Czy jemu chodziło tylko o seks? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy jemu chodziło tylko o seks?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 215 ]

131 Ostatnio edytowany przez Katarzyna8877 (2022-01-07 13:59:28)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Ja tak sobie mysle ze to tez musi miec zwiazek z Toba autorko ze nie mozesz kogos poznac. Ja sie spotykalam z tyloma roznymi facetami, w przedziale wieku 19-25, nie wiem moze po 25 roku zycia jest ciezej, tzn na pewno jest! ale nawet bedac w malzenstwie pojawiali sie jacys kolesie, ktorzy wiem ze byliby zainteresowani jakbym nie byla czyjas zona, a to ktos na wystawie psow, a to sprzedawca w sklepie motocyklowym, a to faceci na zlocie motocyklowym, kurcze pelno tego bylo a mieszkalam za granica... Znam tez mnostwo wolnych facetow po 30stce i przed 40stka, dwa razy nawet udalo mi sie kogos polaczyc w pare i dzis sa po slubach wink tylko ze wiesz ja nigdy nie mialam parcia na zwiazki, nie ocenialam odrazu faceta na zasadzie czy z tym moge byc w zwiazku, czy jest na tyle wyksztalcony czy ma dobra prace. Te zwiazki same wychodzily. No po prostu same, nie musialam wypisywac do facetow czy dziwnie sie usmiechac. To przychodzilo spontanicznie...jakies spotkania wyznanie milosci itd...no po prostu. Nawet sie nad tym ostatnio zastanawialam i pomyslalam kurcze, z zadnym facetem nie bylo jakis dziwnych rozkminek...

O np jak poznalam meza. Pisalismy do siebie przez internet. Odrazu bylo tzw flow. To sie czulo. Te same zainteresowania i spojrzenie na zycie, juz po zdjeciach widzialam ze to jest to, ze jego pasje zbiegaja sie z moimi. Po kilku miesiacach polecialam do niego, pochodzil z balkanow a ja studiowalam jego jezyk. Nawet na pierwszych zajeciach powiedzialam wszystkim ja bede miec meza z balkanow. Lol. Jak polecialam i przyszedl mnie odebrac to juz czulam ze to jest to. Od pierwszego wejrzenia.

Jak poznalam innego fajnego goscia, po prostu w windzie w akademiku, jak nasze spojrzenia sie spotkaly to juz nie moglam przestac o nim myslec. I wyszedl nam fajny 2 letni zwiazek..

Innego poznalam w pracy, drugiego przez znajomych. Zawsze sa jacys faceci ale ja nigdy nie bylam wybredna..

Moja jedna kolezanka ma dwojke dzieci i rozstala sie z partnerem. Ma 33 lata. Ktos by pomyslal i co teraz ona biedna zrobi, ale ona juz przez 3 lata od tamtego czasu byla z jednym kolesiem a potem z drugim. Teraz ten drugi u niej mieszka i sa razem. Ona jest bardzo otwarta usmiechnieta energiczna i przyciaga po prostu facetow. Nikt nie chce marudy albo co gorsze desperatki. (Nie mowie ze Ty jestes desperatka)

Drugi przyklad. Kolezanka tez 33 lata, bardzo ladna, modeleczka, jedynaczka, dosyc roszczeniowa, przebierala w facetach tak dlugo az zostala sama z psem i kotem i jest tak zalamana ze nie chce sie nawet spotkac ze mna. Ale pamietam jak mi mowila no wiesz ten nie byl najgorszy ale byl gornikiem no jak moge wyjsc za maz za gornika... i po ptokach. Ona juz jest tak zdesperowana ze ja mysle ze ciezko bedzie jej kogos znalezc. Mowi ze ma pecha, ja uwazam ze nie, jakby miala.luzne podejscie byloby inaczej.

Wiec wez wyluzuj i nie oceniaj kazdego faceta przez pryzmat przyszlego w zwiazku. Kolesie to czuja i uciekaja. Badz otwarta usmiechnieta, oni sami przyjda...

P.s nie jestem nawet jakas ladna wink

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez Katarzyna8877 (2022-01-07 14:07:58)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Pojedz w gory pojdz na szlaki poznasz kogos. Idz do schroniska pojedz w podroz przespij sie w hostelu. Odrazu kogos poznasz.

O np bylam teraz na urlopie za granica. Usiadlam w knajpie sama koles gral koncert. Nasze spojrzenia sie spotkaly. Potem sie usmiechnal, ja odwzajemnilam usmiech, potem chwile pogadalismy. Jakbym tam mieszkala dzien pozniej poszlabym z nim na randke  wink

Wychodzisz gdzies w ogole sama? Ja wiem ze Polska to Polska i ktos moze dziwnie sie patrzec ze sama siedzisz przy barze ale ja bym to miala gdzies. Ja lubie spedzac czas ze soba. Idz na jakis jam session, pojedz na jakis zlot, wychodz do ludzi a nie tylko impreza raz na jakis czas. Badz otwarta rozmawiaj, miej swoje pasje, hobby, cos co jest tylko Twoje,cos czym mozesz zainteresowac kogos. Ja akurat jestem bardzo gadatliwa, wiec nie mam z tym problemu. Mysle ze intryguje tych facetow, ze mysla o kurcze ona to jest ciekawa chce ja blizej poznac. To trzeba nad soba troszke popracowac i gwarantuje Ci ze bedziesz przebierac. Tylko ze wiesz moi faceci to nie byli pi takich studiach jak ja zeby mogli mnie lepiej zrozumiec. Ja zawsze patrzylam na to jakim facet jest czlowiekiem, jak traktuje swoja mame, jak traktuje mnie. Dzieki temu zaden mnie nie zdradzal, nie oszukiwal, nie dochodzilo do rekoczynow, nie bylo jakis jazd przy rozstaniach.

Jesli 33 latka z dwojka dzieci moze przebierac w facetach a Ty majac 25 lat nie to ja zaczelabym dbac o siebie. Olala bym tych potencjalnych facetow i zajela sie soba
Reszta sama przyjdzie...

133

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Mnie też to strasznie zadziwia, że w miarę atrakcyjna i ogarnięta dziewczyna ma problem, żeby kogoś poznać. Od razu przypomniała mi się tutejsza marta, ale ona nie poszła na studia, została w małym miasteczku i była zaangażowana w opiekę nad chorym ojcem.
Nie wiem, co „dolega” autorce, pewnie w realu lepiej byłoby sie pewnym rzeczom przyglądnąć niż przez „okno” tutaj, ale nic się nie dzieje bez powodu.
W związkach przeważnie nie są osoby, które nie chcą w nich być. Nawet nieświadomie.

134 Ostatnio edytowany przez YellowStar (2022-01-07 14:55:34)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Katarzyna8877 napisał/a:

Ja tak sobie mysle ze to tez musi miec zwiazek z Toba autorko ze nie mozesz kogos poznac. Ja sie spotykalam z tyloma roznymi facetami, w przedziale wieku 19-25, nie wiem moze po 25 roku zycia jest ciezej, tzn na pewno jest! ale nawet bedac w malzenstwie pojawiali sie jacys kolesie, ktorzy wiem ze byliby zainteresowani jakbym nie byla czyjas zona, a to ktos na wystawie psow, a to sprzedawca w sklepie motocyklowym, a to faceci na zlocie motocyklowym, kurcze pelno tego bylo a mieszkalam za granica... Znam tez mnostwo wolnych facetow po 30stce i przed 40stka, dwa razy nawet udalo mi sie kogos polaczyc w pare i dzis sa po slubach wink tylko ze wiesz ja nigdy nie mialam parcia na zwiazki, nie ocenialam odrazu faceta na zasadzie czy z tym moge byc w zwiazku, czy jest na tyle wyksztalcony czy ma dobra prace. Te zwiazki same wychodzily. No po prostu same, nie musialam wypisywac do facetow czy dziwnie sie usmiechac. To przychodzilo spontanicznie...jakies spotkania wyznanie milosci itd...no po prostu. Nawet sie nad tym ostatnio zastanawialam i pomyslalam kurcze, z zadnym facetem nie bylo jakis dziwnych rozkminek...

O np jak poznalam meza. Pisalismy do siebie przez internet. Odrazu bylo tzw flow. To sie czulo. Te same zainteresowania i spojrzenie na zycie, juz po zdjeciach widzialam ze to jest to, ze jego pasje zbiegaja sie z moimi. Po kilku miesiacach polecialam do niego, pochodzil z balkanow a ja studiowalam jego jezyk. Nawet na pierwszych zajeciach powiedzialam wszystkim ja bede miec meza z balkanow. Lol. Jak polecialam i przyszedl mnie odebrac to juz czulam ze to jest to. Od pierwszego wejrzenia.

Jak poznalam innego fajnego goscia, po prostu w windzie w akademiku, jak nasze spojrzenia sie spotkaly to juz nie moglam przestac o nim myslec. I wyszedl nam fajny 2 letni zwiazek..

Innego poznalam w pracy, drugiego przez znajomych. Zawsze sa jacys faceci ale ja nigdy nie bylam wybredna..

Moja jedna kolezanka ma dwojke dzieci i rozstala sie z partnerem. Ma 33 lata. Ktos by pomyslal i co teraz ona biedna zrobi, ale ona juz przez 3 lata od tamtego czasu byla z jednym kolesiem a potem z drugim. Teraz ten drugi u niej mieszka i sa razem. Ona jest bardzo otwarta usmiechnieta energiczna i przyciaga po prostu facetow. Nikt nie chce marudy albo co gorsze desperatki. (Nie mowie ze Ty jestes desperatka)

Drugi przyklad. Kolezanka tez 33 lata, bardzo ladna, modeleczka, jedynaczka, dosyc roszczeniowa, przebierala w facetach tak dlugo az zostala sama z psem i kotem i jest tak zalamana ze nie chce sie nawet spotkac ze mna. Ale pamietam jak mi mowila no wiesz ten nie byl najgorszy ale byl gornikiem no jak moge wyjsc za maz za gornika... i po ptokach. Ona juz jest tak zdesperowana ze ja mysle ze ciezko bedzie jej kogos znalezc. Mowi ze ma pecha, ja uwazam ze nie, jakby miala.luzne podejscie byloby inaczej.

Wiec wez wyluzuj i nie oceniaj kazdego faceta przez pryzmat przyszlego w zwiazku. Kolesie to czuja i uciekaja. Badz otwarta usmiechnieta, oni sami przyjda...

P.s nie jestem nawet jakas ladna wink

No to na pewno ma z tym związek, że nie spotykam zbyt wielu chłopaków, nie chodzę za często na randki. Ostatnio spotykałam się z facetem na jesień zeszłego roku, czyli równy rok temu. Od tego czasu nic. Wiesz, jak człowiek młodszy to też jest łatwiej.
Sama też nigdy nic nie kalkulowałam. Chciałam, żeby to wychodziło naturalnie, samo z siebie. Byłam kiedyś dużą romantyczką marzącą o wielkiej miłości. Tylko uważam, że mam pecha o facetów, bo albo ktoś się podoba mi a ja mu nie albo ja się podobam komuś bez wzajemności. To już jest denerwujące.
I miałam sporo rozkminek w życiu z facetami. Jak się 3 lata temu zakochałam w jednym chłopaku to też analizowałam wszystko tysiąc razy dokładniej niż tu. Dlaczego? Bo nie byłam go pewna. Gdyby relacja jakoś szła, czułabym jego zainteresowanie to bym nie miała żadnych wątpliwości. A ja czułam, że coś jest nie tak, ale ktoś dawał niepewne sygnały, stąd analiza i zastanawianie się, co mogę jeszcze zrobić
Żebym to ja miała wysokie wymagania albo coś, do czego można by się przyczepić, a ja nawet nie wiem, w czym problem. Chyba w środowisku. Może w większym mieście byłby większy wybór facetów? U mnie w mieście często wychodzę na miasto. Nikt a nikt się mną nie zainteresował ot tak na ulicy przez te kilka lat. Mi też się nikt nie podobał. W te wakacje za to byłam z siostrą i jej chłopakiem na wycieczkach w większych miastach- Wrocław, Warszawa i tam- nawet siostra zauważyła- o kelner cię podrywał- albo oglądali się za mną na ulicy i ja to czułam. Czułam, że nie jestem niewidzialna dla ludzi. Dlatego zwalam winę na środowisko. A jak 3 i 4 lata temu byłam na wakacjach w Hiszpanii to już w ogóle, czułam się świetnie

Ja też pisałam z wieloma facetami poznanymi przez internet. Nawet czasami dochodziło do spotkań. Nieciekawie to wpsominam. Jest jeden, z którym mi się bardzo dobrze pisze. Ja go głównie zagaduję w sprawie kariery zawodowej, bo planuję podobną. Nie wiem nawet, jak wygląda, ale po sposobie pisania czuję, że jest inteligentny, ambitny i mi to imponuje, ale no on nie szuka niczego na stałe niestety hmm
Ale to jedyna osoba poznana przez internet, która mnie nie wkurza po dłuższym czasie

Ja też nigdy nie byłam wybredna. Jak mnie ktoś na randkę zapraszał to zawsze szłam. Nigdy nie odmawiałam, bo stwierdzałam, że szansę trzeba dać, bo a nóż zaiskrzy. Nie iskrzyło. Jak nie ma flow od początku to po czasie rzadko wchodzi.

Widzisz, Twoja znajoma 33 latka z 2 dzieci....ma szczęście, że kogoś poznała. Ja też jestem raczej uśmiechnięta, miła (chyba, że jestem bardzo zestresowana, przy nerwach nie potrafię się uśmiechnąć, jak każdy z resztą). Niektórzy nawet nie kryją zdziwienia, że nikogo nie mam. Moja dobra znajoma powtarza, że się marnuję i że to niemożliwe, że jestem sama tyle czasu, bo jestem taka sympatyczna. Byłam w pracy na wakacjach to wszyscy pracownicy mniej więcej w moim wieku, niektórzy młodsi, wszyscy w związkach. Jak mnie szef z szefową podpytywał tak luźno o życie, wyszło, że nikogo nie mam to byli bardzo zdziwieni, jakbym powiedziała, że przyleciałam z obcej planety. Bycie pozytywnym i miłym to nie wszystko

A ta druga koleżanka... nie oceniaj jej. Ma prawo jej się ktoś podobać lub nie. Nie chciała górnika, bo jej się nie podobał to miała się z nim na siłę wiązać? Bez sensu. Ja też bym się nie potrafiła na siłę z kimś wiązać. Tak, ma pecha i możesz w to wierzyć lub nie. Ja ją rozumiem, bo też mam pecha, ale kto tego nie przeżył to nie zrozumie.
Ja też mam się niby wiązać z kimś, do kogo nic nie czuję, żeby udowodnić coś światu? Nieeee to nie w moim stylu
Koleżanka nie jest zdesperowana. Gdyby była to by wzięła pierwszego lepszego- co za problem? Ja tak samo. Tylko obie pragniemy miłości a tu już jest problem, bo my chcemy miłości, facet nas chce tylko przelecieć i jak z tego wyjść?
Poza tym każdy ma prawo do swoich wymagań odnośnie partnera. Każdemu podoba się coś innego. Moja znajoma uwielbia przypakowanych, jak widzi 6pak na brzuchu to jej kolana miękną. Ja na to nie lecę. Lecę na ciężką pracę. Jak widzę, że ktoś jest np. inżynier mechanik to już wiem, że musiał w to włożyć masę ciężkiej pracy i wyrzeczeń, żeby ten zawód osiągnąć. Sama przeżyłam to samo i wiem, że tylko taka osoba mnie zrozumie. Spotykałam się z takimi bez studiów albo z łatwymi studiami to oni kompletnie nie rozumieją, czym ja się stresuję i bagatelizują moją ciężką pracę i nerwy, jak nie od razu to po czasie, co jest dla mnie zniewagą. Nikt, kto tego nie przeszedł tego nie zrozumie. Podoba mi się inteligencja i ciężka praca. Mogę dać od siebie tyle samo. Co prawda nie odrzucałam takich bez ciężkich studiów, ale nie dogadywałam się z nimi po prostu. Mi imponuje to, że ktoś jest inteligentny i wykształcony, bo wiem, że żeby zdobyć papierek takich studiów trzeba mieć stalową psychikę, włożyć w to dużo pracy i taka osoba ma inne podejście do życia. Imponuje mi to. Nie wiem jak Twoja koleżanka, ja nie skreślam od razu tych, co nie są w moim typie, ale nie wyszłam na tym na dobre. I tutaj czytałam wypowiedź jednej kobiety 40+, która marzyła o mężu i dzieciach, ale nie wyszło. Sama przyznała, że wszystkie jej koleżanki, które wybrzydzały mają najlepszych mężów, a ona robiła to co ja- czyli umawiała się na randki z kimś, nawet jak jej się niespecjalnie podoba i powiedziała, że źle na tym wyszła. Także trzeba też mieć jakieś wymagania, bo jak się weźmie pierwszego lepszego to i tak to się rozpadnie wcześniej czy później. Nie da się za długo żyć pod jednym dachem z osobą, która nas nie pociąga. Potem będzie wkurzać, a następnie frustrować

Jestem otwarta i uśmiechnięta. Praktycznie zawsze. Nie mam spiny na punkcie związku, bo tyle lat żyję sama, że nie wiem, czy potrafiłabym żyć z kimś. Jedyną spinę jaką mam to wtedy, gdy mam nerwową sytuację życiową, bo prowadzę stresujące życie i czasem, gdy mam dużo ciężkich egzaminów na głowie to tylko o tym myślę i faktycznie jestem spięta i nie potrafię żartować. Wtedy natomiast byłam mega wyluzowana. Może nawet za bardzo, jeśli on pomyślał, że może mnie tylko przelecieć i zostawić

Lucyfer666 napisał/a:

Ano widzisz. Dlatego napisałem, że powyższa rada jest niezbyt mądra, bo życie pozostaje życiem smile
I zaraz się okaże, że "rozwinięcie skrzydeł za młodu" zacznie się po 30 wink

Racja hmm
U mnie będzie to pewnie chwilę przed
Bardzo bym chciała się zapisać na jakieś zajęcia sportowe. Zawsze chciałam spróbować gry w tenisa ziemnego, naukę jeszcze jakiegoś języka, ale to wszystko kosztuje i trzeba mieć czas, regularny grafik

MagdaLena1111 napisał/a:

Mnie też to strasznie zadziwia, że w miarę atrakcyjna i ogarnięta dziewczyna ma problem, żeby kogoś poznać. Od razu przypomniała mi się tutejsza marta, ale ona nie poszła na studia, została w małym miasteczku i była zaangażowana w opiekę nad chorym ojcem.
Nie wiem, co „dolega” autorce, pewnie w realu lepiej byłoby sie pewnym rzeczom przyglądnąć niż przez „okno” tutaj, ale nic się nie dzieje bez powodu.
W związkach przeważnie nie są osoby, które nie chcą w nich być. Nawet nieświadomie.

