Psycholog w czasie pandemii na NFZ - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 82 z 82 ]

66

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ
Wituś napisał/a:

Może i tak, ale błędnie sądziłem, że skoro się kogoś zna i wie jaki jest to mam prawo sądzić, że mój "rdzeń" osobowości jej pasował. Najwidoczniej nie. No i kolejny błąd że wystarczy się mocno starać żeby druga osoba była "szczęśliwa" (tak, wiem że znowu powielam coś co negujesz, ale tak się mówi) a wszystko będzie dobrze. Jak się okazało nie było.

Rdzeń może i pasował ale sądziła, że się zmienisz w pewnych aspektach. Kobiety często myślą, że zmienią faceta, choćby alkoholika czy innego z różnymi "defektami" w ich oczach. Pokazują jak można 'inaczej' żyć, mając nadzieję, że facet pójdzie w ich stronę. Stąd pewnie jej " i co zawsze już taki będziesz?"

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-04-16 19:48:29)

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

No dobra, jeśli nawet tak było. A pewnie było, bo był tekst o "spróbowaniu" związku ze mną. To źle o mnie świadczy, że nie zdawałem sobie o tym sprawy skoro nie było mi to komunikowane?

Edit. Trochę offtop się tu robi ale no już trochę za późno. W każdym razie nie ma o czym już więcej na ten temat mówić, skupiam się na mojej terapii.

68

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Wituś moim zdaniem Twoim celem powinno być skupienie się na szukanie tego, czego Ty chcesz i potrzebujesz. Masz dwadzieścia parę lat, czyli przed Toba jeszcze wiele lat życia i te lata będziesz musiał spędzić przede wszystkie ze sobą i najważniejsze, żebyś czuł się dobrze sam ze sobą i umiał powiedzieć, czego Ty chcesz, a nie osoba X, która może pojawić się i zniknąć z Twojego życia z różnych powodów.

69 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-04-17 11:30:27)

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Zgadzam się, tylko, że ja byłem naprawdę szczęśliwy i żyłem w sposób w jaki ja chciałem, nie musiałem się do niczego zmuszać. Brakuje mi tego. Wyszło jak wyszło i mi się odbija teraz, gdzieś pewnie próbuję/próbowałem nadrabiać coś czego we mnie brakowało. No ale teraz tak, skupiam się przede wszystkim na sobie, nie mam innego wyjścia.

70 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-17 12:34:30)

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Widzisz, czujesz, że byłeś szczęśliwy, bo żyłeś, jak chciałeś. Pewne rzeczy były i są dla Ciebie naturalne. Patrząc na Twoją historię, próbowałeś niby coś nadrabiać, bo pewnie Twoja ex swoim zachowaniem i podejściem sugerowała Ci, że właśnie masz pewne "defekty" które możesz czy wręcz musisz zmienić, i to nie dla siebie, ale dla niej, bo według niej pewnie byłoby to idealne. Niestety to jest chyba jedna z największych skaz wielu (choć nie wszystkich)kobiet, że próbują za wszelką cenę dostosowywać do siebie partnerów, zmieniać ich i "nawracać", bo uważają swój spośób patrzenia na świat za jedyny słuszny. Odbija się to potem w całym życiu.
Zatem kluczem do Twojego szczęścia powinno być to, abyś sobie nie pozwolił na takie zachowania wobec Ciebie w przyszłości, z niczyjej strony.

71 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-04-17 13:30:31)

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ
bagienni_k napisał/a:

Widzisz, czujesz, że byłeś szczęśliwy, bo żyłeś, jak chciałeś. Pewne rzeczy były i są dla Ciebie naturalne. Patrząc na Twoją historię, próbowałeś niby coś nadrabiać, bo pewnie Twoja ex swoim zachowaniem i podejściem sugerowała Ci, że właśnie masz pewne "defekty" które możesz czy wręcz musisz zmienić, i to nie dla siebie, ale dla niej, bo według niej pewnie byłoby to idealne. Niestety to jest chyba jedna z największych skaz wielu (choć nie wszystkich)kobiet, że próbują za wszelką cenę dostosowywać do siebie partnerów, zmieniać ich i "nawracać", bo uważają swój spośób patrzenia na świat za jedyny słuszny. Odbija się to potem w całym życiu.
Zatem kluczem do Twojego szczęścia powinno być to, abyś sobie nie pozwolił na takie zachowania wobec Ciebie w przyszłości, z niczyjej strony.

