Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Strony Poprzednia 1 2 3 4 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 476 ]

66 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-07-19 20:52:49)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
bagienni_k napisał/a:

Loka, co byś nie powiedziała, to i tak "mędrzec" będzie wiedział lepiej... big_smile

No on na podstawie moich maili sprzed chyba 4 lat wyciąga wnioski. Czyli średnio z argumentami.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-07-19 20:21:32)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Be. napisał/a:

Dlatego potrzebna jest sesja z rozgrzanym żelazem.

Nic to absolutnie nie da tego to jestem pewny
z łatwością można się ułożyć w dopierdalaniu sobie samemu nawet latami to też bywa przydatne
A Autorka jak się uprze to nikt jej nie prześcignie w osądzaniu  i karaniu, dowalaniu za błędy.
Takie niby terapie szokowe wylewanie wiader pomyj na siebie to dziecinada pozory refleksji i samoświadomości
inny rodzaj ucieczki przed istotą swoich błędów, tylko trochę szumu .No i bywa to niezły show dla innych których takie jatki jarają.
Jedynie moment po uwolnieniu się od cząstek przeszłości bywa niebezpieczny, bo korci robić to samo coś na nowo z czystym sumieniem.
Tobie jest potrzebne mszczenie się za Twoją krzywdę , ale nie przynosi ulgi i spokoju tylko na chwilkę co ?Poem abarot to samo w poczuciu sprawiedliwości i jedynie słusznej racji razem ze złudnym poczuciem wyższości niby moralnej - przewidywalne do bólu.
To obnażanie natury kobiet  to unik a całe to konfrontowanie i prowokowanie jest na marne to takie sobie świrowanie i figle zastępczo
skutek jest najważniejszy tylko Ty go znasz .

Be. napisał/a:

Faceci nie lubią kurew i karyn. A kurwami okazują się być jednak te z pozoru zwyczajne tez.

Gucio prawda to zależy na jakim są etapie, a wielu facetów to dzieci, chłopcy na własne życzenie zapatrzeni we własny ogon i ego z chadami i badboyami nie mają wiele wspólnego
uwielbiają w pewnych okolicznościach karyny i się fascynują nimi i to nie tylko badboye których owszem są różne rodzaje tak jak są różne rodzaje misiów szczerych i porządnych ,
miśki,grzeczne, miłe i poprawne, spokojne, za dobre też je kochają niech no tylko trochę dorwą taką,niech się trafi smile chetna
dostaną trochę atencji,wzrośnie niby poczucie wartości i  to jeden przez drugiego poleci a nawet mało co nie pozabijają się
miśki te niby uczciwe i te za dobre są mocno przereklamowane i równie zdradzieckie podłe, jak badboye jawne różnej prominencji.

68 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-07-19 20:18:01)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Rozkręcanie tematów w odpowiedzi na ostre prowokacje obniża poziom tego forum. Dobrze  że tutaj jest kilka rozsądnych postów, bo  często robi się jedynie jatka.
Lepiej jak w wątku będzie jeden prowokacyjny post niż kilkanaście.
Be. ma misję i żadne logiczne wypowiedzi  nie odwiodą go z obranego kursu, więc lepiej nie dawajmy mu okazji do kolejnych szokujących wystąpień wink

69

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Agnes76 napisał/a:

Rozkręcanie tematów w odpowiedzi na ostre prowokacje obniża poziom tego forum. Dobrze  że tutaj jest kilka rozsądnych postów, bo  często robi się jedynie jatka.
Lepiej jak w wątku będzie jeden prowokacyjny post niż kilkanaście.
Be. ma misję i żadne logiczne wypowiedzi  nie odwiodą go z obranego kursu, więc lepiej nie dawajmy mu okazji do kolejnych szokujących wystąpień wink

Dokładnie, nie wiem po co reagujecie na każdy bezsensowny, prowokacyjny wpis, do tego z tłumaczeniem się, że nie jest się wielbłądem tongue

Co do autorki, to nie każdy zna Twoją przeszłość, więc  ten obecny wpis nie oddaje rzeczywistości, nie wiem więc czego oczekujesz.
Musisz ponieść ciężar swoich wyborów, masz nauczkę na przyszłość. Przeżyjesz...

70

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
wieka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Rozkręcanie tematów w odpowiedzi na ostre prowokacje obniża poziom tego forum. Dobrze  że tutaj jest kilka rozsądnych postów, bo  często robi się jedynie jatka.
Lepiej jak w wątku będzie jeden prowokacyjny post niż kilkanaście.
Be. ma misję i żadne logiczne wypowiedzi  nie odwiodą go z obranego kursu, więc lepiej nie dawajmy mu okazji do kolejnych szokujących wystąpień wink

Dokładnie, nie wiem po co reagujecie na każdy bezsensowny, prowokacyjny wpis, do tego z tłumaczeniem się, że nie jest się wielbłądem tongue

Co do autorki, to nie każdy zna Twoją przeszłość, więc  ten obecny wpis nie oddaje rzeczywistości, nie wiem więc czego oczekujesz.
Musisz ponieść ciężar swoich wyborów, masz nauczkę na przyszłość. Przeżyjesz...

Bo tu chodzi o to, że być może nie daj boże Autorce uda się być szczęśliwą jak na złość
a już nie do pomyślenia jest żeby chłop 34 lata podniósł się po rozstaniu
ma facet święty obowiązek być nieszczęśnikiem i będzie mieć racje zwycięży moralnie i etycznie tylko po co mu to
żeby potwierdzić to że kobiety są do niczego i od nich zależy wszystko.Nie zależy.
Słabo z takim facetem

71 Ostatnio edytowany przez polis (2022-07-19 20:47:48)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

lidka9413@wp.pl daj mu spokój, żeby jak najszybciej wygasły jego uczucia do ciebie i znalazł sobie prawdziwą miłość. Zresztą po co ci ten kontakt? Serio chcesz dla niego dobrze, czy sama chcesz poczuć się z tym lepiej, bo uznasz, że skoro się do ciebie odzywa i chce się kolegować to nic się nie stało i nic takiego nie zrobiłaś? Nie odzywaj się już do niego więcej, jak nie chcesz dalej mącić.

72

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
paslawek napisał/a:

Bo tu chodzi o to, że być może nie daj boże Autorce uda się być szczęśliwą jak na złość
a już nie do pomyślenia jest żeby chłop 34 lata podniósł się po rozstaniu
ma facet święty obowiązek być nieszczęśnikiem i będzie mieć racje zwycięży moralnie i etycznie tylko po co mu to
żeby potwierdzić to że kobiety są do niczego i od nich zależy wszystko.Nie zależy.
Słabo z takim facetem

no...dopiero by się narobiło wink

A tak na spokojnie rozważając temat - żyli byli ze sobą 6 lat, dobrze im się działo, i w końcu ona stwierdziła, że chce w życiu większego ognia.
(Nie wiem skąd teoria, że coś straszliwego w międzyczasie się działo, bo ja niczego takiego nie znalazłam).
Dziewczyna zerwała zaręczyny, chce dalej iść przez życie bez swojego partnera, oddała mu pierścionek i jeszcze się o niego chce zatroszczyć.
Na dobrą sprawę, skoro chłopakowi było żal tego związku, to znaczy, że mu było z nią dobrze. Przeżył 6 dobrych, ciekawych lat, a nie każdy ma w życiu takie szczęście i dar od losu.
Ludzie uważają, że jak coś dobrego się im przytrafia to ma już być na zawsze i na pewno.
A szczęście, podobnie jak nieszczęście, ma swoje okresy, przychodzi i odchodzi, bo nic nie jest dane raz na zawsze.

73

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Jeśli Autorce zależy na tym, aby facet się pozbierał i ułożył sobie życie, niech zerwie z nim wszelkie kontakt. Dla niego Autorka jest uosobieniem krzywdy, bo on przecież robił wszystko, aby było dobrze i nie jego wina, że nie był w stanie jej tego ognia dostarczyć. Jej granie na dwa fronty, kiedy sie zwierzała tamtemu ze swoich rozterek, kiedy zabujała się w tym koledze z pracy, podczas gdy partner dwoił się i troił, aby je dogodzić, nie wygląda zbyt dobrze. No, ale cóż, stało się i teraz trzeba na swoich błędach się nauczyć.

