zasiewa w drugiej stronie wątpliwości? Po co? W jakim celu?


Można się oszukiwać i łudzić nadzieją, ale to zawsze na własną odpowiedzialność potem. Niepewność, to budowanie zamku z piasku.

Masz prawo tak myśleć. Dla mnie to jest złe zachowanie które krzywdzi.

Właśnie takimi manipulacjami, kłamaniem i pustymi słowami które są zaprezentowane w tym wątku skopałem swój związek.

147 Ostatnio edytowany przez pyszneSalami (2022-07-20 16:13:28)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Be. napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Co za bzdura z tym za dobrym. Jakby trafił na partnerkę, która by go pokochała, to nikt by się nie zastanawiał czy jest za dobry czy nie jest.
To po prostu nie dziewczyna dla niego i on nie jest facetem dla niej. Szkoda tylko, że po pierwszym kryzysie zmarnowali sobie jeszcze tyle lat.

Następna się odkleiła xD równie dobrze mogłaś powiedzieć, że gdyby nie było źle to by było dobrze. Brawo, wznioslas się na swoje wyżyny analityczne. Ile jest takich tematów na forum? Tysiące. Dokładnie ten sam pieprzony schemat. Widziałas kiedyś by laska założyła temat że znudził jej się badboy i chciałaby kogoś innego poznać?

W tym rzecz Loka, że jego nikt nie pokocha za bycie dobrym. Znam takich gości jak on i to są najbardziej samotni faceci na świecie i każdy jeden był zdradzany albo całkiem olewany. Podam przykład dosc świeży. Kolega A. był z dziewczyną 5 lat i...ona się przespała z jakimś policjantem i odeszła do niego. Gość typowy skurwol, A. to złoty człowiek. I co? Skurwol po miesiącu kopnął ja w zadek, a ona do A. ze przemyślała wszystko i chce wrócić xDD. Sama Loka 2 z 3 swoich chłopow miałaś badboyow co interesowało ich tylko by zaruchac i nara, pisałaś o tym. Ale nieeeee, to wcale nie było fajne. Nie postanowiłaś się przełamać z kimś kogo kochasz tylko oddałaś się badboyom, co mieli Cię w dupie. Tak to z wami jest i naprawdę karma wróci i was rozpierdzieli za to gówno którym jesteście.

Dlaczego zmarnowali? Może dlatego, że gość mógł ku**a spróbować chociaż poznać kogoś innego niż taka moralną nie powiem już co.

Może w kolejnych postach zostałeś już przez kogoś innego uświadomiony, bo nie przeczytałam wszystkich kolejnych postów, które się tu pojawiły od powyżej zacytowanego, ale to raczej twoje zdolności analityczne są śmiechu warte jeśli opierasz się na problemowych wątkach i przypadkach. Przecież to oczywiste, że ludzie szczęśliwi, spełnieni w swoich związkach nie będą pisać, bo po co, skoro nie mają żadnego problemu do rozwiązania - a pisanie "hej, słuchajcie, ja to mam szczęście, żyję od 15 lat we wspaniałym związku z czułym i dobrym mężczyzną" może tylko wzbudzić hejty, zawiść. Założę się, że gdyby taka osoba opisała swój związek, to nawet ty zaraz zacząłbyś ją negować bo nie pasuje do twojego obrazu świata i wyszukiwać jakichś możliwych POTENCJALNYCH problemów albo pisać coś w stylu "to się tak nie ciesz, bo szybko może się zmienić", "nic nie trwa wiecznie", "jesteś pewnie zaślepiona a w rzeczywistości nie jest u was tak cudownie" itd. Tak właśnie z wami jest smile

I nie neguję, że takie zjawisko istnieje. Owszem, są kobiety szukające mocnych wrażeń albo notorycznie wybierające facetów problemowych, ale zwykle jest to margines wynikający często z dorastania w rodzinie dysfunkcyjnej. Np. osoby DDA często mają problem z tym, że kiedy jest w relacji "normalnie", to dla nich jest to właśnie "nienormalne", czują się w tym nieswojo, często zaczynają sabotować takie relacje. Ale nie mówmy, że to norma i że większość kobiet chce chama.

148 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 16:14:00)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
NiebieskiKwiat napisał/a:

Właśnie takimi manipulacjami, kłamaniem i pustymi słowami które są zaprezentowane w tym wątku skopałem swój związek.

Jeśli manipulowałeś, kłamałeś i rzucałeś słowa na wiatr to nic dziwnego że skopałeś. Autorka niczego takiego w przeciwieństwie do Ciebie nie robiła, wprost przeciwnie, wyszła naprzeciw chłopakowi - wbrew sobie, ale stawiając wobec niego jasno sprawę  - i dała mu szansę pod presją jego względem niej oczekiwań.

I to był jej błąd. Jeden jedyny. Ta szansa.

149 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-20 16:23:09)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Autorka niczego takiego w przeciwieństwie do Ciebie nie robiła, wprost przeciwnie, wyszła naprzeciw chłopakowi - wbrew sobie, ale stawiając wobec niego jasno sprawę  - i dała mu szansę pod presją jego względem niej oczekiwań.

Ja tego tak nie widzę. I nie tylko ja.

Jedyny błąd? Wątpię. Ta relacja miała 5 lat. Opisana została tylko perspektywa autorki.
Perspektywa autora mogłaby tutaj dużo zmienić.

150 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 16:31:20)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
NiebieskiKwiat napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:

Autorka niczego takiego w przeciwieństwie do Ciebie nie robiła, wprost przeciwnie, wyszła naprzeciw chłopakowi - wbrew sobie, ale stawiając wobec niego jasno sprawę  - i dała mu szansę pod presją jego względem niej oczekiwań.

Ja tego tak nie widzę. I nie tylko ja.

Jedyny błąd? Wątpię. Ta relacja miała 5 lat. Opisana została tylko perspektywa autorki.
Perspektywa autora mogłaby tutaj dużo zmienić.

Nie byłoby tych 5 lat, gdyby nie uzyskał tej szansy, gdyby to jej "nie wiem" zamiast mobilizowania do walki o nich, do trwania i czekania aż go pokocha, otrzeźwiło go, zapaliło w głowie czerwoną lampkę. Postawił się od samego początku w sytuacji beznadziejnej, proszącej, wyczekującej... A teraz wina po stronie dziewczyny, że nie wskrzesiła u siebie żadnych uczuć.

151

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Panno! Serce masz z lodu chyba. Facet zakochany, trudno mu odmówić woli rozwijania związku, gdy jest na etapie "na odległość". Gdy Mu zależy. Należy zwrócić uwagę na to, co było tu poruszone, mianowicie co ona na jego "kocham cię",które zapewnie padało na przestrzeni tych kilku lat.
Mogłabys, Autorko odnieść sie od tego?

152

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
bagienni_k napisał/a:

Nie, ku...

"Nie jestem pewna", to nie znaczy "nie". Zarówno w komunikacji z drugim człowiekiem, jak w ogólnie panujących zasadach logiki.. Przez takie durne interpretacje ludzie potem nie mogą się dogadać i błądzą, żyjąc nadzieją lub trwając w czymś, co nie daje im szczęścia. Jeśli zaś ona była pewna, że na pewno nie chce a powiedziała "nie wiem", to już to świadczy tylko o niej...

Jeśliby powiedziała twardo nie, to by sie pewnie (znacznie szybciej) skończyło..

"

A jak mówiłam, że życie jest czarnobiałe, to się tu kłóciliście, że man sztywne myślenie.
Nie wiem- to znaczy " nie". W uczuciach albo chcesz z kimś być,  albo nie chcesz. A że ( tu się wypowiem z kobiecej strony), dziewczynko są uczone być mile, nie robić przykrosci, to zamiast powiedziec: Kamil, możemy się przyjaźnić, lubię Cię jak brata i chętnie będę z Tobą spędzać czas, ale nie widzę nas jako pary - co ukreciliby sprawę na początku, tu padały słowa nie wiem, nie jestem pewna, a to znaczy "nie" . Chociaż może akurat źle trochę napisałam, bo teraz sobie przypominam, że ja też usłyszałam zamiast " nie" słów "nie wiem" od faceta, tylko jakoś pod skornie odczułam, że to nie wiem znaczy po prostu nie. Także to soe może zdążyć u obu płci.
Ciekawi mnie jednak jak dochodziło do seksu? Ale tu patrzę przez, swój pryzmat, jak nie czuję pożądania, to seksu nie ma. Tu jest czarnobiałe. Tzn chodzi mi o jej stronę, bo partnerowi Autorka się podobała i pożądał jej, więc tu problemu nie było.
I nadal uważam, że on wszedł w związek ze zdrowych pobudek, lubił ją, jej wnętrze plus bardzo go fizycznie kręciła  i tego należy szukać. A nie wiązać się z rozsądku, bo cos tam. Tak to można po 80tce, aby połączyć dwie emerytury.

