jakiś człowiek Na pewno mogę stwierdzić, tak jak poprzedniczka, że wszelkie zmiany warto robić DLA SIEBIE. Tylko i wyłącznie. Znaczy się, kiedy jeszcze jesteś sam, to nie możesz na siłę dopasowywać się do trendów, szczególnie takich, jakie niby w danej chwili panują. Ja też nigdy nie lubiałem miejsc nadzwyczaj głośnych i tłocznych - miejscem z koszmaru s adla mnei kluby, gdzie sie cisną wszyscy na parkiecie jak w puszcze sardynek. Ostatni raz byłem tam chyba z dwa lata temu na wieczorze kawalerskim kumpla i szczerze odczułem ulgę, jak tylko wyszedłem z tłumu
Mogę wziąć udział w spływie kajakowym czy wycieczce górskiej, gdzie bedzi ewięćej ludzi, ale w takiej ciasnocie, jaka panuje w klubach czuje się jak więzień.
Wyciąganie takich wniosków, jak w przypadku tych podróży to już jest absurd! Nie wiem, czy to domena kobiet czy kwestia dzisiejszych czasów, ale naprawdę mam wrażenie, że ludzie zaczynają wariować. To już nawet nie chodzi o to, jak ktoś spędza czas czy co w życiu robi, bo tu naprawdę możliwości jest sporo, ale zdolność wnioskowania o kimś na podstawie kilku informacji z jego życia jest zwyczajnie śmieszna i żałosna. Zaczynam tez zauważać, że wiele osób kręci głową nie na to, że ktoś ma np słabo płatną pracę czy zbyt poukładane zycie, ale sam RODZAJ pracy już jest obiektem drwin, choćby była ona rozwojowa i dobrze płatna.
Z tymi wycieczkami to też śmiech na sali: pewnie wiel eosob oczekuje, że druga strona bedzie ubóstwiać np wakacje all inclusive, gdzie 90 % czasu spędza się na plaży albo na leżaku i to koniecznie w TYM konkretnym miejscu na świecie, bo jest POPULARNE a kraj leżący tuż obok już nie bardzo.
Wiele osób potrzebuje tego tak silnego odstresowania się, bo powiedzmy sobie szczerze, trochę się w pracy męczą. Niekoniecznie chodzi o to, żę jej nie lubią, ale zwyczajnie poddani są silnemu stresowi. Chociaż spotkałem się tez z opnią, że powinno się co innego robić zawodowo a hobby czy zainteresowania powinny być zupełnie inne, bo to zdrowe dla psychiki.. Cóż, nie skomentuję tego..
Nie wiem, jak będzie teraz, ale do niedawna pracująć nie czułem ani razu tego ciężaru, że idę do pracy, bo sama praca sprawiała mi pewnie tyle przyjemności, co ludziom siedzenie w pubie w piatek po całym tygodniu zapie**lu.
Coś czuję, że gdybym miał się z kimś związać, to musiałbym naprawdę wybrać kogoś ściśle ze swojej branży, bo na samą myśl o wakacjach, jakie ja lubię wielu pewnie by się popukało w czoło...
Co do pewności siebie czy zdolności zagadania(do kogokolwiek) to ja widzę u siebie wielką poprawę w stosunku do czasów szkolnych. Myślę, że wiele dały tutaj same studia czy zajęcia lub spotkania z ludźmi z bliskiego kręgu zainteresowań. Nawet okazja do ćwiczenia zwykłej uprzejmej rozmowy nadarza się np w knajpach, kiedy coś zamawiamy do jedzenia. Warto się uśmiechnąć, popatrzeć w oczy itp .