To zależy od firmy i stanowiska. U córki 99% osób wystarczy podstawa, ona musi znać biegle język fachowy i tak jak pisałam wcześniej, znajomość języka jest tylko dodatkiem. To samo u jej chłopaka, tylko większa proporcja znających język biegle.
To zależy od firmy i stanowiska. U córki 99% osób wystarczy podstawa, ona musi znać biegle język fachowy i tak jak pisałam wcześniej, znajomość języka jest tylko dodatkiem. To samo u jej chłopaka, tylko większa proporcja znających język biegle.
Jasne, z reguły im wyższe stanowiska tym wyższe ciśnienie na znajomość języka. Jak ktoś jest jakimś menedżerem wyższego szczebla, to musi umieć bardzo dobrze język. Dodatkowo czasem specyfika zadań danej osoby jest taka, że trzeba się dobrze umieć dogadać (prowadzenie ważniejszych rozmów, czy coś). Ale do zwykłej pracy na sam początek powinno takie B2 starczyć pewnie. Plus terminologia.
Oni oboje pracują po angielsku, musza znać biegle w mowie i piśmie (różne firmy).
Nie wiem, jakby to było w branży, do której uderza autorka. Ja bym na jej miejscu wyjechała. Teraz jest wykończona studiami, a potem będzie pracą i hipoteką, kiedy to dopiero początek wzrostów stóp %. Słabe perspektywy.
Boże....prawie miesiąc rozkminy na forum o gościu, który już pewnie nawet Cię nie pamięta...
Na prawdę nie masz nic ciekawszego do roboty?
Dlatego Gwiazdko napisałem to Tobie wcześniej
Nie ma co tego drążyć. Było - minęło
Pora iść dalej, rozwijać się, przeżywać przygodySama widzisz, że to Ciebie rozbija, więc idąc tym tokiem ostatecznie przyjemności byś z tego nie miała, tylko więcej zmartwień.
Wiem, masz rację
Piszesz, że na uczelni masz mało facetów, nie masz może po drodze gdzieś jakiegoś wydziału Politechniki czy czegoś innego stricte dla samych facetów? Wstąpisz na jakiś wykład jako wolny słuchacz, najwyżej powiesz, że pomyliłaś budynki^^
BTW, półroczny darmowy staż? Brzmi jak jakiś koszmar oO
Jest w sąsiednim mieście, ale to już trzeba dojechać
No tak, darmowy
Yellowstar nie musisz az tak znac angielskiego. Wystarczy kali jesc kali pic. Ja mialam teraz kilka rozmow o prace z angielskim i jak zobaczylam jak gadaja team leaderki z dzialu angielskiego po angielsku to sie zalamalam. Musialam liczyc do 10 az skoncza zdanie tak dukaly ze ja nie wiem jak one gadaja z Brytyjczykami. To w sumie troche wstyd...po tych rozmowach stwierdzilam ze bede dawac korki online dla ludzi z calego swiata i nie szukam juz zdalnej pracy w korpo
![]()
Serio nie martw sie o jezyk, Polacy ogolnie mowia tragicznie.
Tak wiem. Żadnych certyfikatów nie wymagają. Trzeba po prostu mówić, żeby się jakoś porozumieć
Ale Ty nie wiesz jakie on miałby podejście co do gumek... znowu wychodzą tu Twoje przekonania, a nie rzeczywistość.
A darmowej prostytutki to nie chce mi się komentować.
Dorośli ludzie jak mają ochotę to się spotykają i uprawiają seks. Tyle z filozofii. Nikt nie jest wykorzystany, jeżeli obie strony tego chcą. I nikt nie jest darmową prostytutką.
Nie wiem, ale nie wiedziałam, jakie też miał mój były, z którym sypiałam, ale się dowiedziałam i stresowało mnie to bardzo
No darmowa prostytutka, bo jak to inaczej nazwać?
Ja nie chcę być dla kogoś na raz. To nie jest moje marzenie. Boję się sypiać z ludźmi, o których nic nie wiem.
A tutaj nie była to randka, nie był to układ. Koleś poznał przypadkiem dziewczynę na imprezie, próbował ją zaciągnąć do siebie. Nie wiem, ale ja to odebrałam jako taki brak szacunku do mnie, no bo mówię- dla mnie seks na raz to nie jest przyjemność
YS czemu oczekujesz odpowiedzi / pozwolenia od innych? Było mineło. Zrobiłaś jak chciałaś. Następnym razem znowu będziesz musiała podjąć decyzję.
Sama musisz wiedziec co chcesz i czym sie kierujesz.
