Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 275 ]

66

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Lucyfer666 napisał/a:

nie pracuję, bo się nie opłaca wink
Szach mat

To się nazywa właśnie autosabotażem .

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Nie, nie, nie Gary wink
Właśnie przyjąłeś bardzo, ale to bardzo złą logikę sprowadzając to do bilansu finansowego.
Człowiek jest z natury egoistą i zawsze będzie się egoistyczną kalkulacją kierował.
Nawet zwykła satysfakcja uszczęśliwienia kogoś może być zyskiem całej operacji, niezależnie od poniesionych kosztów.

68

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
paslawek napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

nie pracuję, bo się nie opłaca wink
Szach mat

To się nazywa właśnie autosabotażem .

Bowiem?

69

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Bycie prawiczkiem z wyboru a singlem z wyboru to jak dwie odmienne galaktyki..

70

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Lucyfer666 napisał/a:
paslawek napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

nie pracuję, bo się nie opłaca wink
Szach mat

To się nazywa właśnie autosabotażem .

Bowiem?

Bo bez pracy nie ma kołaczy wink

71

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Nie wszystkie kołacze są warte wymaganej pracy.
Ale to indywidualna perspektywa.

72

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
KoralinaJones napisał/a:

I potem się ktoś dziwi, że ludzie wychodzą ze związków zwichrowani psychicznie.

Szansa na seks?
Na co jeszcze szansą jest związek? tongue

Za bardzo się czepiasz. Chodzi mi po prostu o to, że niektórzy seks będą mieć tylko w poważnym związku, jeśli uda im się w takowym być. Bo nie chcą płacić, a nie są tak atrakcyjni, żeby liczyć na jakieś FWB. Więc jeśli nie znajdą drugiej połówki, to wtedy mogą czekać do końca życia^^ Więc w tym wypadku jak najbardziej jest to ze sobą powiązane. I nie mówię przecież, że seks === związek. Po prostu jest to ze sobą powiązane i tyle.

73

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Lucyfer666 napisał/a:

Nie wszystkie kołacze są warte wymaganej pracy.
Ale to indywidualna perspektywa.

Kręcisz .czyli że są też takie kołacze warte i nie wymagające zbyt wiele pracy ,bo nie wszystkie są takie same .
Czemu więc koncentrujesz wymagany wysiłek pracy tylko i wyłączie  na tych niewartych.? Po co ci potrzebne są te niepowodzenia notoryczne?
Fatum ,przeznaczenie,zły los ?
Czy po to żeby nie pracować wcale ?

74

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
kolegawyżej napisał/a:

I nie mówię przecież, że seks === związek. Po prostu jest to ze sobą powiązane i tyle.

Kiedyś ktoś rozmawiał z mistrzem, a mistrz burknął pod nosem   "nie ma seksu --- nie ma związku",
bez słowa pożegnania tylko kiwnął głową, i zaczął się szybko oddalać, aż ledwie za nim nadążyłem.
Znałem tę jego groźną minę -- zawsze ją miał wtedy, gdy zaczaił, iż marnuje czas w rozmowie.



Lucyfer napisał/a:

Nawet zwykła satysfakcja uszczęśliwienia kogoś może być zyskiem całej operacji, niezależnie od poniesionych kosztów.

No to pewnie innej "nomenklatury" użyliśmy.

75

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
paslawek napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Nie wszystkie kołacze są warte wymaganej pracy.
Ale to indywidualna perspektywa.

Kręcisz .czyli że są też takie kołacze warte i nie wymagające zbyt wiele pracy ,bo nie wszystkie są takie same .
Czemu więc koncentrujesz wymagany wysiłek pracy tylko i wyłączie  na tych niewartych.? Po co ci potrzebne są te niepowodzenia notoryczne?
Fatum ,przeznaczenie,zły los ?
Czy po to żeby nie pracować wcale ?

Wycena pracy i sens jej robienia to sprawa indywidualna.
Wykonujemy prace, które w dużej mierze przynoszą nam korzyść.
Nie skupiamy się na pracach, które mało nam dają.
I tak najważniejszym kapitałem w tym pozostaje czas.

76

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Największa strata czasu to kręcenie się w kółko moim zdaniem oczywiście .

77 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-11 13:15:19)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Największa strata czasu to podążanie tą drogą, która wszyscy podpowiadają, jak to nie jest zajeb*ta, kiedy tak naprawdę chce się czegoś zupełnie innego lub sięwidzi same wady w podążaniu tą drogą. Ewentualnie, kiedy wady przeważają nad zaletami..

78

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
paslawek napisał/a:

Największa strata czasu to kręcenie się w kółko moim zdaniem oczywiście .

To nie kręcenie się w kółku tylko zadomowienie w tyłku wink

79

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
bagienni_k napisał/a:

Nie mówię już, że przykro, ale zwyczajnie śmieszą mnie te niby powody, dla których ludzie(przynajmniej przez długi czas) sa sami.
Jeśli rzeczywiście ktoś zostaje dłużej w domu rodzinnym z "wygody"(która dla innych jest oszczędnością), to może mieć setki powodów ku temu. Dlaczego zaś nie można by singlem, wyprowadzić się wcześniej z domu, rozwijać się i cieszyć życiem? Jakby motywacja do wysiłku i samorozwoju istniała wyłacznie wtedy, kiedy chcemy sobie kogoś znaleźć?

Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że chłodna kalkulacja nie spotyka się z aprobatą..

A gdy w  domu na dwóch pokojach żyją rodzice z czwórką dzieci, to też wszyscy będą tak żyć przez długie lata po osiągnięciu dorosłości, bo oszczędnie albo wygodnie?
A gdy w domu jest alkoholizm to też warto w nim mieszkać bo wygodnie albo oszczędnie?
Przekonaj mnie, ze to nie jest odpowiednia motywacja do samorozwoju, aby sobie samodzielnie ułożyć życie smile

80

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Jeszcze nikt nie napisał, że dla wielu ludzi bycie samemu to niesamowity komfort, wygoda, nikt Ci nie gdera za uszami co masz robić, a czego nie. A święty spokój jest dla mnie najwyższą wartością, z którą nie może się równać żaden związek. Ale oczywiście autorka najwyraźniej chce kogoś poznać i być w związku . Jeśli to jest dla niej dobre to życzę jej z całego serca, żeby poznała właściwego człowieka na swojej drodze.

81

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Gary napisał/a:

Agnes76 napisał/a:

Mam przyjaciółkę singielkę. Gdyby chciała wyjść za mąż to bez problemu znalazłaby kandydata. Faktem jest, że nie trafiła na takiego który by jej odpowiadał, a obniżyć wymagań nie ma potrzeby. Ma duże grono znajomych, pracuje z ludźmi, ma znajomego do pary na występy typu wesele czy Sylwester, koleżankę do wojaży i kochającą rodzinę na rodzinne święta. Żyje jak lord, wolna, niezależna, z kasą i życzliwym towarzystwem. Żyć nie umierać.

I jak widzi twoją rodzinę to myśli "dobrze, że ja tak nie mam jak ona, nie muszę się tak męczyć, wolę swoje życie", czy raczej myśli "szkoda, że nie mam rodziny, męża, dziecka... i nigdy tego nie przejżyję".

Szczerze mówiąc nie wiem, bo nigdy jej tak wprost nie zapytałam jak ocenia moje życie.
Ona przyznaje, że nie spotkała odpowiedniej osoby, dla której chciałaby wchodzić w związek ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Wielu singli widząc dobre związki chciałoby w takich być, natomiast patrząc na te nieszczęśliwe wie, że tak nigdy nie chcieliby żyć.
Wszyscy chcemy sobie poprawić życie, a nie pogorszyć.

