Jak dalej żyć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: Jak dalej żyć?

Witajcie
nie wiem tak naprawdę czego oczekuje pisząc ten post, może chcę się wygadać, może chcę Waszego spojrzenia i porad. Na pewno też
przepraszam jeśli będzie to trochę chaotyczny post ale sprawa jest dla mnie świeża i naprawdę tragiczna

pół roku byłem w związku na odległość z kobietą mającą problemy depresyjno-nerwicowe, lękowe itd. Poznaliśmy się przez internet i załapaliśmy od razu rzadko spotykane porozumienie. Pisaliśmy długimi godzinami aż się w końcu spotkaliśmy. No i się zaczął nasz związek. Nie było łatwo ponieważ nasze spotkania nie były regularne, a raz na kilka tygodni. Ona miała różne wahania nastrojów itp, ale gdy już spędzaliśmy czas razem to zawsze było dużo śmiechu, niesamowity czas. Lubiliśmy bardzo swoje towarzystwo. Rozmawiać ze sobą i tak dalej. Powiedziała mi jednego dnia, że nie poznała nigdy kogoś takiego, kto by dał takie wsparcie i zrozumienie. Zawsze byłem dla niej w trudnych chwilach dostępny, nigdy nie krytykowałem, nigdy nie oceniałem. Przez to bardzo się otworzyła i zwierzała mi.
Gdy potrzebowała rozmowy to zmieniałem plany dla niej by zadzwonić i ją wesprzeć. Dzięki temu powoli zaczęła wychodzić na prostą w zakresie swoich problemów. Zauważyłem  to bo i spotkania były coraz częstsze. Wcześniej czuła się bardzo nieatrakcyjna, była wycofana, raczej samotniczka. Dzięki naszej relacji zauważyłem, że otwiera się na świat. Stopniowo częściej zaczęła wychodzić do znajomych z którymi dawno się nie widywała, wróciła do sportu, bywała na zjazdach związanych z jej hobby. Widziałem niesamowity progres i to bez terapii żadnej zewnętrznej tak naprawdę
teraz zaczyna się problem. W pewnym momencie mniej pisała do mnie i nie zabiegała tak bardzo o rozmowy telefoniczne a była często dostępna na fb, co jej się wcześniej nie zdarzało. Jeśli zagadałem ją to odpisywała ale krócej i szybciej kończyła ale nadal była dostępna w sensie aktywna. W pewnym momencie chcąc nasz związek zacieśniać a nie rozluźniać zapytałem co się dzieje, bo było to dla mnie podejrzane. Napisała, że pojawił się ktoś jeszcze. Poznała go na jakimś zjeździe i że mieszka w jej mieście. Poczułem jakbym dostał pięścią w twarz. Mówiła, że fajnie się gadało i zaprosił ją na kawę ale tylko po koleżeńsku się widują. Dla mnie było to jednoznaczne. Powiedziałem co o tym sądzę a ona na to, że jeszcze nie jesteśmy małżeństwem więc tak naprawdę nie robi nic złego, po prostu ma prawo by wybrać odpowiednią osobę dla siebie. Raziło mnie jakby piorunem. Cały czas mówiła mi wcześniej że jestem jedynym którego chce, że żaden facet nie wytrzymuje porównania ze mną, że poza mną świata nie widzi, bo dałem jej tyle ile nikt a tu nagle nie ma nic.
Nie będę walczył o nią, a ona właśnie pytała dlaczego przestałem walczyć. Nie mam siły na to.
co zrobiłem nie tak?

Zobacz podobne tematy :
Odp: Jak dalej żyć?

Sądzę, że na końcu - paradoksalnie - zrobiłeś wszystko, jak należy, przestałeś o nią walczyć, bo nie miałeś już sił. Pomagając jej w odzyskaniu "zdrowia", zacząłeś nadszarpywać swoje.

Radzę dać sobie z nią spokój i szukać kogoś nowego.

3 Ostatnio edytowany przez Airuf (2022-04-04 12:15:13)

Odp: Jak dalej żyć?

Paradoksalnie - zrobiłeś dla niej to co mogłeś najlepszego a jednocześnie zaszkodziłeś sobie. To nie Twoja wina.


Start schemat. Poznałeś panią o niskiej samoocenie, która czuła się nieatrakcyjna. Weszła z Tobą w relację bo ją wspierałeś, pomagałeś i... pewnie nie miała (lub uważała że nie ma) wyboru. Byłeś lepsz niż nic. A potem podbudowałeś jej pewność siebie, poczuła się lepiej i uznała że stać ją na lepszego faceta.
W skrócie, nigdy nie byłeś dla niej atrakcyjny, wykorzystała Ciebie żeby się podbudować. Szkoda czasu, zakończ to...

