Pytam z ciekawości
Nie chodzi mi o etap przejściowy, gdy ktoś wyszedł ze związku i jest 1ok, dwa, trzy samemu, tylko chodzi mi o taki stan permanentny, czyli albo nie był nigdy w związku, albo ma krótkie i mało znaczące epizody w życiu
Jak widzicie kogoś takiego to co sądzicie? Coś w stylu "Ale frajer, musi być z nim coś nie tak" lub "Ale biedny, współczuję"?
Chodzi mi o to, gdy macie np. znajomego/znajomą, który od lat nie może na dłużej nikogo znaleźć- co w głębi duszy myślicie o takich osobach?
Pytam z ciekawości, bo sama jestem tego typu osobą- wieczna singielka, rodzinie nigdy nikogo nie przedstawiła, moi znajomi albo się zaręczają, albo wchodzą w nowe związki. Ja niby jakiś adoratorów miałam, ale nie podobali mi się, a jak ja próbowałam do kogoś uderzyć to ten ktoś nie był zainteresowany. I mam koleżanki, które od lat są w związkach, ewentualnie tylko zmienią partnera.
Nawet pierwszy seks był żenujący, bo straciłam dziewictwo w wieku 23 lat (czyli późno) z chłopakiem, który wprost mówił, że nic poważnego ze mną nie chce, ale byłam bardzo spragniona bliskości. Nie żałuję tego, bo mimo że był toksyczny, to samo przytulanie wspominam miło
Mam koleżanki, co też były wiecznie same i nawet one poznajdywały chłopaków
A ja mam już 24 lata, żadnego poważnego związku na koncie.
Nie wiem, co o tym sądzić, ciekawa jestem opinii obcych ludzi- co wy sądzicie o takich wiecznych singlach? Macie ich za nieudaczników? Współczujecie? Jak to zazwyczaj jest?
Pytam tu, anonimowo, bo znajomi mi i tak prawdy nie powiedzą
Nic nie sądzę. Każdemu jak wygodnie. Bycie w związku nie rozwiązuje problemów
24 lata? Młoda jesteś jeszcze, spokojnie.
Zawsze może być gorzej xD
Na dzisiejsze standardy jakoś mnie to specjalnie nie zaskakuje. Do takiego stanu dążymy jako społeczeństwo a więc wiecznych singli jest coraz więcej.
Autorko, muszę Ci powiedzieć, że wygląda to nie najgorzej Mówię tu akurat z pierwszej ręki czy jak kto woli z pierwszej linii frontu..
Mimo wcześniejszych przelotnych znajoości i prób nawiązania głębszych relacji, bycie singlem ma swoje niezaprzeczalne zalety.. Mówię to jako 35-letni facet
6 2022-04-03 21:12:09 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-04-03 21:13:41)
Usunąłem, ten post był bez sensu^^
Autorko, muszę Ci powiedzieć, że wygląda to nie najgorzej
Mówię tu akurat z pierwszej ręki czy jak kto woli z pierwszej linii frontu..
![]()
Mimo wcześniejszych przelotnych znajoości i prób nawiązania głębszych relacji, bycie singlem ma swoje niezaprzeczalne zalety..
Mówię to jako 35-letni facet
No tak, bo jak się nie ma partnera, to problem z braku partnera, a jak się ma, to problem z partnerem... Nie ma lekko
Ja to ostatnio mam takie przemyślenia, pewnie związane i sytuacją pandemii i wojny, że życie /wszystkiego/jest jakby narzędziem w jakiś rękach do rozmnażania się, zrobisz swoje i cię nie ma... No ale jak się żyje, to nie mamy wyjścia, każdy chce je przeżyć jak najlepiej potrafi.
Wydaje się, że nie ma lepszej opcji jak rodzina, , z tym, że wszędzie jest dobrze gdzie nas nie ma, dlatego ci w związku często zazdroszczą singlom i odwrotnie.
Sama jestem taką wieczną singielką (31 lat) i nie wiem, co sądzą o tym inni, bo na szczęście zachowują te opinie dla siebie. Jedyne co to matka jeszcze z 5 lat temu o tym mówiła i babcia co roku narzeczonego mi życzyła.
W pracy mam dwie koleżanki które prawie mają 40 lat i też wieczne signielki. Nic o nich nikt nie mówił nigdy - czasem mają przelotnych chłopaków. Żyją jak chcą.
stale związki są nużące tinder trochę przeorał mi głowę i chyba nie dam rady już być w stałym monogamicznym związku plus dobrze mi być samemu, mieszkać w pojedynkę i robić swoje rzeczy kiedy mam na to ochotę a nie musieć dopasowywać sie do kogoś, nie mam też presji ze strony najbliżej rodziny a dalsza mam... w butach po prostu żyje dla siebie
10 2022-04-03 22:04:54 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-04-03 22:05:19)
stale związki są nużące tinder trochę przeorał mi głowę i chyba nie dam rady już być w stałym monogamicznym związku
Tinder? To udało Ci się w ogóle z kimś umówić? Z mojego doświadczenia to jest tam praktycznie niemożliwe.
Autorko, kilka lat temu w Szwecji zdarzyło się tak, że facet ożenił się sam ze sobą.
Nie obawiaj się więc, że ktoś będzie oceniał Cię negatywnie tylko dlatego, że mieszkasz sama. Życie układa się ludziom bardzo różnie.
Czasy starych panien i starych kawalerów minęły już chyba bezpowrotnie.
Żyj po prostu po swojemu i przestań przejmować się ludźmi.
12 2022-04-03 22:19:02 Ostatnio edytowany przez adrianoleite (2022-04-03 22:20:09)
adrianoleite napisał/a:stale związki są nużące tinder trochę przeorał mi głowę i chyba nie dam rady już być w stałym monogamicznym związku
Tinder? To udało Ci się w ogóle z kimś umówić?
Z mojego doświadczenia to jest tam praktycznie niemożliwe.
no nie wiem co Ci napisać...wszystko zależy jakimi kartami grasz....mieszkam w dużym miesicie mam mityczny "kremikowy" wzrost, wyglądam chyba więcej niż akceptowalnie plus wyrosłam już z białorycerzkowania a im częściej klika tym mam większy luz spokój i bajerę
A ja mam już 24 lata, żadnego poważnego związku na koncie.
Nie "już", ale "dopiero", całe życie przed tobą. Prędzej czy później spotkasz kogoś, z kim rozpoczniesz pierwszy związek.
