Wiecie co, chyba jest tak jak mówicie, przynajmniej ja tak rozumiem jej słowa. Będzie coś na kształt cytatu.
"Czasami było, że czymś się wkurzyłeś i tak się trochę jakby dąsałeś. I tego się między innymi bałam mówiąc szczerze, że jak przyjdą w życiu jakieś poważniejsze problemy, to ty nie będziesz umiał sobie z tym poradzić. A ja to bardzo przeżywałam jak widziałam że ty się denerwujesz i też mi wtedy było smutno. "
A kiedy zapytałem "to czy uważasz, że mogłaś mnie jakoś wesprzeć" to:
"No mówiłam Ci to wtedy, że źle się przez to czuję i prosiłam, żebyś tak się nie zachowywał".
Tylko ja tu widzę narracja - źle się czujesz, to nie jest problemem, tylko to, że ja się źle czuję przez to, że ty się źle czujesz - to jest problem? Bo dla mnie sprawa jest oczywista.
Edit. Czyli ja miałem zawsze udawać że się dobrze czuję, czy nie mam z niczym problemu, bo ona się będzie źle czuć z tego powodu (nie daj boże)?
Edit. 2 Nie ogarnąłem, że to już 7 strona tego tematu (wow) i po prostu myślałem, że dalej nikt nie odpisuje.
Pytanie brzmi, dlaczego nie zostało mu cokolwiek zakomunikowane, jeżeli sytuacje takie miały miejsce częściej, niż te 2-3 razy..
Moim zdaniem Wituś nie widział albo nie chciał widzieć problemów, choć jak sam w końcu stwierdził wiele rzeczy i mu nie odpowiadało/nie pasowało ale też o nich nie mówił by nie psuć (pozornej) dobrej atmosfery.
Aha, czyli ona mogła to robić, ale ja nie. Plus chyba nie widzisz tego, że ja po prostu mam ŻAL do osoby, która mnie porzuciła i to chyba naturalne, że teraz widzę rzeczy inaczej niż wcześniej, bo najzwyczajniej w świecie mi tego tak bardzo nie brakowało jak teraz, kiedy jej nie ma przy mnie wcale. Ale no tak, przecież facet zawsze jest winny. Wybaczcie poirytowanie ale no nie mogę czegoś takiego.
No właśnie, czytanie tego, ze pisałem przynajmniej kilka razy o tym, że twierdziła, że wie że czuję się zaskoczony tą decyzją i wie że nie jest do końca fair bo zwyczajnie mi nie mówiła o wielu rzeczach bo próbowała sobie to w głowie wyjaśnić i usprawiedliwić (nawiasem mówiąc, fajnie że próbowała związek DWOJGA osób naprawić w pojedynkę) to z głowy wyleciało, prawda Roxann?
Z resztą to już nieważne, bo jak tylko sam to przeczytałem ja już wiem. I to się liczy, a nie jakieś tam jej zdanie w tym momencie.