Tu są dwie strony medalu i równie dobrze można to samo powiedzieć do czy o kobietach, które wchodzą w związki z ludźmi z jakimiś defektami czy ułomnościami (w ich mniemaniu) w nadziei, że dana osoba się zmieni. Nie, nie zmieni, a na pewno nie bardzo i nie trwale. Ja z wiadomego powodu zawsze będę jako podstawowy przykład podawała uzależnienia ale jest też wiele innych cech czy przypadłości, które rzutują na relacje.
Wituś sam pisał i nadal twierdzi, że w tym związku był szczęśliwy, że dodał mu on skrzydeł, otworzył (bardziej) na ludzi itd. Problem w tym, że dla tej dziewczyny było to za mało. Zabrakło komunikacji. Wituś stwierdził, że skoro go znała wcześniej, to go akceptuje takim jakim jest, ona z kolei myślała inaczej, stąd to jej: "czyli zawsze już taki będziesz?".
No nie dobrali się, choć to niedopasowanie było bardziej odczuwalne u niej. Problem w tym, że Wituś jak pisał chyba w tamtym wątku, nie wyobraża sobie związku z osobą podobną do niego. Woli kobiety bardziej dominujące czy po prostu energiczne, otwarte.
Moim zdaniem nie ma nic złego w tym, że w związku dwoje ludzi czerpie od siebie nawzajem, motywuje, rozwija. Nie wszystko musi być od razu odbierane jako atak na naszą indywidualność czy przestrzeń. Ważne, by się odpowiednio dobrać.

72

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

No właśnie, za mało...Mam wrażenie, że często jest tak, iż facet dobrze radzący sobie w życiu, mający właściwie wszystko, czego człowiek chce od życia, jest z tego powodu szczęśliwy. Żyjąc tak sobie własnym trybem, nie potrzebuje ciągłej gonitwy i wiecznewgo ulepszania siebie, bo go tozwyczajnie męczy, czuje się wręcz rewelacyjnie z tym. Natomaist kobieta, wchodząca w zwiazek z takim facetem uważam, że to za mało. Ile by nie robił i czego by nie robił, to to nie wystarczy. Tylko jak nie wystarczy? Dla niej czy dla niego? Czyje życie jestesmy w stanie kontrolować i ulepszać? Chyba raczej swoje, więc po kiego grzyba partner ma nas naciskać na coś, czego nie chcemy. Zamiast 10 różnych zajęć wolę mieć 5, czując ten bezcenny święty spokój, że nikt i ni truje du** o tym, że mogę więcej. Może i mogę, ale czy ma ochotę?
Jeśli miałbym czegoś oczekiwać od kobiet, to właśnie zaprzestania tego upierdliwego i bezustannego dążenia do zmiany czy "tresowania" partnera. Zmiany przekonania, że tylko jej podejśćie jest słuszne a ona ma prawo wymagać od faceta czegoś, czego on niekoniecznie chce się podjąć. Spojrzenia trochę przychylniejszym okiem na pewne rzeczy, które im się wydają bezsensowne a dla drugiej osoby mogą mieć znaczenie. Dokładnie tak samo, jak kobiety nieraz narzekają, iż faceci lekceważą ich emocje czy potrzeby.
Jeśli Wituś woli takie kobiety, to niestety będzie musiał się częściowo do nich dostosować. Podziwiam, bo ja nie dałbym rady, aby zmienić tak bardzo swoje podejście.


Swoją drogą, myślę, że warto właśnie patrzeć obiektywnie pod kątem pewnych przypadłości. Niedawno gdzies obok był wątek w którym przewija się motyw tego niesczęsnego alkoholu.
Ciężko oczekiwać od osób, które miały z nim nieprzyjemne doświadczenia, o obiektywną opinię.