153

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
adela 07 napisał/a:

Panno! Serce masz z lodu chyba. Facet zakochany, trudno mu odmówić woli rozwijania związku, gdy jest na etapie "na odległość". Gdy Mu zależy. Należy zwrócić uwagę na to, co było tu poruszone, mianowicie co ona na jego "kocham cię",które zapewnie padało na przestrzeni tych kilku lat.
Mogłabys, Autorko odnieść sie od tego?

Adelo! Nie!! Moje serce jest gorące jak lawa, i dlatego musiało boleśnie nauczyć się ostrożności, rozwagi i mądrości. I już nigdy, przenigdy nie zrobi sobie płonnej nadziei. To serce dobrze radzi, wierz mi wink

154

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
adela 07 napisał/a:

Należy zwrócić uwagę na to, co było tu poruszone, mianowicie co ona na jego "kocham cię",które zapewnie padało na przestrzeni tych kilku lat.
Mogłabys, Autorko odnieść sie od tego?

Było o tym w pierwszym poście:

lidka9413@wp.pl napisał/a:

Mówiąc Kocham miałam zawsze wątpliwości, ale sama siebie za to ganiłam w myślach i wmawiałam, że tak jest, z nikim się z tym nie dzieliłam, dusiłam to w sobie.

155

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Panno! Serce masz z lodu chyba. Facet zakochany, trudno mu odmówić woli rozwijania związku, gdy jest na etapie "na odległość". Gdy Mu zależy. Należy zwrócić uwagę na to, co było tu poruszone, mianowicie co ona na jego "kocham cię",które zapewnie padało na przestrzeni tych kilku lat.
Mogłabys, Autorko odnieść sie od tego?

Adelo! Nie!! Moje serce jest gorące jak lawa, i dlatego musiało boleśnie nauczyć się ostrożności, rozwagi i mądrości. I już nigdy, przenigdy nie zrobi sobie płonnej nadziei. To serce dobrze radzi, wierz mi wink

To moje też gorące, ale głupie jak but, niestety.

156

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
pyszneSalami napisał/a:

Może w kolejnych postach zostałeś już przez kogoś innego uświadomiony, bo nie przeczytałam wszystkich kolejnych postów, które się tu pojawiły od powyżej zacytowanego, ale to raczej twoje zdolności analityczne są śmiechu warte jeśli opierasz się na problemowych wątkach i przypadkach. Przecież to oczywiste, że ludzie szczęśliwi, spełnieni w swoich związkach nie będą pisać, bo po co, skoro nie mają żadnego problemu do rozwiązania - a pisanie "hej, słuchajcie, ja to mam szczęście, żyję od 15 lat we wspaniałym związku z czułym i dobrym mężczyzną" może tylko wzbudzić hejty, zawiść. Założę się, że gdyby taka osoba opisała swój związek, to nawet ty zaraz zacząłbyś ją negować bo nie pasuje do twojego obrazu świata i wyszukiwać jakichś możliwych POTENCJALNYCH problemów albo pisać coś w stylu "to się tak nie ciesz, bo szybko może się zmienić", "nic nie trwa wiecznie", "jesteś pewnie zaślepiona a w rzeczywistości nie jest u was tak cudownie" itd. Tak właśnie z wami jest smile

I nie neguję, że takie zjawisko istnieje. Owszem, są kobiety szukające mocnych wrażeń albo notorycznie wybierające facetów problemowych, ale zwykle jest to margines wynikający często z dorastania w rodzinie dysfunkcyjnej. Np. osoby DDA często mają problem z tym, że kiedy jest w relacji "normalnie", to dla nich jest to właśnie "nienormalne", czują się w tym nieswojo, często zaczynają sabotować takie relacje. Ale nie mówmy, że to norma i że większość kobiet chce chama.

Też mam takie obserwacje. Mam znajomych z różnych etapów życia, z dziećmi, bez dzieci, w małżeństwach, w konkubinatach, jakiś po koleżankach nie widzę, aby siedziały z bad boyami, ich partnerzy to normalni faceci, wiadomo o różnych temperamentach i stylu życia, ale żaden nie jest kryminalistą, nie bije, nie znęca się nad rodziną i tak dalej. Jeśli natomiast w przeszłości któraś weszła na taką minę, bo początki byly obiecujące, pan był miły, sympatyczny, dzień dobry mówił, to po czasie gdy hednak wychodziło z niego chamidło czy agresor to szybko został wymieniany na normalny model.
I rzeczywiście, ludzie nie zakładają wątków typu: mam świetną żonę, 25 kat razem układa nam się dobrze, oczekujemy wnukow, tylko piszą ludzie w kryzysach.
To tak jak na forach medycznych są tematy dla chorych na depresję, na alergie, nowotwory, nadcisnienie-a nie ma tematów typu: ludzie, nie choruje ba żadna poważna chorobę, jestem zdrowy, kto że mną porozmawia.

157 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-20 17:18:56)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Panno! Serce masz z lodu chyba. Facet zakochany, trudno mu odmówić woli rozwijania związku, gdy jest na etapie "na odległość". Gdy Mu zależy. Należy zwrócić uwagę na to, co było tu poruszone, mianowicie co ona na jego "kocham cię",które zapewnie padało na przestrzeni tych kilku lat.
Mogłabys, Autorko odnieść sie od tego?

Adelo! Nie!! Moje serce jest gorące jak lawa, i dlatego musiało boleśnie nauczyć się ostrożności, rozwagi i mądrości. I już nigdy, przenigdy nie zrobi sobie płonnej nadziei. To serce dobrze radzi, wierz mi wink

Sobie nie, a innym?
Są miliardy ludzi na świecie. Nie każdy myśli jak Ty.
Nie każdy zinterpretuje słowo "Nie wiem" jako negatywne.
Jeden w tym słowie będzie widział szklankę do połowy pełną, a drugi pustą.
Dlatego to słowo jest zaprzeczeniem dobrej komunikacji. Tworzy domysły i niedomówienia.

158 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 17:26:11)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
NiebieskiKwiat napisał/a:

Sobie nie, a innym?
Są miliardy ludzi na świecie. Nie każdy myśli jak Ty.
Nie każdy zinterpretuje słowo "Nie wiem" jako negatywne.
Jeden w tym słowie będzie widział szklankę do połowy pełną, a drugi pustą.
Dlatego to słowo jest zaprzeczeniem dobrej komunikacji. Tworzy domysły i niedomówienia.

Nie zmierzam do tego aby każdy myślał tak jak ja. Nic mi po tym, że ten chłopak zrobił to sobie na własne życzenie, serio.  Piszę, to co piszę, bo doskonale rozumiem jego parcie, zaangażowanie.

Jeżeli ktoś w słowie "nie wiem" widzi dla siebie nadzieję, ok. Bo to słowo rodzi nadzieję. I nadzieję dostał. A tutaj pluje się po autorce że ona tej jego nadziei nie spełniła. Miłość to nie koncert życzeń.
Im szybciej to się zrozumie, tym mniej żalu będzie do osób,które miłością nie mogą nas obdarzyć.

159

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Raczej plują się, bo grała na dwa fronty. Mogła sobie te 4 lata temu odejść, ale bała się pewnie iść w nieznane i zobaczyć, czy nowa gałązka ją zechce. Chłopak też nie żył samymi zupełnie pustymi nadziejami, bo autorka pisze, że mówiła kocham.

160 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-20 19:53:46)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Cztery lata temu powiedziała "nie wiem", ale nie zerwała z nim - tak napisała
On został więc i nawet razem zamieszkali. Przez kolejne cztery lata był seks, były wspólne plany, były wyjazdy zagraniczne, trzy razy zmieniali mieszkania, działo się bardzo dużo i facet był cudowny. Były wyznania miłosne oraz wymyślanie scenerii oświadczyn - piękna romantyczna plaża, chłopak padł na kolana i poprosił ją o rękę.
Autorka powiedziała TAK, a potem zaczęły się cyrki.
Ona zrywala z nim, potem wracała do niego, zaliczyli nawet terapię dla par. Zrywala z nim na raty, bo naliczyłam chyba że trzy razy.
Na koniec zerwała z nim ostatecznie.
Nie wiem, ja Wy uważacie, ale dla mnie było to zwykłym dozynaniem kogoś na raty.
Może więc pora zakończyć dyskusje, jak rozumiec zwrot " nie wiem", gdyż w ogólnym rozrachunku tamto nie wiem sprzed czterech lat naprawdę nie jest aż takie istotne, szczególnie że po tym nie wiem ona z nim nie zerwała.
Przez pięć lat dawała facetowi nadzieję oraz powody do tego, by uważał ten związek za poważny i posiadający jutro.
Ten związek z perspektywy tego faceta posiadał wszelkie cechy przyszłościowego.

