To nie jest egoizm. To jest fascynacja inną kobietą.
W takim amoku emocjonalnym dotychczasowa partnerka staje się po prostu niewidzialna.
Szkoda, ze te rozowe okulary nie chcą mu spaść... moglabym napisac prace magisterska o tym jak ludzie zdradzajacy czy to fizycznie czy emocjonalnie potrafia nauczuc sie klamac. Chyba faktycznie w kazdym jest klamca, tylko potrzebuje okazji, zeby go sobie odkryc
Nawet nie mam sily opisywac ile wersji wydarzen juz zostalo mi przedstawionych, ile roznych wariantow, nawet dzis rano mowil, ze smsa dostal maz, a teraz, ze to nie byl maz tylko jakas kobieta, co nie jest prawda,:) wszystko robi sie po to, zeby tylko nic nie wyszlo na jaw, zeby nikt sie nie domyslil... my ludzie potrafimy byc jednak zepsuci do szpiku kosci... najbardziej jest mi zal naszej corki, bo ona niestety to wszystko widzi i przezywa. Musze poogarniac swoje sprawy, dokonczyc remont i czas na mnie... nie mam sily juz na te klamstwa, ale obiecalam sobie, ze jak bede odchodzic to dam mu w prezencie wszystkie dowody na to jak klamal.... teraz jeszcze nie moge... ale zrobie to w dniu, w ktorym sie rozstaniemy... bo on tylko powtarza, nic nie wiesz i nic nie masz to wszystko tylko twoje domysły...
Tak na prawde to stracilam wiare w siebie. Czuje sie niepotrzebna, nic nie warta i zalamana. Wiecie co boli najbardziej, ze jak dzis przypominam sobie, co mowil do mnie w listopadzie, pazdzierniku. Kochanie wiem, ze masz duzo na glowie, nie utrudniaj sobie, olej niektore prace, bo sie wykonczysz, a za doslownie pare dni przestalo mu na mnie zalezec, przestal nagle mnie widziec, tak nagle... jak mozna byc takim nagle egoista????
Zupełnie niepotrzebnie się tak czujesz!
To nie Twoja wartość i osoba są na niskim poziomie. To postępowanie Twojego partnera świadczy o braku dojrzałości, braku szacunku i totalnym braku jakiejkolwiek empatii.
Rozumiem, że po 20 latach wspólnego życia masz wrażenie, że działający w amoku partner jest kimś, kogo do tej pory nie znałaś. Smutna prawda jest taka, że znamy się na tyle na ile nas sprawdzono. Ta sytuacja jest sprawdzianem Waszej rodziny i Twój partner kiepsko w nim wypada. Nie ma sensu pytać dlaczego, jak ani tym bardziej słuchać czegokolwiek na temat Waszego związku czy Twój, co on Ci teraz powie. Będzie się wybielał i robił z siebie ofiarę, byle tylko we własnych oczach usprawiedliwić się ze świństwa, które zrobił. Bo o ile każdy ma prawo żyć tak jak chce i z kim chce, o tyle każdy powinien ponosić odpowiedzialność za własne decyzje i liczyć się z partnerem, którego ma się obecnie w życiu.
Autorko, pytasz jak takie zachowanie jest możliwe, niejedna już osoba z podobnym bagażem napisała Ci cuda na kiju, jakie wyprawiali ich byli, a które tylko przedłużały i utrudniały cały proces rozstania. Wiele z nas to przeszło, a to świadczy tylko o jednym - ludzie są zdolni do takich zachowań. Im bardziej będziesz stawać okoniem, pytać, prosić, przekonywać, odwodzić go od nowego obiektu zainteresowania tym paskudniej on będzie się zachowywał wobec Ciebie. Tym mocniej ucierpi na tym Wasze dziecko.
Rozumiem ból, rozumiem dezorientację, szok, niedowierzanie, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Nie tak powinno się kończyć długoletni związek i nie takie pożegnanie należy się dobremu partnerowi, ale... Czas obudzić się z tego koszmaru. Partnera trzeba wypuścić, o nic więcej nie pytać, nie reagować na "kochania", "kotki", "skarby", zamknąć uszy na to co mówi, otworzyć oczy na to co robi. Skoro podjął decyzję, nie ma tu dłużej o co się spierać, a im szybciej ustalisz jak chcesz postąpić w kwestii wspólnego z nim mieszkania i opieki nad dzieckiem, tym szybciej staniesz na nogi i tym krócej będziesz lizać rany. Warto kuć żelazo póki gorące i zadbać o Twoje i dziecka zabezpieczenie finansowe. Może to zabrzmi okrutnie, ale w takich sytuacjach trzeba być pragmatycznym, zadbać o sprawiedliwy podział majątku, bo im dalej romans będzie trwał, tym partner będzie mniej skłonny do ustępstw - na razie jeszcze czuje się winny, możesz to poznać po tym, że pluje na Wasz związek i usilnie stara się przerzucić winę za jego koniec na Ciebie.
Życzę Ci dużo siły. Wyobraź sobie, że Twoja najlepsza przyjaciółka znalazła się w identycznej sytuacji i postąp tak, jakbyś jej doradziła.
To nie jest egoizm. To jest fascynacja inną kobietą.
W takim amoku emocjonalnym dotychczasowa partnerka staje się po prostu niewidzialna.
To jest silne zauroczenie, miłości z tego niekoniecznie musi być w przyszłości.
A autorce współczuje, tyle lat życia razem, jak się wydawało z bliskim człowiekiem, a tu taki numer.
Zajmie jej trochę czasu pozbieranie się. A i poznanie nowej osoby będzie trudne, bo rozsądni panowie z reguły od dawna mają już żony.
Dziewczyny, kobietki kochane dziekuje za te pocieszające slowa. Wiele dla mnie znacza. Mimo, ze ciągle mam mętlik w glowie, to staram sie do tego coraz częściej podchodzić praktycznie. Jestem zmęczona ciaglym zastanawianiem sie czy wlasnie w tym momencie nie wysyla milioma smsow czy do niej nie dzwoni. To strasznie jest przugnebiajace, szukanie wszedzie dowodow zdrady. Czesto lapie sie na tym, ze wyobrazam sobie moją przyszlosc z corka, jak jestesmy razem i jak sobie radzimy. Jednak czuje, ze nie predko sie z tego pozbieram ii widze swoje przyszle zycie w samotności...