74 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2022-07-19 21:50:16)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

To jeden z bardziej przerażających wątków. Aż mnie bolało jak czytałam o tym jak dziewczyna się zmuszała. A drugi raz mnie bolało jak czytałam wypowiedzi Be. Chłopie, Ty masz w sobie tyle agresji, tyle frustracji, że mi tu z komórki wylazila i aż zaczęłam przewijać Twoje posty, bo były tak atakujące. Nienawidzisz kobiet. Ale najbardziej nienawidzisz siebie bo chciałbyś być kochany ale taka postawa wszystkich odpychasz. Naprawdę rozważ terapię bo wystarczy przeczytać kilka Twoich postów, by poczuć jak głęboko nieszczęśliwy jesteś.
Do Autorki - ja też nie pokochałam męża od razu. On mi się nie podobał nawet na początku. Był trochę z braku laku i został. Tak, potem go pokochałam i mi się wydawało że to "to". Ale wiesz co, ja po prostu próbowałam siebie samą przekonać bo w sercu tak gleboko gdzieś czułam zgrzyt. Ale potem o nim zapomniałam i tak się życie toczyło, nawet spokojnie i chyba szczęśliwie na ogół. Dziś się cieszę, że już nie muszę z nim być. Nie znamy siebie jak jesteśmy tacy młodzi. Owszem, gdzieś tam pewnie to nie jest wobec niego ok że tyle lat żył w iluzji. Ale potraktuj to jako lekcje życia, że zawsze trzeba podążac za swoją intuicja. Zawsze. I dziś już wiem, że nie da się zmusić do emocji. Nie da się. Tak to już jest że niektórzy na nas działają a inni nie. To kwestia jakiejś energii między ludźmi, tej dziwnej chemii. I nawet jak ktoś obiektywnie spełnia jakieś kryteria i wydaje się świetnym kandydatem to może po prostu na nas nie oddziaływać. Nie ma tego innego połączenia. Może to się wydawać niesprawiedliwe, że przecież ona tak dbał o nią i się starał...Ale trzeba to zaakceptować. Z niektórymi kliknie i już, a z innymi można spędzić lata i to nie będzie to. Szkoda czasu na to drugie
I nie kontaktuj się z nim. Ty mu nie pomożesz przypominając o siebie i robiąc złudne nadzieję że skoro się interesujesz to może on ma szansę na coś. Nie rób mu tego.

75 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-07-19 22:38:46)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

O ile do końca mnie nie przekonuje fakt, żę osoba nie potrafi kogoś pokochać, bo nie ma tych wybuchowych iskier, za to jest wszystko to, co np. ten gość dawał Autorce, o tyle, skoro sie czegoś nie czuje, nie wchodzić w dalsze relacje i nie krzywdzić tej drugiej osoby. Dla mnie osobiście takie zachowanie, jakie prezentował facet jest objawem i wyrazem miłości, oddania i troski, więc możę jeszcze tzeba to przyprawić ową chemią, fajerwerkami czy koktajlem emocjonalnym. Czasami ciężko mi sobie wyobrazić, że można kogoś kochać za nic.

76

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Do autorki - nie kontaktuj się ze swoim byłym. To duży chłopak, poradzi sobie bez Twojej pomocy, nie jesteś jego mamą. Sobą się zatroszcz bo patrząc na to co piszesz to jeszcze trochę masz rzeczy do przepracowania. Przede wszystkim zastanów się czemu wchodzić w związki z zewnętrznego przymusu a nie wewnętrznej chęci i skąd ten brak zaufania samej do siebie. Przecież czułaś że to nie jest to od samego początku.

Źle się stało ale nie ma tragegii, oboje jesteście młodzi i idziecie swoją nową ścieżką. Ludzie się czasami po prostu rozstają, z różnych przyczyn. Czasami są to bolesne zdrady po 20 latach małżeństwa - to was na szczęście ominęło.

Cieszy mnie podejście Twojego byłego który mimo wszystko dobrze wspomina ten czas - to najlepsza metoda patrzenia na to w chwili obecnej.

77

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Młoda jest to jeszcze szuka tego "miodku", nikt jej tego nie zabroni ... Niechaj szuka wiatru w polu.

Jej wybór, jej życie.

Ale AUTORKO jestem PEWIEN, że jeszcze zatęsknisz za tym życiem z którego zrezygnowałaś, bo tego co miałaś, to baaaardzo niewielu facetów, których spotkasz w swoim dalszym życiu, będzie Ci w stanie ponownie dać.

Ale jak to mówią, Twój cyrk, twoje małpy i jak sobie pościelesz tak się WYŚPISZ.

Więc goń tego króliczka, goń ile sił.

78

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Stawiam na to, że BE miał problem z wzwodem i to nie raz, dziewczyna go rzuciła, on powiązał jedno z drugim (to nie musiał być powód rzucenia) i stąd ta frustracja. To będzie się tylko pogłębiać, bo chłopak ewidentnie nie potrafi wrzucić na luz i za wszystkie swoje niepowodzenia (w tym problemy z kuśką) obwinia kobiety.

79

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

A ja myślę że o zadne problemy z erekcją nie chodzi  tylko wyidealizowana wizję związku którą Be sobie wymyślił i której nie tylko kobiety ale i on sam nie mógł sprostać z racji trudnych emocji i przeżyć z dzieciństwa i okresu dorastania. Coś jak wielokrotnie zdradzony facet który pragnie związku z kobietą aniołem ale nawet gdyby taką spotkal to zatruje tą relację chorymi podejrzeniami o zdradę, napędzanymi wcześniejszymi doświadczeniami. Takie błędne koło. Te pragnienia Be i jednoczesne sabotowanie ich swoim postępowaniem i sposobem myślenia o życiu i kobietach spowodowały u niego wielką frustrację i niechęć a wręcz agresję. Ma pretensje do wszystkich: rodzicow za spitolone dzieciństwo, do kobiet za to że żadna nie potrafiła go uleczyć z traumy i bycia znerwicowanych wysokowrazliwcem a największe pretensje I złość ma do samego siebie ze nie umie a raczej nie chce wyjść z tego obłędu. Bo lata życia w nim mimo ze wyniszczyły go zarówno fizycznie jak i psychicznie stanowiły mimo wszystko pewną bezpieczną bo"znajomą bazę " i Be nie chce wyjść poza ten znajomy mu, przewidywalny schemat. Niby coś tam działa, niby terapia ale to wszystko takie po wierzchu, na swoich zasadach. Najlepiej jakby się znalazl terapeuta który mu powie : masz chłopie 100% racji, świat i kobiety to straszny shit. A tu jak na złość nikt nie chce tak powiedzieć. Tak plyna lata a Be stoi w miejscu, zawieszony pomiędzy tym co zna, co złe, wyniszczające autodestruktywne ale znajome a tym czego by chciał ale w co uwierzyć  trudno bez podjęcia wysiłku pracy nas sobą. Gdzieś tam w podświadomości czuje ze sam przegrywa ten dany mu czas a złość za to przelewa na innych. Chwilowe tryumfy udowodnienia sobie i światu ze kobiety są niby gówniane są tak naprawdę marną osłodą poczucia bycia przeraźliwie samotnym. Coś na zasadzie odmroziłam sobie uszy ale udowodniłam mamie ze ja czapki nosić nie będę.
Mi Be tak naprawdę jest żal. Bo to nie jest zły człowiek ani glupi. W odpowiednim srodowisku urodzony i wychowany albo chociaż właściwe osoby poprowadzony w odpowiednim momencie byłby dzis dobrym kochającym partnerem i dobrym tatą. A tsk to teraz wszystko zostało już tylko w jego rękach,  a nie jest łatwo zmienić siebie gdy nie ma się już 20 lat. Ja jednak chce wierzyć że Be da radę. Będę za to trzymać kciuki. Tak po ludzku poprostu. Bez fałszywej litości  trzymaj się Be.

80

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Z tego, co pamiętam, to dziewczyna go zostawiła dla innego.

81

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Autorko myślę, że u Ciebie chodzi generalnie o lęk przed małżeństwem. Masz w głowie mocno chyba wyidealizowany obraz miłości, małżeństwa, życia razem. Wydaje Ci się, że każdy przeżywa płomienną miłość, która doprowadza do "lewitacji" i że bez tej "lewitacji" to nie jest miłość. To są wszystko mity, które wpaja w nas kultura. A prawda jest taka, że każdy miłość czuje na swój sposób. Jeden faktycznie "lewituje", a inny odczuwa ją w sposób stonowany, "letni". Ja podejrzewam, że problem nie dotyczy  relacji z tym konkretnym facetem, tylko w Twoim przypadku jest tak w ogóle. Dobrze by było się temu przyjrzeć, rozpoznać w sobie czemu się tak dzieje. Może jakaś terapia ?
Nie ma co się "biczować", bo jakiś kretyn na forum wypisuje jaka to jesteś straszna, że takiego wspaniałego faceta zostawiłaś. On przelewa na Ciebie swoje fiksacje. Po prostu trzeba przeanalizować samego siebie. Poszukać w sobie odpowiedzi dlaczego czuję, to co czuję.

82

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Misinx napisał/a:

Autorko myślę, że u Ciebie chodzi generalnie o lęk przed małżeństwem. Masz w głowie mocno chyba wyidealizowany obraz miłości, małżeństwa, życia razem. Wydaje Ci się, że każdy przeżywa płomienną miłość, która doprowadza do "lewitacji" i że bez tej "lewitacji" to nie jest miłość. To są wszystko mity, które wpaja w nas kultura. A prawda jest taka, że każdy miłość czuje na swój sposób. Jeden faktycznie "lewituje", a inny odczuwa ją w sposób stonowany, "letni". Ja podejrzewam, że problem nie dotyczy  relacji z tym konkretnym facetem, tylko w Twoim przypadku jest tak w ogóle. Dobrze by było się temu przyjrzeć, rozpoznać w sobie czemu się tak dzieje. Może jakaś terapia ?
Nie ma co się "biczować", bo jakiś kretyn na forum wypisuje jaka to jesteś straszna, że takiego wspaniałego faceta zostawiłaś. On przelewa na Ciebie swoje fiksacje. Po prostu trzeba przeanalizować samego siebie. Poszukać w sobie odpowiedzi dlaczego czuję, to co czuję.