82 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-11 15:10:42)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Agnes76 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Nie mówię już, że przykro, ale zwyczajnie śmieszą mnie te niby powody, dla których ludzie(przynajmniej przez długi czas) sa sami.
Jeśli rzeczywiście ktoś zostaje dłużej w domu rodzinnym z "wygody"(która dla innych jest oszczędnością), to może mieć setki powodów ku temu. Dlaczego zaś nie można by singlem, wyprowadzić się wcześniej z domu, rozwijać się i cieszyć życiem? Jakby motywacja do wysiłku i samorozwoju istniała wyłacznie wtedy, kiedy chcemy sobie kogoś znaleźć?

Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że chłodna kalkulacja nie spotyka się z aprobatą..

A gdy w  domu na dwóch pokojach żyją rodzice z czwórką dzieci, to też wszyscy będą tak żyć przez długie lata po osiągnięciu dorosłości, bo oszczędnie albo wygodnie?
A gdy w domu jest alkoholizm to też warto w nim mieszkać bo wygodnie albo oszczędnie?
Przekonaj mnie, ze to nie jest odpowiednia motywacja do samorozwoju, aby sobie samodzielnie ułożyć życie smile

Pytanie za 100 punktów brzmi, czy do wyprowadzki w obu sytuacjach konieczne i niezbędne staje się posiadanie lub chęć posiadania partnera? Zatem, aby wyjść na swoje i zacząć samodzielne życie, zarabiając i inwestując w siebie, potrzebna jest tutaj druga osoba?

O ile w przypadku drugim to już samo pragnienie wyrawnia się z piekła, to w pierwszym nieraz grają rolę inne rzeczy. Jeśli kogoś od razu po skończeniu kariery zawodowej nie stać na mieszkanie, to musi pakować kasę w wynajem, aby tylko móc żyć osobno? Jeśli nawet poza dzieleniem lokum, jego żuycie wygląda normalnie(praca, ogarnianie tego domu, zajęcia itp.). Osobiście, to naprawdę się ludziom nie dziwię, że wolą czasami siedzieć w domu rodzinnym, tym bardziej, jak jest to duży dom, niż płacić obcym. Jeśli ktoś planuje i robi wszystko, żeby dorobić się własnych 4 kątów, odkładając kasę i spokojnie rozglądając się za przyzwoitym mieszkaniem, to nei widże niczego zdrożnego w mieszkaniu z rodzicami. Nie mam tu na myśli sytuacji, gdzie ktoś pasożytuje na swoich rodzicach, ale jest normlanym członkiem "gospodarstwa".



Moja kuzynka z mężem i 2 dzieci, mieszkają teraz w naprawdę okazałym domu, wcześniej przez lata mieli mieszkanie. Ale tuż po ślubie, przynajmniej rok, jeśli nie dłużej, mieszkali u jej teściów, gnieżdżąc się jeszcze z jego rodzeństwem i swoim pierwszym dzieckiem na metrażu coś koło 50-60 m kwadratowych. Jaki był sens, jeśli pracowali w tym samym mieście, wydawać kasę na wynajem, jeśli nawet ciężko było wtedy, w tym akurat mieście, o mieszkanie do wynajęcia? Do tego utrzymanie dziecka, kiedy oboje zarabiali jeszcze z 1/3 tego, co dzisiaj? Poza tym, opieka nad dzieckiem - z kim mieliby go zostawić, jeśli wyjechaliby do innego miasta?
Zatem kalkulacja zysków i kosztów vs "wygoda".
Przykład może nie do końca trafny, bo dotyczy JUŻ związanej pary, ale pokazuje jak należy być ostrożnym w ocenianiu tego, gdzie ktoś mieszka i jakimi kieruje się motywami..
Być może dałoby się inaczej to rozwiązać, lecz nie ma w takich wypadkach czystso "czarno-białych" sytuacji typu: "wychodzisz od razu na swoje - świetnie Ci się wiedzie!" vs " Siedzisz/siedzicie w domu  z rodzicami -  nic Wam nie wychodzi"

83

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Karina 36 napisał/a:

Jeszcze nikt nie napisał, że dla wielu ludzi bycie samemu to niesamowity komfort, wygoda, nikt Ci nie gdera za uszami co masz robić, a czego nie. A święty spokój jest dla mnie najwyższą wartością, z którą nie może się równać żaden związek..

Pogratulować wizji związku.

84

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
bagienni_k napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Nie mówię już, że przykro, ale zwyczajnie śmieszą mnie te niby powody, dla których ludzie(przynajmniej przez długi czas) sa sami.
Jeśli rzeczywiście ktoś zostaje dłużej w domu rodzinnym z "wygody"(która dla innych jest oszczędnością), to może mieć setki powodów ku temu. Dlaczego zaś nie można by singlem, wyprowadzić się wcześniej z domu, rozwijać się i cieszyć życiem? Jakby motywacja do wysiłku i samorozwoju istniała wyłacznie wtedy, kiedy chcemy sobie kogoś znaleźć?

Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że chłodna kalkulacja nie spotyka się z aprobatą..

A gdy w  domu na dwóch pokojach żyją rodzice z czwórką dzieci, to też wszyscy będą tak żyć przez długie lata po osiągnięciu dorosłości, bo oszczędnie albo wygodnie?
A gdy w domu jest alkoholizm to też warto w nim mieszkać bo wygodnie albo oszczędnie?
Przekonaj mnie, ze to nie jest odpowiednia motywacja do samorozwoju, aby sobie samodzielnie ułożyć życie smile

Pytanie za 100 punktów brzmi, czy do wyprowadzki w obu sytuacjach konieczne i niezbędne staje się posiadanie lub chęć posiadania partnera? Zatem, aby wyjść na swoje i zacząć samodzielne życie, zarabiając i inwestując w siebie, potrzebna jest tutaj druga osoba?

O ile w przypadku drugim to już samo pragnienie wyrawnia się z piekła, to w pierwszym nieraz grają rolę inne rzeczy. Jeśli kogoś od razu po skończeniu kariery zawodowej nie stać na mieszkanie, to musi pakować kasę w wynajem, aby tylko móc żyć osobno? Jeśli nawet poza dzieleniem lokum, jego żuycie wygląda normalnie(praca, ogarnianie tego domu, zajęcia itp.). Osobiście, to naprawdę się ludziom nie dziwię, że wolą czasami siedzieć w domu rodzinnym, tym bardziej, jak jest to duży dom, niż płacić obcym. Jeśli ktoś planuje i robi wszystko, żeby dorobić się własnych 4 kątów, odkładając kasę i spokojnie rozglądając się za przyzwoitym mieszkaniem, to nei widże niczego zdrożnego w mieszkaniu z rodzicami. Nie mam tu na myśli sytuacji, gdzie ktoś pasożytuje na swoich rodzicach, ale jest normlanym członkiem "gospodarstwa".

I to jest właśnie to, o czym pisałam. Teraz nie ma takiej presji żeby wychodzić z domu, bo zazwyczaj są warunki aby w nim pozostawać.
Nasi rodzice takiej opcji w przeważających przypadkach nie mieli. Domy były przepełnione, mieszkań na wynajem nie było, a samemu trudno było się utrzymać.
Dzisiaj jest możliwość wynajmu mieszkania samemu, bo część osób ma takie zarobki, że sobie na to pozwoli. Wtedy partner nie jest do wyjścia z domu potrzebny. Natomiast  osoby bez wykształcenia, pracujące za najniższą krajową,  nie dadzą 1000zł za odstępne + wszystkie koszty życia jako singiel. Takie osoby  mają dużą  motywację do wchodzenia w związki, tym bardziej gdy w domu warunki są bardzo trudne.