Weź przestań.
Daj sobie czas i szansę spojrzeć na to wszystko z dystansu. .
Traktuj jak współlokatora którego się omija.
nawet dzis rano mowil, ze smsa dostal maz, a teraz, ze to nie byl maz tylko jakas kobieta
Jakaś kobieta dostała smsa: "pilnuj swojej żony"? Serio? I dlatego on podejrzewał Ciebie?
Dziś jego najwiekszym zmartwieniem, jest sms wyslany do meza obiektu westchnien, zeby przypilnowal sobie żonę... taki problem meczacy przy poniedzialku. Nawet byly podejrzenia mojej osoby
Masz bujna wyobraźnię, nie powiem albo Twój partner to idiota (sorry).
130panda, trochę się pogubiłam z tym SMS-em kto od kogo tego przedmiotowego sms-a dostał, czy możesz bez emocji jasno napisać, kto był odbiorcą tej informacji tak dla jasności, bo jak czytam Twoje wpisy, to mi wychodzą sprzeczne informacje.
Adresatem byl mąż pocieszycielki i to potwierdzil mi moj maz rano, poczym po powrocie z pracy rozmawialismy, ze skoro to kolezanka:) to co sie martwi, ze jej maz dostal tego smsa, a on sie zdenerwowal, ze ro jakas kobieta dostala,:) to oczywiscie nie jest prawda tylko jego kolejne klamstwo i zmiana przeciwnika;)
Z nowosci to, wymyslil, ze moze jednak nie przepisze nam całego domu, ze zostawi sobie 30%. Skonczylo sie klotnia, wiec wymieniamy sie tylko zdaniami na temat corki...
Dzięki za wyjaśnienia.
Jedyne co mogę Ci w tej chwili doradzić, to nie dyskutuj z mężem w temacie koleżanki ani żadnych problemów z tym związanych. Zdystansuj się od wszystkiego i doprowadź do tego aby Twój mąż przepisał dom po babce na Ciebie i Twoją córkę i to jak najszybciej, nawet jeżeli będzie chciał zostawić sobie 30% to i tak będziesz na wygranej pozycji. To jest teraz dla Ciebie priorytetowe zadanie, póki mąż świata nie widzi poza nową "koleżanką".
Dopiero jak będziesz miała stały i pewien grunt pod nogami możesz zabrać się za kwestie uczuciowe związane z koleżanką. Trzymaj się, trudny czas przed Tobą ale jak dobrze, to rozegrasz możesz mieć swój dom, a i mężowi może powrócą zmysły i zatęskni za wami ale wówczas, to TY będziesz dyktowała warunki o ile w ogóle jeszcze będziesz go chciała.
76 2021-04-27 18:41:05 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-27 18:48:45)
Jak autorka się szybko nie ogarnie to będzie się zajmować głupimi smkami A zostanie bez dachu nad głową . Bo mieszkanie że spadku niekoniecznie ma do niego prawo..
Potem mąż wystąpi o opiekę nad córką i być może wygra bo będzie miał warunki mieszkaniowe lepsze. Tamta kobieta może okazać się harpią A on jest pod jej wpływem.
Może oprzytomnieje a może wcale nie.
Sorry ale kubeł zimnej wody Ci się należy.
Slucham, a czemu mialby wystapic o opieke???? On sie soba nie umie zajac, a co dopiero corka. Wczoraj specjalnie nie przypomnialam, wiex zapomnial o zajeciach z angielakiego. Poza tym to ja mam dowody na jego zdrade. Czy to ja go zostawiam?????
Slucham, a czemu mialby wystapic o opieke???? On sie soba nie umie zajac, a co dopiero corka. Wczoraj specjalnie nie przypomnialam, wiex zapomnial o zajeciach z angielakiego. Poza tym to ja mam dowody na jego zdrade. Czy to ja go zostawiam?????
Tu nie chodzi o to co Ty myślisz, a co pomyśli sąd.
On ma takie same prawa do córki tak jak i Ty.
A czy ja mu ja zamierzam odbierac? Albo czy traktowac ja jak karte przetargowa? Bedziemy mieszkac 3 kilometry od siebie...
80 2021-04-27 20:53:53 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-27 20:55:13)
uważaj Pando bo dowody dla sądu to dowody- niekoniecznie smsy. bardziej zdjęcia, świadkowie- masz?
a w opiece liczą się warunki dla dziecka też.
Nie piszę po to by przywalic komuś kto wyje ranny na polu bitwy, ale żebyś się zebrała i myślała strategicznie.
Ela ma rację, naprawdę myśl strategicznie i przede wszystkim o zabezpieczeniu swojej i córki przyszłości. Pamiętaj w sądzie wszystko jest możliwe, wszystko zależy od prawnika na jakiego Ciebie będzie stać. To co Tobie wydaje się niezbitymi dowodami zdrady sąd może uznać za mało istotne, a dobry prawnik te dowody obróci przeciwko Tobie.
Naprawdę ostudź emocje, zacznij racjonalnie myśleć i zacznij szybko działać, bo czas pracuje na Twoją niekorzyść.
Tzn co radzicie? Tak szczerze, to nie mam sily o tym myśleć...
notariusza ws domu babci i i zdystansowanie się w domu. Olać dziada na ten moment
Panda, ja Ci wierzę. I bardzo mi przykro, że przeżywasz coś takiego.
Musisz się skupić na zabezpieczeniu przyszłości swojej córki i swojej własnej - zajmij się sprawami lokalowymi, tak, żebyście miały gdzie mieszkać bez niczyjej łaski. Nie wiem, w jakiej jesteś sytuacji zawodowej - być może to było wspomniane gdzieś pośród postów, może nie doczytałam, niemniej musisz zadbać o budżet, nie możesz być zależna finansowo od partnera.
Tak, jak powyżej słusznie napisano - on jest zauroczony, Ty stałaś się dla niego niewidzialna. On obecnie nie widzi żadnego powodu, żeby iść Ci na rękę, pomóc, zadbać, zabezpieczyć, dla niego najlepiej by było, żebyś sobie sama poszła, a on miałby czyste pole do działania z nową panią i jej rozwodem. Dlatego nie oglądaj się na niego i działaj. Powodzenia!