161 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-07-20 20:36:38)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
ulle napisał/a:

Cztery lata temu powiedziała "nie wiem", ale nie zerwała z nim - tak napisała
On został więc i nawet razem zamieszkali. Przez kolejne cztery lata był seks, były wspólne plany, były wyjazdy zagraniczne, trzy razy zmieniali mieszkania, działo się bardzo dużo i facet był cudowny. Były wyznania miłosne oraz wymyślanie scenerii oświadczyn - piękna romantyczna plaża, chłopak padł na kolana i poprosił ją o rękę.
Autorka powiedziała TAK, a potem zaczęły się cyrki.
Ona zrywala z nim, potem wracała do niego, zaliczyli nawet terapię dla par. Zrywala z nim na raty, bo naliczyłam chyba że trzy razy.
Na koniec zerwała z nim ostatecznie.
Nie wiem, ja Wy uważacie, ale dla mnie było to zwykłym dozynaniem kogoś na raty.
Może więc pora zakończyć dyskusje, jak rozumiec zwrot " nie wiem", gdyż w ogólnym rozrachunku tamto nie wiem sprzed czterech lat naprawdę nie jest aż takie istotne, szczególnie że po tym nie wiem ona z nim nie zerwała.
Przez pięć lat dawała facetowi nadzieję oraz powody do tego, by uważał ten związek za poważny i posiadający jutro.
Ten związek z perspektywy tego faceta posiadał wszelkie cechy przyszłościowego.

To co piszesz Ulle ma oczywiście sens
tylko ma ten związek dwie strony jedna strona to to co napisałaś na samym końcu wszystko idyllicznie spijanie sobie z dziobków normalka, przywiązanie sympatia jakiś tam seks, wspólne sprawy,wsparcie, wyjazdy etc,a druga strona to te zerwania powroty wahania  daj szansę kolejną tak a potem "nie wiem" 
Trudno mi jest uwierzyć, że chłopak nie był świadkiem,nic nie widział,nie słyszał,nie dostrzegał żadnych  różnych sprzecznych sygnałów ( tu wątek niejakiego Becketta mi się przypomina ) na pewno bardzo chciał wierzyć, mieć nadzieję,maił wiele życzeń,uczuć,zakochał się przywiązał planował, miał też pod nos podane wątpliwości,te wszelkie  rozstania, powroty znaki ,jak by mnie tak kobieta robiła takie akcje to już po roku powiedziałbym do widzenia panna Gienia, no ale ja byłem badboyem to może inaczej się takie ancymony zakochują smile
Rozumiem stan zakochania  i pamiętam jeszcze coś tam, to też indywidualny sposób na przeżywanie go ludzie mają różny,ale poczytalni i przytomni w jakiejś części są i nie są racjonalne to jest i nie jest z logiką i bez niej jednocześnie,takie huśtawki potrafią uzależnić ludzi od siebie nie tylko przywiązać,
czy to huśtanie zawsze jet świadome i z premedytacją ? 
niektóre osoby mają silniejszy odruch tłumienia i zaprzeczania temu co widzą tak bywa .bez sensu tu do upadłego winić jego czy ją to już koniec i przeszłość nie do odwrócenia. 
Jaką karę ma dostać on czy ona ?

Mnie tam kiedyś zdarzyło się coś w drugą stronę kobieta ostatnia eks to  była tak spolegliwa, tak całkowicie oddana, tak zgodna wielosłowna,wylewna w mówieniu o uczuciach 
żadnych wątpliwości ? , a nie nie stop wróć
miewałem wątpliwości to bluszczowanie widziałem ale unieważniałem i zlekceważyłem było wygodne i korzystne w pokrętny sposób
a dziewczę to mnie zdradziło wesoło smile

162 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 20:29:47)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
paslawek napisał/a:

Trudno mi jest uwierzyć, że chłopak nie był świadkiem,nic nie widział,nie słyszał,nie dostrzegał żadnych  różnych sprzecznych sygnałów ( tu wątek niejakiego Becketta mi się przypomina ) na pewno bardzo chciał wierzyć, mieć nadzieję,maił wiele życzeń,uczuć,zakochał się przywiązał planował, miał też pod nos podane wątpliwości,te wszelkie  rozstania, powroty znaki ,jak by mnie tak kobieta robiła takie akcje to już po roku powiedziałbym do widzenia panna Gienia, no ale ja byłem badboyem to może inaczej się takie ancymony zakochują smile
Rozumiem stan zakochania  i pamiętam jeszcze coś tam, to też indywidualny sposób na przeżywanie go ludzie mają różny,ale poczytalni i przytomni w jakiejś części są i nie są racjonalne to jest i nie jest z logiką i bez niej jednocześnie
niektóre osoby mają silniejszy odruch tłumienia i zaprzeczania temu co widzą tak bywa .bez sensu tu do upadłego winić jego czy ją to już koniec i przeszłość nie do odwrócenia. 
Jaką karę ma dostać on czy ona ?

Otóż to.

Bo czegóż to innego można było spodziewać się po tym "nie wiem" jeśli nie dożynania na raty?

Może gdyby ten zwrot chłopak na samym początku rozumiał dokładnie tak jak powinien był rozumieć, w tym znaczeniu, co oznacza, to zaoszczędziłby sobie tych paru lat a niektórzy tutaj "plucia się".

Edit: Jak ukarać kogoś kto Cię nie kocha za to że Cię nie kocha? Ja rozumiem że miłość zaślepia, nienawiść jeszcze bardziej, ale gdzie przy tym wszystkim racjonalne myślenie?

163

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

A czy kara coś tu zmieni?
to se ne vrati pane havranek
Nie ma sensu tego rozpisywać czy analizować.
autorka wie że zrobiła żle,jest tego świadoma,tyle dobrego.
Teraz każdy musi rozpocząć nowe życie.
"żeby być kimś jestem,musiałem swoje przeżyć"
Dla faceta była to okrutna lekcja,ale jednak lekcja.
Ma szanse stworzyć stabilny związek,gdzie teraz będzie pamiętał również o sobie.
Czy autorka zabrała mu szanse na założenie rodziny?
Nie wiem,od 6 lat nie jestem na rynku,nie wiem jak to teraz wygląda.
czy facet z parciem na dziecko,rodzinę,szybko znajdzie kobietę po 30 która również chce szybko rodzinę założyć?

164 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-07-20 20:43:06)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
paslawek napisał/a:
ulle napisał/a:

Cztery lata temu powiedziała "nie wiem", ale nie zerwała z nim - tak napisała
On został więc i nawet razem zamieszkali. Przez kolejne cztery lata był seks, były wspólne plany, były wyjazdy zagraniczne, trzy razy zmieniali mieszkania, działo się bardzo dużo i facet był cudowny. Były wyznania miłosne oraz wymyślanie scenerii oświadczyn - piękna romantyczna plaża, chłopak padł na kolana i poprosił ją o rękę.
Autorka powiedziała TAK, a potem zaczęły się cyrki.
Ona zrywala z nim, potem wracała do niego, zaliczyli nawet terapię dla par. Zrywala z nim na raty, bo naliczyłam chyba że trzy razy.
Na koniec zerwała z nim ostatecznie.
Nie wiem, ja Wy uważacie, ale dla mnie było to zwykłym dozynaniem kogoś na raty.
Może więc pora zakończyć dyskusje, jak rozumiec zwrot " nie wiem", gdyż w ogólnym rozrachunku tamto nie wiem sprzed czterech lat naprawdę nie jest aż takie istotne, szczególnie że po tym nie wiem ona z nim nie zerwała.
Przez pięć lat dawała facetowi nadzieję oraz powody do tego, by uważał ten związek za poważny i posiadający jutro.
Ten związek z perspektywy tego faceta posiadał wszelkie cechy przyszłościowego.