PS. Rozumiem że mieliście ustalone że jesteście ze sobą w związku? Jeżeli tak to szukanie lepszej opcji jak się kogoś ma to zdrada - a o zdrajców się nie walczy.

4

Odp: Jak dalej żyć?
Airuf napisał/a:

Paradoksalnie - zrobiłeś dla niej to co mogłeś najlepszego a jednocześnie zaszkodziłeś sobie. To nie Twoja wina.


Start schemat. Poznałeś panią o niskiej samoocenie, która czuła się nieatrakcyjna. Weszła z Tobą w relację bo ją wspierałeś, pomagałeś i... pewnie nie miała (lub uważała że nie ma) wyboru. Byłeś lepsz niż nic. A potem podbudowałeś jej pewność siebie, poczuła się lepiej i uznała że stać ją na lepszego faceta.
W skrócie, nigdy nie byłeś dla niej atrakcyjny, wykorzystała Ciebie żeby się podbudować. Szkoda czasu, zakończ to...

PS. Rozumiem że mieliście ustalone że jesteście ze sobą w związku? Jeżeli tak to szukanie lepszej opcji jak się kogoś ma to zdrada - a o zdrajców się nie walczy.

mieliśmy ustalone. Tak jak najbardziej.

5 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-04-04 13:05:23)

Odp: Jak dalej żyć?
TornApart napisał/a:

co zrobiłem nie tak?

Sprawa wydaje się być schematyczna i dość prosta. Gdy sobie przeczytasz tekst, który napisałeś, to wychodzi, że byłeś bardziej jej opiekunem. Pozwoliłeś jej uwierzyć w siebie, przejść przez trudne chwile. To z reguły kończy się tak samo jak u ciebie. Czyli ona już nie potrzebuje opiekuna, a bardziej kogoś do związku.
Wniosek. Nie warto być opiekunem, dla kobiet w trudnej sytuacji, bo z reguły nagroda jest taka jaką otrzymałeś. Ból i cierpienie.

Airuf napisał/a:

W skrócie, nigdy nie byłeś dla niej atrakcyjny, wykorzystała Ciebie żeby się podbudować. Szkoda czasu, zakończ to...

Myślę, że był gdy była w trudnym stanie. Teraz gdy nabrała pewności siebie, zmieniła się jej optyka.

6

Odp: Jak dalej żyć?

Tak się trochę tutaj roztkliwiacie nad autorem, ale nic nie jest czarno-białe.
On wygląda na padliniarza.
Następnym razem niech sprobuje może z kimś, kto nie jest w potrzebie i nie potrzebuje ratownika.

7

Odp: Jak dalej żyć?

Pomijając wszystkie dolegliwości tej pani bo to nie one są przyczyną całej sytuacji to... dobrze, że to się tak skończyło. Pani wygląda na osobę bardzo niedojrzałą, o niskiej samoocenie, która nie jest w tej chwili w stanie, dać tobie ani nikomu innemu, czegokolwiek dobrego.czyło.
Ale faktycznie wygląda na to, że bardzo chciałeś "uratować" i stworzyć ją dla siebie i widzisz jak to się skoń

8

Odp: Jak dalej żyć?
Legat napisał/a:

...Myślę, że był gdy była w trudnym stanie. Teraz gdy nabrała pewności siebie, zmieniła się jej optyka.

Trudno w sumie powiedzieć, okazywanie zainteresowania, atencja kogokolwiek to zawsze więcej niż całkowity brak...

9

Odp: Jak dalej żyć?
LenaLu napisał/a:

Pomijając wszystkie dolegliwości tej pani bo to nie one są przyczyną całej sytuacji to... dobrze, że to się tak skończyło. Pani wygląda na osobę bardzo niedojrzałą, o niskiej samoocenie, która nie jest w tej chwili w stanie, dać tobie ani nikomu innemu, czegokolwiek dobrego.czyło.
Ale faktycznie wygląda na to, że bardzo chciałeś "uratować" i stworzyć ją dla siebie i widzisz jak to się skoń

chciałem. Myślałem, że będzie tak jak mówiła, że nigdy nie zwróci uwagi na kogoś innego. Uwierzyłem bo i plany mieliśmy już na kolejne miesiące

10

Odp: Jak dalej żyć?
MagdaLena1111 napisał/a:

Tak się trochę tutaj roztkliwiacie nad autorem, ale nic nie jest czarno-białe.
On wygląda na padliniarza.
Następnym razem niech sprobuje może z kimś, kto nie jest w potrzebie i nie potrzebuje ratownika.