Moi znajomi mówią to samo
Biedna ta Marta, szacun za poświęcenie
Ja na studia poszłam, niby większe miasto, ale nadal nie tak duze jak np. stolica kraju
Ja mam coś takiego, że do mnie musiałby ktoś podejść powoli, bo jestem nieufna, a nie na 1 spotkaniu zapraszać do siebie, to za szybko
Ja się pytam wśród znajomych, czy robię jakiś błąd, czy jestem brzydka. Oni sami się dziwią, że nikogo nie mam
Mam brata po 30stce. To mój bliski przyjaciel i dostaję ochrzan od niego, jak mówię, że coś ze mną nie tak, bo nikogo nie mam. On tylko powtarza, że jestem miła, ładna, zadbana i można ze mną inteligentnie porozmawiać i przywracam wiarę w kobiety- takie słowa od własnego brata, a on zna mnie dobrze raczej. Moja młodsza siostra też mnie zna i wie, jaka jestem i też widzę, że trochę jest zdziwiona, że nie mam nikogo (ona ma super faceta)
Więc nie wiem, gdzie jest problem. Zrzucam na to, że nie poznaję zbyt wielu facetów

135 Ostatnio edytowany przez Katarzyna8877 (2022-01-07 14:54:43)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Wiesz no jasne ze ma sie prawo myslec ze ten facet jest fajny ale nie ma dobrej pracy to nie chce sie z nim spotykac a potem zwalac wine na pecha do facetow. Jesli zycie kobiety kreci sie tylko wokol poznawania facetow do malzenstwa i oceniania kazdego tylko pod tym katem to tak takie kobiety sa desperatkami i zawsze beda same.

Wiesz ja studiowalam w miasteczku gdzie byly 3 knajpy i 3 kluby. Przez 5 lat zawsze sie tam z kims spotykalam, nie powiedzialabym ze to srodowisko.

No i te teksty pecha do facetow. Moim zdaniem nie ma czegos takiego. I nie ta samotna matka z 2 dzieci to nie miala szczescia, ona jest po prostu tak fajna osoba ze faceci na nia leca i chca z nia byc. Nie robi jazd problemow nie rozkminia jest wyluzowana. Faceci to kochaja. W koncu maja laske ktora nie robi im problemow bo koles sie obejrzy za inna na ulicy i juz jazda w domu.

136

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Katarzyna8877 napisał/a:

Wiesz no jasne ze ma sie prawo myslec ze ten facet jest fajny ale nie ma dobrej pracy to nie chce sie z nim spotykac a potem zwalac wine na pecha do facetow. Jesli zycie kobiety kreci sie tylko wokol poznawania facetow do malzenstwa i oceniania kazdego tylko pod tym katem to tak takie kobiety sa desperatkami i zawsze beda same.

A dla mnie desperatki to te, co biorą pierwszego lepszego, żeby tylko był. Nieważne, że do takiego nic nie czuje, ważne, żeby był, choćby pierwszy lepszy janusz, który poniewiera kobietą...ale no może to nie jest desperacja, może desperacją jest szukanie miłości, która chyba nie istnieje...

Katarzyna8877 napisał/a:

No i te teksty pecha do facetow. Moim zdaniem nie ma czegos takiego. I nie ta samotna matka z 2 dzieci to nie miala szczescia, ona jest po prostu tak fajna osoba ze faceci na nia leca i chca z nia byc. Nie robi jazd problemow nie rozkminia jest wyluzowana. Faceci to kochaja. W koncu maja laske ktora nie robi im problemow bo koles sie obejrzy za inna na ulicy i juz jazda w domu.

Uważasz, że nie ma pecha do facetów, bo Ty tego nie doświadczyłaś. W sumie to zrozumiałe, bo często, jak nie doświadczymy czegoś, to ciężko się wczuć w daną sytuację.
Ja tam też jestem ta miła, sympatyczna i wyluzowana i jakoś nikogo nie mam. A mam znajomą, co zawsze miała spiętą dupę i od początku liceum ma co chwilę innego faceta, prawie nie jest sama.
A próbowałam stwarzać różne sytuacje, chodziłam na imprezy. Tak więc można być nawet ósmym cudem świata i być samotnym, bo się nikogo nie spotka, a można być wrednym i niesympatycznym (nawet niezbyt ładnym) i można mieć fajnego faceta. Pech lub szczęście. Jak dla mnie trafienie na osobę, która nam się podoba i która odwzajemnia uczucia jest mega trudne. Np. ja się spodobałam temu opisanemu chłopakowi, ale tylko w kontekście seksualnym. On mi może nie jakoś bardzo, ale też mnie zainteresował. I moglibyśmy spróbować, ale on się nie wykazał żadną inicjatywą. Pytałam- czy ja coś źle zrobiłam i piszą mi tu, że nic. Więc to nic innego jak pech
Bycie uśmiechniętym to nie wszystko. Ja zawsze byłam wśród znajomych znana jako ta wesoła, towarzyska, wyluzowana, uśmiechnięta, a mam problem ze znalezieniem faceta. A znam laski, niesympatycznie niesamowicie, wredne, dwulicowe i mają całkiem fajnych chłopaków...czy da się to jakoś wyjaśnić?

137

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Katarzyna8877 napisał/a:

Wiesz no jasne ze ma sie prawo myslec ze ten facet jest fajny ale nie ma dobrej pracy to nie chce sie z nim spotykac a potem zwalac wine na pecha do facetow. Jesli zycie kobiety kreci sie tylko wokol poznawania facetow do malzenstwa i oceniania kazdego tylko pod tym katem to tak takie kobiety sa desperatkami i zawsze beda same.

Wiesz ja studiowalam w miasteczku gdzie byly 3 knajpy i 3 kluby. Przez 5 lat zawsze sie tam z kims spotykalam, nie powiedzialabym ze to srodowisko.

No i te teksty pecha do facetow. Moim zdaniem nie ma czegos takiego. I nie ta samotna matka z 2 dzieci to nie miala szczescia, ona jest po prostu tak fajna osoba ze faceci na nia leca i chca z nia byc. Nie robi jazd problemow nie rozkminia jest wyluzowana. Faceci to kochaja. W koncu maja laske ktora nie robi im problemow bo koles sie obejrzy za inna na ulicy i juz jazda w domu.

Przepraszam Cię bardzo, ale to Ty jesteś tą osobą, co tu pisała, że kończyła studia a byłego męża miała bez studiów, a był taki cudowny i kochany i wyrozumiały? To skoro był taki wspaniały to czemu jest już były?
No właśnie
A właściwie jakie studia skończyłaś? Bo studia studiom nierówne. Pamiętam, jak byłam w klasie maturalnej, chodziłam na korki i moja nauczycielka mi mówiła, jak to Polska jest zła, bo jej córka taka zdolna, ma 3 fakultety, a musiała wyjechać do Anglii i pracuje na zmywaku, bo w złej Polsce nie ma dla niej pracy. Zapytałam, co skończyła, a ona na to, że socjologię, pedagogikę chyba specjalną i jakąś kulturę sama nie wiedziała jaką. Ja jej powiedziałam, że mogła się uczyć, zostać np. lekarzem to by nie miała żadnego problemu ze znalezieniem pracy nawet w Polsce, a za granicą żyłaby jak pączek w maśle. Obraziła się. No niestety prawda w oczy kole
Dla mnie to takie głupie gadanie. Sugerujesz dziewczynie, że jest niewyluzowana? To co miała zrobić? Przespać się z facetem od razu, żeby pokazać swoje wyluzowanie i wyzwolenie? No super, świetne podejście

To, że jakaś 33 latka z 2 dzieci miała faceta, to po prostu umiała się wokół niego zakręcić, bo mało który facet chce kobietę z bagażem życiowym, taka prawda. To nie szczęście, to umiejętność. Może pantoflarza znalazła? Desperata, który jej dziećmi się będzie zajmował- nie wiesz tego
A pisanie, że inna znajoma nie chciała górnika, więc przez to jest ultra zdesperowana to dno u kilo mułu! DNO!
To przepraszam bardzo dziewczyna pisze, że jest wykształcona, że ciężko pracuje, aby coś osiągnąć i nie ma prawa mieć jakiegoś wzorca, który jej się podoba? Ma brać pierwszego lepszego, żeby udowodnić wszystkim, że może? Co to za chore podejście?!
Ja sama jestem wykształcona. Kończę studia, których nie skończyłby każdy. Nie wyobrażam sobie być z kimś, kto albo nie studiował wcale albo studiował jakiś byle kierunek, bo ja z taką osobą za długo nie wytrzymam- podobnie jak autorka. I to nie jest żadne widzimisie. U mnie w mieście rodzinnym tak jest. Miasteczko kilka tyś mieszkańców, z roku na rok się wyludnia, coraz mniej młodych. Są tu lekarki, farmaceutki, co wróciły po studiach w rodzinne strony, też myślały, że "jakoś to będzie" i "miłość wszystko przezwycięży" i wzięły sobie jakiś takich po zawodówkach. Minęło wiele wiele lat, a one są nieszczęśliwe. Widać to po nich. Wstydzą się za tych facetów na różnych spotkaniach, bo one elokwentne, inteligentne, a ci faceci tacy nieobyci. Jedna z nich jakiegoś wyprowadzała nawet ze spotkania w popłochu, bo takiego jej wstydu narobił...moi rodzice oboje są wykształceni. Mają różne specjalności, ale oboje to specjaliści, którzy skończyli studia nie dla papierka, tylko bez tego papierka nie mieliby swojego zawodu. Specjaliści i tyle
Ja jednak też cenię inteligencję. Tą inteligencję widzę u naukowców. Mój ulubiony typ faceta to nie Alvaro, nie Pudzianowski. Jak jest naukowiec w fartuchu, w okularach- to jest to! Ostatnio oglądałam na youtube jakiś projekt zagranicznych z jakiejś ich tamtejszej politechniki. Inżynierowie. Wypowiadali się w sposób niesamowity, z pasją, bardzo inteligentni, opanowani...oglądałam kilka razy i aż mi serce szybciej biło. Dlatego ja wierzę autorce. Sama jest inteligentna i inteligencję też ceni
I owszem, można spotkać inteligentnych wśród niewykształconych i dekla wśród wykształconych, ale stosunek jest taki, że w obu przypadkach to jest mniejszy % po prostu
Poza tym ja na studiach wiele razy wypruwałam sobie flaki z ciężkiej pracy, nie spałam, miałam problemy ze stanami lękowymi i depresyjnymi ze stresu, a mój potencjalny mąż miałby w tym czasie leżeć i pachnieć? Sorry, ale nie. Poza tym statystycznie wychodzi, że najbardziej udane małżeństwa to te, dobrane na zasadzie podobieństw, także zawodowych
Poza tym jak rozpoznać wykształconego? Ja i moje koleżanki powtarzamy, że chciałybyśmy faceta równie wykształconego, co my. Nikt tego nie neguje, bo wszyscy to rozumieją. Mało tego, mówimy to kolegom i oni też to rozumieją, bo oni też chcą taką laskę. A powiedz to komuś, kto albo studiów nie ma, albo ma byle studia- od razu się obrazi

Tak więc no, Katarzyna, sama wyluzuj, bo jak na razie to Ty jesteś ta spięta
Miałaś szczęście co do facetów i tyle. Zaznaczam tylko, że znaleźć byle jakiego faceta to nie jest sztuka. Sztuką jest znalezienie kogoś na poziomie

138 Ostatnio edytowany przez Katarzyna8877 (2022-01-07 18:16:23)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

No z takim podejsciem zawsze bedziecie same smile powodzenia w zyciu. Ja jako facet nie chcialabym takich kobiet co sobie zyly wypruwaja na studiach wywyzszaja sie a do tego maja leki depresyjne itd. Od takich z daleka..

Dziwnym trafem tylko te samotne powtarzaja jak mantra ze maja pecha do facetow. Wybacz ale kolezanka ma faceta ktora tez ma dzieci, nie jest desperatem, po prostu poznal fajna laske w zyciu i sie jej trzyma smile aha ona jest po studiach inzynierskich a on jezdzi na smieciarce hahah i co teraz

139

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

wy nawet byscie sie z takim nie umowily.  jesli lasce spodoba sie facet i jest chemia a ona mowi no nie spotkam sie z nim wiecej bo jest gornikiem no to sorry. Ale bedziesz w zyciu sama na wlasne zyczenie. I nie chodzi o branie byle jakiego byle pierwszego, chodzi o to ze nie daje sie facetowi szansy a bo kasy nie zarabia a bo nie taki przystojny a bo ma biednych rodzicow a bo taki a bo owaki. A potem placz mam pecha do facetow.

Na prawde zycze wam powodzenia..dajcie znac czy znalazlyscie milosc swojego zycia. Wspolczuje facetom w dzisiejszych czasach.

140

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Faceci trzeba sie bylo uczyc! 

I niby studia skonczylas flaki se wypruwalas (chyba dlatego) a jestes chyba glupia. Napisalam wyraznie ze desperacja to opieranie calego swojego zycia na szukaniu drugiej polowki, na ocenianiu o ten do mnie zagadal moze bedziemy razem itp itd a nie to ze ktos gornika nie chcial to jest zdesperowany. Desperacja to szukanie kogos na sile co chwile podporzadkowanie swojego zycia po to zeby kogos znalezc. Faceci od takich uciekaja i nigdy z taka nie beda chcialy byc. Dlatego pisalam o wyluzowaniu.
Zobacz co robi yellow. 3 strony rozkminiania kiedy ewdidetnie widac ze koles mial to gdzies i nie wiem czego sie tu jeszcze doszukiwac..ale nie bo brat powiedzial ze to dziwna sytuacja
No dajcie spokoj jakby chcial to by utrzymal kontakt wzial numer telefonu czy cos..

P.s ksiecio na bialym koniu nie istnieje wink

141 Ostatnio edytowany przez Katarzyna8877 (2022-01-07 18:27:30)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Zauwazylam ze wiekszosc ludzi ktorych znam i sa w zwiazkach to nie sa takie osoby jak wy....cos w tym chyba jest. Nie sa roszczeniowe, zdesperowane, nie szukaja ksiecia na bialym koniu, najlepiej lekarza z wlasna klinika, albo prawnika po ciezkich studiach zeby on tez zrozumial jak mi bylo ciezko kiedy studiowalam. O matkooo. Przeciez to chodzi o milosc, o to zeby byc kochanym i szanowanym. Do tego nie sa potrzebne studia!!!

I nie inteligencja nie idzie ze studiami. To ze macje studia nie znaczy ze jestescie madre. Moze po prostu kolesie nie maja o czym z wami rozmawiac oprocz tych nieszczesnych studiow?

142

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

I nie twoj maz nie lezalby i nie pachnial. On moze ciezko wypruwalby sobie flaki prowadzac swoja firme, albo chodzac do pracy albo naprawiajac samochody czy pracujac ciezko pod ziemia. Na prawde jestes plytka i nie dziwie sie ze jestes sama. Powodzenia!

Uwazasz ze ludzie po pedagogice to co gorsi sa? Moja znajoma zostala psychoterapeutka, inna pracuje w osrodku dla uzaleznionych. Nie na zmywaku w anglii. Na prawde jestes plytka. Powodzenia w szukaniu meza, tego wyksztalconego!! Najlepiej takiego co tez zakuwal nocami.

Czyli wy to takie typowe kujonki, ksiazki i zero imprez w akademiku. Mialam takie kolezanki, niektore z nich do dzis nie maja rodziny wink

143

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Katarzyna8877 napisał/a:

No z takim podejsciem zawsze bedziecie same smile

No tak, przecież według Ciebie to trzeba brać co leci, nie patrząc na uczucie...to dopiero droga donikąd

Katarzyna8877 napisał/a:

Ja jako facet nie chcialabym takich kobiet co sobie zyly wypruwaja na studiach wywyzszaja sie a do tego maja leki depresyjne itd. Od takich z daleka..

Jakbyś była byle jakim facetem to pewnie i tak, ale u mnie na studiach są chłopaki, co korzystają z pomocy psychiatrów i psychoterapeutów, bo ze stresem sobie nie radzą i co? Czujesz się od nich lepsza? Ja ich szanuję za ciężką pracę i wytrwałość. I taki facet będzie szanował kobietę, która przeszła to samo. A jak jakiś miał lajtowe życie to tego nie zrozumie. Teraz już wiesz, o co mi chodzi

Katarzyna8877 napisał/a:

Dziwnym trafem tylko te samotne powtarzaja jak mantra ze maja pecha do facetow.

A kto powiedział, że same samotne? Oczywiście, że nie. Tylko niektóre są albo naiwne, albo zdesperowane i jak się jakiś głupek do nich przyczepi, to wejdą w związek, byle być, nieważne z kim. Te samotne nie dadzą sobą pomiatać. Taka różnica. A te w związkach też jak wyjdą ze związku to potem narzekają, jak źle trafiają- tylko po co się biorą za takich?
Ja trafiam głównie na takich jak ten w wątku głównym i co mam zrobić? Albo takich, co by ze mnie pomoc domową zrobili. Rozumiem, że to moja wina? Mogłabym się z nimi związać, prać, sprzątać, gotować i cieszyć się, że mam faceta, któremu prawie muszę tyłek podcierać....to ja chyba podziękuję. Ale fakt, to nie pech. To moja wina, że wolę być sama niż z kimś takim....

Katarzyna8877 napisał/a:

Wybacz ale kolezanka ma faceta ktora tez ma dzieci, nie jest desperatem, po prostu poznal fajna laske w zyciu i sie jej trzyma smile aha ona jest po studiach inzynierskich a on jezdzi na smieciarce hahah i co teraz

Moja internistka rozwiodła się z wuefistą. Mówiła, że nie mogła z nim wytrzymać. Teraz jej mężem jest chirurg. Więc no...
Wiesz, ta koleżanka ma dzieci. Równie dobrze ja mogę powiedzieć, że ona wzięła takiego, bo jest zdesperowana. I co teraz? Ty obracasz kota ogonem, to ja też.
W ogóle umiesz czytać ze zrozumieniem?
Ja nie napisałam, że niewykształceni to zło wcielone. Sama wiele razy z takimi ludźmi miałam do czynienia. Znam wieloletnie takie małżeństwa. Po prostu mnie imponuje wiedza. Matematyka, fizyka, chemia....dla mnie te dziedziny są bardzo trudne, podziwiam każdego, kto w tym urabia. Imponuje mi to. Nie znaczy to, że przekreślę kogoś, kto jeździ śmieciarką jak mąż Twojej koleżanki, tylko nie poznałam nikogo takiego, kto by mi tak imponował. To co napisała Rin Trine- naukowiec w białym fartuchu jest dla niej bardzo seksowny. Dla mnie też. Bardzo dużo bym dała za takiego faceta.

Katarzyna8877 napisał/a:

wy nawet byscie sie z takim nie umowily.

No patrz, ja z takimi się umawiałam. I co? Nie wyszło. Strzelaj dalej


Katarzyna8877 napisał/a:

lasce spodoba sie facet i jest chemia a ona mowi no nie spotkam sie z nim wiecej bo jest gornikiem no to sorry.


Nie moja droga. Nie mówiłyśmy o sytuacji, gdy on jej się podoba. Mówię o sytuacji, gdy on się nie podoba, a Ty mi go na siłę próbujesz wcisnąć. To już jest desperacja

Katarzyna8877 napisał/a:

Ale bedziesz w zyciu sama na wlasne zyczenie.