85 2021-04-28 20:29:33 Ostatnio edytowany przez Joohana (2021-04-28 20:31:46)
Jesteś rozwalona emocjonalnie i rozumiem Ciebie doskonale, bo w końcu większość z nas była w podobnie mniejszym, czy większym bajzlu jak i Ty. Zatem posłuchaj rad osób, które są bogatsze w doświadczenia:
1. Priorytetem jest zapewnienie dziecku i sobie dachu nad głową, zatem kuj żelazo póki gorące i bierz dziada do notariusza, żeby przepisał choćby połowę domu
2. Nie żyj życiem kochanicy, nie karm się tym, bo to wyciska z Ciebie siły witalne.
3. Nie śpij z nim, bo jeszcze cię czymś zarazi.
4. Nie rozmawiaj z nim o kochance, niech myśli, że wszystko jest ok.
5. Nie wierz temu kłamcy w żadne słowo.
Przyglądaj się temu jak widz, bo nie masz wpływu na to co zrobi. Odetnij się na tyle ile zdołasz.
Ps. Widzę, że większość z nas myśli podobnie
Dziewczyny ogarniam notariusza, bo jestem juz zmeczona, a poza tym moj jeszcze partner zaczyna cos krecic, zaczyna mnie zwodzic, ze przepisze, ale mam poczekac, ze moze kolo lipca. Mysle, ze on sie boi o siebie i swoją panienke i jej sprawe rozwodowa, zeby nic sie nie pokomlikowalo i bylo po och mysli. Nie jestem juz dluzej udawac i trzymac tego w sobie. Chce juz sie urzadzic, chce zabrac corke od niego i miec swiety spokój. Chce wyjechac nawet z nia na kilka dni. Nie mam juz sily na walke z wiatrakami.
To dobrze, że zabrałaś się za najważniejszą sprawę dla Ciebie w obecnej chwili, wykorzystaj dobrze czas kiedy Twój partner jest w amoku i mu zależy aby mieć od Ciebie spokój. Działaj delikatnie ale szybko i zdecydowanie, bo później może być gorzej. Trzymam kciuki za powodzenie spraw po Twojej myśli u notariusza.
Panda, ja Ci wierzę. I bardzo mi przykro, że przeżywasz coś takiego.
Musisz się skupić na zabezpieczeniu przyszłości swojej córki i swojej własnej - zajmij się sprawami lokalowymi, tak, żebyście miały gdzie mieszkać bez niczyjej łaski. Nie wiem, w jakiej jesteś sytuacji zawodowej - być może to było wspomniane gdzieś pośród postów, może nie doczytałam, niemniej musisz zadbać o budżet, nie możesz być zależna finansowo od partnera.
Tak, jak powyżej słusznie napisano - on jest zauroczony, Ty stałaś się dla niego niewidzialna. On obecnie nie widzi żadnego powodu, żeby iść Ci na rękę, pomóc, zadbać, zabezpieczyć, dla niego najlepiej by było, żebyś sobie sama poszła, a on miałby czyste pole do działania z nową panią i jej rozwodem. Dlatego nie oglądaj się na niego i działaj. Powodzenia!
Nie jestem od niego zalezna finansowo. Ma stala prace moze nie zarabiam 10 tysiecy ale to co mam mi wystarczy, mam jeszcze mala dzialalnosc z ktorej tez wpada ktorys 1000. Do tego dochodza jeszcze alimenty, wiec przy normalnym miesiacy powinnam nawet cos jeszcze odlozyc. Mam tez troche oszczednosci na czarna godzine.
pomaranczaidzwoneczek napisał/a:Panda, ja Ci wierzę. I bardzo mi przykro, że przeżywasz coś takiego.
Musisz się skupić na zabezpieczeniu przyszłości swojej córki i swojej własnej - zajmij się sprawami lokalowymi, tak, żebyście miały gdzie mieszkać bez niczyjej łaski. Nie wiem, w jakiej jesteś sytuacji zawodowej - być może to było wspomniane gdzieś pośród postów, może nie doczytałam, niemniej musisz zadbać o budżet, nie możesz być zależna finansowo od partnera.
Tak, jak powyżej słusznie napisano - on jest zauroczony, Ty stałaś się dla niego niewidzialna. On obecnie nie widzi żadnego powodu, żeby iść Ci na rękę, pomóc, zadbać, zabezpieczyć, dla niego najlepiej by było, żebyś sobie sama poszła, a on miałby czyste pole do działania z nową panią i jej rozwodem. Dlatego nie oglądaj się na niego i działaj. Powodzenia!
Nie jestem od niego zalezna finansowo. Ma stala prace moze nie zarabiam 10 tysiecy ale to co mam mi wystarczy, mam jeszcze mala dzialalnosc z ktorej tez wpada ktorys 1000. Do tego dochodza jeszcze alimenty, wiec przy normalnym miesiacy powinnam nawet cos jeszcze odlozyc. Mam tez troche oszczednosci na czarna godzine.
Gdy zwiąże się z nową partnerką, to całkiem możliwe, że w ogóle nie zapisze córce domu. Właśnie z tego powodu musisz teraz działać dla jej dobra. Dziewczyna będzie miała jakiś start w życiu, jakąś lokatę, którą zawsze będzie mogła spieniezyć. W nowym życiu wspaniałomyślność szybko mu przejdzie, a nowa pani z przyjemnością przytuli to, co należy się córce. Honorem i dumą nie wszystko da się ogarnąć. Ani się nie obejrzysz, a córka będzie pelnoletnia i po drodze mogą wydarzyć się różne sprawy. Bądź teraz cwaną egoistką właśnie dla dobra dziecka.
Przez przypadek uslyszalam ich rozmowe. Po 4 miesiacach znajomosci smsowej i kilku sporadycznych spotkaniach bez seksu on wyznaje jej milosc i mowi ze zostanie jego zona... gdy ona jeszcze tkwi we wlasnym malzenstwie....
Przez przypadek uslyszalam ich rozmowe. Po 4 miesiacach znajomosci smsowej i kilku sporadycznych spotkaniach bez seksu on wyznaje jej milosc i mowi ze zostanie jego zona... gdy ona jeszcze tkwi we wlasnym malzenstwie....