85

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Lucyfer666 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Największa strata czasu to kręcenie się w kółko moim zdaniem oczywiście .

To nie kręcenie się w kółku tylko zadomowienie w tyłku wink

Czyli inwestując w czas,nie tracąc go ,kalkulując co przynosi największy zysk,korzyści i najmniejsze straty opierdzieliłeś własny ogon i dotarłeś do celu
,oj Lucek Lucek to nie jest chyba ta akceptacja, albo jakiś inny jej rodzaj ,ale i tak robi się coraz cieplej to nieuchronne smile.
Dziewczęta już się szykują na wiosnę ,wszystko się budzi do życia na nowo

86 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2022-04-11 17:23:29)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Nie Paslawku.
Jeżeli od kobiety oczekuję zaspokojenia fizycznego, to korzystam z danych usług, a nie męczę się, żeby "uzyskać" to w ramach jakiś kosztów alternatywnych.
Czasu szkoda na takie zabawy. Jak Waść lubi, to niech lubi. smile

A że w okresie pandemii wróciłem do nałogu po 6 latach to cóż...

87 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-11 17:44:25)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Agnes76 Tylko czy dla takiego zarabiającego średnią krajową, niby bez wykształcenia, żyjącego w trudnych warunkach, związek jest naprawdę jedyną motywacją, żeby zmienić swoje życie? Czy oni nie potrafią się rozwinąć sami dla siebie, zamiast działać pod presją?
Co do wynajmu, to akurat wiele osób, NIEZALEŻNIE od swojego stanu majątkowego, zawodowego czy planów na przyszłość, mogą nie chciec po prostu płacić innym, wynajmująć, ale przez jakiś czas chociaż pomieszkać u rodziny, jeśli warunki na to pozwalają, aby zaoszczędzić i zarobić na swoje lokum. Dla wielu ludzi wynajem tro wyrzucanie kasy w błoto i ja to rozumiem. Tylko, że spora grupa ludzi uważa to za wygodnictwo nie biorąc pod uwagę czyjeś czystej kalkulacji i myślenia do przodu. Ile zajmuje taki okres, kiedy można się dorobić tyle, aby chociaż wziąć kredyt? Nawet te kilka lat to już za dużo dla niektórych, bo oczekuje się, że od razu z wejściem w dorosłość ma się tyle kasy, aby mieć swoje..
Kto chce wynajmowac niech wynajmuje, lecz nie wszyscy tak mają..Nie warto tych drugich od razu uważać za nieudaczników czy maminsynków...

88 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-11 18:31:48)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Lucyfer666 napisał/a:

Nie Paslawku.
Jeżeli od kobiety oczekuję zaspokojenia fizycznego, to korzystam z danych usług, a nie męczę się, żeby "uzyskać" to w ramach jakiś kosztów alternatywnych.
Czasu szkoda na takie zabawy. Jak Waść lubi, to niech lubi. smile

Lucek, co Ty za brednie pleciesz ! Mając te 1.86 cm nie musisz się męczyć, mówi i masz ! Tfu, stoisz i masz tongue Kremik by Ci tego lepiej nie wytłumaczył big_smile

89

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

moment moment znowu L666 ściemnia
jakie 1.86cm ma 1.88cm wzrostu a nie 1.86
spasł się tylko przez zimę i cała tajemnica smile
leniwiec

90

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Może zimą się kurczy tongue

91

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
bagienni_k napisał/a:

Agnes76 Tylko czy dla takiego zarabiającego średnią krajową, niby bez wykształcenia, żyjącego w trudnych warunkach, związek jest naprawdę jedyną motywacją, żeby zmienić swoje życie? Czy oni nie potrafią się rozwinąć sami dla siebie, zamiast działać pod presją?
Co do wynajmu, to akurat wiele osób, NIEZALEŻNIE od swojego stanu majątkowego, zawodowego czy planów na przyszłość, mogą nie chciec po prostu płacić innym, wynajmująć, ale przez jakiś czas chociaż pomieszkać u rodziny, jeśli warunki na to pozwalają, aby zaoszczędzić i zarobić na swoje lokum. Dla wielu ludzi wynajem tro wyrzucanie kasy w błoto i ja to rozumiem. Tylko, że spora grupa ludzi uważa to za wygodnictwo nie biorąc pod uwagę czyjeś czystej kalkulacji i myślenia do przodu. Ile zajmuje taki okres, kiedy można się dorobić tyle, aby chociaż wziąć kredyt? Nawet te kilka lat to już za dużo dla niektórych, bo oczekuje się, że od razu z wejściem w dorosłość ma się tyle kasy, aby mieć swoje..
Kto chce wynajmowac niech wynajmuje, lecz nie wszyscy tak mają..Nie warto tych drugich od razu uważać za nieudaczników czy maminsynków...

Ja o chlebie Ty o niebie.
Nie chce mi się wchodzić już w tą dyskusję, bo nie nawiązujesz do tego co napisałam, albo o co pytam, tylko snujesz swoje teorie.
Masz ochotę to je pisz, tylko nie nawiązuj do moich wypowiedzi, bo mają się do nich nijak.
A  z tymi nieudacznikami czy mamisynkami to już kompletnie odleciałeś. Może coś tam Cie gniecie, nie będę w to wchodzić, tylko proszę mi niczego nie imputować.

92

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Nie wiem, ale czasami ma wrażęnie, że niektórym ciężko dostrzec pewne powiązania. Pisze, że ci tzw. biedni, bez wykształcenia dążą do związku, żeby się wyrwać z domu, czyli w perspektywie może polepszyć swoją sytuację..To ja się pytam czy naprawdę potrzeba związku jest dla nich jedynym wyjściem, aby sobie życie ulepszyć?
To jest właśnie kluczowe pytanie. Reszta to ogólne przemyślenia.

Co do kwestii czy warto wynajmować czy nie albo różnego podejścia do tegoż zjawiska, to nie spodziewałbym się innej reakcji(tudzież jej braku)

Zatem można zadać jeszcze raz pytanie:

Czy aby wyjść na swoje i zacząć samodzielne życie, zarabiając i inwestując w siebie, potrzebna jest tutaj druga osoba?

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
bagienni_k napisał/a:

Nie wiem, ale czasami ma wrażęnie, że niektórym ciężko dostrzec pewne powiązania. Pisze, że ci tzw. biedni, bez wykształcenia dążą do związku, żeby się wyrwać z domu, czyli w perspektywie może polepszyć swoją sytuację..To ja się pytam czy naprawdę potrzeba związku jest dla nich jedynym wyjściem, aby sobie życie ulepszyć?
To jest właśnie kluczowe pytanie. Reszta to ogólne przemyślenia.

Co do kwestii czy warto wynajmować czy nie albo różnego podejścia do tegoż zjawiska, to nie spodziewałbym się innej reakcji(tudzież jej braku)

Zatem można zadać jeszcze raz pytanie:

Czy aby wyjść na swoje i zacząć samodzielne życie, zarabiając i inwestując w siebie, potrzebna jest tutaj druga osoba?

