Katarzyna8877 napisał/a:Nigdy absolutnie nie kierowalabym sie wyksztalceniem. Moj maz zawsze byl dumny ze mnie i zawsze mnie podziwial, nawet dzis jak jestesmy po rozwodzie nadal tak o mnie mowi i szanujemy sie i kumplujemy...on po prostu jest dobrym czlowiekiem, ktory szanuje innych i muchy by nie skrzywdzil. Na takie cechy patrz u faceta a nie na to czy skonczyl studia.
Ja przy nim zawsze bylam soba. Zawsze mialam w nim oparcie, jak wymiotowalam w chorobie to zbieral moje wymiociny w swoje wlasne rece... tylek by mi wytarl jakby trzeba bylo. Kurcze.. po co mu studia?
Powodzenia.
Urocze to 
AgaSawa napisał/a:Autorko, przeczytaj 2x to, co napisała Ela. Przeczytaj, przemyśl, ochłoń i jeszcze raz przeczytaj.
Wiem
AgaSawa napisał/a:Moim zdaniem masz wypisane na twarzy, że szukasz w trybie pilnym faceta. Masz 25 lat i każdy dookoła jest z kimś. Ale 25 lat, to dopiero najlepsze przed Tobą.
Zacznij żyć bez tej presji, że wypada kogoś mieć (bez tej wewnętrznej presji również).
Właśnie sęk w tym, że nie. To, co tu piszę nie mówię ludziom na co dzień. Na co dzień mówię ludziom, że mi jest dobrze samej i nie chcę nikogo mieć (i nie jest to nieprawdą, bo to połowa prawdy, drugiej po prostu nie mówię). Poza tym wiem, jak wygląda desperacja (miałam kiedyś taką koleżankę), dlatego wiem, co robić, żeby na desperatkę nie wyjść. O to się akurat nie martwię, bo jestem tego pewna. W dodatku pytałam nawet znajomych i potwierdzili to. Dlatego to nie to. Fakt 25 lat to już jest jakiś wiek, ale mówi się trudno. Nie chcę wiązać się z kimś, kto mi się nawet nie podoba.
AgaSawa napisał/a:Bywaj, zapisz się na fajne kursy, może kluby sportowe...
Kiedyś dużo trenowałam sport, ale nikogo fajnego nie poznałam. Zamierzam do tego wrócić, jeśli będę miała trochę mniej do roboty
AgaSawa napisał/a:Osobiście znam trzy pary, które poznały się przez aplikację randkowe, więc może spróbuj.
Zalogowałam się. W większych miastach typu Wrocław jeszcze by szło kogoś wybrać. U mnie, w dość małym mieście jest bardzo ciężko. Ja ogólnie w tym mieście czuję się strasznie, bo jest dużo ładnych dziewczyn, mało fajnych chłopaków, więc konkurencja jest duża. W większych miastach tego nie odczuwam. No ale do większego miasta to jeszcze się nie wyprowadzam. W każdym razie zalogowałam się i nie było nawet kogo polajkować. Serio. Znaczy pojawiali się fajni, ale co fajniejszy to 1,5 godziny drogi pociągiem. A nie chce mi się jeździć. Poza tym właśnie tinder kojarzy mi się z taką desperacją. Jak robienie z siebie towaru w sklepie
AgaSawa napisał/a:Atrakcyjność, to nie tylko wygląd. Jak zaczniesz żyć i się cieszyć się tym życiem, rozwojem, sportem, to faceci się zaczną kręcić ;-)
A na imprezach, jak to na imprezach, chłopaka się raczej nie znajdzie.
Ale na te imprezy chodzą ci sami, co się udzielają w innych dziedzinach. Np. ten chłopak wyżej opisany jest w 2 kołach naukowych na uczelni. Tam chodzą też zwykli ludzie, ja tak samo
anetas napisał/a:Koleżanko, czytam Twoje wypowiedzi i postaram się napisać w skrócie. To że ten facet chciał Cię tylko i wyłącznie bzyknąć i odlecieć jest więcej niż pewne. Gdyby choć trochę interesowało go coś innego, zareagowałby na Twoje zaproszenie inaczej. Ja tu widzę urażone męskie ego " nie chciałaś? teraz chcesz? no to możesz mnie cmoknąć" dlatego Ci nie odpisał. Gdybyś się z nim przespała może i spotkalibyście się drugi raz pytanie po co? nie jesteś dziewczyną ons i mam nadzieję że nią nie zostaniesz. Trafiasz na beznadziejne przypadki, masz po prostu pecha. To nie z Tobą jest coś nie tak. Gdybyś go obraziła, chamsko spławiła, nie okazywała długo zainteresowania facet mógłby się poczuć urażony ale on Cię odprowadził do domu bo myślał że będziesz łatwa i chętna. Nie byłaś. Koniec historii. Piszesz że miałaś mnóstwo sytuacji podobnych do tej a to dlatego że takich Panów jest całe multum i szlajają się po imprezach ponieważ szkoda im dać 200 złotych na prostytutkę skoro wiedzą że niektórzy mają "za darmo". Z tego i tak by nic nie było i dobrze o tym wiesz, jesteś na etapie użalania się nad sobą i szukania winy w sobie. Jedni mają szczęście i szybko trafiają na drugie połówki czy chociażby mają fajne znajomości inni nie. A Ty zamiast szybko zapominać o palantach takich jak powyżej to się niepotrzebnie nakręcasz i bierzesz winę na siebie. Korzystałaś z aplikacji randkowych?