Ty też z takim podejściem do ludzi

Katarzyna8877 napisał/a:

I nie chodzi o branie byle jakiego byle pierwszego, chodzi o to ze nie daje sie facetowi szansy

Ja tam umawiam się z każdym, kto mnie gdzieś zaprosi, o czym pisałam tutaj już ze 100 razy

Katarzyna8877 napisał/a:

a bo kasy nie zarabia a bo nie taki przystojny a bo ma biednych rodzicow a bo taki a bo owaki. A potem placz mam pecha do facetow.

Przecież taki co jeździ na śmieciach/jest hydraulikiem/stolarzem może zarabiać dużo więcej niż osoba wykształcona. Wykształconych ceni się za granicą, nie u nas. Mój brat jako programista 3,5 tyś zarabia po studiach. Chodzi o mentalność, nie zarobki, bo od zarobków to lepiej wziąć hydraulika

Katarzyna8877 napisał/a:

Wspolczuje facetom w dzisiejszych czasach.

Chyba Twoim, haha

Katarzyna8877 napisał/a:

Faceci trzeba sie bylo uczyc!

Moi dziadkowie od zawsze mi to powtarzają od dawna. Najbardziej dziadek, który jednak chyba zna się na rzeczy

Katarzyna8877 napisał/a:

I niby studia skonczylas flaki se wypruwalas (chyba dlatego) a jestes chyba glupia.

Spoko, do Ciebie i tak mi daleko smile

Katarzyna8877 napisał/a:

wyraznie ze desperacja to opieranie calego swojego zycia na szukaniu drugiej polowki, na ocenianiu o ten do mnie zagadal moze bedziemy razem itp itd a nie to ze ktos gornika nie chcial to jest zdesperowany.


No dokładnie, to samo pisałam już chyba z 5 razy, cieszę się, że wreszcie zrozumiałaś

Katarzyna8877 napisał/a:

Desperacja to szukanie kogos na sile co chwile podporzadkowanie swojego zycia po to zeby kogos znalezc. Faceci od takich uciekaja i nigdy z taka nie beda chcialy byc.

A kto mówi o podporządkowywaniu życia? Na pewno nie ja. Moje koleżanki, które są w związkach to owszem. Jedna znajoma co ma innego chłopaka z innej miejscowości to tam się po studiach planuje przeprowadzić. Ja nie. Ja mam konkretny cel i dla faceta go nie zmienię smile
Niektóre koleżanki mnie bardzo podziwiają za tą moją wytrwałość
Ale np. ten opisywany chłopak w poście jest z mojego miasta studenckiego. No mieszka tuż pod. I wiem, że raczej za mną by nie pojechał. Ja dla niego nie zostałabym w miejscu, którego nie lubię. To jest ta desperacja?

Katarzyna8877 napisał/a:

Dlatego pisalam o wyluzowaniu.

Czego? Bo już bardziej się nie da. Mam koleżanki. Duża część z nich jest w związkach. Każda podporządkowuje życie pod faceta. Jest na jego skinienie, mimo że miały wcześniej długie związki, a pojawił się nowy i zachowują się jak jakieś naćpane. Ja bym nie olała ani pracy, ani znajomych dla faceta. Sądzę, że nie warto, ale im nie powiem, że są zdesperowane, bo się obrażą, w każdym razie ja ich nie rozumiem. Tylko one liżą tyłki tym facetom, latają za nimi i facetów mają. Ja za nikim nie latam i faceta nie mam. Kto więc ma lepszą taktykę? Chyba jednak one. Miałam kiedyś współlokatora w mieszkaniu studenckim. Latała za nim dziewczyna z roku. Do mnie mówił, że jej nie lubi, czy mogę go potrzymać za rękę w jej obecności, żeby

Katarzyna8877 napisał/a:

Zobacz co robi yellow. 3 strony rozkminiania kiedy ewdidetnie widac ze koles mial to gdzies i nie wiem czego sie tu jeszcze doszukiwac..ale nie bo brat powiedzial ze to dziwna sytuacja
No dajcie spokoj jakby chcial to by utrzymal kontakt wzial numer telefonu czy cos..

Uważam tak samo. Ma mnie gdzieś i tyle. Nie warto ciągnąć tematu dalej. Myślałam jednak, że coś da się jednak zrobić. No bo patrz- próbowałam, nie udało się. Powiem, że mam pecha na facetów, a potem Ty się zastanawiasz, że jak można mieć pecha. Jak widać można

Katarzyna8877 napisał/a:

ksiecio na bialym koniu nie istnieje wink

Na czarnym też nie

Katarzyna8877 napisał/a:

I nie twoj maz nie lezalby i nie pachnial. On moze ciezko wypruwalby sobie flaki prowadzac swoja firme, albo chodzac do pracy albo naprawiajac samochody czy pracujac ciezko pod ziemia. Na prawde jestes plytka i nie dziwie sie ze jestes sama.

Też jesteś płytka, ograniczona, nie doceniasz czyjejś pracy i nie dziwię się, że jesteś sama smile
W dodatku nie rozumiesz, co się do ciebie mówi. Jak do ściany. Mówiłam, że ja chcę kogoś wykształconego, bo tak. Bo mi się podoba. Po co to komentujesz? Pytał cię ktoś o zdanie? Możesz się wypowiedzieć, ale grzecznie i kulturalnie, a nie obrażając innych. Totalny brak empatii, kultury i wyczucia smaku. Co kogo to obchodzi, kto mi się podoba? Ale są tacy niezbyt mądrzy ludzie, którzy jakbym powiedziała, że musi być umięśniony to też by się przyczepili...cecha ludzi ograniczonych...

Katarzyna8877 napisał/a:

Uwazasz ze ludzie po pedagogice to co gorsi sa?


Nie wiem. U mnie w szkole pedagodzy mobbingowali co lepszego studenta. Niektózy przez to uwierzyli, że są źli i stoczyli się. Po co to było? Żeby gloryfikować nauczycielskie dzieci, które potem i tak nic nie osiągnęły

Katarzyna8877 napisał/a:

Moja znajoma zostala psychoterapeutka, inna pracuje w osrodku dla uzaleznionych. Nie na zmywaku w anglii. Na prawde jestes plytka. Powodzenia w szukaniu meza, tego wyksztalconego!! Najlepiej takiego co tez zakuwal nocami.

Ale niech koleżanka sobie żyje jak chce, bronię jej?

Katarzyna8877 napisał/a:

Czyli wy to takie typowe kujonki, ksiazki i zero imprez w akademiku. Mialam takie kolezanki, niektore z nich do dzis nie maja rodziny wink

Właśnie to jest cecha ludzi wykształconych- samorozwój.
I mieszkałam 2 lata w akademiku, a imprezy wspominam bardzo dobrze(niektóre imprezy sama organizowałam). Do tego pływam, grałam na gitarze, potrafię się porozumieć w 2 językach obcych
Szach mat wink
Bardzo chcesz się do czegoś przyczepić, a nie masz do czego
Nie wiem, skąd w ludziach tyle jadu i braku empatii. Nie wstyd takie rzeczy komuś pisać? Ja bym się pod ziemię zapadła z zażenowania...

144 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-07 21:42:27)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Ciekawe kto po mnie i po Katarzynie odbije się od ściany?
Autorko ja się czuję  zażenowana niestety twoimi bardzo  niewielkimi umiejętnościami analizowania relacji. .
To dla Ciebie język obcy kompletnie.
Stąd niepowodzenia.  Może zastanawianie się nad tym uwazalaś za niepotrzebne , ale w życiu niezbędne jak zaliczenie anatomii na studiach.
Dostałaś w wątku więcej wskazówek niż zasługujesz od różnych osób. Mądry skorzysta.

Ale ok.
Pojdzmy inną ścieżką. 
Załóżmy że na chłodno, precyzyjnie szukasz męza: lekarza czy inżyniera czy innego wysokiego specjalisty  .
On szuka podobnej w ambicjach kobiety.
Trafiacie na siebie i bierzecie ślub.
Życie jest pełne paskudnych niespodzianek i przeszkód.
Jak te zalety które wymieniasz mają się do takich sytuacji gdy potrzeba wsparcia ?
Zastanów się.
Wtedy skreslasz człowieka bo nie ma sukcesu życiowego, bo np stwierdzą że woli naprawiać pralki zamiast stresu w korpo. ?
Albo rzuca medycynę.?
Znam syna znanych lekarzy co tak zrobił i jest szczęśliwy wreszcie..

145

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Katarzyna8877
Wypowiadasz się w sposób pretensjonalny, niekulturalny, nieprzyjemny. Mi się bardzo źle czyta Twoje wypowiedzi, podejrzewam, że autorce podobnie.
Byłam w zeszłym roku u psychoterapeutki. Powiedziałam, że chciałabym mieć wykształconego, kulturalnego faceta. Powiedziała, że dobrze, że mam jakiś swój wzór. To samo powiedział jeden psycholog, z którym gadałam w internecie. Tylko Ty masz z tym problem, bo z psychologicznego punktu widzenia właśnie to jest dobre podejście, żeby wiedzieć, czego się od życia chce, a nie błądzić jak owca we mnie
Bardzo Cię to wykształcenie ukłuło. Czyżby jakiś kompleks? Zamiast nad sobą pracować, to lepiej wyrzucać żale w internecie...
I z którejś z ostatnich Twoich odpowiedzi też wyhaczyłam, że jesteś jedną z tych typowych, stereotypowych kobiet, co uważają, że jak któraś tylko męża i dzieci nie ma to na pewno z nią coś jest nie halo....co za płytki tok myślenia. Słyszałam o historiach wielu takich babek, co to się śmiały z koleżanek singielek. Koleżanki singielki znalazły super facetów, a je mąż kopnął w tyłek i gniły potem długo długo same. Poza tym czy facet musi być wyznacznikiem szczęścia? Nie można się spełniać i realizować samemu?
Do tego ten atak na kujonki....u mnie na studiach są takie kujonki i mają facetów. Więc znowu pudło. Znam kujonki, co mają medale sportowe i super chłopaków.
U mnie wśród singielek są ładne, mądre i sympatyczne dziewczyny, a chłopaków nie mają, a nic im nie brakuje. Za to często te z paskudnym charakterkiem są w związkach. Nie ma reguły, więc skończ z tym staroświeckim myśleniem.
I daj ludziom mieć swoje zdanie. Ja wiem, że w Polsce jak powiesz coś, co jest nie po myśli drugiej osoby to tą osobę trzeba zlinczować, ale bez przesady. Szanujmy zdanie drugiego człowieka

YellowStar
Ja podtrzymuję- dobrze, że się z nim nie przespałaś. Może by była szansa na związek, a może by wziął rzeczy rano i uciekł.
Moja dobra znajoma spotyka się z chłopakiem od prawie 3 miesięcy. On o nią zabiega, zagaduje sam z siebie, nie boi się jej. Mówiła mi, że jeszcze ze sobą nie spali. Dlatego sądzę, że warto dać sobie ten czas i nie iść na dzień dobry z facetem do łóżka. Jak mu zależy to powinien się postarać. Jak się boi to niech potem żałuje, że stracił fajną laskę

Ela210
Ela, wiesz, że relacje nie wymagają nie wiadomo jakiej analizy? Po prostu się jest albo nie. Autorka akurat w tych 3 stronach chyba zdążyła to już przeanalizować na wszystkie możliwe sposoby. Chyba już wystarczy prania mózgu. Poza tym ma znajomych, więc potrafi żyć między ludźmi. Do tego w jakieś pierwsze związki wchodzą ludzie już w wieku lat nastu i co? Oni tacy niby obyci?
Po prostu albo się ma szczęście i trafi się na drugą osobę albo nie
Ostatnio gadałam na ten temat z bliską znajomą, że właśnie trafienie na kogoś, kto poczuje to samo co my do niego jest arcytrudne. I to nie jest wymysł, bo sytuacja autorki jest tego najlepszym dowodem- mogłaby mieć chłopaka, ale on chciał tylko seksu. Nie zgodziła się, więc chłopaka nie ma, jakby się zgodziła, wątpliwe, że aż by mu się związku zachciało. I jak trafia się na takich gagatków, a nie na osobę, która serio coś czuje, to nie ma tu winy tej osoby. Wina jest tylko wtedy, jeśli jest się bardzo paskudnym z charakteru, dwulicowym, wrednym i życzy się innym źle. Tylko widzę, że i takie osoby są w związkach. Wbrew pozorom widzę dużo samotnych, ale fajnych dziewczyn
Dlatego nie ma jednego poradnika, nie da się tego przeanalizować, bo każda sytuacja jest też inna. Tak na prawdę nie wiemy, co miał w głowie chłopak, którego opisuje autorka. Wszyscy piszą, że ewidentnie chciał seksu, a jedyny Gary pomyślał szerzej (i ja się z nim zgadzam), że przecież to mogło być inaczej.

146 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-08 00:23:08)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Polecam przeczytanie wątku jeszcze raz .
I ja się akurat zgodziłam z tym co pisał Gary ze moglo byc roznie z tym czego chciał tamten chłopak, ale nie wiemy czego chciał i się nie dowiemy.
Dyskusja natomiast poszła w inna stronę. Bo temat chłopak z przerobiony, prawda?
I wiele osób zauważyło w zachowaniu autorki kopanie pod sobą dołków w tym względzie.
Właściwie to większość  prawda?
Żadna osoba tu nie mówiła, że powinna się zgodzić? Czy coś przegapilam?

I nie, nie ma czegoś takiego  jak szczęście czy nie .
Ludzie albo przyciągają osobowością albo nie..
Dobra wiadomość: da się pracować nad relacjami z ludźmi.
Zła: Ty uważasz że nie trzeba. Dlatego wyciagasz wnioski z czterech liter rodem, imputujac ludziom motywacje z Twojej głowy.
Potwierdzasz przykrą obserwację  o wielu medykach.
Kształcenie to otwieranie głowy.
Wiedzieć o przyszłym partnerze tyle że ma być wykształcony i kulturalny i mieć określony zawód to mało wiedzieć.
W tak ważnym temacie, gdy się ponoć chce mieć bardzo partnera takie płytkie przemyślenia to głupota, sorry.
Ratuje Was tylko to, że jesteście bardzo młode i brak doświadczeń.

147

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Ela210 napisał/a:

Autorko ja się czuję  zażenowana niestety twoimi bardzo  niewielkimi umiejętnościami analizowania relacji. .
To dla Ciebie język obcy kompletnie.
Stąd niepowodzenia.  Może zastanawianie się nad tym uwazalaś za niepotrzebne , ale w życiu niezbędne jak zaliczenie anatomii na studiach.
Dostałaś w wątku więcej wskazówek niż zasługujesz od różnych osób. Mądry skorzysta.

Dobra, skończmy temat tego przedstawienia. Ktoś się tu głupio zapytał, ja powiedziałam prawdę, co myślę i afera.
Ja nie powiedziałam, że nigdy bym niewykształconego nie wzięła za męża. Czemu nie? Tylko nigdy mi się taki nigdy nie podobał. Zawsze mi się podobali tacy, którzy byli dość ambitni. Nawet jak się podkochiwałam w kimś w liceum, to patrzę teraz na profile tych ludzi i to samo. Po prostu jest jakiś ich sposób bycia, który mi się podoba. Pewnie gdyby to miał też ktoś bez studiów też bym na to poleciała. Chodzi o charakter i osobowość po prostu

Oczywiście, że jest to dla mnie obce. No ale skąd miałam zdobyć doświadczenie? Gdzie inaczej zdobyć doświadczenie niż w praktyce?
Powiem Ci szczerze, że teraz żałuję trochę, że się z tym chłopakiem nie przespałam. Byłby to jeden raz, ale też jakieś doświadczenie. Nie chcę sypiać tak wcześnie z jakimś chłopakiem, bo nie chciałam mu dać tej satysfakcji, że mnie zaliczył. Teraz stwierdziłam, że ja też bym miała satysfakcję z tego. Po drugie jakoś mentalnie źle bym się czuła, że przespałam się z chłopakiem na 1 spotkaniu. Trzecia sprawa, większa sprawa jest taka, że panicznie boję się ciąży, a nie wiem, czy ten chłopak ma prezerwatywy ze sprawdzonego źródła (apteka), a nie jakieś felerne, podziurawione, o ile w ogóle ma....tego się najbardziej bałam. Gdyby nie to to może bym się z nim przespała. Zawsze coś, a jak się nie ma co się lubi, to trzeba polubić co się ma....ja już nawet do takiego wniosku dochodzę powoli.

Jest jeszcze jedna sprawa. Ja tam dużego doświadczenia przy facetach nie mam, ale dość dużo obserwuję ludzi. Może nie znam się na relacjach damsko-męskich, ale znam się na ludziach. Mam koleżankę, bliską, która najpierw była z facetem, co ją okradał, potem z takim, co ją oszukał, teraz jest z takim, co też jej kłamie w oczy i ja to widzę i zastanawiam się, jak ona może być taka naiwna. A to ona powinna mnie teoretycznie uczyć o facetach, bo doświadczenie ma większe a ja zachodzę w głowę, jak ona może być taka łatwowierna. Więc nie wiem co gorsze- to co mam ja, że nie umiem nawiązywać kontaktu z facetami czy tak jak koleżanka- ona nawiązuje za łatwo i to z takimi typami, co są po prostu podejrzani

Ja chętnie posłucham porad. Tylko czy mi coś jeszcze pomoże?
Ktoś wyżej napisał, że ja od tego czasu mogłabym już na 5 randkach być. Tylko z kim? Nie poznałam nikogo nowego od tamtego czasu nawet
Jakieś rady? Tylko proszę, już zostawcie to wykształcenie w spokoju. Chodzi mi o konkretne cechy, jeśli będzie miał je ktoś bez wykształcenia, to biorę go. Po prostu takiej osoby nie poznałam i pewnie dlatego

148

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Żeby poznać czy ktoś ma te konkretne cechy bez zawodu takiego jak Ty chcesz musisz dopuścić tych ludzi do siebie.
Zmienić nastawienie by w ogóle chcieli się do siebie zbliżyć.  A potem umawiać się z tymi, którzy Cię zainteresują.
Jeśli mężczyźni jako ogół nie są dla Ciebie interesujący, gdy przykladasz do nich sztywne ramy- pytanie czy Twoje własne czy wpojone do głowy przez kogoś z rodziny? - masz trudniej.
Moja znajoma lekarka ma fajną rodzinę od 20 lat.
Mąż kosztem swojego rozwoju zawodowego zajął się dziećmi w domu: stamtąd pracuje prowadząc sklep internetowy.
Myślisz że jest dla niej mało męski?
Powiedziała że gdyby nie On nigdy by nie nie była w stanie znaleźć się tam gdzie jest mając przy tym dzieci, rodzinę.
A wyszła za przystojniaka, największego lobuza na osiedlu  przed laty smile

149 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2022-01-08 12:04:39)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

YS
silownie są bardzo tanie dla studentów. Są tak ogromne promocje, że to jest niewielki wydatek, a czasowo można się wbić od rana do nocy, trzeba tylko chcieć. Za mało bywasz, jeśli wychodzisz, to w kręgu znajomych i rodziny, profilu randkowego w necie nie chcesz, nie dajesz sobie wiele szans na poznawanie.
Jeśli o wykształcenie chodzi, to cóż, absolwwnci mat-fiz i biol-chem mają uczelnie w największych miastach i tam zwykle potem zostają.