To nie lęk przed małżeństwem, to lęk przed małżeństwem z tym konkretnie facetem.
Dopóki byli sobie para autorka miała z tyłu głowy, że to nie na zawsze, że to tylko tak na jakiś czas
Jednak, gdy on oświadczył się, wtedy  dotarło do niej, że utknie w małżeństwie z niechcianym facetem.
Odrzuciło ja psychicznie i fizycznie. Głowa wolała NIE, ciało tez wolało NIE.
Gdy autorka spotka właściwego mężczyznę nie będzie czuła żadnego lęku przed małżeństwem, tylko radośnie i w podskokach pójdzie do ślubu.

83

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
ulle napisał/a:
Misinx napisał/a:

Autorko myślę, że u Ciebie chodzi generalnie o lęk przed małżeństwem. Masz w głowie mocno chyba wyidealizowany obraz miłości, małżeństwa, życia razem. Wydaje Ci się, że każdy przeżywa płomienną miłość, która doprowadza do "lewitacji" i że bez tej "lewitacji" to nie jest miłość. To są wszystko mity, które wpaja w nas kultura. A prawda jest taka, że każdy miłość czuje na swój sposób. Jeden faktycznie "lewituje", a inny odczuwa ją w sposób stonowany, "letni". Ja podejrzewam, że problem nie dotyczy  relacji z tym konkretnym facetem, tylko w Twoim przypadku jest tak w ogóle. Dobrze by było się temu przyjrzeć, rozpoznać w sobie czemu się tak dzieje. Może jakaś terapia ?
Nie ma co się "biczować", bo jakiś kretyn na forum wypisuje jaka to jesteś straszna, że takiego wspaniałego faceta zostawiłaś. On przelewa na Ciebie swoje fiksacje. Po prostu trzeba przeanalizować samego siebie. Poszukać w sobie odpowiedzi dlaczego czuję, to co czuję.

To nie lęk przed małżeństwem, to lęk przed małżeństwem z tym konkretnie facetem.
Dopóki byli sobie para autorka miała z tyłu głowy, że to nie na zawsze, że to tylko tak na jakiś czas
Jednak, gdy on oświadczył się, wtedy  dotarło do niej, że utknie w małżeństwie z niechcianym facetem.
Odrzuciło ja psychicznie i fizycznie. Głowa wolała NIE, ciało tez wolało NIE.
Gdy autorka spotka właściwego mężczyznę nie będzie czuła żadnego lęku przed małżeństwem, tylko radośnie i w podskokach pójdzie do ślubu.

I w ten sposób właśnie wracamy do mitu o "lewitacji" smile

84

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Misinx napisał/a:
ulle napisał/a:
Misinx napisał/a:

Autorko myślę, że u Ciebie chodzi generalnie o lęk przed małżeństwem. Masz w głowie mocno chyba wyidealizowany obraz miłości, małżeństwa, życia razem. Wydaje Ci się, że każdy przeżywa płomienną miłość, która doprowadza do "lewitacji" i że bez tej "lewitacji" to nie jest miłość. To są wszystko mity, które wpaja w nas kultura. A prawda jest taka, że każdy miłość czuje na swój sposób. Jeden faktycznie "lewituje", a inny odczuwa ją w sposób stonowany, "letni". Ja podejrzewam, że problem nie dotyczy  relacji z tym konkretnym facetem, tylko w Twoim przypadku jest tak w ogóle. Dobrze by było się temu przyjrzeć, rozpoznać w sobie czemu się tak dzieje. Może jakaś terapia ?
Nie ma co się "biczować", bo jakiś kretyn na forum wypisuje jaka to jesteś straszna, że takiego wspaniałego faceta zostawiłaś. On przelewa na Ciebie swoje fiksacje. Po prostu trzeba przeanalizować samego siebie. Poszukać w sobie odpowiedzi dlaczego czuję, to co czuję.

To nie lęk przed małżeństwem, to lęk przed małżeństwem z tym konkretnie facetem.
Dopóki byli sobie para autorka miała z tyłu głowy, że to nie na zawsze, że to tylko tak na jakiś czas
Jednak, gdy on oświadczył się, wtedy  dotarło do niej, że utknie w małżeństwie z niechcianym facetem.
Odrzuciło ja psychicznie i fizycznie. Głowa wolała NIE, ciało tez wolało NIE.
Gdy autorka spotka właściwego mężczyznę nie będzie czuła żadnego lęku przed małżeństwem, tylko radośnie i w podskokach pójdzie do ślubu.

I w ten sposób właśnie wracamy do mitu o "lewitacji" smile

Niekonicznie. Gdyby przyjąć, że jest tak jak mówisz, zawarcie małżeństwa byłoby wręcz czynnością techniczną z drugą osobą, do której wystarczyłoby że ktoś drugi po prostu jest, chce i jest dla nas dobry. Może, może są osoby, którym to wystarcza do zawarcia małżeństwa, nie przeczę.

85

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Zastanawiające jest, czemu perspektywa ślubu tak mocno dała się we znaki Autorce. Jej ciało tak gwałtownie zareagowało, prawie jak na gwałt.. A przecież zna dobrze partnera,  ba- mówi że jest przywiązana, wie, czego się spodziewać, może Mu ufać.
Można powiedzieć, że to zalążek " dojrzałej" miłości, a tu takie coś...
Twierdzi, że nie czuje miłości, więc albo brak owej " lewitacji", tęsknota za zauroczeniem tak się objawia, albo podświadome oczekiwanie na jakąś zmianę jakieś " coś lepszego, nowego".
Najprawdopodobniej, gdyby jakiś ktoś zawrócił Jej w takim stanie w głowie, poszłaby za nim jak w dym.
A tak siedzi sobie, bo w sumie nie jest jej źle- facet ja kocha, i dogadza.
Więc czemu aż tak mocna reakcja? Bo to " na zawsze"? Już dość długo są razem, żeby się zorientować, czy się chce żyć z tym konkretnym człowiekiem. Coś najwidoczniej daje wyraźny znak, że tak nie jest, i może to nierozsądne, okrutne wobec faceta, ale nie można tego zignorować.

86 Ostatnio edytowany przez Be. (2022-07-20 10:10:10)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

I debile typu misinx nie zadały sobie trudu by przeczytać inne tematy autorki czy wszystkie posty w tym temacie oczywiście. No, ale się wypowiedzą. To lek przed małżeństwem xD. Misinx mały wzrost, wielki idiota.

Dla innych leni: był inny facet.


Potem to ja jestem wariat a kobietki niewinne. Jak się patrzy tak wybiórczo to owszem.

87 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-20 10:11:20)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Leczę się na terapii na zaburzenia lękowe i skłaniam się całym sercem za postem Misinxa.
Moim zdaniem szybciej lub później byłoby tak samo z każdym kolejnym facetem. Na tym polega zaburzenie lękowe, czy w gorszym stadium nerwica.

88

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Mam bardzo podobne zdanie do Kolegi Misinxa Zbyt dużo ludzi iw zbyt znacznym stopniu utożsamia związek i uczucie z ową lewitacją. Przynajmniej nadaje jej tak szczególny charakter, że jest święcie przeświadczona, iż ta lewitacja powina stanowić 99% podwaliny związku. Tutaj z kolei żadnych uczuć ani chemi nie byo, dlatego tak się skończyło. Niewykluczone jednak, że podobny scenariusz może się powtórzyć..

89 Ostatnio edytowany przez madoja (2022-07-20 10:42:34)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Myślę że bardzo, naprawdę bardzo dużo kobiet jest w związkach z rozsądku. Takie związki są wtedy, gdy nie ma pożądania, a jedynie myślenie że osobowość i bogate wnętrze to wszystko czego trzeba. To nieprawda. Jesteś dowodem (kolejnym) że jednak nieprawda, że związki z rozsądku są najbardziej trwałe.

Jest mi strasznie żal Twojego ex. Biedny facet...
Ale jednocześnie głęboko Cie podziwiam że miałaś odwagę to zakończyć. Mnóstwo kobiet jest w takich związkach, a tego nie kończy.

Błędem jest mówienie że rzuciła go bo był dla niej za dobry. Często słyszę ten tekst "byłem za dobry"... Nie. Kobiety chcą dobrych facetów! Tu przyczyną był wyłącznie brak uczuć i pożądania. Gdyby facet był dla niej chujem, to po prostu skończyłaby to szybciej.

Cała ta okropna sytuacja wynika z presji społecznej (nawet Twoich bliskich, autorko) by patrzeć tylko na wnętrze, a nie na wygląd. Że tylko pusta i głupia dziewczyna na to zwraca uwagę.