To co piszesz Ulle ma oczywiście sens
tylko ma ten związek dwie strony jedna strona to to co napisałaś na samym końcu wszystko idyllicznie spijanie sobie z dziobków normalka, przywiązanie sympatia jakiś tam seks, wspólne sprawy,wsparcie, wyjazdy etc,a druga strona to te zerwania powroty wahania  daj szansę kolejną tak a potem "nie wiem" 
Trudno mi jest uwierzyć, że chłopak nie był świadkiem,nic nie widział,nie słyszał,nie dostrzegał żadnych  różnych sprzecznych sygnałów ( tu wątek niejakiego Becketta mi się przypomina ) na pewno bardzo chciał wierzyć, mieć nadzieję,maił wiele życzeń,uczuć,zakochał się przywiązał planował, miał też pod nos podane wątpliwości,te wszelkie  rozstania, powroty znaki ,jak by mnie tak kobieta robiła takie akcje to już po roku powiedziałbym do widzenia panna Gienia, no ale ja byłem badboyem to może inaczej się takie ancymony zakochują smile
Rozumiem stan zakochania  i pamiętam jeszcze coś tam, to też indywidualny sposób na przeżywanie go ludzie mają różny,ale poczytalni i przytomni w jakiejś części są i nie są racjonalne to jest i nie jest z logiką i bez niej jednocześnie
niektóre osoby mają silniejszy odruch tłumienia i zaprzeczania temu co widzą tak bywa .bez sensu tu do upadłego winić jego czy ją to już koniec i przeszłość nie do odwrócenia. 
Jaką karę ma dostać on czy ona ?


I mnie jest trudno uwierzyć, że facet nie zauważył braku miłości. Przecież to widać w tym, jak ktoś na Ciebie patrzy, jak Cię wspiera, jak cieszy się i jest dumny z Twoich sukcesów, w zainteresowaniu Twoimi sprawami, w czynieniu Tobie drobnych przyjemności, w czułych gestach od niechcenia, w tęsknocie gdy Cię nie ma, itd. itp.
Przez 4-5 lat nie zorientował się :-O
Spece od chemii zakochania twierdzą, że trwa ona kilka, kilkanaście miesięcy. Także tego.

No i teraz wracając do autorki. Jasne, że źle się stało, że sama odpuściła i podstawiła facetowi coś, co nie jest pełnym uczuciem z jej strony, ale tak, że mógł mieć nadzieję, że ona chce właśnie kogoś takiego jak on, chociaż de facto chciała kogoś, czy bardziej czegoś innego. Mogła od razu mierzyć wyżej zamiast iść na kompromisy z sama sobą, bo kompromisy typu „nie odpowiada mi do końca, ale przez jakiś czas możemy pobyć razem i zobaczyć, co z tego wyniknie” najczęściej kończą się niepotrzebnym bólem, emocjami i poczuciem winy.
Ale do tego potrzebna jest świadomość. Natomiast, jak neon świeci w tym wątku brak świadomości autorki. Ona oszukała nie tylko swojego faceta, ale przede wszystkim siebie.a większość tutaj wymaga od niej większej świadomości i sterowania poczynaniami, traktując faceta jak bezwolnego matoła ;-)

165

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:
paslawek napisał/a:

Trudno mi jest uwierzyć, że chłopak nie był świadkiem,nic nie widział,nie słyszał,nie dostrzegał żadnych  różnych sprzecznych sygnałów ( tu wątek niejakiego Becketta mi się przypomina ) na pewno bardzo chciał wierzyć, mieć nadzieję,maił wiele życzeń,uczuć,zakochał się przywiązał planował, miał też pod nos podane wątpliwości,te wszelkie  rozstania, powroty znaki ,jak by mnie tak kobieta robiła takie akcje to już po roku powiedziałbym do widzenia panna Gienia, no ale ja byłem badboyem to może inaczej się takie ancymony zakochują smile
Rozumiem stan zakochania  i pamiętam jeszcze coś tam, to też indywidualny sposób na przeżywanie go ludzie mają różny,ale poczytalni i przytomni w jakiejś części są i nie są racjonalne to jest i nie jest z logiką i bez niej jednocześnie
niektóre osoby mają silniejszy odruch tłumienia i zaprzeczania temu co widzą tak bywa .bez sensu tu do upadłego winić jego czy ją to już koniec i przeszłość nie do odwrócenia. 
Jaką karę ma dostać on czy ona ?

Otóż to.

Bo czegóż to innego można było spodziewać się po tym "nie wiem" jeśli nie dożynania na raty?

Może gdyby ten zwrot chłopak na samym początku rozumiał dokładnie tak jak powinien był rozumieć, w tym znaczeniu, co oznacza, to zaoszczędziłby sobie tych paru lat a niektórzy tutaj "plucia się".

Edit: Jak ukarać kogoś kto Cię nie kocha za to że Cię nie kocha? Ja rozumiem że miłość zaślepia, nienawiść jeszcze bardziej, ale gdzie przy tym wszystkim racjonalne myślenie?

Gdyby babcia miała wąsy, to byłaby dziadkiem.
Mógł od razu zrozumieć i dzisiaj nie miałby takiego problemu. On mógł wiele rzeczy zrobić po drodze, ale nie zrobił, bo nie był Alfa i omega ani duchem świętym, żeby umieć czytać w cudzych myślach
Kochał te dziewczynę, a ona dawała mu podstawy do tego, by mógł być dobrej myśli.

166 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 20:51:22)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
ulle napisał/a:

Gdyby babcia miała wąsy, to byłaby dziadkiem.
Mógł od razu zrozumieć i dzisiaj nie miałby takiego problemu. On mógł wiele rzeczy zrobić po drodze, ale nie zrobił, bo nie był Alfa i omega ani duchem świętym, żeby umieć czytać w cudzych myślach
Kochał te dziewczynę, a ona dawała mu podstawy do tego, by mógł być dobrej myśli.

Trzeba być naprawdę bardzo, bardzo zdeterminowanym i zaślepionym miłością aby będąc w niepewności prosić o szansę na to, aby zostać pokochanym...

MagdaLena1111 napisał/a:

I mnie jest trudno uwierzyć, że facet nie zauważył braku miłości. Przecież to widać w tym, jak ktoś na Ciebie patrzy, jak Cię wspiera, jak cieszy się i jest dumny z Twoich sukcesów, w zainteresowaniu Twoimi sprawami, w czynieniu Tobie drobnych przyjemności, w czułych gestach od niechcenia, w tęsknocie gdy Cię nie ma, itd. itp.
Przez 4-5 lat nie zorientował się :-O
Spece od chemii zakochania twierdzą, że trwa ona kilka, kilkanaście miesięcy. Także tego.

Myślę, że to się widzi, jedynie "zamiata pod dywan" ciesząc się tym, co daje druga osoba, a bardziej faktem, że mimo wszystko jest się z tą osobą. Tak chyba działa miłość nieodwzajemniona.

167

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Taka jest miłość.
Miłość to sztuka a nie nauka.
Sztukę trzeba poczuć a nie jej sie nauczyć.
Gdyby miłość była logiczna,i  dawała sie analizować to nie była by miłością.
tylko zwykłym procesem społecznym, przewidywalnym i nudnym.

168

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

I mnie jest trudno uwierzyć, że facet nie zauważył braku miłości. Przecież to widać w tym, jak ktoś na Ciebie patrzy, jak Cię wspiera, jak cieszy się i jest dumny z Twoich sukcesów, w zainteresowaniu Twoimi sprawami, w czynieniu Tobie drobnych przyjemności, w czułych gestach od niechcenia, w tęsknocie gdy Cię nie ma, itd. itp.
Przez 4-5 lat nie zorientował się :-O
Spece od chemii zakochania twierdzą, że trwa ona kilka, kilkanaście miesięcy. Także tego.

Myślę, że to się widzi, jedynie "zamiata pod dywan" ciesząc się tym, co daje druga osoba, a bardziej faktem, że mimo wszystko jest się z tą osobą. Tak chyba działa miłość nieodwzajemniona.

To też poszedł na kompromis z samym sobą, skoro brał, co mu rzucała. Widocznie słabo się cenił.
Lepiej brać pełną opcję ;-)

169 Ostatnio edytowany przez polis (2022-07-20 21:39:43)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Nie rozumiem tych dywagacji, że on mógł się domyślić. Skoro to autorce nie odpowiadał, to piłka była po jej stronie, żeby zakomunikować to w sposób jasny i klarowny, tak żeby dotarło i nie było wątpliwości, co ona ma na myśli.

Żadna sztuka być mądrym po fakcie i dojść do wniosku, że 'ano tak, faktycznie były znaki, sytuacje, itd.'

170 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-20 21:56:59)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Dubel

171 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-20 21:50:35)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
paslawek napisał/a:
ulle napisał/a:

Cztery lata temu powiedziała "nie wiem", ale nie zerwała z nim - tak napisała
On został więc i nawet razem zamieszkali. Przez kolejne cztery lata był seks, były wspólne plany, były wyjazdy zagraniczne, trzy razy zmieniali mieszkania, działo się bardzo dużo i facet był cudowny. Były wyznania miłosne oraz wymyślanie scenerii oświadczyn - piękna romantyczna plaża, chłopak padł na kolana i poprosił ją o rękę.
Autorka powiedziała TAK, a potem zaczęły się cyrki.
Ona zrywala z nim, potem wracała do niego, zaliczyli nawet terapię dla par. Zrywala z nim na raty, bo naliczyłam chyba że trzy razy.
Na koniec zerwała z nim ostatecznie.
Nie wiem, ja Wy uważacie, ale dla mnie było to zwykłym dozynaniem kogoś na raty.
Może więc pora zakończyć dyskusje, jak rozumiec zwrot " nie wiem", gdyż w ogólnym rozrachunku tamto nie wiem sprzed czterech lat naprawdę nie jest aż takie istotne, szczególnie że po tym nie wiem ona z nim nie zerwała.
Przez pięć lat dawała facetowi nadzieję oraz powody do tego, by uważał ten związek za poważny i posiadający jutro.
Ten związek z perspektywy tego faceta posiadał wszelkie cechy przyszłościowego.