Nawet pierwszy seks był żenujący, bo straciłam dziewictwo w wieku 23 lat (czyli późno) z chłopakiem, który wprost mówił, że nic poważnego ze mną nie chce, ale byłam bardzo spragniona bliskości. Nie żałuję tego, bo mimo że był toksyczny, to samo przytulanie wspominam miło
Mam koleżanki, co też były wiecznie same i nawet one poznajdywały chłopaków
A ja mam już 24 lata, żadnego poważnego związku na koncie.
Bardziej niż długotrwały brak związku co w obecnych czasach jest niemal standardem by mnie zastanawiał ten toksyczny związek. Bo jak wchodzisz w toksyczne związki to coś z Tobą nie tak masz jakieś braki że od razu nie dostrzegasz, nie czytasz sygnałów, że dana osoba jest toksyczna. Do tego jest spora szansa że to właśnie tamten związek sprawił, że na długi czas nie chciałaś kolejnego związku.
Co do samej osoby co długo jest bez związku to zależy. Niektórzy się tym chwalą i są z tego dumni i otwarcie mówią, że nie chcą być w związku. Takich bym unikał. Inni co długo z nikim nie są to po prostu ludzie. Czasem trzeba bardzo długo czekać na odpowiednią osobę.
mali4 napisał/a:A ja mam już 24 lata, żadnego poważnego związku na koncie.
Nie "już", ale "dopiero", całe życie przed tobą. Prędzej czy później spotkasz kogoś, z kim rozpoczniesz pierwszy związek.
Niekoniecznie znajdzie. Są ludzie którzy całe życie są sami. Gdyby prędzej czy później każdy kogoś znajdował to nie było starych panien i kawalerów.
A co do pytania autorki to część ludzi pewnie nie ma żadnej opinii na ten temat a część pewnie coś tam sobie myśli ale czy to ważne? Ważne jak ty się czujesz. Jesteś jakoś bardzo nieszczęśliwa przez to że jesteś sama?
Jeśli chodzi o mnie to ja nie uważam ludzi samotnych za nieudaczników czy coś w tym stylu, raczej wręcz przeciwnie bo ciężko jest być samotnym, trzeba umieć wtedy samemu o siebie zadbać, radzić sobie itp. Uważam że do tego trzeba właśnie być silnym człowiekiem.
Ja też byłam samotna przez 28 lat więc wiem co to znaczy
Nic nie sądzę, nie oceniam, ich wybór skoro chcą tak żyć to ich sprawa. Jak się dobrze zastanowić to mam kilka singli w swoim otoczeniu- i one i oni. Jedni z wyboru drudzy bo tak wyszło( ale przyjęli na klatę i się z tym pogodzili i są zadowoleni). Wszystko zależy od podejścia.
17 2022-04-04 10:09:58 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-04 13:55:43)
Moment, naprawdę niektórzy tutaj uważają, żę bycie samym to jakaś katorga, jeśli nawet bierzemy pod uwagę kwestei ściśle przyziemne, jak przetrwanie, mieszkanie, praca zajecia, czy radzenie sobie w życiu? Rozumiem, żę partner jest po to, aby drugą osobę do wszystkiego motywować, napędzać i podtrzymywać tą chęć do życia lub ułatwiać to życie we wszystkim, co możliwe? Bo inaczej człowiek sobie nie poradzi, będać niczym niemowle w kołysce?
18 2022-04-04 11:46:03 Ostatnio edytowany przez Carolina z South Carolina (2022-04-04 12:12:44)
Carolina z South Carolina napisał/a:mali4 napisał/a:A ja mam już 24 lata, żadnego poważnego związku na koncie.
Nie "już", ale "dopiero", całe życie przed tobą. Prędzej czy później spotkasz kogoś, z kim rozpoczniesz pierwszy związek.
Niekoniecznie znajdzie. Są ludzie którzy całe życie są sami. Gdyby prędzej czy później każdy kogoś znajdował to nie było starych panien i kawalerów.
Część - niezależnie czy duża, czy mała - tych dzisiejszych "starych panień i kawalerów" spotkała kogoś w swoim życiu i rozpoczęła związek, a że się on rozpadł, to inna sprawa.
To że jakaś dziewczyna jest "starą panną", nie oznacza automatycznie, że była sama przez całe życie.
A i nie uważam, żeby ktoś, kto jest wiecznym singlem, niejako z automatu i właśnie z tego powodu zasługiwał na miano nieudacznika. Nieudacznik to z definicji "osoba, której na ogół nic się nie udaje". Niektórzy z tych singli zrobili w życiu kariery, o jakich przeciętnym ludziom się nie śniło. Po prostu, osiągnęli sukcesy na innych polach niż życie prywatne, dla "nie-singli" jedynym sukcesem jest często właśnie małżeństwo lub związek, udany lub nie.
W wieku 24 lat trudno mówić o byciu wiecznym singlem lub singielką.
Ale faktycznie, jeśli słyszę, że np. 40 letni facet nigdy nie stworzył jakiejś emocjonalnej relacji to zapala mi się czerwona lampka. Ale tylko dlatego, że rozważam myśl, że ten człowiek jest na tyle nieśmiały i niepewny siebie, że musiałabym go cały czas ciągnąć do góry, a po prostu nie chcę takiego partnera.
Brak związku do pewnego wieku nie musi z automatu oznaczać, że ktoś jest na tyle nieśmiały i wycofany, aby nie móć w stanie funkcjonować normalnie w relacji. MOżę przez wiekszą część czasu po prostu poświecał się czemuś innemu? Może próbował, ale nie wychodziło? Może stwierdził, że coś mu nie odpowiada i przestała się angażówać?
40 letni wiecnzy singiel to niekoniecznie wyobcowany, nieśmiały, pełen lęków czy kompleksów nerd, który nie może do nikogo zagadać
Brak związku do pewnego wieku nie musi z automatu oznaczać, że ktoś jest na tyle nieśmiały i wycofany, aby nie móć w stanie funkcjonować normalnie w relacji. MOżę przez wiekszą część czasu po prostu poświecał się czemuś innemu? Może próbował, ale nie wychodziło? Może stwierdził, że coś mu nie odpowiada i przestała się angażówać?
40 letni wiecnzy singiel to niekoniecznie wyobcowany, nieśmiały, pełen lęków czy kompleksów nerd, który nie może do nikogo zagadać
Ale zawsze jest jakiś "haczyk"
Jak ktoś zawsze i wszędzie widzi haczyki...