90

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Tutaj chyba nie było nawet żadnej miłośći, nie mówiąć o stanie zakochania, ale wszystko by inaczej wyglądało, gdyby Autorka w to nie weszła a przede wszystkim, gdyby nie grała na dwa fronty, zacieśniając więź z tamtym kolegą z pracy.

91

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
adela 07 napisał/a:

Zastanawiające jest, czemu perspektywa ślubu tak mocno dała się we znaki Autorce. Jej ciało tak gwałtownie zareagowało, prawie jak na gwałt.. A przecież zna dobrze partnera,  ba- mówi że jest przywiązana, wie, czego się spodziewać, może Mu ufać.
Można powiedzieć, że to zalążek " dojrzałej" miłości, a tu takie coś...
Twierdzi, że nie czuje miłości, więc albo brak owej " lewitacji", tęsknota za zauroczeniem tak się objawia, albo podświadome oczekiwanie na jakąś zmianę jakieś " coś lepszego, nowego".
Najprawdopodobniej, gdyby jakiś ktoś zawrócił Jej w takim stanie w głowie, poszłaby za nim jak w dym.
A tak siedzi sobie, bo w sumie nie jest jej źle- facet ja kocha, i dogadza.
Więc czemu aż tak mocna reakcja? Bo to " na zawsze"? Już dość długo są razem, żeby się zorientować, czy się chce żyć z tym konkretnym człowiekiem. Coś najwidoczniej daje wyraźny znak, że tak nie jest, i może to nierozsądne, okrutne wobec faceta, ale nie można tego zignorować.

Bo to jest to samo, co występuje u większości młodych ludzi, którzy są w związkach po 10 lat i mówią, że ślub im nie jest potrzebny do życia, że wolą bez.
A prawda jest najczęściej taka, że po prostu podświadomie wiedzą, że nie chcą ślubu z tym konkretnym partnerem. Bo jak dochodzi do rozstania, a osoba, która ślubu nie chciała spotka na swojej drodze kogoś innego, to nagle ten ślub jest i to tak bardzo szybko, więc nie o ślub chodziło, a o partnera/rkę.

Można mieć super osobę obok siebie, a nie chcieć z nią spędzić życia.

92

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Wszystko by inaczej wyglądało, a właściwie nie byłoby tej historii, gdyby "narzeczony" nie dał im szansy z nadzieją, że ona go z czasem pokocha. Czy wy naprawdę tego nie doczytaliście? To jest jedno z pierwszych zdań tej historii, wyjaśniające, kto parł na ten związek tak naprawdę i komu na nim zależało. Przecież ona od samego początku była szczera, tak wobec niego, jak i wobec siebie, ale to on w ten delikatny i subtelny sposób wywarł na niej presję.

93

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Wszystko by inaczej wyglądało, a właściwie nie byłoby tej historii, gdyby "narzeczony" nie dał im szansy z nadzieją, że ona go z czasem pokocha. Czy wy naprawdę tego nie doczytaliście? To jest jedno z pierwszych zdań tej historii, wyjaśniające, kto parł na ten związek tak naprawdę i komu na nim zależało. Przecież ona od samego początku była szczera, tak wobec niego, jak i wobec siebie, ale to on w ten delikatny i subtelny sposób wywarł na niej presję.

Nie była szczera z swym "narzeczonym", poczytaj inne wątki Autorki.
Pogubiła się i to zdrowo, a konsekwencje ponoszą oni oboje, a ten porzucony, niejako zdradzony nawet - cierpi bardziej, jak zwykle zresztą.
Autorka powinna to znacznie, znacznie szybciej skrócić - presja i otoczenie to jedno, po prostu nie miała drugiej gałęzi w garści jeszcze. Tyle dobrego, że w końcu się na to zebrała, ale jak zwykle pięknie @ulle rozebrała to na czynniki pierwsze i opisała.
Nie użalałbym się jednak nad nią zbytnio, bo jak widać... coś niecoś potrafi na zakazanym rynku matrymonialnym.

@paslawek z przemianą w badboya żartowałem tylko oczywiście lol

94 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-07-20 11:20:38)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Autorka napisała, że w rozmowie sprzed kilku lat powiedziała, że " nie wie, czy odwzajemnia jego uczucia". Był to związek na odległość. Nie zerwała z nim, dała do zrozumienia, że nie jest pewna. Facetowi zależało ( to chyba dobrze rokuje?), więc zaproponował zacieśnienie relacji. Co miał zrobić? Furtka nie była zamknięta. On zakochany, może zauroczony. Więc stara się. Dla mnie to zrozumiałe.
On wiedział, czego chce, ona niepewna. On miał dobre intencje, chyba fajnie jest wiedzieć, że facet tak łatwo się nie poddaje?
Być może on teraz zdaje sobie z tego sprawę, że wiedział, w co wchodzi. Pewnie też pluje sobie w brodę, że jej wtedy nie olał.

95 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-20 11:21:59)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Wszystko by inaczej wyglądało, a właściwie nie byłoby tej historii, gdyby "narzeczony" nie dał im szansy z nadzieją, że ona go z czasem pokocha. Czy wy naprawdę tego nie doczytaliście? To jest jedno z pierwszych zdań tej historii, wyjaśniające, kto parł na ten związek tak naprawdę i komu na nim zależało. Przecież ona od samego początku była szczera, tak wobec niego, jak i wobec siebie, ale to on w ten delikatny i subtelny sposób wywarł na niej presję.

Ona nie ma własnego rozumu? Nie umie podejmować racjonalnych decyzji? Może powinna zostać ubezwłasnowolniona? Szczerość to nie jest wytłumaczenie jej podłego zachowania wobec drugiego człowieka.
Jest dorosła i powinna wiedzieć, że jak się kogoś nie kocha to nie robi mu się takiego świństwa jakie ona robiła PRZEZ LATA.

96

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
pjack napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:

Wszystko by inaczej wyglądało, a właściwie nie byłoby tej historii, gdyby "narzeczony" nie dał im szansy z nadzieją, że ona go z czasem pokocha. Czy wy naprawdę tego nie doczytaliście? To jest jedno z pierwszych zdań tej historii, wyjaśniające, kto parł na ten związek tak naprawdę i komu na nim zależało. Przecież ona od samego początku była szczera, tak wobec niego, jak i wobec siebie, ale to on w ten delikatny i subtelny sposób wywarł na niej presję.

Nie była szczera z swym "narzeczonym", poczytaj inne wątki Autorki.

Owszem, była.

lidka9413@wp.pl napisał/a:

Hej,

(...) Zdecydowałam się wtedy na szczerą rozmowę z partnerem, powiedziałam mu, że po roku spotykania się na odległość nie wiem, czy odwzajemniam Jego uczucia (...)

Nie ma nic bardziej szczerego w powiedzeniu wprost jak to zrobiła autorka, niezależnie od tego, co jest przyczyną wątpliwości. Stwierdzenie "nie wiem, czy odwzajemniam" to diametralnie co innego od "kocham Cie, chcę z Tobą być".

97

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
NiebieskiKwiat napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:

Wszystko by inaczej wyglądało, a właściwie nie byłoby tej historii, gdyby "narzeczony" nie dał im szansy z nadzieją, że ona go z czasem pokocha. Czy wy naprawdę tego nie doczytaliście? To jest jedno z pierwszych zdań tej historii, wyjaśniające, kto parł na ten związek tak naprawdę i komu na nim zależało. Przecież ona od samego początku była szczera, tak wobec niego, jak i wobec siebie, ale to on w ten delikatny i subtelny sposób wywarł na niej presję.

Ona nie ma własnego rozumu? Nie umie podejmować racjonalnych decyzji? Może powinna zostać ubezwłasnowolniona?
Jest dorosła i powinna wiedzieć, że jak się kogoś nie kocha to nie robi mu się takiego świństwa jakie ona robiła PRZEZ LATA.

Z tego, co się orientuję dylematy sercowe nie stanowią podstawy do ubezwłasnowolnienia aczkolwiek istotnie powodują, że człowiek nie umie samodzielnie pokierować swoim zachowaniem i ulega namowom, prośbom oraz wyznaniom drugiej osoby.

98

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Prawda jest taka, że Autorka skrzywdziła faceta i samą siebie zresztą. Zwodziła go, bo była pewna, że to jakoś przetrwa..No nie przetrwało..Powinna zakończyć to od razu..

Adela możesz mieć rację, ale chyba takie rzeczy się zdarzają u tych ludzi, u których jednak z czasem(ale krótkim) pojawia się jakieś uczucie, choćby właśnie wyzwolone przez działania partnera. Autorce, jak i wilu podbnym, brakuje NA SAMYM początku tych iskier czy emocji, więc sprawa jest na dobrą sprawę spalona.

99 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 11:27:44)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

No nie, w którym miejscu go zwodziła? Ulegając jego nadziei? A to ona już nadziei mieć nie mogła że może jednak coś do niego poczuje?