Fajnie jakby wszystko się układało tak jak chcemy, a decyzje były oczywiste, ale tak często nie jest.
Ale ryzyko przy takich jednorazowych przygodach na pewno jest większe.
No właśnie wiem, że takie sytuacje będą się powtarzać, dlatego teraz wolę przemyśleć, niż potem się zastanawiać
Gwiazdko
wróciłam do Twojego pierwszego posta.
Spotkaliście się na imprezie, zwrócił na Ciebie uwagę, nie zaprosiłaś go, ok, więc każdy poszedł w swoją stronę.
Następnego dnia wysłałaś mu zaproszenie na fb. Zaakceptował je i wypytywał o Ciebie znajomych - nadal chciał Cię poznać.
Gdyby chodziło mu tylko o sex, olałby Twoje zaproszenie na fb i nie szukałby informacji o Tobie.
I tutaj nastąpiło zamrożenie po obu stronach. On nie napisał, Ty milczałaś.
Przypomniałaś sobie o nim po miesiącu, jak o kurzącej się na półce książce, po którą się sięga z braku laku. Nie napisałaś do niego prywatnie, jako Ty, ale formalnie jako studentka z Samorządu.
Nie dziw się, że olał potem Twój kolejny e mail.
Nie zaprosiłam go do siebie na noc, bo moi współlokatorzy już spali (było tuż przed 1 w nocy), poza tym gdzie obcego faceta tak szybko do domu...
Niby tak, ale gdyby chodziło o coś więcej niż seks, to by napisał. Specjalnie mu wysłałam zaproszenie, żeby pokazać mu, że jestem otwarta na nowe znajomości. Nic jednak nie napisał, a ja miałam potem sporo problemów na głowie i po prostu nie miałam siły nawet do niego pisać. Poza tym było dla mnie (i dla ludzi, którym to opowiadałam), że jak gość na 1 spotkaniu ciągnie laskę do siebie, to wiadomo po co. Poza tym gdyby chciał, to by się odezwał.
Napisałam do niego jako przedstawiciel samorządu z prośbą uczelnianą, żeby też zagadać. Potem jednak odwołałam się do tamtego wieczoru, zapytałam, czy wrócił bezpiecznie, chciałam pociągnąć temat, odpisał zdawkowo, chciałam pociągnąć dalej i nie odpisał. Mój brat i koleżanka mówili, że to takie pytanie zadałam, że wypadałoby zapytać choćby z grzeczności, a on olał. Radzili mi tylko, żeby zagadać drugi raz, bo czasem człowiek odczyta i zapomni odpisać, więc napisałam znowu po 2 dniach, może 3 (nie pamiętam) w tej sprawie z samorządu. Odpisał krótko, nie ciągnąc tematu, dlatego stwierdziłam, że nie ma tematu.
Sądzę, że gdyby chciał mnie bliżej poznać to by odpisał. Nawet po miesiącu. Ja bym odpisała, nie miałabym z tym problemu. Dlatego sądzę, że on miał mnie gdzieś. Gdyby chciał to by napisał. A jak jest nieśmiały to ja do niego napisałam i mnie olał. Nie czekałam myśląc, tylko napisałam. Dlatego mówię, że ja mam pecha do facetów. I nie uważam, żeby to był błąd, że ja nie chciałam iść wtedy do niego do domu. Dla mnie to było za wcześnie, a poza tym ja nie wypiłam dużo, on był bardziej wstawiony (nawet miał czkawkę) i nie wiem, jakby to niby miało wyglądać wtedy. A mógł napisać, zaprosić na kawę. Nie zrobił tego, potem olał, więc co ja mam sobie myśleć?
Oni oboje pracują po angielsku, musza znać biegle w mowie i piśmie (różne firmy).
Nie wiem, jakby to było w branży, do której uderza autorka. Ja bym na jej miejscu wyjechała. Teraz jest wykończona studiami, a potem będzie pracą i hipoteką, kiedy to dopiero początek wzrostów stóp %. Słabe perspektywy.
Ja wiem, tylko jakbym miała gdzieś wyjechać, to najchętniej UK, które wyszło z UE i przez to ciężej o nostryfikację dyplomu
Poza tym tak z dala od rodziny....jakichkolwiek znajomych....znajomych można znaleźć, ale rodzina jest zawsze ta sama
Jak boisz się, że nie dasz rady rozmawiać po angielsku, to zawsze nawet możesz się z kimś znajomym umówić, by w wolnej chwili pogadać trochę. Wiadomo, mocno naciągane to jest, ale ludzie też tak robią.