23 2022-04-04 18:12:02 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-04-04 18:14:44)
23 lata to pozno? myslalam, ze to normalney wiek.
a co do tematu: nie zadziwia mnie, ze ktos jest sam. wychodze z zalozenia, ze nie spotkal nikogo wlasciwego. bardziej mnie zastanawia co z kims nie tak, jesli mial wiele zwiazkow-bo wszystkie rozpoczal, a zadnego nie utrzymal. mozna popelnic blad, dwa, ale jesli znowu same bledy to musi byc cos na rzeczy.
Chodzi mi o to, gdy macie np. znajomego/znajomą, który od lat nie może na dłużej nikogo znaleźć- co w głębi duszy myślicie o takich osobach?
Uważam, że nie trafili na człowieka, z którym będzie im po drodze. Po prostu mają swoje wymagania i nie godzą się na związek, który nie spełnia ich wymagań.
A gdy ta osoba ma 24 lata, to myślę, że powinna się dobrze bawić i czerpać garściami z życia, bo wszystko przed nią
Taka anegdotka. Wynieslismy się z miasta do rozległego Pierdziszewa Ostrego jakies 4lata temu ( b stary dom ). Nikogo w sumie bliżej w sensie dalej nie znam. Po za wyjątkami .
Od remontu jeździł na rowerze x razy dziennie taki lagodny swir ok 55-60 niski z dlugimi kręconymi włosami - troche siwe. zawsze sie uśmiechał i machal na powitanie. Pare miesięcy zniknął i tyle go widziano.
W poprzedni weekend bujalem się z żoną na rowerach w okolo okolicy...
Nagle patrze a tu siedzi sobie parka i maja takiego piesela jak nasze suki ( sofowa rasa ).
Szybka analiza materialna już tyle lat suki żrą lepiej niż ja, lekarze, pedcure, wizytki na show, jakas droga operacja...no moze teraz te mordy sie ociela - juz widziałem wanne pełna €€€€.
Nawijam do goscia hej boss czy to ( sofa rasa )
- si senior
a jaja ma czy kastrat? ( bo tutaj wszyscy wszystko wycinaja niemampojęcia po co)
- no ja mam wiekrze...ale ma a co?
- mam 2 takie parszywe suki moze deal bedzie?
- no moze...
i tak gadka szmatka.Zona nawija z jego zona a ja z tym gutkiem nawijam wyjasniam czemu z polska wyjechalim i gdzie mieszklimy teroski .
Nagle gutek pyta Moj brat kocha twoj dom zansz go?
- WTF niby skad.
- na pewno znasz bo cigle tam jezdzi na rowerze...wszyscy go znaja.
- a no...kumam, fajnie ze to twoj brat ale dawno go nie widziałem .
- jakas pielegniarka go potraciła autem 3miesiace temu zawiozla go do szpitala, zlamal noge.
- o shit men...mam nadzieje ze mu nic nie ma.
- no shit shit shit, zeni sie z ta pielegniarka co go potracila za miesiac i juz tu nie bedzie go, no zamieszka z nia w miescie.
Pytam go czy czesto tak panny rwie na wypadek.
A on ze jego brat nigdy wczesnuej nie mial baby ....Jedna nawijka dowiedzilem sie o lokalnym kolarzu oraz narailem buchaja na moje przestraszone suki.( one juz bardzo chca miec male co cieczka to co raz bardziej im odbija) I ze włascicielka lubi 7letnie Whisky za posuwista prace jej psa.
Tak ze ten...nigdy nie wiadomo bo licho nie spi
Wieczny singlu/singielko nigdy nie mow nigdy
Witam Cię Autorko Ja nic nie sądzę o takich ludziach. Raczej myślę bardzo pozytywnie. Jeśli nie trafiłaś na właściwego partnera. który do Ciebie pasuje to dobrze, że jesteś sama, bo uwierz mi nie ma nic gorszego na świecie niż męczyć się z nieodpowiednia osoba.
Wg. mnie to jest wynikiem jakieś wewnętrznej blokady a co za tym idzie energii która blokuje nas przez otwarciem ku drugiej osobie. Bardzo długo tkwiłam w czymś takim. To jest też brak pewnego rodzaju luzu, krępacji przed samą sobą, jakiegoś wewnętrznej spęcia, guli w w przełyku, na maksa zwartch pośladów, chociaż na pozór człowiek może wydawać się otwarty.
Zawsze np. mnie to interesowało jak to jest możliwe że ktoś np przez długi czas jest sam, mężyczni / kobiety takiej osoby nie zauważają, a raptem ktoś wchodzi w związek i jakoś nagle jest zauważalny przez płeć przeciwną. Wg. mnie związek to że czujemy się kochani w pewnym sensie, akceptowani po prostu nas otwiera na świat, zrzucamy te kajdany, spięcie wewntrzne, krępację i emitujemy tą pozytywną energię która przyciąga innych ludzi.
Mowa tu oczywiście o przypadkach kiedy człowiek chce znaleźć a z jakiegoś powodu nie potrafi.
Aha, czyli jak jesteś singlem , to jesteś zniewolony, ograniczony, wylękniony, zamknięty na wszystko i spięty, niezdolny do życia, funcjonowania i kontaktów wszelakich? Naprawdę dużo rzeczy widziałem, ale rzadko kiedy talkie bzdety można przeczytać..Wygląda to tak, jakby z góry singiel był kimś gorszego sortu, bo przez swój stan, nie ma możliwości osiągnąć szczęścia, zadowolenia i nieczego właściwie w życiu.
Słowem: jesteś w związku: wszystkie problemy znikają i świat stoi przed tobą otworem. Jetses sam: wegetujesz, nie radzisz sobie, jesteś wiecznie zdołowany i nic nie możesz osiągnąć.
Rewelacja jednym słowem: już lecę szukać dziewczyny, bo sam nie nadaję się do życia...
Widocznie nie trafiłaś jeszcze na swoją drugą połówkę. Młoda jesteś a szukać kogoś na siłę a potem się męczyć lub w tym trwać byleby nie być samej jest bezsensu. Szczęścia to nie da. Może też masz jakąś blokadę? Moja ciotka(teraz 58 lat) po jednym nieudanym związku już się z nikim nie związała i siostra(47 lat) mojej koleżanki tak samo i są szczęśliwe a to najważniejsze, ich wybór. Bardziej niż wieczni single irytują mnie ludzie, którzy wchodzą w pierwszy lepszy związek I skaczą z kwiatka na kwiatek. Takie dla mnie to puste i bez uczuć byleby ktoś był. Trzeba być samym że sobą szczęśliwym i wówczas stworzy się dobra relacje. Ja zresztą sama nie widzę się już w żadnym związku, dali mi popalić.