100

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:
Misinx napisał/a:
ulle napisał/a:

To nie lęk przed małżeństwem, to lęk przed małżeństwem z tym konkretnie facetem.
Dopóki byli sobie para autorka miała z tyłu głowy, że to nie na zawsze, że to tylko tak na jakiś czas
Jednak, gdy on oświadczył się, wtedy  dotarło do niej, że utknie w małżeństwie z niechcianym facetem.
Odrzuciło ja psychicznie i fizycznie. Głowa wolała NIE, ciało tez wolało NIE.
Gdy autorka spotka właściwego mężczyznę nie będzie czuła żadnego lęku przed małżeństwem, tylko radośnie i w podskokach pójdzie do ślubu.

I w ten sposób właśnie wracamy do mitu o "lewitacji" smile

Niekonicznie. Gdyby przyjąć, że jest tak jak mówisz, zawarcie małżeństwa byłoby wręcz czynnością techniczną z drugą osobą, do której wystarczyłoby że ktoś drugi po prostu jest, chce i jest dla nas dobry. Może, może są osoby, którym to wystarcza do zawarcia małżeństwa, nie przeczę.

Nie rozumiem Twojego toku rozumowania. Czemu czynnością techniczną ? Zresztą może i ktoś i tak do tego podejść, że dla niego to nic nie zmienia. Zdarza się i tak. Ale jednak dla wielu osób małżeństwo jest otwarciem jakiegoś etapu, bez względu na to, czy realnie coś zmienia w życiu (oprócz nazwiska).


Be. Ty jesteś tak obiektywny w swoich wywodach jak TVP Info big_smile Znalazłeś sobie temat, który ma niby potwierdzać Twoje teorie i dostałeś podniety big_smile

101

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
lidka9413@wp.pl napisał/a:

Tylko, że On się we mnie zakochał, od początku żywił do mnie intensywne uczucia, a ja weszłam w związek z rozsądku
?

Bardzo mądry facet i Ty tez masz tak wejść w następny związek jak on, ze masz być zakochana i żywic intensywne uczucia  a nie jedynie kierować się rozsądkiem.
On - pomyśl, czy byłby z Tobą jakby się nie zakochał, jakbyś nie pociągała go fizycznie a była jedynie dobra, pracowita i opiekuńcza? Nie. Takie to on może mieć koleżanki, siostry, z którymi przecież w związek nie będzie wchodził.

Mężczyźni ogólnie są tu o wiele mądrzejsi, bo oni w związki z rozsądku nie wchodzą. Gdy jest to koleżanka, dobra koleżanka, ale nie pociąga ich fizycznie, nie ma zauroczenia, chemii w stosunku do niej - to po prostu nawet się nie zastanawiaja, czy wchodzić z nią w związek  i nie pytają kolegów (z resztą koledzy powiedzieliby pewnie" stary, szukaj sobie innej" - i byłby koniec rozmowy.

102

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Jeśli już mówimy o zakochaniu czy tym bardziej dojrzałeym uczuciu, to nie wchodzą tu w greę jedynie kwestie fizyczności, ale właśnie też inne elementy. Powiedziałbym, że jeśli jest pożądanie, zakochanie i uczucie to już jest na dobrej drodze. U Autorki zabrakło na pewno najpierw tego pierwszego, choć właściwie wszystkich trzech czynników.

103

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Owszem, była.

Była?

lidka9413@wp.pl napisał/a:

A od tygodnia jestem zaangażowana też w inną relację, w pracy. Od początku mi się bardzo podobał, chlopak marzenie, ale nic nie bylo, ponieważ ja mam chłopaka. Spotkaliśmy się w poniedziałek, by porozmawiać o moim związku i wtedy okazało się, że jest mną tak samo zauroczony, jak ja nim. I stało się, kierują mną emocje, mam motylki w brzuchu, calowalismy się. Flirtujemy w pracy.

Ten chłopak zaczął spotykać się z nową dziewczyną po Sylwestrze,ale ma wątpliwości co do tej relacji.

Obydwoje zastanawiamy się co zrobić, ale mam wrażenie, że bardziej on czeka na moją decyzję.

Mam 2 wyjścia, odejść i bardzo zranić mojego chłopaka, ale może ryzykując zaznać miłości lub zostać i liczyć na to, że mieszkanie ze sobą mnie w nim rozkocha...

Zdaje się, że emocjonalnie odlatuje tutaj - co przyznaje wprost.
Z drugiej strony zabawiła się emocjami i uczuciami własnego partnera, przez parę lat zresztą.
Ciężko było jej zbudować uczucia, kiedy kątem oka szukała miłości gdzieś indziej - czego nie wyzna zresztą. Związek z rozsądku był spoko, kiedy były korzyści jej odpowiadające - ja to przynajmniej tak widzę.
Oczywiście wielu kwestii zabrakło na początku tej relacji, tego ognia, tej iskry - ale też nie powinno to wówczas trwać tyle lat.

104 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 12:50:45)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
pjack napisał/a:

Zdaje się, że emocjonalnie odlatuje tutaj - co przyznaje wprost.
Z drugiej strony zabawiła się emocjami i uczuciami własnego partnera, przez parę lat zresztą.
Ciężko było jej zbudować uczucia, kiedy kątem oka szukała miłości gdzieś indziej - czego nie wyzna zresztą. Związek z rozsądku był spoko, kiedy były korzyści jej odpowiadające - ja to przynajmniej tak widzę.
Oczywiście wielu kwestii zabrakło na początku tej relacji, tego ognia, tej iskry - ale też nie powinno to wówczas trwać tyle lat.

Gdyby to istotnie był dla autorki związek z rozsądku, to chciałaby w nim być (zawrzeć małżeństwo) a jedynie z przyczyn racjonalnych, byłoby jej w takim związku dobrze, odpowiadałby jej. Jedyne co można byłoby tu autorce "zarzucić" (czego nie robię, bo nie siedzę w jej głowie), to to, że traktowała związek z partnerem doraźnie, a nie na przyszłość, co kolokwialnie nazywa się "zapchajdziurą". Mężczyźni też tak robią (ta uwaga prewencyjnie na wypadek gdyby miało znowu tu dojść do wymiany ciosów damsko męskich, co kto komu robi, kto i w czym jest w związku z tym gorszy, i kto bardziej cierpi).


Misinx napisał/a:

Nie rozumiem Twojego toku rozumowania. Czemu czynnością techniczną ?

Myślę, że wyjaśniła to już w swoim poście rossanka. Lepiej bym tego nie ujęła.

rossanka napisał/a:

Mężczyźni ogólnie są tu o wiele mądrzejsi, bo oni w związki z rozsądku nie wchodzą. Gdy jest to koleżanka, dobra koleżanka, ale nie pociąga ich fizycznie, nie ma zauroczenia, chemii w stosunku do niej - to po prostu nawet się nie zastanawiaja, czy wchodzić z nią w związek  i nie pytają kolegów (z resztą koledzy powiedzieliby pewnie" stary, szukaj sobie innej" - i byłby koniec rozmowy.

105

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Oczywiście, przecież opisała to wyżej @ulle bardzo trafnie i to krok po kroku.
Nie róbmy jednak z Autorki niewiniątka, bo jest dokładnie tam gdzie chciała być. Człowiek to nie zabawka - za daleko to zabrnęło.

106 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 13:07:59)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Owszem, człowiek to nie zabawka, niemniej jednak chłopak autorki, to co go spotkało miał tylko i wyłącznie na własne życzenie. Bardzo konsekwentnie pomijasz fakt, że to on chciał dać im szansę. To jest efekt tego, że będąc zaangażowanym nie słucha się tego, co druga strona mówi. A mówiła bardzo jasno i wyraźne, że nie wie, że nie jest pewna. Mówienie o zabawie w tym  kontekście jest nie fair.

Zawsze wtedy, kiedy dochodzi do trzeźwego spojrzenia na sytuację, kiedy emocje już opadają dochodzi się do wniosku, że coś było nie fair, tylko co w uczuciach może być fair lub nie fair skoro co do zasady one nie pooddają się racjonalizowaniu?

107

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Bardzo konsekwentnie pomijasz fakt, że to on chciał dać im szansę. To jest efekt tego, że będąc zaangażowanym nie słucha się tego, co druga strona mówi. A mówiła bardzo jasno i wyraźne, że nie wie, że nie jest pewna. Mówienie o zabawie w tym  kontekście jest nie fair.

Nom.
Nie wiem dlaczego większość panów tu z taka łatwością robi z faceta autorki bezwolnego gamonia, który nie miał żadnego wpływu na sytuację, skoro on doskonale wiedział w co się pakuje.

108 Ostatnio edytowany przez pjack (2022-07-20 13:18:46)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Chłopak dał szansę, starał się ze wszystkich stron, zapewnił i dał od siebie tyle, ile mógł.
Gdyby Autorka była naprawdę tylko i wyłącznie skupiona na nim - prawdopodobnie krok po kroku by to uczucie zbudowała. Jednakże nie chciała tego zrobić, oglądając się za innymi, do tego wchodząc w relacje, czym nieodwracalnie wygasiła wszelkie uczucia do niego z kolei.
Nie wiem, czy ten chłopak ma to na własne życzenie, bo nie było uczciwa wobec niego. Moim zdaniem na pewno ma czyste sumienie i sobie nie może za dużo zarzucić. Na pewno z perspektywy czasu wyjdzie mu to na plus, bo tu i tak happy endu by nie było.