"A jak mam zmienić? Skończę studia, wyjadę do większego miasta (Wrocław, Warszawa) pewnie w wieku 27 lat i wtedy będę działać. Teraz robię i tak wszystko, co w mojej mocy, ale mam ograniczone pole manewru"

Nie robisz wszystkiego. Jesteś moja droga mistrzynią wyszukiwania problemów, a nie rozwiązań. W pierwszym swoim wątku masz mnóstwo podpowiedzi, we wszystkim znalazłaś "ale..." .

150

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

YS.
Czy na Twoich studiach naprawdę wszyscy chłopcy są w stałych związkach?
Przecież z nimi spędzasz najwięcej czasu.

151

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Ela210 napisał/a:

Żeby poznać czy ktoś ma te konkretne cechy bez zawodu takiego jak Ty chcesz musisz dopuścić tych ludzi do siebie.
Zmienić nastawienie by w ogóle chcieli się do siebie zbliżyć.  A potem umawiać się z tymi, którzy Cię zainteresują.
Jeśli mężczyźni jako ogół nie są dla Ciebie interesujący, gdy przykladasz do nich sztywne ramy- pytanie czy Twoje własne czy wpojone do głowy przez kogoś z rodziny? - masz trudniej.
Moja znajoma lekarka ma fajną rodzinę od 20 lat.
Mąż kosztem swojego rozwoju zawodowego zajął się dziećmi w domu: stamtąd pracuje prowadząc sklep internetowy.
Myślisz że jest dla niej mało męski?
Powiedziała że gdyby nie On nigdy by nie nie była w stanie znaleźć się tam gdzie jest mając przy tym dzieci, rodzinę.
A wyszła za przystojniaka, największego lobuza na osiedlu  przed laty smile

Elu
te ramy ratują nas przed kłopotami. Chociażby wymóg odnośnie wykształcenia. Przecież to oczywiste, że dobre studia dają przepustkę do lżejszego życia. Wielu młodych ludzi po marnych kierunkach musi wyjeżdzać zarobić zagranicą, przez co nawet we związki nie wchodzą, bądź im się relacje rozsypują, albo chwytać się w kraju 2 etatów, aby zarobić na hipotekę. To tylko jeden aspekt, a jest wiele innych.
Oczywiście te ramy nie mogą być sztywne i myślę, że nasza autorka też taka pryncypialna nie jest. Wiele razy pisała jak ważne są inne cechy - szacunek, pomaganie sobie, dobre serce.

152

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Ela210 napisał/a:

Żeby poznać czy ktoś ma te konkretne cechy bez zawodu takiego jak Ty chcesz musisz dopuścić tych ludzi do siebie.
Zmienić nastawienie by w ogóle chcieli się do siebie zbliżyć.  A potem umawiać się z tymi, którzy Cię zainteresują.
Jeśli mężczyźni jako ogół nie są dla Ciebie interesujący, gdy przykladasz do nich sztywne ramy- pytanie czy Twoje własne czy wpojone do głowy przez kogoś z rodziny? - masz trudniej.
Moja znajoma lekarka ma fajną rodzinę od 20 lat.
Mąż kosztem swojego rozwoju zawodowego zajął się dziećmi w domu: stamtąd pracuje prowadząc sklep internetowy.
Myślisz że jest dla niej mało męski?
Powiedziała że gdyby nie On nigdy by nie nie była w stanie znaleźć się tam gdzie jest mając przy tym dzieci, rodzinę.
A wyszła za przystojniaka, największego lobuza na osiedlu  przed laty smile

Ja tam łobuza bym nie chciała, przystojniakiem też być nie musi. Dla mnie lecenie na sam wygląd jest płytkie, no ale co kto woli
Tylko co znaczy "dopuścić"? Bo jak na razie, to tutaj czytam sprzeczności, bo jedna osoba mi zarzuca desperację (co oznacza, że rzucam się na pierwszego lepszego), a inna, że nie dopuszczam ludzi do siebie. Ja sądzę, że prawda jest gdzieś po środku. I to, co napisał ktoś wyżej to prawda- ja tak żałuję tej sytuacji, bo mało chłopaków poznaję i to dlatego i to jest prawda

mallwusia napisał/a:

YS
silownie są bardzo tanie dla studentów. Są tak ogromne promocje, że to jest niewielki wydatek, a czasowo można się wbić od rana do nocy, trzeba tylko chcieć. Za mało bywasz, jeśli wychodzisz, to w kręgu znajomych i rodziny, profilu randkowego w necie nie chcesz, nie dajesz sobie wiele szans na poznawanie.
Jeśli o wykształcenie chodzi, to cóż, absolwwnci mat-fiz i biol-chem mają uczelnie w największych miastach i tam zwykle potem zostają.

"A jak mam zmienić? Skończę studia, wyjadę do większego miasta (Wrocław, Warszawa) pewnie w wieku 27 lat i wtedy będę działać. Teraz robię i tak wszystko, co w mojej mocy, ale mam ograniczone pole manewru"

Nie robisz wszystkiego. Jesteś moja droga mistrzynią wyszukiwania problemów, a nie rozwiązań. W pierwszym swoim wątku masz mnóstwo podpowiedzi, we wszystkim znalazłaś "ale..." .

Wyjątkowo nie lubię siłowni. No wszystko, tylko nie to. Nie znoszę, gdy ktoś się na mnie gapi, kiedy ćwiczę. Wolę ćwiczyć sobie sama w domu. Poza tym te siłownie też nie są super tanie, u mnie 80zł na promocji, to nie jest mało.
Myślałam o zajęciach sportowych. Albo o tenisie ziemnym albo o pole dance- w tenisa coś kiedyś  próbowałam grać i zastanawiałam się, czy nie wrócić, pole dance nigdy, ale wydaje się to ciekawa dyscyplina. I chciałam się zapisać już na początku studiów i co rok się zapisuję i nie mogę się zapisać. Dlaczego? Nie dlatego, że brak motywacji. Chodzi o brak czasu. Zajęcia grupowe odbywają się o konkretnych godzinach i to w tygodniu (nie w weekendy), a mi się często zmienia plan zajęć i np. w jeden czwartek mam wolne popołudnie, potem 2 razy mam zajęte, potem wolne i z innymi dniami tygodnia mam tak samo. I to nie jest ode mnie zależne. Jeszcze by mnie na połowie zajęć nie było albo więcej. A jak układają grupy zajęciowe na takich zajęciach to raczej na konkretną ilość osób i nie będą chcieli mnie co chwila przenosić do innej, gdzie już jest full osób. Zbyt duże zamieszanie. Takie zajęcia są dobre dla osób, które regularnie pracują, a nie tak jak ja, że jedne zajęcia rano, drugie po południu, potem wieczorem i tak cały czas

Ela210 napisał/a:

YS.
Czy na Twoich studiach naprawdę wszyscy chłopcy są w stałych związkach?
Przecież z nimi spędzasz najwięcej czasu.

U nas, na uczelni facetów jest mało. To może 20-40% (max) całego roku i to na tych kierunkach, gdzie jest najwięcej chłopaków (a są kierunki, gdzie facetów nie ma wcale). Jest kilku na prawdę ogarniętych i fajnych i wiele dziewczyn miało na nich chrapkę, ale to często tacy, co już jak przyszli na studia to juz byli w związkach. Niektórzy nawet pozaręczani.
Ci wolni, którzy zostali to takie ciapcie trochę. Niektórzy nie potrafią nawet prania zrobić, wożą wszystko, żeby mama uprała albo prostego obiadu nie zrobią. Takie trochę nieogary. Co fajniejszy, to "zjedzony". W każdym razie robiłam rozeznanie
Ale chodzę na imprezy i liczę, że z innego roku i kierunku trafi się ktoś ciekawy, bo liczę, że nie wszyscy fajni są już zajęci, tylko trzeba trafić, dlatego chodzę tam, gdzie mnie zapraszają

153 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-08 13:02:59)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

A rozmawiałaś Ty z tymi "ciaptakami" tak sam na sam? Dłużej? O rzeczach ważnych?
Naprawdę taki problem z powodu prania czy gotowania?
Jak ktoś zarabia na pralnie czy jedzą na mieście to jaki problem.
Jak mama odżywia i pierze to nie znaczy że jak przestanie chłopak padnie:)
Nie słyszałam o takim przypadku.
Jakoś dają radę a nie oczekują na oklaski jak muszą.
Być może poznasz kogoś dopiero w pracy jeśli to będzie praca wśród ludzi .
Wydaje mi się jednak że masz sztywną listę wymagań i są tam głównie umiejętności praktyczne kandydata . Jakby starał się o pracę.

154

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Nie mogę tego czytać Gwiazdko big_smile
Naprawdę jesteś królową wyszukiwania problemów!
Nie pisz mi proszę o braku czasu. Moje córki są na bardzo ciężkich kierunkach i mają czas na treningi codziennie. Starsza pracuje, kończy specjalizację, ledwo z covida wyszła, a biegła szczęśliwa na trening. To moc endorfin i obłędna figura, + 1000% do poczucia atrakcyjności. Młodsza ma także bardzo trudny kierunek, uczy się tak dużo, że dostała stypendium i jest najlepsza na roku, a też bez problemu chodzi i na pole dance i na siłownię.
Chłopaki córki (obecny i poprzedni) to samo. Poprzedniego poznała na siłce, student stomatoligii.
Co do kosztów to pole jest bardzo drogie, ale za siłkę w promocji black friday dla studentów wyszła jej symboliczna cena.
Ale po co ja to piszę, jak Ty i tak znajdziesz sobie jakieś ALE. 

p.s. ciapciaki w większości się ogarniają z czasem

155

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

To może sama kup prezerwatywy i na przyszłość noś przy sobie?
Poza tym nawet jeśli to tylko seks... on zaliczy, Ty zaliczysz, będzie przyjemnie i już.

A swoją drogą gumki nie tak łatwo jest przebić wink były eksperymenty robione. Przebija się opakowanie, ale gumka jest nieuszkodzona. Więc to trochę taki mit, ewentualnie pozostałości z czasów, kiedy były inne materiały. Zresztą kup sobie i sama sprawdź...

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Zolta kiezniczkujesz troche za bardzo. Wez idz pobiegaj 25-35min co drugi dzien bieganie jest za darmo... dotlenisz sie nabierzesz troche endorfinek .
Moze na kogos wpadniesz albo komus wpadniesz w oko.
Nie zaliczylas rodeo trudno nastepnym razem get ready, guma w torebce jak kolezanki sugeruja. Przeciez to ty mozesz kogos zaliczyc i potraktowac przedmiotowo smile

157

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Boze coz ja tutaj przeczytalam - yellow i rintintin - ja rozumiem ze jestescie młode, niedoświadczone i ze próbujecie zdobyć to doświadczenie i wam jakoś nie idzie ale kompletnie nie potraficie tez przyjąć do siebie rad innych, starszych, bardziej doświadczonych ludzi.
Tez uważam ze macie sztywne ramy jaki ma być ten wasz przyszły partner i mówienie ze ja z tymi wykształconymi wole się spotykać ale z tym bez wykształcona pójdę na randkę jest dość … dyskryminujące. Kiedyś myślałam tak jak wy - po czym zaczęłam pracować w technikum mechaniczny i zrozumiałam ze ogarnięty chłopak to nie ten z fakultetami ale ten co potrafi coś zrobić, ten na którego możesz liczyć w bardzo życiowych sytuacjach typu - przykręcenie czegoś, naprawienie kranu itp. Ten ktory ma mądrość życiowa i refleksje nad innymi ludźmi a nie ten co ma wykuta wiedzę.
Ja sama jestem po dwóch fakultetach jeden techniczno artystyczny drugi lingwistyczny a mój facet … cóż nie jest, skończył zawodówkę Nie zmienia to faktu ze jest ciekawy życia, inteligentny i bardzo życiowy. I tak mimo braku studiów jest bardzo techniczny i potrafi naprawić w zasadzie wszystko i jeszcze sprawia mu to przyjemność. Ogarnia i fizykę i matematykę i chemię jeśli jest mu to potrzebne do kolejnego przeinstalowanie światła w domu itp.
Podaje tutaj ten przykład żebyście zrozumiały w końcu ze wykształcenie coś daje ale nie jest żadnym wyznacznikiem w życiu. ŻADNYM.
Jeśli chcecie mieć fajnego faceta to czas porzucić ramy w które się wbilyscie i rozejrzeć na około. I zgadzam się z tym co ktoś napisał powyżej ze te „ciapcie” miga się okazać fajnymi facetami tylko ze póki co nie musieli się ogarniać i na przykład dlatego dalej woza pranie do mamy ( nie rozumiem kompletnie tego argumentu gdyż to tylko pranie i każdy prędzej czy później się tego nauczy w życiu) bo nie mieli powodów aby tego nie robić.
Współczuje wam dziewczyny bo mimo wielu dobrych rad tutaj jedyne co potraficie to płakać zr nikt was nie chce i nie macie szczęścia w miłości gdzie póki co jedyna rzeczą która was ogranicza jestescie wy.

158

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
mallwusia napisał/a:

Nie mogę tego czytać Gwiazdko big_smile
Naprawdę jesteś królową wyszukiwania problemów!
Nie pisz mi proszę o braku czasu. Moje córki są na bardzo ciężkich kierunkach i mają czas na treningi codziennie. Starsza pracuje, kończy specjalizację, ledwo z covida wyszła, a biegła szczęśliwa na trening. To moc endorfin i obłędna figura, + 1000% do poczucia atrakcyjności. Młodsza ma także bardzo trudny kierunek, uczy się tak dużo, że dostała stypendium i jest najlepsza na roku, a też bez problemu chodzi i na pole dance i na siłownię.
Chłopaki córki (obecny i poprzedni) to samo. Poprzedniego poznała na siłce, student stomatoligii.
Co do kosztów to pole jest bardzo drogie, ale za siłkę w promocji black friday dla studentów wyszła jej symboliczna cena.
Ale po co ja to piszę, jak Ty i tak znajdziesz sobie jakieś ALE. 

p.s. ciapciaki w większości się ogarniają z czasem

Przyznam szczerze, że mało znam ludzi z trudnych kierunków, którzy mają tyle wolnego czasu. Ja raz znalazłam sobie pracę dorywczą na weekendy to prawie roku nie uwaliłam. Rzuciłam to, bo nie ma jak sobie za bardzo dorabiać, chyba że po znajomości, że można przyjść, kiedy się ma czas, bez żadnej konkretnej umowy, ale jakoś tak konkretniej to nie
Pole dance drogi? Widziałam w cenniku 120zł miesięcznie. Siłownia 80 zł i to tylko na promce, bez więcej, a siłka jest o wiele nudniejsza niż zajęcia grupowe. Poza tym mam sprzęt w domu, nie lubię, jak ktoś się na mnie gapi, a wiem, że to jest popularny problem na siłowniach, ale nieważne. Nie lubię i tyle. Nudzi mnie to, bo to samo mogę robić w domu, hantle mam a nie zależy mi, żeby wyglądać jak kulturysta. A figurę mam już teraz taką, że no nie mam prawa narzekać, bo wiele lat uprawiam sport. Nawet byłam zawodniczką i na zawody jeździłam. Teraz jednak nie mam ani zdrowia ani czasu
A biegać biegam regularnie. Albo spaceruję. Bo to jedyna czynność, która nie kosztuje i mogę wyjść kiedy chcę. Nikogo jednak podczas tego nie poznałam. Zazwyczaj mijam innych biegających.
Nie znam ciapciaka, który się z czasem ogarnia. Przeważnie tacy zostają. Co innego ktoś nieśmiały, ale rokujący, a jak ktoś jest taką maziają to niestety już taki zostanie

Ela210 napisał/a:

A rozmawiałaś Ty z tymi "ciaptakami" tak sam na sam? Dłużej? O rzeczach ważnych?
Naprawdę taki problem z powodu prania czy gotowania?
Jak ktoś zarabia na pralnie czy jedzą na mieście to jaki problem.
Jak mama odżywia i pierze to nie znaczy że jak przestanie chłopak padnie:)
Nie słyszałam o takim przypadku.
Jakoś dają radę a nie oczekują na oklaski jak muszą.
Być może poznasz kogoś dopiero w pracy jeśli to będzie praca wśród ludzi .
Wydaje mi się jednak że masz sztywną listę wymagań i są tam głównie umiejętności praktyczne kandydata . Jakby starał się o pracę.

Tak, gadałam sam na sam. Ja i moje koleżanki też i na dłuższą metę są bardzo męczący. To nie chodzi o to, że oni są nieśmiali, ale ogarnięci. Takich bardzo lubię i widzę potencjał. A ci są po prostu...bez wyrazu. Aseksualni. I to nie tylko moje zdanie
Jak ktoś zarabia na pranie czy je na mieście to nie problem. Problem jest taki, jak brudne ciuchy do mamusi wozi, bo pralki nie potrafi nastawić. A tak, są tacy
A może faktycznie mam listę? Nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Albo mi się ktoś podobał albo nie. Nie ma ideałów, ale też nigdy nie chciałam pierwszego lepszego

mallwusia napisał/a:

Nie mogę tego czytać Gwiazdko big_smile
Naprawdę jesteś królową wyszukiwania problemów!
Nie pisz mi proszę o braku czasu. Moje córki są na bardzo ciężkich kierunkach i mają czas na treningi codziennie. Starsza pracuje, kończy specjalizację, ledwo z covida wyszła, a biegła szczęśliwa na trening. To moc endorfin i obłędna figura, + 1000% do poczucia atrakcyjności. Młodsza ma także bardzo trudny kierunek, uczy się tak dużo, że dostała stypendium i jest najlepsza na roku, a też bez problemu chodzi i na pole dance i na siłownię.
Chłopaki córki (obecny i poprzedni) to samo. Poprzedniego poznała na siłce, student stomatoligii.
Co do kosztów to pole jest bardzo drogie, ale za siłkę w promocji black friday dla studentów wyszła jej symboliczna cena.
Ale po co ja to piszę, jak Ty i tak znajdziesz sobie jakieś ALE. 

p.s. ciapciaki w większości się ogarniają z czasem

Przyznam szczerze, że mało znam ludzi z trudnych kierunków, którzy mają tyle wolnego czasu. Nawet mnie koleżanka ostatnio pocieszała "Kochana, to jest 5 lat wyjętych z życiorysu, ale potem jest już tylko lepiej, nic Cię w życiu nie ruszy po tych studiach"- sama niedawno skończyła i powiedziała, że czuje ogromny luz
Raz znalazłam sobie pracę dorywczą na weekendy to prawie roku nie uwaliłam. Rzuciłam to, bo nie ma jak sobie za bardzo dorabiać, chyba że po znajomości, że można przyjść, kiedy się ma czas, bez żadnej konkretnej umowy, ale jakoś tak konkretniej to nie. Znajoma jest na ostatnim roku, ma tyle nauki, że płakała, że nie ma czasu na żadną odskocznię. Razem chciałyśmy się na pole dance zapisać od kilku lat, ale wiecznie nam się zajęcia pokrywały z naszymi zajęciami. Stwierdziłyśmy, że się zapiszemy po studiach, jak już będzie więcej czasu
Pole dance drogi? Widziałam w cenniku 120zł miesięcznie. Siłownia 80 zł i to tylko na promce, bez więcej, a siłka jest o wiele nudniejsza niż zajęcia grupowe. Poza tym mam sprzęt w domu, nie lubię, jak ktoś się na mnie gapi, a wiem, że to jest popularny problem na siłowniach, ale nieważne. Nie lubię i tyle. Nudzi mnie to, bo to samo mogę robić w domu, hantle mam a nie zależy mi, żeby wyglądać jak kulturysta. A figurę mam już teraz taką, że no nie mam prawa narzekać, bo wiele lat uprawiam sport. Nawet byłam zawodniczką i na zawody jeździłam. Teraz jednak nie mam ani zdrowia ani czasu
A biegać biegam regularnie. Albo spaceruję. Bo to jedyna czynność, która nie kosztuje i mogę wyjść kiedy chcę. Nikogo jednak podczas tego nie poznałam. Zazwyczaj mijam innych biegających.
Nie znam ciapciaka, który się z czasem ogarnia. Przeważnie tacy zostają. Co innego ktoś nieśmiały, ale rokujący, a jak ktoś jest taką maziają to niestety już taki zostanie
No ja wiem, że to brzmi jak "ale" albo wymówki, ale powtarzam- kto tego rygoru nie przeżył, nie zrozumie tego. A to, że jest jakiś wyjątek, co studiował stomatologię a miał czas na 1000 innych rzeczy to też ewenement. Znajoma mówiła, że u nich był taki gość, co powtarzał, że studia wcale nie są takie ciężkie, był głupi jak but i wszystko zaliczał. Zastanawiali się jak to możliwe. Potem się okazało, że gość miał znajomości i dostawał wszystkie zaliczenia do domu dzień przed terminem i sobie je rozwiązywał. Także takie kwiatki też są

Lady Loka napisał/a:

To może sama kup prezerwatywy i na przyszłość noś przy sobie?
Poza tym nawet jeśli to tylko seks... on zaliczy, Ty zaliczysz, będzie przyjemnie i już.