Aha, czyli jak jesteś singlem , to jesteś zniewolony, ograniczony, wylękniony, zamknięty na wszystko i spięty, niezdolny do życia, funcjonowania i kontaktów wszelakich? Naprawdę dużo rzeczy widziałem, ale rzadko kiedy talkie bzdety można przeczytać..Wygląda to tak, jakby z góry singiel był kimś gorszego sortu, bo przez swój stan, nie ma możliwości osiągnąć szczęścia, zadowolenia i nieczego właściwie w życiu.
Słowem: jesteś w związku: wszystkie problemy znikają i świat stoi przed tobą otworem. Jetses sam: wegetujesz, nie radzisz sobie, jesteś wiecznie zdołowany i nic nie możesz osiągnąć.
Rewelacja jednym słowem: już lecę szukać dziewczyny, bo sam nie nadaję się do życia...
Oczywiście to kłamstwo, że jak jesteś singlem to jesteś zamknięty na ludzi, gorszy itd. Znam osoby, które są w związkach, bo tak ludzie im kazali. Tacy ludzie są zniewoleni, nieszczęśliwi zamknięci na ludzi. Są smutni i zazdroszczą singlom, ale są pozbawieni własnego zdania i odwagi, by wyjść z chorej relacji, która ich zniewala. Dla mnie bycie z kimś na siłę to jest najgorsza rzecz jaką mogłaby mnie spotkać.
Widocznie nie trafiłaś jeszcze na swoją drugą połówkę.
Młoda jesteś a szukać kogoś na siłę a potem się męczyć lub w tym trwać byleby nie być samej jest bezsensu. Szczęścia to nie da. Może też masz jakąś blokadę? Moja ciotka(teraz 58 lat) po jednym nieudanym związku już się z nikim nie związała i siostra(47 lat) mojej koleżanki tak samo i są szczęśliwe a to najważniejsze, ich wybór. Bardziej niż wieczni single irytują mnie ludzie, którzy wchodzą w pierwszy lepszy związek I skaczą z kwiatka na kwiatek. Takie dla mnie to puste i bez uczuć byleby ktoś był. Trzeba być samym że sobą szczęśliwym i wówczas stworzy się dobra relacje. Ja zresztą sama nie widzę się już w żadnym związku, dali mi popalić.
Prawda. Zgadzam się z tym.
Pytam z ciekawości
Nie chodzi mi o etap przejściowy, gdy ktoś wyszedł ze związku i jest 1ok, dwa, trzy samemu, tylko chodzi mi o taki stan permanentny, czyli albo nie był nigdy w związku, albo ma krótkie i mało znaczące epizody w życiu
Jak widzicie kogoś takiego to co sądzicie? Coś w stylu "Ale frajer, musi być z nim coś nie tak" lub "Ale biedny, współczuję"?
Chodzi mi o to, gdy macie np. znajomego/znajomą, który od lat nie może na dłużej nikogo znaleźć- co w głębi duszy myślicie o takich osobach?
Pytam z ciekawości, bo sama jestem tego typu osobą- wieczna singielka, rodzinie nigdy nikogo nie przedstawiła, moi znajomi albo się zaręczają, albo wchodzą w nowe związki. Ja niby jakiś adoratorów miałam, ale nie podobali mi się, a jak ja próbowałam do kogoś uderzyć to ten ktoś nie był zainteresowany. I mam koleżanki, które od lat są w związkach, ewentualnie tylko zmienią partnera.
Nawet pierwszy seks był żenujący, bo straciłam dziewictwo w wieku 23 lat (czyli późno) z chłopakiem, który wprost mówił, że nic poważnego ze mną nie chce, ale byłam bardzo spragniona bliskości. Nie żałuję tego, bo mimo że był toksyczny, to samo przytulanie wspominam miło
Mam koleżanki, co też były wiecznie same i nawet one poznajdywały chłopaków
A ja mam już 24 lata, żadnego poważnego związku na koncie.
Nie wiem, co o tym sądzić, ciekawa jestem opinii obcych ludzi- co wy sądzicie o takich wiecznych singlach? Macie ich za nieudaczników? Współczujecie? Jak to zazwyczaj jest?
Pytam tu, anonimowo, bo znajomi mi i tak prawdy nie powiedzą
Autorka chyba chce wiedzieć jak sama jest odbierana (sądząc po tym że dość dużo napisała o własnym przypadku). Wśród dorosłych ludzi mało kogo obchodzi twoja sytuacja matrymonialna (no chyba że sam chciałby ją zmienić). Ale wydaje mi się że autorka sama nie czuje się z tym dobrze o czym świadczą słowa "byłam bardzo spragniona bliskości". Najwyraźniej nie chce być singielką przez własne potrzeby a nie to co inni pomyślą. Wygląda też że jest nią dlatego że nie interesuje mężczyzn którymi sama jest zainteresowana. Polecam popracuję nad wadami które tych facetów odpychają (pewnie gdzieś z tyłu głowy wie o jakie chodzi) i szuka(ale naprawdę szuka a nie czeka na księcia z bajki).
No na księcia z bajki to chyba nikt normalny, który już pewien wiek przekroczy nie czeka, bo wiadomo, że ktoś taki nie istnieje. Autorka zapytała więc ja odpowiedziałam za mnie, moim zdaniem, z mojej perspektywy tak jak ja to widzę. Za innych nie mogę się odzywać. Autorka też napisała, że znajomi i tak jej prawdy nie powiedzą.. Skoro znajomy nie powie to co ja mam powiedzieć, przecież nie znam autorki.
-- Uprawiałaś już seks?
-- Nieee...
-- A dlaczego?
-- Bo nie miałam z kim, nie miałam okazji, nie miałam chłopaka, a nie chcę tak nagle...
^^^^^^^^^^^ ten dialog jest okej... osoba nie kłamie
-- Uprawiałaś już seks?
-- Nieee... no co Ty. Ja się szanuję, nie będę uprawiać z byle kim.
-- A nie jesteś ciekawa jak to jest?
-- No co Ty. Mam na to czas, nie chcę, poza tym są ważniejsze rzeczy od seksu.