Ja wiem, masz w 100% rację. Ja też pierwsze co to pomyślałam "on chce tylko seksu". Ale potem, jak mi powiedzieli, że on o mnie pytał to mnie to zastanowiło. Jednak to chyba już nie ma znaczenia. Urażone męskie ego- racja.
No właśnie nigdy nie chciałam być ONS. Nigdy mnie to nie kręciło. Pisałam wyżej, że jeszcze jestem w stanie uwierzyć, że ktoś jest zadowolony z układu FWB, bo zna kogoś, kumpluje się a seks to tylko dodatek, no jak oboje wolni to czemu nie. Nawet seks na 1 randce (nie miałam takiego), bo jak się sobie wyjątkowo spodobają i będą emocje....ale to było przypadkowe spotkanie. Właśnie chodzi o to, że byłam dla niego miła. Nie potraktowałam go na zasadzie "spadaj frajerze". Dlatego byłam pewna, że do mnie napisze. Ale nie napisał. Zastanawiało mnie tylko po co o mnie pytał, jak byłam tylko ons. Tego nie jestem w stanie zrozumieć.
Znaczy to nie tak, że miałam mnóstwo sytuacji. Ogólnie obracam się w kobiecym gronie, więc nie poznaję wielu facetów, tylko jak już czasem się ktoś trafi to widzę, że chce tylko seksu. Niektórzy to wręcz mówią wprost.
Właśnie wiem i to mnie boli, że ktoś widział we mnie prostytutkę. To jest smutne i nie wiem, czemu tak było. Nie rzucałam żadnych podtekstów, nie byłam wyzywająco ubrana. Dlatego się zastanawiam, co jest nie tak
Tak, założyłam tindera, ale nie znalazłam tam nic ciekawego. Moje znajome singielki też nie
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:Nie wiem czy każdy samotny ma parcie na związek, każdy, to w sumie wszyscy, zatem bardzo daleko idący wniosek bez żadnych solidnych podstaw. W każdym razie nigdy nie zbudujesz poczucia własnej wartości przez pryzmat tego jak jesteś postrzegana i jak traktują Cię inne osoby. To jest wybitnie niekorzystny i absolutnie niepożądany punkt odniesienia. Jako jeden jedyny czy jako kluczowy punkt odniesienia.
Czyli odnosząc to do Twojej "przygody" z kolegą. Fakt że nieznajomy chłopak zaprasza Cię do domu na seks, bo ma ochotę na miłą zabawę z dziewczyną znajomych która wpadła mu w oko, w żaden sposób nie powinien przekładać się na ocenę Twojej wartości, czy też stanu emocjonalnego.
Ja wiem, tylko znajoma, która to mówiła jest taka, że dla niej życie bez związku nie ma sensu. Taką ma mentalność. Mi też wiele razy współczuła z tego powodu, ze nikogo nie mam, a ja jej mówiłam, że nie ma powodu
Wiesz, tu nie chodzi o ten jeden przypadek tylko o ogół. Gdybym miała z 1 czy 2 szczęśliwe i dłuższe związki na koncie to bym miała gdzieś, czy jeden w tą czy w tamtą chce mnie zaliczyć, ale jeśli jedyna moja szansa na seks w życiu to właśnie przypadki takie jak ten to jest mi po prostu przykro. Tu nawet nie chodzi o poczucie wartości. Przykro mi
AgaSawa napisał/a:Współczuje 
Dlaczego szkodliwe?
Autorka chce faceta. Nie chce byle kogo, byle by był. Siedząc na kanapie w domu nie pozna nikogo.
Zatem musi się umawiać, bo nie chce być sama. Może zapisać się na kurs (najlepiej nie babski, jak studia), może dołączyć do grupy sportowej, coś trenować. Skoro nie lubi bywać i stroni od dużego tłumy, to aplikacja randkowa jest świetnym pomysłem. Jeśli jest wierząca, to są jakieś oazy, obozy. No wiem, że covid nie ułatwia.
Można podróżować samemu, jak się jest odważnym.
Albo czekać aż facet spadnie z nieba ;-)
A to też jest prawda