A swoją drogą gumki nie tak łatwo jest przebić wink były eksperymenty robione. Przebija się opakowanie, ale gumka jest nieuszkodzona. Więc to trochę taki mit, ewentualnie pozostałości z czasów, kiedy były inne materiały. Zresztą kup sobie i sama sprawdź...

Prawda. Masz rację
Po prostu często się mówi, że jak laska jest łatwa i puszczalska to źle i mam to cały czas za uszami

edek z krainy kredek napisał/a:

Zolta kiezniczkujesz troche za bardzo. Wez idz pobiegaj 25-35min co drugi dzien bieganie jest za darmo... dotlenisz sie nabierzesz troche endorfinek .
Moze na kogos wpadniesz albo komus wpadniesz w oko.
Nie zaliczylas rodeo trudno nastepnym razem get ready, guma w torebce jak kolezanki sugeruja. Przeciez to ty mozesz kogos zaliczyc i potraktowac przedmiotowo smile

Biegam regularnie. Albo chociaż spaceruję. Nie poznałam jeszcze dzięki temu nikogo, a potrafię bardzo dużo wychodzić

159

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Nie znasz ciapciaka, który z czasem ogarnia, bo to, jak oni ogarnęli zobaczysz za 5-10 lat smile
Moja siostra studiowała trudny kierunek, teraz robi na nim doktorat, zawsze uczyła się mega dużo, teraz też całe dnie spędza na uczelni, a znajomych ma dużo dookoła i facetów kilku się przewinęło wink
Ja poznałam męża jak miałam skończone 25 lat, już po studiach.
Nie widzę problemów

160

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

YS
jeśli nie lubisz, gdy ktoś się Tobie przygląda podczas ćwiczeń, to proponuję np. spinning. Tam się trenuje prawie po ciemku. Jeśli zaś miałabyś problem, by wstrzelić się w zajęcia grupowe, to można trenować indywidualnie. Sama tak wiele razy robiłam i nie pisz proszę o braku czasu, bo jest to tylko kwestia organizacji. Przykładów już nie chce mi się podawać, bo Ty je i tak zanegujesz i to jest Gwiazdko Twój główny problem. Ze swoich studiów robisz jakąś martyrologię, rozkładasz pierdoły na milion czyników pierwszych, dla takich mężczyzn, jacy są w Twoim typie to będzie niestety zniechęcające sad
Ja już Ci polecałam pracę z psychologiem, by podziałać nad schematami myślenia, to też negujesz, więc cuż..  Widać liczysz na to, że coś osiągniesz, działając w ten sam sposób. Podstawowy błąd.

161

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Lady Loka napisał/a:

Nie znasz ciapciaka, który z czasem ogarnia, bo to, jak oni ogarnęli zobaczysz za 5-10 lat smile
Moja siostra studiowała trudny kierunek, teraz robi na nim doktorat, zawsze uczyła się mega dużo, teraz też całe dnie spędza na uczelni, a znajomych ma dużo dookoła i facetów kilku się przewinęło wink
Ja poznałam męża jak miałam skończone 25 lat, już po studiach.
Nie widzę problemów

A no chyba, że tak
Chociaż takich 40letnich ciapciaków też spotykam, ale pewnie zależy od człowieka. I zaznaczam- tu nie chodzi o nieśmiałość, to zupełnie co innego. Spotkałam kiedyś chłopaka, co był bardzo nieśmiały, a bardzo ogarnięty życiowo, więc to nie ma znaczenia
O, to może dla mnie też jest nadzieja smile

mallwusia napisał/a:

YS
jeśli nie lubisz, gdy ktoś się Tobie przygląda podczas ćwiczeń, to proponuję np. spinning. Tam się trenuje prawie po ciemku. Jeśli zaś miałabyś problem, by wstrzelić się w zajęcia grupowe, to można trenować indywidualnie. Sama tak wiele razy robiłam i nie pisz proszę o braku czasu, bo jest to tylko kwestia organizacji. Przykładów już nie chce mi się podawać, bo Ty je i tak zanegujesz i to jest Gwiazdko Twój główny problem. Ze swoich studiów robisz jakąś martyrologię, rozkładasz pierdoły na milion czyników pierwszych, dla takich mężczyzn, jacy są w Twoim typie to będzie niestety zniechęcające sad
Ja już Ci polecałam pracę z psychologiem, by podziałać nad schematami myślenia, to też negujesz, więc cuż..  Widać liczysz na to, że coś osiągniesz, działając w ten sam sposób. Podstawowy błąd.

A zobaczę ten spinning. Nie wiem nawet, co to, ale sprawdzę
Zajęcia sportowe indywidualne to jakieś 120-150zł za godzinę. Tu by czas się znalazł w weekend, ale zaś kasy brak
Nie zaneguję, tylko takie są fakty. Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała wrócić do sportu...i to takiego konkretnego, a nie tylko bieganie po okolicy. Sport sprawiał mi ogromną przyjemność. Jednak są 2 problemy: po pierwsze- czas, serio jak próbowałam się wbić w coś z koleżanką, to wiecznie nam się zajęcia pokrywały. Bo ja mam zajęcia w różnych godzinach, potrafię mieć porozbijane całe dnie. Mało tego, u mnie masa osób narzeka, że te studia to jakiś horror, bo życia nie ma, chcieliby coś zrobić, a tu ani pracy nie da się znaleźć, ani zajęć dodatkowych. Jedna znajoma zapisała się na tenisa ziemnego, bo wzięła dziekankę, tylko dlatego. Myślisz, że tylko ja taka sfrustrowana jestem na tych studiach? A potem tej ciężkiej pracy i tak nikt nie docenia, bo ludzie mówią "Ja też studiowałem i czas miałem", więc to jest dobijające. Druga sprawa- kasa. Nawet 150zł miesięcznie, ale to i tak dużo, jak się zsumuje jeszcze koszt wynajmu, jedzenia i zajęć jeszcze innych np z angielskiego. Głupio mi już tyle ciągnąć od rodziców. Coś sobie dorabiam, ale to są grosze, a głupio mi tak cały czas ciągnąć od rodziców. Jak skończę te studia to normalnie pozapisuję się na tyle zajęć, ile tylko się da, ale to trzeba mieć możliwości
Byłam u psychologa. Przyznam, że średnio się czułam wychodząc od tej pani. Takie gadanie o wszystkim i o niczym, zero konkretów. To już bardziej mi pomaga rozmowa z rodzicami, którzy są konkretni, potrafią powiedzieć co i jak i po rozmowie z nimi jestem zawsze bardziej podbudowana niż po kilku sesjach u pani psycholog. Nie wykluczam, że kiedyś pójdę. Jak poproszę moją lekarkę rodzinną to bez problemu wypisze mi skierowanie. Tylko czas oczekiwania to pół roku-rok na NFZ. A ja w lutym następnego roku chyba będę się wyprowadzać, bo moja praca magisterska nie wymaga siedzenia na uczelni i co wtedy? Mam zakończyć sesję po kilku spotkaniach? Do tego mogę dostać termin ranny, który mi się zazębi z zajęciami na uczelni, które są obowiązkowe i co wtedy? Kolejne pół roku czekania?
Poza tym nie wiem, co bym miała powiedzieć temu psychologowi. Nie mam żadnych poważniejszych psychologicznych problemów, ani depresji, ani jakiejś schizofrenii...jestem niepewna siebie, ale czy to powód, żeby iść do psychologa? Ostatnio jak byłam u psycholożki mówiłam, że mam stany depresyjne. Nic konkretnego mi nie zrobiła, nie poradziła. Cały czas gadałam ja. W pewnym momencie już nie wiedziałam o czym mówić. Dostawałam porady typu: zapisuj emocje w kalendarzu, wychodź na słońce, maluj podczas stresu. Ja jej mówię, że już to robię i nie pomaga, a ta kiwnęła głową i mówi, żeby robić to dalej. Dlatego ja nie wiem, czy mi ktoś jest w stanie pomóc. U mnie musiałaby się sytuacja zmienić, czyli musiałabym znaleźć prace i zacząć zarabiać, byłabym niezależna, miałabym zajęcia dodatkowe, poznała nowych ludzi, miała fajnych znajomych i chłopaka i od razu bym miała inną sytuację
Znaczy spróbować mogę, ale moja internistka sama mówiła, że ona skierowanie mi przepisze, ale żebym nie oczekiwała cudów od psychologa, bo on pocieszyć może, ale życia nie zmieni i mam też to na uwadze

162

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Gwiazdko
nie myślałam o zajęciach z trenerem, bo te faktycznie kupę kasy kosztują, ale o karnecie półrocznym w studenckim promo  i wbijaniu się na siłkę w wolnej porze solo. Mnie się zdarzało o 4 rano robić trening, jak walczyłam o puchar, jaka to dawało niesamowitą frajdę! Zresztą komu ja to mówię, dziewczynie, która miała medale??
Ty się wypaliłaś chyba przez ten sport i nielubiane studia sad
Nie mogłabyś sobie na lato załatwić pracy za granicą? Holendrzy są wysportowani i przystojni big_smile

163

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
mallwusia napisał/a:

Gwiazdko
nie myślałam o zajęciach z trenerem, bo te faktycznie kupę kasy kosztują, ale o karnecie półrocznym w studenckim promo  i wbijaniu się na siłkę w wolnej porze solo. Mnie się zdarzało o 4 rano robić trening, jak walczyłam o puchar, jaka to dawało niesamowitą frajdę! Zresztą komu ja to mówię, dziewczynie, która miała medale??
Ty się wypaliłaś chyba przez ten sport i nielubiane studia sad
Nie mogłabyś sobie na lato załatwić pracy za granicą? Holendrzy są wysportowani i przystojni big_smile

Tak, ale np. tenis ziemny to nie taki sport, gdzie mogłabym wbić o 4 rano hmm
No ja jestem strasznie wypalona
Widzisz, to nie tak, że ja czekałam bezczynnie x lat. Starałam się robić co mogę, żeby poznawać nowych ludzi, a nie wychodziło. Teraz to nawet nie wierzę, że to w ogóle jest możliwe
Praca w Holandii? A co tam się robi? Na jak długo jedzie? Bo ja w wakacje mam jeszcze praktyki

164

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Jabłka w okolicach Utrechtu, kwiaty pod Amsterdamem, w największym na świecie kwiatowym centrum, cebulki tulipanów itp. Ale jak masz praktyki, to raczej nie dasz rady czasowo ogarnąć.

165 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-09 11:16:27)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Czy po tych studiach będziesz mieć pracę która tak nie drenuje czasu?

166

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Ela210 napisał/a:

Czy po tych studiach będziesz mieć pracę która tak nie drenuje czasu?

Zależy. Planuję iść do korpo. Tam albo masz pracę, gdzie pracujesz zdalnie przed kompem, albo jeździsz w delegacje. Praca tylko przed kompem, też w domu jest trochę nużąca, mam znajomego, który pracuje na tym stanowisku, jeszcze w pandemię to siedzi poniedziałek-piątek w domu przed laptopem. Delegacje są trochę lepiej płatne, ciekawsze, ale to nie jest praca od 8-16.
Nie mogę więc do końca odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wiem po prostu

mallwusia napisał/a:

Jabłka w okolicach Utrechtu, kwiaty pod Amsterdamem, w największym na świecie kwiatowym centrum, cebulki tulipanów itp. Ale jak masz praktyki, to raczej nie dasz rady czasowo ogarnąć.

No to by musiała być krótka praca, taka na max 2 tygodnie, może z 3, raczej nie więcej

167

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Serio poszłaś na jakieś mega trudne wyniszczające studia, na których nie masz czasu tylko i wyłącznie po to, żeby potem iść do korpo? big_smile a co właściwie studiujesz, że to takie czasu pozbawiające?

Każdy ma porozbijany dzień na studiach. Nie sztuką jest na to narzekać, a fajnie można sobie dostosować inne zajęcia pod taki porozbijany plan. Jak zaczęłam pracować to zaczęło mi brakować przerw o 11, kiedy mogłam iść na spacer i kawę.

168

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Lady Loka napisał/a:

Serio poszłaś na jakieś mega trudne wyniszczające studia, na których nie masz czasu tylko i wyłącznie po to, żeby potem iść do korpo? big_smile a co właściwie studiujesz, że to takie czasu pozbawiające?

Każdy ma porozbijany dzień na studiach. Nie sztuką jest na to narzekać, a fajnie można sobie dostosować inne zajęcia pod taki porozbijany plan. Jak zaczęłam pracować to zaczęło mi brakować przerw o 11, kiedy mogłam iść na spacer i kawę.

No właśnie wiem. Wybrałam okropny kierunek. Studiuję kierunek medyczny. Kiedyś kierunki medyczne to był prestiż i pieniądze. Dzisiaj to ani nie jest prestiż, bo przyjdzie pacjent i Cię ochrzani, a kasa jest bardzo, bardzo przeciętna. Dlatego chcę się po studiach przebranżowić, żeby nie musieć aż tak pracować w zawodzie. Zrobiłam głupotę. Nie chciałam iść na te studia, ale rodzice mnie przycisnęli. Myślałam o czymś łatwiejszym, np. biologii, chemii, ale mówili "I co ty dziecko będziesz po tym robić? Będę musiała klęczeć przed burmistrzem, żeby cię do okolicznej szkoły na etat wziął". A jakbym skończyła coś takiego to mogłabym też pracować w korpo, na tym samym stanowisku, więc jestem wściekła na rodziców, bo oni mnie nawet nie zachęcali, tylko wkurzali się i krzyczeli, że chcę wybrać jakiś bezsensowny kierunek (miałam kiedyś w głowie turystykę i rekreację).
I jestem w dużej mierze na nich wściekła. Gdybym poszła na inne studia, może nie miałabym tylu stanów lękowych, nie byłabym taka sztywna, wystraszona, miałabym więcej znajomych, może faceta. A tak to studia wyniszczyły mi zdrowie i psychikę. Rodzice to widzą, ale nadal stoją przy swoim, że przynajmniej pracę będę miała, choćby za mniejsze pieniądze, to nigdy nie będę bezrobotna. I to jest prawda, ale czy opłaca się niszczyć psychikę? A jak mówię, że pierwsze co zrobię po studiach to pójdę do psychologa to się ze mnie śmieją, bo o psychologach mają złe zdanie (fakt, że ciężko o kogoś dobrego).
Widzę moich kuzynów, co pokończyli jakieś zarządzanie i owszem, nie zarabiają kokosów (kuzynkę to ojciec utrzymuje), ale jest szczęśliwa w życiu, dużo podróżuje, ma męża, wielu znajomych. Ja jej bardzo zazdroszczę, mimo że rodzina tego w ogóle nie rozumie
Sama bardzo chciałabym zadbać o samorozwój. Zamierzam zapisać się na angielski, bo potrzebuję płynnej mowy do pracy w korpo, bez tego ani rusz. I mogę się zapisać na to tylko dlatego, że zajęcia są online i to tez w weekendy, bo jakby były w tygodniu to mogłabym na połowie być nieobecna, bo mi z dnia na dzień uczelnia coś zafunduje...
Ten przewlekły stres i niepewność i brak możliwości ruchu mnie wykańcza. Chciałabym zacząć w końcu żyć, a boję się, że będzie to możliwe dopiero za jakieś 2 lata najwcześniej sad
Już zamierzam zapisać się na ten angielski...sądzę, że to i tak dobry krok

169

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Ale studia zawsze można zmienić. W każdym momencie możesz je rzucić i przejść na chemię czy na biologię czy cokolwiek innego. To, że siedzisz tam i się męczysz to jest Twój własny wybór. I jeszcze piszesz jak to nie masz życia i jak to facet musi być ambitny big_smile
Może pora przestać słuchać rodziców?

Z samym angielskim w korpo to i tak będzie Ci mega ciężko znaleźć jakąkolwiek pracę, albo wylądujesz na umowie z marną kasą na rękę.

Generalnie może zamiast narzekać na wszystko dookoła i na to, jakie życie jest złe i jak to jest tutaj paskudnie, nikt Cię nie chce, nikt nie kocha, blablabla, ruszysz tyłek i sama zaczniesz być za swoje życie odpowiedzialna?

Swoją drogą zaczynam mieć coraz większe przekonanie, że jesteś multikontem, bo tu już była laska z kierunku medycznego, na który wysłali ją rodzice, twierdząca, że boi się porodu i przez to nie uprawia seksu i opowiadająca, że nikt jej nie rozumie, a cały świat jest zły.
Jeżeli jesteście dwiema różnymi osobami, to problem z Wami jest właściwie jeden i ten sam - ten typ człowieka jest potwornie męczący w normalnych, codziennych kontaktach.

170

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

To wydział lekarski, czy farmacja?