No i jeszcze jedna kwestia - skoro Autorka weszła w tą relację, to jej narzeczony musiał ją fizycznie pociągać, no musiał.

109

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Misinx napisał/a:

Nie rozumiem Twojego toku rozumowania. Czemu czynnością techniczną ?

Myślę, że wyjaśniła to już w swoim poście rossanka. Lepiej bym tego nie ujęła.

rossanka napisał/a:

Mężczyźni ogólnie są tu o wiele mądrzejsi, bo oni w związki z rozsądku nie wchodzą. Gdy jest to koleżanka, dobra koleżanka, ale nie pociąga ich fizycznie, nie ma zauroczenia, chemii w stosunku do niej - to po prostu nawet się nie zastanawiaja, czy wchodzić z nią w związek  i nie pytają kolegów (z resztą koledzy powiedzieliby pewnie" stary, szukaj sobie innej" - i byłby koniec rozmowy.

Oczywiście, że wchodzą big_smile Seks z kobietą jest dla faceta niemożliwy, tylko kiedy ta mu się całkowicie nie podoba, jest na drugim biegunie tego, co on preferuje. W przeciwnym razie wszystko jest możliwe smile Dla wielu facetów do wejścia w związek wystarczy to, że kobieta jest nim zauroczona, wielbi go jak bóstwo i na dodatek nie jest fizycznie odstraszająca.

110

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
pjack napisał/a:

Zdaje się, że emocjonalnie odlatuje tutaj - co przyznaje wprost.
Z drugiej strony zabawiła się emocjami i uczuciami własnego partnera, przez parę lat zresztą.
Ciężko było jej zbudować uczucia, kiedy kątem oka szukała miłości gdzieś indziej
- czego nie wyzna zresztą. Związek z rozsądku był spoko, kiedy były korzyści jej odpowiadające - ja to przynajmniej tak widzę.
Oczywiście wielu kwestii zabrakło na początku tej relacji, tego ognia, tej iskry - ale też nie powinno to wówczas trwać tyle lat.

Tym właściwie można streścić działania Autorki.

Wyłania się tutaj chyba kompletnie inne pojmowanie pewnych sygnałów czy zwrotów, bo jeśli on usłyszał "nie jestem pewna", to dostrzegłw tym swoją szansę ,żeby w Autorce tą pewność rozbudzić, wzbudzić w niej to uczucie. Jakby usłyszał "sorry, ale nic z tego nie będzie, NIE KOCHAM CIĘ", wypowidziane twardo i stanowczo, to wtedy pewnie by sie szybciej wycofał. Możę podjąłby 1 czy 2 próby, ale nie pakowałby się w coś takiego i Autorka również. Nie trwałoby to tyle czasu.
Tą niepewnością Autorka dała mu szansę i on się próbował wykazać najlepiej jak tylko umiał, niestety bezskutecznie. Pytanie dlaczego to tak długo trwało...

111 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 13:36:19)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
pjack napisał/a:

Chłopak dał szansę, starał się ze wszystkich stron, zapewnił i dał od siebie tyle, ile mógł.
Gdyby Autorka była naprawdę tylko i wyłącznie skupiona na nim - prawdopodobnie krok po kroku by to uczucie zbudowała. Jednakże nie chciała tego zrobić, oglądając się za innymi, do tego wchodząc w relacje, czym nieodwracalnie wygasiła wszelkie uczucia do niego z kolei.

Nie może wygasnąć coś co nigdy nie zostało rozpalone.

To, co piszesz potwierdza jedynie fakt, że czasami jest tak że: jedna strona mówi "a" a druga strona słyszy "a może jednak b". Na siłę, do upadłego, za wszelką cenę... Jakby chciała, to by pokochała a nie pokochała bo na drodze były same przeszkody. Nieprawda. To potwierdza kolejny fakt, że osoba zaangażowana, pragnąca, oczekująca, mająca nadzieję dąży do osiągnięcia celu. A tą osobą tutaj na starcie był ten chłopak. Szczera rozmowa, wyłożenie kawy na ławę, jego decyzja oparta na złudnej nadziei. A potem żal i pretensje że druga strona nie spełniła oczekiwań. I wbijanie drugiej strony w poczucie winy.


Ktoś to jest pewny, nie mówi "nie wiem". Nie wiem, to łagodniejsza forma "nie".

112 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-20 13:38:15)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Dla mnie po prostu to paskudna manipulacja.
Autorka powiedziała, że nie chcę z nim się wiązać i umywa ręce. Ale się związała.

Dobra komunikacja jest wtedy kiedy upewniasz się, że partner zrozumiał to co chcesz przekazać i konsekwentnie to realizujesz.
Wszystko inne to manipulacje, kłamstwa i inne shity.

Panna z Dworu napisał/a:
pjack napisał/a:

Chłopak dał szansę, starał się ze wszystkich stron, zapewnił i dał od siebie tyle, ile mógł.
Gdyby Autorka była naprawdę tylko i wyłącznie skupiona na nim - prawdopodobnie krok po kroku by to uczucie zbudowała. Jednakże nie chciała tego zrobić, oglądając się za innymi, do tego wchodząc w relacje, czym nieodwracalnie wygasiła wszelkie uczucia do niego z kolei.

Nie może wygasnąć coś co nigdy nie zostało rozpalone.

To, co piszesz potwierdza jedynie fakt, że czasami jest tak że: jedna strona mówi "a" a druga strona słyszy "a może jednak b". Na siłę, do upadłego, za wszelką cenę... Jakby chciała, to by pokochała a nie pokochała bo na drodze były same przeszkody. Nieprawda. To potwierdza kolejny fakt, że osoba zaangażowana, pragnąca, oczekująca, mająca nadzieję dąży do osiągnięcia celu. A tą osobą tutaj na starcie był ten chłopak. Szczera rozmowa, wyłożenie kawy na ławę, jego decyzja oparta na złudnej nadziei. A potem żal i pretensje że druga strona nie spełniła oczekiwań. I wbijanie drugiej strony w poczucie winy.


Ktoś to jest pewny, nie mówi "nie wiem". Nie wiem, to łagodniejsza forma "nie".

To się nazywa poważny brak umiejętności dobrej komunikacji z drugim człowiekiem.
To co ona zrobiła, to co Ty opisujesz to zwykłe manipulacje, kłamstwa, półkłamstwa i inne bajery.

113 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-07-20 13:46:04)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Nie, ku...

"Nie jestem pewna", to nie znaczy "nie". Zarówno w komunikacji z drugim człowiekiem, jak w ogólnie panujących zasadach logiki.. Przez takie durne interpretacje ludzie potem nie mogą się dogadać i błądzą, żyjąc nadzieją lub trwając w czymś, co nie daje im szczęścia. Jeśli zaś ona była pewna, że na pewno nie chce a powiedziała "nie wiem", to już to świadczy tylko o niej...

Jeśliby powiedziała twardo nie, to by sie pewnie (znacznie szybciej) skończyło..

Jak mnie irytują te wszystkie półprawdy, podwójne znaczenia czy domysły..Skoro sie kuźwa coś czuje to się to wyraża a nie staje się w rozkroku..

Przypomina mi się zabawny cytat z jednej z polskich komedii: " Nie można częściowo wysiąść z jadącego pociągu"

114

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
NiebieskiKwiat napisał/a:

Dla mnie po prostu to paskudna manipulacja.
Autorka powiedziała, że nie chcę z nim się wiązać i umywa ręce. Ale się związała.

Dobra komunikacja jest wtedy kiedy upewniasz się, że partner zrozumiał to co chcesz przekazać i konsekwentnie to realizujesz.
Wszystko inne to manipulacje, kłamstwa i inne shity.

Panna z Dworu napisał/a:
pjack napisał/a:

Chłopak dał szansę, starał się ze wszystkich stron, zapewnił i dał od siebie tyle, ile mógł.
Gdyby Autorka była naprawdę tylko i wyłącznie skupiona na nim - prawdopodobnie krok po kroku by to uczucie zbudowała. Jednakże nie chciała tego zrobić, oglądając się za innymi, do tego wchodząc w relacje, czym nieodwracalnie wygasiła wszelkie uczucia do niego z kolei.

Nie może wygasnąć coś co nigdy nie zostało rozpalone.

To, co piszesz potwierdza jedynie fakt, że czasami jest tak że: jedna strona mówi "a" a druga strona słyszy "a może jednak b". Na siłę, do upadłego, za wszelką cenę... Jakby chciała, to by pokochała a nie pokochała bo na drodze były same przeszkody. Nieprawda. To potwierdza kolejny fakt, że osoba zaangażowana, pragnąca, oczekująca, mająca nadzieję dąży do osiągnięcia celu. A tą osobą tutaj na starcie był ten chłopak. Szczera rozmowa, wyłożenie kawy na ławę, jego decyzja oparta na złudnej nadziei. A potem żal i pretensje że druga strona nie spełniła oczekiwań. I wbijanie drugiej strony w poczucie winy.


Ktoś to jest pewny, nie mówi "nie wiem". Nie wiem, to łagodniejsza forma "nie".