Chyba nie ale to zalezy juz od danej osoby. Ale napewno wzloty , upadki sukcesy i porazki zawdzieczasz tylko sobie.
Jak masz kompana to moze byc poprostu razniej ale wszystko dzielisz przez 2

W zdrowym zwiazku jeden nakreca drugiego, wspiera motywuje i w ten sposob jest latwiej przenosic gory niz w pojedynke.
W dupnietym zwiazku wszystko sie szarpie szczypie i tak nie koniecznie jest latwiej.

Do pewnego stopnia samodzielnie dazac do celow moza piekie wystrzelic jak raca swietlna.

94 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-11 21:41:36)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Otóż to: panuje przekonanie, żę do nakręcania, motywacji i wspierania a w konsekwencji "przenoszenia gór" potrzebny jest ktoś inny(albo znacznie to ułatwia). Powiedziałbym, że z tym bywa BARDZO różnie..

95

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Jest różnica pomiędzy osobą, która była w dłuższym związku, albo związkach i teraz świadomie wybiera bycie singlem, bo to lepsza droga dla niego, a pomiędzy kimś kto nigdy nie liznął dłuższej relacji, jest "starym kawalerem" czy "starą panną" z przymusu i teraz rozprawia o "wyborze", którego dokonał, a tak naprawdę wyboru dokonał rynek matrymonialny. W ogóle słowo singiel zręcznie maskuje kiedyś używany zwrot stary kawaler. Coś jak MILF, albo kuguar, a rycząca czterdziestka:) Mieszkanie z rodzicami dla wygody pominę, bo tu raczej powinniśmy zapytać rodziców, czy są zachwyceni tym, że w domu mają duże dziecko.

96

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
BEKAśmiechu napisał/a:

Jest różnica pomiędzy osobą, która była w dłuższym związku, albo związkach i teraz świadomie wybiera bycie singlem, bo to lepsza droga dla niego, a pomiędzy kimś kto nigdy nie liznął dłuższej relacji, jest "starym kawalerem" czy "starą panną" z przymusu i teraz rozprawia o "wyborze", którego dokonał, a tak naprawdę wyboru dokonał rynek matrymonialny. W ogóle słowo singiel zręcznie maskuje kiedyś używany zwrot stary kawaler. Coś jak MILF, albo kuguar, a rycząca czterdziestka:) Mieszkanie z rodzicami dla wygody pominę, bo tu raczej powinniśmy zapytać rodziców, czy są zachwyceni tym, że w domu mają duże dziecko.

Ale zdajesz sobie sprawę, że w etosie świata skupionego na indywidualizmie, pigułka siły wyższej, która prowadzi nieraz koleje człowieka jest dla wielu nie do przełknięcia?

97 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-12 10:57:19)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
BEKAśmiechu napisał/a:

Jest różnica pomiędzy osobą, która była w dłuższym związku, albo związkach i teraz świadomie wybiera bycie singlem, bo to lepsza droga dla niego, a pomiędzy kimś kto nigdy nie liznął dłuższej relacji, jest "starym kawalerem" czy "starą panną" z przymusu i teraz rozprawia o "wyborze", którego dokonał, a tak naprawdę wyboru dokonał rynek matrymonialny.(...)

Czemu tak trudno zrozumieć, że ktoś mógł dokonać wyboru nie wchodzenia na rynek matrymonialny? I w związku z tym żaden rynek matrymonialny nie dokonał za niego wyboru, bo z punktu widzenia tej osoby rynek matrymonialny był zupełnie obojętny.  Z jakiego powodu tak trudno zrozumieć niektórym osobom, że są osoby, które unikają zobowiązań a jednocześnie są zainteresowane innymi, luźniejszymi formami interakcji?

I dlaczego, bycie choć raz w życiu w relacji ujmowanej jako związek ma świadczyć o wartości człowieka na rynku matrymonialnym?
Przypomina mi się powiedzenie "choćby pił, choćby bił, byle był". Nie, dziękuję.

Czy to znaczy że jeżeli nigdy z nikim nie dzieliłam w pełni wspólnego mieszkania, finansów oraz innych zobowiązań,to znaczy że moja relacja nie była związkiem i zostałam tak naprawdę wyparta z rynku matrymonialnego?

Btw. a jaki związek, to związek? Kto ustalił definicję i dlaczego ona jest wiążąca?

98

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
KoralinaJones napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Jest różnica pomiędzy osobą, która była w dłuższym związku, albo związkach i teraz świadomie wybiera bycie singlem, bo to lepsza droga dla niego, a pomiędzy kimś kto nigdy nie liznął dłuższej relacji, jest "starym kawalerem" czy "starą panną" z przymusu i teraz rozprawia o "wyborze", którego dokonał, a tak naprawdę wyboru dokonał rynek matrymonialny.(...)

Czemu tak trudno zrozumieć, że ktoś mógł dokonać wyboru nie wchodzenia na rynek matrymonialny? I w związku z tym żaden rynek matrymonialny nie dokonał za niego wyboru, bo z punktu widzenia tej osoby rynek matrymonialny był zupełnie obojętny.  Z jakiego powodu tak trudno zrozumieć niektórym osobom, że są osoby, które unikają zobowiązań a jednocześnie są zainteresowane innymi, luźniejszymi formami interakcji?

Bo tak to stworzyła natura?
Bo człowiek ma wrodzoną potrzebę relacji z innymi?
Bo zaraz po urodzeniu jest zdany na innych ludzi?
Bo rodzimy się już w relacji i ta relacja nas buduje?

Moim zdaniem jest coś nie teges z osobami, które w wieku powiedzmy ok. 30 lat nigdy wcześniej nie zdołały zbudować bliskiej relacji z drugim człowiekiem. Coś pod tym siedzi i za każdym razem to indywidualne kwestie, ale nie zmienia to faktu istnienia problemu.
Rzekłam.

99

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Jest różnica pomiędzy osobą, która była w dłuższym związku, albo związkach i teraz świadomie wybiera bycie singlem, bo to lepsza droga dla niego, a pomiędzy kimś kto nigdy nie liznął dłuższej relacji, jest "starym kawalerem" czy "starą panną" z przymusu i teraz rozprawia o "wyborze", którego dokonał, a tak naprawdę wyboru dokonał rynek matrymonialny.(...)

Czemu tak trudno zrozumieć, że ktoś mógł dokonać wyboru nie wchodzenia na rynek matrymonialny? I w związku z tym żaden rynek matrymonialny nie dokonał za niego wyboru, bo z punktu widzenia tej osoby rynek matrymonialny był zupełnie obojętny.  Z jakiego powodu tak trudno zrozumieć niektórym osobom, że są osoby, które unikają zobowiązań a jednocześnie są zainteresowane innymi, luźniejszymi formami interakcji?

Bo tak to stworzyła natura?
Bo człowiek ma wrodzoną potrzebę relacji z innymi?
Bo zaraz po urodzeniu jest zdany na innych ludzi?
Bo rodzimy się już w relacji i ta relacja nas buduje?

Moim zdaniem jest coś nie teges z osobami, które w wieku powiedzmy ok. 30 lat nigdy wcześniej nie zdołały zbudować bliskiej relacji z drugim człowiekiem. Coś pod tym siedzi i za każdym razem to indywidualne kwestie, ale nie zmienia to faktu istnienia problemu.
Rzekłam.

Mnóstwo cech wyglądu wyklucza ludzi z rynku chociażby. U mężczyzn cechy fizjonomii pewnego organu też bywają wykluczające wink I tak można mnożyć przyczyny.
Tak więc trudno powiedzieć jak się rozkłada ten podział ludzi samotnych, w sensie na tych co chcieli, ale nikt ich nie chciał i tych drugich, co nie chcieli, bo w sumie nie potrzebują.