^^^^^ po prostu kłamie, boi się, albo nikt jej nie chce.
-- Byłaś już w związku?
-- Nieee... jakoś się jeszcze w nikim nie zakochałam...
-- A nie szukasz chłopaka?
-- Sama nie wiem... muszę się uczyć przecież. Przyjdzie na to czas. Może poznam właściwego za jakiś czas.
^^^ mówi prawdę
-- Byłaś już w związku?
-- Nie, nie. Życie singla mi całkiem się podoba. Lubię być sama.
^^^ Pewnie kłamie.
1. seks
2. samotność
3. dzieci
Trzy rzeczy gdzie się tak właśnie kłamie.
Są tacy, co chcą poczekać z tymi trzema.
Są tacy co chcieliby a nie mogą.
Są i tacy, co ignorowali, a gdy już chcą, to jest za późno.
Dlatego w mojej opinii "singiel z wyboru", to tak samo jak "prawiczek z wyboru" -- jakiś fałsz w tym jest.
Coś w stylu "Ale frajer, musi być z nim coś nie tak" lub "Ale biedny, współczuję"?
Zależy co osoba mówi.
Jak mówi "nie mogę nikogo fajnego poznać, choć próbuję", to uznaję, że jest trudno w życiu.
Jak mówi "chciałabym, ale jakoś nie mogę", ale nic nie robi, to znaczy, że coś z nią jest źle.
... który od lat nie może na dłużej nikogo znaleźć- co w głębi duszy myślicie o takich osobach?
Że ma milion teorii na temat życia dlaczego jest sama.
Że jak poradzę coś aby zrobiła, to wksaże dlaczgo porady są złe.
...wieczna singielka, rodzinie nigdy nikogo nie przedstawiła, moi znajomi albo się zaręczają, albo wchodzą w nowe związki. Ja niby jakiś adoratorów miałam, ale nie podobali mi się, a jak ja próbowałam do kogoś uderzyć to ten ktoś nie był zainteresowany. I mam koleżanki, które od lat są w związkach, ewentualnie tylko zmienią partnera.
Pewnie coś robisz źle.
Nawet pierwszy seks był żenujący, bo straciłam dziewictwo w wieku 23 lat (czyli późno) z chłopakiem, który wprost mówił, że nic poważnego ze mną nie chce, ale byłam bardzo spragniona bliskości. Nie żałuję tego, bo mimo że był toksyczny, to samo przytulanie wspominam miło
Super
Ale dlaczego żenujący? Seks to seks, zabawa, bliskość. Nawet jak nie jest najlepszy na świecie, to jest i tak wartościowy.
Mam koleżanki, co też były wiecznie same i nawet one poznajdywały chłopaków
Pewnie coś zrobiły dobrze.
A ja mam już 24 lata, żadnego poważnego związku na koncie.
Pewnie coś robisz źle.
Co robisz źle? Hmm... poczytaj ją:
Życie różnie się układa, dlatego każdą sytuację należy rozpatrywać indywidualnie, także w kwestii bycia tzw. singlem. Właśnie z tego powodu chyba nie jestem w stanie odpowiedzieć na Twoje pytanie, bo sam fakt, że ktoś jest sam, jeszcze nic szczególnego o nim nie mówi. Dopiero kiedy poznaje się przyczyny takiej sytuacji, stosunek do niej danej osoby, w tym na ile jest to wynik okoliczności, a na ile świadomie podjętej decyzji - to już daje jakiś szerszy obraz i możliwość wyrobienia sobie opinii.
Równocześnie mam odczucie, że ktoś, kto ma zaledwie 24 lata, a mimo to pisze o sobie "wieczny singiel", sam nie czuje się z tym dobrze i chyba też samego siebie szufladkuje, pomimo że to dopiero początek dorosłości i właściwie wszystko bardzo szybko może ulec zmianie.
-- Uprawiałaś już seks?
-- Nieee...
-- A dlaczego?
-- Bo nie miałam z kim, nie miałam okazji, nie miałam chłopaka, a nie chcę tak nagle...^^^^^^^^^^^ ten dialog jest okej... osoba nie kłamie
-- Uprawiałaś już seks?
-- Nieee... no co Ty. Ja się szanuję, nie będę uprawiać z byle kim.
-- A nie jesteś ciekawa jak to jest?
-- No co Ty. Mam na to czas, nie chcę, poza tym są ważniejsze rzeczy od seksu.^^^^^ po prostu kłamie, boi się, albo nikt jej nie chce.
-- Byłaś już w związku?
-- Nieee... jakoś się jeszcze w nikim nie zakochałam...
-- A nie szukasz chłopaka?
-- Sama nie wiem... muszę się uczyć przecież. Przyjdzie na to czas. Może poznam właściwego za jakiś czas.^^^ mówi prawdę
-- Byłaś już w związku?
-- Nie, nie. Życie singla mi całkiem się podoba. Lubię być sama.^^^ Pewnie kłamie.
1. seks
2. samotność
3. dzieciTrzy rzeczy gdzie się tak właśnie kłamie.
Są tacy, co chcą poczekać z tymi trzema.
Są tacy co chcieliby a nie mogą.
Są i tacy, co ignorowali, a gdy już chcą, to jest za późno.Dlatego w mojej opinii "singiel z wyboru", to tak samo jak "prawiczek z wyboru" -- jakiś fałsz w tym jest.
mali4 napisał/a:Coś w stylu "Ale frajer, musi być z nim coś nie tak" lub "Ale biedny, współczuję"?
Zależy co osoba mówi.
Jak mówi "nie mogę nikogo fajnego poznać, choć próbuję", to uznaję, że jest trudno w życiu.
Jak mówi "chciałabym, ale jakoś nie mogę", ale nic nie robi, to znaczy, że coś z nią jest źle.... który od lat nie może na dłużej nikogo znaleźć- co w głębi duszy myślicie o takich osobach?
Że ma milion teorii na temat życia dlaczego jest sama.
Że jak poradzę coś aby zrobiła, to wksaże dlaczgo porady są złe....wieczna singielka, rodzinie nigdy nikogo nie przedstawiła, moi znajomi albo się zaręczają, albo wchodzą w nowe związki. Ja niby jakiś adoratorów miałam, ale nie podobali mi się, a jak ja próbowałam do kogoś uderzyć to ten ktoś nie był zainteresowany. I mam koleżanki, które od lat są w związkach, ewentualnie tylko zmienią partnera.