73

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Sorry Bagienni_k ale znów teoretyzujesz. Ja wiem, że każdy może mieć swoje zdanie ale sorry, nie byłeś w związku, więc nie wiesz.
A może przez swoje przekonania nie jesteś.
Ludzie ogólnie chcą i potrzebują łączyć w pary. Mieć kogoś bliskiego obok, z którym dzielą życie i uprawiają seks.
Nie da się żyć razem choć osobno w zdrowym związku. Choć i takie relacje się zdarzają ale raczej w kontekście "nie wyszło" czy zdrady.
Jak z kim się jest naprawdę blisko to nie ma bata by dwa światy się nie przenikały.

74

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Chcą żyć ze sobą, łączą się w pary, być blisko, ale co z tego, jeśli żyją ułudą, że wszystko ma być jak najlepsze, wszystko ma się układać idyylicznie a kiedy trafiają na jakieś przeszkody i coś nie gra, to od razu wielki problem. Wielu wyobraża sobie życie, jako wieczne przyjemności, gdzie nie powinno być ani trochę zwykłej rutyny. Ludzie się nie znają tak naprawdę a potem nie potrafią uszanować czyjeś odrębności, próbując na siłę kogoś zmienić. Ile takich historii się tutaj pojawia? Trwanie w związku, kiedy nie spęłnia on oczekiwań, bo trzeba na siłę drugą osobę do nas dostosować? Zmieniać jego nawyki, kierować go na "właściwą drogę"? Oczywiście mowa tutaj o jednostronnych działaniach a nie wzajemnym przenikaniu się światów. Dlatego piszę o zjawiskach, które nawet z boku są oczywiste i niezbyt zachęcające do angażowania się w związek. Akurat zachowanie byłęj dziewczyny Witusia do takich należy.

Także Wituś musisz się zastanowić, czy chcesz się w pewnym zakresie zmienić, aby się nieco otworzyć na nowe znajomości czy może chcesz pozostać w swoim "świecie", gdzie czujesz się swobodnie..
Jak coś pomieszałem to popraw wink

75

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

To są wszystko teorie, nikt z nas tak naprawdę nie wie o co chodziło, ja tu przytoczyłem tylko to co sam wiem. A może przecież chodziło o coś jeszcze innego. Ale raczej na pewno nie o jakieś przeciwstawne charaktery bo to by wyszło dużo wcześniej. No ale nieważne.

Jeśli chodzi o to zmienianie to nawet na samym końcu gdzieś był żal do mnie że się nie mogłem przekonać do książek fantasy które ona uwielbia, mimo że próbowałem nawet przed tym jak ją poznałem. Że nie słucham rapu np.

A co ja miałem w takiej sytuacji robić. Jak mi na kimś zależy to przecież będę się starać ile mogę żeby ta osoba była ze mną, prawda? Może mam w tym problem że nie umiem dobrze wypracować bilansu strat i korzyści, nie wiem.

Także Wituś musisz się zastanowić, czy chcesz się w pewnym zakresie zmienić, aby się nieco otworzyć na nowe znajomości czy może chcesz pozostać w swoim "świecie", gdzie czujesz się swobodnie..

To nie jest tak, że nie jestem otwarty na znajomości, tylko że nie mam potrzeby poznawać miliony osób, każdej osoby którą w życiu spotkam. Po prostu wystarczy mi wąska grupa bliższych znajomych, idę w jakość a nie ilość. Dla mnie ważne są bliższe relacje a nie byle by były. Teraz to się odbija bo w sumie jakby nie patrzeć im więcej osób znasz tym raczej lepiej, wróciłem do domu i doskwiera mi samotność bo za bardzo nie ma się z kim spotkać nawet. Dużo w tym jest też przypadku i to że ludzie których znam się albo porozjeżdżali albo zostali tam skąd ja wróciłem. Tak to jest jak się studiuje w innym mieście. Poza tym muszę poznać nowych ludzi skoro chcę jeszcze kiedyś znaleźć sobie kogoś, chociaż teraz o tym nawet nie myślę. Ale wierzę, że będzie dobrze.