Ehhh... ja wiem, że Ci ciężko i że nie możesz uwierzyć w intensywność takich zachowań. Moim zdaniem szkoda już Twoich nerwów i czasu. Masz plan działania, bierz się za realizację, a na jego love story po prostu zamknij oczy. Trudno, stało się, teraz masz inne rzeczy do wykonania, na których musisz się skoncentrować. Zgadzam się z radą, żebyś teraz była egoistką dla siebie i dziecka.
Witajcie, mijaja prawie 2 miesiące, więc opowiem wam jak sprawy sie maja teraz, a raczej jak sie nie mają. Do jednego moge sie przyznac bez problemu coś we mnie peklo i z silnej kobiety stalam sie slaba. Sytuacja bez zmian, zujemy sobie w trojkacie tzn my mieszkamy fizycznie razem, a on psychychicznie i emocjonalnie jest myslami u swojej panienki. ja za to nabawilam sie nerwicy w postaci porannych wymiotow i - 22kg na wadze. Obecnie wyjechalam na kilka dni z córka, zeby odpoczac, i obiecalam sobie, ze skoro udalo mi sie zabrac juz 90% rzeczy z jego mieszkania sluzbowego to juz tam nie wroce, i zamiast wypoczywać to nie daje mi spokoju. Jeszcze gorzej sie czuje, boje sie jutrzejszego powrotu do domu. Nasze relacje były przez ten czas rozne... wychodzil z domu po to zeby do niej dzwonić, wkurzakam sie strasznie, jak wariatka jakas zabiegalam o jego towarzystwo i chociaz jeden drobny gest z jego strony. Pomagal mi w remoncie, ale tez caly czas wysylal mi sprzeczne sygnały, ze wcale nie powiedzial do kiedy mamy sie przeniesc, tylko ze ja wzielam sobie to za punky honoru, ze ciezko, bedzie mu bez nas, ze martwi sie o moje zdrowie(mam problemyz nerka) i ze to z milosci, ze zawsze mozemy na niego liczyc, ze nigdy by nas nie zostawil, ze mam mu obiecac, ze w akcie zemsty nie znajde sobie byle kogo tylko po to zeby mu zrobic na zlosc.... znajomi i moja mama mi sie dziwi, ze przez tyle miesiecy to wytrzynywalam.... ale ja na prawde nie mam juz sily dluzej zyc w takim zawieszeniu....myslalam ze jak kilka dni go nie zabacze to nabiore dystansu, a to on za to dzwoni 3 razy dziennie i pyta jak sie mamy...
Zakończ to, bardzo cię proszę bo się wykończysz. Odetnij się maksymalnie. Rozumiem cię w 100 % też z silnej kobiety stałam się słaba, pochorowałam się strasznie i gościu po mnie jeździł psychicznie jak po łysej kobyle. Teraz tego żałuję, choć usprawiedliwiam się połogiem i hormonami. Pamiętaj, że twoja słabość jest jego siłą. Karmisz jego ego on sobie z ciebie robi wyjście awaryjne i dręczy cię niepotrzebnymi emocjami. Skończyć się może tak, że wybłaga o szansę, a gdy mu ją dasz zostawi cię bo akurat tamta się w końcu zdecyduje. Będzie bolało jeszcze bardziej. Nic mu nie obiecuj, to twoja sprawa z kim się zwiążesz on już miał swoje 5 minut. Manipulant identyko jak mój. Bleh...
Wiem, że jest ciężko, ale jedyne co możesz teraz zrobić to zadbać o siebie i dziecko. Nie słuchaj tych jego bzdetów bo to wszystko stek kłamstw i manipulacja, widzę wiele podobieństw z moim przypadkiem. Szkoda, że takie osoby zawierają związki. Jak czytam o tym niedocenianiu i pretensjach, że żony zaradne to teraz nasuwa mi się pytanie to po co się wiązał z taką? Mógł sobie wziąć taką co lubi być zaopiekowana co za problem? Doszukiwanie się teraz winy w tobie to tylko źle o nim świadczy.
94 2021-06-23 23:23:13 Ostatnio edytowany przez Joohana (2021-06-23 23:28:05)
Dziewczyno, dlaczego sobie to robisz? Chcesz znaleźć się w wariatkowie, czy w szpitalu z atakiem serca? Czy ten Twój złoty zdrajca jest naprawdę taki wyjątkowy, że niszczysz siebie i dziecko? Po jaką cholerę odbierasz od niego te wszystkie telefony? Dlaczego pozwalasz mu manipulować sobą? Już dwa miesiące temu nie powinno Ciebie tam być! A powiedz jeszcze, że dalej z nim sypiasz, to powiem Ci, że masz naprawdę zaburzoną samoocenę i skrzywione spojrzenie na związek, bo nie jesteś żona Araba, który ma oficjalnie dwie żony. Minęło tyle czasu, a Ty dalej w cyrku, który sama sobie fundujesz.
Edit. Bo ja rozumiem kobiety, które boją się odejść z różnych powodów, bo są bez pracy, czy środków do życia, zwyczajnie nie mają gdzie iść, ale Ty piszesz, że jesteś w stanie sama się utrzymać, masz gdzie mieszkać i dalej pierzerz gacie zdrajcy???? Chcesz zebrać o niego? On już wybrał, a Ty dalej swoje.
ja za to nabawilam sie nerwicy w postaci porannych wymiotow i - 22kg na wadze. Obecnie wyjechalam na kilka dni z córka, zeby odpoczac, i obiecalam sobie, ze skoro udalo mi sie zabrac juz 90% rzeczy z jego mieszkania sluzbowego to juz tam nie wroce, i zamiast wypoczywać to nie daje mi spokoju. Jeszcze gorzej sie czuje, boje sie jutrzejszego powrotu do domu. Nasze relacje były przez ten czas rozne... wychodzil z domu po to zeby do niej dzwonić, wkurzakam sie strasznie, jak wariatka jakas zabiegalam o jego towarzystwo i chociaz jeden drobny gest z jego strony. Pomagal mi w remoncie, ale tez caly czas wysylal mi sprzeczne sygnały, ze wcale nie powiedzial do kiedy mamy sie przeniesc, tylko ze ja wzielam sobie to za punky honoru, ze ciezko, bedzie mu bez nas, ze martwi sie o moje zdrowie(mam problemyz nerka) i ze to z milosci, ze zawsze mozemy na niego liczyc, ze nigdy by nas nie zostawil, ze mam mu obiecac, ze w akcie zemsty nie znajde sobie byle kogo tylko po to zeby mu zrobic na zlosc.... znajomi i moja mama mi sie dziwi, ze przez tyle miesiecy to wytrzynywalam.... ale ja na prawde nie mam juz sily dluzej zyc w takim zawieszeniu....myslalam ze jak kilka dni go nie zabacze to nabiore dystansu, a to on za to dzwoni 3 razy dziennie i pyta jak sie mamy...