100 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-12 11:44:58)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Jest różnica pomiędzy osobą, która była w dłuższym związku, albo związkach i teraz świadomie wybiera bycie singlem, bo to lepsza droga dla niego, a pomiędzy kimś kto nigdy nie liznął dłuższej relacji, jest "starym kawalerem" czy "starą panną" z przymusu i teraz rozprawia o "wyborze", którego dokonał, a tak naprawdę wyboru dokonał rynek matrymonialny.(...)

Czemu tak trudno zrozumieć, że ktoś mógł dokonać wyboru nie wchodzenia na rynek matrymonialny? I w związku z tym żaden rynek matrymonialny nie dokonał za niego wyboru, bo z punktu widzenia tej osoby rynek matrymonialny był zupełnie obojętny.  Z jakiego powodu tak trudno zrozumieć niektórym osobom, że są osoby, które unikają zobowiązań a jednocześnie są zainteresowane innymi, luźniejszymi formami interakcji?

Bo tak to stworzyła natura?
Bo człowiek ma wrodzoną potrzebę relacji z innymi?
Bo zaraz po urodzeniu jest zdany na innych ludzi?
Bo rodzimy się już w relacji i ta relacja nas buduje?

Doprawdy każdy czuje na jedno kopyto?
Każdy ma dokładnie te same potrzeby?
Serio ludzie się nie różnią między sobą, lecz zostali jednakowo zaprogramowani przez naturę?
Serio każdy ma dokładnie taką samą potrzebę bliskości?
Serio jedyną jedynie słuszną potrzebą relacji z innymi ludźmi jest związek?
Serio natura wykreowała związek???


Był taki film. Equilibrium. Świat, w którym wszyscy czuli tak samo. A dokładnie nie czuli nic. Byli zaprogramowani przez porcję odpowiedniego leku, który zrównywał do jednego poziomu emocji i pragnień.

101

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Zacznijmy od tego, że według natury ludzie stadnie byliby poligamiczni i pod względem doboru hierarchiczni.
Dopiero przymus zjawiska kultury pozwolił na zwiększenie konkurencyjności stada przez m. in. monogamię

102

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
KoralinaJones napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czemu tak trudno zrozumieć, że ktoś mógł dokonać wyboru nie wchodzenia na rynek matrymonialny? I w związku z tym żaden rynek matrymonialny nie dokonał za niego wyboru, bo z punktu widzenia tej osoby rynek matrymonialny był zupełnie obojętny.  Z jakiego powodu tak trudno zrozumieć niektórym osobom, że są osoby, które unikają zobowiązań a jednocześnie są zainteresowane innymi, luźniejszymi formami interakcji?

Bo tak to stworzyła natura?
Bo człowiek ma wrodzoną potrzebę relacji z innymi?
Bo zaraz po urodzeniu jest zdany na innych ludzi?
Bo rodzimy się już w relacji i ta relacja nas buduje?

Doprawdy każdy czuje na jedno kopyto?
Każdy ma dokładnie te same potrzeby?
Serio ludzie się nie różnią między sobą, lecz zostali jednakowo zaprogramowani przez naturę?
Serio każdy ma dokładnie taką samą potrzebę bliskości?
Serio jedyną jedynie słuszną potrzebą relacji z innymi ludźmi jest związek?
Serio natura wykreowała związek???


Był taki film. Equilibrium. Świat, w którym wszyscy czuli tak samo. A dokładnie nie czuli nic. Byli zaprogramowani przez porcję odpowiedniego leku, który zrównywał do jednego poziomu emocji i pragnień.

Dopowiadasz sobie, co Ci pasuje :-D
Potrzeba bliskości, tworzenia relacji z drugim człowiekiem jest naturalną potrzebą. Ludzie z natury dążą do parowania się. Wcale nie musi być to trwała relacja w sensie dziesięciolecia i częściej mówi się, ze bardziej naturalna dla człowieka jest monogamia seryjna ;-)

Ale jak po drodze coś pójdzie nie tak, to później dążenie zastępuje unikanie. A to już jest wbrew naturze.

103

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

"Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?"

Sądzę, że coś bardzo istotnego im niestety w życiu nie wyszło, natomiast staram się tego nie oceniać, bo przyczyny mogą być różne, nie na wszystko w życiu mamy wpływ.
Traumy z dzieciństwa, złe wzorce z rodzinnego domu (strach przed powieleniem takowych), choroby psychiczne i inne utrudniające nawiązywanie relacji, niskie poczucie wartości i kompleksy ( w tym z powodu wyglądu), przeżycie odrzucenia i lęk przed kolejnym, czasem zwykły pech, nawarstwienie się problemów i konieczność skupienia się na innych sferach życia, a czasem jak widać egoizm i brak empatii (bo inny człowiek przeszkadza i burczy).
Mam wielu singli w otoczeniu, jedna jest z tym pogodzona, nie szuka. Realizuje się w opiece nad siostrzeńcami, ma wielką, zgraną rodzinę. Drugi zapada się w depresji. Różnie bywa.

104 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-12 12:17:47)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
MagdaLena1111 napisał/a:

Dopowiadasz sobie, co Ci pasuje :-D
Potrzeba bliskości, tworzenia relacji z drugim człowiekiem jest naturalną potrzebą. Ludzie z natury dążą do parowania się. Wcale nie musi być to trwała relacja w sensie dziesięciolecia i częściej mówi się, ze bardziej naturalna dla człowieka jest monogamia seryjna ;-)

Ale jak po drodze coś pójdzie nie tak, to później dążenie zastępuje unikanie. A to już jest wbrew naturze.

Wprost przeciwnie, niczego sobie nie dopowiadam. Nie wsadzam ludzi w jeden schemat uzasadnionym definicją bliżej niezdefiniowanej natury człowieka. Czym w takim razie jest ta natura człowieka? A może jednak jest złożona i nie daje się wpasować w jeden przyjęty model zachowania?

Temat dotyczy właśnie relacji trwałych, dłuższych i stabilnych a nie jakiś w ogóle.

To może właśnie twierdzenie, że potrzeba relacji (jakiej? w jakim kształcie? przez kogo zdefiniowanej?) jest naturalną potrzebą jest dopowiadaniem innym czego pragną.


Bo jak na razie większość przyjmuje prymat właściwego zachowania się człowieka (zdrowego) jako zachowania dążącego do związku nad zachowaniem którego celem nie jest kreowanie zobowiązań z innym człowiekiem, prymat uzasadniony hasłem "natury" człowieka.

Nikt nie pomyśli, że natura człowieka może być po prostu niejednorodna, złożona.


Lucyfer666 napisał/a:

Dopiero przymus zjawiska kultury pozwolił na zwiększenie konkurencyjności stada przez m. in. monogamię


Właśnie.

105

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
KoralinaJones napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Dopowiadasz sobie, co Ci pasuje :-D
Potrzeba bliskości, tworzenia relacji z drugim człowiekiem jest naturalną potrzebą. Ludzie z natury dążą do parowania się. Wcale nie musi być to trwała relacja w sensie dziesięciolecia i częściej mówi się, ze bardziej naturalna dla człowieka jest monogamia seryjna ;-)

Ale jak po drodze coś pójdzie nie tak, to później dążenie zastępuje unikanie. A to już jest wbrew naturze.

Wprost przeciwnie, niczego sobie nie dopowiadam. Nie wsadzam ludzi w jeden schemat uzasadnionym definicją bliżej niezdefiniowanej natury człowieka. Czym w takim razie jest ta natura człowieka? A może jednak jest złożona i nie daje się wpasować w jeden przyjęty model zachowania?