Autorko, kilka spraw. Jak masz ochotę, to się nad nimi pochyl, bo piszę to, jako 10 lat starsza koleżanka :-)

1. Organizacja czasu.

Musisz mi zaufać, że ludzie robią, nawet na trudnych kierunkach, mase różnych rzeczy życiowych. W Twoim wieku, to już są samodzielni, czy to finansowo czy życiowo. To nie zarzut, że rodzice Cię utrzymują. Tylko inni poza studiami, pasjami, związkami nawet pracują, robią wolontariaty czy staże równolegle ze studiami.
Ja kończyłam dobre liceum, ale frekwencję w klasie maturalnej miałam tak niską, że moim zdaniem, zdałam maturę "cudem". Pomieszkiwałam wówczas w 3 różnych krajach, dużo pracowałam (naprawde dużo), ale do tego miałam czas na to, by się uczyć, żeby codzinnie zrobić 45 min treningu, żeby sobie zdrowo ugotować. A to wszystko przemieszczając się nieustannie. Więc pomyśl, czy nie kuleje u Ciebie marnowanie czasu. Wstań wcześnie, nawet w weekend, jak z rana pobiegasz, to zaczniesz sprawniej działać. I Twój mózg Ci za to podziękuje również.

2. Faceci.

Już Ci wcześniej pisałam, że jeśli jesteś zdeterminowana na bycie w związku, to musisz bywać.
Jakbyś była moją kumpelą, to bym Ci doradziła najpierw - polubić życie w pojedynkę, a następnie szukać kogokolwiek. Ale wiemy, że Ty chcesz kogoś mieć. Tzn nie kogoś, ale kogoś, jak to sama napisałaś, z potencjałem. Co samo w sobie nie jest złe. Jakieś kryteria każdy przyjmuje. Ale co uderza u Ciebie, że to nie są cechy osobowościowe - ciepły, mający szacunek, z zasadami. Tylko Ty z góry założyłaś, że Twoje standardy, to wykształcenie, "inteligencja", czy wiedza. Co moim zdaniem powinno być sprawą drugorzędną.
I tu wrócę do mojej nieszczęsnej matury. Mój mąż wyobraź sobie - typowy nerd, wziął sobie mnie za żonę z samą maturą ;-) Ani nie wpisywałam się w jego środowisko "naukowe", ani w jego kryteria intelektualne. Rozumiesz, że można pokochać osobę z innej bajki? Studia można skończyć nawet po 30 stce, co ja i wielu zrobiło, to żadne kryterium doboru partnera.

3. Korpo.

I tu kochana możesz się grubo zdziwic, jakie "ciapaki", jak ich nazywasz, pracują w korpo. To już nie jest żaden prestiż. A sama praca w korpo nie wygląda tak, jak na filmach. Więc jeśli sądzisz, że będziesz sączyć całe dnie kawki ze Starbunia w doborowym i intelektualnym towarzystwie, to już teraz się szykuj, że się możesz rozczarować. Dodatkowo, to nie wiem, czy będzie, to środowisko dobre dla Ciebie, bo w korpo często bardziej niż wiedza liczą się pewnego rodzaju "predyspozycje" do przetrwania.

Nadal uważam, że możesz mieć wypisane na twarzy, że szukasz faceta z potecjałem. Ludzie, to nie są idioci i szczytują wiele informacji niewerbalnych, oraz to o czym i w jaki sposób mówisz.
Studia wybrane pod presją, teraz szukanie faceta pod presją. Zwolnij, bo za 10 lat, mając wysokie stanowisko w korpo i dużo kasy, będziesz stała nad przepaścią - nieszczęśliwa i sfrustrowana.
Powodzenia!

171

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Współczuję serdecznie podejścia rodziców. 
Przekonania o partnerze też tchną ich duchem.
Prawnie jesteś już dorosła, ocknij się.

172

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
YellowStar napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Czy po tych studiach będziesz mieć pracę która tak nie drenuje czasu?

Zależy. Planuję iść do korpo. Tam albo masz pracę, gdzie pracujesz zdalnie przed kompem, albo jeździsz w delegacje. Praca tylko przed kompem, też w domu jest trochę nużąca, mam znajomego, który pracuje na tym stanowisku, jeszcze w pandemię to siedzi poniedziałek-piątek w domu przed laptopem. Delegacje są trochę lepiej płatne, ciekawsze, ale to nie jest praca od 8-16.
Nie mogę więc do końca odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wiem po prostu

mallwusia napisał/a:

Jabłka w okolicach Utrechtu, kwiaty pod Amsterdamem, w największym na świecie kwiatowym centrum, cebulki tulipanów itp. Ale jak masz praktyki, to raczej nie dasz rady czasowo ogarnąć.

No to by musiała być krótka praca, taka na max 2 tygodnie, może z 3, raczej nie więcej

To niestety za krótko, ledwo zdążyłabyś się wprawić, a już musiałabyś wracać.
Domyślam się, co studiujesz. To nie jest bułka z masłem i do tego studia są długie + ten staż. Lepszy to jednak wybór niż alternatywne kierunki, o których wspomniałaś. Teraz jesteś zmęczona, wypalona i sfrustrowana, kiedyś sobie i rodzicom podziękujesz.
Ty masz problem z reagowaniem na stres. Stany lękowe to temat dla psychologa właśnie. Dziwię się trochę Twoim rodzicom, że Cię od takiej pomocy odciągają, ale często się z tym spotykam.
Angielski będzie niezbędny.

Ja bym Tobie radziła rok przerwy po studiach. Potrzebujesz dziewczyno oddechu. Odcięcia pęmpowiny od rodziców i odrobiny beztroski, której w tym pragmatycznym życiu nie miałaś od wielu lat. Powodzenia !

173

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Przy rodzicach którzy zatrują jej życie przy okazji tej beztroski wątpię  czy uda się to bez wyjazdu za granicę. 
Sama jestem mamą studentki i nie wyobrażam sobie takiej postawy.

174 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-01-10 23:21:05)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Pięknie ktoś wyżej napisał o tym, jak można analizować tak krótką znajomość, z kimkolwiek zresztą, jeśli nie jest się tym kimś zainteresowanym. Tu nie ma co szukać wymówek, ale uświadomić sobie, że cel był jeden: poznanie go bliżej. Chociaż podziwiam zdolność rozszyfrowania człowieka w 3 godziny..

Pojawia się natomiast tutaj też inna sprawa: po raz kolejny słyszy się o młodym człowieku, który realizuje swoje życie nie do końca wedle swojego planu, ale planu innej osoby(czyt.rodziców). Jak bardzo trzeba być mało asertywnym, żeby ulegać takiej presji? Obierać kierunek zawodowy zgodnie z chorymi aspiracjami niby bliskich osób? Zresztą w podejściu do facetów widać również to, ze wpojona została zasada, że wszystko musi być na tip-top.

Podpisuję się pod postem AgaSawa, w szczególności pod punktem 2.

175

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Ela210 napisał/a:

Przy rodzicach którzy zatrują jej życie przy okazji tej beztroski wątpię  czy uda się to bez wyjazdu za granicę. 
Sama jestem mamą studentki i nie wyobrażam sobie takiej postawy.

Dokładnie to miałam Elu na myśli.
Może by się udało wykorzystać trenerskie umiejętności pływackie w jakimś słonecznym kurorcie. Albo cokolwiek innego, byleby po swojemu. Odwagi YS!

176

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Lady Loka napisał/a:

Ale studia zawsze można zmienić. W każdym momencie możesz je rzucić i przejść na chemię czy na biologię czy cokolwiek innego. To, że siedzisz tam i się męczysz to jest Twój własny wybór.

Ja wiem, ale rzucanie studiów pod sam ich koniec i zaczynanie od nowa to trochę strzał w stopę. Szczególnie, że u mnie są ludzie z licencjatami i magisterkami z biologii i chemii, którzy mówią, że mają serdecznie dość tych studiów, ale po tych ich kierunkach ciężko z pracą, a jak jest to za najniższą krajową

Lady Loka napisał/a:

Z samym angielskim w korpo to i tak będzie Ci mega ciężko znaleźć jakąkolwiek pracę, albo wylądujesz na umowie z marną kasą na rękę.

Jak masz sam angielski to fakt, ale jak jesteś specjalistą+masz angielski to możesz się nieźle ustawić. Rozmawiałam z kilkoma osobami, które skończyły ten sam kierunek, podszlifowały angielski i pracują w korpo i są zadowolone

Lady Loka napisał/a:

Generalnie może zamiast narzekać na wszystko dookoła i na to, jakie życie jest złe i jak to jest tutaj paskudnie, nikt Cię nie chce, nikt nie kocha, blablabla, ruszysz tyłek i sama zaczniesz być za swoje życie odpowiedzialna?

No tak, bo przecież teraz nie jestem....

Lady Loka napisał/a:

Swoją drogą zaczynam mieć coraz większe przekonanie, że jesteś multikontem, bo tu już była laska z kierunku medycznego, na który wysłali ją rodzice, twierdząca, że boi się porodu i przez to nie uprawia seksu i opowiadająca, że nikt jej nie rozumie, a cały świat jest zły.
Jeżeli jesteście dwiema różnymi osobami, to problem z Wami jest właściwie jeden i ten sam - ten typ człowieka jest potwornie męczący w normalnych, codziennych kontaktach.

Wiesz co, bo jest masa osób z podobnym problemem co ja. Mam wiele koleżanek, to mamy tak podobne doświadczenia życiowe, jak klony, tylko wiekiem się różnimy. Mam znajomą, co ma sytuację identyczną do mojej, no taką samą, tylko jest kilka lat starsza ode mnie i tyle, ale jakby ktoś posłuchał to też mógłby stwierdzić, że to ta sama osoba. To moje pierwsze konto tutaj. Zanim je założyłam to jednak sporo wątków przeglądałam i czytałam bez udzielania się

AgaSawa napisał/a:

To wydział lekarski, czy farmacja?

Farmacja. Nie polecam. Studia bardzo trudne, a potem widzą Cię jak sprzedawcę, dlatego muszę ogarnąć życie i dlatego chciałabym pracować w korpo, bo tam przynajmniej jest możliwość rozwoju

AgaSawa napisał/a:

1. Organizacja czasu.

Musisz mi zaufać, że ludzie robią, nawet na trudnych kierunkach, mase różnych rzeczy życiowych. W Twoim wieku, to już są samodzielni, czy to finansowo czy życiowo. To nie zarzut, że rodzice Cię utrzymują. Tylko inni poza studiami, pasjami, związkami nawet pracują, robią wolontariaty czy staże równolegle ze studiami.

Ja wiem, że to nie zarzut, że mnie rodzice utrzymują, bo u nas jest bardzo dużo osób, które już skończyły inne kierunki, mają 30 lat i studiują u nas, bo zorientowali się, że po tych ich kierunkach pracy nie ma, a przez to, że jest mało czasu na dorobienie sobie, to są albo na utrzymaniu rodziców albo partnerów. Ja mam jeszcze czas. Wiesz, wydaje mi się, że łatwo się mówi, ale każdy, kto jest w mojej sytuacji wie, o czym mówię. U nas ludzie sobie dorabiają, ale tak jak ja- w wolnych chwilach. Nikt tu nie ma czasu na pracę etatową, to można włożyć pomiędzy bajki. Dlatego nienawidzę tych studiów, bo np. moja koleżanka poszła na zarządzanie i marketing, wyjechała na erasmusa i inne wymiany, poznała masę osób, nie jest tak wypalona życiem. Co prawda z pracą teraz ma kiepsko, bo pracy po tym za dużo nie ma. Dlatego coś za coś. Ja znalazłam pracę tuż przed pandemią. Dorywczo, jako sprzątaczka na 1-2 dni w tygodniu, to wszyscy się u mnie dziwili, że jakim cudem ja znalazłam na to czas i że jestem nieodpowiedzialna, że zamiast się uczyć to za pracą ganiam (tak, takie coś usłyszałam). A to tylko 1-2 dni, gdzie tu dopiero praca na etat. W wolontariacie też byłam. Podobało mi się.
Wiesz, cieszę się, że zdałaś maturę i tak dobrze sobie poradziłaś, ale no niestety te rady, które tu napisałaś ja stosuję już teraz. Robię wszystko co w mojej mocy i na ile mi zdrowie pozwala- mam problemy z jelitami, które od stresu mi się rozlegulowały i czasem bolą, przez co np. nie mogę biegać tylko spacerować, ale i tak to robię, nie siedzę w domu i nie czekam. Jak mnie ktoś na imprezy zaprasza to też idę. W wakacje staram się szukać prac dorywczych, do tego praktyki

AgaSawa napisał/a:

2. Faceci.

Już Ci wcześniej pisałam, że jeśli jesteś zdeterminowana na bycie w związku, to musisz bywać.
Jakbyś była moją kumpelą, to bym Ci doradziła najpierw - polubić życie w pojedynkę, a następnie szukać kogokolwiek. Ale wiemy, że Ty chcesz kogoś mieć. Tzn nie kogoś, ale kogoś, jak to sama napisałaś, z potencjałem.

Tylko, że ja lubię być w pojedynkę. To nie tak, że nie umiem żyć sama. Sami nie umieją żyć ci, którzy co chwila wchodzą w nowy związek. Ja jestem długo sama, jestem introwertyczką i lubię to. Nie znoszę tłumów, muszę mieć swój pokój, żeby pobyć w ciszy, poczytać książkę, obejrzeć film- kiedyś mieszkałam w akademiku w pokoju 3-osobowym to mnie strasznie męczyła czyjaś obecność obok praktycznie cały czas. Ja potrafię i lubię być sama. Tylko ile można? Chciałabym chociaż spróbować, chociaż w jakiś roczny związek wejść, żeby poczuć, że nie marnuję młodości, że spróbowałam. Mam znajomą rodzinę w mieście rodzinnym. Dziewczyna też studiowała kierunek analogiczny do mojego. Widać po niej, że też zmęczona, zawsze sama. W pewnym momencie zrobiła się już złośliwa jak taka stereotypowa stara panna. Dopiero tuż przed 30stką rodzice ją wyswatali z jednym gościem. Nie słyszałam, że by ze sobą chodzili, od razu był jej narzeczonym, ślub, od razu dziecko...teraz widać, że jest tym wszystkim sfrustrowana, bo nie pokorzystała ze związku czy coś, tylko wszystko na raz. Ja nie chcę czegoś takiego, ale z drugiej strony chciałabym założyć rodzinę. I to nie na szybko, ze swatania....tylko jak każdy inny człowiek.
Ja tak rzuciłam to wykształcenie. Przecież nie napisałam, że to wymóg konieczny, tylko jak dotąd podobali mi się najbardziej sami wykształceni. Ten chłopak, o którym tu pisałam studiuje to co ja, tylko rok wyżej, więc to kolejny
Moje koleżanki, które są w związkach mówią coś zupełnie innego "Załóż tindera, znajdź sobie faceta, ile można być samym. Albo znajdź kogoś, żeby tylko z nim sypiać, też zawsze coś, bo libido wysokie" i one też mają rację

AgaSawa napisał/a:

3. Korpo.

I tu kochana możesz się grubo zdziwic, jakie "ciapaki", jak ich nazywasz, pracują w korpo. To już nie jest żaden prestiż. A sama praca w korpo nie wygląda tak, jak na filmach. Więc jeśli sądzisz, że będziesz sączyć całe dnie kawki ze Starbunia w doborowym i intelektualnym towarzystwie, to już teraz się szykuj, że się możesz rozczarować. Dodatkowo, to nie wiem, czy będzie, to środowisko dobre dla Ciebie, bo w korpo często bardziej niż wiedza liczą się pewnego rodzaju "predyspozycje" do przetrwania.

Serio, ktoś uważa, że praca w korpo to sączenie markowych herbatek i zajadanie ciasteczkami? To ja nie wiem, dla mnie korpo zawsze wiązało się z nawałem roboty.
Ja wiem, że "predyspozycje", żeby przetrwać, ale ktoś tam w końcu pracuje. Poza tym znam bliżej osobę, która skończyła to co ja, pracuje właśnie tam, gdzie ja bym chciała pracować, to ta osoba mówiła, że np. w tej swojej robocie ma dużo pracy jako pracy, w sensie dużo papierków, ale to tylko papierologia, nie ma nawet połowy tego stresu, co na studiach i ta osoba bardzo to poleca. Ogólnie tu nie chodzi o żaden prestiż. Dzisiaj już chyba nie ma takich kierunków super prestiżowych. Kiedyś np. kierunki medyczne były prestiżowe, dzisiaj przyjdzie pacjent i powie, że się nie znasz, bo w internecie piszą inaczej...więc tu nie chodzi o prestiż, tylko o jakość pracy

AgaSawa napisał/a:

Nadal uważam, że możesz mieć wypisane na twarzy, że szukasz faceta z potecjałem. Ludzie, to nie są idioci i szczytują wiele informacji niewerbalnych, oraz to o czym i w jaki sposób mówisz.
Studia wybrane pod presją, teraz szukanie faceta pod presją. Zwolnij, bo za 10 lat, mając wysokie stanowisko w korpo i dużo kasy, będziesz stała nad przepaścią - nieszczęśliwa i sfrustrowana.
Powodzenia!

Owszem, mogę. Nie wiem tego jednak, ciężko mi określić samej. Fakt, że zostałam wychowana w rodzinie bardzo pracowitych i ambitnych ludzi. Od najmłodszych lat mnie uczono kultury, taktu itp. i dlatego jak jest chłopak, co przeklina, głośno beka w towarzystwie to mnie odrzuca, bo nie w takim środowisku dorastałam. Ciężko będzie się tego wyzbyć
Ja wiem, że mogę się obudzić jako pani z korpo z kijem w tyłku, ale co ja mogę? Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że w życiu robiłam wszystko co mogę: chodziłam na spotkania z rodzicami do ich znajomych, którzy mieli synów, trenowałam sport (pływanie), chodziłam na imprezy, spotykałam się z ludźmi takimi, którzy nawet nie do końca mi się podobali, ale nie chciałam ich na starcie skreślać, więc to nie tak, że "a ten ma krzywy nos, więc się z nim nie spotkam", nie. Zawsze dawałam szansę. W tym przypadku nie mam sobie nic do zarzucenia. Dlatego tak się zastanawiałam nad tym chłopakiem, bo chciałam po prostu poznać kogoś nowego, a moja znajoma mówiła, że to fajny chłopak (najwyraźniej się pomyliła), ale napisałam do niego, więc nie zarzucę sobie, że nie próbowałam

mallwusia napisał/a:

To niestety za krótko, ledwo zdążyłabyś się wprawić, a już musiałabyś wracać.
Domyślam się, co studiujesz. To nie jest bułka z masłem i do tego studia są długie + ten staż. Lepszy to jednak wybór niż alternatywne kierunki, o których wspomniałaś. Teraz jesteś zmęczona, wypalona i sfrustrowana, kiedyś sobie i rodzicom podziękujesz.
Ty masz problem z reagowaniem na stres. Stany lękowe to temat dla psychologa właśnie. Dziwię się trochę Twoim rodzicom, że Cię od takiej pomocy odciągają, ale często się z tym spotykam.
Angielski będzie niezbędny.

Ja bym Tobie radziła rok przerwy po studiach. Potrzebujesz dziewczyno oddechu. Odcięcia pęmpowiny od rodziców i odrobiny beztroski, której w tym pragmatycznym życiu nie miałaś od wielu lat. Powodzenia !