No tak to "prawdziwa miłość" jak schudniesz jeszcze z 10 kg to on zatęskni na pewno będzie żałował i okaże jeszcze większą skruchę.
Już teraz Pando potrzebujesz interwencji lekarza ,mąż Ciebie dobija jest w amoku nie licz za bardzo na litość chyba że na chwilę z jego strony jak będzie mieć humor i będzie mu to wygodne, w jego mniemaniu on nic złego nie robi i nie chce nic złego jest nieprzytomny .
Boisz się powrotu do domu ? Może śladów i zapachu innej kobiety albo tego że on może być niemiły,może pozbawienia resztek złudzeń?.
Masz objawy odstawienia jak w uzależnieniu i chcesz ulgi od niego to niebezpieczne jest dla Ciebie, złudna wiara i nadzieja są jak trucizna.
Odetnij się i jak masz gdzie to się wreszcie wyprowadź idź po pomoc dla siebie prawnik i psycholog lekarz to za daleko zaszło oddajesz mu straszną władzę nad sobą a on ma niszczący wpływ za Twoją zgodą na Ciebie nie istotne czy świadomie czy nieświadomie ,on jest w odlocie przyczaił się ,a Ty stajesz się swoim wrogiem bo walczysz o niego.
"Gdy nagle tracisz wszystko co się kochało..."
Wszystko, co kochałaś, nie kochało jednak Ciebie i spojrzenie na tę sytuację z takiej perspektywy może pomóc Ci szybciej się pozbierać.
Dziewczyny wy wszystkie macie niestety racje... i gdyby moja przyjaciolka czy kolezanka byla w takiej sytuacji to kazalabym jej dawno olac sk.... ale ja przez te miesiące, kiedy o niej wiem zostalam obdarta z wszystkiego... mam wrazenie, ze dobrze juz bylo, ze moje zycie sie skonczylo, ze moze faktycznie zchrzanilam to ja, ze moglam mniej wymagac, ze moglam sie nie wkurzac niepotrzebnie, ale ja chcialam tylkk dobrze i tak jak mi kiedys powiedzial przedobrzylam... zawsze on i corka byli dla mnie najwazniejsi, zawsze robilam cos dla nich, a o sobie czesto zapominalam. Nawet nie wiecie jak boli uslyszec, ze dawno juz nie bylam materialem na zone, albo ze po 20 latach jednak stwierdził, ze do siebie nie pasujemy... a jednak ja nadal go kocham, zaluje wszystkich rzeczy, ktore zle zrobilam, ale jak sie opamietam i mysle racjonalnie to pamietam dokladnie te rzeczy, ktore on schrzanil. Zawsze musialam wybierac miedzy nim, a moja rodzina, zawsze z corka sama, bo procz wakacyjnych wyjazdow i to tez nie co roku nie mial dla nas czasu... on teraz twierdzi, ze przy mnie czul sie gorszy, ze niedowartosciowany, ze chcialam zrobic z niego pantofla, a ja zawsze chcialam miec partnerski zwiazek i tak mi sie tez wydawalo, ze jest. To ja zalatwialam wiecej domowych spraw, wyreczajac go, a teraz slysze, ze mialam mu odmawiac...ja nie jestem z tych co to maz musi 10tego przelewac zone wyplate i siedziec w domu cicho. Nigdy nie rozliczalam go z pieniedzy, nie mialam pretensji jak kupowal sobie cos drogiego, a ze rzadko bo rzadko poprosilam o poodkurzanie czy obranie ziemniakow gdzie jeszcze dostawalam sms czy ma je jeszcze za mnie zjesc... nie uwazaj pantoflarstwem. Czy mialam za to dziekowac ? Dziekujecie swoim partnerom, ze poodkurzaja wasze wspolne smieci???? Najbardziej mnie boli, ze przez te wszystkie lata dalam sie tak od niego uzależnić... Dziękuję Bogu za to, ze nie przystałam na jego namowy i nie zrezygnowalam z pracy...