Te darmowe staże, to jakiś standard na tym Twoim kierunku? Bo to mega słabe jest.
Na drugi raz kuj żelazo póki gorące. Pisanie po miesiącu było słabe. To, że nie napisał nic na zaproszenie też, cholera go wie, może nieśmiały.
Rodzina jest bardzo ważna, ale ta Twoja zbyt ingeruje w Twoje decyzje. Czas obciąć pępowinę.
203 2022-01-13 16:53:00 Ostatnio edytowany przez Panna Szlachetnego Rodu (2022-01-13 16:53:35)
Który NIEŚMIAŁY facet proponuje po TRZECH godzinach znajomości pójście na chatę w środku nocy i w jakich innych celach niż seks?
Po co robić YS sieczkę w mózgu?
Ej, Żółta, wołają Cię tu: https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php … 4&p=20
Jak boisz się, że nie dasz rady rozmawiać po angielsku, to zawsze nawet możesz się z kimś znajomym umówić, by w wolnej chwili pogadać trochę. Wiadomo, mocno naciągane to jest, ale ludzie też tak robią.
Te darmowe staże, to jakiś standard na tym Twoim kierunku? Bo to mega słabe jest.
Tzn rozmawiać umiem. Zawsze lubiłam angielski, nawet bardzo. Nigdy nie miałam żadnej blokady czy oporów przed mówieniem. Nawet uczyłam się do matury rozszerzonej. Tylko od kilku lat nie używałam języka. Czasem gadałam z ludźmi zza granicy, ale to takim w miarę prostym językiem, bez większej gramatyki czy trudnych zwrotów
Tak, ten darmowy staż to po prostu 6 rok studiów. Mamy my, kierunek lekarski i lekarsko-denystyczny, przy czym my i stomatologia mamy pół roku (taki jakby rok akademicki) a kierunek lekarski do tej pory miał rok, ale już im zlikwidowali i niedługo nie będą tego w ogóle mieli (my niestety tak)
Na drugi raz kuj żelazo póki gorące. Pisanie po miesiącu było słabe. To, że nie napisał nic na zaproszenie też, cholera go wie, może nieśmiały.
Rodzina jest bardzo ważna, ale ta Twoja zbyt ingeruje w Twoje decyzje. Czas obciąć pępowinę.
Ogólnie wyznaję zasadę, że lepiej późno niż wcale. Ja bym wtedy od razu napisała, ale miałam trochę problemów, stresu i nie myślałam o tym nawet, przypomniałam sobie dopiero, gdy mi się trochę sytuacja ustabilizowała i miałam na to czas. Uważam, że słabe byłoby nie odezwanie się wcale. Jakby do mnie ktoś tak odpisał to nie miałabym nic przeciwko, ale to ja, może inni ludzie wyznają inne zasady, nie wiem. Poza tym to nie rok, tylko miesiąc
I też wiem, że nieśmiałość nieśmiałością, ale jak chłopakowi zależy to zagada. On tego nie zrobił. Więc spójrz z mojej perspektywy: znam chłopaka kilka godzin, ten pijany uczepił się mnie i próbował zaciągnąć do siebie do domu. Potem się nie skontaktował, mimo że wysłałam mu zaproszenie. Później do niego napisałam, to nie chciał gadać. Więc jak to wygląda z mojej perspektywy? Raczej nie jako zauroczony facet. Poza tym co ja teraz mogę zrobić? Sądzę, że nic. Nawet gdybyśmy się znowu przypadkowo spotkali, to nie wiem, czy on tylko nie będzie miał pretensji, takich podświadomych, że wtedy się z nim nie przespałam...
Nie wiem, może jestem staroświecka, ale dla mnie taki łażenie do czyjegoś domu nie znając kogoś to za szybko. Poza tym gdyby chciał, mógłby mi odpisać, może byśmy się poznali lepiej, więc to on nie dał tej szansy. Co ja mogę jeszcze zrobić? Nie ma inicjatywy, to dobijać się nie będę. Trzeba zapomnieć.
Znaczy z jednej strony mi szkoda, bo jeśli by coś do mnie czuł to zmarnowana okazja, ale jeśli chciał mnie tylko zaliczyć, to cieszę się raczej, że się nie dałam
Który NIEŚMIAŁY facet proponuje po TRZECH godzinach znajomości pójście na chatę w środku nocy i w jakich innych celach niż seks?
Po co robić YS sieczkę w mózgu?