To się nazywa poważny brak umiejętności dobrej komunikacji z drugim człowiekiem.
To co ona zrobiła, to co Ty opisujesz to zwykłe manipulacje, kłamstwa, półkłamstwa i inne bajery.


W ten sposób zrzuca się winę za życie w złudzeniach, następuje łapanie za słowa, które w danej chwili mówiły więcej niż niejedno zachowanie. Jeżeli w odpowiedzi na "nie wiem" ktoś mówi "dam Ci szansę", to nie ma mowy o manipulacji, kłamstwie i innych bajerach, bo to jest pchanie się w trwanie w niepewności na własne życzenie.

115 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-20 13:50:41)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:
NiebieskiKwiat napisał/a:

Dla mnie po prostu to paskudna manipulacja.
Autorka powiedziała, że nie chcę z nim się wiązać i umywa ręce. Ale się związała.

Dobra komunikacja jest wtedy kiedy upewniasz się, że partner zrozumiał to co chcesz przekazać i konsekwentnie to realizujesz.
Wszystko inne to manipulacje, kłamstwa i inne shity.

Panna z Dworu napisał/a:

Nie może wygasnąć coś co nigdy nie zostało rozpalone.

To, co piszesz potwierdza jedynie fakt, że czasami jest tak że: jedna strona mówi "a" a druga strona słyszy "a może jednak b". Na siłę, do upadłego, za wszelką cenę... Jakby chciała, to by pokochała a nie pokochała bo na drodze były same przeszkody. Nieprawda. To potwierdza kolejny fakt, że osoba zaangażowana, pragnąca, oczekująca, mająca nadzieję dąży do osiągnięcia celu. A tą osobą tutaj na starcie był ten chłopak. Szczera rozmowa, wyłożenie kawy na ławę, jego decyzja oparta na złudnej nadziei. A potem żal i pretensje że druga strona nie spełniła oczekiwań. I wbijanie drugiej strony w poczucie winy.


Ktoś to jest pewny, nie mówi "nie wiem". Nie wiem, to łagodniejsza forma "nie".

To się nazywa poważny brak umiejętności dobrej komunikacji z drugim człowiekiem.
To co ona zrobiła, to co Ty opisujesz to zwykłe manipulacje, kłamstwa, półkłamstwa i inne bajery.


W ten sposób zrzuca się winę za życie w złudzeniach, następuje łapanie za słowa, które w danej chwili mówiły więcej niż niejedno zachowanie. Jeżeli w odpowiedzi na "nie wiem" ktoś mówi "dam Ci szansę", to nie ma mowy o manipulacji, kłamstwie i innych bajerach, bo to jest pchanie się w trwanie w niepewności na własne życzenie.

Ale ta druga osoba nie jest kukiełką. Jest myślącym, czującym drugim istnieniem który może wypowiedzieć własne zdanie. Nie kochała go, a weszła w związek który trwał długo. Dla mnie autorka zachowuje się jak dziecko we mgle które krzywdzi wszystko przez wokół, bo ona nic nie wie.

Ja po prostu nie widzę usprawiedliwienia dla autorki tematu.
Jej facet też jest winny. Ale to ONA pozwoliła na to wszystko. Gdyby nie jej pozwolenie. GDYDY NIE JEJ CZYNY to by tego nei było.
Słowa są puste jeżeli nei mają poparcia w czynach. Jej słowa były puste i facet to widział. Dlatego dalej próbował.

116 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 13:54:22)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
bagienni_k napisał/a:

Nie, ku...

"Nie jestem pewna", to nie znaczy "nie". Zarówno w komunikacji z drugim człowiekiem, jak w ogólnie panujących zasadach logiki.. Przez takie durne interpretacje ludzie potem nie mogą się dogadać i błądzą, żyjąc nadzieją lub trwając w czymś, co nie daje im szczęścia. Jeśli zaś ona była pewna, że na pewno nie chce a powiedziała "nie wiem", to już to świadczy tylko o niej...

Jeśliby powiedziała twardo nie, to by sie pewnie (znacznie szybciej) skończyło..

To może inaczej. Nie jestem pewna nie oznacza "tak". Wystarczy do tego, żeby osoba słysząca to poczuła uzasadnioną wątpliwość co do swojej sytuacji? Obiektywnie i zgodnie z zasadami logiki, tak, a przynajmniej powinno wystarczyć. Ale tutaj chłopak na pewno nie kierował się zasadami logiki, a uczuciami do dziewczyny. I wyszło co miało wyjść, bo "nie jestem pewna" znaczy "nie".

Nie znam przyczyn dla której mimo to faktycznie trwała w tej relacji. Ale w błąd na pewno nie wprowadziła.

Najwyraźniej nie każdy po usłyszanym "nie wiem" odpuszcza.


Większość rozczarowań miłosnych ma się na własne życzenie, nie odpuszczając w odpowiednim momencie, podejmując różne "walki o miłość, uczucia" itp.

117

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Można nie mieć pewności na początku, dawać szansę, próbować, ale nie kilka lat... Kilka długich lat, przy czym widzisz jak druga osoba w tą relację wchodzi i jak jest zaangażowana. Wyszło jak wyszło, bo nie odwzajemniła tych uczuć, a później to już miała go kompletnie gdzieś - całując się i flirtując z gachem w pracy.
Tylko na litość parę lat dawała szansę na co? Skoro wiedziała dobrze, że nic z tego nie będzie? Na wykorzystanie drugiego człowieka, bo był w garści. Proste jak konstrukcja cepa.
Gdyby po paru miesiącach, powiedziała mu stanowczo że przepraszam, ale to jednak nie to i nie będzie z tego nic - stanowczo i twardo, to nie byłoby tego cyrku. No ale jednak wolała patrzeć na własne korzyści idące z tej relacji, a nie partnera.
Chłopak w jakimś stopniu jest sobie winny, ale na pewno nie w podobnym, co Autorka.

118

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Misinx napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:

Misinx napisał/a:

Nie rozumiem Twojego toku rozumowania. Czemu czynnością techniczną ?

Myślę, że wyjaśniła to już w swoim poście rossanka. Lepiej bym tego nie ujęła.

rossanka napisał/a:

Mężczyźni ogólnie są tu o wiele mądrzejsi, bo oni w związki z rozsądku nie wchodzą. Gdy jest to koleżanka, dobra koleżanka, ale nie pociąga ich fizycznie, nie ma zauroczenia, chemii w stosunku do niej - to po prostu nawet się nie zastanawiaja, czy wchodzić z nią w związek  i nie pytają kolegów (z resztą koledzy powiedzieliby pewnie" stary, szukaj sobie innej" - i byłby koniec rozmowy.

Oczywiście, że wchodzą big_smile Seks z kobietą jest dla faceta niemożliwy, tylko kiedy ta mu się całkowicie nie podoba, jest na drugim biegunie tego, co on preferuje. W przeciwnym razie wszystko jest możliwe smile Dla wielu facetów do wejścia w związek wystarczy to, że kobieta jest nim zauroczona, wielbi go jak bóstwo i na dodatek nie jest fizycznie odstraszająca.

Haha Coś czuję, że jak  mnie facet będzie będzie pociągał fizycznie i będzie do rzeczy i do życia, mój następny związek będzie z rozsądku, i będę sobie żyć szczęśliwie tongue

119 Ostatnio edytowany przez NiebieskiKwiat (2022-07-20 14:02:42)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Większość rozczarowań miłosnych ma się na własne życzenie, nie odpuszczając w odpowiednim momencie, podejmując różne "walki o miłość, uczucia" itp.

Bo ta druga osoba umożliwia tę walkę. Człowiek zakochany jest pełen nadziei i chwyta się wszystkiego czego może.
Jak napisałaś człowiek zakochany jest na haju i nie myśli racjonalnie. On był, a ona zamiast to zgasić to podsycała i gasiła. Taka karuzela emocjonalna.
To trwało kilka lat, a nie kilka tygodni.

120

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

" Nie jestem pewna" -
"Sprawdźmy to, jeśli chcesz"
Sprawdzili.

121 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 14:08:08)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
pjack napisał/a:

Tylko na litość parę lat dawała szansę na co? Skoro wiedziała dobrze, że nic z tego nie będzie? Na wykorzystanie drugiego człowieka, bo był w garści. Proste jak konstrukcja cepa.

Dramatyzujesz, przeinaczając fakty. Dawał szansę on, im, jej, na to by go pokochała. Chciał z nią być, i był. Czy można mieć do nie pretensje, że niej wykorzystała danej jej szansy, tak jak on tego oczekiwał DLA SIEBIE? Ofiarował się na tacy. Ofiara nie została przyjęta.

122 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-07-20 14:11:27)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Nie każdy najwidoczniej ma wszystko tak "subtelnie poukładane", że pewne wypowiadane słowa oznaczają coś zupełnie innego albo "na pewno nie oznaczają czegoś tam". Istnieją 3 opcje, przynajmniej w rozsądnym i poukładanym świecie: albo czegoś jestem pewien(TAK), albo na pewno NIE. 3 opcja to właśnie nie wiem, bo widzę "za i przeciw", na czym pewnie opierają się takie związki z rozsądku, bo czegoś nie ma, ale za to coś jest. Nie każdy jest w stanie to wytrzymać.
Problem w tym, że facet dostrzegł swoją szansę, bo być może wyczuwał, iż coś się tam gdzieś w niej tli.