".... jak boli uslyszec, ze dawno juz nie bylam materialem na zone, albo ze po 20 latach jednak stwierdził, ze do siebie nie pasujemy... a jednak ja nadal go kocham"
Nie uważam by uczeń miał oceniać ucznia, pracownik pracownika itp, raczej nauczyciel, profesor czy w pracy kierownik ma pozycję ku temu, Twój mąż mógłby powiedzieć że Ty jako żona jemu nie odpowiadasz, mógłby..... ale jeśli to robi po 20 latach trzymając z boku kochankę to bardzo ale to bardzo źle świadczy o jego rozumie i jego uczciwości bo co najmniej od 17 lat powinnaś być rozwódką, jeśli on mówi o niedopasowaniu po 20 latach to nie jest z nim dobrze, mój mąż raz spróbował tekstu o niezgodności charakterów i po mimo że oczywiście mamy różne usposobienia to po mojej odpowiedzi już nie powtórzył tej rewelacji, dla mnie po tylu latach to jest taki żart że na prawdę szczerze mnie bawi
pamiętaj że nie musisz na jego pytania czy oświadczenia mieć gotowe odpowiedzi , to nowa sytuacja dla ciebie, niespodziewana i masz prawo być w szoku, to on knuł i szykował się do nowych wyzwań w życiu i pewnie parę wariantów opracował
Dziewczyny wy wszystkie macie niestety racje... i gdyby moja przyjaciolka czy kolezanka byla w takiej sytuacji to kazalabym jej dawno olac sk.... ale ja przez te miesiące, kiedy o niej wiem zostalam obdarta z wszystkiego... mam wrazenie, ze dobrze juz bylo, ze moje zycie sie skonczylo, ze moze faktycznie zchrzanilam to ja, ze moglam mniej wymagac, ze moglam sie nie wkurzac niepotrzebnie, ale ja chcialam tylkk dobrze i tak jak mi kiedys powiedzial przedobrzylam... zawsze on i corka byli dla mnie najwazniejsi, zawsze robilam cos dla nich, a o sobie czesto zapominalam. Nawet nie wiecie jak boli uslyszec, ze dawno juz nie bylam materialem na zone, albo ze po 20 latach jednak stwierdził, ze do siebie nie pasujemy... a jednak ja nadal go kocham, zaluje wszystkich rzeczy, ktore zle zrobilam, ale jak sie opamietam i mysle racjonalnie to pamietam dokladnie te rzeczy, ktore on schrzanil. Zawsze musialam wybierac miedzy nim, a moja rodzina, zawsze z corka sama, bo procz wakacyjnych wyjazdow i to tez nie co roku nie mial dla nas czasu... on teraz twierdzi, ze przy mnie czul sie gorszy, ze niedowartosciowany, ze chcialam zrobic z niego pantofla, a ja zawsze chcialam miec partnerski zwiazek i tak mi sie tez wydawalo, ze jest. To ja zalatwialam wiecej domowych spraw, wyreczajac go, a teraz slysze, ze mialam mu odmawiac...ja nie jestem z tych co to maz musi 10tego przelewac zone wyplate i siedziec w domu cicho. Nigdy nie rozliczalam go z pieniedzy, nie mialam pretensji jak kupowal sobie cos drogiego, a ze rzadko bo rzadko poprosilam o poodkurzanie czy obranie ziemniakow gdzie jeszcze dostawalam sms czy ma je jeszcze za mnie zjesc... nie uwazaj pantoflarstwem. Czy mialam za to dziekowac ? Dziekujecie swoim partnerom, ze poodkurzaja wasze wspolne smieci???? Najbardziej mnie boli, ze przez te wszystkie lata dalam sie tak od niego uzależnić... Dziękuję Bogu za to, ze nie przystałam na jego namowy i nie zrezygnowalam z pracy...
Jakie to dla mnie znajome....nie daj się w to wciągnąć to wszystko nieprawda. Jeśli tkwił w rzekomo nieudanym związku 20 lat to ma gość poważnie duży problem ze sobą. Ale ciężko się przyznać, że się jest człowiekiem który musi się czegoś uczepić żeby żyć. Teraz twoją funkcję będzie pełnić kto inny, ciesz się że się od niego uwolniłaś. Spójrz na to z innej perspektywy. Już nie będziesz musiała nic pod niego robić możesz teraz żyć swoim własnym życiem. Będzie trudno na początku bo żal jest ogromny, zwłaszcza jeśli to ty byłaś tą stroną bardziej zaangażowaną. Ale minie. Jeszcze poczujesz ulgę zobaczysz.
, ze moze faktycznie zchrzanilam to ja, ze moglam mniej wymagac, ze moglam sie nie wkurzac niepotrzebnie, ale ja chcialam tylkk dobrze i tak jak mi kiedys powiedzial przedobrzylam... zawsze on i corka byli dla mnie najwazniejsi, zawsze robilam cos dla nich, a o sobie czesto zapominalam. Nawet nie wiecie jak boli uslyszec, ze dawno juz nie bylam materialem na zone, albo ze po 20 latach jednak stwierdził, ze do siebie nie pasujemy...
Wina rozstania zawsze leży po obu stronach. W jakimś stopniu z pewnością przyczynilas się do niego nad czym warto się zastanowić. Nie mnjej jednak to on poleciał do kochanki zamiast probowac naprawić.
Głupie gadanie, że od dawna nie jesteś materialem na żonę. Jeszcze lepiej ...stwierdzil PO 20 LATACH , że jednak so siebie nie pasujecie. No to naprawde nie wiem po co on w tym twkil tyle lat biedaczek.
Robi z siebie ofiarę bo wie, ze to on zrobil zle. Prawda jest taka, że nawet w oczach córki straci bo prędzej czy pozniej dziecko dowie się gdzie poczlapal tatuś.
Co do tych obowiązków domowych to nie dajmy się zwariowac. Taki sam jego dom jak Twój więc łaski niw robi , że w nim poodkurza. Ja też sie muszę upominac o sprzątanie i odkurzanie bo faceci mam wrażenie na balagan mają klapki na oczach. Jak się o coś nie przewróci to nie posprząta. Wydaje mi się , że w większości domów tak to wygląda no chyba ze jakas szczęściara trafiła na pedanta. Tym się nawet nie przejmuj bo wyciąga argumenty z d.... za przeproszeniem żeby nie wyjść na takiego najgorszego.
W tym momencie i tak juz nawalil i zamknął sprawe więc jednym uchem wpuszczaj a drugim wypuszczaj co gada. Inaczej gdyby próbował naprawic związek i toczyły by się rozmowy co kto zrobil zle...no ale w tym momencie jest nowa kobieta więc cóż.
Nawet nie wiecie jak boli uslyszec, ze dawno juz nie bylam materialem na zone, albo ze po 20 latach jednak stwierdził, ze do siebie nie pasujemy... a jednak ja nadal go kocham, zaluje wszystkich rzeczy, ktore zle zrobilam, ale jak sie opamietam i mysle racjonalnie to pamietam dokladnie te rzeczy, ktore on schrzanil. Zawsze musialam wybierac miedzy nim, a moja rodzina, zawsze z corka sama, bo procz wakacyjnych wyjazdow i to tez nie co roku nie mial dla nas czasu... on teraz twierdzi, ze przy mnie czul sie gorszy, ze niedowartosciowany, ze chcialam zrobic z niego pantofla, a ja zawsze chcialam miec partnerski zwiazek i tak mi sie tez wydawalo, ze jest.
Biedny misio, straszny z niego żartowniś. Tak się strasznie poświęcał przez tych 20 lat, tak się męczył, tak zaciskał zęby, dobrze, że ktoś go uwolnił z okowów tej strasznej męczarni ... Chciałaś żeby czasem odkurzył? No jak śmiałaś! Przy Tobie czuł się gorszy? Jak tu się bronić? Jak nie wpaść między cudze nogi, gdy ciężar życia rodzinnego tak dojmuje...