Temat dotyczy właśnie relacji trwałych, dłuższych i stabilnych a nie jakiś w ogóle.

To może właśnie twierdzenie, że potrzeba relacji (jakiej? w jakim kształcie? przez kogo zdefiniowanej?) jest naturalną potrzebą jest dopowiadaniem innym czego pragną.


Bo jak na razie większość przyjmuje prymat właściwego zachowania się człowieka (zdrowego) jako zachowania dążącego do związku nad zachowaniem którego celem nie jest kreowanie zobowiązań z innym człowiekiem, prymat uzasadniony hasłem "natury" człowieka.

Nikt nie pomyśli, że natura człowieka może być po prostu niejednorodna, złożona.



Natura człowieka jest złożona. Nikt temu nie przeczy. Ale z powodu, które podałam powyżej, a powtarzać się nie zamierzam, twierdzę, że częścią (nie całością :-D) natury człowieka jest dążenie do budowania relacji z drugim człowiekiem, potrzeba więzi i przynależności.
Rodzimy się w relacji, nie mamy innego wyjścia i te relacje nas budują.

Lęki przed związkiem to już konsekwencja „trudności” po drodze ku dorosłości. Wtedy naturalne dążenia zmieniają się w unikanie.

Tak uważam i nawet gadanie, że źle uważam tego nie zmieni. Sorry.

106

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Człowiek ma te same mechanizmy, jak każde inne zwierzę.
Jak zachowują się zwierzęta domowe krzywdzone przez człowieka... Dlaczego człowiek pod tymi samymi czynnikami miałby się zachowywać inaczej?

107 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-12 12:31:07)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Dopowiadasz sobie, co Ci pasuje :-D
Potrzeba bliskości, tworzenia relacji z drugim człowiekiem jest naturalną potrzebą. Ludzie z natury dążą do parowania się. Wcale nie musi być to trwała relacja w sensie dziesięciolecia i częściej mówi się, ze bardziej naturalna dla człowieka jest monogamia seryjna ;-)

Ale jak po drodze coś pójdzie nie tak, to później dążenie zastępuje unikanie. A to już jest wbrew naturze.

Wprost przeciwnie, niczego sobie nie dopowiadam. Nie wsadzam ludzi w jeden schemat uzasadnionym definicją bliżej niezdefiniowanej natury człowieka. Czym w takim razie jest ta natura człowieka? A może jednak jest złożona i nie daje się wpasować w jeden przyjęty model zachowania?

Temat dotyczy właśnie relacji trwałych, dłuższych i stabilnych a nie jakiś w ogóle.

To może właśnie twierdzenie, że potrzeba relacji (jakiej? w jakim kształcie? przez kogo zdefiniowanej?) jest naturalną potrzebą jest dopowiadaniem innym czego pragną.


Bo jak na razie większość przyjmuje prymat właściwego zachowania się człowieka (zdrowego) jako zachowania dążącego do związku nad zachowaniem którego celem nie jest kreowanie zobowiązań z innym człowiekiem, prymat uzasadniony hasłem "natury" człowieka.

Nikt nie pomyśli, że natura człowieka może być po prostu niejednorodna, złożona.



Natura człowieka jest złożona. Nikt temu nie przeczy. Ale z powodu, które podałam powyżej, a powtarzać się nie zamierzam, twierdzę, że częścią (nie całością :-D) natury człowieka jest dążenie do budowania relacji z drugim człowiekiem, potrzeba więzi i przynależności.
Rodzimy się w relacji, nie mamy innego wyjścia i te relacje nas budują.

Lęki przed związkiem to już konsekwencja „trudności” po drodze ku dorosłości. Wtedy naturalne dążenia zmieniają się w unikanie.

Tak uważam i nawet gadanie, że źle uważam tego nie zmieni. Sorry.

Nie ma znaczenie co uważasz, bo to nie przekłada się na normalność innego odczuwania przez człowieka niż większość odczuwana przez pozostałych ludzi ,właśnie z uwagi na złożoność natury człowieka, jej niejednorodność i zróżnicowanie. Przyjmujesz założenie, że normą jest to co jest bardziej powszechne, częstsze, a to jest założenie błędne.

Zakładasz cały czas istnienie określonych emocji (tu lęk). Z góry i autorytatywnie. Po prostu nie przyjmujesz do wiadomości , nawet czysto teoretycznie, innych zachowań niż własne, odmiennych motywacji, celów, pragnień.
To zwykła generalizacja, że każdy z natury pragnie tego samego.

108

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Ufff….ulżyło mi, ze mogę pisać szczerze, co uważam ;-)

A wg mnie naturalne jest dążenie człowieka do tworzenia bliskich relacji i więzi z drugim człowiekiem. Dlatego większość właśnie to robi :-D
Ale zawsze chętnie czytam wszelkie racjonalizacje związkofobów ;-)

109 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-12 12:37:18)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Nikt nie twierdzi, że dążenie człowieka do tworzenia bliskich relacji i więzi z drugim człowiek nie jest naturalne.
Ta dyskusja dotyczy zupełnie innego twierdzenia.

Ta dyskusja dotyczy tego aby pozwolić innym żyć według własnych oczekiwań, bez szufladkowania ich jako "związkofobów". Być może w tej grupie są ludzie, którzy istotnie boję się wchodzenia w relację z drugim człowiekiem,a może są i tacy którzy nie wybierają życia w parze, nie dlatego że unikają, nie dlatego, że nie mają takiej szansy, a po prostu jest to zgodne z ich naturą, z tym jak czują.

Poza tym, cały czas mówimy o czymś bliżej niezdefiniowany, bo jak rozumiemy "związek" na potrzeby tej dyskusji - dalej nie wiadomo.

110

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Chyba się pogubiłaś. Przeczytaj temat wątku :-D

111 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-12 12:42:21)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Nie, nie pogubiłam się.

Wiecznego singla należy zdefiniować przez definicję związku. O jakiej definicji związku mówimy. Wtedy możemy mówić o singlu, starej pannie (to chyba dawnej była "nie mężatka")  czy kimkolwiek innym.

Czy jak sobie na studiach pomieszkam miesiąc w wynajmowanym mieszkaniu z chłopakiem, kupimy razem na spółkę papier toaletowy i płyn do mycia naczyń i będziemy uprawiać seks, to znaczy że jestem "ta lepsza" bo byłam w związku? big_smile

112

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Autorka zapytuje, jak postrzegamy wiecznych singli i każdy odpowiada, jak sądzi.
To, że Ci się moja odpowiedź nie spodobała, to już insza inszość.
Nie przejmuj się, to, że wg mnie ktoś, kto nie potrafi zbudować bliskiej relacji z drugim człowiekiem, oznacza, że ma on ma ukryty problem, niewiele znaczy. To więcej mówi o mnie niż o takiej osobie.

113

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Kto to jest "wieczny singiel"?

114

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
KoralinaJones napisał/a:

Kto to jest "wieczny singiel"?

Ja, Kremik, Rumuński, itp. tongue

115

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
KoralinaJones napisał/a:

Kto to jest "wieczny singiel"?

Trzymam się definicji autorki z pierwszego postu. Ostatecznie to jej wątek, tylko wiek przesunęłam bliżej 30tki, bo 24 to jakoś wg mnie za mało

Chodzi mi o to, gdy macie np. znajomego/znajomą, który od lat nie może na dłużej nikogo znaleźć- co w głębi duszy myślicie o takich osobach?