Dokładnie tak, jeszcze ten staż...dodatkowy rok akademicki i to za darmo...
Ale jest tak, jak mówisz- teraz jestem zła i zmęczona, ale te alternatywne kierunki mógłby skończyć każdy, poza tym jest dużo takich ludzi na rynku pracy, więc musiałabym się bardzo wysilać, żeby znaleźć pracę, a tak to chociaż będę miała jakieś możliwości, to jest plus
Nawet nie wiesz, jak masz rację- nie radzę sobie ze stresem. Niestety przez przewlekły stres mam uszkodzone jelita, które często mnie bolą, przez to często mi niedobrze albo coś podobnego i też mam gorszy humor i mniejsze możliwości (np. ćwiczenia fizyczne)
Właśnie po studiach mam staż, zamierzam go odbębnić i w tym czasie ostro pocisnąć angielski i albo wyjechać albo znaleźć jakąś ciekawszą pracę...

Ela210 napisał/a:

Przy rodzicach którzy zatrują jej życie przy okazji tej beztroski wątpię  czy uda się to bez wyjazdu za granicę. 
Sama jestem mamą studentki i nie wyobrażam sobie takiej postawy.

Wiem, ale wyjazd za granicę nie jest taki łatwy. Nostryfikacja dyplomu jest dość trudnym procesem. Najpierw trzeba zdać język angielski na poziomie zaawansowanym (certyfikat na poziomie C1), do tego oczywiście prawo do wykonywania zawodu, do tego testy z różnic programowych dla zagranicznych...a jak UK wyszło z UE to może być jeszcze większy problem. Znaczy wiem, że ci, co to pokonali i wyjechali są bardzo zadowoleni, więc nie wykluczam tego, jednak jestem sama, wyjechałabym sama do obcego państwa...to też jest ciężki orzech do zgryzienia
Ja wiem, że postawa moich rodziców jest straszna. Niestety widzę masę ich błędów wychowawczych po drodze. Niby zawsze byłam grzecznym dzieckiem, które się słuchało, ale czuję, że przez to jestem trochę nieporadna życiowo, nie fizycznie, ale psychicznie. Teraz jestem pełnoletnia, już mnie bardziej słuchają, ale kiedyś nie miałam nic do powiedzenia. Wyżej wspomniałam, że trenowałam pływanie. Nie było w moim małym miasteczku żadnej grupy rówieśników, niestety, więc trenowałam sama. I to nie raz czy dwa w tygodniu. Mój trener brał mało, więc w wakacje rodzice mnie wysyłali codziennie na treningi. I to nie tak, że ja chciałam. Mówiłam, że chciałabym w piątek po południu urwać się z jednych zajęć i gdzieś wyjść ze znajomymi to dostawałam burę, że "Zamiast się rozwijać to chcesz bez celu z głupimi znajomymi się szlajać gdzieś po galerii? Jesteś głupia i nieodpowiedzialna". No i nie miałam wyboru. Do tego pozapisywali mnie na korepetycje z fizyki, a angielskiego, z jazdy konnej. Miałam tego na prawdę dużo. W czasach szkolnych nie miałam żadnych znajomych. Żadnych. Jedną koleżankę z ławki, z którą wyszłam gdzieś raz na pół roku. A tak to tylko nauka i zajęcia dodatkowe. Do tego przez naukę miałam zakaz spotykania się ze znajomymi. Może to głupio zabrzmi, ale miałam dość głęboką depresję przez to. Ja wiem, że to głupie, bo ludzie mają poważniejsze problemy niż brak znajomych, ale w tamtym czasie nie mogłam się dogadać z rodzicami, nie miałam w nikim oparcia, byłam totalnie samotna. Nie miałabym jednej koleżanki, której mogłabym napisać "hej, mam zły dzień" i wyżalić się. Do tego też miałam problem w szkole, bo nienawidziłam moich nauczycieli, którzy byli totalnie wredni. Zazwyczaj lubiłam szkołę, lubiłam się uczyć, a nagle zmienili mi w połowie liceum nauczycieli i z ucznia z paskiem na świadectwie wmawiali mi (włącznie z wychowawcą), że jestem debilem i cieszyli się moimi porażkami (a najgorsze jest to, że nie można tego udowodnić, żeby to nie poszło do kuratorium). I uwzięli się tak na kilka w miarę dobrych osób, bo chcieli ich porażki, żeby swoje dzieci wybić na piedestał. Do tego wśród znajomych ze szkoły wybór też nie był za duży. Wiele osób była po prostu nieprzyjemna. Na studiach mam o wiele ciekawszych ludzi, milszych, a to co się w szkole działo, było straszne. W pewnym momencie myślałam, że to coś ze mną nie tak, bo źli nauczyciele, źli znajomi, nie może być wszystko złe, ale owszem może. Poszłam na studia i owszem, są różni ludzie, ale są też ci fajni, wykładowcy lubią tych uczących się, więc jest lepiej.
Dlatego też brak znajomych+jazdy w szkole+brak czasu dla siebie=depresja.
Niestety z psychologii też wiem, że dzieci w wieku nastoletnim/dorastania kształtują swój charakter. Ja się boję, że coś przegapiłam w życiu i po prostu jak inni znajdowali pierwsze przyjaźnie, miłości to ja chodziłam na masę zajęć dodatkowych, których nienawidziłam i po prostu nie nabrałam takiej umiejętności współżycia w społeczeństwie. Wiem, że są takie przypadki. Do tego mam takie poczucie, że ktoś zawsze mnie będzie do czegoś zmuszał, tak jak to robili kiedyś rodzice
Dlatego ja wiem, że to nie wina paskudnego charakteru czy brzydota, tylko powodem tego, że nikogo nie mam jest właśnie brak pewności siebie i brak umiejętności życia w społeczeństwie. I o to jestem na rodziców bardzo zła. Lata nastoletnie wspominam ze łzami w oczach. Próbowałam to przerobić u psychologa kiedyś, ale się nie udało.
Po prostu rodzice przelali swoje ambicje na mnie. Oni sami nawet mówili, że powinnam być im wdzięczna, bo tyle kasy na mnie wydali...owszem, tylko ja o to nie prosiłam. Była jedna rzecz, którą się interesowałam- łódki i statki. I kiedyś nawet marzyłam o to, żeby iść w tym kierunku, ale nie znoszę matematyki i fizyki, a musiałabym się tego uczyć na tamtych studiach. Ale chciałam się do jakiś klubów zapisać to mnie nie wspierali, kasy nie chcieli dać, powiedzieli, że bez sensu
Poszłam na studia i się trochę ogarnęłam, poznałam ludzi, zaczęłam wreszcie gdzieś z domu wychodzić. Jednak czuję się jak takie dziecko zagubione we mgle. Za 2 miesiące kończę 25 lat i nie dociera to do mnie nawet

bagienni_k napisał/a:

Pojawia się natomiast tutaj też inna sprawa: po raz kolejny słyszy się o młodym człowieku, który realizuje swoje życie nie do końca wedle swojego planu, ale planu innej osoby(czyt.rodziców). Jak bardzo trzeba być mało asertywnym, żeby ulegać takiej presji? Obierać kierunek zawodowy zgodnie z chorymi aspiracjami niby bliskich osób? Zresztą w podejściu do facetów widać również to, ze wpojona została zasada, że wszystko musi być na tip-top.

Ja wiem. Cieszę się, że nie jestem jedyna, chociaż jest to też smutne, że inni też mieli podobną sytuację
Wiesz, trzeba mieć w życiu kogoś bliskiego, komu można ufać, mieć w kimś wsparcie. U małych dzieci są to rodzice. Dzieci wszędzie chodzą za rodzicami. Potem w wieku nastoletnim są to znajomi, ewentualnie chłopak, potem już głównie chłopak/mąż. Radzimy się tych osób. Ja w wieku nastoletnich nie miałam nikogo, dosłownie nikogo, żeby się takiej osobie zwierzyć. Byłam sama jak palec. Ratowały mnie tylko fora młodzieżowe, bo tam gadałam z ludźmi, opisywałam jakieś problemy. Gdyby nie to to bym chyba oszalała
Źle znoszę kłótnie z ludźmi, szczególnie bliskimi. A na mnie się złościli, jak robiłam coś nie po ich myśli. Gdybym miała przyjaciół lub chłopaka, kogoś, kto pociągnąłby mnie i przemówił do rozumu. Ja wiem, że moi rodzice chcieli dobrze, ale chcieli po swojemu.
Do tego miałam wtedy stany depresyjne i mi było wszystko jedno
Gdybym wtedy miała takich znajomych jak teraz może by inaczej życie się potoczyło. Nie miałam nikogo, nie miałam przyjemności z życia. Miałam wtedy wrażenie, że żyję za karę. No bo ile rzeczy można robić z przymusu, stresować się? Każdy ma swoje granice. I to bez przyjemności...bo jak się ma coś trudnego, ale ma się też przyjemności to wszystko do przeżycia. A ja mam wrażenie, że całe życie tylko stres i mało przyjemności. Mo rodzice z resztą to samo- mają własny interes i raz jest lepiej, raz gorzej, często nerówki, nerwowa atmosfera i ja się w takim czymś wychowywałam

mallwusia napisał/a:

Dokładnie to miałam Elu na myśli.
Może by się udało wykorzystać trenerskie umiejętności pływackie w jakimś słonecznym kurorcie. Albo cokolwiek innego, byleby po swojemu. Odwagi YS!

Dzięki
Właśnie chciałam jechać do jakiegoś kurortu, spróbuję, ale wszędzie chcą doświadczenia i dyspozycyjności...

177

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Przejedziesz się na tych oczekiwaniach w korpo bardzo. Bo mało które korpo szuka farmaceutów, chyba, że się w jakieś badania wbijesz czy coś. Ale tak generalnie na przeciętne stanowiska to oni mają głęboko gdzieś jakie masz wykształcenie. Nie wiem w jakim korpo szukają specjalistów od farmacji, w Lolsce najwięcej do korpo to biorą księgowych akurat. Zresztą mogę Ci dać przykład z własnego podwórka, bo i ja i mąż mamy bardzo podobne wykształcenie, pokrewne kierunki, tylko ja znam dwa języki, a on jeden. Ja dostaję oferty pracy co chwilę i przez 3 lata zmieniłam korpo 2x bo dostawałam lepiej płatne propozycje, przy czym sama szukałam pracy tylko raz, a tak to brałam to, co samo do mnie przychodziło. Łącznie z pierwszą pracą, która pojawiła się niespodziewanie. On z jednym językiem szukał pracy 3 miesiące zanim znalazł, też w korpo, ale sporo mniej płatną.
W korpo to kij tam jakie masz wykształcenie, wystarczą jakiekolwiek studia, bo oni Cię wszystkiego nauczą. Liczy się to, z iloma klientami będziesz w stanie się dogadać i ile dasz radę sama przeprocesować. A żeby jeszcze dorzucić trochę plot twist to teraz jestem w korpo, które ma medyczną specjalizację, a ja spędzam sobje szkolenia ucząc się wszystkich medycznych aspektów mojej pracy, bo dla pracodawcy ważniejsze jest to, że się porozumiem niż to, żebym na wstępie wszystko wiedziała choćby o tym jak się zakłada by-passy smile tego mnie nauczą, języka mnie nie nauczą. Takie są realia takiej pracy.

I uważam, że nie bierzesz odpowiedzialniści za swoje życie. Zrzucasz winę na wszystko dookoła zamiast ruszyćni coś zmieniać. I też nie jesteś aż tak pod koniec studiów, żebyś nie mogła ich rzucić jak Ci tak źle. Zawsze możesz, tylko to wymagałoby decyzji, a Ty nie umiesz podejmować decyzji i wolisz, jak podejmują je za Ciebie inni.

178 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-11 20:40:58)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

jako kobieta 50 letnia mogę Ci zaręczyć, że życie nie kończy sie po 25.
Jak zostało mało to daj sobie spokój z myśleniem o tych innych aspektach życiowych niż te studia na teraz, pomyślisz o tym póżniej. Skończ je.
dbaj o zdrowie- relaksuj się wysypiając , ćwicząc jogę- zadbaj  o odzywianie.

zaczniesz pracować, będziesz mieć pieniądze, więcej czasu, pożyjesz trochę sama, faceci nie znikną.
a sympatyczna wyluzowana kobieta ma ich zawsze wielu wokół siebie.
i wiecej po 30 czy po 40 niż jak jest młoda smile
Widocznie taka Twoja ścieżka, że pierwszym partnerem będzie mężczyzna nie chłopiec.
wiele kobiet tak ma- moja siostra poznała miłość jak miała 29 lat i są szczęśliwym małżeństwem.
wyluzuj.
tego jedynego poznasz po tym że będziesz się przy nim czuć wspaniale bez dwóch zdań. I l;epiej byś wtedy nie była mężatką smile

jesteś dorosła zaledwie 6! lat smile


oprócz korpo jest jeszcze wiele całe mnóstwo prywatnych małych i średnich firm którym ktoś z takim wykształceniem się przyda. wiem co mówię, bo się wśród takich przedsiębiorstw obracałam latami. Mozesz mieć nienudną, ciekawą pracę.

179

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Właśnie. Chcieli dobrze, ale po swojemu..

Zrozum, że musisz realizować SWOJE marzenia i aspiracje. Jesteś młodą osobą i masz jeszcze na to sporo czasu, życzę tylko więcej zdecydowania! smile

Z osobą do zwierzeń coś jest na rzeczy, ale może różni ludzie potrzebują inaczej. W każdym razie, co do ścieżki zawodowej, dlaczego się uparłaś na to korpo? Uważasz, że tylko i wyłącznie tam jest możliwość rozwoju? Przecież jest tyle małych i średnich firm, gdzie można się realizować.
Po farmacji niekoniecznie trzeba sprzedawać w aptece..

180

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Lady Loka napisał/a:

Przejedziesz się na tych oczekiwaniach w korpo bardzo.


Może przejadę, a może nie przejadę. Nie wiem, bo jeszcze nie próbowałam.

Lady Loka napisał/a:

Bo mało które korpo szuka farmaceutów, chyba, że się w jakieś badania wbijesz czy coś. Ale tak generalnie na przeciętne stanowiska to oni mają głęboko gdzieś jakie masz wykształcenie.

Serio? To nie wiem, o jakie korporacje chodzi. Ja mówię o takich, gdzie właśnie szukają stricte specjalistów i bez dyplomu nie ma czego nawet szukać...

Lady Loka napisał/a:

Nie wiem w jakim korpo szukają specjalistów od farmacji, w Lolsce najwięcej do korpo to biorą księgowych akurat.

Księgowi są wszędzie, bo księgowość jest ważna, ale no sorry, nie widzę księgowego głowiącego się nad fizjologią czy farmakologią, która jest niezbędna przy np. badaniu produkcji środków medycznych

Lady Loka napisał/a:

Zresztą mogę Ci dać przykład z własnego podwórka, bo i ja i mąż mamy bardzo podobne wykształcenie, pokrewne kierunki, tylko ja znam dwa języki, a on jeden. Ja dostaję oferty pracy co chwilę i przez 3 lata zmieniłam korpo 2x bo dostawałam lepiej płatne propozycje, przy czym sama szukałam pracy tylko raz, a tak to brałam to, co samo do mnie przychodziło. Łącznie z pierwszą pracą, która pojawiła się niespodziewanie. On z jednym językiem szukał pracy 3 miesiące zanim znalazł, też w korpo, ale sporo mniej płatną.

No tak, tylko w korpo z samymi językami też średnio, bo dużo osób kończy jakieś filologie itp., a jak masz jakieś studia z dziedziny, w której obraca się dane korpo + język to można się dobrze ustawić. Mam znajomego, który pracuje w jednej z największych korporacji zajmujących się badaniem leków przed wprowadzeniem na rynek. Powiedział "Pracuje u nas tylko 55% farmaceutów, przydałoby się więcej, dlatego ucz się angielskiego i zachęć swoich znajomych, bo poszukujemy"

Lady Loka napisał/a:

W korpo to kij tam jakie masz wykształcenie, wystarczą jakiekolwiek studia, bo oni Cię wszystkiego nauczą.

No to u nas, bez wykształcenia nie ma czego szukać hmm
Na szkoleniu nawet ktoś pytał, czy jako student można już zacząć pracować to powiedzieli, że no szukają konkretnych osób, nie studentów

Lady Loka napisał/a:

a ja spędzam sobje szkolenia ucząc się wszystkich medycznych aspektów mojej pracy, bo dla pracodawcy ważniejsze jest to, że się porozumiem niż to, żebym na wstępie wszystko wiedziała choćby o tym jak się zakłada by-passy smile tego mnie nauczą, języka mnie nie nauczą. Takie są realia takiej pracy.

To u nas na szkoleniu mówili na odwrót- język ma być płynny, żeby się tylko porozumieć, specjalistycznego nazewnictwa nauczymy się z czasem w praktyce, na początku mamy tylko się porozumieć, bo pracodawcy często są zza granicy, więc nie da się tego obejść, ale żadne certyfikaty językowe nie są wymagane. Za to zaznaczone było wyraźnie "Preferowani absolwenci: medycyny, farmacji, analityki medycznej...". Niestety 5-6 letnich jednolitych studiów w rok nie przeskoczysz hmm

Lady Loka napisał/a:

I uważam, że nie bierzesz odpowiedzialniści za swoje życie. Zrzucasz winę na wszystko dookoła zamiast ruszyćni coś zmieniać. I też nie jesteś aż tak pod koniec studiów, żebyś nie mogła ich rzucić jak Ci tak źle. Zawsze możesz, tylko to wymagałoby decyzji, a Ty nie umiesz podejmować decyzji i wolisz, jak podejmują je za Ciebie inni.

Podjęłam decyzję, że zostaję, bo głupotą byłoby rzucać te studia teraz i zaczynać od początku wszystko. Co jeszcze mogę zrobić? Chodzę na szkolenia związane z pracą w korpo. Już mam 2. Sądzę, że robię, co mogę. Zapisuję się też na angielski od marca

Ela210 napisał/a:

jako kobieta 50 letnia mogę Ci zaręczyć, że życie nie kończy sie po 25.
Jak zostało mało to daj sobie spokój z myśleniem o tych innych aspektach życiowych niż te studia na teraz, pomyślisz o tym póżniej. Skończ je.
dbaj o zdrowie- relaksuj się wysypiając , ćwicząc jogę- zadbaj  o odzywianie.

zaczniesz pracować, będziesz mieć pieniądze, więcej czasu, pożyjesz trochę sama, faceci nie znikną.
a sympatyczna wyluzowana kobieta ma ich zawsze wielu wokół siebie.
i wiecej po 30 czy po 40 niż jak jest młoda smile
Widocznie taka Twoja ścieżka, że pierwszym partnerem będzie mężczyzna nie chłopiec.
wiele kobiet tak ma- moja siostra poznała miłość jak miała 29 lat i są szczęśliwym małżeństwem.
wyluzuj.
tego jedynego poznasz po tym że będziesz się przy nim czuć wspaniale bez dwóch zdań. I l;epiej byś wtedy nie była mężatką smile

jesteś dorosła zaledwie 6! lat smile


oprócz korpo jest jeszcze wiele całe mnóstwo prywatnych małych i średnich firm którym ktoś z takim wykształceniem się przyda. wiem co mówię, bo się wśród takich przedsiębiorstw obracałam latami. Mozesz mieć nienudną, ciekawą pracę.