A teraz na poważnie, takie słowa mógł wypowiedzieć tylko człowiek, który nie chce brać odpowiedzialności za własne czyny. Jakbyś nigdy go nie poprosiła o odkurzanie, to zarzuciłby Ci, że on zawsze chciał to robić, a Ty mu nie pozwalałaś. Jakbyś nie chciała, żeby obierał te ziemniaki, to by stwierdził, że nie dawałaś mu nic zrobić. Jakby zawsze był trzydaniowy obiad z deserem, to by powiedział, że za dużo albo za tłusto albo zbyt idealnie. To co on z siebie wyrzuca, to nie są konkretne prawdy o tym jak się czuł w związku (gdyby naprawdę był taki umęczony, to nie czekał by 20 lat na odejście, a jeśli by czekał, to ma ze sobą poważny problem), tylko próbuje przerzucić na Ciebie własne poczucie winy za ewakuację z małżeństwa w takim stylu. Nie daj się! Za rozpad związku odpowiedzialne są dwie strony, ale romans to samodzielna decyzja jednej z tych stron. Rozumiem, że słuchanie tego boli, ale to nie jest historia o Tobie.
Jak już ochłoniesz i będziesz miała odpowiednią perspektywę do spojrzenia na to co było z dystansu, znajdziesz te rzeczy, które mogłyby być robione lepiej, a mimo to i tak sprawy potoczyłyby się w ten sposób, bo to była jego decyzja, na którą nie miałaś wpływu. Uczucia i przywiązanie z czasem zbledną, a na ich miejsce przyjdzie ulga i radość, że pozbyłaś się partnera, na którym nie można polegać.
Wina rozstania zawsze leży po obu stronach. W jakimś stopniu z pewnością przyczynilas się do niego nad czym warto się zastanowić. Nie mnjej jednak to on poleciał do kochanki zamiast probowac naprawić.
Głupie gadanie, że od dawna nie jesteś materialem na żonę. Jeszcze lepiej ...stwierdzil PO 20 LATACH , że jednak so siebie nie pasujecie. No to naprawde nie wiem po co on w tym twkil tyle lat biedaczek.
Robi z siebie ofiarę bo wie, ze to on zrobil zle. Prawda jest taka, że nawet w oczach córki straci bo prędzej czy pozniej dziecko dowie się gdzie poczlapal tatuś.
Co do tych obowiązków domowych to nie dajmy się zwariowac. Taki sam jego dom jak Twój więc łaski niw robi , że w nim poodkurza. Ja też sie muszę upominac o sprzątanie i odkurzanie bo faceci mam wrażenie na balagan mają klapki na oczach. Jak się o coś nie przewróci to nie posprząta. Wydaje mi się , że w większości domów tak to wygląda no chyba ze jakas szczęściara trafiła na pedanta. Tym się nawet nie przejmuj bo wyciąga argumenty z d.... za przeproszeniem żeby nie wyjść na takiego najgorszego.
W tym momencie i tak juz nawalil i zamknął sprawe więc jednym uchem wpuszczaj a drugim wypuszczaj co gada. Inaczej gdyby próbował naprawic związek i toczyły by się rozmowy co kto zrobil zle...no ale w tym momencie jest nowa kobieta więc cóż.
Wszystko zgoda poza wstępem. Jak czytam takie słowa, to nóż w kieszeni sam mi się otwiera. Nie zgadzam się z tym. Jak można pisać, czy mówić, że kobieta, czy mężczyzna, który został postawiony w takiej sytuacji jest winien. Tak samo ze zdradą, chciał, nudził się rodziną, dziećmi i żoną, czy mężem i szuka atrakcji, bo krocze za swędziało. Może brutalnie się wyraziłam, ale tak uważam. Nie czuję się winna tego, że zostałam zdradzona, absolutnie nie. Starałam się być dobrą żoną i matką, ale to widocznie było już nudne, zachciało się odmiany i to cała filozofia zdrady.
Byłam po swoje rzeczy i ci zastalam...? Chlopa totalnie rozwalonego, z podpuchnietymi oczyma, w domu balagan totalny, nie posprzątane, nic nie ruszone mysle od niedzieli... przepraszal, ze to zrobil, ale co mi z tych jego przeprosin skoro i tak nic nie wnoszą, a są tylko po to, żeby zmniejszyć jego wyrzuty sumienia... jutro ma przyjsc przekręcić kran, nie wiem gdzie uciekne, bo nie chce go oglądać. Jego obecność totalnie mnie rozwala i nie mogę i nie chcę już słyszeć tego jego skarbie...i nie pozwala mi plakac,bo mój płacz go boli... a czy mysli czasem o mnie co mnie boli... ze mnie wszystko boli, cialo, dusza, serce... znalazlam wczoraj zdjecie na instagramie z 31.12 gdzie zyczylam znajomym szczesliwego nowego roku i zeby ten rok byl lepszy od poprzedniego. Dla mnie sie to niestety nie sprawdzilo i moglby sie juz skonczyc....
To tylko od Ciebie zależy, czy to się naprawdę skończy.
Od nikogo więcej innego. Żaden los, fatum, przeznaczenie, nie ma na to wpływu.
Tylko Ty masz.
Przeplakalam caly wieczor i dziesiejszy ranek... przyszedl dobry tatus na herbatkę... staral sie byc mily, a ja tylko odpowiadalam na jego pytania... corka sie pytala, mamusiu co jestes taka smutna, a on ze mama ,zawsze juz ma taka minę... albo mowie, zeby nue patrzyl tak na mnie, a on ze tobie zawsze coś przeszkadzalo... zapytalam po co to robi... a on dobra juz nic nie mowie i poszedł kosic ogród... czy teraz to juz zawsze tak będzie?
Tylko jeśli na to pozwolisz. On Cię prowokuje, chce zmusić do jakiejś reakcji. A potem powie: chciałem się dogadać a ona znów na mnie nawrzeszczała/rozpłakała się. Nie da się z nią rozmawiać. W sumie to co ja takiego powiedziałem? Ogranicz kontakty dopóki się nie pozbierasz, on widzi słabość i ją wykorzystuje. Trzymam kciuki!!