To co piszesz Ulle ma oczywiście sens
tylko ma ten związek dwie strony jedna strona to to co napisałaś na samym końcu wszystko idyllicznie spijanie sobie z dziobków normalka, przywiązanie sympatia jakiś tam seks, wspólne sprawy,wsparcie, wyjazdy etc,a druga strona to te zerwania powroty wahania  daj szansę kolejną tak a potem "nie wiem" 
Trudno mi jest uwierzyć, że chłopak nie był świadkiem,nic nie widział,nie słyszał,nie dostrzegał żadnych  różnych sprzecznych sygnałów ( tu wątek niejakiego Becketta mi się przypomina ) na pewno bardzo chciał wierzyć, mieć nadzieję,maił wiele życzeń,uczuć,zakochał się przywiązał planował, miał też pod nos podane wątpliwości,te wszelkie  rozstania, powroty znaki ,jak by mnie tak kobieta robiła takie akcje to już po roku powiedziałbym do widzenia panna Gienia, no ale ja byłem badboyem to może inaczej się takie ancymony zakochują smile
Rozumiem stan zakochania  i pamiętam jeszcze coś tam, to też indywidualny sposób na przeżywanie go ludzie mają różny,ale poczytalni i przytomni w jakiejś części są i nie są racjonalne to jest i nie jest z logiką i bez niej jednocześnie,takie huśtawki potrafią uzależnić ludzi od siebie nie tylko przywiązać,
czy to huśtanie zawsze jet świadome i z premedytacją ? 
niektóre osoby mają silniejszy odruch tłumienia i zaprzeczania temu co widzą tak bywa .bez sensu tu do upadłego winić jego czy ją to już koniec i przeszłość nie do odwrócenia. 
Jaką karę ma dostać on czy ona ?

Mnie tam kiedyś zdarzyło się coś w drugą stronę kobieta ostatnia eks to  była tak spolegliwa, tak całkowicie oddana, tak zgodna wielosłowna,wylewna w mówieniu o uczuciach 
żadnych wątpliwości ? , a nie nie stop wróć
miewałem wątpliwości to bluszczowanie widziałem ale unieważniałem i zlekceważyłem było wygodne i korzystne w pokrętny sposób
a dziewczę to mnie zdradziło wesoło smile

Paslawku, mała poprawka - ona nie zrywala z nim na przestrzeni tych pięciu lat.
Ona nie zerwała z nim nawet po tym pierwszym roku, gdy padło to "nie wiem" i po przygodzie z przystojniakiem z pracy.
Ona była z nim cały czas przez kolejne cztery lata bez zrywan.
Cyrk zaczął się dopiero po jego oświadczynach. Przyjęła jego oświadczyny, ale już następnego dnia zaczęły się jazdy.
To właśnie w tym krótkim okresie czasu od oświadczyn do finalnego rozstania zrywała z nim kilka razy, potem dzwoniła do niego, że jednak chce z nim być, on przyjeżdżał a ona znowu z nim zrywała.
Rozumiesz?
Wolę nawet nie wyobrażać sobie, co musiał czuć ten facet.
To tak jak rozcinać wrzód i robić sobie przerwy między cięciami.
Przeczytałam wszystkie wątki autorki i uważam, że to fajna dziewczyna. W wieku 21 lat, krótko przed poznaniem faceta opisywanego teraz, w tym wątku miała jazdy z jakimś facetem, tylko ze tam ona była zaangażowana, a tamten miał w głowie zabawy i przygody.
Autorka jawi mi się jako wrażliwa i uczuciowa dziewczyna, która myśli poważnie o życiu, pragnie mieć rodzinę itd.

Szkoda, że zdarzyło jej się coś takiego, bo przy takiej jej wrażliwości długo będzie to wszystko przeżywała.
Myślę, że dopiero teraz tak naprawdę dotarło do niej, co zrobiła.

Wątek miał służyć jako przestroga dla innych i wydaje mi się, że spełnił swoją rolę.

172 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-07-20 23:47:44)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Można się obejść bez epitetów wobec autorki, ale przymiotników można użyć.
Bardzo mi przykro ale:
Autorka jest mocno egocentryczna i pozbawiona empatii , że związku zrezygnowała dopiero wtedy, gdy już miała mocne objawy somatyczne na nie.
Za długo to wszystko trwało, by uznać ze nie było w tym premedytacją i kalkulacji.
Jest tchórzliwa i nie znosi swojego własnego towarzystwa, bo inaczej mogłaby chociaż przez chwilę być solo i się zastanowić nad swoim życiem.
Nie wiem w sumie czego szuka na forum, chyba potwierdzenia, że jest okej, może u kogoś tam uzyska, u osób z podobną moralnością na pewno.
To jest moralność gdzie troska o innych jest okazywana na tyle tylko, by uchronić swój wizerunek jako dobrej, wrażliwej itd.
Ten typ występuje w wersji żeńskiej i męskiej i jak żyję 50 lat na tym świecie nie widziałam przemiany takiej osobowości w inną.
Szczęście osiągnie z kimś  o podobnej moralności, a oczyszczenie gdy sama dostanie  po tyłku. Ale to i tak nie zmieni perspektywy.
Omijać, przynajmniej w tym życiu.
Bardzo mi przykro.

173

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
MagdaLena1111 napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

I mnie jest trudno uwierzyć, że facet nie zauważył braku miłości. Przecież to widać w tym, jak ktoś na Ciebie patrzy, jak Cię wspiera, jak cieszy się i jest dumny z Twoich sukcesów, w zainteresowaniu Twoimi sprawami, w czynieniu Tobie drobnych przyjemności, w czułych gestach od niechcenia, w tęsknocie gdy Cię nie ma, itd. itp.
Przez 4-5 lat nie zorientował się :-O
Spece od chemii zakochania twierdzą, że trwa ona kilka, kilkanaście miesięcy. Także tego.

Myślę, że to się widzi, jedynie "zamiata pod dywan" ciesząc się tym, co daje druga osoba, a bardziej faktem, że mimo wszystko jest się z tą osobą. Tak chyba działa miłość nieodwzajemniona.

To też poszedł na kompromis z samym sobą, skoro brał, co mu rzucała. Widocznie słabo się cenił.
Lepiej brać pełną opcję ;-)


Pffff przeżyłem zdradę gdzie to wszystko było. Kobiety potrafią być niesamowitymi aktorkami. Przecież gosciowa zapewniała go na pewno o swojej miłości codziennie.

174 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-07-21 07:41:41)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Masz rację Magdalena w swoim wpisie o wykrywaniu miłości po znakach, dobrze to opisałaś,
Ale pi pierwsze, nawet jakby On doskonale wiedział czy czuł że to nie taka miłość jak być powinna, to jej postawy w żaden sposób  nie usprawiedliwia.
A mogła być jego pierwszą dziewczyną i niekoniecznie miał porównanie, jak to powinno wyglądać.
Mówiła też jak sama przyznaje: Kocham Cię.
Ludzie wierzą  w takie deklaracje..
A zachowanie takie czy inne potrafią sobie czymś wytlunaczyć: np tym czym się tłumaczy autorka i niektórzy tutaj ją:
Czyli dobra dziewczyna ,tylko taka wrażliwa, nerwowa, albo biedna nie potrafi okazywać uczuć przez źle doświadczenia itp itd.
Ludzie w takie rzeczy wierzą, bo miłość cierpliwa jest itd. .
Więc trwają w takich związkach. Wiemy że niesłusznie, że szkodą dla siebie,  ale to naprawdę nie zmniejsza jej winy, wynikłej po prostu z egoizmu.
Nie można  usprawiedliwiać siebie w tym wypadku, że ta druga strona nie uwolniła kogoś z relacji, bo biedactwo nie miało silý przerwać sytuacji niewygodnej dla niej z sobie znanych powodów.