Pewnie coś robisz źle.
Nawet pierwszy seks był żenujący, bo straciłam dziewictwo w wieku 23 lat (czyli późno) z chłopakiem, który wprost mówił, że nic poważnego ze mną nie chce, ale byłam bardzo spragniona bliskości. Nie żałuję tego, bo mimo że był toksyczny, to samo przytulanie wspominam miło
Super
![]()
![]()
Ale dlaczego żenujący? Seks to seks, zabawa, bliskość. Nawet jak nie jest najlepszy na świecie, to jest i tak wartościowy.Mam koleżanki, co też były wiecznie same i nawet one poznajdywały chłopaków
Pewnie coś zrobiły dobrze.
A ja mam już 24 lata, żadnego poważnego związku na koncie.
Pewnie coś robisz źle.
Co robisz źle? Hmm... poczytaj ją:
A gdzie opcja "Bo się nie opłaca"?
A gdzie opcja "Bo się nie opłaca"?
Podchodzi pod tą opcję:
-- Byłaś już w związku?
-- Nie, nie. Życie singla mi całkiem się podoba. Lubię być sama.
^^^ Pewnie kłamie.
Życie różnie się układa. Myślę, że to może być także bardzo wygodny stan. Wszystko zależy tak od potrzeb jak i od stylu życia na przykład. Niemniej jednak zamartwianie się "wiecznym singlostwem" w wieku 24 lat jest przesadzone i mocno na wyrost.
Lucyfer666 napisał/a:A gdzie opcja "Bo się nie opłaca"?
Podchodzi pod tą opcję:
-- Byłaś już w związku?
-- Nie, nie. Życie singla mi całkiem się podoba. Lubię być sama.^^^ Pewnie kłamie.
Nie, nie, nie
Nie mówię nic, że takie życie odpowiada itp. bo natura ludzka jest jednoznaczna.
Po prostu mówię, że patrząc na rachunek to się nie opłaca.
Misinx napisał/a:Lucyfer666 napisał/a:A gdzie opcja "Bo się nie opłaca"?
Podchodzi pod tą opcję:
-- Byłaś już w związku?
-- Nie, nie. Życie singla mi całkiem się podoba. Lubię być sama.^^^ Pewnie kłamie.
Nie, nie, nie
Nie mówię nic, że takie życie odpowiada itp. bo natura ludzka jest jednoznaczna.
Po prostu mówię, że patrząc na rachunek to się nie opłaca.
To zależy jak się liczy
Czemu łączycie seks ze związkiem?
--
Dlatego w mojej opinii "singiel z wyboru", to tak samo jak "prawiczek z wyboru" -- jakiś fałsz w tym jest.
Niekoniecznie. Ja miałam być singlem z wyboru. Gdyby nie naciski rodziny pewnie tak by było. Kumple ze szkoły byli w szoku gdy po latach wyszło, że jednak mam męża i dziecko.
Mam przyjaciółkę singielkę. Gdyby chciała wyjść za mąż to bez problemu znalazłaby kandydata. Faktem jest, że nie trafiła na takiego który by jej odpowiadał, a obniżyć wymagań nie ma potrzeby. Ma duże grono znajomych, pracuje z ludźmi, ma znajomego do pary na występy typu wesele czy Sylwester, koleżankę do wojaży i kochającą rodzinę na rodzinne święta. Żyje jak lord, wolna, niezależna, z kasą i życzliwym towarzystwem. Żyć nie umierać.
Gdzie byłeś jak Cie nie było???? Dobrze, że znowu jesteś
Czemu łączycie seks ze związkiem?
A to jest osobno ?
Czemu łączycie seks ze związkiem?
Z perspektywy faceta na jedno i drugie należy pracować ;P
45 2022-04-11 10:32:59 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-11 10:33:32)
KoralinaJones napisał/a:Czemu łączycie seks ze związkiem?
A to jest osobno
?
Podobno bywa
Wiadomo, że miło byłoby mieć udany związek z udanym seksem (z naciskiem na udany), ale jak to w życiu najczęściej bywa nie można mieć wszystkiego. Skoro nie można mieć wszystkie,to dlaczego odmawiać sobie z kolei wszystkiego.
KoralinaJones napisał/a:Czemu łączycie seks ze związkiem?
Z perspektywy faceta na jedno i drugie należy pracować ;P
A Ty ponoć jesteś pracowity jak mrówka
nie pracuję, bo się nie opłaca
Szach mat
KoralinaJones napisał/a:Czemu łączycie seks ze związkiem?
Z perspektywy faceta na jedno i drugie należy pracować ;P
Zły dobór słów. Za jedno i drugie trzeba zapłacić.
Wiadomo, że miło byłoby mieć udany związek z udanym seksem (z naciskiem na udany), ale jak to w życiu najczęściej bywa nie można mieć wszystkiego. Skoro nie można mieć wszystkie,to dlaczego odmawiać sobie z kolei wszystkiego.
W pełni podziwiam pokrętne myślenie.
Lucyfer666 napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Czemu łączycie seks ze związkiem?
Z perspektywy faceta na jedno i drugie należy pracować ;P
Zły dobór słów. Za jedno i drugie trzeba zapłacić.
Dlatego powiadam
Dlatego powiadam
Najpierw spróbuj, a potem powiadaj.
Szach, mat
KoralinaJones napisał/a:Wiadomo, że miło byłoby mieć udany związek z udanym seksem (z naciskiem na udany), ale jak to w życiu najczęściej bywa nie można mieć wszystkiego. Skoro nie można mieć wszystkie,to dlaczego odmawiać sobie z kolei wszystkiego.
W pełni podziwiam pokrętne myślenie.
Doprawdy? A cóż tym jest pokrętnego, że ktoś nie użala się nad swoim życiem, i bierze z tego życie, to co może wziąć dla siebie najlepszego?
Lucyfer666 napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Czemu łączycie seks ze związkiem?
Z perspektywy faceta na jedno i drugie należy pracować ;P
Zły dobór słów. Za jedno i drugie trzeba zapłacić.
Zapłacić czy pracować w sumie na jedno wychodzi, bo pieniądze też z pracy
I w tym ,moim zdaniem tkwi przyczyna, że coraz więcej osób jest singlami albo bierze rozwód.
Nie chce im się wkładać wysiłku w związek i życie rodzinne.
Szybko przeliczają, rachunek wychodzi na minus, więc lepiej być solo i do nikogo się nie dopasowywać.