76

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Ja Ciebie doskonale rozumie, bo też nie czuję potrzeby poznawania tabunu ludzi za wszelką cenę smile Cenię wąskie grono znajomych, wśród których czuję się dobrze, zamiast obnosić się z setkami czy tysiącami "ziomków". Twoja ex zaś zdaje się kreować na taką otwartą i towrzyską, dla której o człowieku można powiedzieć coś, na podstawie ilości znajomych.
Widzisz, takie niby drobne detale, jak choćby kwestia tych książek: to nic innego jak próba przekonania Cię do danego rodzaju literatury czy też tej muzyki, mimo, żę nie czujesz klimatu. Jak to można inaczej nazwać?

77

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Twoja ex zaś zdaje się kreować na taką otwartą i towarzyską, dla której o człowieku można powiedzieć coś, na podstawie ilości znajomych.

No właśnie... nie do końca. Takie coś mnie w ludziach odpycha. Z resztą chyba wspominałem o rozmowie z moimi znajomymi na ten temat i oni też twierdzą, że wcale ona nie jest taka towarzyska, że zagada do każdej nowej osoby itd. Tą cechę bym zostawił w spokoju. Tak w ogóle to zostawiłbym w spokoju to rozpamiętywanie bo już jestem tym zmęczony smile
A dzisiaj znowu jakiś taki dzień, jak było kilka całkiem fajnych tak teraz trochę siadł nastrój, właśnie przez to że mam flashbacki z przeszłości, zwykła tęsknota za fajnymi czasami, bo u mnie teraz każdy dzień wygląda tak samo i nie bardzo mogę coś z tym zrobić. Cóż, proza życia.

78

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Po ostatniej wizycie chyba przestałem mieć wrażenie że mi to nie pomaga. Przede wszystkim cieszę się z tego, że na pierwszy rzut oka widać po mnie że mam więcej energii życiowej, na co terapeutka od razu zwróciła uwagę.

Dowiedziałem się przede wszystkim o tym, że bycie szczerym ze swoimi emocjami i okazywanie ich nie jest żadną formą słabości. A od tamtej pory tak to wszystko odbierałem.

Usłyszałem zdanie, że jest "tragiczne, że pan uważa, że wnętrze pana osobowości doprowadziło do rozpadu tego związku." Na co odpowiedziałem, że gdybym był inny ten związek by się nie rozpadł. A dostałem odpowiedź, że gdybym był inny mógłby się nigdy nie rozpocząć. No ale musieliśmy kończyć w tamtej chwili bo i tak przekroczyliśmy czas, tak to już jest że leci strasznie szybko.

Dużo pytała mnie o poprzednie związki, właściwie oba. Pytała o cechy obu partnerek i co w tej drugiej ceniłem najbardziej bo gdzieś tam powiedziałem, że ta druga dużo bardziej mi pasowała.  Czekam na następną wizytę, moim zadaniem jest na następny raz przekazać co chciałbym osiągnąć w tej terapii. I trochę jestem w kropce bo właściwie nie jestem jeszcze pewny co powiedzieć.

Cholera tak się zastanawiam co by było gdybym wcześniej sięgnął po te leki, mówię bardziej w ramach lat wcześniej po tym pierwszym związku. Czuję się praktycznie najlepiej od nie wiem jak dawna, gdyby nie samotność i to wszystko z tym związane to byłoby tak super. A tak samotność doskwiera i to mocno.

79

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Fajnie, że u Ciebie lepiej.

Myślę, że tak jak w przypadku Twojej byłej, nie ma już co roztrząsać co by było, gdyby. I tak wcześnie poszedłeś po pomoc, pewnie wielu albo idzie dużo później po taką pomoc albo wcale nie idzie, ponieważ mają jakieś tam przekonania czy uprzedzenia i tak się męczą ze swoimi problemami przez lata. Pójście w wieku 20 paru lat to i tak wcześnie moim zdaniem.

80

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

To znaczy, lepiej. Samopoczucie takie bardzo ogólne mam lepsze, ale problemów z samotnością to nie rozwiązuje. Właściwie czasami mam tak że chcę się śmiać czy potańczyć do muzyki w radio czy pośpiewać pod nosem ale za chwilę znowu się przypomina że jestem sam i mnie to hamuje. Ale relatywnie czuję się dużo lepiej.