175 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-07-21 08:52:17)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Ela210 napisał/a:

Masz rację Magdalena w swoim wpisie o wykrywaniu miłości po znakach, dobrze to opisałaś,
Ale pi pierwsze, nawet jakby On doskonale wiedział czy czuł że to nie taka miłość jak być powinna, to jej postawy w żaden sposób  nie usprawiedliwia.
A mogła być jego pierwszą dziewczyną i niekoniecznie miał porównanie, jak to powinno wyglądać.
Mówiła też jak sama przyznaje: Kocham Cię.
Ludzie wierzą  w takie deklaracje..
A zachowanie takie czy inne potrafią sobie czymś wytlunaczyć: np tym czym się tłumaczy autorka i niektórzy tutaj ją:
Czyli dobra dziewczyna ,tylko taka wrażliwa, nerwowa, albo biedna nie potrafi okazywać uczuć przez źle doświadczenia itp itd.
Ludzie w takie rzeczy wierzą, bo miłość cierpliwa jest itd. .
Więc trwają w takich związkach. Wiemy że niesłusznie, że szkodą dla siebie,  ale to naprawdę nie zmniejsza jej winy, wynikłej po prostu z egoizmu.
Nie można  usprawiedliwiać siebie w tym wypadku, że ta druga strona nie uwolniła kogoś z relacji, bo biedactwo nie miało silý przerwać sytuacji niewygodnej dla niej z sobie znanych powodów.

Ależ wcale nie chcę usprawiedliwiać autorki.
Zwyczajnie nie widzę tu diady sprawca-ofiara, lecz dwoje nieświadomych ludzi, którzy się zamotali w gąszczu własnych emocji, potrzeb, nadziei i oczekiwań.
Niewiele ich różni. Tak samo oboje zaklinali rzeczywistości, oszukiwali sami siebie, poszli na kompromisy z samym sobą, zadowalali się tym, co się trafiło, licząc na odmianę sytuacji. Oboje egoistycznie chcieli coś dla siebie. Oboje mają swoje deficyty i po prostu trafił swój na swego ;-)
A w tej sytuacji nie widzę powodów, żeby skupiać się na „winie” autorki.

Jest taka grupa użytkowników forum, którzy wymagają od kobiet „mamuśkowania” facetowi, bycia tą mądrzejszą, bardziej świadomą i tutaj to całkiem dobrze widać ;-) oglądam to sobie i już.

176

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Ale otoczenie, kuzynki, kobiety z rodziny, koleżanki mówią jej, że miłość to nie motylki, że czego ona oczekuje, że jak jest facet dobry, to czego ona chce więcej, miłosnych uniesień? I takie są właśnie związki z rozsądku. Na forum dominują w tym głosy męskie, ze czego baba chce więcej, dobry, kocha ją, ( że on jej nie pociąga i jakoś nie jest w nim zakochana, moze przywiązana, przyzwyczajona) to już nie wazne, niech nie wybrzydzaj i bierze jak jest i się cieszy, że ją ktoś chce. I tak to się kończy.
Jakby się 3 lata temu  z nim rozeszła, nie byłoby dalszego dramatu. Ale zakład, że wtedy otoczenie by ją zjadlo( a Autorka wygląda na taką, która przejmuje się zdaniem bliskich), bo by było gadanie, że w głowie jej się poprzewracało, facet ją wielbi, a ona oczekuje niewiadomo czego.
Z resztą już pisałam ten jej facet był mądry, bo nie związał się z koleżanką, którą jedynie lubił i była dobra dla niego tylko z taką, która oprócz tego, że ją lubił, zakochał się w niej i kręciła go fizycznie.  I z takich pobudek trzeba wchodzić w związek. A nie z rozsądku, że ktoś mnie chce, dobrze nam się rozmawia, jest porządny, niekarany i czego ją więcej oczekuje. On wszedł w relacje z dobrych pobudek, ona nie.

177

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
ulle napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:
paslawek napisał/a:

Trudno mi jest uwierzyć, że chłopak nie był świadkiem,nic nie widział,nie słyszał,nie dostrzegał żadnych  różnych sprzecznych sygnałów ( tu wątek niejakiego Becketta mi się przypomina ) na pewno bardzo chciał wierzyć, mieć nadzieję,maił wiele życzeń,uczuć,zakochał się przywiązał planował, miał też pod nos podane wątpliwości,te wszelkie  rozstania, powroty znaki ,jak by mnie tak kobieta robiła takie akcje to już po roku powiedziałbym do widzenia panna Gienia, no ale ja byłem badboyem to może inaczej się takie ancymony zakochują smile
Rozumiem stan zakochania  i pamiętam jeszcze coś tam, to też indywidualny sposób na przeżywanie go ludzie mają różny,ale poczytalni i przytomni w jakiejś części są i nie są racjonalne to jest i nie jest z logiką i bez niej jednocześnie
niektóre osoby mają silniejszy odruch tłumienia i zaprzeczania temu co widzą tak bywa .bez sensu tu do upadłego winić jego czy ją to już koniec i przeszłość nie do odwrócenia. 
Jaką karę ma dostać on czy ona ?

Otóż to.

Bo czegóż to innego można było spodziewać się po tym "nie wiem" jeśli nie dożynania na raty?

Może gdyby ten zwrot chłopak na samym początku rozumiał dokładnie tak jak powinien był rozumieć, w tym znaczeniu, co oznacza, to zaoszczędziłby sobie tych paru lat a niektórzy tutaj "plucia się".

Edit: Jak ukarać kogoś kto Cię nie kocha za to że Cię nie kocha? Ja rozumiem że miłość zaślepia, nienawiść jeszcze bardziej, ale gdzie przy tym wszystkim racjonalne myślenie?

Gdyby babcia miała wąsy, to byłaby dziadkiem.
Mógł od razu zrozumieć i dzisiaj nie miałby takiego problemu. On mógł wiele rzeczy zrobić po drodze, ale nie zrobił, bo nie był Alfa i omega ani duchem świętym, żeby umieć czytać w cudzych myślach
Kochał te dziewczynę, a ona dawała mu podstawy do tego, by mógł być dobrej myśli.

Na szczęście jeszcze młody, to sobie może jeszcze kogoś spotkać. Ona z resztą reż
Ja wiem jak bolą odrzucenia, bo w życiu miałam same odrzucenia, ale tak już bywa.
Przyszło mi do głowy, że może i on czuł, że coś jest nie tak, ale człowiek boi się spojrzeć prawdzie w oczy.
Dlatego patrząc na tą sytuację, jak czuję się, że cis jest nie tak, że to nie ta osoba, to nie ma co pracować nad tym tylko zakończyć związek. W związku sie chce być albo nie chce być. To jest czarno białe.

178 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-21 09:47:48)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
MagdaLena1111 napisał/a:

Jest taka grupa użytkowników forum, którzy wymagają od kobiet „mamuśkowania” facetowi, bycia tą mądrzejszą, bardziej świadomą i tutaj to całkiem dobrze widać ;-) oglądam to sobie i już.

Bądź grupa osób szukających wyłącznie winnego własnej sytuacji. Każdego, byleby nie siebie. (Nie twierdzę że chłopak jest wyłącznie sam sobie winny, ale jednak w pewnym sensie, to co się stało, stało się także na jego życzenie, albo nawet przede wszystkim na jego życzenie). Myślę, że wiele osób wypowiadających się tutaj "przeciwko" autorce było po prosto w roli tego chłopaka i całą opisaną sytuację odbiera nader osobiście (to nie zarzut).

179 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-07-21 10:19:53)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Magdalena, temat autorki więc piszemy o autorce.
A ona akurat nie weszła w ten związek jako ktoś nieświadomy emocji w relacji.

Bo była w relacji, w której została zraniona i jak widać nie wyniosła stamtąd żadnej nauki.
Jakby nie potrafiła przenieść analogii.
To jest filozofia Kalego.
Więc w sumie możemy ją rozgrzeszyc smile bo jak napisałam wyżej, tacy  ludzie istnieją wśród płci obojga i z mojej obserwacji  nie zmieniają się do starości.
Może w kolejnym życiu.
Nikt nie wymagał by decydowała coś dla jego dobra, tylko by była Szczerą.
W tyle lat nieświadomości z niewinności nie wierzę. To jest po prostu wyrachowania.
W pierwszym związku była ofiarą, bo tak wynikło z rachuby..ona na minusie.
Więc nie zgadzamy się w aspekcie że to są błędy nieświadomości, które skończą się wraz ze świadomością większą,  bo się nie skończą.
Niektórzy tak potrafią, będą docisnąć istoty miłości, związków, relacji, uczyć się na własnych błędach.
Ale jest spora grupa ludzi którzy naprawdę tego nie zrobią, nie będą wydatkowac energii i czasu na pracę mózgu w tym zakresie smile
Życia uznają za zbiór przypadkowych wypadków, szczęścia albo pecha i już.
Nie ma sprawczosci to nie ma winy.