Ci single z musu to tez efekt zbyt małego wkładu pracy we własny wygląd i rozwój, a potem w rozwijającą się relację, więc partnerzy się wymiksowują z takiego związku. Nie ma komu ciągnąć tego wózka.
53 2022-04-11 10:45:13 Ostatnio edytowany przez assassin (2022-04-11 10:46:11)
Plus na obecnym rynku matrymonialnym, starania faceta trochę poniżej przeciętnej o związek/zainteresowanie kobiet, przypominają bardziej żebractwo i włóczęgostwo, tudzież wizyty w urzędzie, gdzie za szybą siedzi znudzona życiem urzędniczka, która wszystko ma gdzieś
Agnes, nie zawsze z pracy
54 2022-04-11 10:45:34 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-11 10:49:33)
Czemu łączycie seks ze związkiem?
Pytanie, jakie powinno padać zawsze w takich dyskusjach..
Natomiast zarzucanie komuś, żę zawsze kłamie, jeśli twierdzi, że jest mu dobrze samemu(przynajmnije jeżeli nie potrzebuje cały czas kogoś mieć), jest tak, jak w wątku KOlegów Kremika i spółki: powiesz, pokażesz coś, ale i tak nie uwierzą..
"Jest jedna święta i niezaprzeczalna, niepodważalna prawda: człowiek bez drugiego człowieka nie wytrzyma, potrzebuje go do życia jak powietrza i musi zrobić wszystko, żeby go znaleźć, bo inaczej jego życie nie ma sensu!"(rzyg).
Opłacalność lub jej brak, jest tylko jednym z powodów..
Aha, i druga "niepodważalna" prawda, to taka, że związek jest jedyną i wyłączną drogą do samorozwoju i spełnienia życiowego, bo bez "motywacji" partnera nic się nie zdziała..
Żałosne..
Zapłacić czy pracować w sumie na jedno wychodzi, bo pieniądze też z pracy
I w tym ,moim zdaniem tkwi przyczyna, że coraz więcej osób jest singlami albo bierze rozwód.
Nie chce im się wkładać wysiłku w związek i życie rodzinne.
Szybko przeliczają, rachunek wychodzi na minus, więc lepiej być solo i do nikogo się nie dopasowywać.
Ci single z musu to tez efekt zbyt małego wkładu pracy we własny wygląd i rozwój, a potem w rozwijającą się relację, więc partnerzy się wymiksowują z takiego związku. Nie ma komu ciągnąć tego wózka.
Dobrze, możemy przyjąć że bycie wiecznym singlem wynika z wygodnictwa, lenistwa. Pytanie - co w tym złego? Czy każdy musi być w tym osławionym już związku?
Plus na obecnym rynku matrymonialnym, starania faceta trochę poniżej przeciętnej o związek/zainteresowanie kobiet, przypominają bardziej żebractwo i włóczęgostwo, tudzież wizyty w urzędzie, gdzie za szybą siedzi znudzona życiem urzędniczka, która wszystko ma gdzieś
Agnes, nie zawsze z pracy
W obie strony tak jest. Króluje przekonanie, że życie ma być jak z reklamy i Instagrama.
Ona chce willi z basenem, zagranicznych wycieczek co weekend, a w domu leżeć i pachnieć.
On chce mieć super ekstra modelkę, zarabiającą krocie biznes women, w kuchni kucharkę a w sypialni ....:).
Chciało by się wielkich rzeczy
a tu rzeczywistość skrzeczy
Agnes76 napisał/a:Zapłacić czy pracować w sumie na jedno wychodzi, bo pieniądze też z pracy
I w tym ,moim zdaniem tkwi przyczyna, że coraz więcej osób jest singlami albo bierze rozwód.
Nie chce im się wkładać wysiłku w związek i życie rodzinne.
Szybko przeliczają, rachunek wychodzi na minus, więc lepiej być solo i do nikogo się nie dopasowywać.
Ci single z musu to tez efekt zbyt małego wkładu pracy we własny wygląd i rozwój, a potem w rozwijającą się relację, więc partnerzy się wymiksowują z takiego związku. Nie ma komu ciągnąć tego wózka.Dobrze, możemy przyjąć że bycie wiecznym singlem wynika z wygodnictwa, lenistwa. Pytanie - co w tym złego? Czy każdy musi być w tym osławionym już związku?
Nic w tym złego. Niech sobie każdy żyje jak chce, moim zdaniem. Lepiej mieć grono przyjaciół i znajomych niż rodzinę i piekło w domu.
KoralinaJones napisał/a:Agnes76 napisał/a:Zapłacić czy pracować w sumie na jedno wychodzi, bo pieniądze też z pracy
I w tym ,moim zdaniem tkwi przyczyna, że coraz więcej osób jest singlami albo bierze rozwód.
Nie chce im się wkładać wysiłku w związek i życie rodzinne.
Szybko przeliczają, rachunek wychodzi na minus, więc lepiej być solo i do nikogo się nie dopasowywać.
Ci single z musu to tez efekt zbyt małego wkładu pracy we własny wygląd i rozwój, a potem w rozwijającą się relację, więc partnerzy się wymiksowują z takiego związku. Nie ma komu ciągnąć tego wózka.Dobrze, możemy przyjąć że bycie wiecznym singlem wynika z wygodnictwa, lenistwa. Pytanie - co w tym złego? Czy każdy musi być w tym osławionym już związku?
Nic w tym złego. Niech sobie każdy żyje jak chce, moim zdaniem. Lepiej mieć grono przyjaciół i znajomych niż rodzinę i piekło w domu.
Czynników wiecznego singielstwa jest sporo, pewnie także jest takim czynnikiem osobista stagnacja.
Ona chce willi z basenem, zagranicznych wycieczek co weekend, a w domu leżeć i pachnieć.
On chce mieć super ekstra modelkę, zarabiającą krocie biznes women, w kuchni kucharkę a w sypialni ....:).
Jej się może udać i często się udaje. W drugim przypadku 0 szans na powodzenie. Wcześniej niż później kobitka da leniowi kopniaka.
KoralinaJones napisał/a:Czemu łączycie seks ze związkiem?
Pytanie, jakie powinno padać zawsze w takich dyskusjach..
A czemu nie? Dla niektórych może to być mocno połączone. Zwłaszcza jeśli ktoś nie chce płacić za seks, a jedyną szansą na to jest związek
Agnes76 napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Dobrze, możemy przyjąć że bycie wiecznym singlem wynika z wygodnictwa, lenistwa. Pytanie - co w tym złego? Czy każdy musi być w tym osławionym już związku?