Mam wrażenie, że jemu dobrze bez nas... a łudzilam się, że może ruszy go sumienie. Był na chwilę, spóźnił się 2 godziny i jeszcze pretensje, ze przeciez on nie ma umówionych wizyt na konkretną godzine!!! On w zasadzie nic nie ma... przychodzi jak do siebie... dostaje herbate, obiad i jak zabraknie mu soli to też dostaje.... idiotka ze mnie...
Czy dom jest już przepisany na Ciebie (albo dziecko)?
Bo jesli nie to jm się zaraz rozmyśli. I będzie klops.
Mam wrażenie, że jemu dobrze bez nas... a łudzilam się, że może ruszy go sumienie. Był na chwilę, spóźnił się 2 godziny i jeszcze pretensje, ze przeciez on nie ma umówionych wizyt na konkretną godzine!!! On w zasadzie nic nie ma... przychodzi jak do siebie... dostaje herbate, obiad i jak zabraknie mu soli to też dostaje.... idiotka ze mnie...
Żadna idiotka. Nawet tak o sobie nie myśl. Każdym na Twoim miejscu rzadzilyby skrajne emocje.
Oj sumienie nim na pewno miota , w końcu on dał ciała co nie jest równoznaczne z tym że będzie chciał powrotu. A jeżeli nawet to po tym co nawywijal ? Chcialbys go takiego?
Uspokoj swoje emocje i przemysl jak to zakończyć jak najlepiej dla Ciebie i dziecka.
110 2021-07-04 17:26:51 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-04 17:38:45)
Rozumiem że zakochał się w innej i chce do niej odejść. Ale 1. zwalanie winy na Ciebie, 2. dążenie nadal do seksu jak gdyby nigdy nic, 3. kompletny brak skruchy - to jest koleś totalnie bez uczuć i empatii! Nawet jeśli by między Wami było źle, nie wyobrażam sobie zrobić czegoś takiego osobie, którą (choćby kiedyś) kochałam! Byloby mi głupio, starałabym się wziąć całą winę na siebie żeby ta osoba jak najmniej cierpiała, miałabym poważny dylemat żeby wybierać między swoim szczęściem z nową osobą, a nieburzeniem starego związku i życia byłej partnerki. To jest totalny egoizm, myślę że dało się go wyczuć wcześniej w Twoim byłym, tylko Ty autorko tego nie widziałaś...
Przeplakalam caly wieczor i dziesiejszy ranek... przyszedl dobry tatus na herbatkę... staral sie byc mily, a ja tylko odpowiadalam na jego pytania... corka sie pytala, mamusiu co jestes taka smutna, a on ze mama ,zawsze juz ma taka minę... albo mowie, zeby nue patrzyl tak na mnie, a on ze tobie zawsze coś przeszkadzalo... zapytalam po co to robi... a on dobra juz nic nie mowie i poszedł kosic ogród... czy teraz to juz zawsze tak będzie?
no nie mogę, szlag mnie trafia jak coś takiego czytam, co za idiota, to jest totalnie toksyczne
Autorko, jak się czujesz po czasie?
Czesc dziewczyny. Mija juz 2 tydzień kiedy mieszkamy we dwie... nie jest łatwo mi... chic nie ukrywam, ze mam więcej czasu dla siebie jak nigdy... jak go nie widzę, to jest mi lepiej, choc trudno mi mieszkac w miejscu, gdzie urodzila sie nasza corka i z ktorym mam tyle wspomnień. No i jeszcze na dodatek praktycznie te codzienne wizyty na herbatce... i rady dobrego wujka.. ktory wchodząc od progu mowi jak ty pieknie wygladasz, a wychodzac na prog sprawdza czy nie dostal smsa od kochanki albo juz w zasadzie kobiety, bo mnie sie pozbyl, ona meza co prawda bez rozwodu jeszcze, choc zwiazek dalej ukrywany przed swiatem... potrafi do mnie powiedziec, zebym nie probowala zrobic mu na zlosc i znalazla sobie kogos nieodpowiedniego, kto mnie tylkk wykorzysta i skrzywdzi i mialam mu to obiecac.. albo mowi, ze robie mu metlik w glowie....
. No i jeszcze na dodatek praktycznie te codzienne wizyty na herbatce... i rady dobrego wujka.. ktory wchodząc od progu mowi jak ty pieknie wygladasz, a wychodzac na prog sprawdza czy nie dostal smsa od kochanki albo juz w zasadzie kobiety, bo mnie sie pozbyl, ona meza co prawda bez rozwodu jeszcze, choc zwiazek dalej ukrywany przed swiatem... potrafi do mnie powiedziec, zebym nie probowala zrobic mu na zlosc i znalazla sobie kogos nieodpowiedniego, kto mnie tylko wykorzysta i skrzywdzi i mialam mu to obiecac.. albo mowi, ze robie mu metlik w glowie....
O ludzie co za gość. Nie da się jakoś uniknąć konfrontacji z nim? Zachowuje się conajmniej bezczelnie. Nie lepiej pójść na zajęcia z Zumby, obejrzeć fajny film albo pogadać z przyjaciółka ? Zamiast sluchac jego ?
Bardzo ci współczuję, co prawda jestem młody, ale wiem jak potraktowała mnie narzeczona i jakie mam z jej powodu problemy psychiczne. Wiem też jak to jest, gdy jesteś z innym człowiekiem, niż tym który okazał się być po rozstaniu. Nie wiem jak bardzo cierpisz, bo ja siedzę na lekach nasennych i alkoholu, żeby aby się nie rozpłakać i nie mieć myśli samobójczych, a po tylu latach musisz przeżywać to bardziej. Jestem za młody, żeby dawać ci rady, ale wiem co czujesz nie jesteś z tym sama, jakbyś chciała pogadać, wyrzucić te emocje to daj znać na pewno udostępnie do siebie kontakt. Może taka wzajemna terapia mogłaby pomóc nam obojgu. Masz dzieci, teraz skup się na nich, bo dla nich to też trudne, pomoże ci to na chwilę się od niego odciąć
Psychoterapia, spotkania z przyjaciółmi, znalezienie nowego hobby, coś dla zabicia czasu i nie picie alko! To daje ulgę tylko na chwile !