Tzn ja spotykałam się już z chłopakami, święta nie jestem, tylko to nie było nic poważnego. Z pierwszym chłopakiem, z którym się przespałam miał wtedy z 27 lat, był kilka lat ode mnie starszy, a zachowywał się jak rozpieszczony chłopiec

No ja wiem, zacznę zarabiać, usamodzielnię się to będzie lepiej, bo na razie się czuję tak, jakbym nie miała kontroli nad swoim życiem...

A siostra miała kiedyś kogoś wcześniej, czy w wieku 29 lat to był jej pierwszy?

Tak, ja wiem, że w różnych przedsiębiorstwach o podobnej tematyce. O to się nie boję akurat, bo wiem, że teraz się męczę, ale przynajmniej jakaś tam praca się znajdzie. Chciałabym jednak coś, co mnie nie będzie frustrować, bo nie chodzi nawet o nudę np. w aptece nudy nie ma, jesteś cały dzień w biegu między dokumentami aż kręgosłup odpada, ale masz też odpowiedzialność za czyjeś zdrowie, a pensje złe nie są, ale nie ma możliwości rozwoju, gdzie w korporacjach i firmach możesz awansować i zarobek rośnie wraz ze stażem pracy np. znajomy zaczął pracę w korporacji to zarabiał 5-5,5 tyś, a dziewczyna pracująca tam 2 lata już zarabia 7

bagienni_k napisał/a:

Właśnie. Chcieli dobrze, ale po swojemu..

Dokładnie tak. Akurat wiem, że ze studiami mi dobrze doradzili, zawsze mnie wspierali, tu nie mogę narzekać, ale mam do nich żal o te lata szkolne, że zamiast wspominać lata beztroski, zawierania znajomości, pierwszych miłości to pamiętam stany lękowe, depresję i stres. Takie znajomości i miłości zaczęłam ogarniać dopiero na studiach. Tak się czuję, jakbym pod tym aspektem była opóźniona o kilka lat w porównaniu do moich rówieśników, a nawet młodszych osób: kiedy inni się zaprzyjaźniali, mieli wspólne wyjazdy to ja wtedy stres, depresja i zajęcia dodatkowe, których nie lubiłam i rodzice, którzy ograniczali mi wychodzenie ze znajomymi. Na studiach mnie przestali kontrolować, więc zaczęłam to powoli ogarniać, kiedy inni już zaczęli powoli wchodzić w związki, a ja dopiero ogarniałam zwykłe znajomości. Potem coraz więcej osób znajdowało sobie drugie połówki, a ja dopiero w znajomościach. I jakoś niedawno, bo z pół roku temu, może rok temu niecały obudziłam się, że praktycznie każdy kogoś ma, a tylko ja sama. Nawet koleżanki, które dotąd miały mniejsze doświadczenie z chłopakami niż ja nagle się zaczęły z kimś spotykać. Np wiem, że moja koleżanka, rok młodsza ode mnie z nikim jeszcze nie spała (mówiła mi). Poznała przypadkiem przez fejsa chłopaka. Są razem 3 miesiące, mówiła, że nie śpieszy się, trochę nie przywykła jeszcze do związku i nie wie jeszcze co i jak, ale mówiła, że np. on przyjeżdża po nią na dworzec jak przyjeżdża (mieszka daleko od pkp), pisze do niej, zaprasza na spotkania. I nie spali jeszcze ze sobą, więc nie naciska. A ja? Ja jak tamtemu odmówiłam pójścia po 1 spotkaniu do niego (czyli z nim do łóżka) to mnie olał. Poczułam się jak darmowa prostytutka- zaliczyć i olać, bo wątpię, że byłby z tego związek. I byłam na tyle fajna wieczorem, po kilku piwach, żeby mnie zaliczyć, ale już następnego dnia nie byłam na tyle fajna, żeby napisać do mnie cokolwiek...No mówię- jak prostytutka. Jemu było wtedy pewnie nawet obojętnie, z kim by to robił. Przy czym nie jestem super wymagająca. Nie chcę, żeby facet za mną nieustannie biegał, ale fajnie by było, żeby ktoś się w końcu postarał. Tak jak mówiła w 1 karcie aniuu to nie tak, że ja wtedy nie chciałam seksu. Chciałam. Tylko chciałabym, żeby ktoś próbował mnie lepiej poznać, żeby zależało mu na mnie a nie moim tyłku. Kiedyś w internecie czytałam, jak dziewczyny narzekają, że faceci chcą tylko jednego. Zawsze uważałam, że to bzdura, że to krzywdzące dla mężczyzn, ale no ja sama na takich trafiam i boję się, że sama zacznę podświadomie niedługo tak myśleć. Ja wiem, że seks jest ważny, ale no czy drugi człowiek już się w ogóle nie liczy?

bagienni_k napisał/a:

Zrozum, że musisz realizować SWOJE marzenia i aspiracje. Jesteś młodą osobą i masz jeszcze na to sporo czasu, życzę tylko więcej

zdecydowania! smile
Wiem, dziękuję smile

bagienni_k napisał/a:

Z osobą do zwierzeń coś jest na rzeczy, ale może różni ludzie potrzebują inaczej. W każdym razie, co do ścieżki zawodowej, dlaczego się uparłaś na to korpo? Uważasz, że tylko i wyłącznie tam jest możliwość rozwoju? Przecież jest tyle małych i średnich firm, gdzie można się realizować.
Po farmacji niekoniecznie trzeba sprzedawać w aptece..

Tak wiem
Znaczy większość aptek dzisiaj to też korporacje, prywatnych jest mało
Jednak mówię tutaj o takich typowych dużych korporacjach zajmujących się produkcją i badaniem leków. Mówię tyle o nich, bo słyszałam o wielu osób, które w to uciekły i są zadowolone (a te co zostały w aptekach nienawidzą swojej pracy)

181

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Akurat małe i średnie spółki nie będą miały za wesoło delikatnie mówiąc.
Lady nie ma racji, pisze przez swój pryzmat, ale korpo to nie tylko centra księgowe.
Moja córka pracuje w korpo i język jest tam tylko dodatkiem, liczy się specjalistyczne wykształcenie i doświadczenie. Pół roku nie mogą znaleźć nikogo na nowy etat, nie ma osób spełniających warunki. Firma jej sponsoruje indywidualne konwersacje, by mogła szlifować fachowy język.
Porzucenie teraz studiów byłoby Gwiazdko głupotą. Tyle lat wyrzeczeń na nic. Jedynie przerwę bym Ci radziła po studiach dla oddechu. Niektórzy robią sobie taki rok przed studiami, Ty mogłabyś mieć po dyplomie.

182

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
mallwusia napisał/a:

Akurat małe i średnie spółki nie będą miały za wesoło delikatnie mówiąc.
Lady nie ma racji, pisze przez swój pryzmat, ale korpo to nie tylko centra księgowe.
Moja córka pracuje w korpo i język jest tam tylko dodatkiem, liczy się specjalistyczne wykształcenie i doświadczenie. Pół roku nie mogą znaleźć nikogo na nowy etat, nie ma osób spełniających warunki. Firma jej sponsoruje indywidualne konwersacje, by mogła szlifować fachowy język.
Porzucenie teraz studiów byłoby Gwiazdko głupotą. Tyle lat wyrzeczeń na nic. Jedynie przerwę bym Ci radziła po studiach dla oddechu. Niektórzy robią sobie taki rok przed studiami, Ty mogłabyś mieć po dyplomie.

Przed studiami miałam taki oddech- miałam gap year, gdzie poszłam do szkoły policealnej robić fakultet, który skończyłam na 1 roku studiów. Po 2 roku zrobiłam sobie też dziekankę, bo miałam problemy ze zdrowiem (psychicznie i fizycznie miałam dość) i pomogło mi to się trochę podnieść.
Ja wiem, Lady Loka mówi o innych korporacjach po prostu. Ja mówię stricte o medycznych, o badaniach klinicznych. Tam pracodawcy są zza granicy, filie mają tylko np. w Warszawie, ale np. rekrutują Cię Brytyjczycy przez Skype'a i im nie jest wszystko jedno, czy jesteś lekarzem, księgowym czy sprzątaczką, bo oni chcą mieć konkretnych specjalistów w danym miejscu. Wiem to od ludzi z tych szkoleń, na których byłam oraz od tych, którzy w mojej okolicy poszli do pracy
Muszę tylko podszlifować angielski, bo to nie tak, że oni chcą angielski dla zabawy, tylko no rekrutacja cała jest po angielsku.
Jednak wiem, że korporacja korporacji nierówna. Znajoma np. skończyła jakąś ekonomię to pracuje właśnie w takim korpo, o jakim mówi Loca
Po studiach mam półroczny darmowy staż, więc to traktuję, jak taką przerwę od studiów (ten staż to praca na etat za darmo), a jak dostanę dyplom to wtedy chcę iść gdzieś dalej. Właśnie przerwa jest dobra, ale chciałabym w końcu znaleźć pracę, ustabilizować się, wziąć kredyt (kredytu bez pracy nie dostanę). To jest plus nie posiadania faceta, bo mogę wyprowadzić się do jakiego miasta tylko chcę, bez ograniczeń, mogę wziąć pracę z delegacjami, bo rodziny nie mam. Są też plusy

183

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Znasz może blog Pana Tabletki? Jeśli nie, to zajrzyj - Farmacja studia - czy warto?

184

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
mallwusia napisał/a:

Znasz może blog Pana Tabletki? Jeśli nie, to zajrzyj - Farmacja studia - czy warto?

Tak, tak, znam. Statystyka podaje, że 9 na 10 absolwentów jest niezadowolonych. Ta 1/10 pracuje w innym miejscu niż apteka- wiem, bo sprawdzałam statystyki i 90% idzie do aptek, bo najłatwiej tam o pracę, do wszelkich ośrodków trzeba już albo umieć dobrze język albo mieszkać w większym mieście (na co też nie wszyscy mogą  sobie pozwolić)

185

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

A tak w ogóle to co sądzicie o sytuacji z tym wcześniej opisanym chłopakiem?
Bo przyznam szczerze, że mam takie fazy. Z jednej strony czasem się cieszę, że nie dałam mu się wykorzystać, nie dałam mu tej satysfakcji, bo to tylko impreza nie żadna randka i cieszę się, że nie uległam, z drugiej jest dzień, gdzie żałuję, że tego nie zrobiłam, bo mam dość wysokie libido
A co wy sądzicie? Dobrze, że mu się nie dałam? Czy może raczej to taki kij w tyłku i nadmierna cnotliwość?
Bo sama nie umiem określić
Raz się cieszę, raz żałuję
Sama nie rozumiem tego do końca

186

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Ale co to znaczy, że byś mu "dała" wink
Nie no takie piętnowanie.
Obydwoje mieli ochotę na seks. Albo się bawili albo nie. I tyle.

Żałujesz, bowiem masz duże potrzeby, a była okazja na jej realizację.
Cieszysz się, bo jednak potrafiłaś postawić na swoje.

Niestety to niezbyt wygodny stan, co wiem sam po sobie.

187

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Lucyfer666 napisał/a:

Ale co to znaczy, że byś mu "dała" wink
Nie no takie piętnowanie.
Obydwoje mieli ochotę na seks. Albo się bawili albo nie. I tyle.

Żałujesz, bowiem masz duże potrzeby, a była okazja na jej realizację.
Cieszysz się, bo jednak potrafiłaś postawić na swoje.

Niestety to niezbyt wygodny stan, co wiem sam po sobie.

Dokładnie tak
Z jednej strony mam wysokie libido i chciałabym z kimś normalnie i regularnie sypiać
Z drugiej jednak strony seks z ledwo poznanym gościem po imprezie....słabe to
Ani bym przyjemności nie miała, pewnie bym się bała, że ma wywalone na prezerwatywę (mówię z doświadczenia, bo spotykałam się z takim, co nie lubił prezerwatyw, nie dbał o to, że się zsuwaly, ja mu mówiłam, że boję się ciąży, a on miał to gdzieś i ja musiałam kontrolować, czy ta gumką jest czy nie), a co dopiero jakiś nowo poznany gość
Gdyby to była jeszcze randka...taka sam na sam
Ale to przypadkowe spotkanie
I wie., że stwierdzenie "dała" jest źle, bo seks to korzyść dla dwojga, ale zabolało mnie to, że chciał zrobić ze mnie darmową prostytutkę (bo inaczej się tego nazwać chyba nie da) i to bez jakiegokolwiek wysiłku
Nie wiem, co bym zrobila drugi raz. Pamketam uczucia z tamtego wieczora- byłam trochę zażenowana tym jego zachowaniem, ale jednak skoro są momenty, w których żałuję tego, to czy na pewno dobrze zrobiłam odmawiając?
Z jednej strony zawsze byłam przeciwna sypianiu z ledwo poznanymi osobami. Od zawsze. Nigdy mnie seks w klubach czy na imprezach nie kręcił, jakoś uważałam, że to na tyle osobista rzecz, że trzeba wiedzieć o tym człowieku więcej niż tylko to, jak ma na imię (bo nazwiska już niekoniecznie). Z drugiej strony nie ma innych okazji, więc co zrobić?
Ciężkie życie...
Dlatego ja tyle debatuje nad tą sprawą, bo nie wiem, czy dobrze zrobiłam
Libido czasem też daje się we znaki i odbija w takich momentach
Ale z drugiej strony to co mówił też wcześniej Gary- chłopak, który chce tylko seksu nie przepuściłby sytuacji, że laska się namyśliła i sama do niego pisze, że wykorzystałby sytuację
Ale druga strona medalu jest taka, że może stwierdził, że będzie ze mną ciężej i dlatego stwierdził, że nawet nkewarto mi odpisywać...
Jednak z drugiej strony nigdy nie chcialam mieć opini łatwej i puszczalskiej. I nie mówię o opiniach innych tylko mówię o głosie w mojej głowie, który był temu przeciwny
Z resztą jak miałeś takie sytuacje to sam wiesz...

188

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Dlatego Gwiazdko napisałem to Tobie wcześniej smile
Nie ma co tego drążyć. Było - minęło smile
Pora iść dalej, rozwijać się, przeżywać przygody smile

Sama widzisz, że to Ciebie rozbija, więc idąc tym tokiem ostatecznie przyjemności byś z tego nie miała, tylko więcej zmartwień.

189

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Z cyklu "nie znam się, ale się wypowiem".

YellowStar, spokojnie, młoda jesteś jeszcze, szukaj pozytywów - na szczęście nie skończysz tak jak ja albo Kremik xD

Piszesz, że na uczelni masz mało facetów, nie masz może po drodze gdzieś jakiegoś wydziału Politechniki czy czegoś innego stricte dla samych facetów? Wstąpisz na jakiś wykład jako wolny słuchacz, najwyżej powiesz, że pomyliłaś budynki^^

BTW, półroczny darmowy staż? Brzmi jak jakiś koszmar oO

190

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Yellowstar nie musisz az tak znac angielskiego. Wystarczy kali jesc kali pic. Ja mialam teraz kilka rozmow o prace z angielskim i jak zobaczylam jak gadaja team leaderki z dzialu angielskiego po angielsku to sie zalamalam. Musialam liczyc do 10 az skoncza zdanie tak dukaly ze ja nie wiem jak one gadaja z Brytyjczykami. To w sumie troche wstyd...po tych rozmowach stwierdzilam ze bede dawac korki online dla ludzi z calego swiata i nie szukam juz zdalnej pracy w korpo big_smile

Serio nie martw sie o jezyk, Polacy ogolnie mowia tragicznie. smile

191

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Tak

192

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Ale Ty nie wiesz jakie on miałby podejście co do gumek... znowu wychodzą tu Twoje przekonania, a nie rzeczywistość.

A darmowej prostytutki to nie chce mi się komentować.
Dorośli ludzie jak mają ochotę to się spotykają i uprawiają seks. Tyle z filozofii. Nikt nie jest wykorzystany, jeżeli obie strony tego chcą. I nikt nie jest darmową prostytutką.

193 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2022-01-13 10:07:22)

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

YS czemu oczekujesz odpowiedzi / pozwolenia od innych? Było mineło. Zrobiłaś jak chciałaś. Następnym razem znowu będziesz musiała podjąć decyzję.
Sama musisz wiedziec co chcesz i czym sie kierujesz.
Fajnie jakby wszystko się układało tak jak chcemy, a decyzje były oczywiste, ale tak często nie jest.
Ale ryzyko przy takich jednorazowych przygodach na pewno jest większe.

194

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?

Gwiazdko
wróciłam do Twojego pierwszego posta.
Spotkaliście się na imprezie, zwrócił na Ciebie uwagę, nie zaprosiłaś go, ok, więc każdy poszedł w swoją stronę.
Następnego dnia wysłałaś mu zaproszenie na fb. Zaakceptował je i wypytywał o Ciebie znajomych - nadal chciał Cię poznać.
Gdyby chodziło mu tylko o sex, olałby Twoje zaproszenie na fb i nie szukałby informacji o Tobie.
I tutaj nastąpiło zamrożenie po obu stronach. On nie napisał, Ty milczałaś.
Przypomniałaś sobie o nim po miesiącu, jak o kurzącej się na półce książce, po którą się sięga z braku laku. Nie napisałaś do niego prywatnie, jako Ty, ale formalnie jako studentka z Samorządu.
Nie dziw się, że olał potem Twój kolejny e mail.

195

Odp: Czy jemu chodziło tylko o seks?
Katarzyna8877 napisał/a:

Yellowstar nie musisz az tak znac angielskiego. Wystarczy kali jesc kali pic. Ja mialam teraz kilka rozmow o prace z angielskim i jak zobaczylam jak gadaja team leaderki z dzialu angielskiego po angielsku to sie zalamalam. Musialam liczyc do 10 az skoncza zdanie tak dukaly ze ja nie wiem jak one gadaja z Brytyjczykami. To w sumie troche wstyd...po tych rozmowach stwierdzilam ze bede dawac korki online dla ludzi z calego swiata i nie szukam juz zdalnej pracy w korpo big_smile

Serio nie martw sie o jezyk, Polacy ogolnie mowia tragicznie. smile

Co do angielskiego, zgodzę się z Kasią (nie obrazisz się za to zdrobnienie?). Co prawda siedzę w branży zupełnie innej niż medycyna, ale praktycznie codziennie jest kontakt z ludźmi spoza Polski. Jeśli umiesz na poziomie B2 + słówka dotyczące terminologii w Twoim zawodzie, to powinno być ok. Wiadomo, jeśli ktoś jest z UK/USA, to z nimi może być trochę gorzej się dogadać, bo ten język mają płynny (chociaż i tak często go strasznie kaleczą^^). Ale jeśli np. klient jest z innego kraju (np. Holandia, Włochy, itp.), to pamiętaj, że oni zwykle też mają ten sam problem co Ty, też często dukają, stresują się z tego powodu i mówią tak jak potrafią. Zresztą, nie spotkałem jeszcze żadnego człowieka, co robiłby problem z tym, że mój język angielski nie jest "fluent". Zawsze się da dogadać, po prostu starczy poprosić o powtórzenie, że się nie zrozumiało.

Posty [ 131 do 195 z 215 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy jemu chodziło tylko o seks?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024