Nic w tym złego. Niech sobie każdy żyje jak chce, moim zdaniem. Lepiej mieć grono przyjaciół i znajomych niż rodzinę i piekło w domu.
Czynników wiecznego singielstwa jest sporo, pewnie także jest takim czynnikiem osobista stagnacja.
Pewnie tak. Nie ma bodźców, które by człowieka motywowały do tego wysiłku.
Nasi rodzice zwiewali z domu bo było biednie i nijako. Szansą na poprawę losu było wyjście z domu i praca na własny rachunek, a że samemu trudno było ponosić koszty utrzymania domu, to siłą rzeczy szukało się partnera. Ponadto opinia społeczna nie tolerowała wolnych związków, rozwody też były piętnowane, więc ludzie bardziej się starali jakoś to wszystko połapać i żyć jak najlepiej.
Teraz jest odwrotnie. W domu dziecko, najczęściej jedynak ma wszystko czego potrzebuje. Nie ma takiej presji żeby z tej chaty szybko wyskakiwać. Nikt nie wygania, a czasem wręcz siłą w tym domu trzymają, to po co szukać szczęścia w świecie wielkim wysiłkiem, jak można osiąść w tym co się już ma.
Rodzina jest, mieszkać gdzie jest, filmików i zabawek od groma jest. Luzik.
62 2022-04-11 11:29:02 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-11 11:29:23)
Nie mówię już, że przykro, ale zwyczajnie śmieszą mnie te niby powody, dla których ludzie(przynajmniej przez długi czas) sa sami.
Jeśli rzeczywiście ktoś zostaje dłużej w domu rodzinnym z "wygody"(która dla innych jest oszczędnością), to może mieć setki powodów ku temu. Dlaczego zaś nie można by singlem, wyprowadzić się wcześniej z domu, rozwijać się i cieszyć życiem? Jakby motywacja do wysiłku i samorozwoju istniała wyłacznie wtedy, kiedy chcemy sobie kogoś znaleźć?
Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że chłodna kalkulacja nie spotyka się z aprobatą..
"Księgowy" znowu grasuje
64 2022-04-11 11:47:51 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-04-11 11:48:14)
bagienni_k napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Czemu łączycie seks ze związkiem?
Pytanie, jakie powinno padać zawsze w takich dyskusjach..
A czemu nie? Dla niektórych może to być mocno połączone. Zwłaszcza jeśli ktoś nie chce płacić za seks, a jedyną szansą na to jest związek
I potem się ktoś dziwi, że ludzie wychodzą ze związków zwichrowani psychicznie.
Szansa na seks?
Na co jeszcze szansą jest związek?
65 2022-04-11 11:49:52 Ostatnio edytowany przez Gary (2022-04-11 12:00:27)
A gdzie opcja "Bo się nie opłaca"?
Jeśli masz jakieś marzenie, to założę się, że bilans finansowy jest ujemny... czyli po jego spełnieniu będziesz miał mniej pieniędzy niż wcześniej. Innymi słowy "marzenia się nie opłacają".
Mam przyjaciółkę singielkę. Gdyby chciała wyjść za mąż to bez problemu znalazłaby kandydata. Faktem jest, że nie trafiła na takiego który by jej odpowiadał, a obniżyć wymagań nie ma potrzeby. Ma duże grono znajomych, pracuje z ludźmi, ma znajomego do pary na występy typu wesele czy Sylwester, koleżankę do wojaży i kochającą rodzinę na rodzinne święta. Żyje jak lord, wolna, niezależna, z kasą i życzliwym towarzystwem. Żyć nie umierać.
I jak widzi twoją rodzinę to myśli "dobrze, że ja tak nie mam jak ona, nie muszę się tak męczyć, wolę swoje życie", czy raczej myśli "szkoda, że nie mam rodziny, męża, dziecka... i nigdy tego nie przejżyję".
Gdzie byłeś jak Cie nie było???? Dobrze, że znowu jesteś
Logowałem się, ale jakoś nie miałem weny twórczej do pisania... Tutaj ktoś narzeka na samotność i nic z tym nierobi, albo kto inny przekonuje, że nie może zmienić życia, a kobiety są złe.
Dobrze, możemy przyjąć że bycie wiecznym singlem wynika z wygodnictwa, lenistwa. Pytanie - co w tym złego? Czy każdy musi być w tym osławionym już związku?
Niech każdy żyje jak chce... ale bez fałszu na temat swojego życia...
Znacie kogoś, kto uprawia seks i mówi, że znowu chce być prawiczkiem/dziewicą? Ja nie znam... Dlatego jak ktoś mówi, że jest prawiczkiem z wyboru, to mu nie wierzę... Potem się zastanawiam czy można być prawiczkiem z wyboru... i dochodzę do wniosku, że jeszcze bardziej mu nie wierzę.
Jeśli ktoś jest w związku, i ma kłopoty, a potem chce być sam, nie chce być w związku, to taką osobę rozumiem. Każdy ma problemy. Z żoną/mężem/dziećmi, prowadzniem życia w rodzinie. Są rozwody.
Ale jeśli ktoś jest sam, to mu nie wierzę. Bo w końcu robi smutne oczy, że jest sam... W wieku 24 lat? Może jest fajnie... W wieku 30+ może jest super... praca, pieniądze, wycieczki, towarzystwo, "moja paczka przyjaciół". No ale płakanie w wieku 40+ że się jest nieszczęśliwym... hmmm... w momencie gdy w wieku 24 lat mówiło się "jestem singlem z wyboru"? Coś jakby brać kredyty w młodości, żyć "hulaj dusza piekła nie ma", ogłaszać wszystkim "mrówkom pracującym", że są niewolnikami, a potem dziwić się, że jest kredyt do spłacenia.
Być szczerym sam ze sobą, to:
-- "Jesteś prawiczkiem? Dlaczego? Tak chcesz? " -------> "Nie chcę, ale nie mam z kim seksu uprawiać"
-- "Jesteś singlem z wyboru? Serio? I tak do końca życia?" ---> "Nieee... jestem singlem, bo nie poznałam/em nikogo z kim mogę żyć, ale nie chcę być samotny/samotna. Wiem, że >>paczka przyjaciół<<, imprezy, kariera, wycieczki to tylko złudzenie. "