Też mi się tak wydaje. Miał na tyle odwagi, żeby mnie do siebie do domu zapraszać, ale nie ma odwagi, żeby zagadać? Coś mi się tu nie klei, ale może się nie znam
Ej, Żółta, wołają Cię tu: https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php … 4&p=20
Przejrzałam z grubsza post, ale nie wiem, o co dokładnie chodzi
206 2022-01-13 18:33:40 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-01-13 18:35:54)
Przejrzałam z grubsza post, ale nie wiem, o co dokładnie chodzi
Raczej chodzi o to, że ludzie zapraszają Cię do tematu, żeby tam spamować^^
Co do angielskiego - no jak się nie używa, to zaczyna się zapominać, normalna rzecz. Ale jak zaczniesz znowu używać, to z czasem powinno znowu iść łatwiej. A jak nie spróbujesz, to nie będziesz wiedzieć, i potem się będziesz zastanawiać, czy znowu zrobiłaś dobrze, czy źle^^
Sam jak się rekrutowałem do firm, to zawsze najbardziej się bałem krótkich rozmów po angielsku. Zwykle było spoko, chociaż czasem zdarzało się, że za mało umiałem gadać, to oblewałem rekrutację. Takie życie^^
Przejrzałam z grubsza post, ale nie wiem, o co dokładnie chodzi
To tak jak większość obecnych tam - nie przejmuj się tym.
aniuu1 napisał/a:YS czemu oczekujesz odpowiedzi / pozwolenia od innych? Było mineło. Zrobiłaś jak chciałaś. Następnym razem znowu będziesz musiała podjąć decyzję.
Sama musisz wiedziec co chcesz i czym sie kierujesz.
Fajnie jakby wszystko się układało tak jak chcemy, a decyzje były oczywiste, ale tak często nie jest.
Ale ryzyko przy takich jednorazowych przygodach na pewno jest większe.No właśnie wiem, że takie sytuacje będą się powtarzać, dlatego teraz wolę przemyśleć, niż potem się zastanawiać
Niżej masz swoją odpowiedź z której wynika, że masz to już przemyślane
No darmowa prostytutka, bo jak to inaczej nazwać?
Ja nie chcę być dla kogoś na raz. To nie jest moje marzenie. Boję się sypiać z ludźmi, o których nic nie wiem.
A tutaj nie była to randka, nie był to układ. Koleś poznał przypadkiem dziewczynę na imprezie, próbował ją zaciągnąć do siebie. Nie wiem, ale ja to odebrałam jako taki brak szacunku do mnie, no bo mówię- dla mnie seks na raz to nie jest przyjemność
YellowStar napisał/a:Przejrzałam z grubsza post, ale nie wiem, o co dokładnie chodzi
Raczej chodzi o to, że ludzie zapraszają Cię do tematu, żeby tam spamować^^
Co do angielskiego - no jak się nie używa, to zaczyna się zapominać, normalna rzecz. Ale jak zaczniesz znowu używać, to z czasem powinno znowu iść łatwiej. A jak nie spróbujesz, to nie będziesz wiedzieć, i potem się będziesz zastanawiać, czy znowu zrobiłaś dobrze, czy źle^^
Sam jak się rekrutowałem do firm, to zawsze najbardziej się bałem krótkich rozmów po angielsku. Zwykle było spoko, chociaż czasem zdarzało się, że za mało umiałem gadać, to oblewałem rekrutację. Takie życie^^
A, to nie zauważyłam, to muszę tam zajrzeć w takim razie
Tak, kiedyś byłam na prawdę dobra, nauczycielka mnie chwaliła, ale no na studiach medycznych angielski jest na poziomie opłakanym. Bardzo słaby poziom, takie ultra podstawowe rzeczy, które chyba nawet na B1 nie są. Dlatego zamierzam się zapisać na zajęcia z angielskiego. Na początku pewnie mnie przydzielą do jakiegoś B1, bo jeśli mam być szczera, to tak bym teraz oceniła swój poziom, ale jeszcze do końca studiów mi trochę zostało, żeby się podszkolić
Tylko muszę zacząć, ale mam na oku szkołę językową już
YellowStar napisał/a:Przejrzałam z grubsza post, ale nie wiem, o co dokładnie chodzi
To tak jak większość obecnych tam - nie przejmuj się tym.
Haha rozumiem
YellowStar napisał/a:aniuu1 napisał/a:YS czemu oczekujesz odpowiedzi / pozwolenia od innych? Było mineło. Zrobiłaś jak chciałaś. Następnym razem znowu będziesz musiała podjąć decyzję.
Sama musisz wiedziec co chcesz i czym sie kierujesz.