Ratownika terapeutę - niestety bez kwalifikacji odpowiednich i pewnie z dużym brakiem doświadczenia
Autorze pacjentek klientek się nie traktuje jak własność ,albo jesteś partnerem ze wzajemnością albo nie ,formy pośrednie wieszania się na sobie i bycia całym światem
to również potencjalny zalążek toksycznej relacji ,do której podejrzewam ze szczerymi chęciami ale bez wiedzy dążyłeś.

11 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-04-04 14:36:49)

Odp: Jak dalej żyć?

Pewnie nie zdawałeś sobie sprawy z jej deficytów, dlatego wszedłeś w tę relację.
Tak, to był jak najbardziej toksyczny związek, dlatego nie możesz się pozbierać, ale musisz, bo nie masz wyjścia.

Ona ma jakieś zaburzenia osobowości, nie wiem czy chad, czy bordeline, w każdym razie osobowość uzależniajaca, nie rokująca na stworzenie stabilnego związku.
To nie jest do wyleczenia, są tylko okresy remisji.
Dlatego nie katuj się tym, że coś źle zrobiłeś, bo nie byłeś w stanie nic zrobić, jedynie za bardzo wczułeś się w rolę terapeuty, a to nie jest rola partnera.

12

Odp: Jak dalej żyć?
wieka napisał/a:

Pewnie nie zdawałeś sobie sprawy z jej deficytów, dlatego wszedłeś w tę relację.
Tak, to był jak najbardziej toksyczny związek, dlatego nie możesz się pozbierać, ale musisz, bo nie masz wyjścia.

Ona ma jakieś zaburzenia osobowości, nie wiem czy chad, czy bordeline, w każdym razie osobowość uzależniajaca, nie rokująca na stworzenie stabilnego związku.
To nie jest do wyleczenia, są tylko okresy remisji.
Dlatego nie katuj się tym, że coś źle zrobiłeś, bo nie byłeś w stanie nic zrobić, jedynie za bardzo wczułeś się w rolę terapeuty, a to nie jest rola partnera.

ona ma jakieś lękowe zaburzenia. Zbyt dużo emocji powoduje, że ma somatyczne objawy. Dla przykładu nie ma problemu by spotkać się z koleżanką czy iść na treningi jakieś gdzie są ludzie, ale już spotkania z osobami które wywołują emocje są trudniejsze i różnie to bywa wtedy

13

Odp: Jak dalej żyć?

No właśnie nie wiesz co jej jest, tyle wiesz co Ci powiedziała...

Dziwi mnie Twój tytuł wątku, jakbyś jeden na świeci zawiódł się na kobiecie.
Każdy musi umieć żyć sam, żeby umieć z kimś,  nie można się na kimś wieszać i uzależniać swojego życia od kogoś.

Czas leczy rany, potraktuj to jako doświadczenie życiowe, żeby nie ufać bezwarunkowo. Jeszcze nic, a tak zaangażowałeś się w związek na odległość...
który generalnie nie ma racji bytu.

14

Odp: Jak dalej żyć?
wieka napisał/a:

No właśnie nie wiesz co jej jest, tyle wiesz co Ci powiedziała...

Dziwi mnie Twój tytuł wątku, jakbyś jeden na świeci zawiódł się na kobiecie.
Każdy musi umieć żyć sam, żeby umieć z kimś,  nie można się na kimś wieszać i uzależniać swojego życia od kogoś.

Czas leczy rany, potraktuj to jako doświadczenie życiowe, żeby nie ufać bezwarunkowo. Jeszcze nic, a tak zaangażowałeś się w związek na odległość...
który generalnie nie ma racji bytu.

już raz się zawiodłem na kobiecie bo mnie zdradziła perfidnie i przez jakiś czas nie umiałem nikomu zaufać, ale w końcu się zdecydowałem i niestety. Także trochę się obawiam, że teraz będzie mi jeszcze trudniej coś nowego podjąć

15

Odp: Jak dalej żyć?
TornApart napisał/a:

już raz się zawiodłem na kobiecie bo mnie zdradziła perfidnie i przez jakiś czas nie umiałem nikomu zaufać, ale w końcu się zdecydowałem i niestety. Także trochę się obawiam, że teraz będzie mi jeszcze trudniej coś nowego podjąć

Dopóki nie zrozumiesz, że celując w dziewczyny niedowartościowane, sam sobie strzelasz w kolano, dopóty jesteś skazany na powtarzanie tej samej historii.
Spróbuj poderwać dziewczynę bez braków. To trudniejsze. Na początku. Bo później przeważnie jest dużo łatwiej.