180

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Widzę narracja jak zwykle zmierza w jedną stronę:

- wina faceta, bo nie czyta w myślach i nie był omnibusem
- kobieta to durne nieświadome "coś", więc nikt nie ma prawa oczekiwać, że przemysli swoje zachowanie i czego by nie zrobiła to będzie dobrze

Jeszcze pada że wrażliwa uczuciowa jest. Dlatego chłopaka zdradzała o czym jest w innym temacie.

Nauki nie wyniesie to jasne, bo to kobieta i musiałaby przed sobą przyznać, że nawaliła. A takiego przypadku jeszcze świat nie widział.

Nic tylko za pół roku założyć taki sam temat i zamienić płcie;)

181 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-07-21 10:36:02)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Be. napisał/a:

Widzę narracja jak zwykle zmierza w jedną stronę:

- wina faceta, bo nie czyta w myślach i nie był omnibusem
- kobieta to durne nieświadome "coś", więc nikt nie ma prawa oczekiwać, że przemysli swoje zachowanie i czego by nie zrobiła to będzie dobrze

Jeszcze pada że wrażliwa uczuciowa jest. Dlatego chłopaka zdradzała o czym jest w innym temacie.

Nauki nie wyniesie to jasne, bo to kobieta i musiałaby przed sobą przyznać, że nawaliła. A takiego przypadku jeszcze świat nie widział.

Nic tylko za pół roku założyć taki sam temat i zamienić płcie;)

Morał dla niej: jak nie kochasz i facet Cię nie pociąga, to się z nim możesz kolegować ale nie musisz z nim wchodzić w związek (z resztą jego mądrzejsza postawa to potwierdza, on z koleżanką, w ktorejby się nie zakochał nie wszedłby w zwiazek).
A dla niego morał: jak słyszysz od drugiej strony : nie wiem, to znaczy tyle, co nie. Wiem, bo kiedyś byłam w jego sytuacji więc poniekąd go rozumiem. Dla jego dobra niech teraz utnie kontakt i szuka sobie innej.
A ona natomiast niech na przyszłość wchodzi w związek, gdzie ma pełen pakiet i przyjaźń i zakochanie i pociąg fizyczny, a co będzie dalej to się zobaczy, a nie siedzieć w związku, bo inny się nue trafił a ten taki dobry czlowiek- bo to sie nie udaje. A koleżanek nie sluchac.

182

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

To prawda, tylko faceci są nauczeni że jak kobieta się oddala to należy być dla niej "lepszym". A psychologia mowi, że należy wtedy zmienić obiekt zainteresowań i wzbudzić zazdrość, jedyna szansa. Taki schemat będzie ciągle grany póki młodych chłopców w domach i szkołach życia "uczyć" będą kobiety. Tylko po co kłamią? Nie wiem.

183 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-07-21 10:50:55)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Ela210 napisał/a:

Magdalena, temat autorki więc piszemy o autorce.
A ona akurat nie weszła w ten związek jako ktoś nieświadomy emocji w relacji.

Bo była w relacji, w której została zraniona i jak widać nie wyniosła stamtąd żadnej nauki.
Jakby nie potrafiła przenieść analogii.
To jest filozofia Kalego.
Więc w sumie możemy ją rozgrzeszyc smile bo jak napisałam wyżej, tacy  ludzie istnieją wśród płci obojga i z mojej obserwacji  nie zmieniają się do starości.
Może w kolejnym życiu.
Nikt nie wymagał by decydowała coś dla jego dobra, tylko by była Szczerą.
W tyle lat nieświadomości z niewinności nie wierzę. To jest po prostu wyrachowania.
W pierwszym związku była ofiarą, bo tak wynikło z rachuby..ona na minusie.
Więc nie zgadzamy się w aspekcie że to są błędy nieświadomości, które skończą się wraz ze świadomością większą,  bo się nie skończą.
Niektórzy tak potrafią, będą docisnąć istoty miłości, związków, relacji, uczyć się na własnych błędach.
Ale jest spora grupa ludzi którzy naprawdę tego nie zrobią, nie będą wydatkowac energii i czasu na pracę mózgu w tym zakresie smile
Życia uznają za zbiór przypadkowych wypadków, szczęścia albo pecha i już.
Nie ma sprawczosci to nie ma winy.

Facet, jak wchodził w ten związek był w okolicach 30-tki, był starszy niż autorka dzisiaj, myślisz, że nie miał żadnych doświadczeń, czy ze nie wyniósł z nich żadnej nauki?
Dlaczego wg Ciebie dążył do kontynuowania i rozwijania relacji, skoro autorka powiedziała mu o zauroczeniu w innym i że nie wie, co do niego czuje?
Dlaczego on przez kilka lat był „ślepy” i nie zauważał, że współtworzy związek z braku laku?
Dlaczego wolał oszukiwać siebie zamiast powiedzieć wprost, że nie chce budować zamków z piasku?
Dlaczego jego mam zwalniać z odpowiedzialności za własne wybory?

O to chodzi, że ta historia nie jest czarno-biała. Nie tylko autorka dała ciała. Oboje tutaj popłynęli. Dlatego nie zgadzam się na szukanie na siłę winy tylko w autorce a z jej faceta robienia bezwolnego matoła, bo oboje są stronami tej samej monety.
Oboje ponoszą odpowiedzialność za własne wybory i ich konsekwencje. Nikogo nie rozgrzeszam, nikogo nie obwiniam.

184

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Ale nikt nie wymaga od niej mamusikowania. Nie wiem, co zerwanie na wczesnym etapie, jak już wiedziała, że gość nie wzbudza w niej miłości ma wspólnego z mamusikowaniem? Te cztery lata temu miała porównanie, co czuła do tego chłopaka z pracy, więc nie jest tak, że nie wiedziała jakie emocje i pociąg można mieć do faceta.

Fakt, że ludzie dookoła jej wmawiali, że czego on chce dobry chłopak, tłumaczy jej zachowanie, ale go nie usprawiedliwia. Zresztą te cztery lata temu jak założyła poprzedni wątek dostała sporo komentarzy, że jak nie kocha, to niech da spokój chłopakowi, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Z perspektywy czasu to najlepsze rady i pytania w tamtym wątku dawała jej Secondo1.

Chłopak jak jest ogarnięty, to pewnie jak spojrzy wstecz zobaczy te znaki i wyciągnie wnioski. Jak nie, to nie, ale nie o nim temat.

Ale powiedziała mu o zauroczeniu w innym, czy tylko mgliście o wątpliwościach?

185

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Nie no jak, przecież babki zawsze wszystko mówią wprost.

186 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-21 11:59:04)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
polis napisał/a:

Zresztą te cztery lata temu jak założyła poprzedni wątek dostała sporo komentarzy, że jak nie kocha, to niech da spokój chłopakowi, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Z perspektywy czasu to najlepsze rady i pytania w tamtym wątku dawała jej Secondo1.

To świadczy, że nie jest taka za jaką je część kobiet uważa. Z premedytacją weszła w ten związek. Nie jest dzieckiem wiedziała, że to spowoduje duży ból dla faceta. Jeżeli lubi krzywdzić ludzi to powinna iść na terapię.

W ogóle po jakiego czorta wchodzić w taki związek? Bała się być samotna? To się nadaje na terapię, a nie leczenie innymi ludźmi.

187

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
polis napisał/a:

Ale nikt nie wymaga od niej mamusikowania. Nie wiem, co zerwanie na wczesnym etapie, jak już wiedziała, że gość nie wzbudza w niej miłości ma wspólnego z mamusikowaniem? Te cztery lata temu miała porównanie, co czuła do tego chłopaka z pracy, więc nie jest tak, że nie wiedziała jakie emocje i pociąg można mieć do faceta.

Fakt, że ludzie dookoła jej wmawiali, że czego on chce dobry chłopak, tłumaczy jej zachowanie, ale go nie usprawiedliwia. Zresztą te cztery lata temu jak założyła poprzedni wątek dostała sporo komentarzy, że jak nie kocha, to niech da spokój chłopakowi, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Z perspektywy czasu to najlepsze rady i pytania w tamtym wątku dawała jej Secondo1.

Czytałam tamten wątek i już na tamtym etapie powinna dać sobie z nim spokój, a tu wyszło z tej historii całe 4 lata.
Tam były właśnie dobre rady, nie pamiętam nicków, że jak nic nie czuje, to żeby dała sobie spokój. Domyślam się co się stało, pewnie mówiła sobie, że dobry chłopak, czego ja chce wiecej, poza tym tu na forum pełno takich rad "ciesz się, dobry facet, porządny, kocha Cię, po co Ci jakiś badboy, który Cię zauroczy i kopnie potem w 4 litery, a przy tym, pierwszym masz spokój i stabilizacje" no i posłuchała a dalej było jak było. Nawiasem mówiąc, jakby nie było innej ipcji, albo dobry chłopak, którego nie kochała, albo bad boy, w którym się zakocha, a on ją oleje - czasem jak czytam forum, to zastanawiam się, co piszący miał na myśli. Ale pewnie to, zeby siedziała z tym chłopakiem,, którego nie kocha, bo  trafi na badboya jak będzie tak wybrzydzała, a koniec jaki jest właśnie widać.
A ogólnie to nie popieram siedzenia w związkach z rozsądku i bez uczucia. Jak ktos nie chce być z drugą osobą, to niech odejdzie i nie zawraca głowy. Bo zabiera tylko czas.