Fajnie jakby wszystko się układało tak jak chcemy, a decyzje były oczywiste, ale tak często nie jest.
Ale ryzyko przy takich jednorazowych przygodach na pewno jest większe.No właśnie wiem, że takie sytuacje będą się powtarzać, dlatego teraz wolę przemyśleć, niż potem się zastanawiać
Niżej masz swoją odpowiedź z której wynika, że masz to już przemyślane
YellowStar napisał/a:No darmowa prostytutka, bo jak to inaczej nazwać?
Ja nie chcę być dla kogoś na raz. To nie jest moje marzenie. Boję się sypiać z ludźmi, o których nic nie wiem.
A tutaj nie była to randka, nie był to układ. Koleś poznał przypadkiem dziewczynę na imprezie, próbował ją zaciągnąć do siebie. Nie wiem, ale ja to odebrałam jako taki brak szacunku do mnie, no bo mówię- dla mnie seks na raz to nie jest przyjemność
Też tak sądzę. Powiem tak. Seks jest świetny, jest dla ludzi. Jestem na prawdę dużym zwolennikiem różnych eksperymentów, zabawek czy innych urozmaicaczy, ale seks z ledwo poznaną osobą...nie byłby raczej dla mnie przyjemnością, tylko stresem, że gumka się zsunie, pęknie (bo np. miał starą albo trzymał w złych warunkach albo kupiona w jakimś lewym miejscu typu stacja benzynowa, gdzie leżą wystawione na słońcu całymi dniami), poza tym facet, któremu na nas zależy będzie się starał nas też zadowolić, a taki, co w nas widzi tylko one night stand widzi w nas tylko- za przeproszeniem- otwór. Może jestem ograniczona, ale no jakoś tak mam
Mi słowo "korpo" od początku źle się kojarzy. Mierzi mnie ta ciągła rywalizacja, wyścigi i wielkie interesy. Można normalnie żyć i rozwijać się prowadząc swój własny, small biznes czy pracować nawet na etat, ale mieć spokój, bez tej nerwicy i ciągłych schodów. Lubię wyzwania, ale nie do przesady.
Co do języka, to najlepiej uczyć się będąc gdzieś za granicą i rozmawiać z miejscowymi
Jeśli chodzi o tego faceta, to naprawdę nie masz się czym przejmować. Jak mówisz, gość potraktować Cię jako potencjalną, jednorazową przygodę. Wszystko na to wskazuje, co też wiele osób Ci to powiedziało. Przyjmij po prostu to do wiadomości i spróbuj szukać szczęścia dalej
Mi słowo "korpo" od początku źle się kojarzy. Mierzi mnie ta ciągła rywalizacja, wyścigi i wielkie interesy. Można normalnie żyć i rozwijać się prowadząc swój własny, small biznes czy pracować nawet na etat, ale mieć spokój, bez tej nerwicy i ciągłych schodów. Lubię wyzwania, ale nie do przesady.
Co do języka, to najlepiej uczyć się będąc gdzieś za granicą i rozmawiać z miejscowymiJeśli chodzi o tego faceta, to naprawdę nie masz się czym przejmować. Jak mówisz, gość potraktować Cię jako potencjalną, jednorazową przygodę. Wszystko na to wskazuje, co też wiele osób Ci to powiedziało. Przyjmij po prostu to do wiadomości i spróbuj szukać szczęścia dalej
W sumie wyścig "szczurów" rywalizacja to jest wszędzie. Mi się swój biznes dopiero kojarzy ze stresem i nerwicą- wiem, bo moi rodzice mają i co chwila jakieś problemy a to z pracownikami, a to coś się psuje, a to znowu jakieś dodatkowe koszty. Do tego to dopiero trzeba mieć psychikę...
Tak, przyjęłam to do wiadomości.
Po prostu na początku nie docierało to do mnie, bo moja znajoma mi mówiła, jaki to jest fajny i inteligentny gość a ja jej wierzyłam, ale ona faktycznie średnio zna się na ludziach, sama ma chłopaka, co jej taki kit wciska, że nie wiem, jak ona w to wierzy...ale już to przetrawiłam
Za kila dni idę znowu na domówkę i może tam poznam jakiś ciekawych ludzi
YellowStar można się z Tobą jakoś skontaktować na priv? Jeśli tak, to odezwij się mailowo.
YellowStar można się z Tobą jakoś skontaktować na priv? Jeśli tak, to odezwij się mailowo.
yellow.star@interia.pl
Mój email
Ok, napisałem
Ok, napisałem
Odpisałam