116 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-12 12:53:18)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
jakis_czlowiek napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Kto to jest "wieczny singiel"?

Ja, Kremik, Rumuński, itp. tongue

Czyli osoba, która nigdy nie miała jakiejkolwiek intymnej relacji, czy która nie miała w ogóle jakiejkolwiek interakcji z płcią przeciwną, czy może taka która miała masę przelotnych relacji, seks, a nigdy nie związała się z nikim ( i jak nie związała _ emocjonalnie? w innych sposób? )

117

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Kto to jest "wieczny singiel"?

Trzymam się definicji autorki z pierwszego postu. Ostatecznie to jej wątek, tylko wiek przesunęłam bliżej 30tki, bo 24 to jakoś wg mnie za mało

Chodzi mi o to, gdy macie np. znajomego/znajomą, który od lat nie może na dłużej nikogo znaleźć- co w głębi duszy myślicie o takich osobach?

Problem w tym, ze w dalszym ciągu kręcimy się wokół niedookreślonych zjawisk. W tym przypadku kolejne - na dłużej? No, naprawdę, nie żebym się czepiała, ale co to znaczy na dłużej?

118

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Kto to jest "wieczny singiel"?

Trzymam się definicji autorki z pierwszego postu. Ostatecznie to jej wątek, tylko wiek przesunęłam bliżej 30tki, bo 24 to jakoś wg mnie za mało

Chodzi mi o to, gdy macie np. znajomego/znajomą, który od lat nie może na dłużej nikogo znaleźć- co w głębi duszy myślicie o takich osobach?

Osobiście uważam, że i 24 jest dobrym wiekiem.
Mowa o perwnych procesach poznawczych związanych z dojrzewaniem. Osoba wieku 24 lat jest dojrzała i dorosła, a w wymienionym przypadku dalej tkwi na poziomie nastoletnim.

119 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-04-12 13:09:49)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Lucyfer666 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Kto to jest "wieczny singiel"?

Trzymam się definicji autorki z pierwszego postu. Ostatecznie to jej wątek, tylko wiek przesunęłam bliżej 30tki, bo 24 to jakoś wg mnie za mało

Chodzi mi o to, gdy macie np. znajomego/znajomą, który od lat nie może na dłużej nikogo znaleźć- co w głębi duszy myślicie o takich osobach?

Osobiście uważam, że i 24 jest dobrym wiekiem.
Mowa o perwnych procesach poznawczych związanych z dojrzewaniem. Osoba wieku 24 lat jest dojrzała i dorosła, a w wymienionym przypadku dalej tkwi na poziomie nastoletnim.

Kora przedczołowa rozwija się do 25-30 r.ż.

Ale to nie o dojrzałość chodzi, ale często jest tak, że ludzie mają inaczej rozłożone priorytety, a 24 lat to wiek, w którym najczęściej kończymy studia i myślimy dopiero wtedy o związkach.

W realu to różnie bywa.
Moja przyjaciółka w tym wieku poznała swojego męża, z którym dzisiaj mają 2 dzieci, a to był jej pierwszy poważny facet. Wcześniej wszystkim czegoś brakowało :-D A ja w tym samym czasie kończyłam swój pierwszy związek. 7-letni.

120

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Monogamia dawniej:   "całe życie jestem z jedną kobietą"
Monogamia dzisiaj:     "w danej chwili jestem z jedną kobietą".


KoralinaJones napisał/a:

Nikt nie twierdzi, że dążenie człowieka do tworzenia bliskich relacji i więzi z drugim człowiek nie jest naturalne.

Taaaaaaaaaak... człowiek jest w relacjach z innymi ludźmi. Nie wyobrażam sobie być szczęsliwym nie będąc w relacjach z innymi ludźmi.



Ta dyskusja dotyczy tego aby pozwolić innym żyć według własnych oczekiwań, bez szufladkowania ich jako "związkofobów". Być może w tej grupie są ludzie, którzy istotnie boję się wchodzenia w relację z drugim człowiekiem,a może są i tacy którzy nie wybierają życia w parze, nie dlatego że unikają, nie dlatego, że nie mają takiej szansy, a po prostu jest to zgodne z ich naturą, z tym jak czują.

Każdy może żyć jak chce. Można być w luźnym związku, można mieszkać osobno, można się przyjaźnić, można żyć razem i nie mieć dzieci, możne nie uprawiać seksu, nie chcieć seksu. Jak ktoś taki jest szczęśliwy, to gratuluję tej osobie, że osiągnęła szczęście.



Aleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...

... niech mi nie mówi w wieku 24 lat, że ona jest sama, bo jest to wygodniejsze, i ona nie chce związku, a po paru latach w wieku 35+ robi smutne oczy, że "paczka przyjaciół" się rozpadła, bo wszyscy mają rodziny, a ona biedna sama się ostała i już nie ma z kim wdeptywać ścieżek w Tatrach...

... niech nie zrzędzi w wieku40+, że nie może mieć dziecka i tak zazdrości innym, bo jak miała 15 lat mniej, to liczyły się dla niej dyplomy i awanse, co stawiała jako przykład szczęścia, pogardzając kobietami, które postanowiły skupić się na dzieciach...

... i również niech nie zrzędzi dziewica w wieku 30+ lat, że ona nikogo nie ma, w sytuacji, kiedy w wieku 20 lat oburzała się na tych co uprawiali seks, wtedy mówiła koleżankom, że są niemoralne, rozwiązłe i "nie szanują się", a ona czeka na tego jedynego księcia na białym koniu



"Single z wyboru", mówią "zmarnowałam swoje młode lata na dyplomy i awanse".

Ludzie w zepsutych związkach mówią "tamte lata były super, szkoda że się nie wrócą".

To duża różnica... tęsknić do szczęścia, które było kiedyś a nie jest teraz... a tęsknić do szczęścia, któremu się nie dało szansy zaistnieć...

121

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Popełniasz Gary jeden błąd myślowy i to ogromny.

Gary napisał/a:

"Single z wyboru", mówią "zmarnowałam swoje młode lata na dyplomy i awanse".

Ludzie w zepsutych związkach mówią "tamte lata były super, szkoda że się nie wrócą".

To duża różnica... tęsknić do szczęścia, które było kiedyś a nie jest teraz... a tęsknić do szczęścia, któremu się nie dało szansy zaistnieć...

Łączysz związek z definicją szczęścia. A to jest po prostu nielogiczne, bowiem każdy indywidualnie definiuje swoje szczęście.

122 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-12 17:26:53)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Gary napisał/a:

Każdy może żyć jak chce. Można być w luźnym związku, można mieszkać osobno, można się przyjaźnić, można żyć razem i nie mieć dzieci, możne nie uprawiać seksu, nie chcieć seksu. Jak ktoś taki jest szczęśliwy, to gratuluję tej osobie, że osiągnęła szczęście.



Aleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...

... niech mi nie mówi w wieku 24 lat, że ona jest sama, bo jest to wygodniejsze, i ona nie chce związku, (...)

Sorry Gary, ale chyba kpisz. Nie masz bladego pojęcia jak - dla mnie - było wygodne nie bycie w związku w wieku 24 lat. Jak było wygodne imprezowanie w grupie, brak zobowiązań, nie mówiąc juz o tym aby wychodzić w tym wieku za mąż i dać się ubrać w rodzinę.


Gary napisał/a:

"Single z wyboru", mówią "zmarnowałam swoje młode lata na dyplomy i awanse".

Ludzie w zepsutych związkach mówią "tamte lata były super, szkoda że się nie wrócą".