Może się okazać, że to będzie najlepsza decyzja jaką podjąłem. Zobaczymy.

81

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Wszystkiego na raz nie da się rozwiązać, ale najważniejsze to iść do przodu nawet jeśli to mały krok.

Dla mnie to było ulga wyrzucać z siebie emocje na terapii. U mnie w domu było takie zaprzeczanie. ‘Nie ma co płakać’ ‘Nie ma się czego bać’ przez co miałam wrażenie, że rodzice mnie nie rozumieją i nawet nie ma co im mówić o trudnych emocjach, skoro i tak zaraz się dowiem, że przecież nie mam żadnego powodu czuć tak jak czuję. Jak wyrzucałam to z siebie na terapii, to potem było mi lżej nawet jeśli nie było to łatwe i przyjemne wrócić do niezbyt przyjemnych wspomnień i emocji. Przede wszystkim miło, jak ktoś wtedy jest i nie strzela takimi nic niedającymi tekstami.

Można się też rozwijać przez czytanie i ono też sporo mi dało, ale ono ma też swoje ograniczania o tyle, że relacji z prawdziwym człowiekiem nie zastąpi. Dlatego ważne jest moim zdaniem, żeby trafić na fajnego terapeutę.

Po około roku terapii pamiętam, że poczułam, że nawet choćbym chciała to nie wpadnę w jakiś ciężki dół, ponieważ już tyle ze mnie zeszło, że o ile nie walnie jakiś kataklizm czy tragedia przez wielkie T,  to porostu żadne silniejsze emocje z przeszłości już mi nie namieszają, bo zostały wyrażone i straciły siłę, a tym samym stały się wspomnieniem. Ale już nie na zasadzie, że wolę nie pamiętać, bo zaraz zacznę płakać i to jest zbyt trudne. Najfajniejszy był ten moment jak właśnie poczułam, że tamte emocje już opadły i pozostało po nich wspomnienie, a nie, że gdzieś tam sobie siedzą i psują mi radość życia.

Tak słyszałam, że wielu ludzi to nie pasuje w psychodynamicznej, że trzeba się konfrontować z tymi trudnymi emocjami. Przyjemne to faktycznie nie jest, ale muszę powiedzieć, że warto z względu na ulgę, która może się pojawić zaraz po, a przede wszystkim ze względu na to, że te małe ulgi prowadzą potem do super ulgi i radość z życia skacze mocno w górę.

Dla mnie właśnie małe kroki prowadziły do naprawdę fajnych dużych zmian w samopoczuciu.

82

Odp: Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Hej Polis, zaglądasz tu jeszcze? Właściwie wróciłem, żeby Ci z całego serca podziękować, właściwie dzięki Tobie się zdecydowałem na tą terapię i dzisiaj kiedy zdecydowałem się ją powoli zakończyć, dużo lepiej rozumiem słowa, które w poście powyżej umieściłaś.

Przede wszystkim nauczyłem się nie bać swoich emocji i wyrażania ich, no i że to nie jest nic złego. Nawet dowiedziałem się, że mam całkiem fajnie wyśrodkowany system mówienia o emocjach, powiedzmy, że psycholog była ze mnie dumna big_smile

Paradoksalnie pomimo tego, że rzeczy które mnie dręczą mniej lub bardziej jakieś tam z tej całej mojej sytuacji zostały, to ogólnie mogę powiedzieć, że czuję się lepiej. Tylko chyba przez to forum i ataki ad personam nabawiłem się podobno maniakalnego wyprzedzania odpowiedzi na to co powiem i od razu dodawania, wstawiania, kontrowania zdań które jeszcze nawet na mój temat nie padły, ale już pojawiły się w mojej głowie. No i potrzeba bycia zawsze obiektywnym, żeby nikt nie miał mi do zarzucenia, że naginam prawdę.

Posty [ 66 do 82 z 82 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Psycholog w czasie pandemii na NFZ

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024