Gdyby usłyszał nie, to myślę, żę prędzej by on odpuścił pierwszy. Skoro człowiek nie jest czegoś pewien, oznacza to, że targają nim sprzeczne uczucia, widzi, że po jednej i po drugiej stronie sa pewne plusy. Inna sprawa jest taka, żę być możę ktoś inny po usłyszeniu takiego wahania nacisnąłby na Autorkę mocniej i może wtedy by się jednak wysypała, że nie chce, bo go nie kocha.

Facet się uchwycił tych słów jak tonący brzytwy a jej błąd polegał na tym, że w to weszła.

edit: całkowicie popieram tutaj zdanie, jakei ma NiebieskiKwiat



Facet pociągający, "do rzeczy" i "do życia" = związek z rozsądku...

Ok, nie mam pytań...

123

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
lidka9413@wp.pl napisał/a:

Hej,

Czuję się za Niego odpowiedzialna. Czy na jakiś czas zerwać kontakt w ogóle, czy za jakiś czas napisać, spytać jak sobie radzi?

MZ uratowałaś 2 osoby od tragedii, choć dla niego i tak tragedia się wydarzyła, ale mogła być gorsza.

Brak kontaktu. Zostaw go, pozwól mu przejść przez żałobę, która może trwać bardzo długo. Brutalnie, ale w dłuższym czasie będzie to zbawienne, zwłaszcza dla niego.

A Tobie chyba potrzebna dłuższa terapia, żebyś sobie pomogła poukładać to wszystko. Życzę szczęścia.

124

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Be. napisał/a:

I to jest właśnie to o czym mówię. I nie srajcie potem, że chodzi o coś innego. Gość był za dobry. Gdyby czasem zdzielił, dymal inne i bral bez pytania byłby idealny. Zrób światu przysługę i nigdy nie zawracaj głowy już żadnemu facetowi. Naprawdę z wami babami to jest mordęga i szczerze życzę ci by nikt nigdy już poważnie cię nie potraktował.

Paslawek prawo do błędu xD to jest świadome - wynikające z wygody - zniszczenie komuś kilku lat życia i to praktycznie tych najważniejszych...gość teraz trafia na rynek matrymonialny w najgorszym możliwym wieku. Tak, prawdopodobnie ta szmula zabrała mu możliwość życia tak jak chciał. Takim osobom zero współczucia tylko kastracja. Ona nie chce dla niego dobrze, ludzie ona po prostu chce by to jej współczuli dlatego się wybiela pieprzac takie bzdury. To jak zdradzający, który chce dobrze dla byłego partnera. Poza tym on NIE wiedział na co się pisze. Bo każdy przecież wmawia jakie to kobietki szukające są miłości i w ogóle, a potem w każdym przypadku wychodzi, że szukają patologicznych emocji i sponiewierania łóżkowego, nic więcej. Gdyby gość wiedział jakie kobiety są naprawdę wtedy by można mówić, że wiedział na co się pisze.


Uwaga hit z profilu autorki: "Cenię w innych: dobro" xDDD

Trochę MZ za ostro i surowo. A prawda jest taka, że nieodpowiednia kobieta trafiła na skrzyżowanie Nice Guy'a i biało-rycerza skażonego mitem tej jedynej.

Najgorzej.

To nie jest czas i miejsce takich facetów. I chyba nigdy nie było. I nie będzie. Muszą wyginąć jak mamuty.

125 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-07-20 14:14:37)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
bagienni_k napisał/a:

Nie każdy najwidoczniej ma wszystko tak "subtelnie poukładane", że pewne wypowiadane słowa oznaczają coś zupełnie innego albo "na pewno nie oznaczają czegoś tam".

Doprawdy? Pamiętasz moje "zaproszenie" na kawę? Właśnie. Wypowiadane słowa o dużej ilości pracy oznaczały "nie, dziękuję, nie wypiję z Tobą kawy".  Różne sytuacje, subtelności w założeniu te same.

bagienni_k napisał/a:

Facet pociągający, "do rzeczy" i "do życia" = związek z rozsądku...

Ok, nie mam pytań...

I słusznie. Nie Twój biznes tongue

126

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Mnie ciekawi co innego, bo o ile można wejść w relacje nie będąc pewnym uczuć (zdarza się) to przecież ten związek rozwijał się przez kilka lat, więc kiedy chłopak mówił: "Kocham Cię", to co słyszał w odpowiedzi? "Też Cię kocham", czy może "Dziękuję"?? A może nic? Pytanie czy był zapewniany o uczuciu, czy może żył latami nie zauważając, że jednak tej miłości brak...ale brnął dalej (dokładnie tak jak autorka)

127

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Panna z Dworu napisał/a:

Dramatyzujesz, przeinaczając fakty. Dawał szansę on, im, jej, na to by go pokochała. Chciał z nią być, i był. Czy można mieć do nie pretensje, że niej wykorzystała danej jej szansy, tak jak on tego oczekiwał DLA SIEBIE? Ofiarował się na tacy. Ofiara nie została przyjęta.

To, co piszesz miałoby race bytu, gdyby trwało parę miesięcy. Tutaj mamy kilka lat, przyjęcie oświadczyn, życie ze sobą, sypianie ze sobą, spotkania rodzinne itd.
Można mieć do niej pretensje, że tyle czasu go zwodziła, ot cały problem - nie zadłużył by się tak i nie ukradłaby mu parę lat życia.

128

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
pjack napisał/a:
Panna z Dworu napisał/a:

Dramatyzujesz, przeinaczając fakty. Dawał szansę on, im, jej, na to by go pokochała. Chciał z nią być, i był. Czy można mieć do nie pretensje, że niej wykorzystała danej jej szansy, tak jak on tego oczekiwał DLA SIEBIE? Ofiarował się na tacy. Ofiara nie została przyjęta.

To, co piszesz miałoby race bytu, gdyby trwało parę miesięcy. Tutaj mamy kilka lat, przyjęcie oświadczyn, życie ze sobą, sypianie ze sobą, spotkania rodzinne itd.
Można mieć do niej pretensje, że tyle czasu go zwodziła, ot cały problem - nie zadłużył by się tak i nie ukradłaby mu parę lat życia.

Czy Ty naprawdę nie zauważasz, że on tego chciał, tego co Ty nazywasz zwodzeniem?

129 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-07-20 14:40:10)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Ty sobie Panna interpretuj cokolwiek jak chcesz, nawet jak to będzie całkiem na opak, coś w stylu "widzę białe, ale mówię, że to czarne". Powiem Ci tylko jedno, że nawet nie wiesz, jak się mylisz, bo jednak możesz się chyba mylić? Mam nadzieję...Nie chciałbym mieć do czynienia z człowiekiem nieomylnym, bo wtedy wiedziałbym, że coś z tym światem jest nie tak...

Muszę na próbę zacząć stosować Twoją taktykę, ciekawe do jakich absurdów dojdę: Jak powiem komuś, że mam dużo pracy, to sobie ktoś domówi sobie milion odmiennych znaczeń czy ukrytych intencji..
Może wtedy powiedziałbym " nie ma problemu", teraz wiem, żę na pewno to nie nastąpi.

Jak powiem, że moja Matka jest w w szpitalu, to też będzie oznaczało, że nie chcę się z kimś na kawę umówić... Ten sam poziom "logiki"...Będę musiał wysłać zdjęćie albo powołać lekarza na świadka..
Chociaż się pewnie znajdą i tacy, którzy by w to nie uwierzyli..


Uff..Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to(Ty) to nie mój biznes...



edit: Gdyby ona go nie zwodziła, to by to ucięła błyskawicznie, nie po paru latach(!) Może kilka miesięcy da się z kimś wytrzymać, ale lat? Tym bardziej skoro niby była tak bardzo pewna, żę gościa nie kocha, to właśnie po co jej to było? Rozsądek, wygoda, nadzieja, że się coś narodzi? Raczej płonna, ale skoro ktoś stawia sprawę uczciwie i jest pewien, żę to nie ta osoba, to należy to zakończyć na samym początku.

130 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-07-20 14:29:40)

Odp: Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból
Lena11 napisał/a:

Mnie ciekawi co innego, bo o ile można wejść w relacje nie będąc pewnym uczuć (zdarza się) to przecież ten związek rozwijał się przez kilka lat, więc kiedy chłopak mówił: "Kocham Cię", to co słyszał w odpowiedzi? "Też Cię kocham", czy może "Dziękuję"?? A może nic? Pytanie czy był zapewniany o uczuciu, czy może żył latami nie zauważając, że jednak tej miłości brak...ale brnął dalej (dokładnie tak jak autorka)

Brawo! Doskonałe pytanie, które dużo wyjaśni, czekamy na odpowiedź wink

Posty [ 66 do 130 z 476 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wracam na forum po latach - zerwane zaręczyny i ból

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024