(...)

I znowu to wsadzanie do jednego wora.

Są i tacy którzy mówią zmarnowałam młode lata na męża, dziecko i pieluchy, nie mam dyplomu, pracy i nie ma co marzyć o awansie.

Jeśli każdy może żyć jak chce, to nie ma tu żadnego "ale".

123

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Lucyfer666 napisał/a:

Popełniasz Gary jeden błąd myślowy i to ogromny.

Gary napisał/a:

"Single z wyboru", mówią "zmarnowałam swoje młode lata na dyplomy i awanse".

Ludzie w zepsutych związkach mówią "tamte lata były super, szkoda że się nie wrócą".

To duża różnica... tęsknić do szczęścia, które było kiedyś a nie jest teraz... a tęsknić do szczęścia, któremu się nie dało szansy zaistnieć...

Łączysz związek z definicją szczęścia. A to jest po prostu nielogiczne, bowiem każdy indywidualnie definiuje swoje szczęście.

Myślę że kontekst jest istotny- temat jest o singlach ,osobach które nie są w związkach
jedne są szczęśliwe inne nie są ,z  powodu albo bez powodu

124

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Gary sprowadził sens relacji międzyludzkich do poziomu szczęścia.

Uważam to za wniosek błędny i nielogiczny.

125 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-12 17:38:49)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Lucyfer666 napisał/a:

Gary sprowadził sens relacji międzyludzkich do poziomu szczęścia.

Uważam to za wniosek błędny i nielogiczny.

Cóż, bo docelowo do tego zmierzają, a że nie zawsze cel zostaje osiągnięty, to już inna sprawa. Nikt nie wchodzi w związek celem bycia w tym związku nieszczęśliwym wink Chociaż bywają związki z konieczności, rozsądku lub wymuszone innymi okolicznościami niż stricte poszukiwanie w nich spełnienia z drugim człowiekiem.

Ale jak można wnioskować z dotychczasowej dyskusji lepszy byle związek niż bycie nienaturalnym singlem tongue

126

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Dlatego to nielogiczne, bowiem dalej mowa o indywidualnej potrzebie.
Ilu znasz ludzi, którzy potrafią realnie zdefiniować swoje poczucie szczęścia?

127

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
Lucyfer666 napisał/a:

Gary sprowadził sens relacji międzyludzkich do poziomu szczęścia.

Uważam to za wniosek błędny i nielogiczny.

Bo to może być jeden z elementów jak kto chce Gary widocznie chce smile
pojęcie szczęścia nie musi podlegać logice smile,nie ma obowiązku być racjonalne i obiektywne dotyczy stanów emocjonalnych,uczuciowych ,duchowych
akurat to pojęcie jest jednym z bardziej względnych
znowu dla jednych spełnione muszą być warunki do szczęścia a dla innych warunki są zbędne do szczęścia jakkolwiek je się pojmuje
a same definicje szczęścia jak widzę słyszę, są już i tak mało oryginalne
powtarzamy się nawet w indywidualnym określaniu tego zjawiska
nic nowego pod słońcem .

128 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-12 17:55:23)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
paslawek napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Gary sprowadził sens relacji międzyludzkich do poziomu szczęścia.

Uważam to za wniosek błędny i nielogiczny.

Bo to może być jeden z elementów jak kto chce Gary widocznie chce smile
pojęcie szczęścia nie musi podlegać logice smile,nie ma obowiązku być racjonalne i obiektywne dotyczy stanów emocjonalnych,uczuciowych ,duchowych
akurat to pojęcie jest jednym z bardziej względnych
znowu dla jednych spełnione muszą być warunki do szczęścia a dla innych warunki są zbędne do szczęścia jakkolwiek je się pojmuje
a same definicje szczęścia jak widzę słyszę, są już i tak mało oryginalne
powtarzamy się nawet w indywidualnym określaniu tego zjawiska
nic nowego pod słońcem .

Otóż to. To teraz pytanie - skoro każdy ma/może mieć a nawet powinien swoją definicję szczęścia - która z tych definicji mieści się w naturze ludzkiej a która stanowi o jej wypaczeniu? tongue

129 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-04-12 18:05:07)

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
KoralinaJones napisał/a:
paslawek napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Gary sprowadził sens relacji międzyludzkich do poziomu szczęścia.

Uważam to za wniosek błędny i nielogiczny.

Bo to może być jeden z elementów jak kto chce Gary widocznie chce smile
pojęcie szczęścia nie musi podlegać logice smile,nie ma obowiązku być racjonalne i obiektywne dotyczy stanów emocjonalnych,uczuciowych ,duchowych
akurat to pojęcie jest jednym z bardziej względnych
znowu dla jednych spełnione muszą być warunki do szczęścia a dla innych warunki są zbędne do szczęścia jakkolwiek je się pojmuje
a same definicje szczęścia jak widzę słyszę, są już i tak mało oryginalne
powtarzamy się nawet w indywidualnym określaniu tego zjawiska
nic nowego pod słońcem .

Otóż to. To teraz pytanie - skoro każdy ma/może mieć a nawet powinien swoją definicję szczęścia - która z tych definicji mieści się w naturze ludzkiej a która stanowi o jej wypaczeniu? tongue

Mnie nie pytaj bo ja to mam zespół matołka zdiagnozowany przez moją żonę więc nic nie zakłóca mojego szczęścia smile
a poważnie to pewnie każda definicja będzie się mieścić
skutki i konsekwencje będą istotne wyznawanej definicji,filozofii lub jej nie przestrzeganie czy stylu życia - zdrowie,cierpienie może być takim wyznacznikiem ale niekoniecznie okazuje się .
Jedyna prawda to tak jak się czuje w danej chwili reszta to interpretacje,oceny kwalifikowanie i różnicowanie

130

Odp: Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?
KoralinaJones napisał/a:
Gary napisał/a:

Każdy może żyć jak chce. Można być w luźnym związku, można mieszkać osobno, można się przyjaźnić, można żyć razem i nie mieć dzieci, możne nie uprawiać seksu, nie chcieć seksu. Jak ktoś taki jest szczęśliwy, to gratuluję tej osobie, że osiągnęła szczęście.



Aleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...

... niech mi nie mówi w wieku 24 lat, że ona jest sama, bo jest to wygodniejsze, i ona nie chce związku, (...)

Sorry Gary, ale chyba kpisz. Nie masz bladego pojęcia jak - dla mnie - było wygodne nie bycie w związku w wieku 24 lat. Jak było wygodne imprezowanie w grupie, brak zobowiązań, nie mówiąc juz o tym aby wychodzić w tym wieku za mąż i dać się ubrać w rodzinę.


Gary napisał/a:

"Single z wyboru", mówią "zmarnowałam swoje młode lata na dyplomy i awanse".

Ludzie w zepsutych związkach mówią "tamte lata były super, szkoda że się nie wrócą".

(...)

I znowu to wsadzanie do jednego wora.

Są i tacy którzy mówią zmarnowałam młode lata na męża, dziecko i pieluchy, nie mam dyplomu, pracy i nie ma co marzyć o awansie.

Jeśli każdy może żyć jak chce, to nie ma tu żadnego "ale".


Dyplomy i awanse można zrobić nawet i na starość, dzieci już niestety nie - biologia.
Poza tym jest to bardzo ulotna wartość. Kariera i pieniądze dzisiaj są, jutro ich nie ma. Ileż to ja znam takich przypadków, to nie zliczę.

Posty [ 66 do 130 z 275 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Co sądzicie o tzw "wiecznych singlach"?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024