Widzę, ze omijasz trudne dla siebie posty, ale głaskanie po głowie niczego Cię nie nauczy. Przyjmij te uwagi konstruktywnie. Zastanów się nad sobą, bo w przeciwnym wypadku wrócisz tu po kolejnej związkowej porażce.

16

Odp: Jak dalej żyć?
MagdaLena1111 napisał/a:
TornApart napisał/a:

już raz się zawiodłem na kobiecie bo mnie zdradziła perfidnie i przez jakiś czas nie umiałem nikomu zaufać, ale w końcu się zdecydowałem i niestety. Także trochę się obawiam, że teraz będzie mi jeszcze trudniej coś nowego podjąć

Dopóki nie zrozumiesz, że celując w dziewczyny niedowartościowane, sam sobie strzelasz w kolano, dopóty jesteś skazany na powtarzanie tej samej historii.
Spróbuj poderwać dziewczynę bez braków. To trudniejsze. Na początku. Bo później przeważnie jest dużo łatwiej.

Widzę, ze omijasz trudne dla siebie posty, ale głaskanie po głowie niczego Cię nie nauczy. Przyjmij te uwagi konstruktywnie. Zastanów się nad sobą, bo w przeciwnym wypadku wrócisz tu po kolejnej związkowej porażce.

masz rację. Może i we mnie są jakieś tematy niedomknięte, że porywam się na takie kobiety

17

Odp: Jak dalej żyć?

W moim odczuciu najważniejszą przyczyną ochłodzenia relacji jest dzieląca Was odległość.
Ten drugi chłopak jest z jej miasta. Z takim łatwiej się spotykać, łatwiej go poznać, łatwiej układać wspólne życie. Odpadają takie dylematy jak zmiana mieszkania a przede wszystkim pracy czy szkoły. To istotne kwestie.

Spotkania z Tobą,  dobry nastrój i śmiech, a potem jej powrót do sportu i hobby to najlepszy sposób na pokonanie depresji. Byłeś jak cudowne lekarstwo. Zrobiłeś coś wspaniałego dla drugiej osoby. Możesz być z siebie dumny, naprawdę.

Pomyśl, że życie ma dla Ciebie lepszy scenariusz wink

18

Odp: Jak dalej żyć?

Celujesz w pokaleczone kobiety, ponieważ posiadasz w sobie cechy ratownika. Bycie ratownikiem to też zaburzenie psychiczne.
Czym innym jest pomagać komuś, wspierać w trudnych chwilach, a czym innym jest ratownictwo rozumiane, jako poświęcanie się dla kogoś bez reszty i często nawet bez życzenia obdarowanego lub wręcz wbrew jego woli.
Znane są przypadki, gdy  np mąż "wspierał", w sensie ratował żonę alkoholiczkę, a gdy ona wyszła na prostą zostawiała męża, bo do niczego już go nie potrzebowała. Sama potrafiła żyć i nie potrzebowała laski ani kul, by ułatwić sobie albo umożliwić poruszanie się. Ratownik nie doczekał się zdrowej żony, a zresztą może i dobrze się stało, że ona odeszła, bo czy ratownik potrafiłby funkcjonować w związku ze zdrową osobą?
Chyba powinieneś przerobić ten problem na terapii, bo inaczej zawsze grozić Ci będą kulawe związki bez nagrody na koniec, tylko z wymierzonym w Twój tyłek kopniakiem na rozpęd.
Powodzenia.

19

Odp: Jak dalej żyć?

Niestety to faktycznie jest pewien schemat który da się zauważyć. Jedna strona ma masę problemów i niska samoocenę - druga pomaga wyjść na prostą. Byłeś takim kołem ratunkowym. Kobiecie włączyła się hipergamia i znalazla kogoś innego. Pamiętajcie że pomagając komuś nie sprawimy automatycznie że ta osoba będzie wdzięczna. Ludzie przyzwyczajają się do dawania - a do tego psychika ludzi działa często tak że pomocy nie zauważa i jak już ego urośnie to uważa że wszystko to danej osoby zasługa.

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024