188

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
NiebieskiKwiat napisał/a:
polis napisał/a:

Zresztą te cztery lata temu jak założyła poprzedni wątek dostała sporo komentarzy, że jak nie kocha, to niech da spokój chłopakowi, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Z perspektywy czasu to najlepsze rady i pytania w tamtym wątku dawała jej Secondo1.

To świadczy, że nie jest taka za jaką je część kobiet uważa. Z premedytacją weszła w ten związek. Nie jest dzieckiem wiedziała, że to spowoduje duży ból dla faceta. Jeżeli lubi krzywdzić ludzi to powinna iść na terapię.

W ogóle po jakiego czorta wchodzić w taki związek? Bała się być samotna? To się nadaje na terapię, a nie leczenie innymi ludźmi.

Bo - co jest potwierdzone naukowo i można o to zapytać dowolnego psychologa np i potwierdzi - kobieta nie szuka 1 mężczyzny. Zawsze ma być samiec rozpłodowy i samiec od wychowywania i zasobów. Dlatego ona chciała na boku pieprzyć się z tamtym i robić dzieci, a ten miał robić za frajera. Ludzie przecież to jest podstawowy schemat. Nie wyszło jej złapanie alfy to i pozbyła się bety w końcu

189

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
NiebieskiKwiat napisał/a:
polis napisał/a:

Zresztą te cztery lata temu jak założyła poprzedni wątek dostała sporo komentarzy, że jak nie kocha, to niech da spokój chłopakowi, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Z perspektywy czasu to najlepsze rady i pytania w tamtym wątku dawała jej Secondo1.

To świadczy, że nie jest taka za jaką je część kobiet uważa. Z premedytacją weszła w ten związek. Nie jest dzieckiem wiedziała, że to spowoduje duży ból dla faceta. Jeżeli lubi krzywdzić ludzi to powinna iść na terapię.

W ogóle po jakiego czorta wchodzić w taki związek? Bała się być samotna? To się nadaje na terapię, a nie leczenie innymi ludźmi.

Dużo ludzi tak ma. Spójrz na forum. Ile było wątków kobiet, że pisały, że czują, że to nie to ale są w tym związku bo, uważają, że tak ma być, facet je kocha, stara się, jest porządny, zaradny (tylko ze strony kobiet nie ma akurat do niego uczucia), ale mimo tego nie czują się dobrze w tym związku. Rady jakie często padają to: czego chcesz więcej, tak powinien wyglądać stabilny związek, facet wpatrzony w Ciebie, to czego chcesz jeszcze - i kobieta zostaje z wdzięczności. (chociaz w przypadku autorki 4 latat temu z tego co widzę, piszący doradzali jej zakończenie tamtej relacji, tylko ona w nią weszła, a co było dalej to widać).

190

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

I znowu próba wytłumaczenia kurestwa. Tak ross, tak bardzo posłuchała że poszła do innego. Kurwa w łeb się walnij. To był bezpieczny beta, poduszka bezpieczeństwa. A nie że ona kogoś posłuchała litości ludzie macie po 40 i myślenie 10 latka.

191

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Be. napisał/a:
NiebieskiKwiat napisał/a:
polis napisał/a:

Zresztą te cztery lata temu jak założyła poprzedni wątek dostała sporo komentarzy, że jak nie kocha, to niech da spokój chłopakowi, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Z perspektywy czasu to najlepsze rady i pytania w tamtym wątku dawała jej Secondo1.

To świadczy, że nie jest taka za jaką je część kobiet uważa. Z premedytacją weszła w ten związek. Nie jest dzieckiem wiedziała, że to spowoduje duży ból dla faceta. Jeżeli lubi krzywdzić ludzi to powinna iść na terapię.

W ogóle po jakiego czorta wchodzić w taki związek? Bała się być samotna? To się nadaje na terapię, a nie leczenie innymi ludźmi.

Bo - co jest potwierdzone naukowo i można o to zapytać dowolnego psychologa np i potwierdzi - kobieta nie szuka 1 mężczyzny. Zawsze ma być samiec rozpłodowy i samiec od wychowywania i zasobów. Dlatego ona chciała na boku pieprzyć się z tamtym i robić dzieci, a ten miał robić za frajera. Ludzie przecież to jest podstawowy schemat. Nie wyszło jej złapanie alfy to i pozbyła się bety w końcu

Pisała co innego, przekręciłeś jej wypowiedz.
Poznała kogoś, bardzo jej iskrzyło, ale w skrócie pisząc okazał się chamem, burakiem i ogólnie nie do życia, więc z bólem serca(bo zaczeła się już wkręcać) kopneła tamtego pana w odwłok.
I bardzo dobrze.

W tym samym czasie znała tego drugiego, chemii tam jakiejś nigdy nie było, ale, ze mu zależało, to postanowiła dać szanse, tylko, że w przeciwieństwie do niego nigdy się nie zakochała w nim.
On zaś, ten jej już ex, był bardzo mądry, bo wybrał sobie kobietę, w której się zakochał, a nie kobietę, w której się nie zakochał, ale była dobra i dbała o niego.
Ona ma teraz nauczkę, że jak nie ma chemii, porządania,miłości, to nic z tego nie będzie. Można się pczywiście przyjaźnic.

192

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

I to się nie wyklucza. To totalne wyrachowanie (typowe dla kobiet) i jak mówię, nie traktowała go poważnie od początku.

I nie, on nie wybrał kogoś w kim się zakochał, tylko raczej pokochał z czasem. To jest różnica i jak chcesz się zakochasz zanim kogoś poznasz ross to powodzenia, ale raczej małe szanse

193

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Be. napisał/a:

I znowu próba wytłumaczenia kurestwa. Tak ross, tak bardzo posłuchała że poszła do innego. Kurwa w łeb się walnij. To był bezpieczny beta, poduszka bezpieczeństwa. A nie że ona kogoś posłuchała litości ludzie macie po 40 i myślenie 10 latka.

W łeb to sie sam puknij i to parę razy dla równowagi z każdej strony.
Tamtego lowelasa kopneła w  4litery, chociaż jej iskrzyło jak cholera.
Ten zabiegał, pomyślała, że może miłość przyjdzie z czasem (jak tu wiele osób pisze, daj czas, miłość zrodzi się z przyjaźni) - nie przyszła. I ani ona nie przyszła ani też pożadania wielkiego nie było z jej strony. I tu był jej bład, że tego od razu nie ucięła. Ale zakłąd, że naokoło od kuzynek, koleżanek o których pisze słyszała: daj spokój dobrze jest, pioruna sycylijskiego się spodziewałas? I tkwiła w tym 4 lata zupełnie bez sensu dla niej a i jemu zmarnowała czas.

Dlatego mówię po raz setny, mężczyźni są tu o wiele mądrzejsi od kobiet. Jak się facet nie zakocha i jak nie będzie czuł silnego pociągu seksualnego, to nie będzie się bawił w jakieś związki. Tak jak jej ex. Byłaby dla niego zwykła znajomą, a do związku wziąłby inną. A już na pewno nie siedział z kobietą 4 lat, gdyby ani nie kręciła go fizycznie, ani jej nie kochał.

194

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Be. napisał/a:

I to się nie wyklucza. To totalne wyrachowanie (typowe dla kobiet) i jak mówię, nie traktowała go poważnie od początku.

I nie, on nie wybrał kogoś w kim się zakochał, tylko raczej pokochał z czasem. To jest różnica i jak chcesz się zakochasz zanim kogoś poznasz ross to powodzenia, ale raczej małe szanse

Jakby się nie zakochał, to by z czasem nie pokochał. Ona się natomiast nigdy w nim nie zakochała, więc i miłość nie mogła tam powstać. W każdej koleżance z czasem się zakochujesz? No nie w każdej.

Dlatego jak dla mnie związki z rozsądku są o kant d.. rozbić. I dlatewgo faceci są mądrzejsci, bo w takie rzadko wchodzą. Panna się ogólnie nie podoba, albo podoba ale tylko jako koleżanka - to następna, bo w jakim celu miałby z nią być.

195

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Mniej seriali.

Posty [ 131 do 195 z 476 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024